• Nie Znaleziono Wyników

Lotos : miesięcznik poświęcony rozwojowi i kulturze życia wewnętrznego, 1938, R. 5, z. 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lotos : miesięcznik poświęcony rozwojowi i kulturze życia wewnętrznego, 1938, R. 5, z. 6"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

CZERWIEC 1938

(2)

T R E Ś d Z E S Z Y T U :

S i r

W i e l k ie n ie p o r o z u m i e n ie — R e d a k c j a ... 169

K o p e r n ik a t e o r j a w z g lę d n o ś c i — W . L o g a ...173

C zy h i s t o r j a s ię p o w t a r z a ? — W . M i c h e r d z i ń s k i ...177

M ic h a ł N o s t r a d a m u s — K. C h o d k i e w i c z ... 179

H i g j e n a u m y s ł u — M . F l o r k o w a ... 184

A s t r o l o g i a e z o te r y c z n a — K. C h o d k i e w i c z ...190

C h a r a k te r o lo g j a a s tr o lo g i c z n a — A d a m a r ... 194

P r z e g l ą d b i b li o g r a f ic z n y H . W i t k o w s k a ...196

K r o n i k a ...199

J. H . GŁÓG

Zioła lecznicze

Z e s z y t d r u g i (te j s a m e j o b ję to ś c i co p ie r w s z y ) w y j d z i e z d r u k u w c ią g u b ie ż ą c e g o m ie s ią c a i b ę d z ie r o z e s ł a n y z w a k a c y jn y m n u m e r e m „ L o to s u “ (o k o ło 25. c z e r w c a ) t y l k o do t y c h p r e n u m e r a t o r ó w , k t ó r z y n a le ż n o ś ć z a ń w k w o c ie 2,50 z ł w p ł a c ą n a n a s z e k o n to w P . K. O. 409.940 n a jp ó ź n i e j d o d n i a 21. c z e r w c a . ( B l a n k i e ty z a łą c z a m y d o n i n . n r u .)

Z e s ta w ie n i e o p r a c o w a ń z ió ł le c z n ic z y c h w ty m z e s z y c ie j e s t t a k d o b r a n e , że j u ż w n i m z n a jd z i e C z y te ln ik ś r o d k i z a r a d c z e n a w s z y s tk i e n ę k a ją c e g o d o le g li­

w o śc i i c h o ro b y . — B y z o r j e n to w a ć t a k ż e n o w y c h C z y te ln ik ó w w s p o s o b ie o p r a ­ c o w a n i a te j c z ęśc i Z ie ln ik a , z a łą c z a m y d o n i n ie js z e g o „ L o to s u “ 1. je j a r k u s z , j a k o b e z p ła t n y d o d a t e k , p o d a ją c r ó w n o c z e ś n ie p o n iż e j ta k ż e s p is n i e k t ó r y c h r o z d z i a ­ łó w „ o g ó l n y c h “ z z e s z y t u p ie r w s z e g o , k t ó r y w y s z e d ł z d r u k u ju ż d a w n i e j;

s ą t o m . i.: z w ią z e k z io ło le c z n ic tw a z o k u l ty z m e m , m a g j ą i a s t r o l o g j ą — o s y g n a ­ t u r a c h r o ś l i n — s p o s ó b z b ie r a n ia , s u s z e n i a i p r z e c h o w y w a n ia z ió ł w / g a s tr o lo g ji h e r b a l n e j — k a l e n d a r z z b io r u z ió ł — s p o s o b y p r z y r z ą d z a n i a l e k a r s t w — p o r a d n i k d l a o g r o d n ik ó w i s a d o w n i k ó w — i t. p.

R e s z ta z e s z y tó w te g o ż Z i e ln i k a w y jd z ie j u ż w t e m p i e p r z y ś p i e s z o n e m je s z c z e w t y m r o k u . J e d n a k , p o s i a d a j ą c w y ż e j w y m i e n i o n e 2 z e s z y ty , z a in t e r e s o w a n i b ę d ą m o g li j u ż w c ią g u b ież . l a t a z g r u p o w a ć s o b ie w s z y s tk i e z io ła , p o m o c n e w r a z i e ja k i c h k o lw ie k n ie d y s p o z y c y j.

Ci, k t ó r z y z a m ó w ią d r u g i z e s z y t Z i e ln i k a , o t r z y m a j ą p o n o w n ie — w łą c z o n y d o c a ło ś c i — a r k u s z , k t ó r y j a k o „ o k a z o w y “ w y s y ł a m y z n i n . „ L o to s e m “ ; m o g ą w ię c a r k u s z e m t y m d y s p o n o w a ć d o w o ln ie , p r z e s y ł a j ą c g o n p . s w y m z n a jo m y m , b y z a in t e r e s o w a ć i e h z io ło le c z n ic tw e m . B ę d z ie to p r z y j a c i e l s k a u s ł u g a w o b e c s w y c h b l iź n i c h i w o b e c „ L o to s u “. B o w ie m Z n a j o m i n a p e w n o p o tr z e b o w a ć b ę d ą

— w c z e ś n ie j c z y p ó ź n ie j — p o m o c y , j a k ą u d z ie l ić im m o g ą z io ła , a „ L o to s “ z y s k a ć m o ż e n o w y c h P r z y ja c ió ł i o d b io rc ó w .

Z a t e m n i e n i s z c z y ć i n i e z a m y k a ć w b i u r k u o k a z o w e g o a r k u s z a , a le p o d a ć g o d a le j! N ie c h p e łn i w j a k n a js z e r s z y c h k o ł a c h C z y te ln ik ó w s w ą s łu ż b ę s a m a r y t a ń s k ą .

(3)

jSiiJLO

M iesięcznik p o św ięco n y ro z w o jo w i i k u ltu rz e życia w e w n ę trzn e g o ,

\Uh„J*L

o ra z w a rto ścio m tw ó rc z y m p o lsk ie j m yśli tra n s c e n d e n tn e j.

S Y N T E Z A W I E D Z Y E Z O T E R Y C Z N E J O r g a n T o w . P a r a p s y c h i c z n e g o i m . J u l j a n a O c h o r o w ic z a w e L w o w ie

R e d a g u j e J . K. H a d y n a , W is l a , Ś l ą s k C ies z y ń s k i._________________

„Porwać ogień strzeżony, zanieść w ojczyste strony to c e l. .

S t. Wyspiański

W ielk ie n iep orozu m ien ie!

M a s o n e r j a a e z o t e r y z m .

W o sta tn im czasie sp o ty k am y się z d ziw n em p o m ieszaniem pojęć, jeżeli chodzi o z d efin jo w an ie tego, co n a zy w a m y o k ultyzm em , czy też ezoteryzm em . O kultyzm , to u w ielu sp ra w a m aso ń sk a lu b c o n a jm n ie j ko m u n isty czn a.

W szelk a d y s k u sja je st ju ż o ty le u tru d n io n a , że je s t to fo rm u łk a u k u ta celo­

wo, z p re m e d y ta cją , k tó ra w u m y sła ch liczn y ch je d n o stek s ta ła się ju ż n iejak o d o g m atem w ia ry , a za k tó ry m stoi a u to ry te t o rg an izacy j, w y w ie ­ ra ją c y c h siln y w p ły w n a n asze życie u m y sło w e i k u ltu raln e .

Źe ow a n ag o n k a n a w szystko, co p rz e ra sta sw oim poziom em szarzyznę b an aln o ści, s ta ła się chorobą n a g m in n ą w Polsce, św iad czą ju ż echa p ra sy codziennej. T a k n. p. w I. K. C. z dn. 21 m a ja 1938 r. czy tam y w a rty k u le H. C hudzińskiego pow yższe słow a: „Ż y jem y w Polsce w ja k ie jś m a n j a c - k i e j p s y c h i c e w z a j e m n e g o o s k a r ż a n i a s i ę . Jeżeli gdzie w y ­ b ije się k toś um y słem , c h arak terem , zdolnością o rg a n iz a cy jn ą , to z n ajd zie się przeciw n ik , co go p u b liczn ie nazw ie m a s o n e m. M asowe życie ty ch pocisków służy do z am g len ia w szelk ich społecznych s y tu ac y j, o raz p o lity cz­

n y ch kształtów ... Liczy się p rzy tern n a psychologję przeciętnego P o lak a, że jeżeli to sam o będą w ciąż w kółko p o w tarzać, to w reszcie o p in ja ta k a się u stali.“

C złow iek p ra w d z iw ie k u ltu ra ln y n ie w y d a je je d n a k sądów o rzeczach i sp ra w a c h , k tó re zna tylko „od in n y c h “ , z o p in ji tłu m u , czy n a w et „ w ia ry ­ g o d n y ch “ au to ry tetó w ... U siłu je b ad ać z ag ad n ien ia, k tó re d z isiaj sp o tk a n a k a żd y m n ie m a l k ro k u , w dziełach p raw ie każdego w ielkiego p isarza, w m n ie j lu b w ięcej ja sn y c h obsłonkach, czy m etafo rach . Jeżeli pośw ięci tro ch ę o b jek - ly w n ej u w ag i te m u z a g a d n ie n iu , to p rzekona się, że tak zw. o k u lty zm , czy m etap sy ch o lo g ja, to n ie ja k a ś fo rm u łk a w ia ry , to nie sek ta re lig ijn a , czy p o lity czn a, ale p e w ien k o m p l e k s z a i n t e r e s o w a ń n a u k o w y c h , łączących się zazw yczaj z d zisiejszą psychologją, to p ew ien kom pleks d o c i e k a ń k u l t u r a l n o - h i s t o r y c z n y c h , to u siło w an ie u jęcia rzeczyw istości z p u n k tu w id z en ia innego św iato p o g ląd u , n iż obow iązującego d zisiaj w n a u ce (św ia to p o g lą d u m a te rja listy cz n e g o ), to p ró b a p o staw ien ia i s fo rm u ło w a n ia z ag ad n ień , n ie ra z ju ż d aw n iej p o ru szan y ch i pow szechnie in teresu jący ch , lecz dziś z ap o m n ian y c h i zlekcew ażonych i to w tak iej form ie, 169

(4)

b y m ożna je przek azać d zisiejszej n au ce do ro z p a trz e n ia i o p ra c o w an ia ; to w reszcie n ie z ac h w ia n a pew ność, że człow iek m a n ie tylko obow iązki w obec c iała, ale i wobec sw ego d u c h a ; to p rz e k o n an ie o jego szczytnej m isji sam o k ształcen ia i p ra c y n a d sobą w tern p rz e k o n an iu , że w ła sn y m rozw o­

je m p rzy czy n ia się n a jsk u tec z n iej do ro zw o ju c a ł e j ludzkości; to w y rz e ­ czenie się w szelkiego g w ałtu i g rab ieży w obec sw oich b liźn ich , to w ia ra w zw ycięstw o D obra i P raw d y , to żyw e poczucie ob o w iązk u p rz y c zy n ien ia się in d y w id u aln eg o do tego zw y cięstw a rozw ojem sił duch o w y ch , czyli sto p n io w ą ew o lu cją; to czynne przek o n an ie, że w szyscy je steśm y „Dziećmi bożem i“ , p ielg rzy m am i k u ŚW IA T Ł U m ąd ro ści i dobru...

T o przecież tak ie p ro ste i ja sn e d la każdego, kto w n a jsk ro m n ie jsz e j choćby m ierze zapoznał się z ezoteryzm em ! A le zap o zn ał się z n im n ie z p ra c p rzy g o d n y ch jego k o m en tato ró w , z „senników e g ip sk ich “ , obliczonych n a m aso w y p o p y t w śró d ciem nego lu d u , z dzieł n aiw n eg o i bezk ry ty czn eg o s p iry ty z m u lu b lu d o w y ch „ksiąg Salom onow ych o sied m iu p ieczęciach“ , lecz z dzieł czołow ych, p o w ażn y ch p rzed staw icieli „ o k u lty z m u “ , zw alczan y ch m oże p rzez lu d zi in aczej um y sło w o i uczuciow o z o rje n to w a n y ch , lecz n ie m n ie j p rzez n ic h szan o w an y ch za sw ą eru d y c ję n iecodzienną, za sw oje szczytne e ty c zn o -m o ra ln e stan o w isk o , za sw ą o ry g in a ln o ść m y ślen ia.

Skąd w y n ik ło i u g ru n to w a ło się je d n a k ow o w ielk ie niep o ro zu m ien ie, łączące o k u lty z m i ezoteryzm z m a so n e rją?

W z ro zu m ien iu w ielu ludzi — okultyzm *), to coś u k rytego, tajem niczego i podziem nego. T a w ła śn ie źle z ro z u m ia n a t a j e m n o ś ć s ta ła się p rz y ­ czy n ą łączenia o k u lty z m u z każdem in n e m pojęciem , ru ch em , o rg a n iz a cją itp., k tó re rów nież c ech u je t a j n o ś ć . I w te n to dziw n y sposób zaczęto łączyć o k u lty zm z m a so n e rją, k tó ra b y ła zaw sze u osobieniem tajem niczości.

B ra k znajom ości p rz e d m io tu w szerszych m a sa c h sp rz y ja ł szerzeniu się takiego po g ląd u . N ie w y ró sł o n bow iem z b a d a n ia faktów , a je s t w y tw o rem fa n ta z ji, przeczącej w szelkiej logice i rzeczyw istości, niestety , w d a n y m w y ­ p a d k u celowo z aciem n ian ej. P o n iew aż tego ro d z a ju n a sta w ie n ie szerzy się c oraz d alej i z n a jd u je posłuch n a w et u in te lig e n tn y c h , a n ie u św iad o m io n y ch lu d zi, nie od rzeczy będzie zastan o w ić się p rzez chw ilę b e zstro n n ie n a d tą s p raw ą.

P rze d e w sz y stk iem m u sim y stw ierd zić, że „ m a rja ż “ o k u lty zm u z m a so ­ n e rją m a sw e źródło w w iek u X V III. W ty m to o k resie w ielkiego ro m a n ­ ty z m u , w o ln o m u la rz e fran cu scy i n iem ieccy — h o łd u ją c ów czesnej m o d z i e

— g ro m a d n ie z ain tereso w a li się o k ultyzm em , k tó ry św ięcił try u m fy n a d w o ­ ra c h kró lew sk ich , k a rd y n a lsk ic h i p ap iesk ich , n ie m ó w iąc o zw y czajn em m ieszczań stw ie i elicie k u ltu r a ln e j d a n y ch k ra jó w . T e n „ p rą d m a so w y “ z a in te re so w a n ia dla w szelkiej „ n ad z w y c za jn o ści“ d o p ro w ad ził do p o w sta n ia różnego ro d z a ju , m n ie j lu b w ięcej fa n ta sty cz n y c h o rg an izacy j, ro zu m ie się o c h arak terze t a j n y m . O rg an izacje te k ry ły się w w iększości p o d opie- k u ń czem i sk rz y d łam i m a so n e rji, w nosząc do n ie j p ie rw ia stek n a d z w y c z a j­

ności i p o sm ak oku lty zm u . P rac o w a ły o ne zazw y czaj w ed łu g w skazów ek m a g ji cerem o n ialn ej i p rz y c zy n iły się zap ew n e w d u żej m ierze do w p ro w a ­ d zen ia sy m b o lik i o k u lty sty czn ej do w o ln o m u la rstw a . W ty m to o kresie p o ję ­ cie m a s o n e r j i staw a ło się n ie m a l jed n o zn aczn e z o k u lty zm em , m ag ją

*) W y c z e r p u ją c e w y j a ś n ie n i e c z e m j e s t o k u lty z m , z n a jd z i e C z y te ln ik w a r t y ­ k u l e J. Ś w itk o w s k ie g o p. t. „O o k u l ty z m ie ' w IV r o c z n i k u „ L o to s u " n a s t r . 272 i d.

170

(5)

itp. Jed n o zn aczn o ść ta je d n a k n ie b y ła isto tn a , a tylko pozorna, gdyż n ie n ależy zap o m in ać, że g łó w n y m i zasad n iczy m celem ów czesnego w o ln o ­ m u la rs tw a b y ła a k c ja p o lity czn a, z m ie rz ają c a do w y w o ła n ia z m ia n o c h a ­ ra k te rz e ekonom icznym , p o lity czn y m i społecznym . O k u lty z m n a to m ia st b y ł d la n ic h zew n ętrzn ą o rn a m e n ta c ją d la w iększego z aciem n ien ia sp ra w y , no i d la dogodzenia p a n u ją c e j „m odzie“ .

T o „n ied o b ran e m ałżeń stw o “ ezo tery zm u i m a so n e rji n ie trw a ło długo.

R ozdźw ięki b y ły z b y t głębokie i rażące, aby w sp ó ln a n ić t a j n o ś c i m ogła je w y ró w n ać. N ależy bow iem pam iętać, że w o ln o m u la rstw o w sw ej istocie je st zu p ełn ie o p a rte n a „ro z u m ie “ , ja k to p rz y z n aje zn an y p isarz w o ln o - m u la rs k i A lb ert L a n to in e . T a w ła śn ie r a c j o n a l n o ś ć w m y śle n iu i po stęp o w an iu , k tó ra w ko n sek w en cji p rz y k u w a m a so n e rję do ziem i, do

„ m ia ry i w a g i“ , je st b ieg u n o w em p rzeciw ień stw em innego ru c h u , o p arteg o raczej n a „w ierze“ .

N ic więc dziw nego, że te n n ie d o b ra n y zw iązek „ m ę ż a -m a te m a ty k a “ z „żoną, m a ją c ą z ain tereso w a n ia czysto m e tafizy czn e“ , m u sia ł zostać z e rw a ­ ny . W o ln o m u la rstw o zo staw iło sobie w p ra w d zie pew ne sym bole i cerem onje, zaczerp n ięte z o k u lty zm u , z atra ciło je d n a k całkow icie ich w łaściw e znaczenie.

P o zo stały o ne bezd u szn ą d ek o racją, p o tęg u jącą t a j e m n i c z o ś ć m a so ­ n e rji i n a d a ją c ą je j cechy ezoteryczne w oczach n ieu św iad o m io n y ch . W rzeczyw istości je d n a k w o ln o m u larstw o je st w chw ili obecnej in s ty tu c ją p a r excellence ra c jo n a listy c z n ą , m a te rja lis ty c z n ą i j a k n a j b a r d z i e j o b c ą t e m u , c o n a z y w a m y e z o t e r y z m e m . D zisiejsze w olno­

m u la rstw o , sądząc z p rzejaw ó w zew n ętrzn y ch w tak ich k ra ja c h , ja k F ra n c ja , A n g lja lu b A m eryka, je st ru c h e m społeczno-politycznym .

A czyż m oże być coś b a rd z ie j obcego i przeciw nego d la ezoteryzm u, ja k w ła śn ie p o lity k a ? J e s t o n a p rz e ja w e m „egzoteryzm u“ , a w ięc sfery, d la k tó ­ re j ezo tery zm n ie p rz e ja w ia zain tereso w a n ia. E zo tery zm w sw y m sto p n io ­ w y m p rocesie ew o lu cy jn y m , z t a j n y c h la b o ra to rjó w alch em ik ó w śre d n io ­ w iecza, poprzez fa n ta sty cz n ą i ró w n ież t a j n ą p racę k ab alistó w X V III w ie ­ k u w yszedł dziś z u k ry c ia , p r z e s t a ł b y ć „ t a j n y 111“ , w k ra c za ją c try u m fa ln ie do g ab in etó w uczonych i la b o ra to rjó w u n iw e rsy tec k ic h . E zo ­ te ry z m s ta je się w ięc dziś ru c h e m n au k o w y m , gdyż n a u k a w sw ej p racy e w o lu cy jn ie rozszerzyła zak res sw y c h zain tereso w ań i zd jęła „ta b u “ śm iesz­

n ości z p rzejaw ó w i te o ry j ezoterycznych. Dość p rzeczytać d zieła ta k z n a ­ n y ch uczonych, ja k ks. de Broglie, d ra A lexis C arrela, S chrödingern, Ch. B o se g o /A s sa g io lie g o , Je a n s a , P o in c a re go i w ielu , w ielu in n y c h p rz y ­ ro d n ik ó w i psychologów , aby zrozum ieć, ja k w iele się o sta tn io zm ieniło w d zied zin ie poglądów n a u k o w y ch , ja k szerokie ho ry zo n ty o tw ie ra ją się p rzed d zisiejszy m u czo n y m i ja k o g ro m n e m ożliw ości s ta ją p rzed n ie z ro z u ­ m ia n y m p rzez ogół ezoteryzm em .

D latego też, z a s ta n a w ia ją c się n a d d e fin ic ją ezo tery zm u w w a ru n k a c h d zisiejszy ch , m u sim y p rz y ją ć po d uw agę dw ie zasadnicze m ożliw ości jego dalszej a k cji i ro zw o ju , k tó re u ła tw ią n a m p o staw ien ie ta k ie j d efinicji.

P o p ierw sze, ezo tery zm s ta je się ru c h e m w y b itn ie n au k o w y m * ), w zro z u m ie ­ n iu now oczesnej n a u k i, tw orzonej przez M illikana, C arrela, Ch. Bose i i.

Szereg z asad n iczy ch tez d aw n eg o o k u lty zm u a dzisiejszego ezoteryzm u, ja k

*) W y j a ś n i ł to o b s z e r n i e K. C h o d k ie w ic z w p o p r z e d n i m r o c z n i k u „ L o to s u "

w a r t y k u l e p. t. „ W ie d z a e z o te r y c z n a " n a s t r . 109 i d.

171

(6)

np. jed n o ść m a te rji, p rz e m ia n a p ie rw ia stk ó w (ta k zw an a p o p u la rn ie „ tra n s- m u ta c j a m e ta li“ ), n e g ac ja m a te rji i u z n a n ie je j za sk ry sta liz o w a n ą energję, z łudność i ograniczoność p ercep cji zm ysłow ej itp. itp.! s ta ją się dziś pow oli a k sjo m a ta m i n a u k o w y m i. W ten to sposób e zo tery zm przechodzi ze sfery

„zabobonu i fa n ta z ji“ , do sfery b a d a ń n au k o w y ch . F a n ta sty c z n e d ek o racje z F a u s t a , o d p o w iad ające um ysłow ości i w a ru n k o m X V III i X IX w ieku, z astą p io n e zostały przez g a b in e t i lab o ra to rju rn uczonego. S ły n n e M a g n u m O p u s k a b alistó w n a zy w a się dziś p o p ro stu p rz e m ia n ą p ie rw ia stk ó w . — P o n ad to , ezoteryzm zac z y n a coraz d o b itn ie j o d g ry w ać rolę czy n n ik a w ią ż ą ­ cego, po m o stu m iędzy sferą r o z u m u - w i e d z y a w i a r y - r e i i g i i.

1 e d w a p rą d y , dotychczas pozostające w niezgodzie, m ogą być znów h a rm o ­ n ijn ie połączone p rzez sto p n io w e u z n an ie osiągów w iedzy ezoterycznej, co ju ż obecnie o b serw u jem y . N iew ątp liw ie, p rz y jd z ie ch w ila , g d y R o z u m i W i a r a , te dw a potężne c zy n n ik i życia ludzkiego zejd ą się w je d n y m w sp ó ln y m celu. W tak ich w a ru n k a c h łączenie ezo tery zp iu z w o ln o ­ m u la rstw e m , a w ięc ru c h u „ n au k o w o -d u ch o w eg o “ (jeżeli ta k ą nazw ę m oże­

m y w p ro w ad zić) z ru c h e m sp o łeczn o -p o lity czn y m dow odzi albo: zu p ełn ej ig n o ra n c ji, albo złej w oli. C hoćby pobieżne zap o z n a n ie się z h is to rją o k u l­

ty zm u i te o rja m i ezoterycznem i, o ra z p o ró w n a n ie ich z tern, co się n a zy w a

„filozofją n o w ej fiz y k i“ , p rzek o n a każdego bezstro n n eg o czy teln ik a, p o sia ­ dająceg o m in im u m do b rej w oli, o całk o w itej rozbieżności celów, środków , m eto d i z ain tereso w a ń w o ln o m u la rstw a i ezoteryzm u.

M iejm y zatem dość uczciw ości i d o b rej woli, aby w epoce ta k w ielkiego i ogólnego z a k ła m a n ia n ie tw orzyć now y ch fik cy j, k tó reb y u tru d n ia ły p racę ludzi d obrej w oli. E zoteryzm , to n ie m a so n e rja, ezoteryzm , to je d e n z p rz e ­ ja w ó w działaln o ści lu d zk iej w k ie ru n k u u z g o d n ien ia n ak azó w w ia ry z w y ­ m a g a n ia m i ro zu m u . E zo tery zm — to n ie w o ln o m u la rstw o w alczące z K ościo­

łem ; o d w rotnie, to w y d a jn y a cichy sp rzy m ierzen iec tegoż K ościoła, s t a r a ­ ją c y się u ła tw ić p racę re lig ji, dro g ą szerzen ia zro z u m ie n ia i u z n a n ia d la d u ch o w ej n a tu ry człow ieka i w szech św iata. D latego też ezo tery zm n ie je st p rzeciw ień stw em re lig ji, lecz p o p ro stu u ła tw ia on je j głębsze zro zu m ien ie p rz e ciętn e m u człow iekow i, sto jącem u w ro zterce w obec po zo rn y ch ro zb ież­

ności dogm atu. N auką sw ą w y b ieg a on daleko poza n iew zru szo n e okopy m a te rja liz m u , a b y p rz y p ro w a d z ić po d sk rz y d ła w ia ry ty c h w szy stk ich , co po d w p ły w em p o d szeptów tegoż m a te rja liz m u od n ie j uciekli. O n je d e n m ia ł odw agę w y k azy w ać u p a rc ie od w ieków u z n a n ą d o piero d z isiaj fałszyw ość m a te rja liz m u a p ra w d z iw o ść duchow ości.

P isz ąc pow yższe, p ra g n ę liśm y reflek to rem ro z sąd k u i fak tó w ośw ietlić z arzu ty n ieśw iad o m o ści czy złej w oli. P iszem y te słow a w rzeteln em p rz e k o n an iu o ich słuszności. A p elu jem y w reszcie do ezoteryków i lu d zi d o b rej w oli, b y zaw sze i w szędzie s ta ra li się p rzeciw d ziałać łączen iu ezote­

ry z m u z m a so n e rja i p o d k re ślali k o n s tru k ty w n ą rolę pierw szego. W te n sposób p ó jd ziem y ślad a m i W ie lk ich S y n ó w naszego N a ro d u , ja k M ickiew icz, S łow acki, K rasiń sk i, W ro ń sk i, T re n to w ski czy T o w iań sk i, — k tó ry m z ain tereso w a n ia ezo tery zm em n ie p rzeszk ad zały " b yć głęboko w ierzący m i c h rz e ś c ija n a m i i d o b ry m i P o lak am i.

Poprzez zro zu m ien ie n aukow e, przez ro zw in ięcie sw ej duchow ości do p o g łęb ien ia swego zro zu m ien ia relig ijn eg o i ludzkiego — oto d ro g a ezote- ry k a , a le n ap ew n o n ie m asona! " R edakcja.

172

(7)

Wiktor Loga (Toruń)

Kopernik a teorja względności.

„ K to c h c e z ro z u m ie ć p r z y r o d ę , m u s i w y jś ć ze s ie b ie s a m e g o i s p o g lą d a ć n a n i ą z w ie lu r ó ż n y c h p u n k t ó w w i ­ d z e n ia , in a c z e j p o z n a t y lk o j e d n ą je j s t r o n ę . “

H . P o i n c a r ś . ( W a r to ś ć n a u k i.) W m a jo w y m n u m e rz e „L otosu“ zam ieszczony b y ł in te re su jąc y a r ty ­ ku ł K. C hodkiew icza o Słońcu, w k tó ry m a u to r, za m y ślą h in d u sk ą, tr a k ­ tu je cały n asz system słoneczny, ja k o żyw y org an izm i w y raża się d o ­ słow nie, iż „słońce n ie ro zrzu ca sw ej en erg ji n a ślepo w e w szech św iat“.

M yśl ta m oże m ieć i p o d staw y n au k o w e, co starałem się u d o w o d n ić w refe ra c ie p. t. „K o p ern ik a te o rja w zględności“, p isa n y m d la T o w a rzy stw a A stro n o m iczn eg o w P a ry żu w r. 1923, w w y n ik u k tórego n a stą p iła serdecz­

n a w y m ia n a k o resp o n d en cji ze s ły n n y m astro n o m em i p o etą w je d n e j osobie, ś. p. K. F la m m a rio n e m .

R eferat len z biegiem czasu, ja k w id ać, n a b ie ra n a aktu aln o ści, pozw olę więc sobie przytoczyć go w streszczen iu polskim .

T e o rja E in ste in a , ja k słu szn ie zazn acza prof. B iałobrzeski w sw oich

„ W y k ład a c h o te o rji w zględności“, p o siad a g łó w n ie zn aczen ie epistem olo- giczne, t. j. teorjopoznaw cze.

E in ste in n i e d a ł ś w i a t u n o w y ch , epokow ych o d k ry ć w d zied zin ie fizyki lu b m a te m aty k i. J e d n a k jego przejście o d fizykalnego system u C. G. S. (ce n ty m e tr, gram , se k u n d a ) do energetycznego je st fak tem w ie l­

kiego zn aczen ia d la ro zw o ju m y śli n au k o w ej i filozoficznej.

W ia d o m em jest, iż tw ó rcy now oczesnej en erg ety k i. N iem cy: M ach i O stw ald, w y k azali m ożliw ość o b ch odzenia się p rzy opisie z ja w isk p rz y ­ ro d y b e z p o j ę ć c z a s u i p r z e s t r z e n i (W . O stw ald : V orlesungen über die N a tu rp h ilo so p h ie, L ipsk).

N ik t je d n a k nie m ia ł odw agi w pro w ad zić n o w ych k a te g o ry j pojęć e n e r­

getycznych do fizyki i g eom etrji. P o ję c ia te by ły raczej p o g ląd am i ściśle filozoficznem i, bez zn aczen ia heurystycznego.

E in ste in n ie u lą k ł się n a jp rz y k rz e jsz e j rzeczy d la uczonego: o śm iesze­

n ia się. R zucił on ręk aw icę n a jtę ższ y m fizykom w spółczesnym , ośm ielił się przeciw staw ić sw e po g ląd y m yślom N ew tona, G alileusza, a fak ty czn ie b io rąc — i K opernika. E in ste in b u rz y n asze n ie n a ru sz a ln e tabu n aukow e.

O czyw iście, dopom ogło m u w tern „ ta m ta m “ re k la m y , trą b io n e j przez p ra sę ta k u słu żn ą, k ied y chodzi o n au k o w có w p ew nej w y b ra n e j rasy.

M ech an isty czn y p o g ląd n a św iat, w ed łu g którego w szystko je st ru ch em , n ie zg in ie je d n a k pręd k o w m eto d ach naukow ych.

D opóki uczony siedzi zam y ślo n y w sw oim fotelu i m yśli jego b łą k a ją w b ezm iarac h K osm osu, je s t d la ń rzeczą o b o jętn ą, czy m a te rja ln e ciała są w ru c h u , czy też n a s tę p u ją tylko z m ia n y w p o lach elek tro m ag n ety czn y ch lu b g raw ita c y jn y ch , czy słońce obiega firm a m e n t n iebieski, czy też o n w raz z globem w iru je, szy b u je w p rzestw orzach.

173

(8)

J e s t m u re la ty w n ie obojętne, czy istn ie je siła, w y ch o d ząca z m as i p rz y c ią g ają c a je d o siebie, czy też is tn ie ją p o la g ra w ita c y jn e , po w o d u jące z ja w isk a bezw ładności.

W szystko je st d la ń z m ia n ą energji.

Lecz obu d zo n y z zad u m y , w sta je m yśliciel i p ierw sze jego k roki u p rz y - to m n ią m u ru c h w zględny, bezw zględny, energię kin ety czn ą, m ech an iczn e ek w iw ale n ty — słow em — rzeczyw isty św iat ru ch u .

U p rzy to m n i m u się niebo g w iaźd ziste z w iecznem i p ra w a m i K eplera, stra sz liw a p rzestrzeń E u k lid esa bez d n a i g ran ic, z je j jeszcze s tra sz liw - szem p ra w e m N ew to n a: „Corpus o m n e perseverare in statu...

L u b stan ie m u p rzed oczym a m ik ro k o sm o s atom ów , elektronów . Z aiste trag iczn y d u a liz m : m yśl rw ie się k u syntezie, ku scalan iu , rzeczyw istość każe różnicow ać, ro z p ra sza u w agę n a nieskończone tw o ry i zjaw isk a.

O dm ów ić im realn eg o istn ie n ia —- to zaprzeczyć sobie.

Gdzież więc leży ab so lu tn a p raw d a?

Czy u leg am y u łu d zie, ja k chce h in d u s k a filozof ja? Czy z łu d n a bogini K ali lu b M aya u k ry w a p rzed n a m i u m y śln ie rzeczyw istość?

A m oże m yśli n asze s ą ty lk o n a rozdrożu, a św iat m a te rja ln y i różne w n im K an io w sk ie „D inge an sich selb st” fak ty czn ie istn ie ją poza n a m i w u staw iczn y m ruchu?...

W te o rji p o z n an ia, w e w szy stk ich zresztą lu d zkich, arcy lu d z k ich s p ra ­ w ach , błąd zą z aró w n o ci, którzy p rz y jm u ją je d n o stro n n ie p e w n ą logiczną tezę, ja k o i ci, co p rz e c iw s ta w ia ją się im z antytezą...

W szelki d u alizm , a n ty n o m je społeczne, czy logiczne są k o n sek w en cją naszego fa k ty c zn e g o sta n u dw oistości, założonego w sa m ą treść naszego istn ien ia. K w est j a n azw tej dw u p lan o w o ści je s t rzeczą po d rzęd n ą.

N asz H o e n e-W ro ń sk i w idzi d u alizm w ro zu m ie teo rety czn y m i p r a k ­ ty cznym , i w sy n tezie ich — w ro zu m ie tw órczym , w m y śli n iezależnej, stw órczej u p a tru je p ra w d ę i filo z o fję absolutną.

E in ste in je s t m oże w b rew w oli a n ty te z ą K opernika. Bez K a n ta i W ro ń sk ieg o E in ste in w y tw a rz a chaos pojęć.

J a k o energetyk, u czeń W . O stw ald a, n ie je stem a n i zw olennikiem , ani p rz e ciw n ik iem E in ste in a . Jeg o w nioski zasadnicze, w o d m ien n ej, m n ie j g ro tesk o w ej form ie, z n an e ju ż b y ły w cześniej energetykom , z an im je w y p o ­ w ied ział E in ste in . W ie d zą o tern dobrze i ci, co stu d jo w ali d z ie ła H. P o in care.

A le en erg ety cy m ilcząco uw ażali, że czas ich n ie n ad szed ł, a b y m ogli g ło ­ sić, poza filozofją p rzy ro d y , dobrą n o w in ę w n a u k a c h ścisłych, w fizyce, m echanice. E in ste in to u czy n ił i z d a je się w porę.

E in stein o w i zarzu cać m o żn a różne n iek o n sek w en cje m ie sza n ia s u b je k tu z objektem , m yśli b a d ac z a ze „ św ia te m “ . Są to je d n a k n iek o n sek w en cje d y d a k ty c zn e i fo rm aln e.

N ie m ożna po s ta re m u n ie uczyć p ra w N ew tona, K ep lera i t. p., lecz n ie m ożem y też dać sko stn ieć n aszej m y śli stw órczej, p o w in n iśm y do z a s a d n i­

czych idej dorzucać idee now e.

E in ste in je s t z d an ia, że p rz y jm u ją c jego teo rję, łatw iej je s t w y tłu m a ­ czyć p ew ne z ja w isk a astro n o m iczn e: ru c h p e ry h e liu m M erkurego, zm ia n ę

174

(9)

k ą ta g w iazd stały ch , w sk u tek o d ch y len ia p ro m ien i g w iazd w polu g ra w ita ­ c y jn y m słońca.

S to jąc znów n a g ru n c ie epistem ologicznym , sądzę, że p rzy jęcie teo rji w zględności E in ste in a pro w ad zić m u si do now ego poglądu n a geom etryczne p rz e d sta w ie n ie e m isji en erg ji sło n ec zn ej do planet, i to je s t głó w n ą tre ścią nin iejszeg o a rty k u łu .

P rz y jm u ją c teo rję u n d u la c y jn ą św iatła, m ie ­ liśm y p ra w o p rz e d sta w ia ć rozchodzenie się fal etero w y ch w postaci sfer, a w p rz e k ro ju w p o s ta ­ ci kół ko n cen try czn y ch , k tó ry ch p ro m ien ie p rz e d ­ sta w ia ły k ie ru n k i rozchodzenia się n a w szy stk ie

stro n y en erg ji p ro m ien iste j. Słow em , m ów iąc języ k iem p ro sty m , od Słońca szły p ro m ien ie we w szech św iat w e w szy stk ie strony.

E in ste in zaprzecza istn ie n iu p rzestrzen i p ró ż ­ nej. P rzestrzeń i je j c h a ra k te r w a ru n k u ją się istn ie n iem tego, co zw iem y m a terją , w zględ­

nie p o lam i g ra w ita cy jn e m i.

Czy m a m y praw o , z ap y tam , p rz y tern założeniu p rz e d sta w ia ć Ziem ię i in n e p la n e ty , ja k o zan u rzo n e w oceanie św ia tła , rozchodzącego się w puste przestw o rza? W ed łu g energetyków is tn ie je ty lk o w spółzależność, w y m ia n a e n erg ij, stała, bez p o czątk u i końca.

Czy m oże b yć w y m ia n a m iędzy czem ś re a ln y m i nicością, jeżeli p ro m ie ­ n is ta e n e r g ja słońca m ia ła b y iść n ie ty lk o do p la n e t, a le i w p rzestrzeń p o m ię­

dzy p lan etam i?

Czy n ie słu szn iej będzie w y m ian ę en erg ij, w zględnie je d n o stro n n y je j w ylew o d Słońca k u Z iem i i p la n e to m in n y m , p rzed staw ić geom etrycznie w po staci stożków , id ą c y ch od Słońca, w k tórych, ja k w k a n ałac h , p rz e ­ p ły w a e n e rg ja p ro m ien ista ?

T e stru m ie n ie , n a podo b ień stw o p ro m ien i w odzących (w ek to ró w ) c ią g n ą z a p la n e tam i w m ia rę ich ru c h u po orb itach .

Jeśli fak ty czn ie św iatło podlega, że się ta k w yrażę, p o la ry z a cji k an ało w e j, p rz e strze n n e j, z a ­ m iast, czy obok, d a w n iejsz e j p o la ry z a cji p la sz - czy źn ian ej, to przy sk rzy żo w an iach , w zględnie blisk iem p rzechodzeniu obok siebie ty c h stożków

^ stru m ie n i energetycznych, czy n ie należało b y się spodziew ać p e w n y ch elek tro m ag n ety czn y ch p e r- f tu rb a c y j? W sto su n k u do Ziem i, m oże to dałoby

# w y ja śn ie n ie do w ielu z ja w isk fizy k aln y ch , m e -

^ teorologicznych, a m oże n a w et zarzu ciło b y m ost pom iędzy astro lo g ją i n a u k a m i ścisłem i wogóle?

S ły szy m y o p ro tu b e ra n c ja c h słonecznych, o p la m a ch n a Słońcu, o w p ły ­ w ie ich n a życie Z iem i, m oże ła tw ie j n a m to będzie w szy stk o w y tłu m a c zy ć

„żyw ą w y m ia n ą en erg ij pom iędzy Słońcem a p la n e tam i, a w ięc i zależnością naszej ziem i od p la n e t" ?

175

(10)

M yśl E in ste in a p ra g n ą łb y m rozw in ąć: n ależałoby m ów ić n ie o o d c h y ­ la n iu p ro m ien i w polu g ra w ita c y jn y m , lecz w p ro st o g ra w ita cji p ro m ien i­

stej. Myśl, jeszcze ra z p o d k reślam , jeszcze ty lk o teorjopoznaw cza, ale ileż to ra z y w dziejach , w y p rzed zała o n a ta k ty c zn e sp o strzeżen ia i o dkrycia n au k o w e?

Może tego ro d z a ju u jęcie ro zch o d zen ia się p ro m ien iste j en erg ji w p ro ­ w ad zi an alo g ję pom iędzy z ja w isk a m i m ię d z y p lan e ta rn e m i św iatła, a z ja ­ w isk am i w ru rk a c h Crooksa, p rz y p o m n i „ ru rk i s ił” F a ra d a y a , M axw ella i in n e n ajn o w sz e zdobycze fizyki?

P ra w ie pół ty siąca la t m ija od chw ili p rz y jś c ia n a św iat gen jaln eg o polskiego uczonego, k tó ry „ w strzy m a ł Słońce, w zru szy ł Z iem ię” . G eocen- try z m Pto lo m eu sza u p a d ł wobec h elio cen try zm u K opernika. W ie lk a m yśl, k tó ra ju ż k ie łk o w a ła u A ry s ta rc h a zo stała n aukow o, m a te m aty cz n ie u z a ­ sad n io n a.

Dzieło N icolai Copernici T o ru n en sis było p u n k te m zw ro tn y m w d zie­

ja c h ludzkości, zrobiło p rz e w ró t n ie ty lk o w a stro n o m ji, lecz doprow adziło do try u m fó w m e c h an ik i, k tó ra znów p o d p o rząd k o w ała sobie fizykę, n a u k i p rzyrodnicze, tec h n ik ę i filozofję p rzy ro d y .

T y ch zdobyczy n ik t n ie będzie w stan ie obalić, dopóki sam i p o ru szam y się p o Ziem i.

Ale czy n ie n a d sz e d ł czas n a p ew ne, choćby sk ro m n e u z u p ełn ien ia, w m ia rę naszego d o ro b k u obserw acyjnego?

Czy n ie m ożna ju ż dziś m ów ić o Słońcu i p la n e tac h ja k o o całości, p e w ­ n y m żyw ym o rganizm ie, w k tó ry m w y m ia n a en erg ij p ro m ien istej i in n y ch je st d o m e n ą n ie tylko d la ró żn y ch w ró żb iarzy -astro lo g ó w , ale i źródłem b a d a ń ściśle n au k o w y ch ?

R ozw ijać tę m y śl m o g ą w ięc astro n o m o w ie, astrofizycy, m eteorolodzy.

K o p ern ik przem ó w ił do św iata języ k iem n au k o w y m , tj. m a te m aty k ą, ale p rzed n im b y ł filozof A ry starch .

K op ern ik p o śred n io w sk azał n a z n ik o m ą rolę Ziem i, ja k o p y łk u w b ez­

m ia ra c h W szech św iata.

P o z n a liśm y u k ła d słoneczny, ale i n a sz ą m ałość jed n o cześn ie w p rz e ­ strzen i i czasie, bez g ran ic, bez końca.

Z ro zu m ieliśm y i w zględność naszego p o z n an ia przez te o rję relaty w izm u . R o zu m iem y to w szystko: n a sz ą słabość, a le tylko, j a k długo sam i c zu ­ je m y się je d y n ie p y łk iem m a t e r j i w Kosm osie...

Lecz je s t w n a s „c o ś‘\ co in tu ic y jn ie , p om im o naszej b ezw o ln ej słabości, każe n a m przeczyć je j i rz u c ać w p rz e strze ń i k o rn ie i d u m n ie, ja k p rz e ­ k a z u je n a m dziedzictw o nasze:

E p u r si m u o v e idea eterna

„A je d n a k się ro zw ijasz, W ie cz n a M yśli T w ó rcz a ” !

T o ru ń 6 /V 1938. W . Loga.

176

(11)

Wiktor Micherdziński ( Kraków)

Czy historja się powtarza?

Cień p rzy szłej w o jn y ciąży coraz b a rd z ie j n ad w szy stk iem i z ag a d n ie ­ n ia m i niety lk o w E uropie, lecz n a c ały m świecie. N iestety, n a p y tan ie, czy i k ied y będzie znów w o jn a , n ik t odpow iedzieć n ie może. W p ra w d zie sp i ry ­ ty ści, jasn o w id z e i przeró żn i w różbici są z d an ia, że m ogą udzielić ścisłej odpow iedzi n a to n a ja k tu a ln ie js z e w ch w ili obecnej p y ta n ie , lecz dośw iad czen ie uczy n as, że trz e b a być b ard zo o stro żn y m w p rz y jm o w a n iu za d o b rą m o n etę ich proroctw .

P o m ija ją c tego ro d z a ju p ró b y ro z w ią za n ia tej zagadki, w a rto jed n ak że p rzypom nieć, że z ag a d n ie n ie m tern z ajęli się tak że histo ry cy , socjologowie i ekonom iści. P o staw io n o sobie tak ie np. p y ta n ia : ja k często n a te m sam e m te ry to rju m z ja w ia ją się zaw ie ru c h y w o jenne? Czy is tn ie je tu ja k a ś p ra w i­

dłow ość, czy też rząd zi tu tylko ślepy przy p ad ek ? Otóż p rz y b liższych b a d a ­ n ia c h okazało się, że — n a d łuższy oczyw iście d y stan s — m o żn a w ykazać n ie ty lk o praw idłow ość, ale i p erjodyczność w y b u ch ó w w o jen n y ch , g o sp o d ar­

czego d o b ro b y tu i k ry zy su . M ówi się coraz w ięcej o cykliczności w o jen n ej i gospodarczej, o d łu g ich fa la c h p o k o ju i w o jn y , k ry z y su i p o p ra w y gospo­

d a rc ze j. H is to rja w p e w n y m sensie rzeczyw iście się pow tarza.

W ra m a c h tego ro d z a ju ro zw ażań w a rto p rzy p o m n ieć zap o m n ian e ju ż n a zw isk o pew nego o u tsid e ra naukow ego, m ian o w icie M axa K em m erich a . K em m erich jeszcze p rzed w o jn ą zajm o w ał się h is to rja i socjologją, a p rz y - tem także astro lo g j ą i okultyzm em . W czasie w o jn y i po w o jn ie n a p isa ł on k ilk a b ard zo ciek aw y ch książek. N iek tó re jego w yw ody s ta ją się dziś d o ­ piero — w obliczu n a jn o w sz y c h w y p ad k ó w i z m ian n a m ap ie E u ro p y śro d ­ kow ej w całej pełn i a k tu a ln e m i i b a rd zo in teresu jącem i.

K em m erich je st p rzek o n an y , że w h is to rji istn ie ją t. zw. „ m u ta c je “ , p rz e ­ m ia n y , k tó re zw y k le n ag le i bez w idocznych przy czy n po sobie n a stę p u ją . W ed łu g niego „w szystkie w ie lk ie i doniosłe w y d a rz en ia są n ieo d w o łaln ie n a p rz ó d w yznaczone“ , a w ięc p rzyszłość m o żn a w ogólnych z ary sa c h w y ­ czytać z p rzeszłych w yp ad k ó w . W ro k u 1912, a w ięc w o k resie najgłębszego po k o ju , p rz e p o w iad a on ro zp ad n ięcie się m o n a rc h ji au strja ck o -w ę g ie rsk ie j, p o w s t a n i e P o l s k i i rew o lu cję ro sy jsk ą. W ro k u 1921, a w ięc n a 2 la ta p rz e d pierw szem w y stąp ie n ie m H itle ra w M onachjurn, w y d a je on b ro ­ szu rk ę p. t. „O bliczenie h is to rji i przyszłość N iem iec“ („D ie B erechnung d e r G eschichte u. D eu tsc h la n d s Z u k u n ft“ . V erlag Jos. C. H uber, D iessen vor M ünchen, 1921). Dzieli on ta m św iat n a 8 okręgów ludn o ścio w y ch i tw ierdzi, że jeśli w obrębie jed n eg o takiego ok ręg u 2 o d p o w iad ające sobie w y d a rz e ­ n ia A i B n a s tę p u ją po sobie w te rm in ie n. p. 300 lat, to po d alszy ch 300 la ­ ta c h z jaw i się trzecie w y d a rz en ie C, w y n ik a ją ce z podłoża w spólnego w y ­ p a d k o m A i B. Z czeskich rew o lu c y j w r. 1318 i 1618 m o żn a b y ło z całą d o k ład n o ścią w nio sk o w ać o re w o lu c ji w r. 1918!“ —) Obok tego w e w n ę trz ­ nego p a ra le lizm u istn ie je jeszcze, w ed łu g niego, p a ra le l izm w ew n ętrzn y .

„ Je śli zbiegną się o ne razem “ , lu b gd y tesam e w y d a rz en ia m ia ły m iejsce w dw óch są sie d n ic h okręgach ludnościow ych, p o w tó rzen ie ty c h w y p ad k ó w je s t z u p ełn ie p ew n e.“ — Ze zd obycia B izan cju m w r. 1203, 1204 i 1261 m o ż­

177

(12)

n a było więc obliczyć zdobycie P a ry ż a w 600 la t później, w r. 1814, 1815 i 1871 przy analo g iczn y ch okolicznościach.

Jest to oczyw iście te o ria i m o żn ab y je j n ie w ątp liw ie w iele zarzucić.

Lecz K em m erich n a niej n ie p o p rz e sta je i przechodzi do p ra k ty k i. I oto n a str. 17—26 tej b ro sz u ry (p rzy p o m in am : w y d a n e j n ie w ątp liw ie w roku 1921!) czytam y n a stę p u ją c e zd u m ie w ają c e w p ro st rzeczy, tyczące się N iem iec:

„N asza re w o lu c ja rozpoczęła się w r. 1918, co w ięc n ależy uw ażać za „rów noczesne“ z la ta m i 1789 (rew o lu c ja fran c u sk a) i 1637 ( b r y ty j­

ska). Zakończenie je j p rz y p a d n ie n a la ta 1940 i 44, t. zn. o d tąd d o p ie ra rozpocznie się o kres niem ieck iej re s ta u ra c ji. Po d o b n ie ja k a n g ie lsk a re w o lu c ja w zięła sw ój p o czątek w E d in b u rg u , stolicy Szkocji, ta k n ie ­ m ieck a rozpocznie się w M o nachjum , gdyż h is to rja B aw a rji w y k a zu je z n am ien n e a n alo g je z h is to rją Szkocji, po d o b n ie ja k Czechy z Irla n d ją . ...A nalogja z p o p rzed n iem i rew o lu cjam i każe p rzew id y w ać z całą p e w ­ nością, że z p a rtji lew ic o w o -ra d y k aln ej — w rew o lu cjach zw ycięża zaw sze ra d y k a liz m , z m ie n iając y je d y n ie sw ój k ie ru n e k , g dyż k o m p ro ­ m isa m i n ie rozgrzew a się m as — w y jd z ie no w y C rom w ell lu b N apo­

leon, k tó ry N iem cy w y p ro w ad zi n a najw y ższe szczyty potęgi... T a k d la n a s w szy stk ich sy m p aty czn e p o jęcie ew o lu cy jn y ch z m ia n w d o ty c h ­ czasow ej s y tu a c ji n ie w y trz y m u je p ró b y czasu i p ra w d y histo ry czn ej.

Z aw sze bow iem n a s tę p u ją po sobie n ag le i niesp o d ziew an ie rew o lu cja i re s ta u ra c ja . L in j a śro d k o w a stan o w i p rz e k ątn ię w czw oroboku sil, p rą c y ch n a lew o i n a p ra w o rad y k ałó w . Z a rz u t, iż ci o statn i są zaw sze w m niejszości, n ic n ie m ów i, gdyż po w szy stk ie czasy i u w szystkich n a ro d ó w rząd zi tylko m niejszość! Od ow ej zd ecy d o w an ej n a w szystko, gotow ej ponieść śm ierć d la sw oich id ej m niejszości zależy bieg w y p a d ­ ków h isto ry czn y ch , szczególnie w czasach b u rzliw y ch . B ierność t ł u ­ m ów i m a sy lu d z k ie j, a w ięc ow ej w iększości w n aro d zie, tłu m a c zy b ły sk aw iczn e n ie ra z przejście do w ład zy k ieru n k ó w biegunow o p rz e ­ ciw nych...

N ow y C rom w ell w y jd z ie z p a rtji lew ic o w o -ra d y k aln ej i p o d p re ­ tek stem w y k o n y w an ia w oli m as, rzuci się w w ir w alk i. Z n ieo m y ln y m in sty n k te m w y czu je on b ieg la w in y i m o m en t, gdy o na się oderw ie, stan ie n a czole ow ej la w in y , rz u c a ją c w tłu m y h asło : za m ną, ja w as p o p row adzę! Z n a w c a h i sto r j i je d n a k że b ędzie rozu m iał, że człow iek te n b y n a jm n ie j n ie p ro w ad zi, lecz tylko je st w y k o n aw cą in s ty n k tu m as, które, m a ją c dość a n a rc h ji, b ęd ą te ra z żąd ać p o rz ą d k u i a u to ry ­ tetu... T łu m y b ę d ą z d u m ą sp o g ląd ały n a now ego C rom w ella, k tó ry ich siln iej będzie w ry z a ch trzy m ał, n iż kied y k o lw iek n a jsa m o w ła d - n ie jszy m o n a rc h a , a k a żd y zam iatacz u lic z oczam i p ełn em i łez będzie szep tał do sw ego kolegi: pochodzi o n z naszego środow iska, w szystko co czyni, to je d y n ie d la nas!

Z bytecznem by ło b y tw ierd zen ie, że w y n ik ie m te j n aszej w ielk iej re w o lu c ji b ędzie w p raw d zie z a n ik w ielk ich m a ją tk ó w , lecz b y n a jm n ie j n ie em a n cy p a c ja k la sy ro botniczej. P o d o b n ie ja k N apoleon z ad z iw ia ­ jąco szybko z ja k o b in a stał się cesarzem , i n a sz no w y C rom w ell p rz e j­

dzie a n alo g iczn ą przem ianę...

Około r. 1936 stw o rzy no w y C rom w ell d y k ta tu rę w ojskow ą... P e w - n e m jest, że stoim y d o piero n a po czątk u n a sz e j w ielk iej rew o lu cji.

17 8

(13)

P ew n e ra d alej jest, że m im o n iej, lub m oże w łaśn ie dzięki n ie j, n a j ­ później za 20 la t będziem y n a jp o tę żn ie jsz y m n a ro d e m Europy...

J a s n e m je st, że n aszk ico w an e tu w y p a d k i po ciąg n ą za so b ą c ałk o ­ w ity p rzew ró t naszego św iato p o g ląd u . Filo zo fje, u czone dziś jeszcze n a u n iw e rsy tetac h , a sp rzeciw iające się tem u, co w yżej pow iedziano, zo­

s ta n ą złożone do g ab in e tu starożytności... Z p rzeo b rażeń ty c h będzie rów nież cze rp a ła sw e soki odżyw cze n o w a r c l i g j a , p o w stan ie n o - w e p o j ę c i e B o g a , p otężniejsze, n iż dotychczasowe...

R ów nolegle z w o jn a m i w e w n ętrzn em i będ ziem y pro w ad zić w o jn y z sąsia d am i i to zw ycięskie, gdyż n a ró d w sw y m okresie m u ta c y jn y m w y zw ala zaw sze z siebie o lb rz y m ią siłę e k sp a n sy jn ą. M o carstw a za ­ ch odnie n ie o d w ażą się stan ą ć n a m n a drodze te j n aszej ek sp an sji...

T r a k ta t w e rsa lsk i zostan ie przek reślo n y . K oniec tego o kresu, a m oże ju ż i w cześniej, to N iem cy, ja k o p o tęga E uro p y , silniejsze, bogatsze i w iększe, n iż kied y k o lw iek od czasów cesarzy salickich.“

P o g ląd y K em m erich a, szczególnie dziś, po o statn ich sukcesach niem iec­

k ich, z y sk u ją b a rd zo n a w adze i ak tu a ln o śc i. K om u jed n ak że te n n ie o d m ie n ­ n y k rą g b ieg u h is to rji, w y k lu czający w idocznie całkow icie w o ln ą wolę i „sa m o sta n o w ien ie 64 naro d ó w , ja k i jed n o stk i n ie dogadza, ten z n ajd zie w z ad ziw iająco tra fn y c h p rz e p o w ied n iac h K em m erich a i d la siebie pociechę:

K em m erich bo w iem przep o w ied ział także w y d a rz en ia , k tó re się n ie ziściły.

I ta k pisze o n n. p.:

„W r. 1923 w R osji n o w y c a r z dom u R om anow ów . W ty m sam y m c za­

sie re s ta u r a c ja H o h en zo llern ó w z początkow em i sukcesam i, późn iejszy m u p ad k iem , ucieczką, uw ięzieniem i stra ce n ie m ostatn ieg o m o n a rc h y (1925).

A teraz, co K em m erich m ów i o n aszej przyszłości: d la ro k u 1941 p rz e p o w iad a on n a now o, lecz te ra z ju ż n a stałe, m o n a rc h ję. „ F ed eralizm je st d la n a s n a d alekie jeszcze g e n erac je n a jn a tu ra ln ie js z ą fo rm ą, a nie to talizm (E in h e itss ta a t). N astęp stw em p rzesad n eg o cen tra lizm u będzie ro z­

k ła d i ro zlu źn ien ie p a ń stw a , sp o w o d o w an e n iety lk o slu szn em i dążnościam i in d y w id u a listy cz n e m i szczepów , lecz tak że m o ty w a m i w e w n ę trzn o -p o li- ty czn em i.“

K . Chodkiewicz (Lwów)

Michał Nostradamus

5. Ród W a le z jn sz ó w w przepow iedniach.

N o stra d am u s o b ją ł p rz e p o w ied n iam i czasy sobie w spółczesne i d a le k ą przyszłość, sięg ającą poza ro k 2000. Z a jm ie m y się n a jp ie rw ty m i k w a trje - n a m i w spółczesnym i. Z aczy n am y od k w a trje n u I, 35'). B rzm i o n n a stę ­ p u ją c o 2):

L e lyon ieune le v ie u x surm ontera.

E n c h a m p bellique par singiilier duelle:

i) C y f r a m i r z y m s k ie m i o z n a c z a m c e n tu r je , z a ś a r a b s k i e m i k w a t r j e n y .

*) C y t u ję w e d ł u g w y d a n i a L e P e l le t ie r a .

179

(14)

D ans cage d ’or les y e u x lu y creuera, D eu x classes une, p u is m ourir, m ort cruelle.

S p ró b u ję ten k w a trje n p rzetłum aczyć:

M łody lew sta re m u k rw i utoczy,

W ry c e rsk im p o je d y n k u n a M arsow em polu W złotej klatce m u w y k lu je oczy:

Jed e n z d w u rysów , śm ierć w o k ru tn y m bolu.

R ozbiór języ k o w y k w a rtje n u n ie n a stręc z a sp ec ja ln y c h tru d n o ści. Słow o crever (c re u e ra ) oznacza w e fra n c u sk im „rozsadzić“ lu b „ro zerw ać“. C lassis m a u N o stra d am u sa różne znaczenia. J a k o słow o ro m a ń sk ie je s t sy n o n i­

m em słow a fran cu sk ieg o glas i o zn acza „podzw onne“ . J a k o słow o łaciń sk ie ozn acza a rm ię, flotę lu b z eb ran ie, zgro m ad zen ie; w reszcie ja k o pochodzące od greckiego k la sis oznacza z łam an ie, rys, pęknięcie. T reść k w a trje n u m ów i zatem , że odbędzie się pojed y n ek lub tu rn ie j ry c e rsk i m iędzy d w o m a m ężn y m i ry c e rz am i w y so k ich rodów , n a w e t k ró lew sk ich (z n a k zo d ja k aln y L w a o zn acza w ład zę k ró lew sk ą), że w złotej k la tc e m u p rz e rą b ie oko, s k u t­

k iem czego ra n io n y zg inie w m ęczarn iach .

K w a trje n o d p o w iad a w zupełności zd arze n iu h isto ry c z n em u jeszcze za życia N o strad am u sa. D n ia 10 lipca 1559, M ontgom ery, 2 9 -le tn i k a p ita n g w a rd ji kró lew sk iej p o k o n a ł k ró la H e n ry k a II w tu rn ie ju . D zida p rzeszła p rzez o tw ór w p rzy łb icy i z ra n iła k ró la w oko. P rz y łb ic a i szy szak b y ły fa k ty c z n ie ze zło tej b lach y , M ontgom ery m ia ł szy szak żelazny. S k u tk iem te j r a n y n a s tą p iła po 11 d n ia c h śm ierć k ró la w o k ru tn y c h cierp ien iach . W y ra że n ie d e u x classes u ne tłu m aczy E. d e V ignois ja k o „dw a p o d zw onne w je d n e m “, bo ż ało b a i rozpacz o g a rn ę ła i d o m k ró lew sk i i F ra n c ję . C. W . Loog p rz y jm u je g reck ie zn aczen ie w y ra z u i tłu m a c zy to m iejsce ja k o „ p ie rw ­ szy z dw óch ry só w “ n a d rzew ie genealogicznem ro d z in y kró lew sk iej. D ru ­ g im ry sem b y ła śm ierć H e n ry k a III, zam o rd o w an eg o w r. 1589 p rzez J a k ó b a C lem ent.

W id zim y , ja k tu p rz e p o w ied n ia N o stra d am u sa sp ra w d z iła się jeszcze z a jeg o życia z m a te m a ty c z n ą w p ro st d o k ładnością. T ylko, że id e n ty fik a c ja k w a trje n u b y ła n iem o żliw a p rzed zd arzen iem się fa k tu , bo n ik t n ie m ógł tu przypuszczać, że „złota k la tk a “ oznacza p rzy łb icę a raczej m o ż n a było p rzypuszczać, że p o k o n a n y zo stan ie z am k n ięty w jak icm ś lu k su so w em w ię ­ z ien iu i zadręczony ta m n a śm ierć. I dopiero, g d y śm ierć t a n a stą p iła , p o ­ zn ali w spółcześni, że N o stra d am u s o te j grożącej śm ierci w iedział, a n ie ­ ja sn o się w y p o w ied ział ze w zględów , o k tó ry c h ju ż p rzed tem w sp o m in a ­ łem . S p ełn ien ie się te j p rzep o w ied n i p rzy n io sło N o stra d am u so w i w ielki rozgłos i p o w ażan ie u w spółczesnych i n a k ró lew sk im dw orze.

K w a trje n VI, 11 p o d a je losy 7 dzieci H e n ry k a II.

D es sep t ra m e a u x ä trois seront rediucts, Les p lu s a isn es sero n t su rp rin s p a r m ort, F ra łricid er les d e u x sero n t seduicts, L es c o n ju res en d o rm a n t seront m orts.

ISO

(15)

T łu m aczen ie p o lskie b rzm i:

Z sied m do trzech gałęzie się zm n iejszy ły . W ra z n a jsta rsz y m zgon z a m y k a oczy, D w ie do b rato b ó jczy ch w alk g ro m ad zą siły, W czasie sn u spiskow ców śm ierć om roczy.3)

D osłow ne tłu m a c ze n ie tego k w a trje n u p o w iad a n a m , że ze sied m iu g a ­ łązek jak ieg o ś drzew a genealogicznego, cztery n a jsta rsz e zg in ą przed w cze­

śn ie w m ło d y m w iek u (s u r-p r in s z lać. su b -p re h e n d e re ), z pozostałych trzech d w ie toczyć b ęd ą brato b ó jcze w alk i. E p ilo g iem tej w alk i będzie śm ierć sp rzy siężo n y ch w czasie snu.

P o b ieżn a ju ż choćby z n ajo m o ść d ziejów F r a n c ji w sk azu je, że chodzi tu o potom stw o H e n ry k a II-g o , o którego śm ierci m ó w iliśm y w pop rzed n im k w a tr jenie. H e n ry k II m ia ł dziesięcioro dzieci z K a ta rz y n ą M edici. W chw ili jego śm ierci p o zo staw ił ju ż ty lk o sied m io ro dzieci, k tó re m i się te n k w a trje n zajm u je. Byli to:

1. F ran c isze k II, b ezpośredni n a stę p c a ojca, uro d zo n y 1543, ożeniony w r. 1558 z M arią S tu a rt, k ró lo w ą Szkocji, z m a rł w r. 1560.

2. E lżb ieta, u r. 1545, w y d a n a w r. 1559 za F ilip a II, k ró la H iszp an ji, z m a rła w r. 1568.

3. K la u d ja , u r. 1547, w y d a n a za K a ro la II, k sięcia L o tary n g ji, u m a rła w ro k u 1575.

4. K arol IX, su k ceso r F ra n c is z k a II, u r. 1550, z m a rł w r. 1574.

W id zim y , że p rz e p o w ied n ia s p e łn iła się, bo cztery p ierw sze „gałązk i“

zg in ęły p o kolei w m ło d y m w ie k u w la ta c h od 1560— 1574. Z pozostałych trzech potom ków :

5. H e n ry k II I W alezy , k ró l Po lsk i i n a stę p c a k a ro la IX , u ro d zo n y 1551, w y b ra n y kró lem P o lsk i w r. 1573, został k rólem F r a n c ji w r. 1574, za ­ m o rd o w an y p rzez J a k u b a C lem ent 1 V III 1589;

6. M ałgorzata, u r. 1552, z m a rła 1615;

7. F ran c isze k , książę d ’A lencon, u r. 1554, połączył się z h u g en o tam i, p ro w a d z ił sk u teczn ie w ojnę przeciw sw em u b ra tu H en ry k o w i III i zm u sił go do w y d a n ia e d y k tu p acy fi k acy jn e g o z 1576 r. Z m a rł w r. 1584 ja k o bezżenny.

Z a te m i d ru g a część p rzep o w ied n i s p ełn iła się w 100 pro cen tach . Z trzech pozo stały ch p rz y życiu „gałęzi“ je d n a (M ałg o rzata) n ie o d e g ra ła żad n ej ro li a dw ie inne, tj. H e n ry k W alezy i F ran ciczek , toczyli ze sobą b rato b ó jcze w alki. W a lk i te z ap o czątk o w ała ow a sły n n a „Noc św. B artło ­ m ie ja “, w k tó re j w y m o rd o w an o w e F r a n c ji 20.000 hu g en o tó w w no cy z 23 n a 24 sie rp n ia 1572. Zaskoczono b ezb ro n n y ch w e śn ie i pom ordow ano. H u ­ genotów zw an o w spółcześnie w e F r a n c ji les c o n ju res tzn. „sp rzy siężen i“.

J e s t to w łaściw e zn aczen ie rd z e n ia germ ań sk ieg o hugonots.

*) P o d a j ę d o p o r ó w n a n i a t ł u m a c z e n i e n i e m i e c k i e B o s c h a : S ie b e n Z w e ig ' a u f d r e i e r e d u z i e r t ,

E s e r e i l t d i e Ä l t e s t e n d e r T o d , Z u d e m B r u d e r m o r d d ie Z w e i v e r f ü h r t , D ie V e r s c h w o r e n e n i m S c h la f e to t.

181

(16)

Jeśli się te raz p rz y p a trz y m y w całości tem u k w a tr je n o w i, m u sim y p rzy zn ać, że N o strad am u s d o skonale w id z ia ł przyszłość p o to m stw a H e n ry k a Ii-g o i K a ta rz y n y M edycejskiej. P rzew id ział k ró tk i tok życia p ierw szej czw órki (żad n o n ie przeżyło 28 la t), w alkę m ięd zy d w o m a p rzed staw icielam i d ru g ie j tró jk i i noc św. B artłom ieja. P rzep o w ied n ia ta ciek aw ą je st także i z tego w zględu, że — ja k p o d a ją w spółcześni — N o stra d am u s sp ro w ad zo n y w r. 1560 p rzez k ró lo w ą -m a tk ę (K a ta rz y n ę M edycejską) do je j z am k u w C h au m o n t n ad L o a rą i w ezw any przez n ią do staw ie n ia horoskopów d la je j dzieci — m ia ł p rzep ro w ad zić w p ra c o w n i astro lo g iczn o -o k u lty sty czn ej, k tó rą k ró lo w a w z an ik u u rząd ziła, o p erację m agiczną, podczas k tó re j w m a ­ g iczn y m zw ierciad le w y w o łał ob razy tych synów królow ej, k tó rzy z asiad ać m ieli n a tro n ie F r a n c ji. O pis le j w iz ji p o d a je E. D efrance.4) W zw ierciad le

m ag iczn em zobaczyła kró lo w a salę tro n o w ą i m g liste postacie sw y ch trzech synów . K ażd y z n ic h obszedł w koło tą salę. F ran c isze k II raz, K arol IX 14 razy, a H e n ry k III 15 razy. N astęp n ie zobaczyła cień czw arty, k tó ry obszedł sale 21 razy. P o sean sie N o strad am u s w y ja śn ił p rzerażo n ej k ró lo ­ w ej, że ilość o k rążeń ozn acza ilość la t p an o w an ia , a cien iem o s ta tn im je s t H e n ry k IV, k tó ry p an o w ać będzie 21 lat, po w y m a rc iu ro d u W alezju szó w . D zieje ro d z in y V alois o p is u je N o stra d am u s z resztą jeszcze w c ały m szeregu in n y c h k w a tr jenów .

W sp o m n iałe m poprzed n io o „nocy św. B artło m ie ja “, z ajm iem y się n ią te ra z d o k ład n iej. M ówi o n ie j k w a tr je n IV, 47 n a stę p u ją c o :

Le noir farouche q u a n d aura essaye Sa m a in e sa n g u in e par feu , fer, arcs tendus, T re sto u s le p eu p le sera ta n t effra ye, Voir les plus gra n d s par col et p ied s p en d u s.

*) C a t h e r i n e d e M e d ic is, s e s a s t r o lo g u c s e t s e s m e d e c in s , e n v o u te u r s .

182

(17)

P o po lsk u : 1 D ziki k ról dłoń k rw a w ą w y p ró b u je

N a cią g n ię ty m lu k iem , ogniem i żelazem . N aró d w stra ch u m o żn y ch o b serw u je Z a szy ję lu b nogi pow ieszonych razem .5)

N o ir fa ro u ch e je s t p rz e sta w ie n ie m w y ra ż en ia roi farouche. T resto u s, irestout u ży w a N o stra d am u s z a m ia s t tous, tout. C h arak tery sty k a , p o d a n a w ty m k w a trje n ie m oże odnosić się ty lk o do K aro la IX , za k tórego p a n o ­ w a n ia zd arzy ła się w sp o m n ian a noc św. B artło m ieja. K ról te n w całej p e łn i z asłu g iw a ł n a m ia n o „dzikiego“ , k tó ry m to e p ite tem o b d a rz a go N o­

stra d am u s. G dy je c h a ł n a (polow anie, g ru c h o ta l gw oli ro zw eselenia się czaszki n a p o tk a n y m o sło m i w ieprzom . W noc św. B a rtło m ie ja sied ział w oknie L u w ru i strzelał, ja k do kaczek, do u m y k a ją cy c h h u g en o tó w z d łu ­ giej a r k e b u z y . 6) I tu fra p u ją c e m je st użycie b rz m ie n ia a rcs-te n d u s n a określenie ru szn icy , k tó re j n a zw a w yw odziła się z rd z e n ia arc. W y g lą d a to n a to, ja k b y N o stra d am u s n ie ty lk o w i d z i a ł k ró la polującego n a h u g o - notów , w b ielizn ie n o cn ej u c ie k ają c y ch u lic a m i P a ry ż a , ale też ja k b y n a m ch ciał pokazać, że w id ział, ja k ą strzelb ą k ró l się posłu g iw ał. W ie rn y sw ej zasadzie „ z a c ie m n ia n ia “ tek stu , p o d ał tylko rd zeń , tk w ią c y w nazw ie ru s z ­ nicy. A jeszcze ciekaw szym — ja k słu szn ie zazn acza C. W . Loog7) — je st fakt, że ciało zam o rd o w an eg o te j nocy a d m ira ła C oligny’ego, w odza h u g o - notów , ciąg n ięto u licam i n a p o stro n k u , a n a stę p n ie za je d n ą nogę p o w ie­

szono n a szu b ien icy w M ontfaucon.

A te ra z je d e n z rz a d k ic h k w atrje n ó w , z ajm u jąc y c h się P o lsk ą. O to on (V II, 35):

L a g ra n d e pesche vien d ra plaindre, p lo rer.

D 'avoir esteu, tro m p re z sero n t en Vage Guiere avec e u x n e voudra d em eurer:

D eceu sera par e u x d e son langage.

W ie lk a P o lsk a ż a li się i skarży, Że w y b ra ła m y ln ie co do w ieku.

Za n ic n ie chce u n ic h gospodarzyć:

Z ziom ków rą k śm ierć sp o tk a cię człowieku.

N azw ę, ja k ą N o stra d am u s d a je Polsce, w y ja śn ia łe m ju ż w ro zd ziale 4.

Słow o deceu pochodzi z łacińskiego decisu s (za b ity ). P a ra le la h isto ry c z n a je st tu u d e rz ając a . K siążę A n jo u , czw a rty syn H e n ry k a II, został w y b ra n y w r. 1573 k ró le m Polski. W y b ra n o go dlatego p rzed ew szy stk iem , że wobec m łodego w iek u swego b ra ta K aro la IX, k tó ry o b ją ł tro n fran c u sk i — n ie m ia ł szans o b jęcia tro n u fran cu sk ieg o i z ap o w iad ało się, że posiedzi n a tr o ­

ł ) P r z e k ł a d n ie m ie c k i R ö s c h a b r z m i :

K a u m d u r c h S c h w e r t u n d P f e il g e t r ä n k t , S a t t d i e H a n d m i t B l u t d e r s c h w a r z e W ild e , S i e h t d a s V o lk , d a s a n g s t - u n d s c h r e c k e r f ü l lt e , N o c h d ie G r ö s s t'n a n H a l s u n d F u s s g e h ä n g t.

6) U ż y w a s ię te ż w r o d z a j u m ę s k i m : a r k e b u z . 7) S tr. 15.

183

(18)

n ie p o lsk im bez przeszkód. Aż tu n iesp o d zian ie w r. 1574 u m ie ra n ag le K arol IX i H en ry k p o ta je m n ie u m y k a z Polski, by o b jąć tro n i paść po lem w e F ra n c ji od sztyletu człow ieka, m ów iącego tym sam y m co król języ k iem , więc F ran c u z a, J a k ó b a Clem ent.

P o d a n e cztery zw ro tk i z d a ją się d o b itn ie św iadczyć, że N o strad am u so w i n ie obce b y ły w y p ad k i, ja k ic h w id o w n ią m ia ł być te re n F r a n c ji jeszcze za życia uczonego d o k to ra i w krótce po jego śm ierci. O strożność w w y p o w ia­

d a n iu się b y ła tu szczególnie w sk azan a, by się n ie n a ra zić p a n u ją ce m u dom ow i kró lew sk iem u . A je d n a k N o stra d am u s p o w ied ział ze szczegółam i w szystko, co chciał pow iedzieć, lecz w ta k ie j form ie, że id e n ty fik a c ja z d a ­ rzeń m ożliw a b y ła d opiero po ich z aistn ie n iu .

S z t u k a ż y c i a

Higjena umysłu.

(D okończenie)

„ P rzek leń stw em życia są d ro b n o stk i. M ałe tro sk i d n ia w y c ze rp u ją n as, d lateg o podn iecajcie boską cząstkę w aszej n a tu ry : skłonność ku w zn io słem u .11 (B u lw er). XV słow ach pow yższych z a m y k a się ta je m n ic a całej jało w o ści i n u d y życia lu d zi, k tó ry c h zain tereso w a n ia n ie p rz e k ra cz a ją p ro g u ich w ła ­ snego m ieszk an ia, czy w łasnego osied la lu b d a n e j g ru p y społecznej. „L udzie rosną, jeżeli ożyw ia ic h w ielki ideał, jeżeli p o d z iw ia ją o bszerne h o ry z o n ty 11 — p o w ia d a d r C arrel. Z d a n ia te u z u p e łn ia ją się w zupełności. J a k płucom człow ieka ko n ieczn y je st do p ły w świeżego p o w ie trz a , aby m ógł żyć i ro zw i­

ja ć się n o rm a ln ie , ta k d u ch lud zk i m u si m ieć szeroko o tw a rte „o k n a11 n a św iat z ja w isk psy ch iczn y ch , szerokie h o ry z o n ty m yślow e, w zniosłe i czyste cele, k u k tó ry m dąży, aby u c h ro n ić się od z a ła m a ń i zw y ro d n ień p s y ­ chicznych.

„Ciało o c h ra n ia się lepiej p rzed św iate m ko sm iczn y m , n iż św iadom ość p rzed św ia te m psychologicznym . C hroni się p rzed w ta rg n ię c iem czynników fizy czn y ch i ch em iczn y ch , dzięki skórze i bło n ie śluzow ej, ś w i a d o m o ś ć m a n a t o m i a s t g r a n i c e c a ł k o w i c i e o t w a r t e . S tą d n a ra żo n a je st n a w szy stk ie n a ja zd y , in te le k tu a ln e i duchow e. Z ależn ie od n a t u r y ty c h n a ja zd ó w ro z w ija się n o rm a ln ie lu b w a d liw ie .14 Co za w sp a n ia łe zro zu ­ m ie n ie u tego w ielkiego uczonego i le k a rz a — ja k im je s t cy to w an y Al. C ar­

re l — s p ra w i z ja w isk p sy ch iczn y ch , o k tó ry c h ezoteryzm m ów i w te n sam sposób od w ie lu ju ż w ieków ! T e ra p e u ty k a d u c h o w a stan o w i od n a jd a w n ie j­

szych czasów p o d staw ę b a d a ń i h y g ien y lu d zi, ży jący ch w ed łu g n ak azó w Yogi, n ie ste ty — nie z n ajd o w a ła zro zu m ien ia a n i p o p a rc ia w szeregach p rzed staw icieli w iedzy o ficjaln ej. T rzeb a było, b y p o ja w ili się badacze, n ie m a ją c y n ic w spólnego z ezoteryzm em , ja k d r C arrel, A dler, J u n g i F reu d , i w ie lk im głosem rzu cili św iatu ostrzeżenie przeciw k o ig n o ro w a n iu procesów psy ch iczn y ch w życiu jed n o stek , społeczeństw i n a ro d ó w , procesów w io d ą ­ cych k u z w y ro d n ie n iu ludzkości, aby ś w ia t s ta n ą ł n ag le „n a baczność11 p rzed te m i u p io rn e m i z ag a d n ie n ia m i! C odziennie p o ja w ia ją się w p ra s ie całego

184

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzącej od Jezusa, daje czasem zły duch ekstazy odwrócone: Rosja, Meksyk. M ajestat świętości jest tak potężny, że poraża. Nie mogłabyś się ruszyć z

Święto żniw ne to niem al obrzęd religijny. Chroń siew y nasze od nieszczęścia, opiekuj się plonem. W szystkie te posądzenia są oszczerstwem. Polska Piastow a —

Z pośród wielu praw życia psychicznego — rozpatrzym y pokrótce te, które są najbardziej konieczne do uzyskania spraw ności i panow ania nad sobą...

78.. Nasz system słoneczny, jako żywy organizm psychiczno- fizyczny, nie żyje sam sobą i nie stw arza sam dla siebie żywotnych energji. .Tak człowiek musi być

Życie ty ch ludzi je st naogół szczęśliw e, choć niezaw sze wolne od pew nych nieporozum ień fam ilijnych lub procesów spadkow

Środki ane- stety czn e, stosow ane p rzez m edycynę oficjalną, nie rozw iązują w cale tego zagadnienia.. Znak ten daje energię, śm iałość i

Jeszcze Newton, ja k dow odzą jego pośm iertne papiery, poświęcił w iele sw ego cennego czasu bezpłodnym poszukiw aniom alchem

Ćwiczenie takie, poza „przygotow aniem terenu", w yw iera samo przez się w pływ dodatni. Je śli jest należycie przeprow adzone, obdarza uczuciem wypoczynku,