• Nie Znaleziono Wyników

Najważniejsze tendencje przemian i zagrożenia współczesnej rodziny polskiej

W dokumencie CZŁOWIEKA ZACZNIJMY OD (Stron 102-112)

Rodzina jako główny komponent środowiska wychowawczego

7. Najważniejsze tendencje przemian i zagrożenia współczesnej rodziny polskiej

Naukowcy dowodzą, że przemiany społeczno-kulturowe, eko-nomiczne i polityczne, bezpośrednio oddziałują na funkcjonowa-nie rodziny i na powstawafunkcjonowa-nie sytuacji kryzysowych w rodzifunkcjonowa-nie.

Zasadnym zatem wydaje się postawienie sobie następującego py-tania: Jakie są konsekwencje procesów transformacyjnych w Pol-sce po 1989 roku i czy dostrzegalne są z perspektywy ponad 20 lat pewne trwalsze procesy, tendencje pozwalające na dokonanie bliższych teoretycznych uogólnień?

Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad wyraźne wyłaniają się dwie tendencje: a) narastanie czynników, które destabilizują, de-komponują polską rodzinę; b) nagły wzrost liczby instytucji i osób, pełniących funkcje wychowawcze, zajmujących się głównie korygo-waniem problemów społecznych. Skupiając się na czynnikach de-stabilizujących rodzinę, trzeba uwypuklić kilka czynników nie tylko tych z zakresu patologii i zaburzeń wychowawczych dzieci, ale też tych ogólnokulturowych229. Przede wszystkim należy stwierdzić, że rodzina pod wpływem industrializacji, urbanizacji i wzmożonej ruchliwości społecznej staje się coraz bardziej odizolowana od spo-łeczności lokalnej. Następuje znaczna indywidualizacja członków rodziny230. Prądy wolnościowe, rozluźnienie struktury rodziny oraz

229 Dojrzałym dziełem w  zakresie teorii rozwoju i  sposobów funkcjo-nowania nowoczesnej rodziny jest książka B.M. Nowak, która w sposób bły-skotliwy i erudycyjny, interpretując uzyskane wyniki badań, trafnie wskazuje na potrzebę kreowania systemu rodzinnego ku jego autonomii i pokryzysowej autokreacji tożsamości społecznej. Na szczególną uwagę zasługuje część piąta pracy poświęcona zagadnieniom rozwiązań modelowych. Zob. B.M. Nowak, Rodzina w kryzysie. Studium resocjalizacyjne, Warszawa 2012, s. 275-310.

230 Zob. G. Firlit-Fesnak, Rodziny polskie i polityka rodzinna; stan i kierun-ki przemian, dz. cyt., s. 189.

brak koniecznego balansu pomiędzy realizacją osobistych planów życiowych a dążeniami wszystkich członków rodziny, wszystko to potęguje wzrost indywidualizmu i przyczynia się do coraz większe-go partykularyzmu poszczególnych członków rodziny231.

Od wielu już lat mamy do czynienia z zabiegami podważa-jącymi instytucję małżeństwa, wspomaganymi przez kampanię na rzecz rozwodów, oraz z  zabarwionymi ideologicznie próba-mi ograniczania praw rodziny232. Brak również zadawalających regulacji prawnych w  kwestii prorodzinnej, w  sposób znaczący wpływa na losy wielu rodzin oraz na samo „projektowanie” przy-szłej rodziny przez młodych ludzi233. Wspomniane zjawiska stały się swego rodzaju przygrywką do daleko idących zmian na ło-nie instytucji małżeństwa i  rodziny. W  społeczeństwie polskim upowszechniona opinia dotycząca zasad i form życia rodzinnego dotychczas uważana za nienaruszalną, obecnie ulega powolnemu procesowi zmian. Proces ten można naświetlić na przykładzie kil-ku kierunków zmian: od rodziny jako instytucji gwarantowanej prawem kościelnym i cywilnym, do rodziny opartej na więziach prywatnej umowy; od małżeństwa sakramentalnego do związków kohabitacyjnych; od struktury hierarchicznej do związków part-nerskich; od instytucji małżeństwa i rodziny pojmowanej jako po-winność, zobowiązanie i odpowiedzialność względem społeczeń-stwa, do środowiska samorealizacji i realizacji prywatnych celów;

od związku rodzicielskiego upatrującego swój priorytet w prze-kazaniu życia do związku małżeńskiego opóźniającego lub świa-domie rezygnującego z  potomstwa. Wyżej nakreślone kierunki przemian zostaną teraz pokrótce przybliżone czytelnikowi.

Model rodziny sakramentalnej obowiązywał w społeczeństwie polskim niemalże przez całe wieki. W  przeszłości rodziny bez

231 Z. Tyszka, Rodzina w świecie współczesnym, dz. cyt., s. 140-146.

232 Zob. P.T. Nowakowski, Rozważania o rodzinie funkcjonalnej i dysfunk-cjonalnej, „Cywilizacja” 2005, nr 13, s. 50-51.

233 Dziwi fakt, że w wielu środowiskach, fakt posiadania dzieci jest pry-watną sprawą małżonków. Nie dostrzega się związku pomiędzy dzietnością ro-dzin a funkcją odtwórczą społeczeństwa. Zob. J.M. Jackowski, Bitwa o Polskę, dz. cyt., s. 81-83; 164-167.

sakramentalnego związku małżeńskiego nie miały aprobaty ro-dzinnej i  społecznej. Traktowano je jako życiową konieczność.

Wejście w erę postindustrialną, dokonujące się zmiany w men-talności nowego pokolenia, zmiany w postrzeganiu seksualności człowieka, prokreacji, antykoncepcji, powodują, iż społeczeństwo z  coraz większą tolerancją podchodzi do norm obyczajowych i moralnych odnoszących się do sfery małżeństwa i rodziny. Mo-del rodziny oparty na nierozerwalnym związku, z wyraźnym po-działem ról pomiędzy kobietą i mężczyzną, wprawdzie jest nadal dominującym w społeczeństwie polskim, ale obok niego tworzą się również rodziny na zasadzie wspólnego zamieszkiwania na wzór formy rodzinnej, jednak bez jednoznacznej formalnej dekla-racji przed urzędnikami państwowymi. Mowa tutaj o związkach kohabitacyjnych, w których kobieta i mężczyzna żyją bez żadnego formalnego związku małżeńskiego234. W Polsce tego typu związki wyrastają zazwyczaj z przyczyn upadku wcześniejszego małżeń-stwa. W krajach zachodnich, ta forma życia rodzinnego jest bar-dziej rozpowszechniona235. Tendencja tworzenia związków koha-bitacyjnych i konkubinatów przybrała na sile szczególnie w latach 90. XX w.236 K. Slany przytacza różne opinie badaczy i dowodzi na przykładzie wielu badań z zakresu socjologii, iż związki za-równo formalne, jak i nieformalne osób uwikłanych kiedykolwiek w kohabitację są nietrwałe. Im dłuższa kohabitacja przedmałżeń-ska, tym większe prawdopodobieństwo rozpadu małżeństwa237. Kohabitacja, zdaniem badaczy, zmniejsza zaangażowanie dwoj-ga ludzi w małżeństwo pojmowane jako instytucja238. Związki te mają najczęściej odmienny charakter od tych, które pojawiały się

234 Z  j. łac. cohabitare ‘współmieszkać’ w: Słownik wyrazów obcych, red.

W. Kopaliński, Warszawa 1988, s. 266.

235 Por. L. Dyczewski, Rodzina. Karty Praw Rodziny w kontekście społe-czeństwa polskiego, w: Rodzina w zmieniającym się społeczeństwie, red. P. Krycz-ka, Lublin 1997 s.143-160.

236 K.  Slany, Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w  ponowo-czesnym świecie, dz. cyt., s. 146 i nast.

237 Tamże, s. 146-147.

238 Tamże, s. 149.

w przeszłości, gdyż były one niejednokrotnie efektem wcześniej-szych nieudanych małżeństw239. Obecnie kohabitanci to z reguły ludzie młodzi, którzy odkładając zawarcie małżeństwa na później, tworzącą się relację traktują jako przejściową, wstępną do przy-szłego małżeństwa240.

Analiza zarówno demograficzna, jak też i doniesienia socjo-logów pozwalają na zaobserwowanie innych ważnych zjawisk na łonie rodziny. Dostrzega się odchodzenie od jednorodne-go wzorca małżeństwa i rodziny, tj. patriarchalnejednorodne-go, sakralnejednorodne-go w  kierunku pluralistycznego, różnorodnego charakteryzującego się większą akceptacją i przyzwoleniem241. Przeobrażenia ostat-nich kilkunastu lat w wymiarze demograficznym i obyczajowym bez wątpienia pozostawiają swoje piętno na kształtowaniu się modelu przyszłej rodziny. Wśród subiektywnych przyczyn obec-nych zjawisk demograficzobec-nych należy wskazać przede wszystkim na mentalność społeczeństwa. Coraz częściej mamy bowiem do czynienia z sytuacjami, w których młodzi ludzie nie decydują się na posiadanie potomstwa z  powodu kariery lub własnej wygo-dy. Posiadaniu potomstwa nie sprzyja także wizerunek kobiety lansowany w  środkach przekazu242. Rozluźniają się tradycyjne więzy rodzinne. Z  polskiego horyzontu znikają powoli rodziny wielodzietne i  wielopokoleniowe, zaczynają natomiast domino-wać rodziny z  jednym lub z  dwojgiem dzieci. We wzajemnych relacjach życia rodzinnego coraz częściej są akcentowane takie cechy, jak komunikatywność, zrozumienie, sprawiedliwsze rozło-żenie obowiązków życia codziennego (partnerstwo), empatia czy samorealizacja. Badania potwierdzają, że zarówno dziewczęta, jak i chłopcy przypisują więcej pozytywnych cech relacjom ze swo-imi matkami. Niestety, ojcowie nadal dość często są przyczyną

239 Z. Dąbrowska-Caban, Nietypowe związki małżeńskie w Polsce. Donie-sienia badawcze, „Problemy Rodziny” 2001, nr 3, s. 32-40.

240 K.  Slany, Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w  ponowo-czesnym świecie, dz. cyt., s. 147.

241 K. Slany, Trwałość współczesnej rodziny polskiej, dz. cyt., s. 107.

242 K.  Slany, I.  Szczepaniak-Wiecha, Bezdzietność jako nowy fenomen w nowoczesnym świecie, „Małżeństwo i Rodzina” 2003, nr 1, s. 23.

konfliktów i  wprowadzania złej atmosfery do rodziny. Dzieje się to najczęściej z powodu złych cech osobowościowych (prob-lemy z alkoholem, agresja)243. Jednoznacznie trzeba odnotować, że w polskim społeczeństwie zanika patriarchat, a ojciec zaczyna kojarzyć się z osobą, z którą można nawiązać partnerskie relacje.

Wyraźnie mężowie dostrzegają, iż podział ról nie jest korzystny dla kobiet. Przyznają, że kobiety mogą czuć się przeciążone swo-imi obowiązkami244.

Kolejną przemianą i jednocześnie zagrożeniem dla prawdzi-wego małżeństwa jest propagowanie związków partnerskich osób tej samej płci, tak chętnie lansowanych i  znajdujących prawne potwierdzenie w wielu państwach245. Jeszcze Z. Freud w swych późniejszych dziełach postrzegał homoseksualizm jako zdegene-rowany, wypaczony heteroseksualizm. W homoseksualizmie do-strzegał szkodliwe zaburzenie rozwojowe246. American Psychia-tric Association skreśliło w roku 1973 homoseksualizm ze swego wykazu zaburzeń psychicznych i począwszy od wydania trzeciego (1980 r.) Diagnostic and Statistical Manuel of Mental Disorders, nie

243 M. Ogryzko-Wiewiórska, Rodzina w oczach młodego człowieka, w: Ro-dzina współczesna, red. M. Ziemska, Warszawa 1999, s. 116-122.

244 G. Mikołajczyk-Lerman, Relacje między małżonkami w różnych fazach cyklu życia rodziny, w: Współczesne rodziny polskie – ich stan i kierunek przemian, red. Z. Tyszka, Poznań 2001, s. 187-188.

245 Homoseksualizm wyrasta na przeświadczeniu, że istotą człowieka jest jego seksualizm, czyli o tożsamości człowieka nie decydowałaby jego rozum-ność, wolność czy zdolność do wyrażania i obdarzania miłością, ale skupienie się na seksualności, kierowanie się popędem seksualnym. W takiej koncepcji to seks jest nadrzędnym regulatorem postępowania. Oderwanie popędu sek-sualnego od ludzkiej płciowości i płodności, redukuje człowieka do reproduk-tora. Podejmowana dzisiaj dyskusja na temat homoseksualizmu jest w dużej mierze dyskusją o człowieku jako istocie seksualnej. Przy obecnym wpływie lobby i zwolenników homoseksualizmu na kreowaną wizję człowieka widzia-nego przez pryzmat materializmu, dyskusja nie jest łatwa, niemniej jednak jest możliwa, ale tylko, jeśli będzie chęć odwoływania się do filozofii człowieka, jego antropologii czy miejsca seksualności w strukturze osobowej człowieka.

Zob. B. Kurdybacha, Człowiek istotą seksualną, w: Wychowanie personalistyczne.

Wybór tekstów, red. F. Adamski, Kraków 2005, s. 109.

246 Por. S. Freud, Das Unbehagen in der Kultur und andere kulturtheoretische Schriften, Frankfurt a/M, 1996, s. 119.

wymienia się wśród nich homoseksualizmu247. W kontekście pol-skim nasila się tendencja, aby zjawisko homoseksualizmu nie za-liczać do patologii, ale do nietypowych zachowań seksualnych248. W Europie istnieje kilka krajów dopuszczających istnienie związ-ków partnerskich. Ustawodawstwo europejskie zrezygnowało z karania zachowań homoseksualnych i wprowadziło zakaz dys-kryminacji homoseksualistów. Decyzje te spotkały się ze zdecy-dowanym sprzeciwem ówczesnego papieża Jana Pawła II, który skrytykował rezolucję, argumentując to tym, iż wprowadza ona nieład moralny. Parlament w  sposób nieuprawniony nadał wa-lor prawny zachowaniom dewiacyjnym, niegodnych z zamysłem Bożym249. Również w Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK) można przeczytać stwierdzenie, że aktywność homoseksualna jest aktem niemoralnym, trudnym doświadczeniem, a osoby znajdu-jące się we wspomnianej kondycji muszą być otoczone opieką, szacunkiem, współczuciem i delikatnością250. Związki homosek-sualne, zdaniem Jana Pawła II, wyraźnie stanowią zagrożenie dla rodziny, gdyż obniżają wartość daru z siebie, negatywnie wpływają na klimat budowania miłości oblubieńczej251.

Homoseksualizm sprowadza rozumienie płciowości jedynie do drugorzędnych cech (poziom użytecznościowy) bądź emocjonal-ny). Ponadto stanowi pewne zagrożenie, które wiąże się z odrzu-ceniem niezmienności natury ludzkiej i istnienia prawa naturalne-go252. Realistyczna refleksja nad człowiekiem ukazuje nam także,

247 Wymienia się tam homoseksualizm jedynie wtedy, gdy chodzi o osoby, które cierpią z powodu homoseksualizmu: J. Marmur, Homosexuality and the Issue of Mental Illness, w: Homosexual behavior. A modern reappraisal, red. J. Mar-mur, New York 1980, s. 391-401.

248 Zob. I. Pospiszyl, Patologie społeczne, Warszawa 2008, s. 209 i nast. oraz 224 i nast.

249 Zob. Jan Paweł II, Przemówienie z 20.02.1994, w: „L’Osservatore Ro-mano (wyd. polskie), 4(1994), s. 39.

250 KKK, nr 2358.

251 Zob. Jan Paweł II, Ecclesia in Europa, dz. cyt., nr 90.

252 Przeświadczenie, iż prawo naturalne uzależnione jest od kultury dane-go społeczeństwa wydaje się być błędem, gdyż człowiek odkrywa to prawo nie w relacji „ja” – kultura, ale dlatego, iż wpisane jest ono w jego ludzką naturę.

że płciowość jest spotkaniem się osobowym z drugim człowie-kiem w celu ubogacenia się, określenia swojej tożsamości wej. W tej perspektywie związek homoseksualny nie służy osobo-wemu rozwojowi człowieka253. Ponadto autorzy podkreślają fakt, że związki homoseksualne jako alternatywne dla heteroseksual-nych nie są w stanie przekazać życia, gdyż tylko więź pomiędzy mężczyzną i kobietą jest naturalnym gwarantem przekazywania życia i istnienia społeczeństwa. Żadna społeczność zainteresowa-na przetrwaniem gatunku i przedłużeniem swojej egzystencji nie może uznać relacji homoseksualnych za równorzędne i równo-ważne z relacjami heteroseksualnymi. Związki homoseksualne nie tylko nie są społecznotwórcze, ale są jedynie jakąś formą szukania doznań zmysłowych254. Obecne tendencje idą jednak w kierunku zmiany definicji małżeństwa, zatarcia symboliki, zmiany paradyg-matu uznawanego na całym świecie za oczywistość, iż małżeń-stwo jest związkiem mężczyzny i kobiety, których prawnie łączy forma współżycia zorientowana na prokreację. Ten paradygmat został zachwiany, ale nie zniesiony255. Widoczna jest też uzurpa-cja par homoseksualnych w sprawie adopcji dzieci. W świetle po-wyższych rozważań nie znajduje ona jednak potwierdzenia, gdyż

Odkrywanie tego prawa odbywa się zatem nie na płaszczyźnie kulturowej, ale na płaszczyźnie ontologicznej.

253 Zob. K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, dz. cyt., s. 129 i nast.

254 K. Meissner, Płciowość człowieka w kontekście wychowania osoby ludz-kiej, „Folia Pomeraniae” 1997, nr 2, s. 27-55.

255 Zob. R. Sobański, Związki partnerskie, w: Wspólnota Kościoła a jedność Europy, red. A. Czaja, V. Kmiecik, Lublin 2006, s. 365-368. Autor oznajmia, że „głównym argumentem wysuwanym za prawnym uznaniem związków part-nerskich i  całkowitym ich zrównaniem z  małżeństwem to konieczność za-niechania dyskryminacji homoseksualistów i lesbijek.” Dalej mówi: „Trudno nie zgodzić się, ze zdaniem, że nikogo, w tym oczywiście homoseksualisty czy lesbijki, nie wolno dyskryminować. Ale też nie ma w Europie prawa, które za-braniałoby im zawrzeć małżeństwo. Jednak oni nie chcą zawrzeć małżeństwa („tradycyjnego”, „heteronomicznego”), lecz domagają się, by związek, jaki oni chcą zawrzeć, nazywać małżeństwem. Czy to, że komuś małżeństwo nie odpo-wiada lub preferuje związek innego rodzaju lub nawet uważa się za niezdolne-go do związku z osobą płci odmiennej, może być wystarczającym powodem do zmiany definicji małżeństwa?” (s. 368).

dziecko nie jest własnością ani rodziców, ani społeczeństwa256. Dziecko jest owocem miłości i  związku dwojga ludzi odmien-nej płci, jest naturalną konsekwencją współżycia seksualnego257. Dziecko ponadto nie może stać się przedmiotem w ręku par, które uzurpują sobie prawo do adopcji dziecka ze względów osobistych (chęć wychowania, realizacji siebie jako „ojca” itp.)258.

Od lat lansowanie przez media pewnych rozwiązań prawnych i obyczajowości według standardów tzw. nowoczesności, ukształ-towało swoistą wizję małżeństwa w jego wymiarze pozalegalnym (związki niemające żadnego prawnego potwierdzenia). Wydaje się, że tego typu związki wyrażają postawę pewnej ucieczki od odpo-wiedzialności za drugiego człowieka. Układy na próbę otwierają pewną furtkę, są wygodne, gdyż zabezpieczają w końcowym roz-rachunku interes własny. Podobnie jak układy biznesowe podle-gają zmianie, bez definitywnych rozwiązań. Można przekształcić je w  zależności od sytuacji gospodarczej, społecznej itp. Zmiany w spostrzeganiu małżeństwa i rodziny zapoczątkowane pod koniec lat 60. w Europie zachodniej, zyskały w naukach o ludności miano

„drugiego przejścia demograficznego”. Teorię tę sformułował w la-tach 80. wybitny holenderski demograf Dirk van de Kaa. Użył on sformułowania „przejście indywidualistyczne”, co oznaczało proces

256 Zob. B. Kiereś, Od małżeństwa do rodziny, „Cywilizacja” 2010, nr 34, s. 36.

257 Zob. M.A. Krąpiec, O ludzką politykę, dz. cyt., s. 63-64.

258 Wśród medialnego zgiełku na temat praw par homoseksualnych do adop-cji dzieci, często zapomina się, iż promowanie tego typu postaw jest wyrazem bra-ku spójności i koherencji, jakiej wymaga pedagogia uwzględniająca dobro dziecka.

Z jednej strony bowiem zabiega się o to, by było ono otaczane przez wzorzec ojca i matki, tzn. przez rodzinę jako naturalne środowisko rozwoju, gwarantujące w ten sposób prawidłowy wzrost psycho-społeczny, a z drugiej strony burzy się ów wzo-rzec, przekonując, iż w wychowaniu nie ma znaczenia, czy chodzi o „rodzica” A i B, czy też o ojca i matkę. Tak więc nie jest brana pod uwagę odmienność i komplemen-tarność ról rodzicielskich ojca i matki. W tej perspektywie trudno jest zaprzeczyć z wychowawczego punktu widzenia, iż nadrzędną rolę do prawidłowego rozwoju dziecka nie tylko w aspekcie płciowości, ale też rozwoju psychicznego i religijnego, posiada obecność ojca i matki jako osób różnej płci. Dla rozszerzenia tej kwestii zob. m.in. J. Augustyn, Integracja seksualna. Przewodnik w poznawaniu i kształtowa-niu własnej seksualności, wyd. 2 popr, Kraków 1995; W. Półtawska, Przygotowanie do małżeństwa, wyd. 2, Kraków 2000.

atomizacji społeczeństw, alienowania się jednostek, myślenia egoi-stycznego jedynie o własnych potrzebach259. Trafnie problem rodzi-ny i społeczeństwa ujmuje J. Jóźwiak, mówiąc, że „w postindustrial-nych społeczeństwach standard życia jednostki w dużym stopniu został zdeterminowanych przez poziom i jakość jej edukacji, a tak-że przez stopień motywacji do rozwijania i wykorzystania własnego talentu. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Wstąpienie w związek małżeński i posiadanie dzieci implikuje znaczące koszty alternatywne, szczególnie dla kobiet. Emocjonalna satysfakcja z ro-dzicielstwa może być osiągnięta w oszczędny sposób przez posiada-nie jednego, maksymalposiada-nie dwojga dzieci. Wczesne zaangażowaposiada-nie się w związek z partnerem ogranicza elastyczność i mobilność je-dnostki, rozsądne wydaje się utrzymywanie otwartych możliwości.

Jeśli małżeństwo staje się ciężarem, rozwód staje się akceptowalną opcją. Ponadto dostępność nowoczesnych środków antykoncepcyj-nych pozwala oddzielić małżeństwo i seksualność”260. Nakreślony klimat, który towarzyszy małżeństwu i  rodzinie, niejednokrotnie jest przyczyną poszukiwania alternatywnych wizji rodziny bądź sta-je się wręcz zalążkiem patologicznych koncepcji rodziny. Praktycz-nym surogatem małżeństwa w kulturze postnowoczesnej staje się kohabitacja (wspólne zamieszkiwanie) jako okazja do bliższego po-znania się i przygotowania do formalnego małżeństwa. Wydaje się jednak, iż zwiększająca się liczba rozwodów par, które praktykowały

„związki na próbę”, świadczy jedynie o tym, iż ten rodzaj testowania się przed ślubem nie spełnia pokładanych nadziei, gdyż praktycz-nie procesowi sprawdzenia podlega jedypraktycz-nie jedna sfera wspólne-go życia: seksualność. Bez wątpienia sfera ta jest niezwykle ważna, ale jednak nie wyczerpuje całego bogactwa wynikającego z relacji małżeńskiej. W małżeństwie na kształt kohabitacji, zmianie ulega również sam sposób postrzegania dzieci. W tym przypadku cho-dziłoby nie tyle o to, iż to właśnie dziecko jest z rodzicami, ale o to, że rodzina pojmowana jest jako „rodzice z dzieckiem”261.

259 Zob. J. Jóźwiak, Laudacja, „Studia Demograficzne” 2003, nr 1, s. 25.

260 Tamże, s 25.

261 Zob. I.E. Kotowska, Recenzja osiągnięć i dorobku profesora Dirka J. van de Kaa, „Studia Demograficzne” 2003, nr 1, s. 44.

Osobną kwestią dotyczącą przemian w postrzeganiu rodziny jest problem odkładania w czasie zawierania związków małżeń-skich. Wydawać by się mogło, że wspomniana postawa jest prze-jawem dojrzałości i rozsądku, gdyż małżeństwo jest poważnym przedsięwzięciem dwojga ludzi, wymagającym uprzedniego przy-gotowania się zarówno pod względem materialnym, jak i świado-mościowym. Jednak, bardzo często odkładanie małżeństwa nie wynika z troski o przyszłość, ale z faktu, że jest ono postrzega-ne jako przeszkoda na drodze do kariery zawodowej, polityczpostrzega-nej.

W  tej perspektywie druga osoba postrzegana jest jako czynnik obcy, przeszkadzający w realizacji doraźnych, egoistycznych celów.

Mowa tutaj o tzw. byciu singlem. Z pewnością termin ten zado-mowił się już w naszym języku i nie posiada odcienia pejoratyw-nego w stosunku do wcześniejszych określeń typu „stara panna”

czy „stary kawaler”. W kulturze ponowoczesności termin singiel, ma konotację pozytywną, oznacza nową jakość, jaką jest nowo-czesność, brak zobowiązań, możliwość samotnego spełnienia się i samorozwoju. Jednakże, jak w sposób trafny zauważa K. Slany, pokolenie to przypomina żeglarzy mających w wielu portach licz-nych przyjaciół; ich sposób bycia nie sprzyja formowaniu trady-cyjnie rozumianego małżeństwa i rodziny262.

Konkludując, należy stwierdzić, że zmiany w obrębie życia ro-dzinnego przynoszą negatywne konsekwencje dostrzegalne na wielu płaszczyznach (brak stabilności relacji, rozluźnianie więzi, mała dzietność rodzin, rozpad rodziny itp.). Dla jednych obserwa-torów są to symptomy schyłku rodziny, dla innych bardziej umiar-kowanych, są to oznaki przemian rodziny, nieoznaczające upadku, ale będące przejawem pewnego braku dominacji wcześniej ugrun-towanego modelu rodziny263. Mowa jest zatem o pewnych zamia-nach w sferach życia rodzinnego, które nie mają determinującego wpływu na tradycyjny obraz rodziny.

Konkludując, należy stwierdzić, że zmiany w obrębie życia ro-dzinnego przynoszą negatywne konsekwencje dostrzegalne na wielu płaszczyznach (brak stabilności relacji, rozluźnianie więzi, mała dzietność rodzin, rozpad rodziny itp.). Dla jednych obserwa-torów są to symptomy schyłku rodziny, dla innych bardziej umiar-kowanych, są to oznaki przemian rodziny, nieoznaczające upadku, ale będące przejawem pewnego braku dominacji wcześniej ugrun-towanego modelu rodziny263. Mowa jest zatem o pewnych zamia-nach w sferach życia rodzinnego, które nie mają determinującego wpływu na tradycyjny obraz rodziny.

W dokumencie CZŁOWIEKA ZACZNIJMY OD (Stron 102-112)