• Nie Znaleziono Wyników

Brak tradycyjnych błędów (fallacies)

po równi pochyłej

2. Argumenty i sposoby ich oceny

2.5. Logika nieformalna

2.5.3. Nieformalne sposoby oceny argumentów

2.5.3.1. Brak tradycyjnych błędów (fallacies)

Jednym z najbardziej znanych sposobów oceny argumentów jest ich ana-liza pod kątem obecności w nich elementów określanych tradycyjnie jako so-fizmaty (falacies), nielojalne chwyty w dyskusji, czy też po prostu błędy w ar-gumentacji — na przykład ad hominem, ad verecundiam, ad ignorantiam, ad baculum74. Chronologicznie rzecz biorąc, była to pierwsza metoda oceny argumentów, którą próbowali zastosować pionierzy informal logic po tym, gdy świadomie odrzucili narzędzia proponowane w logice formalnej. Tro-pem takim poszedł między innymi H. Kahane we wspominanym już pierw-szym podręczniku, napisanym w nowym duchu: Logic and Contemporary Rhetoric. The Use of Reasoning in Everyday Life. Zdaniem H. Kahane’a i jego następców, wykrycie w wypowiedzi któregoś z wielu chwytów określanych jako fallacy miałoby świadczyć o tym, że zawiera ona błędny argument.

Rozważmy na przykład następującą wypowiedź:

Oczywiście, że nie ma absolutnych wartości moralnych. Einstein już dawno dowiódł, że wszystko jest względne.

74 Zob. D. Hample: What Is a Good Argument?…, s. 322.

67

2.5. Logika nieformalna

Argument taki możemy łatwo zidentyfikować jako nieprawidłowe od-wołanie się do autorytetu, co tradycyjnie bywa określane mianem argumen-tum ad verecundiam75. Można założyć, iż autor tej wypowiedzi, przywołując nazwisko Einsteina, starał się onieśmielić swego słuchacza. Liczył po prostu na to, że jego rozmówca nie odważy się wystąpić przeciw opinii wielkie-go uczonewielkie-go. Oparcie się na autorytecie znanewielkie-go fizyka jest jednak w tym wypadku wadliwe przynajmniej z dwóch powodów: po pierwsze, Einstein to ekspert w dziedzinie fizyki, a nie moralności; po drugie, Einstein nie do-wiódł nigdzie, że wszystko jest względne — jego teoria dotyczyła jedynie względności pewnych wielkości fizycznych76.

Przykład innego sofizmatu, będącego swego rodzaju przeciwieństwem ad verecundiam, stanowi tak zwane ad hominem. W argumencie tego typu próbuje się podważać jakieś stwierdzenie przez zwrócenie uwagi na pewne, w danym kontekście negatywne, cechy tego, kto twierdzenie to głosi. Za przykład posłużyć może tu wypowiedź:

Pan Gorzyński mówi nam, że planowana fabryka nie stanowi zagro-żenia zdrowia mieszkańców. Ale to oczywista nieprawda! Przecież wszyscy wiemy, że Gorzyński jest właścicielem firmy mającej fabrykę wybudować.

Autor tego argumentu zamiast podać merytoryczne uzasadnienie tezy, że planowana fabryka może być szkodliwa dla okolicznych mieszkańców, stwierdza jedynie, że osoba, która twierdzi coś przeciwnego, musi kłamać, ponieważ ma w tym własny interes77.

Rozważmy jeszcze wypowiedź:

Używanie telefonów komórkowych jest w pełni bezpieczne. Nigdzie nie udowodniono, aby mogły one komuś szkodzić.

Tym razem mamy do czynienia z sofizmatem znanym jako argumen-tum ad ignorantiam (argument odwołujący się do niewiedzy), który opiera się na rozumowaniu, iż skoro nie udowodniono, że A, to można z tego wy-ciągnąć konkluzję: nieprawda, że A78. Klasyczny przykład argumentu tego

75 Por. K. Szy manek: Sztuka argumentacji…, s. 61.

76 W sprawie dokładniejszej analizy argumentów odwołujących się do autorytetu zob.

podrozdział 2.5.3.5.

77 Więcej na temat argumentów ad hominem znaleźć można m.in. w K.A. Wieczo-rek: Argumenty „ad hominem”. Ich rodzaje oraz sposoby oceny. W: „Folia Philosophica”.

Red. P. Łacia k. T. 24. Katowice, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2006, s. 189—210;

K. Szy manek, K.A. Wieczorek, A.S. Wójcik: Sztuka argumentacji…, s. 73—79.

78 Por. K. Szy manek, K.A. Wieczorek, A.S. Wójcik: Sztuka argumentacji… s. 49;

K. Szy manek: Sztuka argumentacji…, s. 57.

typu stanowi wypowiedź: Skoro nie potrafisz dowieść, że duchów nie ma, to musisz przyjąć, że duchy istnieją.

Metoda oceny argumentów polegająca na wyszukiwaniu w nich takich jak wspomniane sofizmatów, choć na pierwszy rzut oka wydaje się dość obiecująca, ma jednak przynajmniej dwie poważne wady. Po pierwsze, po-zwala co najwyżej odrzucić niektóre argumenty jako błędne (te, które zo-stały zakwalifikowane jako fallacy), nie daje jednak żadnych wskazówek pomocnych we wskazywaniu argumentów poprawnych. Nieprawdziwe jest na pewno założenie, że jeśli w argumencie nie stwierdzimy żadnego ze zna-nych sofizmatów, to jest on już automatycznie dobry. Znaleźć można bo-wiem wiele argumentów, w których żadna usterka tego typu nie występuje, a mimo to trudno je zaliczyć do grona w pełni prawidłowych. Sytuacja taka dotyczy na przykład argumentów, w których przesłanki dostarczają wprawdzie pewnego wsparcia konkluzji, jednak uzasadnienie to trudno uznać za zadowalające. Gdy ktoś przed meczem polskiej reprezentacji pił-karskiej stwierdza na przykład: Na pewno wygramy dzisiejszy mecz, ponie-waż mamy lepszego bramkarza, to mimo że jego wypowiedź nie zawiera żadnego z tradycyjnych błędów argumentacyjnych, trudno ją określić jako dobry argument.

Drugi problem związany z oceną argumentów pod kątem obecności w nich różnorodnych fallacies polega na tym, że wiele określanych tym mia-nem chwytów wcale nie musi stanowić nadużycia. Jak zauważa W. Ulrich, dla niemal każdego rodzaju argumentu zaliczanego tradycyjnie do grona

„błędów” znaleźć można przykłady uzasadnionego użycia79. Rozważmy na przykład przytoczony wcześniej argument ad hominem: Pan Gorzyński mówi nam, że planowana fabryka nie stanowi zagrożenia zdrowia mieszkań-ców. Ale to oczywista nieprawda! Przecież wszyscy wiemy, że Gorzyński jest właścicielem firmy mającej fabrykę wybudować. W takiej formie argument ten możemy z pewnością potraktować jako fallacy. To, że ktoś ma interes w głoszeniu pewnego twierdzenia, nie stanowi dobrej podstawy, aby uznać, że osoba ta na pewno kłamie. Wyciągnięcie takiego wniosku bez wsparcia go innymi przesłankami — to niewątpliwie nadużycie. Ale wypowiedź tę wystarczy tylko nieznacznie zmodyfikować, aby otrzymać argument, które-mu trudno postawić taki zarzut:

Pan Gorzyński mówi nam, że planowana fabryka nie stanowi zagro-żenia zdrowia mieszkańców, ale przecież Gorzyński jest właścicielem firmy mającej fabrykę wybudować, więc może on nie być obiektywny i jego stwierdzenia trzeba dokładnie sprawdzić.

79 W. Ulrich: In Defense of the Fallacy. In: Readings in Argumentation…, s. 343.

69

2.5. Logika nieformalna

Wyciągnięcie z przesłanki argumentu ad hominem takiego umiarkowa-nego wniosku wydaje się jak najbardziej słuszne80.

Zapewne jeszcze łatwiej niż w wypadku ad hominem można znaleźć za-sadne argumenty ad verecundiam, czyli takie, w których wspiera się pewną tezę, powołując się na autorytet tego, kto ją głosi. W wielu dziedzinach, od-nośnie do których „przeciętny człowiek” nie dysponuje wiedzą wystarczają-cą do samodzielnej oceny jakiegoś twierdzenia (medycyna, fizyka kwanto-wa, genetyka itp.), powołanie się na autorytet z tej dyscypliny i uzasadnienie pewnego poglądu za pomocą przesłanki mówiącej, że takie jest właśnie zda-nie uznanego eksperta, zda-nie wydaje się niczym zda-niewłaściwym.

Podobne przykłady wskazywać można również odnośnie do innych ar-gumentów zaliczanych tradycyjnie do grona fallacies. Zdaniem W. Ulricha, argumenty określane jako sofizmaty moglibyśmy uznawać za niepoprawne jedynie wtedy, gdybyśmy wymagali od nich dostarczenia niepodważalne-go dowodu na prawdziwość twierdzenia zawarteniepodważalne-go w ich konkluzji81. Jeśli jednak uznajemy, iż zadaniem argumentu jest tylko uprawdopodobnienie pewnej tezy, to musimy przyznać, że znaczna część „błędnych argumen-tów” doskonale spełnia to zadanie. Dlatego też W. Ulrich proponuje, aby tradycyjne sofizmaty traktować jako argumenty zupełnie poprawne, chy-ba że mają pewne charakterystyczne dla siebie skazy. Podobne stanowisko przyjmuje również D.N. Walton, uznając ad hominem, ad verecundiam, ad ignorantiam itd. za swoiste „schematy argumentacyjne”, które są wprawdzie narażone na pewne szczególne błędy i nadużycia, ale które mogą również generować argumenty najzupełniej poprawne82.

Biorąc pod uwagę opisane kłopoty, trudno uznać badanie argumentów pod kątem obecności w nich fallacies za dobry sposób oceny ich wartości.

Metoda ta może oczywiście rzucić nieco światła na zawarte w argumencie rozumowanie, ale na pewno nie pozwala sformułować ostatecznego kryte-rium odróżnienia argumentów dobrych od złych.