• Nie Znaleziono Wyników

ROZWAŻANIA O REWOLUCJI WE FRANCJI

W dokumencie dotyczących praw człowieka (Stron 155-159)

Źródło: E. Burke, Rozważania o rewolucji, Fundacja im. Stefana Batorego, Kraków–Warszawa 1994 (przeł. D. Lachowska)

Daleki jestem od negowania w teorii i zaprawdę równie daleki od przeciw-stawiania się stosowaniu w praktyce (gdyby w mojej mocy było decydowanie o tym) rzeczywistych praw człowieka. Negując ich fałszywe wizje prawa, nie chcę jednak godzić w prawa rzeczywiste, które zostałyby całkowicie zniwecne przez sugerowazniwecne przez nich prawa. Skoro społeczeństwo obywatelskie zo-stało stworzone po to, by służyć człowiekowi, wszystkie korzyści, dla których je stworzono, stają się jego prawem. Instytucja ta służyć ma dobru, a samo prawo to dobro uosobione w regule. Ludzie mają prawo do życia zgodnego z tymi regułami, mają prawo do sprawiedliwego traktowania, podobnie jak między równymi sobie, bez względu na to, czy spełniają oni funkcje polityczne, czy też poświęcają się pospolitym zajęciom. Mają prawo do owoców swych starań i do środków, które czynią te starania owocnymi. Mają prawo do dorobku swoich rodziców, do wykarmienia i wychowania potomstwa, do pouczenia w życiu i pocieszenia w chwili śmierci. Każdy człowiek ma prawo do zrobie-nia dla siebie tego, co zrobić potrafi bez naruszazrobie-nia cudzych praw, i ma też prawo do stosownej części tego wszystkiego, co społeczeństwo dzięki połącze-niu swych zdolności i sił potrafi uczynić dla jego dobra. W tej spółce wszyscy ludzie mają równe prawa, ale nie do tego samego. Człowiek, który wniósł do spółki tylko pięć szylingów, ma do nich prawo, podobnie jak ten, który wniósł pięćset funtów, ma prawo do swej większej części. Lecz ten pierwszy nie ma prawa do równego udziału w dochodach z połączonego kapitału. A co się zaś tyczy udziału we władzy, autorytecie i zarządzaniu, jaki powinien przypadać każdej jednostce w kierowaniu państwem, to nie sądzę, iżby należał on do bezpośrednich, pierwotnych praw człowieka w społeczeństwie obywatelskim;

mam tu bowiem na myśli wyłącznie członka społeczeństwa obywatelskiego i tylko jego. Ta sprawa musi być ustalona przez konwencję.

Jeśli społeczeństwo obywatelskie jest dzieckiem konwencji, to musi ona stanowić jego prawo. Konwencja ta musi wyznaczać granice i przenikać wszystkie aspekty konstytucji stworzonej w jej ramach. Wszystkie rodzaje władzy ustawodawczej, sądowniczej czy też wykonawczej są jej tworami. Nie mogą istnieć w innym stanie rzeczy. Jak zatem można, w ramach konwencji społeczeństwa obywatelskiego, powoływać się na prawa, które nie zakładają nawet jego istnienia; prawa, które są z nim całkowicie sprzeczne? Jednym

Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

z pierwszych motywów tworzenia społeczeństwa obywatelskiego, który staje się jedną z jego fundamentalnych reguł, jest zasada, że nikt nie może być sędzią w swojej sprawie. Przyjmując ją, człowiek po zbawia siebie pierwszego fundamentalnego prawa człowieka nie związanego umową, to znaczy prawa sądzenia i dochodzenia swych praw na własną rękę. Zrzeka się całkowicie pra-wa do bycia panem samego siebie. Tym samym rezygnuje w dużej mierze z prawa do samoobrony – pierwszego prawa natury. Człowiek nie może zara-zem korzystać z praw nieobywatelskiego i obywatelskiego stanu. By móc cieszyć się sprawiedliwością, wyzbywa się swojego prawa do określania, czym jest ona w najistotniejszych dla niego sprawach. Żeby zagwarantować sobie pewną dozę wolności, powierza jej całość pieczy innych ludzi.

Władza państwowa nie jest ustanawiana na mocy praw naturalnych, które mogą istnieć i rzeczywiście istnieją całkowicie niezależnie od niej. Prawa te ce-chuje o wiele większa jasność i o wiele wyższy stopień abstrakcyjnej doskonało-ści, lecz właśnie ta doskonałość stanowi w praktyce ich wadę. Mając prawo do wszystkiego, ludzie pragną wszystkiego. Władza państwowa jest wynalazkiem ludzkiej mądrości służącym zaspokajaniu ludzkich pragnień. Człowiek ma prawo domagać się, by te pragnienia zostały zaspokojone przez tę mądrość.

Do pragnień człowieka nie włączonego w społeczeństwo obywatelskie należy pragnienie skutecznego powściągania namiętności innych ludzi. Społeczeń-stwo wymaga ujarzmienia nie tylko namiętności jednostek, nawet w masie i grupie, podobnie jak w przypadku jednostek, często hamować trzeba skłon-ności ludzi, kontrolować ich wolę, powściągać namiętskłon-ności. A może dokonać tego tylko władza wobec nich zewnętrzna, w wypełnianiu swoich funkcji nie ulegająca tej woli i tym namiętnościom, do których okiełznania i pokonania została powołana. W tym sensie zarówno ograniczenia narzucane ludziom, jak i ich swobody zaliczyć należy do ich praw. Lecz skoro swobody i ograni-czenia zmieniają się wraz z epokami oraz okolicznościami i mogą przybierać nieskończoną liczbę postaci, nie można ich określić przez odwołanie się do jakiejkolwiek abstrakcyjnej zasady i nie ma rzeczy bardziej niemądrej od roz-ważania ich w od niesieniu do takiej zasady.

W chwili, w której pomniejszymy w jakikolwiek sposób pełne prawa czło-wieka, czyli prawa do bycia panem samego siebie, i dopuścimy do jakiegokol-wiek ograniczenia tych praw przez prawo stanowione, od tej chwili kryterium organizacji władzy państwowej staje się dogodność. Dlatego ustanawianie konstytucji państwa i właściwego rozdziału jego władz wymaga najbardziej subtelnych i wyrafinowanych zdolności. Wymaga głębokiej wiedzy o ludzkiej naturze i potrzebach oraz o rzeczach, które ułatwiają lub utrudniają osiąga-nie różnorodnych celów przez system obywatelskich instytucji. Państwo musi dysponować środkami wzmacniania swych sił i leczenia swych dolegliwości.

Czemu może służyć rozważanie abstrakcyjnego prawa człowieka do pokarmu i lekarstw? Problemem jest wyłącznie metoda ich wytwarzania i rozdzielania.

Edmund Burke, Rozważania o rewolucji we Francji

W każdym razie w takich rozważaniach radziłbym się odwołać do pomocy rolnika czy lekarza, a nie profesora metafizyki.

Nauki o konstruowaniu, odnawianiu czy reformowaniu państwa nie moż-na przyswoić sobie (podobnie jak żadnej innej moż-nauki eksperymentalnej) a priori. Także niedługie doświadczenie nie wprowadzi nas w tę praktyczną naukę, bo rzeczywiste skutki przedsięwzięć społecznych nie zawsze są bezpo-średnie; coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się szkodliwe, może w przyszłości wydać doskonałe owoce, a do owej doskonałości mogą przyczynić się także niepomyślne początkowo rezultaty. Zdarzają się także sytuacje odwrotne: bar-dzo wiarygodne projekty, zrazu obiecujące, mają często haniebne i ubole-wania godne konsekwencje. W przypadku państw mamy często do czynienia z niejasnymi, niemal ukrytymi przyczynami, z pozoru błahymi, które jednak w dużej mierze mogą rozstrzygać o ich dobrobycie czy też ruinie. Nauka o rządzeniu jest praktyczna i ma służyć praktycznym celom, wymaga doświad-czenia i to większego niż to, jakie w toku całego swego życia może zyskać nawet najmądrzejsza i najbardziej spostrzegawcza osoba; dlatego właśnie z najwyższą ostrożnością powinien postępować każdy, kto decyduje się na rozebranie budowli, która przez wieki w zadowalającym choćby stopniu służy-ła wspólnym celom społeczeństwa, lub chce ją zbudować od nowa, nie mając przed oczyma modeli i wzorów o potwierdzonej użyteczności.

Te metafizyczne prawa, wkraczając w życie społeczne, podobnie jak pro-mienie światła wnikające w gęstą materię, za sprawą praw natury odchylają się od linii prostej. W splątanej i powikłanej materii ludzkich namiętności i interesów źródłowe prawa człowieka ulegają tak wielu załamaniom i odbi-ciom, że absurdalne jest ujmowanie ich w taki sposób, jakby nadal trzymały się swego pierwotnego kierunku. Natura człowieka jest zawikłana, elementy społeczeństwa w najwyższym stopniu złożone, dlatego żadna prosta strategia czy orientacja władzy nie może odpowiadać ani naturze człowieka, ani cha-rakterowi jego spraw. Gdy widzę naiwność pomysłów, do jakich zmierzają i jakimi się chlubią twórcy nowych politycznych konstytucji, to nie waham się stwierdzić, że są oni kompletnymi ignorantami w swoim rzemiośle lub całkowicie lekceważą swoje obowiązki. Proste reguły rządzenia są z zasady co najmniej ułomne. Gdy spoglądamy na społeczeństwo z jednego tylko punk-tu widzenia, wszystkie te proste ustroje wydają się nadzwyczaj pociągające.

W istocie bowiem każdy z nich jest dopasowany do swego jedynego celu w sposób o wiele bardziej doskonały, niż złożone ustroje mające osiągnąć złożone cele. Lepsza jest jednak sytuacja, gdy potrzeby całości zaspokajane są w sposób niedoskonały i nieprawidłowy, niż taka, w której potrzeby pew-nych części są zaspokajane w stopniu doskonałym, a inne części są całkowicie pomijane czy nawet materialnie poszkodowane w wyniku nadmiernej troski o jeden wybrany element.

Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

Rzekome prawa tych teoretyków są postaciami skrajnymi, i w tej mierze, w jakiej są prawdziwe z metafizycznego punktu widzenia, są fałszywe z punk-tu widzenia moralności i polityki. Prawa człowieka leżą gdzieś pośrodku; nie sposób ich zdefiniować, choć można je wyróżnić. Prawa ludzi żyjących w pań-stwach działają na ich korzyść, tyle że korzyść często polega na równoważeniu różnych wizji dobra, na kompromisie między dobrem i złem, a czasem nawet między jednym złem i złem innego rodzaju. Rozum polityczny jest rachmi-strzem: do dającym, odejmującym, mnożącym i dzielącym słuszne (w sensie moralnym, a nie metafizycznym czy matematycznym) kategorie moralne.

W dokumencie dotyczących praw człowieka (Stron 155-159)