• Nie Znaleziono Wyników

Światowid : ilustrowany kuryer tygodniowy. R. 4, nr 12 (137).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Światowid : ilustrowany kuryer tygodniowy. R. 4, nr 12 (137)."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Nal. poczt. opl. ryczałtem.

Numer zawiera 20 stronic Cena 1 zł.

Cena w Czechosłowacji: 3*50 Ki.

Nr. 12 (137) Sobota, 19. marca 1927 Rok IV.

M I N I S T E R DR. Z A L E S K I W G E N E W I E .

Seija wiosenna Rady Ligi Narodów w Genewie, na której i ważne polskie sprawy zostały załatwione, j n i skończona. Na pamiątkę tych doniosłych obrad podajemy tntaj przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej w otoczenia reprezentantów najważniejszych mocarstw, należących do Ligi Narodów. Stoją od lewej ministrowie: Briand (Francja), Stresemann (Niemcy), Dr. Zaleski (Polska), hr. Ishii (Japonja), Scialoja (Italia) i Chamberlain (V . Brytanja). Fot. Atlantic. Berlin.

(2)

S i t . Ś W I A T O W I D N u m e r 12.

DZIESIĘCIOLECIE PIERWSZEJ REWOLUCJI W ROSJI W ROKU 1917.

M anifestacje rew olucyjne w dniu 12. m arca w Petrogradzie przed Pałacem Pałac Taurycki w Petrogradzie, siedziba Dumy Państw ow ej, później Zgrom a-

Zimowym. dzenia Narodowego, kolebka przew rotu marcowego.

Wielki książę następca tronu Aleksy Mikołajewicz, syn cara M ikołaja Ił., ur. w r. 1904, chłopak chorow ity i zdegenerowany, zamordowany podczas rewolucji bolsze­

wickiej z rozkazu rady komisarzy ludowych.

1 r mam

Ks. Jerzy Lwów, prezes Związku Ziemstw Wszechro- syjskich, przewodniczący pierwszego rewolucyjnego Rządu Tymczasowego, ary sto k rata z pochodzenia

i bardzo um iarkow any liberał.

Michał Rodzianko, przewodniczący Dumy Państwowej, pierw szy kierow nik ruchu rew olucyjnego, k ló ry w za­

czątkach rew olucji odegrał w ybitną rolę. Zm arł nie­

dawno na em igracji.

A leksander K iereński, adw okat i poseł do Dumy Państw ow ej, m inister w gabinecie ks. Lwowa, pó­

źniej prem ier i naczelny głównodowodzący, obalony przez rew olucję bolszewicką, uciekł n a em igrację.

Carowa A leksandra, urodzona w r. 1878, córka w.

Ks. Ilesskiego, wyszła za mąż za cara Mikołaja II.

w marcu 1894, na kilka tygodni przed jego w stą­

pieniem na tron.

Mikołaj II. Aleksandrowicz, ur. w. r. 1868, wstąpił na tron w. r. 1894, pod naporem rewolucji marco­

wej dnia 15. m arca 1917 abdykow ał na rzecz swego b rata Michała. W czerwcu 1917 padł ofiarą rewolucji.

(3)

N um er' *12. Ś W I A T O W I D Str. 3.

DZIESIĘCIOLECIE PIERWSZEJ REWOLUCJI W ROSJI W ROKU 1917.

Pierwsze manifestacje rewolucyjne w Petrogradzie dnia 11. m arca 1917, przed pom nikiem P iotra Wielkiego.

Pogrzeb ofiar rewolucji w Petrogradzie 21. m arca 1917. W pogrzebie uczestniczył poraź pierwszy kom itet robotniczy, niosąc tablice z napisam i rewolucyjny mi.

Spokojne napozór państwo cara W szechrosji wstrząsały już i dawniej niejednokrotnie zaburzenia rewolucyjne, że wsporaniemy najgłoś­

niejsze z nich powstanie Dekabrystów za cara Mikołaja I. w r. 1825, Ale żadna z tych rewolucji nie m iała charakteru ogólnego powstania ludo­

wego. Dopiero w r. 1905, w związku z nieszczęśliwym przebiegiem wojny japońskiej, wybuchła rewolucja, która jak się zdawało — była już dość by obalić cara. Zwyciężył on jednak ostatecznie nie swoją w łasną siłą, ale słabością rewolucji. Czego nie dokonał rok 1905, to stało się dziełem marcowych wydarzeń r. 1917, których 10-ciolecie teraz właśnie się obchodzi.

I wtedy klęski wojenne wśród przy­

czyn wybuchu rewolucji odegrały pierwszorzędną rolę. Ale nie jedyną.

Do wywołania żywiołowego niezado­

wolenia szerokich mas ludowych przy­

czyniły się walnie inne także czyn­

niki: kompromitujące się coraz bardziej rządy kamaryli dworskiej, wśród której postacią najczarniejszą był osławiony mnich Rasputin — dążenie pewnej grupy bardzo wysoko postaw ionych osobistości do rozmyślnego wywoła­

nia rewolucji, bo na ten wypadek według brzmienia traktatu trójporozu- mienia Rosja była zwolnioną od dal­

szego prowadzenia wojny i mogła za­

wrzeć z przeciwnikami osobny pokój

— rosnąca nędza proletarjatu wiej­

skiego i fabrycznego — wreszcie nie­

wątpliwie i agitacja pewnych dyplomatycznych czyn­

ników postronnych, które chciały słabego Mikołaja II.

zastąpić silnym rządcą, zdecydowanym prowadzić wojnę aż do zwycięstwa. Te wszystkie przyczyny,

Z walk rew olucyjnych w m arcu 1917 w Petrogradzie. Żołnierze pilnują zabitych w czasie walk ulicznych mieszkańców stolicy.

często w prost sprzeczne, spowodowały wybuch rew o­

lucji m arcowej. I może dlatego, że były one tak nie­

jednolite, przebieg rewolucji był ta k chaotyczny i w końcu poprowadził sprawców rew olucji tam, dokąd z pew nością w chw ili w ybuchu nie zam ierzali iść. Jeżeli u sam ego po­

czątku rew olucji marcowej stoi postać szanownego starca, prezydenta Dumy Rodzianki, jeżeli pierwszym prezesem tymczasowego rządu rewolucyjnego jest arystokrata z pochodzenia, a bardzo um iarkow any liberał z poglądów po­

lityczno-społecznych, książę Lwów, to już w kilkanaście dni potem z chaosu rew olucji w ynurza się dwuznaczna,, histeryczna postać prowincjonalnego adw okata Kierońskiego — a za nią na planie dalszym, zrazu w mgle nie­

w yraźne, lecz coraz widoczniejsze przy­

bierający kontury stoją już typowi re­

wolucjoniści, m aksym aliści pod wzglę­

dem politycznym i społecznym, słowem przednia straż — L e n in a . . . Początek rew olucji marcowej był zaiste prze­

cudny, piękniejszy od rew olucji fran­

cuskiej, bo niem al bez rozlewu krwi rewolucja daw ała wolność wszystkim, nietylko ludziom z więzienia, ale i na­

w et . . . rybom , trzym anym w wodzie za tam am i. Jeszcze w k ilk a m iesięcy potem , w lecie 1917 r. kościół katolicki mógł poraź pierw szy po dziesiątkach lat publicznie obchodzić uroczystą pro­

cesję Bożego Ciała. A Polacy mogli na ulicach Moskwy czy Kijowa śpie­

wać swoje hym ny narodowe : „Jeszcze Polska nie zginęła* i „Boże coś Polskę*.

Nim nowy śnieg sp a d ł, p rysła ta wolności i miejsce jej zajęła krw aw a cudowna baśń o

rzeczywistość bolszewickiego barbarzyństw a

Wielki książę Michał Aleksandrowicz, drugi syn cara Aleksandra III. Na rzecz jego abdykow ał car Mikołaj II., on jednak korony nie przyjął. Później

podobno rozstrzelany przez bolszewików.

Wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, naczelny główno­

dowodzący wojsk rosyjskich, przez część m onar­

chistów rosyjskich uważany za prawowitego władcę Rosji, pod im ieniem Mikołaja III.

Rozstrzelany przez bolszewików generał kawalerji Mikołaj Russki, jeden z wodzów w czasie wojny św ia­

tow ej, jeden z tych, którzy cara Mikołaja II. zmusili do abdykacji.

(4)

S n . t. _ _ ŚWIATOWID Num er 12.

) B R A Z K I Z P O L S K I

Otwarcie Czytelni Bibljoteki Dyrekcji Państwowych Zbio­

rów Sztuki w Warszawie. Dnia 10. b. m. odbyło się uro­

czyste otw arcie tej czytelni przez dyr. Turczyńskiego, oraz dyr. dep. kult. i sztoki dr. Skotnickiego. Na naszem

zdjęciu na lewo siedzą pp. dr. Turczyński, dr. Szerer, dr. Skotnicki, prof. Demby i nacz. W ojciechowski. Stoją bibljotekarz Burtatowski, sekr. Szczepankowska, ref. Broki, sekr. Dom aniewska, prof. Rutkowski, sekr. Pilarków na,

dr. Lauterbach i kust. Iskierski. Zdjęcie na praw o przed­

staw ia czytelnię bibljoteki, cieszącą się znaczną frekwencją w śród publiczności.

Ag. fot. .Światowida*, n a pt. kraj. .Alfa*.

Newy poseł nadzwyczajny i m in. pełnom. Czechosłowacji w Warszawie. Przybyłego do Warszawy nowego przedstaw iciela dyplomatycznego Rzeczypospolitej czesko- słow ackiej dr. Wacława Girsę

(X),

(ur. na ziemi polskiej), witali na dworcu kolejowym członkowie poselstw a i p rzedstaw iciele. naszego m inisterstw a spraw zagranicznych.

Jak Lwów uczcił Marszalka Piłsudskiego. Rada m. Lwowa uchw aliła jed n ą z pięk­

niejszych ulic, zwaną dotychczas Pańską, nazwać ku czci pierwszego Marszałka P olski ulicą Józefa Piłsudskiego.

Fot. Mttnz, Lwów.

Z pobytu Ks. Prymasa Hlonda w Bydgoszczy. Zdjęcie nasze przedstaw ia uroczyste przyjęcie ks. Prym asa w Semi- narjum nauczycielskiera w Bydgoszczy. W środku siedzi ks. Prym as

(X)

z dziekanem ks. Malczewskim (1), na

prawo pp. przedstaw iciele miejscowych władz i duchow ieństw a. Ks. P iym as Hlond zyskał sobie w krótkim sto­

sunkow o czasie gorące sym patje w całej Polsce, toteż w itany je st wszędzie ze szczerą życzliwością przez rzesze w iernych. Fot. Wojucki, Bydgoszcz.

Dyplo maci zagraniczni w Zakopanem. Zdjęcie nasze przed­

staw ia pp. de Segesser-Brunegg, posła szwajcarskiego (1), Al. Belitskę, posła węgierskiego (2), oraz WŁ Robewa, charge d’affaires w W arszawie S to jący ch podczas pobytu w Za­

kopanem przed hotelem Bristol. Fot. Maru?zyAslri, Zakopane.

(5)

N u m e r 12. Ś W I A T O W I D

Nowa sesja Rady Ligi Narodów. Wśród powszechnej uwagi całego św iata odbyła się w ostatnich dniach w Genewie wiosenna sesja Rady Ligi Narodów, w której interesów Polski bronił skutecznie nasz min. spr. zagr.

p. dr. August Zaleski. Na naszem zdjęciu siedzą przy stole od lewej pp. Benesz (Czechosłowacja), Pitulesco (Rumunja), Zaleski (Polska), U rrutiq (Kolumbia), Villegas (Chile), Scialoja (Italia), Briand (Francja), Stresem an,

przewodniczący tej sesji (Niemcy), Drum mond (sekretarz gen.), C ham berlain (W. Brytanja) Ishii (Japonja), Vander- velde (Belgja), Chaac-Hain-Chu (Chiny), Troostwijk (Ho- landja), Uuerrero (Salwador). Press Pboto News-Service. Berlin.

Turniej szachowy w Nowym Yorkn. Odbywający się w Nowym Yorku turniej sza- Wielki wybnch na okręcie. A ngielski okręt »Black Sea“, wiozący olbrzymi transport chowy, ograniczony do kilku m istrzów św iata, jest przedm iotem szczególniejszej oliwy, padł ofiarą straszliwej katastrofy w skutek pożaru wybuchowego m aterjału.

uwagi wszystkich interesujących się tą szlachetną grą. Podajem y tutaj partję gran ą Zdjęcie nasze przedstaw ia okręt ten, zbliżający się do portu w Nowym Yorku, pomiędzy mistrzem Capablanca (Kuba), a R. Spielm anem (Austrja). Press Ph. N. D. F o t R. Sennecke. Berlin.

Nowe łtraszliwe trzęsienie ziemi w Jnponji. Nieszczęśliwy ten kraj został ponow nie dotknięty katastrofalnym cyklonem, okropnem w skutkach trzęsieniem ziemi. Podajem y tutaj dzielnicę europejską japońskiego m iasta

Tam atava, które zostało również dotknięte trzęsieniem ziemi.

Service de Press*.

Przyszła generacja będzie zdrowa.

Nowoczesna Ewa używa „Punkt-

RoIler’a M od najmłodszych lat. w

(6)

Etaktow ny wiosenny toczek paryski, z crêpe georgette i łam y.

Obecna moda odznacza się przedewszystkiem ogromną prostotą i w pierwszym rzę­

dzie dba o linję. Przybrania kapeluszy, dawniej tak obfite, tak fantazyjne, niekiedy w nadmiarze swoim aż śmieszne i przy- ciężkie, obecnie ograniczają się do rzeczy najprostszych:

jakaś mała kokarda, nie­

wielka paletka z piór, egreta.

S ir. 6. Ś W I A T O W I D N u m e r 12.

Ogrom nie oryginalny i elegancki kapelusz wiosenny.

0 szerszych rondkach są bardziej stosowne do lekkich sukien, aniżeli do płaszczów 1 kostjumów o charakterze sportowym. Charaktery­

styczną cechą współczesnej mody jest odsłonięty' kark, ponieważ prawie wszystkie kapelusze z tyłu są podnie­

sione. O dalszych nowo­

ściach mody wiosennej po­

mówimy później. Jaga.

Prześliczne drobiazgi, uzupełniające toaletę.

Twarzowy kapelusz ze słom ki, przybrany trójkolorow ą w stążką i kwiatki.

Elegancka kobieta stara się zawsze o to, aby kapelusz odpowiedni do por)' roku przywdziać jak najwcześniej, uprzedzając właściwy sezon. Stąd też to rodżą się anomalje kapeluszy słom­

kowych w styczniu i czapeczek z futrem w lipcu. Nie należy oczywiś­

cie popadać w takie skrajności, ale dobrze jest pomyśleć o tern, aby ka­

pelusz kupiony był w porę dosyć wcześ­

nie tak, by go można zaprezentować wtedy, kiedy jeszcze nie jest obnoszony

klamra, eden kwiat — oto wszystko. Owe dawniej noszone na kapeluszach całe kwie­

tniki, sady owocowe, ogromne ptaki, składy piór, wysokie, spiętrzone.przybrania ze wstążek są już dzisiaj zupełnie nie­

modne.

Co się tyczy rozmiarów kapeluszy, to moda wiosenna lansuje znowu uparcie fasony małe. Zdaje się jednak, źe kape­

lusze małe, pomimo, że może mniej twa­

rzowe, aniżeli większe, utrzymają się jed­

nak na stanowisku, dzięki krótkim wło­

som, oraz tej ogólnej linji współczesnej sylwetki kobiecej, z którą kapelusz o

Efektowny jasno niebieski toczek, harm onizujący z sylw etk ą nowoczesnej damy.

jest toczek, ponieważ uzupełnia har­

monijnie smukłą aż do przesady syl­

wetkę współczesnej elegantki. W Paryżu pojawiły- się jako krzyk mody, przyznać należy, prawdziwie este­

tyczne toczki z małych fiołków.

Kapelusz z wąskimi brzegami poja­

wia się w przeróżnych odmianach, z rondkiem opuszczonem na czoło, z rondkiem ściętem po obu bokach, z

• rondkiem z jednego boku, z rondkiem z lekka podniesionem i t. d. Kapelusze

Toczek kom binowany ze słom ki i ze wstążek.

szerokich kresach nie zupełnie harmoni­

zuje. Mówią coś o większych fasonach, mających pojawić się w lecie, ale na razie wiosna pozostaje pod znakiem małego kapelusza. Fasony wiosennych kapeluszy można obecnie podzielić na trzy zasadni­

cze kategorje : toczek, kapelusz z wąskiem

rondkiem i kapelusz z trochę szerszem

rondkiem. Najbardziej może en vogue

(7)

N u m e r 12. Ś W I A T O W I D

N A I M I E N I N Y P I E R W S Z E G O M A R S Z A Ł K A P O L S K I .

!|lilllliill!illl[liiilllllillllin

Skauci poliey u Muiaoliniego. N aczelnik rządu italskiego przyjął u siebie przedstaw ioną mu przez radcę poselstwa polskiego dr. G ttntera ekspedycję harcerzy polskich samochodem naokoło św iata. Od lewej ku prawej stoją pp. Smosarski, Łada, kierow nik ekspedycji, Benito Mussolini, B rettsznajder, Jeliński

i dr. G(Inter.

fntftitutn Nasiona!«*. Luco.

Sprowadzenie Zwiok Juljusza Słowackiego do Polski.

Rada Ministrów postanow iła przenieść n a Wawel zwłoki twórcy „Króla Ducha“. Podajemy tutaj ten skrom ny paryski grobowiec (z ukrytą w śród bluszczu figurką aniołka U szczytu). Kol. S. Londyński. Paryi.

w P O L S C E S T A ­ R Y M O B Y C Z A J E M , Z A R Ó W N O W P A ­ Ł A C A C H M A G N A ­ C K I C H , J A K I P O D U B O G Ą S T R Z E C H Ą W I E J S K Ą P R A K T Y ­ K O W A N Y M , N I E

U R O D Z I N Y , A L E

I M I E N I N Y D R O G I C H N A M O S Ó B O B C H O ­ D Z I S I Ę I N A J U R O - C Z Y Ś C I E J I N A J S E R ­ D E C Z N I E J . D N I A 19.

M A R C A O B C H O D Z I Ś W I Ę T O S W E G O P A T R O N A P I E R W ­ S Z Y M A R S Z A Ł E K P O L S K I , T W Ó R C A N A J S I L N I E J S Z E J O- P O K I P A Ń S T W A P O L S K I E G O , A R M J I N A S Z E J , N I E Ś M I E R ­ T E L N Y C H Z A S Ł U G B O J O W N I K O W O L ­ N O Ś Ć I C A Ł O Ś Ć P O L S K I , M Ą D R Y I Ś W I A D O M Y C E L U JEJ O R G A N I Z A T O R ,

D Z I S I A J G Ł O W A

R Z Ą D U . W T Y M D N I U , K I E D Y Ł Ą ­

C Z Ą C E N A R Ó D Z N I M N I C I Z A C I E- Ś N 1 A J Ą S I Ę J E S Z C Z E S E R D E C Z N I E J , N I Ż Z W Y K L E, R E D A K- C J A N A S Z E G O P I S ­ MA , D A J Ą C T U T A J J A K O I L U S T R A C J Ę P O R T R E T J Ó Z E F A P I Ł S U D S K I E G O , M E W Ś W I E T N Y M M U N ­ D U R Z E M A R S Z A Ł ­ K O W S K I M , Z W S T Ę ­ G A M I I G W I A Z D A M I O R D E R Ó W , A N I N I E W U N I E Ś M I E R T E L ­ N I O N E J S Z A R E J B L U ­ Z I E K O M E N D A N T A , L E C Z N A J B A R D Z I E J T E M U D N I U , T E M U R O D Z I N N E M U Ś W I Ę ­ T U O D P O W I A D A J Ą ­ C Ą P O D O B I Z N Ę J Ó ­ Z E F A P I Ł S U D S K I E ­ G O Z D Z I E C I N N Y C H J E G O L A T , P R Z Y Ł Ą ­ C Z A S I Ę C A L E M S E R C E M D O Ż Y ­ C Z E Ń D Ł U G I C H J E ­ S Z C Z E L A T Ż Y C I A I C Z Y *N O W M A R - S Z A Ł K A , D L A D O ­ B R A O J C Z Y Z N Y .

Józef Piłsudski (na lewo) jako dziecko z bratem swoim.

...

(8)

Ś W IA T O W ID

i--- ^ --- Trzy złączone w ydaw nictw a: Dzienniki „Ilustro- żowaniu się trzech linji miejskiej koleji elektrycznej, wany K uryer Codzienny“ i „Nowa Reforma“, oraz nasz n a głównym trakcie, Trzecim mostem łączącym dwie tygodnik „Światowid* w tych dniach przeniosły się części miasta po obu brzegach Wisły położone — do wspólnej siedziby, będącej pierwszym w Polsce gm ach zaopatrzony w najdoskonalsze maszyny i urzą-

„Pałacem Prasy“ na św iatow ą skalę. Olbrzymi gmach dzenia techniczne — oto odtąd siedziba tych trzech trzyfrontow y, na zbiegu ulic Starow iślnej i W ielopole, pism, skąd one dostaw ać się będą w ręce niezliczonych położony w jednym z najruchliwszych punktów K rakow a, rzesz Czytelników na całym obszarze Polski i wszędzie, przez który przewalają się ustaw icznie tłum y prze- dokąd mowa polska sięga. Podajemy tutaj u góry chodniów, spieszących do pobliskiego głównego urzędu widok z platform y u szczytu gm achu (na lewo Zamek pocztowego i telegraficznego, do pocztowej kasy Oszczę- Królewski na W awelu, widziany od Kurzej Stopki, dności, do dwóch popularnych kinoteatrów , przy krzy- przy nim K atedra, potem kopuła kościoła św. Piotra,

N u m e r 12

w środku wieżyczka kościoła O. O. Dominikanów, za nią ku stro n ie prawej w dali m ajaczące we mgle dw ie wieżyce klasztoru O. O. Kamedułów na Bielanach, da­

lej na praw o Kopiec Kościuszki). Zdjęcie środkow e na lewo przedstaw ia sam gmach. Zdjęcie środkowe na praw o przedstaw ia widok im ponujący kilkopiętro- wej k latki schodowej, w reszcie zdjęcia dolne przed­

staw iają drobną część urządzeń m aszynowych, a mia­

nowicie : na lew o fragm ent zecerni z linoiypam i — na praw o olbrzym ie m aszyny rotacyjne „11. K urjera Codziennego“ . Ag. fot. „Światowida*, na pt. kraj. „Atfa*.

(9)

Numer 12. Ś W I A T O W I D - u -

Zastępca dyrektora Państw ow ych Za- Wzór banknotu dziesięcio-złotowego, który w najbliższym czasie zostanie puszczony d y re k to r Państwowych Zakładów Gra-

kładów Graficznych w W arszawie inż. w obieg. ficznych w W arszawie pan Tupalski.

Karol Chybiński.

Jedna z maszyn, drukujących nowe pięćdziesiątki. (Widać je w arkuszach nie- Szeregowanie gotowych już banknotów. Na pierwszym planie kilka paczek pięć- rozcięlych jeszcze, po sześć lub więcej banknotów w jednym kawałku). dziesięcio-złołówek, przeznaczonych do przesyłki do Banku Polskiego. ,

osobna komisja z nadesłanych pro­

jektów wybiera i zatwierdza je. Na podstaw ie ustalo­

nego projektu ry ­ townicy wykony- wują kliszę, po- czem u stala się kolory poszczegól­

nych cżęści bank­

notu. Klisza taka musi być bardzo dokładnie dopa­

sowana do maszy­

ny»

gdyż każdy z poszczególnych ko­

lorów m usi być osobno odbity, a jeden cień dokład­

nie musi pasować do drugiego. Po wybraniu odpo­

wiedniego papieru, klisze takie po umieszczeniu na maszynie drukują już gotowe bank­

noty. Po w ydru­

kow aniu banknoty w ysyła się do sor­

tow ni, gdzie kilka­

naście m anipulan- tek so rtu je je. Iju ż stąd idą w świat, aż znowu po pew ­ nym czasie zni­

szczone i podarte w racają do kas rządowych.

Ag. fot. .Światowida- , n a pł. kraj. „Alfa“.

Chwila, kiedy za pośrednictwem kas rządowych we­

szły w obieg po­

wszechny pierw ­ sze nowe banknoty 50-cio zlotowe — zaraz po wyjściu bardzo chwalone i bardzo krytyko­

wane — jest naj­

lepszą sposobno­

ścią do zapoznania się z wytwórnią tych cennych pa­

pierków, zwłaszcza że w najbliższym czasie ukażą się łakże nowe bank­

noty 10-cio i 5-cio zlotowe. Państwo­

we Zakłady Gra­

ficzne przy ulicy Jerozolimskiej w Warszawie druku­

ją zresztą nietylko te banknoty papie­

rowe, ale i inne

„ papiery w arto­

ściowe“ : marki stemplowe, zna­

czki pocztowe, po­

cztówki i t. p. Z chwilą powzięcia przez rząd posta­

nowienia wydru­

kowania jakiegoś nowego typu bank­

notów, Dyrekcja Banku Polskiego ogłasza konkurs na

jego wzór, poczem Olbrzymia hala maszyn, drukujących mniejsze banknoty, pięcio i dwuzłotowe.

(10)

Str. 10 Ś W I A T O W I D N u m e r 12.

I

N asze A rtystki u siebie.

P Marja Korabianka, urocza gwiazda współczesŃj (

P. Stefanja Michnowska (na lewo) z córką sw ą p. Klimontowiczową przerabia w domu pilnie jej role, w spierając ją swojem doświadczeniem scenicznem.

P. Mela Grabowska, artystka dramatyczn próbę, może przedłuiyć i

Mimo całej powagi m iasta trudno sobie wyobrazić Lwów bez O peretki i Opery, P. Franciszka l'ia- zaś łych sztuk we Lwowie nie podobna znowu sobie wyobrazić bez p. Amalji iów na - Rotterowa Kasprowiczowej, która zam iłowanie śpiew u przeniosła i na kanarki, obok pam iątek nad' wszystkie suk- jej chw ały scenicznej główne zajmujące m iejsce w jej ognisku domowem. cesy w Operze

(11)

N u m e r 12. Ś W I A T O W I D Str. 11

I I I . A r t y s i k i T e a t r ó w L w o w s k i c h .

b o t . M u n x , L tró w .

łczeshej Operetki lwowskiej, ćmiąc papierosa siudjuje nową swą partję.

Ulubienicą lwowskiej publiczności operetkowej jest p. Helena Miłowska, a jej znowu ulubieńcem : mały Pikuś.

przedkłada rozko- Choć się jest piękną z natury, trzeba — zwłaszcza w dzisiejszych czasach — szną zabawę ze o swoją piękność też i dbać. I dlatego p. Helena Rapacka przyznaje się do tego, sw oją m ilutką có- że niejedną chwilę spędza przy toalecie, czego jej zresztą nikt za złe niem a. Nie-

reczką. jeden wielbiciel chciałby być przy tem obecny.

natyczna, szczęśliwa jest, gdy nie spiesząc się na Iłu żyć milą siestę pr?v śniadaniu

(12)

i.

12

. _ _ _ Ś W IA T O W ID _____ Numer

12

.

_______________________________________________________________________ o

J A K P O W S T A J Ą M O D N E T O R E B K I Z E S K Ó R Y W Ę Ż O W E J .

W kładanie skóry węża do kąpieli.

Wąż i kobieta . . . K om binacja stara jak św iat, która jed n ak co praw da nie przyniosła św iatu szczęścia, a przeciw nie pozbaw iła naszych pierw szych rodziców najm ilszej w ile g iatu ry , jaka był raj. K obieta, w idocznie p o ciesz a­

ją c sic

tern

że część ujem nych skutków jej p o rozum ienia z w ężem , ponosi

druga połowa rodzaju

lu d z k ieg o , nie w yrzekła się je d n ak b ynajm niej upo­

dobania w wężach, a

w ostatnich czasach, chcąc mieć te g o sw ego d aw nego

towarzysza

m ożliw ie najczęściej przy sobie, rozm iłow ała się w m odzie

torebek ze skóry węża,

przykładem sw ym pociągając zresztą i m ężczyzn.

Ponieważ jednak

m ężczyzna i przed m io ty je g o u ży tk u n ikogo nic nie

obchodzą, mówmy

tylko

o

dam skich torebkach w ężow ych. Ich ojczyzna daleko zn ajd u je się od W arszaw y, a naw et i od P aryża, chociaż z tym o statnim

o

tyle je st zw iązaną, że obok Jaw y i Sum atry lub Borneo,

Torebki i kufereczki ze skóry wężowej,

wężów 'na skóry, w obec zw ięk szon ego popytu w ostatnich czasach»

dostarczają także kolonje francuskie w Afryce. Dostawcą skóry

Przycinanie skór według form.

Maszyna do wygładzania skóry krokodyla.

jest i osław iony boa dusiciel i krokodyl i rozm aici ich m niej żarłoczni, chociaż zaw sze n iebezpieczni kuzyni. P olo w an ie na w ęża w tych

W yprawiona i rozciągnięta skóra krokodyla.

warunkach nie jest wcale igraszką, aie w obec wysokich cen skóry opłaca się dzisiaj sow icie. Zabiw szy w ęża, trzeba oczyw iście bardzo delikatnie ściągnąć z n iego skórę, aby jej nie uszkodzić. Potem następuje cały szereg procederów chem iczno-technicznych, w ciągu których skóra raz m oknie bądź w w odzie, bądź w rozmaitych rozczynach, których składniki są już zaw o­

dowym sekretem wielkieh zakładów garbarskich, bądź znowu su szy się i to albo na wolnem powietrzu w cieniu, albo też wystawiona na działanie aparatów elektrycznych. O statecznie wyprawiona w szechstronnie skóra takiego boa czy krokodyla dostaje się na warsztat „maroktniera", po naszem u:

skórnika, który naprzód wykrawa odpow iednie jej formy, potem zaś sporządza z nich z dodatkiem innych materji, okucia m etalicznego i. t. p. te w szystkie zgrabne torebki, małe pudełka, portfele i. t. p. które dzisiaj są tak modne.

Montowanie torebek.

Fot. Jaques Boyer, Paris.

(13)

N u m e r 12. Ś W I A T O W I D Str. 13.

1

^ t a * - ^ * > * p > v

• • ? v ’ * * « £ x ^ ^ ^

* <ą N ->«** ; f *> ' *

iia 14. m arca o tw artą została w W iedniu w uroczysty osób W ystawa polska, rozmieszczona w czterech salach łacu Targów w iedeńskich i w pawilonie rotundy w sterze (zdjęcie na praw o u góry). Zdjęcie na lewo góry przedstaw ia chw ilę uroczystego otw arcia wystawy cez prezydenta rzeczypospolitej austryjackiej Hainiscba j, w obecności posła rzeczposp. polskiej K. B adera (2)

Wpływ słońca na cerę i włosy.

Przyroda obudzi się niebawem po śnie zimo- ,'m do życia. Z azielenią się i zakwitną pola, lasy sady, dzięki życiodajnym promieniom słońca, które nasze ospałe przejawy fizjologiczn e, pobudzą do wej przemiany materji. K ąpiele bowiem słoneczne sła, o ile stosuje się je umiarkowanie, mają potężny tr yw na ustrój człow ieka. Tylko skóra twarzy, szyi orsu, oraz w łosy odznaczają się ogromną nietole-

jego małżonki (3) prezesa kom itetu wystawow ego dra J. Twardowskiego (4) i przedstawicieli rządu polskiego i austryjackiego. Zdjęcie dolne %na lewo daje fragm ent z uroczystego posiedzenia austryjacko-polskiej Izby hand­

lowej (wziął w niem udział między innym i i kar­

dyn ał arc. Piffl

(X)-

Zdjęcie dolne na prawo przed­

staw ia przyjęcie w hotelu Im perial, wydane przez Izbę

rancją w obec promieni słońca. P iegi, plamy barwi­

kowe, rozszerzone żyłki, zgrubienie nabłonka, zanik soczystości i marszczenie się wzmiankowanych części skóry, tudzież płow ienie i siw ienie w łosów , oto następ­

stwa ujem nego działania słońca na w ym ienione części ciała. Dawniej chroniono twarz woalką i parasolką, dziś zm uszone są kobiety chronić twarz przed zgu b ­ nym wpływem słońca — pudrem. W w yborze atoli pudru wskazana jest przesadna ostrożność, ponieważ pudry zagraniczne z zawartością ołow iu przewyższają

austryjacko-poiską z m inistrem ref. rolnej Staniew i­

czem (1), wicem inistrem handlu Doleżalem (2), m inistrem Bertonim (3), posłem rzeczypospolitej polskiej Baderem (4), m inistrem Twardowskim (5), naczelnikiem wydź.

min. handlu Landiem (6) i w ielu innym i osobistościam i ze świata politycznego i gospodarczego.

Fot. W illinger, Wiedeń.

w ujemnych skutkach wpływ słońca. Na p o r ę . w iosenną i letnią wskazane są kolory: naturalny, kremowy, a szczeg ó ln ie — różow y. Z licznych g a ­ tunków pudrów polecam y jedynie dr. Lustra puder egzotyczn y, ponieważ daje nam zupełną rękojmię nieszkodliw ości. Nadmienić należy, iż w porze ciepłej winno się co tydzień starannie m yć skórę głow y i w łosy Shampoonem dr. Lustra, by zapobiec cho­

robom w łosów z przyczyny jełczenia obfitszych w lecie w ydzielin skóry.

Toma» Mann w Warszawie, Znakom ity pisarz niem iecki Tomasz Mann przybył do Warszawy celem wygłoszenia tam w ykładu. Przy tej sposobności w poselstw ie nie- mieckiem odbyło się przyjęcie na jego cześć. Siedzą m. in. Juljusz Kaden-Ban- drowski (1), radca von Pannw itz (2), prof. Ossendowski (3), dr. G utry (4), T. Mann (5),

pani von Pannw itz (6), red. Goetel (7).

Ag. fot. .Światowida*, na pl. kraj. .A lfa".

Obchód czterdziestopięciolecia działalności literackiej Marji Rodziewiczównej. Zdjęcie nasze przedstaw ia chwilę, kiedy podczas uroczystej Akademji w sali Rady m iejskiej w W arszawie czcigodną Jubilatkę (1), oklaskują uczestnicy zebrania, pom iędzy któ- rómy są pp. Marsz Sejm u R ataj (2), m arsz. S enatu Trąm pczyński (3), arcybiskup

Ropp (4), m in. dr. D obrucki (5).

Ag. fo^. „Światowida“, n a pl. kraj. „Alfa“.

(14)

S tr. 14. Ś W I A T O W I D N u m e r 12.

I.

Po krótkiej przerwie, znany adwokat temi słow y zakończył sw e przem ów ienie:

— W ykazałem już całą niedorzeczność przy­

puszczenia, by zam ożny rentjer, szanow any p ow sze­

chnie obywatel, miał się w nocy zakradać do w illi n ieod żałow an ego duszpasterza . . . by dla zrabo­

wania głupich paru tysięcy dolarów miał się dopu­

ścić ohydnej zbrodni morderstwa . . .

1 na czem oparto to straszne posądzen ie? Na czem jest zbudow any cały akt oskarżenia? . . .

O to na zeznaniach jed n ego tylko świadka. Nie naocznego świadka bynajmniej . . . N i e !

Edith W ood powiedziała tylko tyle, że Lon Parker w jej obecności kilkakrotnie zaw ołał: „Zamordowałem człow ieka . . . Krew ciąży na mem su m ien iu “. . . Lecz Edith Wood potwierdziła zarazem, że Parker b ył w ów czas pijany, co mu się zresztą m iało częściej przydarzać . . . Pozatem zeznania tego jed yn ego świadka w śledztw ie, różnią się. zasadniczo od jego d zisiejszych od pow iedzi. N ie trudno się dom yśleć, d laczego się różnią. W ów­

czas mówiła pod w pływem p ierw szego gn iew u i urazy. Dzisiaj już ochłonęła znacznie . . .

Zajmijmy się nieco bliżej osobą Edith Wood . . . S łyszeliśm y tu w szy scy jej słowa. Edith była biedną dziewczyną.

Przed ośm iu laty przyjęła m iejsce słu ­ żącej u Parkera. N ie była brzydką, a jej chlebodawca, stary kawaler, nie był w cale tak starym, w ięc łatwo d oszło m iędzy nimi do zu p ełn ego zbliżenia.

Lata cale żyli w cale zg od n ie ze sobą.

Lecz jej n ie wystarczała rola gosp odyn i i „przyjaciółki“ Parkera. N i e ! . . Ten awans z e zw ykłej służącej zrodził w niej dalsze ambicje . . . Zażądała, by ją Parker poślubił. Mój klient przyznaje, że m oże b yłby to nawet u czyn ił, ale w yłon iły się dw ie p rzeszkody. Jedną była niechęć dalszej rodziny Parkera.

U bod zy spadkobiercy zam ożnego kapita­

listy n ie życzy li sob ie m ałżeństwa sw eg o wuja . . . Odradzali mu spóźniony i n ie­

odpow iedni marjaż . . .

A nierównie w ażniejszą przeszkodę stanow ił lichy charakter E d ith W ood.

N ie chcę powtarzać teg o , co m ówił o niej jej chle­

bodawca. Mojem zdaniem najlepszą próbką jej cha­

rakteru jest w łaśnie oszczercza denuncjacja, dzięki której klient mój zasiada dzisiaj na ławie oskarżo­

nych . . .

D oniesienie Edith Wood to akt zem sty za za­

w ied zione nadzieje. To cyn iczn y akt zem sty jednostki sprytnej, wyrafinowanej. W ogn iu mych pytań przy­

znała donosicielka, ż e czuła w ielki żal do Parkera, który jej rzekom o m iał ow e m ałżeństw o przyrzekać . . . Już to wystarcza zu p ełn ie . . .

Siw e mam w łosy, a nie waham się p ow ied zieć, że jeżeli nawet przyrzekał i nie dotrzymał, to do­

brze postąpił. D obrze uczynił, g d y ż lepiej dla n iego, iżb y skazany n iesłu szn ie poniósł karę za zbrodnię niepopełnioną, niż gd yb y miał spęd zić resztki sw ego życia przy boku takiej małżonki.

D ość d ługo już m ówię i nie chcę w as nużyć dalszą argumentacją. Kilka jesz cz e słów na zakoń­

czen ie . . .

Straszną zbrodnią jest m orderstwo i słu sznie w szystk ie k odeksy świata najcięższe za nie w yzna­

czyły kary . . . Lecz stokroć straszniejsza rzecz, je­

żeli niew inny zostaje skazany, a zbrodniarz ukryty w tłum ie szyd zi z nieudolności policji i z niesum ien- ności szafarzy spraw iedliw ości. W y, panow ie sęd zio­

skazańca i podałem mu dłoń. G odzinę później sko­

nał m ęczennik, ofiara pomyłki straszliwej . . . Wstrząsnął mną ten w ypadek . . . Od ow ego dnia, sędziow ie, nie w ziąłem więcej w ręce sprawy niepewnej. N ie podjąłem się nigdy obrony, kiedy dom yślałem się choćby tylko, ż e klient n ie ma abso­

lutnej słuszności za sobą. Straciłem przez to w iele tysięcy dolarów, lecz od owej chwili ust moich kłamstwem n ie skalałem . . .

Jeżeli twierdzę dziś, że Lon Parker jest nie­

w inny, to m ówię to z m ego g łę b o k ieg o wewnętrznego przekonania. W aszą rzeczą, sęd ziow ie, jest dać temu wiarę, lub nie dać. Waszą rzeczą jest rozstrzygnąć, czy Edith W ood kłamie powodowana chęcią zem sty, czyliteż rzeczyw iście ten spokojny rentjer zamordował w bestjalski sposób w ieleb n eg o H opkinsa, dla nę­

dznych paru dolarów . . . I czy po dokonanem rzekom o morderstwie był tak naiwny, że pochwalił się swym czynem przed denuncjantką . . .

C zyńcie swą pow inność sęd ziow ie i pom nijcie jeszcze, że tam, g d z ie brak niezbitych dow odów , ż e tam, gd zie ludzkie wyroki m ogą się m ylić i skrzyw­

dzić niew in nego, tam lepiej jest Bogu wymiar spraw iedliwości pozostaw ić . . . Skończyłem . . .*

U siadł obrońca i otarł kropelki potu z czoła . . .

D ługą chw ilę panowało zupełne m ilczenie. O lbrzym ie tłum y słuchaczy, wypełniające w ielką salę sądow ą po brzegi oży w iły się nieprędko . . . D opiero, kiedy trybunał w yszed ł na naradę, rozpoczęły się szep ty i roz­

m owy . .

— Parker jest niew inny . . .

— A leż, moja pani. Edith m ieszka łrlizko m nie i nieraz mi mawiała, że jej chlebodawca to podejrzane in d yw id ju m . . .

— Co też kochana pani powiada . . .

— Tak, tak . . . Podobno często nocami późno wracał do domu i zamykał się w swoim gab inecie . . . P odob no . . . tu podmiejska jejm ość pochyliła się do ucha sąsiadki i poczęła coś szeptać zaw zięcie . . . Lecz jakiś starszy jegom ość, którego nos św iadczył dobitnie, ż e pro- , . J hibicja nie jest tak straszną w rzeczy- S* A Żmuda w istości, ujął się za Parkerem :

— Babskie plotki . . . P ew n ie chodził biedak ukradkiem so b ie g d z ie gardło przepłukać, bo przez tę głupią ustawę, nawet napić się uczciw ie niem ożn a. A kobiety już zbrodnię wietrzą w niew innej, nocnej łazędze.

— Impertynent ja k iś! . . . Pytał się pana kto ?

— zaperzyła się jejmość.

— Pani sądzi, że ja do niej m ów ię?

— A niby do k o g o ?

— Ano tak, jak pani. D o w szystkich i do n ikogo . . .

— A rogan t! . . . Rum jed zie od n ie g o na sześć kroków. 1 to jest prohibicja?

— N o n s e n s ! . . . Przed ew szystk iem n ie pijam zu pełnie, a powtóre to nie rum, lecz w hisky . . . Łatwo poznać . . .

Kilka osób stojących obok roześm iało się w esoło . . . A w drugiej grupie jakiś szpakow aty gentlem an dow odził niew innośći oskarżonego. M ó w ił:

— Jeżeli Smith podjął się obrony, to znaczy, że Parker niew inny. Ja wam to m ów ię. Ja Smitha znam n ie od dzisiaj. To prawy charakter, n ie pierw szy lep szy adwokat-businessm an. Pam iętacie sprawę dwóch m łodych syn ów miljardera, co zamordowali sw eg o k olegę ? O jciec ich dawał Sm ithowi 5 0 0 .0 0 0 dolarów za obronę, a on odm ów ił. Pół miljona to ładny pieniądz.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

— Skończyłem . . .

n ieszczęśliw y człow iek zem dlony, kiedy surowy w y­

rok w yznaczył mu trzydziestoletnie w ięzien ie. Lecz dziew ięć tylko lat przetrzymał. Choroba i zgryzota powaliły go na ło że śm iertelne . . .

S ęd ziow ie! . .

G dybyście ujrzeli jego ob licze w owej c h w ili....

G dybyście u słyszeli ten szloch spazm atyczny, zrozu­

m ielibyście, co to znaczy . . . człow iek skazany n ie­

w innie . . . Leżąc na niskim tapczanie w ięziennym jęczał u stóp moich. Jeszcze wciąż sły sz ę w uszach jego rwące się słow a: „Za chw ilę stanę przed B o­

giem , . . . dla którego n ie ma tajemnic . . . Na tego B oga! . . . Na moją d u szę! . . . Na dusze moich n ie­

szczęśliw ych rodziców się klnę, że jestem n ie w in n y .. . Ja dla świata umarłem, . . . potępiony . . . skazany, lecz ty zostałeś skrzyw dzony najboleśniej przez tę zbrodnię . . . C iebie jed n ego ujrzeć chciałem przed śmiercią, by ci p ow ied zieć, ż e jestem niew inny . . . Toć m ów ię w g o d zin ę zgon u . . . Spytaj te g o ka­

płana. Jemu odsłoniłem tajniki mej d uszy . . . Zwalniam g o z tajemnicy . . . Niechaj ci powie, czy jestem zbrodniarzem . . . “

Odwróciłem się w stronę księdza w ięzienn ego.

Ujrzałem w jego oczach dw ie w ielk ie łz y . To była w ym ow na odpow iedź . . . U w ierzyłem w niew inność

w ie, jesteście tymi szafarzami. W y, panowie, znacie moją tragedję życiową i dlatego rozum iecie, co mam na m yśli, mówiąc o skazaniu niew innego.

M inęło już lat szesnaście od dnia, kiedy w e­

zwano m nie do konającego w ięźnia. Nie poznałem g o w pierwszej chwili, lecz przypom niał się mej pa­

m ięci. W ówczas wzdrygnąłem się strasznie .• . . Tak 1 . . . To był ten, który zabił to, co miałem najdroższego na św iecie . . . Tu w tej samej sali przysięgał ze łzam i, Ze jest niew inny, a n ie uwierzono mu. Ja sam, ogłu szon y strasznym ciosem , nie w ierzy­

łem . Z obłąkańczą nienawiścią patrzałem w jego- skom lące o litość źrenice . . . Tu w tej sali upadł

(15)

T. zw. Reumannhof, jeden z nielicznych budynków gm iny m W iednia, w ysta­

wionych nie w odległych dzielnicach, ale bliżej centrum m iasta (V. dzielnica).

Zbudowany z „grosza czynszowego*, pobieranego przez gm inę, kom pleks budyn­

ków w dzielnicy XII.

N u m e r 12. Ś W I A T O W I D S t r . 15.

Wejście do budynku miejskiego w XIX dzielnicy, m. W iednia w latach 1924 i

zbudowanego przez gm inę Olbrzymi kom pleks budynków o koszarowym wyglądzie w dzielnicy XIII. zamie-

5. szkały przez rodziny robotnicze.

Nastaje pora wiosenna, najlepszy sezon budowlany. W tym roku jest pewna nadzieja, źe i w Polsce zacznie się na szerszą skalę budować domy mieszkalne, których tyle wszędzie potrzeba, by wynagrodzić zastój na polu budowlanem w czasie wojny i w pierw­

szych latach powojennych. Jest bowiem na­

dzieja, źe otrzymamy pożyczkę zagraniczną, która częściowo temu celowi będzie poświę­

cona. W tych warunkach podajemy tutaj szereg zdjęć, przedstawiających wielkie kom­

pleksy mieszkalne, wybudowane w ostatnich latach przez gminę miasta Wiednia. Pow­

szechnie bowiem przykład, dany przez stoli­

cę Austrji, uchodzi za wzorowy i w wielu naszych miastach wysyłano już niejedno­

krotnie delegatów do Wiednia, ażeby z z tamtejszą akcją budowlaną dokładniej się zaznajomili. Co prawda, akcja ta ma także i ’ swoich przeciwników. Jedni krytykują sposób gromadzenia funduszów, na które składają się podobno bardzo uciążliwe cię­

żary podatkowe, — innym znowu nie od­

powiada system budowania olbrzymich kom­

pleksów, zamiast mniejszych jedno lub kilko- rodzinnych domków. Kierownicy tej akcji tłómaczą się jednak, źe mimo nagromadze­

nia tylu mieszkań zachowane są wszelkie warunki nowoczesnej hygieny. wiedeńtach

Przykład w yzyskania pow ietrza i św iatła w dom u m iejskim w dzielnicy XVIII.

J A K G M I N A M. W I E D N I A Z W A L C Z A N Ę D Z Ę M I E S Z K A N I O W Ą .

(16)

D r a f í e ' q o Perfumy mydła, wody kwiatowe

i ko/ońskie

rozpowszechnione n o całej kuli ziemskiej'

Je śli nie chcesz, by kochana syknęła c i : „ S k n era!“

Nie kup jej innej czekolady, jak

B R A N K Ę „B A J A D E R A “!

Ważne dla sportowców!

Dokładne spraw ozdania ze sportu krajowego i zagranicznego podaje

l l o s l r o w a n u Ifurger c o d z i e n n y

w każdy poniedziałek.

Str. 16. Ś W IA T O W ID __ N u m er 12.

! T E A T R Ó W W P O L S C E

.Mściciel* Stanisława Przybyszewskiego w Teatrze Naro- względu na znakomitego autora, jak i na zespolenie pracy dowynt w Warszawie. Oczekiwane od daw na pierwsze tak w ybitnych sił, jak dyrektorow ie Solski i Lorento- przedstaw ienie nowej sztuki Stanisław a Przybyszewskiego wicz, pp. Węgrzyn, Brydzyński, G rom nicka, Szymański, w yw arło silne wrażenie na publiczności, zarówno ze Lindorfówna, Staśkowski i inni. Podajemy tutaj na praw o

scenę z pierwszego aktu : Zbigniew Szeluta (p. Brydzyński) w rozmowie ze Snarskim (p. Staśkow ski) — na prawo:

H enryk Orzelski (p. Węgrzyn) tłum aczy Izie Szelucie (p. Gromnicka), że pow inna koniecznie wyjść za niego.

Z Teatru Polskiego w Katowicach. O statnią nowością tamtejszej operetki była .K rólow a M ontm artre’u“ z p.

Haliną Zdanowską, poprzednio a rty stk ą warszawskich | .N ow ości“ w roli tytułow ej. Podajemy tu ta j podobiznę i młodej, a rokującej w ielkie nadzieje na przyszłość artystki.

Fot. Van

.Maski“ Fernanda Crommelyncka w Teatrze Miejskim im.

J. Słowackiego w Krakowie. Niezwykle ciekaw ą tę sztukę z rep e rtu a ru paryskiego (oryginalny ly lu ł b r z m i: .Rzeź­

biarz m asek“) w ystaw ił T eatr krakow ski z w ielką staran­

nością. Zdjęcie nasze odtw arza scenę z aktu 1.. kiedy le­

karz, gnany ciekawością, wraz z tłum em odwiedza dom

Pascala. Stoją od lewej pp. S tarska (Luisón), Turski (lekarz), przy stole zaś Socha (Pascal) i H ańska (Lena).

Ag. fot. .Światowida*, zdj. na pl. krajowych .Alfa*.

(17)

Nowości filatelistyczne.

Z N A C Z K I DO Z B I O R O W

NAJTAŃSZE ŹRÓDŁO DLA KAŻDEGO ZBIERACZA Zł.

2040. Znaczki E u r o p y i z a m o r s k i e . Wielka kolekcja złoftouaz 2 00 sztuk każdy znaczek inny. W tem A ustrja, Afryka, A ustralja, Arab a, A rgentyna, Brazylja. Ba- w arja, Bosnja, Butgarja, Kanada, Kaukaz, Chile, Hi- szpanja, Estonja. Ameryka, Grecja, W ęgry, Rosja, Polska, Włochy, Japonja, Czarnogórze. Peru, Palestyna, Meksyk. Serbia, Rumunja, Venezuela. Turcja. Persja, Czechy, Ukraina. Jugosławja. Kolonje angielskie, fran­

cuskie. portugalskie i wiele innych egzmparzy braku­

jących w każdym zbiorze. W ysoka wartość, cena . . 75"—

2000. A u s t r j a , 150 znaczków, każdy inny stempl. i czyste 180 2068. C z a r n o g ó r z e , 20 znaczków, każdy inuy, rzadsze 3*50 2010. C z e c h y , 25 znaczków, każdy inny, stemplowane . . 0’60 2011. C z e c h y . 50 znaczków', każdy inny, większa kolekcja 1*80 2145. Ausłryjackie p o c z t y p o l o w e , i0 znaczków, każdy

i n n y ... 1*—

2151. B e I g i a, 50 znaczków, każdy i n n y ... 1*50 2152. B e 1 g j a. 100 znaczków', każdy inny, większa kolekcja 6 '—

2015. G d a ń s k, 50 znaczków, każdy i n n y ... 2*50 2016. G d a ń s k , 100 znaczków, każdy inny, lepsze . . . . 6*—

2023. L i c h t e n s z t e i n , 20 znaczków', każdy inny, czyste 075 2074. L i t w a Ś r o d k o w a , 50 znaczków, każdy inny,

czyste i stem pl... 5*—

2065. Łotwa, 15 znaczków, każdy iuuy, w tem czer. krzyż . 2 — 2048. N i e m c y , 150 znaczków, każdy inny, czyste i stemol. 1'50 2020. P o l s k a , 100 znaczków, każdy inny, czyste i stempl. . 1 '—

2021. P o l s k a , 150 zuaczków. każdy inny, czyste i stempl. 3‘—

2024. R o s i a, 50 znaczków, każdy inny, czyste i stempl. . 250 2189. R o s j a , 75 znaczków', każdy inny, l e p s z e ... 3 50 4001. A r a b j a, znaczki egzotyczne, 10 sztuk, każdy inny . 4 — 4033. A m e r y k a , 25 znaczków, każdy inny. stemplowane 0'75 2207. A m e r y k a , 50 znaczków, każdy inny, rzadsze iiep sz e 6‘—

4040. A r g e n t y n a , 20 znaczków-', każdy inny, stempl. . . r — 4020. V e n e z u e l a , 9 znaczków, każdy inny, portetowe,

kompł. serja ... 0*75 2037. Znaczki tylko E u r o p y , 200 sztuk, każdy inny . . . 2*50 2231. E u r o p a i z a m o r s k i e , »00 sztuk, każdy inny ca­

łego ś w ia ta ... 1*—_

2232. E u r o p a i z a m o r s k i e , 200 6ztuk, każdy inny całego ś w ia t a ... 2 — 2039. E u r o p a i z a m o r s k i e 500 zuaczków, całego

świata, każdy i n n y ... 7 50 N o w o ś ć ! Ukazał się w sprzedaży N o w y K a t a i o g c e n n i k Nr. 9 znaczków polskich i zagranicznych, pojedynczo i w serjach. Katalog opracowany podług nowych źródeł uwzględnia b e z w y j ą t k u wszystkie znaczki polskie z uwzględnieniem kolorów, papierów i ząbkowaó. W y d a n i e eleganckie na kred.

papierze, odbitki klisz. Niezbędny dla k a ż d e g o p o l s k i e g o z b i e r a c z a . Cena 2*59 zł., za pobraniem 3 50 zl. Należność za znaczki i cennik należy wpłacać na konto PKO. Nr. 60.742 w

W arszawie.

Biuro filatelistyczne j.ESPERANTISTA FILATELEJO**

Jerzy Krzyżanowski, Łódź, ul. A ndrzeja Nr. 4.

P O D C Z A S S N U

działa aparat do formowania nosa „Zello-Punkt“ i nadaje nosowi Twemu piękny kształt, nie wywołując nieprzyjemnego uczucia.

Kto nie jest zadowolony z kształtu swego nosa. z całą pewnością spodziewać się może zmiany. Specjalnie u kobiet działają rtiefo-

rem ne nosy odstraszająco. Pp. 5276—481

Radzimy przeto przez noc (lub także podczas dnia) stosować nasz a p a ra t do form ow ania n a s «, skonstruow any nadzw yczaj celowo.

W danym wypadku rozchodzi się o aparat ortopedyczny, skon­

struowany na podstawie naukowej, przy współpracy wybitnych lekarzy Aparat posiada miękkie wysłanie i wykonany jest ręcznie.

Już po kilku tygodniach otrzym uje nos piękny i norm alny kształt.

Rzecz prosta, że skutek jest pewny tylko wtedy, jeśli aparat sto­

suje się regularnie przez czas dłuższy. Liczne listy, pełne uznania, świadczą o skutkach graniczących wprost z cudownością. Aparat zastosować można do każdego nosa.

Komukolwiek zależy na estetycznym wyglądzie swej twarzy, ten nie pominie okazji, by poprawić kształt sw’ego nosa zapomocą naszego aparatu, a to tem więcej, że kuracja nie jest połączona z jakimkolwiek bólem.

A p arat do form ow ania nos * „Zello-Punkt* chroni przed n a ­ śladownictwem p atent n r 321.371. A parat nasz posiada 6 regula­

torów precyzyjnych i w ysłany jest gąbką skórzaną. Nadaje on chrzęściom, podlegając wpływom ortopedycznym, kształt norm alny (nie błędom w budowie kości.) W spaniale wypadło podłym wzglę­

dem między innemi orzeczenie rad cy dw om p ro f. m ed. von Eck.

N otarialnie, poświadczone dowody skuteczności naszego aparatu przesyłamy gratis. Cena aparatu 16 50 zł. oraz portorja. W ysyła

za pobraniem poczto wem.

Do n a b y c ia t 102

B. Prusiewicz, Poznań 3. Przecznica 11 a.

101 (Światowid, Kraków.)

N om e’ 12. Ś W I A T O W I D

cikowa, Rożdzień. Z. Ptak, Będzin. A. Kamińska. Krzi-pi»v. Fijaś N. Sącz. M. Gąsiorowa, Katowice Z. Rzewińska. Przemyśl. W. Hatit- czówna, Cieślina. H. Opielińska, W rześnia. K. Knopik. Żyrardów.

T. Dworski, Sanok. Z. Skowrońska, Sandomierz. F. Łańcucki, Szymbark. L. Senik, Krosno. M. Mostowska, Sambor. J.

Nowakówna, Wadowice. Z. Borkowska, Grudziądz. O. Przy­

była, Włodzimierz. J. Lewicki, Stanisławów. E. K rasucka, Skarżysko.

E. Korzeniewska, Bydgoszcz. R. Ramułtowa, Jeżów. M. Wawrzyno- wicz, Brodnica. Cz. Ziółkowski, Mogilno. Z. Pogorzelska, Zawiercie.

Z. Jordanów na, Golub. St. Guzikowa, Wieliczka. K. Siuchn ńska, Byd­

goszcz. J. Lenartowicz, Łuck. O. Handiak. Kalisz. A. Dornberger, Drohobycz. W. Partykow a, Tarnów. J. Orłowska, Lublin. A. Kryeińska.

Grodno. J. Dyduszyńska, Sambor. St. Szeferowa, Zakopane. T. Haj­

duga, Rybnik. H. Mokrzycka. Drohobycz. H. Zalemanówna, Często­

chowa. W. Kuszko, Łuminiec T. Jajko, Chrzanów. 01. Hrycyszyn.

Dolina. N. Hrycyszyn, Dolina. AL Klebortowa, Uście Ruskie. M. Szaj- dingowa, Łowicz. M. Orlikowska, Kielce. M. Sternówna, Stanisławów’.

L. Kuczowa, Jarosław . W. Nowak, Jarosław . „Konart*, Białystok.

Z. Staszkiewiczowa, Kalisz Z. G antherówna, Jarosław . J. Billewiczowa, Toruń. J. Dobrzyńska, Łódź W. Jaworowska, Żyrardów. A. Czau- derna, Lwów. D. Filipkiewicz, Sokal. E. S t r o ń s k i , P l e s z e w . G. Krawczyński, Kocmyrzów.

W losow aniu o nagrodę za trafne rozwiązanie zagadek z nr. 9.

los padł na p. Strońskiego w Pleszewie. Redakcja „Światowida“ prześle mu nagrodę w postaci przyborów do manicure w najbliższym czasie pocztą.

PCI I P O M losowania nagrody 1 v l_ Z . r V ^ / l N za rozwiązanie zagadek w nr. 12. z dn. 19. marca, 1927 r.

stanow i zupełną nowość.

Aby każdy mężczyzna mógł się przekonać w y syłim y za przedstaw ieniem poniższego

kuponn

1 sztukę b e z p ł a t n i e .

Do Firmy g PRUSIEWICZ p oxn. ń

PI. Nowomiejski 7.

Upraszam o wysłanie 1 szt. Panzerette bezpłatnie pod moim adresem: ... ... ...

5 R M U M FQ E H N B O R fL

Łamigłówka murowana.

Uł. M. Sławnicki.

1. Część świata.

?

Obca moneta.

?

P tak egzotyczny.

?

Samogłoska.

a Drzewo hodowane w gorących krajach.

?

Dodatek do barszczu.

?

, Kawałek“ w obcym języku.

? Samogłoska.

3. Rodzaj mieszkania.

?

Inaczej „straż“.

?

Inaczej „wrzątek*.

?

Samogłoska.

*, *, », a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, a, 1, a, a, a, a, e, a, k, k, k, k, k, k, k, k, k, k, m, m, m, m, w, m, r, r, r, r, r, r, r, r, r, r, r, r, s, s, s, s, s, s, t, t, t,

t, u, u, u, u, u, u, u, w, w, w, w, w, y, z. z, z. z.

Podane litery „wmurować* w k ratk a ch kolum n tak, aby czytane poziomo dały w każdym rządku wyraz.

Znaczenia niektórych wyrazów są podane obok rządków.

Z pierwszego (siedmiogłoskowego) w każdej z trzech kolumn wyrazu, należy ująć je d n ą literę, i z pozostałych złożyć wyraz drugi, z wyrazu drugiego ująć ponownie jedną literę, i z pozostałych złożyć w yraz trzeci i. t. d.

Za trafne rozwiązanie powyższych zagadek redak­

cja .Światowida* przeznacza jako nagrodę w diodze losowaniu:

grę towarzyską „Ping-pong*.

Rozwiązanie zagadek należy przysyłać do dnia 26. m arca br. wraz z załączonym kuponem .

Dla zużytkowania zapasów wycofanych znaczków lotniczych w walucie koronowej, Węgry wydały serję dopłatnych znaczków prowizorycznych. Przedrukowano jak n a s tę p u je : 1 fil. na 500 k. nadruk czerwony, 2 fiL na 1000 k. nadruk zielony, 4 fil. na 2000 k. nadr. czerw., 5. fil. na 5000 k. nadr. ziel. i 10 fil na 10.000 k. nadr.

ziel. N a d ru k : u góry „Porto“, pośrodku nowa wartość, niżej daw na w artość pokryta siatką. W licznych w yda­

niach znaczków' węgierskich, nie wywołanych konieczną potrzebą, doszukiwać się należy wpływu spekulantów , pragnących zarobić na handlu tym i znaczkam i. (Biuro Filatelistyczne Jerzy Krzyżanowski, Łódź, Andrzeja 4).

Rozwiązanie zagadek z nr. 9.

L „Razem m łodzi przyjaciele . . ,*

II. K araw an a, B ław atek , Kawatyna, Statysta.

III. Papierosy.

Trafne rozwiązania nadesłali;

Z W a r s z a w y : Z. Krzepki, Z. Tietz, Z. Kruszewska, M. Mi*

Szczakowa, J. Szczucka, Z. Czaplicki, Z. Bergerowa, T. Chodorowi- czowa, H. Chojnacka, Z. Szmarsłówna, M. Janczycki, I. Efrosówma, Z. Chiuski. B. Pitak, Z. Kowalczewski, I. Prazmowska, E. Suchorzew- ski, E. Kowalska. Z. Chacinska. Z. Modelska, A. Zuberek, Cz. Kozłow­

ski, Z. Chrabąszczewicz, D. Herbstmanówna, J. Landau, M. Łosko- czyńska ; z e L w o w a : J. W ęgierski, I. Kraul mann, Z. Pischingerowa, M. Sereda, H. Bogdanowicz, H. Rybkowna. R. M a jk o w sk i, Z. Neu- hoff, Wł. Boner, G. Geppert. H. Kopaczowa, Wl. Bieniasz; z K r a ­ k o w a : M. Gorzecka, St. Kędzierska, K. Czerny, J. Cikowska, M.

Kamionkówna, A. Koebowa, A. Rotter, L. Łukomski, J. Wek, J. Gdow- ski. L. Bochnak. M. Wawrzykowska, R. Zabiegał, J Rospondówna, J. Bobak ; z W i l n a : M. Hryniewiczów na, A. Ciołkowiezowa, Fr. Łu­

kaszewicz, J Furlay, W. Per, W. Szatkow ski; z P o z n a n i a : J. Sławińska, J. Szatkowska, E. Brylińska, Z. W anicka, T.

KrauFS. F. Jesionowska, Z. Biesiadecki, St. Ciesielski, M. Kowal­

ski, T. Sobecki, M. Kwiatkowska, J. Kubacka. M. Zacharow- ska, U. Graczyńska, Z. Rakowska. L. Przybylski. H. Skoczyła so w a ; z Ł o d z i : St. Ste noergowie, J. Różycka, M. Galicki, St. Zdziarska.

S. Jonas, B. Rabinowicz, J. Nowaczyk, — S. Karnowska, Płock. Br.

Sachse, Zawiercie. J. W interówna, Bydgoszcz. E. Sawna, St. Dziu- rzyńska, Brześć. Br. Wojciechowski, Sokal. T. W ietrznówna, Przemyśl.

M. Skowrońska, Tłumacz. St. Piller, Tarnów. Fr. Morawiakowa, Kęono, K. Zyemański. Sandomierz. R. Kieziebrodzka, Podhajczyki. S. Mistrza- kowa. Kuno. S. Moniuszko, Białystok. M. Hańkiewiczówna, Białystok.

L. Witekową, Mościska. Fr. Bekiecw ski, Suwałki. M. Koszyński. Sta­

nisławów. Barczyński, Grodno. K. Pluszyński, Grodno. J. Kwiekowa, Dobrzelin. L. Ośmiałowska, Leszno. I. Cichowska, Konarzewo. „Dodka“, Włocławek. St. Kaczkowski, Łęczyca. B. Dobrzański, Lublin. M Kuli- szewiczowa, Błonie. M. Szarska. Milanówek. H. Dąmbska, Baranowicze.

A. Bittperowa, Jaworzno. R. Kandziołka, Żywiec. J. Orławski, Lublin, St. Glińska, Lubliniec. H. Brzozowska, Praszka. „W ues“, Białystok.

J. Procner, Żyrardów. P. i St. W arszawskie, Toruń. W. Ryszkowski, Dębica. E. Świderski, Ruda Pabj. D. W endów na, Sosnowiec. R. Ra­

czyński, Złoty Potok. S Senior, Częstochowa. J. Zięba, M. Jamoułłowa.

Lida. M. Sławnicki, Sianki. Cz. Kozak, Czarny Dunajec. H. Opielińska, Środa. K. Guzik, Tomaszów. W. Majchrowski, Jarosław . M. Motylew- ski. Kutno. J. Turska. Tymbark. I. Lewicka, Stryj J. Chybińska, Kozy. J. Wróblewski, Sosnowiec. St. Bidziukówna. Żywiec. A. Hau- schildowa. Nowy Targ. R. Karchowska, Młynów. X. Piotrowski, Lechlin.

M. Buttner, Siersza. K. Marmas, Sokołów. Cz. Szepsówna, Toruń.

J. Kulesza. W ielkołąka. J. Tokarzewski, Kańczuga. J. Kochański, Stanisławów'. A. Rusinko, Stanisławów. Z. Polichowa, Lublin. M. Foj-

Z dziedziny kosmetyki leczniczej.

W zależności od ciepłoty w ody kąpiele dzielą się na 1. zimne (do 22°C). 2. chłodne (22°— 27°C), 3. letnie (270-30° C), 4. cieple (30°—36° C) i 5. gorące (36° -4 4 ° C).

Ciepłota kąpieli w inna być zawsze uzależnioną od wrażli­

wości i zim ą być nieco wyższą niżeli latem . Parowych kąpieli nie należy stosować dłużej niżeli 15 mi nnt 0 tem peraturze nie wyższej ponad 36“C. Oczywiście sercowi powinni ich zaniechać zupełnie. Przepisując tę lub inną kąpiel, jako zabieg kosmetyczno-leczniczy, na­

leży z iwsze liczyć się z wrażliwością i term oregulacją skóry, a także brać należy pod uwagę indyw idualne właściwości pacjenta (tak np. Japończycy śm iało używaią kąpieli do 50° C, praw da w ciągu 1—3 minut). Zimne kąpiele nadają skórze sprężystość i świeży, a tem samem 1 młody wygląd. Należy jednak pam iętać, że po nich pacjent powinien mieć uczucie przyjemnego ciepła, skóra zaś powinna się niezwłocznie zaczerwienić. Trwać taka kąpiel pow inna około jednej m inuty. Po wyjściu z w anny pow inno się ciało masować. Do w anny zaś nie powinno się wchodzić an i rozgrzanym ani zziębniętym. 0 ile po wyjściu z w anny pacjent ma uczucie zimna lub też zaczerw ienienie skóry w ystępuje powoli — zim ną kąpiel uważać należy za przeciwwskazaną. O ile po kąpieli skóra okaże się nieco szorstką — należy przetrzeć ją jakim ś tłustym krem em np. „Neutre*. Do kąpieli po­

w inno się nżywać w zależności od skóry mydło prze­

tłuszczone alkaliczne (np. Malinowskiego). Miękkość wody gra również ważną rolę, to też powinno się używać wody miękkiej.

Warszawa. Dr. med. Zofia Rostkowska.

Rebus.

(18)

S t r ¡8. Ś W I A T O W I D N u m e r 12.

H U M O R .

Z dziedziny odkryć i wynalazków. Wino niech rzczone.

— Na tej oto ław ce napisałem pierwszy mój poem at na cześć panny Iza b elli!

Ona wyszła za wydawcę, a ja dotąd nakładcy nie zn alazłem ! . . .

— Najnowszy patent, umożliwiający jeżdżenie po każdej stronie gościńca.

W postępowej kwieciarni.

— To w ino w ydaje mi się bardzo miodem . . .

— Toteż można na niem używać, póki nie zostanie ochrzczone . . . Zmniejszona produkcja.

— Pani sobie życzy fijołków z piżmowym zapa­

chem ? Takich nie mam y, ale zato są róże o zapachu prawdziwego R ocąuefort . . .

Ironja losu.

— Czy wam się jakie nieszczęście przytrafiło w oborze, że ta k m ało m leka dziś do m iasta wieziecie ?

— Ej nie, w oborze dzięki Bogu wszystko dobrze, tylk o się stu d n ia popsuła I I . . .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mięśnie stają się bezsilne i mniej elastyczne, skóra w skutek zaniku tłuszczu fałduie się i opada; wpływa również bardzo ujem nie na stan psycbiezny.

znaczki i cennik należy wpłacać na konto PKO.. Cena tylko zł. Mniejszy aparat do masowania tłustego karku, łydek oraz podbródka cena zł. Pneumatyczny aparat do

zwykłych do najdelikatniejszych budyni zadowolą najwy- unakoszy Należy żądać Dra Oetkera budyni tylko w oryginalnych opakowaniach. z znaczkiem ochronnym .O etkera

Już miał zapukać do drzwi, gd y zjawił się chłopiec, donosząc mu, iż mister Bciinet prosi g o do siebie!. P o kilku sekundach znalazł się w przedpokoju

estetyczna chudość. Bujne sploty, grube warkocze omal że śmiesznymi się w ydają przy zgrabnych chłopięcych fryzurkach. I zmieniają się też ogromnie poglądy na

dzonym przed nim tłum em ciekawych. Na zdjęciu drugiera widać wyłom w murze, dokonany przez policję angielską celem dostania się do zam urowanych skrytek.

A kiedy słońce przebiło się po raz ostatni przez ciężki w oal chmur d eszczow ych i kiedy ukryło się za szczytam i gór, grzęznąc w kałużach błota i

czynę zaparcia stolca i takową usunąć. Należ] pamiętać, że nie każde zaparcie leczy się jednakowo. «ól Morszyńska i ziółka „Paragwajskie“. Przy łojotoku