• Nie Znaleziono Wyników

Miesięcznik Diecezjalny Łucki. 1929, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miesięcznik Diecezjalny Łucki. 1929, nr 4"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

M I E S I Ę C Z N I K

Di ecezj al ny Łu c k i

Rękopisów, przestanych do druku, Redakcja nie zwraca.

Redaktor i wydawca: Ks. J a n Szych , Kanclerz Kurji Biskupiej, fldres Redakcji: Łu ck , Ku rja Biskupia.

T R E Ś Ć Z E S Z Y T O Nr. 4

D Z I A Ł U R Z Ę D O W Y

Rozporządzenia S to lic y Apostolskiej.

Pismo Ojca Świętego, Piusa XI, do kardynała Bertrama o głó­

wnych. zasadach i podstawach akcji katolickiej — str. 169. In­

strukcja o Komunji św. udzielanej kilku chorym razem—str. 1.74.

Dekret o spowiednikach, rozgrzeszających osoby, należące do Stowarzyszenia „ L ’flction Franęaise" ■ — str. 175. Ostrzeżenie Papieskiej Komisji dla Rosji przed J . Tarłowskim — str. 176- W sprawie pielgrzymek do Rzymu— str. 177.

Rozporządzenia W ład z D uchow nych m iejscow ych.

Rozporządzenie J. E. Ks. Biskupa Galla w sprawie Mszy św.

polowych — str. 178. Indeksy dni, w które można wysławiać Przen. Sakrament — str. 180. Wykonanie Synodu w sprawje rozkładu nabożeństw—str. 181.

D Z I A Ł N 1 E G R Z Ę D O W Y

Dyskusja w parlamencie francuskim w sprawie zgromadzeń zakonnych—str. 182. Problem religijny w środowiskach ludo­

wych. Konkluzje pewnej ankiety francuskiej — str. 187. Rosja pod opieką św. Teresy od Dzieciątka Jezus—str. 194.

Opis W iz yta c ji Pasterskiej w r. 1928—str. 196.

W iad o m ości z R zym u—str. 200.

W iad o m ości z P o ls k i— str. 205.

Ze św iata — str. 210.

Bibljografja — str.

214

.

(2)

Proboszczów i zainteresowanych co do warunków przyjęcia do Mniejszego Seminarjum Duchownego Łuc­

kiego we Włodzimierzu, poniżej warunki te podaję:

1) Od kandydatów, zgłaszających się do Sem ina­

rjum we Włodzimierzu: wymaga się:

a) Ukończenia sześciu klas gimnazjalnych; (siódmą i ósmą klasę przechodzą w zakładzie). Wstępujący do seminarjum podlegają egzaminom dopełniającym z ła­

ciny i polskiego.

b) Curriculum vitae.

c) Świadectwa moralności od Ks. Proboszcza

względnie Prefekta.

d) Świadectwa lekarskiego.

e) metryki.

Płaca przez 10 miesięcy po 50 złotych miesięcznie.

Pościel i ubranie własne (sutanny i palta).

2) Mogą być przyjęci uczniowie miejscowego gim ­ nazjum, począwszy od czwartej klasy, na warunkach wyżej wymienionych.

Warunki płacy i dostarczenia wymaganych świa­

dectw jak powyżej dla alumnów siódmej i ósmej

klasy.

(3)

M l E S l Ę C Ż m K ™ ^

D i e c e z j a l n y Ł u c k i

Rękopisów, przestanych do druku, Redakcja nie zwraca.

Redaktor i wydawca: Ks. J a n Szych, Kanclerz Kurji Biskupiej, fldres Redakcji: Łu ck, Ku rja Biskupia.

DZIRŁ URZĘDOWY

Rozporządzenia Stolicy A postolskiej

Pism o O jc a Ś w ię te g o , Piu sa X I, do k a rd y n a ła B e rtra m a o g łó w n y c h zasad ach i p o d sta w a ch a k c ji k a to lic k ie j.

Wi el ce śmy się ucieszyli z tego, coś N a m t a k n i e ­ d a w n o donosił o swoich p o c z y n a n i a c h i dziełach, zmie­

r z a j ą c y c h do k r ze w i e n i a u siebie akcji katolickiej; w tern b owiem widzimy uległość twoją wzgl ęde m Stolicy A p o ­ stolskiej, co było, we dł ug t wego zdani a, twojem p r a ­ gn ie niem, a c oś my sami, o d p o w i a d a j ą c n a list u m i ło ­ w a n y c h s ynó w z twojej diecezji, zaznaczyl i, d o d a j ą c chęci do p r a c y , jaki jest s p o s ób i j a k a l e ps za d r o g a w t ego r o dz aj u p o c z y na n i ac h. Chodzi wszak o s p r a w ę , z n a n ą już w w i ek u apostol ski m; już b owiem P a w e ł w liście do F i l i p e n s ó w (r. IV, w. 3) „po mo cn ikó w s wo­

ich" w s p o m i n a i p ra gn ie , a b y o k a z a n o p o mo c „t ym, k t ó r e " z nim „w E w an ge l ji s połem p r a c o w a ł y " . Szcze­

gólni e m u s i m y w o b e c n y c h czasach, k i e d y to c zy st oś ć

w i a r y i o by cza jów w ci ą g a n ą jest w co r az to n i e b e z ­

pieczniejszą i s t an o wc zą walkę, a s k u tk i e m b r a k u

k a p ł a n ó w d u ch o wi eń s tw o nie może p o d o ł a ć p o t r z e ­

b om d u s z p a s t e r s k i m , tem więcej p o l e g a ć n a akcji k a ­

tolickiej, k t ó r a ma przez w c ią ga n ie liczniejszych w sp ół ­

(4)

p r a c o w n i k ó w z g r o n a os ób świ eckich ws pom aga ć i u z u p e ł n i a ć nieliczną r zeszę d ucho wi eń st wa. Tę d ro g ę d o p o p i e r a n i a s p r a w y k at olicki ej niewąt pliwie Nasi p o p r z e d n i c y już u zn al i i n a nią wkroczyli. Wzywali oni, g d y bar dzi ej ciężkie b ył y dla Kościoła i s p o ł e ­ c ze ń st w a czasy, wsz yst ki ch wiernych, by id ąc w ś l a ­ d y bi sk up ów, pr owad zi l i świ ęty bój i w e d ł ug moż no­

ści s tar al i się o wieczne d o b r o s wych bliźnich. Nie­

mni ej i My t r o s k a l i ś m y się od p o c z ą t k u Na szeg o p o n ­ t y f i k a t u o wzrost akcji katolickiej. Oświa dczal iś my bowiem pu bli cznie w encyklice,, Ubi a rc a no ", że ak cj a k a t o l i c k a jest z u r z ę d e m d u s z p a s t e r s k i m i życiem c h r z e ś ci j a ńs k ie m n ie ro z e r w a l n i e złączona; wyłożyl iśmy dalej jej n a t u r ę i cele. E n u n c j a c j e te, d o b r z e z ro zu ­ miane, w yk azuj ą, że a k c j a k a t o l i c k a zmier za do tego, b y świeccy br ali w pewnej mierze u dzi ał w hierar- c hi c zn em apostol st wi e. Ak cj a k a t o l i c k a p o l e g a nie- t y l k o n a tem, że ludzie d ą żą do osobistej d o s k o n a ł o ­ ści c hr ze ści jańs kie j, co w p r a wd z i e jest naj pi er wsz em i n aj ważniej szem, lecz p o l e ga o n a p o z a t e m n a on em p r a w d z i w e m apostolstwie, k t ó r e jest wszyst kim k a t o ­ l i ko m k a ż de g o s t a n u wspólne. I c h d ą ż e ni a i p r a c e ma j ą p rz y t e m p oz o s t a w a ć w ścisłej łączności ze sta- łemi o ś r o d ka mi zdrowej n a u k i i w s z e ch s t ro n ne j d zi a­

łalności, k t ó r e p o p i e r a i w s p o m a g a n a s k u t e k ich p r a ­ widłowej i p rawowi tej ins ty tucj i p o w a g a Biskupów.

W i e r n y m więc, k t ó r z y w t e n s po só b się j e d n o c z ą i ze­

s p a l a j ą , że p o d d a j ą się k ie r o w n i c t w u hi er ar chj i koś ­ cielnej, daj e też h i e r a r c h j a k oś ci el na j a k g d y b y pewien m a nd at , p o d n i e t ę i zachętę. Atoli j a k Kościół i jego h i e r a r c h i c z n e ap os to l st wo od B o g a o t r z y m a ł y swój m a n d a t , t a k s a mo a kc j a ka t o l i c ka w i n n a być n a z w a ­ n ą nie z e w n ę t r z n ą tyl ko, lecz d uc ho wą , nie ziemską, lecz z niebios się wywodzącą, nie po li t yc zną , lecz

„religijną". Można ją j e d n a k z całą s łusznością nazwać

„s po łec zną" . Jej celem bowi em jest służyć Kr ól es tw u

C h r y s t u s a , P a n a nas zego. P r z e z tę służbę o si ąg a się

o n o d o br o , k t ó r e j est dla s p o ł e c z e ń s t w a najwyższem,

(5)

i dąży się do t y c h dó br , k t ó r e w y p ł y w a ją z t amtego;

do nich nal eżą te d ob r a, k t ó r e nal eżą do społeczności cywilnej i n a z y w a j ą się pospolit emi , o ile że nie są p r y w a t n e m i d o b r a m i j e d n os te k, lecz s tanow ią w s p ól n ą włas no ść w sz ys tki ch czł on kó w społeczności. To w s z ys t­

k o m a i p o w i n n a o s iągać a k c j a k at o li ck a , jeżeli b ę ­ dzie z os taw ał a w na l eż yt e j zależności od p r a w B o ­ żych i k oś ciel nych, zdała od doczesnych dążności p a rty j­

n ych . Jeżel i więc t y m d u c h e m p rzej ęci i ożywieni b ę d ą k a t ol ic y, k t ó r z y są u cz e s t n i k a m i a p o s t o l a t u h i e r a r ­ c hi cznego, nie może być, że by się nie pr zy cz ynili , ma j ąc sobie za cel naj bl iżs zy do z j e dn oc ze ni a k a t o ­ l ików w sz y st k ic h n a r o do w oś c i w tem, co d o t y c z y w ia r y i mor al noś ci, or az co jest naj ważniej sze, b ę d ą mieli siłę j ak do s ze r o k i e g o r o z s i e w a n i a z as ad w ia r y i n a ­ uki ch rze ści j ań ski ej , t a k i do d zi e lne go ich p o p i e r a ­ nia, j a k wr es zcie do p r y w a t n e g o i p u b l i c z n e g o ich kr zewie nia. W akcji p r z e t o kat olicki ej wsz ysc y n a ­ s zego ś wi a ta b ę d ą zgodni, bez r ó ż n i c y wieku, płci, s t a n u wyksz tał ceni a, r o d u l u b s t r o nn i c t wa , b y l e b y ich d ąże ni a nie p r z e c z y ł y n a u c e ewangel iczne j i p r a w u c h r z e śc i ja ńs k ie m u, b y l e b y p r z y n a l e ż n o ś ć do n ic h nie o z n a c z a ł a j e d n o c z e ś n i e w y r z e c z e n i a się tej n a u k i i p r a ­ wa. Mówimy o tej akcji, k t ó r a o bej muj e c ał eg o czło­

w ie ka i k ształ ci go w p r awdzi wej oświacie reli gij nej i o bywatel ski ej, to zn ac z y w r zet el nej pobożności, w g ł ę b ok i em p o z n a n i u pr aw dz iw ej na uk i , w c ał k o w i ­ tej czystości obyczajów; jeżeli t e g o bowiem b ędzi e m u b r ak ow ał o, nie b ęd zi e móg ł owocni e w y k o n y w a ć a p o s ­ t ol st wa h i e ra r ch ic z ne go . Z r e s z t ą łatwo zrozumieć, że a k c j a kat ol ick a, o ile chodzi o jej p r a k t y c z n e p r z e ­ p r o w ad ze ni e , będzi e r ó ż n ą , zal eżni e od r ó ż n i c y w i e ku i płci, od r ó żn ic y w a r u n k ó w mi ejs ca i czasu; t a k j e d ­ n ak , b y ci, k t ó r z y n a l e ż ą do związków młodzieży, p r z y g o t o w y w a l i się r acz ej do przyszłości; os o bo m d o j­

r z a l sz y m o t w i e r a się szersze pole, do n ic h bo wi em b ę ­

dzie nal eżał o p r z yn o si ć, wedle sił, s po łe cz noś c i l u d z ­

kiej te d o b r a, k t ó r e ma ją po d p e w n y m względ em

(6)

w s p ó l n oś ć z B o s k i m u r z ę d e m Kościoła, by się od ż a d ­ n e go z ni c h nie u s uwa ł y. Lecz nie chce a kc j a k a t o ­ licka, p r z y swoich w sz ys tk ic h p la n a c h , dążyć do s we­

g o celu n a o d r ę b n y c h d r o g a c h i o d r ę b n y m i s p o s o b a ­ mi. P r o w a d z i o n a i k ie r u j e r aczej ist ni ej ące d zi e ła i s t o w a r z y s z e n i a ws zelkiego r odzaj u, czy to r eli gij ne s t o w a r z y s z e n i a dla k s z t a ł c e n i a mł odzież y lu b p i e l ę g ­ n o w a n i a pobożności, czy to s t o w a r z y s z e n i a o c h a r a k ­ t e rz e o b yw a te l s ki m lub g o s p o d a r c z y m , do a p os to l st wa s połecznego. P r z e z to, że a k c j a ta p o d d a n a jest j e d ­ no li t em u k i e r o w n i c t w u i s k u t k i e m te g o k ie r u j e cel o­

wo siłami i o r g a ni z ac ja m i, k t ó r e s t a n o w i ą jej czł ony, ja ki emi są s to w a r z y s z e n i a mężczyzn i k ob i e t oraz m ł o­

dzi eży o b o j g a płci, b ie rz e o n a z jednej s t r o n y udzi ał w z d o b y c z a c h s t o w a r z y s z e ń re li g ij n yc h i g o s p o d a r ­ czych, z d r u gi e j zaś w s p o m a g a je i p o p i e r a pr zez t o r że n i e t y l k o wywi ązuje się wzaje mne p o r o z u m i e n i e i życzliwość, lecz ta kże o b u s t r o n n a w s p ó ł p r a c a i p o ­ moc, z n i e wą t p l iw ą k o r z y ś c i ą dla Kościoła i s p o ł e ­ czeństwa. W z d o b y w a n i u te g o d ob ra , k t ó r e pr zede- wsz yst kiem do wiar y i o by cz a jó w nal eży, a kc j a k a t o ­ li ck a nie p r z e c i n a swym ludziom d o s t ę p u do s p r a w pub li c zn y ch , j a k s z er o ko one sięgają; owszem, czyni ich zdol niejszymi do obo wi ąz kó w p u bl i c zn yc h, z a p r a ­ wia bo wi em ich w świętości życia i p r z e s t r z e g a n i u p o wi nn o śc i c h r z e śc i j ań s ki c h . Czyż nie istnieje o n a poto, b y s po łe cz e ńs tw u p r z y g o t o w a ć n a j l e p s z y c h o b y ­ wateli, a n a j w i e rn i ej s z yc h i n aj b iegl ej szy ch u r z ę d n i ­ ków d la r zec zypospol it ej? K t ó ż b y mógł twierdzić, że o n a z a n i e d b u j e p r a w d z i w y p o ż y t e k r zeczypospol it ej?

J a k i e ż to p o z a polem miłości c hrze ści jańs kie j, m o g ą

istnieć d obr a, g d y do tej miłości n al eży s t a r a n i e o

wszel ki eg o r o d z a j u pomyś lnoś ć? Czyż a k c j a k a t o l i c k a

nie d ą ż y do tej p omyś lnoś ci , w kt ór ej się zawier a

n aj bl iżs zy cel s połeczności cywilnej, g d y swoim l u ­

dziom n a k a z u j e s za no wa ć l e g a l n ą władzę i u le g ać

p ra w om , z ac h owy wa ć i p o p i e r a ć to, n a czem się o p i e ­

r a d o b r y s t a n i p o m y ś l n o ś ć n ar odó w, j a k c z ys to ś ć

(7)

obyczajów, j ed no ść współ życia r o dz i n n e g o , z g o d a i p o ­ r o zu mi e n i e kl as społecz ny ch, to mi anćwi ci e wsz yst ko co się p r z y c z y n i a do p o k o j u i o c h r o n y spo łecz nośc i ludzkiej? I to tem łatwiej a kc j a k a t o l i c k a osiąga, że, j a k e ś m y powiedzieli, nie wi kł a się ż a d n ą m i a r ą do d ą że ń p a r t y j , c h o c i a ż b y one s k ł a d a ł y się z katolików;

m o g ą oni pr zecież mieć w s p ra w a c h , k t ó r e p o d l e g a j ą s w o b o d n e j dys kusj i , r ó żn e p o g l ą d y , n a d t o p o d l e g a r a d o m i pr zepi som, k t ó r e w y d a j ą z w ie rz c hn ic y d u ­ c howni, c ho ci a żb y się one w y d a w a ł y s p r z e cz ne m i wi­

d o k o m i d ys c y p l i n i e p a r t y j n e j . Z t ego wszyst kiego,

c oś my nadmienil i, w y n i k a jasno, że m o ż n a uważać

z p e ł n e m p r a w e m akcj ę k at ol icką , j a k o d r o g ę i m e ­

t od ę p r a c y , k tór emi Kościół się p o s ł ug u je , b y nieść

r o dzaj owi l u d z k i e m u wszelkiego r o d z a j u d o b r o d z i e j ­

stwa; d r o g ę i metodę, r zekl iś my, k t ó r a się wydaje, za

z r zą dzen ie m i d o br o dz ie j st we m Bożem b y ł a w p r o w a ­

dzona, a b y Kościół móg ł p o c i ą g n ą ć do n a u k i i p r a w a

e w a n g e l i c z n e g o tych, k tór zy, nie s t y k a j ą c się z k a p ­

ł anami, łatwo ulegli p od ej ści om i p r z e w r o t n y m z a s a ­

d om n i e s p o k o j n y c h ludzi. To są o g ó l n e z a s a d y i p o d ­

s t a w y każdej akcj i katolickiej, j a k k o l w i e k jej p r z e j a ­

w y m og ą się różnić, s to so wni e do r ó ż n i c y duchowej

lu dó w i r ó żn ic y s t o s u n k ó w w p o s z c z e g ó l n y c h s p o ­

łe cznoś ciach. W y n i k a z t ego jasno, że a k c j a k a t o l i c k a

z a s ł u g u j e n a p o p a r c i e n i e t y l k o ze s t r o n y B is k up ów

i k a p ł a n ó w , — ci wiedzą, że le ży o n a N a m b a r d z o n a

s e r c u , —l e c z także ze s t r o n y k i e r o w n i k ó w i wł adz k a ż ­

d e g o p a ń s t w a . —J e ż e l i b y m o g ł a o n a liczyć n a to p o ­

dwójne p o p ar c i e , w t e d y b y p r z y n i o s ł a b o g a t e owoce

s p o ł e cz e ńs t w u k a t o l i c k i e m u i wszędzie p r z y c z y n i ł a b y

się p rz e z rel i gi j ne w y r o b i e n i e c h a r a k t e r u s k u t e c z n i e

d o po my ś ln oś c i s p o ł ec z eń s t wa świeckiego. O b y to

szczęśliwie n as tą pi ł o, u silni e t e g o p r a g n i e m y . J e d n o ­

cześnie, u k o c h a n y S y n u Nasz, j e st e śm y ci n i e z mi e r n i e

wdzięczni, że, j a k o z n a k o m i t y t ł u ma c z N a s z y c h z a ­

mi e rz eń , u s ił u j e s z szerzyć w swej diecezj i a kc j ę ka-

olicką, j a k nie mni ej i za to, ’ że d ał eś n a m okazj ę,

(8)

dla o g ó l n e g o d ob ra , p o n o w n i e je wyrazić, —J a k o z a ­ powiedź d a r ó w n ie b i e s k i ch i d owód ojcowskiej ł a s k a ­ wości, u d z i e l a m y z cał eg o s e r c a tobie, S y n u umiłowa- ny, d u c h o w i e ń s t w u i c a ł emu t wemu ludowi a p o s t o l ­ s ki eg o błogos ła wi eńs twa.

D a n w R z y m i e u św. P i ot r a , d n i a 13 l i st o p a d a 1928 r., p o n t y f i k a t u N as zeg o siódmego.

(— ) P iu s X I , P a p ież (Acta A. Sedis, t. 20, r. 1928, str. 384).

Z K ongregacji O brzędów.

In s tru k c ja o K o m u n ji św. u d zielan ej k ilk u c h o rym razem .

Dla s zy b sz eg o i łatwiejszego u dz i el an i a Komu nj i św. k i l k u c h o r y m raze m, Św. K o n g r e g a c j a Obr zę dó w p o s t a n o w i ł a co nas tęp uj e:

Jeżel i k a p ł a n czy d j a k o n u dzi el a Komun ji św.

k il k u c h o r y m w t y m s a my m d o m u albo w t y m s a ­ m y m szpitalu, chociaż w r ó ż n y c h p o ko ika ch, w j e d ­ n y m t y l k o p o k o i k u o d ma wi a w liczbie mnogiej w sz ys tki e mo dl i twy n a k a z a n e pr ze z R y t u a ł R z y m ­ ski, lib. IV cap. 4, w i n n y c h zaś p o k o i k a c h o d m a ­ wia t y l k o „M isereatur tui... Indulgenłiam ... E c ce A g n u s D ei..., r a z t y l k o D om ine, non sum dignus... A ccip e fra ter (soror)... albo Corpus D o m in i nostri Jesu Christi...; a W

O S ta t-

niem p omi e s z c ze n i u dodaje: D om inus oobiscum z odpo- wiedni em r e s p o n s o r j u m i z n a s t ę p n ą modl itwą o d m a ­ w i a n ą w liczbie mnogiej: „D om ine S a n c te “... T am też, jeżeli jeszcze są p os taci e s a k r a m e n t a l n e , udzi ela be- n e d y k c j i Najśw. S a k r a m e n t e m i wreszcie o dma wi a po z os t a ł e z wykłe modlitwy, p r z e p i s a n e pr ze z Kościół.

P o w y ż s z ą I n s t r u k c j ę niżej p o d p i s a n y K a r d y n a ł z a k o m u n i k o w a ł Ojcu św. Piusowi XI,jktóry ją z a a p r o ­

b ow a ć r a c z y ł i pozwolił w r azi e p o t r z e b y stosować

(9)

bez względu n a j a k i e k o l w i e k i nn e pr ze c iw ne r o z p o ­ rządzenia.

D ni a 9 styczni a, 1929 ro ku.

K ard. L aurenti Pro-Prefekt św. Kongregacji S.

A . M ariani Sekretarz

Su). P enitencjarja A postolska.

D e k re t o s p o w ie d n ik a c h , rozg rze szających o so b y, n ależ ące do Sto w arz ysz e n ia „ L ’flc tio n F ra n ę a is e “ .

J a k k o l w i e k po p o n o w i o n y c h or zec z en ia c h św. P e- ni t encjar ji Apost olskiej , co dó p o t ę p i o n e g o we F r a n c j i S to war zys zeni a, z wa n e g o ,.L’Acti on F r a n ę a i s e " , nie mo ż na p ow ażn ie wątpić, czy g r z e s z ą ci ężko s powi e­

dnicy, ud zi e l a j ą c y r o z g r z e s z e n i a c zł onk om te g o Sto­

war zys zenia, czy też i n n y m o s ob om w j a k i ko l w ie k s po sób a k t u a l n i e zwi ąz a ny m z p owyżs zem S t o w a r z y ­ szeniem, jeżeli p r z ed t e m nie zer wą z u pe ł ni e z t y m związkiem, tein nie mniej nie b r a k we F r a n c j i k a ­ płanów, któr zy, j a k to z p e w n y c h źr ód eł w ia do m em jest, o s z u k u ją c swe sumienie, nie w st y d z ą się h a ń b i ć t a k złym czynem.

Dla z ł a m a n i a ich u p o r u , b y nie ginęli, k i e d y u pomni e ni a, p r z e st ro g i i g r o ź b y o k az uj ą się d l a nich b e zs k ut e cz ne , Stolica święta, k ar n o ś c i kościel nej o p i e ­ k u n k a i o b ro ni ci el ka , widzi się zmuszoną, choć n i e ­ c h ęt n ie lecz z konieczności, zas to so wać p ow aż ni e js ze ś rodk i zaradcze.

D la t e g o z w y r a ź n e g o p ol ecen ia i u p o w a ż n i e n i a

Ojca świętego św. p e n i t e n c j a r j a p o s t a n a w i a i o r z e k a ,

że g r z e c h s powi edników, s a k r a m e n t a l n i e r o z g r z e s z a ­

j ą cych te osoby, o k t ó r y c h w j a k i k ol w i ek s p o s ób

wiedzą, że a k t u a l n i e nal eżą do S to w a r z y s z en i a „L’Ac-

tion F r a n ę a i s e " i k t ó r e pr zez t yc hże s p o w i e d n i k ó w

(10)

u p o m n i a n e nie chcą z tem Sto wa rz ys z en i em ze rw ać — zos taj e Stolicy Apost olskiej zastrzeżony.

S k u t e k t ego z as tr zeżen ia ten będzie, że w ty c h n aw et w y p a d k a c h , k i e d y w e d ł ug p r z e p i s ó w k o d e k s u us taj e wszelkie zas tr zeżeni e — p ozo s ta ni e jeszcze dla t y c h k a p ł a n ó w obowi ąze k zwr óceni a się w ci ągu mi es iąca od o t r z y m a n i a r o zg r ze s ze n ia , lub po w y­

zd ro wi en i u do św. P e n i t e n c j a r j i i wy pe łn i en ia jej zleceń p od k a r ą e k s k o m u n i k i w s z cz eg ól ny s po sób S t o l i c y Ap. zastrzeżonej .

Obowi ązkiem O r d y n a r j u s z y i p r z e ł o ż o n y c h z a ­ k o n n y c h , o b ci ą ża j ąc ym b a r d z o ich sumienia, jest p o ­ dać j a k n a j p r ę d z e j do wiadomości sobie p o d l e g ł y c h k a p ł a n ó w ten d e k r e t w sposób, j ak i w y d a im się o d ­ powiedni ejszym, a b y k a p ł a n i nie odważyli się t ł u m a ­ czyć nieświadomością. Z a r a z e m k si ęża niech wiedzą, że p r ze z d e k r e t ten nie zostaje nic cofnięte z p o p r z e ­ d n ic h or zeczeń i p r z e p i s ó w w tej s p r a w i e d an ych , a zwłaszcza z p r z e p i s u o p o s t ę p o w a n i u pr zec iwko n i e p o s ł u s z n y m dla s a n k cy j k a n o n i c z n y c h .

D a n o w Rzymie, w św. P e n i t en cj a rj i, d ni a 16 li­

s t o p a d a 5928 r.

(— ) K ard. Lauri, W ielki P enitencjarz (— ) /. Teodor i, Sekretarz śu). P . (Acta Ap. Sedis 1928 r., str. 398).

O strzeżenie P a p ie s k ie j K o m isji dla R osji przed J . T arło w sk im .

D o n i es i on o P a p ie s k i e j Komisji, że jakiś J a n T a r ­ gowski w wielu mi ejscowościach p o d a w a ł się za k a ­ p ł a na , a n aw et za b is kup a, o b r z ą d k u łacińskiego, z diecezji S ar at ow sk iej (w Rosji), zbi egłego i że nawet od wa ży ł się Mszę św. o d p r aw i ać .

P o n ie w aż jest wiadomem, że w s p o m n i a n y J a n

T a r ł o w s k i nie je st n a w e t k a p ł a n e m i n i g d y do s t a n u

d u c h o w n e g o nie należał, tu t ej sz a Komisja P a p i e s k a

(11)

p r z e s t r z e g a w sz ys tki ch O r d y n a r j u s z y , oraz ws zy st ­ kich do ko go to należy, b y te mu ż Tar gowskiemu p o ­ zwo len ia n a j a ki e k o l wi e k c zyn no ści koś ci el ne nie udzielali, ani żadnej pomoc y, a t e mb ar d zi e j s t y pe nd j ó w m s z a l n y c h nie dawali.

D o ni es ion o również, że tenże Ta rł ows ki wiele o po w i a d a lub zmyśl a o c i e r p i e n i a c h i p r z e ś l a d o w a ­ ni ach, ja ki e j a k o b y p r z e n i ó s ł r a z e m z i n ny m i k a p ł a ­ nami i wiernymi , a pr zez to może k n u j e zasadzki, z k t ó r y c h w y n i k n ą ć może n ie m a ł a s zk o d a dla k at o l i ­ cyzmu. Dl at ego b y ł o b y b a r d z o wsk a za ne m, b y go O r d y n a r j u s z e oddali wł ad zom świeckim, a b y nie s z k o ­ dził n a d a l d o b r y m l udz iom i nie w p r o w a d z a ł wielu w błąd.

D a n w Rzymie, w S e k r e t a r j a c i e P a p i e sk i ej Ko mi­

sji dla Rosji d n i a 4 g r u d n i a 1928 r.

( — ) A . K ard. Sincero, P rezes.

(— ) K arol M argotti, Sekretarz.

(Acta Ap. Sedis, 1928 r., str. 418.)

W s p ra w ie p ie lg rz y m e k do Rzym u.

Celem u ła t w i e n i a p i e l g rz ym e k, u d a j ą c y c h się w t y m r o k u do R z y m u w zw ią z ku z j ubi leus zem k a ­ p ł a ń s k i m Ojca św. P i u s a XI, r zą d włoski p o s t an ow i ł d op u śc ić p i e l g r z y m ó w do Wł och bez p a s z p o r t u i wszel­

k i e go r o d z a j u wiz włoskich, jeżeli t y l ko b ę d ą mieli t e s s e r ę i n d y w i d u a l n ą , lub też zbiorową, s p o r z ą d z o n ą pr ze z O r d y n a r j u s z ó w kości el ny ch.

K a r t y i n d y w i d u a l n e mus zą być z a o p a t r z o n e w fo- t ogr af j ę i p o dp i s właściciela, or az pieczęć K urji Bi­

skupiej.

Dla p i e l g rz ym ów zaś b i o r ą c y c h u dzi ał w p ie l­

g r z y m c e zbiorowej, k i e r o w n i k p i e l g r z y m k i po wi ni en

s po rz ąd zi ć listę zbiorową, o b ej m u j ą c ą imiona, n az wi ­

s k a oraz p o d p i s y p ie lg rzymów . Na k o ń c u tej listy

k i e r o w n i k p i e l gr z y mk i po wi ni e m umieścić oświadczę-

(12)

nie t ożsamości (identite) p ie l gr zy mó w, a p o d niem w ła s ną f o t og r af j ę z podpisem.

P o d p i s k i e r o w n i k a musi b y ć s t w i e r d z o n y p o d p i ­ sem O r d y n a r j u s z a i pie częci ą K u r j i Biskupiej.

N u ncjatura A postolska

W

Polsce.

Rozporządzenia Władz Duchow nych Miejscowych.

Rozp orząd zenie J . E. Ks. B is k u p a G a lla w s p ra w ie M szy św. p o lo w y c h .

D e k r e t św. K o n g r e g a c j i S a k r a m e n t ó w z d n i a 26 li pca 1924 r., wy ja ś ni aj ą c k a n o n 822 n o we go p r aw a , o k r e ś l a d ok ła d ni e, w j a k i c h w a r u n k a c h b i s ku p i m o g ą udzi el ać p o zw o le ni a n a o d p r a w i a n i e Mszy św. p oz a koś cioł em lub kapl icą, czyli t. zw. Mszy św. polowych.

Z g o d n i e z n a j s t a r s z ą t r a d y c j ą k o ś ci el n ą właści- wem miejscem, p r z e z n a c z o n e m do s p r a w o w a n i a N a j­

świętszej O f i ar y jest kościół.

P r a w d ą jest, że n i e k i e d y u d z i el an o pr zywileju, zwłaszcza z a ko nn i ko m, o d p r a w i a n i a Mszy św. p o z a kościołem, ale s o b ó r t r y d e n c k i n a sesji XXII, p r z y ­ wr ac aj ą c d a w n ą k a r n o ś ć kościel ną, cof nął w s p o m n i a ­ ne przywileje, a b i s k u p o m z a b r o n i ł u dz i e l a n i a p o z w o ­ leń n a o d p r a w i a n i e Mszy św. p o z a mi ejs cem p r z e ­ z na c zo n em dla k u lt u r el igij nego.

P o s o bo rze t r y d e n c k i m P a p i e ż e udzielali w p r a ­

wdzie p ozwol eń n a o d p r a w i a n i e Mszy św. su b iove,

ale tyl ko w p o s z c z e g ó l n y c h Avypadkach i r ó w n o c z e ­

śnie p rz yp o m i n a l i z as a dn i cz e p r a w o k a r n o ś c i koś ci el ­

nej, d ot yc zącej mi ejsca o d p r a w i a n i a Mszy św., p o d ­

kr eś laj ąc, że t y l k o w w y j ą t k ow yc h o ko li czno ści ach

d la s ł u s z n yc h p r z y c z y n mo żn a u z y s k a ć p o zw ol en ie n a

s p r a w o w a n i e Najśw. O f ia ry p o z a kościołem.

(13)

Tę t r a d y c y j n ą k a r n o ś ć Kościoła, u ś w i ę co ną wie­

kami, k r ó t k o lecz tr eści wi e u j ą ł k a n o n 822 n ow eg o p r a w a w słowach: Mszę świętą nal eży o d p r a w i a ć n a o ł t a r z u k o n s e k r o w a n y m w kościele lu b kaplicy; te nże sam k a n o n w § 4 wskazuje, p o d jakiemi w a r u n k a m i p r z y s ł u g u j e b i s k u p o m p r a w o u d z i e l a n i a p o zw o le ń n a o d p r a w i a n i e Mszy św. p o z a kościołem, względni e k a ­ plicą.

Otóż m i a r o d a j n y m s p r a w d z i a n e m dl a b i s k u p a w oceni e słusznej p r z y c z y n y jest p r z e d e w s z y s t k i e m d o b r o d u c ho w e wi er ny ch , z wi ąz an e z k u l t e m Bożym;

nie w y s t a r c z a n a t o m i a s t j e d y ni e t a okoliczność, że n ab o ż e ń s t w o u r z ą d z a się z okazji ur oc zy st oś c i n a r o ­ d ow y c h czy społecz ny ch . D o b r o zaś du ch ow e wier ­ n yc h wchodzi w g r ę wtedy, g d y większa ilość os ób nie m o g ł a b y być o b e c n ą n a Mszy św., zwłaszcza w niedziele i święta z p o w o d u szczupłości kościoła, względni e wielkiej liczby uczest ników.

Z d a r z y ć się to może p r z y u r oc z y s t o ś c i a c h p o ­ świ ęceni a s z ta nda r ów, p r zy s ię gi r e k r u t ó w , g d y żoł­

nierz jest p o d b r o n i ą i t. d. Niemniej s łu sz ną p r z y ­ cz yną będzi e wielka odległość od k oś cioł a w czasie, g d y wojs ko o d b y w a ma n ewr y .

W t y c h w y p a d k a c h p ozwoleni e n a o d p r a w i a n i e Mszy św. polowej ud zi el a b i s k u p diecezj alny, jeśli chodzi o Mszę św. dla osób, p o d l e g a j ą c y c h j ego wła­

dzy, a d la w oj ska n a t e r y t o r j u m wojskowem b i s k u p połowy.

Z naci ski em n al eży zaznaczyć, że dla or gani zacy j czy f or mac yj , s k ł a d a j ą c y c h się z czł on kó w nie n a l e ­ żących do s łużby c zynne j w wojsku, a więc dla p r z y ­ s po so b ie ni a wojskowego, h a r ce rz y , oficerów r ezerwy, w oj sko wy ch emy ry t ów, w et er anó w, k o m p e t e n t n ą wła­

dzą do u d z i e l a n i a w s p o m n i a n e g o pozwol eni a jest b i­

s k u p tej diecezji, w k t ó re j m a być o d p r a w i o n a Msza św. p o z a ko ści oł em l ub kaplicą.

W y b ó r mi ejsca o d po w i e d n i e g o n a o d p r a w i a n i e

Mszy św. polowej n a l e ż y do b i s k u p a , na k t ó r e g o

(14)

t e r y t o r j u m o d p r a w i a się Msza św. połowa; te nże o k r e ­ śla je w p o r o z u m i e n i u z p e t e n t e m i p o d a j e do wia­

domości osób z a i n t e r es o wa ny ch .

W o b e c r o z p o r z ą d z e n i a św. K o n g r e g a c j i S a k r a ­ m e n t ó w ni ni ej szem p is me m o dwoł uj e się u p r z e d n i o

•dane o g ó ln e pozwol eni e n a o d p r a w i a n i e mszy św.

p o l o w y c h i polecam, b y k s ię ża k a p e l a n i w k a ż d y m p o s z c z e g ó l n y m w y p a d k u odnosili się z p r o ś b ą o p o ­ zwoleni e o d p r a w i a n i a ms zy św. polowej do b i s k u p a polOwego.

f Stanisław Gall.

In d e k s y dni, w k tó re m ożna w y s ta w ia ć Przen.

S a k ra m e n t.

KUR J A B I S K U P I A

ŁUCKA Do

Sekcja W ia r y i Moraln. P r z e w ie l e b n e g o D uc ho w ie ńs tw a

dn. 14 kwietnia 1929 r. . . .

72 Diecezji Łuckiej.

S y n o d Ł u c k i w A d d i t a m e n t u m Nr. 15 wskazuje d n i e świ ąteczne i nabo że ńst wa , w k t ó r e moż na w y s t a ­ wiać P r z en a j ś w i ę t s z y S a k r a m e n t .

Szczegółowe p r z e p i s y w danej s p r aw i e są zawart e w § 11, § 14, b, § 19 a, b, c, § 23 c y t o wa ne j i n s t r u k ­ cji (Addit. 15).

W związku z po wy żs z em p rzes zł ą Prz ew ie l eb ni Ksi ęża P r ob o s z c z o w i e Kurji Bi skup ie j wszyst kie w y­

d a n e p rzed S y n o d e m I n d e k s y Świąt, w k t ó r e o db y w a się s ol en ne wy st awi eni e P r ze na j ś w i ę t s z e g o S a k r a m e n ­ tu. I n d e k s y te b ę d ą zami en ion e n a nowe, za st os o wa ­ n e do Uch wał S y n o d u Łucki ego .

J e d n o c z e ś n i e z p r z e s ł a n i e m I n d e k s ó w n a l e ż y p o ­

dać k t ó r e są, czy to n a m oc y tr ad yc ji , czy też d o k u ­

mentów, dnie odp us to we, or az dzień, w k t ó r y m w y p a ­

d a święto Tituli E c c le s ia e par oeciali s.

(15)

I n d e k s y powyżs ze m a ją być p r z e s ł a n e K ur ji za p o ś r e d ni c t we m P r z e w i e l e b n y c h Ksi ęży D zi e k a n ó w w t e rm i n i e do d n ia 13 Maja b. r.

( — ) K s. P ra łat Ż u k o w ski Szef Sekcji.

(— ) K s. Jan S zy c h Kanclerz Ku rji.

W y k o n a n ie S y n o d u w s p ra w ie ro z k ład u n ab o żeń stw . K U R J A B I S K U P I A

ŁUCKA

Sekcja Wiary i Moralności Dnia 18 kwietnia 1929 r.

Na 5027 Ł U C K .

W my śl S y n o d u ( A d d i t a m e n t u m 15) zechce P r z e ­ w i el e bn y Ksiądz Dzi ek a n p owi ad omi ć Kur ję, czy we wszyst kich p a r a f j a c h J e g o d e k a n a t u u s t a l o n e g o d z i n y n ab o ż e ń s t w w dni ś wi ąteczne i p owsz ed ni e. Czy w y ­ wiesza się p r z y d r zw ia c h k o ś c i e l n y c h p o r z ą d e k n a ­ bożeństw, a także czy mówi się o tem p a r a f j a n o m po k aza ni u.

Należałoby, a b y Ksi ęża P r o b o s z c z o w i e z a p r o w a ­ dzili książki, w k t ó r y c h n a k a ż d y tydz ień zapisano*

b y ł o b y wszystko, co o g ł o s z o n e m a być z amb o ny . P r z e ­ w i el eb ny Ksi ądz Dziekan, wizyt ując par af j ę, będzie l u s t r o w a ł tę książkę. P r o s z ę r ów ni eż donieść Kurji,.

czy p r o j e k t o w a n e są Misje św. w t y m r o k u , w której, p a ra fj i i w j a k i m termini e.

(— ) K s. P ra ła t Ż u ko w ski.

Szef Sekcji (— ) K s. Jan S zy c h

Kanclerz

Do P r z e w i e l e b n y c h

Ksi ęży Dziekanów.

(16)

DZIAŁ NIEURZĘDOWY.

Dyskusja w parlamencie francuskim w spranie zgroma­

dzeń zakonnych.

Odbyła się w parlamencie francuskim dyskusja o mi­

syjnych zgromadzeniach zakonnych. W tej pierwszej walce pokonano trudności proceduralne, opozycją mniej lub wię­

cej gorącą, zacięty upór wrogów Kościoła, zmierzających za wszelką cenę, aby Francja nie schodziła z drogi tak nieprzyjaznej dla Kościoła.

Zwyciężyły prawda i sprawiedliwość, o którą zgroma­

dzenia tak długo dobijały się u rządu francuskiego. De­

baty prowadzone w tej sprawie zasługują na szczególniej­

szą uwagę, gdyż wykazano w nich wielkie zasługi dla cywilizacji i dla Francji tych zgromadzeń, wielkie ich zna­

czenie dla mocarstwowego stanowiska Francji.

Referentem komisji parlamentarnej był deputowany Marceli Heraud. Przemówienie referenta ustawicznie prze­

rywali socjaliści. W arto zapoznać się z treścią jego prze­

mówienia.

„Istnieje szczególna sprzeczność, mówi referent, mię­

dzy polityką naszego ministra spraw zagranicznych od na­

szej polityki wewnętrznej. Podtrzymuje się naszych misjo­

narzy zdaleka od kraju i równocześnie nie udziela im się prawa wewnątrz kraju. Należałoby udowodnić, że nasze misje są niepotrzebne, lecz, jeżeli się uznaje, że przyno­

szą korzyści, trzeba umieć podnieść zasady do wysookści danych stwierdzonych. Usługi oddane przez Misje zostały oświetlone w dwóch słynnych raportach Maurycego Bar- res’a. Cywilizacja, nauczanie, oto dwa dzieła, którym po­

święcają się nasi misjonarze, których męczeństwo nie jest skończone, fl jakie usługi oddali i oddają krzewieniu idei i języka francuskiego! Tym usługom, których wartości nie można dosyć ocenić, o których świadczą wszyscy ci, któ­

rzy udawali się zagranicę, przeciwstawia się zarzut, które­

mu należy odpowiedzieć. Mówią — to już przeszłość, lecz

(17)

kierunek antyklerykalny panuje dzisiaj w Chinach, w Turcji i w M eksyku!

Przekonajmy się więc o ś< isłości zarzutu, że wpływ misyj katolickich się zmniejsza. Wszystko to, co powiem, blaskiem chwaty otacza Francję. Założyciele liceów fran­

cuskich za granicą świadczą, że nigdy nie mieli większego poparcia, jak wśród naszych misjcnarzy katolickich. Nasi misjonarze kształcą 500 tysięcy uczniów. Podczas, kiedy nasze świeckie zakłady nauczają tylko 10 tysięcy dzieci, misje zakonne posiadają ich SCO tysięcy na Wschodzie i Am eryce i 200 tysięcy w Afryce. Dla tych 10 tysięcy na­

szych świeckich szkół rząd francuski asygnował w 1929 r.

34 miljony franków, gdy kongregacje zakonne na 500 ty­

sięcy wychowanków otrzymują tylko 7 miljonów i 100 ty­

sięcy franków.

W łochy zachęcają i podtrzymują swoje misje, Niemcy szczodrze subwencjonują swoich zakonników. Wszędzie misje podtrzymują swój charakter narodowy. Jeżeli nasze misje znikną, inne się rozwiną z wielką szkodą dla wpły­

wów francuskich. Ta sama religja będzie wykładaną, lecz nie będzie to już w naszym języku. Ażeby czytano Raci- ne’a a nie Goethego, śpiewano Marsyljankę, a nie inny hymn, powinniśmy wesprzeć nasze misje.

Czego się tu dom agam y? Uprawnień dla pewnej ogra­

niczonej liczby zgromadzeń, aby mogły ustalić się we Francji dla wychowania pewnej określonej liczby swoich alumnów.

Żądanie to jest zgodnem z prawem, jeżeli nie z duchem Com bes’a. Przyczyną tego projektu jest pizyszłość wpły­

wów francuskich zagranicą. Wszyscy nasi patrjoci, jakie­

kolwiek byłyby ich poglądy, są krzewicielami kultury na całym rozległym globie ziemskim. W szyscy oni mają pra­

wo do naszej miłości, ponieważ kochają Francję. Miejmy na uwadze cel, do którego dążą. W ołajm y wszyscy: „F ra n ­ cja przedewszystkiem".

Podaliśm y dłuższe wyjątki z mowy jednego z goręt­

szych obrońców projektu. Uznanie zasług zakonnych dla

cywilizacji, jak na stosunki francuskie, uderzające. Francja

(18)

urzędowa odzwyczaiła się od tego języka, w jakim obecnie zaczyna przemawiać.

Wszyscy zasadniczo uznają zasługi misjonarzy. Ogra­

niczając się tylko do tego, co było powiedziane na po­

siedzeniu parlamentu francuskiego, przypominamy wyjaś­

nienia, złożone przez profesora Lovin w imieniu grupy akcji demokratycznej.

„W ysoki poziom nauczania w kongregacjach — mówi profesor — został uznany przez samą „filliance francaise“

i sami profesorowie świeccy są pierwszymi, którzy oddają należne temu nauczaniu uznanie. Zbyteczną jest rzeczą podkreślić wartość instytucyj religijnych dla wychowania młodzieży żeńskiej, szczególniej w Egipcie i w Brazylji, z drugiej strony uwydatniać wartość znakomitych dzieł naukowych, wydawanych przez zakonników, którzy jedno­

cześnie służą wiedzy i Francji: przykładem ojciec Delattre (który jest jednym z najznakomitszych archeologów świata).

Misjonarze kształcą również miejscowy kler, jak w Syrji.

Wszędzie nasi misjonarze w nauczaniu dochodzą do świet­

nych rezultatów dzięki znakomitym podręcznikom, jakie wydają i dzięki szanowaniu innych wyznań. Wszędzie sza­

cunkiem ich otaczają, nawet w krajach niechrześcijańskich, albo zupełnie świeckich, jak w Turcji. Wszędzie wychowują synów wybitnych osobistości niekatolickich. W Konstanty­

nopolu szkoła ich z Kadikeni musiała dla braku miejsc, odmówić przyjęcia 800 chłopcom, fl z czego głównie składa się kljentela szkół religijnych? Z synów posłów do par­

lamentu...

Ich sposób życia, ich dobrowolne ubóstwo, ich apos­

tolstwo są znakomitym czynnikiem, rozbudzającym sza­

cunek i szlachetne uczucia.

Profesorowie tacy, jak Levy Bruhl i G. Dumas, jeden żyd a drugi protestant, podpisali memorjał na korzyć kon- gregacyj misyjnych. To, co zaprojektowana ustawa udzieli cennego misjonarzom, uędzie to bodźcem i pociechą moralną, wynikłą z urzędowego uznania kongregacyj...

Obowiązek parlamentu francuskiego jest jasny. Wyrzec

się trzeba nieszczęśliwych przesądów, a pójść za głosem

(19)

zdrowego rozumu i przyjąć projekt ze względów korzyści narodowej...

Deputowany Morivand w imieniu grupy lewicy spo­

łecznej podniósł wartość pracy misjonarzy i w szczegól­

ności Ojców Białych w Algierze i w Afryce. „Sam Cail- laux — mówił poseł— uznał że Francja powinna poddać ży­

czliwemu badaniu te projekty, a pogląd ten podziela wielu przedstawicieli z lewicy. Tymczasem Misje skazane są na zagładę, jeżeli nie będą miały zabezpieczonej rekrutacji.

W swych szkołach misjonarze uczą języka francuskiego, kultury francuskiej i miłości dla Francji. Chciałbym tu przed­

stawić pracę Ojców Białych, którą szczegółowo poznałem.

Założeni przez kardynała Lavigerie w 1867 r. w prze­

dedniu okropnej klęski głodowej, która pochłonęła tysiące ofiar, ci Biali Ojcowie zaopiekowali się licznemi sierotami, wychowując je na dzielnych ludzi, z których wielu zdo­

było wybitne stanowiska.

W Kabylji praca ich jest podziwu godną i dzisiaj znaj­

dują się prawie w środku pustyni. W Tunisie zakonnicy ci na pięć lat wyprzedzili zajęcie kraju ze strony naszych wojsk. Kardynał Lavigerie wysłał swoich Ojców do Su d a­

nu, do Afryki podzwrotnikowej i do Lewantu. W Algierze Ojcowie Biali mają mało szkół, lecz wszędzie mają szpi­

tale, przez które przechodzi rocznie 300 tysięcy chorych.

W Tunisie zakładają kolonje szkolne, muzeum w Karta­

ginie i szpitale. W kraju Wielkich Jezior założyli 23C0 szkół, liczących 50 tysięcy uczniów i leczą 1 miljon dwieście tysięcy chorych. Nie podeprzeć tej pracy, byłoby urągo­

wiskiem wobec ludzkości.

Od 1901 roku Ojcowie Biali domagają się uprawnienia;, nie udzielono go. W 1914 roku rząd zamierzał rozwiązać tę kongregację. Nadesłano zbiorowy protest, na czele którego widnieją muzułmanie. „O ni leczą naszych cho­

rych, nauczają nasze dzieci, oddają wielkie usługi, głosi

ten protest, swojem zachowaniem się i r.wojem nauczaniem

wyrażają ci misjonarze wielką ideę Francji".

(20)

Na początku wojny po wsiach, gdzie byli Ojcowie Biali, najwięcej zapisywało się ochotników na wojnę. R jakie wzruszające listy pisywali ci strzelcy do Ojców Białych.

Ojcowie wracają zdziesiątkowani; zostali zmuszei.i zwinąć niektóre misje. Ludność muzułmańska energicznie protestuje przeciwko ich odjazdowi. W Afryce Podzwrot­

nikowej, w Sudanie ich sytuacja moralna cieszy się bardzo wielką powagą. W tych krajach nie znają antyklerykałów.

Ostatnio, w południowym ftlgierze przywódcy arabscy wymownie oddali pochwały Ojcom Białym wobec generalne­

go gubernatora podczas, jego wizyty. Jestto wspaniałe dzie­

ło, jakie spełniają ci misjonarze w naszym kraju. Liczą oni w swych szeregach wybitne osobistości naukowe. J e ­ dnym z najsławniejszych z pośród nich jest ojciec Fou- cauld, którego heroizm, życie w Heggar i wzniosła śmierć są obecne w pamięci wszystkich.

Inne kongregacje, dla których projekt żąda uprawnie­

nia, zasługują na naszą opiekę, a szczególniej kongregacje kobiet, poświęcających się trędowatym, te Misje afrykań­

skie z Lyonu, ci Franciszkanie, ci Maryści, którzy wszędzie, gdzie pracują, wykonują pracę opiekuńczą i wychowawczą ku ratowaniu nieszczęśliwych.

Czy mogą im dorównać misje świeckie? Nigdy! My nie mamy dostatecznego personelu dla szkół we Francji.

Gdyby się odrzuciło uprawomocnienie dla kongregacji, zniszczyłoby się wiekowe tradycje Francji. Kiedy wchodzi w grę interes narodowy, powinniśmy uciszyć namiętności polityczne i zjednoczyć się, aby zatriumfowała wyższa sprawa ojczyzny".

Dyskusja nad tą sprawą, o ile stwierdza, że we Fran­

cji szerokie koła pozbawiają się do niedawna rozpanoszo­

nego krzykliwego antyklerykalizmu, o tyle z drugiej stro­

ny sam fakt dyskusji nad sprawą, jasną jak słońce, przy­

gnębia, zasmuca. Je s t to wstyd dla wielkiego kraju, pisze G. Herve w „L a Victoire“ , że taka dyskusja może mieć miejsce, że istnieje tyle wykrętów, dążących do usunięcia uprawnienia Kongregacyj... Żąda się specjalnego upraw­

nienia, aby Kongregacje misyjne mogły żyć we Francji.

(21)

Można bez specjalnego uprawnienia założyć grupę kom u­

nistyczną, dążącą do rewolucji socjalnej — wydziedziczenia drogą zamachu posiadających. Można bez żadnych upra­

wnień szczególnych a tylko na podstawie prostej dekla­

racji założyć syndykaty komunistyczne i kollektywistyczne, których zadaniem jest znieść własność prywatną fabryk, kopalń, banków, magazynów, wszystkich narządzi pracy.

Lecz nie odważcie się— mówi dalej pismo— narażać swego życia, aby w krajach barbarzyńskich szerzyć naukę chrześ­

cijańską, nauczać czytania murzynów, leczyć trędowatych;

jeżeli popełniliście zbrodnię przez przyobleczenie habitu kościelnego, i wstąpienie do zgromadzenia misyjnego, re­

publika masońska poczytywać was będzie za niebezpiecz­

nego złoczyńcę, flby przeszkodzić wam w popełnianiu ta­

kich „zbrodni", puszczono w ruch wszystkie kije, jakie mo­

gła wymyśleć imaginacja ustawowa". „Czy zbyteczną jest rzeczą— pisze prof. Goyau w „Figaro" żądać dla naszych misjonarzy francuskich ria ziemi francuskiej tę cząstkę swobody, z jakiej korzystają we wszystkich zakątkach Afryki misjonarze wszystkich narodowości? W szyscy prawie fran- cuzi przyklasną, jeżeli rząd, wzgardziwszy przebrzmiałym konwulsyjnym antyklerykalizmem, okaże wobec burzycieli, którzy są w mniejszości, odwagę, że w imię zasady pra­

wa i z szacunku dla tej zasady uzgodni się prawo z fak­

tami, zwróci się wolność tym, którym błyszczące na pier­

siach naszych zakonników krzyże czynią z niej na zawsze zasadę nie podlegającą dyskusji, mając na uwadze, że ci dobrzy słudzy Francji zawsze umieli z niej korzystać dla naszego dobra i dla naszej sławy".

Problem religijny w środowiskach ludowych. Konkluzje pewnej ankiety francuskiej.

Pewna grupa uczonych katolików francuskich w osta­

tnich czasach urządziła ankietę o stanie moralnym i du­

chowym klas ludowych wobec zagadnień religijnych. W an­

kiecie wzięły udział wybitne osobistości, a ich odpowiedzi

(22)

stanowią dokument wielkiego znaczenia, pozwalający zwa­

żyć powagę zagadnienia, dotyczącego podstawy chrześci­

jańskiego społeczeństwa: wiary ludu. Wskazówki, jakie stąd wynikają, mogą i powinny mieć korzyść i dla nas w walce o podniesienie duchowe mas, w której życie reli­

gijne jest najwybitniejszym czynnikiem doskonalenia i ro­

zwoju ludności. Oto główne wyniki ankiety: Pierwsza serja pytań uwidocznia zagadnienie religijne takiem, jakiem ono jest wśród mas ludowych.

Ja k dzisiaj masy ludowe ustosunkowywują się do za­

gadnienia religijnego? Czy mamy do czynienia z osłabie­

niem ducha antyreligijnego? Czy można zauważyć postęp rzeczywisty w kierunku religji pozytywnej, a w szczegól­

ności w stosunku do katolicyzmu? Lub czy przeważa obojętność?

Wszystkie odpowiedzi na postawione pytania za­

świadczają wyjątkową zgodę, która wydaje się być wyra­

zem prawdy i refleksem nad rzeczywistością.

Katolicy, protestanci, wolnomyśliciele jednogłośnie stwierdzają, że według ich twierdzeń zamarł dawny przed­

wojenny duch antyreligijny. Z pewnością stan ten można porównać ze stanem starych wulkanów: jedne kratery za­

gasły już nazawsze, inne odpoczywają tylko, inne wreszcie wyrzucają płomienie i lawę ognistą.

Istnieją towarzystwa wolnej myśli zawsze w działalno­

ści swej sekciarskie, mamy do czynienia z w ojującym syn- dykalizmem rewolucyjnym, działają na widowni politycy o kierunkach materjalistycznych i antyreligijnych. Maso- nerja prowadzi w dalszym ciągu swą robotę odchrześcija- nienia narodów, lecz, jeżeli się zwróci uwagę na masy lu­

dowe, trzeba uznać, że kierunek antychrześcijański, jeżeli nie antyklerykalny, zanikł.

fikcja propagandowa katolicka urządza publiczne ob­

rady i zjazdy w krajach rolniczych i przemysłowych, nie­

gdyś tak nieprzejednanie wrogich dla katolicyzmu i tam, gdzie przed wojną nie słuchanoby katolika, dziś przeciw­

nie z całą swobodą może mówić, nie spotykając przeci­

wników w kwestji religijnej.

(23)

Pierwszy znak innych, nowych czasów. Trzeba jednak dodać, że zanik niechęci antyreligijnej nie idzie w parze z postępem w przyjmowaniu reiigji pozytywnej. To inna sprawa. Judaizm żyje i objawia się w przesądach nacjo­

nalistycznych i etnicznych; protestantyzm, nie bacząc na wysiłki jakiegoś pastora, pomimo zasobnych źródeł finan­

sowych, jakiemi rozporządzają pewne sekty, wywiera ogra­

niczony tylko wpływ w pewnych kręgach. '

Katolicyzm pozostaje najżywotniejszym; w pewnych sferach uprzywilejowanych kraju zdobywa teren w środo­

wiskach umysłowych, jak również w kręgach wielkiego i średniego mieszczaństwa; gorliwość licznego szeregu apostołów społecznych, kapłanów i świeckich doprowadza do tworzenia grup, pogłębiających wśród swych członków życie duchowe, lecz znaczna część środowisk ludowych jest poza życiem i akcją religijną. Niezmiernie trudną i nie­

bezpieczną jest rzeczą podawać cyfry, jednak wsparci na pewnych świadectwach, uczestnicy ankiety nie uważają so­

bie tego za pesymizm, kiedy sądzą, że z ogólnej masy ochrzczonych zaledwie 10 proc. trwa przy wykonywaniu praktyk religijnych, A z pośród tych, ilu jest takich, którzy posiadają znajomość dostateczną swej wiary? Czy wielu jest takich, którzy w katolicyzmie widzą coś więcej niż zbiór obrzędów zewnętrznych i nakazów, które ma się spełniać?..

J a k więc żyją te ogromne masy, pogrążone in „um- bra m ortis"? Ankieta podaje otwarcie: jedzą, piją i śpią, co ma oznaczać, że one żyją w całkowitej obojętności w stosunku do problemów, nasuwających się każdej isto­

cie rozumnej.

Ankieta nie przestaje na stwierdzeniu faktu, lecz idzie dalej, doszukując się ich przyczyn.

Powyższe odpowiedzi podnosiły jako cechę charakte­

rystyczną — panującą w masach— obojętność; druga grupa

pytań bada przyczyny smutnego zjawiska t. j. kryzys po--

wojenny, wpływ obojętności Państwa i szkoły, poczucie

rzekomo zmniejszonej siły Kościoła, wspomnienia wojny.

(24)

a) Kryzys powojenny. Nie czas na rozważanie, dla­

czego najgłówniejszą troską ludzi obecnych jest troska o to, by żyć! Starania o to, by zapewnić ciału pokarm i ubra­

nie, pochłaniają całkowicie czynność człowieka. Stąd wy­

nika uchylanie się, choćby to było zjawiskiem czasowem, od walk o wpływy duchowe. Skądinąd konflikty zmieniły swój charakter, religijne i polityczne zastąpione zostały przez ekonomiczne. Stąd zdaje się masom, że życiem re- ligijnem mogą zajmować się ludzie bogaci i wolni od trosk życiowych.

b) W pływ zlaicyzowania Państwa i szkoły. Wielu sza­

nowało religję, ponieważ widzieli ją zawartą w postaci urządzeń państwowych. Usunięcie tej podpory miało ten skutek, że w oczach wielu zmniejszona została powaga Kościoła, inni, wychowani w szkole, w której nie uczono 0 Bogu, a naukę i życie wpajano bez Boga, wzorowali swoje czyny według wskazań nauczycieli. Szkoła zlaicyzo­

wana z zasady wychowuje ludzi obojętnych.

c) Pogląd, że siła Kościoła słabnie, że stopniowo chyli się ku zanikowi, jest świecznikiem, który stracił pierwotny swój blask, jest potęgą, której obawiać się już nie należy.

Na tej podstawie wielu antyklerykałów od nienawiści prze­

szło do obojętności.

d) Wspom nie.iia wojny. Braterstwo w rowach strze­

leckich zawarte, wspólność życia z niejednym dobrym księdzem pozostawiła w duszach żołnierskich trwałe ślady 1 wspomnienia serdeczne. Kapłan żołnierz był popularnym i kochanym kolegą przez swe zalety, któremi górował nad innymi.

Niewątpliwie, ankieta przeprowadza egzamin objek- tywny i surowy, lecz jaką można przewidzieć przyszłość dla mas pod względem religijnym?

I to stanowi trzecie zagadnienie ankiety. Gdyby wy­

padki logicznie potpczyły się torem naturalnym, łatwą rze­

czą byłoby przepowiedzieć, że obojętność rozszerzy się

znacznie, życie religijne stopniowo umniejszać się będzie

aż do całkowitego triumfu praktycznego pozytywizmu

i całkowitej apostazji społeczeństwa.

(25)

Lecz ponieważ chrześcijanin ufać powinien w pomoc Bożą, stąd słuszną jest rzeczą nie wątpić w nadprzyrodzo­

ne zbawienie życia narodów. W jaki sposób nastąpi ta interwencja Boża? W jaki sposób urzeczywistni się to zmartwychwstanie? Jestto tajemnicą.

To jest pocieszającem, że każdy wierny powinien stwierdzić, że może się uważać za pośrednika interwencji Bożej i jako rozczyn w fermentowaniu i przekształcaniu społeczeństwa.

Odpowiedzi na ostatni dział kwestjonarjusza wskazują na czynniki najważniejsze.

Ja k ie środki należy uważać za najodpowiedniejsze do wprowadzenia religji pozytywnej w życie narodów?

Fundamentalnym, istotnym i zasadniczym środkiem jest środek dany w odpowiedzi danej przez pewnego za­

konnika: „być chrześcijaninem".

Być chrześcijaninem, to znaczy wierzyć mocno w B o ­ ga i Je g o Chrystusa, wierzyć w porządek nadprzyrodzony, kochać Boga nad wszelką rzecz stworzoną i wszystkich ludzi dla miłości Bożej. Być chrześcijaninem, to znaczy żyć życiem modlitwy, życiem pokoju i miłości, życiem zjednoczonem najwewnętrzniej i stale z Bogiem. Być chrze­

ścijaninem, to znaczy być świętym. Naród nie może być zbawiony, jak tylko przez świętych: ukryte życie małej świę­

tej Teresy więcej przyczyniło się do nawrócenia niewier­

nych i do nawrócenia grzeszników, niż dwadzieścia istnień zajętych głoszeniem nauki i spełnianiem dobrych uczyn­

ków. Lecz o ile świętość jest normalną drogą dla wszyst­

kich chrześcijan, życie kontemplacyjne jest udziałem dusz uprzywilejowanych. Na jedną Marie wypada wiele Mart,—

zresztą można połączyć zalety jednej i drugiej. I oto ko­

nieczność, plan pracy i działania, przynajmniej w głównych linjach i zarysach.

D l a k l e r u .

Popierać i rozszerzać pracę dla należytego zasilania

szeregów kapłańskich. W iele dusz martwieje w obojętności,

(26)

ponieważ być może, że nie spotkały na drogach swego życia kapłana.

Wzmocnić wysiłki, aby dzieciom dać gruntowne w y­

kształcenie religijne albo raczej wychowanie religijne. Z ka­

tedr i przy nauczaniu katechizmowem wykładać religję bez omijania trudności, ponieważ w środowiskach, pozbawio­

nych wiary, trudności te nie omieszkają napłynąć.

Parafję, Kościół, obrzędy religijne uczynić przyciągają- cemi wiernych. Z liturgji uczynić należy trwałą misję, od­

działywującą na dusze obecnych. Wkrótce: dbać o wycho­

wanie religijne młodzieży i dorosłych, ożywić liturgję, na­

cisk położyć na stronę pozytywną katolicyzmu.

D l a ś w i e c k i c h

Pomagać przedewszystkiem w pracy kapłanom. Dziś współdziałanie świeckich jest koniecznem, aby wprowadzić Chrystusa tam, gdzie kapłanowi byłoby trudno go wpro­

wadzić. Do apostolstwa wśród robotników i wieśniaków trzeba użyć samych robotników i wieśniaków. Ju ż nietylko trzeba „iść w lud“ lecz być ludem, aby móc do niego przemawiać i zdobyć jego zaufanie. Do robotników kato­

lików należy przygotować się i pójść do walki, na wieś­

niakach katolikach spoczywa zadanie zdobyć wieśniaków;

do katolików przodujących inteligencją należy pomagać jędnym i drugim i choć z daleka uczynić ich uczestnikami swego światła.

Nie zapominajmy, że zdobędziemy dusze, o ile za­

troszczymy się o potrzeby ciała, flby mieć powagę, chrze­

ścijanin powinien służyć innym. W iele jest dzieł socjalnych, wołających o pomoc i ofiarę ludzi szlachetnych. Miłość dzisiejsza przybrała charakter socjalny: można wierzyć, że buhalter, który dla miłości chrześcijańskiej całe wieczory poświęca, aby sprawdzić rachunki w kasie wzajemnej po­

mocy więcej czyni, aniżeli gdyby ofiarował większą jakąś sumę potrzebującemu. Zresztą jedno dzieło nie przeszka­

dza drugiemu... jednem słowem — apostolstwo wśród śro­

dowisk społecznych przez dzieła o charakterze socjalnym.

(27)

D la l u d z i w y k s z t a ł c o n y c h .

Są tacy, którzy żywią nieufność do tak zwanego

„umysłowego odrodzenia katolickiego", wziętego tak ogól­

nie. Nieufność jest opieraną na tern, że wielu pisarzy katolickich w rzeczywistości są takimi tylko połowicznie.

Przeciwnie, inteligencja, uważająca siebie za katolicką, nie powinnaby zapominać, że jej posłannictwem jest dopro­

wadzać do Chrystusa masy, które zostały zatrute przez inteligęcję wieków ubiegłych. Niech ona tworzy dzieła, których piękność mogłaby oddziaływać na masy, a ten rodzaj apostolstwa niezawodnie będzie jednym z naj­

skuteczniejszych.

D la r o d z i n k a t o l i c k i c h .

Rodziny katolickie liczne i zdrowe duchem przygotują stopniowo i pewnie dzieło uchrześcijanienia narodu. Każ­

de ognisko chrześcjańskie z wiarą w pomoc Bożą i od­

ważnie winno spełnić zadanie, które Bóg mu wyznaczył.

W ą t p l i w o ś c i , k t ó r e n a l e ż y u s u n ą ć . Jeżeli lud jest niewierzącym, nie jestto następstwem wątpliwości umysłowych, lub kryzysu sumienia, lecz zwykle, ponieważ pewne przesądy, rozszerzane przez nieprzyja­

ciół katolicyzmu i przez wielu samych katolików wpro­

wadzają go w błąd, że religja jego nie obowiązuje. Ona jest własnością ludzi bogatych i ich zwolenników; ona na­

leży do zachowawców i do nacjonalistów przeciwnych masom ludowym. Uwolnienie Kościoła od wszelkich kom­

promisów i od wszelkich nieporozumień jest sprawą ko- nieczą i opatrznościową.

Te są w najogólniejszych zarysach wyniki, do których dochodzi ankieta katolików francuskich, mająca na wzglę­

dzie swój naród francuski.

Każdy jednak uznać musi, że jest ona pouczającą dla

wszystkich, którym problem religijności mas leży na sercu.

(28)

Rosja pod opieką św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

(Z Wiadomości Katolickich Nr. 8 r. 1929).

Na życzenie Stolicy św. wznoszą się obecnie codzien­

nie z kościoła Karmelitanek w Lisieux błagania o rr.iio- sierdzie nad nędzą duchową Europy wschodniej i flzji pół­

nocnej. Modlitwa ułożona przez Komisję papieską dla Rosji podaje wstrząsający obraz tej nędzy. „C i wszyscy — po­

wiada ona— którzy tam chcą wytrwać w wierze chrześci­

jańskiej, są wystawieni codziennie na największe męki; są systematycznie wydawani na głód, na choroby najgorsze, długie tortury wśród śniegów i lodów, i na niekończące się kary w ciemnych więzieniach, w których wierni za­

konnicy i zakonnice, kapłani i biskupi, zamknięci s ąwi az z największymi zbrodniarzami. Cierpienia ich trwają już od lat i wielu z nich przypieczętowało już własną krwią wierność swą dla Chrystusa".

„Tak— pisze Goyau we „F ig aro "— przedstawia się ten obraz tragiczny; zdawałoby się, że trzeba wyrzec się wszel­

kiej nadziei, gdyby nie było ołtarza, ku któremu wzniesie się modlitwa. Wzniesie się ona, pełna optymizmu, jak każda modlitwa, i wznosząc się, poniesie ze sobą, w porywie ufności, jęk całego chrześcijańskiego świata, który sam z siebie nie może przyjść z pomocą braciom w Rosji".

Pius XI,— donosi „Osservatore R om an o",— oddał ich pod tajemniczą opiekę tej małej karmelitanki francuskiej, któią kanonizował. Osoby które znały ją dzieckiem, a które klę­

kają teraz przed jej pomnikiem, zdziwiłyby się bardzo przed 45 laty, gdyby im kto powiedział, że tę panienl ę Ojciec św. będzie błagał o ocalenie Rosji i o wzięcie pc d swoją opiekę narodu rosyjskiego.

„Racz rzucić litosne spojrzenie" będą św. Teresę cd Dzieciątka Jezus prosić siostry, które pozostawiła na zie ­ mi. „Proś Ducha św., by podtrzymywał w Rosji odwagę w tych, którzy jeszcze żyją, ich wiarę, ich pobożność i cier­

pliwość; proś, by zachował w ich sercach wraz z przeba­

czeniem i słodyczą dla ich katów, ufność, że łzy i krew,

(29)

którą przelewają, wraz z krwią Chrystusa, ściągną miło- łosierdzie Boże na drogą ojczyznę".

Tym, dla których każdy dzień może stać się dniem męczeństwa, wyprasza ta modlitwa ufność, że tyle cier­

pień „uwolni wreszcie ojczyznę od potwornych błędów materjalizmu, komunizmu i ateizmu i przygotuje jej po­

wrót do jedności wiary w Kościele katolickim ". Przypomi­

na ona wszystkich tych, których Chrystus wybrał w Rosji i poza Rosją do współpracy nad zbawieniem dusz rosyj­

skich; można powiedzieć, że chce zgromadzić ich wszy­

stkich przed oczyma małej Świętej, pod której dobrą opie­

kę oddał już Pius XI studentów kolegjum Russicum, za­

łożonego przez siebie, gdzie przygotowują się apostoło­

wie dla przyszłej Rosji.

Z tą inicjatywą papieską schodzi się równocześnie wiadomość, boleśniejsza jeszcze może od tych, które ją poprzedziły. W Moskwie w końcu lutego było jeszcze tyl­

ko dwóch kapłanów rzymsko-katolickich. Trzeci, udając się do Możajska, by tam odprawić ostatnią Mszę św. w ko­

ściele zabranym przez Sowiety, został uwięziony na ulicy i wtrącony do więzienia.

Czy stanie przed sądem? Czy umrze z głodu, jak się to dzieje obecnie w niektórych więzieniach rosyjskich?

Je s t to tajemnicą katów.

Kapłani, pozostający jeszcze na wolności, zostali oskar­

żeni, że podatek czynszowy, który obywatele winni płacić od 1-go września 1928 roku, nie został jeszcze przez nich zapłacony od 1-go stycznia tego? roku. Spodziewają się, że ucisk podatkowy i okropne warunki mieszkaniowe

%kłonią ich do opuszczenia wiernych.

Kapłani opierają się jedna*, cokolwiekby ich to ko­

sztować miało; napływ penitentów więzi ich w konfesjo­

nałach, choć czeka ich za to inne więzienie.

Niedawno na zgromadzeniu Sowietu moskiewskiego, wszyscy członkowie rosyjscy postanowili uchwalić, że ka­

płani wszystkich kościołów chrześcijańskich zostaną we­

zwani do opuszczenia miasta. Cofnęli jednak to swoje po­

stanowienie, gdy Tatarzy muzułmańscy i Izraelici oświad­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Księdza Biskupa Adolfa Szelążka do ogółu D uchow ieństw a Diecezji Łuckiej o uproszenie św. Teresy na Patronkę Diecezji Łuckiej—str. Biskupa D-ra Adolfa

W zrozumieniu doniosłości dla wychowania młodzieży naszej akcji związku harcerstwa polskiego, Ogólno-Polski Zjazd Katolicki w Warszawie zwraca się do

Dziecko nieznanych rodziców zalicza się do tego wyznania religijnego do jakiego można przypuszczać, że dziecko należy, lub należeli rodzice.. Jeżeli z oznak

gółowego sądzą, że w całej diecezji albo w jakiejś jej części zachodzi ograniczenie w przytoczonym kanonie, prawo proboszcza ustanowione przez kan. a powyżej

Ścieżki młodości wielkich mężów... Z arys his

ści demagogiczne, zajęcie się dolą sfer robotniczych, któ rych w ten sposób czyni się podatnymi pod siew sw ych doktryn... W wysokim stopniu ułatwia wrogom

R o sja sowiecka coraz bardziej stacza się w- przepaść anarchji, mordu najniewinniej- szych obywateli i śmierci głodow ej... Szelążka do

Po zapoznaniu się jaknajdokładniejszem z mater- jałem, skupionym przez wspomnianą weżej Konferecję XX.. Woźnickiego Profesora Seminarjum.. Duchownego w