• Nie Znaleziono Wyników

S p o g lą d a ją c m y ślą w d a le k ą p rze szło ść, o d d a lo n ą od te r a ź n ie jsz o śc i tysiącam i lat, p r z y c h o d z im y do p rzek o n a n ia że, p om im o i ob ecn ej n ie d o sk o n a ło śc i d u ch ow ej i tw órczej, p rzecież p rzez w y k o r z y sta n ie i o p a n o w a n ie sił n a tu ry , d o ść d alek o d o p r o w a d ziliśm y . N a ca łe to d zieło ty s ię c y lat, sk ła ­ d a ją się p r z e r ó ż n e w y b itn e u m y sły p o sz c z e g ó ln y c h lud zi, k tó re ie d n a k ż e ze w z g lę d u n a z b y t d łu e i p r z e c ią g cz a su

1 1 2

w c a ło k sz ta łc ie z a le d w ie że ja k ą ta k ą o d g r y w a ją ro lę n a rozw ój k u ltu ry . Z tej d a lek iej p r z e sz ło śc i m o ż n a m ó w ić d o ­ p ie ro o ty c h czasa ch , co d o k tó r y c h c z y to z h isto rji, cz y to też z ja k ich k o lw ie k in n y c h ź r ó d e ł m am y ja k ie ś d a n e co d o sto p n ia k u ltu r y p e w n y c h n a ro d ó w . J a k d zisia j, tak i d a ­ w n iej r ó ż n e c h o r o b y tr a w iły o rg a n izm lu d z k i z tą ty lk o różn icą, że d aw n iej o w ie le ostrzej on e w y s tę p o w a ły i d a ­ lek o w ięcej lu d z k o ść je o d czu w a ła . N ie u le g a w ą tp liw o ści, że k u ltu ra op rócz w ielu in n y c h zad ań , ja k ie w ż y c iu lud z- k iem sp ełn iła , n ie sta ła b e z c z y n n ą w o b ec n a jw ię k sz e g o w r o g a lu d z k o śc i — w o b e c ch orób —• ale że ró w n o m ie rn ie w z ię ła so b ie za z a d a n ie , a b y te g o w r o g a u czy n ić ja k n ajm n iej sz k o d liw y m . —

Ju ż b a rd zo sta r e n a r o d y k u ltu rn e w p r o w a d z a ły u sie ­ b ie p u b liczn ą o ch ro n ę zd ro w ia ja k n. p. E g ip c ja n ie i Ż ydzi.

Ich p r z e r ó ż n e u sta w o w e p o sta n o w ie n ia , o d n o sz ą c e się do u b ran ia, p o ż y w ie n ia , k ąp ieli, m ycia, u tr z y m y w a n ia c z y sto śc i w d om a ch m iesz k a ln y ch , o d n o siły się w p ie rw sz ej lin ji do z w a lc z a n ia ep id em ji, a n a stę p n ie do o ch ro n y z d r o w ia p rzed w p ły w e m k lim atu . T a k ż e i G recy m ieli ju ż p r z e p is y p u b li­

czn e co do p ie lę g n o w a n ia zd row ia, k tóre, p o d o b n ie ja k u Ż y ­ d ów , w c ią g n ię to w p r z e p is y re lig ijn e, a H ip p o k ra te s b y ł tw órcą n o w ej ep o k i k u ltu rn ej, w y k a z u ją c w p ły w y p o w ietr za , w o d y , ziem i, m ie sz k a ń i za jęć lu d zk ich n a zd ro w ie.

R z y m ia n ie, id ą c za p r z y k ła d e m G reków , op a rli sw o je u s ta w o d a w s tw o co do p ie lę g n o w a n ia zd ro w ia n a d o św ia d ­ c zen ia ch i b a d a n ia c h g reck ich . T e w sp a n ia łe p o z o sta ło śc i sta r o ż y tn y c h w o d o c ią g ó w d a ją n am p o jęcie, ja k w ielk ie b y ło zr o zu m ien ie p o tr z e b y zd row ej i cz y stej w o d y do picia. — W o d ę sp r o w a d z a n o p o n a jw ięk sze j części z gór, c z y ­ szc zo n o ró w n ie ż k a n a ły , a n a d to za k ła d a n o ła zien k i, w k tó ­ ry c h o b o w ią z k o w o m u sia n o się k ą p a ć d la u tr z y m a n ia c z y ­ sto śc i sk ó ry . Z a c z a só w c e sa rsk ic h b y ły u R z y m ia n k o m isje do b a d a n ia śro d k ó w sp o ż y w c z y c h , oraz p r z e p isy b u d o w la n e d la m ia sta sto łe c z n e g o .

R ó w n o c z e śn ie w ięc z ek o n o m iczn y m r o z w o jem i w z ro ­ stem p o tęg i, z ro z w o je m k u ltu ra ln y m n a ro d ó w , p o stę p u ją p r z e p is y co do p ie lę g n o w a n ia zd ro w ia, z r a d z a ją się sam e p rzez się w y m a g a n ia co d o w y d a w a n ia p rze p isó w , m ają cych n a celu o ch ron ę te g o n a jw ię k s z e g o sk arb u , jak im je s t zd ro w ie.

Z u p a d k iem p a ń stw a r z y m sk ie g o , r o z s y p u je się w g r u z y stw o r zo n e dzieło, n a s tę p u je w ę d r ó w k a n aro d ów , a z n ią t o g ó ln y n ieład . W p ra w d zie ch rz eścja ń stw o , p o tęż n ie i s z y b k o się ro zw ija ją ce, n ie p o m in ę ło w n a u k a ch sw o ich p o tr z e b y ie lę g n o w a n ia zdrov\da, o d n o siło je je d n a k ż e p r z e d e w sz y st- d em i o r z e w a ż n ie d o z a o p ie k o w a n ia się u b o g im i i w y n

e-— 1 1 3

d zn ia ły m i ludźm i. N ie b y ło je d n a k ża d n y c h u sta w o b o ­ w ią zu ją cy ch , a w ięc w s z y s tk o z a le ż a ło od d obrej w o li ludzi.

Z a ra źliw e ch orob y, ep id em je, z w a n e »C zarną śm iercią« w o g r o ­ m n y sp o só b w y n is z c z y ły lu d z k o ść tak, że liczb ę lud zi, w y ­ m a rły ch n a czarną śm ierć, ocen ia ją p rzy n a jm n iej n a jed n ą czw a rtą c z ę ść o g ó ln e j lic z b y ż y ją c y c h lu d zi, A n g lja u tra ciła w ó w c za s w ięcej, ja k p o ło w ę m iesz k a ń có w .

D o p iero p o u sp o k o je n iu się w ę d ró w ek , za c z ę to zn o w u m y śle ć o p rze p isa ch , o d n o sz ą c y c h się do p ie lę g n o w a n ia zd ro ­ w ia, w y d a w a n y c h w fo rm ie u sta w , p o c z ą te k d a ły W łoch y, n a stę p n ie p o s z ły N iem cy, a w k o ń c u in n e p a ń stw a k u ltu ra ln e E u r o p y . S z c z e g ó ln ie w iek X IX o d z n a c z a się o g ro m n y m p o ­ stęp em n a p o lu san itarn em , a m ia n o w icie d ru g a p o ło w a te g o w iek u co d o u r z ą d z e ń zd ro w o tn y c h , o p a rty c h n a d o ­ św ia d c z e n iu i w ied zy . Z a częto ro z r ó ż n ia ć ch o ro b ę u m y sło w ą od ch orób ciele sn y c h . P o p r z e d n io u w a ż a n o łu d z i u m y sło w o ch orych , ja k o lu d zi m a ją cy ch p e w n ą łą c z n o ś ć z czartam i, czarow n icam i, zły m i d u ch am i i t. d. L u d zi ty c h b a n o się, w y k lin a n o , n a w e t zły ch d u c h ó w w p o sta c i lu d zk iej u w a ża n o , są d zon o , że o n i są p o w o d a m i w ielu n ie s z c z ę ść c z y w gm in ie, cz y to w k ra ju — w ie lu tych n ie s z c z ę śliw c ó w u le g a ło str a ­ szn em u lo so w i, m ia n o w icie są d z o n o ich n a śm ierć, a b y złe u su n ą ć i w ielu z n ich g in ę ło n a sza fo cie. —

I d ziś je sz c z e s ły s z y się lu d zi n ie w y k s z ta łc o n y c h , m ó­

w ią cy c h o u m y sło w o ch orych , że »w n ich złe w stąp iło« , ja k k o lw ie k w iem y ju ż b a rd zo d ob rze, ż e ch o ro b a u m y sło w a n ie m a n ic w sp ó ln e g o ze »złem« i że tej ch o ro b y k ad zen iem , p o k r a p ia n iem d om u w o d ą św ięc o n ą , alb o też ja k im iś z a b o ­ b o n a m i się n ie u le c z y i te śro d k i ch orem u n ic n ie p o m og ą.

N a u ce i w ie d z y u d a ło się je d n a k dociec, że c h o ro b y u m y ­ sło w e są tak sa m o ch orob ą, ja k k a ż d e in n e ch o ro b y ciała, a w n a stę p stw ie te g o w id z im y o g ro m n e za o p ie k o w a n ie się u m y sło w o ch orym i, b u d o w a n ie za k ła d ó w le c z n ic z y c h dla u m y sło w o ch orych , ich le c z e n ie i to n ie b e z sk u te c z n e w zn a ­ cznej części. U sta w a ró w n ie ż s z c z e g ó ln ą o p ie k ą o ta c za tych n ie sz c z ę śliw c ó w .

N ie m oją je st rz ecz ą za jm o w a ć s ię sp o so b e m leczen ia, b a d a n ia p o w o d ó w ch o ro b y — ch o d zi m i ty lk o o w y k a z a n ie z w ią z k u p o m ię d z y k u ltu rą a zd ro w iem i w p ły w u k u ltu ry n a zd ro w ie. To też śm iało p o w ie d z ie ć m ożn a, że p a ń stw a , sto ją ce n a ty m stop n iu k u ltu ry , n a jak im d ziś w id zim y , p rze­

w ażn ie zw ra ca ją sw e siły n a u r z ą d z e n ie n a le ż y ty c h za k ła ­ d ów zd ro w o tn y ch , a w o g ó le cz y n ią m o żliw e sta ra n ia o n a­

leży tą o p ie k ę i p ie lę g n o w a n ie zd ro w ia lu d z k ie g o , w y ra sta o so b n a n a u k a h y g ie n v i p ie lę g n o w a n ia zd row ia, p o w sta ją

u sta w y , zm u sz a ją c e sp o łe c z e ń s tw o d o p r z e s tr z e g a n ia i czu ­ w a n ia n a d zd ro w iem w ła sn e m i cu d zem .

— Cóż p rzez to się o s ią g n ę ło ? — z a p y ta k to ś — w sza k lu d z ie i tak u m iera ją ? Cóż d a je k u ltu ra?

T o je d n o — m o ż n a n a w e t p r z y n a jo str z e jsz e j k r y ty c e p o w ie d z ie ć — w ielk ą o ch ro n ę p rze d r o z n o sz e n ie m z a r a zy w sk u tek p o z n a n ia za r a z k ó w ch orob y. M im o w z r a sta ją c e g o n ie b e z p ie c z e ń stw a z a w le c z e n ia c h o ro b y z p o w o d u zn a c z n e g o p o w ię k sz e n ia się ru ch u ś w ia to w e g o — w s z e lk ie n ie b e z p ie ­ c z e ń stw a z a w le c z e n ia c h o r o b y są o w iele m n ie jsz e ja k d a ­ w n iej, p rze z o sią g n ię c ie m o ż liw o śc i s z y b k ie g o p r z e n o s z e n ia się z m iejsca n a m iejsce za p o m ocą p a ry . Z p o w o d u k w a ­ ra n ta n n y , iz o lo w a n ia ch orych , sp o so b u o b ch o d z en ia się z ch o ­ rym i, p o z n a n ia za ro d k ó w , b a rd zo n ie b e z p ie c z n e ch o ro b y m o ż n a lo k a lizo w a ć, b ez o b a w y z a w le c z e n ia ich d alej. P r a w d a to, ż e d z isie jsz a w ie d z a i u r z ą d z e n ia m o g ą n iera z o k a za ć się za m a ło z n a cz ą ce i n ie ch ro n ią ce n a s p r z e d ty m w ła sn y m w ro g iem , je d n a k p r z e z c ią g łe b a d a n ia i p o stę p w n auce, p rze z o p ie k ę i p r a w a p a ń stw a , ż y c z liw o ść s p o łe c z e ń stw a d la z a r z ą d z e ń i w a lk ę z w r o g ie m (ep id em ją), m a się i n a p r z y ­ s z ło ść coraz w ię k sz ą g w a r a n c ję b e z p ie c z e ń s tw a d la zd row ia i życia.

Z a p r z y k ła d n ie ch p o s łu ż y ch o ćb y w a łk a z ep id em ją g ło d o w ą . D a w n iej b ra k k om u n ik a cji, a sk u tk iem te g o n ie ­ m o ż liw o ść d o w o z u śr o d k ó w ży w n o ści, c z y n iły tę ch o rob ę str a sz n ą , d z ie sią tk u ją c ą lu d n o ść, d ziś b od aj c z y n ie sta n o ­ w czo za r a d z ić tem u m ożn a, p r z e z sz y b k i p r z y w ó z z a so b ó w k o n su m p cy jn y ch .

R ó w n ie ż b a r d z o w iele o d d z ia ły wuj ą d ziś n a z d r o w o ­ tn o ść śro d k i z a p o b ie g a w c z e , ja k szc zep ien ie. O sp a ty sią c e lu d zi, a s z c z e g ó ln ie m ło d z ie ż y , p o z b a w ia ła ży cia, d z iś w id zi­

m y n a d e r r z a d k ie w y p a d k i ep id em ji o sp y , d o c z e g o p r z y ­ cz y n iło się je d y n ie p r z y m u so w e sz c z e p ie n ie d zieci. D y f ter ja,

— ten s tr a sz n y w r ó g d zieci — ileż to d zieci p a d ło ofiarą, n a k tó rą n ie zn a n o środ k a, a d ziś s z y b k a p o m o c lek a rsk a , u czy n iła tę ch o ro b ę je d n ą z n ajm n iej n ie b e z p ie c z n y c h . I w iele w iele in n y ch ch orób , ¡które ta k ie s p u s to s z e n ia w lu d zk ich sz e r e g a c h z r z ą d z a ły , d ziś u stą p ić m u sia ły p rze d n a u k ą. R o ­ zu m ie się, że sp o łe c z e ń stw o je s t m o ra ln ie z o b o w ią z a n e k o ­ r z y sta ć z tej w ie d z y , to z n a c z y n ie n a le ż y żad n ej ch o ro b y le k c e w a ż y ć , ale o ile m o ż n o śc i ja k n a jp ręd zej z a s ię g a ć r a d y lek a rza , g d y ż w w ielu ch o ro b a ch ty lk o s z y b k a p om oc le k a r ­ sk a je s t sk u tecz n ą . C ały ten w p ły w k u ltu r y n a zd ro w o tn o ść o b ja w ia się d ziś b a r d z o w y r a ź n ie i w u r z ą d z e n ia c h fa b r y ­ cz n y c h , k o p a ln ia n y c h i tym p o d o b n y ch .

N ie u leg a w ątpliw ości, że braki są ieszcze ogrom ne.

— 114 —

— 115 —

L ecz c z y sp o łe c z e ń stw o m a się ty lk o o g lą d a ć n a u sta w ę?

O zy ty lk o to się m a rob ić, co się m u si? C zyż n ie je s t o b o ­ w ią zk iem n a s w sz y stk ic h i k a ż d e g o z o so b n a d b a ć sam ym o sk arb ten n a jd r o ż sz y , o zd ro w ie ? S ą d zę, ż e d w ó ch zd ań n ie b ęd zie, a je ż e li k to ś p e w n e w ą tp liw o śc i p o d n o si, to z p e ­ w n o ścią d o d a : »tak, a le tr zeb a w ięk szej k u ltu ry «.

W id zim y w ięc, że k u ltu ra m a o g r o m n y w p ły w n a zd ro ­ w ie. K to b y ł w św iec ie , lu b c z y ta ł c z y to g a ze tk i, c z y b r o ­ szu rk i, p r z e k o n a ł się, z jak im n a cisk iem p o d n o sz o n o sta r a n ­ n o ść o zd ro w ie u n a r o d ó w k u ltu rn y ch . J a k z a c h w a la się tam cz y sto ść , w id z ia n ą c z y to n a lu d ziach , c z y w d o m u — cech u ją cą n a k a ż d y m k ro k u u św ia d o m io n e n a ro d y .

L ecz n ie p o tr z e b a szu k a ć d o w o d ó w za gra n icą. P r z y ­ p a tr z m y się u n a s. W id z im y g o s p o d a r z y , o k tó ry c h się m ó w i:

a to » p o rzą d n y g o sp o d a rz« , n ie p ije — g r o s z a n ie p rzetraci, d b a o d o m o stw o — w d om u sch lu d n ie, w sta jn i cz y sto . — N a o d w r ó t z a ś w id zi się, ja k c a ła r o d zin a i d o b y te k (k ro w a — p r o się ) w jed n ej izb ie u lo k o w a n e, b o w zim ie ciep lej. Oi je d n a k lu d zie n ie lic z ą się z tem , że n iczem je s t w y d a te k w p o r ó w n a n iu n a o p a ł z tem , co cierp ią n a zd ro w iu , w z g lę ­ d n ie co w y d a ć m u szą n a le k a r z a i ap tek ę. N iem ieck ie p r z y ­ sło w ie p o w ia d a : »C zysto — lep iej, ja k b o g a to « , co d a je do zrozu m ien ia, że n iczem b o g a c tw a w o b e c b ra k u zd ro w ia , n ie c z y s to ść b o w iem to n a jw ię k sz a ch orob a.

N ie m n iejsz e z n a cz en ie m a n a zd r o w ie i w o d a d o picia.

W ieleż to w si w id zi się, ja k czerp ią w o d ę d o p icia w p otok u , d o k tó r e g o ró w n ież z lew a się w sz e lk ie n ie czy sto ści, p ie r z e b ie liz n ę i p o i b yd ło. J e ż e li w ięc te n ie c z y sto śc i, n a p e łn ia ją c e w o d ę i ro z k ła d a ją c e się w e w od zie, d o sta n ą się do o r g a n i­

zm u lu d z k ie g o , w y w o łu ją n a d e r c z ęsto b a rd zo w ielk ie z a ­ b u r zen ia i ch oro b y , o ile ju ż w p r o st ja k o z a r a zk i ch o ro b y ja k iejś n ie w y w o ła ją ch o ro b y . S tu d n ie za tem k o ło d o m u to k on ieczn ość, k o n ie c z n o ść ró w n ie w ielk a, ja k d a ch n a d g ło ­ w ą, lu b u branie.

W iele je sz c z e r z e c z y d a ło b y się p isa ć o w p ły w ie oświaty n a zd row ie, ale u w a g i te, k tó r e sk reśliłem w k ró tk ości, m ają b y ć u m ieszc zo n e w k a len d a rzu , d la te g o n ie m a tam m iejsca n a w e t d la m a ły ch d ziełek .

A dam Rneoenbauer.

116