M 3 5 . Warszawa, d. 27 Listopada 1882. T o m I ,
PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA11 W W arszaw ie: rocznie rs. 6
kw artalnie 1 kop. 50 Z przesyłką pocztową: rocznie „ 7 „ 20
kw artalnie „ 1 „ 80.
Adres lie«la
Komitet Redakcyjny stanowią: P. P . Dr. T. Chałubiński, J . Aleksandrowicz b. dziekan Uniw., mag. K. Deike, Dr.
L. Dudrewicz, mag1. S. K ram sztyk, mag. A. Ślusarski, . prof. J. Trejdosiewicz i prof. A. W rześniow ski.
Prenumerować można w Redakcyi W szechśw iata i we w szystkich księgarniach w kraju i zagranicą.
P o d w a le Nr. S
Jubileusz prof. D-ra Szokalskiego.
W dniu 18-ym L isto p ad a r. 1). z in icy jaty - w y T o w a rzy stw a L ek a rsk ieg o obchodzono w gronie lek arzy i przyrodników tu tejszy ch 2 5 -tą rocznicę objęcia se k re ta ry ja tu stałego w tem T o w a rzy stw ie przez uczonego, którego im ię, tysiącznem i nićmi zw iązane z dziejam i naszój n a u k i i to n iety lk o lekarskiój, ze czcią j« st w sp o m in an e wszędzie, gdzie brzm i nasza m ow a. U roczyste, a nader liczne zebranie otw o rzy ł prezes Tow . Lek. D -r O rłow ski k ró tk ie m przem ów ieniem , poczem b ib lio te k a rz T o w a rz y stw a D -r K ośm iński zabrał głos, opow iadając dzieje tego pracow itego i zasłużonego żyw ota, o ile obfite z nich owoce zebrała nasza społeczność lekarska, a w szcze
gólności w arszaw sk ie Tow. L ek a rsk ie.
P o d ajem y je d e n z licznych głosów, które w tem zebran iu podnoszono, m ianow icie głos dziekana A leksandrow icza, zabrany w im ie
n iu grona przy ro dników . P a n o w ie !
P ozw ólcie do zasług czcigodnego J u b ila ta położonych w dziedzinie m ed ycyny i w sfe
rz e T o w a rzy stw a L ekarskiego, k tó ry c h bu d u ją c y obraz sk reślił nam szanow ny b ib lio te k a rz T o w a rzy stw a, dołączyć w iązankę Jeg o
zasług, zdziałanych dla przyrodników , w im ie
n iu k tó ry c h głos podnieść m am zaszczyt.
N aprzód tedy, niech m i wolno będzie p rz y pom nieć fak t, że jeg o to staran io m p rz y ro d n i
cy zaw dzięczają otw arcie dla nich podwojów w p rz y b y tk u T o w a rzy stw a L ek arskiego . To ożywcze naukow e ognisko, ja k ie przyrodnicy w gościnnem a p ok rew nem sobie T ow arzy stw ie L ekarskiem , dzięki staran io m D -ra Szo- kalskiego znaleźli, uw olniło icli od koniecznej potrzeby zaw iązania to w arzy stw a specyjalne- go, połączonego u nas z ta k w ielkiem i tr u dnościam i.
Nic poprzestał atoli nasz szanow ny J u b i
la t n a tem . Czuł on dobrze, iż dla zbliżenia się ludzi n a jednej p ra cu jący ch niw ie, niedość je s t u ła tw ić im k om u niko w an ie się n a for
m alny ch p eryjo dy czn ych posiedzeniach w To
w arzystw ie L ek a rsk iem . T rzeba więc było obm yślić prócz tego, środek in ny , do koleżeń
skich zbliżeń prakty czn iejszy . In ic y ja ty w a przezeń w ty m względzie zrobiona, przez przyrodników z wdzięcznością została p rz y j ę ta i niebaw em w eszła w życie. M iędzy
p rz y ro d n ik am i zak w itł ten rodzaj serd e
cznego zbliżenia, k tó ry w poufnem obco
w aniu pozw ala i w ypow iedzieć w iele i skupić siły do wspólnej pracy.
Dalój przytoczę, że gd y po śm ierci ś. p. b.
re k to ra Szkoły Głównój M ianow skiego, nie-
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
546
W SZ E C H ŚW IA T .Jft 35.
k tó rzy z daw nych uczniów tój szkoły, po d
nieśli zaraz m yśl uczczenia pam ięci ta k zacne
go i dobrze ojczyźnie zasłużonego m ęża, j a - kim bądź czynem odpow iednićj doniosłości, zwrócili się oni przed ew szy stk iem po rad ę w ty m w zględzie do czcigodnego J u b ila ta n a szego, ja k o b. profesora S zk o ły G łów nój.
W iadom o, że w zadość u czy n ien iu te m u żą
daniu, on p ierw szy podał p ro je k t, n a uczcze
nie pam ięci M ianow skiego przez u tw orzenie krajow ego M uzeum fizyjograficznego jeg o im ienia.
D la rozw ażenia tego p ro je k tu i k ilk u in n ych gdzieindziój p o w stały ch , j a k w iadom o, w ybran y by ł k o m ite t z bb. profesorów i w y - chow ańców S zk o ły G łów nój, k tó ry to kom i
te t re z u lta t swój p ra c y p rz e d sta w ił do u zna
nia ogólnego ze b ra n ia kolegów . N a te m zaś zeb ran iu po długiój d y sk u sy i, w iększością głosów p rz y ję ty został p ro je k t u tw o rz en ia
„kasy im ienia M ianow skiego" — in sty tu c y i, ze w zględu n a jój cele, rów nież b ard zo wa- żnój i użytecznój.
J a k k o lw ie k za te m p ro je k t prof. S zokalskie- go co do M uzeum fizyjograficznego, do s k u t
k u nie przyszedł, posiane w szakże przez niego ziarno wzeszło szczęśliwńe i w y ro sło w k r ó t
k im p rzeciągu czasu w p ię k n e drzew o, obe
cnie o dw u ju ż k o n arach , z k tó ry c h ro z
w oju m ożna wnosić, że i dalój po m y ślnie ro z
w ijać się będzie. Ludzie, k tó ry m w ola kole
gów po w ierzyła p ielęgnow an ie teg o drzew a, przez pam ięć n a niedoszłe do s k u tk u M uzeum fizyjograficzne, je d n e m u z k o n aró w n ad ali m iano „ P a m ię tn ik a fizyjograficznego".
D ru g i k o n a r tego drzew a, pism o „W szech św iat", pośw ięcone p o p u lary z o w an iu n a u k przyrodniczych, n ik o m u innem u, ty lk o p ro fesorow i S zo k alsk iem u początek swój za
wdzięcza. G d y bow iem podobne co do t r e ści pism o „ P rz y ro d a i P rz e m y sł" d la b ra k u m a te ry ja ln y c h środków , p rzy n ied o state- cznój liczbie p re n u m e ra to ró w , swój ży w o t za
kończyło, kółk o p rzyrodników , ożyw ione du chem dzielnego do p ię k n y c h czynów in ic y ja - to ra , postanow iło niedopuścić, ab y k ra j, p rzy ta k slabem u w z g lę d n ie n iu n a u k p rz y ro d n i
czych w p ro g ra m a ta c h publicznego w ych o w a
nia, m iał być pozbaw iony o rg a n u , u ła tw ia ją cego chociaż częściowe p rz y sw o jen ie w iedzy przyrodniczej. A czkolw iek w ogólności ludzie niezam ożni, zdołali je d n a k zbiorow em i siłam i
u tw o rzy ć niezbędny n a w ydaw nictw o tego pism a fundusz, w czem n a początek bardzo im dopom ógł zacny in ic y ja to r dzieła, przez w ynalezienie źródła skrom nój w praw dzie, lecz zawsze wrażnój pom ocy m atery jalnó j j e dnego m ecenasów n au k i.
Z a ty le zbaw iennych podniet i pom ocy, o k a
zanych p rzyrod niko m w ich pracach, z uczu
ciem głębokiój wdzięczności w ich im ieniu sk ład am p rzezacn em u Ju b ila to w i serdeczne życzenia — oby w najdłuższe la ta świecił nam i przodow ał sw oim rozu m em i sercem .
0 przemianach owadów
( M e t a m o r p h o s e s i n s e c t o r u m )
podał D -r J. S z n a b I.
I I I ')•
L i s z k i i p o c z w a r k i o w a d ó w .
L iszki ow adów po siad ają k s z ta łty n a jró żnorodniejsze, w e w n ętrzn a ich budow a p rzed
sta w ia rów nież w ielkie różnice. C iało liszek najczęściój w ydłużone, podzielone je s t n a pierścienie mniój lub więcój w yraźn e i z tój p rzy czy n y podobnem i są do p ew n ych ro baków (t zw. pierścienic, A n n u lata) i ta k sam o j a k te o statn ie posiadają szeregi zwo
jó w nerw ow ych, połączonych z sobą n e rw a mi. B u dow a liszek p rzed staw ia ro zm aite sto pnie doskonałości. N ajniżój uorganizow ane i często p aso rzy tn ie żyjące liszki podobne są zu pełn ie do robaków (zob. fig. 1) i pozbaw ione są niety lk o nóg, lecz ta k ż e i g łow y w raz z o r
g an am i zm ysłów ; o statn ią za stę p u ją pierw sze pierścienie ciała, z k tó ry c h n ajp ierw - szy p rzed staw ia część głow ow ą z odpo- dnim zw ojem m ózgow ym (np. liszki wielu m u ch i owadów b ło nk o sk rzy d ły ch ). T akie liszki, posiadające n ajn iższą organ izacy ją, po
su w ają się j a k pijaw ki, opierając się k olejno przedniem i i ty ln em i p ierścien iam i ciała, po
siadaj ącem i częstokroć n a dolnój pow ierzchni m aleń k ie w y p u k len ia skórne w kształcie b ro d aw ek, p o k ry te niekiedy szczecinkam i dla łatw iejszego czepiania się przedm iotów ; są to
!) P . N -ry 28 i 31 W szechświata.
M 35.
W SZ EC H ŚW IA T.547 ta k zw ane nibyn óżki czyli nóżki fałszy w e
(P seudopodia v. pedes spurii), k tó re ty lk o pod w zględem fun kcyi p rzed staw iają analogiją z nogam i praw dziw em i ow adu dojrzałego, zre
sztą w cale do tak o w y c h nie są podobne i pod
czas przem iany g iną. B eznogie liszki nie m ają rów nież szczęk w łaściw ych, lecz zam iast t e go w środku przedniój części ciała (ta k zw. głowowój) zn a jd u ją się tu ż p rzy otw orze gębow ym tw a rd e w y su w aln e u tw o ry c h ity n o - we ') najczęściój k s z ta łtu kró tk ieg o szydła, zapomocą k tó ry ch n a k łu w a ją części roślinne lub zw ierzęce, aby j e wyssać. N iek tó rzy przyrodnicy, n aw et znakom itsi, nieznając h isto ry i przem ian podobnych liszek, brali je za ro baki lub ślim ak i; i ta k np. v. H ey d en opisał liszkę m u ch y M icrodon inutab ilis L inn.
ja k o n o w y rodzaj ślim a k a lądow ego pod n a
zw ą P a rm u la (Isis 1823 p. 1247); niezadługo potem i niezależnie v. S p ix opisał tęż sam ą liszkę ja k o now ego ślim aka pod nazw ą S cu-
telligera (A b h an d l d er k. baierisck. A kad. der W issensch. B d. IX , 1824). O pisy te przeszły następ n ie do w ielu dzieł przyrodniczych. N a j
niższą budowę, ja k ju ż powiedziano wyżój, m a j ą liszki żyjące p asorzytnie. F ig . 1 p rz e d sta
L i s z k a g z a k o ń s k i e g o ( (G astrophilus equi).
gł — pierścień głowowy, />
pt — trzy pierścieni piersiowe cz. ?> ranni j
tułowiowe. h 3 mmi
po — dziewię* pierścieni brzusznych cz. odwłokowych.
V
w ia liszkę gza końskiego (G a stro p h ilu s v.
G a stru s equi), ży jącą w przewodzie po k arm o w ym konia; je s t ona niejako typom zw ierząt staw ow atycli: ciało je j od początku do końca je s t podzielone n a rów ne pierścienie, zupeł
nie j a k u robaków obrączkow ych; górna część ciała niczem n ie różni się od dolnój, a i p rzed n ia bardzo j e s t podobna do ty ln ó j;
żadnych w y ro stk ó w przed staw iający ch k o ń czyny lub p rz y rz ą d y z niem i analogiczne nie posiada; zupełnie m a się inaczój u ow adu do
skonałego, t. j . gza skrzydlatego, k tó ry z lisz-
') Chityna, substancyja do drzew a i rogu podobna;
o nićj będzie poniżej.
k i tćj pow stał; u ostatniego (fig. 2) trz y p ie r
ścienie piersiow e zrosły się w je d n ę całość i u tw o rz y ły k ró tk i w y p u k ły tu łó w (T ho rax), na k tó ry m tu i owdzie .-■■Oł zn a jd u ją się pow ierz
chow ne szw y w sk azu ją c e m iejsca zrostu
pierścieni; do tuło w ia przy czepione są sk rzy dła a od dołu trx y p a
ry nóg; g łow a je s t zupełnie w y kształco na, a k ró tk i odw łok (czyli brzuch), stano
w iący jed n ę całość, złożony je s t z sześciu zrosłych z sobą pierścieni i odpow iednio te m u n a p ły tk ie p rzegu by podzielony.
O w iele doskonalćj zbudow ana je s t liszka ow adu ko m arow atego, zw anego drgalczykiem (C hironom us plum osus) ') (fig. 3), żyjąca w w odzie i ja k k ry sz ta ł przezroczysta, z tego pow odu dogodna do badań. P o sia d a ona gło
wę w yraźną, a n a k ońcu ciała, czyli n a ogo-
? ud yg
F ig. 2.Giez koński dojrzały.' gł — głowa; pt — tułów;
po — odwłok.
Fig. 3. L i s z k a k o m a r a (Chironomus plumosus).
Na głowie różki (r), oczy (o), szczęki (s,), żuchwy (sa) i głaszezki gębowe (gk.
(a) guz piersiowy zam iast nog; (b) część ogonowa uzbrojona haczykami; (k) przewód kiszkowy; (sg) serce g rz b ie to w e ;''— (rb) rdzeń nerwowy brzuszny; przedni je^o koniec złożony ze zwoju gardzielow ego górnego cz.
mozgowego (zg) i dolnego gardzielowego (zd) tworzy pierścień nerwowy otaczający gardziel, (ng) nerw żohjd-
ko-gardzielowy odchodzący ze zwoju mózgowego.
now ym pierścieniu um ieszczone są dro bne p a zurki; poniew aż otw ór gębow y nie odpow ia
da dokładnie środkow ój osi ciała, lecz położo
n y j e s t nieco poniżój aż k u ty ło w i, przeto zw ierzę poszukując pożyw ienia, zm uszonem je s t poruszać się, m ając je d n ę pow ierzchnię ciała zw róconą k u dołowi, przezco tak o w a staje się pow ierzchnią brzuszną. L iszk a d rg a l- czyka n ie m a jeszcze nóg, lecz zam iast n ic h n a
*) Znany zapewne wielu czytelnikom piękny zielony komar, który w pada wieczorem do oświetlonych miesz
kań i buja wkoło lam py; posiada piórkowate różki.1 nie kąsa.
5 4 8 W SZ E C H ŚW IA T .
m B 5 .
dolnój pow ierzchni ciała posiada guz p o k ry ty szczecinkam i, zapom ocą k tórego czepia się przedm iotów ,' gdy odw łok się k u rc z y , n a s tę p nie przyczepia się ogonem (b), a część p rz e dnią ciała w y su w a naprzód. In n e liszk i m uch zam iast guza i haczyków p o siad ają albo n iby- nóżki, lub też ciało m a ją p o k ry te szczecinka
mi, drobnem i kolcam i i t. p., k tó re po bokach pierścieni są um ieszczone i są p u n k te m o p a r
cia podczas p rzenoszen ia się z m iejsca na m iej
sce. U p aso rzy tn ie ży jący ch liszek, np. u gzów i t. p. n a p ierścieniach ciała zn a jd u ją się liczne poprzecznie rozm ieszczone h ac zy k i lub kolce, ostrzem k u ty ło w i zw rócone, k tó re u ła tw ia ją c posuw anie się naprzód, u tru d n ia ją z a ra zem w steczne cofanie się.
G ęba tój liszk i u zbrojona j e s t m ocnem i za- zębionem i szczękam i (s), służącem i do chw y
ta n ia i ro zd rab n ian ia pokarm ów , ja k o te ż p a rą m aćków (gk); prócz tego n a głow ie są różki (r) i oczy (o). W e w n ą trz ciała oprócz przew o
du pokarm ow ego (k), poczynającego się o tw o rem gębow ym , a kończącege odbytem (A nus), je s t jeszcze ru rk o w a te rytm icznie k urczące się serce (sg), um ieszczone w części grzbieto- wój ciała, k tó re je s t m otorem ru c h u k rą żen ia k rw i po całem ciele; bezb arw n a k re w nie k r ą ży ta k j a k u w ielu in n y ch zw ie rzą t w oddziel
n y c h naczyniach krw ionośnych, lecz porusza się w licznych rozgałęzionych p rzestw o rac h , z w ejrzen ia do g ąb k i podobnych, m ięd zy tk a n k am i ciała.
L isz k i w szystkie, t a k sam o j a k o w a d y do
skonałe, odd y ch ają d y cliaw kam i (T racheae).
S ą to długie rureczlci w ielo k ro tn ie w ciele się rozgałęziające i w ypełnione pow ietrzem ; d y c h a w k i o tw ie ra ją się n a p rzedn im i ty ln y m końcu ciała, a n iek ied y i w środku, o tw o rk a m i zw anem i tc h a w k a m i (S tig m a ta ), um ie- szczonemi często k ro ć w k o ń cu d ługich ru re - czek; u n ie k tó ry c h liszek, m ianow icie ż y ją cych w wodzie, o tw o rk i d y ch a w ek są zam knięto, ażeby j e ochronić od zalania w odą;
n a to m ia st p o siad ają one ta k zw. sk rz e la dy- chaw kow e k s z ta łtu blaszek, n ite k i t. d. u m ie szczone po b okach ciała lub n a je g o końcu, a n iek ied y w kiszce odchodow ój; w ni cli roz
gałęziają się dychaw ki. P o w ie trz e z d ycha- wok skrzelow ych p rz ed o staje się do w e w n ę trznych dychaw ek. K ied y liszk a (lub po- czw arka) zm ienia życie w odne n a lądow e, w tedy skrzela odpadają, a o tw o rk i oddecho
we, p row adzące do dychaw ek, dotychczas zam knięte, o tw iera ją się.
S ystem nerw ow y
ośrod k ow y(rb) w k s z ta ł
cie długiego podw ójnego łań cuch a rozcią
g a się wzdłuż brzusznej części ciała; p raw a i lew a stro n a ciała posiada swe oddzielne ośrodki nerw ow e, zw ane zw ojam i (ganglia), połączone z sobą (poprzecznie), jak o też ze zw ojam i poprzedzającem i i n astęp n em i zapo- m ocą nerw ów , od k tó ry c h odchodzą liczne gałązki k u m ięśniom
skórnym(w zdłuż ciała idącym ), m ięśniom poprzecznym ciała, m ięś
niom p o ru szający m nogi, szczęki i t. d., stąd też każdy pierścień, z k tó ry ch ciało się s k ła da, może w yk ou yw ać oddzielne ru c h y . G łow a sk łada się z dw u głów nych pierścieni: z g ę
bowego czyli szczękowego (pow stałego ze zrośnięcia się trzech pierścieni zarodkow ych) i z właściw ego czyli mózgowego, k tó ry , ja k o siedlisko n ajw ażniejszych organów zm ysło
w ych i w ładca w szystkich członków , posiada zwój najw ięk szy z
.Tanym ózgiem , albo zw o
je m gardzielow ym g ó rn 3rm (zg) dla odróżnie
nia od zw oju gardzielow ego dolnego (zd), znajdującego się w brzusznej części ciała;
w szy stk ie te zw oje i łączące je n e rw y stan o w ią t. zW. rd zeń nerw ó w y brzuszny. Oprócz tego, u w szystkich liszek pom iędzy o rganam i ciała znajd uje się m asa kom órek tłuszczo
w ych, stan ow iący ch t. zw. przez R ó a u m u ra
„ciało tłuszczow e" (corps graisseu x ), k tóre w kształcie błon lub ja m is ty c h różnój w ielko
ści zrazików w wielkiój ilości nagrom adzone pod skórą, otacza rów nież kiszki i in n e n a
rz ąd y w ew nętrzn e, na podobieństw o błony otrzow nój (P erito n eu m ), znajdującej się w j a m ie brzusznój zw ie rzą t ssących, rozm aicie po- fałdow anój i pokryw ającó j niem al w szystkie organy .
C iało tłuszczow e znajdu je się. w najściślej
szym zw iązku z oddychaniem i odżyw ianiem ciała owadów, a szczególniój liszek i służy zarazem do u sta le n ia w ew nętrzn ych trzow iów zw ierzęcia. Utwrorzoue zo zbytecznego n ag ro m adzenia się substaucyj pożyw nych, służy' ta k sam o ja k u wielu w yższych zw ierząt do w ytw o rzenia ciepła i zasp ak ajan ia potrzeb organ izm u podczas długiego okresu gło do w e
go, w k tó ry m ow ady, ja k o poczarki lub pupki, n ic p rz y jm u ją z zew n ątrz żadnego pożyw ie
nia, lecz odżyw iają się. w yłącznie przerobom
swyrch zapasów tłuszczow ych. Z ty ch o statn ich
JVs 35.
W SZ EC H ŚW IA T.549 prócz tego w y tw a rzają się now e organy, a d a
w niejsze liszkow e (jak zaczątk i organów płciow ych, skrzydeł, nogi i t. d.) doskonalą się; ju ż sam a obecność licznych i n ader deli
k a tn ie rozgałęzionych dychaw ek w ciele tłu- szczowem w skazuje, że odbyw a się w niem n ader czynne zużyw anie tlen u i żyw a p rze
m iana m atery i, co tak że potw ierdza i obec
ność w niem k w a su moczowego.
Ciało tłuszczow e m oże być niejak o uw aża
no za wielozrazow e płuco, k tó re w ypełnia cale ciało ow adu ta k dalece, że naw et zn a j
duje się w różkach. nogach i t. p.; w niem też ostatecznie kończą się ostatn ie rozgałęzienia dychaw ek, ta k sam o ja k oskrzela zw ierząt w yższych kończą się p ęcherzykam i płucnem i.
P om im o w ięc niedokładnej napozór budow y system u k rą żen ia k rw i u ow adów , ta o statn ia znajdując się w ogólnem p łu cu w bezustannej styczności z pow ietrzem , zaw sze je s t świeżą, a rte ry ja ln ą , — n ie ta k ja k np. u zw ierząt w yższych, u k tó ry ch ty lk o od czasu do czasu przepływ ając przez płuca, zam ienia się ko lej
no z żylnój n a a rte ry ja ln ą . Ciało tłuszczow e prócz tego służy jeszcze ja k o narząd k rążenia soków — niezliczone bowiem w y p u stk i jego w k ształcie sieci z ru r e k zlożonćj oplatają trze w ia i kiszki i w ątpliw ości nie ulega, że straw io n e su b stan cy je pożyw ne dostają się chociaż w części z kiszek do ow ych rureczek, gdzie częściowćj u legają przeróbce. S ą to więc pod pew nym w zględem naczynia chłonne czyli m leczne (chylusow e), dotąd u owadów nieznajdow ane. Ciało tłuszczow e ja k o mięk
kie, n adaje liszkom pew ien stopień m iękko
ści i giętkości; gdy żerują, m ogą w edług woli ciało sw e wesprzeć na brzegu liścia lub ucze
pić się nóżkam i brzusznem i; gdy się porusza
ją , w celu u n ik n ięcia przeszkód m ogą ciało w yginać w najro zm aitszy sposób, lub też prze
suw ać się przez wąskie, pow yginane i labi
ry n to w e drożyny.
IV .
Stany młodociane (liszki, poczw arki, pupki) w różnych rzędach owadów.
Owady dwuskrzydłe (D iptera). W ża
dn y m rżędzie owadów nie sp o ty k am y ta k różnorodnie zbudow anych liszek ja k u ow a
dów d w u sk rzy d ły ch . Z n ajd u ją się tu ro zli- | czne przejścia od zupełnie bezgłow ych do opa- |
trzon ych głow ą liszek; nóg praw dziw ych nie m ają, n a to m ia st n iek tó re posiadają nibynóżki;
ostatn ie są to g ru b e i k ró tk ie stożko w ate lub w alcow ate w yp uk len ia skórne, m ogące się w y su w a ć lub wciągać, częstokroć opatrzone szczecinkam i; u gnilow oda p stro burz usznego (H elophilus pcndulus) znajduje się siedem p a r ta k ic h nóżek n a brzusznej pow ierzchni ciała.
L iszki d w u sk rzy d ły ch , należących od od
działu D ip tera cyclorapha '), j a k np. naszych m uch dom ow ych (M usca), gzów (O estrus), (zob. fig. 1), ścierw ie (S arcophaga) i t. p. są bezgłow e (larv ae aeeplialae), a raczej m ają n iew y raźn ie odgraniczoną głowę. C iało ich w ydłużone, z obu s tro n najczęściej zaostrzo
ne, m iękk ie i gładkie, je s t biało lub szarowo zabarw ione i n iek ied y ta k prześw iecające, że przez cienką skórę w idzieć m ożna dokładnie głów ne zary sy pni dychaw kow ycli i przew o
du pokarm ow ego; sk ła d a się ono z k ilk u n a s tu (najczęściej 13-tu) słabo odgraniczonych pierścieni; otw ór gębow y znajduje się w czę
ści przedniej ciała odpow iadającej głow ie, m ogącej się w y suw ać i w ciągać ja k lo rn e tk a w d ru g i i trze ci pierścień tułow ia, nie m ającej oczu i opatrzonej ro żk o w atem i brod aw kam i lub n iekiedy rożkam i; w części głowowej ciała niem a ani szczęk ani żuchw , lecz za
m iast nich zn a jd u ją się dw a (czasem 3;—4) długie haczyki lu b ostrza b ru n a tn o -zab a rw io nę, ułożone w zględem siebie rów nolegle i ku przodow i skierow ane; są one W ciągnięte w e
w n ątrz przednich pierścieni ciała i oparte w gardzieli na ta k zwanój „podpórce gardzie
lo w ej14 (S chlu nd geriist) i przez d elik atn ą skó
rę liszki prześw iecają; ostrza te nie służą do gry z ie n ia lub żucia, lecz do n ak łu w an ia, p rz y czepiania się, a n aw et do pełzania; liszka w y suw a j e i albo n ak łu w a rośliny i zw ierzęta, k tó ry c h sokam i się żyw i, lub też haczykam i w y ry w a cząsteczki pożyw ne, do czego dopo
m aga jój tw a rd e i zaostrzone trój g raniaste narzędzie, k tó re u pew nych g atun kó w (np.
u C alliphora v o m ito ria) m iędzy obydwom a haczykam i się znajduje.
') T. j. dw uskrzydłych z bobówką (odmianą, pupki), kulisto pękającą; nieruchome ich pupki otoczor.e są okryw ą (Puparium ), pow stałą z zeschłej skóry liszkowej i pękającą, u góry w kierunku łukow atych szwów, tak, że odskakuje jak b y m ała przykryw eczka, a przez po
w stający takim sposobem otwór wychodzi owad skrzy*
dlaty.
5 5 0 W SZ E C H ŚW IA T .
tfs 35.
T ak ie bezgłow e liszki n ie ty lk o że n ie po
siadają oczu i nóg, lecz b ra k im n iek ied y roż
ków i głaszczków żuchw ow ych (m ałe broda- w eczki m iejsce ich zastępują), a n a w e t wsze
lakiego uzbrojenia gębow ego, ja k haczyków , podpórki gardzielowój i t. d. L isz k i ow adów dw usk rzy d ły ch z oddziału „ D ip te ra o rth o ra - p h a “ 2) posiadają ju ż nieco w yższy od poprze
dnich stopień o rg a n iz acy i (zob. fig. 3, 4 i 5);
2 1
F ig . 4. 1. Liszka (larv a) i 2. poczw arka (Pupa sem icom pleta v. Nympha) kom ara pospolitego
(C ulex pipiens).
głow ę m a ją w y raźn ą, lecz nóg w łaściw y ch n ie p osiadają, ty lk o nib y n ó żk i; liszki te są n ie ja k o pow tórzeniem w yższego sto p n ia roz- w oju n ie k tó ry c h pierścienic n p . N ais, u k tó ry c h głow a j e s t ju ż w y ra źn a, lecz n o g i nie
w y k ształco n e. Je d n e , m ian o w icie p ry sz cza rk i (C ecidom yidaej, u k tó ry c h g ło w a jeszc ze nie w y ra źn a, m a ją w około gębow ego o tw oru tw a r d ą ch ity n o w ą, ciem n o -zab arw io n ą p rz y k ry w k ę (t. zw. k a p su łk ę ) głow ow ą; w sz y stk ie inne ro d zin y p o siad ają bardzo w y ra ź n ą , tw a r dą ch ity n o w ą g ło w ę k s z ta łtu o k rą g łe g o , j a k np. u k om arów i w ogóle u długoróżko w ych (D ipt. o rth . nem ato cera) lub w ydłużoną, ja k u k ró tk o ró ż k o w y ch (D ip t. o rth . b ra c h y c e ra ), np. u bąków , łow ików i t. p. W g ło w ie za
wsze znajd u je się mózg; o p atrz o n a p rz y te m w a rg ą g ó rn ą i w y raźn em i szczękam i gó rnem i przeciw ko sobie sk iero w an em i, k tó re p o r u szają się poziomo, ta k j a k u gąsienic lub u o w a - dów dojrzałych z rz ęd u chrząszczy i t. d.
Których poczwarki przed w yjściem dojrzałego ow a
du pękają, w kierunku szwów podłużnych lub p rzecin a
jący c h się pod kątem prostym, skąd nazw a „p ro sto - pękające“ .
i służą do żucia (ja k np. u lcńków , B ib ion i- dae, i in n y ch rodzin z oddziału długoróżko
w ych, N em atocera (fig. 5). U in n y ch znow uż (u krótkoróżkow ych, O rth o ra p h a b rachy cera, j a k np. u w odolągów (S tratio m y s), ślepni
(C h ry s o p s ), ju szn ic (H a e m a to p o ta ), b ą
ków (T ab anu s) i t. p., m ający ch głowę w y dłużoną, szczęki u ło żone są w zględem siebie rów nolegle, a ich ostrza k u przodo-
I*jg. 5. A. G hiw a^liszki le n ta w jskiero w an e (fig.
6;s - szczęki; gk - g l a s z c z k i 2 > ?>? P rÓCZ t e S ° żuchwowe (ptalpi inaxillares)
zn a jd u ją
s i ęjeszcze
p t—
pierw szszy pierwszyniek ied y o k rą g ła w e
pierścień ciała; tch — pier- ~w sza p a ra tchaw ek.
hib podług ow ate żu chw y, g laszczk i żu chw ow e (głaszczelc w arg o w y ch liszk i dw u
sk rz y d ły c h nie posiadają) i rożki często
k ro ć zm arniałe; oczy są pojedyńcze, najczę-
1 2 3
/w g
F ig. 6. Liszka jusznicy (H aem atopota pluvialis).
1. L iszka 3 razy powiększona: g ł—głow a,tch— tchaw ki.
2. Głowa liszki znacznie powiększona, wg — w a rg a górna; s t — szczęki górne; g k —głaszczki żuchwowe; r — rożki; o — oczy; p g —podpórka gardzie
lowa. — 3. Część gębowa; znaczenie liter też same.
s2 żuchwa.
M 35.
W SZ EC H ŚW IA T. 551ściój w yraźne, niekiedy oczu b rak ; n ib y
nóżki (od 1 do 5-iu p ar) um ieszczone są na brzusznćj pow ierzchni ciała, u niek tó ry ch n a
w e t n a tu ło w iu (B rau er); niek tó re pełzają ja k gąsienice, np. C eratopogon.
L iszk i pryszczarek (Cecidom yidae), ta k n a zw anych z pow odu, że n ak łu w a ją c rośliny, przyczyniają się do po w staw an ia n a nich ró- żnokształtn ych n a ro śli, zw anych galasam i (ta k sam o j a k to czynią galasów ki z rzędu błonkoskrzydłych), zw róciły w now szych cza
sach pow szechną n a siebie u w a g ę p rz y ro d n i
ków z powodu, że odk ry to u nich (prof. M.
W a g n er z K azania) t. zw. „dziew iczorodztw o"
(P artbenogenesis; M etagenesis) znane w p ra
wdzie ju ż daw nićj, ale n ig d y dotychczas nie- spostrzegane u n iew yk ształconych form ow a
dów, do ja k ic b należą liszki, u k tó ry ch o rg a n y płciowe są dopiero w zaczątku. N a w iosnę sk rzy d lata sam ica p ry sz cza rk a sk ład a ja ja pod k orą drzew , z n ich w krótce legną się liszki, a w odw łoku (cz. brzuchu) ty c h o statn ich po
w stają now e liszki; te znow u rosn ą, żyw iąc się ciałem tłuszczow em i organam i liszk i m a
cierzystej, a ro zd arłszy wreszcie jój skórę w y
chodzą j a k gdyby z w orka; z kolei i one ule
g a ją tem uż sam em u losowi i w ten sposób w czasie w iosny n a stę p u ją po sobie kolejno całe pokolenia p ry sz cza rek bez żadnego uprze
dniego zapłodnienia, k tó re zresztą byłoby bezw arunkow o niem ożliw em ; w końcu o sta tn ie pokolenie liszek przem ienia się n a po- c z w a rk i, z k tó ry c h w ychodzą sk rzy d late i płciowo dojrzałe owady. (O. d. n.)
WSPOMNIENIA Z PODRÓŻY
PO PERU
K R A J I P R Z Y R O D A , przez
JANA SZTOLCM ANA.
(Dokończenie).
S k ło n y gór p o k ry w a dość rzad k a traw a, jasno-zielonego koloru, lub niew ysokie k rz ak i rośliny zw anój przez k rajow ców lloque (C olu- m ellia obovata), a dającćj nadzw yczaj m ocne lask i, bardzo w ty c h stronach cenione. Z w ró
cić m uszę u w agę czytelnika, że przejście od S ie rry do K iczuy n ie ty lk o daje się odróżnić po w zrastającem gorącu, lecz n aw et po kolo
rze roślinności, pokryw aj ącój szczególniój sk łony gór, gdy bow iem sierrań sk i k ra jo b raz odznacza się bardziój ciem ną zielenią, a nie
k ie d y n a w e t tam , gdzie w y stęp u ją k rz a k i — czerw onaw ą; tu , w gorętszych częściach ro ślinność j e s t jasno-zieloną, m iejscam i żółta- wo-zieloną i wogóle bardziój drobuolistną.
Q uichua posiada jeszcze w swój florze zna
n ą n am ju ż brodę A bsalona (U snea), ponie
w aż je d n a k p aso rzy tn a ta roślina rozw ija się nie n a każdym g a tu n k u drzew a, a drzew ta kich ja k ie lubi, w gorętszych dolinach S ie rry j e s t niew iele, zatem i usnea nie n a każdym k ro k u ja k n ad Z aru m illą w ystępuje. L u b i np.
czirim oję, g dy przeciw nie n a drzew ach guavo n ig d y jój nie w idziałem . W łaściw ie pasorzy- tn ą nazw ać jó j niem ożna, gdyż niezapusz- czając k orzeni w drzewo, nie może zeń soków ciągnąć; niem niój je d n a k szkodliw ą je s t dla niego, ro z rastając się bow iem zbytnio, zagłu sza rozwój liści, przezco n aw et śm ierć drze
w a m oże spowodować.
J a k o nieszeroka stosunkow o szpara w sy
stem ie K o rd y lije ró w — Q uichua, podlega ty m sam y m następ stw o m pó r roku, co i sąsiednia S ie rra w łaściw a, ta k , że pod any przez n as szkic m eteorologii dla tój ostatniój strefy m o
że być p raw ie w zupełności zostosow any i do g orętszych dolin S ie rry , co do pew nego sto pnia stano w i w łaśnie różnicę ich od nadzw y
czaj gorącój i suchój doliny M arańonu. P o ró - w n y w a ją c je d n a k K iczuę ze S ie rrą znajdzie
m y tak że i pod w zględem m eteorologicznym znaczną różnicę, ra z w gorętszy m daleko kli
m acie, a p o w tó re w dziwnój regularności, z ja k ą się fenom en y p o w ietrza jed ne po d ru gich p o w tarzają. P o s ta ra m się naszkicow ać z teg o p u n k tu w idzenia je d e n dzień k w ietnio
w y, a będziem y m ieli schem at dla w szystkich p ra w ie dni p o ry dżdżystój.
B rza sk zastaje zw ykle niebo czyste, z w y ją tk ie m szczytów okolicznych gór, k tó re le k k a ch m u ra odziewa. Sądząc z przyzw yczaje
nia, w nosim y, że te m p e ra tu ra p ow ietrza nie przew yższa 12° Cels. Na w schodzie poza w y- sokiem i góram i okalaj ącem i dolinę szybko rozjaśn ia się niebo, dzięki czem u okolica p rz y b iera szaraw ą b arw ę zarania. W reszcie n a j
w yższe ze szczytów od stro n y zachoduiój po
552
W SZ E C H Ś W IA T .J& 35, łożonych, zaczerw ieniły się, ja k b y oblane
ogniem , skąd wnosim y, że słońce weszło, choć wschodnia stro n a doliny, n a którój m y się znajdujem y, dotychczas w cieniu p o zo sta
je . Ś w iatło słoneczne stopniow o, lecz szybko rozpościera się w dół po przeciw ległym skło
nie, a jednocześnie stro n a w schodnia nieba lśni się złotem i sno p am i prom ieni słonecz
nych. W reszcie w szczerbie g ó r zalśnił się m ały rą b ek ta rc z y słonecznćj, rośnie szybko, olśniew a nas. W reszcie cała ta rc z a słońca w y p ły n ę ła n a czyste niebo. P o d w pływ em cie
p ły ch prom ieni, chm ury* odziew ające szczyty g ó r rozpuściły się w p ow ietrzu, stopniały, j e żeli m ożna użyć tego w yrażenia. G orąco w ra sta szybko przy sp okojnym stosunkow o stanie pow ietrza. P o n a d strum ieniem , na w y sokości k ilk u se t stóp, zatem praw ie n a ty m sam y m poziom ie, n a ja k im i m y się zn a jd u je
m y, niew iadom o skąd i ja k im sposobem u tw o rz y ł się niew ielki, le k k i obłoczek. R zu cając cień n a przeciw leg ły skłon gó ry , posuw a się zw olna, ledw ie d o strze g aln y m ru c h e m w górę doliny. M ieszkaniec ró w n in nie j e s t w stan ie sądzić o lek kości ch m u r lub obłoków , dla n ie go bow iem zdają się one być przyczepion em i n iejak o do firm am en tu . D opiero p ostaw ieni w ta k ic h w a ru n k a c h , j a k tu ta j, gdzie w i
dzim y obłok zaw ieszony w p o w ietrz u n a tój co i m y w ysokości, gdy w d o d atk u p e rs p e k ty w a pozw ala nam doskonale sądzić, że nie je s t bynajm niój do przeciw ległego sk ło n u gór przyczepionym , czujem y niejako, że p ły w a w pow ietrzu.
S łońce ju ż przeszło p o łu d n ik , p rz y b ie ra ją c tę zlekka czerw onaw ą b a rw ę w łaściw ą popo
łu d n io w y m godzinom dnia. H e t. h e t.w górze doliny zaczynają się grom adzić czarn e ch m u ry , k tó re niezadługo u lew ą n a s poczęstują.
J a k o ż w k ró tc e w idzim y, ja k części d alek ie
go k ra jo b ra z u stopniow o z a k ry w a n e zostają przez biaław e sm ugi padającego deszczu. J e dnocześnie n a ciem nem tle ch m u r p o ja w ia ją się często b ły sk aw ice i dochodzi n as głos o d dalonego grzm otu. B ia ła zasłona deszczu po
suw ając się naprzód, stopniow o z a k ry w a có
ra /.to bliższe sk ło n y g ó r; od czasu do czasu pioruny długiem i w ęży k am i p rzeszy w ają sza
re tło krajobrazu i silny ich ło sk o t w strz ąsa pow ietrzem . W reszcie sły szy m y silny szum padającego deszczu, k tó r y corazto zbliża się i zbliża; szum rośnie, w zm aga się -r- zrazu
k ilk a kropel w ielkich spadło n a kurzaw ę, aż w końcu lu n ą ł rz ęsisty zw ro tn iko w y deszcz.
P o każdej b ły sk aw icy bezpośrednio n astępu je strasz n y huk...
W dół doliny w idzim y przez w a rstw ę p a
dającego deszczu k ra jo b ra z oblany prom ie
niam i słońca, lecz i ta m stopniow o ciem nieje, póki cała okolica nie p rzyb ierze szarej sm u tnej barw y . Deszcz bębni po szerokich liściach b ananów , tw o rz ą się n a m iejscach rów nych k ału że w ody, w szelkie zaś s tru m y k i zam ie
n ia ją się w potok i, a drogi, w yżłobione ko p y ta m i m ułów i k o n i s ta ją się chw ilow o s t r u m ieniam i o m ętn ój, czerwonawój wodzie.
D eszcz ta k i trw a p arę godzin i zwryk le za
chodzące słońce p rzedziera g ęstą oponę ch m ur, a ja k o ślady ulew nego deszczu pozo
s ta ły ro zm ok łe drogi i kroplo w ody n a liś
ciach. S tru m ie ń widać w ezbrał niepospolicie, gdyż n as dochodzi nie szum jeg o j a k zw ykle, lecz ry k , a jeżeli sp o jrzy m y n ań z jed n eg o ze sk ło n ó w gór, zobaczym y, ja k się pieni. L ecz i je g o siła, ta k j a k w szystko na śvviecie, szybko przem ija, w łaściw ością bow iem g ó r
skich stru m ie n i je st, że ró w n ie szybko u b y w ają, j a k i wzbierają-
W podobny sposób odbyw a się następ stw o deszczów i pogody w ciągu p o ry dżdżystój, chociaż niek ied y i tu p e rtu rb a c y je zachodzą, że albo k ilk a dni deszczów n ie u sta n n y c h po sobie n astępu je, lub też pogoda trw a dłuższy p rz eciąg czasu. W k ażd ym razie regularność, z j a k ą tu pogoda lub deszcze n a stę p u ją po so
bie. w iększą je s t niż w regijonie S ie rry . Ś w ia t zw ierzęcy nosi n a sobie też sam e ce
chy przejściow e, co i roślinny, pom im o, że i tu ja k w szędzie, w y stę p u ją form y c h a ra k te ry
sty czn e dla tego ty p u , za p raw o bow iem tr z e ba p rzyjąć, że każda w ysokość w górach po
siada ja k ą ś form ę, k tó ra n a tej w ysokości w y stę p u je obficiej, niż na innych. T ak np. Q ui- ch ua posiada n iezm iernie ciekaw ego ptaszka, k tó ry choć się sp o ty k a i w dolinie M arańonu, tam je d n a k rzadszym je st, niż n a w ysokości 4000 - 5000' nad poziom m orza. P ta k te n , ro
dzaj niby k u k u łk i, zw any przez krajow ców ay a -p iszk u (ay a = śm ierć lub tru p ), co zn a
czy p ta k śm ierci (D ip lo p teru s n aev ius), m a
bow iem , w ed łu g zdania miejscowyrch, sw ym
głosem śm ierć zw iastow ać, trz y m a się w k o
ro n ach gęstszych drzew lub k rzak ó w , skąd
n iek ied y n a ziem ię zstępuj o dla połow u sza-
Ks
35.
W SZ EC H ŚW IA T.553 ra ń czo w a ty ck owadów. Głos jeg o należy do
najosobliw szych ze znanych m i głosów p ta sich. S ą to dw ie n u ty , ja k si i do, lecz nie z g am m y c-dur, lecz b-moll. D laczego je d n a k ta k je s t, a nie inaczój, zdać sobie tru d n o sp ra wę, chociaż czuć w yraźnie ten to n m inorow y w w ysokim stopniu. D w ie te n u ty , k ró tk o j e dna po drugiój w yrzucone, posiadają n ieokre
ślony jak iś, m etaliczn y dźwięk, a n ad to n a
leżą do tego rodzaju głosów, k tó re nie pozw a
la j ą sądzić, z j a k daleka pochodzą. Często l ardzo zda nam się, że p ta k tuż. tuż obok nas śpiewa, gdy on siedzi w odległości kilk u d zie
sięciu k roków n a czubku drzew a lub k rzak u , lia z w ydaje n am się, że go słyszym y n a p ra wo, to znow u n a lewo; raz w górze, to znów na ziemi.
Z atrz y m ałem się chw ilkę dłużój n ad ty m o ryginalnym śpiew em , gdyż je s tto głos naj- c h a ra k te ry sty c z n ie jsz y dla K iczuy. W chwili, gdy to piszę, w trz y la ta po bytności mój w Callacate, k tó ra to miejscowość za wzór tego ty p u słu ży ła m i przy kreślen iu niniej
szego szkicu; dziś, m ów ię, gdy w spom nę głos ten , staje m i przed oczym a cały krajo b raz do
lin y kiczuańskiój i do tego stopnia te dw a w rażen ia zlały się w mój w yobraźni, iż zdaje m i się nieraz, że dosyć by było dla w as, czy
telnicy, usłyszeć te dw ie sre b rzy ste n u ty , aby w waszój w yobraźni przez in tu ic y ją litylko w y tw o rzy ł się k re ślo n y powyżój krajobraz.
Kie dziw ię się bynajm niej m ieszkańcom ty ch okolic, że p tako w i o ta k dziw nym głosie n a d n a tu ra ln e w łasności przypisyw ano. W e m nie budził on zawsze tęsk n o tę do czegoś n ieo k re
ślonego.
N iem ałą też rolę w harm onii ty ch okolic o dgryw a głos p taszk a z rodziny w róblow a- tych znanego przez m iejscow ych C hepita (Józia) (S a lta to r allicollis). M ieszkańcy w y ra żają te n p y tając y śpiew sylabam i: „C hepita, cierto se fue?“ ') (czyt. C zepita. sierto se fu 6), a słychać go w K w ie tn iu na w szystkie stro ny. R obi to w samój rzeczy w rażenie, ja k b y
p ta k i ciągle o coś p y ta ły je d e n drugiego, co zresztą bardzo ożyw ia okolicę i m ile d ra żni ucho podróżnika.
A żeby w ięc nie pow tarzać się, wspom nę ty lk o jeszcze, że w iększa część p ta stw a g o rę t
szych dolin S ie rry je s t ta sam a co i n a P o -
>; Czy praw da, że Józia poszła?
m orzu, tak, że dość je s t przypom nieć sobie dolinę pom orską, abyśm y w znacznój części mieli obraz życia zwierzęcego doliny sierrań - skiój. Co j ą je d n a k od pierw szćj różni, j a k ró
w nież i od doliny M arańonu, to w iększa obfi
tość kolibrów , k tó re sw ą ruch liw ą działalno
ścią ożyw iają nadzw yczaj krajobraz. K ied y w m iesiącu K w ie tn iu In g a p ok ry w a się bia- łem i kw iatam i, n a k a ż d e m z ty c h drzew uw i
j a się n ieu stan n ie k ilk a ty ch cudnych stw o
rzeń. N a skłonach gór inn e ich g a tu n k i na- p ełu iają pow ietrze sw em burczeniem , lub sw ym cienkim głosikiem ja k b y ciach, ciach, ciach. S ą to najm niejsze z kolibrów (C haeto- cereus bom bus), lub p ięk n y o sełedynow em gardle koliberek (M y rtis F a n n y ), k tó ry w y daje n isk ą n u tę do bekasow ego beczenia po
dobną.
Ssących posiada Q uichua bardzo niew iele g atu n k ó w . Z w iększych je ste m zaledwie w stan ie zacytow ać znaną nam ju ż sarnę, ja k rów nież i lisa z doliny M arańonu, zw anego
„pact.er“. I niższe tw o ry nielicznych m ają tu przedstaw icieli.
Rośliny skrytokwiatowe
( Oryptogamae).
O pisanie ich budow y, tudzież sposobów zbierania, prep aro w an ia i bad an ia
przez
D-ra Kazimierza Filipowicza.
(Ciąg dalszy.)