• Nie Znaleziono Wyników

CZTERY DEMOKRACJE CZES£AWA ZNAMIEROWSKIEGO

Dokonania naukowe Czes³awa Znamierowskiego przynale¿¹ do kilku dyscyplin naukowych1. Wœród obszarów jego zainteresowañ zna-cz¹c¹ rolê odgrywa³y zagadnienia zwi¹zane z filozofi¹ pañstwa i prawa2. Jest znamienne, ¿e wydany poœmiertnie tom – syntezuj¹cy w¹tki podejmowane we wczeœniejszych pracach – nosi tytu³ Szko³a prawa. Rozwa¿ania o pañstwie.

Ze wzglêdu na wieloœæ zagadnieñ z zakresu filozofii pañstwa i pra-wa podejmopra-wanych przez autora Rozpra-wa¿añ o pañstwie przedmiotem analizy uczynimy tutaj kwestie zwi¹zane z demokracj¹. Podejmiemy próbê rekonstrukcji i okreœlenia czterech typów demokracji pojawia-j¹cych siê w jego refleksjach na temat pañstwa: demokracji spo³ecznej

111

1 Por. M. Smolak, Czes³aw Znamierowski. W poszukiwaniu sprawnego pañstwa, Wydawnictwo Poznañskie, Poznañ 2007, s. 5.

2 Por. A. Kojder, Przedmowa, w: Cz. Znamierowski, Szko³a prawa. Rozwa¿ania o pañstwie, Oficyna Naukowa, Warszawa 1999, s. IX-XIV.

utopii, demokracji w³aœciwej zbiorowoœciom pierwotnym, demokracji oligarchicznej oraz demokracji opartej na ¿yczliwoœci powszechnej, która stanowi³a jego kluczow¹ kategoriê etyczn¹. Uwagi o charakterze opisowym i normatywnym na temat demokracji poznañski uczony poczyni³ równie¿ we wczeœniejszych pracach, dlatego te¿ tam, gdzie oka¿e siê to potrzebne, bêdziemy siê do nich odwo³ywaæ.

Z w³aœciwym dla siebie analitycznym podejœciem autor Elity i de-mokracji podj¹³ refleksjê nad demokracj¹ jako „w³adztwem ludu”. In-nymi s³owy, próbowa³ znaleŸæ precyzyjn¹ odpowiedŸ na pytania typu: co to znaczy, ¿e w pañstwie rz¹dzi lud?; jak lud jako ca³oœæ, czy-li dos³ownie rozumiany ogó³ wszystkich cz³onków zbiorowoœci pañ-stwowej, mo¿e wykonywaæ czynnoœci zwi¹zane z rz¹dzeniem? Kon-tekstem dla tych pytañ by³o z jednej strony potoczne rozumienie terminu lud, w myœl którego jest to ca³a zbiorowoœæ pañstwowa, a z drugiej – czynnoœci w³adania i rz¹dzenia, które niejednokrotnie eliminuj¹ aktywne i efektywne uczestnictwo wielu podmiotów w nie-których czynnoœciach w³adczych, do jakich nale¿y na przyk³ad dowo-dzenie wojskiem podczas akcji zbrojnej czy kierowanie dzia³aniami zbiorowoœci w walce z ¿ywio³em. Zdaniem Znamierowskiego w ¿ycie zbiorowoœci s¹ strukturalnie wpisane bariery uniemo¿liwiaj¹ce rz¹dy ludu pojmowane jako taki stan rzeczy, w którym w rz¹dzeniu pañ-stwem, w jego czynnoœciach w³adczych, bierze udzia³ literalnie ca³a zbiorowoœæ. Powszechnoœæ udzia³u w kierowaniu pañstwem ma cha-rakter teoretycznego postulatu, który jest niemo¿liwy do zrealizowa-nia w praktyce. Taka zbiorowoœæ musia³aby bowiem sk³adaæ siê z lu-dzi wy³¹cznie dojrza³ych, by ka¿dy móg³ braæ ulu-dzia³ w rz¹dzeniu i podejmowaæ decyzje stanowi¹ce o zbiorowoœci. Poza tym taka gru-pa, na przyk³ad utopijna zbiorowoœæ bez¿ennych mnichów, musia³aby byæ nieliczna, gdy¿ du¿a zbiorowoœæ pañstwowa nie mo¿e nieustan-nie przebywaæ w jednym miejscu, tocz¹c normalne ¿ycie i jednoczeœ-nie sprawuj¹c w³adzê3. Ma³a i zarazem jednorodna podmiotowo zbiorowoœæ nie wymaga choæby skomplikowanego systemu norm czy systemu kontroli ich przestrzegania, ma mo¿liwoœæ bezpoœredniej

112

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

3 Por. tam¿e, s. 375-376.

komunikacji miêdzy wszystkimi jej cz³onkami i z tych powodów jest predestynowana do zapewnienia wszystkim partycypacji w rz¹dze-niu. Wiadomo jednak, ¿e tak zunifikowanych spo³ecznoœci pañstwo-wych nie ma, a gdyby nawet siê pojawi³y, to i tak by³yby w niej takie sprawy pañstwowe, które nie mog³yby pozostawaæ w nieustannej kompetencji aktualnej ca³oœci4. „W³adza ludu” w mocnym rozumie-niu tego terminu, gdzie zak³ada siê uczestnictwo wszystkich obywate-li we wszystkich sprawach pañstwa, mo¿e pozostawaæ zatem jako teoretyczny postulat daj¹cy siê zrealizowaæ jedynie w utopijnej zbio-rowoœci. Ten typ demokracji proponujemy okreœliæ jako demokra-cjê spo³ecznej utopii.

Czes³aw Znamierowski stwierdza, ¿e demokracja jako forma ustro-jowa by³a obecna ju¿ u ludów pierwotnych. Nazywa j¹demokracj¹ samorodn¹. Samorodn¹ z tego wzglêdu, ¿e wesz³a w praktykê ¿ycia dawnych zbiorowoœci plemiennych drog¹ zwyczaju i niejako spon-tanicznie. Obecna jej postaæ stanowi efekt dziejowego wyemancy-powania czy wybicia siê demokracji spoœród ustrojów – stosuj¹c terminologiê R. A. Dahla5– hierarchicznych, tzn. takich, w których przywódcy sprawuj¹ wysoce jednostronn¹ kontrolê nad poddanymi.

W³aœnie ta postaæ demokracji spotykana u ludów pierwotnych jest stosunkowo najbli¿sza demokracji utopii, czyli dos³ownie rozumianej formu³y rz¹dów ludu. „W powszechnym poczuciu (…) ludzi pierwot-nych zgromadzenie plemienne jest zgromadzeniem ludu, a nawet po prostu ludem”6, mimo ¿e nie uczestniczy w nim ca³a ludnoœæ ple-mienia czy zbiorowoœci. Zgromadzenie rozstrzyga³o i decydowa³o o wspólnych sprawach zbiorowoœci, takich jak: wybór nowych te-renów ³owieckich, sposoby obrony (resp. ataku) przed napaœci¹ ze strony innej zbiorowoœci, os¹dzanie ³ami¹cych utrwalone regu³y ¿ycia zbiorowego. Prawo uczestnictwa w zgromadzeniu moc¹ odwieczne-go zwyczaju nie przys³ugiwa³o na przyk³ad kobietom czy m³odym ch³opcom, którzy nie przeszli jeszcze przez obrzêd inicjacji. Tego typu

113

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

4 Tam¿e, s. 376-377.

5 Por. R. A. Dahl, Demokracja i jej krytycy, SIW Znak, Kraków 1995, s. 77-78.

6 Cz. Znamierowski, Szko³a prawa..., dz. cyt., s. 381.

ograniczeñ nie pojmowano wszak¿e w tych spo³ecznoœciach w kate-goriach pozbawienia praw do udzia³u w rozwi¹zywaniu spraw zbio-rowych, bo sposób myœlenia cz³owieka przedpiœmiennego o rzeczach codziennej praktyki ¿yciowej nie pozwala³ na uœwiadomienie so-bie braku wa¿nych uprawnieñ7. Ca³y kulturowy sztafa¿ (zwyczaje, obrzêdy, kult, magia) sprzyja³ przekonaniu, i¿ ogó³ uprawnionych do udzia³u w zgromadzeniu jest w³aœnie ludem. Poza tym wszyscy uczest-nicy zgromadzenia ludu powi¹zani byli z pozosta³ymi cz³onkami zbiorowoœci wiêzami rodzinnymi czy rodowymi tak mocno, ¿e dla ich dzia³añ i planów konstytutywne by³o poczucie, i¿ jakiekolwiek „skut-ki korzystne lub szkodliwe”, bêd¹ce nastêpstwem ich decyzji, dotkn¹ ich najbli¿szych, a wiêc w gruncie rzeczy ich samych. Zgromadzenie ludu, wobec relacji wi¹¿¹cych je z pozosta³¹ czêœci¹ ludu, dzia³aj¹c dla siebie, dzia³a³o równie¿ dla niej, a dzia³aj¹c dla niej, dzia³a³o dla siebie.

Demokracja pojmowana jako bezpoœredni udzia³ w rz¹dach ca³ej zbiorowoœci, mo¿liwa do realizacji w jakiejœ formie wœród spo³e-czeñstw pierwotnych, okazuje siê niemo¿liwa do urzeczywistnienia we wspó³czesnych zbiorowoœciach pañstwowych. Ludom pierwot-nym by³o stosunkowo ³atwo zachowaæ bezpoœrednioœæ udzia³u w rz¹dach, gdy¿ nie by³y liczne, sprawy stanowi¹ce przedmiot zbioro-wych rozstrzygniêæ cechowa³a wzglêdna prostota i ogólna ich zrozu-mia³oœæ, zbiorowoœæ pierwotna dysponowa³a najczêœciej algorytma-mi rozwi¹zañ utrwalonych w zwyczajach, a przy tym jej cz³onków cechowa³a daleko posuniêta jednolitoœæ myœli, uczuæ i pragnieñ.

Zupe³nie odmiennie rzeczy maj¹ siê obecnie. Wspó³czesne wspól-noty pañstwowe s¹ liczne, rozrzucone na du¿ych obszarach, stopieñ skomplikowania ich problemów znacznie siê pog³êbi³, bardzo czêsto pojawia siê wiele kwestii, do rozwi¹zania których nie da siê zastosowaæ utartych procedur, a same zbiorowoœci pañstwowe uleg³y procesom polaryzacji i indywidualizacji. Na tym lista czynników przyczynia-j¹cych siê do wyeliminowania demokracji bezpoœredniej z praktyki zbiorowoœci pañstwowych siê nie koñczy. „W³adca zbiorowy, lud liczny

114

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

7 Tam¿e, s. 93, 380.

– choæby ten prawnie wyznaczony – w ogóle nie mo¿e byæ wodzem, a z³ym bêdzie normodawc¹ [tj. twórc¹ prawa – dop. A. N.] lub sêdzi¹.

I nawet nie mo¿e sprawowaæ skutecznie kontroli jako ca³oœæ, jako cia³o w³adcze”8. Determinuj¹ to nastêpuj¹ce okolicznoœci:

1. Sprawy pañstwowe czêstokroæ wymagaj¹ szybkich decyzji i g³êbokiej znajomoœci rzeczy (na przyk³ad obrona przed nieprzyjacie-lem), a lud jako ca³oœæ, bez przywództwa ograniczonego do jednej osoby, nie jest w stanie w ich zakresie skutecznie dzia³aæ.

2. W rozstrzyganiu spraw pañstwowych, mimo przys³uguj¹cego prawa do udzia³u w debacie wszystkim uprawnionym, aktywnie bio-r¹ udzia³ nieliczni; inni pozostaj¹ zupe³nie bierni lub kieruj¹ siê œle-pym naœladownictwem albo ulegaj¹ namowom b¹dŸ przekupstwu.

3. Jeœli nawet pojawi¹ siê sprawy budz¹ce autentyczne zaintereso-wanie ca³ej wspólnoty, to masowoœæ debaty i emocjonalna jej go-r¹czkowoœæ nie sprzyjaj¹ „bezstronnemu wyjaœnieniu sprawy i przy-gotowaniu rozwa¿nej decyzji”9.

4. Niemo¿noœæ sprawiedliwego sprawowania w³adzy s¹downiczej;

proces odbywaj¹cy siê przed du¿¹ zbiorowoœci¹ przypomina raczej spektakl lub igrzyska, co sprawia, ¿e traci on charakter narzêdzia wy-wa¿aj¹cego sprawiedliwoœæ10.

Strukturalna i organizacyjna niemo¿noœæ wykonywania przez ca³¹ zbiorowoœæ czynnoœci natury w³adczej (por. p. 1, 3, 4) oraz u³omnoœci natury ludzkiej (por. p. 2, 3, 4) powoduj¹ koniecznoœæ wyboru repre-zentantów. W zwi¹zku z tym nieadekwatne staje siê dla wspó³czes-nych spo³eczeñstw okreœlanie demokracji jako takiej formu³y rz¹dów ludu, w której wszyscy bior¹ udzia³ w rz¹dzeniu, albowiem z demo-kratycznym ustrojem pañstwa mamy do czynienia „wtedy, gdy szero-kie masy ludnoœci uprawnione s¹ b¹dŸ bezpoœrednio do udzia³u w dzia³aniach w³adczych, b¹dŸ te¿ maj¹ prawo wybieraæ reprezen-tantów, którzy bior¹ ju¿ udzia³ bezpoœredni w tych dzia³aniach. (…) Najczêœciej (…) dopiero tam, gdzie legislatywa powstaje z wyboru

115

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

8 Tam¿e, s. 378.

9 Tam¿e, s. 377.

10 Tam¿e.

przez szerokie masy, mówi siê ju¿ bez zastrze¿eñ o ustroju demokra-tycznym”11.

Ta definicja nie wyczerpuje jednak konstytutywnych cech ustroju demokratycznego, jeœli uwzglêdni siê fakt, ¿e pañstwo (tym bardziej pañstwo demokratyczne) jest instytucj¹ personaln¹ stanowi¹c¹ wiel-ki liczebnie zespó³ ludzi, zorganizowany swoiœcie za pomoc¹ systemu norm12, nak³adaj¹cych na osoby lub zespo³y osób pewne uprawnie-nia i obowi¹zki13. W tym wielkim zespole ludzi tworz¹cym zbioro-woœæ pañstwow¹ wyró¿nia siê dwie podstawowe podgrupy: aktywn¹ grupê w³adcz¹ oraz biern¹ masê niezorganizowan¹. Podzia³ na te dwie grupy wynika – jak sygnalizowaliœmy ju¿ wy¿ej – z prawa ograni-czonego wspó³dzia³ania, w myœl którego wielkie zespo³y ludzi nie mog¹ dzia³aæ efektywnie, a najczêœciej w ogóle nie mog¹ dzia³aæ ³¹cz-nie. St¹d liczne grupy czy zbiorowoœci powierzaj¹ z koniecznoœci pe-wien zakres spraw jednostkom lub nielicznym grupom, ustanawiaj¹c dla nich kompetencje dzia³ania w imieniu zbiorowoœci. Ka¿da grupa, w tym zbiorowoœæ pañstwowa, wybieraj¹c i upowa¿niaj¹c zastêpcê (zastêpców) do dzia³ania w jej imieniu, przyjmuje milcz¹co lub ex-pressis verbis za³o¿enie, i¿ organ przez ni¹ powo³any „dzia³aæ bêdzie nie tylko w jej imieniu, lecz i w jej interesie i dla jej dobra…”14.

Po tych uzupe³nieniach mo¿emy, pod¹¿aj¹c tokiem myœlenia auto-ra Szko³y pauto-rawa, podj¹æ trzeci¹ próbê okreœlenia demokauto-racji – tym razem jako ustroju, w którym obywatele maj¹ na równych prawach zapewniony udzia³ w sprawowaniu w³adzy b¹dŸ te¿ przys³uguje im prawo wyboru swych reprezentantów, którzy w swych dzia³aniach wynikaj¹cych z mandatu reprezentanta kieruj¹ siê dobrem i intere-sem elektoratu, zachowuj¹cego przy tym prawo do kontroli cia³a w³adczego i wywierania na nie wp³ywu.

Czy po wykazaniu nieprzydatnoœci demokracji utopijnej oraz sa-morodnej demokracji pierwotnej dla opisu wspó³czesnych form

116

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

11 Tam¿e, s. 501.

12 Tam¿e, s. 77-78.

13 Tam¿e, s. 56.

14 Tam¿e, s. 52, 325.

ustrojowych rz¹dów ludu ten trzeci model demokracji mo¿e siê utrzy-maæ? PrzeœledŸmy tok analizy zastosowany przez Znamierowskiego.

Akt wyboru reprezentantów jest wyrazem zaufania zbiorowoœci do swoich elektów. Odzwierciedla wiarê, ¿e uznaje siê ich za znaw-ców sztuki rz¹dzenia, maj¹cych na wzglêdzie przede wszystkim do-bro zbiorowoœci. Prócz tego akt wyboru to akt uznania autorytetu mandatariuszy i milcz¹cego poddania siê ich woli. Ewentualny opór wyborcy wobec zgodnie z prawem ukszta³towanego parlamentu, któ-ry dzia³aæ ma na podstawie z góktó-ry okreœlonych kompetencji, to prze-jaw autodestrukcji wybieraj¹cego, wyraz jego wewnêtrznej niezgody z wczeœniej podjêt¹ decyzj¹ o wyborze danej grupy w³adczej lub kon-kretnego jej cz³onka. Ra¿¹ce naruszenie przez elektów mandatu za-ufania mo¿e wprawdzie w okreœlonych przypadkach prowadziæ do nowych wyborów, jednak zazwyczaj nie jest to konieczne b¹dŸ te¿

(z powodu zaniechania dzia³añ przez elektorat) jest nierealne w prak-tyce, choæ mo¿liwe w teorii. Ukonstytuowanie siê w³adcy zbiorowego, jakim jest parlament, w pewien sposób doprowadza do odtworzenia przeddemokratycznej, dychotomicznej struktury zbiorowoœci pañ-stwowej, która sk³ada siê z w³adcy i poddanych15. A w³adca w odnie-sieniu do swych poddanych mo¿e w swym dzia³aniu kierowaæ siê dwoma typami motywów16. Najproœciej rzecz ujmuj¹c, mog¹ one od-zwierciedlaæ chêæ realizacji interesu w³asnego w³adcy, czyli – w przy-padku demokracji – parlamentu, b¹dŸ te¿ w³adc¹ mo¿e powodowaæ interes rz¹dzonych, dobro wspólne. Od czego zatem zale¿y to, który zespó³ motywów dzia³añ weŸmie górê? Otó¿ do chwili dokonania aktu wyborczego, czyli do chwili wy³onienia cia³a w³adczego w posta-ci parlamentu, w³adza spoczywa w rêkach posta-cia³a wyborczego (ogó³u obywateli) i to ono jest do momentu wyboru w³adc¹. Cia³o wyborcze, a konkretnie jego indywidualni, jednostkowi przedstawiciele, poddane jest wp³ywom tych samych motywów, które mog¹ determi-nowaæ dzia³anie w³adcy. Pojedynczy obywatel zbiorowoœci pañstwo-wej, jako swoisty w³adca deleguj¹cy w akcie wyborczym uprawnienia

117

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

15 Tam¿e, s. 378-379.

16 Tam¿e, s. 223.

do rz¹dzenia pañstwem na rzecz swego reprezentanta (czy reprezen-tantów), dzia³a tylko dla w³asnego interesu, jeœli:

1) dla w³asnego komfortu od¿egnuje siê od zainteresowania spra-wami pañstwowymi, a takich jest wiêkszoœæ;

2) nie d¹¿y do zachowania niezale¿noœci myœli i os¹du w sprawach pañstwowych, a niezale¿noœæ tê traci, ulegaj¹c opiniom stronnictw politycznych czy œrodowiska zawodowego b¹dŸ spo³ecznego;

3) ewentualne zainteresowanie przejawia tylko powodowany ego-izmem, spodziewaj¹c siê jakichkolwiek korzyœci.

Du¿¹ czêœæ zbiorowoœci pañstwowych tworz¹ takie w³aœnie jed-nostki. Scena polityczna wyzbywa siê przez to krytycyzmu, a staje siê rajem dla kuglarzy. W charakterze kuglarzy pojawiaj¹ siê ci kandy-daci do parlamentu, którzy tak naprawdê dobro powszechne maj¹ w g³êbokim nieposzanowaniu, lecz za spraw¹ dobrej znajomoœci oczekiwañ politycznej widowni wiedz¹, jak siê zaprezentowaæ, a wte-dy przekroczenie granicy miêdzy statusem kanwte-dydata a statusem reprezentanta (pos³a, elekta) jest ju¿ proste. Konsekwencje takich posuniêæ staj¹ siê powa¿ne, jeœli bierna, kieruj¹ca siê na swój sposób interesem w³asnym wiêkszoœæ wyborców doprowadzi do wyboru par-lamentu z kuglarsk¹ wiêkszoœci¹. W tak ukszta³towanym parlamen-cie pos³owie nie wykonuj¹ swych mandatów efektywnie, bo przez usytuowanie w grupie rozmywa siê u nich i poczucie sprawstwa, i poczucie odpowiedzialnoœci. Prowadzi to niejednokrotnie do przed-k³adania spraw w³asnych, prywatnych nad sprawy pañstwowe. Parla-mentarna funkcja stwarza czêsto równie¿ sposobnoœæ dla interesow-nych reprezentantów ludu do uzale¿nienia siê od wielkiego kapita³u.

Cia³o w³adcze zyskuje wtedy podwójn¹ strukturê: oficjalnie jest re-prezentantem ludu, natomiast faktycznym oœrodkiem dyspozycyj-nym staje siê dla niego finansjera. Te mechanizmy zaszczepiaj¹ w de-mokracji „czynnik oligarchiczny”17, a wykreowana w ten sposób reprezentacja ludu niewiele siê ró¿ni „od jednoosobowego w³adcy absolutnego”18. Demokracja, bêd¹ca rz¹dami ludu, staje siê pod³o¿em

118

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

17 Tam¿e, s. 524, 528.

18 Tam¿e, s. 529.

dla oligarchii19, ale jeszcze nie jest oligarchi¹. Dochodzi do ukszta³to-wania siê trzeciego typu demokracji,demokracji oligarchicznej, jeœli raz wybrani reprezentanci ludu, osi¹gn¹wszy swój status parla-mentarzysty w walce wyborczej, przestaj¹ siê kierowaæ interesem cia³a wyborczego, a zaczynaj¹ podlegaæ instynktowi samozachowaw-czemu, który ukierunkowuje ich dzia³ania na rzecz jak najd³u¿szego trwania cia³a zbiorowego, jakim jest parlament. Wykreowanie, nieja-ko samoistne, tego wspólnego interesu przedstawicieli ró¿nych stron-nictw, partii czy frakcji nie jest trudne. Bezpoœrednie kontakty na par-lamentarnym forum reprezentantów zantagonizowanych ideowo stronnictw czy partii doprowadzaj¹ do przerodzenia siê ostrza bezpo-œredniej walki politycznej w konwencjonalny turniej: „przedzia³ miê-dzy konserwatyst¹ niepos³em a cz³onkiem parlamentu jest nieraz bardziej ostry ni¿ miêdzy dwoma pos³ami, z których jeden jest konser-watyst¹, a drugi radykalnym reformatorem”20. Jeœli parlament jako grupa zacznie byæ zainteresowany utrzymaniem w³adzy, zachowa-niem status quo, trudno ju¿ liczyæ na to, aby wy³onione z wyborców cia³o ustawodawcze mog³o przebudowaæ ustrój polityczny czy two-rzyæ dobro wspólne. Karty w grze politycznej rozdaj¹ bowiem partie i stronnictwa. W nich z kolei kluczow¹ rolê w uk³adaniu list odgry-waj¹ liderzy, którzy w kolejnych rozdaniach niewiele zmieniaj¹, bo-wiem w roli kandydatów na kolejne kadencje pozostaj¹ ci, którzy ju¿

czêstokroæ zawiedli wyborców, ale s¹ wierni ró¿nej maœci sponsorom.

Nie ma nadziei na uzdrowienie tej sytuacji za spraw¹ wyborów. Poli-tycy (dobrze przecie¿ orientuj¹cy siê w regu³ach g r y demokratycznej) podczas akcji wyborczej odpowiedz¹ na potrzeby spo³eczeñstwa, ale po wyborach odpowiadaæ bêd¹ na potrzeby mocodawców. Socjotech-nika oraz finanse sponsorów zagwarantuj¹ restauracjê.

Jest to ju¿ punkt graniczny zdegenerowania demokracji. Funda-mentalne za³o¿enie demokracji o rz¹dach ludu staje siê tylko wer-baln¹ formu³¹. Cia³o reprezentacyjne traci kontakt ze spo³eczeñ-stwem i odrywa siê do niego. W obrêbie zbiorowoœci pañstwowej

119

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

19 Tam¿e, s. 375.

20 Tam¿e, s. 528.

dochodzi do wykreowania wyraŸnego przeciwieñstwa „miêdzy pays réel (krajem realnym), miêdzy spo³ecznoœci¹ ludzi codziennego ¿ycia i codziennej realnej pracy twórczej – a pays legal (krajem legalnym), to znaczy: tym stosunkowo nielicznym zespo³em ludzi, których prawo i regu³y gry wyborczej i parlamentarnej oderwa³y od zbiorowego i twórczego pod³o¿a spo³ecznego”21. Demokratyczne mechanizmy zosta³y wykorzystane do odtworzenia podzia³u zbiorowoœci pañstwa na dwie zantagonizowane grupy: uprzywilejowanych i upoœledzo-nych. Ironia dziejów sprawi³a, ¿e ta dychotomia spo³eczna, która by³a motorem zmian spo³ecznych kreuj¹cych demokracjê, doprowadzi³a do punktu wyjœcia. Okazuje siê zatem, ¿e samo ustanowienie i przyjê-cie norm, zgodnie z którymi reprezentanci maj¹ dzia³aæ na rzecz do-bra powszechnego, nie wystarcza, by demokracja nie przeradza³a siê w oligarchiê, choæ pewne oligarchiczne czynniki s¹ z niej nieusu-walne22.

Mimo tej pesymistycznej konstatacji – zdaniem Znamierowskiego – nie nale¿y traciæ zaufania do demokracji jako ustroju, w którym zbio-rowoœæ mo¿e braæ udzia³ w rz¹dach b¹dŸ kontrolowaæ dzia³alnoœæ pañstwow¹ i wywieraæ na ni¹ wp³yw. Procesowi destrukcji rz¹dów prawdziwie demokratycznych nie zapobiegn¹ jednak ¿adne systemy norm czy rozbudowane procedury, jeœli nie stan¹ za nimi ludzie o okreœlonych w³aœciwoœciach moralnych. Takim cz³owiekiem jest w³adca (w tym ka¿dy w³adca demokratyczny) przyjmuj¹cy za we-wnêtrzn¹ dyrektywê swego dzia³ania dba³oœæ o dobro wspólne, po-wszechne. W³adca taki kieruje siê ¿yczliwoœci¹ powszechn¹, któr¹ Znamierowski przyjmuje za kluczow¹ kategoriê z zakresu moralnoœci i filozofii pañstwa. Powie o niej, i¿ jest „Ÿród³em i probierzem moral-noœci”23, a przez to ¿e – jego zdaniem – tylko ¿yczliwoœæ powszechna

„daje postawê naprawdê demokratyczn¹”24; z kategorii tej czyni kry-terium oceny wszelkich ustrojów pañstwowych, w tym istoty oraz

120

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

21 Tam¿e.

22 Por. Cz. Znamierowski, Wiadomoœci elementarne o pañstwie, Wiedza i ¯ycie, Warszawa 1934, s. 50-52.

23 Cz. Znamierowski, Szko³a prawa..., dz. cyt., s. 501.

24 Tam¿e, s. 503.

szans i zagro¿eñ demokracji. Powodowany ¿yczliwoœci¹ powszechn¹ cz³owiek swe zainteresowanie kieruje ku ka¿demu cz³owiekowi, ceni na równi istnienie wszystkich ludzi, pragnie dla ka¿dego z nich naj-wiêkszego przydzia³u szczêœcia, a przy tym gotów jest braæ udzia³ w realizacji tego pragnienia25. Z punktu widzenia ¿yczliwoœci po-wszechnej jest po¿¹dane, aby w ka¿dym cz³owieku by³a d¹¿noœæ do

„powiêkszania przydzia³u szczêœcia dla wszystkich ludzi”26. Jest to o tyle istotne, ¿e ju¿ czynniki naturalne – od ontogenetycznych po geograficzne – ró¿nicuj¹ szanse ludzi, jeœli chodzi o zdobycie najwiêk-szej sumy przyjemnoœci przy minimum cierpienia. To zró¿nicowanie niepomiernie potêguj¹ stosunki gospodarcze i spo³eczne. G³ównie za ich spraw¹ ludzie czuj¹ siê uprzedmiotowieni i nieszczêœliwi, a nie z powodu ¿ycia pod okreœlon¹ szerokoœci¹ geograficzn¹. Z tego w³aœ-nie powodu, i¿ warunki ¿ycia zale¿¹ w g³ównej mierze od charakteru relacji miêdzyludzkich i konkretnych ludzkich dzia³añ i zachowañ, wynika naczelna norma wyznaczana przez ¿yczliwoœæ powszechn¹,

„¿e ka¿dy cz³owiek powinien byæ ¿yczliwy powszechnie i ¿yczliwoœci¹ t¹ powinien siê kierowaæ w ka¿dym swym akcie woli, ju¿ jako pozy-tywnym impulsem do dzia³ania”27. Sprostanie tak sformu³owanym wymogom w ka¿dej chwili ¿ycia przekracza normalne ludzkie mo¿-liwoœci, dlatego ich praktyczna realizacja odbywa siê wed³ug Norwi-dowskiego kryterium bycia poet¹, zatem cz³owiekiem ¿yczliwym raczej siê bywa, ni¿ jest28. Mimo tego zastrze¿enia nale¿y zachowaæ œwiadomoœæ, ¿e ta naczelna norma moralna daje za ka¿dym razem wskazanie, jak ma nie tylko dzia³aæ, ale i czuæ ka¿dy cz³owiek we wszelkich mo¿liwych sytuacjach29.

Jak zatem ¿yczliwoœæ powszechna mo¿e wp³ywaæ na ustrój demo-kratyczny, w którym pok³ada swe nadzieje na szczêœliwoœæ po-wszechn¹ ludzi w wymiarze indywidualnym i wspólnotowym?

121

90-LECIE FILOZOFII W POZNANIU

25 Cz. Znamierowski, Rozwa¿ania wstêpne do nauki o moralnoœci i prawie, PWN, Warszawa 1964, s. 32.

26 Tam¿e, s. 48.

27 Tam¿e, s. 49.

28 Cz. Znamierowski, Zasady i kierunki etyki, PWN, Warszawa 1957, s. 61.

29 Tam¿e, s. 61-62.

Wp³yw ten w wymiarze etycznym polega przede wszystkim na ustanowieniu ¿yczliwoœci powszechnej jako standardu podmiotowe-go myœlenia u wszystkich cz³onków zbiorowoœci o osobach two-rz¹cych wspólnotê pañstwow¹, a w wymiarze instytucjonalnym na zapewnieniu i respektowaniu rotacji wszelkiej w³adzy. Walory moral-ne cz³onków zbiorowoœci pañstwowej, dla których fundament stano-wi ¿yczliwoœæ powszechna oraz przestrzeganie zmiennoœci w³adzy, cechuj¹ typdemokracji opartej na ¿yczliwoœci powszechnej.

Historycznie rzecz ujmuj¹c, punktem wyjœcia dla ustanowienia moral-nych standardów ¿yczliwoœci powszechnej, któr¹ autor Ocen i norm uto¿samia z postaw¹ demokratyczn¹ i sprawiedliwoœci¹, zapocz¹tko-wane zosta³o w tym momencie rozwoju homo sapiens, w którym po-siad³ on umiejêtnoœæ ogl¹du i wartoœciowania w kategoriach ogól-nych. Na pocz¹tku tê umiejêtnoœæ cz³owiek stosowa³ w odniesieniu do grupy rodowej, wioskowej czy plemiennej. Wszyscy inni

Historycznie rzecz ujmuj¹c, punktem wyjœcia dla ustanowienia moral-nych standardów ¿yczliwoœci powszechnej, któr¹ autor Ocen i norm uto¿samia z postaw¹ demokratyczn¹ i sprawiedliwoœci¹, zapocz¹tko-wane zosta³o w tym momencie rozwoju homo sapiens, w którym po-siad³ on umiejêtnoœæ ogl¹du i wartoœciowania w kategoriach ogól-nych. Na pocz¹tku tê umiejêtnoœæ cz³owiek stosowa³ w odniesieniu do grupy rodowej, wioskowej czy plemiennej. Wszyscy inni