• Nie Znaleziono Wyników

Dwa konsulaty warszawskie wobec powstania warszawskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwa konsulaty warszawskie wobec powstania warszawskiego"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

STEFAN KIENIEWICZ

D w a konsulaty warszawskie w obec powstania styczniowego

D ziałalność k o n su la tó w p a ń stw obcych ak re d y to w a n y c h w W arsza­ wie w dobie porozbiorow ej n ie sta ła się d o tąd p rzed m io tem w y c z e rp u ­ jący ch badań. S. A s k e n a z y n a k re ślił kied yś sy lw etk ę k o n su la p r u s ­ kiego Ju liu sz a S ch m id ta z la t k o n sty tu c y jn y c h K ró lestw a o d słan iając jego in try g i a n ty p o lsk ie i a n ty r o s y js k ie 1. Ż. K o r m a n o w a om ów iła nied aw n o r a p o rty k o n su la rn e fra n c u sk ie z la t 1871— 1885 jak o now e i in te re s u ją c e źródło do dziejó w zab o ru rosyjskiego 2. H isto ry cy poszcze­ gólnych n aszy ch p o w stań u w zg lędn iali n iek ied y m a te ria ł in fo rm acy jn y , z a w a rty w ty c h czy in n y ch ra p o rta c h k o n su la rn y c h 3. O sam ych k o n su ­ lach pisano d o tąd n iew iele 4.

S tu d iu m w a rte je s t n iem n ie j zachodu. P rzez długi jeszcze ok res po ro zb io rach i n ie b ęd ąc stolicą niepodległego p ań stw a, W arszaw a ja k o p la ­

ców ka k o n su la rn a b yła dość w ażn y m p o ste ru n k ie m p olitycznym , a nie ty lk o p u n k te m w izow ania paszp o rtó w czy n ad zo ro w an ia tra n s a k c ji h a n ­

dlow ych. S p ra w a p o lsk a p ozostaw ała czy n n ik iem p o lity k i m ię d zy n aro ­ dow ej, zaś carscy w ielk o rząd cy w W arszaw ie b y li w yposażeni w szcze­ gólne a try b u c je , ta k ż e w zak resie p o lity k i zagran iczn ej. P rz y boku w . ks. K o n sta n te g o P aw łow icza, a później Paskiew icza fu n k cjo n o w ała osobna k a n c e la ria dyplo m atyczn a, k tó ra p rz e trw a ła u p a d e k p o w stan ia styczniow ego. P o ro k u 1864 W arszaw a n a dłu ższy czas p rz e sta n ie in te r e ­ sować obcą dyplom ację; ale w ła śn ie pop rzed zające la ta 1861— 1863 m ożna u znać za p u n k t szczytow y ak ty w n o ści tu te jsz y c h konsulów .

U rzędow ało ich podów czas czterech : p ru sk i, a u stria c k i, fra n c u sk i

1 S. A s k e n a z y , D o zó r k o n su la c k i. [w:] D w a s tu le c ia t. II, W arszaw a 1910.

F ra g m en ty z ra p o r tó w S ch m id ta o g ło s ił S. S m o l k a , P o lity k a L u b e c k ie g o t . I, K r a k ó w 1907, oraz K o r e s p o n d e n c ja L u b e c k ie g o t. IV , K r a k ó w 1909. 2 Z . K o r m a n o w a , Q u e lq u e s a s p e c ts d e l’h is to ir e d u R o y a u m e d e P o lo g n e à la lu m iè r e d e s a r c h iv e s d u C o n su la t d e F ra n ce à V a r s o v ie , „ A cta P o lo n ia e H isto rica ” t. V , 1962. 3 W. T o k a r z , R e la c je k o n s u la a u s tr ia c k ie g o O ec h sn e ra o p o w s ta n iu li s t o ­ p a d o w y m , [w:] S tu d ia z d z i e jó w W a r s z a w y 1830— 1831, W a rsza w a 1937. A . S z e -

l ą g o w s k i w s w o je j s y n te z ie d z ie jó w p o w sta n ia sty c z n io w e g o k o rzy sta ł z ra­ p o r tó w k o n su la rn y ch fr a n c u sk ic h , k ilk a zaś o p u b lik o w a ł w czasop iśm ie „ In su ­ r e k c je ”. N iżej p o d p isa n y w p r a c y S p o łe c z e ń s tw o p o ls k ie w p o w s ta n iu p o zn a ń ­

s k im 1848, W a rsza w a 1960, k o r z y sta ł z ra p o r tó w k o n su la rn y ch a n g ielsk ich i p ru s­

k ich , a w k sią ż c e M ię d z y u g o d ą a r e w o lu c ją , W arszaw a 1962 — z fra n cu sk ich , a n g ie lsk ic h i au striack ich . J F e l d m a n w refe r a c ie S p r a w a p o ls k a w l.

1864— 1894, [w:] P a m ię tn ik V Z ja z d u H is to r y k ó w P o lsk ic h , 1930, u w z g lę d n ił r a ­

p o rty k o n su la rn e p r u sk ie z ty c h ż e la t. P or. te ż cy t. n iżej p ra ce J. D u t k i e w i ­ c z a i H. W e r e s z y c k i e g o .

4 O sta tn io I. K o b e r d o w a , W ie lk i k sią ż ę K o n s ta n ty w W a r s z a w ie , 1862—

1863, W arszaw a 1962. T aż au tork a p r z y g o to w a ła do druku ob szern y w y b ó r rap or­

tó w k o n su ló w fra n cu sk ich z la t 1860— 1864.

PRZEGLĄD HISTORYCZNY T om m V — ze szyt 2

(3)

182 S T E F A N K IE N IE W IC Z

i a n g ie ls k i5. D w om a pierw szy m i n ie b ędziem y się tu zajm ow ali. R ola ich, bardzo w y d atn a, była przecież o k reślo n a raz n a zaw sze jako rzeczn i­ ków dw u rozbiorow ych p a rtn e ró w c a ra tu . K onsulow ie p ru sk i i a u stria c k i ko n tro lo w ali rozw ój ru c h u niepodległościow ego polskiego, o ile m ógł on zagrażać p ano w an iu ich w ła sn y ch rząd ó w w P ozn ań sk iem i G alicji. O baj też pilnow ali, by rz ą d ro sy jsk i nie popuszczał cugli Polakom , a zwłaszcza b y nie p ró b o w ał w y zy skać k a r ty polskiej p rzeciw P ru so m albo A u strii. Od te j sta łe j w y ty czn ej tr a f ia ły się n iek ied y odchylenia, gdy B erlin w 1848, a W iedeń w 1863 r. sam u siłow ał przeciw staw ić się P e te rsb u rg o w i na g ru n cie k w estii polskiej. A le w zasadzie ak ty w n o ść dw u ko n su lató w „w spółrozbiorców “ , w p ły w ająca n ieraz isto tn ie n a losy sp ra w y polskiej,, nie b yła zw ykle źródłem niespodzianek.

Inaczej m ia ła się rzecz z ich kolegam i fra n c u sk im i angielskim . D w a m o carstw a zachodnie m ia ły w w ielu p u n k ta c h in te re s y sprzeczne z ro sy j­ skim i i przeciw Rosji w y g ry w a ły ch ętnie sp ra w ę polską. O pinia pu bliczna w e F ra n c ji i A nglii sp rz y ja ła polskim, dążeniom niepodległościow ym , a w ładze c a rsk ie stale po d ejrzew ały , że k o n sp ira c ja polska jest podsycana z P a ry ż a i L on d yn u . W arszaw sk ie k o n su la ty p a ń s tw zachodnich zw racały w ięc na siebie uw agę jako w ażne n a rz ę d z ia w ro zg ry w ce m iędzy ty m i p a ń ­ stw am i a Rosją. Is tn ia ły jed n a k pow ażne różnice m iędzy sposobem dzia­ łan ia ko n su lów fran cu sk ieg o i angielskiego.

K o n su la t fra n c u sk i w W arszaw ie, jak k o lw iek starszy , b y ł p rze z długie la ta o w iele m niej a k ty w n y . P ie rw sz y z jego k ierow ników D u ra n d , in s ta ­ lo w an y w 1828 r. „ le g ity m isty c zn y urzęd n iczy n a — b y ł in fo rm a to re m lichy m i o b o ję tn y m “ 6, a do p o w stan ia listopadow ego odniósł się w ręcz neg aty w n ie. Jego n a stęp cy : B ren ier, Théis, C astillon, Des E ssards jak o o b se rw ato rzy reż y m u Paskiew icza n ie m ieli zbyt w ielkiego pola do po­ pisu. F ra n c u sk a m o n arch ia lipcow a w sto su n k u do m ik o łajo w sk iej Rosji zn ajdo w ała się raczej w pozycji o b ro n n ej i jak n a jd a lsza b y ła o d szu k a­ nia k o n tak tó w z polskim re w o lu c y jn y m podziem iem . K o n su l T héis p rz e ­ żył głęboko tra g e rię spiskow ca L ev ittou x , k tó ry b y ł sy n em fra n cu sk ieg o poddanego, ale nic m u pom óc nie zdołał 7. Z „to w arzy stw em “ w arszaw sk im ko n su low ie ci n ie m ieli bliższych stosunków . P o zam achu z 2 g ru d n ia 1851 ko n su l Des E ssards w y b u c h n ą ł o b u rzen iem n a Polaków , k tó rz y o śm ielają się k ry ty k o w a ć księcia p rez y d e n ta , podczas gdy sam P askiew icz ocenił go ja k n ajżyczliw iej 8. W czasie napięcia sto su nk ów fra n c u sk o -ro sy jsk ich , ja ­ kie poprzedziło w o jn ę k ry m sk ą, Des E ssards z cały m n aciskiem zalecał sw ym polskim rozm ów com spokój, oględność, odczekiw anie w ypadk ów 9.. Ż adnej k lie n te li w środow isku p olskim dla F ra n c ji n ie zw erbow ał, a k r y ­

5 K o n su la m i h o n o ro w y m i w W arszaw ie b y li p on ad to od 1857 M. E p stein z ra­

m ie n ia B elg ii, a od 1858 r. L e sser z r a m ie n ia S a k so n ii. Jed n ak że fu n k c je ich n ie p o sia d a ły zn a czen ia p o lity czn eg o .

e S. A s k e n a z y , op. cit. t. II. s. 446. J. D u t k i e w i c z , F ra n c ja a P o l­

sk a w 1831 r., Ł ódź 1950, s. 50 n.

7 D o T h éisa zg ła sza ł s ię o jc ie c L e v itto u x , v ie u x se r g e a n t fr a n ç a is é ta b li en

P o lo g n e d e p u is le s é v é n e m e n ts d e 1813. Por. R ap.. z 10 w r z e śn ia 1840, A rch iv es

des A ffa ir e s E tran gères [ = AE], Corr. p olit., C on su lat V a rso v ie, t. V I.

8 D es E ssard s, 16 lu te g o 1852: L a s o c ié té p o lo n a ise , à l ’o cca sio n d e s é v é n e m e n ts

d u 2 d é c e m b r e , a la issé v o ir à jo u r son in g r a titu d e p o u r la F ran ce. E lle se f a it l ’écho d e to u te s le s ca lo m n ies, d e s p lu s o d ie u x p r o p o s e t ch erch e p a r le s m o y e n s le s p lu s h o n te u x à a tta q u e r u n p a y s q u i lu i a p r o d ig u é d e p u is v in g t an s to u s les· tr é s o r s de so n h o s p ita lité . T am że, rap. z 16 m arca 1852, C o n su la t V a rso v ie, t. VII..

(4)

ty k u ją c ostro system m ikołajow ski, info rm ow ał o nim n a ogół w sposób pow ierzchow ny.

Nieco od m ien n e fu n k cje m iał sobie zlecone k o n su lat b ry ty jsk i, u tw o ­ rzo n y w W arszaw ie ju ż po p o w stan iu listopadow ym , w 1832 r. B ył to okres napięcia sto su n kó w a n g lo -ro sy jsk ic h n a B liskim W schodzie, to też głów ­ n y m zadaniem p o ste ru n k u w arszaw skiego było w rozu m ien iu P a lm e rsto n a obserw ow anie sił w o jen n y ch Rosji. Od w e w n ętrzn e j sy tu a c ji w Polsce za­ leżała m. in. też liczebność arm ii, k tó rą R osja m ogła w ystaw ić n a B a ł­ kanach, N ie dziw, że na k o n su la t w arszaw ski przy sy łan o z L o n d y n u z r e ­ gu ły w ojskow ych. Pierw szego z nich, p łk a C hatfield, P askiew icz w y ­ prosił ju ż po pół ro k u , jak o n a z b y t n ied y sk retn eg o . N astęp cy jego p łk B a rn e tt i p łk du P ła t zachow yw ali się b ard ziej o g lędnie i u trz y m ali się dłużej: p ierw szy do 1841, d ru g i do 1854 r. O baj z w iedzą F o reig n Office p o d trzy m y w ali sto su n k i z A dam em C zarto ry sk im , in fo rm ow ani przezeń o sp raw ach p o ls k ic h 10, Je śli po dejm ow ali się ro li p ośred nik ów m iędzy H otelem L a m b e rt a jego s tro n n ik a m i w Polsce, czynili to b a r­ dzo ostrożnie. W zasadzie byli w yw iadow cam i i żad n ej a n ty ro sy jsk ie j d y w ersji w Polsce n ie organizow ali.

W ojna k ry m sk a spow odow ała d w u le tn ią p rze rw ę w działalności k o n ­ su lató w zachodnich. Po p o ko ju p a ry sk im n a o b u p o ste ru n k a c h zjaw ili się w W arszaw ie now i ludzie, w o d m ien n ej z g ru n tu sy tu acji.

P io tr S é g u r-D u p ey ro n o b ią ł k o n su la t fra n c u sk i w e w rześn iu 1856 r. B yły u rzę d n ik M in isterstw a R olnictw a i P rz e m y słu p rzeszed ł do słu żby k o n su la rn e j dopiero w czasie W iosny L u d ó w i u rzęd o w ał kolejn o w B u­ kareszcie, D am aszku i B e lg ra d z ie и . N a p ierw szej z ty c h placów ek w 1849 r. z e tk n ą ł się ze sp ra w ą polską, w chodząc w bezpośrednie sto ­ su nk i ze zdobyw cą Siedm iogrodu, Bem em . Z ra c ji daw niejszej służby m in iste ria ln e j m iał duże zrozum ienie dla zag adnień gospodarczych. J a k o kon su l w arszaw sk i zb ierał i op racow y w ał m a te ria ły dotyczące p ro d u k cji i h a n d lu zboża oraz g o rzeln ictw a i cu k ro w n ictw a K ró lestw a. O dnośne jego r a p o rty 12 z la t 1858— 1860 z a w iera ją m . in . in te re s u ją c e re fle k sje na te m a t w iarogodności u rzędow ych s ta ty s ty k dotyczących h a n d lu p ol­ skiego. P rz ed e w szy stk im jed nak że S ég u r rep re z en to w a ł w W arszaw ie N apoleona III, niedaw nego pogrom cę Rosji, obecnego jej sojusznika, p rz y ­ szłego, ja k sądzono, w ybaw cę uciśnionych ludó w E uropy. S tą d w y ją t­ kow y p restiż o tac z a ją c y S ég u ra: zarów no w kołach rządo w y ch n a Zam ku, jak i w sp ołeczeństw ie polskim . W sp ó łp raca fra n c u sk o -ro sy jsk a n a k a ­ zyw ała m u zresztą w ie lk ą pow ściągliw ość w k o n ta k ta c h z Polakam i. S égur w y n a ją ł m ieszkanie w dom u Z am oyskich na N ow ym Sw iecie i naw iązał z „p an em A n d rz e je m “ dość b lisk ie stosu nki. N ie m iał jed n a k poza n im zb y t w ielu in fo rm ato ró w .

W konsulacie b ry ty js k im ty m czasem z m ie n ia li■ się n ad al w ojskow i: gen. M ansfield w 1857, p łk Sim m ons począw szy od 1858. S p ra w y s ta ­ nów liczebnych i d yslokacji arm ii carsk iej, jej w artości bojow ej i u z b ro ­ jen ia zajm ow ały wciąż dużo m iejsca w ich ra p o rta c h ; odnośne, b ard zo

10 M. H a n d e l s m a n , A d a m C z a r to r y s k i t. II, W arszaw a 1949, s. 41; J e n e ra ł

Z a m o y s k i t. III, P o zn a ń 1914, s. 170 n.

11 A. E, D o ssiers du p erson n el. Por. I. K o b e r d o w a , R a p o r ty k o n s u ło w

F ra n c ii i z W a r s z a w y w p ie r io d w o s s ta n ija 1863— 64 gg., [w :] R u s s k o - p o ls k ije r e -

tDolucioTi/rvyje s w ią z i 60 g o d o w , M osk w a 1962.

(5)

184 S T E F A N K IE N IE W IC Z

p o u fne in fo rm acje opłacano z fu n d u szó w s p e c ja ln y c h 13. N apięcia sto ­ su n k ó w an g lo -ro sy jsk ich ob ejm o w ały B ałkan y, B liski W schód i Indie; n ie było też p rzyp ad k iem , że kon su l M an sfield p rzy b y ł do W arszaw y ze S tam b u łu , gdzie słu ży ł pod S tra tfo rd C anningiem ; p ro sto zaś z po­ s te r u n k u w arszaw skiego został p rze rz u co n y do In d ii- w m om encie p o w stan ia sipajów . Je d n a k ż e obok zm ieniających się o ficerów -w y w ia- dow ców osiadł te ra z w k o n sulacie w a rszaw sk im ag en t innego k a lib ru , n a sta w io n y w yłącznie n a stu d io w an ie s p ra w y polsk iej: W illiam A rtu r W hite.

Osobistość to ogrom nie in te re su ją c a i m ożna dziwić się, że n ie zna­ lazła d o tąd w P olsce b io g rafa u . W h ite u ro d ził się w Polsce i spędził tu pół życia, m ów ił po p olsku ja k ro d o w ity P o la k i sam ą p ow ierzchow ­ nością p rzy p o m in ał polskiego szlagona. P ó źn iej ze rw ał z P o lską zup eł­ nie i zrobił w ielk ą d y p lo m aty czn ą k a rie rę jak o am b asad o r b ry ty js k i w S ta m b u le w lata ch 1885— 1891. K a rie rę tę zaw dzięczał zresztą tem u, że poprzez znajom ość P o lsk i w y k iero w ał się w F o re ig n O ffice n a szcze­ gólnie biegłego e k sp e rta sp ra w rosyjskich.

W h ite p rzyszedł n a św iat w P u ła w a c h 27 lu teg o 1824 r o k u 15. M atka jego p a n n a L iii (Elżbieta) N eville, w ychow anica dom u C zarto ry sk ich , b y ła n ieślu b n ą có rką W illiam a N eville G a rd in e ra , o statn ieg o posła b ry ­ ty jsk ieg o n a dw orze R z p lite j16. Ojciec, A r tu r W hite, p rzy b y ł do Polski ju ż po k o n g resie w ied eń sk im i u ży w a n y b y ł przez C zarto ry sk ich jako a g e n t w h a n d lu z b o ż e m 17. O boje k sięstw o żyw o opiekow ali się tym sk o ja rz o n y m w P u ła w a c h m ałżeń stw em , w ypuszczając m u m. in. w dzier­ żaw ę p ięk n y fo lw ark G órę P u ła w sk ą . S tą d b ra ły się pogłoski, n ie sp ra w ­ dzone, ale uporczyw e, ja k o b y m a ły „W ilm cio“, ch rześn iak ks. A dam a, w istocie b y ł jego synem . P o p o w sta n iu listo pado w y m p ani W h ite z dziećm i pozostała w Górze, zaś m ąż jej, znów n ie bez p o p arcia C zarto ­ ry sk ich , w szedł do rząd o w ej słu żb y b ry ty js k ie j: k ró tk i czas jako konsu l w K rólew cu, później 1836— 8 w G ran v ille (w N o rm a n d ii)18. W ro k u 1839 odw iedził rodzinę w Polsce, o b arczo ny też polity czn ym i zleceniam i F o re ig n O ffice i C z a rto ry s k ie g o 19. B ył jeszcze później g u b e rn a to re m w y sp y T rinidad.

M ały W illiam ty m czasem w y ch o w y w ał się w Polsce; po· części w do­ m u b liskiego C z a rto ry sk im L eona D em bow skiego, ko leg ując i p rzyjaźn iąc się ze sta rsz y m o dw a la ta E d w ard em 20. Je d n ak ż e ojciec ściągnął go do

13 Jed n y m z in fo r m a to r ó w k o n su la tu b y ł M. E p stein , por. rap. S im m o n sa , R e­

cord O ffice, FO 65/557 i 584.

14 Jed y n ą w P o lsc e , p o w ierzch o w n ą p róbą ży cio r y su je s t n iep o d p isa n y arty k u ł

(zap ew n e S. K o ź m i a n a ) pt. P o ls k i A n g lik , n a p isa n y na m a r g in e sie an g ielsk iej b io g ra fii W. W h ite’a, p ió ra H. S. E d w a r d s a, „P rzegląd P o ls k i” t. CL, 1903.

is W yciąg z a k t p a ra fii P u ła w y u d zielo n y m i u p rzejm ie p rzez prof. R. F. L eslie z L on d yn u , w raz z n ie k tó r y m i in n y m i in fo rm a cja m i, o k tó ry ch n iżej.

16 W ed łu g in fo rm a cji R. F. L e slie g o m a tk a W. W h ite’a b y ła córką W. N . G ard i­

n era i L u cy O ’M oore. N a to m ia st J. I w a s z k i e w i c z w n ied ru k o w a n y m a rty ­ k u le P o la k d y p lo m a tą a n g ie ls k im (odpis w tek a ch Iw a szk iew icza , A rch iw u m P A N , W arszaw a) tw ie r d z i bez p o d a n ia źródła, że m a tk a W h ite’a ro d ziła s ię z N o w ick iej, p r z y ja c ió łk i k s. Iza b eli C zartorysk iej.

17 L isty A. W h ite ’a d o A . C zartorysk iego z la t 1824— 44, BCz. 5526.

18 R. F. L e slie stw ierd za , w op a rciu o a r c h iw a lia lo n d y ń sk ie, iż W h ite e v id e n tly

d id n o t c re a te a go o d im p r e s s io n w ith th e F o reig n O ffice.

19 P r z y w ió z ł m . in. m em o ria ł H. M eciszew sk ieg o o sta n ie W. M iasta. A . W hite

do P a lm er sto n a 14 m arca 1840, BC z. 5526, s. 235 n, odpis.

29 L. D em b o w sk i do L. W h ite’o w ej, 27 sie r p n ia 1837, tam że, s. 139 n. A. W hite

(6)

C am bridge, gdzie W illiam od b ył stu d ia w T rin ity College. M yślał już w te d y o służbie dyplom aty cznej, a le n a to n ie starczało środków . W rócił zatem do Polski i tu zaraz odw dzięczył się D em bow skim , u ła tw ia ją c żo­ nie E dw arda, A nieli, ucieczkę za g ran icę 21. M ieszkał podów czas w do­ b rac h rządow ych C eteń w pow. opoczyńskim , dzierżaw ionych przez jego m a tk ę 22, ale p odejm ow ał się też n iek tó ry ch d y sk re tn y c h po ruczeń Ho­ te lu L am bert. W ro k u 1849 z ra m ie n ia ks. A dam a dopełnił ja k ie jś m isji n a B ałkanach 23. S tra c ił w ty m czasie oboje rodziców i b abk ę. W ro k u 1854, w chw ili zerw an ia sto su n k ó w d y p lo m atyczny ch m iędzy A nglią a Rosją, p o m agał n a o ch o tn ik a du P ia to w i w p o rząd k ow aniu i niszczeniu pap ieró w k o n su la tu w arszaw skiego. M im o to- został w Polsce n a cały czas w o jn y k ry m sk iej, chociaż b y ł p o d d an y m b ry ty js k im i o dm aw iał up arcie oferow anego m u p o d d ań stw a rosyjskiego. P askiew icz zakazał m u ty lk o ru szać się z C etn ia i delegow ał do p iln o w an ia go· osobnego oficera ż a n d a rm ó w 24. Po w ojnie W h ite zrezygnow ał z dzierżaw y, k tó ra nie przyn o siła m u zysków, osiadł w W arszaw ie z ty tu łe m assistant clerk b ry ty jsk ie g o k o n su la tu i ze sk ro m n y m uposażeniem 25 fu n tó w rocznie. Jak o znaw ca sto su nk ó w polskich ok azał się w ręcz niezbęd ny m pom ocni­ kiem M ansfielda i Sim m onsa, k ie ru ją c sam odzielnie k o n su latem w w y ­ padkach ich nieobecności. U zyskał też w 1859 r. podw yżkę uposażenia do 200 fu ntów , a w sty czn iu 1861 fo rm a ln ą no m in ację n a w ic e k o n su la 25. B ył zżyty z P olską, m y śla ł się tu ta j żenić 26, lecz za P o la k a się n ie u w ażał; raczej tra k to w a ł sw ą polską specjalizację jako szczebel w u rzęd ow ej k a rie rz e 27.

Pierw sze la ta po w o jn ie k ry m sk iej b y ły w W arszaw ie o k resem ro sn ą ­ cego ożyw ienia gospodarczego i politycznego. W k oresp o n d en cji obu k o n­ su lató w w y su w ały się w ów czas na czoło: sp ra w a w łościańska, sp ra w a kolei żelaznych, ak ty w n o ść Tow. R olniczego i p ro b le m u g o d y polsk o- -ro sy jsk iej.

O dnośnie kw estii w łościańskiej zarów no S égu r, ja k i Sim m ons od­ zw ierciedlali p u n k t w idzenia A n d rz e ja Zam oyskiego: po trzeb ę refo rm czynszow ych i p o tępien ie in ic ja ty w rząd ow ych w ty m zakresie. O baj zauw ażyli, że re s k r y p t do N azim ow a z 1857 r. w yw ołał p raw d z iw ą p a ­ nikę w śród b iu ro k ra c ji w arszaw sk iej 2S. O baj piln ie reje stro w a li n a ra s ta ­ jące n a w si p rz e ja w y w a lk i klasow ej. W h ite ju ż w 1857 r . o k reślił w

za-21 S. K i e n i e w i c z , E d w a r d D e m b o w s k i w o cza ch o jc a , P H X L III, 1952,

nr 1, s. 116.

22 P a p ie r y ty czą ce s ię p o lsk ic h sto su n k ó w m a ją tk o w y c h W h ite ’a, ja k r ó w n ie ż

n iek tó re in n e je g o p o lo n ik a zn a jd u ją s ię o b ecn ie w P o lish R esea rch C en tre w L ondynie.

23 M. H a n d e 1 s m a n, o p cit. t. II, s. 245. P or. n iep o d p isa n ą n o ta tk ę n a r a ­

p o rcie W h ite’a z 18 sie r p n ia 1859, FO 65/538: T h is is a r e m a r k a b ly s h r e w d , c le v e r ,

in te llig e n t m a n . H e h a s b e e n m u c h e m p lo y e d in T u r k e y a n d th e B la c k S e a a n d h a s h a d e x p e r ie n c e a n d o p p o r tu n itie s o f o b s e r v a tio n c o n n e c te d w it h th e m a t te r s to w h ic h th is d e s p a tc h r e la te s.

24 „S p raw k a” о W h ite ’em z 1856 r., oryg. p o ch o d zą cy z a k t K an e., D y p l. n a ­

m ie stn ik a , w tek a ch Iw a sz k ie w ic z a , A rch iw u m P A N .

25 R ap. S im m o n sa , 4, 12 listo p a d a 1859, FO 65/538. R u sse ll do S ta n to n a

9 sty c z n ia 1861, FO 65/585.

28 „P rzegląd P o lsk i” t. CL, s. 413, o „u czu ciu ” d la córk i g en . M o raw sk ięgo. 2 7 W rap. z 21 w r z e śn ia 1859, FO 65/538, su g e r o w a ł p o trzeb ę u tw o r z e n ia k o n ­

su la tu b r y ty jsk ieg o nad A m u rem , w e w sch o d n iej S y b erii, o św ia d cza ją c g o to w o ść o b jęcia te g o sta n o w isk a , ła tw o ś ć p o ro zu m ien ia s ię z z e sła ń ca m i p o lsk im i i ż y ­ d o w sk im i. P ró b o w a ł d ob ić s ię tą o k ó ln ą d rogą sta n o w isk a k on su la.

(7)

186 S T E F A N K IE N IE W IC Z

je m n e sto su n k i chłopów i w łaścicieli jako „bardzo k ry ty c z n e “. A s w e e p ­

ing re fo r m in these respects a m o u n tin g almost to social revo lution is i m m i n e n t 29. S ég u r pod koniec 1859 r. stw ierd zał, że w iększość ziem iań-

stw a w b re w Z am oyskiem u p rzy ch y la się ku. k oncepcji uw łaszczenia i że, n ieste ty , nie m a innego w y jścia 30. W ogólności obaj o b se rw ato rzy tr a k ­ to w a li sp raw ę w łościańską dużo pow ażniej, niż to czyniła polska p u b lic y ­ sty k a , a n a w e t ziem iańska ko resp o n d en cja p ry w a tn a .

Polskie ko leje żelazne, w y k u p z rą k rząd o w y ch lin ii w iedeńskiej, b u ­ dow a linii bydgoskiej i p e te rsb u rsk ie j — in te reso w ały ko n su ló w z ra c ji zangażow anych tu obcych kapitałó w . S ég u r ze zm ien ny m szczęściem p o p ierał in te re s y k a p ita listó w fran cu sk ich , k o n k u ru ją c y c h z pruskim i. O strzeg ał je d n a k p rzed ro zd m u ch iw an iem n adziei n a ogrom ne zyski z kolei ro sy jsk ic h i za sta n aw ia ł się: czy leży w in te re sie F ra n c ji p rzy śp ie ­ szać rozbud o w ę ro sy jsk ic h linii stra te g icz n y c h 31. Sim m ons ze sw ej stro n y p o d k reśla ł z zadow oleniem w szy stk ie tru d n o śc i zw iązane z budow ą lin ii p e te rsb u rsk ie j przez F rancu zó w , a zw łaszcza sz y k an y czynione im przez rzą d ro sy jsk i.

O T ow arzystw ie Rolniczym , jego znaczeniu dla k r a ju i jego u m ia rk o ­ w an iu p o lity czn y m o b aj k o n su lo w ie w y po w iad ali się z uznaniem . Z tą sp ra w ą w iązał się b ard ziej isto tn y p ro b lem : sto su n k u polskich klas po­ siad ający ch do zaborcy. S ég u r n ie p odejm ow ał żadnych o ste n ta cy jn y c h k ro ków dla ro zbudzenia w P o lsce n adziei na F ra n c ję . A le w szelk ie o b ja ­ w y rozdźw ięk u m iędzy szlach tą polską a c a ra te m notow ał z sa ty sfak c ją i d en erw ow ał się, gdy ty lk o słyszał głosy rozgoryczenia n a N apoleona III. ,,P a r tia p a trio ty c z n a je s t dla n as wciąż bardzo chłodna, a jej sym p atie zdają się całkow icie z je d n a n e dla A n g lii“ — zap isyw ał w k ró tce po p rzy - je ź d z ie 32. J a k o śro dek je d n a n ia sy m p atii o b ra ł rozdaw nictw o „m edali św. H e le n y “ b y ły m uczestn ik o m w o jen napoleońskich. Znalazło się ich p o n a d 600, w ty m 2 chłopów z okolic W a rs z a w y 33. T ym bardziej r a ­ d ow ały go ow acje dla ks. N apoleona w czasie jego w arszaw skiej w izyty

1858 r. Też sam e ow acje k w ito w ał Sim m ons z p rzek ąsem po d k reślając, że w izyta „ P lo n P lo n a “ n a nic się P o lako m nie p r z y d a 34. F ro n d o w a- n ia a ry sto k ra c ji polskiej w obec zaborcy nie tra k to w a ł Sim m ons na serio. A le stw ierdzał, że sy stem carsk ich rząd ó w w Polsce jest niżej k ry ty k i i że P o lacy zaczną się agito w ać n a pew no, jeśli ty lk o p oruszą się W ęgry 35. N a tu ra ln ie w chodziły tu w g rę ju ż re p e rk u s je w y d arzeń w łoskich. A n g lik a w 1859 r. in te reso w ało zw łaszcza, czy R osja m a jak iś u k ła d z F ra n c ją i czy nie w y stąp i sam a przeciw ko A u strii. A le Sim m ons do­ strz e g a ł też, że z T u ilerii i z P a lais-R o y a lu id ą dla P o lakó w zachęty, że n a w e t p rz y b y ły do W arszaw y fra n c u sk i su p e rio r laz a ry stó w zachęcał polskich księży do p o k ład an ia w ia ry w N apoleona III. Z daniem Sim - m onsa k on serw aty ści polscy sta w ia ją raczej n a k o n sty tu c y jn ą p rz e b u ­

29 „R eport on th e co n d itio n s and fu tu re p ro sp ects o f th e K in gd om o f P o la n d ”,

zai. do rap. M a n sfield a z 21 m a rca 1857, FO 65/501.

30 R ap. z 19 gru d n ia 1859, C o n su la t V a rso v ie, t. IX . 31 R ap. z 30 p a źd ziern ik a 1856, tam że, t. V III. 32 R ap. z 26 listo p a d a 1856, tam że.

33 T am że, 23 listo p a d a 1857: J ’a u ra is v o u lu q u ’il se p r é s e n tâ t p lu s d e p a y sa n s

q u ’il n e s ’en e s t p r é s e n té , car c e la e u t r é v e illé le s s o u v e n ir s n a p o lé o n ie n s da n s le s m a sse s. O w ręcza n iu m ed a li ch łop om , tam że, t. IX , rap. z 1 lu te g o 1858. Por.

J e n e r a ł Z a m o y s k i t. V I, P o zn a ń 1930, s. 258.

34 Rap. z 4 p a źd ziern ik a 1858, FO 65/503.

(8)

dow ę Rosji niż n a rew o lu c y jn y p rze w ró t w E u ro pie zachodniej. W k a ż ­ dym raz ie w w y p a d k u w o jn y P o lsk a z n e u tra liz u je znaczną część sił ro ­ sy jsk ich — chyba że b y łab y to w o jn a z A u strią, k tó ra m oże b y się P o ­ lako m spodobała 86.

W ty m czasie, gdy ko n su l b ry ty js k i o sk arżał N apoleona III o in try g o ­ w a n ie w Polsce, fra n c u sk i jego kolega donosił o podobnych m atactw ach Sim m onsa i W h ite ’a. R ozpow iadali oni rzekom o po salonach, iż ty lk o A n g lia m oże poprzeć sp raw ę polską, że ze w zględu n a opinię angielską P o lacy nie pow in n i opow iadać się za w ładzą św iecką papieża, że a n g ie l­ sk a o rd y n a c ja w y b o rcza jest k o rzy stn iejsza dla sz la c h ty od fran cu sk ieg o pow szechnego głosow ania i t d . 37. Z zestaw ien ia ty ch p lo tek zdaje się w y­ nikać, że obaj p rzed staw iciele Z achodu s ta ra li się rozbudzać w Polsce n a d z ie je n a pom oc m o ca rstw i że czynili to w sek recie jed e n przed drugim .

Zabiegi te obu k o n su ló w o g ran iczały się do gó rn y ch sfe r ziem iań stw a i b u rżu azji. Z in te lig e n c ją m illen ersk ą, z ak adem ikam i, a ty m bardziej z lu d em żadn y ch k o n ta k tó w n ie m ieli. W iedzieli o n a p ły w a ją c ej z Z a­ chodu lite ra tu rz e re w o lu c y jn ej (rosy jsk iej i polskiej), lecz nie p o d e jrz e ­ w a li istn ien ia sp isku w k ra ju . W h ite o k reślił pogrzeb gen. Sow ińskiej jak o in cy d e n t bez znaczenia (hardly d eserving of any notice) 38, a m an i­ fe sta c ję listopadow ą n a L esznie n azw ał „bardzo n ie w in n ą “ . Donosił ow szem , że istn ie je w P a ry ż u „n ie jak i M ierosław ski“ (a sort of Polish

Mazzini), w róg a ry s to k ra c ji i szlach ty, a le w p ły w jego „ogranicza się do

m ło d y ch s tu d e n tó w i rzem ieśln ik ó w w arszaw sk ich “ 39. Rów nież S égur led w ie że zauw aży ł w y b ry k i stu d e n tó w w czasie zjazd u trz e c h m o n a r­ chów w W arszaw ie; całą jego uw agę sk u p ia ła ab sen cja „ to w a rz y stw a “ w arszaw skiego n a p rzy ję cia c h dw orskich. S am p rzeb ieg zjazdu in te re s o ­ w a ł k on su ló w ze w zg lęd u n a p ro b le m y w ielkiej polityki, n a sto su n ek p a ń s tw Św iętego P rz y m ie rz a do F ra n c ji. U bocznie ty lk o s ta ra li się w y ­ b adać, czy d y p lo m p aźd ziernik o w y cesarza F ra n cisz k a Jó zefa nie zm usi ta k ż e c a ra do u s tę p s tw w obec P o la k ó w 4#.

W p o c z ątk u 1861 r., g d y d ro b n e zajścia u liczn e w W arszaw ie s ta ły się rzeczą codzienną, p u n k t w id zen ia k o nsuló w n ie u leg ł jeszcze zm ianie. S im m onsa n a sta n o w isk u k o n su la z astąp ił w łaśn ie p łk S ta n to n . P rz y z n a ­ w a ł o n w p ierw szy ch ra p o rta c h , że em ig rac ja m a w W arszaw ie ag e n tó w i że „so cjalisty czn e d o k try n y są szeroko rozpow szechnione w śró d lu d ­ n ości“ . A le w yższe k lasy , choć boczą się na rząd, a n i m yślą o „ o tw a rte j re b e lii“ ; jeśli w ięc n ie dojdzie do zab u rz e ń w G alicji i n a W ęgrzech, W arszaw a pozostanie spokojna. O sadzenie w cy ta d e li N arcyza J a n k o w ­ skiego zdaw ało się rów n o zn aczn e z rozbiciem m iejscow ego s p is k u 41. T ak w ięc zajścia lu to w e zaskoczyły p rzed staw icieli zagranicznych, ta k ja k zaskoczyły G orczakow a i T ow arzystw o Rolnicze.

33 R ap. z 12 listo p a d a 1860, tam że.

37 R ap. S égu ra, 15 lu te g o 1860, C o n su la t V a rso v ie, t. X . H. W e r e s z у с к i,

A n g lia a P o ls k a w l. 1860— 1865, L w ó w 1934, s. 28.

38 R ap. z 25 c z erw ca 1860, FO 65/557. P or. S ég u r, 26 czerw ca , C on su lat V a rso ­

v ie , t. X .

33 R ap. z 3 0 X 1 1860, ta m że F O 65/557.

40 S im m on s d o n o sił 31 p a źd ziern ik a 1860 (tam że), iż d eleg a cja a u striack a już

w d rod ze do W arszaw y r o z d a w a ła n a p raw o i le w o eg zem p la rze dyp lom u . T h is

ca u se d m u c h u m b r a g e w śród w ła d z ro sy jsk ich .

41 R ap. S ta n to n a , 12 sty czn ia , 12 lu te g o 1861, FO 65/583. Rap. S égu ra, 24 s ty c z ­

(9)

188 S T E P A N K IE N IE W IC Z

W zachow aniu się obu k o nsuló w w ow ych dniach dostrzec m ożna isto tn ą różnicę. W ieczorem 25 lutego, gdy ty lk o rozeszła się w ieść o zajściach n a S ta ry m M ieście, S ta n to n pobiegł ta m razem z W h ite ’em ; p rzy b y li je d n a k n a m iejsce ju ż po w szy stkim . W dw a dni p otem p o sta ­ now ili sobie już n ie stra c ić nic z w idow iska: sta li w tłu m ie n a K ra ­ kow skim P rzed m ieściu w śró d rzu c a n y c h na w ojsko k am ien i i byli św iad ­ kam i salw y gen. Zabołockiego 42. S é g u r w ty m czasie siedział schow any w dom u, w obaw ie a b y gO‘ nie posądzono o przy łożen ie rę k i do ro z ru ­ chów. Po p o łu d n iu tłu m p rzy n ió sł pod jeg o drzw i zw łoki jednego z za­ b ity ch (podaw ano go za F ran cu za). K on su l zam kn ął się, nie chciał przy-» jąć ani zwłok, an i żad n ej delegacji; gdy g ru p a osób zn an y ch m u z w i­ dzenia przem ocą w d a rła się do przed p o ko ju, S é g u r u b łag a ł ich, żeby sobie poszli, odm ów ił n a w e t podejścia do okna, gdzie czekali m an ifes­ tan c i 43. O baj konsu lo w ie u ch y lili się też od w zięcia u d z ia łu w pogrzebie 2 m arca 44.

S ég u r w obliczu rew o lu cji okazał się m n iej p rzed siębio rczy od b r y ­ ty jsk ieg o kolegi. M im o to w w y d arzen iach n a stę p n y c h ty g o d n i p rz y ­ pad ła m u znaczniejsza ro la. N ad ra n e m 28 lu te g o A n drzej Zam oyski p rzy sła ł m u do w g ląd u te k s t ad resu do cara, później k o n su lto w a ł się z n im system aty cznie, sk ła d a jąc n a jego ręce m em o ria ły przeznaczone dla rzą d u francuskiego. W yobrażał sobie, że N apoleon III w y w rz e p resję n a cara A lek san d ra, a b y p rzy zn ał Polsce koncesje. T ym sam ym znalazł się S ég u r nie z w łasn ej in ic ja ty w y , ale dzięki prestiżow i „idei n ap o le ­ o ń sk ie j“ , w sam y m śro d k u zabiegów p a rtii w ielkoziem iańskiej. Rów no­ cześnie p rzy jm o w ał w iz y ty osobistości u rzęd ow ych: M eyendorffa, G ie- czewicza, P łaton o w a, k tó rz y przy cho d zili w yciągać go na słów ka. Ze spraw ozd ań, jak ie sk ła d a ł o ty ch rozm ow ach, m ożna w y sn u ć n a s tę p u ­ jąc y w niosek. S é g u r fo rm a ln ie zachow yw ał rez e rw ę w sto su n k u do w y ­ darzeń w arszaw skich. W istocie zachęcał Z am oyskiego do n ie u stę p li­ wości w obec rządu. U stęp stw a A lek san d ra II o k reśla ł jako m ało w a r­ tościow e, rolę W ielopolskiego oceniał n iech ętnie, w zajem ne sto su n k i m iędzy b iały m i a w ład zą zaborczą o p isy w ał tak , że sp ra w ia ły w ra ż en ie b ard ziej zaognionych, niżby to w y n ik ało z in n y ch źródeł. N ie zaw sze m ożna dojść, czy to Zam oyski u b a rw ia ł w obec S égu ra re la c je o rozm o­ w ach z G orczakow em , czy też S ég u r am plifik ow ał je sam w ra p o rta c h do T houvenela. W każd y m razie S é g u r u m acn iał w P a ry ż u sąd ogólnie p rz y ję ty o społeczeństw ie polskim , rez y g n u jąc y m z w alki, lecz zjed n o ­ czonym w dążeniu do niepodległości 45.

B ardziej pow ściągliw a b y ła ocena S ta n to n a . I on podziw iał sukces odniesio n y p rze z P o la k ó w w dniach lu to w y ch — im ponow ało m u zw ła­ szcza pozy sk an ie Ż ydów dla ru c h u . A le stw ierd zał trzeźw o, że m a te ria l­ na siła je s t n a d a l w rę k u R osjan i że P olacy n a drodze pokojow ej nir doczekają się sp ełnien ia sw ych prag n ień . N ie zrozum iał też p a n ik i w ładi carsk ich i zdziw ił się, g d y ko n su l p ru sk i przy szed ł go prosić na w y pa del· rew o lu cji o objęcie opieki n a d in te resa m i p ru sk ic h p od dan ych 46. Z w y

42 R ap. S ta n to n a , 28 lu te g o 1861, FO 65/538 ( b y p r i v a te h a n d to B erlin ). 43 R ap. S ég u ra z 27 lu te g o 1861, C on su lat V a rso v ie, t. X (zabrany do ParyŻE

zd aje się , p rzez S t. P latera).

44 R ezerw ę tę p o c h w a lili zarów n o T h o u v en el, jak R u ssell. M in u ta p ism

T h o u v en ela , 25 m arca, C o n su la t V a rso v ie, t. X I; R u ssella , 16 m arca FO 65/582.

45 Zob. sz czeg ó ły w m ej k sią żce M ię d z y u g o d ą a r e w o lu c ją .

(10)

raź n ą u lg ą dostrzegł, że rz ą d fra n c u sk i re z y g n u je z o tw a rte g o m ieszania się do ty c h w y d arzeń. N ie m ógł się obronić od podejrzeń, że zajścia lu to w e b y ły fra n c u sk ą robotą, że N apoleon III szan tażu je R osję k w estią p o ls k ą 47. J e d n y m pocieszał się: że k o m p lik acje polskie u tru d n ią Rosji a k ty w n ą, p o lity k ę n a B liskim W schodzie. B y strzej niż S ég ur dostrzegał różnicę zdań m iędzy p a rtią u m iark o w an ą, gotow ą do p rzy jęcia koncesji, a „czerw onym i re p u b lik a n a m i“ 48. O ceniał też pozyty w n ie „śm iałą g rę “ m arg rab ieg o —■ i to jeszcze po ro zw iązan iu Tow. Rolniczego. N aw et po 8 kw ietn ia tłu m aczy ł, że w ojsko n a P la c u Z am kow ym rozpędzało tłu m „z u m ia rk o w a n ie m “ i że n ie m ogło po stąpić inaczej. R ozpatrzyw szy się w sy tu a c ji m u siał jed n ak że przyznać, że tłu m b ył b e z b ro n n y i n ie s ta ­ w iał w o jsk u oporu. R ussell p otęp ił z atem w Izbie L ordó w zachow anie się w ładz ca rsk ich w W arszaw ie, co znow uż dało pow ód do cierp kiej w y m ian y zdań m iędzy A le k san d re m G orczakow em i N a p ie re m 49.

W ciągu letn ic h m iesięcy 1861 r. pogłębia się n a d a l różnica w zacho­ w an iu się o b u k o n su ló w w obec w y d arzeń w arszaw skich. S ta n to n po­ chw ala p rz y z n a n e Polsce k o n cesje i m a rtw i się, że p a rtia ziem iańska w ah a się z ich przy jęciem ; Ségur, przeciw nie, o k azu je ro zd ra ż n ie n ie z ra c ji o b jaw ia n y c h w śró d szlach ty skłonności do u g o d y 50. D zieje się to w czasie, gdy fra n c u sk i „M onitor“ p o tęp ił kateg o ry czn ie ru c h polski i gdy, p rzeciw nie, a n g ielscy m in istro w ie w ypow iedzieli się o nim z sy m ­ p a tią w o b u izb ach p a rla m e n tu . S p ra w ia to w ra ż en ie ja k g d y b y ko n -

sulow ie p a ń stw zachodnich s ta ra li się w W arszaw ie p rzeciw w ażyć zbyt daleko idące, ich zdaniem , posunięcia w łasnych gabinetów . Tym czasem ulica w arszaw sk a reag o w ała siln iej na w y stą p ie n ia m in istró w w L o n d y ­ nie i P a ry żu , niż n a p o lity k ę u p ra w ia n ą przez k o n su laty .

W n iedzielę 21 lipca dość liczn y tłu m „m łodzieży z k las n iższych“ przyszedł pod k o n su la t ang ielski (na ro g u M azow ieckiej i Ś w ięto k rzy ­ skiej) przy n osząc a d re s i w ieniec z n apisem „W dzięczność narodow i an g ielsk iem u za p rzy ch y ln o ść o k azaną w sp raw ie polskiej*“ S ta n to n b y ł u p rzed zo n y o m an ifestac ji, a le rzekom o n ie znał d o k ład n ej godziny i dla tego nie zdąży ł u lo tn ić się z dom u. P rz y ją ł d e m o n stra n tó w chłodno i zaraz p o tem ek sk u zo w ał się n a Z am ku, że nic n ie je s t w in ien te m u zajściu. W ogóle je d n a k b y ł k o n ten t, bo choć nie dostrzegł w tłu m ie ani jed n e j tw a rz y znajom ej, w iedział, że d e m o n stra c ję tę aprobow ało rów nież „w ielu sp o śró d k las w yższych“ 51, Z m a rtw ił się za to su k cesem kolegi S ég u r: „Co do publiczności tu te js z e j — p isał pod św ieżym w ra ­ żeniem do P a ry ż a — daleko n a m do tego, ab y zasłużyć na w dzięczność, k tó rą w n a s położono. A ng lia i ty lk o A nglia s ta je się n ad z ie ją P o la ­ ków “ 52. N ie d ając się zd y stan so w ać S é g u r zaczął szukać sposobów, aby

47 T am że, rap. z 8 k w ie tn ia . P or. d w a n iep o d p isa n e m e m o r ia ły a n g ie lsk ie g o

p och od zen ia, 22 m a rca i 1 1 m a ja 1861, p rzezn a czo n e d la H o te lu L am b ert, z o str z e ­

żen iem , b y P o la c y n ie p u szcza li s ię n a a w a n tu r y i n ie d a li s ię u ż y ć za n a rzęd zie p rzez N a p o leo n a III. P o p a r c ia A n g lii sp o d z ie w a ć s ię n ie m ogą: E n g la n d w il l n o t ru n th e r isk o f b e in g m a d e th e to o l o f c e m e n tin g a n a llia n c e b e tw e e n R u ssia a n d F ran ce. B ib l. P o lsk a w P a ry żu , rps 545, s. 945 n, 1393 n.

4 8 R ap. z 20 m a rca 1861, FO 65/583.

48 S ta n to n d o R u ssella , 9, 20 k w ie tn ia 1861, FO 65/583; d o N ap iera, 14 m a ja

1861, FO 392/6. K o resp o n d en cja A . i M . G orczakow ych , m aj 1861 (w druku).

50 Por. ra p o rty S ta n to n a i S ég u ra z teg o ż d n ia 25 c z erw ca 1861, F O 65/583

oraz C o n su la t V a r so v ie , t. X I.

51 R ap. S ta n to n a , 21 lip c a 1861, FO 65/584. W. P r z y b o r o w s k i , H is to r ia

d w ó c h la t it. III, K ra k ó w 1894, s. 101— 2.

(11)

190 S T E P A N K IE N IE W IC Z

i jem u urządzono m an ifestac ję . N ad aw ał się do te g o dzień 15 sierpn ia, im ieniny N apoleona i św ięto u rzęd ow e II C esarstw a. P om ysł rzuco ny w ro zag ito w an e środow isko w arszaw sk ie nie zdobył jednom yślnego uzn ania. P o ja w iły się różne u lo tk i: jed n e za m an ife sta c ją n a rzecz F ra n ­ cji, d ru g ie p rz e c iw 53. R az zapow iadano, że k u czci N apoleona III będzie ilu m in o w an e całe m iasto, to zn ó w p rzeciw nie, że k on sulo w i fra n c u sk ie ­ m u n ależy się kocia m u zy k a. M an ifestację p ro n ap o leo ń sk ą zw alczały g ru p y sk ra jn ie czerw one. O statecznie 15 sie rp n ia przyszło do S ég u ra k ilk a osób (re p rez e n tu ją c y ch podobno w sz y stk ie zaw ody) i złożyło m u pow inszow ania w d n iu św ię ta fran cu sk ieg o. W ychodzący z k o n su la tu n a tk n ę li się jed n ak że n a in n ą g ru p ę m an ifestan tó w , k tó ra ich w ygw iz­ dała, a n a w e t pono ob lała nieczystościam i 54. S é g u r u p a try w a ł tu rę k ę policji, n a jp e w n ie j je d n a k chodziło o ro zg ry w k ę m iędzy zw alczającym i się kółk am i czerw onych, a im ien in y N apoleona b y ły tu ty lk o p rete k ste m .

W lipcu tegoż ro k u W hite baw ił na u rlo p ie w L o n d y n ie 55 i n a jp e w ­ n iej b y ł in d ag o w an y w F o reig n Office na tem a t sp ra w y polskiej, jej rzeczy w istej siły i zasięgu. Zrodził się z tego pom ysł w y ja z d u W h ite ’a do K ijow a, oczyw iście dla zo rien to w ania się, czy ru c h polski na U k rain ie m a jak ie ś głębsze podłoże. W ycieczka ta k a w y m ag ała zgody w ładz carskich. R ussell zachow ał się tu bardzo oględnie: S tan to n o w i k azał u bieg ać się o p aszp o rt dla W h ite ’a w P e te rsb u rg u , przez lo rd a N apier, sam zaś ośw iadczył am basado ro w i carsk iem u B udbergow i, że zostaw ia tę rzecz do decyzji w ładz carsk ich i że w cale nie m y śli posyłać do R osji szpiegów. A le k san d e r G orczakow po poro zu m ien iu z n a m ie stn ik ie m L a m b e rte m za­ lecił odm ów ić p a szp o rtu W h ite ’owi. T łum aczył, że n ie chce n a ra ż a ć b ry ty jsk ie g o w icekonsula n a k rę p u ją c e ow acje ze stro n y polskiej; zresztą nie w idać, ab y do strzeg ał w ty m czasie pow iązania W h ite ’a z polskim ru ch e m p a trio ty c z n y m 56.

Ogłoszenie sta n u w ojennego w połow ie p aź d zie rn ik a 1861 r. o b a j k o n ­ sulow ie p rzy ję li z ubo lew an iem . B yło to zerw an ie kom prom isu, ja k i zda­ w ał się zary so w y w ać m iędzy L a m b e rte m a obozem białych. O blężenie kościołów, p acy fik acja w arszaw sk iej u lic y przez w ojsko pociągnęły za sobą w iele ofiar, w ty m rów nież cudzoziem ców . N iejak i G eorge M itchell sp o k o jn ie idący ul. M iodową, został o b alo ny n a ziem ię i p o b ity przez kozaków . Sam W h ite z a trz y m a n y został przez kozaka, k tó ry p róbow ał w y rw a ć m u z ręk i spacero w ą laskę. U cierpieli też od n a h a je k dw aj zam ieszkali w W arszaw ie F ra n cu z i 57. O baj konsulow ie sk ład ali p ro te sty , dom agali się zadośćuczynienia dla sw oich podopiecznych. S to su n k i ich z w ładzam i za n a m ie stn ictw a L ü d e rsa u ło ży ły się ja k n a jg o rz ej.

53 D o rap ortu z 20 sierp n ia 1861 S é g u r lo ja ln ie d o łą czy ł o b ie u lo tk i: pro

i a n ty n a p o leo ń sk ą . T ę o sta tn ią p rzed ru k o w a ł W . P r z y b o r o w s k i , op. cit. t. III, s. 492.

3 4 R ap. S égu ra, 16 s ie r p n ia 1861, C o n su la t V a r so v ie , t. X I. W. P r z y b o ­

r o w s k i , op. cit. t. III, s. 174.

35 W y jech a ł 25 czerw ca 1861 n a 6 ty g o d n i. P ro śb a o u rlo p z 31 m aja, FO 65/585.

W W arszaw ie m ó w io n o , ż e p r z y c z y n ił s ię d o zo rg a n izo w a n ia w A n g lii m ity n g ó w p ro p o lsk ich . R ap. S ég u ra , 26 lip c a 1861, lo c. cit.

33 D o sp r a w y tej p ism o R u sse lla 2 sie r p n ia 1862, F O 65/582; rap. S ta n to n a ,

18 w rześn ia , FO 65/584; k o resp o n d en cja A . G orczakow a z L a m b ertem , s ie r p ie ń - w r z e sie ń 1861 (w druku).

37 S p ra w o zd a n ia S ta n to n a , W h ite’a i M itch ella , 26 p a źd ziern ik a — 26 listo p a d a

1861, FO 65/585. P r zep ro sin y S o p h ia n o sa i M erch elew icza , 19— 21 p aźd ziern ik a, P O 392/5. Rap. S égu ra, 16 p a źd ziern ik a 1861, C o n su la t V a rso v ie, t. X I.

(12)

B ył to o k res rów noległego k ry sta liz o w a n ia się dw u ta jn y c h o rg an i­ zacji: czerw onej i białej. P ie rw sz ą dw aj ko nsulow ie ignorow ali całko­ w icie; z d ru g ą p o d trzy m y w ali d y sk re tn e stosunki. P o u fn a k o respo n dencja D y re k c ji b iałych z H otelem L a m b e rt k o rzy sta ła n a p rze m ia n z poczty dy p lo m aty czn ej fra n c u sk ie j i ang ielsk iej. W te n sposób oba rzą d y za­ p e w n ia ły sobie k o n tro lę n a d p o lity k ą p a rtii „u m ia rk o w an e j“ i jej sto­ su n k am i z zaborcą.

W zasadniczej sp raw ie u gody b iały ch z c a ra te m p u n k t w idzenia obu konsulów pozostaw ał i n a d a l rozbieżny. S ég u r uw ażał, iż ugodow e sk ło n ­ ności a ry s to k ra c ji szkodzą jej w opinii p ublicznej, że w y k o rz y stu ją tę po­ staw ę czerw oni w sw ej zabarw io n ej „socjalizm em “ p ropagandzie. D la do­ b ra sp ra w y należało koniecznie o d tw o rzyć ro zchw iany zw iązek (faisceau) różn ych opinii i p a rtii, a le dla tego w łaśn ie pow inien b ył obóz białych w y ra ź n ie odciąć się o d zaborczego rzą d u 58. S ta n to n w ty m sam ym czasie rozum ow ał inaczej: P o lacy n ie u fa ją rządow i i gd yb y ty lk o doczekali się bądź to p rze w ro tu w Rosji, bądź pom ocy z Zachodu, p o rw alib y się na pew no do b ro n i. W yw ołało b y to pow ażne k om plikacje, zw ażyw szy n a szerokie rozpow szechnienie w R osji „idei re w o lu c y jn y ch i socjalistycz­ n y c h “. N ajro zsąd n iejszy m w y jściem z p u n k tu w idzenia in te re só w Rosji byłoby „p rzyzn ać K ró lestw u rz ą d n arod ow y pod c e sa rsk o -ro sy jsk ą d y ­ n a stią .“ N a to poszliby u m iark o w an i. S ta n to n zaznaczał, iż podo bn e po­ sunięcie „pow ażnie w zm ocni m a te ria ln ą siłę i znaczenie C esarstw a Ro­ syjskiego, zarów no dla celów ag resji, ja k i d e fe n sy w y “ ; dodaw ał zresztą, iż odczują to przede w szystkim „sąsied n ie p ro w in c je polskie, P o z n a ń ­ skie i G alicja“ 59.

Rząd b ry ty js k i sta w a ł w obec a lte rn a ty w y : ugoda p o lsk o-ro syjsk a w zm ocni rzą d carsk i i zw iększy jego ag resy w no ść ta k ż e n a B liskim W schodzie, w k ie ru n k u bardzo dla A nglii niepożądanym . A le niedojśeie do s k u tk u te j ugody grozi gorszym i znacznie k om p lik acjam i: w y bu ch po w stan ia w P o lsce m oże zw iązać się z rew o lu c ją w Rosji, m oże też spo­ w odow ać in te rw e n c ję N apoleona III. I oto R ussell w początku 1862 r. n a ­ k a z u je przedstaw icielo w i sw em u w P e te rs b u rg u ze w szelkich sił popie­ rać W ielopolskiego 60. N a p ie r ze sw ej stro n y pisze do g en erało w ej Z am oy­ skiej: dla w łasnego dobra, dla dobra E u ro p y p rzy stań cie n a to, co R osja dać w am m oże — na sy stem W ielo p o lsk ieg o 61. S ta n to n w ra p o rta c h sw ych z m arc a i k w ie tn ia w y raża rad o ść z tego, iż „w iększość klas ośw ie­ conych“ zaczyna p rzechy lać się n a stro n ę m arg rab ieg o 62. Ségur, rzecz jasna, sy g n alizu je z p rzekąsem , że S ta n to n u p raw ia w Ł azien kach jazdę ko n ną z sy n am i W ielopolskiego i chodzi z nim i do te a tru 63. „Dziś pam ię­ ta m — zapisał po lata ch Z y g m u n t W ielopolski — oprom ienion e lico W. A. W h ite’a, —■ skoro m u pow iedziałem , że w. ks. jest n am iestn ik iem etc. P olskę jak o d ru g ą ojczyznę m iłu jący , zaczął m nie ściskać z rado ści“ 3*.

68 Rap. 7, 25 sty czn ia i 5 lu te g o 1862, C o n su la t V a rso v ie, t. X II. 59 Rap. z 10 sty c z n ia 1862, FO 65/612.

60 O dpisy k o resp o n d en cji R u sse lla z N a p ierem , k o m u n ik o w a n e S ta n to n o w i,

FO 392/6. H. W e r e s z y c k i , op. cit., s. 34 n.

81 L ist z 9 lu te g o 1862; J e n e r a ł Z a m o y s k i t. V I, s. 382— 6. 92 Rap. z 8, 11 m arca, 5, 20 k w ie tn ia 1862, FO 65/612.

63 R ap. z 7 k w ie tn ia 1862, C on su lat V a rso v ie, t. X II. W liśc ie do S. E. K o źm ia -

na, 12 listo p a d a 1873, B P A N 2210, t. V III, W h ite o k r e śla ł A. W ielo p o lsk ieg o jako

a n o ld -friend o f m in e.

84 A. S k a ł k o w s k i , A . W ie lo p o ls k i w ś w ie tle a r c h iw ó w ro d z in n y c h t. III,

(13)

192 S T E F A N K IE N IE W IC Z

Z m iana k u rs u w P e te rs b u rg u n a stą p iła , ja k w iem y, n iezależnie od zabiegów N apiera. Doszło do zm ian y tej na tle zbliżenia ro sy js k o -fra n - cuskiego i w sp ó łp racy o b u m o ca rstw n a B ałk anach. P ierw szą zaś o fiarą now ego k u rsu p ad ł nie k to inny, ty lk o ko n su l Ségur. W P e te rsb u rg u w iedziano, że odciąga o n b iały ch o d ugody z rządem , że u łatw ia im sto ­ su n ki z H o telem L a m b ert; zażądano stanow czo jego odw ołania. P o d d a tą 24 czerw ca T houvenel zaw iadom ił Ség ura, że przenosi go do A n tw e rp ii i że ta m te js z y k o n su l Y alb ezen zastąpi go w W arszaw ie. T h ouvenel u p e w n ia ł go zresztą, że jego tra n slo k a c ja „b y ła m oty w ow an a w y łącznie w zględam i p olitycznym i i że b y n a jm n ie j n ie oznacza d e z ap ro b a ty dla jego dotychczasow ego zach o w an ia“ 65,

U zyskanie ex e q u a tu r przeciągnęło się k ilk a ty g od ni i now y ko n su l fra n c u sk i d o tarł do W arszaw y dopiero 10 s ie r p n ia 66. E ugeniusz V albezen liczył sobie la t 47 i b y ł n ieślu b n y m synem fran cu sk ieg o a ry s to k ra ty (być m oże B ezenvala). N im dostał się do A n tw erp ii, p raco w ał n a egzotycz­ n y ch placów kach: w K apsztadzie, D am aszku i K alkucie. W ro k u 1848 odm ów ił słu żb y pod II R ep u b lik ą i w ró cił n a stanow isko dopiero po p ó ł­ to ra roku . B ył zatem k o n se rw a ty stą i n ie m iał n ig d y z P o lsk ą nic w spól­ nego. M ało in te lig e n tn y , lecz o b d arzo n y p e w n y m ta le n te m lite ra c k im (pisyw ał pod pseudonim em do „R evue des D eux M ondes“), tra k to w a ł Po lskę jako jeszcze jed en egzotyczny k ra j w a rt ob serw acji, nie w a rt z a in tere so w a n ia .

T ra fił w W arszaw ie n a sy tu a c ję do g ru n tu zm ienioną, w p o ró w n an iu

z o sta tn ią w iosną. W ładzę dzierżył now y n a m ie stn ik , w. ks. K o n sta n ty ,

p rzy nim zaś W ielopolski b y ł n aczeln ik iem rz ą d u cyw ilnego. Obóz b ia ­ łych w ah ał się jeszcze, czy u dzielić pop arcia no w em u system ow i. Lecz rzeczyw istą siłę stan o w ił ju ż obóz czerw onych, d a ją c y o sobie znać z u k ry cia poprzez te rro ry s ty c z n e zam achy, k o lp o rtaż ta jn e g o „ R u ch u “ , p o d atek narodow y, ściąg any pod p rzy m u sem n a w e t od przeciw ników . Istn ie n ie o rg an iz ac ji ta jn e j było fa k te m pow szechnie w iadom ym , od kąd W ielopolski, ja k b y n a urągow isko, ogłosił je j s ta tu ty w „D zienniku P o ­ w szech ny m “ . K o m itet C e n tra ln y N aro d ow y z k ażd y m m iesiącem w y ­ m u szał sobie w ięk szy p osłuch w społeczeństw ie. V albezen n iew ie le z tego w szystkiego rozum iał. O polsk im podziem iu w y ra ż a ł się w sposób iro ­ n iczn y i w zg ard liw y: „ K ra j te n niczego n ie m oże się spodziew ać po ja ło ­ w ej ag ita cji zw iązków ta jn y c h “ . Z dając sp ra w ę z p a ra d y trz e ch ściąg­ n ię ty c h do W arszaw y p u łk ó w g w a rd y jsk ic h ośw iadczał, że scena ta ro z­ p ro szy ła o sta tn ie jeg o w ątp liw o ści co do szans ew e n tu aln e g o p o w stan ia 67. W w y b u ch p o w stan ia nie w ierzy ł ta k ż e S ta n to n , lecz siły sp isk u b y ­ n a jm n ie j n ie d ep recjonow ał. K ła d ł n acisk n a fa k t, że polsk a o rg an izacja ta jn a m a sw o je pow iązania w Rosji, w e W łoszech, n a W ęgrzech i gdzie indziej, że zm ierza do pow szechnego p rze w ro tu . W zw iązku z ty m po­ chw alał p ro je k t b ra n k i, jak k o lw ie k „ w y ją tk o w y i pozornie o s try i n ie ­ le g a ln y “. S am a zapow iedź b ra n k i św iadczy o sile rz ą d u i o ty m , że p rz e ­ prow adzi ją bez tru d n o ści. W p a rę ty g o d n i p o tem w y ra z ił się o g lęd n iej: „T rzeb a przyznać, że jeśli ty lk o te n zabieg zostanie do ko nan y z pow o­ dzeniem , m oże przy n ieść on dobro k rajo w i, lecz n ależałob y jeszcze ud o

-85 P ism a T h o u v e n e la do S ég u ra i V a lb ezen a , 24 czerw ca 1862, A E, D ossiers

du p erson n el. I. K o b e r d o w a , W ie lk i k s ią ż ę K o n s ta n ty , s. 81 η.

68 P ism o ο o b jęciu fu n k c ji z 25 sierp n ia 1862, C o n su la t V a rso v ie Corr. co m ­

m ercia le, t. III.

(14)

w odnic, iż o sią g n ię ty cel u sp ra w ie d liw i w ty m w y p a d k u u ż y te śro d k i“ . C zerw oni, tw ierd z ił S ta n to n , d e k la m u ją o pow staniu , d la p o d trzy m an ia politycznego napięcia, ale sam i ch y b a w p o w stan ie nie w ierzą. „ J a k m ożna choćby n a chw ilę przypuścić, że k ilk a ty się c y ro b o tn ik ó w i stu d e n tó w b y ło b y ta k szalonych, a b y pokusić się o coś w ty m ro d z a ju “ 68.

Z łud zenia co do niem ożliw ości po w stan ia dzielili konsulow ie z ko­ łam i rządow ym i, z obozem białych, a n a w e t z częścią czerw onych. Na 3 dni p rze d b ra n k ą W h ite zanotow ał ciek aw ą in fo rm a c ję : n a n ara d z ie w Z am k u w. ks. K o n s ta n ty m iał się w ypow iedzieć za b ard ziej lu d zk im sposobem p rze p ro w a d z an ia b ra n k i, pop rzez rozesłan ie re k ru to m w ezw ań p isem ny ch do staw ien ia się w ciąg u d n ia, z uży ciem siły ty lk o w w y ­ p a d k u oporu. P rzegło sow ali go jed n ak że zw olennicy stareg o, m ik o łajó w - skiego system u, p o ry w a n ia lu d zi w ciągu nocy. W edług dan y ch W h ite ’a rz ą d nie m iał w ielkich złudzeń co do tra fn e g o w y ty p o w a n ia w łaściw ych spiskow ców a n i co do n aty ch m iasto w eg o zlikw idow ania spisku. A le gw ałtow n eg o w y b u c h u się n ie spodziew ał, licząc się co n a jw y ż ej z fa k ­ ta m i ind y w id u aln ego o p o ru 69.

B ra n k a p rzep ro w adzo n a w W arszaw ie w n o c y z 14 n a 15 sty czn ia od ­ b y ła się zu p ełn ie sp okojnie i została p o czy tan a za zw ycięstw o rządu. „ P a rtia re w o lu c y jn a — p isał S ta n to n —■ zdaje się sp araliżo w an a, a k la ­ som p ra c u ją c y m zaczęły się ju ż o tw iera ć oczy n a szaleństw o dalszego o p o ru i na bezsilność p a rtii s k ra jn e j, n iezdo lnej do sta w ie n ia rządoyji

skuteczn ej opozycji“ 70.

V albezen w y ra ż a ł się jeszcze k a te g o ry cz n ie j: „W czoraj ra n o p rz e je ­ chałem się po m ieście i n ie d o strzegłem w śró d lu d u a n i ślad u poruszenia, poza g ru p ą około pięćdziesięciu ubogich kobiet, la m e n tu ją c y c h n a placu pod R atuszem . - - Sukces b ra n k i w W arszaw ie - - sprow adza do w łaści­

w ej m iary , n a w e t dla p ro sty c h ludzi, pozę stra szy d ła na dzieci (les allures

de croquemitaine) rew o lu cy jn eg o K o m ite tu C en traln ego , a jeśli pójdą

za tym , ja k n ąleży ufać, posu nięcia n a p ra w d ę lib e ra ln e i pojednaw cze, w. ks. K o n sta n ty i m arg. W ielopolski zasłużą się n ap ra w d ę Rosji, a po­ w iedziałbym n iem al i P o lsce“ 71.

W tydzień p o tem w y b u ch ło pow stanie. W pierw szej chw ili obaj k o n ­ sulow ie uznali zgodnie, że nosi ono c h a ra k te r „so cjalisty czn y “ i że n ie m a ono żadnych szans. Po stłu m ie n iu ru c h a w k i n a le ż y spodziew ać się, że k lasy p o siadające sk u p ią się dokoła W ielopolskiego 72. V albezena z a sta n a ­ w iała jedn ak że e g zaltacja p a trio ty c z n a kobiet. P e w ie n lokaj F ran cu z zap y ta n y przez ko nsula, co też m y ślą sobie jego p aństw o, o k reślił to w te n sposób: „ P a n h ra b ia je s t bardzo sm u tn y , ale p a n i uszczęśliw iona“ 73. S ta n to n zaś zauw ażył ju ż 4 lu teg o: „R uch z k ażd y m d niem p rzy b ie ra

08 Rap. z 28 lipca, 30 sierp n ia , 14 i 27 p aźd ziern ik a, 12 listo p a d a 1862, FO 65/612.

Tu w a r to od n otow ać r e fle k s ję R u sse lla w p iśm ie d o S ta n to n a z 30 sie r p n ia 1862 rtamże): T h e s ta te of a ffa irs in P o la n d - - is g r e a tly to b e la m e n te d . I t is to be

e x p e c te d th a t in th e s e c ir c u m sta n c e s R u ssia n a g e n ts w ill n o t be in s tr u c te d o r e v e n p e r m it te d to in tr ig u e in T u r k e y fo r th e o v e r th r o w o f th e S u lta n .

89 W h ite d o N ap iera 11 sty c z n ia 1863, FO 181/418.

70 Rap. z 19 sty czn ia 1863. T. F i l i p o w i c z , C o n fid e n tia l co rre sp o n d e n c e

r e s p e c tin g th e In s u r r e c tio n in P o la n d , P a ris 1914, s. 4.

71 R ap. z 16 sty c z n ia 1863, C on su lat V a rso v ie, t. X III.

72 S ta n to n 25, 29 sty c z n ia 1863, T. F i l i p o w i c z , op. cit., s. 10, 14. V albezen,

26, 28 sty czn ia , C on su lat V arsovip, t. X III.

(15)

194 S T E F A N K IE N IE W IC Z

b ardziej postać narodow ego pow stan ia, m im o że k lasy w yższe oraz chłopi n a d a l trz y m a ją się z d a la “ 74.

D ro u y n de L h u y s jeszcze 7 lu teg o zalecał sw em u ag ento w i zacho­ w yw ać się „z re z e rw ą i o stro żn o ścią“. R ząd cesarski, pod kreślał, nie za­ m ierza „podniecać słow am i nadziei, k tó ry c h b y n ie b ył w stan ie poprzeć czynem “ 75. V alb ezen b y ł ja k n a jd a lszy o d zachęcania kogokolw iek bądź. Jeszcze 10 lutego, k ied y w śró d b iały ch zaczynała się już ry so w ać zm iana fro n tu , K o n s ta n ty G órski p isał do K laczki: „K on su l fra n c u sk i jest w ielk i du reń , trz e b a się p o sta ra ć o zm ianę jego. O dzyw a się głośno i radzi w. księciu, żeby n ie śpieszył się zb y tn io z p rz y tłu m ie n ie m pow stania, bo ty m sposobem zupełnie p otem zgniecie ru c h i będzie m iał spokojność n a la t 50“ 76. W ra p o rta c h sw ych V albezen rozw odził się n a d tru d n ą sy ­ tu a c ją polskiej szlachty, „ ro z d a rte j m iędzy skłonnością k o n se rw aty w n ą , a uczuciem p atrio ty czn y m , potęp ion ej z gó ry p rzez czerw onych, a o de­ p c h n ię tej od rz ą d u “ . D ro u y n de L h u y s zażądał odeń obfitszych i szyb­ szych in fo rm acji; p y ta ł w p ro st, czy w zachow aniu się konsulów : p r u s ­ kiego i a u striack ieg o w W arszaw ie nie zachodzi w idoczna różnica. V al­ bezen nie u m iał odpow iedzieć nic k o n k retn eg o na te m a t obu sw oich n ie­ m ieckich kolegów . Z o rien to w ał się jednakże, że w P a ry ż u zaszła zm iana k u r s u i zaczął tera z rozpisyw ać się o o k ru cie ń stw ac h w ojsk c a rs k ic h 77.

Z w rot w postaw ie k o n su lów p a ń s tw zachodnich n a stą p ił więc nie z ich w łasn ej in ic ja ty w y , a le w zw iązku z nego cjacją p o d jętą przez N a ­ poleona III, w odpow iedzi n a p ru sk o -ro sy jsk ą k on w en cję A lven slebena. W dn iu 3 m arca S ta n to n i V albezen uzgodnili, że nie będ ą ilu m inow ali k o n su la tó w p rz y n ajb liższej rządow ej galów ce, a to „w obliczu k rw i le­ jącej się o k ilk a m il zaledw ie od W arszaw y “ 78. Tegoż dnia S ta n to n o trz y ­ m ał lakon iczn ą depeszę R ussella: Y o u m u s t n ot give a d in n er on

th e 1 0 - t h 79. B ył to n ak az og raniczen ia sto su n k ó w to w arzy sk ich z kołam i

rządow ym i. W k ilk a dni po tem w zw iązku z d ym isją członków R ady S tan u , o b aj k o nsulow ie donosili o· p rzy stą p ie n iu b iałych do p o w stan ia. O dpow iedzialność za te n k ro k sk ład ali na rz ą d carski. S ta n to n p o d k reślał i n a d a l niepodobieństw o, ab y p o w stań cy m ogli zw yciężyć bez obcej po­ mocy, ale w y ra ż ał podziw dla ich d e te rm in a cji i zaręczał, że ru c h może· się u trz y m ać czas dłuższy. R ozpraszał też o b aw y co do u p a d k u pow stan ia po rozsypce oddziału L angiew icza 80.

W dniu 8 k w ie tn ia R u ssell w ezw ał p iln ie W h ite ’a do L o n d y n u 81. P o ­ b y t te n p rzeciągn ął się blisko dw a m iesiące, w ciągu k tó ry c h W hite u d zielał m in istro m drobiazgow ych in fo rm a c ji o P olsce i Rosji o raz o p ra ­ cow yw ał m em o ria ły z uży ciem d anych sta ty sty c z n y ch . Zaręczał, że po­ w stan ie m a w szelkie szan se p rz e trw a n ia do z im y 82, P o lity k ó w b r y ty j­

74 FO 65/641.

76 M in u ta in stru k cji, C on su lat V a rso v ie, t. X III. 79 BCz. 5687, s. 509.

77 R ap. V a lb ezen a z lu teg o ; in stru k cja D ro u y n a z 23 lu te g o 1863, C o n su la t

V a rso v ie t. X III.

78 V alb ezen , 6 m a rca 1863, tam że. 79 FO 65/640.

80 Rap. S ta n to n a z m a rca i k w ie tn ia 1863, T. F i l i p o w i c z , op. cit., s. 175— 182,

287— 293, 362— 4. V a lb ezen 9, 21 m a rca 1883, C on su lat V arsovie, t. X III.

81 R ap. S ta n to n a , 8 k w ie tn ia 1863, FO 65/641.

82 W h ite do L ayarda, L on d yn 27 k w ie tn ia 1863, B ritish M useum , L ayard P a p ers,

Cytaty

Powiązane dokumenty

potów, czasem zadowalano się stw ierdzeniem , że każda cecha przynosząca korzyść gatunkow i zostaje u trw alo n a przez dobór.. P rz y ­ jęciu tego tłum aczenia

Osobliwością wśród nich były, wywodzące się z P aleodictioptera H exaptero- idea, owady otw artej przestrzeni, unikające za­.. zwyczaj lasów pierw otnych,

Obecność kobaltu nieodzow na przy wiązaniu azotu przez

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

czas całej podróży był wóz restauracyjny, nie tylko dlatego, że w każdej chwili można było posilić się w nim różnymi smakołykami wybor­.. nej kuchni

rane przez rostw ór na w ew nętrzne ścianki naczynia, nie zrów now aży się z ciśnieniem , w yw ieranem zzew nątrz przez cząsteczki wody, starające się pod

chow yw ał swą zdolność rozm nażania się, natom iast p rzy bespośredniem działaniu prom ieni zdolność ta znacznie się zm niej­.. szyła po czterech tygodniach,

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza