CENA:
15 ,-Zł
TY G O D N IK ILUS ty* r
POZNAR 7 sierpnia 1949
D Z IŚ W N U M E R Z E :
„D e kre ta lia , k tó re n ic nie znaczą..." — F. M.
W spraw ie ginących za»
b y tk ó w na Ziem i K ło d z k ie j
— M . W oźnow ski
Legendy odzyskanych gór
— L. Pr.
Na m arginesie — Z. B.
K ra k ó w re a liz u je ideę
„Ż yw e g o G runw aldu" — A.
Zabrzeski
O k rę ty w ojenne w służ»
bie p o k o ju — Jerzy Pertek
DEKRETALIA
\ o
PRZED DVVUSTU LATY
SJC1ECW
A \ \ \
ROK V NR 31 (207)
CZESLAW PISKORSKI
Serce portu szczecińskiego
H istoria Watykanu pełna jest ekskomunik i różnego rodza
ju wyklęć, stosowanych na prze
strzeni wieków przeciwko tym wszystkim, którzy kiedykolwiek stawali w poprzek świeckim inte
resom kierowników Kościoła. Do tej kategorii zalicza się także o- statnia uchwała Watykanu, g r o ż ą c a ekskomuniką członkom par
t ii komunistycznych j wszystkim, którzy z partiami tym i współpra
cują.
Nie ma dziś już kogokolwiek na świecie, kto by miał wątpliwości co do politycznych podstaw ostat
niego wystąpienia Watykanu, usi
łującego w wieku X X stłumić wol
ność sumienia przy pomocy metod, wziętych z najbardziej zacofanego okresu Średniowiecza. Słusznie więc stwierdza Rząd R. P. w swoim oficjalnym stanowisku wo
bec bezprzykładnego w nowożyt
nych czasach aktu Watykanu:
„Uchwała ta grozi stosowaniem represji religijnych za poglądy polityczne oraz działalność spo
łeczną, polityczną i państwową, niemiłą wywłaszczonym obszarni
kom i kapitalistom i ich zagranicz
nym opiekunom“ .
Watykan, który w ciągu wie
ków nabył mistrzowskiej wprawy w maskowaniu swej akcji poli
tycznej zasłoną rzekomej „obrony re lig ii“ , usiłuje i obecnie, w do
datkowych „wyjaśnieniach“ , uczy
nić to samo. Demaskuje go jed
nak własny obóz. Prasa kapitali
styczna całego świata bije na trium f z powodu poddania raz jeszcze przez Watykan religii służ
bie wyzysku i ucisku. I nie kto inny jak paryski „Le Monde“ , czołowy organ wielkiej burżuazji francuskiej, stwierdzając, jakże słusznie, że wielu będzie się cie
szyć z uchwały Watykanu „nie tylko ze względów religijnych“ , taki oto daje wyraz nadziejom ka
pitalizmu światowego: —„... jest rzeczą zrozumiałą, że decyzja Św.
Kolegium powinna mieć bardzo poważny oddźwięk w dziedzinie politycznej“ !
Świat imperializmu z imperia
lizmem Stanów Zjednoczonych na czele, widząc, jak rosnąca stale w świecie fala ruchu postępo
wego i demokratycznego pod
mywa jego pozycje, spiskuje przeciw pokojowi, szczuje jed
ne narody przeciwko drugim, ostatnią swoją nadzieję pokłada w „ideologicznej“ pomocy Waty
kanu i w wykorzystaniu religii do swych celów. Typowym przy
kładem są Niemcy zachodnie.
Wychowani na „Micie X X wie
ku“ Rosenberga Niemcy hitlerow
skie fanatycznie nienawidzące ka
tolicyzm, wysuwają obecnie w swojej akcji antypokojowej i an
typolskiej katolików, aby „ścielić“
drogę Watykanowi. I oto jesteśmy świadkami zbieżności nieprzypad
kowej kilku faktów w ciągu dni.
Tuż po podpisaniu przez siebie średniowiecznej uchwały, Papież wygłosił w języku niemieckim przemówienie, skierowane rzeko
mo do katolików niemieckich, a w rzeczywistości do hitlerowców w Niemczech zachodnich, działają
cych znów jawnie pod opieką an
glosaskiego imperializmu. Wysu
wając wobec polskich mas ludo
wych groźbę ekskomuniki, za to, że na czele z klasą robotniczą masy te tworzą w Polsce społeczeństwo wolne od wyzysku, Papież wyraził pełne swe zrozumienie dla akcji antypokojowej i antypolskiej pro
wadzonej przez szowinistów neo- hitlerowskich.
Osławiony ks. Goebbel dobrze pojmuje intencje Watykanu. W dniu więc, kiedy Papież przema
w iał do Niemiec, ks. Goebbel, w obecności podobnych sobie nacjo
nalistów, na zgromadzeniu w Dusseldorfie domagał się od ONZ, aby „położyła kres obcemu zarzą
dowi na ziemiach na wschód od
•linii Odry-Nysy“ !...
W ten sposób polityka waty
kańska budzenia nazistowskich ruchów odwetowych bezpośrednio zaprzecza uchwałom międzynaro
dowym i naszym odwiecznym pra
wom do historycznych ziem pol
skich na Zachodzie, wbrew na
szym wynikom odbudowy popiera te siły antypokojowe w Niem
czech, które nie uznają granicy pokoju na Nysie Łużyckiej, Odrze i Bałtyku. Ale ta watykańska po
lityka Papieża Piusa X II, anty
polska i antydemokratyczna prze
gra, jak w roku 1945 przegrały Niemcy hitlerowskie
Istnieje jeszcze jedna znamien
na zbieżność. W kilka dni po u- chwale Watykanu Truman podpi
sał ustawę o „programie pomocy wojskowej“ dla zachodniej Euro
py, znaną jako „Pakt Atlantycki“ . Jednocześnie Truman wystąpił do Kongresu z wnioskiem o przyzna
nie na cele „programu“ 1450 m i
lionów dolarów, aby z Europy za
chodniej uczynić uzbrojony ba
stion imperializmu USA.
„Ideologiczna“ ofensywa Waty
kanu przeciw ZSRR i państwom Demokracji Ludowej, przeciw wszystkim budującym nowy świat postępu i sprawiedliwości społecz
nej na gruzach kapitalistycznego wyzysku człowieka, została obra
mowana niemniej brutalr.ą akcją imperializmu amerykańskiego. Już bez maskowania się idą obecnie ręka w rękę Watykan i USA przeciw ustrojom ludowym, prze
ciwko pokojowi i przeciw wyzwo
leniu politycznemu i społecznemu mas pracujących.
Watykan daje „broń ideologicz
ną“ w formie średniowiecznych wyklęć, a USA dostarczają po pro
stu broni, w formie czołgów i ar
mat! Dwie siły świata kapitali
stycznego zjednoczyły się w obro
nie swoich interesów.
(Dokończenie na str. >)
M
iasto Szczecin le ż y w szerokiej na k ilk a k ilo m e tró w rozciąga»ją cej się do lin ie O dry. Przed dziesię
ciu w iekam i, ze względu na rozleg- łość te j doim y, m ieszkający tu Sio»
w ianie s tw o rz y li na je j krańcach dwa większe ośrodki: na zachodzie Szczecin, a na wschodzie Dąbie. Po w ie lu w iekacn m iasta te po łą czyły się w jeden ośrodek m ie jski, two*
rżąc W ie lk i Szczecin.
Przestrzeń pom iędzy śródmieściem Szczecina i przedmieściem Dąbie prze«
cin ają liczne k a n a ły i odnogi odrzań
skie, które tw orzą szereg w y s p .. Na wyspach tych m ieści się p o rt szcze
ciń ski.
Na wyspę Łasztownię udajem y 6ię pieszo lub tram wajem . Odległość od p u n k tu w yjściow ego, tj, Bram y’ Por»
tow e j do Regalicy wynosi około 6 km ; można ją w ięc przebyć w ciągu 2 — 3 godzin powolnego marszu.
Po k ilk u n a s tu m inutach drogi p d centrum . jesteśmy nad rzeką, przed mostem, w iodącym ku wschodowi.
Po pra w e j stronie mamy w ie lk i czer«
w o ny gmach poczty, a po le w e j ob
serwować możemy w y n ik i prac, ja k ie prowadzone są w zw iązku z budową nowego, w spaniałego nądodrzańskiego bulw aru. Roboty te w y k o n u je w du«
żej części m łodzież z batalionów
„S łu ż b y Polsce” ; nowa a rteria kom u
n ik a c y jn a — szczecińska „ W — Z ” — przebiega w zdłuż dawnego Starego M ia sta i otw iera doskonały w id o k ha ocalałe z a b y tk i s ło w ia ń s k ie j i p o l
skie j przeszłości. Bulw ar jest rów nież je d n ym z w ażniejszych dzieł naszych urbanistów i będzie po ukończeniu jego budow y pra w d ziw ą ozdobą m ia
sta; szeroka na k ilk a d z ie s ią t m etrów u lic a — ja k to ;można ju ż obecnie zauważyć — pobiegnie w dw u pozio
mach; do ln y w y k o rz y s ta n y zostanie dla celów handlow ych, ja k o nabrzeże dla barek przyw ożących do m iasta żywność (szczególnie w arzyw a), gór
n y dla celów k om u nikacyjn ych.
Przed nam i je st Odra, a za nią w y spa Łasztow nia, przez now o zbudowa
n y m ost przechodzim y na wyspę. M n ie j w ięcej w tym m iejscu zna jd ow a ł się pczed w ie k a m i ta k zw any ,Most D łu g i” , w yb ud ow a ny w roku 1283. W ro k u 1299 pa nujący książę dał ze
zw olenie na budowę drogi do Dąbia poprzez trzęsaw iska Łasztow ni, Kosz
tow na ta praca została w ykonana w szybkim tem pie i od tego czasu ż y cie ną wyspie znacznie się o ż y w iło . Nazvża Łasztow nia ód sta ro p o lskie
go słowa „Ł a s z t” — jedn ostki m ia ry dla c ia ł sypkich. Jeden łaszt rów nał się 3,84 obecnego litra . Nazwa sama może świadczyć o bu jn ie się ro z w i
ja jącym handlu.
Pierwszym obiektem spotkanym na Łasz.towpi są znajdujące się zaraz przy moście średniowieczne magazy
ny, zbudowane z m uru pruskiego. Za nim i wznosi się potężna chłodnia rybna.
Jest to ob ie kt odbudowany przez nas c a łk o w ic ie po ostatniej w ojnie.
O gólnie można powiedzieć, że c o k o l
w ie k w id z im y podczas przechadzki poprzez. Łasztow nię w stanie czynnym, to po w stało na skute k po w o jen nych naszych in w e stycji. Podczas w o jn y bo
wiem p o rt został obrócony w jedno olbrzym ie rum owisko. Podobnie b y ło i z chłodnią. W w y n ik u - -v ł ~du k i l
kudziesięciu m ilio n - „ - „ ty c h zbudo
wano w łaściw ie n o w y budynek, k tó ry w 14 kom orach chłodniczych na pow ierzchni 2880 m * 2 może pomieścić 1700 ton ryb. Przy chłod ni czynna jest zam rażalnia, o zdolności dziennego zamrożenia 20 ton ry b oraz fa b ry k a lo du o p ro d u k c ji dziennej 15 ton. W kom orach chłodniczych w y tw o rz y ć można tem peraturę do m inus 35 sto pni Celsiusza. C hłodnia .posiada w ła s ne nabrzeże, do którego p rz y b iją ją s ta tki, w racające z połowów . Zazna
czyć trzeba, że w ty m m iejscu po ob ydw u stronach O dry, zna jd uje się tzw. S tary Port, a w ięc odcinek w y : k o rzystyw a n y dla celów handlow ych przez mieszkańców m iasta ju ż od 1000 lat.
Łasztow nia je s t dość ważną czę
ścią p o rtu szczecińskiego: tu zna jd ują się baseny po rtu w olnocłow ego, tu buduje się na nabrzeżu S taró w ki nad Duńczycy nowe m agazyny dla dro b
nicy.
Posuwamy się dalej wzdłuż lin ii tra m w a jo w e j. Na pierw szym plan ie wznosi się wieża kościoła św. Ger
trudy. Ś w ią ty n ia ta założona zostaia w X I I w ie k u dla ry b a k ó w i m aryn a
rzy, do naszych czasów nie zachowa
ła się w pie rw o tn ym stanie. To co w i
dzim y, po w stało w X IX w ieku, po g ru ntow nej przebudowie. Jedynym dowodem je j przeszłości są p ły ty grobowe, zachowane w części w ieżo
w ej.
Po k ilk u s e t m etrach drogi przecho
dzim y przez most na rzece P arnicy.
W eszliśm y na ulicę m in istra C zaj
kow skiego, nazwaną tak k u uczcze
n iu zm arłeoo w ic e m in is tra Ziem O d
zyskanych; arteria ta biegnie m niej więcej rów nolegle do rzeki Parnicy.
Posuwając się nią k u w schodowi ob
serwować możemy liczne p la c ó w k i przem ysłow e tu ta j pracujące.
D a lej wznosi się e le k tro w n ia p o rto wa, m agazyny, elew atory zbożowe itp. Cechą charakterystyczną tych w szystkich obiektów jest ic h położe
nie nad wodą. Gd s tro n y w o d y za
opatryw ane są one we w szystkie- su
rowce: sta tk i dowożą tow a ry j zabie
ra ją w ytw o rzon e pro du kty.
. Po 5 kilo m e tra ch drogi docieram y wreszcie nad Regąlicę. 1 tu ta j wzno
si się n o w y p ro w iz o ry c z n y most, w io dący na wschodni brzeg rzeki. Jesteś
m y w rejon ie p o rtu przeładunków masowych, c z y li tzw. basenu Górni»
czego.
Port przeładunków masowych, to miejsce, w k tó ry m dokonuje się prze
ła du nku węgla i rudy. Jest to n a j
ważniejsza część p o rtu szczecińskie
go, praw ze w całości stworzona rę k a m i, p rłskiego robotnika i w y s ił
kie m um ysłow ym naszych in ż y n ie rów. Przed w o jn ą czynny b y ł tu ta j n ie w ie lk i basen o m ałej zdolności przeładunkow ej. Dla N iem ców bo
w iem p o rt szczeciński m ia ł znaczenie drugorzędne; w ramach Państwa P ol
skiego Szczecin je s t zasadniczym punktem eksportu śląskiego węgla oraz mie jsicem przeładunku ru d y szwe
dzkiej, przeznaczonej dla przem ysłu po lskie go i czeskiego. By jednakże zadanie to wykonać, trzeba b y ło zbu
dować n o w y port.
Prace rozpoczęto ju ż w 1947 to ku : uporządkow ano teren, a następnie rozpoczęto budowę nabrzeży, pogłę
bianie kan ałów itp , Pogląd na ogrom prac dają nie k tó re c y fry ; ponieważ p o rt je s t w yb ud ow a ny na m iejscu ba
gnistym , trzeba b y ło w teren w bić tysiące p a li o długości do 17 m. Ńa cele budowlane spotrzebowano blisko
4
tysiące ton s ta li i żelaza oraz 6 tysięcy ton cementu. W ybag row ać trzeba b y ło 700 ty s ię c y m! m ułu i piasku.Znaczna większość tych prac jest w ykonana; obecpie staw ia się na go
tow ych nabrzeżach dźw ig i po lskie i czeskie. Niezależnie od dźw igów z n a j
dzie tu ta j pomieszczenie o lb rzym i taś- m ow iec do przeładunku węgla. Dzię
k i no w ym in w estycjo m Szczecin co do przeładunków w ysu nie się na czo
ło w szystkich p o ls k ic h portów , B y dzieło m ogło być w ykonane w pe łn i, po w staje n o w y o lb rz y m i dw o
rzec to w a ro w y ; przy budow ie d w o r
ca w ie lk i ud zia ł w z ię ły rów nież od
d z ia ły „S łu ż b y Polsce". Tysiące m ło
dzieży w y s iłk ie m s w ych m ięśni p rz y c z y n iło się do szybszego niż p la nowano w yko ńcze nia zadań.
Stojąc p rz y moście nad Regalicą, w idzim y czerw ieniejące m in ią nowo- stawiane dźw igi; inne ju ż pracują, część nabrzeży bow iem tego rejo n u jest w eksploatacji. Polska w ę g ie l ła duje się na s ta tk i pływ a ją ce pod róż- nyrgi banderam i; je d n o s tk i te w iozą w ś w ia 1 wieści o szybkim tem pie za»
gospO fir-owania przez nas i rozbudo
w y odzyskanych Ziem Zachodnich.
Port szczeciński w XVIII wieku
któ re nic nie znaczą...“
Str. 2 P O L S K A Z A C H O D N I A
KLASOWA NIENAWIŚĆ
y r z a c f l ą d p t a s y“ brytyjskie dzieje grzechu
Ż aden z procesów politycznych doby powojennej nie w y woła i takiego zainteresowania o- pinii, co proces Adama Dobo- szyńskiego, chociaż na lawie o- skarżonych zasiadał jeden tylko człowiek. Przebieg procesu w y kazał bowiem, że sprawa nie do
tyczy jedynie jednostki, a do
tyczy całego obozu, którego jed
na z czołowych postaci stał się Adam Doboszyński.
Na sali sądowej, za małą po
stacią Doboszyński ego, stał wła
ściwie przed trybunałem c a ł y zhitleryzowany obóz reakcji pol
skiej! Obóz, odpowiedzialny za politykę polską do roku 1939, od
powiedzialny za rozbijanie spo
istości narodu w chwilach walki, odpowiedzialny za próby podwa
żenia dzieła odbudowy!
Gen. Sikorski, kiedy po klęsce wrześniowej zaczęły być w i
doczne pierwsze objawy zdrady dokonanej na narodzie, powie
dział m. in. w przemówieniu z dnia 1 stycznia 1940 roku w An- gers:
„Wiele było przyczyn, jak na to wskazują ogłaszane obecnie dokumenty, naszej najstraszliw
szej klęski. Winnych osądzi hi
storia oraz naród, ponoszący w następstwie klęski okropne ofia
ry.“
Powracając do tej sprawy, kil
ka miesięcy później, 5 marca 1940, po wysunięciu szeregu konkret
nych zarzutów, Sikorski raz jesz
cze stwierdził:
„... tragiczne dla Polaków py
tania będą musiały być wyjaś
nione bez reszty. Na sądy nie pora w tej chwili" i na terenie ob
cym. Rząd jednak uczyni co do niego należy, ażeby materiał do przyszłych badań przygotować.“
Toteż jedną z przyczyn w yjąt
kowej wr swej zaciekłości niena
wiści, jaką zjednoczony obóz sa- nacyjno-endecki pałał do Sikor
skiego, było to poszukiwanie winnych. Ze śmiercią Sikorskiego padła ostatnia zapora zatajania przed narodem winnych popeł
nionej zdrady.
Naród nie może jednak zapom
nieć. Nie móże zapomnieć tym bardziej, że winni jego tragedii nie tylko tu w kraju usiłują, po
przez kanały obcych wywiadów, psuć w yniki jego pracy, lecz w dodatku za granicą czynią wszy
stko, aby rozpętać ponownie siły reakcji międzynarodowej, by po
w tó rzyły czyn Hitlera z roku 1939.
Stąd wyjątkowe zaitiferesowa-
źródłem zdrady
nie, jakie budził proces Dobo- szyńskiego, nędznego agenta hit
lerowskiej „Abwehry“ . Poprzez przewód sądowy przewijały się bowiem nazwiska ludzi, których osądziła już historia, lecz którzy między sobą a narodowym w y
miarem sprawiedliwości postawi
li lądy i morza.
Na ławie oskarżonych nie za
siadali bowiem tylko Doboszyń- scy, lecz zasiadali także wielcy i, mali przedstawiciele zjednoczonej reakcji sanacyjno - endeckiej. Ich to był proces, gdyż gdziekolwiek doszukiwać się źródeł zdrady, wszędzie znajdzie ich się zjedno
czonych wspólnym działaniem na rzecz faszyzmu.
Proces Doboszyńskiego, jako pierwszy odsłonił kulisy tego współdziałania ostatnich 20 lat.
To, co w tym procesie zdołano stwierdzić, uwypukliło cały me
chanizm działania faszyzmu pol
skiego. Wykazał, jak opłacana zdrada jednych i zaślepiona obro
na interesów klasowych drugich pozwalały Berlinowi łatwo kiero
wać marionetkami, którym w y dawało się, że utrwalą faszyzm polski, podczas kiedy pchali ją na pożarcie silniejszego od niego fa
szyzmu hitlerowskiego.
U ź r ó d e ł z d r a d y s t ał i s t o i e g o i z m k l a s o w y
(D okończenie ze s tr. 1)
To nowe nadużycie religii, w ce
lu uczynienia z niej służki intere
sów wielkokapitalistycznych, spot
kało się ze zdecydowanym opo
rem opinii demokratycznej całe
go świata. Odezwały się głosy wy
bitnych katolików, protestujących przeciwko gwałceniu sumienia me
todami z okresu Inkwizycji.
Z takim samym protestem uchwała Watykanu spotkała się ze strony polskich mas pracujących, a szczególnie ze strony ludzi wie
rzących. Razem z innymi obywa
telami budują oni w trudzie i zno
ju Polskę Ludową i przeciwsta
wiają się zedycydowanie czynni
kom, które usiłują wykorzystać religię, Swobodnie potraktowaną w Ludowej Polsce, jako instru
ment roboty politycznej, na usłu
gach kapitału.
W r. 1552, na Sejmie, kiedy przedmiotem była sprawa rzuca
nia klątw kościelnych, w ielki het
man koronny Jan Tarnowski za
wołał pod adresem biskupów:
„Przywłaszczacie sobie prawa majestatu na mocy jakichś
de- k r e t a l i ó w , k t ó r e n i c n i e z na cząu
obozu reakcji! I wystarczyło Ber
linowi potrącić tę strunę, by w strachu przed narastającym ru
chem robotniczym, przed pocho
dem sił postępu i demokracji spo
łecznej rzekomi „narodowcy“ i
„niepodległościowcy“ przekształ
cili się w ziejących nienawiścią faszystów, gotowych szatanowi się wysługiwać, byle tylko nicze
go nie uronić ze swoich klaso
wych przywilejów. Dla obozu zdrady robotnik walczący o swe prawa był przeto wrogiem, H it
ler zaś sojusznikiem i wzorem.
Dla obozu tego był dlatego ZSRR wrogiem śmiertelnym, po
nieważ w ustroju swoim symbo
lizował dążenia znienawidzonych mas robotniczych, Trzecia Rze
sza była natomiast sojusznikiem dlatego właśnie, że napór "tych mas dławiła krwawym terrorem.
Dokąd zaprowadziła ta droga
— ujawnił to w całej potworno
ści proces Doboszyńskiego. Do- wód zdrady został przeprowa
dzony, każdy zaś dalszy rok no
we przynosić będzie dokumenty.
Walka sanacyjno-endecka z na
rodem była walką Obozu faszyz
mu z masami robotniczymi. Pro
ces Doboszyńskiego był przez to procesem wytoczonym reakcji.
W yrok sądowy był wyrokiem
historii! F. M.
nas, a tym mniej u króla, co na nasze przysięgał prawa i przez nie siedzi na tronie, a nie z woli Pa
pieża i dekretaliów. Rzucajcie so
bie klątwy , tam, gdzie się was bo
ją! :— My nie oddamy głów pod prśwa, którym i okrutne skryby i nędzni faryzeusze Pismo Święta Splamili. — Tu nie o wiarę, tu o wolność sprawa...“ !
Majestat Polski Ludowej, po
wstałej z woli ludu a wbrew woli Watykanu, tym mniej dopuszcza, aby „obce dekretalia“ stawały w poprzek żywotnym interesom Od
rodzonej Rzeczypospolitej i wno
siły rozdział między obywateli, którzy wolność wywalczyli sobie ogromnymi ofiarami. Polskie masy ludowe odnoszą Się z szacunkiem do spraw wiary. Dlatego stanowczo odeprą zakusy uczynienia z tej wiary instrumentu zachłannego kapitalizmu i imperializmu.
W Polsce Ludowej imperializm zachodni przegrał na wszystkich frontach! Przegra 1akże na f o r cie metod średniowiecznych w walce z wolnością, postępem, de
mokracją i pokojem!
R
y s u n k i zamieszczone dziś w naszym przeglądzie prasy po*chodzą z francuskiej „A c tio n " l przedstaw iają w g kom entarza cze- skiego dzieje romansu M iss A l- bion z W u je m Samem. „D ziw ną przyjaźn ią'' nazywa kom entator agencji „C z y te ln ik a " ten stosunetc 1 dalej ta k pisze:
Niejednokrotnie mieliśmy mo*
źność nasłuchać się z Londynu i Waszyngtonu wypowiedzi na temat solidarności państw mar*
shailowskich 1 ich czułego ople*
kuna USA, na temat wzajemne
go zaufania, jakim darzą się sy- gnatariusze Paktu Atlantyckiego i wreszcie na temat gorące] przy*
jaźni anglosaskiej. — Wszystkie te wypowiedzi muszą budzić je dnak pewne zdziwienie nawet u mniej sceptycznych obserwa*
torów ostatniej rozgrywki mię
dzy W ielką Brytanią a USA.
W obec nieuchronnie zbliżające
go się k ry z y s u i kom pletnego fia ska plan u M arshalla, prasa b r y t y j
ska nie u k ry w a już ja w n e j niechę
ci do swego am erykańskiego pa r
tnera i w ten eposófa przedstawia Stan i przyczyny kryzysu,
„W ielka Brytania jest w tej chwili chorym człowiekiem Eu
ropy. Dokoła łoża chorego krą
żą lekarze i słychać glosy trzeź
wych konsultantów. Jest nimi brak dolarów. Minister Cripp*
stały lekarz cierpiącego pacjen
ta złożył w Izbie Gmin sprawoz
danie z przebiegu wypadków 1 stwierdził, do jakiego stopnia w ciągu ostatniego kwartału spa
dły zasoby złota i dolarów w obszarze szterlingowym. Takie są symptomy. W Paryżu mini
strowie krajów objętych planem Marshalla przygotowali szereg pewnego rodzaju korków i za- tyczek w postaci nowych umów dotyczących płatności Europy, które mają być zastosowane w ciągu bieżącego lata. Tymcza
sem pacjent pozostanie w łóżku, podczas gdy jego lekarze będą codziennie wyznaczać na odpo
wiedniej karcie krzywą jego temperatury".
Rozpaczliwego stanu nie zdołał po praw ić nawet fa k t ra ty fik o w a nia p a ktu a tla n ty c k ie g o przez se
nat USA. N iepo kojącym w ydało się zwłaszcza w Lo nd ynie i w Pa
ryżu zaproszenie do w spółpracy prze dstaw icie li Niem iec zachod
nich.
Tak więc np. min. Bevin — pisze Rzeczpospolita z dnia 17.
7 br. — dezaprobując amery
kański zamiar, a następnie o- strzegając przed niebezpieczeń
stwem odrodzenia się imperiali
zmu niemieckiego, które — jak przyznał — wciąż jeszcze istnie
je, dał po niewczasie wyraz o*
bawom czy aby w kontrower
sjach USA — W ie lk a Brytania argument niemiecki zarówno polityczny, ale w większej je
szcze mierze gospodarczy nie bę
dzie tą kartą, którą Amerykanie zamierzają użyć przeciwko swe
mu anglosaskiemu partnerowi.
W jeszcze większym stopniu za
niepokojony jest Paryż, który może z powodzeniem w ykrzyk
nąć: wy się kłócicie, ale nam chodzi o życie!
W ty m m om encie b ry ty js k ie ko
la rządowe zdają sobie jasno spra
wę z p rzyczyn k ry z y s u po legają
cych na kom p le tn ym fiasku pom o
cy m arshallow skiej. Dowodem te
go je st poufna prośba W ie lk ie j B ry ta n ii do E uropejskiej Rady G o
spodarczej o pomoc w postaci 433 m ilio n ó w d o la ró w am erykańskich.
Odpowiedź, ja ką otrzym ała bo
w iem zawiedziona M iss A lb io n juz przedtem ze s tro n y W ujaszka Sa
ma je st w in te rp e re ta c ji francu
skiego k a ry k a tu rz y s ty całkiem niedwuznaczna.
Action
Do P. T. PRENUMERATORÓW
Prosimy uprzejnre
odnowić prenumeratę na s i e r p i e ń 1949oraz
uregulowaćwszelkie na
leżności za
ub. miesiącprzekazując je na konto tyg.
„Polska Zachodnia" PKO PoznańNr Y-42 28
Prenumerata kwartalna wynosi 150 zT.
Administracja „Polski Zachodniej,"
„Dekretalia, które nic nie znaczą“
Lipiec w Polsce i świecie
2.7. Zgon premiera Bułgarii tow.
G. Dym itrowa, nieustraszonego b o jo w nik a o wolność, sprawie
dliwość i postęp wśród warstw robotniczych na świecie.
2, 7. Dzień spółdzielczości — prze
m ów ienie wicepremiera H.
M in c a na akademii w W arsza
wie.
2. 7. 87posiedzenie Sejmu Ustawo
dawczego.
5. 7. Po w rót 400-osobowej wycie cz
k i chłopów polskich z U k ra in y do kraju.
5.7. Konferencja organizacji w a r szawskiej PZPR z udziałem Prezydenta R. P. tow. Bieruta.
9. 7. * Podpisanie 3-stronnych umów o dostawach towarow ych na okres jednego roku między rządami ZSRR, Polski i F in la ndii oraz ZSRR, Finlandii I Czechosłowacji w M oskw ie.
9.7. Otw arcie dru giej w y s ta w y prze mys łowej Republiki Cze
cho słowackiej w Moskwie.
7.7. Przemówienie radiowe m in i
stra roln ictwa Dąb-Kociola
z
okazji rozpoczęcia żniw.
8 . 7. Tow, L. Sailiant w y b ran y zo
stał jednomyślnie przez II Kongres $FZZ sekretarzem ge
neraln ym Federacji na okres do l i i Kongresu SFZZ.
W Radzie Generalnej Polskę reprezentuje przewodniczący Centralnej R a d y Zwią zkó w Zawodo wych — fow. A le ksan?
der Zawadzki i sekretarz ge
neralny tow. Ćwik.
8.7. Uroczystość złożenia listów uw ie rzyteln iają cych Prezyden
towi Rzeczypospolitej przez ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego T u rc ji p. Sinasi Devrin.
10.7. Zakończenie Kongresu SFZZ w Mediolanie. Imponujące ma- nllestacfe robotnik ów w ło s kich przed Pałacem dęli A nti.
11.7. * Władze okupa cyjne trzech m o
carstw zachodnich w N iem czech zatw ierdziły w y b ór m ia sta Bonn na siedzibę tzw. „ z a chodnio * niemieckiego rządu federalnego.
11.7. Wprowadzenie Błanu w y j ą t k o wego w związku z sytuacją stra jk o w ą w porcie lo nd y ń
skim.
11.7. 28 rocznica powstania M o n go lskie j Republiki Ludowej.
11.7. Rejenowy Sąd W o js k o w y w Warszawie po dwunastodnlo- w e j rozprawie ogłosił w y ro k skazujący agenta obcego pa ń
stwa I zdrajcy Adama Do bo szy ń
skiego na karę śmierci, utratę pra w pu blicznych i o b y w a te l
skich praw ho no rowych na za
wsze oraz przepadek całego mienia.
12.7. Kon lerencja czterech komen
dantów sojuszniczych na temat norm alizacji stosunków w Ber
linie.
12. 7. Rumuńskie Zgromadzenie N a rodowe przyję ło jednomyślnie ustawę r a ty fik a c y jn ą układu 0 przy jaźni, współpracy i wza
je m n e j pomocy między Rumu
nią a Polską.
14.7. * Nota Rządu Polskiego do am
basady W ie l k ie j B rytanii w sprawie umorzenia przez b r y ty js k ie władze okupacyjne w Niemczech postępowania k a r nego przeciwko b. generałom niemieckim von Rundsledtowi 1 Straussowi, * oskarżonym o popełnienie licznych zbrodni wo jennych, między in n y m i na obszarze Państwa Polskiego.
16. 7. Parafowanie polsko-austriackiej um o w y ha ndlowej na czas do 31 lipca 1950 r.
16.7. Zamknięcie w y s ta w y polskiej sztuki lu do wej i rzemiosła ar-' stycznego w K ij owie.
17.7. Niem ieckie przemówienie Pa
pieża w y w o ła ło falę oburzenia w całej Polsce.
17.7. Dzień F lo ty Pow ietrznej ZSRR.
17. 7
.
W y b o ry do „parlamentu związkoweg o", separatystycznej re
p u b lik i zachodnio-niemieckiej.
21. 7. Rocznica powstania ZMP. Szta- i e ty młodzieżowe wyrusza ją do stolicy.
Uroczyste wspólne posiedzenie Rady Państwa i Rady M i n i strów.
Uruchomienie pierwszej w Pol
sce fa b ry k i pe nic y lin y w Tar- chominie.
22.7. Uroczystość 5 rocznicy ogło
szenia M aniie śłu Lipcowego P K W N. O tw arcie trasy W — Z w Warszawie. Nadanie odzna
czeń „Sztandaru Pracy" Budo
wniczy ch Polski Ludowej, Bo
haterów Pracy, uroczystości w całym kraju.
227. * N o ty ZSRR do W ioch, USA, Francji 1 W. B rytanii w spra
wie przystąpienia W io c h do paktu atla ntyckie go i pogw ał
cenia trakla tu pokojowego.
23. 7. 1 ogólnopolski Kongres Odbu
d o w y Stolicy pod przewodnic
twem marszałka Sejmu W ł a dysława Kowalskiego.
24. 7. Prezydent R. P. iow. Bolesław Bierut dokonai uroczystego otwarcia centra lnej radiostacji Polskiego Radia w Raszynie.
24. 7. T radycyjne święto Radzieckiej M a r y n a r k i W oje nn ej.
24.7. Uroczystości chopinowsk ie w Nohant.
26.7. * Nota ZSRR do rządu ju gosło
wiańskiego odpiera oszczercze zarzuty w sprawie traktatu z A ustrią .
27. 7. Premier egipski Ibrahim A bd ul Hadi Pasza podał się do d y misji.
26. 7. Odpowiedź Rządu R. P. w spra
w ie dekretu watykańskiego zawierającego groźbę eksko
m u n ik i na czynnych działaczy społecznych, politycznych I państwowych. Min. W olski zakomun ikow ał,b iskupow i Cho- romańskiemu decyzję rządu w sprawie podjęcia rozmów k o m is y jn y c h z Episkopatem.
29. 7. * Ratytik acja paktu atla n ty c k ie go przez kongres USA i Z gro
madzenie Na rodowe we Fran
cji. Protest przeciwko im pe
ria listyczne j po lityce podżega
nia do w o jn y w USA i dosta
wie broni dla uczestników planu Marshalla.
29.7. Decyzja o zniesieniu „ mostu powietrznego" z Bizonii do Berlina.
30. 7. * Raport O N Z stwierdza im p o nujące osiągnięcia gospodar
cze k ra jó w demokracji lu d o w e j i ZSRR.
*) oznacza datę p o ja w ie nia się w ia domości w prasie.
i à
Nr 31 P O L S K A Z A C H O D N I A Str. 3 MIECZYSŁAW WOŹNOWSKI
U) sprawia ginących zabytków
n a Z ie m i K-iodzkiej Z
iem ia K ło dzka prędzej ja k innedzielnice została oderw ana od P olski i zam ieniona na odrębną je d- nostkę ad m in is tra c y jn ą , w ydana od na jw cześniejszych czasów na łu p ger
m anizacji, D la w ie lu , nie w y łą c z a ją c nawet naszych uczonych, polskość je j stała pod znakiem zapytania, Dopie*
ro dokładne badania zarówno histo*
Tyczne ja k i fo lk lo ry s ty c z n e w y k a z a ły ty le śladów polskości, k tó re u k ry te po różnych zakątkach, dochow ały się do naszych czasów, że należało by dawne sądy poddać g ru n to w n e j re*
w iz ji.
S ia d y te w idoczne są przede w szy s tk im w b u d o w n ic tw ie drew nia- n y m i w zabytkach ty c h starych do
m ów, k tó re n ie s te ty giną w naszych oczach, skazane na rozb ió rkę i znisz- czenie. D latego w skazanym je s t opi- sać choćby pokrótce te ślady p o l
skości K ło dczyzn y, ab y wzbudzić u ogółu świadom ość w a rto ś c i ty c h g i- nących zabytków .
D rew niane dom y w K ło dczyźn ie — przede w s z y s tk im w re jo n ie M iędzy*
lesia, budowane są z re g u ły z belek, łączonych w w ę g e ł w ta k i sam spo
sób, ja k na 'G ó rn y m i Ś ro d ko w ym Śląsku. N a to m ia st w in n y c h stronach Śląska, np. w po w ia tach je le n io g ó r*
s k im i lw ó w e c k im spo tykam y na w e t k o n s tru k c ję z w a n ą , „p ru s k im murena” .
W ra c a ją c do d re w n ia n y c h dom ów Z iem i K ło d z k ie j, zauważyć u nich na le ży w y stęp ujące tu czasem tżw.
„sosręb" (poprzeczna be lka p o d trzym u jąca sufit). Sosrąb je s t cechą cha rak
terystyczną b u d o w n ic tw a drew niane*
go P olski środkow ej. M a m y w Z iem i K ło d z k ie j m alow ane s k rz y n ie drew*
niane o ornam encie k w ia to w y m , zmów w in n y c h o k o lic a c h Polski, zwłaszcza p o łu d n io w e j, w ystęp ującym . Z in n y c h z ab ytków zasługują na uwagę k o ło * w ro tk i bez osobno sto ją c y c h rzeź*
bion ych prząsnić, ja k ie op isu je Gła*
dysz w „O b lic z u Ziem O dzyska nych” , m. in. z o k o lic Jelen iej G óry, ale zu
pe łn ie ta k ie same ja k w in n y c h oko*
licach P olski. Rzeźbione prząśnice w ystęp ują także na M oraw ach.
O pisyw ane w y ż e j z a b y tk i spotyka*
m y zwłaszcza w Jawo-rku (Jaw orni- cy), G ow orow ie, N o w e j W s i, H a j*
nówce i Domaszikowie, wsiach, leżą
cych w o k o lic y M iędzylesia. Pospo
lite są także w Z ie m i K ło d z k ie j drew * niane fo rm y na m asło o ornam encie k w ia to w y m , ży w o przyp om in ające nam gó ralskie fo rm y na ser z p o łu d n io w e j Polski.
Przerzućm y się teraz na przeciw * ległą, północną część Z iem i Kłodz*
k ie j. N ie do Swięcka jednakże lub do W ilc z y , w k tó ry c h to wsiach, u*
w ażanych przez naukę polską za je dyne w K ło dczyźn ie n ie w ą tp liw ie poi*
skie, z daw nej po lsko ści pozostały ty lk o nazw y, lecz do Droszkow a (na
wschód od Kłodzka). W sam ej w si ty lk o m urow ane k a p lic z k i słupowe, podobne do kra k o w s k ic h , fo rm y na masło lu b nieliczne m alow ane s k rz y nie, świadczą o p ie rw o tn e j polskości wsi.
N a to m ia st w sąsiedniej Skrzynce (H e nrykow ie ), zwłaszcza w górnej je j części je st dużo dre w n ian ych dom ów w y ż e j opisanego typ u . C h a ra k te ry styczną nie ty lk o dla tu te jszych do
mów, ale w ogóle dla o k o lic K ło d z k a cechą je st p o ls k i dach czterospa
dow y, w y s tę p u ją c y tu, je ż e li chodzi o jego boczne skrzyd ła , w e fragm en
tach. Liczne są w Skrzynce tzw. „s ta r ó w k i” , m ałe do m ki leżące zazw yczaj w p o b liż u g łó w n y c h dom ostw, prze
znaczone dla rodziców na dożyw ocie.
N ie s te ty są 'one przew ażnie ju ż ro zebrane.
N a jcie ka w szym bez w ą tp ie n ia do
mem nie ty lk o w Skrzynce, ale także w całej Z iem i K ło d z k ie j jest przed
ostatni ję j dom n r 80 (zob. rysunek).
D rew niany p ię tro w y bu dyn ek z ga
neczkiem na I piętrze, o rzeźbionych
kolum ienkach, przypom ina ja kiś p o l
ski zajazd. T akie go domu nie w id zia łem nigd zie na Śląsku. T y lk o spich
lerz z o k o lic y N am ysłow a, którego ilu s tra c ję w id z im y w cytow a ne j po
przednio p ra c y Gładysza b y łb y do niego podobny.
Łączenie belek, po czątkow y sosręb, ła w y d o k o ła iz b y , drew niane zasuwy u drzw i, zaw iasy k ształtu serca, k o ry ta rz y k dokoła obejścia (coś w ro
dzaju h u c u ls k ie j „gra zdy"), m a ły da
szek m iędzy parterem a pierwszym piętrem , będący re lik te m czterospado
wego dachu, k tó r y iest zresztą w yso
k i i pod tym względem przypom ina dachy gó ra ls k ic h po lskich dom ów to cechy b u d o w n ictw a polskiego.
W ie lk i piec pte karski, zajm ujący po ło w ę b lis k o a lk ie rz y k u a służący daw niej praw dopodobnie do spania, m a le ń ki ogródek przed domem i na
wóz poza nim , a nie oa jego froncie,
ja k to byw a z re g u ły u N iem ców , to także cie kaw e szczegóły wskazujące na w p ły w y polskie.
Z innych z a b y tk ó w fo lk lo ry s ty c z nych, zachow anych w opisanym do
mu za słu g iw a ły by na uwagę: resztki k o ło w ro tk a ty p u polskiego, drew niane form y na masło, podobne do m iędzy- le skich i droszkow skich, drew niane pu de łko podobne do w yra b ia n ych przez naszych Łem ków , tudzież porce
la no w y talerz, m alow any ręcznie, znowu z po ls k im ornam entem serco
wym ,
W ogóle dom ten o n is k ic h izbach (1,80 m od p o dłogi do sufitu) ze „sta
ró w k ą " przybudow aną z t-yłu, z p ię terkam i, zastępującym i stodołę, z szo
pą k ry tą korą, ma w sobie coś arch ai
cznego. O stał się zaś ty lk o dzięki te
mu, że jest zam ieszkały.
Również ja k on ciekaw y, sąsiedni dom z ganeczkiem i czterospadowym dachem, tudzież osobno stojąćą drew nianą „s ta ró w k ą ", niezam ieszkały, uleg ł ju ż częściowem u zniszczeniu, a starów ka została zburzona.
Czy biorą c pod uwagę ogromne znaczenie opisanych pow yżej i in n ych drew nianych dom ów w Z iem i K łodz
k ie j nie należałoby pomyśleć' o ochro
nie ich przed dalszą ro z b ió rk ą 1 de
wastacją?
Sprawą tą p o w in no się zająć is tn ie jące w K ło d z k u T ow arzystw o M iło ś n i
k ó w Ziem i K ło d z k ie j i nasze władze.
W zab y tk o w y m domu n r 80 p o w in no się urządzić M uzeum Polskości Z iem i K ło d z k ie j, zgrom adzić w nim inne z a b y tk i (np. skrzynie m alowane, fo tog rafie he rbów z o rła m i piastow skim i, n ie rza d kich w tutejszej o k o lic y ) i udostępnić je dla turystów ,
zwiedzających p o b lis k i Lądek, czy Z lo ty s to k ty m bardzie);, że do op is y w anych dom ów w iedzie wygodna, au- ło m o b ilo w a droga.
M ie czysła w W o ż n o w s k i
Legendy
odzyskanych gór N
a jp o p u la rn ie js z ą osobistościąre jo n u sudeckiego, ta k po poi*
s k ie j, ja k ró w n ie ż i po czeskiej s tro * n ie , je s t bez w ą tp ie n ia L iczyrze p a , m ity c z n y du ch K a rk o n o s z y . Postać ta w C ze cho słow acji p rz y b ie ra n a w e t na zw ę K rk o n o ś a — K arko no sza, ba r*
d z ie j p ra w id ło w ą i bliższą znacznie ję z y k o w i p o ls k ie m u n iż zgrabne, lecz n a z b y t do sło w ne tłu m a c z e n ie nie*
m ie c k ie j n a z w y R iib e z a h l — L ic z y * rzepa. W w e r s ji czeskiej ro m a n ty c z n y d u c h w ią ż e się z tłu m a c z e n ie m n a z w y K a rk o n o s z y , ja k ą zostało ochrzczone n a jw y ż s z e i n a jła d n ie js z e pasm o S udetów .
G ó ry O lb rz y m ie czy K arkonosze?
O k a z u je się, że obie n a z w y , u ż y w a n e w e w s z y s tk ic h trz e c h za in te re s o w a n y c h tu ję z y k a c h , w ią ż ą się na g ru n * cie n a jp o p u la rn ie js z e j in te rp re ta c ji.
G ó ry O lb rz y m ie c z y li K arko n o sze — gdyż w ie lk i o lb rz y m ro z w a lił się w ty m m ie js c u na p o w ie rz c h n i z ie m i i s k a m ie n ia ł w d łu g o trw a ły m śnie.
Po s tro n ie czeskiej m a no gi, tu łó w i k a r k — te n szczyt w ła ś n ie , o k tó r y m Czesi m ó w ią „na ś K ra k o n o ś “ . Po n a szej — k u C ie p lic o m i J e le n ie j Górze s p ły w a ją m u ra m io n a , a w o k o lic a c h S z la rs k ie j P o rę b y zw isa głow a , p o rosła b u jn y m lasem ro z ro s ły c h jo d e ł.
Jest jeszcze in n e tłu m a cze n ie n a z w y łańcu cha, k tó r y rozciąga się od K a rp a c z a aż pod S z k la rs k ą Porębę.
K arko n o sze — gdyż m ie js c o w i górale od w ie k ó w n o s ili c ię ż a ry po s tro m y c h szlakach na k a rk u , um ieszczone na s pe cja lnie p rz y pasanym k o z io łk u . T a w e rs ja o d ry w a K arko no sza*
L iczyrze p ę od m a s y w ó w g ó rskich i p o zw a la m u sw obodnie biegać po szczytach, ja k n a m to u k a z u je n a j
starsza m apa D olnego Śląska, M a r c in a H e llw ig a z r. 1561. P od ry lc e m k a rto g ra fa L ic z y rz e p a p r z y b r a ł' p o stać rogatego d ia b e łk a z je le n im i r o ga m i, hasającego m ię dzy p a g ó rk a m i.
KŁodzko: W id o k na Stare M ia s to
Kło dzko: W id o k miasta z początku X V I I w ie k u według współczesnej r y c in y
Do a r ty k u łu obok pt. „ W sprawie giną c y c h zabytków..." Rysunek przed
stawia dom nr 80 we w si Skrzynce
T a k im m a lo w a ły go zapew ne po da nia g m in n e z X V I w ie k u .
N ie m ie c k i R übezahl, to R a u b ritte r, w r o g i S łow iańszczyźnie, d a le k i k u z y n po m o rskie g o S m ętka. T a k i w id n ie je n a n ie m ie c k ic h re p ro d u k c ja c h , ta k ie go w id z ie li n ie m ie c c y rzeźbiarze. Na czeskiej s tro n ie K a rk o n o s z p rz y b ie ra racze j o b licze zadum anego p u s te ln i*
ka, k t ó r y s c h ro n ił się w S udety w p o s z u k iw a n iu spo koju.
W m uzeum sud eckim w J e le n ie j G órze is tn ie je bogata k o le k c ja ry c in i rzeźb, p rz e d s ta w ia ją c y c h w y g lą d i m e ta m o rfo z y le g e n d a rn e j postaci.
N a je d n e j b o h a te r m ie js c o w y c h
k le c h d je s t d o b ry m duchem , k tó r y strzeże bezpieczeństw a dz ie c i zbiera*
ją c y c h k w ia ty n a d u r w is k a m i i'p rz e * paściam i. N a d ru g im p rz y p o m in a za
dum anego starca, k tó r y w s k u p ie n iu spogląda ze szczytów k u d o lin o m i ro z m y ś la n a d d z ie ja m i Śląska.
J a k ie ob licze zgadza się n a jle p ie j z tra d y c ją , z k tó r e j w y ro s ła postać IJ c z y rz e p y . T ru d n o to przesądzić.
M o ż liw e je d n a k , że do grze bie m y się w ko ń cu do ja k ic h ś w s k a z ó w e k z m i
to lo g ii s ło w ia ń s k ie j, co p o z w o li in t r y g u ją c e j postaci nadać b a rd z ie j au te n tyczną, n ie tłu m a c z o n ą nazwę.
L. P r.
Urodziliśmy się we Francji
a le nasza Polskę ko ch am y mocno
T Y w o rz e c tu rz y ń s k i w Szczecinie p rz y b ra ł o d św ię tn y w yg ląd . F ronto n b u d y n k u został p ię k n ie ude
k o ro w a n y b ia ło -c z e rw o n y m i i czer
w o n y m i flagam i. W y s o k o na dachu umieszczono dwa w ie lk ie m egafony.
Przed zabudow aniam i k rę c i się spora grupa lu d z i w y g lą d a ją c y c h raz po raz w k ie ru n k u k u G um ieniec. Ich zachow anie w ska zuje na to, że ocze
k u ją kogoś z dużą n ie cie rp iiw o ścią . Podchodzim y do je d n e j z k rz ą ta ją cych się, osób. i d o w ia d u je m y się, że za k^ilka m in u t przybędzie tu ta j tra n s p o rt dzieci p o ls k ic h z F rancji.
D zieci te spędzą w a k a c je w Polsce.
T ransp ort skła d a się z dw óch po cią
gów, k tó re p rz y w io z ą ogółem 122?
dzieci.
Jeszcze k ilk a c h w il oczekiw ania 1 na w id n o k rę g u ukazuje się . nadjeż
dża ją cy pociąg. O rk ie s tra k o le ja rz y gra marsza po w ita lne go . Z okien w a gonów w y c h y la ją się ciekaw e g ło w y
s ta w ic ie l ZM P okręgu szczecińskie
go, ob. D obiszew ski
Następnie adw. Gout, prezes P ol
skiego Czerwonego K rz y ż a w e Fran
c ji do kon ał sym bolicznego przekaza
n ia 1200 dzieci p o lskich z F ra n c ji pod opiekę Rządu P olskiego reprezento
w anego przez ob, w icew o je w od ę K a niew skiego. Po prze m ów ien iu ob.
Ślęzaka, przewodniczącego Rad N a rod ow ych we F ra n c ji przed m ik ro fo n e m stanęła k ilk u n a s to le tn ia M arta
Tobola.
„ W im ie n iu dzieci p o ls k ic h z Fran
c ji — m ó w iła drżącym ze wzruszenia głosem — w ita m Kochaną O jczyznę i naszych Rodaków. U ro d z iliś m y się i w y c h o w y w a liś m y się w e F rancji, ale naszą Polskę koch am y ta k ja k
•nasi rodzice, k tó rz y -p rz e d w ie lu la ty m u s ie li ją opuścić w poszukiw an iu chleba. W ie m y , że no w a Polska dba o w s z y s tk ic h sw oich obyw ateli... Za
Dzieci polskie z F rancji w y l e g ł y z w agonów i po raz pie rwsz y stanęły na ziemi p o ls k ie j
dzieci i m łodzieży, p o w ie w a ją chu
steczki i grzm ią o k rz y k i: „N ie c h ż y ją " ! N a wagonach czytam y napisy w y k a lig ra fo w a n e kred ą: „W ita m y naszą O jczyzn ę "! „W ita m y naszą P olskę"! W parę m in u t po pierw szym pociągu na peron zajeżdża drugi. Z wagonów w y s y p u je się dziatwa.
W y c h o w a w c y uciszają dzieci i w te d y słychać słow a w ic e w o je w o d y szczecińskiego ob Kaniew skiego.
„W ita m W as — m ów i w o je w o d a — Kochane Dzieci w im ie n iu Rządu. O d
rodzonej P olski w jo ls k im Szczeci
nie oswobodzonym przez A rm ię Ra
dziecką, w Szczecinie złączonym nie roze rw alnie z Polską M acierzą". I potem p ły n ą serdeczne słow a p o w ita nia, k tó ry c h dzieci słu cha ją z głębo
ką powagą. „W ie rz y m y — ko ń c z y swe przem ów ienie prze dstaw icie l Rządu — że p o po w ro cie do F ra n c ji op ow iecie w szystko coście w k ra ju w id z ia ły ".
Po przem ów ieniu w o je w o d y głos zabrała p rze d sta w icie lka M in is te r
stw a O św iaty, ob. Krenn, oraz przed-
w szystkie dobro dzie jstw a i za zapro
szenie na w a kacje do P olski dzięku
je m y O b y w a te lo w i P rezydentow i i całem u n a ro d o w i."
Po m ałej M a rc ie pfzed m ik ro fo nem staje Jasia Badura przem aw ia
jąc w im ie n iu m łodzieży zorganizo
w a ne j w ZNiP.
T rzeci m ówca dziecięcej P olonii fra n c u s k ie j nie może w żaden sposób dosięgnąć do m ikro fo nu , ponieważ ma dopiero 12 la t i o k o ło 1 m etra w ysokości. Z tru d n e j s y tu a c ji ra tu je go nacz. P io tro w s k i z K ura toriu m Szkolnego. Ze swego w y s o k ie g o sta
no w iska czuje się śm ielszy i m ów i spo kojnym głosem, w y ra ż a ją c radość z pow odu p rz y b y c ia do P olski i wdzięczność dla ty c h w szystkich, k tó rz y ten p rzyja zd u m o ż liw ili.
N a ty m koń czy się o fic ja ln a część po w ita n ia . Teraz do p ra cy zabierają się pra cow nicy K u ra to riu m S zkolne
go Szczecińskiego i delegaci in nych k u ra to rió w , k tó rz y p rz y b y li do Szcze
cina, b y odebrać sw oje gru py. N a j- (Ciąg dalszy na str. 4)