• Nie Znaleziono Wyników

Nowoczesna encyklopedia zdrowia. Tom 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowoczesna encyklopedia zdrowia. Tom 4"

Copied!
408
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

NOWOCZESNA

ENCYKLOPEDIA ZDROWIA

O p r a c o w a l i : '

P ro f. D r C IE S Z Y Ń S K I A n to n i, P ro f. D r D E M B O W SK I Jan, P ro f. D r D M O C H O W SK I A n to n i, D y r. D UC H O W IC Z B ro n isła w , D r FIU M E L A n to n i, D r G A R TK IE W IC Z S ta n isła w , P ro f. D r G Ą D Z IK IE W IC Z W i­

to ld , D r G Ó R K A E d w ard , D r G R O M SK I M arceli, D r H U M M E L H e n ­ ry k , P r o f. D r JA K O W IC K I W ła d y sła w , P ro f. D r JA N IS Z E W S K I T o­

m asz, D r K A M IŃ S K I W łod zim ierz, D oc. D r K A P U Ś C IŃ S K I S ta n isła w , P ro f. D r L U B IE N IE C K I H en ry k , D r M A C K IE W IC Z S ta n isła w , P ro f.

D r M E L A N O W SK I W ła d y sła w , D r M E STE R A d o lf, D r M IC H A Ł E K - G R O D Z K I S ta n isła w , P ro f. D r M IC H A ŁO W IC Z M iec zy sła w , D r M IE - R ZE C K I H en ry k , D r M ISIEW IC Z J a n in a , D r N U S B A U M Józef, D r O P A C K I K azim ierz, P ro f. D r P IA S E C K I E u g en iu sz, D r R Z Ą ŚN IC K I A d o lf, D oc. D r S A B A T O W S K I A n to n i, D oc. D r S T Ę P O W S K I B ro n i­

sła w , D r S T Y P U Ł K O W S K I S ta n isła w , D oc. D r SZ E R S Z Y Ń S K I B r o n i­

sła w , P ro f. D r SZ M U R Ł O Jan , D r S Z O K A L S K I K a zim ierz, D oc.

D r SZ U L C G u staw , P ro f. D r SZ U M O W SK I W ła d y sła w , P rof. D r S Z Y ­ M A N O W S K I Z ygm u n t, D r Ś W IT A L S K A J u lia , P ro f. D r V E N U L E T F ra n cisze k , P ro f. D r W A C H H O LC L eon , D r W Ą SO W IC Z S ta n isła w , D r W E R N IC L eon , D oc. D r W ĘG IER K O Jak u b , D r W R O C Z Y Ń SK I

C zesław , D r Z A K R Z E W SK I Z y g m u n t i in n i.

P o d red a k cją

D ra A D O L F A R Z Ą Ś N IC K IE G O

T O M I V

W Y D A W N I C T W O „ M I N E R W A “ C Z . Ż E B R O W S K I WARSZAWA, CHMIELNA 10.

(3)

C O PY R IG H T 1939 B Y W y d a w n ic tw o „M IN ER W A “ W arszaw a.

W s z e lk ie p r a w a p r z e d r u k u w c a ło ś c i lub c z ę ś c io w o z a s tr z e ż o n e .

Druk. W . Duchiński, W arsz aw a, W olność 2, tel. 11.64-10.

(4)

I C H O R O B Y P S Y C H I C Z N E D r W ł o d z i m i e r z K a m i ń s k i Str.

O g ó l n e p o j ę c i e o c h o r o b i e p s y c h i c z n e j U

U w a g i w stę p n e

M an ia l 3.

M ela n ch o lia 14

C h w iejn o ść u czu cio w a 16

A u ty zm 17

U ro jen ia

H a lu c y n a c je 21

Ilu zje 23

N iezb o rn o ść m y ś lo w a 24

M a ja czen ie

„Z esp ół o rg a n iczn y “ 25

C horoba a z d ro w ie 26

P r z y c z y n y chorób p sy ch iczn y ch 27

L eczn ictw o p sy c h ia tr y c z n e 28

P r z e g l ą d c h o r ó b p s y c h i c z n y c h 32

P sy c h o z y in fe k c y jn e

K iła ( s y f ilis ) m ó zg u i p o ra żen ie p o stęp u ją ce 34

A lk o h o lo w e ch o ro b y p sy c h ic z n e 42

M orfin izm , k o k a in izm i in n e n a rk o m a n ie 50 O rgan iczn e p sy ch o zy w ie k u p o d eszłeg o 51 P sy c h o z y n a tle zab u rzeń w y d z ie la n ia w e w n ę tr z n e g o 54

N ied orozw ój u m y s ło w y 55

P sy ch o zy r e a k ty w n e 58

P sy ch o za m a n ia k a ln o -d e p r e sy jn a . S ch izo fren ia 60 Z d row y o d p o w ied n ik : c y k lo ty m ia i sch izo ty m ia (sy n to n ia

i sc h iz o id ia )

P sy c h o z a m a n ia k a ln o -d e p r e sy jn a 65

S c h iz o fr e n ia 87

P a ra n o ia 79

P a d a czk a (E p ilep sja , ch orob a św . W alen tego, m o rb u s sa cer) 82

P s y c h o p a tia 87

(5)

4 S p i s r z e c z y

I I P S Y C H O N E R W I C E D r W ł o d z i m i e r z K a m i ń s k i S tr.

O góln e p o jęcie 92

N eu ra sten ia 95

H isteria

In n e p sy c h o n e r w ic e 96

P sy ch o tera p ia 100

C H O R O B Y O C Z U P r o f . D r W ł a d y s ł a w M e l a n o w s k i

U w a g i w s t ę p n e 107

C h o r o b y o c z o d o łu 108

O dm a p o w ie k i oczod ołu

R o p o w ica oczod ołu

W ytrzeszcz tę tn ią c y 106

N o w o tw o r y oczod ołu HO

C h o r o b y p o w i e k 111

C horoby k ra w ęd zi p o w ie k 112

J ęczm y k 113

G rad ów k a

B ro d a w k i p o w iek 114

R ak p o w iek

K ęp k i ż ó łte p o w ie k

P o d w in ię c ie i w y w in ię c ie p o w ie k 115

O p ad n ięcie p o w ie k i górnej 116.

N ied o m y k a ln o ść p o w ie k 117

C h o r o b y s p o j ó w e k 113

N ie ż y t sp o jó w ek 119-

O stre za p a len ie sp o jó w ek g o n o k o k o w e 120

Z a p a len ie p r z e w le k łe sp o jó w e k 122

Z a p a len ie p r y szczy k o w e sp o jó w e k i ro g ó w ek 126

Z a p a len ie sp o jó w e k g ru źlicze 124

K iła (s y f ilis ) sp o jó w ek 125

J a g lic a (T ra ch o m a ) . 126

N ie ż y t w io se n n y sp o jó w ek 127

Z esch n ięcie sp o jó w ek 126

T łu szczy k .—

S k rzy d lik

U ra zy sp o jó w k i 12Eł

C iała o b ce w o rk a sp o jó w k i

O parzenia sp o jó w k i 130

C h o r o b y n a r z ą d u ł z o w e g o 131

C h o r o b y r o g ó w k i 133

W rzód r o g ó w k i n ie ż y to w y

W rzód p e łz a ją c y ro g ó w k i

Z a p a len ie m ią ższo w e r o g ó w k i 135

Ł u k sta r c z y

(6)

S tr.

R o g ó w k a k u lis ta 136

S to żek ro g ó w k i

R o g ó w k a o lb rzy m ia

C iała o b ce ro g ó w k i 137

C h o r o b y t w a r d ó w k i 138

C h o r o b y t ę c z ó w k i , c i a ł k a r z ę s k o w e g o i n a c z y n i ó w k i

Z a p a len ie s w o is te tę c z ó w k i

Z a p a len ie w sp ó łc z u ln e b ło n y n a c z y n io w e j ok a 139 Z a p a len ie ro p n e b ło n y n a czy n io w ej ok a 140 R o zsia n e z a p a le n ie b ło n y n a c z y n io w e j ok a 141 J a s k r a ( o s t r a , p r z e w l e k ł a , j a s k r a w i e k u d z i e c ię c e g o , j a s k r a

d o k o n a n a ) 142

C h o r o b y s o c z e w k i 145

Z aćm a (w rod zon a, u razow a, sta rcza )

N a d w ic h n ię c ie i z w ic h n ię c ie so c z e w k i 148 C h o r o b y s i a t k ó w k i i n e r w u w z r o k o w e g o 149

O d w a rstw ien ie sia tk ó w k i 152

Z w y r o d n ie n ie b a r w ik o w e sia tk ó w k i 153 Z a p a len ie sia tk ó w k i n e r k o w e i cu k rzy co w e 154 O b ja w y o czn e cięż k ich chorób n erek

T arcza za sto in o w a 155

Z a p a len ie n e r w u w zro k o w eg o

Z an ik n e r w u w z r o k o w eg o 156

G leja k sia tk ó w k i

W a d y w z r o k u 157

K ró tk o w zro czn o ść 158

N ad w zroczn ość

N iezb o rn o ść 159

S ta rczo w zro czn o ść

D a l t o n i z m 160

Z e z i p o r a ż e n i a m i ę ś n i o c z n y c h 161

T J r a z y o c z u 164

U r a z y o czu o d p ry sk a m i

U ra zy tę p e ok a l®5

O p arzen ia ok a

Z ran ien ia n arząd u w zro k u (k łu te , c ięte, p o strza ło w e, w y b u c h o w e ) 166

H i g i e n a n a r z ą d u w z r o k u 167

C H O R O B Y N O S A , J A M Y U S T N E J , G A R D Ł A , K R T A N I I U S Z U P r o f . D r J a n S z m u r ł o

C h o r o b y n o s a 183

U w a g i fiz jo lo g ic z n e

B a d a n ie n o sa 185

S k r z y w ie n ie p rzeg ro d y n o so w ej 187

(7)

6 S p i s r z e c z y

S tr.

P rzero st m a łżo w in n o so w y c h 188

O stry n ie ż y t nosa

O stre za p a len ie zatok b o czn y ch n o sa 191

N ie ż y t sie n n y n osa 193

P r z e w le k ły n ie ż y t nosa 194

P r z e w le k ły cu ch n ą cy za n ik o w y n ie ż y t n osa (O z e n a ) 199 P r z e w le k łe za p a len ie za to k b o czn y ch n o sa 196

G ru źlica n o sa 196

T w a rd ziel 199

Trąd 201

P o lip y n o so w e

P o lip m ło d zień czy 204

R ak nosa

K r w a w ie n ia n o so w e 206

C iała ob ce w n o sie 207

C horoby z a w o d o w e n osa 208

U w a g i h ig ie n ic z n e 209

C h o r o b y j a m y u s t n e j i g a r d ł a 210

U w a g i z d zied zin y fiz jo lo g ii i p a to lo g ii ja m y ustnej:

B a d a n ie ja m y u stn ej 212

W ielk a w a rg a 213

W ielk i ję z y k

D łu g ie w ę d z id e łk o ję z y k o w e 214

W ęd zid ełk o k r ó tk ie

O stre z a p a le n ie ja m y u stn ej

Z a p a len ie d z ią se ł w r z o d z ie ją c e c z y li D zięg n a 216 Z a p a len ie u st p ry szczy k o w e, in a czej A fty ja m y ustnej: 217

Jaszczu r - P r y szczy ca 218

O stre z a p a le n ie d z ią se ł r tę c io w e 2 19

R op ień p o d języ k o w y albo rop ień d n a ja m y u stn ej 220 R op ow ica g łęb o k a sz y i (A n g in a L u d w ik a ) 221 Z gorzel u st i p oliczk a oraz m a łż o w in y u szn ej, in aczej N om a

alb o R ak w o d n y

P r z e w le k ły n ie ż y t ja m y u stn ej 222

Ł u szczy ca ję z y k a 223

P le ś n ia w k i ja m y u stn ej i g a rd ła 224

R ak ję z y k a 225

K a m ie n ie ślin ia n k o w e 226

C horoby gard ła 227

K ilk ą u w a g o b u d o w ie ,i czy n n o ści gard ła

B a d a n ie g a rd ła 239

C horoby za p a ln e m ig d a łk ó w c z y li A n g in y 231 A n g in a b ło n ia sto -w r z o d z ie ją c a (A n g in a P la u t-V in c e n ta ) 234

R o p ień o k o ło m ig d a łk o w y 236

R o p ień ty ln o g a r d ło w y 237

R o p ień p o d sta w y ję z y k a 238

P r z e w le k ły n ie ż y t m ig d a łk ó w p o d n ieb ien n y ch 239

(8)

, ,i S tr.

P rzero st m ig d a łk ó w p o d n ieb ien n y ch i m ig d a łk a g a rd ło w eg o 240 P rzy m io t (k iła , s y f ilis ) ja m y u stn ej i gard ła 243

G ru źlica u st i gard ła 244

W ad y i zb o czen ia m o w y 245

U w a g i h ig ie n ic z n e d o ty czą ce u st i gard ła 250

C h o r o b y k r t a n i 253

K ilk a u w a g o czy n n o ści k rta n i n orm aln ej i p a to lo g iczn ej

B a d a n ie k r ta n i 256

O stry n ie ż y t k r ta n i 257

O stre b ło n icze za p a len ie k r ta n i c z y li kru p (d ła w ie c ) k rta n i 259

D ła w ie c rzek o m y 260

O stry ob rzęk k r ta n i 261

P r z e w le k ły n ie ż y t k rta n i 262

G ru źlica k rta n i 264

N o w o tw o r y k rta n i 266

C iała o b ce w k r ta n i 270

S k u rcz k rta n i 271

P o r a ż e n ie n e r w ó w k r ta n io w y c h 272

U w a g i h ig ie n ic z n e 274

C h o r o b y u s z u 275

K ilk a u w a g z d zied zin y fiz jo lo g ii i p a to lo g ii u ch a

B a d a n ie u ch a 230

K rw ia k m a łż o w in y u szn ej 283

O d m rożen ie m a łż o w in y 284

O d zięb ien ie

W y p ry sk (e g z e m a ) m a łż o w in y u szn ej i p rzew o d u zew n ę tr z n e g o 285 R o p n ie p rzew o d u zew n ętrzn eg o (c z y r a k i) 286

Czop w o sz c z k o w y 287

C iała o b ce w u chu 288

Z a tk a n ie trą b k i E u sta ch iu sza 289

O stre ro p n e za p a len ie u ch a środ k ow ego 291’

O stre rop n e za p a len ie w y r o stk a su tk o w eg o . 294

P r z e w le k ły ropotok u sz n y 295

P r z e w le k ły n ie ż y t u ch a śro d k o w eg o i trąb k i słu ch o w ej 297

O tosk leroza 298

O stre za p a len ie u ch a w e w n ę tr z n e g o 300

G łu ch o n iem o ta 301

C horoba M en ier e‘a 310

S tarcza tęp o ść słu ch u 311

G ru źlica u ch a

P r z e w le k łe z a p a le n ie n erw u słu ch o w eg o 312

U raz u ch a 313

U w a g i h ig ie n ic z n e 314

C H O R O B Y U Z Ę B I E N I A I S Z C Z Ę K P r o f . D r A n t o n i C i e s z y ń s k i

U w a g i w s t ę p n e 319

W y rzy n a n ie się zęb ó w m le c z n y c h 322

(9)

8 S p i s r z e c z y

S tr.

W y rzy n a n ie s ię z ęb ó w tr w a ły c h 323

C zyn n ik śr o d o w isk o w y 324

C zyn n ik d zied ziczn o ści 327

N ie p r a w id ło w o śc i b u d o w y szczęk

Z ab u rzen ia ro z w o jo w e szczęk 334

C h o r o b y z ę b ó w 337

P r ó c h n ie n ie zęb ó w

C horoby m ia z g i 347

C horoby ozęb n ej 351

C h o r o b y s z c z ę k 356

R o p o w ice sz częk o w e

P rzeto k i lic o w e (p o lic z k o w e ) 358

P o w ik ła n ia p rzy w y r z y n a n iu się d o ln eg o zęb a m ąd rości

Z a p a len ie k o śc i szczęk o w ej 359

W y j ę c i e z ę b a 360

L e c z e n i e z a p a l e n i a o z ę b n e j s z c z y t o w e j z z a c h o w a n i e m z ę b a

O d c i ę c i e s z c z y t u k o r z e n i a . R e p l a n t a c j a z ę b a 364 Z a k a ż e n i e u s t n e ( o g n i s k o w e ) ( O r a l S e p s is , F o c a l I n f e c t i o n ) 306 S p r a w y z a p a l n e w y c h o d z ą c e o d z ę b ó w i o d d z i a ł y w a n i e

i c h n a o k o i j a m ę s z c z ę k o w ą . B ó l e n e u r a l g i c z n e 368

P r z y z ę b i c e ( P a r o d o n t o z y ) 370

N o w o t w o r y 373

N o w o tw o r y ła g o d n e szczęk <to rb iele, sz k liw ia k i, d zią śla k i,

w łó k n ia k i ś lu z o w a te )

N o w o tw o r y z ło ś liw e (r a k i) szczęk 375

P r o m i e n i c a

Z ł a m a n i a i o b r a ż e n i a s z c z ę k o w e 37*

N e u r a l g i e n e r w u t r ó j d z i e l n e g o 377

H i g i e n a z ę b ó w 37*

S C H O R Z E N I A G O Ś Ć C O W E I R Z E K O M O G O Ś Ć C O W E D r A d o l f M e s t e r

U w a g i w stę p n e 385

O stry g o ściec (r e u m a ty z m ) s ta w o w y

O stre za p a len ia sta w ó w rzek o m o g o śćco w e 391 O stry i p r z e w le k ły g o ściec m ię śn io w y 392

G o ściec n e r w ó w 3 9 4

P r z e w le k ły g o ściec sta w o w y 395

P r z e w le k ły g o śc ie c sta w o w y z n iek szta łca ją cy 400

S ch o rzen ia g o ść c o w e k ręg o słu p a 401

P r z e w le k łe n ie g o ś ć c o w e za p a len ia sta w ó w 402 W sk azan ia h ig ie n ic z n e ___________________________________________________ __

(10)

(Warszawa)

I

CHOROBY PSYCHICZNE

II

PSYCHONERWICE

(11)

L ': ' W V W { A : V , u

(12)

CHOROBY PSYCHICZNE

O G Ó L N E P O J Ę C I E O C H O R O B I E P S Y C H I C Z N E J

IIW AGI WSTĘPNE

L ęk przed obłędem , przed obłąkanym , przed szpitalem dla psy­

chicznie chorych jest to coś zgoła innego niż zw ykły strach przed cho­

robą. N ik t nie wierzy, by obłęd był cierpieniem jak każde inne. W s z y ­ scy w głębi duszy m yślą, że jest to coś całkiem odmiennego i tajem ni­

czego. Stosunek do choroby psychicznej jest to afekt zagadkow y i nie­

m al mistyczny. Jak b y pozostałość po daw nej wierze, że choroba psy­

chiczna jest opętaniem przez złe moce i k arą za grzechy.

„ N ie m a nic straszniejszego niż o b łę d !“ — pow iadają, a p rze­

cież trąd albo rak nie jest bardziej łagodnym cierpieniem. M im o to człowiek woli wszelkie inne choroby, naw et śmiertelne. „L ep sza śmierć niż obłęd“ — takie zdanie nieraz słyszy psychiatra. C horoba cielesna jest w najgorszym w ypadku drogą do śmierci, um ysłowa zaś, to jakoby taka sama zagadka, jak śmierć. Człowiek dotknięty choio- bą psychiczną rzekomo przestaje być człowiekiem, sobą — a więc niejako od razu przestaje istnieć.

Stosunek do chorób psychicznych jest irracjonalny, w ygłaszane sądy są pozbaw ione obiektywnych podstaw . Z a chwilę postaram y się w ykazać, że choroba psychiczna nie jest bynajm niej otchłanią. W ie ­ le tajem nic istnieje w psychice zarów no zdrow ej, jak chorej; nie prze­

szkadza to, że chory umysł nie różni się od zdrow ego więcej, niż cho­

re ciało od zdrow ego ciała*).

*) „C horoba u m y s ło w a “ je s t to term in oczyw iście n ie śc isły (pow inno się raczej m ów ić ja k p sych iatra: „choroba p s y c h ic zn a “). N ie je s t jednak przypad­

kiem ani w yrazem ignorancji. W szyscy rozum iem y, że człow iek ob łąk an y n ie tylko źle m y śli, ale też n iepraw idłow o czuje i d ziała: że w chorobie tej w y ­ stępują także zaburzenia w o li, uczuć m oralnych itd. R ozum iejąc to niegorzej od p sych iatry laik jednak uporczyw ie nazyw a chorobę ca łe j p s y c h ik i choroba um ysłow a. W yraża się w tym fakcie pow szechne przecenianie życiow ej w artości um ysłu.

(13)

12 CHOROBY P SYCH IC ZN E

N a poparcie tej tezy przypom nijm y sobie pewien stan, który wszyscy z n ają z w idzenia, a wielu i z w łasnych przeżyć. M a m na myśli upicie się. N ie przyszłoby pewnie nikomu do głowy, że jest to choroba psychiczna. Z a n a d to przyzw yczailiśm y się do w idoku pija­

nych i zb yt prędko człowiek trzeźw ieje. Innych różnic nie m a. N ib y w praw dziw ej psychozie*) cierpią tu wszystkie w ładze duszy. B ez na­

ukowego w głębiania się, prostym odczuciem wiemy, że w pijanym zmieniło się wszystko: uczucia, rozum , w ola, działanie. W y p ił „n a d obry nastrój“ , „ d la zalania ro bak a“ , „ d la dodania gazu.“ T e po­

pularne zw roty trafnie i barw nie określają zmianę uczuciow ą: zm ia­

nę przyjem ną. B yw a i odw rotna reak cja: niektórzy u p ijają się prze­

cie n a smutno.

G d y b y solidnemu obyw atelow i pow iedzieć po koleżeńskiej p ija­

tyce, że przez parę godzin b y ł umysłowo chory — bardzo by go to przeraziło. I słusznie, bo nie zrobił przecie nic strasznego, tylko to, co w ogóle robią p ijani: tańczył na ulicy, zaczepiał obcych ludzi, śpie­

w a ł w taksówce, nie m ógł trafić do domu.

Brzm i to wszystko dość wesoło, ale nie dajm y się sugerować pozorom . W p ro w a d źm y do tego o b razu jed n ą tylko zmianę. W y o b ra ź ­ m y sobie, że człowiek, który się w taki sposób zachow uje, n i e j e s t

p i j a n y . W takim razie jest umysłowo chory!

D ziałanie intelektu zmienia się w sposób rażący. Psychologow ie tw ierdzą, że praca myśli idzie gorzej, mniej sprawnie, mniej precyzyj­

nie, choć szybciej, pam ięć pogarsza się, uw ag a słabiej się koncentru­

je, wnioskowanie jest powierzchowne, naw et po m ałych ilościach alko­

holu, gdy człowiek zachow uje się przytom nie. A le i bez książek wie­

my, że mocno pijany po prostu „m ów i od rzeczy“ : ten sam zw rot, którym ogół określa mowę psychicznie chorych. Czynność intelektu jest tak dalece zakłócona, że biegu myśli nie m ożna zrozum ieć albo je s t przeciw ny sensowi. T o , co nazyw am y w olą, zmieniło się chorobli­

w ie: po pijanem u człowiek d aje się nakłonić do postępków , których potem żałuje przez lata. W reszcie łatw o znajdziem y tu jeszcze jed n ą z w ażnych cech choroby psychicznej: w yzw olenie się i ujaw nienie pierw otnych instynktów i popędów , np. seksualnych. S tą d różne eksce­

sy alb c częsty fakt zdobyw ania w odurzeniu alkoholowym choroby w enerycznej. W y b u c h y popędów w rogich znam y z każdej g azety :

*) Psychoza — choroba psychiczna.

(14)

„po pijanem u pobił żonę...“ , „zrobił aw anturę w restauracji“ etc. elc.

A teraz zobaczym y, czy objaw y praw dziw ych chorób psychicz­

nych rzeczywiście są tak zasadniczo odm ienne o d zjawisik zdrow ej psychiki. B ędzie to zarazem przegląd podstaw ow ych objaw ów obłą­

kania.

P O D S T A W O W E O B J A W Y O B Ł Ą K A N I A

M A N IA

N a z w a ta może w prow adzić pew ne nieporozumienie. „ M a n ią "

potoczny język nazyw a szczególne zboczenie myśli, obracające) się wciąż dokoła jednego tem atu, np. m ania prześladow cza lub wielko­

ściowa. W psychiatrii zaś — i to trzeba dobrze zapam iętać — „m a­

nia“ albo „stan m aniakalny“ oznacza chorobliwe zaburzenie n a ­ s t r o j u . Bez żadnych zew nętrz­

nych pow odów chory czuje się szczęśliwy, wesoły, silny, m ądry.

O bojętne zdarzenia przeżyw a jako przyjemność. N a troski i nieszczę­

ścia pozostaje nieczuły, co szcze­

gólnie razi otoczenie.

U zdrow ego człow ieka, który jest w dobrym nastroju, całe życie psychiczne m a bieg żyw y i pom yśl­

n y; tak samo i w stanie m aniakal­

nym chorzy m ają uczucie łatwości myślenia, szybko d ecy dują się, r u ­ chy są raźne i energiczne, pacjent

czuje ciągłą potrzebę działalności, Lekki stau mauiakalDy. zbiorów musi ciągle w yładow yw ać nadm iar K lin ik i P s y c h ia tr y c z n e j U n iw e rsy te -

siły życiowej. N iew iele by się to ftz p - w W a r sza w ie ).

wszystko różniło od zdrow ia. M ożn aby raczej zapytać, czy stan m a­

niakalny nie jest więcej w art niż przeciętny ludzki nastrój. W esołość, energia, szybkość m yśli: czego więcej trzeb a? N iestety, w manii cen­

ne te właściwości w ybiegają daleko poza ram y normalne. Energia, przedsiębiorczość i potrzeba w yładow ania urasta u tych chorych d o nieustannej, atakującej wszystko ruchliwości. Z nadm iaru wesela cho­

rzy tańczą, śpiew ają (w nocy te ż ! ) , biorą się do wszelkiej roboty, jak a im w p ad a w rękę, żeby ją z a chwilę rzucić i zacząć znowu co in­

(15)

14 CHOROBY P SY C H IC Z N E

nego. Są w tym trochę podobni... do m ałp: ta sama ruchliwość, ten sam brak wytrwałości. Z a n a d to dobry nastrój prow adzi do przece­

niania samego siebie, a czasem do urojeń wielkościowych (p. d a le j).

Ż yw y bieg myśli, w cięższych p rzypadkach, przybiera postać t. zw. g o n i t w y m y ś l o w e j . Chory w yrzuca z siebie potok słów M ów i nie dlatego, że ma coś do pow iedzenia, tylko — że musi mó­

wić, myśli rozsadzają go. I to nie uporządkow ane myśli zdrow ego człow ieka, ale bezcelow y p rąd , m knący tam , gdzie go p rzypadek po­

niesie. P rzypad kiem jest jakiekolw iek powierzchowne skojarzenie.

M niej więcej tak, jak u gadatliw ych osób, które nie um ieją utrzym ać się przy jednym temacie — tylko sto razy silniej. „ P a n ie doktorze, czy mogę w yjść do o g r o d u ? A wie pan, mój ojciec m iał ogród pod W o ł o m i n e m . W ołom in to straszna dziura, nie to co W a r ­ s z a w a . J a k b o l s z e w i c y oblegali W a rsz a w ę , to ja byłem w a r ­ t y l e r i i i strzelałem do aeroplanów . A ero p lan , oho, albo r a d i o — to w ynalazki! E d i s o n , M a r c o n i , kino dźwiękowe, stratosfera...“

i tak dalej bez końca. W ciągu pół minuty chory zdąży ł od spaceru po ogrodzie dojść do stratosfery.

Z b y t dobre samopoczucie prow adzi łatw o do gniewu i nieporo­

zumień. Chorem u w y daje się, że wszystko wie i wszystko potrafi. R o ­ dzina jest innego zdania. C hory uw aża, że jeśli piec dymi, to trzeba go natychm iast rozebrać i postaw ić na nowo. N iedość tego: bierze się do roboty i zaczyna w yjm ow ać kafle. R o d zin a protestuje, chory w p a ­ d a w gniew i w ynika aw antura.

W najcięższych przy p ad kach ruchliwość sięga szału, a gonitwa myśli jest tak szybka, że przekształca się w niezrozum iałą mieszani­

nę słów.

M E L A N C H O L IA

Słow a tego psychiatra i laik używ a w podobnym znaczeniu.

W życiu m elancholia jest przeciwieństwem wesołości, w psychiatrii

— przeciwieństwem manii. R óżni się od norm alnego smutku wielką siłą, długim trwaniem i brakiem uzasadnionych m otywów. W y o b ra ź ­ my sobie stan człowieka, którem u niedaw no um arł ktoś najbardziej kochany; rozciągnijm y ten stan na długie miesiące, a będziem y miel',

■coś podobnego do melancholii.

P odstaw ow ym objaw em jest tu więc obniżone samopoczucie:

s m u t e k , r o z p a c z . Ja k w manii na tle wzm ożonego sam opoczu­

(16)

cia w yrasta często gniew, tak m elancholia łączy się praw ie zawsze z l ę k i e m . U ogólnić to m ożna w ten sposób, że stan m aniakalny z a ­ wiera w sobie uczucia e k s p a n ­

s y w n e , jednoznaczne ze w zm o­

żeniem energii psychicznej, niejako zdobyw cze; stan depresyjny — odwrotnie — jest kapitulacją uczu­

ciową.

Cokolwiek dzieje się naokoło chorego, w y daje mu się smutne, pełne ciężkich perspektyw na p rzy ­ szłość, napełniające obaw ą. N ie ­ zbyt zaaw ansow ani m elancholicy są podobni do owych pesymistów, k tó ­ rzy wszystko w idzą w czarnych b a r­

wach. Ciężkie depresje idą w tym samym kierunku, ale smutek jest tak wielki, że pociąga za sobą cały bieg myśli, rozpaczliwie przekształ­

ca całą rzeczywistość. P oniew aż realny stan rzeczy nie odpow iada

nastrojowi, więc psychika tworzy d e p r e s j a . (Z r z b io ró w K lin ik i P sg -

u r o j e n i a . "Wszystko, co jest d la c h ia tr y c z n e j U niw . J. P. w W a r-

człowieka najw ażniejsze, przybiera s z a w ic ).

w nich kształt tragiczny, więc przyszłość m aterialna, zdrow ie, opinia o samym sobie. Chory jest zrujnow any, skazany na nędzę. Ciężka, nieuleczalna choroba (syfilis, rak, ale nigdy nie m elancholia!) za parę miesięcy położy kres jego życiu. W szystko to będzie kara boska za ohydne grzechy. P rz e z niego cierpieć musi niewinnie rodzina, dzieci um ierają z głodu, zaraziły się chorobą ojca, odziedziczyły jegc wstrętny charakter. M a tk a przypom ina sobie, że d ała się przekonać nowoczesnym prądom i w ystaw iała niemowlę na balkon — a więc oczywiście teraz dziecko kaszle, m a rozpadow ą gruźlicę. U rzędnik jest pewien, że stracił pamięć i nie będzie ju ż nigdy mógł pracować.

U czony m a się za pretensjonalnego głupca. Religijni ludzie w idzą piekło za grzechy; niereligijni po prostu u w ażają się za łajdak ów , sz u ­ brawców', którym nikt nie powinien ręki p o d a w a ć * ). Egoiści boją się

*) NB w tych stanach dziw nie często niew ierzący in telek tu aliści w ra­

cają do dziecięcych w yobrażeń religijnych.

(17)

16 CHOROBY P SYCH IC ZN E

o siebie; ci, którzy w zdrow iu myśleli dużo o innych — i w chorobie troszczą się o swoich bliskich. T e żałosne urojenia są czasem aż tra ­

gikomiczne : chora w idzi przez okno pogrzeb i pow iada, że jest jego spraw czynią; inna znó w bierze na siebie winę za podbój Abisynii.

W stanie m aniakalnym bieg my- Ili b y ł przyśpieszony; w depresji myśl w lecze się wolno, z trudnością, monotonnie obraca się dokoła nie­

szczęścia. C hory rozum ie nasze p y ­ tanie i nie odm aw ia odpow iedzi, ale trzeba bez końca czekać, aż się zdobędzie na w ydanie głosu. T o z a h a m o w a n i e myślowe uw aża, rzecz prosta, za nieuleczalną głu ­ potę i dalej karm i tym swoją roz­

pacz. P o d obnie jak myśli, tak i ru-

L Ę K . (W g T o u t le corps h u m a in ). chy są ociężałe, powolne, w ykony­

w ane z uczuciem wielkiego wysiłku.

P rzew ażn ie chorzy siedzą lub leżą nieruchomo. D e c y z ja w n ajprost­

szych spraw ach jest zadaniem n ad siły. C hory chce w yjść z p o k oju ; w staje, w lecze się ku drzw iom i tam zastanaw ia się przez trzy k w a ­ dranse, bo drzw i jest dw o je: nie w iadom o, którym i w yjść i czy w o g ó ­ le w arto w ychodzić. Jeśli w yszedł, z a ra z zacz y n a ją się sam ooskarże- nia, że zrobił źle, i obaw y, co strasznego stąd wyniknie.

B iedni są napraw dę ludzie dotknięci m elancholią. I w innych stanach chorobow ych chorzy nieraz b a rd z o cierpią — ale w depresji m ę k a jest i s t o t ą c h o r o b y .

O pis manii i melancholii odpow iada na często staw iane p s y ­ chiatrom pytanie: „ C z y umysłowo chory jest b ardzo nieszczęśliw y?“

M a n ia i m elancholia stanow ią d w a krańce: stan m aniakalny — to w e­

sołość, w melancholii -— n ęd za człow ieka nie m a sobie podobnej;

w innych zaś obrazach chorobow ych byw a rozmaicie, z d a rz a się z a ­ równo wesołość, smutek, jak i stępienie uczuciowe i apatia.

C H W IEJNO ŚĆ U C Z U C IO W A

W depresji nastrój jest smutny, w manii — wesoły. W obu p rzy ­ p adkach m a na ogół określony kierunek. A fe k t zaś chwiejny łatw o

(18)

się zmienia — od śmiechu przechodzi do płaczu, od gniewu do ra­

dości. Zm ienność ta z d a rz a się u zdrow ych jako cecha w rodzona i w ystępuje w niektórych psychozach.

A U T Y Z M

M usim y zapam iętać ten termin, który oznacza zaburzenie bardzo częste u psychicznie chorych. A u ty zm jest to odcięcie się od realnego świata i zatopienie we własnym

świecie w ew nętrznym *). Ju ż sama ta definicja w skazuje, że chorobli- wość jest tylko kwestią stopnia. P o ­ trzeba samotności, która od czasu do czasu nachodzi myślącego czło­

wieka, będzie zjawiskiem nie tylko zdrowym , ale często twórczym . U trata wszelkich zainteresow ań ze­

w nętrznych i zerw anie kontaktu ze światem będzie to objaw choroby.

W zaaw ansow anych stadiach au­

tyzmu chorzy chow ają się po k ą­

tach, m ilczą albo mówią do siebie;

żyją w fikcyjnym świecie spełnio­

nych m arzeń lub urojeń prześlą dowczych.

Ź ródło chorobliwego autyzmu leży zatem w zmianie kierunku pewnej grupy uczuciow ej: grupy z a i n t e r e s o w a ń . Św iat zew ­

nętrzny przestaje być budzącym je bodźcem , zainteresowanie kieruje się do w ew nątrz.

U R O JE N IA

P otoczny język nazyw a je „m anią“ . Jeszcze raz podkreślamy, że w terminologii psychiatrycznej „m ania“ oznacza stan wesołości, gonitwę myślową i nadm ierną ruchliwość.

J u ż w rozdziale o depresji musieliśmy zahaczyć o urojenia. M e- lancholik, w brew oczywistym d la każdego faktom , uw aża się za

C ałkow ite odcięcie się od św iata zew ­ nętrznego. Chory biernie pozw ala po­

sadzić się do fotografii, ale nic o tw ie­

ra oczu i w yrazem tw arzy ujaw nia absolutna obojętność na to, co z nim robią. (Z e zb io r ó w P a ń stw . S zp ita la

d la p sych . ch. w T w o rk a c h ).

*) A utos znaczy po grecku „sam “.

(19)

.18 c n o n o n y p sy c h i c z n e

śmiertelnie chorego, nędzarza skazanego na śmierć głodow ą, grzeszni­

k a, zbrodniarza. T e ra z sięgnijmy po inny p rzy k ład : P a n B-ski, urzędnik biurowy, zaczyna zam ykać na klucz w szyst­

kie papiery, ilekroć odchodzi od biurka. G d y pisze, zakryw a tekst ręką albo buduje od strony sąsiada piram idę z książek. R z u c a na ko­

legów ukradkow e spojrzenia. P rzy ch o dzi do biura przed wszystkimi, choć dawniej tego nie czynił. P o skończeniu pracy kreśli jakieś znaki na papierach i w ybiega prędko, jak b y chciał uniknąć tow arzystw a.

Z nikim nie rozm awia. P ow szechną sensację w yw ołała prośba, żeby schować na noc do kasy ogniotrwałej kilka zw ykłych listów handlo­

wych. Z a c z y n a mieć nieporozum ienia: pokłócił się z sąsiadem, że mu zag ląd a do kałam arza. Pew nego dnia w ybuchł skandal z szefem kancelarii. B-ski w ystąpił doń z pretensjam i: jest traktow any jak pies, zw ala się nań najcięższą robotę itd. M iędzy innymi dziw ne twierdzenie, że szef „podsuw a m u“ błędy ortograficzne. O d pretensji doszło do w y­

mysłów i w rezultacie, po wielu jeszcze incydentach, urzędnik z n a ­ lazł się przed komisją dyscyplinarną. Broniąc się, zaczął oskarżać:

od dłuższego czasu panuje dokoła niego jakaś dziw na atm osfera. K o ­ ledzy p a trz ą nań z niezrozum iałą ironią. Często sarkastycznie uśmie­

ch ają się i przenoszą w zrok z jego biurka na drzw i gabinetu szefa.

P a p iery , które zostawił odchodząc na chwilę, po powrocie były j a ­ kieś inne. Z a c z ą ł się pilnow ać. P o kilku dniach ktoś mu porobił śred­

niki tam, gdzie on — pam ięta dobrze — m iał postawione przecinki.

Kierow nik d aw ał mu najtrudniejsze spraw y, tak że na jeden lisi upływ ała godzina i w końcu trzeba było zabierać robotę do domu.

D ziw ne zjaw iska trw ały d alej. K toś w płynął na atram ent w k ała­

m arzu tak, że przy pisaniu same robią się kleksy. K oleżanki w yraź­

nie drw iły z niego, strojąc do siebie miny. M in a b yła zaw sze taka sam a i oznaczała, że B-ski straci posadę i jest onanistą. N a właściwy sens tego wszystkiego naprow adziło go prow okacyjne zachow anie się szefa: nie tylko nie chciał dopom óc i schować papierów do kasy og­

niotrw ałej, ale otwarcie d ał mu do zrozum ienia gestem ręki — „tak, jak N ero n “ — że niedługo zrobi się z nim koniec. O d tego czasu grę prow adzono otwarcie. P o d su w an ie błędów ortograficznych do­

pełniło m iary, B-ski postanowił położyć kres tym m achinacjom , po­

szedł do szefa i nawym yślał mu. D ziś, p raw dę pow iedziaw szy, tego żału je: słyszał parę dni temu rozm owę telefoniczną kierownika i w y­

raz „zlikw idow ać“ w ypow iedziany służalczym głosem. T e ra z rozu­

mie, że szef tylko spełniał rozkazy. W łaściw a sprężyna siedzi w M i­

(20)

nisterstwie. M asoni. Praw dop o do b n ie chodzi o to, że kilkanaście lat temu, w szkole, w y d aw ał antysemickie pisemko.

P o tym przem ówieniu oczywiście B-skiego szybko oddano do szpitala. W umyśle pacjenta oddźw ięk był taki, że kom isja dyscypli­

narna jest również narzędziem masonów.

U m yślnie podaliśm y ten opis urojeń prześladow czych ze w szy­

stkimi drobiazgam i, bo tylko w tedy staje się zrozum iała cała w a ­ ga życiow a takich zdarzeń. Człowiek spokojny, jak nasz p. B-ski, zrozum iał słowo „zlikw idow ać“ jako „w yrzucić z posady“ . P o d ­ świadomość 'bardziej drapieżna usłyszałaby w nim w yrok śmierci.

T rz e b a być w pogotowiu, chory zaczyna nosić rew olw er i w końcu zabija kolegę, który zbyt raptow nie sięgnął do kieszeni.

Cóż to jest urojenie? B-ski sądzi, że masoni go prześladują.

A więc urojenie jest błędnym sądem ? — T a k , ale nie każdy błędny sąd jest urojeniem. M u rzy n australijski myśli, że słońce krąży nad płaską ziemią. C zy to będzie urojenie? U rojenie jest to błędny sąd, nie dający się skorygować. N aszem u pacjentow i nikt nie w ytłu­

m aczy, że masoni w ogóle nie w iedzą o istnieniu jakiegoś drobnego urzędniczka nazwiskiem B-ski. — A le dzikiemu z A ustralii także nie podobna w yłożyć teorii K opernika. P rz esz k a d z a mu niski poziom umysłowy, B-skiemu zaś przeszkadza afekt. B-ski boi się czegoś, c z u j e , że coś się dokoła niego zmieniło, że coś mu grozi. Z tego uczucia musi w yrosnąć urojenie; przeciw komu się ono skieruje — kw estia p rzypadku. I tu doszliśmy do ją d ra spraw y. U rojenie jest to nie dający się skorygow ać błędny sąd, k t ó r y S v y r a s t a n a g r u n c i e c h o r o b l i w e g o a f e k t u . W idzieliśm y już w yżej, jak uczucie rozpaczy tw orzy u melancholików urojenia, że są chorzy,

zrujnowani, nic nie w arci moralnie.

A teraz poszukajm y urojeń u zdrow ego człowieka. K a ż d y z a ­ bobon, ludow y czy inteligencki, jest obiektywnie bezsensowny, nie daje się w ykorzenić i pochodzi z takiego czy innego uczucia, najczęś­

ciej ze strachu. W eźm y choćby głębokie przekonanie lotnika, że fo­

tograf przynosi katastrofę. W ia ra w czarownice, złe oko, urok, zam a­

wianie, była skutkiem bezbronności człow ieka wobec życia i przyrody.

D ogm aty jakiejś sekty am erykańskiej — d la nas typow e urojenia, i to dziw aczne. G dybyśm y naszym współczesnym umysłem byli obecni przy pierwszych m anifestach M ahom eta albo B u d d y — nie odróżni­

libyśmy ich od produkcji umysłowo chorych.

(21)

20 CHOROBY P SYCIIIC ZK R

Z drobniejszych codziennych urojeń: przypom nijm y sobie, ja ­ keśmy przyszli na wizytę źle ogoleni i czuli w yraźnie, że wszyscy na nas patrzą. A lb o cywil, który pierwszy raz w łożył m undur i w y­

szedł na ulicę. P rzeży cia te niewiele się różnią od w rażeń B-skiego, który w idział sarkastyczne uśmie­

chy i ironiczne spojrzenia kolegów skierowane w jego stronę. A jakie są skutki „uprzedzenia się do ko­

goś“ — szereg fałszyw ych sądów o tej osobie, które w ynikają tylko«

stąd, że jej nie lubim y; a więc m yl- ność ich w yrasta na gruncie afektu.

I na koniec nie m ożna tu pom i­

nąć wielkiej choroby psychicznej zdrow ego człow ieka — miłości.

T ru d n o o lepszy dow ód, że skłon­

ność do urojeń jest cechą człowieka w ogóle, a nie tylko chorego czło­

w ieka. Z akochanem u nie m ożna przem ówić do rozsądku. W szystk o, co dotyczy kochanej osoby, prze­

staje mieć kształt realny, a p rzy ­ biera taki, jakiego w ym aga uczucie.

A fe k t w ykreśla z rzeczywistości wszystko to, co mu przeszkadza, a stw arza fikcje, bez których nie mógłby się obejść. N p . Sw ann, u P ro usta, kocha półinteligentną ko- kotkę, prow adzi z nią dyskusje o teorii m uzyki i boi się ją pocało­

w ać, żeby nie urazić zbytnią obcesowością.

A le — zap y ta czytelnik — czym w końcu różni się urojenie chorobliwe od „zdrow ego“ ? U ludzi zdrow ych źródłem urojeń jest afekt normalny, u chorych — uczuciowość chora. P atologicznie w zm ożone samopoczucie pow oduje urojenia wielkościowe; patolo­

gicznie obniżone — idee sam oponiżenia; patologiczna podejrzliw ość—

urojenia prześladow cze.

T re ść urojeń u psychicznie chorych byw a różna. D o tą d zapo­

znaliśmy się z urojeniam i depresyjnym i i prześladow czym i. W ielkoś­

ciowe poznam y później.

Chora z urojeniam i prześladow czy­

m i. W yraz tw arzy a zw łaszcza oczu zdradza n ieu fn y , w rogi stosunek do otoczenia. (Ze zb io ró w S z p ita la J a ­

n a Bożego w W a r s z a w ie ).

(22)

H A L U C Y N A C JE

S ą to zjaw iska na pozór może najosobliwsze, a jednak, jeśli do­

brze poszukać, znajdziem y je u każdego zdrow ego człowieka.

W czasie w izyty lekarskiej asystent szpitalny dow iaduje się od pielęgniarzy, że pacjentka nie chce jeść obiadu. N iedość tego, na­

biera łyżkę zupy, bierze ją do ust — i nagle z obrzydzeniem biegnie do spluw aczki; w raca na swoje miejsce, ale zam iast jeść, w ciąż za­

gląda pod stół; wreszcie odnosi zupę na okno. L ek arz dopytuje się.

Z początku w ym ijające odpow iedzi, wreszcie rzecz się w yjaśnia:

przy każdej łyżce zupy chora słyszy spod stołu głos daw nego narze­

czonego. G łos m ówi: „nie jedz rozw olnienia“ , — „ W ię c czy ja mogę jeść, P a n ie D o k to rz e ? !“

Inny obraz, tym razem tragiczny, w yjęty z aktów sądowych.

M łody gospodarz wiejski od pewnego czasu zaczął się zachow yw ać nieco dziwnie, nikomu jednak nie przyszło do głowy, żeby to była choroba psychiczna. Pew nego dnia nagle zam ordow ał m atkę noży­

cami, z a d ają c jej kilkanaście ran. P o morderstwie sam u d ał się na posterunek policji i zeznał, że zjaw iło mu się jakieś straszydło rogate, schwycił więc nożyczki i rzucił się na owego potw ora. G d y potwór upadł na ziemię, była to ju ż zabita staruszka.

W pierwszym z opowiedzianych przypadków chora m iała h a­

lucynacje słuchowe, w drugim — przyczyną zabójstw a był omam*) wzrokowy.

D efinicja nasuwa się teraz sam a: są to postrzeżenia, którym nie odpow iada zew nętrzna rzeczywistość. C hory w idzi lub słyszy coś, czego nie ma. B yw ają także halucynacje innych zmysłów, choć rza ­ d z ie j: pacjenci w dychają fikcyjne zapachy, czują węże pełzające im po ciele, w y trząsają z nogawek nierzeczywiste robaki. C iekaw e są halucynacje czucia organów w ew nętrznych, t. zw. „cenestetyczne . Chorem u coś „przekręca“ w ątrobę, „w ysysa mózg, „p arzy płuca, chora czuje, że jest w ciąży. D alej mówić będziem y o halucynacjach słuchowych i wzrokow ych, jako najczęstszych.

T re ść halucynacyj bierze się z rzeczywistości: chorzy halucy- n u ją rzeczy, które mogliby faktycznie w idzieć lub słyszeć. Podobnie jak w fantazji m alarskiej lub poetyckiej, różne elementy k ojarzą się swobodnie. Człowiek może mieć pysk w ilka, głowa jednej osoby m o ­ że siedzieć na tułowiu innej. Ja k rzeczywiste w rażenia, tak i halu­

*) Tak w podręcznikach p sych iatrii spolszczono nazw ę „halucynacja «

(23)

22 CHOROBY PSYCH IC ZN E

cynacje są niejednakow o silne i w y raźn e: od strzału arm atniego aż po ledw ie słyszalny szept, od oślepiającej jasności aż do mglistego cienia. H alu cy n acje są d la chorych rzeczywistością, i to rzeczyw i­

stością wielkiej wagi. Jeżeli fakt i halucynacja przeczą sobie, — cho­

ry przeczy faktowi i w przeróżny sposób dociąga go do halucynacji.

Z lam py słychać głos b rata — a więc jest tam zainstalow any mikro­

fon. Jeśli rozbierzem y lam pę i pokażem y, że żadnego m ikrofonu nie ma, chory uzna to, ale w ytłum aczy sobie głos b rata niew idzialną in­

stalacją radiow ą. M oże n ajw aż­

niejszy i najciekaw szy jest fakt, ż e halucynacje rzadko są obojętne d la chorego. Przeciw nie, przejm ują go- tysiącem uczuć i popychają do- wszelakich działań. P o chodzi to- stąd, że halucynacja jest — po zo r­

nie przychodzącą z zew nątrz — p o d ś w i a d o m o ś c i ą chorego i w yraża jego ukryte afekty i p o p ę ­ dy.

Z tej to przyczyny chorzy tak łatw o słiichają rozkazów daw any ch im przez głosy, choćby to były roz­

kazy nieprzyzw oite, m ordercze al­

bo grożące śmiercią. G łos diabła ze ściany pow iada: „zabij m ęża“ ..

I chora zabija, bo powodem , który w yzw olił u niej psychozę, była.

właśnie tragiczna miłość do kogo innego. D la tej samej przyczyny halucynacje nieraz d a ją chorym dobre rad y , ostrzegają przed nie­

bezpieczeństwami, pow strzym ują od samobójstw. Ł atw o zrozu­

mieć np. to ostatnie. Z d ro w y człowiek zdecydow any jest otruć się;

ale w psychice nie m a nigdy jednolitości popędu: jedne tendencje idą w tę stronę, inne w przeciw ną. O czynach decyduje, który popęd prze w aż y . W ostatniej chwili przew ażyło przyw iązanie do życia i człowiek rozbił butelkę z cjankiem. U chorego zaś instynkt samo­

zachow aw czy wcielił się w halucynację, np. w pow strzym ujący głos m atki. Innym razem głosy w ym yślają, lżą, w ypom inają grzechy i błę­

d y życiow e; postacie robią drw iące miny, przedrzeźniają. Jest to w y raz ukrytego uczucia niedowartościowości. B yw a wreszcie halucyna-

Chora z lękiem przygląda się swym w izjom . (W g D ide ct G u ira n d „ l'sy -

c h ia tr ie " ) .

(24)

cyjna przeróbka ś w i a d o m y c h procesów psychicznych, np. t. zw.

słyszenie myśli“ : cokolwiek choremu przejdzie przez głowę — słyszy z zew nątrz, pow tórzone przez gło­

sy. S tw arza to nieznośne uczucie ciągłego obnażenia duchowego.

Jakkolw iek dziw ne m ogą się nam w ydać wizje i głosy, są one tylko chorobowym przesunięciem zwykłych właściwości ludzkich. N ie wątpimy, że śpiąc człowiek nie w pada w chorobę psychiczną — a przecież m arzenie senne jest sze­

regiem halucynacyj wszystkich zmysłów. W idzim y ludzi, m ieszka­

nia, krajobrazy, dotykam y przed­

miotów, słyszymy rozmowę. Chory halucynuje na jaw ie, zdrow y — we śnie. Sporadycznie zresztą h a ­ lucynacje na jaw ie zd arz a ją się i u najzdrow szych ludzi. Z n a m y jesz­

cze inny stan, w którym u norm al­

nego człowieka w ystępują h a lu c y ­ nacje: stan hipnozy. M ożem y n a ­

kazać osobie zahipnotyzow anej nie tylko, żeby w idziała lub słyszała coś, czego nie ma, ale i odwrotnie, np. wykreślić z jej postrzegania praw dziw ą ścianę. B ędzie gwałtem chciała przez nią przejść.

IL U Z JE

O halucynacji mówi się w tedy, jeżeli chory słyszy, w idzi lub czuje coś, czego w ogóle nie ma. I l u z j ą zaś nazyw am y chorobli­

we zafałszow anie rzeczywistego postrzeżenia. C ytow any przypadek, kiedy to m atka zmieniła się choremu w potw ora, jest właśnie przy­

kładem iluzji. Iluzje jeszcze bliższe są przeżyciom zdrow ego czło­

wieka, niż właściwe halucynacje. H alucy n acje w ystępują we śnie lub hipnozie, iluzje każd y przeżyw a przy pełnej świadomości. Id ą c nocą przez las, dziecko w idzi groźne postacie zamiast pni drzew nych.

Z w y k łe przesłyszenie się jest iluzją i tak samo nieraz przybiera kształt dogodny d la afektu. Chw iejący się finansowo bankier usłyszał przez telefon: ,,....stw o‘\ a do jego świadomości doszło „bankructw o“ .

Chory słucha „głosów “. (W g T o n i le corps h u m a in ).

(25)

24 CHOROBY PSYCH IC ZN E

N IE ZBO R N O ŚĆ M Y ŚLO W A

U rojenie jest to patologiczny sąd. M o że być w ypow iedziane w całkiem sensowny sposób, tak jak b y zdrow y człowiek mówił o swo­

ich bolączkach: kojarzenie ogniw m yślowych m oże być normalne.

M yśl niezborna zaś składa się z ogniw skojarzonych chorobliwie.

Chorobliwość jest tu głębsza, niż zw ykłe przyśpieszenie myśli (w m anii) albo zwolnienie (w d ep resji). T a m k ażd e przejście od ogniwa do ogniwa nie różniło się od kojarzeń zdrow ego, a tylko tych przejść było za wiele lub za mało. T u przejścia są dziw aczne, ude­

rzają niezwykłością, często w ogóle zrozumieć ich nie m ożna. D e ­ cydują o nich ciemne, nieświadome m echanizm y. Z d ro w a psychika nie rozumie tych mechanizmów, ale nie m a p raw a uw ażać ich za coś sobie obcego, skoro sama rządzi się nimi w e śnie. K to z a d a sobie trochę trudu, żeby przez p arę nocy notow ać słow a, które będ ą mu brzm ieć w uszach w półsennym momencie przechodzenia do jaw y — • ten zobaczy całą gamę, od całkiem rozsądnych zdań aż do zupeł­

nego dziw actw a i najdzikszego nonsensu.

P rz y k ła d y zdań sennych: „ J a k okiem sięgnąć owies rośnie w W arszaw ie“ . „ N a przekąskę gw izda zupę kryształ“ .

P rz y k ła d y kojarzenia patologicznego:

1. „ P a n doktór K -w icz jest potężny, pan d r K -w icz jest pięk­

ny, mało w ęgla m a pan dr K -w icz, rowerem jest pan dr K -w icz“ . 2. „ P a li się, pożar, nędza, w ojna, M oskw a spalona, m ordow ać.

Pius, pożar, zakonnica krzyczy, grzeczno*), piersijonek*), d aj buzi, twój W ła d y sław , ru o ż a * ), róża, słońce, rozpuściła, wypuściła, p o ­ k azała, k a z a ła “ .

W przykładzie 1. rozumiemy poszczególne zdania, niezrozu­

miały zaś jest ich zw iązek i nie wiadomo, dlaczego dr K -w icz m a być rowerem. P rz y k ła d 2. zaw iera b ezład ną mieszaninę słów. W id a ć tylko d w a ogólne w ątki: w pierwszych 10 w yrazach — w ątek mor­

derczy, w ostatnich 13 — erotyczny.

M A JA C ZE N IE

N a z w ą tą oznaczam y stany zam roczeń świadomości, w których w ystępują halucynacje, urojenia i niezborność m yślowa. B ezładny potok różnych wizji, głosów, uryw ków myśli, które w y ra ż ają m arze­

nia, nadzieje, obaw y — i często są urojone. Z a z w y c z a j uderza ży­

*) Oba przykłady są k ojarzeniam i sch izofren ik a; „grzeczno“, „p iersijo- nck“ i ..ruoża“ to nie błędy drukarskie, ale chorobliw e dziw actw a.

(26)

wiołowo silna i wciąż zm ieniająca się gra afektów . D oprow ad za ona do w yładow ań m chow ych: krzyk, gestykulacja, paniczna uciecz­

k a przed rzekomym niebezpieczeństwem, rzucanie się z pięściami na urojonego wroga. B ezładność jest cechą istotną. S tany m ajaczeniow e m ożnaby porów nać ze snem (zaćm ienie świadomości, halucynacje, urojenia, dziw aczny bieg sk ojarzeń ), ale żaden sen nie m a tak silnej gry uczuć, myślenie w nim nie jest na ogól tak postrzępione i nie zmienia się tak szybko; nie m a we śnie w yładow ań ruchowych. N a j­

bardziej znanym przykładem są m ajaczenia podczas tyfusu albo biała gorączka (będzie o niej m owa w jednym z dalszych ro zd ziałó w ).

„ZESPÓ Ł O R G A N IC Z N Y “

Jest to zespół kilku objaw ów , w yodrębniony dlatego, że cechuje określoną grupę chorób, mianowicie te, które pow stają przy w yraź­

nych zm ianach w mózgu. Choroby takie nazyw am y „organicznym i“ . Z esp ó ł ten tw orzą trzy ob jaw y : 1) zanik pamięci, 2) ubóstwo myśli x 3 ) chwiejność uczuciowa.

P am ięć cierpi w sposób szczególny: daw ne fakty chorzy pamię­

ta ją nieźle, wszystko nowe przechodzi przez świadomość jak w oda przez sito, praw ie nie zostaw iając śladu. Podobnie dzieje się u zd ro­

wego starca, który „ja k dziś“ pam ięta, w co był ubrany 4 0 lat temu synek do pierwszej komunii, a zapom niał, że był przed godziną na poczcie. U chorych psychicznie zanik pamięci nowych faktów przy­

biera miarę tak wielką, że pacjent nie może dać sobie rady w n aj­

prostszych rzeczach. C iekaw a jest reakcja na ten przykry stan: cho­

rzy często nie przyznają się, że czegoś zapomnieli, tylko tw orzą na ten tem at bajeczkę. N azyw am y to „konfabulacjam i“ . K onfabulacje id ą nieraz w kierunku życzeń: chory np. całe rano gracow ał ścieżki i zapom niał o tym. G d y go zapytać, odpowie, że spędził poranek na załatw ianiu w spaniałych tranzakcji handlow ych.

D ru g ą cechą zespołu organicznego jest upośledzenie inteligencji;

■chory m a za mało myśli, żeby móc nimi trafnie operow ać. W y b ó r z tych niewielu odbyw a się pod wpływem uczucia. W hem y, że i u zdro­

w ego afekt podnieca jedne myśli, a gasi mne, które mu przeszka­

d z a ją . U chorych to „gaszenie“ następuje szczególnie łatw o. S tą d różne głupie wybryki. C hora lubi czekoladki więc kradnie w skle­

p ie na oczach pięciu ludzi i starannie chow a pod okryciem. N a chłod­

n o może by, choć z trudem , w ykom binow ała, że ją p rzyłap ią: afekt w ygasił wszystkie te myśli.

(27)

26 CHOROBY P SYCH IC ZN E

Chwiejność uczuciowa organików*) podobna jest do dziecięcej.

U czucie szybko, silnie się zap ala i szybko gaśnie, aby przejść w inne.

C hory plącze rzewnymi Izami, bo mu się zapalniczka zepsuła. Z w ra ­ cam y mu uwagę, jaki ładny dzień. N atychm iast w p ad a w zachw yt, że „tak pięknie będzie spacerow ał po ogrodzie“ .

Z a n ik pamięci i ubóstwo myśli możemy określić jednym słowem : otępienie. W ten sposób upraszczam y sobie zespół organiczny, który będzie się teraz składał z otępienia i chwiejności afektyw nej. P o tych cechach zaw sze rozpoznam y organiczną chorobę umysłową.

Otępienie pochodzi z zaniku tych elementów kory m ózgow ej, które są niezbędne do pam iętania i myślenia. Chwiejność uczuciow a m a te same pow ody, tylko inny m echanizm : zanik kory osłabia h a­

mulce, niszczy dyscyplinę afektów , która u zdrow ego nie p ozw ala im zanadto bujać. K a ż d y człowiek nieraz chętnie by się rozpłakał nad zepsutą zapalniczką, ale nie pozw ala mu na to tysiące m echa­

nizmów wew nętrznego opanow ania. C hory ich nie posiada, więc płacze.

CHOROBA A ZD ROWI E

Często zd arza się słyszeć psychiatrze w czasie towarzyskiej roz­

m ow y: „ D la pana, panie doktorze, pewnie wszyscy jesteśmy trochę w ariatam i?“ . P y ta n ie to jest fałszywie postawione. „ D o k o ł a c h o ­ r o b y p s y c h i c z n e j n i e m a m u r u g r a n i c z n e g o , t a k s a m o j a k n i e m a g o d o k o ł a ż a d n e j i n n e j c h o r o b y ^ U każdego z nas od czasu do czasu osiedli się prątek gruźlicy; nie­

które z nich naw et zaczną się rozm nażać. J a k a ilość bakterii w ystar­

cza, żeby człow ieka nazw ać gruźlikiem? Ile tkanki płucnej m a ulec zniszczeniu? A lb o kiedy skłonność do gruźlicy mamy nazw ać chorob­

liwą, a kiedy jeszcze nie? N ikt nie będzie chciał odpow iadać na ta ­ kie pytania. Jeszcze bardziej bezcelowe jest pytać „zdrów czy chory“"

tam, gdzie nie chodzi o czynnik zew nętrzny, jak zarazek, ale o pro­

ste odchylenie od normy. G dzie jest granica m iędzy „zd ro w ą “ głu­

potą, a chorobliwym niedorozw ojem ? G d zie — m iędzy norm alnym i nadnorm alnym w zrostem ? A jeśli nie m a granicy, to istnieją całe wielkie dziedziny, w których pojęcia „zd ró w “ i „chory“ w ogóle n ie m ają zastosowania. T a k samo nie m ożna podzielić pól zdjęcia f o t o

*) Organik — cierpiący na organiczną chorobę psychiczną.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wprawdzie i najbliższe z nich, w czasie największego nawet do ziemi zbliżenia, są odległe jeszcze na 16 milijonów mil, paralaksa ich przeto niewiele jest

Obraz wart był pędzla artysty — czy zaś ten wyraz radośnego try- jumfu był przypadkowym, czy też zawsze się w walkach kogutów powtarza, nie jest mi wia-

ilość bowiem pary, która może się w powietrzu zawierać, wzrasta znacznie prędzej, aniżeli jego temperatura; dlatego przecięciowa ilość pary dwu mas powietrza

Obecnie znajduje się ona w gwiazdozbiorze Smoka i przedstaw ia się jako delikatna, słaba gwiazdka, otoczona równie słabo świecącą, m glistą atmosferą; warkocz

stało tylko, po ukończeniu obszaru krakow ­ skiego, przenieść działalność w okolice inne, najlepiej celowi odpowiadające. Ze względu, że ta ostatnia

Trzęsienia ziemi na brzegach m orskich udzielają się masom ziemi często z nadzwyczajną gwałtownością.. odbiło się wyraźnie na brzegach H olsztynu, Norwegii, a

Jeszcze bardziej pouczające są obser- wacyje nad ślepymi od urodzenia, którzy wskutek operacyi wzrok odzyskali; czują oni tylko jakieś błyski, jakieś migotanie

rodanku (siarkocyjanianu) ołowiu i siarku antym onu przygotow anego drogą mokrą, z dodatkiem chloranu potasu, oraz ciał barw iących i kleistych. Siedłew skiego