• Nie Znaleziono Wyników

Echo Dobrodzienia i Okolic : pismo samorządu i mieszkańców miasta i gminy Dobrodzień 1996, nr 20.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Echo Dobrodzienia i Okolic : pismo samorządu i mieszkańców miasta i gminy Dobrodzień 1996, nr 20."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

1 Wa.vAo'W pvte.UUjVi/u

" O

§ . §

s

CO £= °

~ O

—I o

Leopold S ta ff

G w ia z d a

Ś w ieciła g w ia z d a n a n ieb ie S re b rn a i sta ro św ie c k a , Ś w ieciła w ig ilijn ie, K ażdy z n a j ą o d d zieck a.

Z w isały z niej z w y so k a D łu g ie, b ły sz c z ą c e p ro m ie n ie , A każdy p ro m ie ń to b y ło Je d n o ś w ią te c z n e ży czen ie.

I p rzy szli n ie -n ie m a g o w ie , Ju ż tro ch ę p o sta rz a li- L e c z w iejscy k o lęd n icy , Z w y c z a jn i c h ło p c y m ali.

C h w y cili z a p ro m ie n ie , K ażdy w d z w o n n ic y sznury, A żeb y śliczn a g w ia z d a N ie u c ie k ła d o góry.

C h w y cili w g arść p ro m ie n ie , T rzy m a ją z całej siły.

1 teraz w ty m rzecz cała, B y się ż y czen ia spełniły.

.-aft. f

Mm

;

A

W N U M E R Z E M .I N .:

> 25 lat MGOK

^ DobrodzieniaK- mistrzem Polski

(V

Z historii dobrodzieńskiego przemysłu r - Wspólnota w kulturze, czyli o przeglądzie

mniejszości narodowych i etnicznych

DOBROD

i okolic

PISM O SAM O RZĄD U I M IESZKAŃ CÓ W M IASTA I GMINY DOBRODZIEŃ 52

(2)

WIADOMOŚCI Z RATUSZA

- M ie sz k a ń c y m ia sta i g m in y lu b ią n isz c z y ć znaki d ro g o w e. To p rzy k re. S z c z e g ó ln ie d aje się to z a u w aży ć na o d c in k u ulicy O lesk iej o d Z e sp o łu S zk ó ł d o In tern atu przy ul. P iasto w sk iej.

K to ? W n io sk i n a su w a ją się sam e. Ich d e fo rm o w a n ie i o b racan ie nie sp rz y ja b e z p ie c z e ń stw u nie ty lk o uczniów . A le nie d o ść tego.

C a łk o w ic ie z n isz c z o n e znaki m o ż n a z n ale źć p rzy d ro d ze D o ­ b ro d zień - W arłów - S z e m ro w ic e , k ra d z ie ż e w M a k o w c z y c a c h i S z e m ro w ic a c h . C z y ż b y ta k ie zn a k i by ły p o trz e b n e do b ezp ie c z n e g o p o ru sz a n ia się na te re n ie w ła sn e g o d o m u ? W idać, że d la n iek tó ry ch z p e w n o śc ią tak. N ie sz c z ę śliw i ludzie.

- P arę dni p rz e d W sz y s tk im i Ś w ię ty m i b y ły u z u p ełn io n e sk w e rk i n o w y m i ig la k a m i, k tó re p o trzech d n ich zniknęły.

Z o stały n ag ie sk w erk i i n a sz a b e zsiln o ść.

- “ Z a s ta n a w ia m y s ię ” n a d w io s e n n y m u p ię k s z e n ie m g a z o ­ n ó w k w ia to w y c h z n a jd u ją c y c h się w ry n k u , g d y ż są o n e n a g m in n ie n is z c z o n e lu b k ra d z io n e . M a m y n a d z ie ję , n a e w e n ­ tu a ln e re a k c je ro z s ą d n y c h i ż y c z liw y c h m ia s tu m ie s z k a ń c ó w i p o lic ji.

- D o rzek i M y ś lin k a w c ią ż i n o to ry c z n ie w y sy p y w a n e są śm ieci. B ez k o m en tarza.

- W dn iu 11 L isto p a d a w o b y d w u k o śc io ła c h zo stały o d p ra w io ­ ne m sze św ięte w in te n c ji o jczyzny.

- Z a rz ą d M ia sta i G m in y p rz y g o to w a ł p ro je k t b u d ż e tu n a rok 1997. T rw a d y s k u s ja n a p o sie d z e n ia c h k o m isji rad y , któ re zad a n ia w y b rać ja k o p rio ry te to w e , a z k tó ry ch zre z y g n o w a ć .

- U rz ą d u fu n d o w ał p aczk i d la d zieci z ro d zin w ie lo d zietn y ch . T ro ch ę ja k św. M ik o ła j, a le i ta k ie je g o zadanie.

SPRZE D AŻ I DZIERŻAW A GRUNTÓW

Trwa akcja zawierania umów na dzierżawę gruntów Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa Oddziału Terenowego w Opolu

Od roku 1992 Urząd Miasta i Gminy w Dobrodzieniu na pod­

stawie umowy - zlecenia przejął prowadzenie spraw związanych ze sprzedażą i wydzierżawieniem gruntów ziemi w imieniu wspom ­ nianej agencji.

Od tej pory nie zmniejszyło się zainteresowanie rolników co do użytkowania gruntów rolnych, przejęcia nowych gruntów w za­

gospodarowanie po złożonych re­

zygnacjach od rolników lub przez Rolniczą Spółdzielnię Produk­

cyjną “Jedność” w Dobrodzieniu.

Zgodnie z “wykazami użyt­

kowników gruntów rolnych” na terenie Miasta i Gminy mamy 124 dzierżawców użytkujących grun­

ty rolne o powierzchni ogólnej 158 ha.

Czynsz dzierżawny rozli­

czany jest według średniej ceny skupu pszenicy podanej przez Agencję W łasności Rolnej Skar­

bu Państwa na podstawie danych

GUS. Czynsz płatny jest w dwóch ratach:

1 rata w terminie do 31 sierp­

nia, II rata w terminie do 15 lutego danego roku.

Z ogólnej kwoty zebranej na­

leżności pieniężnej 40% pozostaje na koncie Urzędu, a resztę 60% od­

prowadzamy na konto Agencji.

Reasumując możemy pod­

kreślić, że wszyscy dzierżawcy uiszczają terminowo naliczony czynsz, przestrzegają terminów określonych w umowach dzier­

żawnych.

Jedynie ze strony rolników są uwagi odnośnie stosowania przelicznika kwintala pszenicy, a nie jak w podatku gruntowym kwintala żyta. Oprócz tego zazna­

czają, że nieruchomości rolne kla­

sy V stanowiące zasób Agencji Rolnej Skarbu Państwa winne być zwolnione z opłat czynszu dzierżawnego.

l.B.

IN W E STYC JE 9 6

Jest ostatni miesiąc tego roku i zgodnie z regułą dokonujemy podsumowań tego, co się wydarzyło, co zostało zrobione, a co będziemy musieli wykonać wraz z nadchodzącym rokiem 1997.

B ilan s d o k o n a ń in w e sty c y jn y c h 1996 p rz e d s ta w ia się w n a ­ szej G m in ie b a rd z o d o b rze:

- z o sta ła w y k o n a n a i o d d a n a d o u ży tk u n o w a sie ć w o d o ­ c ią g o w a w e w siach B z in ic a -O b u d o w a - L isz c z o k - K o lejk a,

- na u k o ń c z e n iu je s t w y k o n a n ie k o le k to ra sa n ita rn e g o w D o b ro d z ie n iu i o c z y sz c z a ln i śc ie k ó w L E M N A .

Z p o c z ą tk ie m g ru d n ia m a ją z a p a ść o sta te c z n e d e c y z je d o ­ ty c z ą c e w e ry fik a c ji p rz e d m io tu w /w ro b ó t, ja k ie n ie ste ty n iesie ze s o b ą k a ż d a in w e sty c ja . J e d n a k ż e b io rąc p o d u w ag ę ju ż z re a li­

z o w a n y z a k re s ro b ó t, z m ia n y te m a ją w ła śc iw ie z n a c z e n ie m a r­

g in aln e.

Ja k ie k o rz y śc i p rz y n io sły ze s o b ą te in w esty cje?!

U ru c h o m ie n ie w o d o c ią g u p o z w o liło z a m ie sz k a ły m w B zi- nicy, O b u d o w ie , L isz c z o k u i K o le jc e ro d z in o m k o rz y sta ć z w c o o d p o w ie d n ie j ja k o ś c i. B ę d z ie m o ż n a z a p o m n ie ć o zag ro , niach z a n ie c z y sz c z e n ie m , g d y ż p ra w id ło w a i b e z p ie c z n a e k sp lo ­ a ta c ja , u jęć w o d y z a sila ją c y c h n a sz e w o d o c ią g i je s t teg o g w a ­ rancją.

K a n a liz a c ja i o c z y s z c z a ln ia p o d n io s ą p o z io m in fra stru k tu ry te c h n ic z n e j m iasta, z n iw e lu ją z a n ie c z y sz c z e n ia w y w o ła n e nie w p ełn i k o n tro lo w a n y m o d p ro w a d z e n ie m śc ie k ó w , a p rz e z D o b ro ­ d z ie ń z a m ia st “ k a n a łu ” M y ś lin k a p o p ły n ie rz e k a M y ślin k a.

O c h ro n a śro d o w isk a n a tu ra ln e g o w D o b ro d z ie n iu z a c z n ie staw ać się fa k te m a nie ty lk o m a rz e n ie m , o k tó ry m c z y ta m y w p u b lik a ­ cja c h i p rasie.

M y ślę, że k o rz y śc i p ły n ą c e ze z re a liz o w a n e g o w 1996 roku zad ań z a c z n ie m y c o ra z b a rd z ie j d o c e n ia ć w raz z u p ły w em c zasu , bo ty lk o c z a s je s t w sta n ie u d o w o d n ić ja k b a rd z o tra fn ie zo sta ły p o d ję te d e c y z je in w e sty c y jn e w D o b ro d z ie n iu .

P o d su m o w u ją c ten u p ły w a ją c y rok, nie m o ż n a z a p o m n ie ć , że w p rz y p a d k u k a ż d e g o z a d a n ia b a rd z o w a ż n y je s t e fe k t k o ń c o ­ w y, ale p rz e d e w s z y stk im lu d zie, k tó rzy p rz y c z y n ili się do je g o realizacji. Z in ic ja ty w y n a s z y c h w ła d z m ie js k ic h - p .B u rm istrz a , R ady M ie jsk ie j, Z a rz ą d u M ia sta p o d ję to d e c y z ję o b u d o w a w eg o w o d o c ią g u , k a n a liz a c ji, o c z y sz c z a ln i śc ie k ó w . DzięicY w sp ó łp racy W o je w ó d z k ie g o Z a rz ą d u In w e sty c ji R o ln ic z y c h w C z ę sto c h o w ie n a d z o ru ją c e g o w /w z a d a n ia i w y siłk o w i W y k o ­ n aw có w (k a n a liz a c ja - W P B K O p o le , o c z y s z c z a ln ia ściek ó w - H Y D R O K ielce i R P M L u b lin ie c , w o d o c ią g - P R O S S P O L K rze­

p ice) u d a w a ło się p rz e z w y c ię ż y ć ta k b a rd z o nie s p rz y ja ją c ą w tym ro k u p o g o d ę. N a le ż y te ż z ło ż y ć p o d z ię k o w a n ia w szy stk im in sty tu c jo m w sp o m a g a ją c y m fin a n so w ą re a liz a c ję ty c h ż e in w e ­ stycji, a w ięc p .W o je w o d z ie c z ę s to c h o w s k ie m u , F u n d a c ji R o z ­ w oju Ś lą s k a z sie d z ib ą w O p o lu , F u n d u sz o w i O c h ro n y Ś ro d o w i­

sk a w W a rs z a w ie z a p o ś re d n ic tw e m B a n k u O c h ro n y Ś ro d o w isk a w C z ę sto c h o w ie . N a z a k o ń c z e n ie m o ż n a b y d o d a ć ty lk o tyle, żeby w ty m n a d c h o d z ą c y m 1997 ro k u u d a ło n am się p o w tó rz y ć d o k o n a n ia 1996 ro k u , z m a ły m je d n a k w aru n k ie m , n iech w zim ie b ę d z ie zim a, na w io sn ę w io sn a , latem lato, je s ie n ią je s ie ń , a nie ja k w tym ro k u o d zim y d o z im y c iąg le JE S IE Ń .

II.S Z.

PODZIĘKOWANIE

Zarząd Szkolnego Koła Ligi Ochrony Przyrody przy Publicznej Szkole Podstawowej w Bzinicy Starej serdecznie dziękuje Panu Hen­

rykowi Sobali - przedstawicielowi Koła Łowiec­

kiego "Dzik” w Dobrodzieniu za wprowa­

dzenie uczniów naszej szkoły w tajniki życia zwierząt naszych okolicznych lasów.

“Darz bór” Dziękujemy

(3)

BIURO PODROŻY

"VENUS"

oferuje przewozy do Niemiec i innych krajów Europy, autobusami i mikrobusami pod wskazany adres.

- ubezpieczenie na pobyt za granicą, - wizow anie paszportów,

- wczasy, wycieczki krajowe i zagraniczne.

Biuro cznne:

OZIMEK

Dworzec Autobusowy PKS, tel. 651-438 od poniedziałku do piątku w godz. 9.00 -1 7 .0 0

KADŁUB TURAWSKI

ul. Główna 40 B, tel 213-014

od poniedziałku do piątku w godz. 16.00 - 20.00 sobota - niedziela w godz. 10.00 - 18.00

Z f lK M D

W U U fflN IZflC V JN V Ul D O B A O D Z IC N IU

ul. Wojska Polskiego 60A

Wykonuje:

naprawy wszystkich rodzjów opon i dętek komputerowe wyważanie kół

sprzedaż opon i d ¿tek.

Naprawy wykonuje się szybko i solidnie

DODATKACH nrirmnrnwr

d Z r lV / iiV iU W JL L / il

ZA 1 9 9 6 r .

Na terenie naszej gminy dodatki mieszkaniowe są wypłacane już od grudnia 1994r. Nie mają one charakteru zaopatrzenia socjalnego, lecz stanowią podstawę w/g określeń ustawy do częściowego pokrywania wydatków na mieszkanie. Biorąc pod uwagę dane za 1995r. oraz rok bieżący widoczne są tendecje wzrostu osób korzystających z tych świad­

czeń, co równocześnie związane je st z ogólną kwotą wypłaconych s'wiadczeń i tak:

1995 r. 1996 r.

ogólna suma wypłać, do­

datków mieszkanio­

wych

55.520,00 63.874,06

liczba wypłaco­

nych dodatków mieszkanio­

wych

967 1064

tj. ilość wniosków roz­

patrzonych pozytywnie

198 174-za

11 m-cy

Ponadto w 1996r. wydano za 11 m-cy 9 decyzji o odmowie przyznania dodatku mieszkaniowego.

W bieżącym roku z tych świadczeń 62% - to najemcy lokali zasobu komunalnego, 16,24% - to lokatorzy spółdzielni mieszkaniowej, 21,12% - to najemcy lokali zakładowych. Otrzymano również dotację z budżetu państwa na ten cel 36,73%, co stanowi kwotę 23.481,00 zł, gdyż są to zadania własne gmin.

Dla celów informacyjnych podaje się kwotę najniższej renty-eme­

rytury, jaka obowiązuje od 1 września br., która jest jednym z trzech obowiązujących kryteriów dla osób ubiegających się o dodatek miesz­

kaniowy tj - 322,20 zl.

K.N.

Budowa Kaplicy

Zarząd M iasta i Gminy w Dobrodzieniu wspólnie z Parafią p.w Marii Magdaleny w Dobrodzieniu rozpoczął starania w sprawie budowy kaplicy pogrzebowej wraz z zapleczem przechowywania zwłok na cmentarzu przy ul. Oleskiej. Urząd finansuje koszty wykonania dokumentacji technicznej oraz doprowadzenia energii elektrycznej.

Szacuje się, że koszty te zamkną się w granicach około 25.000. -zł.

Sprawą budowy zajmuje się zaś Społeczny Komitet Budowy Kaplicy powołany w listopadzie, w którego skład wchodzą Przewodniczący Rady Komitetu - ks. Alfred W aindok, Przewodniczący Zarządu Komitetu - Krystyna Czubala, W iceprzewodniczący Zarządu - Wiktor Grabiński, Skarbnik Komitetu - Ryszard Popenda. Powołano również Komisję Rewizyjną w skład której weszli: Przewodniczący - Andrzej Dziemba, Członkowie: Hubert Badura, M ieczysław Cisiński. Na pier­

wszym posiedzeniu komitet podjął decyzję m in., o sprzedaży cegiełek, które mają wspomóc fundusz budowy.

Zostało również założone konto Komitetu Budowy nr 915607- 89193-27006-1 na

które można dokony­

wać wpłat na w/w cel.

(4)

JO SEF DORNHOFI JEGO K SIĄ ŻK A

(ciąg dalszy)

Na wstępie jeszcze raz chcę przypom ­ nieć co ju ż było zapisane we wstępie do pierwszego tłumaczenia (Echo Dobro­

dzienia nr 17/1996) iż autor opowiada swoje własne przeżycia i przemyślenia j a ­ ko Ślązak, który w wyniku wydarzeń hi­

storycznych utracił swoją ojczyznę. Jego stosunek nie je st więc uczuciowo obo­

jętny, a autor nie ukrywa swego rozgory­

czenia takim obrotem spraw. Tym bar­

dziej jego opowiadanie o czasie I wojny światowej, powstaniach i plebiscycie sta­

je się interesujące, nawet je śli nie każdy z naszych czytelników będzie go rozu­

miał.

od tłumacza: B.G.

Ojczyzna przed dziesiątkam i lat O p iszm y ro k 1913. Z a ra z n a p o c z ą tk u teg o ro k u , 27 sty czn ia, św ię to w a n o u ro ­ dziny cesarza. W e w sz y stk ic h szk o łach ć w ic z o n o pieśn i: “ H eil D ir im S ieg er- k ran z” (C ześć T obie w w a w rz y n ie z w y ­ cięstw a- był to w ted y h y m n n a ro d o w y ) o raz “ D er K aiser ist e in lie b e r M a n n ” (c e ­ sarz to k o ch an y c z ło w ie k ). W p ew n y m m iejscu b rz m ia ło to “d ie h o h e W o n n e g a n z ” (pełen n ajw y ższej ro zk o szy [przyp.

tłu m ])., co d la n a jm ło d s z y c h nie b y ło ła ­ tw e do zro zu m ien ia. P o n ie w a ż w ty m c z a ­ sie w ię k sz o ś ć g ę si b y ła ju ż d a w n o z je ­ d z o n a i ty lk o je s z c z e n ie lic z n e b ie g a ły , w ię c d z ie c i w ie lo k r o tn ie p y ta ły c z y to o n a jw y ż s z ą “ W o n n e g a n s ” ( r o z k o s z n ą g ę ś [p rz y p . tłu m ]) c h o d z i. U ro d z in y c e s a r z a ro z p o c z y n a ły się z a w s z e n a b o ż e ń s tw e m k o ś c ie ln y m , w k tó ry m u d z ia ł b ra ły n ie ty lk o d z ie c i sz k o ln e , a le ta k ż e c z ło n k o ­ w ie m ie js c o w e g o K rie g e r v e re in (Z w ią z k u R y c e rs k ie g o ). W m ie js c o w o ś ­ c i, w k tó re j c h o d z iłe m d o s z k o ły , w ty m n a b o ż e ń s tw ie k a to lic k im z a w s z e b ra ł u- d z ia ł ta k ż e ż y d o w s k i w ła ś c ic ie l g o s p o ­ d y K a m m , g d y ż o n ta k ż e p rz e z k ilk a ty g o d n i b y ł ż o łn ie r z e m , a p rz e d e w s z y s tk im d la te g o , ż e te n z w ią z e k m u ­ sia ł u n ie g o o b c h o d z ić w s z y s tk ie sw o je u ro c z y s to ś c i z p o w o d u b ra k u in n e j r e ­ s ta u ra c ji. M ó j o jc ie c , ja k o a k ty w n y c z ło n e k , m u s ia ł z n o s ić k p in m a tk i, p o ­ n ie w a ż n ig d y n ie b y ł “R y c e rz e m ” a j e ­ d y n ie o d b y w a ł s łu ż b ę w o js k o w ą . W te d y w e te ra n i w o jn y 187 0 /7 1 w w ię k s z o ś c i ju ż p o u m ie ra li i o k re ś le n ie Z w ią z e k R y ­ c e rs k i n ie b y ło j u ż n a js z c z ę ś liw s z e .

P o z a ty m sto su n k i o d w ie lu ju ż lat b y ły b a rd z o stab iln e. P o n a d 4 0 la t tzn. o d o s ta ­ tniej w o jn y nie b y ło p o w o d ó w d o z m ian y cen i zaro b k ó w . O d k ied y się g a ło się p a ­ m ięcią, śle d ź so lo n y k o sz to w a ł 5 p fe n - nig ó w a c y g a ro k u p o w a ło się z a tę sa m ą c e n ę (...] K u fel p iw a m o ż n a b y ło d o sta ć za 10 p fe n n ig ó w i ty le ż k o sz to w a ła w ię k ­ szo ść 10 sz tu k o w y c h p a c z e k p ap iero só w . D la lep szy ch k a w a le ró w b y ły ró w n ie ż p a ­ p ie ro sy p o 2 i 3 p fe n n ig i. A le k to ju ż był n a p ra w d ę d o ro sły lub się d o n ich z a lic z a ł, raczej ty ch g w o ź d z i d o tru m n y n ie u ży ­ w ał, ty lk o c y g aro , a w d o m u czy te ż w c ią g u d n ia p racy n a p e łn ia ł fajk ę

“ p re s ó w k ą ” . T ę m o c n ą ta b a k ę k u p o w a ło się i sp rz e d a w a ło w o p a k o w a n ia c h p o j e d ­ nej ó sm ej funta.

P o n ie w a ż w o s ta tn im d z ie s ię c io le c iu b a rd z o m o cn o z b liż y liśm y się d o w ojny, w ięc rząd n iem ieck i w 1913 ro k u u z n a ł,ż e je s t n ie o d z o w n y m p o w ię k sz e n ie arm i. W p a rla m e n c ie o d b y ły się o stre d y sk u s je , ale w k o ń c u i p rz e c iw n ic y rz ą d u d o strz e g li tę g o rz k ą k o n ie c z n o ść . W sz y s tk ie m ia sta leżą ce w z d łu ż R e c h te n -O d e r-U fe r-E ise n - b a h n (n azw a p ra w o b rz e ż n e j o d rz a ń sk ie j linii k o lejo w ej [p rz y p .tłu m ]) aż p o O le sn o (org. R o se n b e rg ) stały się m ia sta m i g a rn i­

zo n o w y m i; o d W ro c ła w ia p o p rz e z K lu c z ­ b o rk , L u b lin ie c , T a rn o w sk ie G ó ry , B y to m d o K a to w ic (org. B re sla u , K re u z b u rg , L u b lin itz , T a rn o w itz , B e u th e n , K atto - w itz). Ta do tej p ory m niej u ż y w a n a lin ia k o le jo w a sta ła się n ag le lin ią p o śp ie sz n ą . Ten fak t dał d u ż o p racy i c h le b a ch o ćb y , że w n o w y c h g a rn iz o n a c h trz e b a b y ło do p o rząd k u d o p ro w a d z ić d ro g i, p o te m w y ­ b u d o w a ć koszary, ab y w ła śc iw ie u lo k o ­ w ać je d n o s tk i.

W k o ń cu w ielu m ie sz k a ń c ó w ty ch n o ­ w y ch m ia st g a rn iz o n o w y c h m ia ło ró w n ie ż có rk i na w y d an iu . M ę ż c z y ź n i, któ rzy p rz e d laty n o sili k ró le w s k ie s u rd u ­ ty, n ie ty lk o p rz e z u ro c z e ko b iety , ale na k a żd y m k ro k u i w sz ę d z ie by li fa w o ry z o ­ w ani. T rz e b a też d o d a ć , że s z lif i m a n ie ry ty ch ż o łn ierzy w sz ę d z ie p rz y je m n ie u j­

m o w ały , i nie w ia d o m o c o by w y ro sło z n ie je d n e g o m ło d e g o c z ło w ie k a , d la k tó re ­ go h o n o r zn a c z y ł w ięcej n iż n ę d z n a m a ­ m o n a, g d y b y b y ło m u d a n e b y ć ż o łn ie ­ rzem . Je d n a k n a w e t c a łk ie m zd ro w i c z ę sto m ieli n ie w ie lk ie szan se, je ż e li b y li n ie sz c z e g ó ln ie z b u d o w a n i, g d y ż p rz y za- m u stro w a n iu c zęsto b y ło w ięcej c h ę tn y c h niż p o trzeb n y ch .

W o statn ich latach p rz e d I w o jn ą św ia ­ to w ą w ro ln ic tw ie , tak że n a n aszy ch te re ­ nach p o ja w iło się c o ra z w ięcej n aw o zó w sztu c z n y c h . D u że m ajątk i z ie m sk ie m ając

lep iej w y sz k o lo n e k ad ry ju ż n ie c o w c z e ś­

niej s to so w a ły sz tu c z n e n aw o żen ie. W p ie rw s z y m d z ie s ię c io le c iu p o p rzeło m ie w ie k ó w w naszej o jc z y ź n ie (org. H eim at) p o w s ta ły p ie rw s z e zw ią z k i ro ln ik ó w , k tó re o d e g ra ły w ie lk ą ro lę w p o d n ie s ie n iu p lonów . O p ró c z teg o tak że śre d n ie g o s p o ­ d a rs tw a n aszej o jc z y z n y o sią g a ły d o b re p lo n y i n ie je s t p rz y p a d k ie m , ż e i te ra z po w ie lu la tach w o je w ó d z tw o o p o ls k ie w P o ls c e w p o ró w n a n iu z in n y m i je j c z ę śc ia ­ m i (c z ę s to m a ją c y m i le p sz e z iem ie) o s ią g a n a jle p sz e p lo n y p rz o d u ją c w p o l­

sk im ro ln ic tw ie .

W p ie rw s z y m d z ie s ię c io le c iu X X w ie­

k u, ż y ł w y c h o w a n y w n ie m ie c k ic h sz k o ­ łach P o la k , W o jciech K orfanty, k tó ry po ra z p ie rw s z y w ta k im z a k re s ie n a n aszy ch te re n a c h p o d ją ł p ro p a g a n d ę p o lsk o ści.

U d a ło m u się w y g ra ć w y b o ry d o R eich s g u i k o rz y s ta ją c z im m u n ite tu p o se lsk ie g o m ó g ł on w śró d n ie w y ro b io n e j i n aiw n ej lu d n o ś c i w y w o ła ć n ie w y p o w ie d z ia n ie w ie le n ie p o k o ju . M ię d z y in n y m i w y d a w a ł g a z e tę p o d n a z w ą “ K a to lik ” , w k tó rej w sz y stk o c o n ie m ie c k ie p rz e d s ta w ia ł w p rz e ja sk ra w io n y c h k o lo rach . P o n ie w a ż m y g ó rn o ś lą z a c y n a to n ie z b y t re a g o w a ­ liśm y, w ię c p o ja w ia li się u n as p o w ażn i d z ia ła c z e p ro p a g a n d o w i z p o z n a ń sk ie g o , k tó re d o p ie ro n ie c o p o n a d 100 lat n ależ ało d o P ru s , g d y ż ta m b y ło ich zn a c z n ie w ię c e j. N a z y w a n o ich u n as P y ram i. N a ­ g le w c ią g u k ilk u lat w e w sz y stk ic h w ię k ­ sz y c h m ie js c o w o śc ia c h n a z a sa d z ie prze- c iw s ta w n o ś c i p o ja w iły się:

a) d o B a u e rv e re in u o rg a n iz a c ja “ R o l­

n ik ” ; b ) d o D e u tsc h e V o lk sb an k p o w stał B a n k L u d o w y . N ie d a się u sta lić , k to s p " ' w a d z a ł ty c h p o z n a n ia k ó w d o nas, ale tern je s t, że b y li. [...]

W ten s p o s ó b o p u ść m y ro k 1913. K ied y n a p o c z ą tk u sie rp n ia 1914 ro z p o c z ę ła się w o jn a sk o ń c z y ł się ó w b ło g i stan.

M ę ż c z y ź n i p o sz li n a w o jn ę a d la ty ch , k tó rz y p o z o s ta li ro z p o c z ę ły się c ię ż k ie czasy . W listo p a d z ie 1914 ro k u g ro z iło n a sz e j o jc z y ź n ie w ie lk ie n ie b e z p ie ­ c z e ń s tw o k ie d y ro s y jsk i w alec to c z y ł się w n ie b e z p ie c z n e j o d le g ło śc i. Z p o m o c ą B o ż ą i w y siłk ie m naszej arm ii w y szliśm y z te g o s z c z ę ś liw ie . K o b ie to m , k tó ry ch m ę ż o w ie by li n ie o b e c n i, B ó g je d e n w ie, n ie b y ło ła tw o z ty m i w sz y stk im i z a d a n ia ­ mi u tru d n io n y m i je s z c z e p rz e z w o jn ę , ale w sp o s ó b z a d o w a la ją c y j e w y p ełn iały .

L e d w ie z a k o ń c z y ła się w o jn a n a fro n ­ tach , ro z p o c z ę ła się u n a s n o w a w a lk a , k tó ra c z ę s to n a w e t ro d z in y p o d z ie liła . K o rfa n ty tru d z ił się b a rd z o , ab y n asz G ó rn y Ś ląsk , k tó ry ju ż p o n a d 6 0 0 lat nie

(5)

b y ł z P o ls k ą zw iązan y , p rz y p isa ć n o w o ­ p o w sta łe m u p a ń stw u p o lsk ie m u . U ż y to w sz y stk ic h s'rodków i list ja k ie ty lk o były d o p o m y ślen ia. P o n ie w a ż p le b isc y t p rz e ­ p ro w a d z o n y 20 m a rc a 1921 zak o ń c z y ł się w ię k sz o ś c ią g ło só w z a N ie m c a m i, w ięc z g o d n ie z w c z e śn ie jsz y m i u zg o d n ie n ia m i p o d z ie lo n o G ó rn y Ś lą sk a n ajtłu śc ie jsz y k a w a łe k , n ajb ard ziej w a rto ś c io w ą część p rz e m y słu p rz y d z ie lo n o P o ls c e . G d y b y w y n ik p leb iscy tu b y ł o d w ro tn y to z a p e w ­ ne c a łą tę d z ie ln ic ę p rz e k a z a n o b y P o lsce.

K iedy w lipcu 1922 “p rz e c ią g a n o ” n o w ą g ran icę p ań stw o w ą, w ted y b a rd z o c zęsto n ie ste ty p rz e c in a ła i ro z d z ie la ła o n a w ażn e n ależące d o sie b ie c a ło śc i ja k np.

zakłady, parafie, g m in y czy m ajątk i ro ­ d zin n e. W 1923 ro k u p o n ie m ie c k ie j stro ­ nie b u d o w an o n o w e u rzęd y c e ln e i m ie sz ­ k a n ia d la celników . W p ie rw s z y m ro k u p o m ie sz c z e n ia m i słu ż b o w y m i ce ln ik ó w b y ły d rew n ian e sz o p y p ro w iz o ry c z n ie -“ ‘k leco n e , w k tó ry ch z im ą c z ę sto śn ie g hu-

•_.ł po m ięd zy ak tam i i in n y m i u rz ę d o w y m i d o k u m en tam i.

G łó d m ie sz k a n io w y p o 1918 ro k u p a n o ­ w ał w sz ę d z ie , je d n a k n a s k u te k p rz e ­ m ie sz c z e n ia się w ielu N ie m c ó w ze w sch o d n iej części G ó rn e g o Ś łą s k a d o je g o z a c h o d n ie j części, d o p ro w a d z ił tam , a sz c z e g ó ln ie w B y to m iu (o rg .B e u th e n ), do katastrofy. S p ad ła m o ż liw o ść n a u c z a n ia w sz k o ła c h , g d y ż w w ielu k la sa c h szk o ln y ch m u sia n o u rz ą d z ić z b io ro w e kw atery.

G d z ie ty lk o się d ało sta w ia n o d re w n ia n e b arak i. B y to m zn ala zł się w ta k złej sy tu ­ acji d lateg o , g d y ż n o w a g ra n ic a p o d z ie liła go m niej w ięcej w d w ó ch trzecich .

W e w sch o d n iej części G ó rn e g o Ś lą s k a z p o w o d u z e rw a n ia d o ty c h c z a so w y c h k o n ­ tak tó w z d o staw cam i p ro d u k tó w , c o b y ło n a stę p stw e m p o w sta n ia n o w ej, sztu czn ej gran icy , z a p a n o w a ł n a g le n ie d o b ó r to ­ w arów . C o d z ie n n ie o g ro m n e m asy p o trz e ­ b u ją c y c h ludzi z p o łu d n ia , w sch o d u i z a ­ c h o d u z m ierzały d o B y to m ia , b y tam się z a o p a trz y ć . W szy stk ie p u b liczn e środki tra n sp o rtu , sz c z e g ó ln ie tram w aje, by ły stale p rz e p e łn io n e . W iele je d n a k to w aró w w ty m c z a sie w N iem cz ech o b ję ty c h b y ło z a k a z e m w y w o z u , b ą d ź zn aczn y m i o g ra ­ n ic z e n ia m i. To s p ra w iło , że p ra c a n ie ­ m ie c k ic h c e ln ik ó w sta ła się b a rd z o tru d n a, g d y ż słu ż b o w o byli zm u sz e n i d o w y stę p o ­ w a n ia p rz e c iw k o sw o im ro d a k o m , k tó rzy w b rew sw ej w o li stali się c u d z o z ie m c a m i a w sp o só b n ie z a w in io n y zn ale źli się w p o trzeb ie.

W sty c z n iu 1923 ro k u w y d a rz y ł się w k o p aln i H ein itz w B y to m iu w ielk i w y p a ­ dek. Z g in ę ło w te d y 144 g ó rn ik ó w . W d użej c e c h o w n i nie m ieściły się w sz y stk ie tru m n y , m im o tego, że w iele c ia ł d o p ie ro p ó ź n ie j zo sta ło w y d o b y ty ch .

N ie z a p o m n ia n ą o k o lic z n o śc ią to w a ­ rz y s z ą c ą n am w ro k u 1923 b y ła cią g le p rz y ś p ie sz a ją c a in flacja. W ięk szo ść cen w p rz e c ią g u ty g o d n ia , a lb o raczej d ni, w ie ­

lo k ro tn ie w zrastała. S p ad ek w arto ści p ie ­ n ią d z a w ty m w y m ia rz e ja k i w y stęp o w ał w 1923 n ig d y w cześn iej się nie zdarzył, c h o c ia ż ju ż i w 1922 siła n a b y w c z a z n a c z ­ n ie sp ad ła, ale u trz y m y w a ło się to jesz c z e w ja k ic h ś ra m ach . N a stę p o w a ły o grom ne sk o k i, iż n ie m o ż liw o ś c ią b y ło , aby z a ro b ­ ki m o g ły d o trz y m a ć im kroku. K iedy na p rz y k ła d p rz e m y sł cię ż k i szy b k o się p rz e ­ staw iał i ju ż p ra w ie d o p a so w a ł zaro b k i do in flacji, to o d ra z u z a nim ro b io n o to sam o w u rz ę d a c h i z a n im je s z c z e p ie n ią d z e w y ­ p ła c o n o , n ie b y ły ju ż nic w arte. Z d arzało się, że z a m ie się c z n y z a ro b e k m o ż n a by ło k u p ić b o c h e n e k c h le b a lub je s z c z e m niej.

W ty ch n a jg o rsz y c h cza sa c h b y łem też u rz ę d n ik ie m , ale je s z c z e stan u w o ln eg o , i w arty k u ły ż y w n o śc io w e z a o p atry w ałem się w g o sp o d a rstw ie m o ich rodziców . J e d ­ n ak i m o im stary m ro d z ic o m , k tó rzy w p rz e c ią g u d w ó ch lat stracili tro je d o ro s­

ły ch dziec i i w zięli na w y c h o w an ie c z w o ­ ro o sie ro c o n y c h w n u k ó w , n ie p o w o d ziło się n a jlep iej. W c zasie urlo p u i w szelk im w o ln y m c z a sie u c z c iw ie o d p ra c o w y w a ­ łe m sw ó j d łu g , re p e ru ją c d ac h y w g o sp o ­ d a rstw ie , k o sząc, itd. Inni m oi k o led zy b y li zm u sz e n i zm ie n ia ć i szu k ać pracy tam , g d z ie sta ra n o się p rzy w y n ag rad zan iu u w z g lę d n ia ć in flację.

P o d c z a s g d y p ra c o b io rc y i inni, sz c z e g ó ln ie w ie lo d z ie tn i, p ro w ad zili n ie­

z w y k le c ię ż k ą w a lk ę o b y t, n iek tó rzy k a n ­ cia rz e w y k o rz y sty w a li tę n ie n o rm a ln ą sy ­ tu a c ję do o s z u k iw a n ia n ieśw iad o m y ch c z ę sto ludzi. W ten sp o só b b y w ało , że w c z e śn ie jsz e p o ż y c z k i i z astaw y h ip o ­ te c z n e w y ró w n y w a n o d o sło w n ie n a p iw ­ k iem . W B y to m iu , k tó ry ja k o m iasto g ra ­ n ic z n e , w y ją tk o w o d o teg o p aso w ał, k w itł p rz e m y t w aluty, g d y ż re la c ja niem ieck iej m ark i do p o ls k ie g o z ło teg o b a rd z o m o cn o się w a h a ła . N ie je d e n z k an cia rzy , których c z a se m n a z y w a n o “c ic h y m i k u p c a m i” , ty ­ m i c ie m n y m i in te re sa m i o z ło c ił się, je śli z ro z u m ia ł i zd o ła ł sw ój z y sk u lo k o w ać w s p o s ó b nie tracący n a w arto ści. G o tó w k a, lo k aty b a n k o w e w ciąg u za le d w ie god zin p o tra fiły staw ać się b e z w a rto śc io w e , gdyż k u rs n a g le w ie lo k ro tn ie skakał. K iedy ju ż o b ra c a ło się m iliard am i, a n a k o n ie c naw et b ilio n a m i, n a d sz e d ł w k o ń cu listopad 1923 ze sw o ją sta b lin ą m ark ą (org. R en- te n m a rk ), k tó r a ju ż za c h o w a ła sw o ją w a r­

tość. A le n ie ste ty n iew iele b y ło tych n o ­ w y ch p ie n ię d z y .Ja k o m iesięczn y zaro b ek z a listo p a d 1923 o trz y m a łe m całe 85 m a­

rek. W ten sp o só b zam k n ijm y ju ż niezbyt ra d o s n y ro k 1923

tłum : B e rn a rd G A ID A

c.d.n.

E l POCZTA PANTOFLOW A

<^T) Z u p o rem m a n ia k a w sp o m in a m na ła m a c h “ E c h a ” o o św ie tle n iu w n aszy m m ieście. To nie ty lk o m o je o d c z u c ie , że w n ie k tó ry c h p u n k tach m o ż n a d o stać w p ysk o d w id m a i sk u te k nie b a rd z o w esoły. S o lą w o k u je s t u liczk a p ro w a d z ą c a na p rz y sta n e k P K S . W ię k sz o ść ludzi d o je ż d ż a ją c y c h d o p racy lub sz k o ły p o ru sz a się tam w c ie m n o śc ia c h . N ie n ależ y to d o p rz y je m n o śc i. B ez k ra k a n ia - d o p ó ty d zb a n w o d ę n o si, d o p ó k i m u się u ch o nie u rw ie.

(^¡T) W p a ź d z ie rn ik u b r n a sz e lic e u m o b c h o d z iło sw ój ju b ile u s z 4 0 - lecia. O d b y ł się u ro czy sty Z ja z d A b so lw e n tó w z c z ę śc ią ja k n ajb ard ziej o fic ja ln ą i tą w e se ls z ą - ro z ry w k o w ą - ja k to b y w a p rzy tak ich o k a z ja c h . A b so lw e n c i zjec h ali się z ró żn y ch m ie jsc k ra ju i sp o z a też. N iestety , n ie w sz y sc y m ie jsc o w i by li w tem acie i n ie w zięli u d z ia łu w tej u ro c z y sto śc i - nie w ied zie li...

< ^ T | T ak a fajn a k a w ia re n k a m a rn u je n am się w D o b ro d z ie n iu . C zy żb y z a b ra k ło ludzi z p o m y s łe m i “ a rg u m e n te m ” w k ieszen i k tó rzy m o g lib y zo rg a n iz o w a ć tam p rz y tu ln e m ie jsc e sp o tk a ń d la sp ra c o w a n y c h i zm ęc z o n y c h ludzi p ra c y ? B y w a , że w “ P a lla śc ie ” cz y “ K u lc ie ” , nie m a n aw et m iejsc sto jący ch , a w n a sz y m D o m u K u ltu ry p u śc iu tk o . S zk o d a, k a w ia re n k a ład n a, u sy tu o w a n a w c e n tru m , n o i się m arnuje.

C zęść naszej m ło d zieży , k tó ra u w a ż a się za b a rd z o n o w o c z e sn ą i ży je ju ż X X I w iek iem , z a c h o w u je się c z ę sto ja k w ep o c e k a m ie n ia łu p an eg o . P rzy k ład : w n o w o o tw artej b a rd z o ład n ej z re s z tą d y sk o te c e n a “ strz e ln ic y ” , n o w o c z e śn ie u rząd zo n o u b ik a c je i nie ty lk o . M y d ło w p ły n ie służy do m y cia, n ie d o p ic ia (i to n a w y n o s), to ju ż n a sz a n o w o c z e sn a m ło d z ie ż p o w in n a w ied zie ć. G d z ie tam ! M ała d e m o lk a w W C s k ła n ia d o teg o , by za p o trz e b ą w p u sz c z a ć ty lk o w o b ecn o ści o c h ro n ia rz a . Sikaj i sp ad aj, a m y d ło i k ran y zo staw n a m iejscu!

(6)

Z HISTORII DOBRODZIENSKIEGO PRZEMYSŁU

Z przyjemnością informujemy Czytelników naszego pisma, iż począwszy od tego numeru mamy możli­

wość zaprezentowania cyklu czterech artykułów poświęconych historii przemysłu na terenach Dobro­

dzienia pióra Edwarda Goszyka z Miotka. Będą to

“Dobrodzieńska Huta Szkła w Rędzinie”, “Dobro- dzieńska Huta Żelaza”, “Gazownia Miejska w Dobro­

dzieniu”, “Młyn Papierniczy w Bzionkowie”. Dziś prezentujemy pierwszy z nich.

Red.

EDWARD GOSZYK

D O B RO D ZIEŃ SK A HUTA S ZK ŁA W R ĘD ZIN IE

Po śm ierci cesa rza K a ro la V I /2 0 10. 1 7 4 0 /w czasie, g d y szereg w ła d có w d ro g ą d y p lo m a ty c zn ą w y su w a ło ró żn e p re te n sje p o d ad resem n o w e j w ła d c zy n i A u strii, M a r ii Teresy, m ło d y k ró l p r u s k i F ryd eryk II u d e rzy ł n a Ś lą s k i za ją ł g o siłą. W ykorzystał p r z y tym p o tę g ę m ilitarną, stw o r zo n ą p r z e z sw e g o o jca a ta kże n a p e łn io n y skarbiec. N ie p r z y p u s z c z a ł je d n a k , że b ę d zie m u sia ł ta k d łu g o b ro n ić sw e j zdobyczy, bo aż. w tr ze c h w o jn a ch , zw a n y c h ś lą sk im i (1740-42, 1744-45, i s ie d m io le tn ie j 1756-63).

Już po pierwszej a jeszcze bardziej po drugiej w ojnie śląskiej Fryderyk II przystąpił do napełniania pustego ju ż skarbca państ­

wowego. Podatki wys'rubowano do ostatecznych granic, ale i to nie wystarczyło. K ról “zalał” R zeczpospolitą i Saksonię fałszyw ą m onetą, rujnując ich finanse. Im ał się także innych sposobów , nie m ających nic w spólnego z uczciw ością.

Innym sposobem napełniania kiesy, co praw da w przyszłości m ogły być podatki od lego, czego jeszcze nie było. N a now o za­

garniętych terenach należało stw orzyć przem ysł, potrzebny zresztą do rozbudow y m ocarstw ow ości Prus. M onarcha w ydelegow ał więc starszego inspektora leśnego R ehdanza na now o zagrabione ziem ie w celu nakłonienia w łaścicieli w iększych m ajątków ziem skich do budow y w ich w łościach zakładów produkcyjnych.

W ydaje się to dziw ne, że misji tej nie pow ierzył jakiem uś zasłużonem u oficerow i. W ybór ten nie był jed n ak przypadkow y.

Podstaw ą całego ów czesnego w ytw órstaw a był w ęgiel drzew ny i tylko w oklicach zasobnych w lasy m ogły pracow ać huty, kuźnie, szklarnie i inne tego typu zakłady.

Śląsk, a w łaściw ie regiony K arkonoszy i G ór Izerskich, słynął z artystycznych w yrobów szklarskich. W ydaw ało się, że nic prostrzego ja k uruchom ienie oraz rozbudow a tam tejszych zakładów.

M ożna by w tym zakresie dogonić Czechy, a naw et je prześcignąć.

Jednym z pierw szych zarządzeń F ryderyka II był całkow ity zakaz im portu w szelkich czeskich w yrobów ze szkła. K ażdego w ędrow nego szklarza - C zecha, z tych to: “okna szklić, garnki drutow ać” traktow ano jak o szpiega i tak też z nim postępow ano.

Sw ym i zarządzeniam i król spow odow ał w ręcz coś przeciw nego.

Nie uw zględnił m ianow icie, że podczas w ojen m anufaktury te padły w zupełną ruinę i nie były zdolne podjąć produkcji. Poza tym były one zależne od C zech w zakresie niektórych surow ców ja k też rynków zbytu. D otego zniesiono specjalne przyw ileje, nadane m istrzom szklarstw a przez rząd austriacki.W szystko to groziło ja k nie katasrofą to przynajm niej potężnym blam ażem .

R ehdanz energicznie przystąpił do w ykonyw ania sw ego zadania.

O dw iedzał m ajętną szlachtę i m agnaterię i po zapoznaniu się z w arunkam i i surow cam i lokalnym i nakazyw ał im budow ę huty,

fabryki fajansu czy innego jesz c z e za­

kładu. P rzeprow a­

dzał to w brew woli w łaścicieli, którzy

nakazy inspektora przyjm ow ali z d użą rezerw ą. S zczególnie bronili się przed budow ą hut szklą, gdyż znaną im była nieopłacalność tego rodzaju produkcji. U rucham iano w ięc w ielkie piece, św ieżarki. w al­

cow nie lub podobne, co nie zaw sze pom agało. N acisk inspektora był w ielki, w ielką też była bojaźń przed niełaską króla.

Prześledźmy teraz w dużym skrócie tok produkcji szkła w owych czasach.

N ajpierw zgrom adzono podstaw ow y surow iec, jak im je s t czysty piasek krzem ionkow y. Drugi składnik to różne zw iązki chem iczne, których zn aczna część zaw arta je s t w potażu. Ten zaś uzyskiw ano ze spalenia drew na. Pow stały z tego popiół dostarczano do potażam i, gdzie go ługow ano, odparow yw ano, kalcynow ano i następnie pako

w ano do beczek ju ż ja k o produkt końcow y. W niektórych dalekich od splaw nych rzek okolicach spopielano częstokroć naw et połow ę pozyskiw anego drew na, bo aż z 35- 4 0 m3 otrzym yw ano zaledw ie 1000 1 popiołu. N ajlepszy potaż otrzym yw ano z drew na dębow ego.

N ależało też zm agazynow ać odpow iedni zapas surow ców energe­

tycznych a w ow ych czsach był to w yłącznie w ęgiel drzew ny. By go w ytw orzyć w m ielerzach, p o trzeb o w an o znów dużych ilości drew na. Z około 12m3 otrzym yw ano 1 tonę w ęgla drzew nego.

Produkcję szkła rozpoczynano od zm ieszania w odpow iednie' proporcjach piasku z potażem i innym i jeszcze dodatkam i i prażenra- tego w szam o to w y m garze. D la uzyskania w piecu hutniczym w ysokiej tem peratury, a m ieszanina topiła się dopiero przy ok. 1400 C, podsycano ogień podgrzew anym pow ietrzem , stosując do tego specjalne dm uchaw y.

C zęstokroć w szklarniach usytuow anych w przysiółkach śródleśnych, tak ja k to by ło częścio w o w przypadku Rędziny, skąpiono na zakup drogich utleniaczy i innych dodatków uszlachet­

niających. zadaw alając się w yłącznie potażem . U zyskiw any z tego produkt zw ano szkłem leśnym . M iało ono odcień jaśniejszej czy ciem niejszej zieleni, w ięc robiono z niego butelki, naczynia i inne przedm ioty, nie w ym agające zbytniej przejrzystości.

W okolicy D obrodzienia pierw sza huta szkła pow stała w S krzydłow icach (1761) jesz c z e podczas trw nia w ojny siedm iolet­

niej. W łaścicielką je j była w dow a po poruczniku von Podew ils.

W net zanotow ano drugiego w spółudziałow ca. Był nim Z borow ski, pan na G ardaw icach (Pszczyńskie). W roku 1763 m anufaktura ta przeszła w posiadanie von Falkenberga, który w ydzierżaw i! ją dw om m oraw skim m istrzom . D ziesięć lat później należała ju ż do de B o y en ’a. ale w roku 1796 w łaścicielem był v. S ebottendorf. Ten ' a zam yka.

P onow ne uruchom ienie następuje w roku 1805.

Po w zlotach i upadkach o statecznie zlikw idow ano ją trzydzieści lat później.

Druga huta szklą zw iązana jest ściśle z dobrodzieńskim dworem. Jego właściciel rotmistrz v. Stumer, w przededniu bankructwa musi in­

westować w przedsięwzięcie, które doraźnie nie przniesie mu zysków a w prost przeciwnie, przśpieszy jedynie krach.

I rzeczywiście!

Już w następnym roku rotm istrz sprzedaje dw ór w raz z w szelkim i przynależnościam i, by przez osiem jeszcze lat być je g o dzierżaw cą.

R ehdanz czy też je g o następca nie próżnow ał, skoro v. Stum er otrzym ał koncesję na uruchom ienie szklarni 2 grudnia 1788 roku.

Piec usytuow ano w śródleśnym przysiółku R ędzina, gdzie “pod ręką” było złoże piasku krzem ionkow ego. W ęgiel drzew ny d ostar­

czali budnicy z pobliskich ostępów , natom iast potażniczy i piec do w ypalania w apna znajdow ał się w D obrodzieniu kolo zabudow ań dw orskich.

Surow ce używ ane w R ędzinie byty dość podlej jak o ści a jed n ak prócz zielonego produkow ano też szkło na szyby okienne.

W roku 1811 rędziński zakład, na polecenie rządu, został skon­

trolow any przez asesora K rugera. Przez kilka lub naw et kilkanaście lat rędzińską hutę dzierżaw ił K arol M ittelstadt - do roku 1830, kiedy to stał się najem cą glinickiej w ytw órni fajansów .. W roku 1834

(7)

FIRMA HANDLOWA

»WZOREK«

Dealer Huty Kościuszko oraz firmy ZINPLAST

42-780 Ligota Dobrodzieńska ul. Wojska Polskiego 24

tel. (0-34) 575-238 NIP 575-000-49-44

POLECA:

- wyroby hutnicze - kształtowniki

- blachy czarne i ocynkowane - rury czarne i ocynkowane - pręty, druty

- rury polietylenowe i PP - woda, gaz, telekom unikacja - inne

CENY PRODUCENTA wyroby posiadają certyfikat

ZAPRASZAMY

MATERIAŁY BUDOWLANE:

- cement - wapno - papa - lepik - styropian,

- wełna mineralna - pustaki

- bloczki - płyty VPS

- ogrodzenia betonowe - rury betonowe

- kręgi betonowe

- inne wyroby betonowe

notujem y tu Józefa P iegzę ja k o dzierżaw cę., którym był jeszcze w roku 1848 a być m oże, że naw et do końca istnienia huty.

W ro c z n ik u 1853 L u b lin ie c k ie j G a z e ty P o w ia to w e j z n a jd u ją się d w a zn a m ie n n e o g ło s z e n ia . P ie rw sz e z n ic h zo sta ło zre d a g o w a n e przez K siążeń cy U rz ą d D ó b r i L asó w w D o b ro d z ie n iu i b rz m ia ło /» n o tak: “D o tą d p rz y n a le ż n y c h d o hu ty sz k ła w R ęd zin ie 6 nów m ie sz k a ln y c h p rz e z n a c z a się d o ro z b ió rk i i b ę d ą o n e w d n iu 19 m arca do p o łu d n ia o g o d z. 9 -tej w R ę d z in ie w d ro d ze p rzetarg u p rz e k a z a n e za g o tó w k ę o fe ru ją c e m u n a jw y ż sz ą c e n ę .”

G w o li ścisło ści - p rz e trg ten nie o d b y ł się z p o w o d u z ad y m ik i i w y so k ich śn ieg ó w . P rz e ło ż o n o g o na d z ie ń 8 k w ietn ia.

A o to tre ść n a stę p n e g o o g ło s z e n ia z 30 lip c a 1853 r:

“W zw ią z k u z z a m k n ię c ie m fa b ry k i sz k ła w R ęd zin ie za ło ż y łe m m a g a z y n w s z y stk ic h ta m te jsz y c h w y ro b ó w i d o ­ d a tk o w o p ro d u k tó w ze sz k ła c z y ste g o , ta k ż e szy b o k ie n n y c h (po c e n a c h fa b ry c z n y c h ) łą c z n ie z lu stram i i zło c o n y m i listw a m i...”

H. Berg w Dobrodzieniu.

P arę m ie się c y p ó ź n ie j o p u b lik o w a n o trz e c ie z k o lei o g ło sz e n ie - rek lam ę:

“P o lik w id acji rę d z iń sk ie j hu ty sz k ła p o sta n o w iłe m te sam e so rty szk ła, k tó ry c h sp rz e d a ż p ro w a d z iła p o p rz e d n io rę d z iń sk a h u ta szk ła, z b y w a ć p o ty ch sam y c h ce n a c h , o c z y m w szy stk ich z aw iad am iam .

Rędziny, dnia 20 lutego 1854 Szymon Max"

O sie m m iesięcy p ó źn iej n ie ste ty zm arł ten m istrz szk larstw a.

R ę d z in a , p rzed ro k ie m 1788 s e n n a ś ró d le ś n a e n k la w a , p rz n a le ż n a d o Z w o zu , b y ła z a m ie sz k a n a p rz e z n ie lic z n ą g ru p ę ro b o tn ik ó w leśn y ch . B y ła ta m le ś n ic z ó w k a o raz fo lw ark . S k ąd in ąd w iem y, że m ia n e m fo lw a rk u o k re ś la n o c zsam i ja k ą ś szo p ę

na o w c e lub sto d o łę z m ie sz k a n ie m dozorcy. W roku 1830 fo lw a rc z e k ów z lik w id o w a n o .

B u d o w a i u ru c h o m ie n ie hu ty sz k ła sp o w o d o w a ły silny n apływ ludzi d o teg o p rz y sió łk a . Ś ciąg n ęli ta m u rzędnicy, m istrzo w ie i ro b o tn icy , w ę g la rz e , k o p a c z e , sto la rz e , h a n d la rz e i w ozacy. W roku 1840 b y ło ta m 18 d o m o s tw a lic z b a m iesz k a ń c ó w w y n o siła 193 (w ro k u 1849 o je d n e g o w ięcej). M im o , iż w rz a ła tam w y tę ż o n a p raca, d o b ro b y tu nie było.

D w a la ta p o z lik w id o w a n iu h u ty w R ę d z in ie (1 8 5 5 ) m ieszk ało ta m ju ż ty lk o 115 o só b . W ro k u 1858 istn iało je s z c z e 14 d o m ó w z a m ie sz k a ły c h p rz e z 98 o so b y , ale w ła śn ie p rz e n o s z o n o stam tąd u rz ą d n a d le ś n ic tw a d o D o b ro d z ie n ia w ięc p rz y s ió łe k zn ó w się w y lu d n ił.

K ró tk o , b o z a le d w ie p rz e z n ie c a łe sie d e m d z ie sią t lat trw ała św ie tn o ść R ęd zin y . W ra z z u sta n ie m sk rz y p ie n ia k o ła w o d n eg o i św istu tło c z o n e g o p rz e z m iech y p o w ie trz a u m ilk ły też odg ło sy g o rą c z k o w e j p ra c y i p o h u k iw a n ia w o źn icó w .

N a sta ła trw a ją c a d o d z iś p o ra p o w tó rn e g o sp o k o ju , sen n o ści i zap o m n ien ia.

Literatura

W. L. Molly - Ortschafts - und Entfemungs-Tabelle des Regierungsbezierkes Oppeln - 1860

A. Weltzel - Geschichte der Stadt und Herrschaft Guttentag - Ratibor 1882.

(8)

OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA SZEMROWICE (dokończenie)

W dniu 5 marca 1966r. powstał Społeczny Komitet Budowy Remizy O.S.P. w Szemrowicach.

w

skład Komitetu weszli: cały Zrząd O.S.P. i przedstawiciele władzy terenowej.

Na przewodniczącego Komitetu wybrano przew. Gromadzkiej Rady Narodowej p. Pawła Weisa. Dokonano również wstępnego podziału zadań, uzględniając podeszły wiek przewodniczącego Komitetu, sprawy organizacyjne powierzono prezesowi i naczelnikowi O.S.P. Okazało się, że zapał strażaków był duży. W szybkim tempie zaczęto organizować materiały budowlane, przygotowano produkcję pustaków s'ciennych oraz materiał pomocniczy - drewno budowlane na rusztowania i deskowanie.

Słabą stroną okazała się część administracyjna ponieważ dokumentacja typowego obiektu remizy starażackiej, dostarczono przez powiatową Komendę Straży Pożarnych w Lublińcu i stwierdzono, że obiekt mógł być mało funkcjonalny na te czasy i warunki nie nadawał się do zatwierdzenia i do realizacji budowy. Spełnienie tych okolicznos'ci warunkowało uruchomienie s'rodków inwestycyjnych z dotacji państwa i dalsze kontynuowanie czynu. Pokonanie trudności z opracowaniem i zatwierdzeniem dokumentacji oraz usunięcie innych przeszkód trwało do wiosny 1968 roku i wtenczas przystąpiono do robót budowlanych.

Przez ten długi okres wyczekiwania u ludzi mniej odpornych zaczął wygasać zapał do realizacji czynu. Została tylko część chętnych do realizacji czynu - rozpoczętego działania.

Udział strażaków i pozostałych mieszkańców Szemrowic w pra­

cach przy budowie remizy przedstawia się następująco: Józef Goj 587 godz., Eryk Kuc 579 godz., Jerzy Dylka 357 godz., Ryszard Miosga 221 godz., Emil Matziol 195 godz., Ernest Dylong 193 godz., Maksymilian Kuc 147 godz., W alter Dylka 145 godz., Stanisław Durok 96 godz., Paweł Kuc 101 godz., Franciszek Krzywoń 92 godz., Jan Langer 46 godz., Jerzy Goj 83 godz., Eryk Kostyra 121 godz., Jan Kostyra 85 godz., Lucjan Dymarek 41 godz., oraz W ilhelm Dylka, Alojzy Kuc, Jan Woj- tarski, Paweł Picheń, Paweł Tomasek, Paweł Miosga, Teodor Dylong, Rudolf Goj i inni nie wymienieni, których udział był również spory chociaż nieco mniejszy ale przez nas ceniony.

Z wyróżniających się naszych mieszkańców, którzy służyli po­

mocą w formie darowizny materiałów budowlanych, transportu, robo­

cizny i pomocy finansowe należy wymienić: Bernard Kostyra, Jerzy Kurek, Alojzy Kuc, Józef Serwusiok, Urban Kostyra, Paweł Miosga, Alojzy Murek, Robert Dylong, Teodor Dylong, Rudolf Goj, Marta Gurok, W iktor Kołodziejczyk, W iktor Kistela, Tomasz Szczygieł, Szczygieł Augustyna, Józef Szczygieł, Eryk Lysy, Kazimierz Jarosiński, Jerzy Bednorz, Ernest Kontny, Reinhold Honcia, Jerzy Miozga, Paweł Szczygiol, Zdzisław Czapla, Paweł Piegza, Tomasz Macha, Franciszek Kuc, Jan Respondek, Teodor Wloczyk, Teodor Franuś, W alter Eiband, Ewald Gurok, Bernard i Alojzy Brzytwa, Franciszek Dylong, Antoni Miosga,

Do wykonania tak wpanialego czynu przyczyniły się instytucje:

1. Inspektorat P.Z.U. w Lublińcu - dotacja finansowa.

2. Pow. Kom. Str. Pożarnych w Lublińcu - pomoc organizacyjna.

3. Nadleśn. Państw. Dobrodzień - darowizna mat. drzewnego.

4. Dobrodzieńskie Fabryki Mebli - nieodpłatne udostępn.

warsztatu.

Lato 1969 roku, prace przy budowie remizy dobiegły końca, Zarząd O.S.P. zorganizował oficjalny odbiór i przekazanie remizy w użytkow­

anie Ochotniczej Straży Pożarnej w Szemrowicch.

W przekazaniu wzięły udział władze administracyjne szczebla powiatowego i gromadzkiego z udziałem sąsiednich jednostek O.S.P.

W części oficjalnej wyróżniający się strażacy zostali udekorowani medalami za zasługi dla pożarnictwa, a najstarszy wiekiem i pierwszy komendant straży w Szemrowicch druh Robert Dylong został ude­

korowany złotym medalem zasługi dla pożarnictwa.

Po przemieszczeniu całego sprzętu pożarniczego do nowej remizy zauważono pewną podbudowę ducha w naszych strażakach. Na prze­

strzeni tak wielu lat działalności nastą­

piło również wiele zmian personalnych w składach zarządów w różnych okresach

czasu. Na stanowiskach byli: Edmund Matyja, Paweł Goj, Edward Brzytwa, Eryk Kuc, Franciszek Krzywoń, Henryk Nowak i ostatnio Alfred Jędruś. Pozostali członkowie zarządów również się zmieniali z przyczyn od siebie niezależnych jak zmiana miejsca zamieszkania, zmiana zatrudnienia, zmarli i inne.

Kierowcami samochodów i mechanikami motopomp byli: Paweł Szczygiol, Franciszek Szczygieł, Rudolf, Koza i Rudolf Wiendlocha.

Komenda Powiatowa Straży Pożarnych kierująca przydziałami sprzętu podległym jednostkom , przydzieliła nam w marcu 1971 roku nowy samochód “Zuk” przystosowany do celów pożarniczych, a samo­

chód ‘DODG" odebrano do skasowania. W ymieniono również mo­

topompy i uzupełniono potrzebny sprzęt pomocniczy i ochronny.

O.S.P. działając profilaktycznie brała corocznie udział w kontro­

lach terenowych celem zlikwidowania nieprawidłowości zaistniałych w gospodarstwach indywidualnych w zakersie przestrzegania przepisów w zakresie bezpiecznego użytkowani urządzeń elektrycznych, urządzeń grzewczych, przewodów kominowych, zachownia odległości przy składowaniu materiałów łatwopalnych w pobliżu źródeł ognia ma­

gazynowanie paliwa do pojazdów mechanicznych, zachowanie os­

trożności przy paleniu tytoniu w czasie letnim, a szczególnie zwalczać wypalanie traw wiosną i palenie ognisk w ogrodach w pobliżu zabudowań.

Największe pożary w jakich gaszeniu O.S.P. brała udział to zabudowania dworskie w sąsiednich Zębowicach, pożar koście zabytkowego w Szemrowicach, pożar domu mieszkalnego,drewnianego , krytego słomą w Szemrowicach, gdzie mieszkał krawiec Górny Józef, oraz stodoła drewniana, słomą kryta obok wejścia głównego na cmentarz w Szemrowicach. Było też wiele wyjazdów do pożarów poza naszym terenem i do pożarów leśnych. Skuteczność działania naszej jednostki w pożarach lasów jest ograniczona ze względu na posiadany sprzęt.

Działalność profilaktyczną w terenie uważamy za celowa a drugim ważnym elem entem wartościowego istnienia jest gotowość bojowa - poziom wyszkolenia. W edług posiadanego doświadczenia to okresowe ćwiczenia poszczególnych sekcji i organizowanie zawodów strażackich pomiędzy jednostkam i O.S.P. na szczeblu gminy czy rejonu są wiary­

godnym sprawdzianem wartości poszczególnych oddziałów.

Jako dow ód rzeczow y na pow yższe dane zobaczym y w pom ieszczeniu biura O .S.P. w gablocie 6 pucharów i na ścianie 8 dyplom ów zdobytych na zaw odach strażackich za zajęcie czołowych m iejsc przez O .S.P. w zaw odach. Jest tam jeszcze jed n o zdjęcie z 1948 roku, przedstaw iające naszą orkiestrę strażacką po pow rocie z w ojew ódzkiego przeglądu orkiestr strażackich w K atow icach po zajęciu III -go m iejsca spośród 29 orkiestr w ojew ództw a, to jest w yraźny dow ód uzyskania w ysokiego poziom u przez ćw iczenie , jest to rzadka spotykana św ietność zdobyta w trudnych w arunkach prze-'

tak m łody zespół. ).

Po ostatnim w alnym zebraniu, zauważa się podniesienie poziomu zainteresowania pożarnictwem, a zarazem jeg o przeszłością. Staraniem naszej O.S.P. przekazano do naszej jednostki strażacką pompę ręczną, pochodzącą z początków obecnego wieku. Sprzęt ten od wielu lat był nie konserwowany i bardzo zaniedbany, wymagający częściowej rekon­

strukcji, obecnie lśni świeżością jakby w tym roku zszedł z taśmy produkcyjnej i będzie pięknym i w artościowym eksponatem świadczącym o historii pożarnictwa. Czyn ten jest zasługą nowego zarządu i części strażaków, którzy z poświęceniem wiele czasu, żmudnej pracy i przy pomocy kilku zakładów rzemieślniczych dokonali rekon­

strukcji i renowacji, doprowadzili pompę do idealnego stanu. Pomocy udzieliły zakłady rzemieślnicze: Czaja Józef z Szemrowic, Czaja Piotr zWarłowa, “P R O M E T ’ z Dobrodzienia i Toman z W arłowa, oraz nauczyciel Mrozek z Dobrodzienia.

Odmłodzony zarząd i w ogóle cały skład osobowy Straży Pożarnej widzi potrzebę zadziałania G minnego Zarządu O.S.P. , który może nadawać kierunek działania, wspierania w podnoszeniu wiedzy fachowej oraz w potrzebach finansowych, gdyż jak w szyscy wiemy sytuacja na tym odcinku nie uległa porawie i O.S.P. nie posiada warunków wzbogacenia swojej kasy do poziomu swoich potrzeb. Nowy skład Zarządu O.S.P. : Alfred Jendruś - prezes, Klaudiusz M aziol - komendant, Marek Czapla - z-ca komendanta, Stanisław Durok - sekre­

tarz, Urszula Goj - skarbnik, Józef Goj - gospodarz.

Spisał: ST A N ISŁ A W DUROK A J L

mmmm

8

Sfai'KÎ

(9)

WYCIECZKA DO LWOWA

“Więc gdybym m iał kiedyś urodzić się znów - Tylko we Lwowie!

Bo ni ma gadania i co chcesz, to mów - Ni ma - ja k Lwów!"

W dniach 12-16 września 1996 roku Stowarzyszenie Współpracy Polska - Wschód - Wojewódzki Oddział Opole - zorganizowało wycieczkę do Lwowa i Ka­

mionki Strumiłowej (dawne miasteczko powiatowe, odległe od Lwowa ok. 45km, kier. półn. - wsch. Sokal - Radziechów)

C ele w y cieczk i:

1. Z w ie d z e n ie lic z n y c h h is to ry c z n y c h z a b y tk ó w stareg o , a le ju ż m ilio n o w e g o L w o w a.

2.Z a p o z n a n ie się z ż y c ie m m ie sz k a ją c y c h ta m P olaków . 3. U d z ia ł w u ro c z y s to ś c ia c h o d p u sto w y c h “P o d w y ż sz e n ie K rz y ż a Ś w .” i p o d n ie s ie n ia d o ran g i “ S A N K T U A R IU M ” K o śc io ła w K a m io n c e S tru m iło w e j - U K R Z Y Ż O W A N E G O P A N A JE Z U S A z M ila ty n a .

4. O d w ie d z e n ie m o ic h stro n ro d z in n y c h , n ig d y n ie z a p o m ­ n ia n y c h B a rsz c z o w ic , w k tó ry c h u c z ę sz c z a łe m d o szk o ły p o d sta w o w e j, a p ó ź n ie j ju ż p ra c o w a łe m ja k o n a u c z y c ie l szk o ły ra d z ie c k ie j (m a te m a ty k a - c h e m ia ), a z kolei n a u c z y c ie l szk o ły p o lsk iej z a c z a só w n ie m ie c k ic h .

R e la c ję z w y c ie c z k i ro z p o c z n ę o d L W O W A

W d zie ja c h k u ltu ry p o ls k ie j L w ó w o d e g ra ł rolę, k tó rej żad en b a d a c z p rz e s z ło śc i z b a g a te liz o w a ć nie m o że.

W latach n ie w o li b y ł o n o b o k K rak o w a, W arszaw y , W iln a i P o z n a n ia je d n y m z n a jw a ż n ie jsz y c h d la P o la k ó w o śro d k ó w k u l­

tu raln y ch i p o lity c z n y c h , a p o p ie rw sz e j w o jn ie św iato w ej je d n ą z d u c h o w y c h s to lic P o ls k i. (U n iw e rsy te t Ja n a K az im ie rz a , P o lite c h n ik a - Ig n acy M o ś c ic k i W y ż sz a S z k o ła H an d lu Z a g ra ­ n iczn e g o , A k a d e m ia R o ln ic z a , Targi W sc h o d n ie , L w o w sk a F ala z T o ń k iem i S z c z e p k ie m , B ib lio te k a O sso lin e u m , Z e sp o ły S p o r­

to w e “ P o g o ń ” i “C z a rn i” , 3 k a te d ry k a to lic k ie (łaciń sk a , o rm ia ń ­ ska, g re c k o -k a to lic k a ) P a n o ra m a R a c ła w ic k a , C m e n ta rz O rląt, C m e n ta rz Ł y czak o w sk i).

W roku 1931 p o d w z g lę d e m n a ro d o w y m - stru k tu ra m ie sz ­ ańców L w o w a p rz e d s ta w ia ła się n a stęp u jąco :

---

Według języka ojczystego

Według wyznania rzymsko-kat.

Według wyzn.

grecko-kat.

Wyzn.

mojżeszowe

Polacy ok. 65% 51%

Żydzi ok.30%

Ukraińcy 11% ok. 16%

P o p rzeg ran ej k a m p a n i w rz e śn io w e j 1939 ro k L w ó w zn a la z ł się w g ra n ic a c h Z w iązk u R a d z ie c k ie g o , a 30 c z e rw c a 194 lr. zo stał zaję ty p rz e z arm ię n ie m ie c k ą .

C ztery dni p ó źn iej N ie m c y w sp o m a g a n i p rz e z n acjo n a listó w u k raiń sk ich d o p u śc ili się w e L w o w ie je d n e j z n ajb ard ziej w strz ą sa ją c y c h z b ro d n i,z a b ija ją c n a W z g ó rz u W u le c k im d w u ­ d z ie stu k ilk u w y b itn y c h u c z o n y c h p o lsk ic h i k ilk u n astu c z ło n k ó w ich rodzin.

W w ięzie n iu p rzy ul. Ł ą c k ie g o z a a k a to w a n o n a śm ie rć prof.

K azim ierz B a rtla ,p ię c io le tn ie g o p re m ie ra rząd u P olski.

23 lip c a 1944 ro k u ro z p o c z ę ła się trw ająca cz te ry dni b itw a o L w ów . B rały w niej udział je d n o s tk i A rm ii K rajo w ej w sile 3 0 0 0 ludzi.

U k ła d y ja łta ń s k i i p o c z d a m sk i o raz p rze­

su n ię c ie n a ic h p o d sta w ie g ra n ic o d ro d z o n e j P o lsk i na zach ó d p rz e są d z iły n a ich p o d sta w ie g ra n ic e P o lsk i i o p rzy n ależn o ść L w o w a. D z iś ta k z w a n a Z ie m ia L w o w sk a należy d o U krainy.U sc h y łk u 1945 ro k u P o la c y w z w a rty c h g ru p ach zaczy n ają o p u sz c z a ć L w ó w i p rz e m ie s z c z a ją c się n a zac h ó d o sie d la ją się g łó w n ie w B y to m iu , G liw ic a c h i w p rz e w a ż a ją c e j m asie w e W ro cław iu .

M oja relacja z pobytu we Lw ow ie w d n. 12 - 1 6 września W dn iu 13 w rz e śn ia z ło ż y łe m b iało - cz e rw o n e g o źd zik i z D o b ro d z ie n ia n a c m e n ta rz u “O rlą t L w o w s k ic h ” ,na gro b ach a u to rk i “ R o ty ” M arii K o n o p n ick iej i w y b itn e g o m a la rz a A rtu ra G ro ttg e ra , a u to ra o b ra z u “C h ło p ie c z B a rsz c z o w ic ” i p rzy p o m ­ niku A d a m a M ic k ie w ic z a n a P lacu M ariack im . W cen tru m

m ia sta n ie z aszły w ię k sz e zm ian y w w y g lą d z ie m iasta. Te sam e ulice, k a m ie n ic e , k o ścio ły , m u z e a , ratu sz, u n iw esy tet, kopiec

“ U n ii B rz e sk ie j” , k o p u ły k ated ry łaciń sk iej, k o śc io ła B er­

n ard y n ó w i d o m in ik a n ó w , ce rk w i Jura. N a W ałach H etm ań sk ich stoi o d re m o n to w a n y W ielk i T eatr, 3 00 m etró w od teatru stoi now y, z b rązu z b u d o w a n y p o m n ik w ie sz c z a u k raiń sk ieg o T arasa S zew czen k i. P ie n ią d z e n a b u d o w ę p o m n ik a p rzek azali U kraińcy z K an ad y i S tan ó w Z je d n o c z o n y c h . P rzed b y ły m U n iw ersy tetem Ja n a K a z im ie rz a u sta w io n o p o m n ik Iw a n a F ran k a. Z a b y tk o w e k a m ie n ic e o ta c z a ją c e ra tu sz i w ały o b ro n n e (z w yjątkiem k a m ie n ic y Ja n a S o b ie sk ie g o ) a tak że i in n e z n ajd u jące się w b lisk o śc i k o śc io ła J e z u itó w w y m a g a ją k o n ie c z n y c h i to n a ty c h m ia s to w y c h rem o n tó w . M a ło liczeb n a je s t k o m u n ik acja m iejsk a. O p a rta n a p rz e d w o je n n y c h w ęzłach k o m u n ik acy jn y ch n ie m o ż e sp ro sta ć p o trz e b o m m ilio n o w e g o m iasta. N a kilku k a m ie n ic a c h w id z ia łe m p o w a ż n e p ę k n ię c ia ścian sp o w o d o ­ w an y m i p o d z ie m n y m i w o d am i i rz e c z k ą Pełtew . O b szaro w o m ia sto w y d łu ż y ło

się o d d a w n y ch

g ra n ic w

p r o m ie n i u 5 - 8 k m . W ielu P o lak ó w

Cytaty

Powiązane dokumenty

2. od budynków lub ich części związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą inną niż rolnicza lub leśna oraz części budynków zajętych na prowadzenie działalności

Jeśli jednak nawet tak się myśli, to jest okazja. Juniorzy awansowali do ligi okręgowej i jak wcześniej wspominałem w zbliżającym się sezonie piłkarskim czekają j ich

Jako tłum acz obaw iam się czy udało się oddać klim at tych kilku opow iadań, w których pojaw iają się byli dobrodzieniacy, gdyż wiele je st tam hum oru słow nego

dożynkowe można się było dostać tylko po tarasie z płytek chodnikowych - i z tego sko­.. rzystali mieszkańcy Dobrodzienia i okolic w strojach zwykłych

szego krąju oraz panujący w tam tym okresie ustrój, zrzeszała bardzo dużą ilość członków, bo przeszło tysiąc, a jej działalność mimo tego że była znacznie

Życie pszczół nie jest ju ż dla nich obce, interesują się pracą przy ulach i produkcją miodu.. Nie jest to proste, wym aga cierpliw ości, odwagi i

jaźn iła się, co w idoczne było przy pożegna­.. niu na dw orcu PK w O polu w ostatnim dniu

Uznając za abstynentów osoby, które ani razu lub 1-2 razy piły alkohol w ciągu całego życia oraz ostatniego roku, otrzymamy grupę stano­. wiącą 34