• Nie Znaleziono Wyników

Co się dzieje w Palestynie ?

Od s z e re g u m iesięcy je s te ś m y św iad k am i n iep o k o jó w , ja ­ kie w y b u c h a ją ra z po ra z w P a le s ty n ie . N iepokoje te zam .e- n iają k ra j c a ły w je d e n w a ro w n y oboz, w k tó ry m z jed n ej s tro n y stają d o b o ro w e w o jsk a a n g ie lsk ie , u z b ro jo n e zn a k o m i­

cie od stó p do głów , zaś z d ru g ie j w a ta h y A rab ó w , m e p o sia ­ d ające ta k d o sk o n a łe g o u z b ro je n ia , o ż y w io n e za to g w a łto w n ą n ie n a w iśc ią dla o b c y c h , z a ró w n o A ng lik ó w i Ż y d o w ja k wo góle w s to s u n k u do w sz y s tk ic h cudzoziem ców . J a k a ż teg o p rz y c z y n a , p y ta m y , że k ra j te n do n ie d a w n a k w itn ą c y j a k się m ó w iło : n ie z n a ją c y k r y z y s u , zaiał się k rw ią , że n ieb o p a le s ty ń s k ie co noc o ś w ie tla ją łu n y p o z a ro w , że ży c ie n o r m aln e m ia st i w si za m arło , że n ie b e z p ie c z n ie m e ty lk o w n o ­ cy, lecz i w dzień w y d a la ć się n a u lic ę ? J a k i po w o d ro z ru -chów ?

° W P a le s ty n a zaw sze b y ła „ jab łk iem n iezg o d y * . Od n ie p a ­ m ię tn y c h cz a só w w y ry w a li ją so b ie w ład c y i ,wJ ^ a l i o sw oich p ań stw . Raz n ależ ała do k ro lo w b a b ilo ń sk ic h , p o ­

te m do eg ip sk ich , z ko lei p rz e c h o d z iła w rę c e a s s y ry js k ie , a b y z n o w u stać się o zd o b ą k o ro n y w ładców

a w re sz c ie p e rs k ic h , m ace d o ń sk ich i rz y m s k ic h S to su n k o w o n ajk ró c ej n a p rz e s trz e n i w iek ó w b y w a ła p a ń s tw e m n ie z a le ­ ż n y m . Po R zy m ian ac h , za k tó r y c h rz ąd ó w w y p ę d z e n i z niej zoJtali Ż y dzi (70 r. p o n a r. C h r.), o d zied ziczy li ją A rab o w ie, ty m zaś o d e b ra li ją T u rc y , k tó rz y ją d zierżeli m ocno az do w o jn y św iato w ej. W w y n ik u u k ład ó w p o k o jo w y c h p o w o je n ­ n y c h odd an o ją w o p ie k ę A ngin, ja k się to m ow i in aczej. An glia o trz y m a ła m a n d a t nad P a le s ty n ą . Z n aczy to, że k ra j te n n ie jest w łasnością im p e riu m an g ielsk ieg o , lecz ze zn a]duje sie ja k b y pod jego k u ra te lą . W łaścicielam i P a le s ty n y n ie są w ięc A n g licy , a le z dugiej s tro n y m e s ą też nim i A rab o w ie, k tó r y ją w o lb rz y m ie j w ięk szo ści za m ie szk u ją.

S y tu a c ja n ie b y ła b y te d y z b y t sk o m p lik o w a n a i k ra j te n m ó g ł b / sob ie w ieść sp o k o jn e ży cie, g d y b y n ie je d e n szk o p u ł.

Oto A n g lia w czasie w o jn y , ch cąc p o z y sk a ć Z y do w , u cz y n ił im u ro c z y s te p rz y rz e c z e n ie , że b ę d ą się o m m ogli po w ojni w n iej osiedlać i s tw o rz y ć tu n a now o sw o ją n a ro d ° ^ dzib e. I n n y m i sło w y p rz y rz e k a ła , iż Ż y d zi b ę d ą m ogli o d b u ­ dow ać tu jeśli nie p a ń stw o ż y d o w sk ie , to p rz y n a jm n ie j . z i e ­ mię ży d o w sk ą * — e r e s iz ra e l — k tó ra b ę d z ie ro d z in n y m o g n is­

k iem całego n a św iecie ży d o w stw a . Ż ydzi sk o rz y sta li sk w a ­ p liw ie z tej o b ie tn ic y i o d razu p o częli s n u ć m a rz e n ia o o d ­ z y s k a n iu tej ziem i, k tó re j p rz e z d łu g ie w iek i w cz asac h p rz e d C h ry s tu s e m b y li p ra w o w ity m i posiadaczam i.

L ecz ja k to u c z y n ić ? Z b ro n ią w r ę k u — niem ożliw e.

N ie zg o d ziłab y się n a to A nglia, p rz e c iw s ta w ilib y się tem u A ra b o w ie . W y b ra li w ięc d ro g ę p o k o jo w ą, sto p n io w ej im igracji.

Z n ala zły się p ie n ią d z e — b a n k ie r z y ż y d o w sc y n ie żało w ali na to g ro sz a — i oto Ż ydzi ro z p o czę li p o k o jo w y p od bój P a le s ty ­ n y . P rz y je ż d ż a li tu i w y k u p y w a li g ru n ta , b u d o w a li n a nich g o sp o d a rstw a — jed n y m sło w em ro z p o czę li ko lo nizację. W p ie r­

w sz y c h la ta c h p o w ojnie n ie n a p o tk a li n a w ię k s z y op ó r. L u d ­ n ość a ra b s k a w y z b y w a ła się ziem i dość c h ę tn ie — d o la ry m ia­

ły zaw sze o g ro m n ą siłę p rz e k o n y w u ją c ą — p rz e n o siła się do m iast i tam s z u k a ła zajęcia, w ę d ro w a ła n a in n e te r e n y lu b te ż w y n a jm o w a ła się do p ra c y u . . . n o w y c h n ab y w có w . W y ­ z b y w a n ie się ziem i szło te m gładziej, iż c h ło p stw o a ra b s k ie zad łu żo n e b y ło z r e g u ły p o u s z y u w ielk ich p an ó w a ra b sk ic h , p o siad ac zy ro z le g ły c h d ó b r, k tó ry m sło n e płacić trz e b a b y ło p ro c e n ta , a k tó rz y w w y p a d k u n ie w y w ią z y w a n ia się z o b o ­ w iązk ó w p ła tn ic z y c h , p rz ejm o w ali b ez s k ru p u łó w c h ło p sk ą ziem ię za b e z c e n . G dy się w ięc n a d a rz y ła o k azja p o z b y c ia się d łu g ó w i dojścia do ja k ie g o ś g ro sz a , cz y n ili to ch ło p i c h ę tn ie , b o się im to w y d a w a ło k o rz y s tn e . J a k ie w ty m tk w iły n ie ­ b e z p ie c z e ń stw a m ieli ry c h ło z o b a czy ć i zob aczy li.

J e s t to rz e c z ą z n a n ą , że k a ż d y chłop w y z b y w a ją c y się ziem i i sta ją c y się p o siad ac zem ja k ie jś w iększej s u m y gotów ki, jeśli jej n a ty c h m ia s t n ie o b ró c i n a z a k u p n o in n e j re a ln o śc i lu b in n e g o k a w a łk a g ru n tu , tra c i ją w k ró tk im czasie i za w i­

sa w p o w ie trz u . G ru n te m p o d nog am i c h ło p a je st ty lk o z ie ­ m ia. G dy się ziem i w y z b ę d z ie , fu n d a m e n tu teg o n ie za stą p ią m u p ien iąd z e. S traci je, bo n ie b ęd z ie u m iał n a le ż y c ie ich z u ż y tk o w a ć . T ak je s t u n as, ta k te ż b y ło i w P a le s ty n ie . Ż y ­ cie A ra b a n a g o sp o d a rstw ie m ogło b y ć czasem i b a rd z o cięż­

kie, ale b y ło to ż y c ie na p e w n y c h p o d staw a ch . G dy się ziem i w y z b y ł m y śląc, że m u lżej ży ć b ęd zie, p rz e k o n a ł się w k ró tc e , że stra c ił ziem ię, a no w ej le p sz e j p o d sta w y ży cio w ej n ie zn a­

lazł. S ta w ał się b e z d o m n y m i po ró ż n y c h p ró b a c h m u sia ł się d ec y d o w ać n a zo sta n ie n ajem n ik iem . W y n a jm o w a ć m u sia ł sie ­ b ie do p ra c y c z y to w m ieście, c z y te ż czasem u n o w e g o p a- n a -Ż y d a n a sw ojej d aw n ie jsz ej ro li. C hoć sam b y ł losow i sw e ­ m u w in ien , ro d ziła się w jeg o d u sz y n ie n a w iść do Ż y da, k tó ­ r y od n iego ziem ię k u p ił. P o n iew aż zaś Ż ydzi p rz e z k ilk a ­ n aście la t zdołali już w y k u p ić sp o ro ziem i w P a le s ty n ie , w ięc te ż [zarzew ia tej n ien aw iśc i do n ic h m u siało się n a z b ie ra ć m n ó stw o . T rz e b a ty lk o b y ło isk ie rk i, k tó ra b y z a rz e w ie z a p a ­ liła, a o g ień g o to w y . T o jedno .

A le s ą też jeszcze in n e p o w o d y teg o p o ż a ru , ja k i za dni n a sz y c h P a le s ty n ę o św ieca. Ż ydzi, rz e c z p ro s ta , n ie zdołali w y k u p ić w sz y stk ie j ziem i. O bok kolo n ij Ż y d o w sk ich , o b o k

n ow ych g o sp o d a rz y , w ło d a rz ą te ż n a d a l ci g o sp o d a rz e a r a b s ­ cy, k tó rz y ziem i nie sp rz e d a li. I d la nich sp ro w a d z e n ie się do P a le sty n y Ż y d ó w nie m oże b y ć o b o ję tn e . Ż yd zi p ozak ład ali bowiem w szę d zie tam , g d zie się osiedlili, g o sp o d a rstw a w z o ro ­ we, p ro w a d z o n e n o w o c ześn ie, p r z y z a sto so w an iu w szelk ich zdobyczy te c h n ik i i n a u k i. P o słu g u ją się o n i n o w o c zesn y m i narzędziam i, w p ro w a d z a ją w szę d zie m a s z y n y ro ln icz e, u ż y w a ją sztu cz n y ch śro d k ó w n a w o z o w y c h , b u d u ją o d p o w ied n ie u r z ą ­ dzenia g o sp o d a rc z e — i w vvyniku te g o z b ie ra ją p lo n y b ez p o ró w n a n ia o b fitsze, niż A ra b o w ie. Ci o sta tn i g o s p o d a ru ją po starem u , nie w p ro w a d z a ją ż a d n y c h u le p sz e ń , ż a d n y c h n o w y c h nie c z y n ią te ż w kładów . P rz e c ię tn y ro ln ik a ra b s k i u ż y w a do o rania dziś jeszc ze p o d o b n e g o ra d ła , ja k ie g o u ż y w a li m ie sz ­ k a ń c y P a le s ty n y p rz e d dw om a, trz e m a ty siąca m i lat. G dy zaś nadejdzie czas m łócki, w y k ła d a zb o że n a u b itą ziem ię, w pędza na nią w oła, k tó r y ciągnie d e sk ę o d p o w ied n io u z b ro jo n ą od spodu i k a ż e w ołow i m łócić. P o te m rz u c a w y m łó co n e zb oże pod w ia tr i p rz e c z y s z c z a je z p le w . P rz y k ła d te n m oże n ajlep iej zo b razo w ać różn icę, ja k a zachodzi m ię d z y sp o so b em g o sp o d a­

ro w a n ia A ra b a a Ż y d a, p o słu g u jące g o się m aszy n a m i. G dy u w z g lę d n im y , iż A ra b n ie g rz e s z y p iln o ścią, iż n ie d b a le u p r a ­ wia ziem ię, iż w n ią nic lu b p ra w ie nic n ie w k ład a, a chce b y o n a ty lk o daw ała, zro zu m iem y o d ra zu ja k ie z teg o d la n ie ­ go w y n ik a ją n ie b e z p ie c z e ń s tw a . Nie trz e b a z u p e łn ie zn a ć P a ­ le s ty n y , a za p ie rw s z y m p o b y te m k a ż d y b ę d z ie m ógł w s k a ­ zać — i to b e z n a ra ż e n ia się n a p o p e łn ie n ie o m y łk i, p rz e je ż ­ dżając w śró d p ó l i m ijając w ioski — k tó re k a w a łk i g r u n tu i g o sp o d a rstw a n a le ż ą do Ż y d ó w , a k tó re do A ra b ó w . R ó żn i­

ca bo w iem m ięd zy niem i je s t u d e rz a ją c a . M u ro w a n e dom y m ie sz k a ln e i g o sp o d a rc z e Ż y d ó w lśn ią b iało ścią lu b czerw ien ią, n a k r y te są d a c h ó w k ą lu b e te rn ite m , u z b ro jo n e w g ro m o c h ro - n y , z ie le ń o taczająca je p ieści m ile oko, a sad y u ję te w o p ło ­ tk i p o zw alają się d o m y ślać, że k r y ją w sp a n ia łe ow oce. G aje ow ocow e, w in n ice, p la n ta c je ty to n iu , śliczn e w y ro s łe ła n y zbóż św iadczą o piln o ści i zap o b ieg liw o ści g o sp o d a rz y , o tro s k li­

w y m o k u , k tó re w sz y stk ie g o d o gląda. P rz e c iw n ie zaś, m ie s z ­ k a n ie a ra b s k ie g o ch ło p a stan o w i n ę d z n a le p ia n k a , sk leco n a z d rzew a, g lin y i b ło ta , a jeg o z a g o n y w y g lą d a ją b ard zo s k ro m ­ n ie n a tle b u jn y c h urod zajó w ż y d o w sk ie g o sąsiada. J e s t r z e ­ czą zro zu m iałą, że A ra b nie b ęd zie p a trz y ł ła s k a w y m okiem n a p lo n y Ż yd a, lecz b ęd z ie zazdrościł. Z azd ro ść ta p rz e ra d z a ć się b ęd z ie w c ic h y g n ie w i n iech ę ć, a s k o ń c z y się n a s tra s z ­ nej n ien aw iśc i z chw ilą, g d y się p rz e k o n a , że ta rz u c a ją c a się w o cz y ró ż n ic a m ięd zy jeg o p lo n am i a plo n am i s ą ­ siada, p o d w a ża jego ju ż i ta k sk ro m n y b y t i za g ra ż a jeg o e g z y ste n c ji. Bo cz y ż b ęd z ie m ógł z nim k o n k u ro w ać ? O sadnik ży d o w sk i, k o rz y s ta ją c y ze z o rg a n iz o w a n y c h sp ó łd zieln i i m o g ący się p o słu ż y ć odpo w ied n im i śro d k a m i k o m u n ik a c y jn y m i, m oże z łatw o ścią z e b ra n e p lo n y s p rz e ­ dać, w d o d a tk u zaś o trz y m a le p s z e c e n y za p lo n y ziem i, g d y ż są p ię k n ie jsz e , niż A ra b a . H a n d e l w P a le s ty n ie w zięli zn o w u

w w ielk iej m ie rz e w rę c e sw o je Ż ydzi. N aw iązali oni łączność z k ra ja m i, z k tó ry c h w y szli, m ięd zy in n y m i i z P o lsk ą , dokąd p rz e s y ła ją ró ż n e p ro d u k ty . A ra b nie u m ie k o rz y s ta ć z ró ż­

n y c h u łatw ień h a n d lo w y c h , n ie je s t ta k rz u tk i ja k Ż yd , n ie p o siad a n a le ż y te j o rg a n izacji, nie m a p a trz e b n e g o k a p ita łu — to te ż na k a ż d y m k ro k u b ęd z ie m u siał u s tę p o w a ć p rz e d Ży­

dem . K o n k u re n c ja m ięd zy niem i je st p ra w ie n iem ożliw a, bo p o b ity m zo stan ie za w sze A ra b i za w sze się o k a ż e słab szy m . Ż yd k o lo n ista w P a le s ty n ie u w a ż a n y b y ć m u si p rz e z A ra b a za w ro ga, k tó ry , jak p o w ied z ie liśm y , z a g ra ż a jeg o eg z y ste n cji.

A w y n ik te g o ? . N ienaw iść. Z a p e w n e , że ra cze j n ie u z a ­ sad n io n a, ale za to te m b a rd z ie j śle p a i s z u k a ją c a ujścia. N ie­

n aw iść ta p o d sy c a n a je st w d o d a tk u p rz e z a ra b s k ic h b o g a ty c h p o siad ac zy ro z le g ły c h w łości, k tó ry m b lisk ie sąsied z tw o Ż y ­ dów k rz y ż u je p la n y i ra c h u n k i. Ńie m ało p o d sy ca ją ją też, zw łaszcza w o sta tn ic h latac h , w odzow ie A rab ó w , k tó rz y u p r a ­ w iają w ła sn ą p o lity k ę i w y k o rz y s tu ją fa n a ty z m re lig ijn y a r a ­ b sk i, a b y go z w raca ć p rz e c iw k o Ż ydom — i A n g lik o m . T en o sta tn i m o m en t o d ry w a w o statn ich w y p a d k a c h n a te re n ie P a ­ le s ty n y n iem ałą ro lę. Od p e w n e g o czasu je st bo w iem św iat a ra b s k i te re n e m agitacji n ac jo n a listy cz n ej. W śród A ra b ó w o d ż y ły m y śli o s tw o rz e n iu w ielk ieg o p a ń stw a a ra b sk ie g o , u n ieza leżn io n eg o od m o carstw e u ro p e jsk ic h . R uch te n o b ejm u je ziem ie, za m ie sz­

k a n e p rz e z A ra b ó w p o c z ą w sz y od E gip tu , a s k o ń c z y w s z y n a S y rii i Ira k u . C elem z y s k a n ia p o p a rc ia ty c h z a m ie rz e ń w y ­ z y s k u ją p rz y w ó d c y a r a b s c y w sze lk ie n ieza d o w o len ia, ale też m o m e n ty m o g ące p o b u d zić A ra b ó w do zje d n o c z e n ia się. Na ty m p u n k c ie sch o d zą się ich z a m ie rz e n ia z n ieza d o w o len iem m as a ra b s k ic h w P a le s ty n ie i w y ła d o w u ją się w p o staci n ie ­ pokojów , g w ałtów , o tw a rte j re w o lu cji, zw ró co n ej o strz e m p r z e ­ ciw ko Ż ydom w p ie rw s z y m rzęd zie, ale te ż p rz e c iw k o o p ie ­ k u n o m — A ng lik o m . P od ty m k ą te m w id ze n ia ro z ru c h y p a ­ le s ty ń sk ie , w k tó ry c h n ajw ięcej c ie rp ią Ż ydzi, stan o w ią o g n i­

wo z a k ro jo n y c h na d a le k ą p rz y sz ło ść i n a w ielk ą m ia rę p la ­ nów n a c jo n a listy c z n e g o ru c h u a ra b s k ie g o . T a k też p a trz e ć n a ­ le ż y na w y p a d k i p a le s ty ń s k ie . S ą o n e w y ra z e m p rz e o b ra ż e n ia , ja k ie się d o k o n u je w sam ej P a le sty n ie , w ałk i o ch leb , o ziem ię, o ju tro , tej ziem i, w a lk i zajadłej m ięd zy A ra b am i z a g ro żo n y m i p rz e z Ż ydów - o siedleńców , lecz sz e rsz e ich p o dłoże stan o w ią p rą d y n aro d o w o ścio w e, ja k ie p rz e w a la ją się p o p rz e z św iat

a ra b s k i. k s. a. w.

—1 1 0 6 —

Oryginał

N adzw yczaj d ziw n y m o ry g in a łe m b y ł z n a n y ks. F la ttich , p ra c u ją c y w N iem czech. J e s z c z e i dziś w śró d ludu k s. F la t­

tich, choć już d aw n o u m a rł, b y w a w sp o m in a n y . U m arł m ając 83 lat, w r. 1792. P o sta ć jego p rz em ó w ić m oże jeszcze i dziś do n a s i w iele m o g lib y śm y się od nieg o n a u c z y ć . D latego też p rz y ta c z a m y z jego ży c ia k ilk a epizodów .

C złow iek te n , n a d z w y cz aj s e rd e c z n y i m iły w zg lęd em dzieci i b ied ak ó w , m ógł czasam i b y ć, k ie d y zaszła teg o p o trz e ­ b a g ru b o s k ó rn y m i n ie d e lik a tn y m .

Oto p e w n e g o ra z u sied ział w re s ta u ra c ji, a b y sp oży ć obiad. Z anim ro z p o czą ł jeść, zło ży ł rę c e m odląc się cicho. P rz y ty m sam y m sto le siedział ta k ż e jak iś o b c y gość, k tó ry w idząc m o dlącego się k sięd za s p y ta ł go się z sz y d e rs tw y m w g ło sie :

„U k sięd za w dom u p ra w d o p o d o b n ie w s z y s c y się m odlą ? “ —

„N ie — o d rz e k ł k s. F la ttic h — m am w sw oim c h le w k u kilk a św iń , k tó re n ie s te ty n ie m odlą s ię ”.

P e w ie n z b o ro w n ik jeg o z b o ru p rz y c h o d z ił re g u la rn ie do k ościo ła. J e d n a k w ży c iu jeg o nie p o zo staw ia ło to żad n eg o śladu. B ył w ciąż z ro k u n a ro k ty m sa m y m zim n y m i n ie d o ­ b r y m czło w iek iem . P e w n e g o d n ia za w ez w ał go do sieb ie k s.

F la ttic h i p o d a ro w a ł m u p a r ę z u p e łn ie n o w y c h b u tó w . Z b o­

ro w n ik b y ł n ad z w y c z a j u ra d o w a n y . A jeszc ze w ięcej u ra d o ­ w ał się sk o ro u sły s z a ł p o c h w a łę ks. F la ttic h a , k tó rą d ołączy ł do b u tó w : „O trzy m u jecie te p ię k n e b u ty d lateg o, że ta k p il­

n ie i su m ie n n ie chodzicie do k ościo ła . . A le ja k ż e zrzed ła jeg o m ina, g d y k s. F la ttic h ciąg n ą ł d a l e j : „O trzy m u jecie te n p ię k n y d a r poto, a b y śc ie nie b y li z u p e łn ie p o szk o d o w an i. I ta k ża d n eg o p o ż y tk u dla d u s z y sw ej i s e rc a nie w y n o sicie z k o ś ­ cioła do dom u. Dla teg o te ż m y śla łe m sob ie, że w am w y n a g ro d z ę p rz e z te b u ty n o w e te b u ty , k tó re zd zieracie b e z u ż y ­ te c z n ie co n ied zie lę . . .”

In n y m ra z e m p rz y p ro w a d z ił do k siędza w ó jt sw eg o sy n a na w y c h o w a n ie , p rz e d s ta w ia ją c m u go ja k o n icp o n ia, z k tó r e ­ go nic d o b re g o n ie ch c e w y ró ść . „P ow iedzcie m i, w ójcie — z a p y ta ł ks. F la ttic h — cóż to d o b re g o u c z y n iliśc ie ju ż do tej p o r y dla n ie g o ? " — " W y g a rb o w a łe m m u już w iele r a z y s k ó ­ rę , a le to nic n ie pom aga* — o d rz e k ł z a p y ta n y . — „Co d a ­ le j? " — „ P rz e z k ilk a dn i siedział z a m k n ię ty w k o m o rze , ale b ez r e z u lta tu " . — „C o dalej ? “ — p y ta k siąd z. „N ie dałem jeść.... m u siał głodow ać, a le i to n ie p o m o g ło 14. — „Co dalej?“

„A leż p ro sz ę k się d z a p a s to ra , czy jeszc ze m o żna b y ło coś w ięcej u c z y n ić ? P rz e c ie ż u c z y n iłe m w s z y s tk o co m o g łe m !”

„A

cz y m odliliście się już, w ójcie, za w a sz eg o s y n a ? “ — za­

p y ta ł ksiądz. „A ch co te ż k siąd z m ó w i! K tó żb y się m ógł m od­

lić za ta k ie g o h u lta ja l S zk o d a fa ty g i! W sz y stk o odbija się od niego, jak groch od ś c ia n y ”.

— ”No, d o b rz e , — o d rz e k ł k s. F la ttic h . W obec te g o ja s p ró b u ję się pom odlić z nim ra z e m i dla n ie g o ”.

T a k się też i stało, a z s y n a w ó jto w eg o stał się w k ró tc e in n y człow iek.