• Nie Znaleziono Wyników

Filozofia braku w nowym integracyjnym rozumieniu komplementaryzmu płci 21

Spróbujmy podjąć refleksję nad naturą braku. Istota owego braku ma niejako podwójny charakter. Ja – kobieta, ja – mężczyzna czuję w sobie pewien niedosta‑

tek, stąd rodzi się potrzeba jego wypełnienia. Tęsknota za czymś, czego nie mam, chęć zaspokojenia tej pustki, którą w sobie czuję. W człowieku, kobiecie lub mężczyźnie, tkwi jakieś przeświadczenie, że wypełnienie tej pustki będzie źródłem szczęścia22. Jest jeszcze druga strona owego braku. Tam, gdzie u mnie jest brak, u drugiego jest pewne bogactwo – obfitość, coś specyficznie innego.

Pojmujemy naturę owego braku w sposób nie ścisły, ale żywotny, który ujawnia się z całym dynamizmem dopiero w relacji między płciami23.

21 Pozytywne, otwarte nastawienie osób różnej płci w relacji prowadzi do jej rozwoju. Kom‑

plementaryzm w  zarysowywanej tu formule zdecydowanie sugeruje takie nastawienie. O  tym, że niezakłamane, szczere podejście do partnera (partnerki) w  związku przynosi pozytywne dla niego efekty, pisało wielu. Na przykład David Field, który opisuje rodzinę związków zacho‑

wującą równowagę między potrzebą indywidualności a potrzebą relacji. Małżonkowie z jednej strony czują się sobą, ale z drugiej strony potrafią być na tyle prospołeczni i spolegliwi, że utrzymu‑

ją harmonię w całym systemie rodzinnym. Między małżonkami istnieje silna więź emocjonalna, przy jednoczesnym wzajemnym poszanowaniu praw, potrzeb i indywidualności partnera. Mąż i żona współpracują z sobą i udzielają sobie pomocy, dostosowują się do okoliczności, wymie‑

niają się rolami i zadaniami. Rodzina związków jest otwarta na kontakty z innymi ludźmi, ale potrafi nie dopuszczać do wnętrza rodziny nieakceptowanych wartości. Komunikacja w rodzinie związków jest otwarta, każdy ma prawo powiedzieć to, co myśli, co czuje, nie oznacza to jednak braku dyscypliny i  nadmiernego liberalizmu. Zob. D. Field: Osobowości rodzinne. Warszawa:

Logos, 1996 – podaję za: D. Pankowska: Wychowanie a role płciowe. Gdańsk: GWP, 2005, s. 140–

142.Cechy te mogą charakteryzować relacje oparte na komplementarnym podejściu do płci.

Jednak w komplementarnym modelu relacji między płciami zakłada się o wiele głębsze współist‑

nienie z sobą (w sobie), które daje nową jakość nie tylko pełnionych ról i zadań, lecz także myśle‑

nia, interpretowania świata. W rodzinie związków chodzi raczej o rodzaj umowy, która została zawarta między ludźmi związanymi z sobą emocjonalnie. Umowa ta pozwala im sprawnie funk‑

cjonować w systemie rodzinnym. Natomiast integracja, która jest wpisana w przedstawiany tu komplementaryzm, ma doprowadzić do rodzaju twórczego zjednoczenia na bazie owej specyfiki płciowej.

22 Odczucie tego braku niewątpliwie wypływa właśnie z istoty popędu seksualnego.

23 Oczywiście komplementaryzm z całym przekonaniem zakłada różnice płciowe: biologicz‑

ne i psychiczne. Niemniej ta nowa jakość kontaktu, komunikacji, która wynika z owej różnicy płciowej, w sposób kreatywny kształtuje się dopiero we wzajemnym kontakcie.

Dwie osoby: kobieta i mężczyzna, zbliżają się do siebie – nawiązuje się między nimi relacja: komunikacja, wzajemne bycie z sobą, trwanie w swojej obecności.

Jak pisze Dietrich von Hildebrand:

[…] to więcej niż być twarzą w twarz, ramię w ramię, to tak, jakby odmienności w naturze stanęły nagle razem, obu ta bliskość umożliwia głębszą, wewnętrzną duchową penetrację, to rzeczywisty komplementaryzm24.

Każdy z bohaterów spotkania jest osobą. Jakimś sobą, kimś, ze swoją inną cielesnością, odmienną psychiką. Niemniej w tym spotkaniu dwu osób (o różnej cielesności, psychice i intelekcie) to, co płciowe, jest ważną okolicznością roz‑

woju relacji25. Ta odmienność bez wątpienia była przyczynkiem do odrębnych doświadczeń. Nie tylko dlatego, że jest odróżniana społecznie, lecz także dlatego, że stanowi podłoże odmiennych doznań, co musi nieść z sobą pewną różnicę w spostrzeganiu świata, w widzeniu rzeczywistości26. Można założyć, że owe doznania są wspólne wszystkim kobietom, są wspólne wszystkim mężczyznom, jednak tylko w pewnym stopniu, na biologię przeżyć nakłada się bowiem wiele innych doświadczeń, a także cechy genetyczne, temperament, rodzina, szkoła, przyjaciele itd. Zatem ta wspólność może być definiowana tylko bardzo ogólnie i zawsze w tej cielesnej czy psychicznej wspólności znajdzie się miejsce na wyłom, na inność, na różnice27. Zatem w relacji jawi się pewien brak, jest on do końca nieuchwytny i nie ma konotacji negatywnej. Przeciwnie, ma wyraźnie konotację pozytywną. Ten brak sprawia, że to, czego nie dane mi było samemu przeżyć, zrozumieć, doświadczyć, przyciąga mnie do ciebie. Kobietę do mężczyzny, mężczyznę do kobiety28. To, czego nie jestem w  stanie zobaczyć, przyswoić,

24 D. von Hildebrand: Man and woman. Love and meaning of intimacy. Manchester: Sophia Press, 1992, s. 91 (przekład własny).

25 W. Eichelberger wyraził kontekst osoby i płci w następujący sposób: „Na poziomie formy różnimy się, różnimy się pięknie i mamy święte prawo się różnić. Na tej różnicy polega trwanie i urok tego świata. Nie różnimy się natomiast w wymiarze duchowym, który – jak wiadomo – jed‑

noczy wszystkich i wszystko. Jesteśmy jak dwie różne gałęzie wyrastające z jednego pnia”. Męski świat się sypie. [Rozmowa z Wojciechem Eichelbergerem]. „Przegląd” 2003, nr 16, s. 15. Zob. rów‑

nież: W. Eichelberger: Kobieta bez winy i wstydu. Warszawa: Wydawnictwo „Do”–Marek Ryćko, 1997; Idem: Elementarz dla kobiety i mężczyzny. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2002; Idem:

Mężczyzna też człowiek. Warszawa: Drzewo Babel, 2003.

26 Hildebrand konkludował, że tego rodzaju komplementaryzm w relacji osób może zaist‑

nieć tylko między kobietą a mężczyzną, właśnie z uwagi na ową odmienność. Ta odmienność daje możliwość na większą ścisłość w relacji. Można wnioskować, że te różnice w ujęciu Hildebranda dają niezwykłą pożywkę dla rozwoju osoby. Por. D. von Hildebrand: Marriage. The mystery of faithfull love. Manchester: Sophia Institute Press, 1991.

27 Z tego, że w owej wspólności – myśl powtórzona – jest miejsce na wyłom, na różnicę, wyni‑

ka słabość fractional complementarity.

28 Oczywiście, aby wyrazić konsekwencję takiego myślenia, trzeba dopowiedzieć, że w pew‑

nym stopniu tak rozumiany brak może występować w każdej relacji osób. Niemniej gdy relacje różnicuje płeć, brak ma bardziej wyrazisty rys z uwagi na tę odmienność doświadczeń właśnie z płcią związanych, na różnice płciowe.

zinterpretować, zostanie mi w  części dane w  doświadczeniu drugiego. Brak poszerza pole doświadczeń, przeżyć, zrozumień, emocji. W pewien sposób nie‑

znane mi doświadczenia, subtelne emocje dane mi będą w drugiej osobie. Jak dowodzi Kazimierz Pospieszyl, dzięki występowaniu pewnych różnic w psychice kobiet i mężczyzn wyłaniają się niewyczerpane możliwości wzbogacania własnej psychiki, które następują w wyniku poznawania i zrozumienia psychiki przed‑

stawicieli płci przeciwnej29.

Ów brak nie umniejsza żadnej z osób – bohaterów spotkania. Każda z nich jest niepowtarzalną, niezbywalną całością. Jednak ten sam brak staje się płaszczyzną nawiązania relacji, doświadczenia, rozwoju, które nie dane byłyby na innej drodze – bo tylko na tej drodze, to, co płciowe, jest okolicznością tego doświadczenia.

W owej okoliczności doświadczenia definiuje się także natura tego braku. Dwie osoby, kobieta i mężczyzna, w integracyjnej relacji dopełniają swój byt. Kiedy wchodzą w relację interpersonalną, następuje efekt synergii, coś nowego zaczyna się dziać w każdej osobie ludzkiej30. Nie można jednak precyzyjnie opisać tego dopełnienia; jednoznacznie na okoliczność każdej takiej dopełniającej się relacji należy ją dookreślić. Pozwalamy, aby dynamicznie się rozwijała oraz dookreślała w toku jej trwania.

To wspólne trwanie w relacji kobiety i mężczyzny, trwanie, w którym róż‑

nica płciowa nakłada się na doświadczenia (otwiera także odmienną przestrzeń doświadczeń), na myślenie, emocje działanie itd., owocuje nową jakością świado‑

mości, myślenia, czucia, doznawania i działania właśnie31.

Według Kazimierza Pospieszyla, istnieje cała gama bodźców odczuwanych przez kobiety, a obojętnych dla mężczyzn, i odwrotnie32. Spotkanie we wzajemnej relacji pozwala zobaczyć rzeczywistość i jej problemy przez pryzmat zaintereso‑

wań, widzeń i upodobań osoby płci przeciwnej. Ukazują się wtedy kobiecie lub mężczyźnie nowe, dotąd nieznane punkty odniesienia. To novum, które jawi się w spotkaniu, pozwala świat głębiej poznać, przeżyć i zinterpretować. To, co nowe, jest źródłem zadziwienia, zdumienia, przed osobą ukazuje się odmienny kontekst.

Ten odmienny kontekst, np. męskości w połączeniu z kontekstem kobiecości (lub odwrotnie), może prowadzić właśnie do reinterpretacji przyjętych rozumień, oglądów. Dochodzi do zetknięcia dwu bogactw, a mechanizmem zejścia się jest

29 Por. K. Pospieszyl: Psychologia kobiety. Warszawa: PWN, 1978.

30 Zob. P. A llen: Man–woman complementarity…, s. 95.

31 Nie tylko możliwość takiej integracji, lecz także jej potrzebę odkrywają niektórzy autorzy.

Na przykład Wilfried Wieck pisze (co już było cytowane): „Potrzebujemy poszerzonej o wiedzę feministyczną znajomości człowieka, samego widzenia mężczyzny […]. W patriarchalnym społe‑

czeństwie kobiety i mężczyźni zupełnie odmiennie żyją i czują. Każda psychologia powinna być opracowana podwójnie, każde zjawisko psychiczne czeka na kobiecą i męską wersję i interpreta‑

cję”. W. Wieck: Mężczyzna pozwala kochać. Głód kobiety. Tłum. A. Kilijańczyk. Warszawa:

KIW, 1993, s. 73.

32 Zob. K. Pospieszyl: Psychologia kobiety…

właśnie odczucie braku, a może bardziej intuicja pchająca dwie osoby różnej płci ku sobie. W pojęciu intuicji nie mieści się świadomość braku, raczej przeczucie, że ów brak jest, i antycypacja jakiejś pełni.

Jednocześnie poruszane są w  drugiej osobie pokłady możliwości, które tylko w tej płciowej integracji poruszane być mogą. Spotkanie płci pozwala wydobyć te psychiczne potencjały, które dotąd były niejako uśpione. Tu już nie chodzi o powołanie nowej jakości rodzącej się w wyniku spotkania, raczej mowa o budzeniu pokładów, które w potencji istnieją, ale które rozwinąć się mogą tylko w zetknięciu się płci. Podobnego przeżycia doznają często kobiety, kiedy przychodzi na świat ich pierwsze dziecko. Budzi się w nich wrażliwość, skłonność do ofiary, tkliwość, których dotąd u siebie nie podejrzewały. A bez wątpienia wrażliwość ta, skłonność do ofiary czy tkliwość już wcześniej tkwiły w psychice jako potencjał. Dopiero odpowiedni bodziec – dziecko – mógł go wyzwolić w aktywną energię, która znalazła odzwierciedlenie w działaniu. Jak wnosi Pospieszyl, natura stwarza jedynie pewne możliwości w psychice przed‑

stawicieli obu płci, możliwości te – podobnie jak zdeterminowane przez nie talenty i uzdolnienia – pragną się rozwinąć dzięki odpowiedniemu ćwiczeniu.

To, co w drugim, ulega wydobyciu, wzmocnieniu33. Brak zatem może być także definiowany przez nieobecność katalizatora wyzwalającego pewne możliwo‑

ści. Katalizatorem jest wyzwalająca obecność drugiej osoby, potencji, która w niej tkwi. Można pokusić się o wniosek, że w tej wzajemnej relacji płciowej w sposób bardziej wyrazisty każda z osób odkrywa również własną tożsamość, to, kim jest, to, co czuje, to, jak myśli. Czasami brak stanowi odpowiednie naświetlenie, które pozwala jaskrawiej, wyraziściej, przejrzyściej, dobitniej zobaczyć siebie. Dopiero spotkanie z drugą płcią, różną w swej odmienności, prześwietla tożsamość, jakby wyjaskrawia to, co dotąd było zakryte. Rozmiar integracji, którego mogą doświadczyć osoby w komplementarnej relacji, mieści się w formule: 1 + 1 = 334. Formuła ta podkreśla efekt integracji osób różnej płci, nową jakość doświadczeń, przeżyć, rozumień siebie i rzeczywistości. Po części ową nową jakość oddają wypowiedzi małżonków z przeprowadzonych wywiadów:

P. [mąż]: […] Dzięki A. zmieniło się moje wyobrażenie. […] doceniam sobie bardzo niezależność […]. A. mi pokazała, że to jest w porządku, że ja mogę wyrazić, że też coś chcę. […] A teraz uczę się tego, jak żyć bez kontekstu. Ja naprawdę zawsze czułem się zagrożony niezależnością drugiej osoby […]. Teraz to rodzi pozytywne uczucia. Wystarczy świado‑

mość, że mogę podjąć sam decyzję, o życiu zawodowym […].

33 O zjawisku rezonansu pisałam już w rozdziale poświęconym interpretacji pojęć (s. 44–45).

34 P. A llen: Man–woman complementarity…, s. 95.

A. [żona]: Przy P. nauczyłam się być bardziej asertywna i to się przeniosło na całe moje życie […].

przypadek III