• Nie Znaleziono Wyników

Poza kryzysem – wytrwały marsz modernizmu

Reakcje na kryzys – perspektywa wielu nowoczesności

4.5. Poza kryzysem – wytrwały marsz modernizmu

Cóż pozostaje awangardzie, która zostaje w tyle? Czyż to nie śmieszne, gdy na czele ta część oddziału, która właśnie miała nieść sztandar, nagle zaczyna maszerować w środku, czy na-wet na końcu, jako postawangarda, i to w sytuacji, kiedy nie jest już jasne, czy marsz trwa i dokąd zmierza (Schnadelbach, 2001, s. 326).

Powyższy cytat autora, któremu zawdzięczamy pomysł posługiwania się ze-stawem różnorodnych sposobów ujmowania terminu n o w o c z e s n o ś ć, oddaje znakomicie kondycję idei resocjalizacji w momencie podważenia jej tradycyjnych

23 Gdyby nie to, że Taylor niezależnie od zastrzeżeń wobec dziedzictwa Oświecenia bardzo wyraźnie podkreślał też zdobycze nowoczesności, zwłaszcza te wyrażające się w kulturze etycznej, mógłby zasłużyć prawdopodobnie na podobną ocenę.

uprawnień do dominacji w sferze prospektywnych projektów reagowania na zja-wiska dewiacyjne.

Zaprezentowane w poprzednich rozdziałach cztery typy reakcji w obliczu kry-zysu modelu korekcyjnego i jego ideowego podłoża pokazują też krzyżowanie się i zachodzenie na siebie tych różnych pojęć nowoczesności. Żaden z wyróżnionych modeli nie chce rezygnować z defi niowania własnych propozycji jako nowoczes-nych, zarówno w sensie aktualistycznym, jak i wartościującym, opierając jedno-cześnie swoje roszczenia do bycia „na czasie” na bardziej lub mniej radykalnym przeciwstawieniu się ideałom epoki nowoczesnej. Dzieje się tak nawet wówczas, gdy bunt wobec moderny sprowadza się do odkurzenia i prób przywrócenia nie-gdysiejszego blasku pomysłom dawnym, chronologicznie odległym i na pewnym etapie zastąpionym przez rozwiązania bardziej, wydawałoby się, odpowiadające potrzebom czasu. Tam zaś, gdzie odrzucenie modernistycznej propozycji (wraz z leżącymi u jej podstaw: wiarą w postęp, optymistyczną wizją przyszłości, na-dzieją na ostateczne rozwiązanie problemu etc.) nie oznacza jednocześnie kroku wstecz, tam też nie wiąże się z możliwością odpowiedzi na pytanie o wizję jutra, w najlepszym wypadku skazując na niepewność i doraźność działań w przeświad-czeniu, że jest to właściwy i naturalny sposób stawiania czoła wyzwaniom współ-czesności.

Czas więc, by zająć się tą wersją odpowiedzi, która mówiąc o swej nowoczes-ności, nie przeciwstawia jej pojęciu epoki nowoczesnej, o takiej więc nowoczesno-ści, której tytułem do dystynkcji nie staje się (przynajmniej nie przede wszystkim) różnica – czy jak chcą inni: opozycja – w stosunku do moderny.

Wierność ideałom resocjalizacyjnym ujawnia się w dwóch wariantach.

W pierwszym wyraża ją postawa opowiadająca się za konsekwentną kontynuacją modelu korekcyjnego w tej postaci, w jakiej znamy go z okresu z ł o t e j e r y. Dru-gi wariant dopuszcza natomiast pewną możliwość uznania części racji podno-szonych przez krytyków modelu resocjalizacji, tym samym prezentuje gotowość korekty własnego projektu.

W obydwu jednak przypadkach stanowiska tego typu starają się podważyć rangę i znaczenia okoliczności, które nadwerężyły zaufanie do koncepcji resocja-lizacji (zarówno gdy okoliczności te prezentują się jako nowa sytuacja społeczno-kulturowa, jak też gdy tworzy je nowa antynaturalistyczna perspektywa w zakresie teorii). W reakcji na tendencje kwestionujące prawomocność roszczeń resocjaliza-cji jej obrońcy przyjmują wspólną linię defensywną opartą na argumentaresocjaliza-cji, która sprowadza się najczęściej do twierdzenia, że fi asko projektu resocjalizacyjnego nie przesądza o fałszywym charakterze samej idei, lecz jest rezultatem błędów i nie-doskonałości konkretnej koncepcji (konkretnego programu oddziaływań) lub też – co częstsze – błędów, jakie popełniono w trakcie jego wprowadzania (a więc przedstawiają kryzys nie w wymiarze theory failure, lecz implementation failure).

Przybliżając ten sposób argumentacji, odwołajmy się do opinii polskiego peni-tencjarysty Henryka Machela, w której zawiera się krytyczny stosunek do warto-ści poznawczej doniesień empirycznych Roberta Martinsona, a wławarto-ściwie znacze-nia, jakie miały one dla odwrotu od resocjalizacji. Machel pisze:

(…) odwrót nastąpił od czegoś, czego w skali masowej prawidłowo nie stosowano: ponie-waż albo nie robiono tego porządnie, albo tylko to pozorowano, albo udawało się jedynie w warunkach laboratoryjnych w odniesieniu do małych grup więźniów. Odwrót nastąpił od tego, co nieudolnie i w sposób nieuzasadniony próbowano rozciągnąć na wszystkich więźniów, a co w związku z tym z góry było skazane na niepowodzenie (Machel, 2007, s. 157)24.

Za Atlantykiem otwartą polemikę z tezami Martinsona, już rok po ukazaniu się jego artykułu, podjął Ted Palmer (1975). Argumentacja odwoływała się do sposobu interpretacji zgromadzonego materiału empirycznego (przypomnijmy, że stanowił go wynik metaanalitycznego uogólnienia 231 szczegółowych donie-sień), który – jeśli przyjąć inne nieco, lecz równie uprawomocnione metodolo-gicznie reguły interpretacyjne – nie dawał wystarczających podstaw dla tak ka-tegorycznych sądów jak te, którymi kończył swój tekst Martinson25. Znaczący przykład krytycznej relektury omawianego artykułu pojawił się już w XXI wieku za sprawą tekstu Francisa Cullena i Paula Gendreau (2001, s. 322), w którym au-torzy dowodzą, że spośród 231 analizowanych przez Martinsona raportów szcze-gółowych zaledwie w wypadku 138 przyjętą miarą skuteczności resocjalizacji było kryterium recydywy. Co więcej, zaledwie 75 z nich zasługiwało konsekwentnie na miano programów resocjalizacyjnych.

Nie jest naszym zadaniem zajmowanie stanowiska w sporze, który rozgrywa się z użyciem argumentów metodologicznych i w odniesieniu do konkretnego (niedostępnego nam) materiału empirycznego, tym bardziej że istnieją też opra-cowania przekonująco broniące metodologicznej rzetelności autora Questions and Answers… (por. np. przywołany w podrozdziale 3.1 tekst Farabeego). Chodzi więc raczej o zasygnalizowanie pewnego stałego lejtmotywu w wypowiedziach badaczy sprzeciwiających się odsyłaniu tradycji resocjalizacyjnej do śmietnika XX-wiecznych idei.

W początku lat 80. ubiegłego wieku można już mówić o względnie wykrysta-lizowanej scenie, na której rozgrywa się spór o przyszłość rozwiązań dotkliwie odczuwanego problemu dewiacji. Zasadnicza linia podziału przebiegała

pomię-24 Autor odnosi się bezpośrednio do rodzimych komentarzy, konkretnie do artykułu Andrzeja Marka (1990) prezentującego tendencje w zachodniej polityce kryminalnej.

25 W 1976 roku odpowiedź na polemikę przyniosła kolejne zarzuty Martinsona, zawierające jednocześnie obronę prezentowanego dotychczas stanowiska metodologicznego (Martinson, 1976).

Dopiero po trzech latach (na krótko przed swą samobójczą śmiercią) autor złagodził nieco ton swych oskarżycielskich wystąpień, wycofując się z części oskarżeń formułowanych pod adresem idei resocjalizacji (Martinson, 1979).

dzy obozem zwolenników zaostrzenia kursu wobec przestępczości, co w praktyce wiązało się z peryferyzacją idei resocjalizacji, a znacznie słabszą liczebnie grupą specjalistów wyrażających optymizm w stosunku do modelu resocjalizacyjnego.

Wśród tych ostatnich dojrzewało przekonanie, że skuteczna obrona swoich sta-nowisk, a w konsekwencji odbudowa zasobów idei resocjalizacji, wymaga czegoś więcej niż tylko podważania podstaw metodologicznych, na których opierały się zarzuty rzeczników tezy o z e r o w y m e f e k c i e. Na ówczesnym etapie nie wy-starczała tylko niczym niepoparta retoryka, zgodnie z którą eliminacja podejścia korekcyjnego miała przynieść w niedalekiej przyszłości istotny wzrost populacji więziennej oraz jednocześnie wzrost zjawiska recydywy (co skądinąd – przynaj-mniej w odniesieniu do liczby uwięzionych – znalazło ostatecznie potwierdzenie).

Aby powstrzymać, czy choćby spowolnić, eskalację polityki karnej wyzutej z ambicji naprawczych potrzebne były przekonujące i aktualne dowody funkcjo-nalności rozwiązań resocjalizacyjnych. Może się to wydać trudne, ponieważ przy-najmniej na gruncie teoretycznym wobec resocjalizacji wytoczono argumenty, na które odpowiedź z użyciem dowodu empirycznego, opartego na statystyce – a tak ostatecznie da się dowieść efektywności programu – tylko częściowo mieści się w obszarze wyznaczonym przez stanowiska oponentów (tak jest w wypadku wszystkich tych zarzutów, które koncepcję resocjalizacji odrzucały nie tylko jako receptę nieskuteczną, ale też szkodliwą i moralnie wielce problematyczną). Moż-na chyba dziś uzMoż-nać, że rozwój wydarzeń pokazał Moż-najdobitniej, że przyjęte roz-wiązania alternatywne wobec modelu resocjalizacyjnego nie oznaczają bardziej humanitarnego sposobu postępowania ze sprawcą przestępstwa. I w tym przynaj-mniej wymiarze obraz rzeczywistości penitencjarnej sam zweryfi kował słuszność retoryki antyresocjalizacyjnej.

Istotnym wsparciem dla obozu proresocjalizacyjnego były publikowane w ostatnich dwu dekadach ubiegłego stulecia opracowania empiryczne ukazujące efektywność stanowiska odwołującego się do resocjalizacji. Don Andrews i James Bonta (2010, s. 355 i 357) wymieniają w tym kontekście znaczące raporty Teda Palmera (1983), a zwłaszcza Marka Lipseya (1989, 1995).

Wydaje się, że nie bez znaczenia jest tu także obszerne opracowanie, jakie na zlecenie Kongresu USA przygotował zespół badaczy Uniwersytetu Maryland (Sherman, Gottfredson, MacKenzie, Eck, Reuter i Bushway, 1997). W ramach tego przedsięwzięcia olbrzymi zespół analityków starał się określić efektywność poszczególnych elementów składających się na repertuar możliwych sposobów zapobiegania powtórnej przestępczości. Wśród analizowanych ujęć oprócz mo-delu resocjalizacyjnego znalazły się: strategie powstrzymywania/odstraszania (deterrence) wdrażane zarówno w warunkach wolnościowych (tzw. community restraints), jak i w ramach instytucji izolacyjnej, strategia unieszkodliwiania, mo-del kar pośrednich (realizowany m.in. za pomocą monitoringu elektronicznego), ujęcia odwołujące się do założeń terapii szokowej czy doświadczeń awersyjnych

– na przykład krótkotrwała ekspozycja na stres związany z uwięzieniem (tzw.

shock incarceration) lub też sygnalizowana wcześniej forma treningu w środowi-sku „korekcyjnym” zorganizowanym na kształt obozu dla rekrutów (boot camp) – i w końcu kombinacja strategii resocjalizacyjnej i systemu kar pośrednich.

Rezultat analiz porównawczych ukazał wyraźną przewagę modelu resocjalizacyj-nego w odniesieniu do zdolności przeciwdziałania powrotowi do przestępstwa (Sherman, Gottfredson, MacKenzie, Eck, Reuter i Bushway, 1997, s. 430–513)26.

Wśród przedstawicieli obydwu wspomnianych obozów – sceptyków i optymi-stów –występowało (i występuje) naturalne zróżnicowanie co do stopnia katego-ryczności formułowanych sądów. Coraz liczniej pojawiające się rzetelne dowody potencjału ujęcia resocjalizującego mogły powodować gotowość do ustępstw po stronie bardziej koncyliacyjnie nastawionych krytyków tego modelu (Andrews i Bonta, 2010, s. 354). Także w środowisku obrońców idei resocjalizacji dokony-wało się stopniowe przeobrażenie stanowisk. We wczesnym okresie dominodokony-wało przywiązanie do koncepcji diff erential treatment. Twierdzenie, zgodnie z którym skuteczność resocjalizacji jest przede wszystkim funkcją właściwego dostosowa-nia techniki wpływu do typu indywidualnych właściwości odbiorcy przeciwsta-wiano retoryce nothing works. Brak wystarczająco przekonujących dowodów em-pirycznych zdolnych wykazać efektywność powyższych strategii był impulsem do dalszych badań i poszukiwania lepszych argumentów.

W ich rezultacie tworzyły się podwaliny podejścia, które zasłużyło na miano n o w e j r e s o c j a l i z a c j i. Treść zawartych w nim rekomendacji wyrasta wprost z ideału korekcyjnego epoki p r z e d m a r t i n s o n o w s k i e j, jednocześnie nosi śla-dy wyraźnego wpływu aktualnych śla-dyskursów nacechowanych krytycznym wobec ideału modernistycznego znaczeniem określenia n o w o c z e s n y. Można powie-dzieć, że w tym sensie nowa resocjalizacja stanowi przykład ujęcia właściwego społeczeństwom ryzyka, jeśli przyjąć sposób ujmowania współczesności zapropo-nowany przez Giddensa i Becka. Koncepcja what works – o niej bowiem mowa – stanie się też przedmiotem naszych bardziej szczegółowych rozważań w rozdziale szóstym.

26 Należy zaznaczyć, że ewaluacja skuteczności oddziaływania na osoby, które już weszły w konfl ikt z prawem, stanowi tylko fragment badań stanowiących przedmiot tego obszernego ra-portu. W znacznej części jest on poświęcony wynikom analiz profi laktyki wdrażanej w obszarze rodziny, środowiska lokalnego, instytucji edukacyjnych, rynku pracy, działań policji. Interesujący nas zakres zagadnień tym samym tradycyjnie odpowiada określonej profi laktyce trzeciorzędowej.

Polska myśl resocjalizacyjna