GHRZESCIJAiiH P r a g n i e n i e n i e z w y k ł e
EWANGELIA
ŻYCIE I M YŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
lok założenia 1829 Warszawa,
Nr 5., maj 187? r.
■
PRAGNIENIE NIEZWYKŁE DUCH PKAWDY
OWOC DUCHA
RADY EWANGELICZNE I ODPO
WIEDŹ DZISIEJSZYCH CHRZEŚ
CIJAN
WILLIAM ASHLEY SUNDAY LIST DO MŁODEGO MAŁŻONKA ODWIEDŹCIE GO’
BRAT STANISŁAW MICHALSKI KRONIKA
M iesięczn ik „C h rześcija n in ” w y s y ła n y j e s t b ezp ła tn ie; w y d a w a n ie czasop ism a u m o żliw ia w y łą c z n ie o fia rn o ść C zytel
n ik ó w . W szelk ie o fia r y na czasopism o w kraju p ro sim y k ie r o w a ć na k on to F un d u szu W y d a w n iczeg o Z jed n oczon ego K ościo ła E w a n g elicz n e g o : PKO W arsza
w a, I O ddział M iejsk i, N r 1-14-148.448. za znaczając c e l w p ła ty na od w rocie b lan k ie tu . O fiary w p łacan e za g ra n icą n a le ż y k iero w a ć p rzez o d d zia ły zagran iczn e B a n k u P o lsk a K asa O pieki, ńa ad res P r e z y d ium R ady Z jed n o czo n eg o K ościoła E w a n g elicz n e g o w W arszaw ie, u l. Za- g ó rn a 10.
B
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje Kolegium. Józef Mrózek (red. nacz.), Mieczysław Kwiecień (z-ca red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Jan Tołwiński.
Adres Redakcji i Administracji:
Warszawa 1, ul. Zagórna 10. Tele
fon: 31-28-38 (bezp.) i 29-52-61 (w. 8 lub 9). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.
RSW „Prasa”, W arszawa, Smolna 10/12. Nakł. 5000 egz. Obj. 2,5 ark.
Zam. 558. A-74.
W illiam Barclay, profesor w iedzy nowotestam entowej U niwersytetu w Glas
gow (W ielka Brytania), autor m.in. także komentarza do Ewangelii Mateusza, który w 1970 roku ukazał się w język u polskim nakładem Polskiej Rady E ku
menicznej, w swojej książce poświęconej działaniu Ducha Świętego pt. „The Promise of the Spirit” („Obietnica Ducha’’ — wyd. The Epworth Press, 1960) opisuje następujące wydarzenie: pewnego razu podczas ostatniej w ojny sie
dział w pew nej kawiarni wielokrotnie odznaczony za osiągnięcia bojowe fra n cuski żołnierz, który tego dnia akurat otrzym ał nowe odznaczenie wojskowe.
Podczas rozm owy żołnierzowi w ypadł przypadkowo m ały m edalik św. A n to niego z Padwy. W edług legendy rzym skokatolickiej m edalik św. Antoniego ma spełniać życzenia tego, kto go nosi. Gdy się taki m edalik kupuje — głosi legenda — należy pomyśleć o jakim ś swoim pragnieniu, życzeniu, a napewno się ono spełni. Uczestnicy spotkania towarzyskiego zauw ażyw szy ten medalik, zapytali żołnierza: „Co było w tedy pana pragnieniem?” Żołnierz odpowie
dział: „Było to, ja k na żołnierza, pragnienie niezw ykłe. Pragnąłem pokoju”.
Tak, to jest pragnienie każdego człowieka. Pokój — to treść pragnienia k a ż dego serca. Pokój był też pragnieniem tych spośród nas, którzy przeżyliśm y i pam iętam y straszliwą wojnę, której ofiarą padły m iliony Polaków. Warto przeto o tym pragnieniu pomyśleć również i dzisiaj, szczególnie w tych dniach majoyjych, w d iD U d z ie stą siódmą rocznicę oioego „pierwszego dnia wolności”.
Gdy Pismo Św ięte m ówi o pokoju, to ma na uwadze kilka jego rodzajów.
Przede w szystkim ma na względzie pokój człowieka z Bogiem. Człowiek naturalny, nieodrodzony, jest grzesznikiem, a jako grzesznik nie jest z B o
giem pojednany. Pejednanie z Bogiem następuje z łaski dzięki wierze w za
stępczą ofiarę Jezusa Chrystusa, „który został w ydany za grzechy nasze i został wzbudzony z m artw ych dla usprawiedliwienia naszego” (Rzym. 4,25).
I dlatego „usprawiedliwieni z wiary, pokój m am y z Bogiem przez Pana na
szego, Jezusa Chrystusa” (Rzym. 5,1). Następnie, pokój — to w ew nętrzny stan duszy, pokój Boży jako owoc Ducha Świętego w życiu człowieka w ie
rzącego. Jezus Chrystus powiedział: „Pokój zostawiam wam, pokój m ój daję wam ” (Jan 14,27). Pokój ten — jak w yżej powiedziałem — jest owocem Ducha Sioiętego i jest naszym udziałem tylko wtedy, gdy chodzimy w Duchu Św iętym . Ducha pokoju można odnaleźć tylko na drodze wewnętrznego uciszenia się i oczekiwania. Obecność Ducha Świętego w życiu przynosi z sobą ten błogi pokój, pokój Boży. W końcu, biblijny pokój, to także pokój z ludźmi. Apostoł Paweł powiada, że Jezus Chrystus, który burzy wszelkie
„przegrody z m uru nieprzyjażni” (por. Efez. 2,14), jest naszym pokojem. L u dzie prawdziwie w Chrystusie z Bogiem pojednani, mogą żyć z sobą w po
koju. Ale przy ty m należy pamiętać, że w języku biblijnym słowo p o k ó j nie oznacza jedynie negatywnego stanu, lecz zawsze to wszystko, co służy dla najwyższego dobra człowieka. Czyniciełe pokoju są błogosławieni. „Bło
gosławieni pokój czyniący, albowiem oni synam i Bożym i będą nazwani”
(Mt 5,9) — powiedział nasz Pan. Błogosławieni są zatem pokój czyniący, a nie pokój miłujący. Pokój, z którym Pismo Święte wiąże błogosławieństwo, to nie unikanie problemów dla „świętego spokoju”, lecz ich rozwiązywanie, które czasem może prowadzić przez walkę.
W dzisiejszym w zburzonym świecie, w świecie zdem onizowanym — że użyję zw rotu Emila Brunnera — pragnienie pokoju jest istotnie pragnieniem osob
liwym.
N iem niej jest to tęsknota całego rodzaju ludzkiego, a naw et całego stw o
rzenia. I dlatego, pokoju m am y szukać, m am y do niego dążyć. I żyjąc w świecie, w którym do końca będą „wojny i wieści o wojnach”, m am y żyć, pracować, modlić się, służyć Bogu i oczekiwać ery wiecznego pokoju, kiedy ludzie, ju ż w sposób ostateczny, „przekują miecze swe na lemiesze, a włócz
nie swe na sierpy; nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się będą ćwiczyć do bitw y” (Izaj. 2,4). Nastąpi zaś to wtedy, kiedy panowanie spocznie na ram ieniu Tego, kogo tenże prorok Izajasz nazywa K s i ę c i e m P o k o j u .
E. Cz.
P. S. Pragnę stwierdzić rzecz oczywistą: noszenia medalików nie zalecam i do pokładania w nich ufności nie namawiam. Podany w tekście przykład jest ilustracją problemu.
2
„Lecz gdy przyjdzie On, Duch prawdy, wprowadzi was We wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi!”
Duch prawdy
Wierne naśladowanie Jezusa C hrystusa i posłuszeństwo Bogu jest dla każdego' praw dzi
wego chrześcijanina źródłem radości i pocie
chy. W drugiej księdze K ronik czytamy: „Pan ma więcej aniżeli Tobie dać może”. Więcej ani
żeli codziennie potrzebujem y. Skarbnica Boża nie będzie pustą nigdy. Wdzięczni też jesteśm y Bogu, że w ysłuchuje nasze modlitwy.
Radością w ypełniają się nasze serca, po
nieważ zdajemy sobie spraw ę kim jest Duch Święty dla nas, Dzieci Bożych. Duch Święty wzbudza poznanie grzechu, i chroni przed nim.
Pierwszym dziełem Ducha Świętego w sercu człowieka jest poznanie grzechu oraz zacho
wanie czujności przed dalszym grzechem. Z n atu ry każdy człowiek czuje się dobrym, i tego że jest zgubionym grzesznikiem, stw ierdzić nie chce.
Na pewnym nabożeństwie pani podeszła do kaznodziei i oświadczyła: „Nie zgadzam się z Waszym stwierdzeniem, że my, nieodrodzeni ludzie, nie jesteśm y lepsi od tych, co siedzą za m uram i więzienia”. Tylko łaska Boża sp ra
wiła, że jestem tutaj, odrzekł kaznodzieja, gdy
by nie ona, nie byłbym lepszym człowiekiem od przestępców.
W spomnijmy radcę Nikodema, który w nocy przyszedł do Jezusa. Tak bardzo pragnął, ażeby Chrystus pochwalił go za dobre uczynki.
To uspokoiłoby jego sumienie. A co czyni J e zus? Jednym zdecydowanym słowem w yjaśnił mu sprawę: ty musisz się na nowo narodzić. W ten sposób wyjaśnił Nikodemowi, że dobre uczynki nic mu nie pomogą, jeśli nie stanie się nowym człowiekiem.
To samo chcemy powiedzieć Tobie, Drogi Czytelniku. Z natu ry swojej każdy człowiek jest m artw y dla spraw Bożych. Zazwyczaj lu dzie przekonani są, że jeśli nie wchodzą w kon
flikt z prawem, nie posiadają nałogów, nie bio
rą udziału w niemoralnych zabawach, m ają za
pewnione zbawienie. Tak jednak nie jest.
Stwierdzenie Jezusa „ty musisz się na nowo narodzić” dotyczy każdego człowieka, a więc i Ciebie.
Narodzić się na nowo — znaczy pojednać się z Bogiem, przyjąć Jezusa do serca jak swo
jego osobistego Zbawiciela i z Nim rozpocząć nowe uświęcone życie.
(Bwiamg. £łw, Jan a 16,13)
Poznanie grzechu w życiu każdego czło
w ieka spraw ia Duch Święty. Jeśli Jego pro
m ień zaświeci w zakam arkach serca, w tedy człowiek pragnie uporządkować swoje życie i pojednać się z Bogiem.
Pan zwraca się do każdego człowieka przez słowo Swoje Święte, ażeby porzucił swoją własną sprawiedliwość. On mówi: „Ja daję m e
go Ducha i chcę abyś go p rzy jął do Siebie”.
Czy słyszysz Ty, który stoisz dotąd na uboczu?
Jeśli przyjm iesz Ducha Bożego do serca swe
go poznasz czym jest grzech i zrozumiesz jego następstwa. On jest tym wielkim światłem oświecającym wszystkie powiązania z grze
chem.
Stałem kiedyś nad brzegiem Wisły, nagle oświetlono rzekę reflektoram i. W pewnym miejscu snop św iatła zatrzym ał się i oświecił wodę, a w tedy wszystko to, co znajdowało się n a wodzie, u k ry te przedtem w ciemnościach, stało się widoczne jak w dzień. Duch Święty może i dziś oświecić Ci Twoje grzechy. O to powinniśmy prosić w modlitwie, aby ciemnoś
ci naszego życia ustąpiły przed Bożą jasnością.
Apostoł Paw eł tak pisze w liście do Rzy
m ian (8,16); „Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśm y”.
A w liście do Galacjan (4,6) czytamy: „A po
nieważ jesteśm y Dziećmi Bożymi, przeto Bóg zesłał Ducha Syna Swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze”.
Nowo zrodzony człowiek, pojednany z Bo
giem może się zwracać do Boga słowem „Oj
cze”. Jak w ielka je st Boża łaska, która spraw i
ła, że m y grzeszni ludzie, przez zasługi Syna Bożego pojednani z Bogiem możemy mówić do Tego, którem u podporządkowany jest Wszech
świat cały: „Ojcze”.
W ten cudowny, kosztowny, bliski kon
ta k t z Bogiem wprowadza nas Duch Święty.
I nam, Dzieciom Bożym, nazyw anie Boga Oj
cem w ydaje się czymś normalnym. Przyzw y
czailiśmy się do tego. Nigdy żadnemu pogani
nowi nie przyszło n a myśl, aby swojemu boż
kowi powiedzieć „Ojcze”. G rek nigdy n a Zeu
sa nie mówił „Ojcze”. Rzymianin nie nazywał ojcem Jupitera, ani Germ anin nie nazywał swoim ojcem Wodana. O ileż m y jesteśm y szczęśliwsi. Kto przyjął Jezusa C hrystusa jako swojego Zbawiciela, stał się dzieckiem Niebies
kiego Ojca.
Ewangelista Jan tak pisze: (1,12), „którzy- kolwiek zaś Go przyjęli, tym dał moc stać się dziećmi Bożymi”. Kto przyjął Jezusa C hrystu
sa jako swojego Zbawiciela, złożył u Jego stóp swoje grzechy i z Nim rozpoczął nowe życie, ten ma praw o Boga swoim Ojcem nazywać.
Możemy więc powiedzieć: „Spójrzcie, jaką mi
łość okazał nam Ojciec, że teraz dziećmi Boży
mi nazyw ani jesteśm y”.
Jako dzieci Boże możemy przychodzić do Niego z ufnością i w iarą, świadomość, że jes
tem Bożym dziecięciem pozwala m i z ufnością prosić Ojca Niebieskiego o darowanie m i m ąd
rości w moim życiu. Uczyni to Duch Święty.
Wspomnijmy uczniów Jezusa. Mimo, że przez okres, trzech lat przebyw ali z nauczycie
lem i słuchali Go, nie mogli i nie potrafili pojąć i zrozumieć o cierpiącym i um ierającym Me
sjaszu. Lecz po Pięćdziesiątnicy, Duch Święty oświecił ich, pozwolił w pełni zrozumieć Sło
wo Boże. Apostoł Paw eł w 1 liście do K oryn
tian (2,14) tak pisze: „Ale cielesny człowiek nie pojm uje tych rzeczy, które są Ducha Bo
żego”.
Łaska Boża spraw ia również i to, że pod wpływem Ducha Świętego Biblia staje się dla nas coraz droższa, kosztowniejsza i nie zastąpi nam jej żaden podręcznik, żadna książka. Bi
blia stała się dla nas księgą kosztowniejszą od wszystkich innych ksiąg, bo z niej czerpiemy pokarm dla naszych dusz.
Drogi Czytelniku. Niech od dziś Słowo Bo
że zapisane w tej księdze stanie się i dla Cie
bie najwyższym autorytetem i niczym nie za
stąpioną praw dą. P rzed Bożymi Słowami w niej zaw artym i skłaniam y swoje czoło i kola
na. Oto m oja serdeczna rada: przed czytaniem Słowa Bożego poproś w m odlitw ie o światło Ducha Świętego, który wprowadza we wszelką prawdę. Bóg zawsze zsyła błogosławieństwo swoje na tych, którzy czytają i słuchają Sło
wa Bożego.
Apostoł Paw eł w liście do Rzymian (8,26) tak pisze: „Duch Święty w spiera nas w niemo
cy naszej; nie wiemy bowiem o co się modlić, jak należy, ale sam Duch w staw ia się za nam i w niewysłowionych w estchnieniach”. Duch Święty uczy nas i pomaga w modlitwach na
szych.
W liście do Efezjan (6,18) czytamy: „w każdej modlitwie i prośbie zanoście w każdym czasie modły w Duchu Św iętym ”. Dziecko Bo
że nie może żyć bez modlitwy, nie może też modlić się bez udziału Ducha Świętego.
Z doświadczenia wiemy, jak wielkie zna
czenie m a modlitwa. Ludziom wierzącym wie
le błogosławieństw przyniosła społeczna mo
dlitwa. Dziecko Boże wie, że przez modlitwę zanoszoną w Duchu Świętym przed tron Ojca wiele może uzyskać. Ojciec nie pozostaje obo
jętn y na prośby dziecka swego, nie daje za
m iast chleba kamieni, lecz to co jest mu po
trzebne.
Z Pism a Świętego dowiadujemy się rów nież, że Duch Święty przem ienia ludzi bojaź- liwych w odważnych, gotowych do poświęceń dla spraw y Bożej, Dobitnym świadectwem tej cudownej przemiany, następującej pod w pły
wem Ducha Świętego są uczniowie Pańscy,, szczególnie zaś Apostoł Piotr. Owej pam iętnej nocy, kiedy P ana pojmano, wszyscy Go opuś
cili. P io tr zaś, który przysięgał, że gotów jest
z Nim umrzeć, zaparł się Go i to przed słu
żebną dziewką.
W decydujących chwilach im zabrakło mo
cy i odwagi. Cóż jednak działo się z nim i póź
niej? W dzień Pięćdziesiątnicy, to jest w dzień Zesłania D ucha Świętego, z odwagą i mocą zwiastował Apostoł P io tr zgromadzonym Ży
dom i poganom o Chrystusie Ukrzyżowanym i Zm artw ychw stałym . Nie lękał się również stając przed Sanhedrynem —• Najwyższą Radą Żydowską powiedzieć: „Nam więcej należy słu
chać Boga aniżeli ludzi”.
Skąd Szczepan, męczennik za sprawę Bo
żą, w obliczu śmierci brał moc do składania świadectwa o Żywym Zbawicielu swoim prze
śladowcom? Odpowiedź brzm iała: Duch Święty w ypełnił go Swoją mocą.
A my? Czy w podobnych doświadczeniach, gotowi bylibyśm y mówić praw dę o Jezusie Chrystusie?
Pew ien urzędnik nie m iał odwagi powie
dzieć swoim kolegom, że jest wierzącym, choć uczęszczał n a nabożeństw a w niedzielę i na go
dziny biblijne w dni powszednie, wolał jednak, żeby nik t o tym w biurze nie wiedział. Aż pe
wnego razu usłyszał n a nabożeństwie słowa za
pisane w Ewangelii wg. Św. M arka (8,38) „Kto bowiem wstydzi się mnie i słów moich (...) tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyj
dzie w chwale Ojca Swego z Aniołami Świę
tym i”. Te słowa trafiły do Jego serca. Skłonił kolana przed Panem swoim, otworzył serce, a Pan w ypełnił je mocą z wysokości. Odtąd nie wstydził się swej przynależności do żywe
go Kościoła.
Duch Święty, który w dzień Pięćdziesiąt
nicy zstąpił na uczniów Pańskich, zmienił ich całkowicie. Dał im odwagę, dał wolę w ytrw a
nia w posłuszeństwie Bożym przykazaniom i v/ pracy dla chwały Bożej.
Duch Święty wskazuje i nam drogę do zwycięstwa w codziennym życiu w Jezusie Chrystusie. Nie znaczy to wcale, że Dzieci Bo
że nie m ają być doświadczone, że nie potykają się w drodze za Jezusem i nie grzeszą. Tak nie jest. Jednak Duch Święty daje nam moc do zwycięstwa nad grzechem.
Doświadczenie uczy nas, że trzej wrogo
wie stale nas atakują. Pierwszym jest świat — jego moc jest wielka, trudno jest oprzeć się jego pokusom. Izraelici niejednokrotnie ulegali pokusom, żyli tak jak otaczające ich narody pogańskie. Wielu wierzących podobnie postę
puje.
Drugim naszym wrogiem jest szatan i je go moc wielka. On zna Twoje i moje słabości.
Wie czegośmy Panu nie oddali. Uderza tam gdzie jesteśm y najsłabsi, nie rezygnuje, pona
wia wszechstronnie swoje ataki.
Trzecim wrogiem jest ciało. Nasza natura, nasze Ja, są sprzymierzeńcami grzechu. Zwy
cięstwo nad nim i jest możliwe i konieczne, bo nie możemy być sługami grzechu. W Duchu Świętym i pod Jego przewodnictwem zawsze odniesiemy zwycięstwo nad grzechem. Sami
4
potędze grzechu przeciwstawić się nie p o tra
fimy. Dzień powszedni nie szczędzi nam trosk i kłopotów. Jednak z Jego pomocą wszystko zostanie przezwyciężone.
Posłuchajm y pewnej historii: turyści chwytali w górach orła. On jednak nie czuł się pokonanym. Czynił co było w jego mocy by odzyskać wolność. Niewiele jednak mógł sam zdziałać, ponieważ był przywiązany. Wolność odzyskał dopiero wówczas, gdy ktoś uwolnił go z pęt. Czy nie jest to i Twój obraz? Czy i Ty nie jesteś związany łańcuchami grzechu ze światem?
Wierzący człowiek nie może być spętany grzechem i przykuty do świata, jeśli chce iść drogą za Jezusem. Jeśli na tej drodze piętrzą się trudności, przyjdź do Jezusa, On ci dopo
może.
Być może, że nikt nic nie wie o Twoim oddaniu się Jezusowi. Kto jest w iernym i zdecy
dowanym sługą Pańskim, przeżyje doświadcze
nie, wrogami staną się dlań jego najbliżsi, nie naśladujący Jezusa. Słowa Jezusa są niezmien
ne: „Mnie prześladowali i Was prześladować bę
dą”. Zastanów się, sprawdź swój stan w świetle Pisma Świętego, czy tw oja droga za Jezusem jest prawidłowa. Apostoł Paw eł wiele cierpiał dla Swego umiłowanego Zbawiciela.
Kto w iernie naśladuje Pana, ten nie może liczyć, że świat nagrodzi go wieńcem chwały i wyróżnieniami. Najbardziej przykre jest je
dnak doświadczenie, które spotkać Cię może ze strony Twojej najbliższej rodziny.
Z Pism a Świętego wiemy, że Pan szcze
gólnie blisko jest swoich dzieci, które znajdują się w doświadczeniu. My dzieci Boże jesteśmy gośćmi i pielgrzymami na ziemi, i dlatego wszelkie sm utki i doświadczenia niech nas nie załamują, ponieważ w perspektyw ie mamy ży
cie wieczne w szczęśliwości i chw ale..
1 dlatego Duch Święty wzbudza tęsknotę za powtórnym przyjściem Pana naszego Je zusa Chrystusa. Chrześcijanie dlatego wiele mówili o pow tórnym przyjściu Syna Bożego w chwale, bo serca ich wypełnione były Duchem Świętym. D obry to przykład dla nas. Dziecko Boże tęskni za przyjściem Pańskim.
Dopóki jednak On nie przyjdzie, obowiąz
kiem naszym jest zwiastowanie naszym bliź
nim Ewangelii: radosnej nowiny. Obowiązkiem naszym jest również pozostawanie w ciągłej czujności i gotowości służenia Bogu naszym życiem uświęconym przez Ducha Świętego.
Niech nasze serca coraz natarczyw iej domaga
ją się: Przyjdź, Panie Jezu.
Nie wiemy, kiedy czas łaski tu na ziemi skończy się. P raca nad przygotowaniem Oblu
bienicy do wejścia do domu Ojca musi być za
kończona. Duch Św ięty w ybiera ze wszystkich pokoleń i narodów rzesze dzieci Bożych. Nikt z ludzi nie wie, jak wielka jest liczba „wywo
łanych ze św iata” dzieci Bożych. Dziecko Boże wie jednak, a Duch Święty potw ierdza tę pe
wność w jego sercu, że należy do „Oblubieni
cy B arankow ej”, do rzeszy w ybranych Dzieci Bożych.
Kiedy ostatnia dusza zostanie wywołana ze św iata i dołączona do Kościoła, w tedy Pan Jezus — Oblubieniec przyjdzie w chwale po Swą Oblubienicę, i wówczas zabrzmi głos trą by anielskiej i pow staną ci wszyscy, którzy w P anu zasnęli, i m y żywi razem wyjdziemy na spotkanie Panu naszemu, Oblubieńcowi. A w te
dy będziemy świadkami pełnej chwały zakoń
czonej pracy Ducha Świętego.
Dopomóż nam Panie, abyśmy trw ali w wierze, w miłości i nadziei a owocnym życiem służyli Tobie w Duchu i prawdzie, dopóki nie przyjdziesz i zabierzesz nas do siebie.
B. M. K.
Owoc Ducha
Pięćdziesiątnica jest dniem w ylania Ducha Święte
go na uczniów Pańskich. Jako dzieci Boże, napełnione Duchem Świętym, służyć mamy Panu wiernie. P raw dziwie wierzącego człowieka, napełnionego Duchem Świętym, poznajemy po owocach tego Ducha. Jezus powiedział do swoich uczniów: „Po owocach poznacie ich”. Często na wiosnę obserwujem y pięknie kwitnące drzewa. Wiemy, że po okwitnięciu rosną, a potem doj
rzew ają na drzewie owoce. Tylko takie drzewa, które przynoszą owoc, spełniają swoje zadanie.
Owoce Ducha Świętego w życiu dzieci Bożych w skazują na praktyczną stronę świętości. Praw dzi
w ie wierzący człowiek jest człowiekiem świętym, to znaczy unikającym grzechu i stawiającym życie swoje do dyspozycji Pańskiej. Tylko dobre drzewo przynosi
„Owocem Ducha zaś są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość.
Przeciwko takim nie ma zakonu”
(Gal. 5, 22.23) owoc gospodarzowi. Podobnie i człowiek wierzący przynosi dobry owoc Ojcu Niebieskiemu.
Pan mówi: „Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc w ydacie”. Drzewo nie przyno
szące owocu nie ma podstaw egzystencji i dlatego po
winno być wycięte. Człowiek wierzący poprzez świa
dectwo życia swego powinien Panu przynosić owoce.
Niestety, o w ielu tak zwanych chrześcijanach Pan po
wie ze sm utkiem : „Prócz liści nic nie przyniosłeś w życiu swoim”. Tak mało w iary i miłości było w twoim życiu.
A jakim jest tw oje życie przed Bogiem, Drogi Czytelniku? Tylko pojednany z Bogiem człowiek może przynosić owoce podobające się Bogu. Jeśli chcesz być świadectwem dla innych, musisz najpierw sam przy
jąć Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawi
ciela. Pan mówi: „Beze mnie nic uczynić nie możecie”.
Pewien kaznodzieja przytoczył na ewangelizacji następujący przykład: W otoczeniu naszym istnieje wielu chrześcijan podobnych do samochodu. Sam o
chód napędzany jest własnym silnikiem spalinowym.
Podobnie i niektórzy chrześcijanie z nazwy są czynni i ofiarni, ale wszystko, co czynią, to czynią z własnych pobudek, z własnego ja. Tymczasem przed Bogiem ma wartość jedynie to, co czynione jest z serca i z m i
łości do Boga i bliźnich. Elektryczny tram w aj użytecz
ny jest wtedy, kiedy jest w ruchu, ale wówczas posia
da łączność ze źródłem energii elektrycznej.
Psalmista, pełen ufności w Bogu, tak mówi: „U Ciebie jest źródło życia” (Ps. 36, 10). Apostoł Paweł świadczy: „Żyję więc już nie ja, ale żyje w e mnie Chrystus” (Gal. 2, 20). Owoce Ducha pochodzą więc z serc ludzi prawdziwie wierzących. Podstawowym owocem Ducha jest miłość. Miłość m atczyna jest w iel
ka i czysta, lecz miłość Boża jest większa i głębsza. W otaczającym nas świecie b rak jest prawdziwej miłości.
Pew na młoda dziewczyna z płaczem w yznała jak ciężko jest żyć, kiedy m ając matkę, nie odczuła nigdy miłości matczynej. Każdy człowiek pragnie mieć ko
goś, kto go miłuje. Nawet ten, kto głęboko popadł w grzech.
Jezus Chrystus jest dla nas najlepszym przykła
dem jak należy miłować. To miłość Jego sprawiła, że opuścił tron nieba, przyjął kształt człowieka, stał się ubogim, ażelby ubóstwem swoim nas ubogacić. Wziął grzechy nasze n a Siebie, cierpiał i um arł za nas. Uczy
nił to z prawdziwej miłości. On sam powiedział:
„Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy k to ży
cie swoje kładzie za przyjaciół swoich” (Jan 15, 13).
Duch Święty, który napełnia serce człowieka w ie
rzącego, wnosi w to serce miłość. Człowiek nie posia
dający miłości w sercu jest niczym w oczach Bożych.
Jeśli czujesz, że nie masz miłości do Boga i bliźnich w sercu swoim, to proś o nią w modlitwie. Bóg w y
słucha tw oją prośbę. Duch Święty obdarzy Cię tym najkosztowniejszym darem i staniesz się niezwykle użyteczny w winnicy Pańskiej.
Pierwszym promieniem miłości jest radość. Jeśli w rodzinie panuje miłość, to jest tam i radość. Pierwsi chrześcijanie bardzo się miłowali i naw et — obok pozdrowienia „M arana Tha”, czyli „Pan przyjdzie” — pozdrawiali się słowami „Radujcie się”. Pism o Święte w wielu miejscach naw ołuje nas do radości: „Radujcie się sprawiedliwi, służcie Panu z radością”. Sm utny i załamany człowiek niewiele pożytku może przynieść w winnicy Pańskiej. Franciszek z Asyżu był człowie
kiem zawsze pogodnym. Zauważył on, że ludzie, któ
rzy nie służą Bogu, m ają często opuszczone głowy.
Nie znosił on również sm utnych i ponurych twarzy.
Pojednany z Bogiem człowiek m a podstawę do te go, aby być radosnym. Uporządkowane życie z Bogiem każe spokojnie patrzeć w przyszłość. Świadomość tego, że krew Jezusa Chrystusa obmyła moje grzechy, uczy
niła mnie człowiekiem spokojnym. Pan nie jest już moim sędzią, lecz duszpasterzem prowadzącym i posi
lającym po wszystkie dni życia mojego. Ludzie w ierzą
cy idą więc spokojnie błogosławionej wieczności n a przeciwko, opowiadając o swojej radości bliźnim swoim. I cieszą się, kiedy grzesznik naw raca się i roz
poczyna nowe życie z Bogiem. Wdzięczni jesteśmy Bo
gu, że P an i nas do takiej służby używa. Także w na
szym otoczeniu znajduje się wiele ludzi, którzy nie wiedzą nic o radości w ynikającej ze społeczności z Bogiem, ponieważ jej nie posiadają.
My mam y radość, której źródło pochodzi z góry od naszego Pana. Duch Święty wypełnia nasze serca i n ikt nie jest w stanie zabrać nam nic z owej radości.
On pomaga nam znieść doświadczenia i trudy życiowe.
I ty możesz mieć radosne serce, jeśli pozwolisz się prowadzić Duchowi Św.
My, Boże dzieci świadomi jesteśmy, że z łaski Bożej przez zasługi Jezusa Chrystusa osiągnęliśmy największy skarfb: Życie Wieczne w Chwale.
■Dalszym owocem Ducha jest pokój. Je st on dla nas jakby pozdrowieniem pochodzącym z nieba, bal
samem uspokajającym naszego wewnętrznego czło
wieka. N apełnieni owym pokojem i w mocy tego po
koju czujemy się bezpieczni wśród otaczających nas ludzi. On jest ja k skała pośród morza i choć fale m orskie opłukują ją ona stoi nieporuszona.
Jezus, Zbawiciel nasz powiedział: „pokój mój da
ję w am ”. I ten pokój pozw ala nam prowadzić uświę
cone życie przed Bogiem, jeśli Słowa zachowujemy w sercu i stosujem y w praktycznym życiu. Prorok Izajasz tak pisze w (48,18) „O gdybyś zważał na me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka”.
Ten posiadany pokój musi zachować nas w po
słuszeństwie Bogu. Duch ciemności próbuje w serce nasze w lać zwątpienie, poderwać wiarę. Lecz czło
w iek wierzący powinien skutecznie oprzeć się temu atakowi.
Powinniśm y zachować godność dziecka Bożego w każdej sytuacji życiowej m ając życie swoje oparte na praw dziw ym fundam encie jakim jest Jezus Chrystus.
Praw dziw y chrześcijanin, Dziecko Boże, świadomy swego powołania w tym świecie, zachowuje pokój ze wszystkimi otaczającym i go ludźmi.
Owocem D ucha jest również cierpliwość. Nies
tety wielu ludzi w ierzących nie posiada tego owocu.
P ew na m atka naw róciła się i rozpoczęła nowe życie w Jezusie. Posiadała córkę, k tó ra jednak nadal pozostawała w świecie. M atka oczekiwała, że jej cór
k a w net się nawróci. Córka jednak nadal m iłowała św iat i wówczas m atka stała się zła i niecierpliwa, a córka nie usłyszała już więcej przyjacielskiego sło
wa. Możnaby zapytać się owej m atki, gdzie są u niej owoce Ducha Świętego.
Dla nienawróconych dzieci należy okazać szczegól
ną cierpliwość. Ażeby pozyskać swych najbliższych dla Chrystusa, musisz okazać im większą miłość ani
żeli zawsze. Ktoś powiedział, że cierpliwość jest m i
łością, która potrafi współżyć i znosić doświadczenia.
Kolejnym owocem Ducha jest uprzejmość. U przej
mość prom ieniuje miłością w codziennym, otaczają
cym nas życiu. Ona w ynika z serca i jest widoczna w całym naszym postępowaniu. Ona rozjaśnia to, co ciemne, ciężkie, niezadowolone i czyni życie lżejszym.
Istnieją jednak ludzie obłudni, posiadający jakby dwa oblicza. To znaczy, że w obejściu z olbcymi ludźmi są uprzejmi, natom iast w stosunku do najbliższych, szczególnie w domu swoim są krnąbni, nieuprzejmi i nieżyczliwi. Uprzejmi i przyjacielscy są tylko wtedy, kiedy przychodzi ktoś z zew nątrz w odwiedziny. Ta
kie postępowanie jest jednak niezgodne z wolą Bożą i nie powinno być twoim udziałem. Uprzejmość w obejściu, dobre słowo, serdeczny uścisk dłoni czyni życie lżejszym bliźnim twoim. 'Niech uprzejmości nie zabraknie w codziennym życiu twoim.
”” Następnym owocem Ducha Świętego jest dobroć:
i jej nie pow inno brakować w życiu każdego chrześci
janina. Dobroć jest miłością, k tóra współczuje każ
demu człowiekowi w jego doświadczeniu i smutku.
Wiele można osiągnąć uprzejmością, ale dobrocią w ię
cej. Dobroć procentuje, bo w ielu zachęconych takim właśnie przykładem zmienia swoje złe postępowanie na dobre. I ty drogi Czytelniku możesz pod wpły- wem( Słowa (Bożego dobrze czynić słabszym, bied
niejszym, nieświadomym i oczekującym pomocy. Bóg chce abyś tak czynił.
Po dobroci kolejnym owocem Ducha Świętego jest wierność. Jest W wytrw ała miłość, niezłomna naw et w trudnych sytuacjach życiowych.
Obietnice Boże są niezmienne. Duch Święty w y
pełnia i prowadzi człowieka wierzącego prawdziwie wiernego Bogu. W takim życiu nie m a miejsca dla zwątpień, załamań i nadm iernych trosk.
Kolejnym promieniem miłości i owocem Ducha Świętego jest łagodność. Łagodność nie broni się i nie szuka racji. Boży człowiek posiadający ten dar po
trafi milczeć, nie skarży się na doświadczenie i nie
sprawiedliwość dotykającą go w przykry dlań spo
sób. I w takiej sytuacji potrafi jeszcze miłować. Ileż to razy wierząca m ądra i m iłująca żona dobrocią i ła
godnością swoją zwyciężyła złość męża i w taki spo
sób zmieniała i nakłoniła do zgodnego z wolą Bożą
postępowania. Niech przedm iotem m odlitw naszych będzie prośba o łagodność, d ar Ducha Św. tak bardzo potrzebny nam w naszym życiu codziennym.
Dziewiątym owocem Ducha Św. jest wstrzem ięźli
wość. Człowiek, który naśladuje Jezusa Chrystusa po
siada jeden cel w życiu swoim: Życie Wieczne w Chwa
le Bożej. I dlatego postępuje tak, ażeby być gotowym na spotkanie ze swoim Panem . Duch Święty chroni czys
tą i w ierną miłość dziecka Bożego. Dobrze jest więc być wstrzemięźliwym, powściągliwym i n ie grzeszyć, lecz mieć oko i serce skierowane na Jezusa. W strze
mięźliwość pozwala chodzić w czystości i całkowicie naśladować Jezusa. Napełnienie mocą z wysokości powinno być pragnieniem każdego prawdziwego w ie
rzącego chrześcijanina. Przynoszenie owoców w Du
chu Świętym, to szczególny przywilej dzieci Bożych.
One są pomocą w naśladowaniu Jezusa i zwiasto
waniu życiem swoim praw dy o Nim.
Niech owoce Ducha Świętego, prom ienie Bożej miłości nie odstępują od nas, dzieci Bożych i pom a
gają w zwiastowaniu czystej i świętej Ewangelii dla ratow ania ginących dusz w otoczeniu naszym.
Kazimierz Muranty
Rady ewangeliczne
i odpowiedź dzisiejszych chrześcijan
Jest to spraw a sama w sobie dziw
na i osobliwa, gdy ja, jako przeło
żona ewangelickiego zgromadzenia sióstr m am zająć stanowisko i po
wiedzieć coś o „radach ewangelicz
nych”. Pojęcie to jest w naszym Ko
ściele raczej mało znane i nie prak tykowane. Ośmielam się jednak uczynić to jako ta, która z siostra
mi mogę z największą radością kro
czyć tą drogą wspólnie z naszym Panem Jezusem; drogą ubóstwa, po
słuszeństwa i czystości oraz naśla
dowania Jego drogi krzyżowej.
Ale teraz pytanie: jak doszliśmy do tego w ram ach Kościoła ewange
lickiego i to w czasie, gdy o ekum e
nizmie prawie że jeszcze nie było
M. Basilea Schlink, autorka tego artykułu, jest przełożoną ewangelic
kiej wspólnoty sióstr w Darmstadt (NRF). N iniejszy referat został przez nią wygłoszony na ekum enicznym spotkaniu sióstr i przedstawia dro
gę wiary, którą poszły członkinie wspólnoty. Na drodze tej doznają one pomocy Bożej — ja k kiedyś H.
A. Francke i Jerzy Mueller — w najdrobniejszych szczegółach swego życia osobistego i społecznościowego.
mowy, bo głos wzywający nas na tę drogę odczułyśmy w roku 1945/6.
Ponadto, m ało co wiedziałyśmy o naszych katolickich siostrach i o ich życiu. Musiał to więc być Sam Duch Święty, Który nas wezwał na tę drogę. O tym chciałabym więc coś powiedzieć, co też — jak sądzę — utwierdzi nas w przekonaniu, że łą czy nas ten sam duch, pomimo, że należymy do różnych wyznań.
Jakżesz więc się to stało, że zna
lazłyśmy się na tej drodze naszego Pana, drodze ubóstwa, posłuszeń
stwa, czystości, uniżenia się itd.?
Zgromadzenie nasze powstało z kół
ka biblijnego dziewcząt. M. M artyria i ja prowadziłyśmy je w czasach rządów Hitlera. Było ich około 150 uczennic i studentek z różnych śro
dowisk, które szły odważnie swoją drogą jako członkinie Kościoła Wy
znającego, nie lękając się przykrych konsekwencji politycznych, tzn., że ew entualnie nie będą mogły studio
wać itd. Jednego jednak było im brak. Może wyjaśnię to lapiej; gdy opowiem coś o naszych — wówczas praktykach. Pewnego razu do skrzynki w rzuciła jedna z dziewcząt karteczkę z pytaniem : „Czy można
kochać Jezusa tak, jak można ko
chać człowieka?”
Ten problem poruszył umysły w ie
lu dziewcząt. Nie znały bowiem m i
łości do Jezusa. W ierzyły w Niego jako swego Odkupiciela i Zbawcę;
chciały pójść za Nim w posłuszeń
stwie na ile go zrozumiały, ale nie pojmowały jeszcze osobistej miłości do Jezusa, żeby On, „najpiękniej
szy z synów ludzkich”, Pan nieba i ziemi, zechciał wyjść ku nim n a przeciw ze Swoją miłością.
A oto zdarzyło się coś roztrzyga- jącego. We w rześniu 1944 roku na
sze miasto D arm stadt przeżyło bom
bardowanie i w ciągu 18 m inut zo
stało zburzone. W tej to nocy nasza młodzież znajdująca się w schronach stała wobec śmierci, a tym samem — przed sądem Bożym. I w tej to go
dzinie dziewczęta usłyszały we
w nątrz duszy straszny wyrok Jezu
sa: „...letnich w ypluję z ust Moich”.
(Obj. 3,16) Wtedy to poznały, że w stosunku do Jezusa były „letnie” ; brakow ało im ognia miłości. Po tej nocy „sądu Bożego”, gdy obudziły się sum ienia i spojrzano prawdzie w oczy, pow stał wielki żal w sercach młodzieży z powodu tej oziębłości.
Przychodziły i spowiadały się każ
da osobiście ze swoich grzechów i przez to rozpaliła się w ich sercach nowa miłość, nieznana im dotąd. W tym to okresie „przebudzenia” stru mienie łask Ducha Świętego spływ a
ły na te dusze, które potrafiły pła
kać nad swoimi grzechami. Może to
już raz przeżyły, gdy doszły do w ia
ry. Ale potem nastąpiło pewne zobo
jętnienie; nie płakały nad swoimi grzechami, i nie mogły się tym sa
mym radować z przebaczenia i stąd 'eż nie płonął w ich sercach żar m i
łości Jezusowej. Teraz nagle przeży
ły radość, płynącą z uwielbienia Bo
ga. Potrafiłyśm y modlić się całymi godzinami. Miłość Jezusowa rozpala
ła młode serca.
Lecz ostateczny zew do poświęce
nia się Jezusowi na drodze ubóstwa, posłuszeństwa i czystości usłyszałyś
my dopiero w pewnej godzinie.
Było to przed wkroczeniem ob
cych wojsk, w ostatnich dniach re żimu hitlerowskiego. Zebrałyśmy się jeszcze raz wspólnie w m ałej wiosce Odenwald, aby uciszyć się w Bogu.
Był to dzień wielkopostny. Miałam prowadzić z młodzieżą godzinę bib
lijną o naśladowaniu Jezusa na dro
dze krzyżowej. W tej to godzinie Duch Boży zstąpił potężnie na nas ze Swą łaską. Odczuwałyśmy wszyst
kie obecność Jezusa. Stanął jako Żebrak Miłości i pytał: „Kto chce pójść za M ną”, — za Oblubieńcem?
On prawdziwie zabiegał, aby Mu się dusze na całe swoje życie oddały ja ko jedynemu Oblubieńcowi i przez całe też życie pozostały Mu wierne.
Ziemska oblubienica musi przecież również dzielić wszystkie drogi swe
go ukochanego, a gdy one prowadzą przez ciężkie doświadczenia, stać u jego boku. Dla oblubienicy Jezuso
wej zasadniczą spraw ą jest miłość;
być przy Nim i dzielić z Nim wszystko, także złą drogę. Gdy Pan powoływał uczniów powiedział:
„Pójdźcie za M ną” (Mat. 4,19). A droga „pójścia za Jezusem”, to była palestyńska, kam ienista droga... Na tej drodze „pójścia za Jezusem ” dzielili z Panem Jego losy trzylet
niej wędrówki nauczania a także Jego trudy. Przecież wiemy, że był w drodze od rana do wieczora, czę
sto nie miał czasu żeby spokojnie zjeść, bo tłum y garnęły się do Nie
go. A noce spędzał na modlitwie lub w ubogich domach noclegowych. Wi
działam takie domy w Ziemi św ię
tej. Ubodzy muszą nocować na ot
wartym podwórzu wewnętrznym, bogaci znajdują lepsze miejsca w pokojach. Pan ich był ubogi, żył z jałmużny użyczonej przez pobożne niewiasty czy uczniów. A chociaż ci przedtem nie należeli do bogaczów, to jednak mieli swoje dochody czy własność.
Tak samo było z posłuszeństwem.
Być posłusznym, to znaczy oddać coś ze swej wolności i sam ostano
wienia. Przedtem P iotr był ojcem rodziny, decydował. Teraz wszyscy uczniowie byli zależni od P ana; od rana do wieczora dostosowywali się do Jego woli i życzeń. Co więcej, byli zależni także od Judasza, który nosił mieszek. Wiemy przecież, jak dalece ingerował w spraw y w ydat
ków ze wspólnej kasy. Więc ucznio
wie byli rzeczywiście zależni i po
święcili coś ze swojej wolności oso
bistej. Dlaczego? Albowiem szli za Panem.
Dalej, na tej drodze dzelili rów nież z Jezusem poniżenie. Czytamy w Piśmie Św., że wszędzie, gdzie występował Jezus, byli również Faryzeusze, którzy siali .swe zatrute ziarno, sprzeciwiając się Panu. I chociaż ten lud doznawał tyle łask i był świadkiem Jego cudów, słu
chał wzniosłych nauk i doznawał ty le dowodów Jego miłości, to jednak trucizna ta przenikała między łatw o
wiernych. „Czarta masz”, zarzucano Jezusowi; „jesteś zwodziciełem, któ
ry czyni te rzeczy za pomocą ciem
nych sił”. A więc: „uwaga, strzeż
cie się przed Nim”. Wszystkie te za
rzuty i pohańbienia dzielili uczniowie z Panem ; szli przecież z Nim wszę
dzie. Istnieje bowiem tylko ta jedna droga, inaczej bowiem nie można stać się uczniem Jezusa. My w naszych zgromadzeniach musimy szczególnie mocno trw ać na tej drodze. Jesteśm y bowiem „zna
kiem ”, który ma świadczyć o Nim i zobowiązaliśmy się do tego. In a
czej — zdradzamy Mistrza.
Teraz jednak powstaje pytanie:
Jak to zrozumieć, że uczniowie, że my — zgodziliśmy się na taką dro
gę? Jest. to przecież sposób życia, co się dzisiaj ciągle zarzuca, tam ujący pełny rozwój osobowości człowieka, wskazujący na zatracenie się w ubó
stwie i zależności. Więc nic zachęca
jącego.
Według mego zrozumienia — ta jemnica pójścia uczniów na wezwa
nie Jezusa i dzielenie z Nim tw ar
dej drogi rad ewangelicznych, to — On Sam, Syn Boży i Światłość Oj
cowska, On porw ał ich dusze. Zo
stali pochłonięci Jego Boskim uro
kiem, z którego prom ieniował blask Boskiej chwały i nieskończonej m i
łości. Tak właśnie — zostali porw a
ni miłością Jezusową — o Niego Sa
mego chodziło.
W ydaje mi się, że tak stało się z W ami; nam się to też przydarzyło.
Opowiadałam o tych dniach ci
szy, które przeżyłyśmy z naszą mło
dzieżą w okresie „przebudzenia”, kie
dy to nas Jezus spotkał i zapalił
Swoją miłością. Wtedy to zostałyś
my całkowicie przez Niego porwane i czułyśmy się niegodne tak wielkiej łaski. Jezus Żywy, Jezus N ajpięk
niejszy, Którego całe niebo adoruje i Którem u stworzenie hołd oddaje;
Który tak kocha jak nikt z ludzi nie potrafi miłować. Ten Jezus mnie woła i prosi: Daj mi serce twoje.
Wtedy serca nasze rw ały się ku Nie
mu. „Do kogóż pójdę Panie, Ty masz słowa żywota”.
Dlatego my, siostry M aryi śpiewa
my ciągle:
„Któż uszczęśliwia jak Ty, o Jezu?
Serce me pionie cale dla Ciebie, Wieczna Ty moja radości, Jezu”.
Wtedy to działo się z na mi podob
nie jak z uczniami. Zaiste, nasz Ob
lubieniec inaczej m iłuje niż ziemski;
miłość Jego czuła i mocna, źródłem jest wszelkiej miłości, i On jeden może uszczęśliwić. To przeżyli ucz
niowie i my także tego doznajemy.
Gdy się już weszło na tę trudną drogę naśladowania Jezusa, gdy się kroczy, jak wy to mówicie: drogą rad ewangelicznych, doznaje się pewnego odkrycia. M ianowicie:
wszystko, co wydawało się trochę przerażające dla ludzkiej natury, to, że trzeba coś oddać ze swej wolno
ści, poświęcić, być ubogą i pokor
ną — bardzo się opłaca. Jezus Sam Swoją obecnością, tym, że jest bli
sko, dzieli naszą dolę czy niedolę, uszczęśliwia i zmienia w słodycz to, co w ydaje się gorzkim. On jest w mocy dać nam wszystko czego po7 trzebujemy. Oto przykład tej O patrz
ności B ożej: Uczniowie musieli z Je zusem dzielić ubóstwo. Czasem nie było chleba. I co się dzieje? W ystar
czyło tylko jedno Jego słowo, a wszystko się znalazło. Gdy nie było pieniędzy — na Jego słowo przy
płynęła ryba z pieniądzem w pyszcz
ku. Byli przecież przy Panu posiada
jącym wszelką moc; Jem u się oddali i poświęcili też niejedno, jak Piotr np. rodzinę i szczęście rodzinne. Lecz oni za to byli zawsze razem z P a
nem, zażywali słodkiego szczęścia Jego Boskiej obecności i choć zre
zygnowali z osobistej swobody i sa
mostanowienia, zyskali największą wolność, gdyż byli zależni tylko od
Jezusa, a nie od ludzi.
Problem rezygnacji z w łasnej woli jest trudny, ale tylko dla tego, kto patrzy na posłuszeństwo okiem ziem
skim. Gdy mówimy: nie chcemy być posłuszni —- nie jesteśmy tym sa
mym niezależni. My ludzie, dopóki jesteśmy na tej ziemi, zawsze jesteś