• Nie Znaleziono Wyników

2. Klasyczne dowody ontologiczne

2.4 Leibniz

2.4.4 Argument z Monadologii

W tym późnym dziele, napisanym w 1714 roku, dwa lata przed śmiercią, Leibniz zawarł podstawowe zasady swojej filozofii. Pojawia się tam również argument na rzecz możliwości istnienia Boga, przypominający ten z 1676 roku, jest on jednak krótszy (zapewne ze względu na zwartość samej Monadologii) i opiera się na całkiem innej idei: nie ma w nim odwołania do pojęcia prostoty, więc argument ten może uniknąć zarzutów wobec poprzedniego dowodu.

Pojęcie doskonałości, w którym nie występuje pojęcie prostoty było przez Leibniza używane już w Rozprawie metafizycznej z 1686 roku:

Należy też wiedzieć, czym jest doskonałość, której cechę stanowi to mianowicie, że formy lub natury, które nie mogą osiągnąć ostatecznego stopnia, nie są doskonałościami, jak na przykład natura liczby lub kształtu. Bo też największa ze wszystkich liczba (lub liczba wszystkich liczb), podobnie jak największy ze wszystkich kształtów, implikuje sprzeczność, lecz największa wiedza i wszechmoc nie kryją w sobie niemożliwości. A więc moc i wiedza są doskonałościami i – o ile należą do Boga – nie mają granic. (Leibniz 1969b, s. 97) Ten ustęp wymaga dwóch komentarzy. Po pierwsze, zawiera on pewien argument o następującej postaci: „To, co nie może osiągnąć ostatecznego stopnia, nie jest doskonałością;

moc może osiągnąć ostateczny stopień; zatem, moc jest doskonałością” (analogicznie w przypadku wiedzy). Argumenty te są logicznie błędne, ponieważ popełnia się w nich błąd zaprzeczenia poprzednika implikacji. Po drugie, Leibniz z dużą lekkością akceptuje przesłankę o możliwości wszechmocy tak, jakby była ona oczywista, podczas gdy nie jest – wątpliwości dotyczące spójności pojęcia wszechmocy sięgają co najmniej do XII wieku. Być może intencją Leibniza było jedynie wyrażenie swojego poglądu bez wchodzenia w szczegóły, choć niewątpliwie w rygorystycznym rozumowaniu twierdzenie o możliwości wszechmocy wymagałoby podania faktycznego argumentu, zwłaszcza w kontekście naszych

45

wcześniejszych rozważań. Być może ktoś twierdziłby, że nieskończona prędkość, największa liczba itd. są nieskończonościami ilościowymi, a pojęcie nieskończoności ilościowej jest niespójne, ponieważ wszelka wielkość może zostać powiększona, podczas gdy wszechmoc, wszechwiedza itd. są nieskończonościami jakościowymi, a jakościowe pojęcia mocy i wiedzy dopuszczają stopień najwyższy. Jednakże z samego faktu, że nieskończoność jakościowa różni się pojęciowo od (niemożliwej) nieskończoności ilościowej nie wynika, że nieskończoność jakościowa jest możliwa; może ona również być niemożliwa, a różnica pojęciowa zostanie zachowana. Co więcej, teza, że pojęcia mocy i wiedzy, jako jakościowe, dopuszczają najwyższy stopień, jest dokładnie tym, co należy wykazać: ateista odwołujący się, na przykład, do paradoksu kamienia, kwestionuje właśnie założenie, by moc była jakością dopuszczającą najwyższy stopień. Jakości nie zawsze muszą być zdolne do posiadania najwyższego stopnia. Przykładowo, przyjemność i ból są jakościami, ale jest wątpliwe, by możliwa była nieskończona (tzn. niemożliwa do przekroczenia) przyjemność czy nieskończony ból.

Po tych wstępnych rozważaniach zwróćmy się teraz do dowodu zawartego w Monadologii:

§ 41. [...] Bóg jest bezwzględnie doskonały; doskonałość bowiem nie jest niczym innym, jak wielkością rzeczywistości pozytywnej jako takiej, z wykluczeniem granic lub ograniczeń, które znajdują się w rzeczach. I tam, gdzie nie ma ograniczeń, tj. w Bogu, doskonałość jest bezwzględnie nieskończona. [...]

§ 45. Tak więc jeden Bóg (czyli byt konieczny) ma ten przywilej, że musi istnieć, jeżeli jest możliwy. A skoro nic nie może przeszkodzić możliwości tego, co nie zawiera żadnych ograniczeń, żadnej negacji, a więc i żadnej sprzeczności, już to samo wystarcza, by poznać istnienie Boskie a priori. (Leibniz 1969c, s. 305-306) Rekonstrukcja tego argumentu nie nastręcza żadnych trudności:

(1*) Byt doskonały nie posiada żadnych granic. (z definicji bytu doskonałego) (2*) To, co nie zawiera żadnych granic, nie zawiera żadnej negacji. (przesłanka M1) (3*) To, co nie zawiera żadnej negacji, nie zawiera żadnej sprzeczności. (przesłanka M2) (4*) To, co nie zawiera żadnych granic, nie zawiera żadnej sprzeczności. (z (2*) i (3*)) (5*) To, co nie zawiera żadnej sprzeczności, jest możliwe. (przesłanka M3)

(6*) To, co nie zawiera żadnych granic, jest możliwe. (z (4*) i (5*)) (7*) Byt doskonały jest możliwy. (z (1*) i (6*))

(8*) Jeśli byt doskonały jest możliwy, to istnieje koniecznie. (przesłanka M4) (9*) Byt doskonały istnieje koniecznie. (z (7*) i (8*))

46

Zwróćmy uwagę, że przesłanka M3 nie jest explicite sformułowana w tekście, ale bez wątpienia jest założona milcząco; jest ona niezbędna dla poprawności całego rozumowania.

Dowód możliwości bytu doskonałego kończy się na kroku (7*), więc nie będą nas dalej interesowały kroki (8*) i (9*).

Jak widać, przyjęta tutaj definicja doskonałości różni się zarówno od definicji w dowodzie z 1676 roku, jak i od definicji z Rozprawy metafizycznej. Tym, co uderza mnie na samym początku jest pojęcie „wielkości rzeczywistości pozytywnej”. Muszę przyznać, że pojęcie to jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Sugeruje ono, że pewne byty mogą posiadać większą wielkość rzeczywistości pozytywnej niż inne, tzn. że pewne byty są w istocie bardziej rzeczywiste od innych, a pewne byty mogą być jeszcze bardziej rzeczywiste niż te poprzednie, i ten wielki „łańcuch bytu” kończy się na ens realissimum, Bogu. Takie intuicje z pewnością mają źródła platońskie: Idee, jako niezmienne i niezniszczalne, miały być czymś „bardziej rzeczywistym” niż rzeczy materialne, podatne na zmianę i zniszczenie.

Ale niezniszczalność nie ma nic wspólnego z realnością: istniejący, lecz zniszczalny owad jest równie rzeczywisty jak istniejący, niezniszczalny Bóg, ponieważ zarówno owad, jak i Bóg są czymś realnym, a nie tylko wyobrażonym (zakładając, że Bóg istnieje). Nie ma stopni realności: albo coś istnieje i jest rzeczywiste, albo nie istnieje i nie jest rzeczywiste. Pojęcie rzeczywistości dopuszczające stopnie i hierarchię musi być zupełnie odmienne od dyskretnego pojęcia rzeczywistości rozumianego jako istnienie, i w związku z tym nie ma dla mnie żadnego jasnego znaczenia. Jest to jednak tylko uwaga na marginesie. Przejdźmy teraz do analizy rozumowania Leibniza.

Sądzę, że rozumowanie to jest błędne, ponieważ można by użyć podobnych argumentów do wykazania rozmaitych niemożliwych twierdzeń. Można by wykazać, że wszechprędkość jest możliwa, jako że jest to prędkość „bez żadnych ograniczeń, żadnej negacji, a więc i żadnej sprzeczności”. Można by wykazać, że jest możliwe, żeby coś było zrobione jednocześnie całkowicie ze złota i całkowicie ze srebra: jakość bycia całkowicie ze złota jest jakością bycia „nieskończenie” złotym, tzn. byciem złotym bez żadnych ograniczeń (obecność jakichkolwiek domieszek jest ograniczeniem „złotowatości” danej porcji materii).

W pojęciu bytu nieskończenie złotego i zarazem nieskończenie srebrnego nie ma bowiem żadnych ograniczeń, a więc żadnych negacji, a więc żadnych sprzeczności, jest więc ono możliwe. Podobnie, można by twierdzić, że coś może być zarazem nieskończenie dobre i nieskończenie złe, a nawet że coś może być zarazem nieskończenie dobre i w całości zrobione ze złota! Jaki błąd tkwi więc w rozumowaniu Leibniza? Sądzę, że krok (4*) jest nieprawomocny, a jest to spowodowane ekwiwokacją słowa „negacja”: Leibniz zdaje się mieszać negację ontologiczną (brak, ograniczenie) z negacją logiczną (zaprzeczeniem).

Przesłanka M1 jest akceptowalna przy ontologicznej interpretacji negacji: jeśli pewna własność rodzaju X jest pozbawiona granic, to stanowi ona „pełnię” (plenum) rodzaju X, jest więc wolna od jakiegokolwiek braku (przynajmniej w odniesieniu do rodzaju X), tzn. od

47

negacji ontologicznej.23 Jeśli jednak będziemy rozumieć negację ontologicznie, to przesłanka M2 okaże się fałszywa, ponieważ z tego, że coś jest pojęte jako plenum nie wynika, że jest wolne od sprzeczności; przykładem może być plenum nieskończonej prędkości. Co więcej, nie jest prawdą, że pojęcie danego plenum musi być wolne od negacji logicznych.

Przykładowo, istnieją liczne negacje w pojęciu bycia nieskończenie (tzn. czysto) złotym: jeśli coś jest z czystego złota, to nie jest z czystego srebra, nie jest z czystego żelaza itd. Wobec tego brak negacji ontologicznej nie pociąga za sobą braku negacji logicznych, a obecność negacji logicznych może generować sprzeczności, jak w przypadku bycia zrobionym w całości ze złota i w całości ze srebra. Jeśli jednak nawet będzie się rozumiało „negację” w sposób logiczny, to przesłanka M2, choć będzie wyglądała nieco lepiej niż przy ontologicznej interpretacji negacji, wciąż będzie niewiarygodna: przykładowo, zdanie „1 = 2” jest wolne od negacji logicznej, ale nie jest wolne od sprzeczności. Podsumowując:

(a) jeśli pojęcie negacji w przesłankach M1 i M2 będzie rozumiane odmiennie, mamy do czynienia z ekwiwokacją i rozumowanie jest błędne. Ekwiwokacji tej nie można usunąć przez dodanie przesłanki, że brak negacji ontologicznej pociąga za sobą brak negacji logicznej, ponieważ przesłanka ta jest fałszywa.

(b) jeśli pojęcie negacji w obu tych przesłankach jest rozumiane ontologicznie, to przesłanka M1 może być rozsądna, ale przesłanka M2 będzie fałszywa.

(c) jeśli pojęcie negacji w obu tych przesłankach jest rozumiane logicznie, to obie te przesłanki są fałszywe.

Gdyby ktoś upierał się, że pojęcie wszechprędkości, zdanie „1 = 2” itd. są, ściśle mówiąc, wolne od logicznej sprzeczności, to i tak są one niemożliwe, i wówczas to przesłanka M3 będzie tym, co należy odrzucić. Jednakże nawet jeśli będzie się rozumieć termin

„sprzeczność” w sposób szeroki (przy którym „1 = 2” będzie sprzecznością), to przesłanka M3 wciąż będzie niewiarygodna. Rozważmy pojęcie bytu czysto duchowego.24 Czy pojęcie to zawiera w sobie sprzeczność? Wydaje się, że nie, niezależnie od opinii, jaką mamy na temat rzeczywistego istnienia takich bytów. Nawet najbardziej zdecydowany fizykalista, odrzucający istnienie duchów, nie jest zmuszony do przyjęcia tezy: „duchy nie istnieją, ponieważ w ich pojęciu zawiera się sprzeczność”. Nie oznacza to jednak, że duchy mogą istnieć. Może być tak, że wszelka aktywność umysłowa jest z konieczności jedynie funkcją wysoko zorganizowanej materii, wobec czego byty czysto duchowe nie tylko nie istnieją, ale i nie mogą istnieć. Wciąż można jednak utrzymywać, że pojęcie ducha nie jest wewnętrznie sprzeczne. Wobec tego nieprawomocne jest wnioskowanie od braku sprzeczności do

23 Mówienie o „brakach”, „pełniach” itd. nie jest dla mnie w pełni jasne, ale dla potrzeb argumentacji staram się wczuć w metafizyczne intuicje dotyczące tych pojęć.

24 Chodzi o rozważenie go nie w kontekście filozofii Leibniza, lecz w kontekście współczesnych naukowych i filozoficznych teorii dotyczących umysłu, podejrzliwych wobec tego rodzaju bytów.

48

możliwości. Należy zauważyć, że czasem – a mianowicie przy pewnych filozoficznych koncepcjach przedmiotów matematycznych – niesprzeczność jest uznawana za wystarczający warunek istnienia. Nie zmienia to jednak istoty sprawy, bo w przypadku duchów czy Boga nie mamy do czynienia z przedmiotami matematycznymi. Sama logiczna możliwość nie jest wystarczająca dla realnej możliwości metafizycznej.

Mimo że dowód z Monadologii, w przeciwieństwie do dowodu z 1676 roku, unika problemu niemożliwości interpretacji teistycznej (jako że nie odwołuje się do pojęcia nierozkładalności), to jednak również on jest podatny na niezamierzone interpretacje. Jedyną rzeczą, jakiej dowiadujemy się z rozumowania z Monadologii jest to, że byt doskonały jest absolutnie nieograniczony. Jednakże Substancja Spinozy i Zły Bóg również są bytami absolutnie nieograniczonymi, a pozytywność i doskonałość atrybutów absolutu nie wyklucza przykładu Złego Boga z powodów, o których już była mowa.