• Nie Znaleziono Wyników

Odzieranie z tożsamości. Odarcie z tożsamości

Pewne w y d a rz e n ia , sytuacje, w ty m rów nież polityczne, m o g ą w sposób szczególnie silny, a g re syw n y wręcz, naruszać, atakow ać, niszczyć tożsa m o ść je d n o s tk i czy całych g ru p społecznych. Jako określenia dobrze o d d a ją c e taki stan rzeczy przyjm u ję d o d a tk o w e kategorie: od zie ra n ie z tożsam ości, o d a r­ cie z tożsam ości.

19 Cytowane zdania, tak ja k i poniższe, to wypowiedzi studentek studiów zaocznych KSW Wydziału NoR (maj 2007): „Zostałam m am ą, co zmieniło zarówno moją pozycję w społeczeństwie, ja k i mój charak­ ter, oraz stosunki w rodzinie". „M iałam w życiu kilka takich sytuacji, po których zmieńHy się moje poglądy i ja sama. Do takich wydarzeń mogę zaliczyć te zajęcia, dzięki naszym dyskusjom i rozważaniom zmieniło się moje zdanie na przykład na eutanazję, ale nie tylko, na inne sprawy również".

20 Wypowiedź studentki studiów zaocznych KSW Wydziału NoR (maj 2007). Oto inne jeszcze wydarzenia wy­ mieniane przez studentów - które sprawi-ly, że zmieniło się postrzeganie siebie, zmieniły się cele życiowe, stosu­ nek do wartości: „Zaczęłam żyć w kręgu osób niepełnosprawnych", „założenie rodziny", „przewlekła choroba mojej matki", „ciężka choroba brata", „choroba babci i śmierć babci", „śmierć męża", „rozwód", „studia", „samotność."

21 Kanadyjska autorka komiksu K ochać z b y t m o cno (Kapcie p o tw o ra ); doświadczyła przemocy psy­ chicznej.

Przemoc, w szczególności psychiczna, je s t o d z ie ra n ie m z tożsam ości, nisz- . • - -22

czemem tozsam osci .

Sytuacji o d a rc ia z tożsam ości dośw ia d czyć może ktoś, kto po raz p ie r w ­ szy znajdzie się w więzieniu, w obozie, w ja k im ś miejscu przym usow ej izola­ cji społecznej. O g ro m d e p ry w a c ji może być w strzą se m , pytanie: „k im je s te m " z m ie n ia się w pytanie: „kim nie jeste m , kim ju ż nie je s te m ". Jednostka w y rw a ­ na zostaje z d o tychczasow ego kontekstu życiowego, z kręgu osób bliskich, znanych. Pozbawiona zostaje p rzedm iotów , rów nież bardzo osobistych, któ­ re d o tą d w s p ó łs k ła d a ły się na je j o b ra z „ja " . Pozbawiona zostaje możliwości pełnienia w ielu ról społecznych i p o z b a w io n a znaczenia z w ią z a n e g o z ich peł­ nieniem (m iędzy innym i: role rodzinne, rola isto ty seksualnej). Stąd z a g u b ie ­ nie także w sferze tożsam ości p łc io w e j"0.

To zjawisko, ten proces niszczenia tożsam ości, o d zie ra n ia z niej, n a z w a ła ­ bym sytuacyjnym o d zieran iem z tożsamości.

Innym p rz y k ła d e m o d z ie ra n ia z to ż s a m o ś c i m oże być specyficzn e p re p a ­ ro w a n ie o p in ii o kimś, p o le g a ją c e na ty m , że w y b ió rc z o bierze się pod u w a g ę cechy lub z a c h o w a n ia - o je d n y m ty lk o znaku w a rto ś c i: a lb o ty lk o d o d a tn im , a lb o ty lk o u je m n y m . T w orzy się w ten sp osób sztuczny konstru kt, k tó ry nie może być, nie je s t to ż s a m o ś c ią re a ln e g o p o d m io tu czy p r z e d m io tu . W y r a ź ­ ny je s t tu z w ią z e k m ię d z y p o ję c ia m i to ż s a m o ś c i i go d n o ści. Proces alie n a cji, o k tó ry m w istocie m ow a, je s t n a ru s z a n ie m g o d n o ś c i oso b y ludzkiej.

Podobnym o d a rc ie m z tożsam ości je s t o p in ia bazująca na jed n o s tk o w y m przypadku, całkow icie o d b ie g a ją c y m od d a n e g o in d y w id u a ln e g o s ta n d a rd u , przecząca najgłębszej id e n ty fik a c ji je d n o stki.

Ten proceder, je d e n i drugi, okre śliła b ym ja k o m anipulacyjne od ziera­ nie z tożsamości"4. M oże czasem p rz y b ra ć fo r m y drastyczne, dla niektórych osób s ta ć się ta k bolesnym w w y m ia rz e m oraln ym , że jed n o s tk a może zechce z m ie n ić definicję siebie z „istn ie ję " na „nie istnieję".

M o ż n a z n a le ź ć te ż p rz y k ła d y o d z ie r a n ia z to ż s a m o ś c i z a r ó w n o o c h a ­ ra k te rz e m a n ip u la c y jn y m , j a k i s y tu a c y jn y m . S p ra w a p a n i m in is te r B

arba-22 O szczególnym skutku świadomego a ekstremalnego niszczenia tożsamości, jakim był Holokaust, mówi M a łgo rzata M elchior (Społeczna to żsa m ość je d n o s tk i w św ie tle w yw ia d ó w z P o la ka m i p o c h o d ze n ia

żyd ow skieg o u ro d zo n ym i w la ta c h 1 9 4 4 -1 9 5 5 , W arszaw a 1 9 9 0 , UW , W y d ział Profilaktyki, Resocjalizacji

i Problemów Społecznych): tożsamość młodych Żydów budowana jest na fakcie zagłady.

23 Wszystko przyjdzie budować od nowa - obraz sam ej/sam ego siebie, stosunki społeczne, po­ czucie własnej wartości, uznanie, prestiż. A wszystko to w warunkach społecznie skarłowaciałych, znie­ kształconych.

24 Nadwartościowanie człowieka - ocena pozytywna niewspółmierna do rzeczywistych zasług, też może w ostatecznej konsekwencji mieć wym iar krzywdzący dla danej jednostki, jednak bezpośrednią, nisz­ czącą krzywdę wyrządza człowiekowi zmanipulowana opinia negatywna.

ry B lid y "“", p o d o b n ie j a k k a r d io c h ir u r g a G., m oże być o d p o w ie d n im p rz y ­ k ła d e m .

Przy tej okazji, inne jeszcze z a g a d n ie n ie : budow anie własnej to żs a m o ­ ści przez niszczenie cudzej. Tworzenie w ła s n e g o p o z y ty w n e g o wizerunku, w z m a c n ia n ie poczucia w łasnej w a rto ś c i przez o d zie ra n ie z pozytywnych cech osoby u staw ionej - o b ie k ty w n ie czy s u b ie k ty w n ie tylko, w roli konku­ renta, w ro g a . Przykład: Sukces w w y k ry w a n iu korupcji, realny czy nie, trze b a ś w ia tu tr iu m fa ln ie ogłosić, nie bacząc na ja k ie k o lw ie k koszty, w szczególno­ ści osobowe. Trzeba też, n ie ś w ia d o m y m wszystkich m e c h a n iz m ó w politycznej a u to p ro m o c ji, o b y w a te lo m dowieść, że n a s ta ł wreszcie czas, g d y wszyscy rze­ czywiście są równi w o b e c p raw a: na ru sza ją c je, nie uniknie konsekwencji ani minister, ani zn a n y lekarz. Tyle że ta chęć tw o rz e n ia id e a ln e g o o brazu siebie, w istocie s tw a rz a o kru tn ą , m a ją c ą ju ż tra g ic z n e konsekwencje, nierów ność w o b e c p raw a: nie w y p ro w a d z a się w kajdankach i w św ietle k a m e r każdego, kto naruszył u sta n o w io n e normy.

Proces lustracji też jest, uznać trzeb a , pewną fo rm ą m anipulacyjnego odzierania z tożsamości.

Tożsamości nie da się ująć, naw et jeśli uwzględnić jej rozum ienie jako tr w a ­ łego trzonu osobowości - to, co w różnych okolicznościach pozwala zidentyfiko­ w a ć p o d m io t czy przedmiot, w postaci T = T. Jako d o g m a t trzeba przyjąć He­ glowskie czy n aw et Heraklitejskie dialektyczne rozwiązanie: T = T+.

Sens, uzasadnienie procesu lustracji: „c h c e m y wiedzieć, kim kto jest". To „c h c e m y wiedzieć, kim kto je s t" w kontekście lustracji za w ie ra założenie o niezm ienności, je s t za ra ze m w yra ze m procesu alienacji i m a w sobie po te n ­ cję n e g a ty w n e g o n aznaczania. „C h c e m y wiedzieć, kim kto jest", o d w o łu ją c się do fr a g m e n tu życiorysu z przeszłości, ja k b y ca ły człow iek i całe je g o życie skondensow ało się w ty m w ła śn ie fr a g m e n c ie " 6.

25 Reżyseria spektaklu zatrzymania Barbary Blidy - nagranie z tej akcji miało trafić do telewizji, to po­ nury przykład instrumentalnego, manipulacyjnego traktowania człowieka, jego tożsamości. Zm iana toż­ samości pani minister, która już nastąpiła w związku z upublicznieniem pewnych spraw, oraz ze zm ianą jej społecznego wizerunku, mogła nie przybrać tej formy granicznej, gdyby nie owa świadomie stworzo­

na otoczka sytuacyjna.

26 Wzorcowym przykładem tworzenia takiego sztucznego lustracyjnego konstruktu, w szczególno­ ści przy odpowiedniej współkreatywności mediów, może być historia profesora Józefa Włodarskiego z Uni­ wersytetu Gdańskiego, oskarżonego o współpracę z SB. Historia ta miała zresztą swój budujący hap p y end. Na posiedzeniu Rady Wydziału, i po wysłuchaniu prawdy o samym sobie dziekana J. Włodarskiego oraz o wyda rżeniach sprzed dziesiątek lat, w głosowaniu, czy ma złożyć funkcję dziekana następujący wynik: sto osób za pozostaniem, jedna przeciw i siedem wstrzymujących się. Po ogłoszeniu wyniku wśród zebranych euforia. Patrzą­ cy z zewnątrz może mówić o zwycięstwie rozsądku lub o tym, że busola moralności nie została jednak rozchwiana przez ideologiczne opętania i naciski. Wydarzenia, zachowania, postawy, te przeszłe i te aktualne, zyskały swój na- tu ralny wymiar i właściwą ocenę (za: P. Smoleński U nas sądu nie będzie, „Gazeta Wyborcza", 5-6.05.2007).

M oże bardziej uczciwa je s t posta w a w y ra ż o n a w słow ach prezydenta: „żeby sp ra w a lustracji była z a m k n ię ta i żeby do dziś ludzie, którzy w s p ó łp ra ­ cow ali n ie je d n o kro tnie w iele lat z ty m i służbam i, uchodzili za a u to r y te ty m o­ ralne, to je s t sytuacja m o ra ln ie nie do z n ie s ie n ia !""7.

W te d y je d n a k je s t o dpow iedź, któ rą d a ł T ry b u n a ł Konstytucyjny: „p ra w o nie może służyć z e m ście !""8.

Dla z ro z u m ie n ia procesu a lie n a c ji i n a z n a cza n ia , inaczej: o d z ie r a n ia z tożsa m o ści, o s ta te c z n ie zaś, o d z ie ra n ia z g o dności, k tó r y może m ie ć m ie j­ sce przy lus tra c ji s k u p io n e j na m o ra ln y m odw e cie , p rz y jrz y jm y się m o ż li­ w ym , h ip o te ty c z n y m p rocesom id e n ty fik a c ji - p rz e b ie g o m b u d o w a n ia swej tożsa m o ści, osób, które w ja k ie jś fo r m ie w s p ó łp r a c o w a ły ze s łu ż b a m i bez­ p ieczeństw a.

Rozważmy kilka sytuacji. Człowiek, k tó ry zg o d z ił się w ja k ie jś fo r m ie w s p ó ł­ p ra c o w a ć ze służb ą bezpieczeństwa, m ó g ł w najm niejszym sto p n iu nie iden­ ty fik o w a ć się z ta k ą rolą - a lbo d latego, że d z ia ła n ia je g o były pozorow ane, albo prze ko n a n y był, że nikom u nie szkodzi. Także człow iek ś w ia d o m y tego, że kogoś sw ym p o s tę p o w a n ie m krzywdzi, nie m u s ia ł ta k ie g o o brazu w łą c z a ć do swojej a u to d e fin ic ji - w ogóle czy na eksp o n o w a n ym miejscu.

Po latach, w zm ie n io n e j sytuacji politycznej, psychologiczne m e c h a n iz m y o b ro n n e m o g ły t a m tą kategorię (ta m te kategorie) id e n ty fik u ją c ą przesunąć na skraj ś w ia d o m o ści. Poza ty m a u te n tyczn a a k ty w n o ś ć realizująca w a rto ś c i przeciw ne do tych, które a n g a ż o w a ło kiedysiejsze donosicielstw o (w jakie jś mierze p ra w ie zawsze w ymuszone), p o zw a la ła b u d o w a ć to żsa m o ść czystą - p o z b a w io n ą k o m p ro m itu ją c e g o etycznie, i w retoryce nowej rzeczywistości polityczno-społecznej, ele m e n tu .

Tożsamość ta p o z w a la ła pozytyw nie fu n k c jo n o w a ć w społeczeństwie, zy­ skać szacunek, cieszyć się uznaniem - za auten tyczn e zasługi, w najbliższym środow isku czy w szerszych kręgach społecznych.

Na zakończenie te g o fr a g m e n tu akcent optym istyczny. O d z ie ra n ie z toż­ samości, o ile nie zniszczy, może p ro w a d z ić do o d k ry w a n ia siebie,

niedostrze-27 Lech Kaczyński na konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim (maj 2 00 7 ). Odnośnie do wypowie­ dzi Prezydenta można postawić pytanie: Czy chodzi o czyjeś dobro czy o to, że czegoś dobrego teraz, choć kiedyś niewłaściwego, znieść nie możemy?! Czy późniejsze zasługi nie mają żadnego znaczenia?! Kmicica - Sienkiewiczowskiego bohatera, też trzeba by, po takiej lustracji, pozbawić wszelkich zasług i honorów.

28 Inny problem, że na pewnych stanowiskach przeszłość z czasów newralgicznych, trudnych w sen­ sie moralnym i politycznym, dla społeczeństwa, dla państwa, powinna być ujawniona, aczkolwiek nigdy nie winna całkowicie zaanektować czy przekreślać wartości wypracowanych, wyrażonych w okresie póź­ niejszym. Zrozumiałe wydają się intencje ks. Zaleskiego, który, ja k rozumiem, zwracał się do księży, by tę szczególną część swego życiorysu sami otwarcie ujawnili. To, z jednej strony, katharsis, z drugiej zaś, przy­ wrócenie poczucia ładu i sprawiedliwości.

ganych wcześniej potencji. M oże skłonić do opuszczenia niszczącego lub ha­ m u ją c e g o rozwój środow iska, do p o szukiw ania now ego i w yzw o len ia ukrytych d o tą d sił i możliw ości, do z b u d o w a n ia nowej, dającej w ięcej radości, satysfak­ cji, tożsam ości. M o żn a by z ilu s tro w a ć to ła d n y m i p rz y p o w ia s tk a m i z a w a r ty ­ mi w książkach A n th o n y 'e g o de M e llo - o Iwie w y c ho w a n y m w śró d ow iec czy o orle zrodzonym w gnieżdzie k u ry"y.

Potencji swoich nie znamy. M o ż n a je u ru c h o m ić okre ślo n ą a u to d e fin ic ją (w zakres której w e jd ą cele, p ra g n ie n ia , m arzenia). W iz e ru n e k w ła sn y funk­ cjonuje ja k o s a m o s p e łn ia ją c e się p roroctw o.

Z ja w is k ie m , p ro c e s e m d o p e łn ia ją c y m o d z ie r a n ie z to ż s a m o ś c i je s t n a­ rz u c a n ie to żs a m o ś c i - n a rz u c a n ie w iz e ru n k u , ja k im ktoś w d a n e j s y tu a ­ cji, w d a n y m w ie k u być p o w in ie n czy m ó g łb y być. Proces ten, o k re ś lo n e p ro p o z y c je lub d z ia ła n ia , m a ją c h a r a k t e r d w u b ie g u n o w y . M o ż e c h o d z ić o s k ła n ia n ie do w y jś c ia z m a r a z m u , do p o d e jm o w a n ia d z ia ła ń w n a jb a r ­ dziej n ie s p rz y ja ją c y c h o k o lic z n o ś c ia c h , do p rz e z w y c ię ż a n ia tr u d n o ś c i, c h o ­ rób, do a k c e p to w a n ia życia, tw o r z e n ia go w c ią ż na nowo, lepszym , z n o ś ­ niejszym .

W ia rę z a w a r tą w ta k im p o stę p o w a n iu w yra ziła H a n n a h A re n d t: „...is to ­ ty ludzkie, bez w z glę d u na to, czy o ty m w iedzą, o ile m o g ą działać, są zdol­ ne do o s ią g a n ia tego, co n ie p ra w d o p o d o b n e i nieprze w id yw a ln e , i stale to o s ią g a ją ".

Częściej je d n a k narzucanie tożsamości - n a rzu ca n ie kom uś w ła s n e g o w izerunku i s kłan ia n ie go do okre ślo n e g o p o stę p o w a n ia , do określonych w y ­ b o ró w - opiera się na stereotypach ograniczających jednostkę, s ta n o w i na­ k ład a n ie oków, h a m u lc ó w m ogących s p a ra liż o w a ć istniejące u danej je d n o s t­ ki siły, m o żliw o ści01’.

29 A. de Mello, W ezw anie do m iłości, Poznań 1992; id e m , Przebudzenie, op. cit.

30 O to przykład narzucania tożsamości, również przez form ułowanie wypowiedzi o charakterze perswazyjnym, oraz wypowiedzi kilku kobiet - ustosunkowanie się do tego zjawiska. „Kobiety, które dokonały aborcji, czeka m.in. depresja, poczucie winy". N iektóre wypowiedzi, artykuły ukazują możli­ we skutki usunięcia ciąży - psychiczne, organiczne, społeczne, jako bezwzględnie występujące i dłu­ go trw ałe (gdy dodać do tego presję bliskich, własnego środowiska, możliwa sytuacja sa m o sp e łn ia -

jg c y c h się p ro ro c tw ). Tymczasem... „Dużo mówi się o syndromie poaborcyjnym, a nie wspomina się

0 takich kobietach ja k ja . Depresja, poczucie winy nie stały się moim udziałem". (A gata) „Chciałabym trochę dodać otuchy tym biedaczkom. To zupełnie nieprawda, że będą całe życie rwały włosy z gło­ wy i że tą głową będą walić w m ur z rozpaczy. Jeżeli przyjm ą narzuconą im optykę »zabójstwa nie­ narodzonego«, to może w ylądują u psychiatry, a le tak nie musi być. To optyka na użytek osaczania, okupacja m entalna." (M a ria ). G W , „Wysokie Obcasy", 2 8 .0 2 .2 0 0 4 . Także badania, niektóre w ielolet­ nie, przeprowadzone na licznych populacjach kobiet (m.in. amerykańskie, angielskie, duńskie) nie po­ tw ierdzają istnienia syndromu poaborcyjnego. Myślę je dn ak , że może on występować właśnie w tych społecznościach, środowiskach, w których istnieje silna presja społeczna w kierunku antyaborcyjnym 1 silne potępienie m oralne decyzji aborcji.

J e d n a k psychiczny o d b ió r n a rz u c a n ia tożsam ości, niezależnie od tego, czy ma człowieka d ź w ig a ć czy u ś w ia d a m ia ć mu je g o ogra n icze n ia , je s t w za­ sadzie je d n a k o w y - negatyw ny. Zawsze b o w ie m w yra ża od rzu ce n ie w łasnej tożsam ości jed n o stki, je s t w istocie naruszeniem je j godności.

Po co ca ły ten w ysiłek czy, jeśli kto woli, ta z a b a w a w stosow anie, konse­ kwentne, pojęcia „to żsa m o ść" w celu opisu czy w y ja ś n ie n ia zjaw isk ró żn o ro d ­ nych, które o p isa ć lub w y ja ś n ić m ożna za p o m o c ą innych znanych pojęć, okre­ śleń, tw ierdzeń, takich na przykład, ja k „p r a w a człowieka", „g o d n o ś ć osoby ludzkiej", Tho m a sa „s a m o s p e łn ia ją c e się p ro ro c tw o ".

W e ź m y na przykład pojęcie „g o d n o ść". „G o d n o ś ć " i „to żsa m o ść" sq po­ ję c ia m i b ardzo do siebie zbliżonym i, zbliża je też to, iż oba uznać m ożna za „sym b ole n ie k o m p le tn e "01. D o p e łn io n e też m a ją swoje o d p o w ie d n ik i, na przy­ kład: od zie ra n ie z tożsam ości je s t zawsze naruszeniem godności osoby ludz­ kiej. Do w yja śn ie n ia w ielu zjawisk, zdarzeń m ożna za sto so w a ć kategorię g o d ­

ności czy a k c e p to w a n ą powszechnie zasadę szacunku dla godności osoby

i w ynikających z niej w ielu szczegółowych zasad, także tw ierd ze ń ! (m ówię to w b re w ś w ia d o m o ś c i błędu, nieakce p to w a n e g o , a przecież p ra ktyko w a n e g o , przechodzenia od d y re k ty w do tw ierd ze ń i odw ro tn ie ); je s t to szeroki zakres m ożliw ości w yjaśnień.

J e d n a k k a te g o ria to ż s a m o ś c i w y d a je się dla opisu i w y ja ś n ie n ia różnych fe n o m e n ó w , z je d n e j strony, prostsza, czasem tra fn ie js z a , z d ru g ie j - je s t k a te g o rią o p iso w ą , nie zaś etyczną. Tę o s ta tn ią nie wszyscy z e ch cą respek­ to w a ć - ja k o w y łą c z n ą , w procesie d e s k ry p c ji i e ksplikacji z ja w is k ś w ia ta s p ołecznego.

Nie u w z g lę d n ia ją c ju ż innych pojęć m ogących s ta n ą ć na miejscu tożsa­ mości, p o d s u m u je m y krótko: w końcu nie trz e b a jej na siłę sto so w a ć zawsze i wszędzie. Postrzegam y je d n a k to żsa m o ść ja k o kategorię uniw ersalną, poję­ cie klucz, które w w ie lu przyp a d ka ch w yra źn ie j od innych u jm uje istotę rzeczy, uja w n ia sedno p ro b le m u , t a k je s t na przykład, ze zjaw iskiem c o m in g out. Jest to po prostu pojęcie o potencji heurystycznej. N ie w ykluczam y, że da się ta k pow iedzieć o w ielu innych, w te d y g d y bliżej im się przyjrzeć.

31 Symbole niekompletne - terminy, które nabierają sensu użyte w jakimś kontekście. M . Ossowska,

Kontekst rozwojowy