• Nie Znaleziono Wyników

Ga brie la Zie wiec Uni wer sy tet War szaw ski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ga brie la Zie wiec Uni wer sy tet War szaw ski"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Ga brie la Zie wiec

Uni wer sy tet War szaw ski

NO WY NIEWSPA NIA ŁY ŚWIAT. GLO BA LI ZA CJA I DE MO KRA CJA LI BE RAL NA Z PER SPEK TY WY

ZYG MUN TA BAU MA NA

Glo ba li za cja Zyg mun ta Bau ma na sta no wi waż ne uzu peł nie nie do mi nu ją cych ana liz eko no micz nych, szu ka ją cych spe cy ficz nych cech go spo dar ki świa to wej oraz czyn ni ków zwięk sza ją cych kon ku ren cyj ność i in no wa cyj ność go spo da rek kra jo wych. Je go roz wa ża nia to ana li za trzech ty pów re la cji po mię dzy: wła dzą i pań stwem, pań stwem i spo łe czeń stwem oraz spo łe czeń stwem i jed nost ką.

Ar ty kuł ma na ce lu: (1) przed sta wie nie spe cy fi ki tych ja ko ścio wo no wych prze kształ ceń, po ka za nie po wią zań mię dzy ni mi oraz ujaw nie nie lo kal nych skut ków od cho dze nia od in ter wen cjo ni zmu pań stwo we go na rzecz sa mo czyn - nej re gu la cji ryn ku; (2) po szu ki wa nie od po wie dzi na py ta nie o no wo cze sne i po no wo cze sne zna cze nie wol no ści in dy wi du al nej oraz wa run ki sprzy ja ją ce jej re ali za cji; (3) usy tu owa nie my śli Bau ma na w dys ku sji o współ cze snej glo - ba li za cji oraz za kwe stio no wa nie jed nej z waż niej szych ide owych pod staw te - go pro ce su, zgod nie z któ rą wol ny ry nek umac nia de mo kra cję i jest naj pew - niej szą (je śli nie je dy ną) gwa ran cją po ko ju i har mo nii na świe cie.

Głów ne po ję cia: glo ba li za cja ne ga tyw na, glo ba li za cja po zy tyw na, płyn na no wo cze sność, wol ność in dy wi du al na, de mo kra cja li be ral na.

Wpro wa dze nie

Zyg munt Bau man kon tra stu je te raź niej szość z prze szło ścią, płyn ną fa zę no - wo cze sno ści z jej mi nio nym, sta łym eta pem, by po ka zać wie lość i ostrość dzi - siej szych, wza jem nie prze ni ka ją cych się zmia n1. Prze mia ny, o któ rych mó wi, ma ją zna cze nie za sad ni cze. Do ty czą fun da men tal nych za sad or ga ni za cji ży cia spo łecz ne go, po li tycz ne go i go spo dar cze go. Roz wa ża nia pol skie go my śli cie - la spro wa dza ją się do ana li zy trzech ty pów re la cji, po mię dzy:

Cen trum Eu ro pej skie UW, e -ma il: g.zie wiec@uw.edu.pl

1Zyg munt Bau man kon tra stu je te raź niej szość z prze szło ścią. Nie uży wa jed nak do te go ani bie li, ani czer ni. Nie ide ali zu je no wo cze sno ści. Prze ciw nie, wska zu je na tkwią ce w niej ko rze - nie Za gła dy (por. Bau man 2009a).

(2)

1) wła dzą i pań stwem,

2) pań stwem i spo łe czeń stwem, 3) spo łe czeń stwem i jed nost ką.

Na tych związ kach Bau man kon cen tru je swo ją uwa gę i o nich mó wi naj - wię cej. Je go ana li za ujaw nia jesz cze jed ną waż ną trans for ma cję, któ ra u au to - rów ta kich jak Jo seph E. Sti glitz (2004; 2006), Grze gorz Ko łod ko (2008), Jef - frey Sachs (2006) czy Na omi Kle in (2008) usy tu owa na jest na pla nie pierw szym. Prze są dza ona o spe cy fi ce cza sów, w któ rych ży je my i wi dzieć w niej moż na pra przy czy nę po zo sta łych prze kształ ceń.

Na no wą ja kość re la cji mię dzy wła dzą i pań stwem, pań stwem i spo łe czeń - stwem oraz spo łe czeń stwem i jed nost ką de cy du ją cy wpływ mia ła zmia na po - dej ścia do ro li pań stwa w go spo dar ce i je go obec no ści w ryn ku kra jo wym i mię dzy na ro do wym. Współ cze sna fa za glo ba li za cji, któ ra – jak wy ni ka z roz - wa żań Bau ma na – na bra ła tem pa wraz z upad kiem Związ ku Ra dziec kie go i na si le niem re gio nal nych pro ce sów in te gra cyj nych, opar ta zo sta ła na prze ko - na niu o szko dli wo ści i za wod no ści in ter wen cjo ni zmu pań stwo we go oraz zdol - no ści ryn ku do sa mo czyn nej re gu la cji. Wy co fa nie się pań stwa z go spo dar ki Wy kres 1. Lo kal ne skut ki odej ścia od in ter wen cjo ni zmu pań stwo we go w ska li glo bal nej

Źró dło: opra co wa nie wła sne.

(3)

uzna no z jed nej stro ny za naj pew niej szy spo sób wej ścia na dro gę trwa łe go roz - wo ju go spo dar cze go (a co za tym idzie: spo łecz ne go), a z dru giej – za naj lep - szą (je śli nie je dy ną) pod sta wę wol no ści in dy wi du al nej i umac nia nia de mo kra - cji na świe cie. Zmia ny (i ich wza jem ne po wią za nia), na któ rych pol ski so cjo log i fi lo zof kon cen tru je swo ją uwa gę, ilu stru je wy kres 1.

Bau man kwe stio nu je po zy tyw ny wpływ od cho dze nia od in ter wen cjo ni zmu pań stwo we go na de mo kra cję i urze czy wist nia nie swo bód jed nost ko wych.

Je go szki ce o po no wo cze sno ści (czy dru giej, za awan so wa nej no wo cze sno ści, jak po wie dział by Ulrich Beck) skła nia ją do po szu ki wa nia od po wie dzi na dwa – ści śle ze so bą zwią za ne – py ta nia. Pierw sze z nich do ty czy zna cze nia wol - no ści in dy wi du al nej i wa run ków sprzy ja ją cych jej re ali za cji. Dru gie mó wi o moż li wo ściach za po cząt ko wa nia glo ba li za cji po zy tyw nej, tj. „glo ba li za cji kon tro li spo łecz nej, pra wo daw stwa, są dow nic twa, a przede wszyst kim za sad etycz nych, któ re wszyst kie mu te mu win ny nadać cel i kie ru nek” (Bau - man 2007a: 362).

Pań stwo po no wo cze sne

La ta osiem dzie sią te XX wie ku by ły szcze gól ne. Wie le z ów cze snych – na - stę pu ją cych rów no le gle lub ko lej no po so bie – wy da rzeń do wo dzi ło nie sku - tecz no ści in ter wen cjo ni zmu pań stwo we go, a w każ dym ra zie zwią za nej z nim po li ty ki go spo dar czej. O bra ku efek tyw no ści dzia łań po dej mo wa nych przez pań stwo zda wa ły się wów czas świad czyć:

– stag fla cja w kra jach wy so ko uprze my sło wio nych (in fla cja sta no wi ła symp tom kry zy su naj więk sze go od lat trzy dzie stych XX wie ku, a po nie waż to wa rzy szy ła jej sta gna cja go spo dar cza, nie by ła ona – wbrew na dzie jom key - ne si stów – środ kiem pro wa dzą cym do je go prze zwy cię że nia);

– kry zys go spo dar czy w pań stwach Ame ry ki Ła ciń skiej, któ re po II woj - nie świa to wej sto so wa ły po li ty kę roz wo ju opar tą na sub sty tu cji im por tu, przy - pi su ją cą du żą ro lę pań stwu i po le ga ją cą – zgod nie z teo rią – na stop nio wym unie za leż nia niu się kra jo wej go spo dar ki od im por tu dóbr prze my sło wych z za - gra ni cy, przede wszyst kim z Eu ro py Za chod niej i Ame ry ki Pół noc nej;

– suk ce sy go spo dar cze państw Azji Wschod niej i Po łu dnio wo -Wschod nie j2, któ re wy bra ły in ną niż kra je la ty no ame ry kań skie dro gę roz wo ju: na cisk po ło -

2Suk ces go spo dar czy państw azja tyc kich by wał róż nie in ter pre to wa ny. Prze ciw ni cy in ter - wen cjo ni zmu pań stwo we go uwa ża li, że je go źró dłem by ła wschod nio azja tyc ka fi lo zo fia wol - ne go ryn ku, kła dą ca na cisk na pro wa dze nie od po wie dzial nej po li ty ki pie nięż nej i fi skal nej oraz pro mo cję eks por tu. Po mniej sza li tym sa mym zna cze nie po zo sta łych ele men tów po li ty ki go spo - dar czej i han dlo wej re ali zo wa nej kon se kwent nie przez rzą dy państw Azji Wschod niej i Po łu - dnio wo -Wschod niej co naj mniej od lat sześć dzie sią tych XX wie ku. Nie do strze ga li ro li pań -

(4)

ży ły na roz wój eks por tu i zwięk sze nie kon ku ren cyj no ści kra jo wej pro duk cji na świa to wym ryn ku; pro wa dzi ły po li ty kę na sta wio ną na utrzy ma nie sta bil nej ko niunk tu ry, w tym zwłasz cza od po wie dzial nej po li ty ki pie nięż nej i fi skal nej, ni skiej in fla cji i utrzy my wa nia kur su wa lu ty na po zio mie sprzy ja ją cym kon - ku ren cyj no ści kra jo we go eks por tu. Pań stwa Azji Wschod niej i Pa cy fi ku w la - tach 1973–80 i 1981–82 od no to wy wa ły naj wyż sze tem po wzro stu pro duk cji – znacz nie wyż sze niż kra je uprze my sło wio ne czy pań stwa Ame ry ki Ła ciń - skiej.

Roz pad Związ ku Ra dziec kie go przy pie czę to wał po pu lar ność re form zmie - rza ją cych do wy co fa nia pań stwa z go spo dar ki i znie sie nia re gu la cji ad mi ni stra - cyj nych, ze wnętrz nych wo bec ryn ku. Prze ko na nie o tym, że ogra ni cza nie me - cha ni zmów ryn ko wych w pro stej dro dze pro wa dzi do znie wo le nia i to ta li ta ry zmu, sta ło się jed ną z ide owych pod staw współ cze snej fa zy glo ba - li za cji.

Bau man wie lo krot nie pod kre śla, że za sa dy wol ne go ryn ku zdo mi no wa ły po li ty kę. Nada ły jej no wą ja kość i in ne niż daw niej ce le. Pod mio ta mi re al nie spra wu ją cy mi wła dzę są je go zda niem in we sto rzy, a nie kra jo we rzą dy. Dziś uza sad nio ne i po żą da ne jest je dy nie ta kie dzia ła nie pań stwa, któ re zwięk sza po zy tyw ne na stro je na ryn ku, a wła ści cie lom ka pi ta łu fi nan so we go da je pew - ność, że ich in we sty cje przy nio są pla no wa ne zy ski. Zmia na, o któ rej mó wi au - tor No wo cze sno ści i za gła dy, jed no cze śnie jest głów nym mo to rem współ cze - snej fa zy glo ba li za cji, jak i jej naj waż niej szym symp to mem. Fi nan se, han del i in for ma cja nie wznio sły by się w prze strzeń po nadna ro do wą, gdy by pań stwa nie zre zy gno wa ły z kon tro li nad ni mi. No wy po rzą dek świa ta (czę sto wy glą - da ją cy na je go no wy nie po rzą dek) po trze bu je sła bych państw do te go, by ist nieć – prze ko nu je Bau man. Pod kre śla on, że „wbrew czę sto po wta rza nym opi niom […] nie ma żad nej sprzecz no ści na tu ry lo gicz nej czy prag ma tycz nej mię dzy no wym zja wi skiem eks te ry to rial no ści sto li cy (ab so lut nej w sfe rze fi - nan sów, nie mal zu peł nej, je śli cho dzi o han del, i za awan so wa nej w sek to rze pro duk cji prze my sło wej) a mno że niem się licz by sła bych i bez sil nych, su we - ren nych państw. Pęd ku wy kra wa niu cią gle no wych i za każ dym ra zem słab - szych, dys po nu ją cych co raz uboż szy mi środ ka mi, lecz po li tycz nie nie za leż - nych jed no stek te ry to rial nych nie stoi w sprzecz no ści z ten den cja mi eko no mii dą żą cej ku glo ba li za cji” (2000a: 81). Glo ba li za cja – w swym do tych cza so wym kształ cie – ozna cza za tem z jed nej stro ny sta le ro sną ce zna cze nie gra czy ryn - ko wych i eko no mii, a z dru giej – cią głe ogra ni cza nie ro li pań stwa i po li ty ki.

stwa w roz wo ju spo łecz no -go spo dar czym kra jów te go re gio nu, któ re dzia ła ło na wzór „ka ta li - za to rów wspo ma ga ją cych ryn ki przez wy po sa że nie ich w nie zbęd ną in fra struk tu rę ma te rial ną i in sty tu cjo nal ną, za po bie ga nie ban kruc twom, pro mo cję oszczęd no ści i tech no lo gii” (Sti glitz i Charl ton 2007: 33). Zob. też Ko wa lik 2000: 105–144.

(5)

Bau man, po wo łu jąc się na pra cę Mi che la Cro zie ra o fe no me nie biu ro kra cji (por. Cro zier 1967), tłu ma czy, że każ da do mi na cja opie ra się na po dob nej stra - te gii, zmie rza ją cej do te go, by po zo sta wić jak naj wię cej wol no ści i swo bo dy ma new ru do mi nu ją ce mu oraz su ro wo ogra ni czyć swo bo dę po dej mo wa nia de - cy zji przez te go, kto do mi na cji pod le ga (por. Bau man 2000a: 83). W efek cie ozna cza to, że pań stwo chro ni dziś naj sil niej szych.

Bau man w te go ro dza ju oce nie re la cji mię dzy pań stwem a ryn ko wy mi gra - cza mi nie jest osa mot nio ny. Ogra ni cze niem za kre su obo wiąz ków peł nio nych przez kra jo we rzą dy tłu ma czą po stęp glo ba li za cji tak że in ni, m.in. Hans -Pe ter Mar tin i Ha rald Schu mann (1999), Ben ja min Bar ber (2005) oraz Ulrich Beck (2005). Po wia da się, że gdy by nie sła be pań stwa, któ rych po li ty ka ma za sięg lo kal ny, kor po ra cje trans na ro do we nie by ły by tak sil ne i nie mia ły tak du że - go wpły wu na to, co się w świe cie dzie je. Nie jest to jed nak po gląd przyj mo - wa ny bez kry tycz nie. Zde cy do wa nie od rzu ca go np. Im ma nu el Wal ler ste in.

Czo ło wy przed sta wi ciel ana li zy sys te mów -świa tów twier dzi, że wła śnie osła - bie nie państw na ro do wych jest dziś naj wy raź niej szym symp to mem kry zy su świa ta, ja ki zna my; zwia stu nem kre su nie ustan nej aku mu la cji ka pi ta łu (zob.

Wal ler ste in 2007; Zie wiec 2009). Wal ler ste in – ina czej niż Bau man – uwa ża, że ka pi ta li stycz na go spo dar ka -świat po trze bu je sil nych państw do te go, by ist nieć. Bo wiem ry nek po zba wio ny re gu la cji i kon tro li jest naj więk szym wro - giem ka pi ta li stów, a spraw ność, z ja ką in sty tu cje pań stwo we wy wią zu ją się z po wie rzo nych im funk cji, bez po śred nio wpły wa na dzia ła nie przed się biorstw i wy so kość od no to wy wa nych przez nie zy sków. Ochro na przed wol nym ryn kiem i ze wnętrz ną kon ku ren cją jest zda niem ame ry kań skie go uczo ne go naj waż niej szym za da niem pań stwa. „W peł ni wol ny ry nek funk cjo nu je ja ko ide olo gia, mit lub wzo rzec, ale ni gdy ja ko co dzien na rze czy wi stość” (Wal ler - ste in 2007: 43).

Zda niem Bau ma na pań stwo po no wo cze sne sta no wi za prze cze nie do mi nu - ją ce go w no wo cze sno ści pań stwa spo łecz ne go3 – pań stwa, któ re wszyst kim oby wa te lom gwa ran to wa ło, że nie zo sta ną sa mi ze swo imi pro ble ma mi i da - wa ło im pew ność po mo cy w sy tu acjach, gdy ta bę dzie nie zbęd na. Pań stwo no - wo cze sne bra ło na sie bie od po wie dzial ność za wol ne od stra chu, god ne i sen -

3Bau man ce lo wo mó wi o „pań stwie spo łecz nym”, a nie o „pań stwie do bro by tu”. Zwra ca tym sa mym uwa gę, że pań stwo no wo cze sne by ło opar te na idei so li dar no ści spo łecz nej i od po - wie dzial no ści za los naj słab szych. Je go usłu gi ad re so wa ne by ły do wszyst kich, a nie wy bra nych.

Pań stwo to „opie ra ło swo ją zdol ność oraz swo je żą da nia lo jal no ści i po słu szeń stwa ze stro ny oby wa te li na obiet ni cy ich obro ny i za bez pie cze nia przed zby tecz no ścią, wy klu cze niem i od - rzu ce niem jak rów nież przed przy pad ko wy mi cio sa mi lo su – prze ciw ko tra fie niu na śmiet nik

«ludz kich od pa dów», spo wo do wa ne mu przez in dy wi du al ne nie do sko na ło ści lub nie po wo dze - nia; w skró cie – na obiet ni cy pew no ści i bez pie czeń stwa w ży ciu, w któ rym w in nym przy pad - ku rzą dzi ły by cha os i przy pa dek” (Bau man 2006a: 177).

(6)

sow ne ży cie każ de go ze swych pod wład nych. By ło opar te na kon cep cji zbio - ro we go ubez pie cze nia od na stępstw in dy wi du al nych nie szczęść. Współ cze - sność od cho dzi od tej idei. Glo ba li za cja ne ga tyw na wy mu sza i wzma ga pro - ces in dy wi du ali za cji, któ re go isto tą jest – jak wska zu je Bau man – „kru sze nie się wię zi mię dzy ludz kich i wbu do wa ne w nie ocze ki wa nie tym cza so wo ści oraz wą tle nie in sty tu cjo nal nych fun da men tów i pan ce rzy gru po wych so li dar - no ści” (2007a: 370). Dziś lu dzie nie wią żą naj mniej szych na wet na dziei na po - pra wę swo je go lo su z pań stwem, je go po li ty ką oraz resz tą spo łe czeń stwa, któ - re go są czę ścią. Co dzien ność uczy, że moż na li czyć tyl ko na sie bie, a suk ces bądź nie po wo dze nie za le żą od in dy wi du al nie wy pra co wa nych i przy ję tych stra te gii. Kto lep szy, ten wy gry wa, a kto wy gry wa, ten lep szy.

Re la cje wią żą ce pań stwo, go spo dar kę i spo łe czeń stwo, a tak że po szcze gól - nych lu dzi, zmie ni ły się. Spro wa dze nie pań stwa do ro li pod mio tu czu wa ją ce - go nad bez pie czeń stwem i opła cal no ścią pro wa dzo nych na je go te re nie trans - ak cji ma szko dli we skut ki spo łecz ne. Bu rzy so li dar ność spo łecz ną i two rzy no we po dzia ły. Po li ty cy skon cen tro wa ni na kre owa niu i uwia ry god nia niu wi - ze run ku pań stwa przy ja zne go in we sto rom mar gi na li zu ją za gad nie nie po dzia - łu, uzna jąc, że po win no się ono do ko ny wać w sa mej go spo dar ce, a nie za po - mo cą czyn ni ków ze wnętrz nych. Spra wie dli wość ryn ko wa jest je dy ną upraw nio ną for mą spra wie dli wo ści. Spo łe czeń stwo po no wo cze sne, opar te po - zor nie na kon sump cji ma so wej, sta je się po now nie hie rar chicz ne. Ta ką zhie - rar chi zo wa ną struk tu rę two rzy ry nek, a pań stwo te mu nie prze ciw dzia ła.

Zgry zo ty spo łe czeń stwa po no wo cze sne go

W świe cie przed no wo cze snym stra chem na pa wał gniew bo gów i nie pew - ność te go, co spo tka nas po śmier ci. Lęk przed ka rą na ka zy wał trzy mać w ry - zach swe na mięt no ści i sku tecz nie od bie rał ape tyt na smak no wo ści. No wo - cze sność to na to miast epo ka, w któ rej wszel kie go ro dza ju trud no ści uzna wa no za wy zwa nia pro wa dzą ce do za dań, a te z ko lei – jak wy ni ka ło z po wszech - nie ak cep to wa nej de fi ni cji – za wsze moż na by ło roz wi kłać. Sta ła fa za no wo - cze sno ści da wa ła lu dziom pew ność, że przy szłość kry je roz wią za nia bie żą cych pro ble mów, a przez to sta nie się bar dziej do stat nim i go ścin nym do mem dla wszyst kich. Dziś wia ra w do bro czyn ny wpływ zmian, ich ce lo wość i za sad - ność pry sła jak bań ka my dla na. Sta ła fa za no wo cze sno ści by ła pew na, prze - wi dy wal na i ste row na. Jej am bi cją by ło „prze ku cie przej ścio wo ści w trwa łość, przy pad ko wo ści w re gu lar ność, przy god no ści w ru ty nę i cha osu w ład. […]

Pra gnę ła, że by świat ludz ki był prze zro czy sty i prze wi dy wal ny, i wie rzy ła, że uda się go ta kim uczy nić” (Bau man 2006b: 205). Po no wo cze sność nie po sia - da ani ta kich cech, ani te go ro dza ju am bi cji. Po zo sta je nie za leż na od ludz kich

(7)

ma rzeń i spo łecz nych ocze ki wań. Znie chę ca też do szu ka nia al ter na tyw. Na - ka zu je po go dzić się z tym, że zmia ny są nie unik nio ne, a spra wo wa nie nad ni - mi kon tro li nie re al ne.

Po no wo cze sno ścią – jak wie lo krot nie pod kre śla Bau man – rzą dzi lęk.

Miesz ka niec świa ta ulot nych zna czeń ży je w cią głym stra chu, oba wia się no - wo ści i wie lo ści prze mian po dą ża ją cych w nie pew nym kie run ku, boi się sa - mot no ści i sa mo dziel no ści. Co dzien ność go przy tła cza. Obez wład nia go po - czu cie, że w jed nej chwi li je go świat, z więk szą lub mniej szą sku tecz no ścią okieł zna ny frag ment prze strze ni, mo że ru nąć. Znik nie i po zo sta wi po so bie je - dy nie mgli ste wspo mnie nie. Jak wy ni ka z roz wa żań Bau ma na, głów nym źró d - łem po no wo cze sne go lę ku nie jest wid mo wy bu chu woj ny, ata ku ter ro ry stycz - ne go czy klę ski eko lo gicz nej. Te nie szczę ścia ma ją zbio ro wy za sięg. Wbrew te mu, o czym pi sze An tho ny Gid dens, pro ble mem nie jest ani ży cie w ogól - nej „at mos fe rze ry zy ka”, ani nie ustan na świa do mość obec no ści „czyn ni ków ry zy ka na wiel ką ska lę” (por. Gid dens 2002: 153–170). Ty po wych dla płyn - nej no wo cze sno ści obaw nie wzma ga ją też „cy wi li za cyj ne po ten cja ły sa mo - za gro że nia”, o któ rych mó wi Beck (2004). Dziś – zda niem Bau ma na – naj bar - dziej prze raź li we są ka ta stro fy, któ re do ty ka ją nas in dy wi du al nie, wy łu sku ją z tłu mu i ska zu ją na cier pie nie. Po zo sta wia ją w sa mot no ści i bez po mo cy.

Ana li za współ cze sno ści Bau ma na po zwa la spoj rzeć na sta łą fa zę no wo cze - sno ści ja ko na epo kę, któ ra pie lę gno wa ła i chro ni ła spo łe czeń stwo. Gdy do - cho dzi ło do kon flik tu mię dzy do brem wspól no ty a ma rze nia mi i am bi cja mi jed nost ki, pierw szeń stwo zy ski wał in te res ogó łu. Jed nost ka zmu szo na by ła zre zy gno wać ze swo ich am bi cji, pod po rząd ko wać się wo li więk szo ści. Płyn - na fa za no wo cze sno ści zwol ni ła ją z te go obo wiąz ku. Dziś naj waż niej sze są ma rze nia jed nost ki. Li czy się in te res pry wat ny, a nie pu blicz ny. Tym bar dziej że nie wia do mo, czym on jest i kto go wy ra ża. Współ cze sne spo łe czeń stwo jest spo łe czeń stwem jed no stek – osób, któ rych nie wią żą wza jem ne zo bo wią - za nia, nie jed no czy ani tro ska o ochro nę wspól nych war to ści i tra dy cji, ani dą - że nie do wspól nie ob ra nych ce lów. Daw niej jed nost ka w za mian za odło że nie swo ich ma rzeń i am bi cji na póź niej, za jej go to wość do wy rze czeń w imię do bra wspól no ty, zy ski wa ła po czu cie bez pie czeń stwa – gwa ran cję, że je śli do - zna nie po wo dzeń, nie zo sta nie ze swo imi pro ble ma mi sa ma. Jak pi sze Bau - man: „Dziś sy tu acja ra dy kal nie się zmie ni ła. W dzi siej szym zin dy wi du ali zo - wa nym spo łe czeń stwie stwa rza my pro ble my wspól nie, spo łecz nie, ale ma my je roz wią zy wać in dy wi du al nie. Za po mo cą in dy wi du al ne go spry tu, zdol no ści, prze ni kli wo ści, ener gii, pra co wi to ści i pry wat nie po sia da nych środ ków”

(2009b: 5).

Płyn na no wo cze sność ska zu je czło wie ka na ży cie w cią głej nie pew no ści.

Jest nie go ścin na dla tych, któ rzy nie chcą zbo czyć z ob ra ne go kur su. Na gra - dza ela stycz ność i go to wość od stą pie nia od swo ich za sad, gdy te za czy na ją

(8)

prze szka dzać. In dy wi du al nie two rzo ne i przyj mo wa ne stra te gie mu szą być do pa so wa ne do tem pa, w ja kim zmie nia się świat. Współ cze sność pro mu je by cie fle xi i gla mo ur, a obiet ni cę szczę ścia da je tym, któ rzy poj mą sens tych słów. „Nie gdy siej sze mo ra li stycz ne opo wie ści trak to wa ły o na gro dzie cze ka - ją cej cno tli wych i ka rze przy go to wa nej dla grzesz ni ków”. Te raź niej szość uczy, że ka ra jest nor mą, na gro da – wy jąt kiem, a „po wią za nia mię dzy cno tą i grze chem z jed nej stro ny, a na gro da mi i ka ra mi z dru giej, są na cią ga ne i przy pad ko we” (Bau man 2008a: 52). Świat ulot nych zna czeń na ka zu je, by swo ją uwa gę sku pić na tym, co tu i te raz. Roz ko szo wać się chwi lą i nie my - śleć, co przy nie sie ju tro. Płyn nie -no wo cze sne re alia nie za chę ca ją do snu cia pla nów, po dej mo wa nia de cy zji nie odwo łal nych i przyj mo wa nia na sie bie zbyt wie lu zo bo wią zań. Wy zwa la ją od od po wie dzial no ści za sie bie i in nych. Ogra - ni cza ją też moż li wość do ko ny wa nia ra cjo nal nych (tj. opar tych na ro zu mie) wy bo rów. Ro zu mie nie wy ra sta ze zdol no ści do ra dze nia so bie z sy tu acją, a ta nie ustan nie się zmie nia i nie da je spra wo wać nad so bą kon tro li. Rzą dzi na mi chwi la. Nie na od wrót.

Lęk jest je dy nym sta łym ele men tem po no wo cze sne go ży cia. Co dzien ność uczy, że bać się trze ba. Nie wia do mo, kto za da pierw szy cios. Wia do mo jed - nak, że prę dzej czy póź niej to uczy ni. Nie spo dzie wa nie i bez uprze dze nia, nie po zo sta wia jąc cza su i miej sca na unik. Każ dy dzień płyn ne go ży cia wy peł - nia więc ocze ki wa nie na naj gor sze. W jed nej chwi li ra dość z suk ce su mo że oka zać się przed wcze sna, uf ność w in nych na iw no ścią, lo jal ność prze szko dą na dro dze do suk ce su, a pra co wi tość toż sa ma z fra jer stwem. Zda niem Bau - ma na wszech obec ny lęk – z któ rym nie spo sób się roz pra wić lub choć by ogra - ni czyć je go pa ra li żu ją cy wpływ – od róż nia te raź niej szość od prze szło ści, płyn ną fa zę no wo cze sno ści od jej sta łe go, nie odwo łal nie za mknię te go eta pu.

Do wo dzi spe cy fi ki cza sów, w któ rych ży je my i wielości wy zwań, przed ja - ki mi sto imy.

Przej ście od sta łej do płyn nej fa zy no wo cze sno ści jest – w świe tle roz wa - żań Bau ma na – jed nym z waż niej szych źró deł współ cze sne go lę ku. Jest to przy czy na nad rzęd na, ale nie je dy na, a w każ dym ra zie nie ta ka, któ ra nie wy - ma ga do po wie dzeń i uszcze gó ło wie nia. Ta be la 1 przed sta wia głów ne róż ni ce mię dzy no wo cze sno ścią i po no wo cze sno ścią. Moż na ją jed no cze śnie trak to - wać ja ko zbiór czyn ni ków z jed nej stro ny wzma ga ją cych dzi siej sze po czu cie nie pew no ści, a z dru giej – zna czą co ogra ni cza ją cych moż li wość je go trwa łe - go wy eli mi no wa nia lub cho ciaż istot ne go osła bie nia na pięć z nie go wy ni ka - ją cych. No wo cze sne i po no wo cze sne za sa dy or ga ni za cji ży cia spo łecz ne go, po li tycz ne go i go spo dar cze go są dia me tral nie róż ne. Sta ła fa za no wo cze sno - ści dą ży ła do wpro wa dze nia moż li wie wie lu re gu la cji, norm i za ka zów, któ re choć zna czą co ogra ni cza ły za kres wol no ści jed nost ki, to w za mian da wa ły jej po czu cie bez pie czeń stwa i pew no ści ju tra. Po no wo cze sność jest z ko lei epo -

(9)

ką na de wszyst ko de re gu la cji. Choć jed no st ce da je pra wo do ko ny wa nia nie - skoń cze nie wie lu wy bo rów, to po zba wia ją gwa ran cji, że jej de cy zje przy nio - są za kła da ne skut ki, a pod ję te kro ki do pro wa dzą do ob ra ne go ce lu. Po ucza też, że w przy pad ku nie po wo dzeń jed nost ka mo że li czyć tyl ko na sie bie. Płyn na fa za no wo cze sno ści w do zna wa nych i prze ży wa nych w sa mot no ści po raż kach na ka zu je wi dzieć ozna kę in dy wi du al nych sła bo ści i bra ków. Ka że uzna wać je za do wód nie wy star cza ją cych sta rań, nie do sta tecz nej kre atyw no ści oraz nie dość wy trwa łej pra cy nad so bą.

Ta be la 1. Głów ne róż ni ce mię dzy no wo cze sno ścią a po no wo cze sno ścią

Źró dło: opra co wa nie wła sne.

NOWOCZESNOŚĆ PONOWOCZESNOŚĆ

Epoka regulacji Epoka deregulacji

Uporządkowana i stabilna Chaotyczna i nieprzewidywalna

Oparta na przekonaniu, że z przypad - kowością można skutecznie się zmagać, a wszelkiego rodzaju problemy z powodzeniem rozwiązywać

Upowszechniająca poczucie, że przypadkowość i problemy są

nieusuwalnymi elementami codziennego życia i świata w ogóle

Stanowi źródło zgryzot dla jednostki

z powodu nadmiaru zasad, nakazów i zakazów

Stanowi źródło zgryzot dla jednostki z powo - du niedostatku zasad, nakazów i zakazów Pierwszeństwo przyznaje wspólnocie Pierwszeństwo przyznaje jednostce Promuje współodpowiedzialność za los

pozostałych członków wspólnoty

Promuje wolność od odpowiedzialności za los innych, zwalnia z zobowiązań Uznaje solidarność za podstawę stosunków

społecznych

Zrywa więzi między jednostkami

i nieuchronnie prowadzi do indywidualizacji Gwarantuje wsparcie wspólnoty dla

jednostki, gdy ta dozna niepowodzeń

Przypomina jednostce, że jest

odpowiedzialna za swoje wybory i może liczyć tylko na siebie w przypadku jakichkolwiek niepowodzeń Państwo stawia w roli gwaranta wolności

jednostki

Państwo stawia w roli strażnika wolności rynku

Triumf długoterminowego myślenia i planowania; polityka zapobiegania problemom

Upadek długoterminowego myślenia i planowania; polityka powierzchownych rozwiązań bieżących problemów Nastawiona na powszechne zatrudnienie

i podnoszenie jakości życia ludzi

Nastawiona na pomnażanie zysku właścicieli kapitału inwestycyjnego

Daje wiarę, że przyszłość będzie lepsza, pewniejsza i bardziej dostatnia dla wszystkich

Pozbawiona projektu przyszłego świata, bezkrytycznie podchodząca do

teraźniejszości Nastawiona na zapewnienie

bezpieczeństwa, a tym samym ograniczająca wolność jednostki

Nastawiona na zwiększenie zakresu wolności jednostki, a tym samym ograniczająca poczucie bezpieczeństwa

(10)

Ide olo gia wol ne go ryn ku zdo mi no wa ła re la cje mię dzy go spo dar ką i pań - stwem, pań stwem i spo łe czeń stwem oraz spo łe czeń stwem i jed nost ką. Pod sta - wą jej ro sną cej po pu lar no ści, a tak że uza sad nie niem dla upo wszech nia nia jej w ska li ca łe go świa ta by ło pra gnie nie wol no ści dla wszyst kich, wpierw w sfe - rze eko no micz nej, a póź niej – jak prze ko ny wa no – po li tycz nej i in dy wi du al - nej. Roz wa ża nia Bau ma na po ka zu ją, że opty mizm to wa rzy szą cy ty po wym dla po no wo cze sno ści prze mia nom był przed wcze sny. Odej ście od idei pań stwa opie kuń cze go idzie w pa rze z ob umie ra niem i kur cze niem się licz by czyn nych po li tycz nie oby wa te li (por. Bau man 2006a: 97). Lu dzie nie wią żą na dziei na po pra wę swo je go lo su z pań stwem i je go in sty tu cja mi. Tra cą za in te re so wa - nie po li ty ką i spra wa mi wspól no ty, któ rej są czę ścią. W po je dyn kę sta ra ją się roz wią zać pro ble my, któ re ich do ty ka ją. Źró deł suk ce su szu ka ją w swo ich in - dy wi du al nych zdol no ściach i pre dys po zy cjach. W co dzien nym ży ciu – za wo - do wym i pry wat nym – pró bu ją zna leźć za sto so wa nie dla czyn ni ków, któ re de - cy du ją dziś o po wo dze niu przed się biorstw. Dą żą do in no wa cyj no ści, kre atyw no ści, zwięk sze nia swo jej ryn ko wej war to ści i kon ku ren cyj no ści, a tak że do od po wied niej eks po zy cji swo ich moc nych stron – wła ści wo ści, któ - rych in ni ma ją nie do sta tek. Ide olo gia wol ne go ryn ku zda niem Bau ma na jest nie moż li wa do po go dze nia z za an ga żo wa niem po li tycz nym i po czu ciem współ od po wie dzial no ści za los in nych. Ogra ni cza też wol ność in dy wi du al ną.

Wol ność in dy wi du al na, ro zu mia na ja ko pra wo do two rze nia i urze czy wist - nia nia wła snej kon cep cji do bre go i god ne go ży cia, tra ci swój sens i nie mo że być re ali zo wa na w świe cie, w któ rym naj bliż sza na wet przy szłość nie da je się od gad nąć. Miesz ka niec po no wo cze sno ści zy sku jąc pra wo pod po rząd ko wa nia swo je go ży cia dą że niu do szczę ścia, stra cił po czu cie bez pie czeń stwa i pew no - ści grun tu, po któ rym stą pa. Wol ność, któ rą dys po nu je, ozna cza przy mus cią - głe go do ko ny wa nia wy bo rów o jed na ko wo nie pew nych skut kach. „Bez pie - czeń stwo bez wol no ści rów na się nie wol nic twu (a po nad to bez za strzy ku wol no ści oka zu je się, ko niec koń ców, bar dzo wąt pli wym ro dza jem bez pie - czeń stwa); na to miast wol ność bez bez pie czeń stwa ozna cza drę czą ce po czu cie po rzu ce nia i za gu bie nia (i, ko niec koń ców, bez za strzy ku bez pie czeń stwa oka - zu je się bar dzo wąt pli wym ro dza jem wol no ści)” (Bau man 2008b: 30).

Lęk jest sta łym ele men tem płyn ne go ży cia. Trud no się go po zbyć, co nie zna czy, że miesz ka niec płyn nej no wo cze sno ści nie pró bu je te go do ko nać.

Uko je nia szu ka w kon sump cji.

Wol ność i skok do kró le stwa kon sump cji

Nie gdyś suk ces przed się bior stwa opie rał się na je go zdol no ści do od kry - wa nia no wych pro duk tów lub udo sko na la nia tych, któ re na ryn ku by ły już do -

(11)

stęp ne. Obec nie na zna cze niu zy sku je sku tecz ność, z ja ką upo wszech nia się w świe cie okre ślo ne sty le i spo so by ży cia. Zysk za le ży w głów nej mie rze nie od wzro stu wy daj no ści pra cy i lep szej jej or ga ni za cji, ale od efek tyw no ści prze pro wa dzo nej kam pa nii re kla mo wej – jej roz ma chu, po my sło wo ści i ar ty - stycz nej opra wy. Mar ke ting na da je sprze da wa nym pro duk tom zna cze nie sym - bo licz ne. Jak pi sze Ben ja min Bar ber: „Dziś sprze da je się nie ty le rze czy słu - żą ce za spo ko je niu pod sta wo wych po trzeb ży cio wych, co róż ne od mia ny sty lu ży cia” (2005: 92–93). Współ cze sność jest epo ką han dlo wa nia sty lem ży cia (por. Kle in 2004: 43).

Bau man w swo ich szki cach o po no wo cze snym spo łe czeń stwie kon su men - tó w4mó wi nie tyl ko o na ka zie kre owa nia wła sne go wi ze run ku zgod nie z pa - nu ją cą mo dą i opi nią. Wie lo krot nie pod kre śla tak że, że suk ces przed się biorstw nie za le ży dziś od za spo ko je nia po trzeb kon su men tów. Naj waż niej sze, by w zdez o rien to wa nych miesz kań cach płyn nej no wo cze sno ści sta le roz pa lać no - we pra gnie nia, a ich uga sze nie czy nić spra wą pil ną i nie cier pią cą zwło ki. „Ce - lem re kla my jest wy wo ły wa nie no wych pra gnień i zmo dy fi ko wa nie oraz prze - kie ro wa nie tych już ist nie ją cych; lecz su ma rycz nym efek tem ta kie go wy sta wie nia na dzia ła nie re kla my jest nie do pusz cze nie, by ta kie pra gnie nie – po żą da nie rze czy jesz cze nie po sia da nych i do znań jesz cze nie prze ży tych – osty gło czy osła bło” (Bau man 2006b: 170). Dziś po daż kreu je po pyt (por.

Bau man 2009c: 20; zob. też Bau man 2007b; Ha la wa i Wró bel 2008).

Cen tra han dlo we da ją ła twy do stęp do pro duk tów, któ re zo sta ły stwo rzo - ne z my ślą o in dy wi du al nych po trze bach miesz kań ców płyn nej no wo cze sno - ści. Na zna cze niu sta le zy sku ją ak ce so ria – nie tyl ko bu ty, sza le, to reb ki i bi - żu te ria (kol czy ki, któ rych do wol ną ilość moż na roz mie ścić w roz ma itych czę ściach cia ła, za wiesz ki o su ge styw nych kształ tach, pier ścion ki, bran so let - ki i łań cusz ki), ale rów nież pro duk ty, któ ry mi za spo ka ja my głód i pra gnie nie.

Je śli pro wa dzo na pod okiem spe cja li sty pra ca nad po zio mem na szej sa mo oce - ny nie przy no si sa tys fak cjo nu ją cych re zul ta tów, z po mo cą spie szą te le wi zyj -

4Bau man ter mi na mi „kon sump cjo nizm”, „kul tu ra kon sump cyj na” i „spo łe czeń stwo kon su - men tów” po słu gu je się w zna cze niu „ty pów ide al nych”, któ re nie są opi sa mi rze czy wi sto ści spo - łecz nej, ale na rzę dziem jej ana li zy (por. Bau man 2009c: 34–36). Przej ście od no wo cze sne go spo łe czeń stwa pro du cen tów, ste ro wa ne go ety ką pra cy, do po no wo cze sne go spo łe czeń stwa kon - su men tów, jest ści śle zwią za ne z upo wszech nie niem no wej wy kład ni peł nie nia przez jed nost - kę funk cji spo łecz nie uży tecz nych. Róż ni ca mię dzy spo łe czeń stwem ty po wym dla no wo cze sno - ści, an ga żu ją cym swo ich człon ków przede wszyst kim do ro li pro du cen tów, a spo łe czeń stwem po no wo cze snym, wzy wa ją cym po szcze gól ne jed nost ki na de wszyst ko do kon sump cji, nie po - le ga na tym, że po rzu co no jed ną z ról na rzecz dru giej. Zmia na, o któ rej mó wi Bau man, nie jest aż tak ra dy kal na. „Ani jed no, ani dru gie spo łe czeń stwo nie mo że się obejść bez tych, któ rzy pro du ku ją rze czy prze zna czo ne do skon su mo wa nia; oczy wi ste jest rów nież, że człon ko wie obu tych spo łe czeństw zaj mu ją się kon sump cją. Róż ni ca po le ga na zmia nie ak cen tu” (por. Bau - man 2006a: 18, 54–55).

(12)

ne re kla my. Wi dać w nich od waż ne, osza la łe z ra do ści i nad mia ru ener gii po - sta ci. Bo ha te ro wie emi to wa nych spo tów nie do zna ją po ra żek. Ich ży cie jest pro ste i peł ne ra do snych unie sień. Ma ją du żo cza su i jesz cze wię cej wi go ru.

Ko bie ty są do ce nia ne i ko cha ne. Po tra fią za dbać, by skar pet ki dzie ci i ko szu - le ich mę żów by ły jesz cze biel sze niż w dniu za ku pu, na czy nia błysz cza ły ni - czym krysz ta ły Swa ro vskie go, a co dzień po da wa ne ro dzi nie po sił ki nie ustę - po wa ły sma kiem i wy glą dem tym ser wo wa nym w naj droż szych re stau ra cjach.

Męż czyź ni są z sie bie za do wo le ni i czu ją się mę scy, bo do le wa ją wła ści wy olej do sil ni ka sa mo cho du, po zby li się łu pie żu, wy bra li opty mal ną lo ka tę w ban - ku, z ła two ścią ra dzą so bie z pi lar ka mi i ko siar ka mi, a na de wszyst ko spra - wia ją, że ko bie ty bez tru du mo gą od na leźć swe miej sce w ży ciu i do sko na lić wro dzo ne umie jęt no ści. Jed ni i dru dzy są zdro wi i pięk ni – ma ją lśnią ce, moc - ne wło sy, bia łe i rów ne zę by, a skó rę gład ką, wspa nia le na wil żo ną i po zba - wio ną ja kich kol wiek oznak sta rze nia. Tyl ko sza le niec nie chce być ta kim jak oni i nie pra gnie żyć tak jak oni.

Choć miesz ka niec płyn nej no wo cze sno ści po stę pu je zgod nie ze wska zów - ka mi spe ców od re kla my, gor li wie i upar cie szu ka szczę ścia w cen trach han - dlo wych, nie mo że go od na leźć (a je śli znaj du je, nie po tra fi utrzy mać na dłu - żej). Wia ry we wła sne si ły nie da je mu ani odzież z naj now szej ko lek cji, ani elik si ry mło do ści z na masz cze niem na kła da ne na skó rę dwa ra zy dzien nie, ani wil la z oczkiem wod nym i pla sti ko wym bo cia nem czu wa ją cym nad spo ko jem pły wa ją cych w nim ryb. Kon sump cja nie roz wią zu je co dzien nych pro ble mów.

Jest wąt pli wym re me dium na po no wo cze sne nie po ko je i lę ki. Ulga, któ rą da - je, szyb ko zni ka. Mi mo to miesz ka niec płyn nej no wo cze sno ści nie mo że wy - zwo lić się spod jej uro ku. Bo prze cież nie przy stoi pod dać się bez wal ki. Grunt to nie dać się ze pchnąć do tyl nych sze re gów. Jed nym z naj bar dziej prze ra ża - ją cych lę ków płyn nej no wo cze sno ści jest – zda niem Bau ma na – „strach przed tym, że wy pad nie my z bły ska wicz nie przy śpie sza ją ce go po jaz du al bo że zo sta nie my z nie go wy rzu ce ni, pod czas gdy po zo sta li, bez piecz nie za pię ci pa - sa mi, bę dą mie li jesz cze przy jem niej szą po dróż. Lęk przed zo sta niem z ty łu.

Lęk przed wy klu cze niem” (2008a: 35).

Zdol ność do kon sump cji (re gu lar nej, wy trwa łej i po zba wio nej ba rier) jest dziś pod sta wo wym spraw dzia nem oce ny spo łecz nej uży tecz no ści jed nost ki.

Sta je się jed nym z waż niej szych czyn ni ków spo łecz ne go uwar stwie nia i za - sad ni czym kry te rium przy na leż no ści lub wy klu cze nia. Dzi siej szy świat pe łen jest atrak cyj nych to wa rów i luk su so wych usług. Co raz szyb sze i spraw niej sze kom pu te ry po łą czo ne z co raz więk szy mi i cień szy mi mo ni to ra mi, co raz mniej - sze te le fo ny ko mór ko we wy po sa żo ne w co raz więk szą licz bę funk cji, co raz więk sze cen tra han dlo we, w któ rych za spo ko ić moż na co raz wię cej za chcia - nek… Wszyst ko to nie sie ze so bą współ cze sna fa za glo ba li za cji i wszyst ko to ofe ru je nie licz nym. Do tych cza so wa glo ba li za cja na pę dza na ma rze nia mi i ro -

(13)

sną cym ape ty tem kon su men tów na „co raz wię cej” po la ry zu je spo łe czeń stwo, dzie li je na bo ga tych i bied nych, wy gra nych i prze gra nych, „tu ry stów” i „włó - czę gów”5, kon su men tów po praw nych i kon su men tów wy bra ko wa nych, przy czym licz ba osób za li cza nych do tej „dru giej ka te go rii” sta le ro śnie.

Dru gim waż nym czyn ni kiem spo łecz ne go uwar stwie nia jest dziś mo bil - ność. Moż na ją ro zu mieć dwo ja ko. Jej za kres roz pa try wać w płasz czyź nie wer - ty kal nej i ho ry zon tal nej. Mo bil ność mo że być toż sa ma z:

a) per spek ty wa mi awan su spo łecz ne go jed nost ki – zgod nie z tym spo so - bem jej ro zu mie nia sta je się dziś ona głów ną przy czy ną po dzia łów we wnątrz spo łe czeń stwa da ne go kra ju;

b) moż li wo ścią prze miesz cza nia się i po dró żo wa nia po świe cie – przy ta - kim jej ro zu mie niu ozna cza ona swo bo dę, ja ką w nie rów nym stop niu dys po - nu ją miesz kań cy po szcze gól nych państw i re gio nów.

Mo bil ność, po dob nie jak zdol ność do kon sump cji, jest sil nie zwią za na z za - moż no ścią. Bau man prze strze ga, że naj więk szym nie bez pie czeń stwem dla sta bil no ści współ cze sne go świa ta jest po stę pu ją ca (za rów no w ska li mię dzy - na ro do wej, jak i kra jo wej) po la ry za cja lu dzi na bo ga tych i bied nych, sza no - wa nych i gar dzo nych, „na ta kich, dla któ rych świat stoi otwo rem, oraz tych bez per spek tyw i szans na god ne ży cie” (Bau man 2000a: 110).

Glo ba li za cja prze ciw de mo kra cji li be ral nej

Kla sycz ni li be ra ło wie wol ność ro zu mie li ja ko pra wo do two rze nia i urze - czy wist nia nia wła snej kon cep cji do bre go i god ne go ży cia, nie za leż nej od na -

5W wie lu tek stach, ta kich jak Ety ka po no wo cze sna (1996), Po no wo cze sność ja ko źró dło cier pień czy Glo ba li za cja. I co z te go dla lu dzi wy ni ka, Bau man wska zy wał na dwa głów ne po - no wo cze sne wzo ry oso bo we, znaj du ją ce swo je od zwier cie dle nie w po sta ciach tu ry sty i włó czę - gi. Tu ry sta po sia da nie ogra ni czo ną moż li wość wy bo ru: pra cy, miej sca za miesz ka nia, try bu ży - cia, pro duk tów w skle pie. Jest nie tyl ko wol ny. Ma też środ ki do ko rzy sta nia z tej że wol no ści.

Za wszyst ko mo że za pła cić kar tą Ma ster Card. Włó czę ga to al ter ego tu ry sty. Bez sku tecz nie wal czy o god ne i szczę śli we ży cie. Je go prze szłość i te raź niej szość to pa smo nie przy jem nych nie spo dzia nek i po ra żek. Przy szłość nie da je mu też per spek tyw na lep sze i bar dziej do stat nie ży cie. Bau man pod kre ślał, że „lo sy ży cio we każ de go z nas odło żo ne są nie ja ko w któ rymś z punk tów kon ti nu um, któ re go jed nym bie gu nem jest po stać «do sko na łe go tu ry sty», a dru gim po stać włó czę gi bez na dziej ne go, nie do od ra to wa nia. Punkt nam na tym kon ti nu um przy zna ny za le ży od jed nej tyl ko zmien nej, z któ rą ko re lu ją ści śle wszyst kie in ne wskaź ni ki spo łecz nych god no ści i ho no rów oraz do stęp do wszyst kich in nych spo łecz nie chwa lo nych, a więc i ogól - nie po żą da nych, war to ści. Tą zmien ną jest «wol ność wy bo ru szla ków ży cio wych»”

(2000b: 151). W naj now szych pu bli ka cjach Bau man nie wra ca już do te go ro dza ju me ta fo rycz - nych ujęć po no wo cze snych wzo rów oso bo wych. Być mo że dla te go, że su ge ru ją one, że tu ry sta jest wol ny. A to – w świe tle wnio sków pły ną cych z in nych wąt ków po ru sza nych przez au to ra – nie do koń ca praw da.

(14)

ka zów i su ge stii tra dy cji, re li gii, pa nu ją cej opi nii czy wzo rów ma ją cych swe uza sad nie nie w hi sto rii. Wol ność, gło si li, to triumf in dy wi du al no ści za rów no nad wła dzą, któ ra chcia ła by rzą dzić de spo tycz nie, jak i nad ma sa mi, któ re do - ma ga ją się ujarz mie nia mniej szo ści przez więk szość. Wzy wa li do od rzu ce nia ste reo ty pów i by cia nie po kor nym wo bec prawd po wszech nie apro bo wa nych i uzna wa nych za bez sprzecz ne. Ape lo wa li, by mieć od wa gę po słu gi wać się swym wła snym ro zu mem, wy bo rów do ko ny wać świa do mie i z na my słem, a nie pod wpły wem emo cji i im pul sów. Wska zy wa li na dwa pod sta wo we źró - dła za gro żeń wol no ści in dy wi du al nej. Pierw szym z nich by ło pań stwo, dru gim – spo łe czeń stwo. Roz wa ża nia Bau ma na za chę ca ją do oce ny ak tu al no ści tych pro gnoz. Zmu sza ją do po szu ki wa nia od po wie dzi na py ta nie o to, czy w XXI wie ku za gro żeń wol no ści jest wię cej czy mniej, czy są one po dob ne do tych sprzed dwóch stu le ci, czy też prze ciw nie, nie wie le ma ją z ni mi wspól - ne go. No wo cze sne i po no wo cze sne źró dła za gro żeń wol no ści in dy wi du al nej, a tak że po stu lo wa ne spo so by osła bie nia ich ne ga tyw ne go wpły wu, przed sta - wia ta be la 2.

W świe tle roz wa żań Bau ma na wol no ści in dy wi du al nej ak tu al nie gro zi nie ty le nad miar pań stwa, ile je go nie do sta tek. Od cho dze nie od od po wie dzial no - ści za so li dar ność spo łecz ną oraz wy co fy wa nie się z po mo cy dla naj słab szych spo śród je go pod wład nych wzma ga po czu cie osa mot nie nia i izo la cji. Two rzy po dzia ły w spo łe czeń stwie. W miej sce wię zi opar tych na idei zbio ro wej współ pra cy i dą że nia do wspól nie ob ra nych ce lów wpro wa dza ry wa li za cję.

Na ka zu je w po je dyn kę szu kać roz wią zań co dzien nych pro ble mów, a tym, któ - rzy do zna ją nie po wo dzeń, od ma wia po mo cy.

Kru sze nie się wię zi mię dzy ludz kich sprzy ja ero zji i po wol ne mu roz pa do - wi idei oby wa tel stwa. Jak przy po mi na Bau man, „oby wa tel to ktoś, kto wią że na ogół wła sną po myśl ność z po myśl no ścią po lis” (2006c: 56–57). Na to miast dziś lu dzie nie łą czą na dziei na po pra wę swo je go lo su ani ze wspól no tą, któ - rej są czę ścią, ani z pań stwem i je go po li ty ką. Skon cen tro wa ni są na so bie i swo ich co dzien nych tro skach. Spra wy pu blicz ne po zo sta ją po za krę giem ich za in te re so wań. „Dla więk szo ści z nich […] za in te re so wa nie pań stwem spro - wa dza się do pil no wa nia, by skarb pań stwa trzy mał rę ce z da la od ich kie sze - ni. Nie mal że nic in ne go ich nie ob cho dzi – oby wa te le, któ rzy nie spo dzie wa - ją się po pań stwie ni cze go wię cej, wi dzą też co raz mniej po wo dów, by czyn nie an ga żo wać się w ży cie po li tycz ne wspól no ty” (Bau man 2006a: 97).

Po nad to, idea oby wa tel stwa i ak tyw ne go uczest ni cze nia w ży ciu wspól no - ty stoi w sprzecz no ści z za sa da mi, na któ rych opie ra się spo łe czeń stwo kon - su men tów. Dziś po żą da ny sta je się róż ny od no wo cze sne go wzór oso bo wy.

Bau man po wta rza wie lo krot nie: kon su ment jest wro giem oby wa te la. „Oby wa - tel po wi nien trak to wać spo łe czeń stwo jak te ren współ od po wie dzial no ści i twór cze go wy sił ku – gdy praw dzi wy, doj rza ły kon su ment trak tu je świat jak

(15)

pa stwi sko i plac za baw, zbiór po ten cjal nych przed mio tów kon sump cji”

(2007a: 372). Kon su ment prze ży wa świat w po je dyn kę. Jest wol ny od od po - wie dzial no ści za los in ny ch6.

Ta be la 2.No wo cze sne i po no wo cze sne za gro że nia wol no ści in dy wi du al nej

Źró dło: opra co wa nie wła sne.

Źródła

Postulowane sposoby przezwyciężenia

Nowoczesne zagrożenia wolności indywidualnej

PAŃSTWO Choć tak bardzo wzrusza nas to czułe

zainteresowanie, prośmy władzę, by pozostała w swoich granicach. Niech ograniczy się do tego, by być sprawiedliwą; naszym szczęściem zajmiemy się sami.

– B. Constant

• ograniczenie zakresu władania państwa: model państwa prawa

• ograniczenie funkcji państwa:

model państwa minimum

• trójpodział władzy SPOŁECZEŃSTWO

Ochrona przed tyranią urzędnika nie wystarcza;

potrzebna jest także ochrona przed tyranią panującej opinii i nastroju; przed skłonnością społeczeństwa do narzucania za pomocą innych środków niż kary prawne swoich własnych idei i praktyk jako reguł postępowania tym, którzy się z nimi nie godzą.

– J. S. Mill

• krytycyzm

• racjonalizm

• pluralizm

• tolerancja

Ponowoczesne zagrożenia wolności indywidualnej

L Ę K

Odchodzenie od modelu państwa opiekuńczego

• edukacja krytyczna

• zapoczątkowanie globalizacji pozytywnej Kruszenie więzi międzyludzkich,

indywidualizacja ryzyka Izolacja i osamotnienie

Tempo i mnogość zachodzących zmian, brak zrozumienia tego, co dzieje się dzisiaj i niepewność tego, co może zdarzyć się jutro Nieprzewidywalność drogi życiowej Ekspansja rynku i komercjalizacja

Brak środków do korzystania z wolności, bieda i wykluczenie społeczne

6Współ cze snej jed no st ce bra ku je wie lu cech wzo ru oby wa te la w ustro ju de mo kra tycz nym przed sta wio ne go przez Ma rię Ossow ską. Ma ona nie do sta tek: aspi ra cji per fek cjo ni stycz nych (obej mu ją cych za rów no do sko na le nie ży cia zbio ro we go, jak i sie bie sa me go, ści śle zwią za nych z umie jęt no ścią od róż nie nia rze czy waż nych od mniej istot nych oraz po sia da niem hie rar chii war to ści); dys cy pli ny we wnętrz nej (po łą czo nej ze zdol no ścią do dłu go dy stan so we go wy sił ku

(16)

Za nik in dy wi du al no ści pod na ci skiem pa nu ją cej opi nii i na stro ju w spo łe - czeń stwie no wo cze snym był re al ny. Dziś bez po śred nie go wpły wu gru po wej więk szo ści nie ma, po dob nie jak brak jest in te re su pu blicz ne go i in sty tu cji go wy ra ża ją cej. Za tra ca nie róż no rod no ści sty lów i spo so bów ży cia nie po stę pu je pod pre sją spo łecz nej więk szo ści, lecz ano ni mo we go (a w isto cie, zdo mi no - wa ne go przez kor po ra cje) ryn ku. Kon sump cja sta je się je dy nym spo so bem wy ra ża nia jed nost ko wej in dy wi du al no ści. Jak pod kre śla Beck: „W za awan so - wa nej no wo cze sno ści in dy wi du ali za cja re ali zu je się w ra mo wych wa run kach ta kie go pro ce su uspo łecz nie nia, któ ry w co raz więk szym stop niu unie moż li - wia usa mo dziel nie nie się. […] Jed nost ka mu si wieść eg zy sten cję kon su men - ta, pod le ga jąc od no śnym stan da ry za cjom i me cha ni zmom kon tro li. […] In dy - wi du ali za cja ozna cza za leż ność od ryn ku we wszyst kich dzie dzi nach ży cia”

(Beck 2004: 197–198).

Miesz ka niec po no wo cze sne go świa ta jest wol ny. To pan swo je go lo su, ży - ją cy zgod nie ze swo imi upodo ba nia mi i pre fe ren cja mi. In ni zo bo wią za ni są sza no wać – nie ko niecz nie szcze rze – wy bra ny przez nie go styl ży cia. Każ da jed nost ka, nie za leż nie od wie ku i płci po sia da pra wa, któ rych nikt jej nie mo - że bez kar nie po zba wiać, od ma wiać ich re spek to wa nia. Zgod nie z na ka zem pa - nu ją cej w spo łe czeń stwie mo dy na le ży to le ro wać – tj. po wstrzy my wać się od jaw nej kry ty ki – na wet naj bar dziej eks cen trycz ne za cho wa nia. Każ dy mo - że w do wol ny spo sób wy ra żać swo ją ory gi nal ność i in dy wi du alizm. Nic nie gor szy. Cza sem wpra wia w osłu pie nie, ale po chwi li zdzi wie nie mi ja. Prze - cież każ dy mo że ro bić ze swo im cia łem i ży ciem, co ze chce. Spo łe czeń stwo płyn nej no wo cze sno ści za pew nia wol ność w nie spo ty ka nym do tych czas stop - niu. Z roz wa żań Bau ma na wy ni ka, że pro ble mem współ cze sne go czło wie ka, prze szko dą w re ali za cji je go wol no ści, stał się – pa ra dok sal nie – brak ogra ni - czeń, norm i za ka zów. Dzi siej sza jed nost ka, au tor mó wi o tym wprost, cier pi z po wo du nad mia ru wol no ści i nie do stat ku po czu cia bez pie czeń stwa, a co za tym idzie opar cia we wspól no cie, któ rej jest czę ścią. „Coś się zy sku je, coś się w za mian tra ci” – po wia da Bau man. „Ta sta ra za sa da obo wią zu je dziś tak sa mo, jak u po cząt ków no wo cze snej cy wi li za cji. Ty le tyl ko, że zy ski i stra ty

i kon se kwent ną re ali za cją okre ślo ne go pla nu dzia ła nia); ak tyw no ści (bę dą cej za prze cze niem bier no ści, któ ra po le ga na ak cep to wa niu ota cza ją cej rze czy wi sto ści bez prób ulep sze nia); od - wa gi cy wil nej (toż sa mej z gło sze niem swo ich po glą dów nie za leż nie od pa nu ją cej opi nii i na - stro ju); kry ty cy zmu (prze ja wia ją ce go się na de wszyst ko w po szu ki wa niu uza sad nień, a nie w śle pym i bez myśl nym przyj mo wa niu są dów po wszech nie trak to wa nych za bez sprzecz ne);

uspo łecz nie nia (na któ re skła da ją się: za in te re so wa nie za gad nie nia mi spo łecz ny mi, roz cią ga ją - cy mi się po za ży cie wła sne i naj bliż szej ro dzi ny; prze zwy cię że nie ego cen try zmu i do strze ga nie cu dzych in te re sów; ofiar ność, zwią za na z po czu ciem od po wie dzial no ści za ży cie zbio ro we i zdol no ścią so li da ry zo wa nia się z po trze bu ją cy mi po mo cy; umie jęt ność współ dzia ła nia) (por.

Ossow ska 1983: 355–366).

(17)

za mie ni ły się miej sca mi: lu dzie po no wo cze śni stra ci li do zę swe go bez pie czeń - stwa w za mian za przy rost szan sy czy na dziei szczę śli wo ści. Zgry zo ty ty po - wo no wo cze sne wy ni ka ły z ta kie go bez pie czeń stwa, z ja kim da wa ło się po go - dzić za kres wol no ści zbyt szczu pły na to, by po zwo lić so bie na ży cie pod po rząd ko wa ne dą że niu do szczę ścia. Zgry zo ty iście po no wo cze sne wy pły - wa ją z po go ni za przy jem no ścią na ty le nie skrę po wa nej, że nie da się jej po - go dzić z mi ni mum bez pie czeń stwa, ja kiej wol na jed nost ka skłon na jest po żą - dać” (2000b: 9).

Współ cze snej jed no st ce bra ku je też doj rza ło ści – sta nu, któ re go nie moż na osią gnąć w świe cie ulot nych zna czeń i nie usta ją ce go ry zy ka. Pro ble mem sta je się dziś za tem z jed nej stro ny wol ność bez gra nic, wol ność ja ko cel sam w so - bie, a nie ja ko źró dło sa mo roz wo ju, a z dru giej – wol ność ja ko stan nie moż li - wy do osią gnię cia bez po czu cia bez pie czeń stwa i pew no ści grun tu, po któ rym się stą pa; „wol ność sa mo po twier dze nia wy ma ga wol no ści od nę dzy i bez czyn - no ści i od stra chu przed któ rym kol wiek z nich” (Bau man 2006a: 93).

Mil ton Fried man w Ka pi ta li zmie i wol no ści do wo dził nad rzęd ne go zna cze - nia wol no ści eko no micz nej. Od stop nia i ska li wy swo bo dze nia ryn ku od krę - pu ją cych go re gu la cji ze wnętrz nych uza leż niał nie tyl ko efek tyw ność go spo - da ro wa nia. Prze ko ny wał też o bli skim po zy tyw nym związ ku wol no ści eko no micz nej z wol no ścią po li tycz ną (de mo kra tycz ną, sta ro żyt ną) i in dy wi - du al ną (li be ral ną, no wo cze sną). Przy tym wol ność eko no micz ną ce nił wy żej i trak to wał ja ko wa ru nek nie zbęd ny za ist nie nia i urze czy wist nie nia swo bód jed nost ko wych. „Wol ność eko no micz na jest war to ścią sa mą w so bie” – po wia - dał. „Z dru giej stro ny jest ona wa run kiem ko niecz nym, aby mo gła za ist nieć wol ność po li tycz na” (2008: 38). O tym, że li be ra lizm eko no micz ny zwięk sza atrak cyj ność li be ra li zmu po li tycz ne go i utrwa la przy wią za nie do je go idei, prze ko na ny był tak że Fran cis Fu kuy ama. Za rów no w swo im ese ju, jak i w wy - da nej trzy la ta póź niej książ ce The End of Hi sto ry and the Last Man – sta no - wią cej roz wi nię cie głów nych tez ar ty ku łu – do wo dził po nad to, że je dy nie de - mo kra cja li be ral na wol na jest od we wnętrz nych sprzecz no ści i nie do stat ku ra cjo nal no ści, czy li te go wszyst kie go, co daw ne ustro je wio dło do nie uchron - ne go upad ku (por. Fu kuy ama 1991: 9). Szki ce Bau ma na o po no wo cze sno ści po ka zu ją na to miast, że ide olo gia wol ne go ryn ku, któ ra wraz z upad kiem Związ ku Ra dziec kie go zy ska ła na po pu lar no ści, nie tyl ko jest nie moż li wa do po go dze nia z za an ga żo wa niem po li tycz nym i po czu ciem współ od po wie - dzial no ści za los in nych. Zna czą co ogra ni cza też wol ność in dy wi du al ną.

Glo ba li za cja w swym do tych cza so wym kształ cie prze czy de mo kra cji li be - ral nej i ha mu je re ali za cję idei z nią zwią za nych, za rów no w ska li mię dzy na - ro do wej, jak i kra jo wej. W świe tle roz wa żań Bau ma na moż na mó wić o na stę - pu ją cych prze słan kach kon flik tu współ cze snej fa zy glo ba li za cji z de mo kra cją li be ral ną:

(18)

1. Roz dzie le nie wła dzy od po li ty ki, a w efek cie:

• nie przej rzy stość pro ce su de cy zyj ne go – glo ba li za cja spra wia, że co raz bar dziej wpły wo wy mi i ak tyw ny mi uczest ni ka mi świa to wej po li ty ki sta ją się pod mio ty, o któ rych po wsta niu nie za de cy do wa no w de mo kra tycz nych wy bo - rach. Od wrot nie, to one ma ją czę sto nie wi docz ny, ro sną cy wpływ na in sty tu - cje po li tycz ne i ży cie spo łe czeństw; jak po wia da Sti glitz ma my dziś do czy - nie nia z sys te mem, „któ ry moż na by na zwać glo bal nym rzą dze niem bez glo bal ne go rzą du” (2004: 35);

• brak na rzę dzi kon tro li spo łecz nej pod mio tów re al nie spra wu ją cych dziś wła dzę – naj waż niej sze de cy zje go spo dar cze i po li tycz ne za pa da ją bez udzia - łu i za an ga żo wa nia przed sta wi cie li kra jo wych i lo kal nych, a pań stwo we par - la men ty sta no wią pra wo je dy nie w ob sza rach nie ure gu lo wa nych prze pi sa mi mię dzy na ro do wy mi;

• ogra ni cze nie moż li wo ści ar ty ku la cji i sku tecz nej re ali za cji in te re sów róż nych grup spo łecz nych, wy ni ka ją ce z mar gi nal ne go zna cze nia kra jo wych me cha ni zmów po li tycz nych;

• brak moż li wo ści za spo ko je nia przez kra jo we rzą dy ocze ki wań spo łecz - nych – do cho dzi do kon flik tu mię dzy in te re sa mi wła ści cie li ka pi ta łu fi nan so - we go i spo łe czeń stwem. Dziś cho dzi nie o stop nio we pod no sze nie ja ko ści ży - cia spo łe czeństw, ale o stwo rze nie opty mal nych wa run ków dla aku mu la cji ka pi ta łu. Przy szłość ma roz wią zać pro ble my pro du cen tów – umoż li wić im dal - szą re duk cję kosz tów pra cy, trans por tu, dys try bu cji i do stę pu do su row ców, a nie – jak daw niej – za pew nić do bro byt spo łecz ny i in dy wi du al ny. In ne są tak że za da nia pań stwa. Obec nie je go ro la – a tym sa mym uza sad nie nie peł nio - nych funk cji – spro wa dza się do ochro ny in te re sów in we sto rów, a nie spo łe - czeń stwa;

• ma le ją ca ak tyw ność oby wa te li – w świe cie po no wo cze snym pa nu je z jed - nej stro ny po czu cie, że pań stwo jest bez sil ne, a z dru giej, że wła dza jest bez - kar na. Jed ną z waż niej szych te go kon se kwen cji jest brak wia ry w to, że świat moż na kształ to wać i że jest on za leż ny od ludz kich pra gnień i dzia łań. W efek - cie do mi nu je dziś po li ty ka bier no ści, a nie ak ty wi zmu, ule ga nia, a nie two rze - nia, ada pta cyj na, a nie kre atyw na. Upa dek my śle nia o przy szło ści, pla no wa - nia i zbio ro we go dzia ła nia w imię usta lo nych ce lów wy ni ka do dat ko wo z gwał tow ne go i cha otycz ne go tem pa prze mian.

2. Od cho dze nie od mo de lu pań stwa opie kuń cze go i za ni ka nie opar te go na pań stwie ubez pie cze nia od in dy wi du al ne go nie szczę ścia, cze go kon se - kwen cja mi są:

• in dy wi du ali za cja ry zy ka i zry wa nie wię zi mię dzy ludz kich;

• pro mo cja po staw kon ku ren cyj nych, de gra du ją cych zna cze nie współ pra - cy i zbio ro we go dzia ła nia: prze mia na wspól no ty w spo łe czeń stwo jed no stek, w któ rym miej sce współ pra cy i wza jem nych zo bo wią zań zaj mu je ry wa li za cja;

(19)

• wzrost nie rów no ści spo łecz nych – uwal nia niu się ryn ku po nad gra ni ca - mi to wa rzy szy wzrost roz pię to ści do cho do wych oraz wy ni ka ją cych z nich nie - rów no ści spo łecz nych. Ule ga ero zji spój ność spo łecz na, słab nie spra wie dli - wość spo łecz na, jed na z ide owych pod staw współ cze snej de mo kra cji;

• nie rów ność w wol no ści – wol ność, któ rej za kres wy zna cza licz ba moż li - wych wy bo rów do stęp nych dla da nej jed nost ki, jest ści śle zwią za na z za moż - no ścią. Lu dzie są wol ni, ale nie ma ją środ ków do ko rzy sta nia z niej.

Za koń cze nie

Bau man pi sząc o glo ba li za cji, prze ła mu je de par ta men ta li za cję współ cze - snej na uki aka de mic kiej. Łą czy per spek ty wę so cjo lo gicz ną z eko no micz ną, po li tycz ną, hi sto rycz ną i kul tu ro wą. Tym sa mym uka zu je wie lość, wza jem nie po wią za nych ze so bą zmian. Je go szki ce o po no wo cze sno ści glo ba li za cję przed sta wia ją ja ko pro ces, któ ry:

1) sta no wi za prze cze nie no wo cze sne go po ję cia uni wer sa li za cji, któ re za wie - ra ło w so bie ce lo wość, na dzie ję i zde cy do wa ne dą że nie do wpro wa dze nia po rząd - ku – glo ba li za cją rzą dzi cha os, cią gle jest czymś nie za mie rzo nym i wy my ka ją - cym się spod kon tro li. Moż na ją uzna wać za na zwę no we go nie po rząd ku świa ta, bo wiem „w swym naj głęb szym zna cze niu po ję cie glo ba li za cji prze ka zu je nie - okre ślo ny, ka pry śny i au to no micz ny cha rak ter świa ta i je go spraw, brak cen trum, brak pul pi tu ope ra to ra, ze spo łu dy rek to rów, biu ra za rzą du” (Bau man 2000a: 72);

2) na brał tem pa wraz z upad kiem Związ ku Ra dziec kie goi na si le niem re - gio nal nych pro ce sów in te gra cyj nych – przy ję cie prze ło mu lat osiem dzie sią - tych i dzie więć dzie sią tych XX wie ku za po czą tek współ cze snej fa zy glo ba li - za cji po zwa la utoż sa miać ją z pro ce sem upo wszech nia nia w ska li ca łe go świa ta uni wer sal ne go pro gra mu re form go spo dar czo -spo łecz nych (re ko men - do wa ne go przez mię dzy na ro do we or ga ni za cje eko no micz ne, ta kie jak Mię dzy - na ro do wy Fun dusz Wa lu to wy i Bank Świa to wy, oraz rzą dy państw wy so ko roz wi nię tych, przede wszyst kim Sta ny Zjed no czo ne Ame ry ki Pół noc nej), opar te go na pry wa ty za cji, li be ra li za cji i ogra ni cza niu wy dat ków bu dże to wych (por. przede wszyst kim Sti glitz 2004, 2006; Sti glitz i Charl ton 2007);

3) zo stał opar ty na prze ko na niu o szko dli wo ści i za wod no ści in ter wen cjo - ni zmu pań stwo we go oraz zdol no ści ryn ku do sa mo czyn nej re gu la cji – uzna - no, że do bro byt spo łecz ny i in dy wi du al ny w głów nej mie rze za le ży od za kre - su wol no ści eko no micz nej, a nie od dzia łań po dej mo wa nych przez po szcze gól ne wła dze kra jo we;

4)w swym do tych cza so wym kształ cie ma cha rak ter czy sto ne ga tyw ny – glo ba li zu ją się fi nan se, han del, in for ma cja, prze stęp czość, ter ro ryzm; lo kal ne po zo sta ły po li ty ka i me cha ni zmy kon tro li spo łecz nej;

(20)

5) zmie nia re la cje mię dzy wła dzą a pań stwem– pod mio ta mi re al nie spra - wu ją cy mi dziś wła dzę są in we sto rzy, a nie kra jo we rzą dy. Obec nie re gu ły gry dyk tu ją naj więk si wła ści cie le ka pi ta łu. Po li ty ka ma być im pod po rząd ko wa na;

6) upo wszech nia no we kry te ria oce ny sku tecz no ści pań stwaw spo łe czeń - stwie – rząd, któ ry przy cią ga ka pi tał za gra nicz ny, jest do brym rzą dem, na wet wów czas, gdy dzia ła nia zmie rza ją ce do po zy ska nia in we sto rów pro wa dzo ne są kosz tem do bro by tu spo łecz ne go i in dy wi du al ne go;

7) wy mu sza od cho dze nie od idei pań stwa opie kuń cze go i bu rzy so li dar - ność spo łecz ną (ide ową pod sta wę współ cze snej de mo kra cji) – uza sad nie nie znaj du ją je dy nie te funk cje pań stwa, któ re zwięk sza ją po zy tyw ne na stro je na ryn ku. Spra wie dli wość ryn ko wa jest je dy ną upraw nio ną for mą spra wie dli - wo ści. Spo łe czeń stwo po no wo cze sne, opar te po zor nie na kon sump cji ma so - wej, sta je się po now nie hie rar chicz ne. Ta ką zhie rar chi zo wa ną struk tu rę two - rzy ry nek, a pań stwo te mu nie prze ciw dzia ła, mi mo że – jak do wo dzi przy kład państw wschod nio azja tyc kich – nie rów ność w po dzia le do cho du nie jest ani gwa ran cją wzro stu sto py oszczęd no ści i in we sty cji, ani wa run kiem ko niecz - nym wzro stu. Rze czy wi stość znacz nej czę ści kra jów roz wi ja ją cych się oraz umoc nie nie się po dzia łu świa ta na bo ga tą Pół noc i bied ne Po łu dnie prze czą traf no ści hi po te zy Si mo na Ku znet sa, zgod nie z któ rą w pierw szym eta pie roz - wo ju nie rów no ści nie uchron nie ro sną, a z cza sem sa mo czyn nie za czy na ją ma - le ć7. Złud ne na dzie je da je też cze ka nie, aż bo gac two za cznie ska py wać w dół i zi ści się tric kle -down ef fect;

8) wzma ga pro ces in dy wi du ali za cji, któ re go isto tą jest kru sze nie wię zi mię dzy ludz kich, a głów nym prze ja wem – brak po czu cia przy na leż no ści i wza - jem nych zo bo wią zań;

9) wpro wa dza no we czyn ni ki stra ty fi ka cji spo łecz nej – naj waż niej szy mi spo śród nich są zdol ność do kon sump cji i mo bil ność (oba są sil nie zwią za ne z za moż no ścią);

10) sta no wi źró dło po no wo cze snych lę ków– lęk jest je dy nym sta łym ele - men tem po no wo cze sne go ży cia. No wo cze sność dą ży ła do zwięk sza nia pew - no ści i prze wi dy wal no ści. Da wa ła lu dziom po czu cie bez pie czeń stwa, kosz tem za kre su ich wol no ści. Po no wo cze sność nie po sia da ani ta kich cech, ani te go ro dza ju am bi cji. Upo wszech nia po czu cie, że przy pad ko wość i pro ble my są nie usu wal ny mi ele men ta mi co dzien ne go ży cia i świa ta w ogó le.

7Na ak tu al no ści nie stra ci ły dys ku sje o roz wo ju pro wa dzo ne w la tach sześć dzie sią tych i sie - dem dzie sią tych XX wie ku. Mię dzy in ny mi Gun nar Myr dal wska zy wał, że rów ność w po dzia - le do cho du sta no wi znacz nie pew niej szą pod sta wę wzro stu i roz wo ju. Więk sze do cho dy ozna - cza ją bo wiem lep szą opie kę zdro wot ną, więk szą wy daj ność i przy wią za nie do wy ko ny wa nej pra cy (por. np. Cy pher i Dietz 2008: 186–187; Lan dreth i Co lan der 2005: 418–421; Myr - dal 1970).

Cytaty

Powiązane dokumenty

KRZYSZ TOF KRA JEW SKI (red.): Po czu cie bez pie czeń stwa miesz kań ców wiel kich miast. Kra ków na tle in nych miast eu ro pej skich. Wy daw nic two Uni wer sy te tu Ja giel

Po wtó re, wyż szy udział bied nych go spo darstw wśród go spo darstw do mo wych kie ro wa nych przez ko bie ty.. Po trze cie więk szy udział bied nych osób w go spo

Ta be la1.Zróż ni co wa nie eko no micz ne iurba ni stycz no -prze strzen ne wo je wódz twa ślą skie go Źró dło: da ne GUS iUrzę du Mar szał kow skie go wKa to wi cach

The subject of the paper is analysis of Upper Silesian regionalism in two regions: Opole and Upper Silesia (former Katowice and nowadays Silesian Voivodship) as discourse

Referring to the theory of cultural capital ( P. Bourdieu) and the concept of regional identity (M. Szczepański), the main thesis about attenuation, but not decline, of the

The process of disappearance of Silesian identity indexes – such as place of birth (of players and their parents) or ability to communicate in Silesian dialect – both among the

Naj bar dziej wi docz ną dzia łal no ścią To wa rzy stwa jest per ma nent - ne wzmac nia nie ży cia kul tu ral ne go mniej szo ści nie miec kiej po przez roz wój nie

The results show that work is a very important value for people living in Upper Silesia. Its importance increased particularly for women, who wanted to fulfill themselves