• Nie Znaleziono Wyników

Dwa początki idei resocjalizacji

1.3. Drugi początek idei resocjalizacji

1.3.1. Nowoczesne pytanie

Przyjęło się uważać, że szkoła XIX-wiecznego pozytywizmu oraz szkoła scjenty-zmu wyrastają z tradycji Oświecenia, stanowiąc jej kontynuację. Jest to oczywiście prawda, jeśli wziąć pod uwagę zasadniczy kształt i kierunek poszukiwań oraz róż-nicę w stosunku do epoki przednowoczesnej. O ciągłości myśli świadczy sposób, w jaki nurt pozytywistyczny rozwijał obecną w Oświeceniu orientację empiryczną w zakresie teorii poznania oraz właściwe tej epoce wątki utylitarystyczne. Istnieją też jednak różnice, którym zakres analizowanej tu problematyki każe nadać rangę zasadniczą – z ich perspektywy można mówić tyleż samo o podobieństwie, ile o radykalnej odmienności.

Istota interesujących nas różnic sprowadza się do zasadniczo odmiennego spo-sobu ujmowania problemu zło-czynienia. Jak już wcześniej zaznaczano, nowoczes-ny sposób ujęcia szeroko rozumianej dewiacji uwolnionowoczes-ny został od interpretacji fatalistycznych bądź religijnych, angażujących kategorię losu czy grzechu. Żaden z tych „czynników” nie znajdował już wystarczającego oparcia w racjonalistycz-nym obrazie rzeczywistości. Punkt ciężkości w wyjaśnianiu zjawisk zła moralnego przesunął się w ten sposób na płaszczyznę czynu będącego rezultatem suwerennej decyzji sprawcy. Założenie antropologiczne, według którego człowiek w sposób wolny decyduje o sposobie własnego postępowania, stanowi też podstawę uznania jego odpowiedzialności za własne czyny. Jeśli przenieść to na zagadnienie kary, to jej koncepcja będzie się opierać na zasadzie sprawiedliwej odpłaty: przestępcy na-leży dostarczyć kwantum dolegliwości w wymiarze, jaki umożliwia zbilansowanie wielkości zła wynikającego z popełnionego przestępstwa.

Stanowisko takie jest fundamentem klasycznej szkoły prawa karnego wyrosłej z dorobku niemieckiego Oświecenia i niemieckiej fi lozofi i idealistycznej (Kant, Hegel, Feuerbach). Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że za reprezentantów tej szkoły zgodnie uznaje się także Beccarię i Benthama, to widać wyraźnie, że w ich wypad-ku koncepcja kary zdecydowanie wykracza poza jej funkcje retrybutywne, że nie wyczerpuje się w idei sprawiedliwej odpłaty, lecz niesie w sobie też ambicję prze-obrażania przestępcy. Konsekwencją takiego poszerzenia funkcji kary o elementy, które – co szczególnie dostrzegalne jest w koncepcji Benthama – czynią ją frag-mentem szerszego projektu doskonalenia świata i człowieka, jest kolizja z kom-pleksem założeń antropologicznych przyznających jednostce przestępczej status suwerennego podmiotu decyzji moralnej (Beirne, 1991, za: Krajewski, 1994, s. 22).

Wydaje się, że niespójność tę wydobył i wyostrzył nurt pozytywistyczny, nio-sąc tym samym przewartościowania o kapitalnym znaczeniu dla idei resocjalizacji i jej genezy. Pozytywizm traktowany jako stanowisko epistemologiczne,

formułu-jąc odpowiedź na pytanie o źródła autentycznej wiedzy, wskazywał na procedury empiryczne, nie ograniczając ich stosowalności wyłącznie do świata naturalnego, ale rozciągając ją także na świat człowieka – życie jednostek i społeczności. To pociąga za sobą wymóg uznania regularności, jaką cechować się będzie również i ta sfera rzeczywistości, podobnie jak się dzieje w wypadku zdarzeń naturalnych.

Prawidłowości – odkryte za pomocą eksperymentu bądź obserwacji – dają się wyrazić w postaci twierdzeń o zależnościach. Naukowe wyjaśnienie zjawiska to z kolei wykazanie, że stanowi ono przypadek prawa ogólnego. W ten sposób zna-jomość prawa rządzącego funkcjonowaniem zjawisk pozwala przewidywać ich przyszłe występowanie (por. Benton i Craib, 2003, s. 23 i 33).

Jeśli istnieje przeszkoda w konsekwentnym stosowaniu powyższego modelu do wyjaśnienia fenomenu przestępczości, to jest nią niewątpliwie wizja przestęp-cy jako osoby obdarzonej pełną swobodą wyboru moralnego, w swym postępo-waniu wolnej od działania jakichkolwiek sił, których aktywna obecność pozwala-łaby postrzegać jej postępowanie jako przypadek ogólniejszej prawidłowości. Za pozytywistycznym postulatem metodologicznej jedności nauki kryła się obietni-ca prawdziwego urzeczywistnienia roszczeń epoki Rozumu do uczynienia świa-ta ludzkiego polem nieskrępowanych działań reformatorskich dokonywanych w duchu idei postępu. Wśród problemów oczekujących na przezwyciężenie de-wiacja i przestępczość jawiły się jako niewątpliwe priorytety. Można powiedzieć, że z chwilą pojawienia się doktryny pozytywistycznej zło społeczne przestało być traktowane jako skandal moralny czy nawet – jak do niedawna pod wpływem koncepcji oświeceniowych – skandal intelektualny (Baczko, 2002, s. 45), stało się ono, by tak to określić, problemem natury czysto technologicznej – przedmiotem po części swoistej m e d y c y n y ( o r t o p e d i i ) s p o ł e c z n e j, po części zaś s p o -ł e c z n e j i n ż y n i e r i i.

Ta nowa wiedza praktyczna domagała się jednak, by oczyścić swój przed-miot z pozostałości tego wszystkiego, czego nie sposób ująć w sztywny łańcuch przyczyn i skutków. Stąd też indeterministyczna wizja przestępcy jako wolnego

„twórcy własnego losu” jest nie do pogodzenia z wymogami naukowego (w sensie pozytywistycznym) spojrzenia na zjawisko zła i nieprawości; należy ją odrzucić w imię tej przyszłości, która w skrajnie optymistycznych wersjach XIX-wiecznego projektu jawiła się jako możliwość świata całkowicie uwolnionego od cierpienia i niesprawiedliwości.

Czy da się określić konkretny moment historyczny, mogący odegrać rolę sym-bolicznego początku tradycji, w której idea resocjalizacji otrzymała ostateczną na-ukową legitymizację? Być może nastąpiło to tej nocy, kiedy włoski lekarz wojsko-wy Cesare Lombroso (1835–1909) doświadczył swoistej iluminacji. Gdy pochylał się nad czaszką zbrodniarza, natura odsłoniła mu tajemnicę: jasną odpowiedź na pytanie o genezę zbrodni. Andrzej Mościskier przytacza wspomnienie, jakie za-chował Lombroso o tym zdarzeniu:

Nie była to tylko idea, ale błysk inspiracji. Na widok tej czaszki ujrzałem nagle, jak wi-dzi się rozległą równinę na tle płonącego nieba, problem natury przestępcy – atawistycz-nej istoty, która odtwarza swoją osobą dzikie instynkty prymitywatawistycz-nej ludzkości i niższych zwierząt. Anatomicznie ujawniały to ogromne szczęki, wysokie kości policzkowe, wydatne łuki brwiowe, pojedyncze linie dłoni, ogromne rozmiary oczodołów, odstające i wydatne uszy charakteryzujące przestępców, dzikusów i małpy, odporność na ból, niezmiernie ostry wzrok, wytatuowanie, niepohamowane lenistwo, umiłowanie orgiastycznych rozrywek i nieprzeparta potrzeba czynienia zła dla niego samego, pragnienie nie tylko pozbawienia życia ofi ary, ale również okaleczenia jej zwłok, rozdzierania jej ciała i picia krwi (Lombro-so, 1911, za: Mościskier, 2001, s. 134).

Za uznaniem przełomowego znaczenia myśli lombrozjańskiej w kształtowaniu się idei resocjalizacji przemawia, rzecz jasna, nie treść wniosków formułowanych przez autora L’uomo delinquente. Koncepcja uzależniająca aktywność przestępczą i jej rodzaj od czynników natury fi zjonomicznej zdradzających istnienie pierwot-nych atawizmów, zbrodniczych elementów wyposażenia naturalnego jednostki doczekała się negatywnej weryfi kacji. Jeżeli więc dziełu Lombroso przydać mamy walor prekursorski, to raczej w tym znaczeniu, w jakim prekursorstwo przejawia się w s p o s o b i e f o r m u ł o w a n i a p r o b l e m u.

Powróćmy zatem na chwilę do rozważań Skargi dotyczących prekursorstwa.

Wynika z nich bardzo istotne rozróżnienie tej cechy w zależności od tego czy określenie p r e k u r s o r s k i odnosić będziemy do pytań, jakie pojawiały się w pro-cesie rozwoju myśli i praktyki, czy też rozstrzygnięć owych problemów. Przywoła-na autorka przekonująco opowiada się za pierwszym wariantem,

Wolno nam za prekursora uznać nie tego, który wygłaszał podobne idee, lecz stawiał te same pytania. Antycypacja zatem polegałaby na identyczności względnej, bo o takiej tylko może być mowa, problemów, a nie teorii, pytań, a nie odpowiedzi (Skarga, 1989, s. 57).

W poprzednim podrozdziale symboliczny początek idei resocjalizacji określi-liśmy jako moment, w którym możliwe było pojawienie się dewianta jako poten-cjalnego adresata racjonalnych oddziaływań naprawczych. Prekursorski charakter tego problemu polegał na tym, że po raz pierwszy zakreślał on obszar tematyczny tożsamy z tym, w obrębie którego stawia się ów temat na gruncie współczesnej myśli resocjalizacyjnej. Okres, o którym mówimy w tej chwili, charakteryzuje się istotną odmiennością – pytanie dotyczy co prawda tego samego, lecz artykułowa-ne jest w zasadniczo nowy sposób (por. Skarga, 1989, s. 24). Kryminolodzy zwykli mówić o p y t a n i u l o m b r o z j a ń s k i m: co odróżnia przestępcę od nieprzestęp-cy? Dopiero takie sformułowanie problemu sprawia, że – z punktu widzenia szko-ły pozytywistycznej – mamy do czynienia z należycie postawionym pytaniem.

Jego pojawienie się, a nie ewentualne odpowiedzi, jakich w tym zakresie będzie udzielać wiek XX, wyznacza początek nowego etapu nowoczesności.

Sposób, w jaki włoski uczony pytał o istotę zbrodniczości, kierując uwagę w stronę możliwych różnic indywidualnych, czyni zadość wymogom pozytywi-stycznej metodologii, w tym też sensie otwiera drogę nowoczesnej tradycji po-szukiwania genetycznego podłoża zła24. Tak sformułowany problem czyni zadość żądaniu rozstrzygalności, którego spełnienie równało się na gruncie szkoły po-zytywnej spełnieniu kryterium sensowności pytania. Już bezpośredni kontynu-atorzy myśli Lombroso pokazali, jak realizować zasadniczo ten sam schemat ba-dawczy, koncentrując się na odmiennej klasie czynników. Dla przykładu, Enrico Ferri (1856–1929) oparł swój projekt s o c j o l o g i i k r y m i n a l n e j na śledzeniu różnic pomiędzy tym, co normalne, a tym, co patologiczne (przestępcze, chore moralnie) w rezultacie oddziaływania na człowieka czynników natury społecznej i ekonomicznej.

Pierwsze dekady XX wieku były co prawda areną sporów pomiędzy zwolen-nikami odmiennego sposobu lokalizowania determinantów odpowiedzialnych za wykolejenie przestępcze (polemiki dotyczące prymatu czynników biologicznych, społecznych, psychologicznych). Wszelako były to spory „wewnątrzparadygma-tyczne”, rozgrywające się w obrębie tego samego nurtu myśli i praktyki, który jako całość przeciwstawiał się radykalnie tyleż samo tradycji przednowoczesnej co i tym elementom oświeceniowej formacji intelektualno-moralnej, które two-rzyły nadbudowę indeterministycznej wizji człowieka. W konsekwencji została podważona sama koncepcja kary kryminalnej jako odpłaty; retrybutywny sens kary tracił swoje podstawowe uzasadnienie w obliczu przekształceń uchylających możliwość przypisania przestępcy pełni odpowiedzialności za wyrządzone zło.

Nie mogło to nie przynieść zmiany w sposobie postrzegania dotychczasowych praktyk penitencjarnych w zakresie, w jakim urzeczywistniały one ideał pokuty i ekspiacji.

Amerykański system celkowy, będący w dużej mierze ucieleśnieniem tenden-cji, o których była mowa w kontekście zmian właściwych nastaniu epoki nowo-czesnej, znalazł się w ogniu zarzutów o sile nie mniejszej niż te, z jakimi rzecz-nicy humanitaryzmu występowali przeciwko okrucieństwu dawnego porządku karnego. Zarówno w swej wersji fi ladelfi jskiej, jak i w łagodniejszej odmianie auburnskiej system ten zorientowany był także na rezultat poprawczy, korekturę

24 Postępowanie badawcze ukierunkowane na wykrycie związków przyczynowo-skutkowych sprowadza się w tym wypadku do zastosowania reguł składających się na k a n o n y M i l l a: kanon jedynej zgodności, kanon jedynej różnicy, kanon zmian towarzyszących, kanon połączonej metody zgodności i różnicy, kanon reszt. Wiedza empiryczna, jaką dysponuje dziś np. pedagogika resocja-lizacyjna, jest w całości rezultatem aplikacji takiej właśnie strategii indukcyjnej. Wymownym świa-dectwem tego stanu rzeczy jest to, że zgodnie z zaproponowanym przez Lesława Pytkę (2000, s. 11 i nast.) podziałem teoria wychowania resocjalizującego, jedna z trzech konstytuujących pedagogikę resocjalizacyjną warstw – obok teleologii resocjalizacji i metodyki – wyróżnia się tym właśnie, że sięga do twierdzeń o charakterze zależnościowym i na tej podstawie buduje wyjaśnienia istotne z punktu widzenia skutecznej interwencji wychowawczej.

skazanego. Rzecz w tym, iż dla osiągnięcia tego rezultatu posługiwano się kon-cepcją osamotnienia, separacji więźnia, przypisując jej działanie oczyszczające.

Cierpienie jako treść kary występowało jednocześnie w roli środka poprawy. To wystarczający powód, by całe przedsięwzięcie, w świetle założeń naturalistycznie zorientowanego projektu, można było uznać za anachronizm, pozostałość dawne-go rytuału zemsty, ekspresję irracjonalnych instynktów.

Klasyczna szkoła prawna, legitymizująca rozwiązania penitencjarne dominu-jące przez większą część drugiej połowy XIX wieku, z punktu widzenia szkoły pozytywnej grzeszyła brakiem woli rozpoznawania tych wszystkich różnic w cha-rakterystyce biologicznej, psychologicznej czy społecznej sprawców, które wa-runkują stopień ich indywidualnej odpowiedzialności, a które mogą być z coraz większą precyzją identyfi kowane i mierzone w ramach powstających i rozwijają-cych się dynamicznie nowych dyscyplin wiedzy. Istotę stosunku reprezentantów nowego ujęcia do tradycji klasycznej dobrze zobrazuje fragment wprowadzenia do opublikowanej w 1899 roku Socjologii przestępczości Ferriego:

Filozofi a eksperymentalna ostatniej połowy wieku, w powiązaniu z biologią człowieka i psychologią oraz studium ludzkiej społeczności stworzyła już klimat intelektualny zdecy-dowanie sprzyjający podjęciu badań przestępczych manifestacji jednostki i grupy. Dodać do tego należy jawny i powszechnie doświadczany kontrast pomiędzy doskonałością pra-wa karnego a wzrastającą stale przestępczością, jak również kontrast pomiędzy teoriami prawnymi a wynikami badań nad charakterystyką umysłową wielu przestępców. (…) Nie obchodzi nas konstruowanie (…) podstaw abstrakcyjnych teorii prawnych w opozycji do innych, bardziej jeszcze abstrakcyjnych teorii. Naszym zadaniem jest ukazać, że każda teo-ria zorientowana na obronę społeczeństwa przed złoczyńcami musi wyrastać z obserwacji jednostki i grupy w ich działaniach przestępczych (2007, s. 8).

Zwrot dokonujący się w myśleniu o przestępcy i przestępczości pod wpływem koncepcji pozytywistycznych można więc postrzegać jako konsekwentną kon-tynuację oświeceniowego programu utylitarystycznego, realizowaną wszakże za cenę rezygnacji z istotnych rysów koncepcji człowieka towarzyszącej wcześniej-szej fazie epoki nowoczesnej. Nowe otwarcie obszaru problemowego przestęp-stwa i uprawnionej reakcji na nie ma tu charakter na tyle przełomowy, że każe defi niować się niekiedy jako jedyny rzeczywisty początek nowoczesności. Takie stanowisko prezentował kilkakrotnie przywoływany Rabinowicz, gdy w latach 30. ubiegłego wieku kreślił ewolucję instytucji więzienia. Rzeczywistą cezurę, od której liczy się rozwój nowoczesnego organizmu penitencjarnego, powinno, jego zdaniem, wyznaczać pojawienie się w przestrzeni dyskursu ujęcia pozytywistycz-nego i związane z tym otwarcie pola dla praktyk korekcyjnych utrzymanych w du-chu społecznej inżynierii (Rabinowicz, 1933a)25.

25 W jednej ze swych ostatnich książek, napisanej w 1999 roku Adventures in Criminology, Rabinowicz (sir Radzinowicz) cieszący się zasłużonym autorytetem w kryminologii zachodniej re-trospektywnie opisuje początki swojej kariery, ówczesne inspiracje i wpływy intelektualne, którym

Na moment opisywanej tu zmiany paradygmatycznej zwróci też uwagę Fo-ucault, akcentując różnice pomiędzy duchem liberalnych rozwiązań pierwszej po-łowy wieku a funkcjonalistycznie zorientowanym nurtem końca stulecia:

Nadejdzie dzień, w XIX wieku, kiedy ten dostrzeżony w zbrodniarzu „człowiek” stanie się celem interwencji karnej, obiektem, który usiłuje ona poprawić i przekształcić, dziedziną całej serii osobliwych nauk i praktyk – „penitencjarnych”, „kryminologicznych”. Póki co, w epoce Oświecenia, człowiek przeciwstawiany jest barbarzyństwu kaźni wcale nie jako przedmiot pozytywnej wiedzy, ale jako granica prawa – legalne ograniczenie władzy kara-nia. Nie w tym rzecz, czego kara powinna dosięgnąć, jeśli chce go zmienić; chodzi o to, co powinna zostawić nietknięte, jeśli chce go uszanować (Foucault, 1993, s. 86).

Sygnalizując we wprowadzeniu ten wymiar nowoczesności, który sprowadza ją do katalogu cech, przywołaliśmy wprowadzone przez Garlanda pojęcie n o -w o c z e s n o ś c i p e n a l n e j (penal modernity). Składają się na nią te cechy, które można odnieść do spuścizny wieków XIX i XX w jej najszerszym wymiarze: będą-cy domeną państwa system procedur karnych, odrębny wobec innych systemów normatywnych i zarządzany przez wyspecjalizowaną kadrę, izolacja jako pod-stawowa forma kary, instytucja grzywny, istnienie alternatywnych wobec izolacji środków probacyjnych, funkcjonowanie odrębnej gałęzi wiedzy – kryminologii.

O ile charakterystyka dokonywana z użyciem kategorii penal modernity odnosi się do całego dorobku nowoczesności, o tyle jednocześnie wydaje się zbyt szeroka z punktu widzenia konieczności analitycznego uchwycenia tego, co w interesują-cym nas obszarze problemowym przyniósł z sobą nurt naturalistyczny. Stąd też w celu określenia specyfi ki dyskursu zaznaczającego swoją dominację, począwszy od ostatniej dekady XIX wieku – mając na uwadze to, że pod pewnymi istotnymi względami lokował się on w opozycji do dotychczasowej tradycji nowoczesnej – Garland posługuje się kategorią p e n o l o g i c z n e g o m o d e r n i z m u (peno-logical modernism) (2003a, s. 50–53)26. Termin ten oznacza zasadniczo nowy typ racjonalności, w którego obrębie pojawia się też idea resocjalizacji. To nowe ujęcie problemu przestępstwa i przeciwdziałania mu na drodze planowych działań ko-rekcyjnych zostanie też później określone mianem k o r e k c j o n a l i z m u27. W ten

podlegał. W interesujący sposób oddaje tym samym klimat dyskursu naukowego wyznaczonego przez dokonania czołowych przedstawicieli kryminologii pozytywistycznej (Radzinowicz, 1999, s. 1–71). Rzuca to pewne światło na sposób, w jaki autor wypowiadał się na interesujące nas tematy w swych przywoływanych tu, przedwojennych tekstach.

26 Pojawienie się takiego określenia może powodować wrażenie pewnego zamętu pojęciowego, tym bardziej że Garland operuje w cytowanym tekście dodatkowo terminem modern penality. Sam autor uzasadnia wprowadzenie pojęcia p e n o l o g i c z n e g o m o d e r n i z m u współwystępowa-niem charakteryzowanych nim zjawisk oraz zmian, jakie w ostatniej dekadzie XIX wieku następo-wały na polu kultury pod hasłem modernizmu.

27 Zarówno samo pojęcie resocjalizacji, jak i termin k o r e k c j o n a l i z m mają rodowód młod-szy niż zakres zjawisk nimi obejmowanych. Terminu correctionalism użył David Matza (1966; za:

Krajewski, 1994, s. 46) dla określenia stosunku wobec przestępczości i dewiacji, w którym silnie

oto sposób formacja intelektualna epoki nowoczesnej wzbogacona została o nowe elementy.

W swym myśleniu o sposobach właściwego (nowoczesnego) traktowania zło-czyńcy (jakkolwiek słowo to nie wydaje się już odpowiednie w odniesieniu do modernistycznego dyskursu i niebawem zastąpione zostanie bardziej „neutral-nymi” aksjologicznie określeniami) penologiczny modernizm krytycznie odnosił się zarówno do koncepcji kary jako odpłaty, jak i do zasady proporcjonalności kary w stosunku do wagi czynu. Stąd też bierze się praktyka wyroków nieokre-ślonych czasowo – po raz pierwszy zastosowana w amerykańskim reformatorium dla młodzieży przestępczej w Elmirze (1876), na szeroką skalę wykorzystywana zaś głównie za Atlantykiem w okresie powojennym. Jest to jeden z bardziej prze-konujących przykładów tego, jak rzeczywistość penitencjarna może być podda-wana próbom upodobnienia jej do instytucji szpitala czy kliniki. Gdy istotą insty-tucjonalnej reakcji na dewiację staje się korektura, o czasie trwania oddziaływań nie sposób przesądzić „z góry”, stąd też wyłącznie ich przebieg i wyniki – a nie arbitralny wyrok sądu – mają stanowić podstawę decyzji o zakończeniu procedu-ry naprawczej.

Dla właściwego przebiegu procesów korekcyjnych szczególnie istotna jest umiejętność rozpoznania indywidualnej charakterystyki odbiorcy wpływu, przy-porządkowanie jej odpowiednim jednostkom diagnostycznym w ramach na-ukowo opracowanych typologii, dostosowanie właściwych z punktu widzenia tej charakterystyki środków oddziaływania oraz ocena zmian dokonujących się pod wpływem środka. Wszystkie te zabiegi na progu XX wieku były już obecne jako postulat i zadanie, jako projekt, którego realizację warunkować będzie przede wszystkim postęp w odkrywaniu podłoża przestępczości, a więc – na mocy przyję-tych założeń metodologicznych – postęp w zakresie odpowiedzi na pytanie o róż-nice pomiędzy tym, co z d r o w e, a tym, co p a t o l o g i c z n e. Analogie medyczne rozciągają się zresztą na sposób teoretycznego ujmowania zła społecznego. Wpły-wowy nurt myśli tego okresu podejmujący na gruncie amerykańskim interesujące nas zagadnienia zyskał miano szkoły p a t o l o g i i s p o ł e c z n e j. Perspektywa ta, wyraźnie sięgająca do dokonań Lombroso i operująca pozytywistyczną metaforą organicystyczną, wiązała się z nazwiskiem Samuela Smitha (1852–1915), autora książki Social Pathology (1911), w której rozwija on koncepcję problemu społecz-nego jako choroby (Rubington i Weinberg, 1995, s. 16–22).

Zadania, które stawiał przed sobą p e n o l o g i c z n y m o d e r n i z m, były w sposób oczywisty nie do udźwignięcia dla grup odgrywających dominują-cą dotychczas rolę w organizowaniu dyskursu przestępstwa – przestępcy – kary

akcentuje się konieczność przywrócenia przestępcy do stanu „normalności”, pozbawienia go jed-nostkowych, a determinujących tożsamość dewiacyjną cech, „nienormalności” przez stosowanie naukowo uzasadnionych procedur socjo- i psychotechnicznych.

i przemiany, a więc dla teoretyków prawa i sędziów28. Nieuchronną konsekwencją wszystkich przewartościowań, o których była tu mowa, stało się wyodrębnienie nowych grup zawodowych (pedagogowie specjalni, psychologowie sądowi i pe-nitencjarni, kuratorzy sądowi, terapeuci, pracownicy socjalni). Rola, jaką odgry-wają ich przedstawiciele – co szczególnie widoczne było w świecie zachodnim w okresie tzw. z ł o t e j e r y r e s o c j a l i z a c j i, a więc w trzech pierwszych powo-jennych dekadach ubiegłego wieku – może stanowić dobry przykład transforma-cji dającej się opisać, jak czyni to Garland (2002, s. 36), w kategoriach odwrotu od zasady: n i e m a k a r y b e z p r z e s t ę p s t w a (nulla poena sine crimen) na rzecz zasad: n i e m a s a n k c j i k a r n e j b e z o r z e c z e n i a s p e c j a l i s t y (no penal sanction without expert advice) i n i e m a r e s o c j a l i z a c j i b e z d i a g n o z y (no treatment without diagnosis).

1.3.2. Model resocjalizacyjny w warunkach państwa socjalnego Istnieje jeszcze jedno określenie służące Garlandowi (2002, s. 34–51) do opisu kompleksu nowoczesnych odpowiedzi na pytanie o dewiację i przestępczość – jest nim pojęcie p e n a l n e g o w e l f a r y z m u (penal welfarism). Podczas gdy mówiąc o p e n o l o g i c z n y m m o d e r n i z m i e, uwypukla się aspekt

1.3.2. Model resocjalizacyjny w warunkach państwa socjalnego Istnieje jeszcze jedno określenie służące Garlandowi (2002, s. 34–51) do opisu kompleksu nowoczesnych odpowiedzi na pytanie o dewiację i przestępczość – jest nim pojęcie p e n a l n e g o w e l f a r y z m u (penal welfarism). Podczas gdy mówiąc o p e n o l o g i c z n y m m o d e r n i z m i e, uwypukla się aspekt