• Nie Znaleziono Wyników

( s z c z y p t a z p i e p r z n i c z k i d a n t e j s k i e j ) P rz e z e m n ie d ro g a do m a łż e ń stw a g ro d u ;

R o ztaczam flirtu c z a ru ją c e w dzięki, N ajpew n iej zaś p ro w a d z ą do ro zw o d u . Z ac h łan n ej chęci u ż y w a n ia d zięk i, U g ru n to w a n e p ły tk o śc ią w sw y m b y cie, Z u łu d y , z n u d y w y s k o c z y ła m rę k i.

Z a b a w ą tu i p rz y je m n o stk ą ży cie, D aleki k ry z y s , n ęd z a, b ez ro b o c ie , Na d ro g ę w ą sk ą te ż tu n ie zbłądzicie, Nie za p rz e d a c ie się su ro w e j c n o c ie ! T ak o w e w ieści g ło szą w k rą g c h o rałem Nad b ra m ą gło sk i p ro m ie n ią c e w złocie.

I ja ciek a w ie n a p is te n cz y ta łem , Aż oto m n o g i tłu m , g ło w a n a g łow ie, P o tę ż n y m w ejście w koło ścisn ął w ałem . Z jeżdżają s tro jn e p a n ie i p an o w ie

W p rz e p y s z n y c h stro ja c h , w b la sk a c h sw ej go dn ości, N ad o b n e c ó ry , p rz y s to jn i sy n o w ie.

I lu d zie s z a rz y jaw ią się i p ro śc i

Z w a rsz ta tó w , fa b ry k , k o sz a r, h u t i sk lep ó w B y ta k ż e nieco lizn ąć tej św ietn o ści.

Z d ążają lu d zie z pó l, od p łu g ó w , cep ów , Ze s z k o ln y c h ław m k n ą w a rtk o w ied z y s y n y , Co n a u k b e z m ia r k ła d ą do cz ere p ó w .

T rz a w szacie g o d n ej w e jść do cu d - k ra in y , P o w szed n io ść strz e p a ć k u rz u , słom i p le w y , I zm y ć się z b ru d ó w g re k i i ła c in y .

W p y n ą łe m ju ż do w n ę trz a , m o iś c ie w y ! M y z y k a rz n ie , do ta ń c a sta ją p a r y Od ró ż k ra śn ie jsz e i s tro jn ie jsz e d ziew y . W m łod zień ca się p rz e d z ie rz g a n a w e t s ta ry . Z młodzieńczą w szyscy werwą i w zapale Uroków dziwnych pełne gonią mary.

— 109 —

1 co raz b a rw n ie j, ja śn ie j i w sp an ia le j C za ro w n a w stęg a , w ijąc się w p rz e s trz e n i, Zda się w b e z k re só w u la ty w a ć dale, Od ty c h jasn o ści w o czach m i się m ieni;

W ięc p a trz ę w dół. G zy to z w ie rz y n ę m no gą O glądam co w ciąż p rz e w ra c a się, ż e n ie ? C zy za b łąd ziłem tu do z o o lo g u ?

L u b te ż za w ita ł S am so n w n a sz e s tro n y , Co z F ilisty n ó w zm ag ał się załogą, N a c h w y ta ł liszek , zw iązał im o g o n y I p u ścił je na F ilisty ń sk ie ła n y

Z p ra ż ą c y m o g n iem żag w i z a p a lo n y c h ? A ch, to n ó g z w in n y c h i o b ro tn y c h ta n y . P o d n o szę oczy; znów dziw n ie p o ję ty .

C zy to ró j pszczó ł ? O nie, to liczb tu m a n y , Co h u rm e m p o rz u c iw sz y s z k o ln e s p rz ę ty I siad łszy n a ra m io n a c h , ta k się roją;

T o g ło w y w g ó rz e w idzę, to zn ó w p ię ty . W idziadła d ziw n e w oczach mi się dw oją;

K ra in a ja k a ś to n iesam o w ita, G o rą czk o w eg o p e łn a n ie p o k o ju . W u ro cze b la sk i c z a rn a noc spo w ita, M igocąc, m am iąc w d z ię czn ie i w esoło;

0 ją d ro d w u z n a c z n ik ó w się nie p y t a j ! Z ap a ln y p rą d , w ijący się w około D a le k o p o za ta m y się ro z le w a,

Za słu p y , k tó re m ó w ią : Nie cud zołóż!

N a b o żn e p ie n ie se rc a n ie ro z g rz e w a , T u n ie n ap o isz s p ra g n io n e g o du ch a, P o c ie c h y w k rz y ż u się tu nie s p o d z ie w a j!

Nie zn ajd zie tu p r z y tu łk u k o rn a sk ru c h a , N ie w ejdzie d zieln o ść, ni o fia rn a m iło ś ć ! Dla w ieści z n ieb io s to k ra in a g łu ch a.

Ze z b o re m w ie rn y c h o b ca tu zaży ło ść, G dzie d u c h w sz e c h w ła d n y cz asu zn ik o m eg o 1 dn i d zisiejszy c h zg n iło ść i opiłość.

N ie znać tu śladów D ucha C h ry s tu so w e g o , Ł ask ieg o , D a m b ro w sk ieg o , n i O ttona Ni ty c h , co do ś w ie tla n y c h celów b iegą.

C ud z m a rtw y c h w s ta n ia tu się n ie dok on ał, N ie m n o żą się O jc z y z n y tu za so b y ,

P o tę g a , sław a, g ra n ic jej o b ro n a .

110

-U ro sn ą zato k lę s k i, bied y , g ro b y

I ja k to b y ło n ie g d y ś w d a w n y c h czasach , Do h a ń b y ła tw a d ro g a i ch u d o b y .

Na nic n ie dbając, dalej w s z y stk o h asa, C h o ćb y zg in ęło w s z y stk o i p rz e p a d ło ,

M łodzieńcza cz y sto ść, szczęście, zd ro w ie, k ra s a . W p a ra d z ie p aw ia b ły s z c z y — c z u p irad ło ,

Co ch ce p o u cz ać w sz y s tk ie za cn e p an ie, Że m ają słu ż y ć stro jo m za w ieszadło.

\

Że cnej n ie w ia s ty p ie rw s z y m je s t za d an iem P a zn o k c ie , lica, w a rg i sw e m alow ać,

P rz e z d zień się w y leg iw a ć n a ta p c z a n ie , P rz e z noc b alo w ać, b aw ić się, flirto w ać;

P ro sta c z ą p ra c ą b a b ra ć się nie w iele, B roń B oże, p ra ć , c e ro w ać , lu b g o to w a ć ! L ec z m ato łk o w i szczęście w n e t się zm iele, Co w tak iej u to p iw s z y sw oje o czy , W lecze się za nią, ja k b y m o k re cielę.

0 s y n u Ś ląsk iej ziem i sw ej u r o c z e j!

G dy z a p rz e sz się dla tak iej o jcó w w ia ry T o n ie c h ż e już z ro z p a c z y w w odę sk o czę!

Nie b ard zo w d zięczn e b ęd ą te o fia ry . C h o ćb y ś się nie w iem ja k o b ra c a ł, w iercił, W tan ec zn y m tru d z ie żadnej n ie zn a ł m ia ry , Na sz c z y ty się w sp in ając „O ślej P e r c i ”, Z p rz e s y tu zg in ąć m ożesz, o ra z z nu dó w . L ecz ce lu nie o się g u ie sz ni do śm ie rc i!

Nie b ędzie z y s k u w iele z ta k ic h tru d ó w , C h o ćb y ta n c e rz e p ó ł św iata p rz e g n a li, Bo m a ra m a rą , u łu d a u łu d ą.

A g d y na n u d y te n i ów się żali,

P rz e b ie g a T ek ia, p lo te k w sz e c h m istrz y n i, Pod k o tłem w ielkim ju ż się o g ień pali.

W ielk i się ro z g w a r, o ż y w ie n ie czyni;

W a rz e c h ę Tekla w k ła d a ju ż do k o t ł a : T e n w p ad ł do d łu g ó w , ta m te n zaś się żeni.

Z całeg o m iasta doń p lo tecz k i zm iotła.

W n e t się te ż salw a śm iech u o d ezw ała 1 p ie rz c h ła n u d a , k tó ra w s z y stk ic h g niotła, T a n e c z n a w stęg a jak o ś się u rw a ła .

C zar p ry s n ą ł, znów s z a rz y z n a się ro z śc ie la I rz e c z y w isto ść znów z a p an o w a ła .

,3

J u ż św it p o ra n n y c z a rn ą noc w y b ie la . C zy te ż te k w ia ty , ja k k o s ą po d cięte, O żyw i d u c h tę ż y z n y i w e s e la ?

C zy w se rc a c h g ó rę w e zm ą w z lo ty ś w ię te ? C zy b o h a te ró w zrodzi noc b alo w a ?

N ie p e w n y w z ro k , u b ra n ia m o d n e zm ięte, K ro k ch w ie jn y , w d u s z y n iesm ak , boli g ło w a, Z o sta ły kolce, a o p a d ły róże;

J a n a to już n ie rz e k ę an i słow a.

Cóż n a to rz e k n ie s z T y , m ój d o b ry B oże ?

„Występuję z kościoła"

P e w ie n d y re k to r w ielk iej fa b ry k i p o d y k to w a ł sw ej s e k r e ­ ta rc e o statn i z trz y d z ie s tu listów . G dy s k o ń c z y ł, n ie u stał lecz b y ł g łę b o k o z a m y ślo n y z czego b y ło m o żn a w n io sk o w ać że n a d czem ś p o w a ż n ie rozw aża.

W reszc ie u p rz y to m n ił so b ie, co c h c e p o d y k to w a ć i rz e k ł:

„ p ro sz ę P an i, n ap isać jesz c z e je d e n p r y w a tn y list, ale p rz e z k a lk ę " i zaczął d y re k to r:

„Do e w a n g e lic k ie g o U rz ęd u p a ra fia ln e g o ” „N iniejszym zg łasz am sw e w y stą p ie n ie z kościoła."

T ak b rz m ia ła tre ś ć listu. S e k re ta rk a , choć ju ż od w c z e ­ sn eg o r a n a p ra c o w a ła , c h ę tn ie z a b ra ła się do p isa n ia jeszcze teg o listu , lecz g d y się dow ied ziała o tre ś c i jego , s tru c h la ła , a rę c e d rż e ć z a c z ę ły i o d m ó w iły p o słu sz e ń stw a .

D laczego P a n i n ie p i s z e ? z a p y ta ł d y re k to r . W glosie zaś jeg o zn ać b y ło p o d n ie c e n ie i ziry to w a n ie choć naogó ł sw y c h p o d w ła d n y c h tra k to w a ł u p rz e jm ie . C zyż P a n i jest ju ż ta k zm ęczo n a ?

Z a p rz e c z y ła głow ą a g d y z a u w a ż y ła , że d y r e k to r ocze ■ k u je od n iej odpow iedzi, z d o b y ła się n a od w ag ę i rz e k ła : „ B a r­

dzo p r z e p r a s z a m ; je ste m P a ń s k ą s e k r e ta r k ą i m oim o b o w ią z ­ kiem je s t w y k o n a ć w sz y stk o , co mi P a n ro z k a ż e , ale ....

Co z n a c z y „ale" z a p y ta ł z n ie c ie rp liw io n y i s p o jrz a ł na z e g a re k . M usim y b y ć z a ra z gotow i, bo m i się śp ie sz y i jest ju ż w ieczór.

P rz e p ra sz a m P a n a d y re k to ra , ale p ro s z ę m i pozw olić na z ro b ie n ie m ałej uw agi.

- 112

-S ły sz ą c to, sp o jrza ł n a nią i z a u w a ż y ł, że je s t b ard zo zm iesz an a, a le i p e łn a dziw n ej pow ag i. P ro s z ę m ów ić, o d rz ek ł i c z ek ał ciek aw , co m u s e k r e ta rk a pow ie.

P a n chce w y stą p ić z k ościoła, lecz to je st niem ożliw e;

P a n teg o n ie m oże n c z y n ić . Z re sz tą dlaczeg o P a n ch c e w y ­ s tą p ić ? Co P a n a do te g o s k ło n iło ?

P o w ied ziała to ta k d e lik a tn ie i p o w a żn ie, że z u w a g ą s łu ­ c h a ł teg o , co m ów iła. R ó w n o cz eśn ie czu ł, że s e k r e ta r k a z a s łu ­ g u je n a to, b y jej nie w y k p ić , lecz ją rz ecz o w o p o tra k to w a ć . P ro sz ę sp o jrz e ć — rz e k ł — oto n a k a z p ła tn ic z y z u r z ę ­ du p a ra fia ln e g o , k tó r y żąda o d em n ie p o d a tk u k o ścieln e g o . J e s ­ tem z za sad y p rz e c iw n y w y d a w a n iu p ie n ię d z y , za k tó re nic się n ie o trz y m u je . J e ś li w y d a ję p ien iąd z e, m u szę coś za to o trz y m a ć a kościół nic m i nie daje.... A le jak że ż m oże p an d y re k to r m ów ić o w zajem n o ści, g d y chodzi o w e w n ę trz n e s p r a w y ! A z re s z tą m u si się k ościół u trz y m a ć p r z y ży c iu , b y m ógł o n d ziałać i sp ełn iać sw e zadan ie.

D y re k to r w z ru s z y ł ra m io n a m i i o d r z e k ł : J a działalności ko ścio ła n ie p o trz e b u ję i w o g ó le niczego od n ieg o nie żądam . Je d n y m sło w em nie ^potrzebuję g o , je s t m i z u p e łn ie z b y te c z ­ n y m .

K iedy P a n , P a n ie d y re k to rz e , b y ł o sta tn io n a n a b o ż e ń s­

tw ie ?

P rz y m ej k o n firm a c ji — o d rz e k ł zd ziw io n y . Mógł się p rz y - te m p o g n iew a ć n a sw ą s e k r e ta rk ę , iż z a s y p y w a ła go p y ta n ia ­ m i, >jak ja k ie g o ś ucznia, lecz w jej oczach ja śn ia ł dziw ny b la sk , k tó r y zm u szał go do o d p o w iad a n ia n a za d a w a n e p y ­ ta n ia .

P a n ie d y re k to rz e , rz e k ła , p o k o rn ie lecz d o b itn ie — sk o­

ro P a n nie b y ł ta k dłu g o w ko ściele, jak że ż m oże P a n mówić i w y ro k o w a ć o jeg o w a rto śc i i b e z w a rto śc i ?

O d rz u cam kościół — o d rz e k ł — lecz w ia rę m ogę p o sia ­ dać i zach o w ać.

A leż P a n ży je, o d p ow iedziała z w y p ie k a m i n a p oliczkach ta k ż e dziś jeszc ze re lig ijn e m i w iadom ościam i, n a b y te m i w szk o ­ le, w k o ściele i n a n a u c e k o n firm a c y jn e j. J a k ie ż b y m ógł Pan po sw y m w y stą p ie n iu z k o ścio ła jeszcze się m odlić, b y nie z a k ra d ła się do s e rc a m y ś l — k o rz y s ta m z teg o co in n i p ie­

lę g n u ją i u trz y m u ją .

J a k P an i śm ie ta k m ó w ić! zaw ołał o b u rz o n y .

S e k re ta rk a n ie d ała się je d n a k m im o w y b u c h u o b u rz e­

n ia d y re k to r a w y p ro w a d z ić z ró w n o w a g i i c ią g n ę ła dalej: P an d y r e k to r o d rz u c a kościół, k tó re g o n ie zn a , b o o b aw ia się cię­

ża ró w , k tó re n ie są dla P a n a n a w e t o fiarą, a k tó re kościół m usi n a s w y c h czło n k ó w n a k ła d a ć , a b y św ia tu zach o w ać w ia­

rę . A p rz e c ie ż z tej w ia ry p ły n ie n a jw ię k sz a siła dla p ań sk ich p ra c o w n ik ó w , k tó ra im p o m ag a s p e łn ić ich ob o w iązk i su m ien ­ n ie i rz e te ln ie .

J e ż e li ch c esz k u p ić n a jle p sz e a tan io u b ra n ia m ęsk ie, d ziec in n e o ra z p łaszc ze i

Uplonu

m u n d u rk i s z k o l n e - w s t ą p

do sk le p u CIESZYN - S ta ry T arg 10

D y re k to r u d e rz a ją c palcam i o stó ł o d rz ek ł, to je st s p r a ­ w a m oich p ra co w n ik ó w , k tó r y c h n a ty c h m ia st w y rz u c ę , jeśli nie b ę d ą uczciw y m i. Na ty m ro z m o w a n a chw ilę się u rw a ła.

S e k re ta rk a je d n a k nie z re z y g n o w a ła z d a lsz y c h w y sił­

ków , b y sw eg o d y re k to r a p rz e k o n a ć , iż n ie p o w in ie n z k o ś ­ cioła w y stę p o w a ć . P o ta rłs z y rę k ą czoło i p a trz ą c w o czy d y ­ re k to ra , rz e k ła , b y ło b y to dla m n ie czem ś stra s z n y m do p o ­ m y śle n ia , choć jestem obcą, że s y n p a ń s k i n ie o trz y m a łb y n a d ro g ę ży cia teg o n ajle p sz e g o , co go m oże w e sp rz e ć w ciężkich w a lk a c h , b y się nie za ch w iał i n ie u p ad ł, w ia ry , k tó ra w k o ś­

ciele m a sw e o parcie....

b ło w a te w y w a rły na d y re k to r z e g łę b o k ie w ra żen ie . S k ło ­ nił głow ę i m ilczał. M ilczała i s e k re ta rk a , lecz w se rc u jej b y ła rad o ść, iż m ogła d y re k to ro w i pow iedzieć, co m y śli i czuje.

S k ąd że P an i, o dezw ał się d y re k to r, p rz y c h o d z i do tego , iż ta k staje w o b ro n ie kościoła i ta k za nim się u jm u je r*

Na to o d rz e k ła s z c z e r z e : S taw iam się za nim , p on iew aż an i na ch w ilę n ie m ogę go z m ego ży cia w y k re ś lić , g d y ż w ie­

le m em u kościołow i zaw dzięczam , w iele o n m i dał.

A cóż m u to ta k ie g o P a n i z a w d z ię c z a ? M ożna się do­

w ie d z ie ć ? . .

O w szem , choć łączą się z ty m p r z y k r e w sp o m n ien ia.

D oznałam k ie d y ś w ielk ieg o zaw odu. B ył o n dla m n ie ta k d o ­ tk liw y m , że p o sta n o w iła m z ży c ie m za k o ń czy ć . Ale g d y p rz e c h o ­ dziłam koło kościoła, w d rodze n a m iejsce, g d zie sam obojstw o p o p ełn ić za m ierzałam , doleciał do m y ch u sz u śp iew , z g ro m a ­ d zo n y c h w k o ściele ludzi. Ś p iew te n ta k m n ie p o ru s z y ł, ze zd e cy d o w a ła m się w stąp ić n a ch w ilę do k o ścio ła. L ecz gd y m p r/.e stą p iła p ró g kościoła, śp iew u m ilk ł, a n a a m b o n ie ro zleg ł się głos p a s to ra , k tó ry k a z a ł o B ogu, k tó r y je st m iłością, u - cieczką, ra tu n k ie m i pom ocą, o B ogu, k tó r y czło w iek a w y p ro ­ w a d za z n a jtru d n ie jsz e g o p o ło żen ia i n a jg o rsz ej sy tu a c ji, jeże i m u ty lk o się u fa i n a nim sp o leg a. S łow a te b y ły dla m nie uk ojen iem , b y ły ty m , cz y m są k ro p le d esz czu dla spieczonej sło ń cem ziem i. O p uściłam ko śció ł, lecz za m ia r o sam o b ó jstw ie p o sze d ł za siódm ą g ó rę . P o sta n o w iłam B ogu za u fać w w ierze, że m ię z m o jeg o p o ło żen ia w y p ro w a d z i. I rz e c z y w iśc ie w y ­ pro w a d ził, za co m u szc z e rz e d zięk u ję .

D y re k to r słu ch ał tej h isto rii z w ie lk ą u w a g ą, a g d y d łu ż sz y czas m ilczał, s e k r e ta r k a o śm ielo n a m ilczen iem , c ią g n ę ­ ła d a le j: P a n ie d y re k to rz e , p ro s z ę mi w y b a c z y ć , ale ja m e m ogę zro zu m ieć ja k , ta k i m ą d ry człow iek , jak o je st Pan, mo że p rz ech o d z ić m im o o b o k te g o n ajle p sz e g o , co n am Bog m o­

że dać i chce dać, t. j. o b o k w ia ry tk w iące j w spo łeczn o ści

ty c h w sz y stk ic h , k tó rz y k o śció ł stan o w ią. Nie m ó w iłab y m o ty m w s z y stk ie m lecz cho dzi m i o p a n a d y re k to r a i jego dziecko. N ie p o w in n o ono b y ć n iesz c z ę śliw y m d lateg o, że je ­ go ojciec p o p e łn ił k ie d y ś fa łs z y w y k ro k .

D y re k to r p o d n ió sł się ze sw eg o fo telu i p rz e sz e d ł w iel- kiem i k ro k a m i p rz e z b iu ro , k ieru ją c się k u o k n u , p r z y k tó ­ r y m sta n ą w sz y , długo p a trz a ł n a sz e ro k i św iat. Po długiej chw ili sięg n ął po k a p e lu s z i p łaszc z i sk ie ro w a ł się do w y jś ­ cia, m ów iąc — m a p a n i słuszn ość.

B ędąc ju ż p r z y sa m y c h d rz w iach , zaw rócił, p o d sze d ł do sw ej s e k r e ta rk i i u śc isn ą w sz y jej r ę k ę rz e k ł, se rd e c z n ie d z ię ­ k u ję. Z kościo ła n ie w y s tę p u ję .

Kot.

K tóż z n a s nie zn a i nie lu b i teg o m iłego zw ie rzą tk a . Z w łaszcza m ałe k o tk i, ja k ie to m iłe stw o rz o n k a , k ie d y ro z w e ­ selają n a s sw y m i za b aw a m i i h arcam i. W iem y , że zw ie rzę ta , p o d o b n ie ja k i lu d zie m ają sw o je d zieje, p rz e ło m y , u p ad k i, w ę d ró w k i. K ot p rz y s z e d ł z E g ip tu do G recji i R zy m u, i stąd ro z p o w sz e c h n ił się po całej E u ro p ie . O jczyzn ą n asz eg o k o ta dom ow ego je s t A fry k a . W o d leg ły ch w iek a ch , bo ju ż około 2000 la t p rz d C hr. czczono w E g ip cie k o ty , jak o zw ie rzę ta św ięte. Za zabicie k o ta g ro z iła k a r a śm ierci.

R o zp o w sz ech n ien ie się k o ta, jak o z w ie rzę cia dom ow ego, w E u ro p ie je s t sto su n k o w o p ó źn e . G re c y zn ali kota — lecz b y ł dla n ich o k az em o b cy m , rz ad k im . Kot ro z p o w sz e c h n ił się w E u ro p ie d o p iero w czasach A le k s a n d ra W ielkiego w G recji, a w I w ie k u p o C hr. w e W łoszech . P rz e d te m ro lę k o ta d o ­ m ow eg o sp e łn ia ła u s ta ro ż y tn y c h łasica dom ow a i w ąż d o m o ­ w y . A le an i łasica, an i w ąż n ie u m ia ły się p rz y z w y c z a ić cał­

kow icie do ludzi, k o t je p rz e w y ż s z a ł pod k a ż d y m w zgęd em . P o w sz e c h n y m ło w cą m y s z y i k re tó w s ta ł się k o t d o p iero od II - V w ie k u p o C hr. G dy p rz y w ę d ro w a ły s z c z u ry z [Azji M niejszej i R osji (X II w iek) k o t b y ł n ie z b ę d n y w ca łe j E u ro p ie .