• Nie Znaleziono Wyników

O nieplanowanej przez seniorów przyszłości w zaplanowanych przez państwo instytucjach, jakimi są domy pomocy społecznej

Wstęp

Domy pomocy społecznej należą do jednych z najbardziej istotnych w polskim systemie pomocy społecznej instytucji zapewniających całodobową pomoc osobom starszym. Instytucje te tworzone są na potrzeby nie tylko seniorów, ale też osób psychicznie chorych, niepełnosprawnych fizycznie, somatycznie chorych czy niepełnosprawnych intelektualnie. W 2011 roku odnotowano w Polsce 412 domów i zakładów pomocy społecznej dla osób starszych, w których przebywało 19 655 osób w podeszłym wieku (GUS, 2012, s. 380). Liczba tych instytucji nieustannie się zwiększa.

Dla porównania – według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 1990 roku było w Polsce 100 domów pomocy dla osób starszych, w których przebywało 9110 mieszkańców; w 1995 roku 157 do-mów pomocy społecznej (12 301 mieszkańców); w 2000 roku 199 DPS-ów (13 566 mieszkańców);

w 2005 roku 280 DPS-ów (15 720 mieszkańców); a w 2010 roku 404 domy pomocy społecznej (19 980 mieszkańców). W ciągu dwóch ostatnich dekad liczba domów pomocy społecznej dla senio-rów zwiększyła się czterokrotnie, jednak liczba mieszkańców nawet się nie podwoiła (GUS, 2001, s.

280; GUS 2006, s. 396; GUS 2012, s. 380). Dane te wskazują na rosnące standardy domów pomocy społecznej i odchodzenie od przeludnionych instytucji w kierunku indywidualizacji zaspokajania potrzeb i profesjonalizacji świadczonych usług. Jednak pomimo dokonującej się zmiany i profesjo-nalizacji instytucji, jakimi są domy pomocy społecznej, seniorzy najczęściej nie planują tam swojej przyszłości. W związku z tym zauważyć można dwie rozbieżne perspektywy: jedna kreślona przez państwo w formie tworzenia instytucji o charakterze całodobowym z myślą o seniorach i koniecz-ności zaspokojenia ich potrzeb; druga kreślona przez samych seniorów, którzy najczęściej nie marzą o spędzeniu ostatnich lat życia w domu pomocy społecznej, a jedynie traktują je jako ostateczność (brak innych opcji). Zderzenie dwóch jakże odmiennych perspektyw (zakładana przez państwo i kreślona przez seniorów) wskazuje na poważny problem braku spójności w zakresie zaspokajania potrzeb seniorów w polskim społeczeństwie. Rodzą się również pytania o funkcje instytucji wobec osób starszych w społeczeństwie i podejmowanie nowych wyzwań w tym zakresie.

Domy pomocy społecznej w Polsce obarczone są piętnem przeszłości, toteż w po-tocznym języku bardzo często określa się je jako: „przytułek”, „umieralnia”, „dom starości”

czy „dom opieki”. Decyzja o zamieszkaniu w domu pomocy społecznej nigdy nie jest łatwa.

Wiąże się z wieloma zmianami: miejsca zamieszkania, utraty rodziny, sąsiadów, znajomych, słowem nowego otocznia, zarówno w wymiarze materialnym (nowe łóżko, pokój, miejsco-wość), jak i pozamaterialnym (zerwanie więzi z bliskimi i konieczność nawiązywania no-wych relacji). Przyczyny starania się o dom pomocy społecznej są różne. Według Elżbiety Tarkowskiej, umieszczenie w domu pomocy nie jest wolnym wyborem a koniecznością ży-ciową: „jego mieszkańcy to ludzie, którzy zostali zmuszeni przez swoich bliskich do

opusz-czenia domów rodzinnych” (Tarkowska, 1994, s. 9). Szczególnie dosadne są wypowiedzi samych pensjonariuszy, w jednej z ankiet napisano: Przeklinamy nasze życie i naszych naj-bliższych, którzy oddając nas do przytułku – żywcem nas pogrzebali (Tamże).

Funkcjonujące w naszym społeczeństwie opinie na temat domów pomocy społecznej nie są zbyt przychylne. Nadal postrzegane są jako instytucje totalne ze względu na „insty-tucjonalny sposób zaspokajania potrzeb”, w  których życie jawi się jako zbyt monotonne z uwagi na uniformizację i standaryzację sposobów zaspokajania potrzeb (Tarkowska, 1997, s. 125-127). A mimo to zapotrzebowanie na tego typu placówki nie zmniejsza się. Dlatego warto zadać sobie kilka pytań: Co sprawia, że osoby starsze decydują się na zamieszkanie w domu pomocy społecznej? Jaka jest ich sytuacja rodzinna, stan zdrowia, sytuacja mate-rialna? Czy decyzja o zamieszkaniu w domu pomocy społecznej podyktowana jest własnym wyborem czy może koniecznością życiową? Czy przychodzą tu dobrowolnie czy z przymusu?

Artykuł stanowi próbę odpowiedzi na powyższe pytania, uwzględniając dynamikę rozwoju domów pomocy, jak i wzrastający standard świadczonych usług.

Historyczne „szpitale-przytułki” jako prototypy domów pomocy społecznej dla ludzi z tzw. marginesu społecznego

W perspektywie historycznej domy pomocy społecznej dla ludzi starszych są kon-tynuacją dawnych przytułków i zamkniętych zakładów opieki. W średniowieczu były to szpitale stanowiące schronienie dla starców, tzw. gerontocomium (Leś, 2001, s. 20). Oprócz nich tworzono przytułki dla niemowląt, sierot czy ubogich. Początkowo w szpitalach nie selekcjonowano ubogich, toteż znajdowali się w nich zarówno dzieci, jak i starcy, kobie-ty, mężczyźni, osoby zdrowe i kalekie. Według Józefa Zawadzkiego w dawnych zakładach, które nazywano szpitalami, byli: „i chorzy i zdrowi, i włóczędzy i kalecy, i dzieci, co naj-wyżej rozdzielano ich według płci, a i to nie zawsze. Naprzód wyodrębniono chorych od zdrowych” (Zawadzki, 1935, s. 40). Z biegiem czasu zaczęto tworzyć domy schronienia dla starców i kalek. Istotne przy przyjęciu pensjonariuszy było ustalenie ubóstwa niezawinione-go. Toteż, zgodnie z taką procedurą kwalifikacyjną, w szpitalach znajdowało się – według danych źródłowych: „wiele ubogich kalek na utrzymanie życia zarobić niezdolnych, jako też ślepych, głupkowatych, głuchych, głuchoniemych, niedołężnych, starców, inwalidów itp., dla których często nie ma osobnego domu schronienia. Jedni z nich przez litość do innych zakładów są przyjmowani, drudzy Opatrzności zostawieni bywają” (Fijałek, 1962, s. 101).

Ówczesne szpitale przeznaczone były głównie dla tzw. prawdziwych ubogich, których starano się oddzielić od „fałszywych biednych” (Surdacki, 1992, s. 111). Z uwagi na zbyt małą liczbę szpitali w stosunku do liczby chętnych, prowadzono wnikliwą selekcją osób przyjmo-wanych. Jak podaje Marian Surdacki, synod diecezjalny krakowski z 1621 roku zalecał, że:

„jeśli wśród zgłaszających się do szpitala znajdowaliby się silni i zdolni do pracy lub młodzi i zdrowi to nie powinni oni zajmować miejsca cierpiącym nędzę, starcom, ułomnym, ślepym i chorym na „nieprzyjemną i nieuleczalną chorobę”. Synod ten zalecił ponadto, aby chorych, których udało się wyleczyć, zwalniać ze szpitala po odzyskaniu przez nich zdrowia” (Tamże).

Główną grupę osób posiadających prawo wstępu do szpitali stanowili starcy, ubodzy niemają-cy sił do praniemają-cy i żadnych środków utrzymania oraz chorzy. Do korzystania z opieki szpitalnej

upoważniały także inne „nieszczęścia ludzkie”, jak np. kalectwo, ułomność, ślepota, sieroctwo, trąd i opętanie. Jednocześnie podejmowano walkę z uciążliwym zjawiskiem społecznym, ja-kim było pasożytnicze włóczęgostwo osób udających żebraków (Tamże, s. 113).

Na przyczyny umieszczania osób starszych w szpitalu – przytułku zwracał uwagę Kazi-mierz Koralewski. Twierdził on, że choć wielu starców chciałoby spędzić resztę życia w przy-tułku, to jednak nie dla wszystkich przytułek jest upragnionym schroniskiem: „przeciwnie, umieszczenie w zakładzie bardzo często bywa przyjmowane jako malum necessarium jako ostateczny ratunek od głodowej śmierci z rozpaczliwą rezygnacją” (Koralewski, 1918, s. 156).

Dla potwierdzenia swojej tezy Koralewski podaje przykłady starców, którzy „zmuszeni” zosta-li przez życie do zamieszkania w przytułku. Warto przytoczyć opisane przez autora przypadki:

1. Starzec pojedynczy (…). Cóż ma zrobić, pracował całe życie uczciwie, lecz nie był w stanie ze-brać kapitału na starość; sił do pracy brak, więc musi iść do przytułku.

2. Starzec 70-letni na utrzymaniu córki zamężnej i dzietnej. Zięć i córka pracują, lecz dzieci rosną, wydatki zwiększają się, utrzymanie staje się coraz trudniejsze. Starzec widzi, że jest ciężarem, a więc podejmuje myśl o przytułku. Córka i zięć na razie nie zgadzają się oddać dziadka do zakładu dobroczynnego, może przez miłość i wdzięczność dla niego, a może tylko przez ambi-cję, nie chcąc korzystać z dobroczynności, wreszcie jednak chcąc zmniejszyć ciężar utrzymania rodziny, starają się o umieszczenie dziadka w przytułku. Kto patrzy uważnie na taką córkę, proszącą o przyjęcie ojca do schroniska i słucha jej prośby, ten łatwo usłyszy w jej głosie łkanie i zobaczy w oczach łzy, że oto zmuszona jest ojca, dobrego ojca, dać do przytułku.

3. Małżonkowie przeżyli razem pół wieku. Oboje starają się do przytułku. Czeka ich rozłąka, on pójdzie do zakładu lub oddziału mężczyzn, ona do kobiet. Spotykać się będą mogli tylko w oznaczonych godzinach. Kto patrzy na te pełne niepokoju spojrzenia starców, ten zrozumie rozpaczliwe ich wahanie co wybrać: czy własną nędzę razem czy rozstanie (Koralewski, 1918, s. 156-157).

Dane źródłowe potwierdzają, iż pierwotnie w szpitalach znajdowali schronienie ubo-dzy starcy. Nędza i brak zabezpieczenia społecznego (w postaci emerytur) sprawiały, że człowiek niemający sił do pracy był skazany na „łaskę” rodziny, a w przypadku jej braku na „łaskę” ludzi dobrej woli. Wyżej opisane przypadki potwierdzają, że niektórzy sami wy-bierali przytułek, aby nie obciążać ubogiej rodziny. Jedną z przyczyn ówczesnego ubóstwa osób starszych był brak zabezpieczenia społecznego (emerytalnego) dla tej grupy osób. Na brak systemu zabezpieczenia społecznego wskazywali ówcześni badacze: „Wszyscy ci ludzie cierpią bez winy, cierpią z tego powodu, że społeczeństwo nie znalazło sposobu zabezpie-czenia starości tym, którzy z pożytkiem dla niego pracowali całe życie i nie byli w stanie zro-bić dostatecznych na starość oszczędności” (Tamże, s. 157). Jeszcze inni pisali: „Dążeniem społeczeństwa winno być jednak, aby starzec po spędzonym w pracy życiu mógł dożywać ostatnich lat w odpoczynku i spokoju. W tym celu coraz częściej i szerzej występuje żądanie emerytur starczych. Mamy je już w wielu państwach na Zachodzie” (Zawadzki, 1935, s. 111).

Sądzono, że powszechny system emerytalny rozwiąże problemy osób starszych. Posiadanie własnego źródła dochodu miało zapewnić osobom starszym spokojne życie, a tym samym odciążyć system opieki społecznej „od troski zaopatrzenia starcom przyszłości” (Tamże).

O nieplanowanej przez seniorów przyszłości w zaplanowanych przez państwo instytucjach... 101

Przyczyny zamieszkiwania ludzi starszych w domach opieki i domach

Outline

Powiązane dokumenty