• Nie Znaleziono Wyników

w poradnikach i artykułach z pierwszej połowy X IX wieku w kształtowaniu cech

charakteru i postaw młodych dziewcząt

Poradniki to jed e n z g a tu n k ó w literatury, po który chętnie sięgały i sięgają nadal kobiety. Pozycje o charakterze p oradnikow ym zawsze zn a jd yw a ły gro­ no odbiorców, gdyż często były jedynym p a naceum na problemy, podsuwały gotowe i zazwyczaj skuteczne rozwiązania (zwłaszcza dotyczące zachowania w tow arzystw ie i życia w społeczeństwie), napisane były językiem prostym i zrozum iałym , d a w a ły wskazówki realne i możliw e do w ykonania, były kom pen­ d ia m i w iedzy z określonej dziedziny życia. W ie d z a z a w a rta w poradnikach była wcześniej spraw dzona w konkretnym działaniu, a w ięc w ypływ ała z czyjegoś doświadczenia, praktyki, obeznania, orientacji, obserwacji. To, że była przete­ stow ana w danej sytuacji, czyniło ją w ia ry g o d n ą i rzetelną (choć często m ia ­ ła dość ograniczony zakres o d d z ia ły w a n ia )1. Na ich poczytność w p ły w miała także siła a rg u m e n ta c ji stosow ana przez autorów. Największe oddziaływ anie m ia ły te pozycje, w których w yraźnie akcentow ana była chęć niesienia pom ocy ludziom, gw a ra n cja odniesienia sukcesu towarzyskiego, u d o w odniona w jakiś sposób przez a u tora d o kładna znajom ość konkretnego problem u".

Ludzie zawsze szukali pom ocy w rozwiązywaniu swoich problem ów życio­ wych, informacji niezbędnych w skutecznym działaniu, instrukcji lub inspiracji, od niepamiętnych czasów udzielano też sobie rad ustnych. Pojawienie się poradni­ ków sprawiło, że z w ielom a p roblem am i można się było uporać samodzielnie, bez inform ow ania kogokolwiek o swoich dylem atach. Często więc powodem, dla któ­

1 E. Zierkiewicz, Ja/cg p łe ć m a poradnikowy dyskurs? „Teraźniejszość - Człowiek - Edukacja" 2001, nr 1, s. 54. 2 J. Marciniak, D. Rossowski, T. Bartel, N a u ka p o zytyw n e g o m yślenia, czyli ja k sobie ra d z ić z p o ra d n i­

rego wiele osób sięgało po literaturę poradnikową, był wstyd. Ludzie, którzy nie umieli poradzić sobie z jak im ś problem em , nie chcieli korzystać z rad innych, bo byłoby to dla nich jednoznaczne z przyznaniem się do porażki, braku zaradno­ ści, może nawet niedołęstwa. Poradniki mogli zaś studiow ać w odosobnieniu i ta ­ jemnicy, a wszystkie zaw arte w nich porady w pro w a d za ć w życie. Książki z rada­ mi i receptami stanowiły dla nich doskonałe źródło wiedzy, które wykorzystywali w procesie samokształcenia i sam owychowania.

W pierwszej p ołow ie XIX stu le cia na rynku w y d a w n ic z y m zaczęła p oja­ w ia ć się coraz większa liczba pozycji m ających c h a ra k te r porad, d yre k ty w kierowanych do poszerzającego się nieu sta n n ie kręgu o d b io rcó w . Pozycje te m ia ły zazwyczaj fo rm ę książkową, choć z d a rz a ły się też m a le ń kie broszur­ ki czy n a w e t kil ku stro n ico w e u tw o ry w ierszow ane. N ie n azyw ano ich jeszcze wówczas p o ra d n ik a m i (choć s p e łn ia ły wszystkie w y m o g i s ta w ia n e profesjo­ nalnym p o ra d n ik o m ) - w pierwszej połow ie XIX wieku słow em „p o ra d n ik " o kreślano b o w ie m osobę służącą radą, pom ocą, w skazówką, a nie p rze w o d ­ nik, po d rę czn ik czy książkę z p o r a d a m i0. Pozycje ta kie z n a jd o w a ły w o m a w ia ­ nym okresie szerokie gro n o czytelników.

Książki i u tw o ry p o ra d n ik o w e w y d a w a n e wówczas p rz y b ie ra ły różną fo r­ mę przekazu. Przeważająca większość m ia ła fo r m ę na rra cyjn ą , w niektórych zasto so w a n y był w ykład, w nielicznych p o g a d a n k a . Często też w iedza prze­ kazywana była w fo rm ie pytań i odp o w ie d zi, listów b ądź też rozmów, w ie r­ szy, konkretnych przepisów, czy też u jm o w a n o j ą na zasadzie p rze ciw ie ń stw itp. W iększość w yda w a n y c h w ów czas kodeksów kiero w a n a była z a ró w n o do mężczyzn, ja k i do kobiet. Były w śró d nich je d n a k i takie, które bardzo w y ra ź ­ nie w skazyw ały ad re sa ta (p o ra d n iki dla ludu, dla matek, dla nauczycielek, dla płci pięknej itp.)4. O g ra n ic z a ły w ię c w ja k iś sposób krąg o d biorców .

Pierwsza p ołow a XIX wieku była czasem, w któ ry m ko b ie ty sta ły się pow aż­ nym o d b io rc ą kodeksów obyczajowych. Liczba kobiet kupujących i czyta ją ­ cych p o ra d n ik i je s t nie zm ie rn ie tru d n a do określenia. W o m a w ia n y m okresie u m ie ję tn o ść czytania i pisania p o s ia d a ły tylko nieliczne kobiety w yw o d zą ce się z rodzin ziem iańskich i inteligenckich, niektórych mieszczańskich'".

Powoi-3 E. Zierkiewicz, Funkcje społeczne p iśm ie n n ictw a pora d n iko w eg o , „Acta Universitatis Wratislaviensis. Prace Pedagogiczne. Z podstaw po rad o znawstwa" 1998, nr 126, s. 62.

4 J. Szymczak-Hoff, D ruko w an e kodeksy obyczajowe n a ziem ia ch polskich w XIX wieku (studium źród-

łoznawcze), Rzeszów 198 2 , s. 14.

5 W pierwszej połowie omawianego stulecia liczba czytającego społeczeństwa wynosiła od kilku do kilkunastu tysięcy. Liczba czytelników poradników mogła być większa, a treść niektórych z nich mogła być przekazywana ustnie, np. przez księży przy wygłaszaniu kazań moralnych. Stąd trudno określić, jaki był faktyczny zasięg i liczba rzeczywistych odbiorców tego typu pism. Szymczak-Hoff podaje, że liczba odbior­ ców poradników mogła dochodzić nawet do 100 tysięcy. J. Szymczak-Hoff, D ruko w an e kodeksy obycza­

na p o p u la ry z a c ja kształcenia kobiet w wyższych w a rs tw a c h społecznych po­ w o d o w a ła je d n a k , że g ru p a ta stale się poszerzała. M o ż n a się za te m je d y ­ nie domyślać, że p o ra d n ik i kierow ane do kobiet m ia ły stosunkow o dużą g ru ­ pę o d b io rcó w . W skazuje też na to fo r m a niektórych prac. Z naczna ich liczba pisana była w fo rm ie w ierszow anej, co u ła tw ia ło nie tylko z a p a m ię ty w a n ie pewnych wskazówek, ale też przekazyw anie ich dalej kolejnym słuchaczkom (a to z kolei nie w y m a g a ło u m iejętności czytania).

P ra w d o p o d o b n ie najw iększym p o w odzeniem w śród m łodych dziew cząt cieszyły się p o ra d n iki savoir-vivre'u. W takich pozycjach zam ieszczane były wszystkie m ożliw e p o ra d y dotyczące p o p ra w n e g o za c h o w a n ia się w to w a rz y ­ stw ie i w śró d ludzi. Każda m ło d a panienka z a p e w n e chciała zabłysnąć, być ak ceptow ana, p o d o b a ć się. O s ią g n ię c ie zaś sztuki p o d o b a n ia się m ia ło za­ o w o c o w a ć konkretnym i e fe k ta m i - w przyp a d ku m łodych d ziew cząt m ia ło to być zdobycie u p ra g n io n e g o , w y m a rz o n e g o męża.

W p o ra d n ik a c h zazwyczaj p ro p a g o w a n e były z a c h o w a n ia cieszące się społeczną a p ro b a tą , z godne z d uchem epoki. Tak było też w p rzypadku „cech c h a ra k te ru niew ieściego". Na ła m a c h w ielu kodeksów obyczajow ych i a rty k u ­ łó w o te m a ty c e kobiecej w yra źn ie wskazyw ano, ja k im i z a le ta m i p o w in n a być o b d a rz o n a ide a ln a m ło d a kobieta.

K obiety ze w zglę d u na płeć w yposażone były przez n a tu rę w pewne w r o ­ dzone p rzym ioty. W iększość nie w ia st c h a ra k te ry z o w a ła w ię c tkliwość, ła tw o ­ wierność, delikatność, wdzięk, uczuciowość, zdolność kochania, wrażliwość, mniejsza niż u mężczyzn nam iętność, g w a łto w n y pęd do doskonałości, n a iw ­ ność (nie d o strze g a n ie obłudy, fałszu i p o d s tę p u )6. Na p o stę p o w a n ie kobiet ol­ brzym i w p ły w m ia ło uczucie (afekt), z te g o też p ow odu z d a rz a ło się często­ kroć, że p o d e jm o w a ły one niew łaściw e decyzje, z a c h o w y w a ły się niestosownie, p o d d a w a ły się uniesieniom i rom ansow ości, p o d e jm o w a ły się w yk on y w a n ia nie swoich o b o w ią z k ó w (kosztem z a n ie d b a n ia własnych, b ądź n a d w y rę ż a n ia zdrow ia). K lem entyna H o ffm a n o w a tw ie rd z iła : „Ta m oc uczucia m niej więcej w każdej je s t kobiecie i słusznie n a zw a ć j ą m ożna g łó w n y m rysem c h a ra k te ­ ru n a sze g o "7. C e c h ą c h a ra k te ru w s kazyw a n ą u ówczesnych nie w ia st była ta k ­ że w y o b ra ź n ia (im a g ina cja ). M ia ła ona o lb rz y m i w p ły w na ich życie. S p ra w ia ­ ła, że panie bezkrytycznie w ie rz y ły w różne zasłyszane nowinki, szczególnie

jow e..., op. c i t , s. 113; J. Kamionkowa, Życie litera ckie w Polsce w p ie rw szej p o ło w ie X IX wieku, W arsza­

wa 1970, s. 142.

6 E. Ziemięcka, O d p o w ie d ź n a u w a g i p a n i J. z G. O. n a d m o im a rtyku łe m „ C ha ra kte rystyka kobiety", „Biblioteka Warszawska" 184 1 , t. 3, s. 190.

7 K. Hoffmanowa z Tańskich, Pisma p o śm ie rtn e , t. 4: O pow inn o ściach kobiet, t. 1, Berlin 1849, s. 4 2 , 57.

w cuda i opowieści z e le m e n ta m i fa n ta s ty k i, p o tra fiły s w o b o d n ie przeskaki­ w a ć z je d n e j skrajności w d ru g ą . Dzięki niej całkow icie a n g a ż o w a ły się w to, co robiły. W y o b ra ź n ia p o w o d o w a ła szybszy rozwój zm ysłó w (mowy, słuchu, zdolności ko n c e n tro w a n ia się) ora z szybsze dojrzew anie. M ia ła też nie m a łe znaczenie przy tw o rz e n iu robótek, w y m y ś la n iu wzorów, rysow aniu itp .8 W ie ­ le nie w ia st w ykazyw a ło p o n a d to zdolność p rz e w id y w a n ia i przeczuw ania, d a r p rze n ikliw e g o i tra fn e g o o s ą d za n ia rz e c z y w is to ś c i.

„Kobieta sobie tylko w łaściw ym i p rzym iotam i, zręcznie i bardzo szybko od­ gadnie c h a ra k te r tych wszystkich, z którym i ją łączy związek krwi, w y b ó r serca lub stosunek zażyłej przyjaźni, wyśledzi najdrobniejsze pow ody ich p ostępow a­ nia i u d o w adnia pod ty m w zględem bystrość, którą zachwyca m ężczyzn"11’.

O p ró c z tych pozytyw nych cech c h a ra k te ru w ro d z o n e były niestety też i w ad y: upór, ga d a tliw o ść, skłonność do o b ra ż a n ia się, egoizm . P rawdziwą z m o rą kobiecego c h a ra k te ru było o b m a w ia n ie innych ludzi. H o ffm a n o w a de­ fin io w a ła o b m o w ę ja k o u ja w n ia n ie z n a jo m y m w a d dostrzeżonych u innych osób. Ź ró d łe m o b m o w y m ia ło być zaślepienie i z a p a trz e n ie w siebie oraz sa- m o lu b stw o . N ie któ re panie w y ty k a n ie w a d tr a k to w a ły ja k o n iew yczerpany te ­ m a t rozm ów. Takie osoby, g d y z a b ra k ło im do w y ty k a n ia słabych stron, czy też ośm ieszania ja k ic h ś za chow ań, p o su w a ły się n a w e t do oszczerstw. M ó w i­ ły o rzeczach, których nie widziały, i przew ażnie o b w in ia ły niesłusznie. Piętnu­ ją c tę cechę c h a ra kte ru , H o ffm a n o w a nie n a k ła n ia ła do przym ykan ia oczu na w a d y i złe nawyki innych. U w ażała, że dostrzeżone u kogoś, m o g ły p o m ó c w w y e lim in o w a n iu ich u siebie. N ad n ie d o c ią g n ię c ia m i znajo m ych radziła ra­ czej ubolew ać, a p rz e n ig d y o nich nie rozm aw iać, nie w yśm iew ać, za zupełnie zaś niedopuszczalne u zn a w a ła wyszydzanie kalectwa i starości. N a m a w ia ła wszystkie kobiety, by s ta ra ły się u wszystkich ludzi d o s trz e g a ć z a le ty i unikać n a w e t złych myśli o b liź n ic h 11.

Wielu gorzko płakało, Ze za wiele gadało,

6 Ib id e m , s. 4 2 -4 3 ; S.P., O o d m ia na ch życia , ..Pierwiosnek" 1 333, s. 56.

9 E. Ziemięcka, C hara kte rystyka k o b ie ty W yciąg z dzieła o w ychow aniu ko b ie t, ^Biblioteka Warszaw-ska" 184 1 , t. 1, s. 2 3 0 - 2 3 1 ; K. Hoffmanowa z Tańskich, Pisma pośm ie rtn e ..., op. cit., s. 41; C.W . Hufeland,

Z a sa d y m o ra ln e g o i fizycznego w ycho w an ia m łod zieży p ic i żeńskiej, W arszawa 1824, s. 1 -2 .

10 B. Rosenbaum, Kobieta, m ilo ść i m a łże ń stw o p o d w zględem m o raln ym , fizycznym i dietetyczno-le-

karskim , W arszawa 1844, s. 10.

11 K. Hoffmanowa z Tańskich, Pam iątka p o d o b re j m atce, czyli ostatnie j e j ra d y d la córki, W rocław 1 8 3 3 ,s. 1 6 0 -1 6 2 .

N ikt je szcze nie żałował,

12

Ze sekretu dochow ał \

I niekiedy srogą burzę sprowadzają, A obgadując złem u nie zaradzają. [...]

Mysi, czyń wiele, a m ów mało,

s 13

To, co b y się na cos' zdało \

Innymi niew ieścim i p rz y w a ra m i o m a w ia n y m i w p o ra d n ik a c h było w ścib ­ stw o i n a d m ie rn a ciekawość. Z d a rz a ło się bardzo często, że cecha ta uw id a cz­ niała się w sytuacjach, g d y ktoś p ra g n ą ł z a c h o w a ć ta je m n ic ę . C iekawskie pa­ nie wówczas męczyły go o uchylenie bodaj rąbka sekretu, prosiły, zaklinały, n a w e t poniżały, by czegokolw iek się dowiedzieć. C ie ka w o ść szła przew ażnie w parze z p lo tk a rs tw e m . Najczęściej wszystkie zasłyszane nowinki i ta je m n i­ ce były przekazyw ane dalej, częstokroć u b a rw ia n e i ubo g a ca n e . O s o b y takie nie były łubiane, w ich obecności u nikano ro z m a w ia n ia o ważnych spraw ach, nie d a rzo n o ich za u fa n ie m , a n a w e t unikano. N ad ty m i c e ch a m i było, w e d łu g H o ffm a n o w e j, bardzo tr u d n o za p a n o w a ć . U w a ż a ła je d n a k , że c iąg ła praca i ćwiczenie m o g ły s p o w o d o w a ć ich zupełne w y e lim in o w a n ie . Pierwszym kro­ kiem do pozbycia się tych w a d było unikanie p o d słu ch iw a n ia , o d d a la n ie się, g d y ktoś ro z m a w ia ł szeptem, za c h o w y w a n ie dla siebie n a jp ie rw drobnych, np. rodzinnych se kre tó w czy te m a tó w ro z m ó w prow adzonych w obecności osób trzecich, n ie p o w ta rz a n ie niespraw dzonych info rm a c ji, unikanie to w a rz y ­ stw a p lo tk a rz y itp .14

Za je d n ą z w a d ch a ra kte rystyczn ych dla kobiet H o ffm a n o w a uw ażała próżność, czyli „z a p a trz e n ie się w siebie", wynoszenie swoich p o g lą d ó w i za­ p a try w a ń pon a d inne, d o p a try w a n ie się u siebie przym iotów , które w rze­ czywistości nie istniały. Ta cecha nie w ia st była podsycana przez mężczyzn. Często p ro w a d z iła do s a m o u w ie lb ie n ia , rozleniw ienia, zbytku w strojach, zaba w a ch , dążenia do wszystkiego, co ulotne i n ie trw a łe , szukania szczęś­ cia w uciechach, nie zg a d za n ia się z p rz e m ija n ie m życia. Przez próżność na ko b ie ty s p a d a ło w iele nieszczęść i nieprzyjem ności, d la te g o pod kre śla ­ no, że wszystkie n ie w ia s ty p o w in n y s ta r a ć się z a p a n o w a ć nad t ą c e c h ą 1-".

12 A. Buffle z Wilczewskich, O sta tn ie ra d y i p rz e s tro g i d la m o ich uczennic, W łocławek 1852, s. 166. 13 Ib ide m , s. 167.

14 K. Hoffmanowa z Tańskich, P am iątka p o dobrej..., op. cit., s. 1 7 1 -1 7 3 .

15 Eadem, Pisma p ośm ie rtn e ..., op. cit., s. 4 4 -4 5 ; Różne m yśli o kobietach, „Pamiętnik Warszawski" 1821, t. 20, s. 4 4 8 - 4 4 9 .

O m oje dzieci, strzeżcie się próżności! Z całym blaskiem je j okazałości, Bo to je s t trucizna co psuje wnętrzności, Co nas wskroś przejmuje, nadw yręża kości. [...]

C hcesz uniknąć przywary, Nie daj pochlebstw om wiary, G dy z a ś wierzyć m a sz ochotę, To pom nij w tenczas na cnotę \

Bądźcie o ile m ożności W olne od próżności, Bo je j zdradziecka siła, W iele ju ż ofiar zrobiła^7.

Próżność była p o n a d to przyczyną p o w s ta w a n ia innych w ad, takich ja k ko­ kieteria, przebiegłość, zazdrość, egoizm - a te g o w ła śn ie należało unikać. H o ffm a n o w a dow odziła, że ludzie d y s ty n g o w a n i i dob rze w y c h o w a n i p o g a r­ dzali kokietkam i. Kręciło się co p ra w d a w o k ó ł nich zawsze w ielu adoru ją cych mężczyzn, je d n a k nie m ia ły p rz y ja c ió ł i je d n e g o w y b ra n e g o w ie lbiciela . Czę­ sto były zazdrosne, n a d p o b u d liw e , z atroskane jed y n ie o swój w y g lą d i p ra g n ą ­ ce nieustannych pochw ał. P am iętały tylko o sobie, nie troszczyły się o innych, a w ręcz się z nich naśm iewały. W ie lo k ro tn ie p o s tę p o w a ły bez zasta n o w ie n ia , nie p o tra fiły p a trz y ć w przyszłość, żyły tylko te ra źn ie jszo ścią 18.

Kolejna w a d a w y m ie n ia n a przez H o ffm a n o w ą , czyli zazdrość, p o tra fiła zniszczyć do b re cechy w człowieku, p o z b a w ia ła sensu życia. O s o b y zazdrosne nie p o tra fiły cieszyć się szczęściem innych ludzi. Powodzenie dru g ich było dla nich p o w o d e m do z m a rtw ie n ia . Zazdrosne ko b ie ty ch cia ły przewyższać inne n ie w ia sty stro je m , urodą, p o tr a fiły z n ie n a w id z ić n a w e t najlepsze p rzyja ció ł­ ki czy siostry, jeśli te oka za ły się od nich w czym ko lw ie k lepsze. Jeszcze inny w y m ia r p rz y jm o w a ła sam o lu b n o ść. O s o b y egoistyczne z a jm o w a ły się tylko sobą, nie z w ra c a ły uw a g i na p ro b le m y innych, w y no siły się po n a d wszystkich, nie p o tra fiły w spółżyć w społeczeństw ie i być użyte czn ym i1y.

Za złą s tronę niew ieściego c h a ra k te ru poczytyw a ła pisarka rów nież bra k n a tu ra ln o ści - przesadę. U w a ża ła , że cecha ta rodziła się z chęci zw róce­ nia na siebie uwagi, w yró żn ie n ia się w ja k ik o lw ie k sposób, p o d o b a n ia się. H o ffm a n o w a tw ierd z iła , że niekiedy przesada d ochodziła do te g o stopnia,

16 A. Buffle z Wilczewskich, O sta tn ie ra d y i przestrogi..., op. c it, s. 51. 17 Ib ide m , s. 171.

18 K. Hoffmanowa z Tańskich, P am igtka p o dobrej..., op. c it, s. 197. 19 Ib ide m , s. 1 8 0 ,2 0 5 .