GÓRNO ŚLĄZAK
Gazeta Związku Górnośląskiego
MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY LISTOPAD –GRUDZIEŃ NR 11-12 (11) /2015 ISSN 2391‒5331
Fot. D. Świtała-Trybek
Fot. Magdalena Lubecka
3
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Wydawca: Związek Górnośląski www.zg.org.pl
Redaguje zespół: Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus (sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa.
Stali współpracownicy: Sławomir Jarzyna, Anna Morajko, Ilona Urbańczyk,
Anita Witek.
Zdjęcia: Dawid Fik, Ilona Raczyńska- Ciszak, Sebastian Świerczyński.
Korekta: Dominika Kraus.
Adres redakcji: 40‒058 Katowice, ul. Pawła Stalmacha 17, tel. 32 251 27 25
• gornoslazak@zg.org.pl
Dział reklamy: reklama@zg.org.pl DTP: Kazimierz Leja • dtp@zg.org.pl Druk: Drukarnia im. Karola Miarki 43‒190 Mikołów, ul. Żwirki i Wigury 1 tel. 32 326 20 90 • www.tolek.com.pl ISSN 2391‒5331
Pokój ludziom dobrej woli!
Gloria in excelsis Deo – usłyszymy znów, już niedługo, w kościołach. Mocniejsze i wyraźniejsze od goszczących wokół nas już od listopada We wish You a Merry Christ- mas i innych świątecznych szlagierów.
Gdy objawia się w niebiosach chwała Boża, na ziemi go- ści pokój. To niezmienne od lat bożonarodzeniowe orędzie niechaj stanie się i Waszym udziałem, drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego i wszyscy Czytelnicy
„Górnoślązaka”.
Świątecznych refleksji nie mogło zabraknąć i na naszych łamach. Jako Prezesowi Związku Górnośląskiego i redak- torowi naczelnemu „Górnoślązaka” jest mi niezwykle miło, że słowa pozdrowienia i życzeń świąteczno-noworocz- nych skierowali do nas, jak i w minionym roku, zwierzch- nicy kościołów chrześcijańskich naszego Regionu – arcy- biskup Wiktor Skworc, biskup Marian Niemiec, ks. mitrat Sergiusz Dziewiatowski – oraz w imieniu społeczności żydowskiej Rabin Katowic i Górnego Śląska Yehoshua Ellis. Pragnę wyrazić moją szczególną wdzięczność górnośląskim duchownym za to wspólne słowo skierowane na łamach „Górnoślązaka”. Jestem w pełni przekonany, że jest to ważne i potrzebne świadectwo w dzisiejszych, niespokojnych czasach, ale je- stem też świadomy obowiązku, do którego wzywa nas, Członków Związku Górnoślą- skiego, ten czas: aby to orędzie zgody i pokoju mimo różnic i odmienności nieść jako światło dla świata.
Tematem tego wydania jest obraz Górnoślązaków dziś i przed laty. Serdecznie za- chęcam do lektury arcyciekawych cytatów wybranych przez Łucję Staniczkową. Gru- dniowe wydanie „Górnoślązaka” poświęcamy także innym ważnym sprawom. Przed- stawiamy sylwetkę nowego kapelana Związku Górnośląskiego, ks. prof. Arkadiusza Wuwera. Rozmawiamy z Iloną Kanclerz, Adamem Pastuchem oraz twórcami naj- nowszego filmu poświęconego Tragedii Górnośląskiej. Publikujemy obficie okraszoną zdjęciami relację z kolejnej już edycji Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego im.
Wojciecha Korfantego.
Na naszych łamach debiutuje dziś młodzieżowa redakcja „Górnoślązaka” dowo- dzona przez Tomasza Marszałka. Drodzy Czytelnicy owoce prac skupionej wokół Związku Górnośląskiego młodzieży znajdą w środku wydania. „Fajrant” zdaje się więc być adekwatną nazwą, pod którą kryją się zresztą naprawdę dobre teksty!
To zresztą nie jedyny debiut w grudniu. Od dziś w „Górnoślązaku” znajdziecie Państwo kącik dla dzieci i krótkie recenzje książek, które dzieciom warto poczytać.
Gorąco polecam.
Przebogaty w treści grudniowy numer naszego pisma ubogaca jeszcze artykuł o św. Barbarze (wszak skoro grudzień, to i Barbórka!) oraz nasze rubryki stałe: Śląskie Portrety Historyczne, Chadecki głos Górnoślązaka i felietony. Zabrakło jedynie rubryk poselskich – w związku z pożegnaniem śp. Tomasza Tomczykiewicza nie wydało nam się stosowne, by rozpoczynać w tym numerze nowy cykl. Rubryka powróci w zmienio- nej formule w kolejnym wydaniu.
Drodzy Czytelnicy „Górnoślązaka”, drodzy Członkowie Związku Górnoślą- skiego! Spotkamy się ponownie na naszych łamach w nowym roku. Niech na ten świą- teczny czas zagości pośród Was pokój i niech po nich pozostanie wśród Was na zawsze.
Szczęść Boże!
Grzegorz Franki Prezes Związku Górnośląskiego Na okładce: Witraż przedstawiający św. Barbarę w Grodzisku Dolnym.
Fot. D. Świtała–Trybek
Na str. 2: Fotorelacja z Debaty Górnośląskiej, którą Związek Górnośląski zorga- nizował we współpracy z redakcją „Dziennika Zachodniego” w katowickim Oku Miasta w dniu 19 października br.
Fot. Magdalena Lubecka
W numerze:
Pomorski kult św. Barbary | s. 5 Światło miłości i pokoju: Abp Skworc,
Rabin Ellis, ks. mitrat Dziewiatowski, Bp Niemiec | s. 6-7
Temat wydania: Ślązak – jaki jest? | s. 8-10 Rozmowa „Górnoślązaka”: Ilona Kanclerz
| s. 11-12
Reportaż: SILESIUS – wystawa potencjalna | s. 14-15
Ks. prof. Arkadiusz Wuwer – nasz nowy kapelan | s. 16
Wygraj staż w Brukseli | s. 37
rubryki stałe…
Chadecki głos Górnoślązaka: Plura | s. 13 Tragedia Górnośląska 1945-2015
| s. 17-18
Lwowiacy na Śląsku: Apostolstwo chorych
| s. 24-25
Z życia Związku | s. 26‒31
Śląskie portrety historyczne: Józef Skrzek
| s. 32‒33
Dyskusja o Śląsku: List do Senatu | s. 34 Czytelnicy piszą… | s. 34
Emma | s. 36 Śląskie larmo | s. 38
oraz nowości…
Górnoślązak dla bajtli | s. 35 Górnoślązak poleca | s. 36
a pośrodku numeru:
FAJRANT | s. 19-23
4 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.plKażda złotówka jest cenna.
Przekaż 1% swojego podatku na cele Związku Górnośląskiego
KRS: 0000030109
Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”,
Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!
Dobra idea to już połowa sukcesu.
Drugą połową są środki – materialne i niematerialne – którymi organizacje dysponują, aby realizować cele statutowe. Oprócz oddanych sprawie ludzi i bazy techniczno-administracyjnej organizacje potrzebują też środków finansowych na swoją działalność dla dobra wspólnego.
Od ponad 10 lat każdy obywatel Polski ma prawo przekazać 1% swojego podatku na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego. Taką organizacją jest także Związek Górnośląski, wydawca
„Górnoślązaka”.
Jeżeli podzielacie Państwo naszą wizję, zgadzacie się z naszymi celami i jesteście przekonani, że warto nas wspierać w naszych działaniach, przekażcie 1% swojego podatku na rzecz Związku Górnośląskiego.
Będziemy wdzięczni i zobowiązani, aby każdy grosz mądrze wykorzystać.
Z poważaniem
Zarząd Główny Związku Górnośląskiego Redakcja miesięcznika „Górnoślązak”
5
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Pomorski kult św. Barbary
B
arbara jest jedną z najpopularniejszych świętych, pa- tronką dobrej śmierci; polecają się jej wszyscy, którzy chcą uprosić u Boga śmierć szczęśliwą. Jej wizerunek można zobaczyć na sztandarach żałobnych. W chwili swej mę- czeńskiej śmierci została posilona Najświętszym Sakramentem (w ikonografii przedstawiana jest z kielichem w ręce), stąd wie- rzy się, że wspiera konających. Wielkim orędownikiem św. Bar- bary był Stanisław Kostka. Gdy – jako młodzieniec – ciężko zachorował i jego życie było w zagrożeniu, został posilony Eu- charystią przyniesioną mu przez samą świętą w towarzystwie dwóch aniołów. Św. Barbara swoim patronatem obejmuje nie tylko górników, ale i rybaków, marynarzy, flisaków, artylerzy- stów, kamieniarzy, hutników i strażaków (dzisiaj św. Florian), dekarzy, a więc tych, którzy narażeni są na śmierć nagłą a nie- spodziewaną; także architektów, kowali, krawców, kapeluszni- ków, murarzy, cieśli, dzwonników, kucharzy, kamieniarzy, gra- barzy, więźniów.Do kultu św. Barbary, rozwijającego się od VI wieku, począt- kowo na Wschodzie (w kościele prawosławnym Wielikomucze- nica Warwara nadal jest powszechnie czczona), później na Za- chodzie, przyczynił się Symeon Metafrasta, jeden z najbardziej znanych hagiografów bizantyjskich, święty prawosławny, autor Zbioru żywotów świętych (Menologion). Niesłabnącym powo-
dzeniem orędowniczka ta cieszyła się we Francji, w północnej Hiszpanii, we Włoszech, w Niemczech.
Do znacznego rozwoju jej czci przyczynili się krzyżowcy.
Św. Barbarę, za sprawą zakonu Najświętszej Maryi Panny, ota- czano szczególnym szacunkiem na Pomorzu, gdzie znajdowały się jej relikwie, a dokładnie herma z czaszką. Zgodnie z trady- cją głowa świętej miała być darem papieża Innocentego IV dla Eryka IV – króla Danii. Jednakże niezwykły dar nie trafił w ręce duńskiego króla, ale księcia pomorskiego – Świętopełka II, który umieścił go w zamku w Sartawicach. W 1242 roku od- działy krzyżackie pod wodzą Teodoryka Bernheima zdobyły zamek, a zakonnicy srebrną puszkę z relikwiami przenieśli do Chełmna, a stamtąd do kaplicy krzyżackiego zamku w Staro- grodzie. W niedługim czasie relikwie zasłynęły wieloma cu- dami. Przed wybuchem wojny trzynastoletniej czaszkę św. Bar- bary przeniesiono do Malborka. Późniejsze jej losy rozmaicie są przedstawiane. Według jednej wersji – w 1457 roku król Kazi- mierz Jagiellończyk po zdobyciu twierdzy krzyżackiej srebrną hermę przekazał gdańszczanom, którzy umieścili ją w kościele Najświętszej Maryi Panny w bocznej kaplicy. W 1577 roku, w dobie reformacji, grupa luteran dokonała zniszczenia kaplicy, podobno stopiono wówczas srebrną puszkę z jej zawartością. Je- dynie drobne części czaszki mogły się zachować w innych miej- scach. Cystersi darowali kawałek wspomnianych relikwii – na prośbę króla Zygmunta III – jezuitom w Szotlandzie, gdzie po- święcano nowy kościół. Według innych ustaleń król Kazimierz Jagiellończyk po zdobyciu Malborka pozostawił czaszkę św. Bar- bary – jako wotum – w sanktuarium maryjnym w Czerwińsku nad Wisłą w diecezji płockiej. Relikwiarz przetrwał tam aż do czasów współczesnych. Obecnie jest on przechowywany w mu- zeum diecezjalnym w Płocku. Warto też wspomnieć, iż relikwie św. Barbary znajdują się także w wielu innych miejscowościach, by wspomnieć: Pelpin (Bazylika Katedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny), Kraków (kościół pw. św. Andrzeja), Strumień (sanktuarium św. Barbary – jedyne w Polsce poświę- cone tej patronce).
Kult św. Barbary na Pomorzu wynika z faktu obecności jej re- likwii na tym obszarze, także związany jest z patronatem świę- tej z Nikomedii nad osobami wykonującymi pracę na wodzie, a więc nad rybakami, flisakami, żeglarzami, którzy bezpośred- nio narażeni są na utratę życia. W materiałach etnograficznych pozostawionych przez Oskara Kolberga można przeczytać, iż dawniej w budowaniu szkut (statków żeglarskich) wyrabiano
„na przodku statkowym jej wyobrażenie i żaden majtek bez Bar- barki na wodę się nie puścił”. Współcześnie – zgodnie z trady- cją – rybacy obchodzą 4 grudnia swoją Barbórkę. Jest ona oka- zją, podobnie jak na Śląsku, do uroczystego świętowania tego dnia – odprawiane są msze św. w ich intencji. Mieszkańcy nad- morskich miejscowości kierują prośby do św. Barbary o obfite połowy, odnalezienie zaginionych na morzu i opiekę nad żegla- rzami.
dr hab. Dorota Świtała-Trybek Autorka pracuje w Katedrze Kulturoznawstwa i Folklorystyki Uniwersytetu Opolskiego. Zainteresowania: tradycyjna i współczesna kultura, religijność i pobożność ludowa, kultura górnicza, folklor śląski, turystyka kulturowa.
Barbórka
Św. Barbara w kościele Nawiedzenia NMP
(tzw. kościół rybacki) w Jastarni Fot. D. Świtała-Trybek
6 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.plJako że jedną z głównych idei przyświecających „Górnoślązakowi” jest kultywowanie tradycji i troska o bo- gactwo różnorodności naszego Regionu, w tym numerze – podobnie zresztą, jak przed rokiem – świąteczno- -noworoczne życzenia kierują do naszych Czytelników duszpasterze trzech wyznań chrześcijańskich i kato- wicka społeczność żydowska.
W niespokojnych czasach jakże wymowny to głos.
Światło miłości i pokoju
Drodzy Członkowie i Sympatycy Związku Górnośląskiego!
Szanowni Czytelnicy „Górnoślązaka”!
Każdego roku na nowo przeżywamy uroczystość Narodzenia Pańskiego.
Dla Boga, który stał się człowiekiem, po raz ko- lejny otwieramy nasze serca, domy i wspólnoty.
Chcemy przyjąć Syna Bożego w naszym życiu.
Radość wielka staje się naszym udziałem. Ra- zem z aniołami chcemy z entuzjazmem wołać: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie”. Z tej okazji składam serdeczne życzenia: Niech Nowonarodzony Pan przy- noszący miłość, pokój i pojednanie obficie nam błogosławi, uświęca i umacnia. Niech Słowo, które stało się ciałem i zamiesz- kało wśród nas, napełni nas autentyczną radością.
Przed nami także ciekawy rok 2016. Jubileuszowy Rok Mi- łosierdzia. Jestem przekonany, że szczególny czas Miłosierdzia, który Papież Franciszek nam daje, będzie dla nas wszystkich czasem prawdziwej łaski oraz momentem głębokiego nawró- cenia. To także rok 1050. rocznicy chrztu Polski. To na pewno dobry moment, by uświadomić sobie ważny etap w historii na- szego Narodu, ale także to dobra okazja do refleksji nad waż- nym momentem w życiu każdego chrześcijanina. Jest nim spot- kanie z Chrystusem w sakramencie chrztu świętego. Jest to dobry moment do dziękczynienia także za katolickie wycho- wanie, którego doświadczaliśmy w naszych śląskich rodzinach.
Pamiętajmy w tym roku w sposób szczególny o naszych rodzi- cach, rodzicach chrzestnych, o naszych dziadkach… To czę- sto właśnie oni uczyli nas drogi do kościoła, uczyli nas mod- litwy i śląskich tradycji. Uczyli nas przywiązania do rodziny, Boga i Kościoła. Pamiętajmy o nich zwłaszcza podczas rodzin- nych spotkań przy stole, co jest też naszą śląską specyfiką. Nowy Rok to także czas otwartości na młodych. Przeżywać będziemy przecież lipcowe Światowe Dni Młodzieży. Cieszą się ogrom-
nym zainteresowaniem młodych z całego świata. Spotkanie to zatem będzie wspaniałą okazją do wymiany doświadczeń kul- turowych, religijnych i społecznych. Tydzień poprzedzający wy- darzenie w Krakowie to tzw. „dni w diecezji”. Podczas tego tygo- dnia pielgrzymi z wielu miejsc na świecie przyjadą do naszych miast i parafii. Będzie wtedy okazja, by promować region i po- kazać ciekawe miejsca w poszczególnych miastach na Śląsku.
Dlatego też wszyscy razem chcemy jak najlepiej przygotować to radosne spotkanie dla młodych i z młodymi. Zapraszam działa- czy i sympatyków Związku Górnośląskiego do aktywnego włą- czenia się w to nasze wspólne wielkie dzieło. Niech naszą de- wizą tych dni będą słowa dobrze na śląsku znane: „Gość w dom – Bóg w dom”. Trzeba nam zrobić wszystko, by nasi młodzi go- ście na Śląsku czuli się naprawdę jak w rodzinnym domu, by po- znali śląską gościnność. Już z góry dziękuję za wszelkie podjęte inicjatywy oraz za współdziałanie z duszpasterzami w konkret- nych parafiach.
U podstaw Związku Górnośląskiego leży chęć obrony warto- ści kulturowych Górnego Śląska, powstałych na gruncie chrześ- cijańskim, jak również dążenie do integracji mieszkańców na- szego regionu. Niech ten Nowy Rok będzie obfity w inicjatywy w takim właśnie kontekście. Niech każdy z nas stanie się gło- sicielem pięknych wartości dla dobra Górnego Śląska i całej naszej Ojczyzny. Bądźmy wszyscy gospodarzami naszej małej Ojczyzny, której na imię „Śląsk”. Troszczmy się o dziedzictwo naszych poprzedników: o nasze dobre zwyczaje, gwarę, przy- rodę, tożsamość. Dbajmy o nasze środowisko, w którym żyjemy.
Do takiej troski w Nowym Roku wszystkich zapraszam.
Niech każdy dzień Nowego 2016 Roku będzie dodatkowo opromieniony łaską i błogosławieństwem Tego, Który był, Który jest, i Który przychodzi.
Z serca błogosławię wszystkim Członkom i Sympatykom Związku Górnośląskiego, wszystkim Czytelnikom „Górnoślą- zaka”, wszystkim moim Diecezjanom. Wszystkim Wam mówię:
Szczęść Boże!
† Wiktor Skworc Arcybiskup Metropolita Katowicki Wszystkim Czytelnikom „Górnoślązaka”,
Członkom i Sympatykom Związku Górnośląskiego oraz Tym, którzy czują się częścią naszej górnośląskiej wspólnoty z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego najserdeczniejsze i z serca płynące życzenia
Bożego błogosławieństwa, miłości i pokoju w sercach oraz spełniania się marzeń w Nowym Anno Domini 2016
składają
Prezes Związku Górnośląskiego Grzegorz Franki Zarząd Główny Związku Górnośląskiego
Redakcja „Górnoślązaka”
7
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Niech ten czas napełni radością
Cerkiew prawosławna od wieków obchodzi Post Bożonarodzeniowy. Jego duchem jest czterdziesto- dniowa odnowa, a konkretnie trening duszy i upięk- szenie jej w celu spotkania Chrystusa.
Według słów św. Lwa, papieża rzymskiego, Post Bożonarodzeniowy to ofiara Bogu za zebrane płody:
„Tak jak Pan Bóg darował nam szczodrze płody ziemi – pisze święty – tak i my powinniśmy być szczodrymi dla biednych”.
Według słów św. Symeona z Salonik, czterdziesto-
dniowy Post Bożonarodzeniowy wyraża post Mojżesza, który poszcząc przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, otrzymał na kamiennych tablicach nakreślone słowa Boga. A my, poszcząc czterdzieści dni, rozpatrujemy i przyjmujemy Żywe Słowo od Matki Bożej, wyrażone nie na kamieniu, lecz wcielone i zro- dzone.
Post Bożonarodzeniowy ustanowiono po to, by przygotowu- jąc się do dnia Bożego Narodzenia, oczyścić się, wyrazić skru-
chę modlitwą i postem, by z czystym sercem, duszą i ciałem można było w nabożnym skupieniu spot- kać przychodzącego na ten świat Syna Bożego. By przynieść Jemu, oprócz zwykłych darów i ofiar, na- sze czyste serca i pragnienie postępowania według Jego nauki.
ks. dr Mikołaj Dziewiatowski Życzę Nam wszystkim błogosławionych, zdro- wych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech ten czas spędzony w gronie najbliższych napełni Nasze serca spokojem i radością.
Niech błogosławieństwo Bożego Dzieciątka towarzyszy Wam przez całe Wasze życie, a szczere i najpiękniejsze Bożonarodze- niowe życzenia spełniają się w każdym momencie.
Ks. mitrat Sergiusz Dziewiatowski Dziekan krakowski, Cerkiew prawosławna
„Wtedy będą mieszkać w spokoju,
gdyż jego moc będzie sięgać aż po krańce ziemi.
I On będzie pokojem”
(Księga proroka Micheasza 5,3-4a) Żyjemy w czasach pełnych niepokoju. Niepokójo przyszłość moją i najbliższych, niepokój o losy kraju i Europy, niepokój o stan wiary chrześcijan wy- pełnia niejedno serce, zaprząta myśli.
Niech Święta Bożego Narodzenia, wspominanie przyjścia na świat tego, o którym prorok mówił:
„I On będzie pokojem”, wlewają błogi pokój w serca.
Jego pokój przychodzi wraz z wsłuchiwaniem się w Ewangelię Godową, śpiewem kolęd, spotkaniem w rodzinie i społeczności kościelnej. Jezus nie przy- szedł na świat, by mieczem wprowadzać pokój, sam
był doświadczany przez wrogie siły. On chce być pokojem, który
nie zależy od zewnętrznych warunków życia, poko- jem w sercach.
Chrystusowego pokoju życzę nie tylko na czas świąt Narodzenia Pańskiego, bo wtedy o ten po- kój najłatwiej. Niech Jezus będzie pokojem na każdy dzień i godzinę życia. Gdzie Jezus w sercu, tam po- kój; gdzie pokój, tam dobro; gdzie dobro, tam ra- dość; gdzie radość, tam szczęście. Niech w 2016 roku w mocy Chrystusowego pokoju znikają wszelkie nie- pokoje, które nas trapią i nas dotykają. Pokój Chry- stusowy niech będzie z Wami.
Ks. bp dr Marian Niemiec
Szalom!
Chcę przekazać swoje błogosławieństwa członkom Wa- szej społeczności i społeczności europejskiej, abyśmy do końca
roku byli zdrowi i bezpieczni oraz by kolejny rok obdarzył nas intui- cją, spełnieniem i miłością. Mija- jący rok był dla nas, mieszkańców Śląska, Polski i Europy, a także ca- łego świata, pełen wyzwań i suk- cesów. Czas kryzysu jest ważny, w nim bowiem wyraźnie zdajemy sobie sprawę z wyznawanych war- tości, dzięki czemu przepełnia nas zrozumienie.
Nadchodzący rok także będzie pełen wyzwań; niektóre z nich możemy przewidzieć, wiele jed- nak nas zaskoczy. W czasach kryzysu ważnym jest posiadanie
wspólnoty, zasad moralnych i wizji na przyszłość. Ślązacy i Ży- dzi wszystko to posiadają. Mamy więc wyjątkową możliwość służenia radą i przewodzenia światu pełnemu zamętu. Jesteśmy błogosławieni wielkimi zasobami. Modlę się, abyśmy umieli je teraz wykorzystać z korzyścią dla Europy i świata.
W dobiegającym końca roku chciałbym podziękować miesz- kańcom Śląska za ciepłe przyjęcie mnie, mojej rodziny i mojego narodu. Z radością czekam na możliwość dzielenia się rados- nymi wieściami i kontynuację współpracy GWŻ w Katowicach ze Związkiem Górnośląskim. Cieszę się na dalszy rozwój Kato- wic. A przede wszystkim cieszę się na kolejny rok pełen trady- cji, rodziny i ciepła.
Z błogosławieństwem i oddaniem,
Yehosua Ellis Rabin Katowic i Górnego Śląska
8 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.plŚlązak – jaki jest?
Czy Ślązak różni się od mieszkańców innych regionów? Czy to „taki inny Polak”, jak niektórzy mówią? Jak postrzegany jest Ślązak przez innych? Wybraliśmy dla Pań- stwa wypowiedzi osób znaczących: pisarzy, artystów, działaczy, a nawet jednego księcia. Czy odnajdziemy się w tych portretach?
Wypowiedzi pochodzą z lat trzydziestych, kiedy to przyby- sze z Polski odkrywali ten „nieznany kraj”, oraz z lat ostatnich.
1930Jest duchowo bryłowaty i kanciasty, jak wydobywany prze- zeń węgiel. Małomówny jak każda rzecz mocna. […] Nie ma źdźbła lekkości, wdzięku, niefrasobliwości. Na wszelkie zale- canki i przymilania się intelektualistów, entuzjastycznych „przy- jaciół ludu”, demagogów i demokratów odpowiada grubo. Nie znosi przybyszów z innych dzielnic. Nie cierpi ich. Sam był przez tyle wieków – woli być sam i teraz. Nie potrzebuje nikogo.
Chce tylko pracy.
[…] I – na Boga! Jeżeli może się zdarzyć, że narody znikają […], że zatracają się i przeinaczają – i jeżeli podobny los spot- kałby Polskę, to pewnikiem niezbitym jest, że Górnoślązak byłby ostatnim żywym Polakiem na świecie, ostatnim, co by swej mowy i odrębności narodowej zapomniał.
Zofia Kossak–Szczucka, W kraju pracy, „Tygodnik Ilustro- wany”, 1930.
1936Podobało mi się niejedno, lecz najwięcej – zupełny brak pozy, frazesu i czczej grandilokwencji. Ślązacy zdają sobie sprawę ze swych daleko posuniętych umiejętności gospodarczych, ale po- trafią także zdrowo kpić ze swych braków. Mają poczucie hu- moru i poczucie powagi życia. Są zdolni do entuzjazmu, ale roz- ważny sceptycyzm chroni ich przed zakłamaną egzaltacją.
Maria Dąbrowska, Śląsk spółdzielczy, „Wiadomości Litera- ckie”, 1936.
1936A jednak ten nowy materiał ludzki, dźwignięty na Śląsku, jest chyba nie mniej cenny w naszej społecznej odbudowie niż wę- giel mógłby być w gospodarczej. Do tej ludzkiej odkrywki, do
tych najtreściwszych warstw społecznych nie trzeba już przebijać nowych szybów.
[…] Zrobiono to już – za nas. Chłopów na kresach trzeba uczyć, w Kongresówce – przeprowadzać, w Małopolsce – wspierać
radą. Robotników na Śląsku nie potrzeba uczyć. Ci ludzie czy- tają gazety i kończyli gimnazja, ci ludzie znają wielki europejski język, ci ludzie są nowocześni jak górnicy z Ardenów, jak robot- nicy z Liverpoolu. Tych ludzi i synów tych ludzi trzeba tylko po prostu dopuścić. […] Trzeba dozować demokrację na Polesiu.
Nie można jej dozować na Śląsku. […]
Ślązak przedstawia w ten sposób bardzo oryginalny, bardzo wyjątkowy typ ludzki w Rzeczypospolitej. Nie tylko przez to, że w tym kraju polskość jest robotnicza, tak samo jak na Wi- leńszczyźnie i gdzieś na kresach będzie szlachecko-ziemiańska.
Nie tylko dlatego, że jest to znowu typ robotnika z Zachodu, zbliżony do niemieckiego i francuskiego, angielskiego i amery- kańskiego. Będąc tym najnowszym, XX-wiecznym Polakiem, jest jednocześnie Polakiem tkwiącym korzeniami w bardzo za- mierzchłej polskości śląskiej, zaginionej za piastowiczów, wy- kopanej wraz z tym węglem, jak wykopuje się odciski prehi- storycznych muszli, ślady przedpotopowych zwierząt. W jego mowie niemieckie terminy fabryczne mieszają się ze słowami Reja. Ten człowiek łatwiej niż nasz przeciętny inteligent zro- zumie niemiecki podręcznik budowy maszyn i lepiej niż prze- ciętny uczeń gimnazjum, gdzie wykładają o Reju i Kochanow- skim, upora się z Żywotem człowieka poczciwego i resztkami
dzieł Biernata z Lublina. […]
Ksawery Puszyński, Węgiel i człowiek, „Wiadomości Litera- ckie”, 1936.
1937Śląsk ma dla polskiego społeczeństwa posmak amerykani- zmu. Tempo życia o niespotykanym gdzie indziej w Polsce na-
Temat wydania
Bytom, Dworzec Główny. Lata 30. XX wieku Bytom, Plac Wolskiego. Rok 1930
9
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
tężeniu, nagromadzenie bogactw materialnych, stojące w du- żej dysproporcji do stanu materialnego innych dzielnic naszego państwa, zewnętrzny standard życia tak różny od standardu ziem centralnych i wschodnich, przejawy życia politycznego (dzięki autonomii) – czynią ze Śląska krainę odrębną od innych krain państwa polskiego.
Niezliczona liczba organizacji wszelkiego rodzaju pokrywa cały teren. […] Nie są to towarzystwa i organizacje tworzone i kierowane przez inteligencje. Są one dziełem warstw ludo- wych, które mają wyrobione zamiłowanie do zewnętrznego ży- cia społecznego. […] Życie organizacyjne pojmuje sie tu poważ- nie. Członkowie rzeczywiście chodzą na zebrania i rzeczywiście płacą składki. […] Dlatego każdy przeciętny Ślązak odznacza się wyrobieniem społecznym i organizacyjnym.
Jest jeszcze inna właściwość, o której trzeba pamiętać, je- żeli chce się zrozumieć stosunki śląskie, a której nie spotyka się w innych stronach Polski. Jest nią jedność śląska. Śląsk […] sta- nowi jednolite skupienie. […] Stanowi jedną zamkniętą całość na wzór jednego miasta. […] U Ślązaków nie ma patriotyzmu miejscowego, jest za to silne poczucie jedności terytorialnej.
[…] Wszystkie imprezy, organizacje itp. obejmują cały Górny Śląsk. Ludzie przychodzą z jednej miejscowości do drugiej nie tylko w okręgu przemysłowym. Oczywiście umożliwiają to od- powiednie warunki komunikacyjne.
Ślązak czuje się wszędzie swobodnie i pewnie. Niedawno na wielkim oficjalnym raucie w reprezentacyjnej sali województwa pewien przyjezdny z kresów wschodnich zdumiony nie tylko obecnością wielkiej liczby tzw. ludu, ale przede wszystkim jego swobodnym zachowaniem się wśród uroczyście ubranych dam i panów. Pod tym względem demokratyzacja na Śląsku jest fak- tem nie ulegającym wątpliwości. Do tego faktu nie zawsze ła- two umieją przystosować się elementy napływowe, które na- uczyły się zachowywać dystans między tzw. „inteligencją” a tzw.
„ludem”. Z pewnością dla przeważnej części naszej inteligencji brzmieć będzie nieprawdopodobnie stwierdzenie, że na Śląsku w osobistym zetknięciu się nawet na terenie towarzyskim Ślą- zaka i „przybysza” (co zresztą zbyt często się nie zdarza) tym, który patrzy z góry, jest Ślązak – bez względu na swe kwalifika- cje zawodowe.
Roman Lutman, Oblicze Śląska, „Strażnica Zachodnia”, 1937.
2009Fragment wywiadu z Tomaszem Tomaszewskim, artystą fo- tografikiem pracującym dla „National Geographic”, laureatem
wielu nagród, w tym I nagrody w konkursie Grand Press Foto za zdjęcie zrobione… na Śląsku.
Robiłem materiał o polskiej wsi i pomyślałem, że nadszedł już czas, aby uhonorować także polskiego robotnika, człowieka, który ciężko pracuje fizycznie. W sposób całkowicie oczywisty skierowałem się w stronę Śląska, gdzie ten etos pracy jest naj- bardziej czytelny. Nie pomyliłem się. Jest to absolutnie magne- tyczna kraina, w której ludzie obsesyjnie myślą o pracy, a trady-
cja ciężkiego wysiłku, związanego z nią, jest znana od zawsze.
[…]Muszę przyznać, że jestem zachwycony Śląskiem i ludźmi, których tam spotkałem. Są oni tolerancyjni, mają świetne po- czucie humoru i dystans do siebie samych. Na Śląsku ciągle ważna jest tradycja, rodzina i praca. To właśnie tym wartoś- ciom, w innych częściach Polski odchodzącym już w zapomnie- nie, poświęciłem najwięcej czasu. Prace nad tym materiałem trwały długo, bo aż od marca do sierpnia. […]
Śląsk nie jest czarno-biały, a te dymy i kurz, pokazywane do tej pory, utrwaliły się jedynie w świadomości człowieka. My- ślę, że jest różnica między patrzeniem, a widzeniem. Aby coś naprawdę zobaczyć, trzeba w tym przede wszystkim dostrzec piękno. Nawet w tych miejscach, które raczej z pięknem się nie kojarzą. We wnętrzach hut, koksowni czy głębokich kopalni wę- gla są też rzeczy i piękne i przejmujące. I sądzę, że kiedy poka- zuje się je dokładnie tak, jak wyglądają, a więc w ich naturalnym kolorze, to ten aspekt piękna i zachwytu można znacznie łatwiej zakomunikować czytelnikowi. […] Przyznam, że tęsknię za po- wrotem na ten Śląsk i do tych ludzi, wśród których czuję się do- skonale. […]
Zawarłem bardzo wiele nowych znajomości, a nawet przy- jaźni. Ci ludzie, czując, że staram się, by nie była to fotografia powierzchowna, przysłowiowe pięć minut, które się poświęca człowiekowi wyłącznie po to, by stał się on przedmiotem foto- grafii, ale że spędza się wiele godzin po to, aby stał się on pod- miotem tych zdjęć, odwzajemniają się niesamowitą życzliwością i pogodą ducha. Nikt niczego mi nie odmówił. Byłem w stanie obserwować ich pracę przez wiele godzin i tam, na dole, w tych kopalniach, siedziałem tak długo, jak trwała szychta. A oni byli zadziwieni, gdyż oczywiście bywali tam wcześniej i inni foto- grafowie czy nawet telewizja, ale po piętnastu minutach wszyscy uznawali, że nakręcili, co chcieli i wyjeżdżali na górę. Natomiast ja przy nich trwałem. Dzięki temu też ta fotografia wydaje się bardziej zbliżona do tego, co tam na dole można faktycznie za- obserwować. A jest to po prostu rodzaj Hadesu. To jedne z naj- Stara pocztówka przedstawiająca dawny wygląd ulicy Pocztowej w Katowicach (ze zbiorów Muzeum Historii Katowic)
Teatr Miejski i ul. Warszawska w Katowicach na starej pocztówce z pocz. XX wieku (ze zbiorów Muzeum Historii Katowic)
10 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl gorszych warunków, w jakich człowiek w ogóle może funkcjo-nować, a co dopiero pracować. […]
Kopalnie to miejsca bardzo niebezpieczne i w związku z tym wśród pracujących tam ludzi wytwarza się unikalna atmosfera braterstwa i całkowitego zaufania. Nie ma oszustwa, nie ma uda- wania. Każdy wie, że jak wykona coś nierzetelnie, to może nara- zić nie tylko swoje zdrowie i życie, ale też swych kolegów. Dla- tego starają się robić wszystko jak należy. Nie ma leserów, bo ci są eliminowani natychmiast. Każdy pracuje uczciwie. Czuje się prawdziwą męską solidarność i przyjaźń. To samo zresztą do- tyczy wszystkich innych zakładów na Śląsku, w których by- łem. Wiele z nich poddanych jest ogromnej presji ekonomicz- nej, więc ludzie żyją w poczuciu wielkiego zagrożenia. Szkoda, bo będą musieli odejść wspaniali fachowcy, którzy kształcili się przez wiele lat, mają fantastyczne doświadczenie, a tego nie da się zastąpić nawet najnowszą technologią. […]
Pozycja kobiety na Śląsku jest niesłychanie mocna i bardzo interesująca. To one tak naprawdę rządzą i decydują o tym, czy górnik lub hutnik idzie na strajk, czy też nie. To one się mię- dzy sobą dogadują. Kiedy ci faceci ciężko pracują na dole i wy- chodzą potwornie zmęczeni, wiele rzeczy już im po prostu do głowy nie przychodzi. Kobiety więc obserwują to, co się wo- kół nich dzieje, sprawdzają te kwity, które oni przynoszą, z tymi liczbami, które one zapisują. A więc to one wiedzą, czy ich męż- czyźni dostali tyle, ile powinni dostać. Jeśli się coś nie zgadza, to się ze sobą skrzykują i decydują, czy należy reagować. Na Ślą- sku panuje tradycja wspólnoty. Na wewnętrznych podwórkach tych „familoków” wiele rzeczy robi się razem. Jak jakieś dziecko wymaga opieki, bo rodzice poszli do pracy, to zajmują się nim sąsiedzi i u nich zjada obiad. Klucze są pod wycieraczką, albo w rękach sąsiadki. To już w innych rejonach Polski nie zdarza się. Taka solidarność, wynikająca z przykrych zaszłości, kiedy
to mówiono o Ślązakach, że nie Polacy i zdrajcy. To bzdura, ale też powód, że czują oni swoją odrębność. W tym też należy upa- trywać pewną wartość pozytywną. Dzięki temu zachowali do dziś własny język, tradycje i obyczaje oraz poczucie pewnej od- mienności.
Ślązacy to „ludzie pragmatyczne, lubiące pracować” i nieza- leżnie. Czy rozmawia się z profesorem uniwersytetu, czy z gór- nikiem dołowym, to po 5 minutach każdy z nich będzie mówił o tym, jak ważna jest praca w ich życiu. Ważna jest też religia, w taki przejmująco uczciwy i głęboki sposób. Po prostu odnoszą się do zdrowych, mądrych i sprawdzonych wartości.
Śląsk oczami Tomasza Tomaszewskiego, „National Geograp- hic Polska”, za: www.national-geographic.pl/national-geograp- hic/ludzie/slask-oczami-tomasza-tomaszewskiego
2012[Hans Heinrich XI, książę pszczyński] był reformatorem.
Miał ideę i stworzył system socjalny dla naszych zakładów za- równo w Pszczynie, jak i w Książu. […] To nie model stworzony przez dwór cesarski, ale model stworzony przez Ślązaków, bo są bardzo zdolnymi ludźmi, i to też trzeba podkreślać. Powinno się być z tego dumnym. Bo nie stoi za tym tylko jeden człowiek, lecz cała struktura. Można powiedzieć, że dziś żyjący Ślązacy, tak bardzo pracowici i uzdolnieni, to Ślązacy z czasów cesarza Wilhelma I, który był bardzo dobrym władcą i do tej pory to w Ślązakach pozostało.
Bolko von Hochberg, VI książę pszczyński, [w:] Renata Bo- tor-Pławecka, Stąd w świat. Rozmowy ze sławnymi osobami z Pszczyny i okolic, Tychy 2013.
Teksty wybrała i komentarzem opatrzyła Łucja Staniczkowa
Duże, stylowe, reprezentacyjne pomieszczenia do wynajęcia
Związek Górnośląski wynajmie reprezentacyjne pomieszczenia, idealne na kancelarie prawnicze, działalność kulturalną i biurową wraz z zapleczem magazynowym i administracyjnym
w stylowej willi przy ul. Stalmacha 17 w Katowicach.
Gwarantowane miejsca parkingowe, Wi-Fi, sala multimedialno-konferencyjna.
Ceny korzystne, do negocjacji.
Kontakt: biuro@zg.org.pl
11
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Śląskość for sale
Przed Państwem, w ekskluzywnym wywiadzie z Iloną Urbańczyk, specjalnie dla „Górnoślązaka” – Ilona Kanclerz.
A
bsolwentka Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu oraz Uniwersytetu Śląskiego. Doktorantka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Sztuki Mediów. Uczestniczka Programu Siła Polityczna Kobiet oraz Szkoły Banku Światowego dla Liderek Społecznych. Wy- kładowca uczelni artystycznych. Jako członek jury ocenia ko- lekcje ponad 100 projektantów rocznie, m.in. w Radzie Wyso- kich Krawców w Krakowie. Wydawca Modnego Śląska online.Artystka multimedialna. Panelistka i prelegentka kongresów i konferencji poświęconych kulturze, sztuce oraz kreowaniu wi- zerunku. W plebiscycie „Dziennika Zachodniego” uznana za jedną z najbardziej wpływowych kobiet regionu śląskiego.
Laureatka wielu nagród krajowych i zagranicznych. Od 1999 roku jako kurator Ogólnopolskiej Wystawy Debiutantów Mody Future w Poznaniu wprowadza debiutantów w świat profesjo- nalistów. W 2014 roku za te wieloletnie działania została nagro- dzona statuetką MTP. W 2005 roku uhonorowano ją statuetką dla Kobiety Sukcesu za promocję sztuki, mody i wieloletnią po- moc młodzieży. W 2014 otrzymała Złoty Laur RIG Forum Mło- dych w Katowicach. W 2015 nagrodzona Honorową Nagrodą I Konwentu Kobiet Sukcesu, zorganizowanego przez Centrum Rozwoju Kobiet WSH oraz Złotą Pętelką 2015 za zasługi dla mody – kolekcję „Perły w koronie”, inspirowaną tradycyjnym strojem o nowym podejściu łączenia tradycji z przyszłością. Do- minująca w niej czerń stanowi odniesienie do węgla. Od wielu lat tworzy wykorzystując regionalny ubiór we współczesnej mo- dzie. Prowadzi działania artystyczne z tematyki: nowa symbo- lika i rekodowanie.
Ilona Urbańczyk: Porozmawiajmy o śląskości w epoce nieograniczonej konsumpcji, gdzie wszystko jest na sprze-
daż. Współczesna kultura nieustannie przetwarza, koduje na nowo treści i znaczenia, również śląskość. W efekcie staje się ona etykietą, marką, łatą lub chwytem marketingowym.
Ilona Kanclerz: To w istocie ważna sfera życia, dotycząca nas wszystkich, na współczesnym Śląsku. W okolicznościach przecież rozwojowych. Mamy za sobą pewną zamkniętą epokę, z której czerpiemy wzorce, także historyczne.
Mówisz o postindustrialnym Śląsku?
Tak. I tego, co po nim zostało. O obiektach, różnych arte- faktach, pieczołowicie zbieranych w muzeach, z których korzy- stamy, żeby na nowo opowiedzieć o historii, a przede wszystkim o kulturze i sztuce Śląska. Dzisiejsze nowe pokolenie jest dale- kie od radykalizmu historycznego – dostrzegam raczej bardzo dużo ruchów miejskich o charakterze demokratycznym. Aku- rat Katowice, a szerzej Śląsk, to dobre miejsca dla sztuki ulicy – wspomnijmy chociażby galerię murali, tworzącą się galerię neonów czy powstającą architekturę. Na wielu przykładach mo- żemy prześledzić wpływy, odniesienia historyczne w otaczającej nas współczesności.
Góralskie kapele funkcjonują jako fantastyczna etykieta góralskiej kultury, marki. Trudno dopatrzeć się ich odpo- wiednika na liście tzw. śląskich szlagierów.
Znam to zagadnienie z własnego doświadczenia. Pamiętam, jak tworzyłam pięć lat temu projekt „Modny Śląsk”. Wówczas pozazdrościłam przyjaciołom z gór, że mają tak fantastyczną muzykę, którą mogą wykorzystać na przykład do pokazów mody. Sama melodia tak porywała ludzi siedzących na wi- downi… A my nijak nie mogliśmy osiągnąć takiego efektu, po- sługując się tradycyjnymi śląskimi kompozycjami. Postanowi-
Rozmowa „Górnoślązaka”
Fot. Adam Duraj (z archiwum Ilony Kanclerz)
12 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.pl łam poszukać własnych rozwiązań. Zaprosiłam do współpracymuzyków. Powstały dwa utwory napisane na nowo.
Na nowo?
Przełożyliśmy z Jackiem Latoniem i Pierrem, śląskimi muzy- kami, tradycyjne śląskie piosenki: Szła dzieweczka i Poszła Karo- linka. Warto posłuchać, nawet samą ścieżkę dźwiękową, słychać w niej bowiem życie, odgłosy gołębi, miasta czy sztolni górni- czej. Natomiast bardzo trudno przebić się przez „śląską syste- matykę dźwięków”, która przede wszystkim nie jest skoczna, a raczej rzewna.
Na drugą niedogodność natrafiłam przy analizie stroju ślą- skiego. Chcąc go unowocześnić, dać mu nowe
życie, zmagałam się z „ciężkością” tradycyj- nego śląskiego okrycia. To jest klasyczne X, czyli ciężko u góry i dołu. Długość najgor- sza, jaka może być dla kobiety. Nie było łatwo.
Wykorzystałam czarny kolor z białym kon- trapunktem. Kolekcję nazwałam „Perły w ko- ronie”. Na szczęście Ślązakom nie muszę tłu- maczyć, do czego to odniesienie. W Polsce już też nie. Udało się w niej na nowo poskładać sylwetkę. Mamy zatem tradycyjną jaklę z jean- sami plus szpilki.
Nadałaś takiemu zestawowi jeszcze jedno śląskie tchnienie, prawda?
Tak. Pojawił się też czarny wianek śląski.
Mówi się, że to ikona współczesnego designu.
W rozmowie z Barbarą Ptak potwierdziła się
moja intuicja, albowiem okazało się, że czarny wianek ma swoje historyczne korzenie. Czarny, ślubny wianek funkcjonował w pewnym rejonie Śląska.
Zanosisz się śmiechem, oglądając „śląskie skecze” kabare- tów pochodzących ze Śląska? Wydaje się, że Młodzi Panowie wyrośli na „Śląskiej wojnie”?
Nie. Od wielu lat walczę z karykaturą „zasmarkanego Ber- cika”. Na szczęście myśli tak wiele innych osób, niekoniecznie pochodzących ze Śląska. To są ci wszyscy, którym zależy, by współczesny wizerunek Śląska był inny, niezafałszowany. „Du- powaty” Ślązak to konstrukt z zewnątrz. Ślązacy wykorzystują wyzwania, jakie stawia przed nami współczesny świat. Wielu pracuje za granicą, osiąga tam sukcesy.
Wielokulturowość nie jest nam ani obca, ani nowa?
Tak, muszę to jasno powiedzieć: Śląsk zawsze był wielokul- turowy.
Najtrudniej zrozumieć, że o taki niekorzystny wizerunek Śląska „dbają” sami Ślązacy.
Nie mogę tego inaczej nazwać – to po prostu głupie. Nieroz- sądne. Krótkowzroczne.
Nie przemawiają tłumaczenia, że to autoironia, nauka śmiania się z samych siebie?
Nie. To jest przejaw braku świadomości. Zachowanie, które cementuje nieuczciwe stereotypy.
Opowiedz zatem, proszę, o „Modnym Śląsku”.
Gdy rozpoczynałam działania artystyczne, podobnych pro- jektów nie było nawet w Warszawie. Mieliśmy dobrych projek- tantów, dla przykładu debiutował u nas także Tomasz Ossoliń- ski. Z naszej grupy modelek wywodzi się Joanna Horodyńska.
Wśród modelek znalazła się ciemnoskóra Ewelina, zapraszana przez Teresę Rosati do stolicy. Była jedyna.
Ślązaczka o ciemnym kolorze skóry?
Tak. Zresztą ten pomysł wykorzystałam również przy okazji
„Czarnej Kolekcji” („Perły w koronie”). Jej twarzą jest Chantal Charles – jej ojciec wywodzi się z Karaibów, natomiast matka to Ślązaczka. Pokazałam, że to jest kierunek, w którym Śląsk powi- nien iść. W przeciwieństwie do hermetyczności lub szlagierów, o których rozmawiałyśmy, które często nie mają nic wspólnego ze Śląskiem.
Dotychczas znak rozpoznawalny niektórych osiedli czy dzielnic – dres – podbija wybiegi?
Jestem zachwycona, widząc kolekcję, niebędącą szarym streetwear-dresem. To się niestety rzadko zdarza. Projektanci za-
czynają często od szarego dresu. W fazie roz- woju jest to rozwiązanie najtańsze i dopusz- czalne, ale jeśli staje się wiecznym motywem, a koszulki z idiotycznymi napisami są jedyną możliwością wypowiedzi twórczej, uważam to za głęboko żenujące. I myślę, że śląski design stać na więcej.
A jak oceniasz koszulki i gadżety proślą- skie?
Wegetarianina poglądy poznasz po jego ta- lerzu. Dlaczegoż by nie rozpoznawać przyna- leżności do regionu po T-shirtach? Ja pozy- tywnie opiniuję wszelką aktywność społeczną.
Jednak jej jakość to już inna sprawa. Natomiast niewielu ludzi chce się angażować i dawać coś z siebie. Kreowanie to już wyższy poziom. Po- pieram każdego młodego twórcę, który działa.
Ochrona śląskości jest wyzwaniem?
Dużym. Mówimy o pewnych świętościach. Przywołujemy w myślach zapach, smak, wspomnienia dzieciństwa, z rodzin- nego domu. To są rzeczy, których się nie kala. Moim zdaniem nie można deptać, ośmieszać lub wykorzystywać w niewłaściwy sposób tego wszystkiego, co jest wartością kulturową naszej Ma- łej Ojczyzny.
Odżywa również śląska przestrzeń miejska…
Tak. Odżywa czerwona cegła, rekonstruowane są stare bu- dynki, rewitalizacji poddaje się obiekty poprzemysłowe. Kom- ponowane są historyczne elementy architektury z nowymi.
To ważny kierunek zmian. Progres jest widoczny.
Manifestacja śląskości wzbiera na sile. Nastała na nią moda. Śląskość jest silnie obecna w cyberprzestrzeni, wkra- cza we współczesne narzędzia komunikacyjne.
Na szczęście nie jesteśmy już dzisiaj ograniczeni przez trady- cyjne media, w których przekaz dyktowany jest przez reklamo- dawców. Mamy sami możliwość kodowania, nadawania. Ja pod- jęłam już kilka lat temu decyzję, że nie będę odbierać, tylko będę nadawać. Tak powstał właśnie profil Modny Śląsk, a o jego ja- kości świadczy fakt, że stał się wzorem do naśladowania. Ko- rzystają z jego know-how inne regiony. Powstał świetny Modny Lublin, Modne Podhale, Modna Ruda. Gdy zestawiałam pięć lat temu dwa słowa: modny i Śląsk, brzmiały one obco. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że ten zestaw słów jest właściwy.
Co życzyłabyś widzom, odbiorcom? W jaki sposób poleca- łabyś czytać śląskie kody? Miejmy oczy szeroko otwarte?
Trzeba nam się posługiwać trzema językami. Świadomością Śląska, myśleniem współczesnym, ale przede wszystkim sercem.
I tego właśnie życzmy wszystkim czytelnikom Górnoślą- zaka. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiała: Ilona Urbańczyk
13
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Chadecki głos Górnoślązaka
Mój idol – Sługa Boży Robert Schuman
J
ako poseł do Parlamentu Europejskiego jestem członkiem Europejskiej Partii Ludowej. Jest to jedyna chadecka, czyli chrześcijańsko-demokratyczna partia w tym parlamencie.Jako wyznacznik swoich działań przyjmuje ona wdrażanie spo- łecznej nauki Kościoła Katolickiego. Podążam więc polityczną drogą Wojciecha Adalberta Korfantego, a także Sługi Bożego Roberta Schumana. Mnie – Ślązakowi, Europejczykowi i przede wszystkim katolikowi – jest on szczególnie bliski, dlatego po- zwolę sobie przybliżyć postać tego gorliwego chrześcijanina, a także pomysłodawcy i współtwórcy zjednoczonej Europy.
Sługa Boży Robert Schuman urodził się w Luksemburgu w 1886 roku w rodzinie pochodzącej z Lotaryngii. Do szkoły uczęszczał w niemieckim wówczas Metzu, po czym studiował prawo w Bonn, Monachium, Berlinie i Strasburgu, gdzie uzy- skał tytuł doktora nauk prawnych.
W tym czasie zaangażowany był rów- nież w działalność niemieckich ka- tolickich stowarzyszeń studenckich.
Po studiach osiedlił się w Metzu.
W czasie I wojny światowej znalazł się w niemieckim batalionie pracy, do 1918 roku bowiem był obywate- lem niemieckim. Sam o sobie mówił:
„Luksemburczyk z urodzenia, wy- kształcony w Niemczech, rzymski ka- tolik z przekonania i Francuz z serca”.
Działalność polityczną rozpoczął po 1918 roku, a więc w momencie, gdy Alzacja i Lotaryngia zostały wcielone do Francji. W 1940 roku nie zgodził się na kolaborację z Niemcami, dla- tego musiał ukrywać się do końca wojny. Działał też w antyniemieckim ruchu oporu. Po II wojnie światowej wrócił do działalności politycznej.
Schuman szybko stał się jedną z klu- czowych postaci polityki francuskiej.
Jako premier (1947-48) i minister
spraw zagranicznych (1948-52) uczestniczył w podejmowaniu najważniejszych decyzji europejskich, niekiedy nawet wbrew swojej partii ludowo-republikańskiej. Do 1956 roku pełnił funk- cje: ministra finansów, premiera, ministra spraw zagranicznych, ministra sprawiedliwości.
Mimo niesprzyjającej sytuacji politycznej i niechęci, jakie pa- nowały między agresorem z czasu II wojny światowej – Niem- cami, a ich ofiarą – Francją, wystąpił z propozycją pojednania i połączenia obu państw w jedną wspólnotę gospodarczą. Ojco- wie Europy: Robert Schuman, Konrad Adenauer i Alcide de Ga- speri na zgliszczach, jakie pozostawiła po sobie II wojna świa- towa, podjęli próbę zjednoczenia narodów Europy. Dzieło to rozpoczęli od utworzenia w 1950 roku, a następnie podpisania w roku 1951 przez Niemcy, Francję, Włochy i kraje Beneluxu Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (Montanunion). Konty- nuacją tego porozumienia była założona w 1957 roku Europej-
ska Wspólnota Gospodarcza (EWG), która następnie przekształciła się we Wspólnotę Europejską, a w 1992 roku w Unię Europejską (UE). Ta nowa wspólnota miała być, zgodnie z ideą założycieli, Europą ojczyzn oraz war- tości międzyludzkich. W marcu 1958 roku Schuman został jednogłoś- nie wybrany pierwszym przewodni- czącym Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, którą to funkcję piasto-
wał do marca 1960 roku; później był honorowym przewodni- czącym PE. Zmarł 4 września 1963 roku, a w 1970 roku został upamiętniony, jako „ojciec Europy”, specjalną tablicą w sanktu-
arium maryjnym w Kevelaer.
Będąc gorliwym katolikiem, Schu- man prawie każdego ranka uczęsz- czał w Paryżu na Mszę św., co po- wodowało, że przeciwnicy zarzucali mu działanie według wskazówek Watykanu. Na przykład szef fran- cuskich socjalistów Guy Mollet szy- dził, że „trójka” – czyli Schuman, Adenauer, de Gasperi – stanowi czołowe gremium politycznych le- gionów „Vaticformu”. Konrad Ade- nauer o zaprzyjaźnionym z nim Ro- bercie Schumanie mówił: „To święty człowiek”. Był on na pewno głęboko wierzącym katolikiem. Po wielu dra- matach, jakie przeżyła jego rodzina, chciał zostać księdzem. Przyjaciele jednak odradzali mu to, twierdząc, że „święci XX wieku noszą świe- ckie ubrania i dlatego świat potrze- buje zaangażowanych świeckich”.
W maju 2004 roku zamknięty został na szczeblu diecezjalnym proces bea- tyfikacyjny Roberta Schumana. W czterech tomach zebrano po- nad 750 dokumentów związanych z życiem i działalnością tego wielkiego Europejczyka, który został ogłoszony Sługą Bożym.
Nie ulega wątpliwości, że postawa tego polityka, jego idee i całe życie są dla współczesnych wspaniałym drogowskazem.
Niestety rzadko już pamięta się słowa Schumana, iż „wartość Europy to Europa wartości” i że to one są fundamentem budo- wania jedności kontynentu oraz prawdziwego dobra i prawdzi- wej wolności Europejczyków. Odstąpienie od chrześcijańskiej wspólnoty w Europie skutkuje jej obecną słabością wobec is- lamskiej inwazji. Mam jednak nadzieję na to, że w porę zdołamy odnaleźć siłę w naszej wierze i zrodzonych w niej wartościach.
Szczęść Boże!
Marek Plura
Poseł do Parlamentu Europejskiego
14 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.plSILESIUS – wystawa potencjalna
P
odczas pierwszego dnia w Europarlamencie Marek Plura, europoseł o wielkim, śląskim sercu, przemierzając kory- tarze, w sali obrad, a także w poselskiej stołówce powziął postanowienie: tu muszę zaprosić moich przyjaciół – niepełno- sprawnych i Ślązaków. Pośród rozlicznych zadań i zajęć – pra- cuje między innymi w Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych oraz Komisji Transportu i Turystyki, jest też Wiceszefem Inter- grupy ds. Niepełnosprawności – w kolejnych dniach myśl ta go nie opuszczała. Pragnął, żeby to był dzień szczególny, żeby jegogoście byli bohaterami tego dnia. Wykorzystując swoją rozległą wiedzę na temat Śląska i Ślązaków, postanowił, że w Parlamen- cie Europejskim pokaże, jak wielki i znakomity jest Ślązak. Zor- ganizuje wystawę pt. SILESIUS.
Dlaczego łacińska nazwa Silesius? A jaka byłaby lepsza? Ślą- zak? Schlesier? Slezan? Ślonzok?
Trzeba pokazać Europie, ilu ten skrawek ziemi wydał świato- wej sławy ludzi.
Najtrudniej było wybrać
Wiadomo, nie można pokazać wszystkich, których ujęła prof. Joanna Rostropowicz w pięciotomowej publikacji Ślązacy od czasów najdawniejszych do współczesności, zawierającej bio- gramy znaczących Ślązaków. Trzeba było przyjąć klucz: z każ- dej dziedziny tylko najwybitniejsi. Przedstawieni najzwięźlej jak można – wszak każdy podpis musi być sporządzony w czterech językach: polskim, angielskim, niemieckim i francuskim.
Najpierw Śląscy nobliści – 11 sylwetek naukowców z róż- nych dziedzin nauk przyrodniczych, medycznych i ścisłych. Po- tem Arystokracja ziemi – Europejczycy, przedstawiciele rodów
magnackich, szczególnie zasłużeni dla Śląska: Hans Heinrich XV von Hochberg – książę pszczyński, Franciszek von Winkler – założyciel Katowic, Hugo I Henkel von Donnersmarck z Sie- mianowic.
Arystokrację ducha reprezentowali artyści, literaci, inteligen- cja techniczna i przemysłowcy, ale także naukowcy, nieobdaro- wani Nagrodą Nobla. Wśród artystów znalazł się rzeźbiarz z Pa- procan August Kiss. Świat muzyczny reprezentowali: Grzegorz Gerwazy Górecki z Rozbarku, Georg Phillipp Telemann, kapel-
mistrz na dworze Promnitzów w Pszczynie, Franz Eckert z No- wej Rudy, twórca hymnu państwowego Japonii i Korei, Ślązak z wyboru Wojciech Kilar i Henryk Mikołaj z Czernicy. Spośród artystów wybrano: rzeźbiarza Augusta Kissa z Paprocan, poetę – mistyka Angelusa Silesiusa z Wrocławia, Josepha von Eichen- dorffa z Łubowic, Janoscha (Horsta Eckerta) z Zabrza.
Najtrudniej było z uczonymi – ich Śląsk wydał najwięcej. Wy- brano Teodora Kałużę z Opola, wybitnego matematyka, którego badania wykorzystał Einstein; Oskara Troplowitza z Gliwic, wy- nalazcę kremu Nivea i pasty do zębów; Jana Dzierżona z Łow- kowic, odkrywcę m.in. dzieworództwa wśród pszczół; Gregora Mendla, urodzonego w Hynczycach (obecnie Śląsk Czeski) od- krywcę dziedziczności (prawo Mendla); Ludwika Gutmanna, lekarza urodzonego w Toszku, inicjatora Igrzysk Paraolimpij- skich. Orszak uczonych otwiera Witello ze Śląska – filozof, ma- tematyk, optyk, na którego odkrycia powoływali się w swoich dziełach: Leonardo da Vinci, Mikołaj Kopernik i Johanes Ke- pler; sam nazywał siebie „Syn Polaków i Turyngów”.
Reportaż
15
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Święci śląscy reprezentowani na wystawie to: Jacek Odrowąż z Kamienia Śląskiego, Jadwiga Śląska z Bawarii (żona Henryka Brodatego) oraz diakonisa protestancka z rodu Tiele-Winckle- rów zwana Matką Ewą.
Arystokracja pracy – na Górnym Śląsku w tej dziedzinie to szczególnie trudny wybór, bo dokonany spośród bardzo wielu wybitnych inżynierów, organizatorów przemysłu, wynalazców.
Poczet otwiera Karol Godula z Przyszowic (tego „króla cynku”
nikomu na Śląsku nie trzeba przedstawiać…), następnie Frie- drich von Reden – twórca nowoczesnego przemysłu na Śląsku, John Baildon – ojciec nowoczesnego hutnictwa, Johann Chri- stian Ruberg – twórca metody wytopu cynku znanej do dziś w metalurgii pod nazwą „metoda górnośląska”.
Spośród Sportowców – mistrzów świata i znanych na świecie piłkarzy – wybrano legendarnego Ernesta Wilimowskiego z Ka- towic, długodystansowca w Kosztów Jerzego Chromika, hima- laistę z Katowic Jerzego Kukuczkę, skoczka narciarskiego z Wi- sły Adama Małysza.
I wreszcie Politycy: Wojciech Korfanty z Siemianowic i Jerzy Buzek z Zaolzia.
Wystawę wzbogacają fotogramy Arkadiusz Goli oraz dzieła sztuki nieprofesjonalnej charakterystycznej dla Śląska: malar- stwo nieprofesjonalne oraz rzeźba w węglu – wszystkie z kolek- cji Stanisława Gererda Trefonia, znajdującej się w Rudzie Ślą- skiej (pisaliśmy o niej w poprzednim numerze „Górnoślązaka”).
Wizję plastyczną przedstawił i zrealizował Witold Winiarski, wybitny plastyk, sprawdzony także w Domu Śląskim (m.in. wy- stawa Henryk Sławik – bohater na każdy czas). Wykorzystując
światło, właściwości materiału i technikę elektroniczną, ożywił statyczny temat, jakim są portrety.
Tradycją wernisaży w Parlamencie Europejskim jest catering właściwy tematowi. Tak więc śląskie firmy Kristof z Boguszowic
(piekarnia-cukiernia) i Kuś z Rudy Śląskiej (wędliny), a także Tyski Browar podjęły się reprezentowania śląskich produktów w Brukseli.
Do uroczystego otwarcia przygotowali się trębacze ze Szkoły Muzycznej w Rudzie Śląskiej.
A miało być tak pięknie…
Wszystko zapięte na ostatni guzik. Przy okazji wystawy dwa autokary ze Śląska przygotowane do transportu laureatów kon- kursów, osób odpowiedzialnych za różne części wystawy, mło- dzieży w śląskich strojach, przyjaciół z różnych etapów życia inicjatora i sponsora wystawy. Hotele zarezerwowane, uroczysta kolacja zamówiona, program turystyczny opracowany.
„Rząd belgijski ogłosił czwarty, najwyższy stopień zagroże- nia terrorystycznego. Zakazał zgromadzeń publicznych. Ruch turystyczny został wstrzymany”. Ten bardzo oszczędny komuni- kat podciął precyzyjnie przygotowany plan wystawy SILESIUS w Europarlamencie.
Wystawa miała mieć swój wernisaż 1 grudnia.
Może kiedyś…?
Łucja Staniczkowa Na zdjęciach: fragmenty projektu wystawy SILESIUS autor- stwa Witolda Winiarskiego.
Chcesz otrzymywać „Górnoślązaka” prosto do domu?
Od 2016 roku będzie to możliwe!
Napisz do nas, a skontaktujemy się z Tobą:
gornoslazak@zg.org.pl
16 GÓRNOŚLĄZAK
www.zg.org.plKs. dr hab. Arkadiusz Wuwer – nasz kapelan
Człowiek ze sporym dorobkiem naukowym, o bogatym doświadczeniu, obyty w świecie, który poradzi godać po naszymu, a przy tym miły, sympatyczny i uczynny kapłan – tak jawi się nam nowy kapelan Związku Górnośląskiego. Nasz kapelan.
Księdza kapelana poznaliśmy bliżej na listopadowym kon- wencie prezesów. W piątkowy wieczór, 6 listopada, w Domu Śląskim przedstawił się prezesom naszych kół i bractw. Patrząc po sali, na przejęte twarze słuchaczy, można wywnioskować, że przyjęliśmy go jak w rodzinie, to znaczy: jak należy.
– Mógł filozofować, starać się pokazać, jak zacną i utytuło- waną jest osobą – było słychać po konwencie w tak zwanych ku- luarach. – A jednak usłyszeliśmy po prostu barwną opowieść, pełną ciepła i życzliwości. To dobrze rokuje na przyszłość.
Rzeczywiście, było bardzo nietypowo. Doktor habilitowany, jeden z największych autorytetów w dziedzinie katolickiej na- uki społecznej, mówił między innymi o swoich studiach i wy- kładach we Włoszech, gdzie jedną z najciekawszych nacji, którą poznał, są Friulowie – romańska grupa etniczna, zamieszkująca w północno-wschodniej części kraju. Wspominał, że ich kul- tura i język zawsze przypominały mu, skąd jest, skąd wyszedł na świat. Oraz o tym, że gdy niedawno powrócił tam jako turysta, bardzo mocno dostrzegł podobieństwo tego regionu do Gór- nego Śląska. – W odrodzeniu lokalnych wspólnot jest szansa dla całej Europy, przechodzącej na naszych oczach kryzys warto- ści i tożsamości. To także szansa dla Związku Górnośląskiego.
To także jego zadanie – mówi.
Ksiądz profesor urodził się w Turzy Śląskiej w 1966 roku.
Ukończył wodzisławskie I LO im. 14 Pułku Powstańców Ślą- skich. Pochodzi z wielopokoleniowej, tradycyjnej śląskiej ro- dziny. Od wczesnego dzieciństwa nieobcy mu jest etos pracy – wielu mężczyzn w domu pracowało na kopalni. Wyniesioną z rodzinnego domu pracowitość pożytkuje na co dzień w pracy duszpasterskiej. A ma co robić…
Ksiądz profesor od 2001 roku jest adiunktem dydaktyczno- -naukowym na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W latach 2002-2006 był sekretarzem Arcybi- skupa Metropolity Katowickiego. Od roku 2003 jest członkiem Rady Duszpasterskiej Archidiecezji Katowickiej. W latach 2004- 2009 pełnił obowiązki Rzecznika prasowego Kurii Metropolital- nej w Katowicach i Arcybiskupa Metropolity Górnośląskiego.
W latach 2005-2015 był duszpasterzem dziennikarzy Archidie- cezji Katowickiej. Jest członkiem Rady Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Od roku 2008 zasiada w Senackiej Komisji ds. Organizacji i Rozwoju Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Od roku 2009 jest przewodniczącym ogólnopolskiej Sekcji Wykładowców Katolickiej Nauki Społecz- nej. Od roku 2012 jest członkiem Rady Kapłańskiej Archidiece- zji Katowickiej; sekretarzem Rady Społecznej przy Arcybiskupie Metropolicie Katowickim; przewodniczącym Komisji ds. Spo- łecznych II Synodu Archidiecezji Katowickiej. Przewodniczy też kapitule Śląskiej Nagrody im. Juliusza Ligonia. Ponadto jest członkiem Stowarzyszenia Katolickiej Etyki Społecznej w Euro- pie Środkowej – Vereinigung für katholische Sozialethik in Mit- teleuropa (Linz, Austria) oraz Europejskiego Stowarzyszenia Teologów Katolickich (European Society of Catholic Theology – ESCT) z siedzibą w Leuven (Belgia).
Ksiądz profesor nie krył radości z powierzonej mu kolejnej posługi, przy czym zaznaczał, że to wielkie wyróżnienie i od- powiedzialność. Komplementował też dokonania Związku na przestrzeni minionego ćwierćwiecza: – Związek Górnośląski zawsze kojarzył mi się z działaniami elitarnymi, co do których nie miałem ambicji czy aspiracji pretendować. Powierzenie mi tej posługi postrzegam jednak też w kategoriach działań Bożej Opatrzności – zaznacza.
To prawda, ponieważ u początku duszpasterskiej misji Księ- dza kapelana, w latach 1990-1993, była zwyczajna posługa wika- rego w Michałkowicach. Jak mówi, spotkał tam przy ołtarzu…
młodego óberministranta, a dzisiaj Prezesa ZG Grzegorza Fran- kiego. Jak się okazało, obaj spotkali się nawet wcześniej.
– Ministranci naszej diecezji od dawna pielgrzymowali do Piekar Śląskich i do Turzy Śląskiej – wspomina Prezes Franki. – Mnie także nie mogło tam zabraknąć. Na jednej z pielgrzymek do Turzy korzystaliśmy z gościny rodzinnego domu Księdza ka- pelana. Był wtedy diakonem. Do rana siedzieliśmy z innymi mi- nistrantami, spędzając noc na długich rozmowach przy… her- bacie. Tak to właśnie było.
Przy okazji pierwszego spotkania z prezesami kół i bractw nie zabrakło także pytań o to, kim w rzeczywistości kapelan będzie.
Ksiądz Arkadiusz swoją rolę widzi raczej w asystencji Związ- kowi, pełnieniu posługi duszpasterskiej pośród jego Członków.
Jak zaznacza, przynajmniej na początku będzie chciał po prostu przypatrzyć się temu, co Związek robi.
– Każdy rząd ma zwyczajowe sto dni na nabranie wiatru w żagle. Ja skromnie proszę o to samo – mówił. I deklarował, że zawsze, jak tylko czas i siły pozwolą, będzie do dyspozycji Związku Górnośląskiego.
Trzymamy za słowo i życzymy Bożego błogosławieństwa w posłudze kapelana Związku Górnośląskiego. I witamy w na- szej górnośląskiej Rodzinie!
Krzysztof Kraus
Z życia Związku
17
www.zg.org.pl
GÓRNOŚLĄZAK
Tragedia Górnośląska 1945-2015
Metafora tego, co wówczas działo się na Śląsku
Z Adamem Turulą i Aleksandrą Fudalą, twórcami filmu Tragedia Górnośląska 1945, rozmawia Łu- cja Staniczkowa.
Łucja Staniczkowa: Tragedia Górnośląska jako temat filmu dokumentalnego. Dlaczego?
Adam Turula: Temat zrodził się – jak to często bywa – przy- padkiem i wiele lat temu… Faktycznie historia powstania filmu Tragedia Górnośląska 1945 liczy sobie około 10 lat. Właśnie w roku 2004 kończyła się pierwsza wystawa poświęcona tym wydarzeniom, jaką w Bytomiu zorganizował katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Właśnie wtedy zaproponowałem, by tę wystawę utrwalić i nadać jej kształt filmowego świadectwa o zapomnianym dramacie. Wtedy też, dzięki historykom IPN-u, nawiązałem kontakt ze świadkami oraz rodzinami zesłańców.
Zrealizowany wówczas dokument Przemilczana tragedia stał się w ciągu kolejnych lat świadectwem, do którego sięgali wszyscy zajmujący się tą tematyką. Film miał też swoją emisję w TVP Historia. Gdy Sejmik Województwa Śląskiego, a następnie Se- nat RP, uchwalił zorganizowanie obchodów „Roku Tragedii Górnośląskiej”, oczywistym się stało, że do tematu należy po- wrócić w nowej odsłonie. Dlatego też udało się nam zaintereso- wać tym tematem warszawskie Muzeum Historii Polski, które stało się Producentem Zamawiającym filmu. Trudno przecenić fakt, iż tak prestiżowa, centralna placówka muzealna uważała za niezbędne posiadanie w swych zasobach filmu o tym epizodzie naszej historii.
Nie bez znaczenia była tu determinacja mojej redakcyj- nej koleżanki z TVP Katowice Aleksandry Fudali (obecnie już oboje jesteśmy dziennikarzami i producentami niezależnymi).
Jej wkład artystyczny w ostateczny kształt filmu jest trudny do przecenienia – zaprocentowała tu bowiem jej współpraca z nowo otwartym Centrum Dokumentacji Deportacji Górno- ślązaków do ZSRR w 1945 roku w Radzionkowie.
Aleksandra Fudala: Dla Centrum w Radzionkowie przygo- towywałam tzw. oprawę medialną. Uznałam, że szkoda materia- łów, zarówno graficznych, jak i przygotowywanych dla muzeum inscenizacji z udziałem grup rekonstrukcyjnych. Właśnie dla- tego namawiałam Adama, by nie marnować archiwalnych wy- powiedzi, a całej filmowej narracji nadać nowoczesną formę.
Adam Turula: Z mojej strony – nie chcąc opierać się jedy- nie na już posiadanych archiwach – rozpocząłem poszukiwa- nia i nagrania kolejnych świadków, ofiar deportacji i ich rodzin.
Trafiłem z kamerą m.in. do Zdzieszowic, Wisły Wielkiej, Gli- wic a nawet… Warszawy. Z życzliwą pomocą pospieszył nam również, udostępniając swoje archiwum, katowicki Dom Śląski, a także Miłosława Maciąg z tyskiego oddziału Związku Sybira- ków.
Państwa film określany jest jako dokument fabularyzo- wany. Czy zadecydowały o tym tylko sceny, tzw. „dokrętki”, w których występują aktorzy? Skąd taka właśnie forma?
Aleksandra Fudala: Ciężko odtworzyć wydarzenia sprzed 60 lat, nie dysponując archiwalnymi kronikami ani innymi ma- teriałami filmowymi. Wtedy ratunkiem są właśnie insceniza- cje. Korzystając z okazji, chciałam podziękować grupom re- konstrukcyjnym, biorącym udział w filmie oraz wszystkim aktorom–amatorom, którzy, jak by na to nie patrzeć, zagrali w bardzo sugestywny sposób.
Adam Turula: Uzyskaliśmy zupełnie nową jakość – nie tylko merytoryczną, ale i artystyczną. Każdy obraz jest filmową meta- forą tego, co wówczas działo się na Śląsku… Zresztą nie tylko na Śląsku, bo przecież sowieckie deportacje, wysiedlenia i wywózki na Wschód to wówczas był prawdziwy znak czasu – signum sta- linowskiej polityki na zajmowanych terenach. Dawne polskie kresy doświadczały tego już w latach 30. podczas tzw. „akcji polskiej”, która kosztowała 200 tysięcy ofiar. Podczas II wojny