• Nie Znaleziono Wyników

Petr Szczepanik

W dokumencie Myśląc o wielkim smutku (Stron 33-38)

przy tego typu przedsięwzięciach, choć należą do czołówki pod wzglę­

dem zarobków, mogą cieszyć się znacznie mniejszą swobodą twór­

czą, bezpieczeństwem zatrudnienia oraz możliwościami awansu zawo­

dowego niż ich koledzy w innych sektorach branży. Wywiady prze­

prowadzane z czołowymi przedsta­

wicielami tej kultury produkcji, wraz z danymi etnograficznymi zebranymi w ramach programu FIND, sugeru­

ją, że ta asymetria warunków pracy przyczyniła się do dynamizacji całej społeczności filmowej w kraju.

Z tego powodu chciałbym także skupić się na wielokierunkowości

lokalnych i ponadlokalnych proce­

sów pośrednictwa zachodzących w ramach globalnej sieci produkcji, łączącej kluczowe ośrodki w Europie Środkowo ­Wschodniej z innymi częściami świata. Dzięki temu może­

my podjąć temat globalizacji w sferze produkcji filmowej, nie poddając się jednocześnie dominującej perspek­

tywie amerykocentrycznej.

Transformacje

W odróżnieniu od stałych etatów, ustandaryzowanej ścieżki zawo­

dowej i sformalizowanej edukacji, stanowiących fundament kultury produkcji w Czechach przed rokiem

1991, współczesny „elastyczny”

rynek pracy wymaga szybkiej adap­

tacji pracowników przemysłu fil­

mowego do nowych zadań, wśród których znajduje się konieczność współpracy z obcymi. Świadczenie usług na rzecz zagranicznych wytwórni nie jest jednak niczym nowym dla praskiego Barrandova.

Studio rozpoczęło tego typu dzia­

łalność już w latach 30. i rozwijało ją zarówno w czasie niemieckiej oku­

pacji, jak i rządów socjalistycznych.

W okresie komunistycznym wytwór­

nia uczestniczyła w niezliczonych projektach, służąc jako koproducent oraz podwykonawca dla partnerów

z krajów socjalistycznych, a także państw zachodnich. W przeciwień­

stwie do koprodukcji działalność usługowa była cenna dla decydentów, gdyż zapewniała tak pożądane wów­

czas dewizy.

Po przełomie 1989 roku oraz późniejszej prywatyzacji studia w Barrandovie kontakty z międzyna­

rodowymi producentami pozostały w gestii dawnych zarządców z epoki komunistycznej. W warunkach wol­

nej gospodarki mieli oni wyraźne trudności z przystosowaniem się do nowej roli pośredników dla zagra­

nicznych podmiotów, poszukujących w Czechach tanich pracowników,

zaplecza technicznego i lokacji, ale też obsługi prawnej bądź księgowej.

Większość z nich nie mówiła po angielsku, zaś ich kultura i organiza­

cja pracy odstawały od standardów wymaganych przez nowych amery­

kańskich partnerów. Jako osoby uwi­

kłane w poprzedni system, niejedno­

krotnie mieli oni również problem z transparentnością negocjacji i prak­

tyk biznesowych.

Dopiero pod koniec lat 90. ta stara gwardia została zastąpiona przez młodszych graczy. Część z nich przy­

jechała z zagranicy – USA, Wielkiej Brytanii lub Niemiec. Największy sukces w nowym układzie sił odniosła

założona przez Brytyjczyka Matthew Stillmana firma Stillking Films. Duży w tym udział Davida Minkowskiego – 30 ­letniego Kalifornijczyka, który przybył do Pragi w 1995 roku. Jak sam przyznaje, jego kariera nad Wełtawą rozwijała się w tempie, które w Los Angeles byłoby nie do pomyślenia.

Dzięki współpracy ze Stillmanem już wkrótce miał się on stać najbardziej wpływową osobą w czeskiej branży usług filmowych.

Boom na zagraniczne usługi zaczął się w 1998 roku. W tym okresie Stillking było już ważnym graczem, który służył jako pośrednik dla holly­

woodzkich studiów, które chciały

Mission: Impossible

kręcić swoje filmy na Węgrzech, w Polsce czy w Czechach. W kam­

panii marketingowej pod hasłem

„Shoot Europe” firma zaprasza­

ła zagranicznych producentów:

„Pokażcie nam scenariusz, a my ustalimy dla niego budżet, znajdzie­

my odpowiednie lokacje i ekipę – zaoszczędzicie przy tym od 30% do 50% w stosunku do kosztów ponie­

sionych w USA”. Pod koniec lat 90.

Praga zyskiwała dobrą reputację nie tylko dzięki niskiej cenie, ale także dobrej jakości oferowanych usług.

Doświadczeni technicy, 14 hal zdję­

ciowych w Barrandovie i lokacje, które mogły udawać dowolne miej­

sce i epokę w Europie, przyciągały coraz większe projekty. Branża usług produkcyjnych skupiała w tym okre­

sie 5000 pracowników.

Amerykański przyjaciel

Od roku 1990 w Barrandovie powstało blisko 150 zagranicznych filmów kinowych i seriali. 60 z nich to duże hollywoodzkie produkcje, w tym m.in. Mission: Impossible (1996, B. De Palma), Casino Royale (2006, M. Campbell) czy Opowieści z Narnii:

Książę Kaspian (2008, A. Adamson).

Tego typu przedsięwzięcia zwyczajo­

wo wymagają wielu ekip, kręcących jednocześnie w studiu i w plenerach.

Personel techniczny i pomocniczy (tzw. below ‑the ‑line) składa się głów­

nie z Czechów, ale szefami poszcze­

gólnych pionów zostają najczęściej Amerykanie lub Brytyjczycy. Ze Stanów Zjednoczonych pochodzi też najważniejsza część personelu krea­

tywnego (above ‑the ‑line).

Pracują oni razem przez kilka miesięcy, po minimum 12 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu.

Tego typu bezpośrednie interakcje mogą prowadzić do okazjonalnych konfliktów, ale przede wszystkim umożliwiają wzajemną obserwację i naukę w obszarze kultury produkcji.

Głównym przedstawicielem studia

w tym procesie pozostaje producent liniowy. Nie ma on zbyt wielkiej mocy decyzyjnej, lecz jako specjalista od lokacji i lokalnych ekip może wpły­

nąć na decyzję o wyborze danego miejsca zdjęciowego. To on pracuje z miejscowymi firmami usługowymi i kierownikami produkcji, z którymi wspólnie tworzy rodzaj kulturowego interfejsu, pośredniczącego między Stanami Zjednoczonymi a lokalny­

mi centrami produkcji. Tego typu pośrednictwo z jednej strony tworzy symbiotyczny układ, który usprawnia proces wspólnej pracy i wzajemnego uczenia się, a z drugiej utrwala sztyw­

ną, hierarchiczną strukturę transnaro­

dowych ekip, uniemożliwiając dostęp lokalnego personelu do wyższych, kierowniczych stanowisk.

Przeprowadzone przeze mnie liczne wywiady z przedstawiciela­

mi branży sugerują, że zagraniczni producenci oraz miejscowy, czeski personel dokonują przede wszyst­

kim transferu wiedzy dotyczącej organizacji pracy – podziału zadań, tempa, rozwiązywania problemów, etyki pracy i komunikacji. Nawet pracownicy pomocniczy najniższego szczebla przyznawali, że nauczyli się więcej w kwestiach zarządzania niż technicznych. Jeśli ktokolwiek wspo­

minał o technice, to raczej w obsza­

rze budżetowania i księgowości, a nie umiejętności dotyczących pracy filmowca. Niedostatki w dziedzi­

nie zarządzania potwierdza David Minkowski, który określił potrzebę wyszkolenia nowych kierowników produkcji jako największe wyzwanie czeskiej kinematografii. Według jego szacunków usługi finansowe i logi­

styczne stanowią 80% całej działal­

ności Stillkinga.

Opisany proces wymiany wie­

dzy nie polega jednak wyłącznie na wpajaniu Czechom hollywoodzkich metod pracy, a relacje mają charakter bardziej dwustronny. Potrzebę wza­

jemnego zrozumienia i uwzględniania

Rycerze z Szanghaju

Koprodukcje

EKRANy 1/2017 33

specyfiki lokalnej kultury produkcji podkreśla Tom Karnowski, wpływowy producent liniowy, który w Czechach zrealizował m.in. Rycerzy z Szanghaju (2003, D. Dobkin) czy Wszystko jest iluminacją (2005, L. Schreiber).

Wspomina on, jak pracując nad dru­

gim z wymienionych tytułów, pomi­

mo amerykańskiego reżysera i obsady starali się zrealizować go „tak, jakby to był czeski film”. Czeskie praktyki produkcyjne i doświadczenie okazały się przydatne zwłaszcza w wypad­

ku pracy ze stosunkowo niewielkim budżetem oraz dużą ilością improwi­

zacji, nietypowych dla hollywoodz­

kich produkcji.

Ścieżki poznania

Głębsza analiza zebranych danych pozwala wskazać cztery potencjalne kanały zarysowanego powyżej trans­

feru wiedzy w warunkach globalnej produkcji medialnej. Dotyczą one kolejno: przyjezdnych producentów, podwykonawców, miejscowych pro­

ducentów niezależnych oraz regio­

nalnych strategii międzynarodowych korporacji. Przed dokładnym ich omówieniem konieczne będzie jed­

nak szkicowe przedstawienie specy­

fiki lokalnej produkcji.

Czeski przemysł filmowy jest kształtowany przez niewielki, poka­

wałkowany rynek, telewizyjną estety­

kę i silną rolę publicznych podmiotów (zwłaszcza telewizji) w produkcji oraz dystrybucji lokalnych filmów. Czeskie kino przez pierwsze dwie dekady po transformacji ustrojowej utrzymy­

wało mocne, sięgające 30% udzia­

ły w rynku, liczby te jednak zaczęły spadać w ostatnich latach na skutek postępującej cyfryzacji, która umoc­

niła jeszcze pozycję hollywoodz­

kich widowisk. Rodzime produkcje polegają tymczasem na lokalnych plenerach, współczesnych tematach bądź nostalgii za minionym ustro­

jem, a także słodko ­gorzkiej tonacji, zaś pod względem projektowanego odbiorcy mogą być uznane za kino

familijne. Większość tych nisko­

budżetowych przedsięwzięć w kraju uważa się za mainstream, ale nie ma szans na międzynarodowe sukcesy.

Droższe produkcje oraz kino arty­

styczne też nie radzą sobie dobrze ani w zagranicznych box office’ach, ani w obiegu festiwalowym, i to nawet w porównaniu ze skromnymi standardami wyznaczanymi przez inne kinematografie regionu – polską i węgierską.

Zewnętrzni obserwatorzy oraz ustawodawcy doszli do wniosku, że obecność zagranicznych produ­

centów i związany z tym transfer wiedzy doprowadzi do stopnio­

wego przekształcenia praktyk pro­

dukcyjnych rodzimego przemysłu.

Zmiana ta miała wyniknąć ze wspól­

nej pracy, stymulującej interakcje, obserwacje i naśladownict wo.

Warto jednak pamiętać, że sami przyjezdni nie wydają się szczegól­

nie zainteresowani reformą lokalnej branży – choćby poprzez zatrud­

nianie Czechów na stanowiskach kreatywnych lub kierowniczych.

W rezultacie trudno o jakiekolwiek jednoznaczne dowody na rzekomo dokonującą się pod ich wpływem transformację.

Po drugie, oczekiwano, że firmy świadczące usługi na rzecz zagra­

nicznych podmiotów w końcu same zaczną produkować rodzime, cze­

skojęzyczne filmy. Jak się jednak okazało, pomimo szumnych zapo­

wiedzi żaden z liderów tego sektora – Stillking, Czech Anglo Productions czy Etic Films – nie podjął się produkcji własnych oryginalnych treści. Jednym z nielicznych wyjątków jest dawny producent Lucasfilm, Rick McCallum, którego firma Film United z jednej strony świadczy usługi przy produk­

cjach takich jak stworzony przez Canal+ serial Prawdziwa historia rodu Borgiów (2011–2014), z drugiej zaś rozwija własne, w pełni lokalne oraz koprodukowane projekty, takie jak

Gorejący krzew

znajdująca się obecnie w produkcji opowieść o czeskich bojownikach antykomunistycznego ruchu oporu Nie jest źle (2017, T. Mašín). Pokaże ona, czy Film United będzie w stanie stworzyć wysokojakościowy czeski film gatunkowy.

Bardziej typowe jest podejście Stillkinga, czyli firmy posiadającej gruntowną wiedzę na temat czeskiej branży, ale najwyraźniej nieszcze­

gólnie zainteresowanej produkowa­

niem lub koprodukowaniem czeskich filmów. Minkowski przyznaje, że poznał wielu czeskich producentów, ale nigdy nie znalazł dostatecznego powodu do pracy z nimi. Dodaje też,

że duża liczba kręconych w Pradze amerykańskich filmów nie zwiększy­

ła rangi czeskiej kinematografii, gdyż

„te rzeczy nie mają ze sobą żadnego związku”. Z drugiej strony Minkowski twierdzi, że Stillking szkoli licznych członków ekip, którzy później wpły­

wają na zwiększenie technicznej jakości lokalnych produkcji. Odnosi się to jednak tylko do niektórych obszarów – zwłaszcza scenografii, efektów specjalnych, kaskaderów, a także w mniejszym stopniu do makijażu, kostiumów i obsługi kame­

ry. Związani ze Stillkingiem kierow­

nicy produkcji zazwyczaj nie pracu­

ją przy czeskich filmach, zaś czeski

personel kreatywny nie pracuje dla Stillkinga.

Lokalni, niezależni producenci reprezentują trzecią potencjalną ścież­

kę transferu wiedzy w realiach global­

nego rynku medialnego. Pracują oni nad całkowicie czeskimi projektami bądź też koprodukcjami z innymi kra­

jami europejskimi, a niektórzy także zajmują się usługami. Często specjali­

zują się oni w kontaktach z wybranymi krajami lub regionami. Niestety, tego typu współprace są zbyt nieregularne oraz ograniczone w zasięgu i rozmia­

rze, by wytworzyć długotrwałe więzi, zdolne wpłynąć na lokalną kulturę produkcji i jakość jej wytworów.

Czwarta ścieżka obejmuje między­

narodowe korporacje działające na lokalnym rynku. Już w 1991 roku HBO Europe ustanowiło swoją wschodnio­

europejską centralę w Budapeszcie.

Niedługo później powstało kolejnych 13 filii zlokalizowanych w krajach postkomunistycznych. Cztery z nich – budapeszteńska, praska, warszawska i bukareszteńska – otworzyły swoje działy produkcyjne. Po pierwsze, testowały one lokalne rynki za pomo­

cą niskobudżetowych produktów bazujących na istniejących już licen­

cjach. Tak powstawały kolejne adap­

tacje izraelskiego serialu Bez tajemnic, zrealizowane w każdym z wymie­

nionych krajów z udziałem znanych aktorów i przy współpracy cenio­

nych reżyserów (główną gwiazdą polskiej edycji [2011–2013] był Jerzy Radziwiłowicz, a reżyserowali m.in.

Wojciech Smarzowski i Agnieszka Holland). Jednocześnie HBO inwe­

stuje w oryginalne, wysokobudżeto­

we seriale i miniseriale przygotowane na konkretny rynek i mające stanowić wizytówkę stacji w kraju. Przykładem takiego projektu na czeskim gruncie był Gorejący krzew (2013), wielokrot­

nie nagradzany trzyczęściowy dramat opowiadający o narodowym bohate­

rze i męczenniku Janie Palachu, który w proteście przeciw sowieckiej oku­

pacji Czechosłowacji w roku 1968 dokonał samospalenia.

Scenariusz Gorejącego krzewu został wcześniej odrzucony przez czeską telewizję. Jego autorem był nieznany wówczas Štěpán Hulík, zaś serial został wyreżyserowany przez polską absolwentkę praskiej FAMU Agnieszkę Holland, która pracowała już dla HBO w Stanach Zjednoczonych. Kiedy kinowa wer­

sja serialu została uhonorowana 11 nagrodami rodzimej akademii filmowej, jasne stało się, że właśnie wyłania się nowe, reprezentowa­

ne przez HBO podejście, oparte na starannym, czasochłonnym deve­

Iluzjonista

Koprodukcje

EKRANy 1/2017 35

lopmencie, który przekłada się na jakość końcowego produktu. Sukces Gorejącego krzewu wywołał poru­

szenie w branży, zwłaszcza w kręgu młodych producentów. Produkcja HBO stanowiła dla wielu spełnienie marzeń o połączeniu lokalnej specy­

fiki kulturowej i rodzimych talentów z zachodnią jakością i poziomem produkcji. Decydenci z telewizji pub­

licznej ze wstydem przyznali, że serial ten, którego projekt jeszcze niedaw­

no odrzucili, jest dla nich wyznacz­

nikiem poziomu realizacyjnego, do którego ich własne „jakościowe” pro­

pozycje powinny dążyć.

Droga na szczyt

Omawiane tutaj procesy umiędzy­

narodowienia produkcji wpływają znacząco na możliwości rozwoju zawodowego filmowców, gwałtow­

nie przyspieszając kariery jednych, ale też ograniczając pracowników specjalizujących się w dużych anglo­

­amerykańskich przedsięwzięciach.

Znajdują się oni bowiem w para­

doksalnej sytuacji, w której w parze z dużą elastycznością pracy i wysoki­

mi zarobkami idzie jednoczesny brak perspektyw awansu. Pozostają zwy­

kle uwięzieni w zhierarchizowanym układzie i pozbawieni szans rozwo­

ju, którymi cieszą się ich zagraniczni przełożeni.

Wiele w tej kwestii mówią wypo­

wiedzi samych zainteresowanych.

Co ciekawe, nawet ci, którzy mają trudności z awansem zawodowym, podkreślają przede wszystkim pozy­

tywne doświadczenia związane z możliwością nauki niż poczucie bycia wykorzystywanym. Uczucia

te wiążą się także z wykształceniem hybrydowej tożsamości kulturowej.

Na przykład czeski dźwiękowiec Petr Forejt określa siebie jako ame­

rykańskiego filmowca w Pradze, któ­

rego nie dotyczą problemy lokalnej branży, z jej niskimi płacami, kiep­

skim standardem technicznym, cią­

głym improwizowaniem i wymuszo­

ną wielozadaniowością. Podobnie Milan Chadima, operator kamery pracujący przy projektach takich jak Nieustraszeni bracia Grimm (2005, T. Gilliam), mówił o amerykańskich producentach jako osobach, które pomogły mu uciec od frustracji związanych z pracą nad niskobu­

dżetowymi czeskimi filmami oraz reklamami.

Stopień, do jakiego czescy człon­

kowie ekipy mogą liczyć na wyso­

ką pozycję zawodową w ramach transnarodowych ekip, różni się, zależąc przede wszystkim od narodowości, rozmiaru i struktury firmy produkcyjnej. Im mniejsza i bar­

dziej elastyczna jest wytwórnia, tym więcej Czechów może znaleźć się na decyzyjnych stanowiskach. I vice versa: specjalizujący się w dużych, wysokobudżetowych produkcjach Stillking zatrudnia całą rzeszę miej­

scowych pracowników, ale zazwyczaj tylko jednego szefa pionu (przeważ­

nie scenografa). Większość z nich nie jest nawet świadoma artystycznych konsekwencji swoich działań, tak jak jest w przypadku działu kostiumów, który obejmuje głównie pracujące w Barrandovie nieanglojęzyczne kobiety, całkowicie odseparowane społecznie i przestrzennie od reszty produkcji.

Relatywnie największy sukces zawodowy odnieśli niektórzy cze­

scy scenografowie, ale tylko jeden z nich, Ondřej Nekvasil, rzeczywi­

ście zrobił międzynarodową karierę.

Obecnie dzieli on swój czas między czeskie kino artystyczne, nauczanie w szkole filmowej i pracę przy mię­

dzynarodowych produkcjach, takich jak Iluzjonista (2006, N. Burger) czy Snowpiercer: Arka przyszłości (2013, Bong Joon ­ho). Przełomowym czyn­

nikiem, który pomógł Nekvasilowi zbudować reputację za granicą, była nagroda Emmy za miniserial Anna Frank: cała prawda (2001, R. Dornhelm). To ona zwróciła na niego uwagę amerykańskich produ­

centów, w tym Davida R. Kappesa, który zatrudnił Nekvasila do pracy przy miniserialu stacji Sci ­Fi Channel Dzieci Diuny (2003, G. Yaitanes).

Sprzyja mu też fakt, że specjalizuje się w zadaniach najwyżej cenionych przez Amerykanów, którzy mogą zapłacić za praską scenografię i rekwi­

zyty o połowę mniej niż w Los Angeles przy zachowaniu bardzo wysokiego poziomu wykonania. Zapytany o to, co wyróżnia go z tej grupy czeskich scenografów pracujących przy śred­

nich i dużych produkcjach, którzy jednak nie weszli na wyższy poziom międzynarodowej kariery, Nekvasil nie wspomina w ogóle o umiejęt­

nościach zawodowych. Zamiast tego sugeruje, że być może wolą oni względny spokój, który zapewnia im ich praca, zamiast większej odpo­

wiedzialności i stresów związanych z bezpośrednimi kontaktami z zagra­

nicznymi producentami.

Tłumaczenie: Miłosz Stelmach

Powyższy artykuł stanowi skróco­

ną wersję rozdziału książki Precarious Creativity. Global Media, Local Labor i został przetłumaczony oraz opub­

likowany w ramach otwartej licencji CC ­BY 4.0.

Pier wodruk: P. Szc zepanik, Transnational Crews and Postsocialist Precarity. Globalizing Screen Media Labor in Prague [w:] Precarious Creativity. Global Media, Local Labor, red. M. Curtin, K. Sanson, University of California Press, Oakland, CA 2016, s. 88–103.

W dokumencie Myśląc o wielkim smutku (Stron 33-38)