• Nie Znaleziono Wyników

LIBERTAS PRAESTANTISSIMUS

W dokumencie dotyczących praw człowieka (Stron 191-200)

Źródło: Władza. Wolność. Prawo, Wydawnictwo Aureus, Kraków 1994 (tłumacz nieznany)

Pomiędzy prawami ludzkimi [które – wydane dla wspólnego dobra oby-wateli – działają w społeczeństwie tak, jak rozum i prawo natury w jednostce]

odnoszą się jedne do tego, co jest istotnie dobrem lub złem, i nakazują do pierwszego zdążać, a drugiego się wystrzegać, dodając odpowiednią sankcję.

Atoli takie prawa nie wypływają pierwotnie z ludzkiego społeczeństwa, ponie-waż społeczność ludzka jako sama natury nie zrodziła, tak też nie jest twór-cą dobra z naturą zgodnego ani zła, które się naturze sprzeciwia; prawa te starsze są raczej aniżeli społeczność ludzka i początek ich należy odnieść do prawa natury i prawa wiecznego. Dlatego też przepisy prawa przyrodzonego, objęte prawami ludzkimi, mają nie tylko moc prawa ludzkiego, lecz obejmują ową wyższą i daleko dostojniejszą władzę, wypływającą z samego prawa przyro-dzonego i wiecznego. W tym rodzaju praw główne zadanie świeckiego prawo-dawcy polega na czynieniu obywateli posłusznymi za pomocą wspólnych prze-pisów karności, za pomocą karania i strofowania ludzi skłonnych do złego, by – odstraszeni od złego – dążyli do tego, co jest dobre albo przynajmniej nie byli w państwie zgorszeniem lub na szkody go nie narażali.

Inne zaś przepisy władzy świeckiej nie wypływają bezpośrednio z prawa przy rodzonego, lecz raczej tylko pośrednio i ubocznie, i określają różne sprawy, o których prawo przyrodzone tylko ogólnie wspomina. Tak na przy-kład prawo przyrodzone nakazuje obywatelom przyczyniać się do spokoju i szczęścia publicznego, zaś w jakim zakresie każdy ma to czynić, w jaki sposób i w których sprawach, tego nie określa prawo przyrodzone, lecz prawo świec-kie.

Prawo ludzkie w ścisłym znaczeniu tego wyrazu składa się z takich po-szczególnych reguł i przepisów życia, wynalezionych i określonych mądrze i roztropnie, przez prawowitą władzę ludziom nałożonych. Prawo to nakazuje wszystkim obywatelom, by do wspólnego celu wszyscy dążyli i zakazuje im, by się od niego oddalali, a o ile zgodnym jest z prawami natury, prowadzi [zarazem] do tego, co jest zacnym i uczciwym – a odwodzi od tego, co jest [zacności i uczciwości] przeciwnym. Z tego się pokazuje, że norma i reguła wolności opiera się w ogóle na wiecznym prawie bożym, a nie na przepisach tego lub owego człowieka lub nawet społeczeństwa ludzkiego.

Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

W społeczeństwie ludzkim prawo wolności nie polega przeto na tym, abyś czynił to, co ci się podoba, bo z tego powstałby największy zamęt i zamiesza-nie, wskutek czego państwo runąć by musiało; przeciwnie – polega ono na tym, abyś z pomocą praw świeckich mógł łatwiej żyć według przepisów wieczy-stego prawa. Wolność zaś przełożonych i władz nie na tym polega, aby mogli rozkazywać lekkomyślnie i według swej samowoli – gdyż to byłoby zbrodnią i doprowadziłoby państwo do największego niebezpieczeństwa. Moc i potęga praw ludzkich ta być powinna, iżby łatwo poznać można, że wypływają z prawa wiecznego i aby nic takiego powagą swoją nie uświęcały, co by w tym wieczy-stym prawie, jako początku wszelkiego prawa, nie było zawarte. Bardzo trafnie w tej mierze wyraża się święty Augustyn [De libero arbitrio, ks. I, rozdz. 6, nr 15]: równocześnie też sądzę, iż widzisz, że w owym doczesnym prawie nic nie jest sprawiedliwym i prawowitym, coby z onego wiecznego prawa nie wy-pływało. Jeżeliby przeto jakakolwiek władza coś takiego uchwalić miała, co sprzeciwiałoby się zasadom zdrowego rozumu i szkodliwym byłoby dla rze-czypospolitej, wtedy taki przepis nie miałby mocy obowiązującej, ponieważ nie byłby regułą sprawiedliwości i odwodziłby ludzi od dobrego, dla którego społeczność ludzka utworzona została.

Natura przeto wolności ludzkiej, z jakiejkolwiek strony na nią się zapatry-wać będziemy, tak w jednostkach jak w społeczeństwach, i to tak w przełożo-nych, jak i tych, których obowiązkiem jest słuchać, wskazuje nam konieczność poddania się najwyższemu i wiecznemu rozumowi, który nie jest niczym in-nym, jak powagą rozkazującego i zakazującego Boga. Ta zaś najsłuszniejsza władza rozkazywania Pana Boga nie tylko wolności człowieka nie znosi ani jej w żaden sposób nie zmniejsza, lecz przeciwnie tę wolność broni i jeszcze ją doskonali. Osiągnąć bowiem cel, do którego się zmierza, jest najwyższą doskonałością każdej istoty; najwyższym zaś celem, do którego wolność czło-wieka dążyć powinna jest Bóg. Te przepisy najwyższej i najprawdziwszej nauki znane nam choćby tylko dzięki światłu naszego rozumu, Kościół nasz święty, pouczony nauką i przykładem boskiego Zbawiciela, zawsze głosił i wykładał i nigdy tego urzędu swego nie zaniechał ani też ludów o tym pouczać nie przestawał [...].

Najistotniejszym obowiązkiem każdego jest szanować zwierzchność i chęt-nie poddawać się pod rygor praw sprawiedliwych, dzięki czemu, dzięki dzia-łalności i czujności praw, ludzie od krzywd niesprawiedliwych wolni być mogą. Prawowita władza od Boga pochodzi, a kto się władzy sprzeciwia, ten się rozkazom Boga sprzeciwia; w ten sposób posłuszeństwo wielce uszlachet-nia, ponieważ poddajemy się najwyższej i najsprawiedliwszej powadze. Tam jednak, gdzie kto nie ma prawa rozkazywania lub jeśli władze nakazują coś, co się sprzeciwia rozumowi, prawu wieczystemu i rozkazowi Boga, tam słuszną jest rzeczą nie słuchać człowieka, abyśmy Boga słuchać mogli. W ten spo-sób mając zamkniętą drogę do tyranii, władza wszystkiego ogarnąć nie może,

Leon XIII, Libertas praestantissimus

a każdy obywatel będzie miał praw swych poręczenie; żadna rodzina i wszyst-kie członki pospolitej rzeczy o swoje prawa lękać się nie potrzebują, [albo-wiem] wszystkim zapewniona będzie wolność, która na tym polega [...], by każdy mógł żyć wedle praw i wedle zdrowego rozumu.

Gdyby ci, co rozprawiają o wolności rozumieli tę wolność sprawiedliwą i uczciwą, tę wolność, którą dopiero co określiliśmy, nikt nie ważyłby się czy-nić Kościołowi tego zarzutu, który wielu w największej niesprawiedliwości mu czyni, jakoby był on nieprzyjacielem wolności indywidualnej lub wolności państw. Jak wielki jest jednak zastęp tych, którzy – za przykładem Lucypera wypowiadającego owe grzeszne słowa „nie będę służył” – przez wolność nie rozumieją nic innego, jak otwartą i nierozumną swawolę. Takimi są należący do owej szkoły tak rozgałęzionej i potężnej, którzy biorąc swoją nazwę od na-zwy wolności (libertas), chcą aby ich nazywano wolnomyślicielami (liberałami).

I rzeczywiście, czym są stronnicy racjonalizmu i naturalizmu w filozofii, tym są obrońcy liberalizmu w sferze moralnej i cywilnej, ponieważ wprowadzają w krainę obyczaju i życia praktycznego zasady przyjęte przez wyznawców na-turalizmu. Zaś zasadą wszelkiego racjonalizmu jest bezwzględne panowanie rozumu ludzkiego, który odrzucając posłuszeństwo winne rozumowi Bożemu i wiecznemu i twierdząc, że sam od siebie tylko zależy, sam siebie uważa za najwyższą zasadę, za źródło i sędziego prawdy. Takie są uroszczenia wyznaw-ców liberalizmu, o których mówiliśmy; podług nich nie ma w życiu praktycz-nym żadnej Boskiej potęgi, której należałoby być posłuszpraktycz-nym, lecz każdy jest sam dla siebie własnym prawem. Stąd pochodzi ta nauka moralności, którą nazywają niezależną i która pod pozorem wolności, odwracając wolę od za-chowywania przykazań Bożych, prowadzi człowieka do swawoli bez granic.

Jakie tego są ostateczne skutki łatwo można dostrzec. Bo kiedy w duchu ludz-kim utwierdzi się przekonanie, że nikt nie ma władzy nad człowiekiem, na-stępstwem tego będzie, że przyczyny wytwarzającej społeczności cywilne i spo-łeczeństwa nie należy szukać w jakimś zewnętrznym lub wyższym od człowieka principium, lecz w wolnej woli każdego, i że władza publiczna pochodzi od ogółu, który jest jej pierwszym źródłem: oprócz tego, czym rozum osobisty jest dla każdego człowieka z osobna, to jest jedynym prawem i regułą życia prywatnego, tym rozum zbiorowy powinien być dla ogółu w dziedzinie spraw publicznych; stąd władza należąca do mnóstwa i większości, sama tworząca prawo i obowiązek. Jednak sprzeczność tego wszystkiego z rozumem ujawnia to, co powiedzieliśmy dotychczas. Rzeczywiście, chcieć, aby nie było żadnego związku pomiędzy człowiekiem lub społeczeństwem a Bogiem-Stworzycielem, a przez to samo najwyższym Prawodawcą, to jest bezwzględnie przeciwne na-turze, i to nie tylko naturze człowieka, ale i naturze wszelkiego stworzenia:

wszystko bowiem koniecznie zostaje w jakimś związku z przyczyną, od której pochodzi i każdemu stworzeniu przystoi to i należy do jego doskonałości, aże-by pozostawało na tym miejscu i na tym stopniu, który mu wskazuje porządek

Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

przyrodzony, to jest iżby stworzenie niższe było poddane i należało temu, któ-re jest od niego wyższe. Ale prócz tego takie doktryny przynoszą największą szkodę tak każdemu człowiekowi z osobna, jak i społeczeństwu. I w rzeczy sa-mej, jeżeli uczynimy zależnym od sądu samego rozumu ludzkiego złe i dobre, znosimy tym samym właściwą różnicę pomiędzy złem i dobrem; to, co jest podłe i co jest szlachetne, nie różni się już niczym w rzeczywistości, lecz tyl-ko przez odmienne pojmowanie i sądzenie każdego człowieka: to, co się bę-dzie podobało, bębę-dzie dozwolonym; odkąd przypuścimy podobną doktrynę, nie wystarczającą do odparcia lub uciszenia nieporządnych poruszeń duszy, otwieramy drzwi wszelkiemu zepsuciu w życiu. W sprawach publicznych wła-dza rozkazywania oddziela się od prawdziwego i naturalnego principium, od którego odbiera wszelką swoją moc, by szerzyć dobro publiczne. Prawo, które ma oznaczać, co godzi się czynić, a czego unikać, oddane zostanie kaprysowi tych, którzy są większą liczbą, a to będzie przygotowaniem drogi dla panowa-nia tyrańskiego. Od chwili, kiedy odrzucimy władzę Boga nad człowiekiem i nad społeczeństwem ludzkim, naturalną stanie się rzeczą, że społeczeństwo nie będzie miało religii, a wszystko, co się do niej odnosi stanie się przed-miotem najzupełniejszej obojętności. Ogół – mając świadomość, że posiada najwyższą władzę – posunie się łatwo do buntu i niepokojów, a ponieważ nie będzie już wędzidła obowiązku i sumienia, przeto nie pozostanie nic więcej nad siłę, siłę, która jest zbyt mała, by sama przez się utrzymała w karbach namiętności pospólstwa. Mamy tego dowody w tej codziennej prawie walce toczonej z socjalistami i innymi sektami buntowniczymi, które tak dawno już pracują nad zachwianiem państwem aż w jego fundamentach. Niech więc każdy sądzi i powie, byle tylko miał choć trochę zdrowego sądu o rzeczach, czy takie doktryny mogą być pożyteczne prawdziwej wolności, czy są godne człowieka i czy raczej nie są one wywróceniem wolności i jej zupełnym znisz-czeniem.

Bez wątpienia takie nauki przerażają swoją grozą i swoim jawnym przeci-wieństwem prawdzie, a wraz z bezmiernością złego, którego – jak widzieliśmy – są przyczyną, nie pozwalają stronnikom liberalizmu zupełnie na nie się zgo-dzić. Wielu z nich, zniewolonych nawet siłą prawdy, nie waha się przyznać i dobrowolnie nawet głosi, że przystając na takie wybryki z pogardą prawdy i sprawiedliwości, wolność upada i wyradza się otwarcie w samowolę. Trze-ba wiec, by [wolność] była kierowaną i rządzoną zdrowym rozumem i – co jest słusznym następstwem – by była poddaną prawu naturalnemu, prawu bożemu i wiecznemu. Lecz ich zdaniem w tym miejscu należy się zatrzymać, nie dopuszczają [bowiem], by człowiek wolny miał się poddać prawom, któ-rym Bogu podobałoby się dać inną drogę niż drogę przyrodzonego rozumu.

W tym jednak sami z sobą popadają oni w bezwzględną sprzeczność. Jeże-li bowiem trzeba, jak to sami przyznają ci któryż człowiek rozumny tego by nie przyznał być posłusznym woli Boga jako Prawodawcy, ponieważ człowiek

Leon XIII, Libertas praestantissimus

w zupełności zależy od Boga i winien dążyć do Niego, to z tego wynika, że nikt nie może kłaść granic ani warunków Jego władzy prawodawczej, jeżeli nie chce stanąć w sprzeczności z posłuszeństwem winnym Bogu. Co więcej, jeżeli rozum człowieka jest tak pyszny, że pragnie oznaczać, jakie są prawa Boga, a jakie są Jego obowiązki, uszanowanie względem praw Bożych będzie u nie-go: więcej udanym niż rzeczywistym, zaś jego sąd więcej będzie znaczył niż powaga i Opatrzność Boska. Jest wiec rzeczą konieczną, by norma naszego życia miała nieustannie i na mocy przekonania religijnego swój początek nie tylko w prawie wiecznym, ale we wszystkich ogólnych i szczególnych prawach, które Bóg w Swej nieskończonej mądrości, w Swej wszechmocy i to środkami, jakie Mu się podobały, zechciał nam przekazać i które poznać możemy jako pewne przez oczywiste znaki, które niedozwaląją żadnych wątpliwości. A stać się to może tym bardziej, że tego rodzaju prawa, mając ten sam początek, tego samego Prawodawcę, co prawo wieczne, muszą koniecznie zgadzać się z rozumem i doskonalić prawo naturalne. Zresztą mamy tutaj Boga samego nauczycielem, który, aby zapobiec błądzeniu naszego rozumu i naszej woli, prowadzi jeden i drugą, przewodnicząc im Swoim pełnym dobroci kierownic-twem. Niechaj więc pozostanie połączonym święcie i nieskazitelnie to, co nie może i nie powinno być dzielone, i we wszystkich sprawach bądźmy – jak tego wymaga sam rozum przyrodzony – poddani Bogu i posłuszni Jego prawom.

Nieco łagodniejsi są w sądach swoich, atoli wcale nie są konsekwentniejsi, ci, którzy sądzą, że wprawdzie życie i obyczaj ludzi prywatnych winny się stoso-wać do prawa Bożego, twierdzą jednakże, że prawa te bynajmniej do państwa stosowane być nie mogą, że w sprawach publicznych godzi się od rozkazu Bożego niekiedy odstępować i że nie potrzeba się w prawodawstwie wcale do nich stosować. Z takiej zasady konsekwentnie wypływa owa szkodliwa dok-tryna, że państwo z Kościołem nie ma nic wspólnego i że należy je od siebie rozłączyć. Nietrudno wykazać, jak dalece zdania te pozbawione są rozsądku.

Sama bowiem przyroda głośno dowodzi, że obywatelom w jedną społeczność państwową połączonym przysługiwać winna możność życia uczciwego, to jest życia według praw Bożych, ponieważ Bóg jest początkiem wszelkiej uczciwości i sprawiedliwości, byłoby przeto wielką sprzecznością móc się wcale o te prawa nie troszczyć, a nawet na drodze prawodawstwa państwowego stanowić prawa wprost nienawistne prawom Bożym. Z kolei ci, którzy stoją na czele państwa, tyle są mu winni, że nie tylko o korzyści i sprawy zewnętrzne, ale co ważniej-sza, o dobra duchowe za pomocą prawodawstwa starać się powinni, aby zaś te dobra duchowe wzrastać i rozwijać się mogły, nie można nic odpowied-niejszego wynaleźć nad owe prawa i przepisy, których twórcą jest Pan Bóg;

dlatego niektórzy rządzący państwem, niechcący troszczyć się o prawa Boże, sprowadzają władzę polityczną z właściwej drogi, odwodząc ją od jej źródła i przepisów natury. Wielokrotnie już zwracaliśmy uwagę, iż jeszcze większe zna-czenie ma fakt, że chociaż władza świecka nie do tego samego celu w

pierw-Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

szej Unii zdąża i nie tą samą drogą kroczy, co władza duchowna, to jednakże w wykonaniu swego zadania z konieczności jedna z drugą spotykać się musi [...]. O zgodności działań dwu władz bardzo słusznie i trafnie powiedziano, że podobną jest do połączenia zachodzącego między ciałem i duszą, i to na korzyść jednej i drugiej strony; rozerwanie tego połączenia jest szczególnie szkodliwe dla ciała, ponieważ przez nie ciało traci życie.

Aby wykazać to jeszcze wyraźniej, dobrze i z osobna rozważyć należy rozrost różnych swobód i wolności, które mają być właściwością i zdobyczą naszego wieku. Przypatrzmy się najpierw temu, co tak bardzo sprzeciwia się potędze religii, to jest tak zwanej wolności wyznania, opierającej się na tej zasadzie, że każdemu wolno jest wyznawać religię, która mu się podoba albo w ogóle – jak to mówią – być bezwyznaniowym. Tymczasem wprost przeciwnie, ze wszyst-kich obowiązków człowieka ten jest niewątpliwie największy i najświętszy, który nam nakazuje z dziecięcym przywiązaniem i religijnym uczuciem Boga czcić i miłować, co stanowi konieczną konsekwencję faktu, iż ciągle i nieustannie znajdujemy się w mocy Pana Boga, że jesteśmy pod rozkazami Bożej potęgi i Boskiej Opatrzności, i że od Niego wyszedłszy do Niego też powrócić powin-niśmy. Dodać do tego należy, że bez religii człowiek żadną miarą nie może się zdobyć na cnotę [...]. Cnota bowiem jest natury moralnej, a obowiązki jej wprost nas prowadzą do Boga, który dla człowieka jest najwyższym i najwznio-ślejszym dobrem. Dlatego też religia, która – jak mówi św. Tomasz (S.Th., II-II, q. 81, a. 6) – sprawia to, co wprost skierowane jest ku chwale Boga, jest panią i kierowniczką cnót wszystkich. Jeśli zaś w tym razie, gdy istnieć będzie kilka między sobą sprzecznych religii, jeśli w tym razie pytać będziemy, której spośród wszystkich koniecznie trzymać się należy, wtedy rozum i istota rzeczy niewątpliwie odpowiedzą nam, że tę, którą Bóg każe, którą ludzie sami łatwo za taką uznają z pewnych znaków zewnętrznych, jakimi Opatrzność Boża od innych ją odznaczyła, ponieważ w rzeczach takiej doniosłości możliwość błę-du pociągałaby za sobą największe klęski i ruiny. Dlatego też człowiek wraz z wolnością, o której mówimy otrzymał możność, iż najświętszy obowiązek obalić lub bezkarnie od niego odwrócić się może, i że odwróciwszy się od niezmiennego dobra do złego zwrócić się może, co jednakże – jako już wyżej powiedziano – nie jest wolnością, lecz zepsuciem wolności i niewolą ducha do grzechu się skłaniającego.

Ta sama wolność w odniesieniu do państwa nie zmierza bynajmniej do tego, by państwo nie miało jednej religii albo iżby jej publicznie wyznawać nie nakazywało, iżby żadnej religii nad drugą nie przedkładało, lecz iżby wszystkie jedną mierzyło miarą nie zważając wcale na lud. Gdyby tak być miało, wtedy prawdą musiało by się stać, że obowiązki świeckiej społeczności względem Boga albo w ogóle są żadne albo też bezkarnie przekraczane być mogą, co jedno i drugie wyraźnie jest fałszywym. Nie należy bowiem wątpić, że społecz-ności państwowe stworzone zostały między ludźmi z woli Bożej, czy rozważać

Leon XIII, Libertas praestantissimus

będziemy jej części czyjej formę, i że ta wola Boża powinna być kierującą po-wagą w tej społeczności, czy to ze względu na przyczynę czy też ze względu na źródło wielkich korzyści, jakim się staje dla państwa [...].

Prasa jest zdolnością moralną [...], byłoby [zatem] rzeczą nierozsądną mnie mać, że ta zdolność moralna tak samo prawdzie, jak i kłamstwu, za-cności i brzydocie bez różnicy i ogólnikowo od natury przyznana została. To, co jest prawdą oczywistą, to wolno jest rozsądnie w państwie rozszerzać, aby się stało własnością jak największej liczby osób; natomiast fałszywe i kłamliwe opinie, ponad które nie masz zgubniejszej dla rozumu zarazy, dalej błędy przyczyniające się do korupcji duszy i obyczajów, powinno państwo publicz-ną swoją powagą trzymać w należy tych karbach, aby się na szkodę Rzeczy-pospolitej szerzyć nie mogły [...]. [W przeciwnym wypadku], pozostawiwszy każdemu nieograniczoną wolność mówienia i pisania co mu się podoba, nie pozostanie nam nic świętego i nietykalnego, nawet one wielkie i święte prawdy przyrodzone, które za wspólną i najszlachetniejszą ojcowiznę rodzaju ludzkiego uważać należy oszczędzone nie będą. Tak tedy, gdy prawda powoli chmurnymi cieniami powleczoną zostanie [...], zgubne i rozliczne błędy ła-two na świecie zapanują. Z tego stanu rzeczy tylko korzystać będzie swawola, a prawdziwa wolność chyba na szwank narażona zostanie, tym większą bo-wiem i pewniejszą będzie prawdziwa wolność im silniejsze wędzidła na

Prasa jest zdolnością moralną [...], byłoby [zatem] rzeczą nierozsądną mnie mać, że ta zdolność moralna tak samo prawdzie, jak i kłamstwu, za-cności i brzydocie bez różnicy i ogólnikowo od natury przyznana została. To, co jest prawdą oczywistą, to wolno jest rozsądnie w państwie rozszerzać, aby się stało własnością jak największej liczby osób; natomiast fałszywe i kłamliwe opinie, ponad które nie masz zgubniejszej dla rozumu zarazy, dalej błędy przyczyniające się do korupcji duszy i obyczajów, powinno państwo publicz-ną swoją powagą trzymać w należy tych karbach, aby się na szkodę Rzeczy-pospolitej szerzyć nie mogły [...]. [W przeciwnym wypadku], pozostawiwszy każdemu nieograniczoną wolność mówienia i pisania co mu się podoba, nie pozostanie nam nic świętego i nietykalnego, nawet one wielkie i święte prawdy przyrodzone, które za wspólną i najszlachetniejszą ojcowiznę rodzaju ludzkiego uważać należy oszczędzone nie będą. Tak tedy, gdy prawda powoli chmurnymi cieniami powleczoną zostanie [...], zgubne i rozliczne błędy ła-two na świecie zapanują. Z tego stanu rzeczy tylko korzystać będzie swawola, a prawdziwa wolność chyba na szwank narażona zostanie, tym większą bo-wiem i pewniejszą będzie prawdziwa wolność im silniejsze wędzidła na

W dokumencie dotyczących praw człowieka (Stron 191-200)