• Nie Znaleziono Wyników

Hiszpania wobec zmian sytuacji międzynarodowej w 1942 r

Epoka Francisco Gómeza Jordany (wrzesień 1942–sierpień 1944)

4.1. Hiszpania wobec zmian sytuacji międzynarodowej w 1942 r

Objęcie sterów madryckiej dyplomacji przez hrabiego Jordanę zbiegło się w czasie z zasadniczymi zmianami na arenie międzynaro-dowej. Na oczach wszystkich wojenna fortuna zaczęła coraz wyraźniej Niemców opuszczać, czyniąc zasadnymi pytania, czy Trzecia Rzesza zdoła mimo wszystko wyjść z tego konfliktu obronną ręką. Podobnie jak pod koniec 1941 r. Wehrmacht i tym razem nie dał rady osiągnąć swych strategicznych celów metodą blitzkriegu, choć jeszcze wyraźnie górował nad wrogiem. Zamiast szybkiego rozgromienia Armii Czer-wonej przyszło Niemcom walczyć o każdy metr ziemi w Stalingradzie, który wkrótce miał stać się grobem ich nadziei. W Afryce Północnej przegrana 30 sierpnia przez generała Erwina Rommla bitwa pod Alam Halfa z oddziałami generała Bernarda Montgomery’ego znacz-nie skomplikowała plany zajęcia Egiptu i dotarcia do roponośnych pól Iraku. W dodatku sojusznicza względem Trzeciej Rzeszy Japo-nia zaczęła tracić inicjatywę na Atlantyku, gdy po serii poważnych ciosów zadanych Stanom Zjednoczonym, przyszło jej ponieść ciężkie porażki w bitwach o Midway i Guadalcanal1. Wobec coraz bardziej zwiększającego się prawdopodobieństwa, że wojna nie zostanie roz-strzygnięta szybko, Hiszpania musiała poszukać nowego scenariusza dla swojej polityki zagranicznej. Skoro dotychczasowa formuła oparta na ścisłym współdziałaniu z Niemcami zdawała się powoli wyczerpy-wać, należało określić nowe cele, które przyświecałyby hiszpańskiej dyplomacji przez najbliższe miesiące. Do tego nowego otwarcia doszło 19 września 1942 r., gdy na inauguracyjnym posiedzeniu gabinetu hrabia Jordana wygłosił swoje exposé2.

1 N. Peffer, The Far East: A Modern History, Ann Arbor 1958, s. 404.

2 Archivo del Ministerio de Asuntos Exteriores, Madrid (dalej: AMAE), Serie: Ar-chivo Renovado (dalej: R) 1370/7, Tekst wystąpienia Francisco Gómeza Jordany pod-czas posiedzenia Rady Ministrów w dniu 19 września 1942 r.

Jego treść nie pozostawia cienia wątpliwości, że zmiany, jakie Eu-ropie przyniosły ostatnie miesiące, zostały przez ministra błyskawicz-nie dostrzeżone. Swoje wystąpiebłyskawicz-nie oparł bowiem na przekonaniu, że tocząca się wojna będzie „długa” (la guerra larga) i żadna ze stron nie osiągnie tak przekonującego zwycięstwa, by być w stanie narzucić innym swoją wizję pokoju. Wielka Brytania, po najbardziej krytycz-nym dla niej 1940 r., zaczęła wyraźnie rosnąć w siłę, głównie dzięki pozyskaniu potężnych sojuszników – Związku Sowieckiego oraz Sta-nów Zjednoczonych. W katastrofę militarną Zjednoczonego Królestwa minister zdecydowanie nie wierzył, zwłaszcza że – jak przyznawał – nawet powodzenie ewentualnego niemieckiego ataku na Wyspy nie oznaczałoby jego klęski, bo Brytyjczycy byliby w stanie – tak mate-rialnie jak i moralnie – kontynuować walkę w oparciu o nieprzebrane zasoby imperium3. Tworzącą się konfigurację określał więc mianem „względnej i niedoskonałej równowagi, w której w dalszym ciągu woj-ska niemieckie posiadają ogromną przewagę, jakiej pewnie nigdy ich przeciwnicy nie będą w stanie zniwelować, ale jednocześnie nie jest to już sytuacja absolutnej dominacji, jaka miała miejsce w czerwcu 1940 r.”4

Choć Jordana był wyraźnie pod wrażeniem skali niemieckich zwy-cięstw („sensacyjnych i nieprawdopodobnych”), zdawał sobie dobrze sprawę z faktu, że Trzecia Rzesza nie zdoła zmusić swych rywali do uznania jej zwycięstwa, nawet jeśli wówczas nie brał jeszcze na poważ-nie możliwości jej porażki. Przewidywał jednak, że wobec poważ-niemożności przechylenia losów wojny na jedną z szal, konflikt znacznie się prze-dłuży, przez co prawdziwym zwycięzcą stanie się międzynarodowy ko-munizm, od dawna uznający dotknięte wojną kraje za dogodne podłoże dla swej ekspansji. Już teraz zresztą Jordana zauważał wzrastającą sympatię dla wszelkich idei lewicowych w krajach demokratycznych, będącą pokłosiem sojuszu Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych ze Związkiem Sowieckim:

W Anglii wszystko co rosyjskie jest przedmiotem gorących aplauzów: na przykład w kinie zwykła scena bitewna zdobywa znaczne owacje, gdy jej bohaterami są Rosjanie, a pozostaje prawie niezauważona, gdy są nimi Anglicy. Atmosfera

sym-3 Przekonanie o niezwyciężoności Wielkiej Brytanii było dość charakterystyczne dla hiszpańskich polityków tamtej doby. Już w październiku 1940 r. podczas spotkania w Hendaye Franco przed samym Hitlerem wyrażał pogląd, że Londyn będzie w stanie dalej prowadzić wojnę z terytorium Kanady. S. Payne, Franco and Hitler. Spain, Ger-many and World War II, Yale 2008, s. 91.

4 AMAE R 1370/7, Tekst wystąpienia Francisco Gómeza Jordany podczas posie-dzenia Rady Ministrów w dniu 19 września 1942 r., s. 2.

patii do wszystkiego co rosyjskie – bez wyjątku – jest w Anglii tak duża, że nie ma nikogo, kto ośmieliłby się powiedzieć nawet drobne słowo niezgodne z tym przy-gniatającym prądem5.

Ocieplenie wizerunku Związku Sowieckiego, który w zachodnich oczach nagle z jednego z głównych zagrożeń dla liberalnych demokracji przemieniał się w cennego sojusznika, odbywało się przy zmasowanym działaniu komunistycznej propagandy. Ona zaś uzyskiwała możliwości swobodnego działania pod płaszczem zachodnich sojuszników Stalina. „Od dnia, kiedy Rosja weszła do wojny, mocarstwa anglosaskie uczy-niły wszystko, co można było sobie wyobrazić i zapewuczy-niły wszystkie możliwe udogodnienia dla propagowania doktryn komunistycznych” – stwierdzał Jordana6. Według jego szacunków, w Stanach Zjedno-czonych z organizacjami komunistycznymi bądź filokomunistycznymi związanych było około 15 mln osób, nie licząc dodatkowo dość szero-kich rzesz sympatyków. Z niemiłym zdumieniem zauważał również, że z ideami radykalnymi w tych krajach flirtują już nie tylko najniższe warstwy, ale przede wszystkim znaczna część inteligencji, burżuazji, młodzieży uniwersyteckiej czy przedstawicieli wolnych zawodów. Po-dobne tendencje zaczęły przybierać na sile w państwie Vichy, co z racji faktu posiadania wspólnej granicy miało prawo wzbudzać na Półwy-spie Iberyjskim „najgłębszy niepokój”7. Ten znaczny wzrost rusofilii na Zachodzie potwierdzały również raporty księcia Alby, który podczas swego pobytu w Londynie zauważył, że „krytykować coś z Rosji, to jak dopuścić się obrazy w bardzo złym guście”8.

Przedłużająca się wojna czyniła uzasadnionymi obawy, że proces ten będzie już tylko przybierał na sile. Takie zresztą stanowisko zajął – co w swoim wystąpieniu wymownie podkreślił hrabia Jordana – pa-pież Pius XII w swoim orędziu Urbi et Orbi, wygłoszonym na Boże Narodzenie w 1939 r. Minister przypomniał, że wówczas Ojciec Świę-ty wyraził zaniepokojenie, iż konflikt może doprowadzić do rewolucji „zdolnej zniszczyć fundamenty społeczeństw cywilizowanych i rozprze-strzenić się na wszystkie narody planety”9.

5 Ibidem, s. 3.

6 Ibidem.

7 Ibidem, s. 4.

8 Ibidem, s. 3.

9 Jordana w tym miejscu nie zacytował słów Piusa XII, a jedynie je sparafrazował. W swym bożonarodzeniowym orędziu papież nie odniósł się bowiem do niebezpieczeń-stwa rewolucji komunistycznej wprost, jednak i tak nikt nie mógł mieć wątpliwości, jaka to „siła i sztuka nieładu” będzie chciała „zadać decydujący cios chrześcijańskiej Europie”. Discorso di Sua Santità Pio XII al Sacro Collegio e alla Prelatura Romana,

Wobec tych „nadzwyczajnie trudnych wyzwań” Jordana apelował o znalezienie nowych rozwiązań, które mogłyby im sprostać: „Hiszpa-nia potrzebuje przygotować się do stawie„Hiszpa-nia czoła wszelkim zewnętrz-nym niebezpieczeństwom powstałym wskutek przedłużania się wojny oraz sytuacji rewolucyjnej, która w wyniku tego może zaistnieć”10. W tym celu domagał się jednak nie tylko wzmocnienia potencjału mi-litarnego swojego kraju. Jako że przewidywał, iż wobec niemożności rozstrzygnięcia wojny między Niemcami i Wielką Brytanią w niedłu-gim czasie może dojść do rozpoczęcia negocjacji w sprawie zaprzestania walk, Hiszpania powinna jak najlepiej przygotować się na taką ewen-tualność, by odegrać istotną rolę podczas ewentualnej konferencji po-kojowej.

Wiarę, że oba znienawidzone kraje zgodzą się na porozumienie, Jordana opierał na kilku przesłankach. Po pierwsze, przewidywał, że z zaistnienia takiego scenariusza byliby zadowoleni sami Niemcy, którzy wobec serii zwycięstw mieliby stracić zainteresowanie dalszy-mi podbojadalszy-mi. Takie wnioski dalszy-miały płynąć „z absolutnie wiarygodnych informacji od osób będących w stałym kontakcie z wojskiem i narodem niemieckim”11. Choć nastroje zniechęcenia pośród żołnierzy Wehr-machtu wydawały się naturalne, to jednak trudno wierzyć, by podob-ne nastroje panowały również w Berlinie, zwłaszcza że hiszpańska ambasada o nich nie informowała. Hiszpanie posiadali jednak odpo-wiednią wiedzę, by sądzić, że w Londynie istnieje dość poważna grupa polityków, którzy na prowadzony konflikt patrzyli niechętnie i z ulgą przyjęliby jego zakończenie. Jordana wspominał zwłaszcza o lordzie Beaverbrooku, ministrze produkcji wojennej w brytyjskim gabinecie, którego określił nawet jako „najbardziej wyróżniającą się postacią po Churchillu”, oraz o znakomicie znanym w Hiszpanii ambasadorze Sa-muelu Hoare, który już w latach 1940–1941 r. podejmował grę na rzecz pojednania z Trzecią Rzeszą12.

Argumenty te, zdaniem ministra, świadczyły, że oba państwa mo-gły spróbować zakończyć konflikt w sposób kompromisowy, a wówczas w interesie Hiszpanii leżałoby jak najlepsze przygotowanie się do ba-talii o silną pozycję w powojennej rzeczywistości. „Nie możemy jedy-24.12.1939, http://www.vatican.va/holy_father/pius_xii/speeches/1939/documents/hf_p– ii_spe_19391224_questo–giorno_it.html

10 AMAE R 1370/7, Tekst wystąpienia Francisco Gómeza Jordany podczas posie-dzenia Rady Ministrów w dniu 19 września 1942 r., s. 4.

11 Ibidem.

12 The National Archives, London (dalej: NA), Foreign Office Papers (dalej: FO) 954/27C, Hoare do Edena, 5.07.1943.

nie zadowolić się zwykłym miejscem przy stole konferencji pokojowej – przekonywał. – Musimy się na niej wyróżniać, być słyszalni, a nasz punkt widzenia i nasze aspiracje muszą być brane pod uwagę”. Wzywał również do wyzbycia się przekonania, że o dobro Madrytu mogą zadbać inni: „Tak stara jak historia dyplomacji jest prawda, że żaden kraj nie może powierzyć dobrej woli sojuszników – niezależnie, jak bliska była-by to przyjaźń – rozwiązania swych własnych problemów”13.

Te słowa, symbolicznie podsumowujące całe exposé ministra, naj-lepiej oddawały zmiany, jakie zaszły w ostatnim czasie w Palacio de Santa Cruz. Choć nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że Ramón Ser-rano Suñer w polityce zagranicznej kierował się innymi wartościami niż interesem państwowym, to jednak w jego wystąpieniach brakowało podkreślenia elementów podmiotowości, bardzo często natomiast ma-nifestowane były braterstwo broni i wspólnota celu Hiszpanii i Trzeciej Rzeszy. Jego następca zasadę „nic o nas bez nas” wysunął zdecydowa-nie na pierwszy plan, jasno dając do zrozumienia, że będzie dążył do uniezależnienia przyszłości swego kraju od polityki mocarstw, nawet jeśli wcześniej oddały one znaczną przysługę sprawie frankistowskiej. Taka postawa miała stanowić najpewniejszą barierę dla rewolucji ko-munistycznej, którą uznawano za bardzo poważne zagrożenie.