• Nie Znaleziono Wyników

W g a z e tc e n aszej w r ó ż n y c h k w estja ch g ło s za b ie­

ra m y — za m ało je d n a k zw ra ca m y u w a g i n a sp ra w ę k o ­ b iecą, n a ich sp o só b życia, n a ich u św ia d o m ie n ie, a je d n a k że rzecz ta n ie m niej, ja k i in n e o b ch o d z ić n a s p o w in n a . W sz a k ż e ż k ob ieta , to d ru g a p o ło w a ro d u lu d zk ieg o , w ięk ­ sz a cz ęść sp o łe cze ń stw a , m ająca d u ż e o b o w ią z k i — p o p ra w d zie p o w ied zieć — a n iżeli m y, chłopi.

K obieta, m a jąc ró ż n e za jęcia d o m o w e n a g ło w ie, któ- rem i n ie je d n a b y w a w p ro st p rzecią żo n ą , n ie m o że za jm o ­ w ać się sz e rsze m i sp ra w a m i św ia to w em i, czyli, jak się m ów i, sp o łeczn em i, ch o ćb y ch ciała i um iała, g d y ż jej p o p ro stu b ra k n a to czasu. In n e zn ow u , m ające w ięcej cz a su w ol­

n eg o , z b ra k u za in te r e so w a n ia się o sp ra w a ch sw o ich za m a ło p isz ą w czasop ism ach .

Z d a rza się sły s z e ć tu i ó w d zie, że k o b ie ty in n y ch n a ­ ro d ó w d a le k o w y żej sto ją od k o b ie t n a szy ch . O p o w ia d a ją p ię k n e r z e c z y o k o b ieta ch ślą sk ich , c z esk ic h i t. p., ja k ie on e to św ia tłe, rząd n e, g o sp o d a r n e , jak się n a w sz y stk ie m rozu m ią — a o n a sz y c h m ów i się i p isz e czasem , że im brak te g o i o w e g o , a b y ta m ty m d oró w n a ły .

N o, a cóż się u n a s p o d tym w z g lę d e m w ie lk ie g o robi, a b y te n a sz e k o b ie ty ośw iecić, u św ia d o m ić, p o d n ie ść m ora l­

n ie i m a terja ln ie? Ju ż się w p ra w d zie coś troch ę robi, ale to w sto su n k u do k w e stji sam ej za m ało. T ym k o b ieto m za cn y m z m iast, k tó re p isz ą g a z e tk i d la n a sz y c h n ie w ia st, n a le ż y sie za tę ich ro b o tę u zn a n ie i p o d z ię k o w a n ie i k o ­ b ie ty n a sz e siln ie o k o ło tych sw o ich g a z e te k p o w in n y się sk u p iać i łą c z y ć — lecz to b y łb y d op iero p o czą tek ro b o ty .

— Cóż w ięc p o n a d to m o żn a w y m a g a ć , cóż je s t d o ro­

b o ty ? — z a p y ta się ktoś. — J e ż e li k o b ie ty m ają sw o je g a ­ zetk i, to ju ż d o ś ć . . .

A ja z a w sz e tw ie rd zę i p r z y sw o im stoję, że to za m ało.

A b y w ięc w y w o ła ć le p s z y ru ch m ię d z y niem i, k tó ry p om im o g a z e te k b a rd zo je s t sła b y , a b y je p ch n ą ć d o ży cia

cz y n n e g o , a b y je za ch ęcić d o za jęcia się w ięcej so b ą i ich sp ra w a m i — p o tr z e b a z b liż y ć s ię do n ich i iść w śró d n ich i tu d ziałać, a d zia ła ć ze serca, b ez w z g lę d u n a tru d n ości i p r z e sz k o d y .

— H o-h o, — p o w ie n ie je d e n — aż ta k ich r z e c z y o d n as w y m a g a sz , to za d u żo !

Moi d ro d zy , je ż e li ''chcemy, a b y n am w sz y stk im w tej b ied n ej O jcz y źn ie b y ło lep iej, do c z e g o tak se r d e c z n ie w z d y ­ ch am y, to n ie p o w in n iśm y się u su w a ć ch o ćb y i p rze d n a j­

w ię k sz y m i ciężaram i. W sza k m am y w sp o łe c z e ń stw ie na- szem d u żo lu d zi, m iłu ją cy ch sp r a w ę lu d o w ą , w sz a k d u żo je s t takich, k tó r z y z g łę b i ser ca w o ła ją do B o g a : »O jczyzn ę, w o ln o ść racz n a m w rócić P a n ie !« T ym rad zę, sp r a w ę tę w z ią ć p o d g łę b s z ą r o z w a g ę , to m a ło — za b rać się d o d zieła, a B ó g ła s k a w y p r a c y n a szej p o b ło g o sła w i, O jczy zn ę n am zb aw i.

N a jw ięcej n a w si d zia ła ć m o ż e n a u c z y c ie lstw o , a sz c z e ­ g ó ln ie j w tej sp ra w ie — n a u c zy cielk i, k tó r e c o d zien n ie z lu ­ d em się sty k a ją c, sw o im w p ły w em , je ż e li zech cą ty lk o w śród k o b ie t p racow ać, d u żo p o d tym w z g lę d e m u c z y n ić m o gą.

G dzie b o w iem ch ętn a n a u c z y c ie lk a ch w y c i się sz c zer ze p r a c y n a d lu d em m ię d z y d ziew częta m i, k o ń c zą ce m i szk ołę, tam zaraz r e z u lta t w k rótk im c z a sie o g lą d a ć m ożn a. A j e ­ żeli trafi się je s z c z e tak a, k tó ra i te, co w y s z ły ju ż ze sz k o ły , ró w n ie ż od c z a su d o c z a su g ro m a d z i i u czy , to ju ż sk u tk i są w p r o st b ło g ie ..

C zeg ó ż m o ż e u c z y ć ta k a n a u c z y c ie lk a ? W s z y s tk ie g o , co ty lk o sa m a u m ie, n. p . : k r o ju u b rań , w y s z y w a ń i h a f­

tów , ro b ien ia k w ia tó w , p o d a w a ć w sk a z ó w k i w p r z y r z ą d z a ­ n iu p o tra w m niej k o sz to w n y c h , a sm a c zn y ch i r ó ż n e in n e p rze p isy , ja k so b ie ra d zić w n a g ły c h w y p a d k a c h ch o ro b y itd. itd., a w s z y s tk o to b a rd zo d o d a tn io w p ły n ą ć m o ż e n a u św ia d o m ie n ie d ziew c zą t, n ie je d n a rzecz b ęd zie d la n ich i b e z p o śr e d n io k o rzy stn ą , ja k o to krój i szy c ie , k w ia ty tak p ap ierow e, ja k ż y w e n a g r z ą d k a c h i r ó ż n e ro b ó tk i sz y d e ł­

k ow e p r z y c z y n ią s ię do d a le k o w ię k s z e g o p o rzą d k u , g d y ż w yrobi się w n iejed n ej w ię k sz e p o czu cie p ięk n a, a tem sam em za m iło w a n ie d o p o r z ą d k u i sch lu d n o ści.

S ą ju ż d z iś ok olice, g d z ie n a tem p o lu w id ać sk u teczn ą d zia ła ln o ść. Z o b a c z y ć m o ż n a ła d n e p o sz e w k i i p od u szk i, p ię k n ie w y s z y w a n e i h a fto w a n e w ła sn em i rękam i, n ie je d n a p rzy o zd o b i sw o je cia ło p ię k n y m g o rsecik iem w ła sn ej ro- ooty, alb o sp ó d n iczk ą , i g d y w id z ę n a w si d ziew c zy n ę, w y ­ k on u ją cą ta k ie rob ótk i, to się m i p rzy p o m in a ją d a w n ie jsz e cz a sy , w k tó r y c h r o b o ty p o d o b n e n ie dla w iejsk iej d z ie w ­ c z y n y b y ć się z d a w a ły , g d y się w id ziało, ja k ja k a m ieszczk a ,

1 5 1

ez y p am enica w e d w o rz e ro b iła p o ń czo ch ę, to s ię zd aw ało, że n ie ch ło p k i rozu m n a to — a d ziś w id zim y, że m y chłopsk:' n a sz sta n n ie g o rze j u p o sa ż o n y m am y p rze z n a tu rę pod w z g lę d e m u m y sło w y m i że w sz y s tk o to p otra fim y , co i inni, g d y ty lk o m a m y m o ż n o ść n a u c zen ia sie.

P o d w z g lę d e m h o d o w li b y d ła , trzod y, d ro b iu p o w in n y k o b ie ty n a s z e 'z n a le ź ć p o m o c w e d w orze, n a p leb a n ji, no i ta k ż e u ż o n y n a u c zy ciela . T u ju ż sęk. N ie k a ż d a b ow iem p a n i w e d w o rz e n a g o sp o d a r stw ie się rozu m ie; tam je d n a k tr zeb a k o rzy sta ć, g d z ie m ożna. A n a p leb a n ji? K a żd a p le- b a n ja m a sw o ją g o sp o d y n ię , k tó r a p r z y tak d u ż em g o s p o ­ d a rstw ie p o w in n a p o sia d a ć w ię k s z y z a só b w ied zy , a m ając tak ą — n ie ch d zieli się z d ru gim i. P a n i n a u c z y c ie lo w a w p ra w d zie n ie m a tak w ielk iej p ra k ty k i, b o n ie p o sia d a tak o b sz e r n e g o g o sp o d a r stw a , ja k tam te, ale m o ż e m ieć ró ż n e w ia d o m o ści teo rety czn e, je ż e li ty lk o chce, b o m a w ięcej cz a su d o cz y ta n ia , a k to ch ce czyta ć, ten się w s z y stk ie g o m o ż e d ow ied zieć.

T ak so b ie tę sp ra w ę p r ze d sta w ia m , że g d y b y b y ło w ięk sze p o r o z u m ie n ie , w ię k sz a p o u fa ło ść m ię d z y in teli­

g en cją w iejsk ą a w ieśn ia czk a m i, ju ż b y ś m y zro b ili d u ż y k ro k n a p rzó d , lecz tu p o tr z e b a d w u w aru n k ów .

P ie r w s z y w a ru n ek je s t ten, iż b y ci, co m ają w ięcej w ied zy , n ie b y li z b y t d u m n i i za rozu m ia li, n o s a n ie z a d z ie ­ ra li d o g ó r y w o b ec tych, k tó r z y m niej rozu m ią, a ch cielib y

się od n ich c z e g o ś d ow ied zieć. J e ż e li ty lk o lu d zie ta c y d o ­ brem sercem zech cą robić, to d u żo zrobią, ty lk o trzeb a chęci! D r u g i w aru n ek , ten ty c z y się n as. J e ż e li m y, w id zim y, że r a d y te m o g ą b y ć d la n a s p o ży te czn e, ch ciejm y z te g o k o rzy sta ć.

B ą d ź m y p r z y te m w yro zu m ia li, n ie m ó w m y n a w sz y stk o :

»to trudno«, — »to n ie u nas«, — »to n a w si n ie b ęd zie«, —

»to za d rogie«, — »m y n ie m a m y ty le gru n tu , co ta m c i« ,—

a le tak k a lk u lu jm y : co n ie m o ż n a —- to n ie, ale n ie n a w sz y stk o m ów ić, że s ię to n ie d a zrobić, b o n ie, je d n o m o ż e się dać, ty lk o p o tr z e b a d o te g o n a u k i i chęci, a .skóro n a s in n i ch cą p o u czyć, to m y, je ż e li m o ż e m y tem u p o d o ła ć ch ęci ty lk o dołóżm y!

N ie w s z ę d z ie się to d a zro b ić z ró ż n y c h p o w o d ó w . W je d n em m iejscu n iem a w ca le sz k o ły , g d ziein d z ie j d w oru , p leban ji, a g d ziein d z ie j zn ó w ch oć to w s z y s tk o b ęd zie, m o ż e lu d zie n ie b ę d ą sk o r z y do p r a c y z nam i, lecz tam , g d z ie lu d zie d la n a s zn a jd ą się, tr zeb a k o r z y s ta ć k o ch a n e k o b ie ty i p ró b o w a ć w sp ó ln ej ro b o ty , a to n a to, a b y się b ron ić p r z e d biedą, sz u k a ją c w sz e lk ic h n a n ią środ k ó w .

A za ś te za c n e m a tro n y z m iast, cz y te ju ż n ie n ie

152

m o g ą d la w si u czy n ić? T ym tru d n iej, ale d la ch cą ceg o nife tr u d n eg o i te n ie je d n ą c e g ie łk ę m o g ą p r z y ło ż y ć do tej n a ­ rod ow ej b u d o w y p r z y s z c z e r y c h ch ęciach. O ne z n o w u m ogą d zia ła ć p o d k a ż d y m w z g lę d e m , ja k k tó ra m o ż e i umie, p r z y je ż d ż a ją c n a w ie ś z w y k ła d a m i, z w o łu ją c k o b iety i d z ie w c z ę ta n a ta k ie zg r o m a d zen ie, a ju ż sz c zeg ó ln iej d la tak ich p a ń n a d a w a ły b y się w y k ła d y o sp ra w a ch n a ro ­ d ow ych .

J e sz c z e sło w o . — C h cem y P o lsk i? C h cem y w o ln o ści?

C h cem y d o b r o b y tu ? P y ta m : ch cem y te g o n a p ra w d ę? J e ­ ż eli tak — to p r a c u jm y , a p r a c u j m y w s p ó l n i e w s z y s c y ! ja k k to m o ż e i u m ie, b o jak d o ty ch cz a s, to p i­

sz e m y n ie r a z : »a u n a s tak jest« — »a u n a s ow ak « — '

»a n a sz lu d ciem n y, a n ie sfo rn y , a n ieu fn y « — o tó ż p o ­ k a żm y , że ta k n ie je st. P is z e m y ta k że : » n asza szla ch ta o lu ­ d zie n ie m yśli, d la lu d u n ie p racu je« — » in teligen cja na- o g ó ł sp ra w a m i lu d o w e m i m a ło się zajm u je«. — T a k ie i tym p o d o b n e s k a r g i i ż a le cz y ta m y , lecz to n ie w iele p o m aga, sp ró b u jm y w ięc ją ć się r o b o ty razem , a raźn o, a och oczo, a szc zerze, m a ją c te w z n io słe i s z c z y tn e id e a ły w o ln o ścio w e n a w z g lę d z ie , a lep iej b ęd zie!

S am i m ę żczy źn i, to za m ało — trzeb a, a b y się r u s z y ły i k o b iety , a k o b ie ty -c h ło p k i i in te lig e n c ja k o b ie c a razem .

H ej P o lk i! r a z em do p r a c y ze w sz y stk ic h sta n ó w ! Jan Sobek.

N iedola.

P ó jd ę ja so b ie za te n p a g ó r e k zielo n y ,

Tam, g d z ie się ch w ieją z ło te g o ż y tk a z a g o n y . P ó jd ę ja, p ó jd ę p o d ten k r z y ż cz a rn y n a p o le, O p ow iem je m u te m oje sk a r g i i b o l e .. .

L ecą k u n ie m u p ta sz ę ta sza re, sp ło sz o n e I o b sia d a ją cier n io w ą P a n a k o ro n ę

I tak Mu sm u tn o sz e p c ą o lu d zk iej n ied oli, Ż e Z b a w ic iela serce p r z e b ite aż b oli.

D z w o n e c z k i p o ln e n u cą p ie śń r z e w n ą d ok oła, A le C h ry stu sa o c z y h e n p a tr z ą n a sioła, B o zta m tą d w ia tr y łz a w e Mu n io są p y ta n ie : K ied y n a ziem i w iec zn a n ie d o la u s t a n ie ? ...

C h y lą się, c h y lą z ie lo n e tr a w y k u ziem i I ró ż e p o ln e p ła c z ą łezk a m i k rw aw em i,

A C h ry stu s z k r z y ż a s p o g lą d a sm u tn o n a p o la — N a sz a r y c h sio ła c h je sz c z e z o sta ła n ie d o l a ...

Józefa Ważna.

- 153 —