• Nie Znaleziono Wyników

Adres lie«la M Warszawa, d. 27 Listopada 1882.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adres lie«la M Warszawa, d. 27 Listopada 1882."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M 3 5 . Warszawa, d. 27 Listopada 1882. T o m I ,

PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA11 W W arszaw ie: rocznie rs. 6

kw artalnie 1 kop. 50 Z przesyłką pocztową: rocznie „ 7 „ 20

kw artalnie „ 1 „ 80.

Adres lie«la

Komitet Redakcyjny stanowią: P. P . Dr. T. Chałubiński, J . Aleksandrowicz b. dziekan Uniw., mag. K. Deike, Dr.

L. Dudrewicz, mag1. S. K ram sztyk, mag. A. Ślusarski, . prof. J. Trejdosiewicz i prof. A. W rześniow ski.

Prenumerować można w Redakcyi W szechśw iata i we w szystkich księgarniach w kraju i zagranicą.

P o d w a le Nr. S

Jubileusz prof. D-ra Szokalskiego.

W dniu 18-ym L isto p ad a r. 1). z in icy jaty - w y T o w a rzy stw a L ek a rsk ieg o obchodzono w gronie lek arzy i przyrodników tu tejszy ch 2 5 -tą rocznicę objęcia se k re ta ry ja tu stałego w tem T o w a rzy stw ie przez uczonego, którego im ię, tysiącznem i nićmi zw iązane z dziejam i naszój n a u k i i to n iety lk o lekarskiój, ze czcią j« st w sp o m in an e wszędzie, gdzie brzm i nasza m ow a. U roczyste, a nader liczne zebranie otw o rzy ł prezes Tow . Lek. D -r O rłow ski k ró tk ie m przem ów ieniem , poczem b ib lio te ­ k a rz T o w a rz y stw a D -r K ośm iński zabrał głos, opow iadając dzieje tego pracow itego i zasłużonego żyw ota, o ile obfite z nich owoce zebrała nasza społeczność lekarska, a w szcze­

gólności w arszaw sk ie Tow. L ek a rsk ie.

P o d ajem y je d e n z licznych głosów, które w tem zebran iu podnoszono, m ianow icie głos dziekana A leksandrow icza, zabrany w im ie­

n iu grona przy ro dników . P a n o w ie !

P ozw ólcie do zasług czcigodnego J u b ila ta położonych w dziedzinie m ed ycyny i w sfe­

rz e T o w a rzy stw a L ekarskiego, k tó ry c h bu d u ­ ją c y obraz sk reślił nam szanow ny b ib lio te ­ k a rz T o w a rzy stw a, dołączyć w iązankę Jeg o

zasług, zdziałanych dla przyrodników , w im ie­

n iu k tó ry c h głos podnieść m am zaszczyt.

N aprzód tedy, niech m i wolno będzie p rz y ­ pom nieć fak t, że jeg o to staran io m p rz y ro d n i­

cy zaw dzięczają otw arcie dla nich podwojów w p rz y b y tk u T o w a rzy stw a L ek arskiego . To ożywcze naukow e ognisko, ja k ie przyrodnicy w gościnnem a p ok rew nem sobie T ow arzy ­ stw ie L ekarskiem , dzięki staran io m D -ra Szo- kalskiego znaleźli, uw olniło icli od koniecznej potrzeby zaw iązania to w arzy stw a specyjalne- go, połączonego u nas z ta k w ielkiem i tr u ­ dnościam i.

Nic poprzestał atoli nasz szanow ny J u b i­

la t n a tem . Czuł on dobrze, iż dla zbliżenia się ludzi n a jednej p ra cu jący ch niw ie, niedość je s t u ła tw ić im k om u niko w an ie się n a for­

m alny ch p eryjo dy czn ych posiedzeniach w To­

w arzystw ie L ek a rsk iem . T rzeba więc było obm yślić prócz tego, środek in ny , do koleżeń­

skich zbliżeń prakty czn iejszy . In ic y ja ty w a przezeń w ty m względzie zrobiona, przez przyrodników z wdzięcznością została p rz y ­ j ę ta i niebaw em w eszła w życie. M iędzy

p rz y ro d n ik am i zak w itł ten rodzaj serd e­

cznego zbliżenia, k tó ry w poufnem obco­

w aniu pozw ala i w ypow iedzieć w iele i skupić siły do wspólnej pracy.

Dalój przytoczę, że gd y po śm ierci ś. p. b.

re k to ra Szkoły Głównój M ianow skiego, nie-

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

(2)

546

W SZ E C H ŚW IA T .

Jft 35.

k tó rzy z daw nych uczniów tój szkoły, po d­

nieśli zaraz m yśl uczczenia pam ięci ta k zacne­

go i dobrze ojczyźnie zasłużonego m ęża, j a - kim bądź czynem odpow iednićj doniosłości, zwrócili się oni przed ew szy stk iem po rad ę w ty m w zględzie do czcigodnego J u b ila ta n a ­ szego, ja k o b. profesora S zk o ły G łów nój.

W iadom o, że w zadość u czy n ien iu te m u żą­

daniu, on p ierw szy podał p ro je k t, n a uczcze­

nie pam ięci M ianow skiego przez u tw orzenie krajow ego M uzeum fizyjograficznego jeg o im ienia.

D la rozw ażenia tego p ro je k tu i k ilk u in ­ n ych gdzieindziój p o w stały ch , j a k w iadom o, w ybran y by ł k o m ite t z bb. profesorów i w y - chow ańców S zk o ły G łów nój, k tó ry to kom i­

te t re z u lta t swój p ra c y p rz e d sta w ił do u zna­

nia ogólnego ze b ra n ia kolegów . N a te m zaś zeb ran iu po długiój d y sk u sy i, w iększością głosów p rz y ję ty został p ro je k t u tw o rz en ia

„kasy im ienia M ianow skiego" — in sty tu c y i, ze w zględu n a jój cele, rów nież b ard zo wa- żnój i użytecznój.

J a k k o lw ie k za te m p ro je k t prof. S zokalskie- go co do M uzeum fizyjograficznego, do s k u t­

k u nie przyszedł, posiane w szakże przez niego ziarno wzeszło szczęśliwńe i w y ro sło w k r ó t­

k im p rzeciągu czasu w p ię k n e drzew o, obe­

cnie o dw u ju ż k o n arach , z k tó ry c h ro z­

w oju m ożna wnosić, że i dalój po m y ślnie ro z­

w ijać się będzie. Ludzie, k tó ry m w ola kole­

gów po w ierzyła p ielęgnow an ie teg o drzew a, przez pam ięć n a niedoszłe do s k u tk u M uzeum fizyjograficzne, je d n e m u z k o n aró w n ad ali m iano „ P a m ię tn ik a fizyjograficznego".

D ru g i k o n a r tego drzew a, pism o „W szech ­ św iat", pośw ięcone p o p u lary z o w an iu n a u k przyrodniczych, n ik o m u innem u, ty lk o p ro ­ fesorow i S zo k alsk iem u początek swój za­

wdzięcza. G d y bow iem podobne co do t r e ­ ści pism o „ P rz y ro d a i P rz e m y sł" d la b ra ­ k u m a te ry ja ln y c h środków , p rzy n ied o state- cznój liczbie p re n u m e ra to ró w , swój ży w o t za­

kończyło, kółk o p rzyrodników , ożyw ione du ­ chem dzielnego do p ię k n y c h czynów in ic y ja - to ra , postanow iło niedopuścić, ab y k ra j, p rzy ta k slabem u w z g lę d n ie n iu n a u k p rz y ro d n i­

czych w p ro g ra m a ta c h publicznego w ych o w a­

nia, m iał być pozbaw iony o rg a n u , u ła tw ia ją ­ cego chociaż częściowe p rz y sw o jen ie w iedzy przyrodniczej. A czkolw iek w ogólności ludzie niezam ożni, zdołali je d n a k zbiorow em i siłam i

u tw o rzy ć niezbędny n a w ydaw nictw o tego pism a fundusz, w czem n a początek bardzo im dopom ógł zacny in ic y ja to r dzieła, przez w ynalezienie źródła skrom nój w praw dzie, lecz zawsze wrażnój pom ocy m atery jalnó j j e ­ dnego m ecenasów n au k i.

Z a ty le zbaw iennych podniet i pom ocy, o k a­

zanych p rzyrod niko m w ich pracach, z uczu­

ciem głębokiój wdzięczności w ich im ieniu sk ład am p rzezacn em u Ju b ila to w i serdeczne życzenia — oby w najdłuższe la ta świecił nam i przodow ał sw oim rozu m em i sercem .

0 przemianach owadów

( M e t a m o r p h o s e s i n s e c t o r u m )

podał D -r J. S z n a b I.

I I I ')•

L i s z k i i p o c z w a r k i o w a d ó w .

L iszki ow adów po siad ają k s z ta łty n a jró ­ żnorodniejsze, w e w n ętrzn a ich budow a p rzed­

sta w ia rów nież w ielkie różnice. C iało liszek najczęściój w ydłużone, podzielone je s t n a pierścienie mniój lub więcój w yraźn e i z tój p rzy czy n y podobnem i są do p ew n ych ro ­ baków (t zw. pierścienic, A n n u lata) i ta k sam o j a k te o statn ie posiadają szeregi zwo­

jó w nerw ow ych, połączonych z sobą n e rw a ­ mi. B u dow a liszek p rzed staw ia ro zm aite sto ­ pnie doskonałości. N ajniżój uorganizow ane i często p aso rzy tn ie żyjące liszki podobne są zu pełn ie do robaków (zob. fig. 1) i pozbaw ione są niety lk o nóg, lecz ta k ż e i g łow y w raz z o r­

g an am i zm ysłów ; o statn ią za stę p u ją pierw ­ sze pierścienie ciała, z k tó ry c h n ajp ierw - szy p rzed staw ia część głow ow ą z odpo- dnim zw ojem m ózgow ym (np. liszki wielu m u ch i owadów b ło nk o sk rzy d ły ch ). T akie liszki, posiadające n ajn iższą organ izacy ją, po­

su w ają się j a k pijaw ki, opierając się k olejno przedniem i i ty ln em i p ierścien iam i ciała, po­

siadaj ącem i częstokroć n a dolnój pow ierzchni m aleń k ie w y p u k len ia skórne w kształcie b ro ­ d aw ek, p o k ry te niekiedy szczecinkam i dla łatw iejszego czepiania się przedm iotów ; są to

!) P . N -ry 28 i 31 W szechświata.

(3)

M 35.

W SZ EC H ŚW IA T.

547 ta k zw ane nibyn óżki czyli nóżki fałszy w e

(P seudopodia v. pedes spurii), k tó re ty lk o pod w zględem fun kcyi p rzed staw iają analogiją z nogam i praw dziw em i ow adu dojrzałego, zre­

sztą w cale do tak o w y c h nie są podobne i pod­

czas przem iany g iną. B eznogie liszki nie m ają rów nież szczęk w łaściw ych, lecz zam iast t e ­ go w środku przedniój części ciała (ta k zw. głowowój) zn a jd u ją się tu ż p rzy otw orze gębow ym tw a rd e w y su w aln e u tw o ry c h ity n o - we ') najczęściój k s z ta łtu kró tk ieg o szydła, zapomocą k tó ry ch n a k łu w a ją części roślinne lub zw ierzęce, aby j e wyssać. N iek tó rzy przyrodnicy, n aw et znakom itsi, nieznając h isto ry i przem ian podobnych liszek, brali je za ro baki lub ślim ak i; i ta k np. v. H ey d en opisał liszkę m u ch y M icrodon inutab ilis L inn.

ja k o n o w y rodzaj ślim a k a lądow ego pod n a­

zw ą P a rm u la (Isis 1823 p. 1247); niezadługo potem i niezależnie v. S p ix opisał tęż sam ą liszkę ja k o now ego ślim aka pod nazw ą S cu-

telligera (A b h an d l d er k. baierisck. A kad. der W issensch. B d. IX , 1824). O pisy te przeszły następ n ie do w ielu dzieł przyrodniczych. N a j­

niższą budowę, ja k ju ż powiedziano wyżój, m a ­ j ą liszki żyjące p asorzytnie. F ig . 1 p rz e d sta ­

L i s z k a g z a k o ń s k i e g o ( (G astrophilus equi).

gł — pierścień głowowy, />

pt — trzy pierścieni piersiowe cz. ?> ranni j

tułowiowe. h 3 mmi

po — dziewię* pierścieni brzusznych cz. odwłokowych.

V

w ia liszkę gza końskiego (G a stro p h ilu s v.

G a stru s equi), ży jącą w przewodzie po k arm o ­ w ym konia; je s t ona niejako typom zw ierząt staw ow atycli: ciało je j od początku do końca je s t podzielone n a rów ne pierścienie, zupeł­

nie j a k u robaków obrączkow ych; górna część ciała niczem n ie różni się od dolnój, a i p rzed n ia bardzo j e s t podobna do ty ln ó j;

żadnych w y ro stk ó w przed staw iający ch k o ń ­ czyny lub p rz y rz ą d y z niem i analogiczne nie posiada; zupełnie m a się inaczój u ow adu do­

skonałego, t. j . gza skrzydlatego, k tó ry z lisz-

') Chityna, substancyja do drzew a i rogu podobna;

o nićj będzie poniżej.

k i tćj pow stał; u ostatniego (fig. 2) trz y p ie r­

ścienie piersiow e zrosły się w je d n ę całość i u tw o rz y ły k ró tk i w y p u k ły tu łó w (T ho rax), na k tó ry m tu i owdzie .-■■Oł zn a jd u ją się pow ierz­

chow ne szw y w sk azu ­ ją c e m iejsca zrostu

pierścieni; do tuło w ia przy czepione są sk rzy ­ dła a od dołu trx y p a­

ry nóg; g łow a je s t zupełnie w y kształco ­ na, a k ró tk i odw łok (czyli brzuch), stano­

w iący jed n ę całość, złożony je s t z sześciu zrosłych z sobą pierścieni i odpow iednio te m u n a p ły tk ie p rzegu by podzielony.

O w iele doskonalćj zbudow ana je s t liszka ow adu ko m arow atego, zw anego drgalczykiem (C hironom us plum osus) ') (fig. 3), żyjąca w w odzie i ja k k ry sz ta ł przezroczysta, z tego pow odu dogodna do badań. P o sia d a ona gło­

wę w yraźną, a n a k ońcu ciała, czyli n a ogo-

? ud yg

F ig. 2.

Giez koński dojrzały.' gł — głowa; pt — tułów;

po — odwłok.

Fig. 3. L i s z k a k o m a r a (Chironomus plumosus).

Na głowie różki (r), oczy (o), szczęki (s,), żuchwy (sa) i głaszezki gębowe (gk.

(a) guz piersiowy zam iast nog; (b) część ogonowa uzbrojona haczykami; (k) przewód kiszkowy; (sg) serce g rz b ie to w e ;''— (rb) rdzeń nerwowy brzuszny; przedni je^o koniec złożony ze zwoju gardzielow ego górnego cz.

mozgowego (zg) i dolnego gardzielowego (zd) tworzy pierścień nerwowy otaczający gardziel, (ng) nerw żohjd-

ko-gardzielowy odchodzący ze zwoju mózgowego.

now ym pierścieniu um ieszczone są dro bne p a ­ zurki; poniew aż otw ór gębow y nie odpow ia­

da dokładnie środkow ój osi ciała, lecz położo­

n y j e s t nieco poniżój aż k u ty ło w i, przeto zw ierzę poszukując pożyw ienia, zm uszonem je s t poruszać się, m ając je d n ę pow ierzchnię ciała zw róconą k u dołowi, przezco tak o w a staje się pow ierzchnią brzuszną. L iszk a d rg a l- czyka n ie m a jeszcze nóg, lecz zam iast n ic h n a

*) Znany zapewne wielu czytelnikom piękny zielony komar, który w pada wieczorem do oświetlonych miesz­

kań i buja wkoło lam py; posiada piórkowate różki.1 nie kąsa.

(4)

5 4 8 W SZ E C H ŚW IA T .

m B 5 .

dolnój pow ierzchni ciała posiada guz p o k ry ty szczecinkam i, zapom ocą k tórego czepia się przedm iotów ,' gdy odw łok się k u rc z y , n a s tę p ­ nie przyczepia się ogonem (b), a część p rz e ­ dnią ciała w y su w a naprzód. In n e liszk i m uch zam iast guza i haczyków p o siad ają albo n iby- nóżki, lub też ciało m a ją p o k ry te szczecinka­

mi, drobnem i kolcam i i t. p., k tó re po bokach pierścieni są um ieszczone i są p u n k te m o p a r­

cia podczas p rzenoszen ia się z m iejsca na m iej­

sce. U p aso rzy tn ie ży jący ch liszek, np. u gzów i t. p. n a p ierścieniach ciała zn a jd u ją się liczne poprzecznie rozm ieszczone h ac zy k i lub kolce, ostrzem k u ty ło w i zw rócone, k tó re u ła tw ia ­ ją c posuw anie się naprzód, u tru d n ia ją z a ra ­ zem w steczne cofanie się.

G ęba tój liszk i u zbrojona j e s t m ocnem i za- zębionem i szczękam i (s), służącem i do chw y­

ta n ia i ro zd rab n ian ia pokarm ów , ja k o te ż p a rą m aćków (gk); prócz tego n a głow ie są różki (r) i oczy (o). W e w n ą trz ciała oprócz przew o­

du pokarm ow ego (k), poczynającego się o tw o ­ rem gębow ym , a kończącege odbytem (A nus), je s t jeszcze ru rk o w a te rytm icznie k urczące się serce (sg), um ieszczone w części grzbieto- wój ciała, k tó re je s t m otorem ru c h u k rą żen ia k rw i po całem ciele; bezb arw n a k re w nie k r ą ­ ży ta k j a k u w ielu in n y ch zw ie rzą t w oddziel­

n y c h naczyniach krw ionośnych, lecz porusza się w licznych rozgałęzionych p rzestw o rac h , z w ejrzen ia do g ąb k i podobnych, m ięd zy tk a n ­ k am i ciała.

L isz k i w szystkie, t a k sam o j a k o w a d y do­

skonałe, odd y ch ają d y cliaw kam i (T racheae).

S ą to długie rureczlci w ielo k ro tn ie w ciele się rozgałęziające i w ypełnione pow ietrzem ; d y c h a w k i o tw ie ra ją się n a p rzedn im i ty ln y m końcu ciała, a n iek ied y i w środku, o tw o rk a ­ m i zw anem i tc h a w k a m i (S tig m a ta ), um ie- szczonemi często k ro ć w k o ń cu d ługich ru re - czek; u n ie k tó ry c h liszek, m ianow icie ż y ją ­ cych w wodzie, o tw o rk i d y ch a w ek są zam ­ knięto, ażeby j e ochronić od zalania w odą;

n a to m ia st p o siad ają one ta k zw. sk rz e la dy- chaw kow e k s z ta łtu blaszek, n ite k i t. d. u m ie ­ szczone po b okach ciała lub n a je g o końcu, a n iek ied y w kiszce odchodow ój; w ni cli roz­

gałęziają się dychaw ki. P o w ie trz e z d ycha- wok skrzelow ych p rz ed o staje się do w e w n ę ­ trznych dychaw ek. K ied y liszk a (lub po- czw arka) zm ienia życie w odne n a lądow e, w tedy skrzela odpadają, a o tw o rk i oddecho­

we, p row adzące do dychaw ek, dotychczas zam knięte, o tw iera ją się.

S ystem nerw ow y

ośrod k ow y

(rb) w k s z ta ł­

cie długiego podw ójnego łań cuch a rozcią­

g a się wzdłuż brzusznej części ciała; p raw a i lew a stro n a ciała posiada swe oddzielne ośrodki nerw ow e, zw ane zw ojam i (ganglia), połączone z sobą (poprzecznie), jak o też ze zw ojam i poprzedzającem i i n astęp n em i zapo- m ocą nerw ów , od k tó ry c h odchodzą liczne gałązki k u m ięśniom

skórnym

(w zdłuż ciała idącym ), m ięśniom poprzecznym ciała, m ięś­

niom p o ru szający m nogi, szczęki i t. d., stąd też każdy pierścień, z k tó ry ch ciało się s k ła ­ da, może w yk ou yw ać oddzielne ru c h y . G łow a sk łada się z dw u głów nych pierścieni: z g ę­

bowego czyli szczękowego (pow stałego ze zrośnięcia się trzech pierścieni zarodkow ych) i z właściw ego czyli mózgowego, k tó ry , ja k o siedlisko n ajw ażniejszych organów zm ysło­

w ych i w ładca w szystkich członków , posiada zwój najw ięk szy z

.Tany

m ózgiem , albo zw o­

je m gardzielow ym g ó rn 3rm (zg) dla odróżnie­

nia od zw oju gardzielow ego dolnego (zd), znajdującego się w brzusznej części ciała;

w szy stk ie te zw oje i łączące je n e rw y stan o ­ w ią t. zW. rd zeń nerw ó w y brzuszny. Oprócz tego, u w szystkich liszek pom iędzy o rganam i ciała znajd uje się m asa kom órek tłuszczo­

w ych, stan ow iący ch t. zw. przez R ó a u m u ra

„ciało tłuszczow e" (corps graisseu x ), k tóre w kształcie błon lub ja m is ty c h różnój w ielko­

ści zrazików w wielkiój ilości nagrom adzone pod skórą, otacza rów nież kiszki i in n e n a­

rz ąd y w ew nętrzn e, na podobieństw o błony otrzow nój (P erito n eu m ), znajdującej się w j a ­ m ie brzusznój zw ie rzą t ssących, rozm aicie po- fałdow anój i pokryw ającó j niem al w szystkie organy .

C iało tłuszczow e znajdu je się. w najściślej­

szym zw iązku z oddychaniem i odżyw ianiem ciała owadów, a szczególniój liszek i służy zarazem do u sta le n ia w ew nętrzn ych trzow iów zw ierzęcia. Utwrorzoue zo zbytecznego n ag ro ­ m adzenia się substaucyj pożyw nych, służy' ta k sam o ja k u wielu w yższych zw ierząt do w ytw o rzenia ciepła i zasp ak ajan ia potrzeb organ izm u podczas długiego okresu gło do w e­

go, w k tó ry m ow ady, ja k o poczarki lub pupki, n ic p rz y jm u ją z zew n ątrz żadnego pożyw ie­

nia, lecz odżyw iają się. w yłącznie przerobom

swyrch zapasów tłuszczow ych. Z ty ch o statn ich

(5)

JVs 35.

W SZ EC H ŚW IA T.

549 prócz tego w y tw a rzają się now e organy, a d a­

w niejsze liszkow e (jak zaczątk i organów płciow ych, skrzydeł, nogi i t. d.) doskonalą się; ju ż sam a obecność licznych i n ader deli­

k a tn ie rozgałęzionych dychaw ek w ciele tłu- szczowem w skazuje, że odbyw a się w niem n ader czynne zużyw anie tlen u i żyw a p rze­

m iana m atery i, co tak że potw ierdza i obec­

ność w niem k w a su moczowego.

Ciało tłuszczow e m oże być niejak o uw aża­

no za wielozrazow e płuco, k tó re w ypełnia cale ciało ow adu ta k dalece, że naw et zn a j­

duje się w różkach. nogach i t. p.; w niem też ostatecznie kończą się ostatn ie rozgałęzienia dychaw ek, ta k sam o ja k oskrzela zw ierząt w yższych kończą się p ęcherzykam i płucnem i.

P om im o w ięc niedokładnej napozór budow y system u k rą żen ia k rw i u ow adów , ta o statn ia znajdując się w ogólnem p łu cu w bezustannej styczności z pow ietrzem , zaw sze je s t świeżą, a rte ry ja ln ą , — n ie ta k ja k np. u zw ierząt w yższych, u k tó ry ch ty lk o od czasu do czasu przepływ ając przez płuca, zam ienia się ko lej­

no z żylnój n a a rte ry ja ln ą . Ciało tłuszczow e prócz tego służy jeszcze ja k o narząd k rążenia soków — niezliczone bowiem w y p u stk i jego w k ształcie sieci z ru r e k zlożonćj oplatają trze w ia i kiszki i w ątpliw ości nie ulega, że straw io n e su b stan cy je pożyw ne dostają się chociaż w części z kiszek do ow ych rureczek, gdzie częściowćj u legają przeróbce. S ą to więc pod pew nym w zględem naczynia chłonne czyli m leczne (chylusow e), dotąd u owadów nieznajdow ane. Ciało tłuszczow e ja k o mięk­

kie, n adaje liszkom pew ien stopień m iękko­

ści i giętkości; gdy żerują, m ogą w edług woli ciało sw e wesprzeć na brzegu liścia lub ucze­

pić się nóżkam i brzusznem i; gdy się porusza­

ją , w celu u n ik n ięcia przeszkód m ogą ciało w yginać w najro zm aitszy sposób, lub też prze­

suw ać się przez wąskie, pow yginane i labi­

ry n to w e drożyny.

IV .

Stany młodociane (liszki, poczw arki, pupki) w różnych rzędach owadów.

Owady dwuskrzydłe (D iptera). W ża­

dn y m rżędzie owadów nie sp o ty k am y ta k różnorodnie zbudow anych liszek ja k u ow a­

dów d w u sk rzy d ły ch . Z n ajd u ją się tu ro zli- | czne przejścia od zupełnie bezgłow ych do opa- |

trzon ych głow ą liszek; nóg praw dziw ych nie m ają, n a to m ia st n iek tó re posiadają nibynóżki;

ostatn ie są to g ru b e i k ró tk ie stożko w ate lub w alcow ate w yp uk len ia skórne, m ogące się w y su w a ć lub wciągać, częstokroć opatrzone szczecinkam i; u gnilow oda p stro burz usznego (H elophilus pcndulus) znajduje się siedem p a r ta k ic h nóżek n a brzusznej pow ierzchni ciała.

L iszki d w u sk rzy d ły ch , należących od od­

działu D ip tera cyclorapha '), j a k np. naszych m uch dom ow ych (M usca), gzów (O estrus), (zob. fig. 1), ścierw ie (S arcophaga) i t. p. są bezgłow e (larv ae aeeplialae), a raczej m ają n iew y raźn ie odgraniczoną głowę. C iało ich w ydłużone, z obu s tro n najczęściej zaostrzo­

ne, m iękk ie i gładkie, je s t biało lub szarowo zabarw ione i n iek ied y ta k prześw iecające, że przez cienką skórę w idzieć m ożna dokładnie głów ne zary sy pni dychaw kow ycli i przew o­

du pokarm ow ego; sk ła d a się ono z k ilk u n a ­ s tu (najczęściej 13-tu) słabo odgraniczonych pierścieni; otw ór gębow y znajduje się w czę­

ści przedniej ciała odpow iadającej głow ie, m ogącej się w y suw ać i w ciągać ja k lo rn e tk a w d ru g i i trze ci pierścień tułow ia, nie m ającej oczu i opatrzonej ro żk o w atem i brod aw kam i lub n iekiedy rożkam i; w części głowowej ciała niem a ani szczęk ani żuchw , lecz za­

m iast nich zn a jd u ją się dw a (czasem 3;—4) długie haczyki lu b ostrza b ru n a tn o -zab a rw io ­ nę, ułożone w zględem siebie rów nolegle i ku przodow i skierow ane; są one W ciągnięte w e­

w n ątrz przednich pierścieni ciała i oparte w gardzieli na ta k zwanój „podpórce gardzie­

lo w ej14 (S chlu nd geriist) i przez d elik atn ą skó­

rę liszki prześw iecają; ostrza te nie służą do gry z ie n ia lub żucia, lecz do n ak łu w an ia, p rz y ­ czepiania się, a n aw et do pełzania; liszka w y ­ suw a j e i albo n ak łu w a rośliny i zw ierzęta, k tó ry c h sokam i się żyw i, lub też haczykam i w y ry w a cząsteczki pożyw ne, do czego dopo­

m aga jój tw a rd e i zaostrzone trój g raniaste narzędzie, k tó re u pew nych g atun kó w (np.

u C alliphora v o m ito ria) m iędzy obydwom a haczykam i się znajduje.

') T. j. dw uskrzydłych z bobówką (odmianą, pupki), kulisto pękającą; nieruchome ich pupki otoczor.e są okryw ą (Puparium ), pow stałą z zeschłej skóry liszkowej i pękającą, u góry w kierunku łukow atych szwów, tak, że odskakuje jak b y m ała przykryw eczka, a przez po­

w stający takim sposobem otwór wychodzi owad skrzy*

dlaty.

(6)

5 5 0 W SZ E C H ŚW IA T .

tfs 35.

T ak ie bezgłow e liszki n ie ty lk o że n ie po­

siadają oczu i nóg, lecz b ra k im n iek ied y roż­

ków i głaszczków żuchw ow ych (m ałe broda- w eczki m iejsce ich zastępują), a n a w e t wsze­

lakiego uzbrojenia gębow ego, ja k haczyków , podpórki gardzielowój i t. d. L isz k i ow adów dw usk rzy d ły ch z oddziału „ D ip te ra o rth o ra - p h a “ 2) posiadają ju ż nieco w yższy od poprze­

dnich stopień o rg a n iz acy i (zob. fig. 3, 4 i 5);

2 1

F ig . 4. 1. Liszka (larv a) i 2. poczw arka (Pupa sem icom pleta v. Nympha) kom ara pospolitego

(C ulex pipiens).

głow ę m a ją w y raźn ą, lecz nóg w łaściw y ch n ie p osiadają, ty lk o nib y n ó żk i; liszki te są n ie ja k o pow tórzeniem w yższego sto p n ia roz- w oju n ie k tó ry c h pierścienic n p . N ais, u k tó ­ ry c h głow a j e s t ju ż w y ra źn a, lecz n o g i nie­

w y k ształco n e. Je d n e , m ian o w icie p ry sz cza rk i (C ecidom yidaej, u k tó ry c h g ło w a jeszc ze nie w y ra źn a, m a ją w około gębow ego o tw oru tw a r d ą ch ity n o w ą, ciem n o -zab arw io n ą p rz y ­ k ry w k ę (t. zw. k a p su łk ę ) głow ow ą; w sz y stk ie inne ro d zin y p o siad ają bardzo w y ra ź n ą , tw a r ­ dą ch ity n o w ą g ło w ę k s z ta łtu o k rą g łe g o , j a k np. u k om arów i w ogóle u długoróżko w ych (D ipt. o rth . nem ato cera) lub w ydłużoną, ja k u k ró tk o ró ż k o w y ch (D ip t. o rth . b ra c h y c e ra ), np. u bąków , łow ików i t. p. W g ło w ie za­

wsze znajd u je się mózg; o p atrz o n a p rz y te m w a rg ą g ó rn ą i w y raźn em i szczękam i gó rnem i przeciw ko sobie sk iero w an em i, k tó re p o r u ­ szają się poziomo, ta k j a k u gąsienic lub u o w a - dów dojrzałych z rz ęd u chrząszczy i t. d.

Których poczwarki przed w yjściem dojrzałego ow a­

du pękają, w kierunku szwów podłużnych lub p rzecin a­

jący c h się pod kątem prostym, skąd nazw a „p ro sto - pękające“ .

i służą do żucia (ja k np. u lcńków , B ib ion i- dae, i in n y ch rodzin z oddziału długoróżko­

w ych, N em atocera (fig. 5). U in n y ch znow uż (u krótkoróżkow ych, O rth o ra p h a b rachy cera, j a k np. u w odolągów (S tratio m y s), ślepni

(C h ry s o p s ), ju szn ic (H a e m a to p o ta ), b ą­

ków (T ab anu s) i t. p., m ający ch głowę w y ­ dłużoną, szczęki u ło ­ żone są w zględem siebie rów nolegle, a ich ostrza k u przodo-

I*jg. 5. A. G hiw a^liszki le n ta w j

skiero w an e (fig.

6;

s - szczęki; gk - g l a s z c z k i 2 > ?>? P rÓCZ t e S ° żuchwowe (ptalpi inaxillares)

zn a jd u ją

s i ę

jeszcze

p t

pierw szszy pierwszy

niek ied y o k rą g ła w e

pierścień ciała; tch — pier- ~

w sza p a ra tchaw ek.

hib podług ow ate żu ­ chw y, g laszczk i żu ­ chw ow e (głaszczelc w arg o w y ch liszk i dw u­

sk rz y d ły c h nie posiadają) i rożki często­

k ro ć zm arniałe; oczy są pojedyńcze, najczę-

1 2 3

/w g

F ig. 6. Liszka jusznicy (H aem atopota pluvialis).

1. L iszka 3 razy powiększona: g ł—głow a,tch— tchaw ki.

2. Głowa liszki znacznie powiększona, wg — w a rg a górna; s t — szczęki górne; g k —głaszczki żuchwowe; r — rożki; o — oczy; p g —podpórka gardzie­

lowa. — 3. Część gębowa; znaczenie liter też same.

s2 żuchwa.

(7)

M 35.

W SZ EC H ŚW IA T. 551

ściój w yraźne, niekiedy oczu b rak ; n ib y ­

nóżki (od 1 do 5-iu p ar) um ieszczone są na brzusznćj pow ierzchni ciała, u niek tó ry ch n a­

w e t n a tu ło w iu (B rau er); niek tó re pełzają ja k gąsienice, np. C eratopogon.

L iszk i pryszczarek (Cecidom yidae), ta k n a ­ zw anych z pow odu, że n ak łu w a ją c rośliny, przyczyniają się do po w staw an ia n a nich ró- żnokształtn ych n a ro śli, zw anych galasam i (ta k sam o j a k to czynią galasów ki z rzędu błonkoskrzydłych), zw róciły w now szych cza­

sach pow szechną n a siebie u w a g ę p rz y ro d n i­

ków z powodu, że odk ry to u nich (prof. M.

W a g n er z K azania) t. zw. „dziew iczorodztw o"

(P artbenogenesis; M etagenesis) znane w p ra­

wdzie ju ż daw nićj, ale n ig d y dotychczas nie- spostrzegane u n iew yk ształconych form ow a­

dów, do ja k ic b należą liszki, u k tó ry ch o rg a ­ n y płciowe są dopiero w zaczątku. N a w iosnę sk rzy d lata sam ica p ry sz cza rk a sk ład a ja ja pod k orą drzew , z n ich w krótce legną się liszki, a w odw łoku (cz. brzuchu) ty c h o statn ich po­

w stają now e liszki; te znow u rosn ą, żyw iąc się ciałem tłuszczow em i organam i liszk i m a­

cierzystej, a ro zd arłszy wreszcie jój skórę w y­

chodzą j a k gdyby z w orka; z kolei i one ule­

g a ją tem uż sam em u losowi i w ten sposób w czasie w iosny n a stę p u ją po sobie kolejno całe pokolenia p ry sz cza rek bez żadnego uprze­

dniego zapłodnienia, k tó re zresztą byłoby bezw arunkow o niem ożliw em ; w końcu o sta ­ tn ie pokolenie liszek przem ienia się n a po- c z w a rk i, z k tó ry c h w ychodzą sk rzy d late i płciowo dojrzałe owady. (O. d. n.)

WSPOMNIENIA Z PODRÓŻY

PO PERU

K R A J I P R Z Y R O D A , przez

JANA SZTOLCM ANA.

(Dokończenie).

S k ło n y gór p o k ry w a dość rzad k a traw a, jasno-zielonego koloru, lub niew ysokie k rz ak i rośliny zw anój przez k rajow ców lloque (C olu- m ellia obovata), a dającćj nadzw yczaj m ocne lask i, bardzo w ty c h stronach cenione. Z w ró ­

cić m uszę u w agę czytelnika, że przejście od S ie rry do K iczuy n ie ty lk o daje się odróżnić po w zrastającem gorącu, lecz n aw et po kolo­

rze roślinności, pokryw aj ącój szczególniój sk łony gór, gdy bow iem sierrań sk i k ra jo b raz odznacza się bardziój ciem ną zielenią, a nie­

k ie d y n a w e t tam , gdzie w y stęp u ją k rz a k i — czerw onaw ą; tu , w gorętszych częściach ro ­ ślinność j e s t jasno-zieloną, m iejscam i żółta- wo-zieloną i wogóle bardziój drobuolistną.

Q uichua posiada jeszcze w swój florze zna­

n ą n am ju ż brodę A bsalona (U snea), ponie­

w aż je d n a k p aso rzy tn a ta roślina rozw ija się nie n a każdym g a tu n k u drzew a, a drzew ta ­ kich ja k ie lubi, w gorętszych dolinach S ie rry j e s t niew iele, zatem i usnea nie n a każdym k ro k u ja k n ad Z aru m illą w ystępuje. L u b i np.

czirim oję, g dy przeciw nie n a drzew ach guavo n ig d y jój nie w idziałem . W łaściw ie pasorzy- tn ą nazw ać jó j niem ożna, gdyż niezapusz- czając k orzeni w drzewo, nie może zeń soków ciągnąć; niem niój je d n a k szkodliw ą je s t dla niego, ro z rastając się bow iem zbytnio, zagłu ­ sza rozwój liści, przezco n aw et śm ierć drze­

w a m oże spowodować.

J a k o nieszeroka stosunkow o szpara w sy­

stem ie K o rd y lije ró w — Q uichua, podlega ty m sam y m następ stw o m pó r roku, co i sąsiednia S ie rra w łaściw a, ta k , że pod any przez n as szkic m eteorologii dla tój ostatniój strefy m o­

że być p raw ie w zupełności zostosow any i do g orętszych dolin S ie rry , co do pew nego sto ­ pnia stano w i w łaśnie różnicę ich od nadzw y­

czaj gorącój i suchój doliny M arańonu. P o ró - w n y w a ją c je d n a k K iczuę ze S ie rrą znajdzie­

m y tak że i pod w zględem m eteorologicznym znaczną różnicę, ra z w gorętszy m daleko kli­

m acie, a p o w tó re w dziwnój regularności, z ja k ą się fenom en y p o w ietrza jed ne po d ru ­ gich p o w tarzają. P o s ta ra m się naszkicow ać z teg o p u n k tu w idzenia je d e n dzień k w ietnio­

w y, a będziem y m ieli schem at dla w szystkich p ra w ie dni p o ry dżdżystój.

B rza sk zastaje zw ykle niebo czyste, z w y ­ ją tk ie m szczytów okolicznych gór, k tó re le k ­ k a ch m u ra odziewa. Sądząc z przyzw yczaje­

nia, w nosim y, że te m p e ra tu ra p ow ietrza nie przew yższa 12° Cels. Na w schodzie poza w y- sokiem i góram i okalaj ącem i dolinę szybko rozjaśn ia się niebo, dzięki czem u okolica p rz y ­ b iera szaraw ą b arw ę zarania. W reszcie n a j­

w yższe ze szczytów od stro n y zachoduiój po­

(8)

552

W SZ E C H Ś W IA T .

J& 35, łożonych, zaczerw ieniły się, ja k b y oblane

ogniem , skąd wnosim y, że słońce weszło, choć wschodnia stro n a doliny, n a którój m y się znajdujem y, dotychczas w cieniu p o zo sta­

je . Ś w iatło słoneczne stopniow o, lecz szybko rozpościera się w dół po przeciw ległym skło­

nie, a jednocześnie stro n a w schodnia nieba lśni się złotem i sno p am i prom ieni słonecz­

nych. W reszcie w szczerbie g ó r zalśnił się m ały rą b ek ta rc z y słonecznćj, rośnie szybko, olśniew a nas. W reszcie cała ta rc z a słońca w y ­ p ły n ę ła n a czyste niebo. P o d w pływ em cie­

p ły ch prom ieni, chm ury* odziew ające szczyty g ó r rozpuściły się w p ow ietrzu, stopniały, j e ­ żeli m ożna użyć tego w yrażenia. G orąco w ra sta szybko przy sp okojnym stosunkow o stanie pow ietrza. P o n a d strum ieniem , na w y ­ sokości k ilk u se t stóp, zatem praw ie n a ty m sam y m poziom ie, n a ja k im i m y się zn a jd u je­

m y, niew iadom o skąd i ja k im sposobem u tw o ­ rz y ł się niew ielki, le k k i obłoczek. R zu cając cień n a przeciw leg ły skłon gó ry , posuw a się zw olna, ledw ie d o strze g aln y m ru c h e m w górę doliny. M ieszkaniec ró w n in nie j e s t w stan ie sądzić o lek kości ch m u r lub obłoków , dla n ie ­ go bow iem zdają się one być przyczepion em i n iejak o do firm am en tu . D opiero p ostaw ieni w ta k ic h w a ru n k a c h , j a k tu ta j, gdzie w i­

dzim y obłok zaw ieszony w p o w ietrz u n a tój co i m y w ysokości, gdy w d o d atk u p e rs p e k ty ­ w a pozw ala nam doskonale sądzić, że nie je s t bynajm niój do przeciw ległego sk ło n u gór przyczepionym , czujem y niejako, że p ły w a w pow ietrzu.

S łońce ju ż przeszło p o łu d n ik , p rz y b ie ra ją c tę zlekka czerw onaw ą b a rw ę w łaściw ą popo­

łu d n io w y m godzinom dnia. H e t. h e t.w górze doliny zaczynają się grom adzić czarn e ch m u ­ ry , k tó re niezadługo u lew ą n a s poczęstują.

J a k o ż w k ró tc e w idzim y, ja k części d alek ie­

go k ra jo b ra z u stopniow o z a k ry w a n e zostają przez biaław e sm ugi padającego deszczu. J e ­ dnocześnie n a ciem nem tle ch m u r p o ja w ia ją się często b ły sk aw ice i dochodzi n as głos o d ­ dalonego grzm otu. B ia ła zasłona deszczu po­

suw ając się naprzód, stopniow o z a k ry w a có­

ra /.to bliższe sk ło n y g ó r; od czasu do czasu pioruny długiem i w ęży k am i p rzeszy w ają sza­

re tło krajobrazu i silny ich ło sk o t w strz ąsa pow ietrzem . W reszcie sły szy m y silny szum padającego deszczu, k tó r y corazto zbliża się i zbliża; szum rośnie, w zm aga się -r- zrazu

k ilk a kropel w ielkich spadło n a kurzaw ę, aż w końcu lu n ą ł rz ęsisty zw ro tn iko w y deszcz.

P o każdej b ły sk aw icy bezpośrednio n astępu je strasz n y huk...

W dół doliny w idzim y przez w a rstw ę p a­

dającego deszczu k ra jo b ra z oblany prom ie­

niam i słońca, lecz i ta m stopniow o ciem nieje, póki cała okolica nie p rzyb ierze szarej sm u ­ tnej barw y . Deszcz bębni po szerokich liściach b ananów , tw o rz ą się n a m iejscach rów nych k ału że w ody, w szelkie zaś s tru m y k i zam ie­

n ia ją się w potok i, a drogi, w yżłobione ko p y ­ ta m i m ułów i k o n i s ta ją się chw ilow o s t r u ­ m ieniam i o m ętn ój, czerwonawój wodzie.

D eszcz ta k i trw a p arę godzin i zwryk le za­

chodzące słońce p rzedziera g ęstą oponę ch m ur, a ja k o ślady ulew nego deszczu pozo­

s ta ły ro zm ok łe drogi i kroplo w ody n a liś­

ciach. S tru m ie ń widać w ezbrał niepospolicie, gdyż n as dochodzi nie szum jeg o j a k zw ykle, lecz ry k , a jeżeli sp o jrzy m y n ań z jed n eg o ze sk ło n ó w gór, zobaczym y, ja k się pieni. L ecz i je g o siła, ta k j a k w szystko na śvviecie, szybko przem ija, w łaściw ością bow iem g ó r­

skich stru m ie n i je st, że ró w n ie szybko u b y ­ w ają, j a k i wzbierają-

W podobny sposób odbyw a się następ stw o deszczów i pogody w ciągu p o ry dżdżystój, chociaż niek ied y i tu p e rtu rb a c y je zachodzą, że albo k ilk a dni deszczów n ie u sta n n y c h po sobie n astępu je, lub też pogoda trw a dłuższy p rz eciąg czasu. W k ażd ym razie regularność, z j a k ą tu pogoda lub deszcze n a stę p u ją po so­

bie. w iększą je s t niż w regijonie S ie rry . Ś w ia t zw ierzęcy nosi n a sobie też sam e ce­

chy przejściow e, co i roślinny, pom im o, że i tu ja k w szędzie, w y stę p u ją form y c h a ra k te ry ­

sty czn e dla tego ty p u , za p raw o bow iem tr z e ­ ba p rzyjąć, że każda w ysokość w górach po­

siada ja k ą ś form ę, k tó ra n a tej w ysokości w y ­ stę p u je obficiej, niż na innych. T ak np. Q ui- ch ua posiada n iezm iernie ciekaw ego ptaszka, k tó ry choć się sp o ty k a i w dolinie M arańonu, tam je d n a k rzadszym je st, niż n a w ysokości 4000 - 5000' nad poziom m orza. P ta k te n , ro­

dzaj niby k u k u łk i, zw any przez krajow ców ay a -p iszk u (ay a = śm ierć lub tru p ), co zn a­

czy p ta k śm ierci (D ip lo p teru s n aev ius), m a

bow iem , w ed łu g zdania miejscowyrch, sw ym

głosem śm ierć zw iastow ać, trz y m a się w k o ­

ro n ach gęstszych drzew lub k rzak ó w , skąd

n iek ied y n a ziem ię zstępuj o dla połow u sza-

(9)

Ks

35.

W SZ EC H ŚW IA T.

553 ra ń czo w a ty ck owadów. Głos jeg o należy do

najosobliw szych ze znanych m i głosów p ta ­ sich. S ą to dw ie n u ty , ja k si i do, lecz nie z g am m y c-dur, lecz b-moll. D laczego je d n a k ta k je s t, a nie inaczój, zdać sobie tru d n o sp ra ­ wę, chociaż czuć w yraźnie ten to n m inorow y w w ysokim stopniu. D w ie te n u ty , k ró tk o j e ­ dna po drugiój w yrzucone, posiadają n ieokre­

ślony jak iś, m etaliczn y dźwięk, a n ad to n a­

leżą do tego rodzaju głosów, k tó re nie pozw a­

la j ą sądzić, z j a k daleka pochodzą. Często l ardzo zda nam się, że p ta k tuż. tuż obok nas śpiewa, gdy on siedzi w odległości kilk u d zie­

sięciu k roków n a czubku drzew a lub k rzak u , lia z w ydaje n am się, że go słyszym y n a p ra ­ wo, to znow u n a lewo; raz w górze, to znów na ziemi.

Z atrz y m ałem się chw ilkę dłużój n ad ty m o ryginalnym śpiew em , gdyż je s tto głos naj- c h a ra k te ry sty c z n ie jsz y dla K iczuy. W chwili, gdy to piszę, w trz y la ta po bytności mój w Callacate, k tó ra to miejscowość za wzór tego ty p u słu ży ła m i przy kreślen iu niniej­

szego szkicu; dziś, m ów ię, gdy w spom nę głos ten , staje m i przed oczym a cały krajo b raz do­

lin y kiczuańskiój i do tego stopnia te dw a w rażen ia zlały się w mój w yobraźni, iż zdaje m i się nieraz, że dosyć by było dla w as, czy­

telnicy, usłyszeć te dw ie sre b rzy ste n u ty , aby w waszój w yobraźni przez in tu ic y ją litylko w y tw o rzy ł się k re ślo n y powyżój krajobraz.

Kie dziw ię się bynajm niej m ieszkańcom ty ch okolic, że p tako w i o ta k dziw nym głosie n a d ­ n a tu ra ln e w łasności przypisyw ano. W e m nie budził on zawsze tęsk n o tę do czegoś n ieo k re­

ślonego.

N iem ałą też rolę w harm onii ty ch okolic o dgryw a głos p taszk a z rodziny w róblow a- tych znanego przez m iejscow ych C hepita (Józia) (S a lta to r allicollis). M ieszkańcy w y ­ ra żają te n p y tając y śpiew sylabam i: „C hepita, cierto se fue?“ ') (czyt. C zepita. sierto se fu 6), a słychać go w K w ie tn iu na w szystkie stro ­ ny. R obi to w samój rzeczy w rażenie, ja k b y

p ta k i ciągle o coś p y ta ły je d e n drugiego, co zresztą bardzo ożyw ia okolicę i m ile d ra ­ żni ucho podróżnika.

A żeby w ięc nie pow tarzać się, wspom nę ty lk o jeszcze, że w iększa część p ta stw a g o rę t­

szych dolin S ie rry je s t ta sam a co i n a P o -

>; Czy praw da, że Józia poszła?

m orzu, tak, że dość je s t przypom nieć sobie dolinę pom orską, abyśm y w znacznój części mieli obraz życia zwierzęcego doliny sierrań - skiój. Co j ą je d n a k od pierw szćj różni, j a k ró­

w nież i od doliny M arańonu, to w iększa obfi­

tość kolibrów , k tó re sw ą ruch liw ą działalno­

ścią ożyw iają nadzw yczaj krajobraz. K ied y w m iesiącu K w ie tn iu In g a p ok ry w a się bia- łem i kw iatam i, n a k a ż d e m z ty c h drzew uw i­

j a się n ieu stan n ie k ilk a ty ch cudnych stw o­

rzeń. N a skłonach gór inn e ich g a tu n k i na- p ełu iają pow ietrze sw em burczeniem , lub sw ym cienkim głosikiem ja k b y ciach, ciach, ciach. S ą to najm niejsze z kolibrów (C haeto- cereus bom bus), lub p ięk n y o sełedynow em gardle koliberek (M y rtis F a n n y ), k tó ry w y ­ daje n isk ą n u tę do bekasow ego beczenia po­

dobną.

Ssących posiada Q uichua bardzo niew iele g atu n k ó w . Z w iększych je ste m zaledwie w stan ie zacytow ać znaną nam ju ż sarnę, ja k rów nież i lisa z doliny M arańonu, zw anego

„pact.er“. I niższe tw o ry nielicznych m ają tu przedstaw icieli.

Rośliny skrytokwiatowe

( Oryptogamae).

O pisanie ich budow y, tudzież sposobów zbierania, prep aro w an ia i bad an ia

przez

D-ra Kazimierza Filipowicza.

(Ciąg dalszy.)

109. Zapłodnienie niezawsze odbyw a się w sposób tylkoco opisany, zw ykle bow iem n iem a właściwój kopulacyi, t.j . bezpośrednićj w ym iany protoplazm atycznój treści, lecz obie ko m ó rk i płciowe pozostają zam knięte, a p ier­

w iastek zapładniający przechodzi praw dopo­

dobnie przez dyfuzyją z kom órki m ęskiój do żeńskićj, w podobny sposób j a k u jaw n o k w ia - tow ych z w yp ustki pyłkow ój do p ęcherzyka zarodkow ego. U n iektórych grzybów do tego rzędu należących, kom órki m acierzyste zaro­

dników pow stają bezpośrednio po zapłodnie­

niu z kom órki żeńskićj, ja k o jój w ypustki,

a otaczające j ą strzępk i z ra sta ją się ze sobą,

tw orząc pokryw ę owocnika.

(10)

554

W S Z E C H Ś W IA T . m

35.

110. M ą c z a k o w a t e (E rysiphei) posia­

d ają kuliste owoce, goleni o k iem zaledw ie do­

strzegalne. G rzybn ia tw orzy b iałą, pajęczy no- w a tą lub p iślnio w atą pow łokę n a pow ierzchni liści i zielonych ło d y g ró żn y ch roślin, głów nie dw uliściennych; n itk i grzybni, licznie rozg a­

łęzione, p rz y le g a ją do n a s k ó rk a i w puszczają w jeg o k o m ó rk i w y p u stk i, t. zw. s s a w k i (haustońa), k tó re m i czerpią p o trzeb n e poży­

w ienie. G rz y b n ia rozm naża się zapom ocą roz- rodków (conidia), po w stający ch przez p rzew ę­

żenie n a w ierzch o łk u p ro sty c h , nierozgałęzio- n y ch n ite k (fig. 25, I); u n ie k tó ry c h g a tu n ­ ków z n a n y j e s t d o tąd ty lk o ten je d y n y sposób rozm n ażan ia się, np. u E ryd p h e ( Oi- dium) Tuckeri, poAvodującego chorobę w inoro­

śli. C horoba ta z n a n ą ju ż b y ła sta ro ż y tn y m R zym ianom , w ystępow ała je d n a k rzadko i sporadycznie; dopiero w 1845 r. zo stała bli- żćj zbadaną. W r. 1851 n aw ied ziła w innice fran cu sk ie, skąd ro z p rz e strz e n iła się ze zd u ­ m iew ającą szybkością po w szy stk ich w in n i­

cach E u ro p y , czy n iąc ogrom ne spustoszenia.

N ajlep szy m środkiem p o w strz y m u jąc y m sze­

rzenie się choroby, je s t siark a . P o deszczu lub po sk ro p ien iu ro ślin wodą, p o sypuje się j e k w iatem siark o w y m . U in n y ch m ą c z a- k o w a t y c h łatw o znaleść m ożna owoce po w stałe n a drodze płciow ój. P ło d n ik i (poili- iiodia) i ja jn ik i (carpogonia) p o w stają n a g rz y ­ bn i tu ż obok siebie, ta k , że od p o cz ątk u s ty ­ k a ją się ze sobą; k o m ó rk a żeń sk a p rz y b ie ra postać ja jo w a tą i poprzeczną p rz e g ró d k ą od­

g ranicza się od pod staw y strz ę p k a (fig. 25, III); k o m ó rk a m ęsk a zagina się ponad w ierz­

chołkiem żeńskiój i dzieli się poprzeczną prze­

g ró d k ą n a dw ie części. P o zapłodnieniu, z p o d staw y ja jn ik a w y ra s ta ją w górę n itk i, ściśle do niego p rz y le g a ją c e (fig. 25, IV ), k tó ­ re dzieląc się poprzecznie, tw o rz ą tk a n k ę p a- re n c h y m a ty c z n ą , stan o w iąc ą p o k ry w ę owocu.

N astępn ie i ja jn ik poczyna ro sn ą ć i dzieli się poprzeczną p rz eg ro d ą n a dw ie k om ó rki. U n ie ­ k tó ry c h g a tu n k ó w n a jp ro stsz e j b udow y, z górnćj k om ó rki p o w staje n a ty c h m ia s t je d e n w o r e c z e k (ascus), w y p e łn ia ją c y całą ja m ę owocu. W protoplazm ie w oreczka tw o rz y się swobodnie 8 zarodników (fig. 25, I I ).

U innych m ączakow atych, k tó ry c h ow oce za­

w ie ra ją kilk a woreczków , np. Erysiplie Umbel' lifer a/rum, communis i t. p., j a jn ik z p o czątk u b y w a tak że jednokom órkow y, ro z ra sta się j e ­

d n a k późnićj i tw o rzy grub ą, długą, skręconą n itk ę , dzielącą się poprzecznie n a k ilk a kom ó­

re k , w ydających boczne, k ró tk ie gałązki, za­

m ieniające się n a woreczki.

111. U j ą d r a k ó w (Pyrenomycetes), owoce zw ane perithecia, są zw ykle k u liste lub fla- szeezkow ate, w ielkości jed n eg o lub k ilk u m i­

lim etrów , czarne, k o n sy sten cy i rogow ój. W n ę ­ trz e ich w y słan e j e s t g a la re to w a tą w a rstw ą zaro d n ik o w ą (nucleus), zaw ierającą w o r e c z - k i (asci) i n i t e w k i (paiaphyses); n a wierz­

chołku p osiad ają otw ór, przez k tó ry w ydoby­

w a ją się zarodniki. U n iek tó ry ch g atu n k ó w perithecia p o w stają swobodnie, pojedyńczo lub g ru p a m i n a n itk o w atej, zaledwie widocznćj grz y b n i, rozw ijającej się n a o bu m arły ch lub żyw ych roślinach. U in n y ch z tój rodziny, po­

w staje naprzód z g rz y b n i t zw. p o d ś c i e ­ l i s k o (stroma), t. j . ciało, m ające p ostać po- duszeczld, kapelusza, czarki, lub w ro zm aity sposób rozgałęzione, zbudow ane z e zb itó j, na- pozór jednorodnój tk a n k i, a dopiero n a pod- ścielisku ro zw ijają si§ perithecia. J a k o p rzy ­ k ład w eźm y t. zw. s p o r y s z ( Clamceps purpurea). G rzy b n ia sporyszu rozw ija się n a zaw iązkach tr a w zbożowych, m ianow icie żyta, rzadziój pszenicy i owsa, tw orząc n a pow ierz­

chni zaw iązka gęstą, n itk o w a tą plecionkę, k tó ra n astęp n ie w n ik a i do jeg o w n ętrza, a w k ońcu o p lata go całkow icie, z w y ją tk ie m ty lk o sam ego szczytu, k tó ry pozostaje nie­

tk n ię ty . Z pow ierzchni grzybni, pofałdowanój w ro z m a ity sposób, w y ra s ta ją cienkie strzęp ­ ki, n a w ierzch ołk u k tó ry ch tw o rz ą się roz- ro d k i (conidia) w bardzo znacznój ilości, a j e ­ dnocześnie w ydziela się śluzow ata, słodka ciecz, zw ana r o s ą m i o d o w ą , w postaci k ro p li żółtawój w y stęp u jąc a z plew ek k io s­

kó w . W ty m okresie rozw oju grzyb te n u w a­

żan y b y ł daw nićj za oddzielny g a tu n e k i opi­

sy w a n y pod n az w ą Sphacelia. Conidia m ogą n a ty c h m ia s t kiełkow ać, w ypuszczając strzę­

p ek kiełkow y, n a k tó ry m p o w stają d ru g o ­ rz ęd n e conidia, a te dostaw szy się n a m łode zaw iązki tra w zbożowych, w y d ają znow u ty l- koco opisaną g rzyb nię (Sphacelia). N astępnie n itk i g rzybn i w dolnćj części zaw iązka g ru ­ bieją i łączą się ze sobą, tw o rząc rogow ą tw a rd ą grzybnię, zw aną sclerotium. T a k u tw o ­ rzo n y m łody sporysz, p rzy b iera w k ró tce n a pow ierzchni b a rw ę ciem nofijoletow ą i p rz y j­

m u je k sz ta łt ro ż k a dochodzącego do 1-go cala

(11)

ty 35.

W SZ EC H ŚW IA T.

555 długości. P o u tw orzeniu się sclerotium, g rz y ­

b n ia p ie rw o tn a (sphacelium) obum iera, usycha i n a stęp n ie odpada. D ojrzało sclerotium pozo­

sta je w spoczynku aż do jesieni, zw ykle n a­

w et aż do następnój wiosny. W odpow iednich w aru n k ach , m ianow icie n a w ilgotnej ziemi, tw o rz ą się w te d y n a pow ierzchni sclerotium ow ocniki w p o staci k u listy c h głów ek, osa­

dzonych n a d ługich trzoneczkach (fig. 26, A).

W g łów kach p o w stają bardzo liczne flaszecz- k o w a te zbiorniki (peritliecia) (fig. 26, 13, C), w ypełnion e licznem i podłużnem i w oreczkam i (asci)-, w każd y m z ty ch o statn ich tw o rz y się 8 n itk o w a ty c h zarodników (fig. 26, D). Z aro ­ d niki w odpowiedniój te m p e ra tu rz e i wilgoci k ie łk u ją bardzo szybko (w przeciągu 24 go­

dzin), w ypuszczając po k ilk a strzępków , k tó ­ re dostaw szy się n a m łode zaw iązki tra w zbożowych, ro z ra sta ją się i w ydają opisane wyżej sphacelia.

i 12. T r u f l e ( Tuberacei) w y tw a rzają pod­

ziem ne bulw iaste i m ięsiste ow ocniki, docho­

dzące do w ielkości pięści, z początku zupełnie p o k ry te p ajęczy n o w atą grzy b n ią, k tó ra znik a p rz y dalszym rozw oju ow ocnika. P o k ry w a 0 w ocnika zbudow ana je s t z grubćj, zbitój, p seudoparcnchym atycznój tk a n k i, a w a rstw a zarodnikow a (hymenium) p rz erz y n a w ro zm ai­

ty c h k ieru n k a ch jeg o w nętrze, rozgałęziając się w ró ż n o ro d n y sposób pom iędzy płonną tk a n in ą strzępków , przezco na przecięciu ow ocnik p rz ed staw ia m arm u rk o w aty w ygląd.

Z arodniki p o w stają w m aczugow aty ch lub kulistych, bardzo obszernych woreczkach;

zew n ętrzn a bło n a zarodników p o k ry ta je s t zw y k le kolcam i lub siatkow 'atem i zg ru b ie­

niam i.

P o d s t a w k o - z a r o d n i k o w e (B asi- diomycetes).

113. Do rzędu tego należą najw iększe i n a j­

pięk n iejsze grzyrby, najrozm aitszój postaci 1 budow y. W sp ó ln ą ich cechą je s t sposób po­

w staw a n ia zarodników : pew ne g ałąz k i strzę p ­ ków n a b rz m ie w a ją m aczugow ato, tw orząc ta k

zw ane p o d s t a w k i (basidia); każda pod­

sta w k a w y tw a rz a jednocześnie dw a lub w ię­

cój, zw ykle 4 (lub 8) zarodniki w te n sposób, że w y d a je m aleńkie, z początku brodaw ko- w a te w y p u stk i, z k tó ry ch każda tw o rz y na w ierzch o łk u k u lis ty p ęcherzyk, p o k ry w ający się g ru b ą błoną; ta k utwrorzony zarodnik osa­

dzony n a szypiiłce, po dojrzeniu odpada. P o d ­

staw k i po w stają zw ykle jedno cześnie w wiel- kiój liczbie i ułożone są gęsto rów nolegle obok siebie, tw orząc t. zw. o b ł ó c z k ę (hymenium), k tó ra oprócz podstaw ek zaw iera jeszcze i płon ne strzęp ki, zw ane n i t e w k a m i (pa- raphyses), podobnie ja k u w orecżko-zarodni- k o w y c b z rodziny7 Discomycetes. O błoczka albo p o k ry w a zaw n ętrzn ą pow ierzchnię ow ocnika, albo też znajdu je się w jeg o w n ętrzu i w edle tego odróżniam y form y nagoow ocnikow e lub okrytoow ocnikow e. W ię k sz a część grzybów do tego rzędu n ależących, żyje n a ziem i h u - m usow ćj, lub też grzy b n ia ich usad aw ia się n a stary c h drzew ach, w korze sta ry c h żyją­

cych pni drzew nych; niek tó ro m niejsze ga­

tu n k i ro sn ą n a bu tw iejących liściach, g a łę ­ ziach i t. p.

114. N ajp ro stszą budow ę przed staw ia E xo - basidium Vaccinii, ro zw ijający się n a liściach i gałązkach bo rów ki ( Yaccinia vitis idaea i Myr- tillus), G rzyb nia tego grzy ba w yw ołuje prze­

ro s t tk a n k i kom órkow ój liścia i w ydaje bezpo­

średnio o b ł ó c z k ę (hymenium), zbudow aną z szeregu gęsto ułożonych czterozarodniko- w y ch p o dstaw ek, przezco n ask ó rek liścia zo­

staje w górę uniesiony i odpada, a zarodniki w y siew ają się.

115. O w ocniki b r z u c h o w a t y c h ( Ga- steromycetes) są z początk u mniój więcój k u li­

ste i sk ład ają się z p o k ry w y zew nętrznój, zwanój peridiurn, zw ykle dw uw arstw ow ój i z m asy w ew nętrznój, z p o czątk u m ięsistój, podzielonej n a m nóstw o m ałych , n iere g u lar­

nych p rzestrzeni, w y słan ych obłóczką. T a w e w n ętrzn a m asa (gleba) ro z p ad a się n astęp ­ nie n a w iotką tk an k ę, złożoną z d elik atn y ch n ite k (capillitium ), lub zam ien ia się na m asę brejo w atą.

116. G r z y b y g a l a r e t ę w a t e ( Tre- mellini), żyjące n a zb utw iały ch pniach lub na żyjących drzew ach, w y tw a rz a ją g alareto w ate ow ocniki nieokreślonego k ształtu , zw ykle po­

fałdo w an e i pokręcone nieregularnie w naj­

ro zm aitszy sposób. W tój masie g alareto w a­

tej p rz eb ieg ają delikatne strzępki, k tó re n a po w ierzchni ow ocnika tw orzą w arstw ę zaro ­ d n ik o w ą (hymenium). P o d sta w k i są zw ykle czterozarodnikow e.

117. Z rod zin y o b ł ó c z a k ó w (Hymeno-

mycetes), nąjbardziój znane są t. zw. grzyby

kapeluszow e. To, co się pospolicie uw aża za

cały grzyb, j e s t ty lk o ow ocnikiem , k tó ry w y ­

(12)

556

W S Z E C H Ś W IA T .

.\S 35.

ra s ta z grzybni, rozw ijającój się w ziemi, drzew ie i t. d. K apelusz (pileus) zw y k le osa­

dzony j e s t na trzonie; n a dolnój pow ierzchni kapelusza znajd u ją się w y ro stk i ro zm aitego k sz ta łtu , p o k ry te w a rstw ą zaro d n ik o w ą czyli o b ł ó c z k ą (hymenium). W y ro s tk i m a ją p o ­ stać ju ż to b laszek pionow ych, p ro m ien isto rozchodzących się od n a sa d y trz o n u do b rz e­

gu kapelusza (Agaricus), ju ż to blaszek tw o ­ rzący ch koła w spółśrodkow e ( Cyclomyces), to znow u blaszki te połączone są ze sobą s ia t­

ko w ato (Polyporus, Daedalea); u g atu n k ó w z ro d zaju Boletus sp o ty k a m y w y ro s tk i w po­

staci gęsto ułożonych p io n o w y ch ru re k ; u B y - dnum dolna p ow ierzchnia kapelu sza p o k ry ta je s t m iękk iem i kolcam i zw ieszonem i j a k sople lodow e i t. p. O w ocnik przed zupełnem roz­

w inięciem się b y w a n ie k ie d y p o k ry ty w zu­

pełności błoną czyli t. zw . o p o n ą ( Velum unirersale, Volva), k tó ra p rz y w y d łu żan iu się trzona pęka. N iek tó re g a tu n k i p o siad ają opo­

nę niezupełną (V elum partiale), p o k ry w a ją c ą ty lk o kapelusz; p rz y dalszym w zroście k a p e ­ lusza opona p ęk a i albo część jó j pozostaje na trzonie, ja k o t. zw. p i e r ś c i e ń (annulus), lub też cała ro z p ad a się n a n ie re g u la rn e strzępki.

118. F ig . 27 A . p rz ed staw ia część n itk o w a - tój g rz y b n i p i e c z a r k i (Agaricus campe- stris), z którój to g rzy b n i w y ra s ta ją liczne ow ocniki; te o sta tn ie m a ją z p o czątku postać ciałek gruszko w a ty ch, u tk a n y c h z je d n o ro ­ dnych m łodych strzęp k ó w ; ju ż w ty m wcze­

snym okresie rozw oju, pod w ierzchołkiem m łodego ow ocnika p o w staje pierścien io w ata p rzestrzeń w y p ełn io n a pow ietrzem (II, 1), k tó ra w m iarę w z ro stu g rz y b a , stopniow o się pow iększa; górna jó j ściana stan o w i d olną pow ierzchnię p rzy szłego kapelusza, z którój w y ra sta ją pionow e p ro m ie n iste blaszki, w y ­ p ełn iające ow ą p o w ie trz n ą p rzestrze ń (III, 1).

Od p o d sta w y m łodego ow ocnika p rzeb ieg ają do brzegu k ap elu sza strzęp k i, tw o rz ące ze w n ę­

trzn ą ścianę p rzestrzen i p o w ietrznój; tk a n k a zajm ująca środek pom ienionćj p rz e strz e n i w ydłuża się w trz o n (IV , st), od k tó reg o brzeg zew nętrzn y k a p e lu sz a coraz bardziój się.

oddala; ty m sposobem s trz ę p k i p o k ry w a jące od dołu przestrzeń p o w ie trz n ą i b laszki p ro ­ m ieniste, rozciągają się i w k o ń cu o d ry w a ją od trzo n u , tw orząc o p o n ę (V ,v), przeb ieg ającą od górnój części trzo n u aż do brzeg u k a p e lu ­

sza. K apelusz n a stęp n ie rozpościera się pozio­

mo, a w tedy opona oddziera się od jeg o brze­

gu i pozostaje n a trzon ie w postaci pochew ki.

O błoczka p o k ry w a, ja k ju ż m ów iliśm y, po­

w ierzchnię blaszek, zn ajdu jący ch się n a dol- nój ścianie kapelusza. N a przecięciu piono- w em blaszka p ieczark i p rz e d sta w ia się pod m ikroskopem j a k pok azu je fig. 28. Ś ro d k o ­ wą część blaszki (trama) zajm u ją strzę p k i zło­

żone z cienkich, długich kom órek, rozchodzą­

ce się na obie s tro n y (fig. 28, B ). Bliżój brze­

gu zew nętrznego kom órki strzępk ów s ta ją się krótsze, o krągłe i tw orzą w arstw ę podobłócz- kow ą. Z ty ch k ró tk ic h k om órek w ychodzą p rosto pad le do zew nętrznćj pow ierzchni bla­

szki, k om ó rk i m aczugow ate, stanow iące w ar­

stw ę za rodn ikow ą czyli obłóczkę (fig .28,B ,C j.

N iek tó ro z nich pozostają płonnem i (paraphy- ses), in ne (podstaw ki, hasidia) w y tw a rzają za­

rodniki. K ażda p o d staw k a w ydaje u pieczarki d w a (fig. 28, C), u in n y ch grzybów z tój ro­

dziny zw ykle c z te ry zarodniki.

III. P l e ś n i a k i (Phycomycetes).

119. G rzy b y do tój g ru p y należące rosną w wodzie, lub też na gnijący ch tk an k ac h roślin n y ch i zw ierzęcych, albo n akoniec ja k o p aso rzy ty n a ży w ych organizm ach. G rzybnia ich sk ład a się z d elik atn y ch strzępków , naj- częściój jed n o k o m ó rk o w y ch . N iek tó re posia­

dają o rg a n y płciow e, ja jn ik i i płodniki, u in ­ n y c h rozm nażanie płciow e polega n a sprzęże­

n iu czyli ko pulacyi w łaściw ych kom órek, z k tó ry c h zw y kle je d n a je s t nieco w ięk sza od drug iej. R ezu ltatem sprzężenia j e s t w y tw o ­ rzenie się z a r o d n i k a s p r z ę ż n e g o (zygospora).

120. U grzybów Z ygomycetes, grzy b n ia je s t strzę p k ie m jed n o k o m ó rk o w y m w rozm aity sposób rozgałęzionym , w k tó ry m dopiero pó- żuiój, m ianow icie przed pojaw ieniem się o rga­

nów p łciow ych, tw o rz ą się poprzeczne prze­

gródki. C ała g rz y b n ia rozw ija się z jed neg o strz ę p k a kiełkow ego ta k szybko, że w kilk a dni p o k ry ć może pow ierzchnię k ilk u c e n ty ­ m etrów k w ad rato w y ch . R ośnie n a m a te ry - ja c h organicznych, np. owocach, chlebie, k leju i t. d., z k tó ry c h czerpie pożyw ienie. R ozm n a­

żanie bezpłciow e (w egietacyjne) polega n a w y­

tw a rz a n iu się rozrodków , k tó re pow staw ać

m ogą w dw ojaki sposób. U g a tu n k ó w z ro ­

dziny Mucorini w y ra s ta ją z g rzy b n i pionowo

w górę strze la jące gałązki, n iek ied y docho­

Cytaty

Powiązane dokumenty

rodanku (siarkocyjanianu) ołowiu i siarku antym onu przygotow anego drogą mokrą, z dodatkiem chloranu potasu, oraz ciał barw iących i kleistych. Siedłew skiego

czne oszczędności (8 do 13 tysięcy franków rocznie) przez zaprow adzenie św iatła elektrycznego, przez poniesie­. nie stosunkowo nieznacznego nakładu jednorazowego, na

T ak przygotowany przyrząd i napełniony badanym płynem staw ia się na siatce, tafli żelaznśj lub kąpieli piaskowej i zwolna niewielkim płomieniem ogrzew a. Przez

D epesza przesłaną z Coimbry pod dniem 20 W rześnia do Europy, podaje położenie komety według spostrzeżeń, czynionych podczas przejścia jej przez południk;

sposobu, k tóry pozw ala na sztuczne otrzym yw anie, sposobami czysto chemicznemi, mocznika (karbam idu), m ateryi najbogatszej w azot ze w szystkich ciał

N aw et w spoczynku tylko ram iona dotykają ziemi, ciało zaś krążkow ate je s t wzniesione, w tedy ofiura przedsta­. w ia się jak o krążek w sp arty n a

lazkami, oraz tablice, zaw ierające gotowe schem aty do obliczeń zarówno przy samej fabrykacyi, jako też przy próbacb i dośw iadczeniach z nią

Rozmnożenie to daje się już uczuw ać przez szkody w drzew ach wyrządzane.. Zawisza przywiózł w tym roku kilka pni dębowyeh, z drzew przez bobry