• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski 1930.02.15, R. 10, nr 19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski 1930.02.15, R. 10, nr 19"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

dzisiejszy numer zawiera 12 stron Cena pojedynczego egzemplarza 15 groszy

3ZLZXBA

eksped. m iesięcznie 1,50 zł z od­

noszeniem przel pocztę 20 gr

Przedpłata

w ięcej. W w ypadkach nieprzew idzianych, przy w strzy­

m aniu przedsiębiorstwa, złożeniu pracy, przerw aniu ko- m ustkacH , otrzym ujący nie m a praw a żądać pozaterm i-

■ow ycłt dostarczeń gazety, lub zw rotu ceny abona-

■MM kt*. Z a drtał ogłoszeń, redakcja nie odpo w iada.RQPONMLKJIHGFEDCBA

P iątek , 14. W a le n te g o S o b o ra , 15. F a u sty n a N ie d zie la , 16. Ju lja n n y

E Jziś w sch ó d sło ń c a o g o d z . 7 10 z a ch . 3 35

Ju tro „ „ 7 49 , 3 35

D z iś , k sięż y c a „ 4 41 r 13 8

! — • Z.» ogło»z.pobiera »ię od w iersza Vr^lOSZeTlia • m m . (7 łam .) 10 gt, za reklam y na

»tr. 3-łam w w iadom ościach potocznych 30 gr na pierw ­ szej »tr. 50 gr. R abatu udziela się przy częstem ogła­

szaniu. aU«os 'XąO rze!ki“ w ychodzi trzy ra?y tygodn.

i to w poniedziałek, śr< dę i piątek. Skrzynka poczto­

w a 23. R edakcja i adm inistracja ul. M ickiew icza 11 Telefon 1M', K onto ezekow e P. K . O . Poznań 204,252,

Nr. 19 Wąbrzeźno, sobota 15 lutego 1930 r. Rok X

W itaj n a m m iły H o sp o d y n ie n a Z iem i P o m o rsk iej.

L u d n o ść p ra stare j ziem icy p o m o rsk iej w ita! z szczerem sercem P a n a P re z y d e n ta R zeczy p o sp o­

litej P o lsk iej p ro f. d r. Ig n aceg o M o ścick ieg o , p rzy ­ b y w ająceg o d o T o ru n ia n a u ro czy sto ści z o k azji p rzy p ad ającej 1 0 -ej ro cznicy o b jęcia P o m o rza p rzez W o jsk a P o lsk ie. L u d n o ść P o m o rza w ita C ię N aj- d csto jn ieszy P a n ie P re z y d e n c ie h isto ry czaem i sło ­ w y , jak iem i w itan o o n g i K azim ierza O d n o w iciela:

- A W IT A JŻ E W IT A J, M IŁ Y H O SPO D Y N IE ! L ud P om orza, tw ardy, uporczyw y, w biedzie za praw iony, w niedoli w ytrw ały, pełen ow ej „silnej w oli“ tak O jczyźnie O drodzonej dziś potrzebnej, chyli się kornie przed w ielkością T w oją — P anie P rezydencie — i zapew nia, że ,o ile przyjdzie po­

trzeba bronił będzie drogiej nam w szystkim ziem i pom orskiej, a także przez sum ienne w ykonyw anie obow iązków utrw alać ją będzie.

R acz D ostojny P anie P rezydencie przyjąć te kil-*

ka słów prostych, lecz szczerych, jako zapew nienie o w ierności i przyw iązania ludu P om orza dla n a­

szej O jczyzny — P olski, której T y, D ostojny P anie P rezydencie jesteś dziś w idom ym Sym bolem . K iedy w ięc — D ostojny G ościu — w kraczał bę­

dziesz w granice naszej dzielnicy, zadzw onią dzw o­

ny, zagrzm ią działa, zahuczą trąby, a lud P om orski z całego serca w ykrzyknie radośnie historyczne słow a: .

A W IT A JŻ E W IT A J, M IŁ Y H O SPO D Y N IE ! P an P rezydent R zeczypospolitej tak bardzo ko­

chany i czczony przez N aród, jest Sym bolem tw ór­

czej Polski. F abryki chem iczne staw iane z w iel­

kim nakładem sił przez obecnego P rezydenta R ze­

czypospolitej, w ielkiego uczonego, um ocniły zagra­

nicą naszą pow agę, ą także gospodarkę w ew nętrz : ną P olski w prow adziły , na drogę jaknajlepszego . rozw oju.

Ignacy M ościcki urodził-się 1 grudnia 1867 roku w M ierzanow ie ziem i Płockiej, jako syn F austyna M ościckiego, pow stańca z 1863-go roku, naczelni­

ka partji ziem i Płockiej, działającego pod przybra- nem nazw iskiem — M arkiew icza, i Stefanji z do­

m u B ojanow skich,

L ata dziecinne spędził na w si w dom u ojcow ­ skim , początkow o w Płockiem , 'a następnie w L u­

belskiem .

Po skończeniu gim nazjum M ościcki w yjechał do R ygi, gdzie przez pięć lat studjow ał na tam tejszej P olitechnice chem ję techniczną.

U zyskaw szy po skończeniu studjów w 1891 ro ­ ku stopień inżyniera-chem ika, M ościcki udał się do W arszaw y, gdzie przyjm ow ał i nadal w ybitny u- dział w ryskiej grupie partji „P roletarjat“, która przygotow ała w tym czasie szereg zam achów terrc rystycznych.

T ropiony przez policję, m usiał w 1892 roku o- puścić kraj, aby w ten sposób uchronić się od re- presyj w ładz rosyjskich.

U dał się w ięc w raz z rodziną do L ondynu, gdzie w ciągu sw ego pięcioletniego pobytu ciężko m usiał pracow ać na zapew nienie codziennej egzystencji.

W 1897 roku M ościcki przeniósł się do F rybur­

ga (Szw ajcarji), gdzie otrzym ał na tam tejszym U ni­

w ersytecie stanow isko asystenta przy katedrze fi­

zyki u profesora K ow alskiego.

W roku 1912 M ościcki pow ołany został przez P olitechnikę L w ow ską na specjalnie dla niego utw orzoną katedrę elektro-chem ji. O puścił w ięc S zw ajcarję i z początkiem 1913 roku osiadł na stałe w e L w ow ie, gdzie zorganizow ał w spaniałe sw oje la boratorjum . B yło ono tym w arsztatem , w którym M ościcki, m arząc o stw orzeniu w ielkiego przem y ­ słu chem icznego w Polsce, .nietylko opracow yw ał now e m etody techniczne, oraz przygotow yw ał pro

jekty w ielkiej fabryki kw asu azotow ego, żelazo- cjanku sodow ego, azotanu i am onu, ale też w ycho­

w yw ał i urabiał koło siebie grono przyszłych w tym kierunku w spółpracow ników . W tym też roku w uznaniu zasług poniesionych dla nauki M ościc­

ki otrzym ał od P olitechniki L w ow skiej tytuł dokto­

ra honorow ego nauk technicznych.

Jeszcze przed końcem w ielkiej w ojny M ościcki w 1917 roku przystąpił do budow y fabryki azotanu i am onu w B orach dla Sp, A kc. „A zot", M im o roz­

licznych trudności doprow adził budow ę do końca,

oddając w 1921 roku ten im ponujący tw ór sw ej pracy O drodzonej P olsce.

Z chw ilą objęcia przez w ładze ploskie w 1921 roku „P aństw ow ej F abryki Z w iązków A zotow ych**

w C horzow ie na G órnym Śląsku, M ościcki pow o­

łany został na stanow isko naczelnego jej dyrekto­

ra, na którem pozostaw ał aż do czerw ca 1926 roku, doprow adzając fabrykę do niebyw ałego rozkw itu.

Z a zasługi sw oje na polu nauki oraz za w ysiłki, zm ierzające ku podniesieniu rodzim ego przem ysłu, prof. Ignacy M ościcki odznaczony został w 1924 roku K om andorją z G w iazdą (II klasa) O rderu „O d­

rodzenia P olski".

W roku 1926 P olitechnika W arszaw ska nadała prof, M ościckiem u jako pionierow i polskiej elektro techniki, tytuł doktora honorow ego elektrotechni­

ki.

Po w ypadkach m ajow ych 1926 r., kiedy prof.

S tatnisław W ojciechow ski złożył urząd P rezyden­

ta R zeczypospolitej i kiedy pow ołany na ten urząd M arszałek Józef P iłsudski nie przyjął w yboru, Z gro m adzenie N arodow e w dniu 1 czerw ca 1926 roku pow ołało na P rezydenta R zeczypospolitej prof.

Ignacego M ościckiego.

(2)

Str. 2 „GŁOS WĄBRZESKI0 Nr. 19 =RQPONMLKJIHGFEDCBA

N a 10-lecie o sw o b o d zen ia P o m o rza

P ó łto ra w iek u w ciężk iej n iew o li O jczy zna n asza jęczała,

L ecz d o czek ała się lep szej d o li — Z a co b ąd ź B o g u cześć, ch w ała!

N asze P o m o rze, p o lsk ie o d w ieczn ie,

C h o ć w ró g w to ch y try n ie w ierzy — O d lat d ziesięciu źy je b ezp ieczn ie U ło n a sw o jej M acierzy .

D la N iej to o n o u rato w ało B ałty k u sk raw ek — n iew iele L ecz i to szczęście, że ta k się stało , I słu szn a rad o ść, w esele.

B o ch o ć się sąsiad zb ro i i sro ży , Z aw iścią d y szy p iek ieln ą,

O tw a rty d la n as cały św iat b o ży , W itan y p rzez lu dn ość d zieln ą.

W ięc jak k raj p o lsk i szero k i, d łu g i, D zisiaj to w d zięczn ie u zn aje, P o m o rzu w ien iec cen n ej zasłu g i B ra te rsk ą d ło n ią p o d aje.

O szy b u j O rle k o ch an y, b iały , N ad w ó d b ezb rzeżn y ch lazurem — B y lo t sw o bo d n y T w ó j b y ł i trw ały , M y B ałty k o to czym m u rem .

M u rem sw ych p iersi P o m o rza sy n y O d m ęty m o rsk ie zasło n ią

I p o k rzy żack ie g ro m iąc g ad zin y , W p o trzeb ie m ężn ie o b ro n ią.

P o lski K ró lo w o , W szech m o cn y B o że, P rzy jm ijcie to ślub ow anie

N iech aj n as łask a W asza w sp o m o że I B ałty k p o lsk im zo stan ie !

JA N R A K O W S K I.

W d ziesiątą ro czn icę

W d n iu 16 lu teg o cała P o lsk a o b ch o d zić b ęd zie w ielk ie i rad o sn e św ięto d ziesiątej ro czn icy zd o ­ b y cia u p rag nio n y ch w y b rzeży M o rza P o lsk ieg o .

W łaściw ie to ju ż d n ia 10 lu teg o b . r. u p ły n ęło d ziesięć la t o d ch w ili, w k tó rej w o jsk o p o lskie w zw y cięsk im p o ch od zie zatk n ęło sz ta n d a r n aro d o ­ w y n ad B ałty k iem , — jed n ak że w sk u tek w izy ty p rezy d en ta E sto n ji w sto licy P o lsk i, św ięto to p rz e­

łożo no n a d zień ju trzejszy .

N iezap o m n ian y m w d ziejach n aro d u n aszeg o b y ł ó w d zień 10 lu teg o 1920 ro k u , k ied y w o jsk o p o l­

sk ie, zajm ując P o m orze d o szło d o w y b rzeży m o r­

sk ich i k ied y g en . H aller p ierścień szczero zło ty rzu cił w sp ien io n e fale B ałty k u , b io rąc to M o rze P o l­

sk ie w w ieczy ste p o siad an ie R zeczy p o spo litej i p rzy rzek ając m u w iern o ść.

I n ik o g o w ó w czas n ie b y ło w P o lsce, k to b y n ie zro zu m iał, że z p u n k tu w id zen ia p o lity czn eg o , cy ­ w ilizacy jn eg o i g o sp o d arczeg o , stała się rzecz n a d ­ zw y czajn a. W y szliśm y n a m o rze. O d zy sk aliśm y n aj isto tn iejszy , n ajp ew n iejszy i n ajk o n ieczn iejszy w a­

ru n ek ro zw o ju p ań stw o w eg o . S tan ęliśm y w rzęd zie n aro d ó w , k tó re ty lk o d zięk i m o rzu zak w itły k u ltu ­ raln ie i u m o cn iły się p ań stw o w o . P o w ró ciliśm y k u p ra stare j lin ji ro zw o jo w ej^ ciąg n ącej n as w zd łuż W isły k u B ałty k o w i.

O ile stro n a u czu cio w a teg o fak tu o d razu u d e ­ rzy ła w szy stk ie se rc a p atrjo ty czn e, o ty le sp o ro m u siało u p ły n ąć lat zan im jeg o rzeczo w a treść zd ąży ła się u w y d atn ić d o stateczn ie w o czach sze­

ro k ieg o o g ó łu p o lsk ieg o .

D zisiaj zd ajem y ju ż so b ie d o b rze sp raw ę z teg o , że d o p iero d zień 10 lu teg o p rzed d ziesięciu la ty stał się d n iem p raw d ziw eg o w y zw o len ia n aro d u p o lsk ieg o z p ę t zależn o ści n iew o li p o lity czn ej i g o sp o d arczej, w jak iej w ciąg u w iek ó w o statn ich p o zo staw ał.

D o p iero b o w iem ta ch w ila, g d y staliśm y się g o sp o d arzam i n a w ąsk im ch o ćb y ale w łasn y m sk raw k u w y b rzeża, k tó re n as łączy że św iatem c a­

ły m , — w p ro w ad ziła n as n ap o w ró t d o ro d zin y p ań stw i n aro d ó w , k tó re p racu ją n ad d ziejam i lu d z k o ści.

Je d n a k ż e n ie cały jeszcze n aró d p o lsk i, n ie w szy stk ie jeg o sław y p o jęły tę o lb rzym ią d o n io ­ sło ść d ziejo w ą, sp o czy w ającą w fak cie o d zy sk an ia M o rza P o lsk ieg o . Jeszcze są u n as jed n o stk i, n ie p o jm u jące d o stateczn ie zn aczen ia p o siad an ia w ła­

sn y ch w y b rzeży m o rsk ich .

Ż y jem y d zisiaj w ep o ce w ielk ich p ro b lem ó w e- k o n o m iczn y ch . D ziś m am y ju — w p rzeciw staw ie­

n iu do d aw n ej P o lsk i — ro d zim y ży w io ł p rzem y ­ sło w y i k u p ieck i, u m iejący u jąć zasad n icze w a ru n ­ k i d o b ro b y tu n aro d ow ego . D zisiaj n aw et i ro ln ik p o lsk i in aczej p atrzy n a ro lę p rzem y słu i h an d lu a zw łaszcza h an d lu m o rsk ieg o .

I d lateg o też p rzy jść m u si ch w ila, k ied y n aj­

o d leg lejsze n aw et k ą ty k raju zro zu m ieją, że B ał­

ty k to p łaca n aro d u i p ań stw a; p rzy jść m u si ró w ­ n ież ch w ila, k ied y p o lity k a m o rsk a stan ie się o- k iem w g ło w ie n ajszerszeg o o g ó łu p atrjo ty czn eg o , k ied y p o jęcie m o rza p rzestan ie b y ć ró w n ozn aczn e z p o jęciem letn isk a k u racy jn eg o , k ied y w szy scy zro zu m ią w k o ń cu , że m o rze jest n ajb ard ziej p o d ­ staw o w y m w aru n k iem k o n ieczn y ch i n iezm iern ie ży w o tn y ch fu n k cy j n aro d u .

S k ro m n ie n am o d m ierzo n o w T ra k ta c ie W e r­

salsk im ten d o stęp do m o rza. U tw orzo no w ązk i, p raw ie n iczem n ie zab ezp ieczo n y k o ry tarz, k tó ­ reg o g łó w n y p o rt n ie jest n aw et w n aszy ch ręk ach A le m im o w szy stk o jest to ju ż p u n k t w y jścia. E - n n ergja g o sp o d arcza i p rzezorn o ść p o lity czn a m a się już n a czem o p rzeć i zresztą O p arła się ju ż siln ie, jak d o w o d zi teg o w łasn y m w y siłk iem w ciąg u ty ch d ziesięciu lat zb u d o w any , o lb rzy m i i n o w o czesn y p o rt w G d y n i. D alszy m d o w o dem te ­ go jest n ieu stający i silny ro zw ó j n aszeg o h an d lu m o rsk ieg o , zn ajd u jący sw ó j w y raz w p o tężn ieją­

cej z ro k u n a ro k flo cie h an d lo w ej i co raz to n o ­ w y ch w łasn y ch lin jach o k ręto w y ch .

I tw o rzyć m o żem y i b ęd ziem y jeszcze d alsze cu d a-, jeżeli ty lk o cały n aró d zro zu m ie o jak ro z­

leg łe, jak p o tężn e i o jak ro zstrzy g ające zag ad n ie n ie tu id zie.

Z ro zu m ie, to zn aczy i w sp ó łd ziałać w ch lu b - n em ro zw iązan iu teg o w ielk ieg o zag ad n ien ia. A le p rzed ew szy stk iem p am iętać m u sim y o jed n em .

D o stęp P o lsk i d o m o rza sta ł się d la N iem iec straszn y m cio sem . T ra k tat W ersalsk i p rzy zn ając P o lsce o d w ieczn ie z re sz tą p o lsk ie P o m o rze o d ciął N iem cy o d P ru s K siążęcy ch i o d d zielił to p a ń ­ stw o o d R o sji. T ra k tat ten u tw o rzy ł p o zatem n o ­ w e i siln e p ań stw o m o rsk ie n a ty m B ałty k u, k tó ry N iem cy zaczęli już u w ażać za sw o je, „m arę n a- stru m “. P o ło ży ł p o d w alin y p o d n atu ra ln y ro zw ó j p ań stw a p o lsk ieg o , o raz p rzek reślił trad y cyjn ą p o ­ lity k ę p ru sk ą, o d p y chającą P o lsk ę o d m o rza".

D lateg o też N iem cy n ie p o g o d zili się d o tąd z ty m fak tem i m o żem y b y ć p ew n i, że n ie p o g o d zą się z n im n ig d y . Z ap o m n ą m o że k ied y ś o P o zn ań - sk iem , p rzeb o leją z czasem u tra tę G ó rn ego Ś ląska ale o P o m o rze, w alczy ć b ęd zie k ażd y rz ą d i k ażd e p o k o len ie p ru sk ie. I P o lsk a m u si o tem p am iętać;

P o m o rza, u m acn ian ie p o lsk ości n a tej ziem i, jak m u si n ieu stan n ie o taczać P o m o rze jak n ajw ięk szą o p iek ą i u m o cn ić się jak n ajg ru n to w n iej n a ty m d ro g o cen n y m sk raw k u ziem i k tó ry cu d em p raw ie w ró cił p rzed d ziesięciu la ty n a O jczy zn y ło n o .

A d m in istracja m iejsco w a d o sk o n ała, ad m in i­

stracja p ań stw o w a m ąd ra i celo w a w sto sun k u d o i jej fu n d am entó w g o sp o d arczy ch , w k o ń cu u m ie­

jętn a p o lity k a n a fo ru m m ięd zy n aro d o w em , m o ­ g ąca o d ep rzeć k ażd o razo w y a ta k zab o rczo ści n ie­

m ieck iej — o t o zag ad n ien ia n ajw ażn iejsze d la k a ­ żd eg o rząd u . A ju ż p rzed rząd em o b ecn y m sto i d o ­ n io sły o b o w iązek zrealizo w an ia w szy stk ich p o ­ stu lató w , sk ład ający ch się n a ta k zw . „sp ecjaln y p ro g ram g o sp o darczy d la P o m orza."

D o św iad czen ie d ziesięcio letn ie w y k azało , że n ie o b y ło się p o czątk o w o b ez ró żn y ch b łęd ó w w p o lity ce rząd u n aszeg o w sto su n k u d o P o m orza.

W p rzy szłości tak ie b łęd y zd arzać się n ie p o w in ­ n y .

O d n o śn ie zaś d o sp o łeczeń stw a p o w ied zieć trzeb a, że żad en w y siłek p ien iężn y , o rg an izacy j­

n y sp o łeczn o -k u ltu raln y n ie m o że b y ć za d u ży , o ile w y jść m o że n a d o b ro P o m o rza. O p iek a n ad ta 7;em ?a p o w in n a b y ć zaw sze n aczeln ą tro sk ą i rząd u i sp o łeczeń stw a, jed n em sło w em sp raw ą ca­

łeg o su m ien ia n aro d o w eg o .

N iech że ted y id ea złączen ia w y b rzeży B a łty ­ k u z n aid ro źszym in teresem n arod o w y m w y ry je się g łęb o k o w sercach k ażdeg o p o k o len ia i n iech d o p ro w ad zi u m iło w an ą O jczy zn ę n aszą n a n ajw y ż ­ sze szczy ty ch w ały n aro d o w ej i p o tęg i m o carstw o­

w ej. L u d w ik Ł y d k o -

Z m artw y ch w stające trad y cje.

W y so k o p o n ad G d ańsk iem w id n ieje ju ż o d w iek ó w p o sąg k ró la Z y g m u n ta A u g u sta, zw róco ­ n eg o k u B ałty k o w i i d zierżąceg o w d ło n i d rzew iec z b an d erą p o lsk iej m ary n ark i.

P ięk ne jest to p rzy p o m n ien ie zło teg o w iek u w d ziejach n aszy ch i p o czątk ó w tw o rzen ia flo ty p o l­

sk iej za k ró la Z y g m u n ta A u g u sta. Jeg o to p o sąg b o w iem p rz e trw a ł la ta n iew o li i zd o b i d ziś n ad al d u m n ą w ieżę ratu sza g d ań sk ieg o .

B. BOLESŁAWITA.

PR Z E D B U R Z Ą

P o w ie ś ć h isto ry c zn a z r. 1 8 3 0 .

36) o— (Ciąg dalszy).

P ięścią stu k n ąw szy w b iu ro » — je n era ł się p o r­

w a ł — sk o czy ł i o g ro m n y p o liczek d a ł S zy m k o w i...

B ęd ziesz ty m i tu m ą d ro w ał, ło trze jak iś!

S zy m ek p o ch w y cił się za g ęb ę, sp lu n ą ł k rw ią, n ie o k a z u jąc n a jm n ie jsz eg o w z ru sz e n ia, z e rk n ął n a p a n a K a lik sta — i ze sp u sz c zo n ą g ło w ą sta ł. P ro to k u lista g ęb ę so b ie z a tu lił i śm iał się, a n o g a m i p o d sto łem zy g zak i w y p isy w a ł c o ra z ży w sze.

P ro w a d z ić g o p recz! Ju tro o n m i b ęd zie śp ie­

w a ł in aczej! — z a ry c za ł je n era ł — w o n !!

P o rw a n o S zy m k a Ł y se g o , k tó ry jeszcze sp o jrz ał n a K alik sta z ty m w y razem , jak b y g o ch ciał p rz e b ła­

g ać i u sp o k o ić.

P o w y jściu św ia d k a , d w aj w o jsk o w i się n a rad z a li.

N iem a n ajm n iejszej w ą tp liw o śc i, że to p a n p i­

sałeś — rz e k ł ła g o d n y , p o d n o sz ą c d o g ó ry k artkę i in n y p a p ie r z n a le z io n y u K alik sta. — C o d o p a ń ­ sk ich u sp o so b ie ń , też o ty ch jeg o k siążk i i ręk o p isy d o stateczn ie o b ja śn ia ją. W szy stk ie p io sn k i i w ie rsz e zak azan e, w szy stk ie p a try o ty c z n e g łu p stw a i śm iecie z b ie rałe ś p a n jak n a jsta ra n n ie j. M o ra ln ą p e w n o ść m a ­ m y zu p ełn ą, żeś w a ć p a n z a g o rz a ły i © b ałam u co n y ...

lecz ch cem y g o ra to w ać ... Jeszcze ra z w zy w am p a n a .

— A le co to ? — p rz erw ał d ru g i — z ty m i ich -

• m o ściam i d o b ro c ią się n ic n ie ro b i... Z całą su ro ­ w o ścią n ależy p o stąp ić ... B ęd ziesz w a ć p a n m ó w ił?

N ie m am n ic d o p o w ie d z e n ia — o d e z w a ł się K alik st.

Z m iłu j się p a n — w trąc ił ła g o d n y , ręce z ała ­ m u jąc, jakb y g o w ielk a lito ść p rz e jęła n a d lo sem n ie­

sz cz ę śliw eg o m ło d zień ca — zm iłu j się p a n n a d so b ą ...

■ A le co to ! ale co to ! d a rm o ... k to się sam g u ­ b i — n iech g in ie! — p rz e rw a ł je n era ł su ro w y .

W szy stk o to w y m ierzo n em b y ło n a p rz era ż en ie o b w in io n e g o , ale ten p o z o sta ł n ie w z ru sz o n y m .

P ro to k u l sta sm a ro w a ł ju ż co ś, g ło w ę p o ło ż y w ­ szy n a sto le ...

Z a d z w o n io n o — ż o łn ierz e w eszli i w y p ro w ad z ili d e lik w en ta ...

Je n e rał co ś im sz ep n ą ł n a u ch o ...

W k o ń cu w rze śn ia , k to b y b y ł z a jrz a ł d o w eso łej n ie g d y ś k am ien iczk i n a Ś w ięto k rzy sk iej u licy — d o ­ m y śliłb y się ła tw o , że p rz ez n ią p rz e sz ła k lęsk a...

N a p ierw szem p iętrze zam ilk ły d źw ięk i w eso łe i ro z ­ g ło śn e fo rte p ian u , o k n o je d n o ciąg le b y ło z a p u sz ­ czo n e firan k am i, — g ó rk a sta ła p u stk ą , ch o ć z n iej p rzy b y ły o jciec K alik sta w ła śn ie ty lk o "co b y ł z a b ra ł rzeczy sy n a i p y g a s w y w iesił tab liczk ę, że m ieszk a­

n ie b y ło d o w y n ajęcia. N ik t się o n ie a n i sp y tał, — w łaściciel o g ła sza ł w „ K u ry e rk u " n a p ró ż n o .

N a d o le N o iń sk a c h o d z iła sm u tn a, b o z k u c h a r­

k ą n ie b y ło o czem m ó w ić , ch y b a o c h o ro b ie p an n y Ju lii... P a n n a Ju lia ciąg le c h o rą b y ła. Z re sztą , co się d z ia ło n a p ię trz e, z tru d n o śc ią się te raz m o g ła d o w ie d z ie ć ... K u c h ark a n a g aw ęd y n ie m iała czasu

B re n n e r, n ie m o g ąc ciąg le sied zieć w d o m u , p o k ilk a razy n a d zień z a b ie g a ł. D o k to r ra n o i w ie­

c z ó r p rz y c h o d z ił. R u ch b y ł ciąg ły , ale też m ilczen ie jak ieś i sm u tek d z iw n y , p rzejm u jący .

N a ch w ilę p rzy b y cie m a jo ra P u ck ieg o , o w eg o sta­

re g o , n a p o le o ń sk ie g o ż o łn ierz a , k tó rem u o lo sie sy ­ n a zn ać d a n o , n ieco o ży w iło i zaciek aw iło m ieszk ań­

c ó w , z d o łu ... L ecz w ą sa ty , z p o d g o lo n e m i b o k o ­ b ro d a m i i ch u stk ą w y so k o z a w ią z an ą , k rzep k i, ze sk ó rą n a tw arz y jak b y w y p ra w n ą -w g a c a rn i, sta­

ru sze k n a n ik o g o n ie p a trz a ł, d o n ik o g o n ie z a g a­

d a ł, ze słu żący m , także w o jsk o w o w y g ląd ający m .

z a p a k o w a ł m an atk i sy n a, — z e b ra ł je d o b ry czk i i p o jech ał. C io tk a M alu śk a p ró b o w a ła z k o n d o len cy ą d o n ieg o w y jść i zaczep ić — i ta n ic n ie w sk ó ra ła - zb y ł ją m ru czen iem i jak im tak im p ó łu k ło n em . Z m ia rk o w a n o z jeg o p o w ie rz c h o w n o ści, że czło w iek b y ł tw ard y , n ie d o u k ą sze n ia, m ru k , a zm artw ien ie w id a ć czy n iło g o jeszcze z a tw a rd z ia lsz y m i d zik szy m . P o lito w a n ia an i zn o sił. H a rtlw n y strzelec n ie z d a w a ł się w cale złam an y m .

S p ró b o w a ł n a p rz ó d w sta w ia ć się za sy n em i u ży ć w p ły w u z n a n e g o so b ie je n e rała K r..., k tó ry m u o d ­ p o w ie d z ia ł, iż się w teg o ro d z a ju sp ra w y n ie m ie­

sz a ; p ro sił p o tem o au d yen cy ę u w . k sięcia i p o - ezed ł d o n ieg o w w y słu żo n y m m u n d u rz e, z k rzy żem L eg ii H o n o ro w e j i in n em i o z d o b a m i, jak ie so b ie zd o b y ł, co k s. K o n stan te g o w n a jg o rszy h u ­ m o r w p ra w iło . K a z an o m u n a p rz ó d czek ać d łu g o , p o tem k siążę w y b ieg ł zły , z o czy m a k rw aw em i; za p ie rw sz em sło w em u n ió sł się, p o c z ą ł g ro z ić, n a m ło ­ d zież w y rzek ać, z ap o w ied z iał, że n ik o m u n ie d a ru ­ je... o z n a jm ił, że K alik st b y ł z a tw a rd z ia ły , że o n g o złam ać m u si i n au czy ć ro z u m u itp ., a n areszcie o d ­ p ra w ił n iety lk o n ie d a w sz y żad n ej n a d z ie i, ale jesz­

cze o jju ro z g ro z iw sz y , że jeg o to d u ch o d b ił się z a­

p ew n e w d zieck u . «

M ajo r R u ck i w y słu ch ał cierp liw ie k rzy k liw ej i p ry sk ającej m o w y , a w ła śn ie g d y k siążę, jak zw y k le, w id zą c g o n iezm ieszan y m i n iezlękn io n y m , m iał zm ię­

k n ąć i stać się g rzeczn y m , — R u ck i, n ie m ó w iąc a n i sło w a w ięcej, sk ło n ił się p o w o jsk o w em u i u stą p ił.

Z sy n em u w ięzio n y m , m im o w staw ia n ia się o só b w p ły w o w y ch , w id zieć m u się n a w e t w p rz y to m n o ­

ści •em -rała — n ie d o z w o lo n o . S ta ry , u czy n iw szy ze sw ej stro n y , co m ó g ł p o z o sta ł w m ieście.

' (Ciąg dalszy nastąpi).

(3)

--- -- N r. 19 „G Ł O S W Ą B R Z E SK I" Str. 3 = = = QPONMLKJIHGFEDCBA W zaraniu dziejów naszych jedynie B olesław

C hrobry doceniał znaczenie brzegów m orskich dla państw a i narodu polskiego. P óźniejsi jego na­

stępcy nie interesow ali się w cale, albo bardzo m a­

ło spraw ą w ybrzeży B ałtyku.

W następstw ie tej błędnej polityki niektórych królów naszych pozw oliliśm y się odepchnąć od m orza, a m iejsce nasze zajęli N iem cy, którzy da­

leko w cześniej potrafili ocenić te korzyści,, które państw u i narodow i daje dostęp do m orza. D latego też N iem cy w dalszym ciągu dziejów stały się w iel kiem i silnem m ocarstw em , P olska zaś odepchnię­

ta od m orza słabła stopniow o, aż nareszcie u tra­

ciła sw ój był państw ow y i niepodległy.

Po B olesław ie C hrobrym dopiero Z ygm unt A u­

gust zw rócił się ze sw oją polityką w kierunku w y­

brzeży B ałtyku. D zięki tem u królow i jedynie, hi- storja dziejów naszych posiada też i rozdział do­

tyczący m arynarki polskiej na w odach B ałtyku.

H istorja tedy m ów i nam , że w łaściw ym tw ór­

floty polskiej był król Z ygm unt A ugust, zniew o lony do w ysłania okrętów w ojennych przeciw K a­

w alerom M ieczow ym , panoszącym się zbytnio w Inflantach. W ystaw ił w ięc król około dw adzieścia okrętów , które trzym ały straż bezpieczeństw a na B ałtyku.

P rzedtem za czasów K azim ierza Jagiellończy­

ka, kiedy w skutek handlu m orskiego bogaciła się P olska, a z nią i G dańsk, rolnicy i kupcy polscy spław iali na w łasnych statkach zboże do obcych krajów , a w zam ian zw ozili stam tąd cenne tow ary.

O kręty w łasne posiadał m . i. bogaty kupiec M or­

sztyn w K rakow ie, posiadał je rów nież jeden B aryczków w W arszaw ie, oraz arcybiskup gnie­

źnieński. S tatki polskie docierały w ów czas do A n- glji i H iszpanji.

Po Z ygm uncie A uguście dopiero znów za cza­

sów Z ygm unta III. w ypłynęło dziew ięć polskich okrętów bojow ych na B ałtyk, aby przyczynić się do zdobycia królow i szw edzkiej korony. T a flo­

ta stoczyła ze S zw edam i dw ie w alne bitw y, je­

dną zw ycięską, a po drugiej flota polska przestała istnieć.

W skrzesił ją później na now o W ładysław IV . dając jej św ietność, jakiej nigdy przedtem nie m ia­

ła. N a półw yspie H elu stanęły dw a zam ki w aro ­ w ne: W ładysław ów i K azim ierzów . W czesna śm ierć króla W ładysław a IV . a następnie najazd szw edzki położyły kres tej św ietności. P óźniej w w iekach upadku i niew oli m yśl i pam ięć o flocie polskiej zagasła i zam arła w narodzie.

N iem a dziś śladu po onych korw etach królew ­ skich, na którychc m asztach pow iew ała bandera, w ykazująca na czerw onem polu rękę, m iecz trzy­

m ającą; niem a śladu po okrętach R zeczypospolitej które zdobiła bandera z orłem białym na czerw o ­ nem polu. Z nikły też w arow ne zam ki na H elu.

Z onych czasów pozostał B ałtyk zaw sze jed­

nakow o szum iący, pozostał G dańsk, w ypierający się dziś pod naciskiem B erlina tak uporczyw ie sw ej polskiej przeszłości.

A le jakby dzisiejszym G dańszczanom na kłam a narodow i polskiem u na pobudkę, przetrw ał do dziś dnia na szczycie w ieży gdańskiego ratusza posąg króla Z ygm unta A ugusta, trzym ającego w ręku godło polskiej m arynarki na znak daw nej naszej chw ały i potęgi m orskiej. Inna rzecz, że kłam liw a i w ykrętna zaw sze o ile chodzi o polity ­ kę nauka niem iecka w postaci króla polskiego w i­

dzi tylko zw ykłego „faknertragera“.

D la nas jednak spiżow y posąg Z ygm unta A ugu­

sta na szczycie gdańskiej w ieży jest sym bolem zm artw ychw stającej tradycji floty polskiej. O to u stóp niem al ratusza gdańskiego, nad brzegam i M o­

rza P olskiego pow stało now e życie odrodzonej Pol ski, a z G dańska i G dyni w ypływ ają w spaniałe o- kręty pod białoczerw oną banderą roznosząc po dalekich oceanach chw ałę polskiego im ienia.

T o now e życie zw iastuje bliskie już zm artw ych w stanie daw nei naszej potęgi z okresu gloryi zło­

tej w dziejach Polski, kiedy to O jczyzna nasza sta­

ła na straży kultury i cyw ilizacji E uropy.

Ł . Ł.

W IA D O M O ŚC I Z K O W A L E W A .

O D E Z W A .

O b yw atele! dnia 16 lu tego 1930 r., obchodzi całe P om orze 10-tą roczn icę od zysk an ia n iepod le­

głości P om orza.

W dniu, w którym p rzed d ziesięciu laty B iały O rzeł p ołączył się z P om orzem , k ied y op ad ły z n as kajdany zab orcze, ok azał się tryum f hartu du­

cha p olsk iego nad fizyczną przem ocą.

P ęd d o w oln ości i św iadom ość szlach etn ego ce­

lu ok azały się siln iejsze nad zaborczą pięść.

T o też słu szn ie w dniu roczn icy w znoszą się m odły d zięk czyn n e za w ielk i „cud w oln ość?4 — słu szn ie też kieruje się pam ięć w stronę tych, k tó­

rzy dla N iep od ległości złożyli najw iększą ofiarę b o życie w łasn e.

W d zięczn ość i pam ięć dla tych licznych rzesz b oh aterów w inna trw ać u nas stale i przypom inać,

że O jczyzny naszej granice, krw ią ob yw ateli zo­

stały zapisane. ! i

P om orze znajduje islię w specjalnych w arun ­ kach geograficznych i gospodarczych, m usi w ięc specjalnie pam iętać, że w oln ość okupiliśm y drogo, i że tą w oln ość utrzym ać — m usi być najw ięk­

szym naszym w ysiłk iem n a p rzyszłość.

W tych w arunkach z u roczystością 10-lecia, łączy się n ierozerw aln a m yśl o p rzyszłości Z iem i P om orskiej, która jest p olsk ą od w iek ów , w inna być strażnicą całej P olsk i a straż nad W isłą sp e­

cjalnie m a czuw ać, m ając w ytężon y w zrok w naj­

bliższą przyszłość.

W u roczystościach obchodu, w inny w ziąć u- dział grem jalny w szystkie tow arzystw a z sztan d a­

ram i oraz sw em i w ładzam i na czele.

P R O G R A M O B C H O D U .

W sob otę dnia 15 bm . w ieczorem o godz. 7,30 u roczysty capstrzyk ap el poległych, złożen ie w ień ca przed pom nikiem p oległych , p rzem ow a i od ­ śp iew an ie „R oty“.

O koło godz. 9,30, odbiór adresu h ołd ow n icze­

go dla P ana P rezyd en ta R zeczyposp olitej od szta­

fety z W ąbrzeźna.

O dczytanie adresu.

N ied ziela dnia 16 bm . o godz. 6-tej pobudka, o godz. 7,30 w ysłan ie adresu h ołd ow n iczego przez sztafetę z K ow alew a,

o gcdz. 10,30 u roczyste nabożeństw o.

P o skończonym n ab ożeń stw ie pochód przez m iasto, na zak oń czen ie defilada na R ynku.

O godz. 3-ciej p o połudn. ostre strzelan ie or­

ganizacji P . W . i W . F . na teren ie żeńskiej S zk o­

ły R olniczej

I strzał na cześć R zeczyposp olitej oddany przez p. burm istrza.

W ieczorem o godz. 6,30 od b ędzie się uroczysta akadem ja na sali p. Z ielkow ej.

Szanow nych O b yw ateli m iasta K ow alew a u- prasza się w sob otę w ieczorem podczas cap strzy­

ku o ilum inow anie sw ych okien z nalepkam i P ana P rezyd en ta R zeczyp osp olitej lub „P om orze O j­

czyźn ie44 i u d ek orow an ie sw ych dom ów flagam i o barw ach narodow ych.

WIADOMOŚCI Z GOLUBIA

PR O G R A M U R O C Z Y ST O ŚC I.

M iejski K om itet P. W . i W . F. celem uczczenia dziesią­

tej rocznicy zaślubin P olski z B ałtykiem i przynależności P om orza do M acierzy urządza w naznaczonym dniu uro­

czysty obchód.

W sobotę dnia 15 lutego o godz. 8-ej w iecz. zbiórka w szystkich organizacyj i tow arzystw sportow ych na dzie­

dzińcu szkolnym . Poczem obchód capstrzykow y po ulicach i rynkach G olubia. W czasie capstrzyku odbędzie się apel poległych przy palącem się na R ynku ognisku obozow em .

N a niedzielę, dnia 16 lutego organ'zow ane zostały bez­

płatne zaw ody strzeleckie dla P ań i P anów . Z aw ody odbę­

się przy D rodze C zarnej, w iodącej do dw orca. P oczątek o godz. 2-ej po poł. K ażda zaw odniczka i każdy zaw odnik m a praw o 8 razy strzelać: 3 strzały próbne i 5 strzałów konkursow ych. B roń — flow er m ałokalibrow y. O dległość dla P ań — 30 m ., dla P anów — 50 m . W razie niepogody zaw ody przeniesione zostaną do sali D om u M iejskiego, gdzie odbędą s:ę przy zm niejszonych odległościach. O godz.

6 m in. 30 w iecz. nastąpi w sali D om u M iejskiego uroczyste w ręczenie nagród bogatych zw ycięscom . (s)

P ięk n y kalendarz k siążkow y dodaj em y do dzisiejszego num eru i to tylko dla abonentów

„G łosu". O ileby kto nie otrzym ał kalendarza, niech zw róci się do listonosza, który przynosi ga­

zetę. U niego trzeba kalendarza w raz z gazetą za­

żądać. O ileby listonosz na m onita nie reagow ał, prosim y nam o tern donieść a spraw ę tą byśm y załatw ili w należyty sposób.

WIADOMOŚCI POTOCZNE. __■___ ___

Wąbrzeźno, dnia, 14 lutego 1930 r.

W ostatniej chw ili przypom inam y S zano­

w nym C zytelnikom , że w firm ie „B azar44, jutro kończy się „tani tyd zień 44. K to w ięc chce tanio zakupić tow ary pow inien z okazji tej corychlej skorzystać. F irm a „B azar" w łaść.: St. C hw iałkow - ski jest rzeczyw iście godną polecenia,

W szystkim W alentynom i W alkom których im ieniny dziś przypadają życzym y w szelkiej po­

m yślności i błogosław ieństw a B ożego.

R edakcja „G ł. W ąbrz.44

Ślub. W środę, dnia 12 bm . w ieczorem w tutejszym kościele parafjalnym pobłogosław iony został zw iązek m ałżeński p. W iktora B arylskiego syna ogólnie pow ażanego m iejscow ego m istrza stolarskiego p. B arylskiego, z panną M arją L ubom - ską, córką znanego m istrza rzeźnickiego p. L u- bom skiego. Ślubu przy licznym udziale krew nych i znajom ych P ary M łodej udzielił ks. M ów iński.

Po uroczystości kościelnej rodzice panny m łodej podejm ow ali licznych gości ze staropolską gościn­

nością. P arze M łodej, która, m am y nadzieję, pro­

pagow ać będzie na rów ni z rodzicam i rzem iosło, zasyłam y tą drogą nasze szczere życzenia pom yśl­

ności i błogosław ieństw a B ożego. (c)

P odziękow anie* B ractw o S trzeleckie w W ą­

brzeźnie składa na tej drodze B row arow i K unter- sztyn T o w . A kc. w G rudziądzu podziękow anie za tak znaczny dar w gotów ce Z ł. 500.— na cele roz­

budow y strzelnicy, odpow iadający znanej ogólnej ofiarności tego brow aru na podobne cele, jakoteż za staw ienie do dyspozycji nam pierw szorzędnych now ych m ebli, które przedstaw iają praw dziw ą o- zdobę lokalu naszego.

Sensacyjny film pod tytułem „Sam ochód 131313“ w yśw ietla się dziś w p iątek o god zinie 5-tej w sali kina „S łoń ce44. C zysty zysk przeznacza się na cele ośw iatow e dla P olicji.

D ziś w kinie „S łoń ce44 „K ról żeb rak ów 44 2 serje.

P rosim y nie zapom nieć o zebraniu T eatru L udow ego, które odbędzie się dziś w p iątek w salce p. S zym ańskiego o godz. 8-ej.

— Z asłużona działaczka* Z kół czytelników do­

noszą: N iedaw no tem u czytaliśm y w „G łosie W ą­

brzeskim " artykuł i fotografje w ielce zasłużonej działaczki w T ow arzystw ie św . W incentego a P a­

ulo p. A . Ł ukiew skiej, który to artykuł w yraził słusznie sw e uznanie i kto p. Ł ukiew ską znał, m u- siał to sam o przyznać.

M am y w W ąbrzeźnie jeszcze jedną osobę któ­

ra w ukryciu i w cichości już 40 lat pracuje przy kościele ubierając ołtarz „S erca Jezusow ego", bez przerw y przez te 40 lat, i jest w spółzałoży­

cielką tutejszego S tow arzyszenia „M atek różań- cow ych". P rzez te 40 lat była i jest czynną jako zelatorka, i za czasów śp, K s. P rałata P ołom skie­

go, który ją zaw sze chciał jako przełożoną obrać, z pow odu w rodzonej skrom ności i zam iłow ania pracy w ukryciu, odm ów iła, i tylko zaw sze jako zelatorka sw ojej róży pracuje. Z a tą jej pracę i pośw ięcenie należy jej się uznanie. Jest nią oby­

w atelka urodź, w W ąbrzeźnie p. A ntonina M ichał ska na ulicy W olności.

P om oc w nagłych w ypadkach. P om ocy le­

karskiej w niedzielę dnia 16. 2. rb. w nagłych w y­

padkach na okręg W ąbrzeźno, udziela p. D r. K aw - czyński, lekarz kasow y. N a okręg K ow alew o, p.

D r. M ichałow ski, lekarz kasow y.

Z P O W IA T U .

W ielk ie R adow iska. W sobotę, dnia 8 bm . odbył się w sali p. S zym czaka w M ałem P ułkow ie drugi doroczny w ieczorek karnaw ałow y, urządzo­

ny przez nauczycielstw o rejonu konferencyjnego W ielkie R adow iska. P om ysłow o i z w ielkim arty­

zm em udekorow ana sala balow a, św ietna i nie­

strudzona orkiestra 18 pułku ułanów z G rudzią­

dza, różne niespodzianki i śpiew chóru nauczyciel­

skiego, w szystko to złożyło się na bardzo m iły i sym patyczny nastrój. D o jakiego stopnia nasze w ieczorki karnaw ałow e m ają już sw oją ustaloną renom ę, św iadczy liczny przyjazd koleżeństw a z G olubia a naw et z T orunia i G rudziądza.

W ielk ie R adow iska (W ieczornica). K atolic­

kie S tow arzyszenia M łodzieży M ęskiej i Ż eńskiej urządzają w dniu 16 bm . w sali p. N eum ana w ie­

czornicę, na której przedstaw iona będzie rów nież sztuka teatralna „W esele W iejskie". W ieczorni­

ca w zbudziła w całej okolicy zrozum iałe zainte­

resow anie. (x)

M ałe R adow iska. (P ożar zagrody osadniczej) Już poraź drugi w tym m iesiącu notujem y pożar zagrody osadniczej. W zeszłym tygodniu spaliło się w H am erze a w ubiegły w troek w ieczorem w M ałych R adow iskach u osadnika A leksandra Ł o­

bodzińskiego. S palił się dom m ieszkalny pobudo ­ w any łącznie z szopą. S traty m aterjalne w yrządzo ne przez ogień są pow ażne.

Z anotow ać m usim y, że osadnicy budują tylko zw ykłe szopy służące im także jako m ieszanie, O - sobnego dom u m ieszkalnego żaden osadnik z po­

w odu ciężkich w arunków pobudow ać sobie nie m oże. N iejeden osadnik z m yślą o przyszłości ja­

ko takiej pobudow ał sobie nędzną chałupinkę, m y­

śląc, że lepiej będzie w przyszłości. T ym czasem zam iasts lepiej — dla rolnictw a w ogóle — jest co­

raz gorzej. (e)

R yńsk. (D ziesięciolecie odzyskania P om orza) W dniu 16 bm . obchodzić będzie w ioska nasza 10-tą rocznicę odzyskania niepodległości P om o­

rza. D zień ten obchodzić się będzie uroczyście z program em następującem : O godz, 9,30 zbiófka w szystkich tow arzystw i obyw atelstw a w m iej­

scow ym parku, poczem nastąpi w ym arsz do ko ­ ścioła na uroczyste nabożeństw o. Po nabożeństw ie odbędzie się pochód. W ieczorem o godz, 6-tej u- rządza K atol. Stow . P olsk. M łodz. Ż eńskiej uroczy stą akadem ję, na którą złożą się śpiew y, dekla­

m acje przedstaw ienie am atorskie i inne niespo­

dzianki. Po skończonej akadem ii zabaw a tanecz­

na., C zysty zysk przeznacza K at, Stow . Polsk. M ł.

Ż eńskiej na okręt „P om orze" W przeddzień u- rządza m iejscow a szkoła pow szechna w ym ieniony obchód, a w następnym dniu bierze rów nież u- dział w pochodzie. Z e w zględów narodow ych u- dział w obchodzie tym pow inien być obow iązkiem

Cytaty

Powiązane dokumenty

jąc na nią setki miljonów rocznie, Czas, by i w Pol ■ see moment ten zrozumiano, by całe społeczeństwo zabrało się do pracy i popierało akcję utrwalenia polskości na

Ciężki kryzys gospodarczy, pod którym ugina się obecnie większość państw europejskich, daje się od pewnego czasu silnie we znaki również i Rumuniji, Zarówno w

mie»ięeznie 1,50 złzod- I rX“Cip4ai&lt;» • noazeniem przez pocztę o j gr więcej- W wypadkach nieprzewidzianych, przy watrzy-, maniu przedaiębięratwa, złożeniu

Chociaż i z pod tego „w szystkiego&#34; należałoby w yjąć poziom dyskusji, w praw dzie tu i ow dzie przy praw iany m ocny solą dem agogji przez m ów ców o- pozycyjnych, lecz

L e c z już dziś została ustalona polityczna odpowiedzialność za kongresy krakowskie, za szukanie u obcych czynników protekcji i gwarancji zagrożonych rze*. komo swobód i

damy przed Tobą, Panie, my posłowie pierwszego wielkiego sejmu na wolnej polskiej ziemi, ślubowa­..

wodu bardzo ważnych spraw przybycie wszystkich

Zastanów się chwilę, pomyśl jaką potęgą mógłbyś być Ludu Polski, gdybyś zbudził się z letargu i gnuśnej drzemki, otrząsnął z partyjnego rozbicia i wziął się