• Nie Znaleziono Wyników

Wizyta Czesława Miłosza i Lecha Wałęsy w Lublinie - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wizyta Czesława Miłosza i Lecha Wałęsy w Lublinie - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, "Kurier Lubelski", Norbert Wojciechowski, Czesław Miłosz, Lech Wałęsa, Katolicki Uniwersytet

Lubelski, wizyta Miłosza na KUL-u, wizyta Wałęsy na KUL-u

Wizyta Czesława Miłosza i Lecha Wałęsy w Lublinie

Nie należałem do grupy organizatorów, bo to nie była rola prasy. Norbert Wojciechowski był rzecznikiem prasowym z ramienia KUL-u, ja z nim miałem bardzo dobre układy już nie dlatego, że byliśmy ziomkami z Pomorza, ale z tej racji, że ja miałem wcześniej jakieś zajęcia na KUL-u, a również ta szkoła polonijna – języka polskiego i kultury polskiej – która rozwijała się, angażowała mnie w okresie wakacyjnym jako wykładowcę języka polskiego. Ja opowiadałem tam też o sytuacji kultury w Polsce, czyli miałem taki kontakt dosyć bliski z Norbertem Wojciechowskim, ale bardziej zapowiedź przyjazdu Miłosza do Lublina i uhonorowania go wiązała mnie poprzez profesor Sławińską. Już tego nie pamiętałem, ale niedawno odnalazłem w swoich szpargałach dwie wypowiedzi inspirowane przez profesor Sławińską, i to całokolumnowe, o Miłoszu, [które] po jego tym odznaczeniu, po otrzymaniu Nobla pisałem w „Kurierze Lubelskim”. I to były materiały dosyć wyłączne. „Sztandar Ludu”

raz, nie miał dostępu, nie szukał pewnie takiego dostępu, ale ja miałem okazję publikować to i to sprawiało, że w momencie kiedy organizowano to spotkanie miałem carte blanche na wszystkie spotkania i uczestniczyłem i w bibliotece głównej KUL-u na Chopina, i oczywiście w czasie tej takiej, powiedziałbym, manifestacji na dziedzińcu KUL-u przy pomniku, gdzie był i Miłosz, i Wałęsa i tam to było takie sympatyczne bardzo zbratanie. Miałem możliwość uczestniczenia i w jednym, i w drugim spotkaniu i to bardzo mi się podobało, bo my tomik wierszy Miłosza

„Ocalenie” mieliśmy w swojej jak gdyby lekturze polonistycznej na seminarium pani profesor Sławińskiej. Uważaliśmy, że to jest ważna pozycja w całej historii poezji polskiej i to mieliśmy pod swoim takim okiem analizy polonistycznej. Czyli ani postać, ani twórczość nie były nam obce. Poza tym w tym okresie tej takiej bardziej aktywnej opozycji po 1970 tam którymś roku coś się drukowało również Miłosza, w tym nielegalnym obiegu i to było mi dostępne również. To było dosyć dziwne, powiedziałbym, przeżycie, że czołowa postać świata literackiego znajduje się na

(2)

jednym spotkaniu z przedstawicielem świata robotniczego, z Wałęsą, podają sobie ręce, rozmawiają, są oklaskiwani, przemawiają. Tak było na dziedzińcu KUL-u. Jeżeli świat robotniczy, czyli ta masa, która spowodowała przewrót u nas i stworzyła Solidarność, sięga po słowa poety i jako hasło i motto na swoim pomniku umieszcza Miłosza, to jest dla mnie zaskakująca sprawa. Oczywiście musiał tam być jakiś element ukierunkowujący ze strony intelektualistów, świata inteligencji, żeby zwrócić uwagę tych organizatorów, tych, powiedzmy, inspiratorów na taki tekst, żeby to wykorzystać. Później Wałęsa do Giedroycia powiedział, że „my na pańskiej

«Kulturze» wychowywaliśmy się”, użył takiego określenia, jak gdyby ta „Kultura”

Giedroyciowa była chlebem powszednim warstw, które on reprezentował.

Oczywiście, on stworzył pewną metaforę, pewne uogólnienie i później mu wytykano to, ale wytykano przecież bez sensu, bo on miał rację, on miał prawo do takiego powiedzenia. Ale na naszych oczach następowało skojarzenie dwóch różnych światów: grupy inteligenckiej i grupy robotniczej, która była siłą całego przewrotu. Bo tylko w masie można było tego dokonać, takiego przewrotu. Później – i ja się zgadzam z tymi głosami, które tak to przedstawiają – elity inteligenckie zdradziły ten cały ruch robotniczy. To one nie umiały podtrzymać ducha współpracy. Więc tak jak gdyby dwie osoby odwróciły się plecami do siebie zamiast kontynuować pochód tego zwycięstwa. Do dzisiaj nie umiemy tego zwycięstwa skonsumować, nawet w jednej grupie, powiedzmy, bardzo takiej opcji orientującej, w jednej grupie prawicowej nie umiemy scalić swoich dążeń i wykorzystać zwycięstwa dla pewnych rozwiązań przyszłościowych całego państwa, całego narodu, kraju.

Niedawno w Muzeum Czechowicza odbyło się otwarcie wystawy związanej z Miłoszem i z jego obecnością w Lublinie. Ta obecność była wtedy fizycznie jakoś dokumentowana, ale zainteresowania Miłosza Lublinem, poprzez Czechowicza, datowały się od okresu przedwojennego, bo wtedy i Miłosz zwrócił uwagę na twórczość Czechowicza, i z wzajemnością, bym powiedział.

Data i miejsce nagrania 2006-04-11, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mama pochodziła z rodziny mieszczańskiej, była urodzona w Pelplinie, a do Pelplina mój ojciec z rodziną swojej matki przyjechał po katastrofie, jaka wydarzyła się w miejscowości,

Ja w ubiegłym roku taki esej opublikowałem na temat tej Biblii Gutenbergowskiej z Pelplina, a intrygował mnie [ten temat], bo to było pierwsze nazwisko, które pamiętam z czasów

To getto było straszne, to było jakieś takie przeżycie tam dla nas, [obserwowaliśmy i mówiliśmy]: „O, już przestaje się palić”, po iluś tam dniach, już jak dymów

Myśmy wiedzieli to, że ona jest Żydówką, ale jako dzieci nie zdawaliśmy sobie sprawy, [że ona się w ten sposób ukrywa], dla nas ta najładniejsza siostra była

[W przypadku AK] to się otworzyło w 1956 roku – Mańkowski, Caban, Naumik wydali monografie o Armii Krajowej i tam nie wszystko było, ale było i Armia Krajowa istniała.. I

Kiedy związałem się już trochę ze środowiskiem lubelskim, dziennikarskim, kiedy poznałem trochę osób tutaj, kiedy zobaczyłem, że jest środowisko dziennikarskie, nie gazety

Zwłaszcza, że ten czerwiec poznański nie był tak odległy od września, października 1956 roku, to tylko okres wakacji dzielił wydarzenia poznańskie od tego wszystkiego, co

Natomiast wystawy były organizowane w ten sposób, że z parteru, tego lewego sali klubowej szło się na piętro i ta sala na piętrze też była wykorzystywana do prezentacji