• Nie Znaleziono Wyników

Tytuły poszczególnych tomów cyklu o Ani z Zielonego Wzgórza, ja k i innych książek Lucy Maud Montgomery, zawsze kierują czy­

telnika w stronę krajobrazu, który

jest piękny, pogodny i tajemniczy.

Jego emocjonalny charakter okre­

ślają metaforyczne epitety typu:

szumiące topole, dolina tęczy, Złoty Brzeg, srebrny nów, wymarzony dom, błękitny zamek i inne. Nawet

„zielone wzgórze”, choć pozornie wydaje się zwyczajne, ma w so­

bie coś czarodziejskiego. W jednym z listów do Gilberta Ania pisała:

Moje marzenia są złotozielone, szkarłatem żyłkowane, n a jp ię k­

n iejsze z pięknych ...Puszczam wodze fantazji, wyobrażając sobie, że marzenia przybywają z tajem­

niczej doliny, a rodzą się z ja kie ­ goś mistycznego związku pomię­

dzy najbardziej smukłą i zwiewną spośród brzóz i szemrzącym ru­

czajem 1.

Ania ma bardzo refleksyjny stosunek do krajobrazu, czyta ukry­

te w nim sensy, wyczuwa symbo­

likę i pewną metafizyczność:

Za zagajnikiem i cmentarzem rozciąga się piękna dolina, prze­

cięta połyskującą rudą wstęgą dro­

gi, za którą przycupnęły białe dom­

ki. Niektóre doliny są naprawdę piękne, właściwie trudno wyjaśnić dlaczego (...) Już sam ich widok napawa niezwykłą rozkoszą. Nie­

co dalej na linii wzroku pojawia się moje błękitne wzgórze. Nazwałam je Górą Władcy Burz - wiesz, że uw ielbiam w ym yślać takie n a ­ zw y (,..)2.

Zaskakuje w tym wypadku traf­

ność odczucia metafory doliny, która może oznaczać żyzność, skupie­

nie, szczęście i dobrobyt3.

Tytuły powieści kanadyjskiej pisarki pochodzą z marzeń boha­

terek i są utkane z takiej samej m aterii: realnych znaków prze­

strzeni, baśniowości i oniryzmu.

Zawierają one czytelny sygnał tek­

stowy, pozwalający z jednej stro­

ny na skojarzenia z konkretnym elementem pejzażowym typu: wzgó­

rze, dolina, brzeg, topole, dom, gaj, zamek, gościniec, z drugiej - przy­

dane im określenia niosą określo­

ne asocjacje kolorystyczne i są to zawsze kolory pogodne, o bogatej symbolice, kreujące niezwykły

na-strój. Złoty, srebrny, zielony, tęczo­

wy, błękitny to kolory życia, bogac­

twa, szczęścia, wróżące pomyśl­

ność losu bohaterek. W konwencji tytułów utrzymane są też nazwy ulu­

bionych miejsc bohaterów: „Aleja Zakochanych”, „Las Duchów”, „Źró­

dło Nimf” , „Aleja Wierzbowa”, „Doli­

na Fiołków” , „Jezioro Lśniących

W ód” , „Ścieżka Brzóz” , „Chatka Ech”.

Wiążą one zawsze osobę z kon­

kretną przestrzenią, dziewczęta opi­

sywane przez L. M. Montgomery zawsze są „skądś”: Ania, Rilla, Pat, Emilka, Jana, nawet jeśli są siero­

tami, zostają przypisane do wska­

zanego w tytule miejsca, które oka­

że się dla nich najważniejsze na ziemi. W wypadku Ani tytuły za­

razem znaczą etapy jej życia: Zie­

lone Wzgórze, Avonlea, Uniwersy­

tet, Szumiące Topole, wymarzony dom, Złoty Brzeg i tak dalej. Jej życie zostało rozpisane na miejsca i krajobrazy zmienne o różnych po­

rach roku. Ale one wszystkie będą odnoszone do Zielonego Wzgórza, stanowiącego dla Ani wzorzec kra­

jobrazu doskonałego, bo zobaczo­

nego w dzieciństwie, tak jak dom Maryli i Mateusza będzie dla dziew­

czynki tym domem, do którego będzie m yślą wracała, gdziekol­

wiek by zamieszkała. Do Gilberta pisze z Szumiących Topoli: (...) ten dom ma po prostu duszę i przypo­

mina trochę Zielone W zgórze4- i to podobieństwo jest warunkiem akceptacji.

Kwestia przestrzeni w utworze literackim jest bardzo ważna, po­

niew aż, ja k p isa ł Hans Meyer:

...przestrzeń nie sprowadza się w twórczości literackiej jedynie do danych o charakterze faktycznym, lecz przede wszystkim stanow i specyficzny element strukturalny, który wraz z innymi spokrewniony­

mi z nim elementami, takim i ja k czas, perspektywa narracyjna, po­

stać oraz porządek dzieła, uciele­

śnia treść intencjonalną i określa strukturę dzieła5.

Każdy zwrot w akcji, każda od­

miana losu Ani, ale i innych boha­

terek, odsłania nowy obszar, choć wszystkie mają cechy wspólne: są dynamiczne, piękne i znajdują się na Wyspie Księcia Edwarda i po­

mimo, iż Ania ma św iadom ość istnienia innych miejsc, to jednak Wyspa będzie najważniejsza, bo na niej stoi dom.

Wyspa Księcia Edwarda je s t n a jm niejszą pro w in cją Kanady, 0 powierzchni zaledwie 2184 mile kwadratowe. Latem je j łąki, pola 1 la s y tw orzą b ogaty kobierzec o licznych odcieniach zieleni, kon­

trastujących z czerwoną ziemią.

Kwietne ogródki otaczają schlud­

ne, malowane drewniane domki.

W dolinach szemrzą strumyki, wpa­

dające do dużych stawów. Łagod­

nie falujące wzgórza i malownicze rzeki schodzą ku jasnym, piasz­

czystym plażom nad błękitnym Oceanem Atlantyckim - czytamy we wstępie do pamiętników pisar­

ki zatytułowanych Krajobraz dzie- ciństwa6.

Montgomery opisuje więc pej­

zaż realny, który można zlokalizo­

wać na mapie, istotnie bardzo pięk­

ny; choć atm osfera zakochania w nim dodaje mu szczególnego uroku. Wielką wrażliwość na uro­

dę krajobrazu widać właśnie już w pamiętnikach pisarki, pełnych fa­

scynacji lasem, morzem, zachoda­

mi słońca, wzgórzami, drzewami;

ujaw niają one dużą w rażliw ość kolorystyczną dziewczynki, która,

mając piętnaście lat, pisała: Spo­

glądałam w rozmarzeniu na otacza­

ją c y mnie krajobraz. Złote światło słońca przebijało leniwie przez wy­

sokie szare świerki, a nitki babie­

go lata p o łyskiw ały srebrzyście między drzewami. Grały świersz­

cze, a powietrze przesycone było cichą muzyką7.

Pejzaż jest prześwietlony słoń­

cem, wyzłocony i wysrebrzony, jak­

by odrealniony, cicha muzyka świerszczy dodaje mu specjalnego nastroju, wyciszenia i pogody, roz­

marzenia. To ten typ kreacji prze­

strzeni, który znamy z powieści, ponieważ bohaterki kolejnych ksią­

żek oczami autorki będą spoglą­

dały na otaczający świat. Biograf- ka Montgomery, Mollie Gillen, w książ­

ce o pisarce Maud z wyspy Księcia Edwarda zauważyła: we wszyst­

kim, co napisała, pobrzmiewa echo je j dzieciństwa, kiedy to biegała po lasach, łąkach i nadmorskich wy­

dmach „ukochanego północnego wybrzeża”8.

***

Prawie zawsze akcja powieści zaczyna się od opisu pejzażu, jak w Ani z Zielonego Wzgórza, którą otwiera zdanie: Srebrzysty, weso­

ły potok skrzył się wśród lasu są­

siadującego ze starą farmą Cuth- bertów9, co zapowiada pogodny nastrój całej książki. Przedstawia­

jąc się Mateuszowi Ania mówi, że uwielbia drzewa i zachwyca ją na­

zwa Zielone Wzgórze10, i że całe życie marzyła, aby mieszkać nad potokiem. Pierwszy ogląd miejsca

akcji zostaje więc dokonany ocza­

mi jedenastoletniej dziewczynki w czerwcu, w porze kwitnienia drzew i kwiatów. Jadąc do Zielonego Wzgórza, które jawi się w promie­

niach zachodzącego słońca, Ania mówi do Mateusza o bajecznym pięknie tego miejsca, którego na­

wet wyobraźnia nie zdoła upięk­

szyć i nazywa je „Białą Drogą Za­

chwytu”.

Potęguje to świadom ość, że dojeżdża do domu, prawdziwego domu, którego wcześniej nigdy nie miała, odtąd będzie już Anią z Zie­

lonego Wzgórza, a nie Anią zni­

kąd.

Gdy wysiada za Mateuszem, oznajmia: Drzewa szepcą przez sen, jakie piękne muszą mieć sny, całą przyrodę dziewczynka antro- pomorfizuje, ale najbardziej drze­

wa, bez których nie umie żyć.

Przed ślubem zapytuje Gilberta, czy tam, gdzie będą mieszkać, są drzewa, a gdy on opowiada, że jest duży lasek jodłowy, dwa szeregi włoskich topoli, pierścień białych brzóz koło ogrodu i dwie jodły, mię­

dzy którymi jest furtka, Ania wy­

znaje, że jest szczęśliwa: Nie mo­

głabym egzystować bez drzew - czuję, że bez nich zamierałoby we m nie coś bardzo ż y w o tn e g o 11.

I istotnie w całym cyklu drzewa, których wzrastanie odmierza czas ludzkiego ż ycia, b ę d ą odgrywa ć w aż ną rolę, do czego je szcze przyjdzie powrócić.

Pierwszy poranek Ani po prze­

budzeniu na Zielonym Wzgórzu po­

głębia uczucie fascynacji. Wychy­

lona z okna widzi ogród, kwitnące

czereśnie, mlecze w trawie, deli­

katne brzozy w dolince, jodły i świer­

ki na pobliskim wzgórzu, w dali zie­

lone pola, ja kb y schodzące do migotliwego morza, czuje zapach bzów i słyszy wesoły potok, chło­

nie św iat w szystkim i zm ysłam i.

W miarę rozwoju akcji zachwyt bę­

dzie rósł, obejmował nowe obsza­

ry przestrzeni. Ten pierwszy ogląd pozwala ogarnąć wzrokiem cały świat i całą perspektywę otocze­

nia: ogród, dolinę, las, wzgórza, pola, morze. Nie dzieli on jednak

świata na swoje/obce, ponieważ Ania widzi tylko piękno i harmo­

nię, a słoneczność przenikająca oglądany krajobraz dodaje mu ży­

cia, a nawet świętości. Fascyna­

cja wyrażana spontanicznie, naiw­

nie, lecz autentycznie będzie udzie­

lała się nie tylko osobom stykają­

cym się z Anią, ale przede wszyst­

kim czytelnikowi. Jest w jej odczu­

ciach egzaltacja, ale i niezwykła wrażliwość kolorystyczna, a tak­

że bardzo zmysłowe odczuwanie świata: przez jego barwy, zapachy i dźwięki.

Kolejny tom cyklu - Ania z Avon- lea także otwiera zdanie wprowa­

dzające w letni pejzaż, o którego pięknie inform uje: Działo się to w piękne sierpniowe popołudnie na Wyspie Księcia Edwarda12, kiedy błękitne mgły okalają wzgórza po­

kryte zbożem, lekki wietrzyk szep­

ce tajemniczo wśród topoli, a szkar­

łat maków płonie na tle ciemnego gąszczu młodych świerków.

A list do Gilberta z Summer- side, otwierający tom Ania z Szu­

miących Topoli, zaczyna się od słów: Mój ukochany!„Szumiące To­

pole” - ja k to brzmi! Słyszałeś kie­

dyś równie wdzięczną nazwę? Wy­

obraź sobie, że tak właśnie nazy­

wa się mój nowy dom i jestem tym szczerze zachwycona13; dalej już następuje opis rozległej przestrzeni z błękitnymi wzgórzami na hory­

zoncie.

Natomiast tom Ania ze Złote­

go Brzegu otwiera zdanie: Jakże białe je s t dziś światło księżyca! Po­

wiedziała do siebie Ania Blythe, idąc ścieżką przez ogród do drzwi frontowych domu D iany Wright.

Płatki kwiecia opadały z drzew wi­

śniowych, a powiew wiatru przyno­

sił zapach słonej, morskiej wody14.

Można by przytaczać kolejne przykłady i zawsze byłoby podob­

nie. Waloryzacja przestrzeni okre­

śla zarazem porządek świata, któ­

rego centrum stanowi dom, czy na Zielonym Wzgórzu, czy w Szumią­

cych Topolach, Ania zawsze bę­

dzie szukała domu, podobnie jak Pat i inne bohaterki. Odkąd sięgam pamięcią, budowałam domy w ma­

rzeniach, teraz zbuduję jeden na- prawdę15 - pisze do Gilberta w ostat­

nim liście z Szumiących Topoli i ma­

rząc dodaje: Mam nadzieję, m ój ukochany, że kiedy uda nam się znaleźć „dom naszych m arzeń”, wokół niego także będzie tańczył wiatr16.

W ym arzony dom Ani będzie stał w Czterech Wiatrach, najpięk­

niejszej przystani na całej Wyspie Księcia Edwarda. Pierwsze wraże­

nie z Czterech Wiatrów pamiętała całe życie. Nie trudno dostrzec, że i ten widok składał się z podob­

nych elementów jak tamten, oglą­

dany w pierwszy poranek na Zie­

lonym Wzgórzu. Są w nim jodły, skały, morze, ale nie w tym tkwi podobieństwo, lecz w kolorystyce:

odcieniach złota, srebra, zieleni.

Zaraz potem pojawi się dom: Z roz­

koszą patrzyła po raz pierwszy na swój domek, tak wydawał się je j p odob ny do wielkiej, krem ow ej muszli, którą morze wyrzuciło na brzeg. Szeregi wysokich włoskich topól, rosnące wzdłuż prowadzącej doń drogi, odcinały się na niebie wysokimi, purpurowymi kolumna­

mi. Dalej, chroniąc ogród przed zbyt ostrym podmuchem morza, rósł lasek jodłowy, w którym wichry mogły urządzać swe dzikie i ponu­

re harce. Jak wszystkie lasy, zda­

wał się ukrywać w swych zakąt­

kach tajem nice, których głębię mógł zbadać tylko ten, kto wszedł do jego wnętrza i cierpliwie je ob- serwował17.

Sieroce dzieciństwo bohaterki przydaje domowi w jej życiu spe­

cjalnego znaczenia, dom rósł w jej wyobrażeniach i marzeniach, do­

póki nie zamieszkała u Mateusza i Maryli, jako miejsce na ziemi, bez którego człowiek nie może żyć. Sie­

roctwo kojarzy się bowiem z bez­

domnością, największym ludzkim nieszczęściem18 i choć Ania prze­

łamuje literacki stereotyp, bo nie jest smutna, bezbarwna, zastra­

szona i wciąż ma nadzieję, że ją ktoś pokocha, to jednak marzenie o domu istnieje w niej nieustannie.

Ale ów wymarzony dom musi stać w pięknym otoczeniu, które, będąc przedłużeniem domu, żyje także własnym utajonym życiem,

ponieważ przyroda i krajobraz są nieustannie obecne w drobnych opisach i krótkich zdaniach, ale i większych akapitach. Jako tło przeżyć bohaterów, ale i same by­

wają bohaterem. Nigdy nie są sta­

tyczne, ale zm ienne o różnych porach dnia i roku, a o owej zmien­

ności decyduje przede wszystkim kolorystyka i ruch („wiatr pomruki­

w ał i śm iał się” , „poranki w stają z dolin” , „szkarłat maków płonie” ,

„zmrok zarzucił fioletową zasłonę na wydmy piaszczyste”) jednak narrator nie wyprowadza czytelnika w egzotyczne krajobrazy, wszystko dzieje się na Wyspie, lecz świeżość spojrzenia bohaterek, romantycz­

nych dziewcząt o bogatej wyobraź­

ni, nieposkromionej uczuciowości i gorącym temperamencie pozwa­

la odkrywać piękno i niezwykłość ojczystych stron. To wszystko jest

swoje, choć las potrafi być dziki, ogród tajemniczy, drzewa przyja­

zne i bliskie - taka aksjologia spra­

wia, że jest to pejzaż uniwersalny i własny zarazem. Tam też może nastąpić w chwili uniesienia hiero- fania, każąca widzieć w pięknie i ogromie przyrody potęgę Stwór­

cy.

Wszystko tu emanuje dobrem, nie tylko ogród i park, ale i las sta­

nowiący przedłużenie przestrzeni przyjaznej i oswojonej19. Ponieważ w książkach autorki O pow ieści z Avonlea miłość i przyjaźń mu­

szą istnieć w pięknej przestrzeni, a n astrój człow ieka - zgodnie z sentymentalnym i romantycznym przesłaniem - musi spełniać się w otoczeniu przyrody, odpowiada­

jącej stanom emocjonalnym czło­

wieka, który sublimuje i przeżywa przestrzeni, który znamy z Ani z Zie­

lonego Wzgórza, ponieważ boha­

terka dorastając nie traci dziecię­

cej wrażliwości, tylko ją pogłębia, w zmiennym rytmie przyrody za­

czyna dostrzegać analogię do ludz­

kiego istnienia, to samo tempo wzrostu i przemijania. Najbardziej jest to dostrzegalne w zachwycie nad drzewami i refleksjach temu towarzyszących: Niech Pani spoj­

rzy na te świerki, wychodzące księ­

życowi na spotkanie (...) i na brzo­

zy w dolinie, które wyciągają ramio­

na ku srebrzystemu niebu. Teraz są już takie duże, a kiedy tu przy­

jechałam, były małymi drzewkami.

To sprawia, że czuję się staro20 - mówi Ania do pani Linde, która odpowiada jej, że z drzewami jest jak z dziećmi, nawet nie zdąży się obejrzeć - już są duże.

Ogród to kolejna miłość Ani i znak przestrzeni oswojonej, gdziekolwiek będzie mieszkać, będzie pielęgno­

wać ogród. Gdy już jako żona Gil­

berta przyjeżdża na Zielone Wzgó­

rze, idąc przez ogród przywołuje wspom nienia wzruszeń dzieciń­

stwa, najpiękniejszych, bo Tutaj znajdowały się zaczarowane ogro­

dy, pełne kwitnących róż przeszło- ści21. Nie wyobraża sobie raju bez ogrodów, w tomie Ania ze Złotego Brzegu mówi w rozmarzeniu Mam nadzieję, że w niebie są ogrody, Zuzanno. Ogrody, w których bę­

dziemy mogły pielęgnować nasze ukochane roślinki22. Swoją miłość wyraża także w pracy i trosce, lubi sadzić, plewić, przesadzać, kopać, troszczyć się o bratki, róże, peonie.

Bacznie obserwuje przyrodę, każdą roślinkę, każde drzewo i krza­

czek, dostrzega naw et piękno cmentarza, który przypomina ogród i jest otoczony drzewami.

Ania i G ilbert wzięli ślub we wrześniu w ogrodzie, w słońcu, przy śpiewie jakiegoś spóźnionego pta­

ka. Wybrali celowo to miejsce, by być bliżej błękitnego nieba, jasnych promieni słońca i drzew, choć i tak nie była to jeszcze pełna realiza­

cja jej marzenia. Pani Małgorza­

cie Linde opowiedziała, ja k m iał­

by w y g lą d a ć je j wymarzony ślub:

W czerwcowy poranek przy

cudow-nym wschodzie słońca, wśród kwit­

nących róż, spotkałabym Gilberta i razem poszlibyśmy aż do wnę­

trza bukowego lasu i tam pobrali­

byśmy się pod zielonym baldachi­

mem drzew ja k w jakiejś piękniej katedrze23. Ogród byłby więc miej­

scem wyjścia w nowe życie, otwie­

rającym drogę do lasu, będącego przestrzenią sakralną. Nie pierw­

szy to przypadek sakralizacji lasu w literaturze i kulturze, który bywa sym bolem św iętości, m edytacji oraz siedzibą istot nadprzyrodzo- nych24, ale może być też niebez­

pieczny i może dlatego od dawna fascynuje wyobraźnię25. Ania świę­

tość pejzażu zaczęła odczuwać bardzo wcześnie, najgłębiej, najżar- liwiej zawsze modliła się w lesie.

Dla oddania przepychu i nie­

zwykłości cudów natury pisarka często używa barwy drogich ka­

mieni, zwłaszcza pereł, złota, sre­

bra. W opisie wyjścia Rilli na za­

bawę czytamy: Jakie piękne było Glen w swej sierpniowej dojrzało­

ści z łańcuchem cienistych starych dom ostw , szm a ra g d o w ych łą k i kwiecistych ogrodów. Niebo w bla­

sku zachodzącego słońca było ja k wielka, złocista perła. Na horyzon­

cie ponad przystanią srebrzyło się wschodzącym księżycem. Powie­

trze przesiąknięte cichutkimi szme­

rami, senny gwizd raszki, cudow­

ny, posępny, miękki podmuch wia­

tru w gałęziach drzew, to wszystko m ieszało się z w esołym ś m ie ­ chem, dochodzącym z okien po­

kojów, w których dziewczęta ubie­

rały się na zabawę26.

Ania zawsze czuła piękno słów.

Droga nad morzem, ja k to ładnie brzm i (. ) obraz sam zjawia się przed oczami27- mówi do Maryli, gdy wracają na Zielone Wzgórze, kiedy indziej stwierdzi, że Avonlea brzmi ja k muzyka. Ta wrażliwość też będzie się pogłębiała w raz z dorastaniem. W listach do Gil­

berta, które stanowią podstawowy trzon fabularny Ani z Szumiących Topoli, widać wyraźnie, jak w tok epistolarny wkrada się poezja, nie tylko w metaforach, ale też odkry­

waniu nowych znaczeń słów: Za­

pada ju ż zmierzch, mój kochany.

(Na marginesie - czy nie uważasz, że zmierzch to bardzo poetyckie słowo? Podoba m i się znacznie bardziej niż określenie „zmrok”. Ma w sobie jakąś miękkość, delikat­

ność, niesie wiele znaczeń i je s t ta k ie .ta k ie nieuchwytne)28. W ten

sposób wszystkie elementy cyklu pow ieściow eg o kom ponują się w harmonijną całość. Kreacja prze­

strze n i, postaci, całego świata przedstawionego układa się w prze­

nikające się nawzajem sensy o zbli­

żonych walorach aksjologicznych i estetycznych.

Badanie poetyki przestrzeni, o czym pisał Jacek Kolbuszewski, pomaga określać funkcje motywów, w tym przyrody, wpisanych w dzie­

ło literackie, a także umożliwia ich interpretację jako systemu zna­

ków29. L. M. Montgomery wpisuje losy sw ej bohaterki w pejzaże o bogatej symbolice, i choć są one prawdziwymi obiektami topogra­

ficznym i, tw orzą swego rodzaju topofilie, okolice miłe, przyjazne, bezpieczne, zawierające archety­

powe obrazy domu, wzgórz, lasu, wody, ogrodu, doliny, tw o rzą c wspólnie krajobraz doskonały, lite­

racki, ale żywy, przem aw iający z jednaką mocą do kilku już poko­

leń czytelników, bez względu na miejsce urodzenia. Ania bez Zie­

lonego Wzgórza nie miałaby swe­

go uroku i nie wzruszałaby tak bar­

dzo. Miał rację profesor Zbigniew Raszewski30, gdy twierdził, że prze­

czytanie Ani z Zielonego Wzgórza stało się jednym z największych doznań czytelniczych jego życia.

1 L. M. Montgomery: Ania z Szumiących Topoli. Kraków 2005, s. 27.

2 Ibidem, s. 21.

3 Por. W. Kopaliński: Słownik symboli. W ar­

szawa 1990, s. 68.

4 L. M. Montgomery: Ania z Szumiących Topoli, s. 14.

5 H. Meyer: Kształtowanie przestrzeni i sym­

bolika przestrzenna w sztuce narracyjnej. „Pa­

miętnik Literacki” 1970, z. 3, s. 251.

6 L. M. Montgomery: Krajobraz dzieciństwa.

Pamiętniki 1889-1897. Warszawa 1998, s. 7.

7 Ibidem, s. 99.

8 Mollie Gillen: Maud z wyspy Księcia Edwar­

da. Warszawa 1996, s. 14.

9 L. M. Montgomery: Ania z Zielonego Wzgó­

rza. Kraków 2002, s. 7.

14 L. M. Montgomery: Ania ze Złotego Brze­

gu. Warszawa 1994, s. 5. otoczenia dworu w polskiej literaturze pisze J. Kolbuszewski w: O d Pigalle po Kresy. Krajo­

brazy literatury popularnej. Wrocław 1994, s. 76.

20 L. M. Montgomery: Ania ze Złotego Brze­

gu, s. 6.

skich lasów. O kluczowym symbolu poetyckim.

W: Literacka symbolika roślin. Red. A. Martu- szewska. Gdańsk 1997; por. też : W głąb lasu.

Las w polskiej literaturze i sztuce. Warszawa 1985.

26 L. M. Montgomery: Rilla ze Złotego Brze­

gu. Warszawa 1993, s. 23.

27 L. M. Montgomery: Ania z Zielonego Wzgó­

rza, s. 40.

28 L. M. Montgomery: Ania z Szumiących Topoli, s. 8.

29 J. Kolbuszewski: Od Pigalle po Kresy. Kra­

jobrazy literatury popularnej , s. 49 i nast.

30 Z. Raszewski: P am iętnik gapia. Byd­

goszcz, jaką pamiętam z lat 1930-1945. Byd­

goszcz 1994, s. 168.

Izabela Mikrut

SENTYMENTALIZM