• Nie Znaleziono Wyników

SUMMA THEOLOGIAE oraz DE REGNO

W dokumencie dotyczących praw człowieka (Stron 31-35)

Źródło: Władza. Wolność. Prawo, Wydawnictwo Aureus, Kraków 1994 (przeł. o. Pius Bełch, o. Jacek Salij)

Prawo jest niczym innym jak jakąś wytyczną (dictamen) rozumu praktyczne-go, a chodzi o rozum głowy państwa sprawującego rządy nad jakąś doskonałą wspólnotą. Otóż z tego, co w pierwszej części powiedziano, widać jasno, że światem kieruje Boska opatrzność i że wszystko we wszechświecie jest rządzo-ne według pomysłu Boga. I dlatego też i sam ów pomysł rządzenia rzeczami, istniejący w Bogu jako głowie wszechrzeczy, jest w istocie prawem. A ponie-waż, jak czytamy w Księdze Przysłów, pomysł w Bogu nie powstaje w czasie ale jest wieczny, dlatego i to prawo trzeba uznać za wieczne […].

A ponieważ dobro jest celem, a zło jest tego przeciwieństwem, dlatego wszystko to, ku czemu człowiek ma naturalną skłonność, rozum w naturalny sposób pojmuje dobro, i w następstwie uważa, że należy czynnie ku niemu dążyć, a przeciwieństwo tego uznaje za zło i każe go unikać. Odpowiednio za-tem do porządku naturalnych skłonności istnieje porządek przykazań prawa naturalnego. Tak więc, po pierwsze, istnieje w człowieku skłonność ku dobru odpowiednio do natury, którą ma wspólnie z wszystkimi jestestwami. Chodzi mianowicie o to, że każde jestestwo pragnie zachowania swojego bytu odpo-wiednio do swojej natury. I jeśli chodzi o tę skłonność, do prawa naturalnego należy to wszystko, co służy utrzymaniu człowieka w istnieniu oraz oddaleniu tego, co jest temu przeciwne […].

Prawa ustanowione przez ludzi są albo sprawiedliwe, albo niesprawiedli-we. Jeśli są sprawiedliwe, to z prawa wiecznego, od którego pochodzą, mają moc obowiązywania w sumieniu. Świadczą o tym słowa Biblii: „Przeze Mnie królowie panują i prawodawcy uchwalają sprawiedliwe prawa”. Prawa zaś są sprawiedliwe: albo ze względu na swój cel, kiedy mianowicie mają na uwadze dobro wspólne; albo z powodu twórcy, kiedy mianowicie wydane prawo nie przekracza władzy wydającej, albo w reszcie w swojej treści, kiedy mianowicie według równości proporcjonalnej nakładają podwładnym ciężary na rzecz dobra wspólnego. Skoro bowiem jeden człowiek jest częścią wielości osób, każdy człowiek przynależy do całości: zarówno jego osoba, jak i to, co posiada;

podobnie jak i każda część należy do całości tym, czym jest. Toteż i natura wystawia jakąś część na ucierpienie szkody po to, aby ratować całość. W myśl tego, takie prawa, które rozkładają proporcjonalnie ciężary, są sprawiedliwe, obowiązują w sumieniu i są prawami legalnymi.

Prawa są niesprawiedliwe w dwojaki sposób: pierwszy, ponieważ są sprzecz-ne z dobrem ludzi. W przeciwieństwie do praw sprawiedliwych są z tymże dobrem sprzeczne: albo ze względu na cel, gdy np. jakiś naczelnik nakłada swoim podda nym uciążliwe prawa niesłużące pożytkowi wspólnemu ale ra-czej zaspokajaniu własnej pożądliwości lub dla własnej chwały; albo z powodu ich twórcy; np. gdy ktoś w wydawaniu prawa wychodzi poza granice powierzo-nej sobie władzy; albo wreszcie w swojej treści; np. gdy nierówno rozkłada się ciężary na społeczeństwo, chociaż one służą dobru wspólnemu. Tego rodzaju prawa raczej są pogwałceniem niż prawami, bo jak mówi Augustyn: „Prawo niesprawiedliwe wcale nie jest prawem”[…].

Wszelkie prawo jest dziełem rozumu i woli prawodawcy: prawo Boskie i naturalne jest dziełem rozumnej woli Boga, a prawo ludzkie jest dziełem kie-rowanej przez rozum woli człowieka. Otóż gdy chodzi o działanie, to rozum i wola ujawniają się zarówno poprzez słowa, jak i poprzez czyny. To bowiem każdy wybiera i uznaje za dobre, czego czynem dokonuje. Jest zaś jasne, że słowem ludzkim można zmienić a także i wyjaśnić prawo, jako że słowo to ujawnia wewnętrzny ruch i pomysł rozumu ludzkiego. Stąd też również i za pomocą czynów, nader często powtarzanych, które wytwarzają zwyczaj, prawo może ulec zmianie i wyjaśnieniu, a nawet spowodować coś, co nabiera mocy prawa, jako że zewnętrzne często powtarzane czyny są najskuteczniejszym świadectwem wewnę trznego ruchu woli i pomysłu rozumu. Co bowiem wiele-kroć się czyni, to bodajże pochodzi z wyważonego sądu rozumu. W myśl tego zwyczaj: nabiera mocy prawa, znosi je i jest interpretacją prawa […].

Zacznijmy od wyjaśnienia, jakie treści zawierają się w nazwie „król”. Otóż wszędzie tam gdzie jest jakieś ukierunkowanie na cel i gdzie można postępo-wać tak albo inaczej, potrzebny jest jakiś kierownik, dzięki któremu dochodzi się prosto do właściwego celu. Nie dopłynąłby okręt, pchany w różne strony przez zmieniające się wiatry, do portu przeznaczenia, gdyby nie zabiegał o to kierujący nim sternik. Otóż człowiek ma pewien cel, ku któremu zwrócone jest całe jego życie i działanie, działa bowiem przez umysł, a ten – rzecz jasna – zawsze działa dla celu. Ludzie zaś w różny sposób dążą do tego, co zamierzy-li. Świadczy o tym sama różnorodność ich wysiłków i działań. Potrzebuje więc człowiek jakiegoś kierowania ku celowi.

Otóż każdy człowiek ma wszczepione z natury światło rozumu, którym kieruje swoje czyny ku celowi. I gdyby człowiek, tak jak liczne zwierzęta, żył w pojedynkę, nie potrzebowałby żadnego innego kierowania, lecz każdy sam dla siebie byłby królem, poddanym najwyższemu królowi – Bogu, jako że sam kierowałby sobą w swoich czynach, dzięki światłu rozumu danemu mu przez Boga. Otóż człowiek jest z natury stworzeniem społecznym i politycznym, ży-jącym w gromadzie, bardziej nawet niż wszystkie zwierzęta. Wynika to z natu-ralnej konieczności. Zwierzętom bowiem natura przygotowuje pokarm, przy-odziewa futrami, daje broń w postaci zębów, rogów, pazurów, a przynajmniej

Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

szybkość w uciekaniu. Człowiek zaś nie otrzymał od natury żadnej z tych rze-czy, lecz zamiast tego został obdarzony rozumem, aby mógł zapewnić sobie to wszystko pracą rąk. Ale jeden człowiek do tego nie wystarczy, gdyż nie zdoła on samodzielnie przejść przez życie. Jest więc dla niego czymś naturalnym, że żyje w licznej wspólnocie.

Skoro człowiek musi żyć w społeczności, jako że w pojedynkę nie potrafi zaradzić życiowym potrzebom, zatem tym doskonalsza jest społeczność, im bardziej samowystarczalna w zakresie potrzeb życiowych. Wprawdzie pojedyn-cza rodzina jest już jakoś życiowo samowystarpojedyn-czalna: w zakresie przygotowy-wania pokarmów, wychoprzygotowy-wania potomstwa itp.; pojedyncza wieś – w zakresie jakiegoś działu gospodarki; miasto natomiast, jako społeczność doskonała – w zakresie wszystkich potrzeb życiowych. Jeszcze bardziej cały kraj – ze względu na konieczność zwalczania nieprzyjaciół i wzajemnej przeciwko nim pomocy.

Kto więc rządzi społecznością doskonałą czyli miastem lub krajem, nazywa się królem; kto zaś rządzi domem, nie nazywa się królem, ale gospodarzem, nosi jednak jakieś podobieństwo króla, toteż niekiedy królów nazywa się ojcami ludu.

Zatem królem jest ten, kto jako jeden rządzi społecznością miasta lub kraju, dla jej dobra wspólnego. Jak powiada Salomon: „Król rozkazuje całej ziemi, która mu służy” […].

Otóż jak rządy króla są najlepsze, tak rządy tyrana są najgorsze. Albowiem republice przeciwstawia się demokracja, gdyż w obu wypadkach, jak mówili-śmy, rządy są sprawowane przez wielu; z kolei arystokracji przeciwstawia się oligarchia, obie bowiem są sprawowane przez nielicznych; królowaniu zaś – tyrania, gdyż w jednym i drugim wypadku są to rządy jednego. Wykazaliśmy już, że królestwo jest najlepszym [systemem] rządów. Ponieważ zaś najlepsze-mu prze ciwstawia się najgorsze, wynika stąd, że rządy tyrana są najgorsze.

Dalej, siła zjednoczona skuteczniej osiąga cel, niż kiedy jest rozproszona lub moc, która działa ku dobru, bardziej się zjednoczyła, żeby z tym większą siłą czynić dobro, tak samo jest bardziej szkodliwe, kiedy moc czyniąca zło jest jedna, aniżeli kiedy podzielona. Otóż moc niesprawiedliwego władcy działa na zło społeczności, gdyż dobro wspólne społeczności odwraca on wyłącznie dla swojego własnego dobra. W rządach sprawiedliwych, im bardziej władca jest jeden, tym bardziej korzystne rządy, tak że monarchia jest korzystniej-sza od arystokracji, arystokracja zaś od republiki. Przeciwnie jest w rządach niesprawiedliwych: im bardziej władca jest jeden, tym więcej przynoszą one szkody. Zatem tyrania jest bardziej szkodliwa niż oligarchia, oligarchia zaś niż demokracja.

Następnie, rządy w ten sposób stają się niesprawiedliwe, że wzgardziwszy dobrem wspólnym społeczności, władca szuka dobra prywatnego. Im bardziej zaś odchodzi od dobra wspólnego, tym bardziej niesprawiedliwe są rządy.

Otóż więcej odchodzi się od dobra wspólnego w oligarchii, gdzie szuka się Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae oraz De regno

dobra nielicznych, aniżeli w demokracji, gdzie szuka się dobra wielu. A jesz-cze bardziej odchodzi się od dobra wspólnego w tyranii, gdzie szuka się dobra tylko dla jednego. Dla każdej bowiem całości bliższe jest liczne niż nieliczne, oraz nieliczne raczej niż pojedyncze. Zatem rządy tyrana są najbardziej nie-sprawiedliwe […].

Stanie się to również jasne, jeśli rozważyć porządek Bożej opatrzności, która najlepiej wszystkim kieruje. Albowiem dobro przychodzi do rzeczy z jakiejś przyczyny doskonałej, gdyż wszystko co może przyczynić się do dobra, jakby się jednoczy; natomiast zło [przychodzi] oddzielnie z poszczególnych braków. Nie będzie bowiem ciało piękne, jeżeli wszystkie członki nie będą sto-sownie ułożone; brzydotę zaś sprawia niestosowne ułożenie jakiegokolwiek członka. Tak więc brzydota pochodzi ona w różny sposób od różnych przy-czyn, uroda zaś w jeden sposób od jednej przyczyny doskonałej. I tak jest we wszystkim, co dobre i złe, jakby Bóg o to się troszczył, żeby dobro pochodzące od jednej przyczyny było mocniejsze, zaś zło pochodzące z wielu przyczyn było słabsze. Lepiej więc, żeby rządy sprawiedliwe należały tylko do jednego:

są wówczas mocniejsze. Jeśli zaś rządy odbiegają od sprawiedliwości, lepiej żeby sprawowali je liczni: są wówczas słabsze, a [rządzący] przeszkadzają so-bie wzajemnie. Zatem wśród rządów niesprawiedliwych bardziej znośna jest demokracja – najgorsza zaś tyrania […].

Antologia tekstów dotyczących praw człowieka

W dokumencie dotyczących praw człowieka (Stron 31-35)