• Nie Znaleziono Wyników

Echo Dobrodzienia i Okolic : pismo samorządu i mieszkańców miasta i gminy Dobrodzień 1999, nr 31.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Echo Dobrodzienia i Okolic : pismo samorządu i mieszkańców miasta i gminy Dobrodzień 1999, nr 31."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

6 ^ o k o M c m c e s

, J T

M iejsk o -G m in n a Biblioteka P ubliczna

4 6 - 3 8 0 D O B R O D Z I E Ń woj. opolskie

DOBRODZIENIA

O o> ^ O )

N TI o

r - O 0> (0

S

c

0)

* o

i okolic (£ (/y v e o

Pismo Samorządu i M ieszkańców Miasta i Gminy Dobrodzień

( f i O S C I E Z N I E M I E C

f* " * o n ta k ty D o b ro d zie n ia z H aan d a tu ją się o d roku 1957.

W tedy to w sp o m n ia n e m ia sto p r z y ję ło tzw. “P a te n s c h a ft”, co w iązało się z tym , i e w ielu m ie szk a ń c ó w D o b ro d zie n ia i o k o ­ lic tam się o sied liło . O d tego cza su (co dw a la ta ) m ają m ie j­

sce w H aan — S p o tk a n ia D o b ro d zien ia k ó w .

Na zaproszenie burmistrza miasta i gminy Zygfryda Segeta w dniach 12-15 marca br. gościła w naszym mieście delegacja w skład której wchodzili Burmistrz Haan, Mar­

tin Mónikes, jego zastępca In­

grid Obermann oraz szefo­

wie frakcji politycznych

ę ‘“■"i.-de miejskiej: Wil­

fried Pohler, Harald A

Giebels, Petra Lerch i p^zew odniczącaJB

komisji kultury Marlene Altmann, a także kierownik Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego Fritz Kohler, prze­

wodniczący stowarzyszenia Unia Eu- ropejska w Hann Gerhard Mayer, w roli tłumacza Waltraud Baron — pracownica tamtejszego urzędu.

Treścią wizyty było podjęcie bliż­

szej współpracy w celu zawarcia umowy partnerskiej. Warto wspo­

mnieć, że Haan zawarło już trzy takie umowy: z Eu we Francji, Berwick- upon Tweed w Wielkiej Brytanii i Bad Lauchstadt (byłe NRD). Roz­

mowy toczyły się pod hasłem “Pola­

★ ★

cy i Niemcy, sąsiedzi i partnerzy w Eu­

ropie”.

Goście z Niemiec, oprócz oficjal­

nych spotkań, rozmów odwiedzili dom kultury, gdzie zwiedzili wystawę rzeź­

by Stanisława Kowalczyka i z rów­

nym zaciekawieniem uczestniczyli w występach zespołów działających we wspomnianej placówce oraz mło­

dzieżowej orkiestry pod dyrekcją Je­

rzego Kutza. W PSP w Dobrodzie­

niu Gerhard Mayer “znalazł” w pra­

cowni języka niemieckiego napisany przez siebie podręcznik do geografii, co stało się okazją wpisów dedykacji

dla uczniów. Szef Unii Europejskiej w Haan jest z zawodu nauczycielem.

Delegacja odwiedziła także Firmę

“Kler” (zwiedziła wystawę mebli), Muzeum Diecezjalne w Opolu, Górę Św. Anny i zamek w Kamieniu Ślą­

skim oraz Dom Współpracy Polsko- Niemieckiej w Gliwicach. Na plano­

wany wyjazd do klasztoru jasnogór­

skiego w Częstochowie zabrakło już czasu, lecz — nic stracone-

Przedstawiciele naszego miasta jadą z rewizytą do Haan w maju. O jej tre­

ści poinformujemy czy- L telników w jednym

^ z następnych nume-

^ r ó w .

Janusz Orlikowski

W n u m e rz e m .in .:

>- P r z y s z ło ś ć słu żb y z d r o w ia

> O zintegrow anym nau czaniu

> Z historii w si Szemro- w ice, M akow czyce, T u rza

> Kto m a pszczoły, ten

m a m iód — w yw iad

Ew y Piaseckiej

(2)

Będzie mammograf Paszport w urzędzie

W grudniowym numerze (z ub. roku) “Echa Dobrodzienia i oko­

lic” w artykule “Skorzystajmy z m am m ografu” Ew a Piasecka pisała o możliwości sprowadzenia do D obrodzienia m am m ografu. A utor­

ka tekstu i pom ysłodaw czyni akcji opisując korzyści dla kobiet wynikające z badań wspom niała o sfinalizowaniu pom ysłu w stycz­

niu br. O kres oczekiw ania, rejestracji pań chętnych przedłużył się jednak, tym niem niej m ogę ju ż podać, że am bulans z m am m ogra­

fem będzie w naszym m ieście od 26.04 do 30.04 br. O czyw iście w szystkie zainteresow ane panie (nie tylko zapisane) m o g ą z niego skorzystać.

Warto, sądzę, przypom nieć kilka istotnych szczegółów, które wyczytałem z ulotki zachęcającej kobiety do przeprowadzenia w spo­

m nianych badań.

M am m ograf to rentgenowski obraz piersi. Dzięki niem u w ykry­

wa się zm iany i to najwcześniej ja k to m ożliwe, a tym sam ym m ogą być leczone łatwiej i z lepszym w ynikiem . N aukow cy zalecają, aby pierwsze badanie kobiety wykonywały między 35 a 40 rokiem życia.

Panie w przedziale w iekow ym 4 0 -5 0 lat pow inny zgłaszać się na m am m ografię co dw a lata, natom iast po pięćdziesiątce — co rok.

Badanie trw a nie dłużej niż 15 m inut. W je g o czasie m ożna poczuć ucisk, czasem ból, ale przez zaledw ie kilka sekund.

Am bulans zlokalizow any będzie przy Zespole Szkół w D obro­

dzieniu, ul. O leska 7. R ejestracja telefoniczna pod num erem bez- patnej infolinii 0-800-160-100.Rejestracja osobista — w czasie ba­

dań. Cena 30 zł. Patronat nad program em badań pełni Z arząd M iG Dobrodzień poprzez dofinansow anie.

J.O.

Gdzie od września do szkoły

Rada M iejska w D obrodzieniu zadecydow ała o przejęciu przez gm inę zadań dotyczących adm inistracji rządowej w zakresie spraw paszportow ych. Porozum ienie przew iduje w ykonanie przez gm inę następujących zdań:

1. przyjm ow anie podań k w estionariuszy paszportow ych i podań o dopisanie do paszportu osoby m ałoletniej do lat 16,

2. przekazyw anie paszportów w ydanych przez organ paszp o rto ­ w y osobom osobiście zainteresow anym , podm iotom gospodar­

czym p o siadającym koncesje n a prow adzenie działalności go­

spodarczej w zakresie usług w spraw ach paszportow ych lub osobom trzecim nie będącym przedstaw icielam i ustaw ow ym i strony po p rzedłużeniu pełnom ocnictw a,

3. przyjm ow anie d okum entów od stron celem ich anulow ania, 4. przyjm ow anie uniew ażnionego paszportu,

5. przyjm ow anie zgłoszeń utraty p aszportu i w yjaśnień o okolicz­

nościach je g o utraty,

6. przyjm ow anie podań o zw rot opłaty paszportow ej lub innych poniesionych kosztów podróży w w ypadku uniew ażnienia pasz­

portu,

7. w yliczanie n ależnych opłat paszportow ych,

8. prow adzenie ew idencji przyjętych w niosków i w ydanych pasz­

portów.

P odjęta w tym celu u chw ała w ym aga ogłoszenia w D zienniku U rzędow ym W ojew ództw a O polskiego.

O d 1.04 br. spraw y te m ożna zaław iać w pok. n r 12 U rzędu M iasta i Gminy.

Wybory sołtysów

5 marca br. na VI sesji Rada M iejska ( w związku z obowiązującą reform ą ośw iaty) podjęła następujące uchw ały:

1. w sprawie założenia w dniu 1 w rześnia br. publicznego gim na­

zjum w D obrodzieniu przy ul. Piastowskiej 17. O bw ód gim na­

zjum obejm uje teren m iasta i gminy.

2. w sprawie przekształcenia z dniem 1 w rześnia br. w sześciolet­

n ią szkołę podstaw ow ą:

PSP Dobrodzień (do obw odu szkoły należy m iasto Dobrodzień oraz wieś Błachów),

- PSP Szem row ice (do obw odu należą wsie: K lekotna, Kocury, Malichów, Rzędowice, Szemrowice, Warłów),

- PSP Fludry (do obw odu należą: Pludry, Pietraszów , K opina, Piła, Liszczok),

- PSP Turza (D ąbrow ica, M yślina, Turzy, M akow czyce, L igota Dobrodzieńska),

- PSP G łówczyce (Gosławice, Główczyce, Zwóz, Rędzina), PSP Bzinica Stara (BzinicaN ow a, Bzinica Stara, Bąki, Kolejka).

B O .

P o d z i ę k o w a n i e

Zarząd Klubu Sportowego 'S ta r t' Dobrodzień - sekcja piłki nożnej składa serdeczn e podziękow ania z a p rzek azan ą darow iznę na rzecz klubu firmie 'Meble Kler" P an a Piotra Kiera.

Darowizny przekazały również następujące firmy: Zakład Stolarski - E rn est R ust, Z.P.U. 'P ro m e t", "M echrol", "Gaber* - B ern ard Gaida, Zakład Instalacyjny - Józef W łodarz, F irm a Handlowa - Ja n W zorek, Meble K aczm arczyk - B arb a ra i R yszard K aczm arczyk.

Za przekazane w tym roku darowizny składam y serdeczne podzię­

kowania i mam y nadzieję, że firm y do których w ystępow aliśm y z proś­

bą o w sparcie i do których w ystąpim y ze zrozumieniem podejdą dû tego tematu.

W d niach 9.02. do 22.02. br. na teren ie gm in y m ia ły m iejsce w ybory sołtysów. O prócz m ieszkańców poszczególnych wsi, rad so łe ck ich i d o ty c h cz aso w y ch so łty só w w sp o tk a n ia ch udział wzięli: B urm istrz M iasta i G m iny D obrodzień Zygfryd Seget, jego zastępca E w ald Zajonc, sekretarz urzędu Lidia K ontny oraz m ają­

ca niejako pod o p ie k ą po szczeg ó ln e sołectw a, K ierow nik D ziału O rganizacyjno-S am orządow ego, B arbara O rlikow ska.

W tra k c ie , n ie je d n o k ro tn ie d o ść b u rz liw y c h , sp o tk ań p ra ­ co w n ic y u rzędu p rze d sta w ili p ro je k t o rg an izacji sieci szk>

k tó ry za fu n k c jo n u je od 1.09. br., cz y li po w p ro w a d ze n iu re io i- m y oświaty, poinform ow ali m ieszkańców o sytuacji służby zdro­

w ia (tu w sk azu jąc, że k rążące na teren ie gm iny plotki o lik w id a­

cji sz p ita la i o śro d k ó w z d ro w ia są b e z p o d sta w n e i n ie p ra w d z i­

w e) o raz o ty m , iż g m in a p rz y stę p u je do o p ra c o w a n ia studium z a g o sp o d a ro w a n ia p rz e strz e n n e g o . W ty m a s p e k c ie z a in te re ­ sow ani pro szen i są o z g łasz an ie w n iosków w sekretariacie u rzę­

du do 30 m a jab r.

Z kolei m ieszkańcy w sw ych w ypow iedziach zgłaszali najczę­

ściej potrzeby w zakresie: m odernizacji ośw ietlenia, naprawy dróg, budow y k analizacji sanitarnej, a ta k że dalszej telefo n izacji gm i­

ny.

S ołtysam i w p o sz cz eg ó ln y c h w io sk a ch zo stali w ybrani: D a­

m ian K arpiński (B zin ica S tara, B ąki, O budow a), R en ata Jędras (G łów czyce, Zw óz), H erb ert B rodow y (K lekotna), A lfred Pruski (L igota D obrodzieńska), Jan K łopotow ski (M yślina, T urza), G e­

rard T hom ann (P ludry), J ó z e f H erm a in sk i (R zęd o w ice), A rnold Pyka (Kocury, M alichów ), R u d o lf Jarzom bek (W arłów), Z dzisław C zapla (S zem ro w ice) R y szard K rz y śk o (G o sław ice), W incenty Jańta (Kolejka), R ajnold K raw czyk (B zinica N ow a), Jó z ef Tomala (Pietraszów ).

B ez sołtysów p o zo stały w sie: M akow czyce i Błachów.

Ja n u s z O rliko w ski

(3)

Powitanie delegacji miasta Haan

przez przewodniczącego Rady Powiatu oleskiego

Serdecznie w itam w szystkich gości n a ziemi dobrodzieńskicj, części G órnego Ślą­

ska. W itam w im ieniu całej społeczności naszego m iasta. Znajdujecie się w m ieście, które ju ż od XIII w. w ym ieniane w doku­

mentach w 1374 roku otrzymało prawa miej­

skie z rąk księcia opolskiego. O d tego cza­

su to nasze śląskie miasteczko dzieliło skom ­ plikow ane losy całego G órnego Śląska.

Początkowo związani z m łodym państw em polskim ju ż od X IV w. byliśm y cz ęścią Czech, A ustrii, Prus i N iem iec i od 1945 r.

znowu Polski. Choć zawsze byliśm y m ałym m iasteczkiem to jed n ak w swej h istorii na skutek plebiscytu, który doprow adził do podziału powiatu lublinieckiego w 1921 r.

°~ ^ ro d z ien stał się m iastem pow iatow ym .. .. .icj części pow iatu, która w ybrała p ozo­

stanie w granicach p aństw a niem ieckiego.

Ta niełatw a historia naszej ziem i nie m oże jednak być źródłem narzekań, gdyż to p ań ­ stwa się zm ieniały, ale tutaj zaw sze m iesz­

kali dzięki tem u ludzie, którzy w ym ieszani n arodow ościow o i k u ltu ro w o u czyli się i prowadzili życie w zgodzie i tolerancji, za­

wsze dopóki wielkie siły polityczne tej zgo­

dy ponad głowami ludzi nie burzyły. Przede wszystkim od w ieków na naszej ziem i obok siebie m ieszkali P olacy i N iem cy, lub też

Ś lązacy polskiego i niem ieckiego p ocho­

dzenia. Już od X V w. obok siebie istniała polska nazw a - D obrosin i niem iecka Gut- tentag. W n aszym kościele w czasach n ie­

m ieckich odbyw ały się nabożeństw a w j ę ­ zyku polskim, tak jak i teraz po 1989 r., w de­

mokratycznej Polsce, odbyw ają się też w ję ­ zyku niem ieckim . M ów ię o tym , gdyż tę w ielonarodowość w przeszłości i teraz uw a­

żam y za największe bogactwo naszej ziemi.

W artość tego b ogactw a ujaw nia się szcze­

gólnie teraz kiedy w Europie tak bardzo za­

biegam y o jedność. Śląsk je s t przykładem je d n a k tego, że idea zjednoczonej kultu ro ­ w o i gospodarczo Europy nie je s t naszym odkryciem, gdyż taką wizję mieli ju ż średnio­

w ieczni w ładcy Śląscy, kiedy zakładali mia­

sta ja k nasze n a praw ie niem ieckim , kiedy sprowadzili na swoje ziem ie rzem ieślników z N iem iec, kiedy daw ali przyw ileje m iesz­

kańcom m iast i kupcom . K iedy dzisiaj po latach panow ania żelaznej kurtyny na ró ż­

ne sposoby b udujem y tę je d n o ść p onad granicam i, ta k ja k dzisiaj, to naw iązujem y do rdzenie kultury europejskiej. M ów iłem tyle o tej historii, aby w skazać, że p om ię­

dzy naszym i narodam i, polskim i niem iec­

kim je st ju ż m ost, którego nie trzeba budo­

w ać, a tylko pielęgnow ać i je st nim w łaśnie

Śląsk.

P olska od 1989r. nieustannie się zm ie­

nia. Z m ienia się także sposób zorganizo­

w ania państw a. N a początku, w 1990r., po­

w stały gm iny samorządowe. Kolejnym eta­

pem zm ian są pow stałe od 1.01 br. pow iaty i w o jew ództw a sam orządow e. W tym też dniu D obrodzień zm ienił sw oją pozycję.

Staliśm y się częścią pow iatu Olesno w w o­

jew ó d ztw ie opolskim . W ten sposób jako ziem ia na pew no w chodząca w obręb tzw.

Śląska Opolskiego połączyliśmy się ponow­

nie z O polem , z którym od początku swej historii D obrodzień był z w ią z a n y . N ieste­

ty rów nież w ten sposób zerw ały się więzi adm inistracyjne z Lublińcem . A le przecież n igdy nie je s t tak, aby m ieć w szystko. N a szczęście pozycja D obrodzienia w now ym p ow iecie oleskim je s t silna. Jest to duży powiat z liczbąmieszkańców ok. 72.000, któ­

ry w sensie gospodarczym je s t oparty na silnej bazie rolniczej, przem yśle drzewnym (a zwłaszcza meblarskim), motoryzacyjnym i arm atury w odno-kanalizacyjnej.

W s z y s tk ie s tru k tu ry s a m o rz ą d o w e w P olsce d ąż ą do zacieśnienia kontaktów z krajam i Unii Europejskiej. N aturalnym partnerem dla naszych gmin i powiatów ślą­

skich są Niemcy.

KOMPUTEROWE PRZEPISYWANIE

TEKSTÓW

/p r a c e magisterskie / prace dyplomowe / wszelkie teksty / skanowanie

/ wydruk wysokiej jakości /a tra k c y jn e ceny

Komputerowy Skład i Druk Tekstów

Brygida Naw rat B zinica Stara, ul. Polna 4

tr(0 3 4 ) 353-74-11

» B Z E P I S Y W m j g C S r t W

P U B LIK A :" p i R UKU

I SKŁAD K i m r r E R O W Y

VANIE I W Y D R U K W KOLORZE

(4)

Przemówienie Burmistrza miasta Haan

Za opiekę i życzliw ość podczas choroby żony dobrodzieńskiej Służbie Z drow ia serdecznie dziękuję E dw ard K ątny

- |S

4

DOBRODZIENIA

lip i i okolic

'* m ä H M

Serdeczne podziękowania za pamięć, modlitwę oraz udział w pogrzebie

śp. R u ty W itczak składa

córka Gabriela z rodziną

Serd eczn e p o d zię k o w a n ie za w yra zy w spółczu cia i u d zia ł w p o g rze b ie

ś.p. D o m in ik i K ą tn e j

ks. Dziekanowi, Dyrekcjom dobrodzieńskich szkół, Nauczycielom, ZNP, Służbie Zdrowia,

chórowi “A lleluja”,

byłym wychowankom i młodzieży szkolnej oraz znajomym i sąsiadom

sk ła d a m ąż, córka i syn z ro d zin a m i

Martina Monikes na spotkaniu z radnymi Rady Miejskiej w dniu 12.03.1999 roku

Szanowny Panie Przewodniczący, Szanowny Panie Burmistrzu, Szanowni Radni!

Serdecznie dziękujem y za zaproszenie delegacji m iasta H aan do złożenia pierw ­ szej oficjalnej w izyty w D obrodzieniu i za uprzejme przywitanie. C hcę przekazać rad­

nym gminy Dobrodzień pozdrow ienia i naj­

lepsze życzenia nie tylko od radnych i p ra­

cowników urzędu, ale także od w szystkich m ieszkańców m iasta Haan.

Od ponad 40 lat istnieje partnerstw o daw nych m ieszkańców pow iatu D obro- dzien-Lubliniec z miastem Haan. N a począt­

ku lat dziew ięćdziesiątych, po upadku że­

laznej kurtyny, kontakty pryw atne i grupo­

we ożyw iły się. Z akończenie “zim nej w oj­

ny” zw iększa w Polsce i w N iem czech n a­

dzieję najeden Dom Europejski pow iększa­

ją cy się na w schód. Jednak ten D om E uro­

pejski m oże pow stać tylko od dołu. My, ja k o przedstaw iciele w ładzy, ale przede w sz y stk im m ie sz k a ń c y n a s z y c h m ia st i gmin poprzez w kład na m iejscu m uszą dą­

żyć do tego w ielkiego celu.

M y politycy kom unalni w N iem czech popieram y w ładze centralne, które od 30

lat d ążą do pojednania pom iędzy N iem ca­

mi i P o lsk ą oraz do pielęgnow ania dobro­

sąsiedzkich stosunków pom iędzy naszym i narodami.

Już w grudniu 1970 roku kanclerz Willi Brandt z naciskiem powiedział: “Porozumie­

nie ja k i pojednanie nie m oże być narzuco­

ne przez polityków, lecz pow inno d ojrze­

w ać w sercach ludzi obu narodów ” , w sk a­

zyw ał na p otrzebę spotkań, gdyż “przez te spotkania uczynim y w iele dobrego nie tyl­

ko dla biorących w nich udział, ale przede w szystkim dla obu narodów ” . Także kanc­

lerz K ohl w listopadzie 1989 podczas p o ­ bytu w Polsce w zyw ał “niem ieckie m iasta i gm iny o podjęcie spotkań m łodego poko­

lenia obu krajów ” .

P olska, po F ra n cji, je s t drugim pod względem wielkości sąsiadem Niem iec i naj­

w yższa pora, aby dotychczasow ą o rienta­

cję niem ieckiej polityki kom unalnej na za­

chód skierow ać bardziej na w schód, ku naszym w schodnim partnerom i sąsiadom .

P olska poprzez 1 0 -letn ią w alk ę “ S oli­

d arności” o reform y, poprzez stały opór polskiego kościoła przeciw kom unizm ow i i u sta n o w ie n ie p ie rw sz e g o n ie k o m u n i­

stycznego rządu bloku w schodniego stw o­

rzyła fundam ent do w ielkich politycznych

zm ian w Europie i Niem czech. Polska wnio­

sła w ielki w kład do zjednoczenia N iem iec i dlatego my, N iem cy, je ste śm y ludności polskiej za to szczególnie w dzięczni. Ze św iadom ością naszej przeszłości, o niespra­

w iedliw ości, w ojnie, w ypędzeniu i cierpie­

niu w ielu ludzi, chcem y naszym i skrom ny­

m i środkam i przyczynić się do tego, aby następne pokolenia żyły w spokoju i w ol­

ności, w obustronnym poszanow aniu i part­

nerskiej współpracy. N aszej bolesnej prze­

szłości nie możemy i nie chcem y zapomnieć, gdyż z niej płynie m otyw acja dla naszego dzisiejszego działania. P olska i N iem cy są państw am i dem okratycznym i, gdzie sam o­

rządy kom unalne w alc zą o te sam e cele, a w ięc godność człow ieka i samorządna

W tych rozm ow ach i na tym spotkam u chcem y spraw dzić, czy i ja k przy dążeniu do w ażnych celów i przy codziennej pracy je ste śm y w stanie w zajem nie sobie pom a­

gać.

W celu kontynuacji tych rozm ów za­

praszam y Was serdecznie na początku maja w o d w iedziny do H aan. N asz tradycyjny festyn w tym roku odbędzie się pod ha­

słem “N a sz p artn e r P o lsk a” . Ten festyn z pew nością będzie odpow iednią okazją do pogłębienia naszego partnerstw a.

(5)

Z inicjatyw y P rzew odniczącego Rady P ow iatu B ernarda G aidy 26 m arca br. w tutejszym urzędzie odbyło się spotkanie w spraw ie przyszłości służby zdrow ia w n a­

szej gminie. U dział w nim wzięli: Przew od­

niczący R ady P ow iatu B. G aida, V icesta- rosta oleski K. N ow ak, E. M assouh - N a ­ czelnik W ydziału Z drow ia w S tarostw ie O lesno, D yrektorzy ZO Z O lesno: J. K uź­

niak, W. B rzęczek i J. Saw icki, radni p o ­ w iatu z K om isji Z drow ia L. K ontny, M.

Pielok i T. K rzyczkow ski - P rzew odniczą­

cy tejże kom isji, M. K alicki - kierow nik naszej przychodni, H. P arzelski - O rdyna­

tor S zpitala w D obrodzieniu, A . C ecota P rzew o d n icząca Z w iąz k u Z aw o d o w eg o

“ Solidarność” w tym że szpitalu. G ospoda­

rzami spotkania byli P rzew odniczący Rady ęjskiej J. Kiwic, B urm istrz Z. Seget i j e ­ go zastępca E. Zajonc.

Służba Z drow ia w D obrodzieniu m usi ulec restrukturyzacji, je s t to tym w aż n iej­

sze, gdy ż j ako je d y n a g m ina w eszliśm y do pow iatu ze szpitalem . W ypracow ać trzeba kierunki działań w tym zakresie. W trak ­ cie spotkania dyskutow ano, czy szpital m a być oddziałem geriatrycznym , czy interni­

stycznym B oddziałem szpitala pow iato ­ w ego, czy połączyć szpital z przychodnią, czy w reszcie utw orzyć Z akład O piekuń­

czo-Leczniczy.

U trzym anie szpitala w obecnym kształ­

cie je s t praw ie niem ożliw e. Środki na je d ­ nego p acjenta są n a poziom ie 75% śred­

niej w o je w ó d z k ie j i są p rz y m ia rk i do zm n iejszen ia nak ład ó w finan so w y ch na realne św iadczenia. O środki Z drow ia czę­

sto nie spełniają w ym ogów K asy Chorych, a P rzychodnia R ejonow a w D obrodzieniu w y m a g a k a p ita ln e g o re m o n tu . K o sz ty u trzym ania podstaw ow ej opieki zdrow ot­

nej gm in D obrodzień i Z ębow ice (ośrodki zdrow ia) rów ne są kosztow i u trzym ania S zpitala w raz z praco w n ią R tg i L aborato­

rium A nalitycznym w D obrodzieniu.

J e d n ą z p ro p o z y c ji b y ło p o łą c z e n ie szpitala z przy ch o d n ią w budynku szpita­

la, co je s t m ożliw e technicznie — ale czy organizacyjnie? Ta koncepcja pokryw ała­

by zapotrzebow ania na usługi m edyczne w gm inie, ale m usi m ieć czytelną

strukturę. W chodziłaby w tedy w e rsja sp rz e d a ż y b u d y n k u Przychodni i skupienie środ­

ków finansow ych na jed n y m budynku, a także zm niej­

szenia kosztów obsługi.

S p o tk a n ie to n ie d o p r o w a d z i ło do p r z y ję c ia k o n k r e t­

nych rozw iązań. Jest w iele k o n c e p c ji r e ­

strukturyzacji naszej służby zdrow ia, n a­

w et są pogłoski aby w szystko zostało w strukturach pow iatow ych, by nie rozbijać zdrow ia n a p odstaw ow ą opiekę zdrow ot­

n ą p ro w a d zo n ą przez gm iny i opiekę spe­

cjalisty czn ą p row adzoną przez sam orządy pow iatow e i w ojew ódzkie.

N a spotkaniu pow ołano zespół roboczy d la w ypracow ania w ersji przekształcenia S zp ita la , p rz y g o to w a n ia m a teria łó w do opracow ania operatu szacunkow ego na re­

m ont itp. w składzie: Emil M assouh - Prze­

w odniczący Zespołu, E w ald Zajonc, Jacek Saw icki, H enryk Parzelski, A nna Cecota, M artyn P ielok, M arian K alicki.

M am n ad z ie ję, że od b y te sp otkanie przyniesie efekty w postaci takich działań, które p o zw o lą zreform ow ać służbę zdro­

w ia na terenie gm iny bez potrzeby rezy­

gnacji z usług ja k ie m am y na dzień dzi­

siejszy.

Z astępca burm istrza E. Zajonc

Powiatowe Centrum

Pomocy Rodzinie w Oleśnie

.— Siedziba tej instytucji mieści się w Ole- przy ul. Klonowej 1. W placówce zatru­

dnionych jest pięć osób, z czego trzech pra­

cowników urzęduje pod ww. adresem, a po­

zostałych dwóch w Powiatow ym Urzędzie Pracy w O leśnie przy ul. Dworcowej 4.

Do zadań P ow iatow ego C entrum P o ­ m ocy R odzinie należy m .in.:

1. O rganizow anie p o w iato w y c h p ro g ra ­ m ów rozw iązyw ania pro b lem ó w spo­

łecznych, w spółpraca z ośrodkam i p o ­ m ocy społecznej w z a k resie p o m o c y społecznej.

2. O rganizow anie i k ierow anie do dom ów pom ocy społecznej.

3. O rganizow anie specjalisty czn eg o p o ­ radnictwa.

4. Pom oc w integracji ze środow iskiem osób opuszczających niektóre rodzaje placówek opiekuńczo-w ychow aw czych oraz w ypłata dla ww. osób specjalnych świadczeń.

5. Organizowanie opieki w rodzinach zastęp­

czych oraz udzielanie pom ocy pieniężnej

na częściowe pokrycie kosztów utrzym a­

nia um ieszczonych w nich dzieci.

6. U dzielanie pom ocy osobom bezdom nym.

7. P row adzenie ośrodka interw encji kry ­ zysow ej (np. w przypadku przem ocy w rodzinie).

8. O rganizow anie ośrodków w sparcia dla osób z zaburzeniam i psychicznym i.

9. Integracja, rehabilitacja osób n iepełno­

spraw nych w tym :

a) dofinansow anie turnusów rehabilitacyj­

nych (dla potrzeb rodzin, nie zaś orga­

nizatorów tych turnusów ),

b) pom oc w likw idacji barier architekto­

nicznych dla osób niepełnospraw nych (rozpatryw anie w niosków od osób fi­

zycznych).

10. D oradztw o m etodyczne służb, organi­

zacji zw iązanych z p o m o c ą społeczną 11. P row adzenie spraw zw iązanych z oso­

bam i niepełnosprawnym i oraz Państw o­

w y m F u n d u sze m R e h ab ilita cji O sób N iepełnospraw nych, np.:

a) udzielanie pożyczek dla niepełnospraw ­ nych na rozpoczęcie działalności gospo­

darczej,

b) pom oc w spłacaniu pożyczek zaciągnię­

tych na działalność gospodarczą w ban­

kach,

c) zw racanie kosztów zw iązanych z orga­

n iz a c ją n o w y ch sta n o w isk p rac y dla osób n iepełnospraw nych,

d) zw racanie kosztów zw iązanych z przy­

sto s o w a n ie m istn ie ją c y c h stanow isk pracy do potrzeb osób niepełnospraw ­ nych.

M ając na uwadze powyższe należy za­

znaczyć, iż za zadaniami jakie ustawodawca nakłada na ww. organ nie idą środki finanso­

we, konieczne do ich pełnej realizacji.

Opracowały:

K .T .iM . S.

DOBRODZIENIA

i o k o li c

(6)

Sport dla zd row ia

Wychowanie fizyczne w szkole

“N ie m ożna być szczęśliw ym , n ie m ożna n abierać ośw iecen ia um ysłu, d zieln ości duszy, łatw ości w używ aniu j e j władz, zdatn ości w zręczn ości w w ykonyw aniu obow iąz­

ków sw ego stanu bez zdrow ia, bez m ocnego i trw ałego złożen ia ciała [...] Tak nieroz- dzielnym idąc zw iązkiem edukacja m oralna z edu kacją fizy c zn ą będą zdoln e dać spo­

łeczn ości cnotliw ego człow ieka, O jczyźn ie dobrego O b yw a tela ”.

(R. X X V U staw y K o m isji E dukacji N arodow ej) Istotną rolę w rozwoju fizycznym dzieci i ności Sportowych. Niejeden z uczniów czytając młodzieży w wieku szkolnym odgrywa wy­

chowanie fizyczne. Pełni potrójną funkcję:

• pobudza do intensywnego rozwoju somatycz­

nego i motoryczncgo (stymuluje),

• przystosowuje do oddziaływań środowiskach uodpamia organizm najego bodźce (adaptuje),

• poprawia i wyrównuje pojawiające się dewia­

cje rozwojowe (koryguje i kompensuje).

“Wychowanie fizyczne jako suma zabiegów i oddziaływań na dzieci i młodzież w przedszko­

lu, szkole, czy poza nią wpływa bardzo wyraź­

nie na rozwój somatyczny i motoryczny czło­

wieka” [R Przewęda],

Najczęściej w życiu codziennym zagorzały­

mi zwolennikami przedstawionych teorii są dzie­

ci i młodzież. To oni, choćby ministerstwa od­

powiedzialne za wychowanie i kształcenie nie przewidziały zajęć sportowych w swoich pro­

gramach, wymusiliby ich zorganizowanie. Nie mówmy więc dzieciom: nic biegaj, bo się prze­

ziębisz, przestań się kręcić, obejrzyj film, bo wraz z wydłużaniem się czasu przebywania dzieci przed telewizorem, czy przy biurku, wydłużają się kolejki u pediatrów i ortopedów.

Od wielu lat w szkole w Bzinicy Starej za­

dania wychowania fizycznego są wypełniane.

Szkoła jest niewielką pod względem ilości uczęszczających do niej uczniów, ale bazą spor­

tową i sprzętem może z nią rywalizować tylko

“tysiąclatka” z Dobrodzienia. Sala sportowa (ze względu na wielkość nic można nazywać ją tyl­

ko “gimnastyczną”) jest miejscem, w którym w czasie calcgo roku uczniowie mogą korzystać z dobrodziejstw, jakie niosą ćwiczenia fizyczne.

W okresie zimowym i nieodpowiedniej pogody każda klasa i każda grupa ćwiczebna w zarezer­

wowanym dla niej czasie na ćwiczenia fizyczne ma zawsze do wyłącznej dyspozycji salę. Wiel­

kość jej umożliwia uprawianie gier zespołowych:

szczególnie ulubionąprzez chłopców koszyków­

kę i najczęściej wybicranąprzcz dziewczęta siat­

kówkę. Jest też miejscem zajęć wszystkich grup gimnastyki korekcyjnej.

Jednakże szkoła to rzecz zastana przez uczniów i nauczycieli. Czy możliwości dawane przez salę i sprzęt są w pełni wykorzystane? Tak!

Nic tylko dlatego, że każda klasa trzy razy w ty­

godniu wchodzi na salę. Przede wszystkim dla­

tego, żc uczniowie mają możliwość zyskania nawyków higienicznego życia i korzystania z do­

brodziejstw sportu. Mają możliwość przeżycia dreszczyku emocji we współzawodnictwie spor­

towym, w którym w szkole jest miejsce zarów­

no dla najsprawniejszych, jak i dla tych, którzy za cci stawiają sobie rozwijanie swoich umiejęt-

teń artykuł wspomni; jak borykał się z trudno­

ściami dotycżącymi sprawności fizycznej, a bę­

dąc uczniem klasy siódmej lub ósmej reprezen­

tował szkołęnąząwodach, często nie tylko gmin­

nych ąle rejpnowycłrj wojewódzkich. Niejeden Z rodziców przypomni sobie, jak troszczył się o rozwój fizyczny swojego dziecka, martwił bra­

kiem zdolności fizycznych, a teraz jest dumny z jego sukcesów sportowych. Niewątpliwie jest to świadectwem rzetelnej pracy i treningu, nie- zmafńówania. warunków stworzonych przez szkoł$J &

Może Więc. trochę o konkretach popierają­

cych tę tezę. Qd lat w szkole dyrektor i nauczy­

ciele z wielką troską podchodzą do wychowania fizycznego. Co roku w czerwcu odbywa się spor­

towy Dzień Dziecka. W konkurencjach sporto­

wych biorą udział wszyscy uczniowie szkoły — od najmłodszych grających w “dwa ognie” i rin­

go, po najstarszych biorących udział w biegu ma­

sowym, turnieju badmintona i spolszczonej wer­

sji amerykańskiego bejzbola. Korzystając z uprzejmości właściciela stadniny w Kolejce, pana Waldemara Pryszcza, uczniowie uprawiający jazdę konną przyprowadzają do szkoły kucyki i proponują wszystkim uczniom bezpłatne prze­

jażdżki wierzchem. Poza dniami świątecznymi w szkole organizowane są rozgrywki sportowe.

Szczególną popularnością cieszą się turnieje koszykówki i piłki nożnej wśród chłopców.

Dyrektor i nauczyciele, wychodząc z zało­

żenia, że zapał i zamiłowanie do ruchu i ćwi­

czeń fizycznych rozwija się nie w cieniu sukce­

sów kilku zawodowych sportowców, ale na polu opromienionym ich sukcesami, od kilku lat sta­

rają się, aby umożliwić młodzieży udział w roz­

grywkach Wojewódzkich Igrzysk Młodzieży Szkolnej. Drużyny siatkówki dziewcząt dwukrot­

nie brały udział w turniejach eliminacyjnych do wojewódzkiej ligi siatkówki w Blachowni i Czę­

stochowie. W cyklu treningowym przewidywa­

no dla nich mecze, odbywające się do tej pory corocznie, z drużynami ze szkoły w Dobrodzie­

niu. Najczęściej z tych zawodów udawało się dziewczętom z Bzinicy “wracać z tarczą”.

Jednakże największe sukcesy od wielu lat odnoszą nasi uczniowie w tenisie stołowym.

Chłopcy ci oprócz doskonalenia swoich umie­

jętności w szkole, trenują również w “Starcie”

Dobrodzień. Pasmo tych sukcesów rozpoczęło się w 1995 roku, gdy drużyna w składzie: Ro­

man Chmielecki, Krzysztof Zyga i Marcin Jańta zdobyli VI miejsce w wojewódzkim finale Igrzysk Młodzieży Szkolnej. Później sukcesy zaczęli zdobywać ich następcy: Tomasz Dziem- ba, Tomasz Oliwa, Tomasz Pietruszka, Marcin Kołodziejczyk biorący udział w turniejach in­

dywidualnych i drużynowych. W edycji 1997/

98 Tomasz Dziemba zakwalifikował się do fina­

łów wojewódzkich indywidualnie. Zarówno dru­

żyna, jak i indywidualnie wymienieni wyżej za­

wodnicy corocznie wygrywali zawody na szcze­

blu rejonu, obejmującego dawny powiat lubli- niecki.

Nie jest to całość działań szkoły na niwie sportowej. Wielu z czytelników zapewne pamię­

ta, choćby z notatek w “Echu...”, gminne turnie­

je tenisa stołowego organizowane przy wspar­

ciu Urzędu Gminy, a także okazjonalne potycz­

ki z drużynami z Dobrodzienia. Wszak Bzinica to wspaniałe miejsce na wypoczynek w trakcie szkolnej wycieczki rowerowej z Dobrodzienia, a przy tym okazja do porównania swoich sił w rywalizacji sportowej na boisku lub sali sporto­

wej.

Witold Koszil

Nudny temat?

Z uporem m aniaka w racam do szpo*

nych m iejsc w naszym m ieście i oklicac Tym razem chodzi o nasz O środek Z dro­

wia.

N ie w nikając naw et w to, w czyjej g e­

stii leży rem ont budynku, m ożna pow ie­

dzieć, że to granda.

Służba zdrow ia zaw sze kojarzyła mi się z p rzy k ład n ą czystością, h igieną i porząd­

kiem . D laczego nie dotyczy to naszej przy­

chodni? S praw a rozw alonego m uru przy b udynku b y ła ju ż roztrząsana niem al ja k m uru berlińskiego. Dalej nie w iadom o, kto m a się tym zająć. C hyba się czepiam , ale denerw uje nie tylko m nie, pozostałość po basenie w tym sam ym obejściu. Z robił się tam niekontrolow any śm ietnik. W ygląda fatalnie szczególnie z lotu ptaka, tzn. z po­

zycji czegoś, co było b alkonem zaw ieszo­

nym na b u d y n k u p rzychodni. Teraz ;'>t ch y b a nie m ożna nazw ać tego zlepka . konem , bo to „śm iech na sali” .

W sam ym budynku też niew esoło — o rem ont aż się prosi. A le kogo? L ekarze b o ją się, że ja k w padnie Sanepid...

M ało, że w szystko się sypie, na scho­

dach m ożna dorobić się gipsu, to jeszcze brak d ostępu do W C (a o papierze toaleto­

w ym m o żn a pom arzyć). C zęsto są kolejki do lekarzy i niejeden z pacjentów przebie­

ra nogam i, ale nie śm ie zaw racać głow y pani recepcjonistce prosząc o klucz od tego przybytku.

N ie m a chyba człow ieka w naszym śro­

dow isku, który chociaż raz nie odw iedził­

b y ośrodka. Jest to bow iem instytucja po­

trzebna nam w szystkim . W naszym intere­

sie leży w ięc u trzym anie tego obiektu.

Jak to zrobić?

M am w ie lk ą nadzieję, że w przyszłym num erze „E cha” , ktoś odpow ie na to p y ta­

nie.

E w a P iasecka

(7)

Z problemem nauczania zintegrowanego zetknęłam się już parę lat wcześniej — muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygował i to za­

równo jako nauczyciela jak i rodzica. Z dużym zainteresowaniem śledziłam wszelkie publika­

cja na ten lemat, a kiedy uzyskałam informację o możliwości wzięcia udziału w warsztatach metodycznych dotyczących tego zagadnienia bez wahania wraz z koleżanką zgłosiłyśmy swój udział. Zajęcia były prowadzone prze nauczy­

cieli uczących w klasach zintegrowanych w Ny­

sie i Niemodlinie już prze kilka dobrych lat.

Po ukończeniu szkolenia w rozmowie z p. dyrckiorcm naszej szkoły mgr A. Dubie­

lem stwierdziłam, iż chciałabym w roku szkol­

nym 1998/99 rozpocząć pracę w klasie pierw­

szej już według nowych zasad nauczania. Pan dyrektor z ochotą wyraził zgodę jednocześnie informując mnie o swoim poparciu w organi­

zowaniu tej innowacji.

Znając zasady wprowadzania nauczania zintegrowanego rozpoczęłam załatwianie for­

malności — po uzyskaniu akceptacji rodziców przyszłych uczniów kl. I, Rady Pedagogicznej PSP w Bzinicy Starej, władz gminnych, KOiW ''C zęstochow ie jak również WOM w Często- (owic przystąpiłam do merytorycznych przy­

gotowań, w których udzielono mi poparcia ze strony: dyrekcji naszej szkoły (dyrektor na bie­

żąco pomagał w organizowaniu klasy zintegro­

wanej), Rady Miasta i Gminy Dobrodzień (przy­

znano nam kwotę 500 zł na zakup dywanu, który jest bardzo przydatny podczas zajęć, gdyż uczniowie większą część czasu spędzają nie w ławkach jak to bywa w tradycyjnej formie kształcenia, ale na dywanie lub w terenie), ro­

dziców, którzy zorganizowali zakup pomocy dydaktycznych, przyborów szkolnych (wszyst­

kie dzieci korzystają ze zgromadzonych w kla­

sie materiałów i przyborów, każde dziecko ma swoje miejsce w szafie na podręczniki, zeszyty itd.). Pomoc ta trwa nadal, każdy z rodziców podjął się jakicgoś zadania do realizacji w pra­

cy ciągłej.

To tyle jeśli chodzi o formalności. Teraz pragnę wyjaśnić na czym polega ta “nowość”

która zostanie wprowadzona we wszystkich

—bolach podstawowych naszego kraju od )rze.śnia 1999 r.

Celem działań dydaktyczno-wychowaw­

czych jest podmiotowość dziecka oraz indywi­

dualizacja oddziaływań nauczyciela poprzez:

• stworzenie dzieciom możliwości dokonania wyboru form aktywności stosownie do ich in­

dywidualnych potrzeb oraz poziomu sprawno­

ści,

• integracja naturalnego rozwoju dziecka ze śro­

dowiskiem poprzez czerpanie tematów właśnie ze środowiska społeczno-przyrodniczego,

• aktywizowanie uczniów w procesie zdobywa­

nia wiedzy oraz doskonalenia podstawowych umiejętności,

• wyjaśnianie niezrozumiałych zjawisk na dro­

dze samodzielnych poszukiwań odpowiedzi lub pod kierunkiem nauczyciela,

• kształcenie umiejętności współżycia w gru­

pie,

• odstąpienie od nakazów, reguł narzucanych w tradycyjnym systemie wychowawczym na rzecz takich form zachowań, które zostaną przez dziecko zrozumiane i zaakceptowane.

Układ programu nauczania w nauczaniu zintegrowanym jest następujący:

• tematyka i treści ujęte są w bloki tematyczne (ośrodki), które czerpane są ze zintegrowanej

Nauczanie zintegrowane dobro czy zlo?!

problematyki rzeczywistości społecznej, przy­

rodniczej, geograficznej i historycznej,

• każdy dzień pracy z dziećmi podporządko­

wany jest innemu tematowi w obrębie danego ośrodka,

• materiał programowy wyznaczony obowiązu­

jącymi podstawami programowymi jest reali­

zowany w dowolnym tempie, ale konsekwent­

nie.

Jak widzimy treści programowe podporząd­

kowane są ściśle zagadnieniom z najbliższego otoczenia społeczno-przyrodniczego dziecka.

Na ich tle realizują zagadnienia programowe w zakresie edukacji polonistycznej, matema­

tycznej, społeczno-przyrodniczej, plastycznej, technicznej, muzycznej czy ruchowej (te ostat­

nie służą do uruchomienia rożnych dróg per­

cepcji; dla poznania głosek, liter, liczb, cyfr i kształcenia związków kojarzeniowych w sfe­

rze pojęciowej). Rozwijanie słuchu fonematycz- nego, nauka pisania i czytania, rozwijanie umie­

jętności matematycznych odbywają się drogą opracowania logicznie opracowanych treści.

W naszej codziennej pracy korzystamy z podręczników jak również w przeważającej części czasopism dla dzieci czy też literatury fachowej często przekraczającej zakres obowią­

zującej wiedzy z kl. I. Materiały te przygoto­

wuje zarówno nauczyciel jak i dzieci, które z dużym zaangażowaniem gromadzą je znając z wyprzedzeniem tematykę następnych ośrod­

ków.

Podczas prowadzonych zajęć akceptowa­

ny jest potoczny język dziecka, szanowana spontaniczność wypowiedzi jak również przyj­

mowana postawa. Jednak przy formułowaniu zadań, tekstów, które następnie uczniowie za- pisujądokonuję poprawy. Aby ułatwić dzieciom poznanie treści matematycznych manipulują wszelkimi dostępnymi przedmiotami w toku praktycznego zliczania we wszystkich natural­

nych sytuacjach. W codziennej pracy z dzieć­

mi dużo czasu poświęcam grom dramatycznym, które pomagają im w wyrażaniu odczuć, roz­

wiązywaniu sytuacji problemowych, pokony­

waniu lęku przed publicznym wypowiadaniem swoich myśli i racji, uczą dzieci tolerancji, po­

prawnej wymowy jak również dykcji.

Naszej pracy towarzyszą także liczne za­

bawy, które są nieodłącznym sposobem zaspo­

kojenia potrzeb dzieci, jak również elementem wychowania zdrowotnego.

Aby ułatwić państwu dokładne poznanie nauczania zintegrowanego pragnę opisać “nasz dzień pobytu w szkole”. Na wstępie muszę jed­

nak zaznaczyć, iż nie obowiązują nas dzwonki ani też podział na przedmioty nauczania, na­

uczycielka przez cały czas przebywa z dziećmi w klasie (nawet śniadanie spożywaniu razem), z ławek korzystamy tylko wtedy, gdy musimy coś zapisać, Do domu zabieramy tylko te ze­

szyty i podręczniki, w których jest do wykona­

nia praca domowa. Każde z dzieci posiada wła­

sny segregator, w którym gromadzi wykonane przez siebie prace. Wszyscy uczniowie naszej klasy dokładnie znają zasady asertywnego za­

chowania i starają się żyć zgodnie z nimi, a oto niektóre “nasze” zasady:

• Mam prawo do własnego zdania.

• Jestem wartościowym człowiekiem.

■ Mam wiele mocnych stron.

• Jestem dobry, mogę być lepszy.

• Ja też potrafię.

• Chcę dużo wiedzieć.

• Robię postępy.

• Moje uczucia są ważne.

• Mam prawo bronić swych przekonań.

• Mam prawo do radości i przyjemności.

• Wolno mi pytać.

• Mam prawo być niedoskonałym.

• Szanuję zdanie innych.

• Słucham gdy inni mówią.

• Pomagam potrzebującym.

“Nasz dzień w szkole”

I. Powitanie — stoimy w kręgu — trzymamy się za ręce — codziennie inne dziecko wita pozostałych— podając na powitanie rękę i wy­

mieniając z witanym kilka słów na rozpoczęcie dnia — następnie wszyscy razem ogłaszamy iż

“radośnie rozpoczynamy nowy dzień w szko­

le”. Po chwili nauczycielka przypomina dzie­

ciom temat ośrodka oraz dnia.

II. Wspólne rozmowy — przegląd zgromadzo­

nych materiałów — wprowadzenie do zajęć (wszystko to odbywa się poza ławkami, np. na dywanie — uczniowie mogą spędzać ten czas w dowolnie wybranej przez siebie pozycji).

III. Praca w ławkach — pisanie, rozwiązywa­

nie rebusów, krzyżówek itd. uzupełnianie ćwi­

czeń.

IV. Śniadanie przy herbatce.

V. Edukacja matematyczna z zastosowaniem elementów pozostałych edukacji.

VI. Ćwiczenia Deninsona — gimnastyka umy­

słu.

VII. Elementy podsumowujące pracę w danym dniu.

VIII. Krąg — rozmowy na temat kończących się zajęć wspólne pożegnanie hasłem “Wszyst­

kie dzieci są wspaniałe!”

Oczywiście ten schemat nie jest sztywną normą często zmieniamy sposób pracy czy ko­

lejność zajęć z zachowaniem pkt. I, IV i VIII np. jeśli dzieci są zbyt ruchliwe, hałaśliwe — udajemy się na salę gimnastyczną by tam dały upust swojej energii, natomiast kiedy są śpiące czy spowolniałe wprowadzam gry i zabawy roz­

weselające, ćwiczenia Deninsona, jeśli zaś są zbyt spięte wprowadzam ćwiczenia rozluźnia­

jące itd. Nieodłączną część naszej pracy stano­

wią wycieczki, a więc praca w terenie podczas której dzieci mają bezpośredni kontakt ze śro­

dowiskiem, poszerzają swoje umiejętności praktyczne, poznają i utrwalają wiadomości dotyczące wychowania komunikacyjnego, eko­

logicznego. Na pewno interesuje państwa spo­

sób egzekwowania wiadomości. Otóż muszę państwu powiedzieć, iż mimo braku tradycyj­

nych ocen (uczniowie na koniec tygodnia sami oceniają swoją pracę poprzez malowanie w od­

powiednich miejscach kwiatków na tygodnio­

wej karcie pod hasłem “Jak pracowałem w tym D okończenie n a str. 8

DOBRODZIENIA

(8)

Nauczanie zintegrowane

Dokończenie ze s.7 tygodniu?” po czym odbywa się indywidualna rozmowa nauczyciela z dzieckiem) dzieci do­

skonale zdają sobie sprawę ze swoich postę­

pów w nauce i mimo dużej swobody w działa­

niu uzyskują bardzo dobre wyniku w naucza­

niu, a ich wiedza często przekracza zakres obo­

wiązujących wiadomości w klasie I. Nauczy­

ciel na bieżąco informuje rodziców o postępach w nauce jak również zachowaniu dziecka w szkole. Na koniec semestru uczeń otrzymuje ocenę opisową, zaś na koniec roku szkolnego świadectwo będące bardziej dokładnym opisem osiągnięć dziecka w szkole.

Kończąc moją wypowiedź, pragnę serdecz­

nie podziękować wszystkim tym, którzy przy­

czynili się do wdrożenia w naszej szkole na­

uczania zintegrowanego — szczególnie rodzi­

com uczniów “mojej” klasy, którzy obdarzając mnie swoim zaufaniem wyrazili zgodę na wpro­

wadzenie tej innowacji i przez cały czas biorą aktywny udział w procesie edukacji swoich pociech. Jest to bardzo ważne gdyż szkoła, dom rodzinny, grupa rówieśnicza oddziałowywują na dziecko łącznie , a nie jak oderwane od sie­

bie epizody. Edukacja dziecka odbywa się tam

“gdzie jest życie”.

Powtarzając za C. Cunninghom— wszyst­

ko to co doświadcza dziecko zależy od środo­

wiska w którym ono żyje. Toteż:

“jeśli dziecko żyje w atmosferze krytyki, uczy się krytykować,

jeśli dziecko żyje w atmosferze wrogości, uczy się walczyć,

jeśli dziecko żyje w atmosferze śmieszności, uczy się wstydzić,

jeśli dziecko żyje w zawstydzeniu, uczy się być winnym,

jeśli dziecko żyje w tolerancji, uczy się cierpli­

wości,

jeśli dziecko żyje w atmosferze pochwały, uczy się doceniania,

jeśli dziecko żyje w uczciwości, uczy się spra­

wiedliwości,

jeśli dziecko żyje w bezpieczeństwie, uczy się mieć wiarę,

jeśli dziecko żyje w atmosferze doceniania, uczy się lubić siebie,

jeśli dziecko żyje w zgodzie i przyjaźni, uczy się znajdować w świecie miłość”.

Myślę, że dobrze się stało, iż od września 1999 r. wprowadzona zostaje reforma szkolnic­

twa, która powinna przynieść wiele “korzyści”

zarówno dzieciom jak i nam nauczycielom po­

zostawiając wiele swobody w działaniu na rzecz uzyskania jak najlepszych wyników w pracy dydaktyczno-wychowawczej.

Zc sw ojej stro n y z a c h ęc a m k o le ża n k i z n au czania początk ow ego do w zięcia u d zia ­ łu w s z k o le n ia c h o r g a n iz o w a n y c h p r z e z W O M w O polu, z których sk o rzy sta ły ju ż 2 koleżan ki z mojej szkoły. I ju ż tera z p rzy ­ gotow u ją się do rozp oczęcia p racy w nau cza­

niu zin tegrow an ym , by w e w rześn iu 1999 r.

ruszyć “ pełną p a rą ” .

mgr Urszula Witczak PSP w Bzinicy Starej

1

¿ z ć łź a -

100-lecie u r o d z in F r a n c is z k i Sowy

D nia 6 m arca br. setn ą ro cznicę uro­

dzin o b ch o d z iła P ani F ra n cisz k a Sow a, m ieszkanka B zinicy Starej.

Jubilatka nie posiada bliższej rodziny, ale dzięki H ild e g ard zie D em arczy k , jej opiekunce, nie czuje się sam otna, m a przy­

tulny dom. Ł adnie pow iedział o tym ksiądz pro b o szcz p arafii pw. M arii M ag d alen y A. W aindok w czasie m szy z okazji u ro ­ czystości: “P ani F ranciszka żyje tak dłu­

go, poniew aż nie je s t sam a, m a obok sie­

bie drugiego człow ieka” . M szę odpraw ił w asyście obydw u księży w ikarych oraz syna w spom nianej opiekunki ks. M ariana D em arczyka, p rzy udziale m ieszkańców w si oraz przedstaw icieli w ładz.

D yrektor W ydziału S praw O byw atel­

skich Stanisław Skakuj i inspektor Z ofia

Uwaga!

A b so lw en ci Technikum M ech an iczn ego w D obrodzieniu 6 listo p ad a 1999 ro k u o d b ęd z ie się Zjazd A bsolw entów 3-letniego Technikum M echanicznego w D obrodzieniu.

W bieżącym roku Technikum będzie obchodziło sw oje 35 lecie urodzin. D yrek­

cja szkoły i K om itet O rganizacyjny Z jaz­

du zw raca się z prośbą do m iejscow ych ab­

solw entów o pow iadom ienie sw oich kole­

gów z odleglejszych m iejscow ości.

Z a p ra s z a się w sz y tk ic h do w z ię c ia udziału w tej uroczystości. Szczegółow ych inform acji udziela sekretariat szkoły przy ulicy O leskiej 7, tel. (034) 35 75 246.

P odajem y w zó r ankiety karty inform a­

cyjnej, k tó rą po w ypełnieniu należy prze­

słać na adres szkoły.

E.P.

KARTA INFORMACYJNA 1. N azw isko i im ię

2. N azw isko panieńskie (dla m ężatek) 3. R ok ukończenia Technikum M ech a­

nicznego w D obrodzieniu 4. A ktualny adres

5. A ktualne w ykształcenie

6 .Z aw ód, m iejsce pracy i zajm ow ane stanow isko służbow e

7. Funkcje społeczne

8. S zczególne osiągnięcia, posiadane o dznaczenia i w yróżnienia, publikacje, stopnie naukow e itp.

9. C zy w yrażam swój udział w II Z jeź- dzie A bsolw entów T echnikum M echa­

nicznego (w pisać — tak lub nie) a) indyw idualnie,

b )z udziałem w spółm ałżonka lub osoby tow arzyszącej

P rosim y o przesłanie niniejszej karty n a adres szkoły niezależnie od u czestnictw a

w Z jeździe.

B e d y ń s k a (p rz e d s ta w ic ie le w o je w o d y o polskiego) przekazali w je g o im ieniu list gratulacyjny oraz kwiaty. Ż yczenia złożyli także: Przew odniczący R ady Pow iatu B er­

nard G aida, P rzew odniczący R ady M iasta w D obrodzieniu Joachim K iwic, Burm istrz M iasta i G m iny Z ygfryd Seget, Sekretarz M iG L idia Kontny, zastępca K ierow nika U SC Z ofia U lfig i licznie zebrani m iesz­

kańcy wsi.

Jubilatka, Pani F ranciszka Sowa, z z a ­ a n g a ż o w a n ie m , c z y n n ie u c z e s tn ic z y ła w uroczystościach, i to zarów no w e m szy ja k i restauracyjnym przyjęciu.

Ż yczym y Pani F ranciszce dużo zdro­

w ia i aby m ogła w sw ym życiu zaliczyć je szc ze “trzeci w iek” .

J O .

Informacja

dla uczniów klas VII, S zk o ły P odstaw ow ej Specjalnej J a k p o d a j e S ta r o s tw o P o w ia to w e w O leśnie w szelkich inform acji dotyczą­

cych dalszego kształcenia udziela Wydział E dukacji K u ltury i S portu Starostw a P o­

w iatow ego w O leśnie. W ydział inform uje w szystkich zainteresow anych o nowej sie­

ci szkół tj. Podstaw ow ej Szkoły S pecjal­

nej i G im nazjum Specjalnego. A kcję in­

fo rm a c y jn ą p ro w a d zi ró w n ie ż dyrekcja S p ecjaln e g o O śro d k a W ychow aw czego w D o b ro d zien iu p rzy ulicy P iastow skiej 35, tel. (034) 35 75 248.

E.P.

Podziękowania

Pracownicy Szpitala w Dobro­

dzieniu w imieniu swoim i pacjei tów składają serdeczne podzięko­

wanie p. Helenie Czapla, właści­

cielce restauracji “M urzynek” za bezpłatne przekazanie naszej pla­

cówce elektrycznego wyparzacza do naczyń.

Dziękujemy również wszystkim, którzy złożyli dobrowolne datki na konto Komitetu Obrony Szpitala

“Razem Silni” przeznaczone na re­

mont Szpitala.

* * *

Dyrekcja Publicznej Szkoły Pod­

stawowej w Dobrodzieniu składa podziękowania: panu Piotrowi Kler, panu Ernestowi Rust za sponsoro­

wanie obiadów uczniom będącym

w trudnej sytuacji materialnej.

(9)

Pan Em anuel Schaffarzyk z D obrodzie­

nia (H adasiki) je s t o d lat zafascynow any życiem pszczół, ich p racą i p racą przy nich.

U kończył kurs dla p szczelarzy w 197 lr.

w K atowicach, a m istrzem w tym fachu zo­

sta ł w m a ju 1974 r. P ia s to w a ł fu n k c ję członka K om isji R ew izyjnej PZP, a ob ec­

n ie j e s t p re z e s e m P o ls k ie g o Z w ią z k u P s z c z e la rs k ie g o w D o b ro d z ie n iu . P an E m anuel posiada B rązow ą i S rebrną O d­

znakę PZP.

P o d cza s ro zm o w y ze m n ą ubolewał, że Zw iązek starzeje się i m oże zaginąć ze w zg lęd u n a b r a k m ło d y c h n a s tę p c ó w - pszczelarzy. Pom im o, że je g o sy­

now ie dużo pom agali m u przy pszczołach, gdy je szc ze m ie sz­

kali w dom u rodzinnym , żaden z nich nic przejął tego hobby po ojcu.

Ponad 30 uli w ym aga w iele pracy i zna- ści tematu. Pan E m anuel posiada w ie­

dzę, przeczytał m asę książek nie tylko pol­

skich autorów. W ie ja k ie choroby leczy się m iodem , kiedy i ja k go spożyw ać, z czym łączyć itp.

N asza rozm ow a o pszczołach m ogłaby trwać bardzo długo, bo tem at to ciekaw y i rozległ). P rzytoczę tu je j najciekaw sze fragmenty.

— W iadomo, że o b e c n ie w P olskim Związku P szczelarzy działają ludzie, któ­

rzy robią to od lat. N ie p o zy sku je cie n o ­ wych członków. Czy p róbow ał P an zaszcze­

p ić ten bakcyl kom uś m łodem u?

— Tak, próbowałem . W ydawało m i się, że pewien m łody chłopiec były uczeń Tech­

nikum R olniczego, p o łk n ie ten haczyk.

Niestety, żeby te pszczoły nie gryzły! M iał okazję napisać p racę dyp lo m o w ą n a tem at

elarstwa, pom ógłbym m u chętnie. N ie jest to jednak łatw y tem at.

— Ile ma Pan dokładnie u li ? 33 — je s t przy nich sporo roboty.

— A co się robi zim ą, g d y p szc zo ły nie

"w ychodzą w teren ”?

— Z im ą robi się ram ki - zaw sze je s t coś, co w ym aga czasu i pracy.

— Ilu je st członków w d obrodzieńskim K ole?

- O becnie je st 21. M am y członków z innych gm in. Z naczy to, że nasza d zia­

łalność je st pozytyw na, skoro p rzyciąga­

my ludzi z innych miejscowości. Cieszy nas to.

Z w iązek P szczelarzy w D obrodzie­

niu ma sw oje tradycje. O d którego roku działacie?

Koło pow stało w 1945 r., założył je kol. Sosnowski. O becnie m ożem y się p o ­ chw alić w ielom a fachow cam i. Pod w zg lę­

dem doszkalania jesteśm y am bitni, bierze­

m y udział w szkoleniach, kursach, p oga­

dankach. Sprow adzam y osoby kom petent­

ne, które przekazują nam w iadom ości i no­

w ości z tej dziedziny.

— Czy byw ają rów nież ko b iety -p sze- larze?

— W Z łotym P otoku je s t pani, która żyje pszczelarstw em i odznacza się du żą fachowością.

— Na pew no, j a k w każdym Zw iązku m acie kłopoty. Co j e s t najw iększym p ro ­ blem em pszczela rstw ie?

— W szędzie są ja k ie ś problem y. M y b orykam y się nieraz z chorobam i pszczół.

W aroza na przykład - to choroba o bjaw ia­

ją c a się drobnym i pasożytam i, które w ypi­

ja ją z pszczół krew. Ja jestem człow iekiem upartym w działaniu, dużo czytam , poszu­

kuję. W efekcie tego, m am y ju ż lekarstw o przeciw tej chorobie. M uszę się pochw a­

lić, że po d tym w zględem w yprzedziliśm y C z ę sto c h o w ę , p o d k tó r ą p o d le g a liśm y i O zim ek - do którego nas przyłączono.

— N iech P an pow ie, czy to praw da, że praw dziw ego pszczelarza p szczo ły nie g ry ­ zą?

— N iepraw da, to przechw ałki niektó­

rych pszczelarzy. M nie też gryzą, ale ju ż się do tego przyzw yczaiłem .

— Ile w je d n y m ulu p rze cię tn ie p r z e ­ byw a pszczó ł?

— D o 70 tysięcy — o ile je s t silny ró j.

Ja m am ponad 30 uli, w ięc je s t ich m nó­

stwo.

— W każdym j e s t je d n a matka. J a k j ą rozpoznać?

— R óżni się od innych pszczół, je s t najw iększa, podłużna.

— J a k długo ży je m atka?

— W g literatury m atka żyje do 7 lat.

Jednak pow inno się co 2-3 lata zm ieniać m atkę. P rzyw ożę sobie now e m atki z o ko­

lic K rakow a. O dśw ieżam w ten sposób rój i unikam “k azirodztw a” .

— Czy m atka m a w pływ na sm a k m io­

du?

— N ie, na sm ak m iodu w p ływ ają ro ­ śliny, kwiaty...

— Z czego j e s t najlepszy m iód?

— Z gorczycy, z rzep ak u nato m iast m iód je s t dobry dla sercowców.

— J a k p o w in ien w y glądać n ajlepszy p ra w d ziw y m iód?

— P o w in ie n b y ć s k r y s ta liz o w a n y i twardy. W okresie jesienno zim ow ym le­

ją c y m iód je s t p rzegrzany i bez wartości.

— Co trzeba zrobić, by wyprodukować taki p ełn o w a rto ścio w y m iód?

— N iezbędne są trzy czynniki: ul, gło­

w a i aura. Z ajm uję się tym od lat sześć­

dziesiątych, ciągle się uczę i w iem , że w ła­

śnie “g łow a” m a tu duże znaczenie. P ro­

w adzę zeszyt, w którym je s t odbicie mojej pracy — w iadom o co w każdym ulu je st do zrobienia, a co ju ż zostało zrobione.

Inaczej nikt nie je s t w stanie tego zapam ię­

tać. D ru g i c z y n n ik — po g o d a.

R ów nież od lat m am zanotow ane, w któ ry m dniu św ieciło słońce, padał deszcz, ja k a była tem pera­

tura. B ez prow adzenia tego typu badań praca je st niem ożliw a— nie przynosi żadnych efektów.

— G dyby ch c ia ł P an kom uś podarow ać sw oje ule. Czy pszczoły

trafiłyby do now ego m iejsca?

— Tak, ale m usiałoby to być dosyć odległe m iejsce. P rzeniesienie uli o 2 -3 km dalej w prow adza pszczoły w błąd i w raca­

j ą one na stare m iejsce. C hciałbym oddać kiedyś kom uś m oje ule. Byłbym spokojny gdyby był to człow iek, który tak um iłow ał to zajęcie ja k ja. B ez tej pasji, zaintereso­

w ania i w ielkich chęci nic z tego nie w yj­

dzie. N ikogo nie m ożna zm usić, by polu­

b ił ja k ie ś zajęcie. Szkoda, że m łodzież p a­

trzy na życie bardzo konsum pcyjnie, stała się w ygodna. Z pracy oczekuje w ielkich korzyści, a takie hobby, no cóż, w ym aga za dużo roboty i pochłania za dużo czasu.

— J e d n a k p ra w d ą je st, że “kto m a p s z ­ czoły, ten m a m iód". W szyscy wiemy, że p raw dziw y m iód ma w łaściw ości lecznicze.

Poda nam P an p rze p is ja k ie g o ś lekarstwa robionego na bazie m iodu?

-— P odczas p rzeziębienia np. dobrze je st w ypić ciep łą w odę z m iodem i cytryną oraz roztartym ząbkiem czosnku. W zapa­

leniu żołądka pow inno się w ypijać 3 razy dziennie ciepłą w odę z m iodem na ok. 2 go­

dziny przed jedzeniem . Podobnie m ożna ulżyć żołądkow i podczas choroby w rzodo­

wej.

M iód je s t zbaw ienny podczas leczenia chorób serca i u kładu krążenia, podczas leczenia zaburzeń układu nerw ow ego, od­

dechow ego, przew odu pokarm ow ego a n a­

w et w leczeniu chorób skóry. Jednym sło­

w em zam iast cukru pow inniśm y w szyscy używ ać m iodu, a lekarze m ieliby z nami m niej kłopotów .

— P olecając wszystkim Czytelnikom P ana słow a ja k o zw iastun zdrowia, dzię­

kuję serdecznie za rozmowę.

Ewa Piasecka

Wywiad Ewy Piaseckiej

Kto m a pszczoły,

ten m a mioci

(10)

Stanislaw Durok Edward Goszyk

1 H I S T O R I I N A S Z Y C H W S I

N A Z W Y T O P O N I M I C Z - NE S Z E M R O W I C I O K O ­

L I C Y

“Za pomocą nazw miejscowych, najstar­

szych i najtrwalszych zabytków, opowiada dawno wymarły naród o swoich dziejach:

je st tylko pytanie, czy ten glos pozostanie dla nas zrozum iały”.

Wilhelm von Humbold (1767-1835)

Zabytków w postaci starych i prastarych nazw czy to wsi, ich części, poszczególnych nawet gospodarstw, łąk, stawów, dróg, poto­

ków czy uroczysk leśnych zachowało się w najbliższej okolicy całe mnóstwo. Zacznij­

my więc od samego środka — od Szemro- wic.

Prof. Henryk Borek tak przedstawia po­

chodzenie tej nazwy:

“SZEM R O W ICE — wieś, gm. Dobro­

dzień, częst.: Schemrowicze 1574; nazwa jest izolow ana, m oże w ięc być przek ręco n a w nowszych zapisach, może to Szymarzowi- ce: n. o. Szymara Szymon? Inaczej od przezw. Szemra: szemrać” .

Tutejsi mieszkańcy się jednak zgodni co do tego, ze nazwa ta wywodzi się od skut­

ków nadm iernego obciążania poddanych pańszczyzną. Powodowało to powszechne niezadowolenie, jednakże ludzie strzegli się głośno wypowiadać swe sądy o panach, a tyl­

ko przez ogólne szemranie wyrażali swą nie­

chęć do tego rodzaju praktyk.

Kiedy zapoznaliśmy się z możliwym po­

chodzeniem nazwy Szemrowicc, przejdźmy do innych, mniej znanych. Wypada tu zazna­

czyć. ze jest też duża ilość nazw zapomnia­

nych, ale gdzieś tam zapisanych i tych, któ­

rych używają tylko niektórzy ludzie, lecz przez ogól nie są znane.

Rozległa była niegdyś Gmina Szemrowi- ce. Rozległa właściwie tylko w jednym kie­

runku — na wschód.

Za Kocurami, za zwartym kompleksem le­

śnym kątem osiadał przysiółek K ą tn e. Osad­

nictwo zaczęło się tu najprawdopodobniej już w pierwszej połowie XVI wieku. Przemawia za tym fakt, żc do dziś najważniejszym gos­

podarzem jest tam Kontny. Wtenczas właśnie (początkiem XVI w.) dużo ludzi nie miało jeszcze sw ego nazwiska. Osoba osiadła w Ką­

tach przybrała przezwisko Kątny albo jak to

wtenczas pisano — Kontny, co z czasem sta­

ło się jej nazwiskiem .

W XVIII wieku w lasach leżących w ob­

rębie Szemrowic nie było jeszcze etatowo za­

trudnionych leśników. Dozór nad lasami spra­

wowali więc wyznaczeni wolni kmiecie. Nad lasem “Łomnica” dozór taki spoczywał na braciach Pawle i Lorencu Kontnych, którzy tu posiadali wspólne gospodarstwo. Oni też w r. 1780 zakupili jeden staw. Jego nazwa nie została podana. Natomiast w kierunku północno-zachodnim w głębi lasu były dwa stawki o nazwie Niedociołki. Później, nieuży­

wane i zdziczałe, zarosły żarnowcem i lasem.

Ich nazwa jakoś nieodparcie wiąże się z cie­

lakami turów, które tu właśnie zwano niedo- ciołkami.

Samotny krzyż przy drodze do Rzędowic przypomina o popełnionym tam w r. 1890 morderstwie na gajowym Franciszku Gąsio­

rze.

Lubojańskie. Przysiółek ten leży na pół- nocny-wschód od Kątnych. Może został za­

łożony trochę później, ale bezsprzecznie pierwszy lub wśród pierwszych osadników był Lubojański. W r. 1780 wolny kmieć Ję- dra (Andrzej) Lubojański sprawował pieczę nad uroczyskami leśnymi Brzezinki i Olszyn- ki.

W r. 1858 były tu trzy domy mieszkalne, a mieszkańców 18.

Mniej więcej w tym samym okresie co Lu- bojańskic zaczęto też karczować las pod na­

stę p n y p rz y s ió łe k (tro c h ę na w sch ó d ) W ies ią d er — zwany też Wiesiądry. 1 tu nie­

wątpliwie pierwszym osadnikiem był czło­

wiek o nazwisku Wiesiąder. Z czasem przy­

siółek ten się powiększył i w r. 1858 było tu sześć gospodarstw — razem 23 dusze.

Brzezinki — to enklawa śródleśna kil­

kaset kroków od skraju lasu od strony przy­

siółka Lubojańskie. Chyba nie trzeba tu do­

ciekać, skąd wzięła się ta nazwa. Oczywiście od typu lasu niegdyś tam istniejącego. Przed półtora wiekiem były tam dwa gospodarstwa rolne i jeden dom leśny. Obecnie pobudowa­

no tam parę domków letniskowych.

Na samej granicy Lublinieckiego z Ole- skiem istnieje druga enklawa śródleśna, a że wokół miejsce to porośnięte było i jest świer­

kami, stąd też niby swojska, ale trochę dziw­

na nazwa Ś w ie rk le. Dziwna z powodu litery

“1” w środku, ale słowo to wywodzi się od gwarowej nazwy świerka, zachowanej tylko w dialekcie morawskim w postaci śvrkla a więc zbiorowo Świerkle (jak Dąbie, So­

śnie). W r. 1858 były tam dwa gospodarstwa rolne.

Wszystkie te przysiółki czy enklawy le­

śne, a więc Kątne, Lubojańskie, Wiesiądry,

B rzezinki i Św ierkle należały do parafii w Wysokiej. Tam też uiszczały przypadające na nie dziesięciny.

No cóż — dzieci stąd raczej nie uczęsz­

czały do żadnej szkoły, bo było to nie tylko daleko, ale i niebezpiecznie.

Gdyby ktoś myślał, że Kątne i Wiesiąder były wschodnią granicą Szemrowic, to się mylił. Dalej jeszcze leżały P rzyw ary. Nazwa ta wywodzi się także od nazwiska. Przywara był tu chyba pierwszym osiedleńcem. Póź­

niej w pobliżu tego przysiółka na enklawie pobudowano dwa domy leśne. Przed półtora wiekiem było tu łącznic 5 budynków miesz­

kalnych, nie licząc gospodarskich. Do P " ” - war należał też staw o nazwie Przerwał Już to wskazuje, że grobla główna tego sta­

wu została przerwana przez wodę powodzio­

wą. Nie wiadomo ile razy ją odbudowywano, faktem jest, ze później była to łąka.

Wydaje się dziwne, że tu mogła wystąpić powódź. Rów — struga zasilający ten staw z ledw ością pozw alał w okresie suszy na utrzymanie minimalnego poziomu wody. Ale katastrofalne powodzie rzeczywiście się zda­

rzały. Np. dnia 20 kwietnia 1903 spadło, i to nie tylko tu, półtora metra śniegu. Ten mo­

kry śnieg połamał młodniki i nie oszczędził też starych drzew. Była to największa klęska śniegołomowa, ja k ą zanotowano w tym wie­

ku. Jednakże śnieg, który spadł w drugiej połowie kwietnia, nic mógł leżeć długo. Na­

stąpiła powódź i po raz ostatni przerwanie grobli tego stawu, który ju ż przed dwoma wiekami zwał się Przerwaniec.

M ała Panew pozryw ała w tedy nr w Miotku, w Kokotku i koło Z aw adzką co spowodowało zamknięcie głównych szos w powiecie na dłuższy okres czasu.

W r. 1909 w miejsce starych chatek wy­

budowano dwa murowane domy leśne — ga­

jów kę i dom robotniczy.

Rok później Otto Richter — karczmarz z Sierakow a — zaczął budować na swym gruncie w Przywarach cegielnię.

Odstępując od tematu stwierdzić trzeba, ze w r. 1755, a więc tuż przed trzecią wojną 0 Śląsk tzw. siedm ioletnią między Austrią a Prusami, w ramach kolonizacji zwanej fry- dcrycjańską, sprowadzono z Niemiec osad­

ników i przydzielono im miejsce już wcze­

śniej zwane Klekotną. Niemieccy koloniści swą nową miejscowość nazwali “Charlotten- thal” . W r. 1858 w 14 domach mieszkało tam 110 osób.

Administracyjnie Klekotna należała naj­

pierw do Ciasnej, później do gminy Siera­

ków, a obecnie je s t w łączona do M iasta 1 Gminy Dobrodzień. Przywary natomiast są obecnie częścią Sierakowa, gmina Ciasna.

D o k o ń cz en ie n a str. 11

Cytaty

Powiązane dokumenty

szego krąju oraz panujący w tam tym okresie ustrój, zrzeszała bardzo dużą ilość członków, bo przeszło tysiąc, a jej działalność mimo tego że była znacznie

Życie pszczół nie jest ju ż dla nich obce, interesują się pracą przy ulach i produkcją miodu.. Nie jest to proste, wym aga cierpliw ości, odwagi i

N aterenie gminy wiele w ostatnich 12 latach się zmieniło, ale jest jeszcze wiele do zrobienia.. Mamy na jej terenie wioski bez wodociągów, konieczna jest

Największym walorem przyrodniczo-kulturowym parku w Bzionkowie jest jego tworzywo dendrologiczne, podstawowy zrąb założeń ogrodowych reprezentowany je st przez najstarsze i

Po oficjalnym przywitaniu uczestników i nauczycieli, zwiedzeniu szkoły i klas, w których się uczyli (dawny budynek Zbiorczej Szkoły Gminnej) odbyło się spotkanie

jaźn iła się, co w idoczne było przy pożegna­.. niu na dw orcu PK w O polu w ostatnim dniu

Uznając za abstynentów osoby, które ani razu lub 1-2 razy piły alkohol w ciągu całego życia oraz ostatniego roku, otrzymamy grupę stano­. wiącą 34

Od lat Haan wyróżnia się w pracach na rzecz rozszerzenia Unii.. Stąd kilka lat