• Nie Znaleziono Wyników

Krajobraz jako doświadczenie antropologiczne

O ile estetycy w pojęciu krajobrazu za dominujący uznają aspekt wizualny, o tyle przedstawiciele geografii humanistycznej, sukcesorzy Carla Sauera, tacy jak: Yi ‑Fu Tuan, Clarence Glacken czy David Lowenthal, rozumieją krajobraz szeroko, uwzględ‑

niając w nim – obok tekstów pisanych i obrazów artystycznych, składających się na

65 Ibidem, s. 226.

66 a. FrieDBerg: Wirtualne okno. Od Albertiego do microsoftu…, s. 17.

67 L. manovich: Język nowych mediów. Przeł. P. CyPryański. Warszawa, Wydawnictwa Aka‑

demickie i Profesjonalne, 2006, s. 161.

32

Cść I. Śląsk Film Krajobraz

wymiar medialny, symboliczny – środowisko, ekonomię, prawo i kulturę68. Przenoszą oni akcent z przedmiotowo pojmowanego „obrazu” na samą czynność „widzenia”, po to, by dać możliwość wybrzmienia doświadczeniu antropologicznemu. Przykładowo Yi ‑Fu Tuan widzenie postrzega jako akt intelektualny, polegający na odkrywaniu peł‑

nych znaczeń światów i zarazem na ich konstruowaniu. Ujmuje to następująco:

Widzenie i myślenie to ściśle powiązane procesy. Po angielsku I see („widzę”) znaczy tyle, co I understand („rozumiem”). Widzenie, co już dawno zauważo‑

no, nie jest zwykłą rejestracją bodźców świetlnych; jest to selektywny i twór‑

czy proces, w którym bodźce z otoczenia ulegają organizacji w płynne struk‑

tury, przekazujące rozumnemu organizmowi znaki nasycone treścią69. Obraz rozumiany jest przez niego szeroko nie tylko wizualnie, ale symbolicznie, oprócz ikonicznych oznacza także inne rodzaje reprezentacji: werbalne, tekstualne oraz materialne, praktyczne. W sumie krajobraz wydaje się dla niego istotny nie tyle ze względu na swoją formę przedstawieniową, ile w następstwie praktyk kulturowych, sensów i znaczeń, jakie człowiek jest w stanie mu nadać. Ten tok myślenia potwierdza Cosgrove: „»widzieć« coś (to see) oznacza zarazem postrzegać (to observe) i uchwycić (to grasp) intelektualnie”70.

Należałoby jednak dodać, że antropologizujące myślenie o krajobrazie musiałoby z konieczności zmierzać do tego, by kluczową dla praktyk krajobrazowych czynność

„widzenia” zastąpić innym czasownikiem, oddającym sens bardziej polisensorycznych doznań. Jak bowiem słusznie podkreślał de Certeau, zwracając uwagę na konstrukcyjny charakter nowoczesnego doświadczenia wzrokowego: widzenie jest teorią, a zarazem fantazmatem, jest „urojonym scalaniem”, geometryczną, panoptyczną przestrzenią.

Zdystansowanej przestrzenności wizualnej, która ma charakter powierzchniowy, badacz przeciwstawił inną przestrzenność – aktywistyczną, konstytuowaną w  wy‑

niku działania, w  toku doświadczenia antropologicznego łączącego mikropraktyki indywidualnych empirii ze zrytualizowanym, poetyckim i  mitycznym, rytmem zbio‑

rowości, wybrzmiewającym blisko ziemi, pośród zgiełku ulic, w  odgłosach kroków przechodniów71. Bycie na górze i  obserwowanie to dla de Certeau zupełnie inny rodzaj praktyk aniżeli bycie na dole i  wędrowanie; to także dwie odrębne sytuacje poznawcze. Odpowiada im stan lokalizacji podmiotu, który Frydryczak nazywa „by‑

ciem wobec krajobrazu” i „byciem w krajobrazie”, oraz sposób jego konceptualizacji na gruncie estetyki: krajobraz jako idea / krajobraz jako proces72. O  ile krajobraz jako idea, wpisany w  koncepcję artystycznej reprezentacji malowniczości, skupia

68 Szerzej zob.: k.r. oLwig: Recovering the Substantive Nature of Landscape…, s. 645.

69 yi ‑Fu tuan: Przestrzeń i miejsce. Przeł. A. Morawińska. Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1987, s. 21.

70 D. cosgrove: Social Formation and Symbolic Landscape…, s. 8–9.

71 m. De certeau: Wynaleźć codzienność. Sztuki działania…, s. 95.

72 B. FryDryczak: Krajobraz. Od estetyki „the picturesque” do doświadczenia topograficz‑

nego…, s. 9.

33

Rozdzi1. Widzialnci krajobrazu

się na samej obrazowości, o  tyle krajobraz jako proces wiąże się ściśle z  lokalnymi zjawiskami społeczno ‑kulturowymi, historią, ludzkim życiem. Podczas gdy pierwszy model uprzywilejowuje spojrzenie panoramiczne, zdystansowaną percepcję wizualną („bycie wobec krajobrazu”) i ujawnia „skłonność do ulegania procesom estetyzacji”73, drugi obejmuje doświadczenie topograficzne, wielozmysłowe uczestnictwo („bycie w krajobrazie”) i skupia w sobie sieci społeczno ‑kulturowych relacji. Chociaż obydwa rodzaje pejzażu badaczka odnosi do obszaru estetyki (wskazując, nawiasem mówiąc, na coraz większe otwieranie się tej dziedziny na sferę ludzkich doświadczeń i  kon‑

tekstów społeczno ‑kulturowych), wyraźnie też wskazuje, że drugi model zbliża się do koncepcji krajobrazu formułowanych na gruncie antropologii i geografii humanistycz‑

nej, wiążących jego znaczenie z morfologią miejsca i przestrzennym kształtowaniem środowiska w toku kulturowej, aktywności człowieka.

Zdaniem Frydryczak krajobraz jako proces historycznie wiąże się zresztą z  od‑

mienną od europejskiej tradycją, uformowaną na gruncie amerykańskim w XIX wieku.

Wymownym potwierdzeniem innego myślenia o  krajobrazie jest malarstwo pejza‑

żowe, w  Nowym Świecie kształtujące się nie tyle pod wpływem kategorii malowni‑

czości, ile wzniosłości74. Bezkresne, niezagospodarowane przestrzenie, majestatyczne kaniony, ryczące wodospady, reprezentujące nieokiełznaną dzikość i surowość natury, w obliczu której topniała wiara w konkwistadorskie możliwości człowieka, nie kojarzyły się z „pięknem”; wywoływały raczej stan fascynacji pomieszanej z niepokojem i grozą.

Wzniosłość amerykańska jako kategoria przeniknęła do estetyki, a wzięła swój począ‑

tek z uczucia zachwytu, jaki rodził się u eksploratorów pod wpływem zaskakującego majestatu dziewiczych obszarów. Pisze o  tym Kort w  odniesieniu do takich symbo‑

licznych terenów, jak: Jaskinia Mamucia, wodospad Niagara czy tereny powulkaniczne Parku Narodowego Yellowstone: „były one postrzegane jako miejsca, w których silnie znać było rękę Boga”75. Kort wskazuje na jeszcze jeden aspekt krajobrazowej „inności”

amerykańskiej. Otóż te szerokie przestrzenie były „otwarte dla wszystkich, nie tylko religijne, ale i demokratyczne”. Stanowiły tym samym kwintesencję „amerykańskości”

jako takiej, przenikniętej liberalnym duchem Thomasa Paine’a. Krajobraz amerykański może zatem stanowić prefigurację krajobrazu uczestniczącego. Zmysłowe „zanu‑

rzenie się” w  nim można przy tym rozumieć na dwa sposoby: jako zamieszkiwanie lub też wędrowanie, przy czym każda z  tych czynności wiąże się z  zerwaniem dy‑

stansu, jaki cechuje chłodną obserwację. Widokowość trafnie określa go o tyle, o ile odsyła do szerszych pojęć związanych z  miejscem, przestrzenią – możliwych do scharakteryzowania w  kategoriach psychogeograficznych. Frydryczak nazywa ten obszar emocjonalnych oddziaływań „okolicą” i wiąże z takimi pojęciami, jak: ziemia, ojcowizna, rodzimość – obszar, gdzie człowiek nie jest wyłącznie figurą w krajobrazie, ale aktywnym, operatywnym podmiotem, nieustannie go kształtującym w  rytmie zamieszkiwania i codziennej pracy. Zgodnie z tym, co zostało powiedziane wcześniej, uprawnione byłoby postrzeganie „okolicy” w bardziej mobilnych relacjach: bywania,

73 Ibidem, s. 51.

74 Ibidem, s. 192.

75 w.a. kort: “Landscape” as a Kind of Place ‑Relation…, s. 32.

34

Cść I. Śląsk Film Krajobraz

gościny, wizyty. Koniecznym warunkiem uczestniczenia w  krajobrazie musiałby być jednak i  w  tym przypadku jakiś rodzaj zaangażowania zmysłowo ‑emocjonalnego, objawiający się rozwijaniem zainteresowania miejscem, zdobywaniem wiedzy o nim, pragnieniem odkrywania jego „ducha”.

Z myśleniem o krajobrazie jako o procesie wyjątkowo dobrze koresponduje trans‑

cendentalna filozofia życia amerykańskiego myśliciela Henry’ego Davida Thoreau.

Uosabia ona bowiem pochwałę lokalności, która nie „jest”, ale „staje się”, w której nie ma cienia „ciasnoty ani ograniczenia”, ponieważ świadomie dopełnia ją wyobraźnia, która „pasie się na otwartych pastwiskach przestrzeni”76. Thoreau nie przeciwstawia zamieszkiwania i  wędrowania i  nie traktuje ich jako wzajemnie wykluczających się rodzajów doświadczenia, a raczej jako dwie równorzędne strony tego samego zjawi‑

ska – życia. Krajobraz postrzega „z drogi”, wędrując i zatrzymując się, patrząc na oko‑

licę jak na „ewentualne miejsce zamieszkania”77; w trakcie budowania własnej siedziby anektuje go tak, jakby sam był „królem wszystkiego wokoło”78. Jednocześnie jednak pozostawia margines swobody dla dzikiej natury oraz dla innych potencjalnych wę‑

drowców i koczowników, jego panowanie zaś nie nosi żadnych oznak autorytarnego zawłaszczania, ale przepełnione jest myśleniem ekologicznym o  koegzystencji czło‑

wieka i natury w „krainie wszechświata”, pełnej radości płynącej z sąsiedztwa ptaków i świadomości otwartych wolnych przestrzeni79.

Jeśli krajobraz jako doświadczenie odróżnia od krajobrazu jako obrazu element performatywnego, sensualnego zaangażowania, to być może najlepiej uchwycił to antropolog Tim Ingold. Krajobraz nie jest dla niego wyłącznie układem elementów materialnych, powierzchnią, na której nawarstwia się palimpsest kulturowych form, ale

„kondensacją działalności w polu relacji”80. Ingold podkreśla tym samym procesualny, środowiskowy wymiar krajobrazu, w którym interferuje to, co indywidualne, z tym, co zbiorowe, i układa się w sieć „personalizowanych szlaków”, odzwierciedlającą ludzkie bytowanie „w” krajobrazie, nie zaś „na” jego powierzchni81. Tak rozumiany krajobraz bliski jest pojęciu okolicy – przestrzeni praktykowanej i  konstytuowanej w  toku działań wynikających z  codziennej aktywności powiązanej z  ideą zamieszkiwania.

Jako taki staje się jednocześnie formą zadań (taskscape), jakie podejmują kolejne ge‑

neracje mieszkańców kształtujących swoje otoczenie i pozostawiających w nim ślady swojej działalności, efekty ciągłych historycznych transformacji świata82. Zmysłowy

76 h.D. thoreau: Walden, czyli życie w lesie. Przeł. H. ciePLińska. Poznań, Dom Wydawniczy Rebis, 2010, s. 105.

77 Ibidem, s. 99.

78 Ibidem, s. 100.

79 Ibidem, s. 105.

80 t. ingoLD: Culture on the Ground. The World Perceived Through the Feet. “Journal of Ma‑

terial Culture” 2004, Vol. 9, No. 3, s. 333.

81 Ibidem.

82 t. ingoLD: The Temporality of Landscape. “World Archeology”, Vol. 25, No. 2, s. 152. Cyt.

za: B. FryDryczak: Krajobraz. Od estetyki „the picturesque” do doświadczenia topograficzne‑

go…, s. 212.

35

Rozdzi1. Widzialnci krajobrazu

i  haptyczny wymiar krajobrazu, w  którym zaznacza się cielesny kontakt z  ziemią, został, zdaniem Ingolda, utracony przez człowieka w czasach modernizmu. Epoka ta, pozostawiając czynność spacerowania „ubogim, kryminalistom, ewentualnie młodym dyletantom”, rozpropagowała ideę „siedzącego społeczeństwa”83. Kulminacja tego procesu przypada na erę samochodów, skutecznie ograniczających ludzki kontakt ze światem zmysłowym, przekształcających podróż w  doświadczenie wizualne zo‑

rientowane na „chwytanie widoków”84. Ingold stawia bowiem tezę, że nasza wiedza o środowisku kształtuje się w zależności od techniki pokonywania odległości – sposób poruszania się w przestrzeni implikuje sposób jej postrzegania i tok myślenia o niej85. Podobne spostrzeżenia wyraża Schlögel, komentujący Benjaminowską flanerię jako formę ruchu i poznania przestrzeni miejskiej:

istnieje […] tyle rodzajów spojrzenia i patrzenia, ile istnieje sposobów poru‑

szania się: sposób kupca, merchant adventurer; sposób żołnierza, który widzi wszystko przez pryzmat frontu i podbicia danego terytorium […]; pielgrzy‑

ma, dla którego każda część drogi i  wszystkie trudy są tylko postępem na drodze do doskonalenia się; albo sposób turysty, który komfortem wynagra‑

dza sobie niedostatki życia zawodowego86.

Zdaniem Ingolda cechą wyróżniającą nowoczesne społeczeństwa jest „utrata gruntu pod stopami”, wynikająca z  ograniczenia czynności spacerowania, co prze‑

kłada się na entropię cielesnego związku z  ziemią i  jednoczesny tryumf oddalonej kontemplacji, bardziej ogólnie zaś oznacza wzmocnienie aktywności wizualnej, postawy pionowej i chłodnej kalkulacji jako sposobu myślenia o świecie. Sądzi on, że powrót człowieka ponowoczesnego do przechadzki nie tylko dałby możliwość przy‑

wrócenia utraconych pierwotnych relacji, ale oznaczałby być może szansę otwarcia nowego obszaru badawczego dla antropologii miejsca i studiów percepcji środowi‑

skowej. Spacerowanie bowiem to coś więcej aniżeli tylko fizyczna czynność związana z  pokonywaniem odległości, to istota bycia ‑w ‑świecie. „Poprzez spacerowanie […]

krajobrazy są wplecione w  życie, a  życie wplecione w  krajobrazy w  procesie, który jest ciągły i  nieskończony”87. Co istotne, Ingold pojmuje przechadzkę nieco inaczej niż Benjamin. Autor Pasaży także oczywiście uznawał spacerowanie za rodzaj episte‑

mologii, modus doświadczenia i poznania świata opartego na cielesnej konkretności.

Tak o  tym pisał w  Ulicy jednokierunkowej: „Inna jest siła drogi, kiedy ktoś nią idzie, a inna, kiedy leci aeroplanem […]. Tylko ten, kto idzie drogą, doznaje jej panowania, widzi, jak za każdym zakrętem przywołuje rozkazująco z  tego właśnie terenu, który dla lotnika jest jedynie rozpostartą płaszczyzną […]”88. Jednak o ile jego spacerowicz

83 t. ingoLD: Culture on the Ground…, s. 322.

84 Ibidem, s. 329.

85 Ibidem, s. 331.

86 k. schLögeL: W przestrzeni czas czytamy. O historii cywilizacji i geopolityce…, s. 260.

87 Ibidem.

88 w. BenJamin: Ulica jednokierunkowa. Przeł. a. koPacki. Warszawa, Sic!, 1997, s. 12.

36

Cść I. Śląsk Film Krajobraz

to wysublimowany esteta, wyraziciel specyficznej postawy artystycznej dekadencko usposobionych modernistycznych elit, zapełniających wolny czas kolekcjonowaniem wrażeń, o tyle przechodzień opisywany przez Ingolda to mieszkaniec, który świado‑

mie i pracowicie wydeptuje własne ścieżki w codziennych kursach zwykłego życia89. Czynnościowo i procesualnie ujęty krajobraz, co widać w komentarzach wielu ba‑

daczy, zbliża się znaczeniowo do miejsca. Te dwie kategorie wiąże ze sobą na przykład Jeff Malpas, kiedy omawia zagadnienia ludzkich doświadczeń, aktywności i refleksji, i sytuuje je nieodwołalnie „gdzieś”. Człowiek „zamieszkuje” w krajobrazie, przekształ‑

cając miejsce zgodnie ze swoimi potrzebami90 – twierdzi filozof. Posiłkując się koncep‑

tami myślicieli, od Thoreau do Martina Heideggera, wyobraźnią przestrzenną poetów i pisarzy, od Williama Wordswortha, przez Williama Faulknera, do Salmana Rushdiego, wskazując na paralelność dyskursów filozoficznych z  naukami empirycznymi, argu‑

mentuje on, po pierwsze, że sensem życia ludzkiego jest życie zlokalizowane, po drugie, że każda tożsamość ufundowana jest w krajobrazie i w miejscu. Uściślając te pojęcia, Malpas twierdzi, iż krajobraz stanowi rodzaj wprowadzenia, „otwarcia się”

na miejsce91; w innym miejscu pisze z kolei: „może on odnosić się do trybu istnienia lub trybu reprezentacji, do malarstwa, tak samo jak do tego, co jest namalowane, mianowicie do miejsca”92. W podobnym duchu wypowiada się Casey: „Krajobrazy są obrazami miejsc; zbiorami miejsc w  najpełniejszym empirycznym i  przedstawienio‑

wym sensie. Należy uznać za oczywiste, że nie ma krajobrazu bez miejsca”93.

Jeśli jednak przyjąć tezę o  przyległości krajobrazu i  miejsca na zasadzie, że ten pierwszy stanowi rodzaj wprowadzenia do tego drugiego, trzeba by założyć, że krajobraz nie jest rodzajem „wizytówki” lub „tła”. Takie myślenie skazywałoby go na bytowanie w obrzeżach doświadczenia antropologicznego, na marginesie dyskursów społecznych. Krajobraz należałoby postrzegać raczej jako stosunkowo autonomiczną kategorię, dającą możliwości dotarcia do istotnych cech zlokalizowanej w  miejscu kultury. John Ruskin twierdził, że w doświadczeniu krajobrazu liczy się nie tyle obraz miejsca, ile jego duch94 – a więc klimat, aura, genius loci. „Duchowość” krajobrazu to jednak nie tylko „wrażeniowość”, ale odkładający się materialnie w  miejscu dyskurs tradycji i  historii, wywołujący poczucie kontaktu z  czasem. W  tym układzie miejsce stanowi wypadkową przeszłości, teraźniejszości i  przyszłości, nakładają się w  nim znaczenia i wartości nadawane mu przez obecne i poprzednie pokolenia. Podkreśla

89 t. ingoLD: Culture on the Ground…, s. 333.

90 J. maLPas: Introduction. The Influence of Place. In: IDem: Place and Experience. A Philo‑

sophical Topography. Cambridge, Cambridge University Press, 2004, s. 1.

91 J. maLPas: Introduction. In: The Place of Landscape. Concepts, Contexts, Studies…, s. viii ‑ix.

92 J. maLPas: Place and Problem of Landscape. In: The Place of Landscape. Concepts, Con‑

texts, Studies…, s. 5.

93 e.s. casey: Re ‑Presenting Place: Landscape Painting and Maps. Minneapolis, University of Minnesota Press, 2002, s. 271.

94 B. FryDryczak: Krajobraz. Od estetyki „the picturesque” do doświadczenia topograficz‑

nego…, s. 208.

37

Rozdzi1. Widzialnci krajobrazu

to pochodzący z  Rosji artysta konceptualny, Ilja Kabakow: duch miejsca ukryty jest w „historycznej głębi”, w „warstwach kultury”, których odkrywanie wymaga aktywi‑

zacji pracy pamięci95.

Tak ukierunkowana refleksja tym bardziej ujawnia różnicę pomiędzy podejściem kontemplatywnym do krajobrazu a podejściem doświadczeniowym. Odkrywać miej‑

sce nie znaczy podziwiać widoki, patrzeć tak, jak się patrzy na pejzaż malarski czy fotografię ujętą w formę widokówki. Sens miejsca staje się uchwytny w realnym byciu, wymagającym „zanurzenia się” w  przestrzeń, i  w  nawiązaniu z  nią emocjonalnych relacji. Między innymi dlatego według Benjamina turysta, menedżer czy deweloper nie mogą być „kapłanami genius loci”96. Trudno się jednak zgodzić, by mógł nim być flâneur. Wprawdzie pozwala on sobie na wałęsanie się, błądzenie, wnikliwe nieraz poznawanie fragmentów przestrzeni w  wielu jej wymiarach, jego aktywność jest jednak powierzchowna. Odkrywanie wymaga tymczasem złożonej aktywności fizyczno ‑mentalnej, dociekanie sensu krajobrazu jest w niej rodzajem komunikacji in‑

terakcyjnej, przebiegającej na linii podmiot – miejsce, a refleksyjność musi iść w parze z czynnością wsłuchiwania się w polifoniczną konstrukcję przestrzeni. Według Ingolda kluczową czynnością jest tu chodzenie na piechotę; jest ono, według niego, „aktyw‑

nością mentalną”, „typem inteligencji, która nie pochodzi z umysłu, ale z relacji, jakie wynikają z obecności człowieka w zamieszkiwanym świecie”97.

1.4