• Nie Znaleziono Wyników

Kryzys modelu korekcyjnego w społeczeństwach Zachodu

3.1. Punkty zwrotne

W 1971 roku specjalna grupa robocza powołana w środowisku amerykańskich kwakrów (American Friends Service Community) wydała raport pod znamien-nym tytułem Struggle for Justice (Walka o sprawiedliwość). Był to pierwszy tak otwarty i zdecydowany atak na zorientowany resocjalizacyjnie model kontroli przestępczości i jego ideowe zaplecze. Autorzy dokumentu podnieśli sprawę za-sadniczego konfl iktu pomiędzy wymogiem poszanowania praw i godności osoby a procedurami przymusowej resocjalizacji. Praktyka wyroków nieokreślonych czasowo, z perspektywy korekcjonalizmu postrzegana jako milowy krok na dro-dze postępu w traktowaniu sprawców przestępstw, stała się tym razem przedmio-tem szczególnie ostrej krytyki. Argumentów dostarczały liczne przypadki nad-użyć, możliwych w sytuacji, gdy o zakresie reakcji karnej (czasie trwania izolacji i intensywności terapii) nie decydował przede wszystkim ciężar popełnionego czynu lecz – pozostająca w gestii pozasądowych organów eksperckich – ocena perspektyw oraz przebiegu procesu naprawczego. Przywrócenie rangi klasycznej regule proporcjonalności pomiędzy ciężarem przestępstwa a rozmiarami reakcji karnej równało się w tych warunkach ustanowieniu bariery dla niekontrolowane-go stosowania represji racjonalizowanej względami korekcyjnymi.

Raport American Friends Service uderzył w kompleks założeń stanowiących fundament modernistycznej koncepcji przeciwdziałania dewiacji. Krytyka objęła swym zasięgiem zarówno założenia o charakterze antropologicznym, jak również te odnoszące się do zaangażowania struktur państwa w rozwiązywanie proble-mów społecznych. Autorzy dokumentu w zdecydowany sposób opowiedzieli się za potrzebą rewizji deterministycznych przesłanek towarzyszących pozytywi-stycznemu stylowi postrzegania przestępcy. One bowiem wyznaczały teoretyczny grunt postulatu zindywidualizowanego podejścia, którego praktyczna realizacja – jak wykazywał raport – powodowała zagrożenie niezbywalnych praw i wolno-ści człowieka. Główna uwaga wrażliwych przedstawicieli wspólnoty kwakierskiej skupiona była jednak nie na instrumentarium społecznej inżynierii, ale na użyt-ku, jaki robiła z niego instytucja państwa. W tym też sensie omawiany raport

wpi-suje się w szerszy nurt zaangażowania społecznego w celu ochrony swobód oby-watelskich. Nie da się odczytać jego znaczenia i roli w oderwaniu od radykalizmu nurtów emancypacyjnych na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Wojna wietnamska i nasilające się wystąpienia antywojenne, ruch na rzecz równouprawnienia raso-wego, rewolty studenckie, beat generation, hippisi, afera Watergate – wszystko to współtworzyło klimat tamtego okresu. Jego istotnym wyróżnikiem stał się dra-matyczny spadek społecznego zaufania wobec instytucji państwa jako całości, jak również wobec konkretnych agencji rządowych.

Adresatem krytycznych opinii raportu stało się państwo będące wyłącznym dysponentem środków represji stosowanej za pośrednictwem prawa karnego.

Istotne wszakże jest, że państwo w omawianym okresie samo defi niowało się jako podmiot aktywnie zaangażowany w rozwiązywanie problemów społecznych, w tym problemów przestępczości, przez wyrównywanie szans i objęcie osób spo-łecznie niedostosowanych zindywidualizowanym programem profesjonalnych oddziaływań korekcyjnych. Ten właśnie formułowany w duchu w e l f a r y z m u projekt stał się celem ataku. Twórcy raportu zarzucali mu, że pod szyldem pomo-cy i poprawy system kontroli przestępczości w rzeczywistości służy represjonowa-niu najsłabszych w społeczeństwie: ubogich, czarnoskórych, młodych oraz mniej-szości kulturowych (Garland, 2001, s. 55 i nast.). Tym samym raport kierował pod adresem struktur państwa socjalnego zarzut nieuprawnionego paternalizmu i hipokryzji. Zarzucał nadto naiwność przekonaniu, zgodnie z którym cel, jakim jest poprawa przestępcy, da się osiągnąć na sposób przymusowy, bez odwołania się do jego woli.

Styl argumentacji prezentowany w Struggle for Justice zdradzał czytelne podo-bieństwo do ogólnego tonu rozwijającej się od drugiej połowy lat 60. ubiegłego wieku kryminologii antynaturalistycznej. Zarówno w wersji znanej nam z prac teoretyków nurtu reakcji społecznej (Edwin Lemert, Kai T. Erikson, Howard S.

Becker, Erving Goff man), jak też w wydaniu radykalnej, neomarksowskiej myśli kryminologicznej (Richard Quinney, William Chambliss, Ian Taylor, Paul Walton, Jock Young) orientacja antynaturalistyczna lokowała się w zdecydowanej opozycji (zarówno w zakresie epistemologii, jak i ontologii) wobec szkoły pozytywistycz-nej i formułowanych w jej ramach recept. Pod wieloma krytycznymi twierdze-niami nowej perspektywy teoretycznej mogliby podpisać się autorzy omawianej publikacji. Z całą pewnością prócz sprzeciwu odnośnie do deterministycznej wi-zji człowieka oraz konsekwencji, jakie dla praktyki przeciwdziałania przestępczo-ści niesie jej przyjęcie, tym, co wyraźnie świadczy o wpływie antynaturalistycznie zorientowanej myśli kryminologicznej tamtego czasu, była dezaprobata, z jaką raport odnosił się do konsensualnej wizji porządku społecznego.

Niesprawiedliwość mechanizmów państwa socjalnego została ukazana na przykładzie resocjalizacji będącej instrumentem kontroli i segregacji społecznej, zaspokajającym interesy białych przedstawicieli amerykańskiej klasy średniej.

W istocie wartości właściwe tej grupie – jak dowodzono – składały się na milcząco przyjmowane kryterium normy społecznego zachowania. Tym samym omawiany tekst stał się proklamacją fi aska nie tylko polityki kryminalnej realizowanej w du-chu korekcjonalizmu zbudowanego na założeniu obiektywnego istnienia cech patologicznych po stronie dewianta, ale także szerszej polityki społecznej, która przedstawiała się ofi cjalnie jako instrument wyrównywania szans obywateli8.

Działacze społeczni, byli więźniowie oraz przedstawiciele świata nauki tworzą-cy grupę roboczą American Friends Society przeciwstawili się dyskrecjonalnym praktykom resocjalizacyjnym, używając przy tym tego samego rodzaju retoryki co radykalni krytycy modelu pracy socjalnej, widzący w państwie opiekuńczym mechanizm kontroli społecznej, a więc przeszkodę na drodze do emancypacji klas upośledzonych. Szmagalski (1996, s. 41) wskazuje w tym kontekście tekst Francisa Pivena i Richarda A. Clowarda z 1971 roku: Regulating the Poor. Th e Functions of Public Walfare. W ten sam sposób, na innym jeszcze polu, rozwijali krytycz-ną refl eksję przedstawiciele nurtu a n t y p s y c h i a t r i i (David Cooper, Th omas S. Szasz, Christian Delacampagne, Roland Jaccard).

Myśl tych ostatnich zasługuje na baczniejszą uwagę nie tylko dlatego, że posłu-guje się tym samym stylem opisu problematyki dewiacji, społecznej odmienno-ści, funkcji kontroli społecznej itd. co antynaturalistycznie zorientowana refl eksja kryminologiczna tamtych czasów. Dorobek antypsychiatrii – na skutek tego, że wyrastał z nowej odmiennej perspektywy poznawczej – stanowił też bardzo istot-ny impuls dla powstawania nieznaistot-nych wcześniej, pozainstytucjonalistot-nych form resocjalizacji, by wspomnieć chociażby ruch komun terapeutycznych i imple-mentację w obszarze praktyki resocjalizacyjnej idei samopomocy9. Jak można by określić bliżej przestrzeń założeń wspólnych powstającym w różnych sektorach praktyki społecznej nurtom kontestacji?

Maria Janion, podczas swych prowadzonych w latach 70. minionego wieku le-gendarnych seminariów gdańskich, podjęła się rekonstrukcji wybranych wątków obecnych w pismach teoretyków antypsychiatrii. Badaczka dostrzegła w całym ruchu społecznym i intelektualnym elementy doniosłego projektu antropologicz-nego, który zwracał się przeciwko modernistycznemu sposobowi myślenia.

Ana-8 W zakresie stosowania instytucjonalnych procedur penalnego welfaryzmu, teoretycznych uzasadnień dostarczały przede wszystkim teorie anomii Roberta Mertona oraz zróżnicowanych możliwości Richarda Clowarda i Lloyda E. Ohlina. Obydwa ujęcia akcentowały istotny z punktu widzenia genezy zachowań dewiacyjnych moment napięcia strukturalnego, jego łagodzenie stało się priorytetem w działaniach administracji państwa socjalnego (Błachut, Gaberle i Krajewski, 1999, s. 172). Do tych działań odnosiła się krytyka, zarzucając im co najmniej naiwność, w radykalnej zaś wersji oskarżając agendy rządowe o stosowanie mechanizmów represji i segregacji ukrytych pod szyldem zindywidualizowanych i formułowanych w duchu paternalistycznym programów resocja-lizacyjnych.

9 Zagadnienie komun terapeutycznych podnosili na gruncie rodzimej literatury resocjaliza-cyjnej głównie Kazimierz Pospiszyl (1998, s. 91–102) i Zbigniew Gaś (1992).

lizując tekst Davida Coopera, uważanego za przedstawiciela tzw. politycznego podejścia w ramach omawianego nurtu (por. Jaccard, 1993, s. 47), Janion wydo-była momenty mogące stanowić dla nas podstawową charakterystykę wspólnego teoretycznego zaplecza zróżnicowanego wewnętrznie zjawiska, którego jednym z przejawów był także omawiany tu manifest antykorekcjonalizmu.

Cooper zwraca uwagę na to, że społeczeństwo dwudziestowieczne w ogóle wypracowało liczne techniki, za pomocą których rozmaite mniejszości są najpierw określane jako mniej-szości; potem są traktowane według pewnych reguł, które mają na celu degradację jedno-stek zaliczanych do mniejszości; następnie doprowadza się do wykluczenia tych jednojedno-stek z pewnych szkół albo z pewnych zawodów, wreszcie dochodzi do degradacji totalnej tych jednostek jako jednostek, a może się ten proceder zakończyć mordowaniem i masową eksterminacją, tak jak się stało w Niemczech hitlerowskich z tzw. chorymi umysłowo czy z tymi, którzy zostali nazwani chorymi umysłowo. Otóż wśród wypracowanych przez spo-łeczeństwo nowożytne technik degradacji stosowanych wobec mniejszości nie ma techni-ki bardziej szacownej, podkreśla Cooper, technitechni-ki otoczonej aurą większej świętości niż technika, która cieszy się błogosławieństwem nauk medycznych. Nauka medyczna, która chlubi się tradycją liberalności i humanizmu, która pielęgnuje wzniosły ideał przysięgi Hi-pokratesa, ma swe miejsce przeklęte, a jest nim właśnie psychiatria (Janion i Rosiek, 1981, s. 348).

Zauważmy, że według rzeczników prezentowanego tu punktu widzenia na podobne oceny w pełni mogłaby zasługiwać praktyka korekcyjna wsparta teorią pedagogiczną, a więc pedagogika resocjalizacyjna10.

Podziela ona [psychiatria – przyp. M.S.] wszystkie przywileje, które wynikają z faktu, że jest częścią nauk medycznych, ale również jest najbardziej narażona na konieczność popełnia-nia i sankcjonowapopełnia-nia różnych postaci przemocy i posługuje się najbardziej wyspecjalizo-waną techniką poniżenia (Janion i Rosiek, 1981, s. 348).

Jak widać, poruszamy się tu w obszarze problemowym znanym z przywoła-nych w rozdziale pierwszym analiz Foucaulta podejmującego wątki przemian w sposobie obchodzenia się z szaleńcem na progu epoki nowoczesnej i prze-obrażeń technologii władzy zaprezentowanych na przykładzie instytucji peniten-cjarnej. Zbliżony charakter rozstrzygnięć pozwala sytuować dzieło francuskiego socjologa wśród teoretyków stawiających fundamenty ruchu a n t y p s y c h i a -t r i i. Innym badaczem, k-tórego myśl w równym niemalże s-topniu przyczyniła się do rozwoju krytycznego stosunku do instytucji zarówno psychiatrycznej, jak i penitencjarnej, był amerykański socjolog Erving Goff man (1975, 2005, 2011).

Tym, co w początku lat 70. XX wieku niewątpliwie łączy kontestatorów modelu

10 W tym miejscu nie można więc pominąć, że zorientowana emancypacyjnie pedagogika, czerpiąc z podobnego zbioru założeń, demistyfi kuje mechanizmy selekcji i wykluczenia obecne w praktyce systemów edukacyjnych. W tym sensie kieruje swoją uwagę na zawarte w praktyce in-stytucji edukacyjnych strategie ze względu na płeć, pozycję ekonomiczną czy status etniczny (zob.

np. Meighan, 1993, s. 278–285, 321–371).

resocjalizacji, obrońców praw pacjenta klinik psychiatrycznych oraz oskarżycieli opiekuńczych praktyk państwa socjalnego, wydaje się sposób, w jaki postrzegają oni demistyfi kowane przez siebie mechanizmy represji. Mechanizmy te, w ujęciu wymienionych krytyków, zawdzięczają swą funkcjonalność centralnej roli aktu językowego angażowanego w czynności nazywania, nadawania znaczeń, jednym słowem w czynności klasyfi kowania.

„W królestwie zwierząt rządzi reguła – pożeraj albo sam zostaniesz pożarty;

w królestwie ludzi – klasyfi kuj albo sam zostaniesz zaklasyfi kowany” (Szasz, 1981, s. 276) – aforyzm autora Mitu choroby psychicznej śmiało posłużyć mógłby jako motto debaty wszczętej w obronie praw więźniów przez krytycznie wobec idei resocjalizacji nastawionych przedstawicieli środowiska naukowego. Znaczenie przypisywane funkcjom deskryptywnym języka odsyła do inspiracji czerpanych z socjologicznej szkoły interakcjonizmu symbolicznego. W świetle założeń tego nurtu zrozumiałe staje się to, jak chętnie autorzy umieszczają problem społecznej odmienności, w tym dewiacji i przestępczości, w obrębie zjawiska, które Jaccard (1993, s. 33) trafnie określa jako wojna słów. Dewiacja przedstawia się tu jako produkt zbiorowej aktywności angażującej skonfl iktowane względem siebie grupy interesu oraz przebiegającej na poziomie języka i komunikacji. W rezultacie bata-lii stronie ustępującej zostaje nadany status dewiacyjny. Nie jest on zatem jedynie manifestacją właściwych jej na sposób obiektywny, niezależnych od procesów in-terakcyjnych, atrybutów dewiacji, jak sądzili przedstawiciele dominującej wcześ-nie opcji pozytywistycznej. Skoro tak, to i projekt korekcyjny traci swoje moralne uzasadnienie, pozwalając się defi niować raczej w kategoriach przemocy i represji.

Podobnie też konstruowana na jego użytek aparatura pojęciowa jest niczym in-nym jak zbiorem metafor nieznajdującym odzwierciedlenia w rzeczywistym sta-nie rzeczy11.

Howard S. Becker, badacz, któremu myśl kryminologiczna zogniskowana wo-kół społecznych procesów stygmatyzacji zawdzięcza szczególnie wiele, tak oto rozwija wspomniany wyżej wątek wojny słów:

Interakcjonistyczne teorie dewiacji, tak jak wszystkie teorie interakcjonistyczne, zwracają uwagę na to, jak aktorzy społeczni defi niują siebie nawzajem oraz swoje otoczenie. Szcze-gólną uwagę zwracają na zróżnicowanie dostępu do władzy defi niowania; na to, w jaki sposób jedna grupa zdobywa i wykorzystuje władzę defi niowania; jak pozostałe grupy będą postrzegane, rozumiane i traktowane. Elity, klasy rządzące, szefowie, dorośli, mężczyźni, biali ludzie – ogólnie grupy zwierzchnie – utrzymują się przy władzy nie tylko kontrolując, jak ludzie defi niują świat, jego elementy i możliwości, lecz także stosując bardziej

prymi-11 W taki właśnie sposób twórcy idei antypsychiatrii próbowali rozprawić się z pojęciem cho-roby psychicznej w jej rozmaitych postaciach stanowiących przedmiot nozologii psychiatrycznej:

„szaleństwo nie jest »w« osobie, lecz w układzie relacji, w którym zetykietowany »pacjent« uczest-niczy; schizofrenia, jeśli pojęcie to ma w ogóle sens, jest mniej lub bardziej charakterystycznym sposobem zaburzonego zachowania grupowego. Schizofrenicy nie istnieją” (Cooper, 1981, s. 270).

tywne formy kontroli. Mogą użyć bardziej prymitywnych środków, by ustanowić hege-monię. Ale kontrola oparta na manipulowaniu defi nicjami i etykietami przebiega bardziej gładko i mniej kosztuje; zwierzchnicy ją wolą (Becker, 2009, s. 110)12.

Stąd płynie też istotna wskazówka, której posłuszni byli kontestatorzy uznający głównie segregacyjny charakter wszelkich praktyk instytucji państwowej: „Atak na hierarchię rozpoczyna się od ataku na defi nicje, etykiety i konwencjonalne wy-obrażenia na temat tego, kto jest kim i co jest czym” (Becker, 2009, s. 210).

Pozostawmy na pewien czas rzeczników humanitarnego zwrotu w postępo-waniu penitencjarnym wraz z ich radykalną, antykorekcjonalistyczną retoryką tak silnie związaną z rewolucyjnym niemal klimatem końca lat 60. XX wieku.

Oto bowiem w niedługim czasie po opublikowaniu Struggle for Justice ukazuje się inny ważny tekst, w odmiennej perspektywie podejmujący temat wyczerpa-nia się idei resocjalizacji. Rzecz dotyczy opublikowanego w kwartalniku „Pub-lic Interest” artykułu What Works? Questions and Answers about Prison Reform autorstwa Roberta Martinsona (1974), profesora nowojorskiego City College.

W przeciwieństwie do omawianego wcześniej raportu American Friends Service Community – a właściwie całego kompleksu zawartych tam implicite założeń teoretycznych, opozycyjnych wobec naturalistycznej wizji dewiacji – przedłoże-nie, o którym mowa obecprzedłoże-nie, posłużyło się argumentacją wyrastającą z moder-nistycznej episteme. Krytyka idei resocjalizacji, z jaką mamy w tym wypadku do czynienia, została przeprowadzona w duchu scjentystycznym, a więc w sposób, który odpowiadał standardom naukowości sformułowanym w obrębie tej trady-cji, z którą idea resocjalizacji związana była genetycznie. W istocie dokonało się to przez falsyfi kację hipotezy o skuteczności interwencji resocjalizacyjnej wobec przestępcy. Wskazana okoliczność niewątpliwie wzmocniła negatywny wydźwięk samych badań: prawomocność resocjalizacji została bowiem podważona niejako na jej własnym gruncie.

Martinson uczestniczył w pracach zespołu realizującego na zlecenie nowo-jorskiej administracji stanowej trzyletni program badawczy „Eff ectiveness of Correctional Treatment”. Celem programu była optymalizacja dotychczasowych strategii resocjalizacyjnych. Od strony metodologicznej przedsięwzięcie polega-ło na analizie szczegópolega-łowych raportów empirycznych opublikowanych w okresie 1945–1967. Wszystkie one dotyczyły wpływu rozmaitych form oddziaływania re-socjalizacyjnego na powrotność do przestępstwa objętych nimi osób. Ostateczna analiza 231 doniesień empirycznych spełniających wystarczające kryteria nauko-wej rzetelności, nie dała wszakże podstaw dla stwierdzenia oczekiwanego następ-stwa działań korekcyjnych w postaci ograniczenia recydywy. Ten zaskakujący dla samych badaczy rezultat spowodował, że wyniki badań nie od razu ujrzały światło

12 Także i w tym miejscu trudno nie dostrzec podobieństwa z analizami Foucaulta, który prze-miany „machinerii władzy” ujmował jako ekonomizację funkcji przemocy (por. podrozdział 1.2.6).

dzienne (Robinson i Crow, 2009, s. 28). Pierwszym, który zdecydował się na ich upublicznienie, był Martinson. Jego artykuł zasłużył sobie tym samym na miano założycielskiego tekstu nurtu kontrresocjalizacji. Autor nie ograniczył się w nim do wykazania zerowego, a w niektórych przypadkach ujemnego – z punktu wi-dzenia redukcji recydywy – rezultatu rozmaitych form interwencji korekcyjnej prowadzonej w obrębie instytucji izolacyjnych (analizowane raporty dotyczy-ły wariantów resocjalizacji indywidualnej i grupowej, realizowanych w trakcie postępowania terapeutycznego, lecz również wykorzystujących elementy terapii medycznej). Także wobec działań naprawczych w środowisku otwartym, w wa-runkach wolności dozorowanej i probacji, raport Martinsona stawia zarzut zero-wego efektu. Na plus tych ostatnich autor zaliczył, że są one formą reakcji znacz-nie mznacz-niej kosztochłonną niż tak samo znacz-nieefektywne strategie izolacyjne13. Pięć lat po opublikowaniu swego słynnego tekstu Martinson raz jeszcze zabrał głos w sprawie skuteczności programów korekcyjnych (Martinson, 1979). Znacząco łagodząc ton wcześniejszych wypowiedzi, stwierdził, że niektóre z programów resocjalizacyjnych charakteryzują się wartościowym rezultatem w postaci reduk-cji przestępczości powrotnej. Należy jednak zauważyć, że ta częściowa zmiana stosunku do tematu była w tym wypadku nie tyle konsekwencją ponownej anali-zy materiału empirycznego, na którego podstawie autor sformułował swe wcześ-niejsze konkluzje, ile uzupełnieniem tego materiału szczegółowymi raportami, wyeliminowanymi wcześniej przez zespół badawczy jako niepełnowartościowe metodologicznie. Nieco łagodniejsze potraktowanie roli i znaczenia idei resocjali-zacji wiązało się więc w tym wypadku raczej z obniżeniem standardów metodolo-gicznej poprawności, określających próg kwalifi kowania szczegółowych raportów (Farabee, 2002, s. 191).

Powstałe w niedługim odstępie czasu: raport Struggle for Justice oraz tekst Martinsona wyznaczają pewien symboliczny punkt na drodze, jaką przebyła idea resocjalizacji. Wydaje się, że ich wpływ na sposób postrzegania przez zachodnie społeczeństwa projektu korekcyjnego nie ulega dziś wątpliwości.

W rozdziale pierwszym przybliżyliśmy warunki, w jakich oświeceniowe ten-dencje humanitaryzmu i nurt utylitarny ustanowiły łącznie nową jakość w ob-szarze reagowania na zjawiska przestępcze. Ukształtowana w ten sposób idea resocjalizacji z jednej strony wyrażała modernistyczne dążenie do kształtowania rzeczywistości według zasady użyteczności (maksymalizacja korzyści płynących z konkretnego sposobu odpowiadania na dewiację), z drugiej zaś ograniczała możliwe korzyści, wskazując na nieprzekraczalną granicę ingerencji określoną

13 Zwrócenie uwagi na ten fragment omawianego raportu wydaje się istotne, ponieważ w rodzi-mej literaturze przedmiotu wyniki badań Martinsona bywają przywoływane jako argument przema-wiający za koniecznością gruntownego przeorientowania formuły resocjalizacji w kierunku modelu pracy socjalnej z przestępcą w warunkach probacji, co zdaniem pomysłodawców zapewnić ma mię-dzy innymi zwiększenie skuteczności reagowania (więcej na ten temat: rozdz. 5).

przez bezwzględny wymóg poszanowania godności ludzkiej. Historię resocjaliza-cji można zatem opisywać jako rozwój praktyki społecznej, w którego toku oby-dwa elementy harmonizują z sobą tak, że kolejne etapy rozwoju cechuje bardziej ludzki i jednocześnie bardziej skuteczny charakter rozwiązań. Wystąpienie ame-rykańskiego Friends Service Community przeciwstawia się podobnej interpreta-cji, sygnalizuje bowiem pojawienie się głębokiego rozziewu pomiędzy obydwoma składnikami oświeceniowego dziedzictwa idei resocjalizacyjnej: realizacja funkcji utylitarnej dokonuje się kosztem respektu wobec niezbywalnych praw i wolności adresata oddziaływań korekcyjnych. Konfl ikt sięga momentu, który na potrzeby niniejszych rozważań określiliśmy jako d r u g i p o c z ą t e k i d e i r e s o c j a l i z a -c j i, a wię-c tego, w którym reso-cjaliza-cja wzięła na siebie zobowiązania te-chnolo- technolo-giczne w ramach szerszego, pozytywistycznego projektu naprawy świata14.

Cavadino i Dignan (2007, s. 54 i nast.), gdy kreślą charakterystykę ujęcia just desert stanowiącego przykład tendencji neoklasycznych, wyznaczają jego umow-ny początek, wskazując na publikację Struggle for Justice. Wydaje się to w pełni uzasadnione. Autorzy tego raportu, wrażliwi orędownicy praw uwięzionych, byli pierwszymi, którzy w tak otwarty sposób wiązali gwarancję poszanowania godno-ści człowieka i obywatela z realizacją postulatu kary jako cierpienia w rozmiarach określonych wyłącznie obiektywnym ciężarem popełnionego czynu. Realizacja koncepcji retrybutywnej prezentowała im się jako najpewniejsze zabezpieczenie wartości zagrożonych przez instytucjonalne praktyki społecznej inżynierii. Na-leży również podkreślić, że zarzuty pod adresem praktyki przymusowej resocja-lizacji, jeśli wziąć pod uwagę ich centralny motyw, nie odbiegały zasadniczo od tych, z którymi ponad sto lat wcześniej występowali humanitaryści tej miary co Howard czy Fry. Wówczas obiektem ataku była nieproporcjonalna do

zawinio-14 Erving Goff man w powstałej w latach 60. XX wieku analizie instytucji totalnych przedstawił

zawinio-14 Erving Goff man w powstałej w latach 60. XX wieku analizie instytucji totalnych przedstawił