• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek. R. 2, nr 12 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szczutek. R. 2, nr 12 (1919)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

BZY SIĘ DZIW IĄ I JAŚMINY, BZY ZAKW ITŁY I JAŚMINY Z NIMI PA RK ZDUM IONY CAŁY, I GORĄCY SZEPT MIŁOSNY BO JUŻ STO LAT NIE W IDZIAŁY ŻOŁNIERZYKA I DZIEWCZYNY

ŻOŁNIERZYKA I DZIEW CZYNY. NA CZEŚĆ PIERWSZEJ POLSKIEJ W IO S N Y !

(2)

..S Z C Z U T E K'

23 marca 1919.

Str. 2. - Nr. 12

D U Ż E L I T E R Y

M ieliśmy respekt dla koron i gronostajów kr óleuJskich, dla austryackich półgłówków i chamów prusko-moskiewskich.

Dla w szystkich kpów najjaśniejszych estym ę m ieliśm y szczerą,

* pisząc ich jasne tytuły w ,,Kuryerze“ wielką literą.

Dla królów państw tak malutkich, jak panujący im króle,

m ieliśm y zawsze gotową wielką literę w tytule.

I

Nawet dla głupich kronprinców prawiących dziewkom dusery, nie żałoukiliśmy nigdy

w „Kuryerze“ wielkiej litery.

Dziś zaś, gdy z woli narodu na tronie naszym z pradziada, cesarzom równy i królom Naczelnik Państwa zasiada.

gdy staje z ręką na szabli, jak żołnierz na posterunku, zabrakło nam dużych liter, czy też... dla siebie szacunku.

ED W A R D S Ł O Ń S K I U Lursa

Spraw a Szląska i cynizm Czechów, którzy nie po­

zw alają na podjęcie ruchu kolejowego do W iednia wy­

wołała w W arszaw ie wrażenie fatalne. P anuje ogólne przygnębienie. Jedna z pań m ówi:

Czy wiesz, że brak połączenia z Zachodem za­

graża całemu naszemu mocarstwowemu stanowisku ? Czy wiesz, czem to grozi ? Strach pomyśleć. Grozi tem, że wcale nie będziemy mogli dostać najnow szej w ie­

deńskiej operetki. I cóż będzie śpiewać Messalka, gdy

„E w a“ zejdzie z rep ertu aru ?

G en. B arth elem y i g en . H enrys.

(K rakow iak n a czasie).

Ażeby zobaczyć Jak się sprawujem y Przyjechał do Polski M o n s i e u r Barthelemy.

Bartłomiej Ignaca Ucałował w pysia W rócił do Paryża I przysłał — Henrysia

Z za p rzy ja ź n io n e g o m o ca rstw a .

W arszaw iak: Do was do Poznania to. napraw dę nie sposób się dostać. Rewizye, paszporty, meldunki po niemiecku! Po cóż ten m ur chiński ?

P o z n a ń c z y k : Bo, widzisz, u was para bucików ko sztuje 700 m arek a u nas tylko 70 m arek!

K ob iety w S ejm ie

N a ostatniem posiedze dzeniu Sejmu przem aw ia­

ła p. Moraczewska prze­

ciw burżujom , a p. Mo­

czydłow ska w spraw ie al­

koholizmu.

G dy otw arto dla kobiety p a rla m e n tu w rota, R ozpoczęły dw ie poślice dzia ła ln o ść o w o c n ą : Moraczewska morała m i m o żnow ładców m o ta M oczydłow ska m o rd o w a ła moczy m ordów mo cno A p ra w ic y , g d y to sły s z y , z oczu p ły n ie łe zk a Że ta mora, chociaż moczy nie jest — M odrzejewska.

P r z y sło w ia n a cza sie Misya co dużo mówi — daje mało mąki.

* *

Lepsze dwa wagony amunicyi, niż dwudziestu sprzy­

mierzonych ambasadorów.

* *

Gdzie sześciu Czechów — tam złodziei dwunastu.

sjc ^

Niech nie wie Barthelemy co robi Barthelot.

* * Czekaj tatka — kongresu.

* *

Każdy naród m usi mieć swoją misyę... koalicyjną.

* *

Z Niemcami dopiero wtedy będzie pokój, gdy słcwo Niemiec będzie znaczyć nic nie mieć.

* * Co kraj to inny — bolszewizm.

* * Pisz do mnie na — Cieszyn.

W Z i e m i a ń s k i e j

Pierwsza pani. Podobno udało się pani dostać bilet do Sejmu?

Druga pani. Tak, byłam tam ale nie w y o b r a ż a

sobie pani, jak ciężkie przeżyłam rozczarowanie.

Pierwsza pani. Ach, doprawdy?

Druga pani. Opowiadali wszyscy, że ci posłowie kłó­

cą się, nawet biją. Poszłam zaciekawiona, a tymczasem oni uchw alali jakieś tam ustawy...

Pierwsza pani. Ach, to rzeczywiście... okropne...

D obra n a z w a

— Dlaczego kapitan wojsk ukraińskich nazywa się , ,

„czytar“ ?

— Bo arm ia ukraińska dopiero od kapitana po­

cząwszy um ie czytać.

P o tam tej stro n ie frontu

Chłopi ruscy w Galicyi w schodniej nie żywią w ro­

gich uczuć wobec U krainy. Odnoszą się do „zach o-

dnio-ukraińskiej republiki" z filozoficzną pobłażliwo­

ścią. Żądza odrębnej państwowoścj znajduje najlepszy j | w popularnem powiedzeniu, które b r z m i:

„Perebułyśm y pańszczynu, perebułyśm y konsłytu- cju, perebudem o i U krainu".

„ N a u c h o 1'

(Z c y k lu a n e g d o t, a a k t ó r e w c z a s a c h a u s t r y a o k i c h m o ż n a b y ł o w isieó)-

P an ią Schrater, która była półwiekowym ideałem cesarza Austro-W ęgier zaw iadam iają, że ces. F r a n c i­

szek Józef I um arł. Pani Schrater dum a przez chwilę poczem mówi z uśmiechem: Endlich a mai, mogę w am zdradzić tajem nicę, że Franciszek Józef nie był I-szym!

(3)

N i e p o r o z u m i e n i e d y p lo m a ty czn e

-— Dlaczego koalicya nie może so­

bie dać rady z Petlurą?

. — Bo uważa, że on jest Jean, a to jest tymczasem zwykły Iwan.

— Cóż stąd?

— Ano, że nie należy do niego Posyłać Barthelemy‘ego, ani Barthe-

tylko naszego Bartka, ale nie 2 gołemi rękoma.

P o jęcie b ezp artyjn ości

— Go to jest bezpartyjny narodo­

wy demokrata?

— To jest taki narodowy demo­

krata, który bez partyi nawet żyć nie

*Uoże.

N o w e p ism o

Jak się dowiadujem y dotychcza­

sowy organ rządu polskiego „Monitor ' olski" przestaje wychodzić. Z a­

miast niego ma się ukazać „Echo Muzyczne".

B e z

Istnieją powiedzenia trafne, które odżywają na nowo w tcm w spanial­

szej postaci.

Trzeba je tedy powtarzać...

W swoim czasie redakcya „Ku- ryera W arszawskiego", pragnąc u- czynić coś dla literatury ojczystej ogłosiła konkurs n a kwiatek naro­

dowy.

Wszyscy roczni, półroczni i kwar­

talni prenum eratorzy „Kuryera W ar­

szawskiego" zastanaw iali się tedy nad tem, jakiem u kwiatkowi należy dać m iano narodowego.

Słodką i wonną atmosferę jedyne­

go w dziejach ludzkości konkursu przerwał jakiś człowiek zgorzkniały, którego nazwisko nie przechowało się niestety dla potomności.

Powiedział on:

Bez jest kwiatkiem narodo­

wym.

Albowiem jesteśmy bez rozumu, bez pieniędzy, bez butów, bez wago­

nów, bez arm ii, bez mąki, bez dyplo- macyi i t. d. i t. d.

Tak i dzisiaj bez jest kwiatkiem narodowym.

Bez jest kwiatkiem narodowym, albowiem nie możemy istnieć bez blagi, bez sentymentów, bez p artyj­

ności, bez głupoty i bez „Kuryera W arszawskiego"...

O h, ta fra n cu szczy zn a ! W Cieszynie zwrócił uwagę pe­

wien jegomość, który na powitanie misyi koalicyi wznosił ciągle okrzy­

ki francuskie i wołał sans farinel

— Ja k to łaskawy P an woła, hę?

— Sans farine, sans farine!

— Hm! Cóż to znaczy, wszak nie­

m a w tem sensu.

— Ależ jest. Sans farine. Proszę tylko przetłumaczyć to na polskie.

— Owszean: bez mąki. Więc?

— A teraz powiedz to P an F ra n ­ cuzowi.

—. Aha! Bodajże P ana gęś kopia!

23 marca 1919. ..S Z C Ż U T E K ‘________ _„ Nr. 12. - Str. 3.

M I S Y A K O A L IC Y J N A N A P O S Ł U C H A N I U U P E T L U R Y

(4)

Str. 4 . — Nr 12 „S Z C Z V T E K “ 23 marca 1919

— P R Y W A T N A L O K A T A K A P IT A Ł Ó W Z N A J D U J E W S P O Ł E ­ C Z E Ń S T W I E D A L E K O S I L N I E J S Z E P O P A R C I E M

„ S P R Z E D A Ż P O Ż Y C Z K I P A Ń S T W O W E J I D Z I E O P I E S Z A L E — N A T O M I A S T

(5)

marca

Bankier: Do krwi ostatniej kropli z żył Aż się rozpadnie w proch i pył będziemy bronić kasy, pożyczka po wsze czasyl

PRENUMERATA KWARTALNA „ S Z C Z U T K A WYNOSI OD KWIETNIA Kor. 1 6 " - (Mk. 1 0 " - )

(6)

marca 1919.

D o o k o ła Sejm u

Z powodu ustawicznych nieporo­

zumień, rabin dr. Perlm utter wysto­

sował do pism sprostowanie, iż nie jest bynajm niej m atką dra Perlą.

W p o ścig u za b o lszew ik a m i Dzień onegdajszy by! wyjątkowym w dziejach Sejmu; po raz pierwszy nie zabierał głcsu poseł Dębski.

Onegdaj przybyła do posła Oko­

nia delegacya „Związku" producen­

tów ryb i w dowód uznania żywej działalności wspomnianego posła w lego okręgu wyborczym wręczyła m u dyplom honorowego członka ' Związku.

* *

W kołach poselskich mówią o nie­

bawem m ającem nastąpić uzupeł­

nieniu gabinetu w duchu fachowym.

Mianowicie powstać m a m inister­

stwo informowania m inistrów i m i­

nisterstwo propagandy sympatyi dla Polski za granicą. Na kierownika te­

go ostatniego m inisteryum , ma być powołana pani Lucyna Messal.

Historya się powtarza.

Przed 30-tu laty podczas rewizyi u jednego z publicystów polskich, podejrzanego o socyalistyezne p rze ­ konania, sędzia śledczy' obłożył a re ­ sztem, jako ważny corpus delicłi książkę p. t. „Socyologia".

Niedawno do jednego z komisa- ryatów milicyi ludowej przyprow a­

dzono podejrzanego bardzo oso­

bnika i jako „corpus“ obciążający przedłożono flaszkę niesioną pr7j'7.

teeoż osobnika likieru z napisem:

. Bols — Curaęao“ .

N o w e m o carstw o

W „Kuryerze w arszaw skim " z środy dnia 5. m arca czytamy co n a ­ stępuje:

„P. Henryk Korab-Kucharski, przedstawiciel „Kuryera w arszaw - skiego“ na kongresie pokojowym, wyjechał do Paryża.

W oln y o b y w a te l republiki s o w ietó w

Kancelarya bolszewickiego urzędu gjminnego. W kancelaryi przed k rat­

ką — szyldwach. Za kratką, na ścia­

nie — portret Marksa.

W chodzi włościanin. Rozejrzał się.

Spostrzegłszy obraz, składa trzy pal­

ce prawej dłoni i zaczyna żegnać się, bijąc pokłony.

Żołnierz: Ty, durak, czego kreś- cisz się?

Proletaryusz: Jakże!... Toż ikona...

Żołnierz: Nu tak, cóż że ikona.

Nie nasza, a ichnia, żydowska.

N a p rzy jęc ie m isyi k o a licy i Wesołe panienki warszawskie po­

stanowiły także i ze swej strony w ejść w kontakt z licznymi m isya- m i koalicyi, które do n a s przyjeż­

dżają. Znaczną trudność do pokona­

nia przedstaw ia kwestya językowa, a przeto w półświatku w arszaw ­ skim wre praca gorliwa nad przy­

swojeniem sobie tajem nic francuz- czyzny. Pierwsza lekcya konwersa- cyi wraz z sortymentem najkonie­

czniejszych wyrażeń, wygląda m niej-

więcej tak:

wuzet szarm an garsą kąbię

sanm ark ałąszemoa żeswi fatige żesomejł ankor enfoa ase

żefę lewą nu e alą sze lurs!

N o w y klub

Ambasadorowie koalicyjni w W ar­

szawie po poznaniu p. Lucyny Messal postanowili założyć klub czci­

cieli złotej podwiązki. Prezesem klu­

bu m a zostać p. Norulens.

C Z Y L I W A R S Z A W K A W O P A Ł A C H

(7)

—A to niech pan pójdzie na p ra ­ wo albo n a lewo...

Po długiem w spinaniu się pod gó­

rę i spuszczaniu się na dół, po tysiącu

„interwiewów" schodowych i kory­

tarzowych, podczas których też nikt nic nie wiedział, pan Zet trafia na indywiduum, które rzecze:

Aby trafić do m inistra, trzeba mieć przepustkę. Teraz 10-ta. Mogę ją

panu wydać — podług instrukcyi — dopiero o 11. Siadaj pan i odpocznij.

Pan Zet siadł i odpoczywał. O 11.

Pan Zet zaczął niecierpliwie m a­

chać rękam i.

— Niech pan nie macha. W idzi pan. Minister to jest minister. Spra­

w a p a n a bardzo p iln a, nie proszę.

Ale tego, m ożebyśm y też tego, tego też... odłożyli do W ielkanocy, co?

P an Zet nie chciał odkładać do Wielkanocy.

— He... w takim razie spisze się protokół, że pan chce się widzieć 7.

m inistrem . Protokół ten złoży się na posiedzenie z udziałem m inistra.

Jeśli jego ekscelencya uzna, że mo- motywy pana są dość przekonywu- j

jące, to-to-to-to...

Pan Zet napisał protokół. Czeka już pięć tygodni. Posiwiał, zżółkł...

Codziennie budzi się z radosną pe­

wnością, że to dziś właśnie wezwie go minister...

Jest nadzieja, że jeśli nie Zet, to najm łodszy syn Zeta doczeka tej uroczystej chwili.

Gnom.

K o c h a n y S z c z u t k u ! Jest jedna korona austryacka, któ­

rej ostemplowanie nic nie pomoże.

Mianowicie korona cesarza Karola.

1919 S

Z C z V T E K -

Str. 7. - Nr. 12.

P o * łu ch a n ie u m inistra Pan Zet (naiwny człowiek) chciał się zobaczyć z m inistrem . Przyjeż­

dża do W arszawy, Interes pilny, niecierpiący zwłoki.

— Nie wiedzą panowie, gdzie tu do m inistra?

„Panoiwie“ spoglądają jeden na drugiego...

— Nie wiesz, Janek, co?

— Nie wiem. A ty Jacuś?

tem panu Zet wsadzono pod pachę termometr, aby sprawdzić, czy on sam niem a tyfusu. Wreszcie referent rzecze:

A może się pan wyrzeknie tego widzenia? Co?

(8)

OGNIEM I MIECZEM, CZYLI PRZYGODY SZALONEGO GRZESIA — POWIEŚĆ WSPÓŁCZESNA R O Z D Z I A Ł V ( ,

Naczelnika widząc postać Lecz nim spełnią się nadzieje

Rzekł Grześ: T akim chciałbym zostać! Pojedziem sobie w aleje!

Co za swołocz ci cywile!

Zamieszania z nim i tyle!

Góry z drogi, wichry z drogi!

Lecą ręce, lecą nogi.

Gdy wrócili, ona rączki

Składa: Grzesiu! chodź na pączki.

Ręozo w zięli się do dzieła

Jp s z c z c Polska n i e z g i n ę ł a !

*=§=* a S i 2 ir^s

|N

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okoń po raz pierw ­ szy pyskow ał w sejm ie polskim, m arszałek T rąm pczyński chciał się coś bliższego dowiedzieć o tym bolszew iku Tarnobrzeskim.. Służąc

Rzecz stoi w zw iązku z obietnicam i, które poczynił kongres pokojow y żydom zam ieszkującym Polskę.. Munio zawsze do

W czasie oblężenia W arszawy przez Niem ców Milanówek uwiecznił się tem na kartach historyi, że istniało wówczas bezpośrednie połączenie kolejowe

Dalsze 3 króliki zarażone cholerą zjadła pew na rodzina z Kaźmierza, która zaraz potem poszła do teatru na W ygnanego Erosa.?. Zbliżam się do

trój przym ierza — siaduje se cicho przy kawie, jakby najzw yklejszy śm iertelnik.. W pow ietrzu coraz bardziej

— Bardzo mi się podoba podniosły, poetyczny styl tej konstytucyi, zwłaszcza ustęp o orle białym, który symbolizować m a jasność, m ajestat, moc, górność

M ieszkańcy tej wsi są zupełnie bezbożni, nie chcą iść do w ojska u kraińskiego i nie żyw ią żadnych uczuć narodow ych dla U krainy... Albo jedno albo

Bolszewicy zostaną sromotnie pobici, poczem zajmą Odessę, Archangielsk, M urm ań i podbiją Syberyę. Ukraińcy będą ostrzeliwać granatam i Lwów, wobec czego