• Nie Znaleziono Wyników

J\& Warszawa, d. 27 Stycznia 1889 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "J\& Warszawa, d. 27 Stycznia 1889 r."

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

J\& 4 . Warszawa, d. 27 Stycznia 1889 r. T o m V I I I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA."

W Warszawie: rocznie rs. 8 kw artaln ie „ 2 Z przesyłką pocztową: rocznie 10 półrocznie „ 5 Prenum erow ać m ożna w R ed ak cy i W szechśw iata

i we w szystkich k sięg arn ia ch w k ra ju i zagranicą.

Komitet Redakcyjny stanowią: P. P. D r. T. Chałubiński, J . Aleksandrowicz b. dziek. Uniw., K. Jurkiewicz b. dziek.

Uniw., mag.K. Deike, mag.S. Kramsztyk,Wł. Kwietniew­

ski, W. Leppert, J . Ńatanson i mag. A. Ślósarski.

„W szechśw iat11 przyjm uje ogłoszenia, k tó ry c h treść m a jak ik o lw iek zw iązek z nauką, na n astępujących w arunkach: Z a 1 w iersz zw ykłego d ru k u w szpalcie albo jego m iejsce pobiera się za pierw szy ra z kop. 7 1/*

za sześć n astępnych ra z y kop. 6, za dalsze kop. 5.

^ d r e s K e d a lsc y i: ZKZrał^cwsł^ie-lPrzecIm.Ieście, 3STr ©©.

SZKIC I A P Y G IE O L O G IC M l

KRÓLESTWA POLSKIEGO

I K R A J Ó W P R Z Y L E G Ł Y C H . 1)

W jed n y m z ostatnich zeszłorocznych n u ­ m erów W szechśw iata zamieściłem krótką, w zm iankę o zm ianie łożysk rzecznych w epo­

ce najnow szej; m apka, którą, podaję obe­

cnie, u w y datnia szczegóły w arty k u le wspo­

m niane, dając zarazem ogólny zary s ro z ­ m ieszczenia n apływ ów oraz w ychodni utw o­

rów starszych, należących do k ilk u o d rę­

bnych system ów górskich. M apa niniejsza je s t zm niejszoną re p ro d u k cy ją szczegółowej k a rty gieologicznój ziem polskich w roz­

m iarze 1:1500000 w ykonanej, k tó rą nieba­

wem m am zam iar ogłosić.

W idzim y z niej, że w ychodnie pokładów starszych ograniczone są po najw iększej części do południow ej połow y teren u , pod­

*) Do tego a rty k u łu należy m ap a d o d an a do dzi­

siejszego N -ru W szechśw iata.

czas gdy północną rów ninę p o k ry w a mniej lu b więcej g ru b a pow łoka n apływ ó w d ylu- w ijalnych.j

N a budow ę orograficzną każdego k ra ju składają, się przew ażnie trzy czynniki: 1) siły górotw órcze, w ypiętrzające w pew nych k ieru n k a ch p ierw otnie poziomo uw arstw o- wane po kłady skał osadowych, 2) pozosta­

łości epoki lodow cow ej, 3) erozyjna czyn­

ność wód, najenergiczniej objaw iająca się w epoce topnienia cofającego się k u pó łno ­ cy lodnika.

Siły górotw órcze w obrębie K ró lestw a Polskiego i krajów sąsiednich w różnych epokach d ziałały w dw u kierunkach: od p o łu d n ia— w ytw arzając system K a rp a t i ich przedgórzy, połączony bespośrednio z sy­

stemem A lpejskim i od południow ego za­

chodu tw orząc przedzielony od K a rp a t do­

liną górnój O dry i W isły system gó r S u ­ deckich, do którego należą góry środkow o- polskiej wyniosłości z w yjątkiem jedynie starszej kieleckiej w yspy dew ońskiej.

N ajstarszą wyniosłością w obrębie k ra ­ jó w polskich je s t paleozoiczna w yżyna K ie-

lecko-Sandom ierska, obejm ująca g óry Św ię­

tokrzyskie, C hęcińskie, D ym ińskie, P ieprzo­

we i t. d., m ające k ieru n e k w ogóle odm ień-

(2)

50 W SZECH ŚW IA T. Nr 4.

ny od w yżyny K rak o w sk iej, rów noległej do łu k u K arpackiego. P rz e d łu ż o n y k u w scho­

dow i łu k K ielecko-S andom ierski n ap o tk a w ychodnie sy lu ru i dew onu w łożysku D niestru , n a zachód zaś pojed yncze w ysep­

k i w apienia dew ońskiego około S iew ierza i K ra k o w a , o p ierając się w reszcie o g ra n i­

tową. masę gór A ltv a te r na górnym Szląsku.

D ew ońskie i sy lu rsk ie utw o ry szląskie, pod w zględem litologicznym i paleo n to lo g icz­

n ym znacznie od środkow o - eu ropejskich odm ienne, nie różn ią się niczem od K ielec­

kich i tw o rzą p ó łn o cn ą g ra n ic ę górnoszlą- skiego zagłębia w ęglow ego. K u w schodo­

wi u tw o ry paleozoiczne P o d o la p rz e d sta ­ w iają odm ienną facies tych sam ych pozio­

mów gieologicznych, ja k ie w idzim y w g ó ­ rach K ieleckich.

P aleozoiczna w yspa K ielecka, okolona zew sząd p rzez m łodsze u tw o ry osadowe tw orzy cztery rów noległe fałdy an ty k lin al- n e lu b izoklinalne k u po łu d n io w i p rz ew a­

lone, z k tó ry ch n a jsta rsz a tw o rzy najdalej k u północy w ysunięty g rzb iet Ś w ięto k rzy ­ ski, najm ło dsza zaś — pasm o paleozoiczne około Z brzy i D ębskiej W o li w pow iecie Jęd rzejo w sk im .

D ew ońskie pasm o K ielecko - Szląskie, w środkow ej swej części p rzez now sze u tw o ry osadow e p rzy sło n ięte, stanow i p ó ł­

nocną g ra n ic ę utw orów w ęglow ych i perm - skich.

O d epoki tryjasow ój do p o czątk u okresu k redow ego działają od p ołudnio-zachod u górotw órcze siły system u S udetów , w y pię­

trz a ją c o kalające dew ońską w yspę utw o ry osadowe w dw ie fałdy, do grzb ietu S udetów rów noleg łe i ro z ry w ają c jednocześn ie w y­

spę sam ą n a k ilk a części p rzesuniętych n a dość znaczne p rz estrze n ie ku północnem u wschodow i w zdłuż k ilk u linij uskokow ych jak : M iedzianka— M iedzianogóra i Ł ag ó w — S łu p ia N ow a w ta k i sposób, że zachodnia część każdego uskoku została na p rz ó d wy­

suniętą, w schodnia zaś p o zo stała w m iejscu.

R ezu ltatem tego w y p iętrzen ia było u tw o ­ rzenie, obok daw niejszego pasm a K ielecko- S zląskiego z k ieru n k ie m h. 7 do h. 5, trzech ró w n oległych pom iędzy sobą pasm górsk ich z k ieru n k iem h. 9 kom pasu górniczego, a m ianow icie: w yżyny K ralcow sko-Szląskiej,

pasm a od C hm ielnika do P rze d b o rza nad P ilic ą i pasm a od Iłży do O żarow a.

W szystkie trz y pasm a sk ład ają się z j e ­ dnych i ty ch sam ych utw orów gieologicz­

n y ch , różniących się pom iędzy sobą jed y n ie lokalnem i zm ianam i facies, stosownie do tego, czy p rzedstaw iają u tw o ry nadbrzeżne, m ieliznow e, czy też głębokow odne tego samego poziom u gieologicznego. Id ąc za linij % załączonego p rz e k ro ju od sk ał de- w ońskich u podnóża S udetów na P n W n a ­ po tkam y w kolejnem po sobie następstw ie na górnym Szląsku utw ory w szystkich for- m acyj gieologicznych od początku okresu węglow ego do połow y epoki kredow ój w łą­

cznie, ułożone je d n e nad drugiem i w p ra - w idłow em następstw ie, jak k o lw iek nieza- wsze zgodnie, w takim p orządku, że n a j­

starsze leżą bliżej S udetów , najm łodsze zaś tw o rzą pasm o w apienne, ciągnące się od K ra k o w a przez C zęstochow ę i W ieluń.

W szy stk ie w spom niane pokłady zapad ają łag od nie k u P n W , a utw ory węglowe oprócz tego w y klinow ują się od zacho­

dniej stro n y w okolicy K rzeszow ic i T en - czynka.

N a południow o - zachodnim b rzeg u de- wońskiój w yspy K ieleckiej n apotykam y też same po kład y z w yjątkiem je d y n ie form acyi węglow ej, lecz w o dw rotny m p orządku, przy tem strom o n a P d W pochylone.

N a stro nie północno-w schodniej tej samej K ielec k o -S an d o m iersk iej wyspy widzimy je znow u w tym samym, co w paśm ie K ra - kow skiem , p o rząd k u , słaba n a P n W nachy­

lone, b ra k w nich tylko u tw orów węglo­

w ych i perm skich, a w apień m uszlowy pod B odzechow em nad rz . K am ien n ą rów nież się w yklinow uje.

N a północ od lin ii łączącej m iasta R a ­ dom sk i R adom up ad w arstw we w szystkich trzech pasm ach staje się ta k płask im , że odróżnić ich ju ż od siebie niepodobna i, o ile sądzić m ożna z p ok ry ty ch g ru bą pow łoką n ap ły w ó w odsłonięć, zlew ają się one w je - dnę szero k ą i p ły tk ą fałdę, ciągnącą się przez K u jaw y i P ru sy Zachodnie aż do oko­

lic K o ło b rzeg a na P om orzu.

W ogóle zatem skały osadowe od form acyi węglowej do neokom skiej w łącznie zostały w K ró le stw ie P olskiem i n a S zląsku w y­

piętrzone w taki sposób, że tw orzą jed en

(3)

W sz e c h św ia t. 1889. Ni 4

Mitawa

w ykazująca rozm ieszczenie

S k a la 1: 5,700,000.

20Q kilom.

W itebsk i

S m o le ń s k ,

kMóhjlew

S t a r o c h d

iFrankriir^.

POZN i

C zernichów

^Vrocła'

k i j ó w-

Olkus~

io m ierz

LWÓW

Hu/naw

ćrlina/ dijlutojalnaJ c/t Piaski/ i zioirif miedzi/lot I S y słe m g ó r iCićleckichs

1 iSysłem $ wdełow. J S ijsłen h K a rp a c k i

] Tfłwory niew ypięłrA on e.

* N i e m e n S

JASSY

Chersoń

■?/» Ferro.

w lit. Yi. Oławczćwskiego w Warszawie.

(4)

Nr 4. WSZECHŚWIAT. 51 łęk sy n k lin aln y od podnóża Sudetów do

podnóża gór K ieleckich i jedno siodło anty- k lin aln e po obu stronach K ieleckiój wyspy paleozoicznćj, dlatego też w obrębie łęku rossiane pom iędzy pasm em K rakow skiem i K ieleckiem odsłonięcia starszych u tw o ­ rów należą, w yłącznie do najw yższych ogniw pokładów w ypiętrzonych: górnój j u ­ r y i dolnój kredy, podczas gdy przeciw nie, w obrębie siodła, pom iędzy pasmem K ie­

leckiem i Iłżeckiem , napotykam y nad Pilicą, w Opoczyńskiem tylko starsze ogniw a ju ry i tryjasu.

O koliczność ta przez dotychczasow ych badaczy nie została należycie ocenioną, wszyscy bowiem, poczynając od P uscha a kończąc n a M ichalskim , uw ażali d o ty ch ­ czas dew ońską wyspę K ieleck ą za in te g ra l­

ną część tego samego w ypiętrzenia środko­

wo - polskiego, do którego należą, skały młodsze od dew onu n ad N idą, P ilicą i K a ­ m ienną, podczas, gdy j a uw ażam ją za u tw ór całkiem niezależny i od środkowo- polskiój w yżyny starszy, ta k samo ja k T a try w system ie K a rp ack im .

N ajdalej ku wschodow i w ysunięte przed ­ górze system u S ądeckiego p rzed staw ia w y­

piętrzenie górnój k re d y n a W oły n iu i L i­

tw ie, m ało dotychczas jeszcze znane, ja k się zdaje, nie młodsze od okresu turońskiego, senońskie bowiem p iętro leży, o ile wiemy, wszędzie poziomo,

G ieologiczną budow ę paleozoicznśj w y ­ spy K ielecko - S andom ierskiej opisałem szczegółowo w spraw ozdaniach moich w P a ­ m iętniku F izyjograficznym za ro k 1887 i 1888.

P rzechodzim y do k ró tk iśj c h a ra k te ry s ty ­ k i rozm ieszczenia pojedynczych form acyj w granicach w ypiętrzenia K rakow sko-S zlą- skiego i Środkow o-P olskiego.

N iep rodukcyjne u tw o ry szarow akow e, t. z w. kulm u zajm ują znaczną, przestrzeń n a M oraw ach i Szląsku,' nieprzekraczając g ran ic G alicyi i K ró le stw a P olskiego; na praw ym brzegu O d ry n ap o ty k ają się ju ż tylko w niew ielkich p arty ja ch .

P ro d u k c y jn a formacyj a w ęglow a w ypeł­

n ia zatokę w dew ońskim w apieniu na g ra ­ nicy górnego Szląska, K ró lestw a P olskiego i G alicyi.

W apień górski przedstaw iający głęboko­

w odną facies form acyi węglowśj został zna­

leziony jed y n ie w C zatkow icach pod K ra ­ kowem.

F o r m a c y j a p e r m s k a bardzo m ałą zaj­

m uje przestrzeń. D o n iśj zalicza K oem er zle­

pieńce n a granicy form acyi węglowej i try - jasowój, leżące w zagłębiu górnoszłąskiem . W K arniow icach pod K rakow em znalezio­

no w apień do tój form acyi należący i w g ra ­ nicach wyżyny środkowo - polskiój. W je - dnem tylko miejscu, w K ajetanow ie pod K ielcam i udow odnioną została obecność form acyi perm skiój; inne dane w tćj m ierze, przez P uscha, Z ejsznera i R oem era p rz y ta ­ czane, nie m ają dostatecznej podstaw y, w znacznój zaś części okazały się niezaprze- czenie błędnem i.

P iaskow iec p stry tw orzy wąskie pasemko na północno - wschodniój gran icy górno- szląskiego zagłębia węglowego. Znacznie bardziśj rozw iniętym je s t w górach K ielec­

kich, tw orząc wyniosłości gór C m ińskich, K lonow skich i t. d.

W apień muszlo wy ciągnie się od K rapic nad O d rą szerokim pasem w zdłuż północno- wschodniój granicy zagłębia węglow ego przez T arnow iec i O lkusz; w nim się zn a j­

du ją znane bogate kopalnie galm anu i sre- bronośnego błyszczu ołowianego. W gó­

rach K ieleckich wapień muszlowy tworzy w ąskie pasem ko, częstokroć zaledw ie killco- sążniowój grubości pom iędzy pstrym pia­

skowcem i utw oram i kajprow em i. Po obu stronach wyżyny środkow o-polskiej, nad N idą i K am ien ną wapień m uszlowy ku wschodowi się wyklinowuje.

F o r m a c y j a k a j p r o w a, złożona w dol- nój części z pstrych iłów i m argli, w górnćj z białego piaskowca (rath) lub rzadziej z w apieni. P as k ajp ru przylega w stropie do skalistego pasm a wapienia m uszlowego na S zląsku i w Polsce, sięgając do okolic Z aw iercia i P raszki. W górach środkow o- polskich, zwłaszcza we wschodniój ich czę­

ści, silnie rozw inęła się ta form acyja w po­

wiecie O patow skim i O poczyńskim , mniój obficie występuje w pow . K ieleckim i J ę ­ drzejowskim . P o k ła d y k a jp ru zaw ierają znaczne bogactw a m ineralne: g lin ki ognio­

trw ałe, sferosyderyt, w ęgiel oraz piasko­

wiec ciosowy, znany w technice pod nazw^

(5)

52 W SZECHŚW IAT. Nr 4.

kam ienia szydłow ieckiego. N ajdalej na wschód w ysunięte w ychodnie k a jp ru m a­

my pod O patow em i Ćm ielow em n ad K a ­ mienną,.

F o r m a c y j a j u r a j s k a . D olnego ogniw a czyli liasu dotychczas w P olsce nie zn ale­

ziono, p raw dopodobnie je s t on w spółrzę­

dnym z białem i piaskow cam i i g linkam i zaliczanem i zw ykle do ra th u . O gniw o środkow e sk ład a się z piaskow ców , p rz e ­ ważnie żelazistych, glin siw ych lu b c z a r­

nych ze sfer osy dery tam i, rzadziej z ik ro w - ców żelazistych. W yróżniono w śród u tw o ­ rów tych w szystkie poziom y środkow ej ju ry od bayeux do kellow ayu w łącznie. W y ­ chodnie utw orów śro d k o w o -ju rajsk ich z n a j­

dujem y w pasie pom iędzy Szląskiem , p a ­ smem k ajprow em i skalistą w yżyną k ra ­ kowską, oraz w w ielu m iejscach wyżyny środkow o-polskićj w system ie N idy i P ilicy , w spągu w apieni g ó rn o -ju rajsk ic h . U tw o ­ ry środkow ej ju r y ze w zględu na obfitość ru d żelaznych oddaw na są przedm iotem ek- sploatacyi górniczej.

W apienne ogniwo górne form acyi j u r a j ­ skiej czyli t. zw. biały ju r a , obejm ujące p ię ­ tro oksfordzkie i k im erydzkie, tw orzy s k a ­ listą wyżynę K rak o w sk o - W ielu ń sk ą oraz dw a pasm a skaliste, o g raniczające od P d Z i P n W K ielecko-S ando m ierską w yspę pa- leozoiczną. L iczne odsłonięcia w apieni j u ­ rajsk ich pod n apływ am i w idzim y w U nie- jow skiem , S ieradzkiem , K alisk iem , n a K u ­ ja w a c h , w In ow rocław sk iem . N ajdalej n a

północ w ysunięte odsłonięcie j u r y n a P o m o ­ rzu pod K ołobrzegiem należy do tegoż sa­

mego pasm a polskiego.

N ajw yższe ogniwo utw orów w y p iętrz o ­ nych n a środkow o-polskiój w yżynie sta n o ­ wią piaskow ce dolnokredow e nad P ilicą i W artą, przed zielo n e od g ó rn o -ju rajsk ich w apieni p ię tra k im erydzkiegó w arstw ą si­

w ych glin tłustych, dotychczas m ało jeszcze zbadanych, w k tórych w jed n em tylko m iej­

scu we wsi B rzostów ce pod Tom aszow em R aw skim zn alazł M ichalski faunę neokom - ską z P erisphinctes yirg atu s, uw ażanym do n ie d a w n a za w yłączną właściw ość rossyj-

skich utw orów ju rajsk ich .

W szystkie zagłębia i kotlin y pom iędzy utw oram i w ypiętrzonem i środkow o-polskiój w yżyny w ypełniają poziom e w a rstw y kredy

górnej i utw orów trzeciorzędow ych, p rz y ­ k ry ty ch ze swój stro n y mniej lub więcej g ru b ą w arstw ą napływ ów . O poka k re d o ­ wa i b iała k red a pisząca z B elem nitella mu- cron ata po kryw a całą pow ierzchnię k ra ju od podnóż K a rp a t do B ałtyku, o ile przez późniejsze działanie erozyjne zniszczoną nie została, — najlepiej wszakże rozw inięta je s t w pow. Jędrzejo w sk im i W łoszczowskim , w L ubelskiem , G alicyi w schodniej, na W o ­ ły n iu i P o d o lu . Pasm o utw orów k re d o ­ wych, nieprzysłoniętych przez w arstw y trzeciorzędow e, ciągnące się przez środ ko ­ część K ró lestw a Polskiego, W ołyń i U k ra in ę stanow i granicę, przedzielającą u tw o ry trzeciorzędow e morza Śródziem ne­

go i B ałtyckiego. N a południe, więc na P od o lu i W ołyniu, w G alicyi, L ubelskiem , S andom ierskiem i Stopnickiem , rów nie ja k w południow ój części górnego Szląska na­

potykam y m orskie u tw o ry m ioceniczne p o ­ dobne z ty p u swego do m iocenu kotliny W iedeńskiej. Na północ zaś od tejże linii, na L itw ie, w północnej części K ró lestw a P olskiego, w P ru sac h i W . K s. P oznań- skiem , u tw o ry odpow iadające północno- niem ieckim glinom septaryjow ym , piaskom bursztynow ym form acyi oligoceńskiej, oraz w arstw om lignitow ym m iocenu bałtyckiego, przyczem zauw ażyć należy, że dla b ałty c­

kich u tw orów m ioceńskich, praw y brzeg N arw i, W isły i Noteci stanow i południow o- w schodnią granicę.

Tam , gdzie się kończą ku południo-w scho- dowi w y piętrzenia system u Sudeckiego ros- poczyna się p ły ta U kraińsko P odolska, p o ­ siadająca pod w zględem orograficznym b a r­

dzo o dręb ny ch arakter: step g ładk i i równy, po przecinan y głębokiem i parow am i rzecz- nemi o brzegach pionow ych, w których wi­

dzim y odsłonięcia przeróżnych form acyj, począwszy od lau re n ty jsk ich gnejsów i g ra ­ nitów , a kończąc na górnym m iocenie, u ło ­ żonych zupełnie poziomo, bez śladu ja k ie j­

kolw iek zm iany tektonicznej. Odsłonięcia skał k rystaliczn ych , t. j. gnejsów i g ra n i­

tów na dnie łożysk rzecznych sięgają na w schód aż do brzegów D onu, na zachód do S taro ko nstanty no w a, M iędzyborza i Jam - pola, na północ do O w rucza.

N a gran icy W ołynia i U k ra in y przery w a się przez m asy g n ejsu pas sk ał w ybucho­

(6)

Nr 4. W SZECHŚW IAT. 53 wych: porfirytu (w ołynitu) i anam ezytu,

których epoka w ybuchu w części p rz y n a j­

mniej przy p ad a na okres kredow y i znaj­

duje się praw dopodobnie w zw iązku ze wzm iankow anem wyżćj w ypiętrzeniem k re ­ dy nad Niemnem i Szczarą.

S y s t e m K a r p a t stanow i sam przez się utw ór całkiem sam odzielny, zarów no pod względem tektonicznym , ja k litologicznym , złożony w yłącznie z utw orów kredow ych i trzeciorzędow ych od eocenu do dolnego miocenu w łącznie i w ypiętrzony na począt­

ku epoki m ioceńskiej, K a rp a ty zatem są najm łodszem i z gór naszych. U stóp K a r­

p at od północy przylega w ypiętrzony pio­

nowo w dolnej swój części i poziomo uła- wicony w górnej, system podkarpackiej form acyi solnej, należącej do środkow ych i dolnych ogniw miocenu.

K a rp a ty *), g óry w ybitnie pasm owe, należą do w ielkiego system u alpejskiego, zajm ującego znaczną część środkowej i po­

łudniow ej E u ro p y . A lp y , przerw ane koło W iednia przez dolinę D unaju, m ają swój dalszy ciąg na lewym brzegu wspom nianej rzeki w M ałych K a rp a ta c h , które biegnąc dalej ku północy ja k o K a rp a ty m oraw sko- szląskie, zataczają się wreszcie w ielkim lu ­ kiem n a g ranicy W ę g ie r i G alicyi ku wschodowi. T a łączność gieograficzna K a r ­ p at z A lpam i uw idocznia się także w ybi­

tnie w ich składzie gieologicznym . W A l­

pach widzim y n ajstarsze skały we środku w postaci t. zw. starokrystalicznych ją d e r centralny ch, osłoniętych z obu stron łu p k a ­ mi krystalicznem i, potem okazują się z obu stro n pasy w apienne, należące do form acyj przew ażnie m ezozoicznych, aż wreszcie n a j­

skrajniejsze pasm a zbudow ane są z k re ­ dowego lub trzeciorzędow ego piaskowca, noszącego nazw ę „W ien er S andstein” lub

„F ly sch ”.

T o samo mamy i w K arpatach ; cała róż­

nica polega na tem, że podczas gdy w A l­

pach pasm o piaskow ca w stosunku do in ­ nych form acyj je st nieznaczne, to przeci­

wnie w K arp atac h ten F lysch (czyli piasko-

i) Szkic gieologii K arp at w yjgto z „Przew odni­

ka naukow ego w w ycieczkach V zjazdu lekarzy i przyrodników polskich we Lwowie 1888 ro k u ” prof. d ra S- D unikow skiego.

wiec k arp ack i) przy biera olbrzym i rozwój, wobec którego nikną inne form acyje.

W G alicyi wschodniej mam y tylko jeden nieznaczny pu n k t, a m ianowicie na granicy bukow ińskiej, nad rzeką P erk a ła b ą, gdzie występuje gnejs, zresztą wszędzie całą ol­

brzymią masę tych gór b u d u je system p ias­

kow ca karpackiego, składający się p etro ­ graficznie oprócz piaskow ca także z m ar- głów, iłołupków , iłów, zlepieńców i t. p.

W arstw y piaskow ca są silnie pofałdow a­

ne w liczne siodła i łęki, przew alone zw y­

kle grzbietam i swemi k u północy, w skutek czego w arstw y pochylają się k u południowi.

U skoki są bardzo liczne i wobec b ra k u ska­

m ieniałości i zawiłego uw arstw ienia nie­

zm iernie u tru d n ia ją i tak niełatw ą do do­

kładnego odcyfrow ania budowę gieologicz­

ną K arp at.

N ajstarsze w arstw y karpackie, noszące nazwę lokalną „w arstw ro pianieck ich ”, składają się z ciem nych iłołupków , h y d ra u ­ licznych m argli z odciskam i m orszczyn i piaskowców. Te ostatnie są zw ykle b a r­

wy zielonaw ej, okazują pogięto - łupkow ą teksturę, łam iąc się skorupow ato lub czere- pow ato (t. zw. strza łk a u gó rników szląs- kich) i obfitują w żyły kalcytu. N a ich po­

w ierzchni widać często w ypukłości o roz­

m aitej grubości, zw ykle rozgałęzione, no­

szące nazw ę „hieroglifów ”. H ieroglify są pochodzenia niew ątpliw ie organicznego:

bardzo praw dopodobnie są to kam ienne od­

lewy śladów robaków .

C ała ta g ru p a musi być zaliczona bes- sprzecznie do form acyi kredow ej, je d n a k o ­ woż w w ielu w ypadkach nie jesteśm y w s ta ­ nie dla brak u skam ieniałości rosstrzygnąć czy należy do dolnej, czy też do którego oddziału górnej kredy.

N astępują wyż6j piaskowce, tw orzące ol­

brzym ie p ły ty układające się w system y w arstw nieraz do 1000 m etrów g ru be. T e tw orzą spąg, na którym spoczyw a potężny gruboław icow y, jasn y piaskowiec, znany pod nazw ą piaskow ca bryłow ego lu b ja- mneńskiego. D ro bno ziarn isty piaskowiec ten, ograniczony przew ażnie do wschodnich K a rp at, tw orzy często m alow nicze skały (Bubniszcze, U rycz, R ozhurcze), lub rospa- da się w niezm ierną ilość w ielkich odła­

mów, pokryw ających stoki g ór n a podo­

(7)

54 W SZECH ŚW IA T. Nr 4.

bieństwo alpejskich „m órz kam ien n y ch ” (Ja m n a i D ora nad P ru te m ). N ależy on częścią, do form acyi kredow ej, częścią zaś do eocenu; oznaczenie atoli ścisłej g ra n ic y m iędzy obu poziom am i je s t w ręcz niemo- żliwem , gdyż dotychczas nie znaleziono w tej skale ani jed n ej cechującej skam ie­

niałości.

Z kolei idące w arstw y, zajm ujące zn a cz­

ne przestrzenie górskie, łatw e są do s tra ty ­ graficznego oznaczenia z pow odu, że zaw ie­

ra ją w w ielu m iejscach num m ulity, cech u ­ jące dolny oddział form acyi trzecio rzęd o ­ w ej— eocen. Są to szkliste, zielonaw e p ia­

skowce, p o k ry te n a pow ierzchni w arstw drobnem i hieroglifam i, oprócz tego zielone zlepieńce, drobne iły , m iejscam i m iękie gruboław icow e naftonośne piaskow ce, a n a ­ wet czasem i piaszczyste w apienie num m u- litow e.

N ad eocenem leży oligocen k arp ack i, w y­

stępujący głów nie ja k o t. zw. łu p k i m eni- litow e, k tó re stanow ią skałę b ard zo ch a­

ra k tery sty czn ą, są to iło łu p k i bardzo cienko łupliw e, b arw y kaw ow ej lub ciem noczeko- ladow ej, w ietrzejące n a pow ierzchni żó łta­

wo, a zaw ierające liczne łu sk i i całe szkie­

lety z ry b (najpospolitszą je s t M eletta cre- nata). O dznaczają się nadzw yczajn em bo­

gactw em bitum icznych cząstek, tak, że k a­

w ałek łu p k a rzucony na rozżarzone węgle płonie jasnym płom ieniem jak g d y b y żywica.

Leżą one n aprzem ian z w arstw am i ro gow ­ ców, a nazw ę sw oję zaw dzięczają m enilito- wi, pew nój odm ianie opalu, z którym ro­

gowce te zw ykle utożsam iają.

N a g ra n ic y w ęgierskiej w środ ku pasm karp ack ich spotykam y sk ałę jeszcze m łod­

szą, należącą do górnego oligocenu. Je stto piaskow iec je d n o lity , g rubo ziarnisty, szary z licznem i blaszkam i łyszczyku, zw any p ia­

skowcem M agórskim .

M łodsze od oligocenu ogniw a w K a rp a ­ tach się nie zn ajdują, lecz p rz y le g ają, ja k p o d k arp ack a form acyja solna, do podnóża g ór pasm owych.

P o łu d n io w a (w ew nętrzna) stro n a k a rp a c ­ kiego łu k u p rzed staw ia strom ą ścianę, p rz e ­ dzieloną od zapadłego w ęgierskiego niżu lin iją uskokow ą, oznaczoną przez pasmo skał w ulkanicznych T o k aj-E p eries, w zdłuż któ rej zapad ła się stro n a w schodnia, p o d ­

czas gdy zachodnia, •— obejm ująca góry Spiskie i T atry , — pozostała n a swojem m iejscu.

N ajw ażniejszym p ro d u k tem górniczym K a rp a t je s t nafta, j e j znajdow anie się je s t przyw iązane ściśle do pew nych w arunków gieologicznych, z k tó ry ch najw ażniejsze są następujące:

W pokładach k arp ack ich znam y trzy po­

ziom y naftodajne: najgłębszym są w arstw y ropianieckie; drugim , najbogatszym —eocen, w którym leży większość k opalń galicyj­

skich; trzecim , najuboższym — łu p k i me- nilitow e. C zw arty poziom naftow y leży poza obrębem K a rp a t w form acyi solnej.

K oniecznym w arunkiem zn ajdow ania się n afty w jed n y m z wyliczonych poziom ów je s t rodzaj skały go tw orzącej, m ianowicie gdy rozw iniętym je s t pod postacią gąbcza­

stego, w ielkoław icow ego m iękiego piaskow ­ ca, w którego próżniach zbiera się nafta, lub też tw ard y ch i zw ięzłych piaskowców, po przerzyn any ch szczelinam i, w ypełnione- mi naftą. N iezbędną także je s t obecność iłów lub iłołu p k ó w nieprzepuszczalnych, leżących naprzem ian z piaskowcem , albo­

wiem w łaśnie na g ranicy tychże zbiera się nafta. O prócz tego p ra k ty k a w ykazała, że zn ajdow anie się n afty je s t ściśle przyw iąza­

ne do pew nej form y tektonicznej, m ianow i­

cie do siodła (antyklinale), podczas g dy łęki (synklinale) nie dają w cale pom yślnych r e ­ zultatów .

N ajw iększe re z u lta ty osięga się zw ykle w szybach w ierconych pom iędzy 1 5 0 — 300 m etrów .

In n ych p ro d u k tó w górniczych K a rp a ty galicyjskie nie posiadają, z w yjątkiem sy- d ery tu iłow ego w b ardzo lichym gatunku.

N ajw yższe szczyty właściw ych K a rp a t leżą we w schodniej ich części, ja k C zarno­

hora do 2 0 0 0 w i szczyty K a rp a t stryj skich do 1270 to dochodzące (P araszka).

N ajstarszą część pasm a karpackiego, nie- należącą je d n a k gieologicznie do K a rp at, lecz tw o rzącą pośród flyschu odrębną w y­

spę, stanow ią T a try i P ien in y , pod wzglę­

dem bu d o w y gieologicznej raczej do S ud e­

tów zbliżone.

B udow ę gieologiczną T a tr znam y dotych­

czas bardzo pobieżnie, w iem y tylko, że ją d ro ich tw orzą k ry staliczne skały g ran i-

(8)

Nr 4. W SZECHŚW IAT.

to we, do k tó ry ch od północy przylegają w zgodnem uław iceniu nasam przód czer­

wone piaskow ce form acyi perm skiej czy też tryjasow ćj, n a nich czarne łu p k i liasowe, jed y n e na całym obszarze m apy, znaleziono je bowiem niedaw no jed y n ie na P om orzu w okolicy K o łobrzega, na znacznej atoli głębokości w spągu utw orów ju rajsk ich .

N a łupkach liasow ych leżą u tw o ry j u r a j­

skie. D alej ku północy przy Z akopanem występują, ju ż eoceńskie w apienie num m u- litow e, po pewnój p rz e rw ie idzie przedgó­

rze T a tr — P ie n in y , złożone z utw orów j u ­ ra jsk ich od brunatnego j u r a do tyto n u w łą­

cznie. C echy fauny P ie n in w ykazują ob­

cy ju ra js k im utw orom P o lsk i typ alpejski, z przew agą rodzajów L y to ceras i P hylloce- ras; podobne utw'ory u stóp Sudetów na M oraw ach oraz w w ielu m iejscach T y ro lu są znane, zaznaczyć też należy, że ostatnie- mi czasy i w utw o rach ju ra jsk ic h okolic K rak o w a znaleziono niektóre am m onity a l­

pejskie.

D o T a tr i P ie n in dochodzą najdalej ku północy w ysunięte odnogi trachitow ego pa­

sma w ęgierskiego, k tó re zw łaszcza znane są w okolicy Szczaw nicy.

Z innych skał w ybuchow ych w granicach utw orów k arp ack ich znam y jed y n ie tesche- nity , skały pośrednie pom iędzy dyjorytem i bazaltem , z epoki neokom skiój w okolicy C ieszyna i B iałej.

R ó w n i n a d y l u w i j a l n a n a d b a ł t y c ­ k a . C ały obszar m apy, nieobjęty w opi­

sach powyższych, w ypełnia g ruby do 200 m etrów p o k ład utw orów dyluw ijalnych, złożony z dw u w arstw gliny lodow cow ej, przedzielonój w arstw ow anym piaskiem , żwi­

rem lub losem. D olny pokład g lin y lo­

dowcowej dochodzi do podnóża K a rp at, górny zaś nie p rz ek ra cza północnego stoku S andom iersko-K ieleckiej i W ołyńsko-L u- belskiej wyżyny. G łębokie doliny erozyjne, wyżłobione przez wody polodow cow e, w y­

k ro iły z pierw otnej jed n o lite j pow łoki w zgórza i doliny całej północnej P olski, L itw y , Żm udzi, P ru s i P om orza. W szyst­

kie te doliny erozyjne łączą się w trz y głó­

wne szerokie kanały: a) k an a ł północny —:

Ż m udzko-P om orski; b) k a n a ł środkow y — L itew sk o-P olski i c) kan ał południow y — P oleski. D w a pierw sze p rzedziela p łask o ­

wyż L itew sko -P ruskiego pojezierza, dwa drug ie — cypel w yżyny M ińskiej.

N apływ y najnow sze sk ład ają się po n aj­

większej części z piasków lub torfowisk, jed y n ie dolina środkow ej i dolnej W isły, oraz stare łożysko w iślane, którem bieży B zura, posiadają żyzne nam uliska napływ o ­ we czyli żuławy.

G łęboko wyżłobione łożyska rzeczne od­

słaniają w w ielu m iejscach starsze pokłady, mianowicie kredę i w arstw y trzeciorzędow e północno-niem ieckiego typu.

D r J ó ze f Siem iradzki.

0 MAŁŻEŃSTWACH

3VEIĘIDZ^T K E E W N B M I

według A. H. Hutha.

Jestto pogląd silnie śród ogółu rospo- wszechniony i nieledw ie za pew nik p rz y j­

mowany, że zw iązki m ałżeńskie m iędzy kre- wnemi w y d ają potom stw o ułom ne, albo też nie w ydają go wcale. Ilek ro ć o m ałżeń­

stwach tak ich mowa, w ystępują natych ­ m iast progn osty ki bespłodności, potom stw a głuchoniem ego, idyjotycznego albo też cho­

row itego, przyczem nie b ra k zw ykle p rzy ­ kładów na poparcie tej groźby.

Niem niej wszakże zachodzi pytanie, czy pogląd tak i polega na faktach stanowczych i należycie stw ierdzonych, czy też je s t on wręcz błędny. W ostatnich rzeczywiście czasach odezw ały się głosy, k tó re m u od­

m awiają wszelkiego uzasadnienia. T a k m ia­

nowicie G. H . D arw in, je d e n z synów w iel­

kiego n atu ralisty , opierając się n a dokła- dnem rospatrzeniu tego przed m iotu , wnosi, że w obecnym stanie n au k i nic nie u sp ra­

w iedliw ia pospolitego przesądu przeciw m ałżeństw om m iędzy krew nem i. O becnie in ny badacz angielski p. A. H . H u th ogło­

sił w tejże samej kw estyi pracę, w którój, opierając się zarów no n a danych historycz­

nych ja k na re z u lta ta c h dośw iadczeń, p ro ­ wadzonych n a zw ierzętach i roślinach, do­

chodzi do podobnegoż w niosku.

(9)

56 W SZECH ŚW IA T. Nr 4.

R o sp atru jąc rozm aite stopnie b a rb a rz y ń ­ stw a i cyw ilizacyi, poznajem y łatw o, że ro z­

wój praw , odnoszących się do m ałżeństw , dokonyw ał się stopniow o. U ro zm aitych plem ion zw iązki m iędzy rodzeństw em by­

ły p ierw otnie zw yczajem pow szechnym i istniały długo naw et u społeczeństw , w y ­ soką ju ż cyw ilizacyją posiadających, ja k u egipcyjan, greków i rzym ian. U wszyst­

kich zw ierząt objaw ten w ystępuje w wy­

sokim stopniu, niep ro wadząc do re z u lta ­ tów ujem nych. C złow iek jed y n ie, w m iarę j a k rozw ój jego coraz wyżćj sięgał, p rzy ­

w ykł uw ażać zw iązki tak ie za rzecz po­

tw o rn ą i za b ro n ił m ałżeństw m iędzy bli- skiem i stopniam i pokrew ieństw a, o b w in ia­

j ą c je , że pro w ad zą do n astępstw szkodli­

wych. P . H u th w szakże, opierając się na rozbiorze n astęp stw takich m ałżeństw , za­

rów no j a k na dośw iadczeniach osięgniętych ze św iata zw ierzęcego i roślinnego, stara się w ykazać bezzasadność takiego o sk a r­

żenia.

P rzed ew szystkiem p rz y ta cza au to r takie społeczeństw a ludzkie, k tó re od czasu mniój lub więcój długiego ro z rad z ają się bez k rz y ­ żow ania, a tem sam em p rz ed staw iają zna­

czną ilość zw iązków m iędzy bliższemi lub dalszem i krew nem i. W drobnem odoso- bnionem sk upieniu m ałżeństw a zaw ierają się oczywiście m iędzy m ałą ilością rodzin, a po upły w ie k ilk u pok oleń w istocie rz e ­ czy w spólna praw ie k re w p ły n ie w żyłach w szystkich. O tóż w społeczeństw ach ta­

kich, w przew ażnój części, ja k się zdaje, m ałżeństw a podobne nie pow odują sk u t­

ków niekorzystnych. W idzim y to n a m a­

łych gm inach w ysp P ic ta irn i N orfolk, za­

ludnionych p rz ed stu laty , n a stary ch H in ­ dusach ze w zgórzy T en g g e r na Jaw ie , na potom stw ie m u rzy n a D a Souza, któ reg o 400 wdów ze stu dziećm i w ygnanych zostało w r. 1849 do wioski w D ahom eyu, gdzie to wszystko łączyło się m iędzy sobą, a pom i­

mo to w r. 1873 nie n ap o tk an o tam żadnego p rz y k ła d u głuchoniem oty lu b inny ch cho­

rób, przypisyw anych pospolicie zw iązkom pokrew nym . Nie znajd u jem y rów nież śla­

du tych chorób u m ieszkańców E te n i S an ­ ta Rosa w P e ru , chociaż nie żenią się zgoła poza szczupłem i granicam i swój osiadłości, a m ałżeństw a m iędzy bliskiem i n aw et k re ­

wnem i są tam pospolite. Toż samo tyczy się rybaków z P rig h to n , mieszkańców w y­

spy P o rtla n d , rybaków ze Staithes, miesz­

kańców S. K ild a, islandczyków , m ieszkań­

ców w yspy B atz i w ielu innych podobnych m iejscowości, albo wreszcie i żydów, którzy nie za w iera ją zw iązków m ałżeńskich poza swą sektą relig ijn ą. D ow ody więc, czer­

pane z ro sp atry w an ia gm in, u których m ał­

żeństw a m iędzy krew nem i są z konieczno­

ści częste, zgoła przeciw nim nie przem a­

w iają.

Zobaczm y teraz re zu ltaty poszukiwań, tyczących się m ałżeństw , rozw ażanych in dy ­ w idualnie. W ogólnój liczbie m ałżeństw , zaw ieran ych śród wyższych w arstw społe­

czeństw a w A nglii, m ałżeństw a m iędzy ro ­ dzeństw em ciotecznem w ystępują w stosun­

k u 3 lu b 4 n a 100. Z w ykazów p rzez au­

to ra zebranych okazuje się, że na 27 m ał­

żeństw m iędzy w ujam i i siostrzenicam i lub ciotkam i i siostrzeńcam i średnia liczba d zie­

ci p rz y p ad ając a na jed no m ałżeństw o wy­

nosi 3,23, n a 186 zaś m ałżeństw m iędzy ro ­ dzeństw em ciotecznem 4,02, a w edług obli­

czeń B u x to n a i Jacob sa w ynosi ona naw et 5 lu b 5,4. Z daw ałoby się więc, mówi p.

H u th , że m ałżeństw a m iędzy krew nem i nie­

tylko nie są bespłodne, ale n aw et p ło d n iej­

sze są aniżeli inne, co w części dałoby się w ytłum aczyć tem , że zw iązki podobne za­

w ierają się w ogólności w w ieku wcześniej­

szym, co je s t okolicznością bardzo korzy­

stn ą zarów no pod w zględem fizycznym ja k i m oralnym .

U trzym yw ano rów nież stanow czo, że zw iązki m iędzy krew nem i sprow adzają w ole i k retynizm ; niem a wszakże po­

trzeb y zatrzy m y w ać się nad tą rzeczą, za­

czynam y bowiem dosyć dobrze poznaw ać istotne p rzyczyny obu tych chorób i wie­

my, że pokrew ieństw o nie może tu odegry- wać żadnój roli. Czy mogą one pow odo­

wać idyjotyzm ? W ed ług G. H . D arw ina idyjoci p rz y p ad ają w stosunku 3,8 n a 100 śród dzieci rodzeństw a ciotecznego, liczba ta nie je s t zgoła wyższą od n orm alnćj. P o ­ zo staje k w esty ja głucho-niem oty. P o d tym je d n a k w zględem staty sty k a je s t bardzo niedostateczną a liczbom b ra k dokładności.

T am , gdzie je d n i w ykazyw ali 30 na 100 dzieci głuchoniem ych, ja k o następstw o m ał­

(10)

Nr 4. WSZECHŚW IAT. 57 żeństw pokrew nych, inni znajdow ali zero.

W takim stanie rzeczy wniosków jakk olw iek pew nych w yprow adzać niepodobna.

W każdym razie obserw acyje powyższe, jak k o lw iek nie można ich za zupełne u w a ­ żać, upoważniają, je d n a k do w niosku, że oskarżenia przeciw zw iązkom m iędzy po- krew nem i nie mogą, być uzasadnione przy obecnym stanie naszych wiadomości, a wy­

mow niejsze jeszcze św iadectw a dają nam rezu ltaty dośw iadczeń prow adzonych na zw ierzętach. O d stu la t praw ie zaczęto wy­

tw arzać rasy różnych zw ierząt dom owych, a hodowcy prow adzili ścisłe ich rodow ody, dzięki m etodycznem u doborow i otrzym ali oni re zu ltaty u d erzające i mogli dobrze roz­

poznać korzyści i niedogodności p o k re­

w ieństw a lub krzyżow ania. P o d tym zaś w zględem wszyscy zgodnie utrzy m u ją, że pokrew ieństw o zgoła w pływ u szkodliwego nie sprow adza. Oczywiście, gdy dw a zwie­

rzęta w spólnego pochodzenia okazują tęż samę skłonność chorobną, je s t praw dopo­

dobieństwo, że potom stw o ich tęż samę skłonność przedstaw iać będzie we wzmoże­

niu, wszakże to n ie pokrew ieństw o powo­

duje tę skłonność, ani jój nie wzm aga, ale działa tu je d y n ie jednak o w o ść skłonności, gdyż zw iązek dw u isto t niepokrew nych , ale m ających je d n a k ie usposobienie chorobne, prow adzi do tak ich sam ych rezultatów . G dy m am y zw ie rzę ta zdrow e i silne, bez ułom ności dziedzicznych, możemy przez cały szereg pokoleń łączyć m iędzy sobą ich potom stw o, bez w yw ołania jakich k o lw iek zakłóceń, k tóreby przypisyw ać m ożna było pokrew ieństw u. D aje się w praw dzie do- strzedz w takich razach n iejak a bezpłodność w zględna, k tó ra, ja k się zdaje, pochodzi od jednakow ości w arunków istn ie n ia , czemu wszakże zaradzić m ożna, zm ieniając nieco te w arunki d la zw ierząt, przeznaczonych do reprodukcyi; zapew ne też do doświadczeń tych odw oływ ać się nie należy, by niem i uspraw ied liw iać oskarżenie o bespłodność zw iązków pokrew nych u ludzi; prow adzą się one bow iem u zw ierząt na ta k bliskich stopniach pokrew ieństw a, ja k to u narodów ja k o tako ucyw ilizow anych nig d y nie za­

chodzi.

D odać dal^j należy, że jed y n ie tylko zw iązki p okrew ne u trw a lić m ogły odm iany,

rasy nowe i udoskonalone, krzyżowanie zaś przeszkadza u trw alan iu się nowych typów, pow odując p ro d u k cy ją istot m iernych i śre­

dnich. K rzyżow anie korzystnem je s t na­

tom iast w tych rasach, gdy idzie o zw alcza­

nie pewnój dziedzicznćj skłonności choro- bn6j, dąży bowiem do jej usunięcia. Na okoliczność tę kładzie au to r silny nacisk, w skazuje ona bowiem, skąd pochodzi szko­

dliw y w pływ po krew ień stw a, dający się niew ątpliw ie w niektórych razach d o strze­

gać, w pływ ten nie polega na sam em p o k re­

w ieństwie, ale na połączonój z niem jedno- stajności usposobień. Jeż eli usposobienia te są dobre, zw iązki pokrew ne będą korzystne w przeciw nym razie należy ich un ik ać, tak samo, jak b y się unikało zw iązku m iędzy istotam i obcemi względem siebie, ale posia­

daj ącemi jed n ak ie usposobienie chorobne.

G dyby krzyżow anie samo przez się było korzystnem , w takim razie zw iązki m iędzy różnem i plem ionam i ludzkiem i w innyby wydawać potom stw o dzielniejsze i p ięk niej­

sze, tu bow iem udział p okrew ieństw a jest najsłabszy. Tym czasem eurazyjaci (mię- szańcy europejczyków i hindusów ), m ulaci, m etysi z P e ru i inni mięszańcy okazują w stopniu wzmożonym wady i ułom ności swych przodków i p rzedstaw iają cechy ras upadłych.

O statecznie zatem n a podstaw ie faktów powyższych wnosi p. H u th , że pokrew ień­

stwo samo przez się nie ma żadnego znacze­

nia w ybitnego w ko jarzeniu się indyw iduów pochodzących z jed neg o pnia; powiększa ono tylko u potom ków usposobienia wspól­

ne obojgu rodzicom . Im bliższe je st to p o ­ krew ieństw o, tem też w iększa je s t dążność potomków do przedstaw iania tychże sam ych usposobień; jeżeli usposobienia te są dobre, zw iązki pokrew ne będą korzystne, w zm a­

gają je bowiem i ustalają; je ż e li n atom iast są złe, związków takich unikać należy, aby nie dopuszczać w zm acniania skło nn ości, k tó re w inny być p rzytłum iane. T oż samo wszakże zupełnie ma też m iejsce, g dy idzie 0 indyw idua niespokrew nione.

P rzeciw ko związkom m ałżeńskim m iędzy krew nem i można w praw dzie przytoczyć, że usposobienia ujem ne przenoszą się łatw o 1 łatw o się u stalają, d la tego w ogólności częściej by ich unikać, aniżeli nakłaniać do

(11)

58 W SZECH ŚW IA T.

nich należało. Z tego też zapew ne w zglę­

du pow szechne u nas uprzedzenie przeciw tak im związkom m ałżeńskim je s t uzasadnio­

ne; chcieliśm y tu ty lk o zw rócić uw agę czy­

telników n a pogląd, w edług którego nie po­

krew ieństw o samo przez się odeg ry w a tu głó w n ą ro lę, ale jed y n ie tożsamość usposo­

bień korzy stnych lu b szkodliw ych, k tó ra m u tow arzyszy.

JAK ZAPOBIEDZ

R D Z E W IE N IU Ż E L A Z A .

G dybyśm y m ieli żelazo chem icznie czyste, to je s t n iezaw ierające w sobie ani śladu żadnych ciał innych i g d yby atm osfera, k tó ­ ra otacza ziemię, sk ła d a ła się ty lk o z tlen u i azotu, bez żadnych innych dodatków , to zapew ne żelazo liczoneby było do rzędu m etali „szlachetnych,” to znaczy—niezm ie- niających się w p o w ietrzu naw et po n a j­

dłuższym czasie. A le o trzy m anie żelaza doskonale wolnego od wszelkich zan ie­

czyszczeń je s t bardzo tru d n em zadaniem , ta k dalece, że naw et w p racow ni naukow ój, p rz y całym zapasie różnorodnych środków pom ocniczych i pod k ieru n k ie m naj b ieg lej- szego w zaw odow ych czynnościach chem i­

ka, należy do tru d n iejszy ch przedsięw zięć—

rozum ie się więc, że w w ielkich za k ła d ach przem ysłow ych osiągniętem być nie może.

A co do pow ietrza, to wiadom o, że naw et najczystsza atm osfera, gdzieś tam na środku oceanu albo na szczycie góry, m a zawsze w sobie kw aśną przym ięszkę gazow ą— dw u ­ tlen ek w ęgla, którój kw asow em u działan iu sp rz y ja n iezm iernie ta okoliczność, że p o ­ w ietrze zawsze je st w ilgotne i naw et w n a j­

suchsze dnie zw rotnikow ego la ta , ponad bezw odną pusty n ią nie je s t pozbaw ione pew nćj ilości pary w odnćj. W naszych w ięc ziem skich w arunkach m am y do czy­

nienia z żelazem chem icznie nieczystem , otoczonem przez nieczyste chem icznie po­

w ietrze. O tóż takie żelazo i w takiem oto­

czeniu rd zew ieje, to je s t działa chem icznie n ap rzó d n a p a rę w odną i dw utlenek w ęgla,

a k ied y raz ju ż sp raw a chem iczna się w szczęła, to w krótce p rzy jm u je w niej u d ział i tlen z pow ietrza i może azot, na po w ierzch ni żelaza pow staje ziem ista b ru ­ n atn a plam a, ta rosszerza się na w szystkie stron y i w głąb m asy m etalu, aż nakoniec, po odpow iednio długim czasie, cała rospa- try w a n a b ry ła żelaza n a rd zę się zamieni.

Jeżeli to w szystko odbyw a się wobec wody, zaw ierającej w sobie d w utlen ek w ęgla, to rd z a m oże się zw olna rospuszczać i naresz­

cie z k aw ałk a żelaza pozostaje ślad tylko w postaci w ęgla, k tó ry w niem był ro sp u- szczony i stan o w ił jed n o ze w spom inanych zanieczyszczeń.

A żeby u chronić od podobnego losu w y­

roby z żelaza, oddaw na ju ż radzono i pro- bow ano m nóstw a najrozm aitszych środków m echanicznych i chem icznych, k tóre wszyst­

kie p o legają n a p o k ry w an iu p ow ierzchni żelaza w arstw ą ciała niew rażliw ego na d zia­

łanie pow ietrza, albo, w pew ny ch razach — ciała, tw orzącego z żelazem p arę galw anicz­

ną, w k tó rej by żelazo stanow iło biegun odjem ny. D o pierw szej g rupy należą roz­

m aite pokosty, lak iery i em alije, do d ru- giój — różne m etale. W szystk ie je d n a k sposoby p o stęp ow an ia, na ty ch zasadach o p arte , po siadają sw oje niedogodności: L a ­ kiery i pokosty zużyw ają się prędk o, em a­

lije słabo się trzy m ają na po w ierzchni że­

laza, a nad to , ja k o ob darzone in n ą niż m e­

ta l rosszerzalnością, p ęk a ją bardzo łatw o p rzy zm ianach tem p eratu ry , nakoniec p o ­ kry w an ie m etalam i je s t stosunkow o kosz­

tow ne.

Jeszcze około 1860 ro k u n iejak i B ow er zauw ażył, że żelazo p o k ry w a się w arstw ą podobną do em alii a złożoną z m agnetycz­

nego tle n k u czyli tlen o tle n n ik u żelaza, j e ­ żeli po o g rz an iu do czerwoności będzie w y ­ staw ione n a d ziałanie przegrzanój p ary w odnćj. W m iarę tego, ja k grubość tój w arstw y w zrasta, działanie chem iczne ro z ­ żarzonego żelaza n a p arę w odną staje się coraz słabszem , aż nakoniec, przy pew nej grubości u staje zupełnie. To naprow adziło n a myśl, że w arstw a tlen k u m agnetycznego m ogłaby służyć za w yborną och ronę p rz e ­ ciwko rdzew ieniu żelaza. P ró b y jed n ak dokonyw ane nad w prow adzeniem w życie tój m yśli rozbijały się o b ardzo ważny szko­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

dzie gdzie tylko można zauważać, że brzegi są silnie zniszczone przez naw odnienia, tam zawnioskować można, że one przynajm niej nie znajdują się w stańie

sze gatunki, które ptakom drapieżnym służą za zdobycz, w stadach śmiało rzucają się na te ostatnie i do ucieczki zm uszają, więcej je krzykiem niż

„W ięcej troski o maszyny Stoczni Rleniewskiej“ , wyjaśnia, że na ostatniej naradzie wytwórczej Omówio­.. no system przeprowadzania

W bardziej peryferycznej części basenu utwory dolomitowo-siarcza- nowe przechodzą w dolomitowo-ilaste, a siarczany można spotkać jedynie sporadycznie w formie drobnych

Osady te tworzyły się prawdopodobnie w spokojnych strefach zbiornika, osłoniętych od bezpośredniego wpływu fal i prądów.. Poziomo laminowane osady litofacji

Ujednolicenie warunków obejmujące, jak się wydaje, już cały obszar Gór Świętokrzyskich następuje dopiero w górnym wapieniu muszlowym, choć także pod koniec