• Nie Znaleziono Wyników

Już od lat kilku. 0 .0 . K arm elici, m ieszkający trzy kościele N aw iedzenia N. P. Maryi, na P iasku v K ra k o w ie, a szczególniej obecny ich Przeor ). Romuald K aczkow ski, m yślą o odbyciu w ro- tu 1883 wielkićj uroczystości koronacyi cudo­

wnego obrazu M atki Bożćj w kaplicy, przy tym tościele zachowanego. Nie od rzeczy więc będzie lać krótszą wiadomość o tym kościele i cudo­

wnym obrazie, o pićrając się na źródłach klasz- ornych, a głów nie n a dziele księdza Grodziń-

‘kiego znanem , p. t. „D iva Virgo C racoviensis

■armelitana in arenis seu violeto“ etc., w' K ra k o ­ wie r. 1669 w y d a n e m , a następnie przez zakon- lików tegoż klasztoru przetłum aczonem n a ję z y k tolski, i w ydanćm p o d ty tu łe m : „Ogród fijołkowy

£arinelitański na P ia sk u przy K rakow ie i t. d., to est pow ażna historya o w ielce cudow nym o b ra­

dę N icpokalanćj Bogarodzice Maryi na krakow - kim P ia sk u ...", w ydana roku 1673 w K rakow ie.

Mieszkańcy K rakow a zn a ją dobrze ten kościół, niejeden z nich modli się często przed cudo­

wnym obrazem Matki N ajśw iętsej, ale m ało k tó ­ ry w ić, ja k ie koleje przechodziła ta św iątynia, i ja k dzieje jój zw iązane są z dziejam i, nie tylko grodu Jagiellonów’ , ale i Całćj Polski. T e kilka słów przypom ną im daw no ubiegłą przeszłość i może ożywią stygnącą nieco pobożność ku K ró­

lowej Polski.

W ład ysław H erm an, król, a raczej książę pol­

ski, brat i następca B olesław a Ś m iałeg o, (od ro ­ ku 1080— 1102) obsypany szpetnem i wrzodam i na twarzy napróżno w y czerp ał w szystkie znane naów czas środki lecznicze. Choroba nie tylko nie ustępow ała, ale w zm agała się, tak , że m ógł śm iało zaw ołać z prorokiem : „mnie sam em u stałem się przykrym i nieznośnym ." B ędąc je d n a k pobożnym, m odlił się często do N ajśw iętszej P anny, aby mu p rzyszła z pomocą. Jak o ż pewnej nocy u k a z a ła mu się M aryja i z a le c iła , aby się u d a ł za m iasto, a gdy ujrzy m iejsce zarosłe fijołkam i, aby w y k o p ał z pod nich p ia sk u , i tym tw arz pocie­

r a ł. U radow any widzeniem i wzmocniony ua d u ­

— 40 — chu, udaje się W ład y sław w tow arzystw ie L am ­ b e rta , ówczesnego biskupa krakow skiego, za mia­

sto, i w krótce uderza go rozkoszna woń fijołków.

K siążę sam podkopuje rydlem k ęp k ę w onieją­

cych kw iatków , i znajduje pod niemi biały p ia­

s e k , którym gdy p o tarł twarz z b o la łą , ta odzy­

s k a ła natychm iast daw ną świeżość i zdrow ą cerę.

C hcąc o k azać sw ą wdzięczność, i spełnić roz­

k a z , dany przez N ajśw iętszą P annę w czasie zjaw ien ia, W ład y sła w założył na tem miejscu k o śc ió ł, n a cześć M atki Boskiój Ś n ie ż n e j, pod który kam ień w ęgielny ówczesny biskup L am ­ bert pobłogosław ił. W pobliżu założonego kościoła dobudow ały się inne domy, i w krótce pow stało przedm ieście P i a s k i e m nazwane. Było to w r.

1087, niedługo więc upłynie la t 800 ode dnia tego cudownego zdarzenia.

Zbudowano chór m ały i zakrystyją, wyprow a­

dzono ponad ziem ię fundam enty pod chór w ie lk i;

zdaw ało się, że ca ła budowa stanie w krótce szczę­

śliwie. W rok u jed n ak 1101 zm arł biskup L am ­ bert, a w roku następnym , i W ładysław H erm an zstąp ił do grobu, a budowa kościoła p rz erw a n ą została. Dopićro w r. 1140 znany z budow ania kościołów w Polsce P iotr D unin, hr. n a Skrzyn- nie, staro sta w rocław ski p o d ją ł budowę na nowo Doprow adził on praw ie do szczytu mury kościelne, ale i jem u śm ierć nie dozw oliła dokończyć rozpo­

czętego dzieła.

Co rozpoczął W ład y sław H erm an, tego doko­

n a ł szczęśliwie W ład y sław Jag iełło wraz ze św ią­

tobliw ą m ałżonk ą swoją Jadw igą. W edług napisu n a tablicy, zdobiącej niegdyś m ury k o ścio ła, a dziś zupełnie zatraco n ej, i tylko „w Ogrodzie fi- jo łk o w y m “ o p isan ćj, kościół n a P ia sk u dokoń­

czony został w r. 1390, i pod wezwaniem N. P.

M aryi N aw ićdzenia poświęcony. Do tćj epoki od­

nosi się ślad stopy czarnćj, kobiecćj wyciśniętej n a kam ieniu, w m urze kościelnym , n a zewnątrz od strony południowćj znajdującym się dotąd.

W yryto n a nim n a p is: „Stopa królow ćj Jadw igi ro k 1396“. P odanie m iejscowe niesie, że w cza­

sie budow ania świątyni, królow a Jad w ig a stą p iła nogą n a ten kam ień, i ślad ten cudow ny stopki swój zostaw iła. Czy ta k je s t rzeczywiście, można powątpiówać, dlatego najprzód, że trudno aby ta stopka zachow ała się w śród sm utnych kolei', j a ­ kie kościół k arm elicki p rz ech o d z ił; a powtóre, że

o tym znaku nie w spom ina ani „O gród '|fijo ł- kow y“, ani „H istoryja o dziwnie cudownym o b ra ­ zie Błogosławionój P an ny M aryey... przez b ra ta J a c k a D urzecza, profesa zakonu K arm elitów "

w K rakow ie r. 1610 w ydana. W każdym razie, napis ten przypom ina wdzięcznój potomności tro ­ skliwość, z j a k ą pobożna królow a zajm ow ała się budow aniem w spaniałej świątyni.

Aby nabożeństwo w ńowój św iątyni z w ię k ­ szą św ietnością utrzym yw ane b y ło , Ja g ie łło od­

d a ł kościół i zbudow any p rzy nim k laszto r 0 .0 . Karm elitom a n t i ą u a e r e g u ł a r j i s o b s e r v a n - t i a e , których w tym celu sprow adził z P rag i czeskiej, dotąd bowiem zakon ten w Polsce znany wcale nie był. K rólew ska p ara hojuie zaopa­

trz y ła w fundusze nowo wprow adzonych na P ia ­ sek zakonników , a fundacyją tę w r. 1397, a więc na dw a la ta przed śm iercią Jadw igi, n a d a n ą za biskupstw a P iotra W ysza, papióż Bonifacy IX.

potw ierdził, dekretem w ydanym w r. 1402.

Odtąd kościół n a P ia sk u zaczął n abierać co­

raz więcój znaczen ia; p raw dziw a je d n a k dlań sław a i najśw ietniejsza epoka, rozpoczęła się do- pióro po objaw ieniu się Cudownego obrazu N.

P anny i zbudow aniu k ap licy . B y ła w praw dzie przy kościele rzeczonym , ju ż w w ieku XIV. k a ­ plica dla bractw a w ęgierskiego; ale my tu nie o tój mówić mamy.

Dawnómi czasy, co zresztą i dzisiaj gdzie­

niegdzie spotykać się d a j e , klasztory m iały k a ­ płanów lub braciszków, biegłych w sztuce szny- cerskiój i m alarsk iej. T acy domowi artyści, prze­

jęci głęboko duchem religijnym i zakonnym , umieli najlepiej zdobić kościoły i klasztory, rzeź­

bam i i m alow idłam i, z których niektóre do a r ­ cydzieł zaliczone być mogą. F ra G io tan ni d a Fiesole, zw any Angelieo, był tak że zakonnikiem dom inikańskińm , a wiadomo ja k ie m iejsce w o d ­ rodzeniu sztuki m alarskiój we W łoszech zajm uje.

Otóż ten zakonnik-artysta, powodowany natchnie­

niem, w yszedł dnia pew nego po nieszporach, za furtę klasztorną, i u a m urze kościelnym , od ulicy dzisiaj G a rb arsk ą zw anćj, zaczął m alow ać obraz N. P anny , trzym ającój dzióeiątko Jezus na ręce.

Lecz zaledwie oznaczył ram y o b ra z u , i główne rysy oblicza M atki Bożćj i P a n a Jez u sa n ak reślił, m usiał w racać do k lasztoru z przyczyny z a p a ­ dającego wieczora. Aliści zaledw ie ju trz e n k a

— 41 — dnia następnego, bladym brzaskiem zaczęła roz­

pędzać ciemności nocy, grom adzi się okoliczny ludek około kruchty kościelnej, nad którą, zakon­

nik zaczał dzieło m alarskie, i z zadziwieniemu f przypatruje się obrazowi Maryi, zupełnie w ykoń­

czonemu. O pow iadają sobie także ludzie o cu­

downej jasności, ja k ą w koło tego obrazu wi­

dziano w nocy, a która i teraz nie znikała. Za­

konnicy, dowiedziawszy się o tem, co zaszło, wycho­

dzą z klasztoru pod przewodnictwem Przeora, p rzypatrują się cudownemu obrazow i, a lud, gro­

madzący się coraz licznićj, pada na k o la n a , wy­

ciąga ręce k u Maryi i w o ła : Królowo nieba i ziem i! zawitaj ! zav\itaj !

Św iatłość ta pokazyw ała się nad obrazem przez dni n astępne; w nocy zdaw ało się, jakoby siedm świec paliło się przed o b ra zem , a przy- tćm słyszano jak ieś niebiańskie melodyje, wy­

śpiew ujące cześć Maryi. R ada m iejska przepro­

w adziła najściślejsze badania, i postaw iła przed obrazem straż z halabardam i, aby nie dopuścić żadnych nadużyć ze strony ludu. Po najściślej­

szych je d n a k badaniach, pokazało się, że cud istotnie m iał m iejsce. Ludu napływ ało coraz więcćj przed obraz cudowny, a każdy zostaw iał co m ógł grosza, dom agając się, aby wystawiono kaplicę, zakryw ającą obraz. Z ajęli się tem O.O.

Karmelici, i wkrótce, przy czynnym współudziale władz m iejskich i sk ład k ach zewsząd płynących, stanęła piękna kaplica, O g r o d e m f i j o ł k o w y m N. P. M a r y i nazw ana, lubo nazwisko to służy niekiedy całćj przestrzeni pod kościół i klasztor Piasecki zajętej. D ziw na rzecz, że aui „Ogród fijołkow y“ ani brat Duracz, ani kroniki kościelne, nie podają dokładnie roku, w którym się zjaw ił cnd pow yższy; brat Duracz podaje tylko, że żw łoki m alarza, któ ry obraz rozpoczął, złożone zostały pod kaplicą M atki Bożej.

Łatw o byłoby dojść z ksiąg klasztornych, kiedy ten zakonnik a rty sta um arł, ale księgi te już to w pożarze klasztoru, o którym będzie ni­

żej mowa, już w zburzeniu przez Szwedów, ule- Sty zupełnem u zatraceniu, tak , że uietylko rok zjaw ienia się obrazu, ale rok śm ierci artysty i naw et imję jego tajem nicą pokryte zostało.

W każdym razie kaplica stanąć m usiała n a j­

później w pierw szych latach szesnastego wieku, skoro, ja k brat D uracz pisze, królow a Bona w r.

1518 zaślubiona królowi Zygmuntowi I., co czw ar­

tek i sobotę na nabożeństwo ranne do kaplicy na P iask u przychodziła. Z ostaw iła też w kaplicy różne w sp an iałe królew skiej swej hojności pom­

niki , a m iędzy temi dwie korony srebrne n a głowę Maryi i Jej Syna n a o łtarzu złożyła.

Ode dnia owej cudownej św iatłości, obraz Ma­

ryi na P iasku sta ł się przedm iotem niezmiernej czci ludu ze wszech stron przedeń napływ ającego, a nieustanne dobrodziejstwa, u stóp jeg o odbie­

rane, w sław iały coraz bardziej to m iejsce. K a­

plica, w zbogacana ciągle daram i pobożnych, s ta ­ w ała się coraz piękniejszą.

N adeszły je d n a k sm utne chwile dla kościoła i klasztoru na Piasku. D nia 12 grudnia 1580 roku, zakończył żywot pełen chw ały w ielki król Stefau B atory. N a elekcyi dnia 19 sierp nia n a ­ stępnego roku, obrano królem Z ygm unta szw edz­

kiego. Mniejszość je d n a k , za przewodem Zbo­

rowskich, osobiście nieprzyjaznych Janow i Zam oj­

skiemu, chciała koniecznie mieć królem M aksy­

m ilia n a , arcyksięeia austryjackiego. A rcyksiążę przybył z wojskiem do Polski w 11000 żoł- nićrza, i stanąw szy w Mogile pod Krakowem , postanow ił szturm em wziąć stolicę. Ale w K ra­

kowie dowodził J a n Zam ojski, w ielki hetm an ko­

ronny. Dla zabezpieczenia m iasta, k a z a ł spalić przedm ieścia K ra k o w a ; chcąc je d n a k ochronić kościół n a Piasku, obstawił wojskiem przyległe domy, i za k aza ł podk ładać pod nie ogień. P o ­ mimo tego zakazu, niejaki Ł aski, porucznik huf­

ców jezdnych, trunkiem podobno zagrzany, pole­

cił żołnierzom podłożyć ogień pod domy. Od do­

mów z a ją ł się kościół wraz z klasztorem , i wkrótce stały się pastw ą płom ieni. K aplica je d n a k , wi­

docznie cudem Opatrzności Boskiej ocalała, po­

zostając nietkn iętą, wśród pożćrającego w szystko d o k o ła ognia.

W śród klęski pożaru, niezm ierną było pocie­

chą d la m ieszkańców K rakow a, widzieć ocaloną kaplicę. To też kiedy zwycięski Ja n Z am ojski o d p arł od murów' stolicy p retend enta a u s try ja c ­ kiego, a następnie w ziął go po bitwie pod By­

czyną do niew oli, k ied y Zygm unt III W aza za sia d ł spokojnie na tronie, p o sy p ały się zewsząd datki na odbudow anie spalonego kościoła i k la ­ sztoru. P olska, kw itnąca ów czas potęgą i bo- gaćtw y, nie żałow ała pićniędzy n a ozdobę domów

G

— 42 -Bożych. Doświadczyli tego 0 . O. Karmelici, gdy kościół sta n ą ł w krótce odbudow any, z w iększą niż przedtem o k a z a ło śc ią ; dach kościoła i k a ­ plicy m iedzią p ok ry ty został, z a k ry s ty ja kościelna w złote naczynia i bogate a p a ra ty zaopatrzoną została, a k ap lica i cudowny obraz M atki Bo- skićj b ły szcz ały od złota, p e re ł i drogich k a ­ mieni. W ota, sk ła d a n e za odebrane dobrodziej­

stw a, zdobiły nietylko cudow ny obraz, nietylko ołtarz, w którym był um ieszczony, ale i ściany całój kaplicy niem i p o k ry te były. Między innem 1

„Ogród fijołkow y“ podaje, że Anna Maryja, z domu au stryjackiego , żona Zygm unta III., ofiarow ała do Matki Boskiój n a P ia sk u dwuletniego sy n k a swo­

jego, W ład y sła w a, śm iertelną złożonego chorobą.

A gdy dzióciątko o d zy sk ało w krótce potem zdro­

w ie, pobożna królow a k a z a ła ulać ze zło ta po ­ sąg, przedstaw iający osobę jego, i do kaplicy cudow nćj na ofiarę złożyła. — Tenże W ład y sła w w yrósłszy, m iał szczególne nabożeństwo do N.

P anny na P iask u , ja k o b y zaw dzięczając Jćj cu­

downe w dzićciętwie w yzdrow ienie. W r. 1634, kiedy ja k o król Polski, u d a w a ł się n a w ypraw ę m oskiew ską, b ła g a ł pomocy 'N. P anny, przed Jej cudownym obrazem na P iasku. A skoro, zdoby­

w szy Sm oleńsk i w ziąw szy carów m oskiew skich do niewoli, pow rócił zw ycięzcą do k raju , zawiesił w kaplicy piaskow ej trofea, zdobyte na niep rzy ­ jacielu.

W tym że roku 1634 n astąpiło dziw ne zaćm ie­

nie obrazu N. P anny i D zićciątka Jez u s. Było to d n ia 13 października, rano, w czasie mszy św., oblicze M atki Boskiej i Jej Syna zaczęło blednąć i dziwnie sm utny p rzybrało w yraz. Gdy lud to zoba­

czył, wielkie go ogarnęło p rz e ra ż e n ie ; uważano to bowiem za znak grożących klęsk publicznych. Lud strwożony n a p e łn ia ł kaplicę, zawodząc żałośoe ję k i i płacze, a k a p ła n i, u spokajając lud, śpió- w ali pieśni, odm awiali modlitwy, i wzywali do pokuty lud, k tó ry się tćż tłum nie g a rn ą ł do kon- fesyjonałów . B adano pilnie sam obraz, i w szystko, co go o tacz ało , czy owra zm iana nie pochodzi z p rzyczyn naturalnych, z wilgoci na m u rze, lub czy nie je s t odbiciem blasku, rzucanego przez drogie w ota, do o k o ła zawieszone. Lecz pomimo najpilniejszych badań, uznać m usiano, że zjaw isko było nadprzyrodzonem . T rw a ło ono do dnia świętych Szym ona i Ju d y t. j. do 28 tegoż m ie­

siąca. W dniu tym , również podczas m szy świ(

tćj d aw na cera tw arzy po w róciła n a obrazie, lud, niezm ierną rado ścią przejęty, s k ła d a ł Bog serdeczne dzięki za u stąpienie złowrogiego zji wiska. P raw d a , że panow anie W ła d y sła w a I \ było pom yślne d la Polski, któż wie je d n a k , cz owo przyćm ienie nie było przepo w ied nią strs sznych klęsk, ja k ie spaść m iały n a P olskę w nic długim c z a sie : bunty kozackie, rozpoczęte jeszcz za życia W ład y sła w a I V ., n ajazd Szw edów w ojna z R akoczym .

W śród tych to wojen, n ajo k ro p n ie jsz a klęsk sp a d ła n a kościół i kaplicę na P ia sk u , ale te świętość obrazu zaja śn iała w całym blasku.

W iadom e są pow szechnie przyczyny i począ tek wojny szw edzkićj. K arol Gustaw, król szw edzk w ylądow ał w W olgaście w lipcu 1655 roku z kil ku nastotysięczną arm iją, a ro z p rasza jąc wszędzie nieliczne oddziały w ojsk polskich, s ta n ą ł dnia 15 w rześnia pod K rakow em . Stefan C zarnecki do­

wodził obroną K rakow a. Dla ułatw ienia obrony k az ał, na wzór Zam ojskiego, spalić przedm ieścia;

sp ło n ął więc i P iasek, ale kościół O. O. K arm eli­

tów z kaplicą zostały nietknięte, a pobożne p o ­ danie niesie, że w czasie pożaru przedm ieścia, widziano w pow ietrzu osobę, unoszącą się n ad ko­

ściołem i chroniącą go od ognia.

W październiku Szw edzi opanow ali K raków i dwa la ta blisko w nim gospodarow ali. K iedy je d n a k szczęście opuściło K arola G ustaw a, kiedy Ja n K azim ierz pow rócił do k raju , i na nowo zb ićrał rozproszone w ojska polskie, w ojska te zaczęły podstępow ać pod K raków , ab y odebrać Szwedom starożytną stolicę Jagiellonów . N aten­

czas to Szwedzi postanowili zburzyć resztę do­

mów, pozostałych n a P iask u , a z niemi i kościół karm elicki. Co postanow ili to i dokonali. N a j­

przód arm atam i, a potem rękam i burzono k ościół i k a p lic ę : dla dopełnien ia m iary goryczy używ ali do dzieła niszczenia m ieszkańców K rakow a, k tó ­ rzy ze łzam i w oczach i z bólem w sercu m u­

sieli p rz y k ła d ać rek ę do tego św iętokradzkiego czynu. W czasie b u rz e n ia , p y ł i kam ienie z po­

w ietrza sp ad a ją ce zasy pyw ały i ra n iły burzą­

cych; w ojsko je d n a k pilnow ało, aby rozk az był spełniony. R u nął kościół, ru n ę ła i k ap lica M atki Bożej w gruzy. Cudem je d n a k widocznym stało się, że ściana kaplicy, n a której cudowny obraz

— 43 — się zn a jd u je , o calała w śród powszechnego zni­

szczenia.

Gdy lud się grom adził, a ubolówając nad zbu­

rzeniem kaplicy, uw ielbiał Boga, który obraz Ma­

ryi zachował, jed en aryjanin, w w ojsku szwedzkióm służący, w d ra p ał się po gruzach k u obrazowi, mó­

wiąc: „Zobaczę zaraz, czy w asza M aryja pokaże jeszcze cud ja k i“. Po tych słow ach, uderzył dobytą szablą w obraz cudowny, i za d a ł mu dwie rany, w praw y policzek i w nos N ajśw iętszćj Panny. Zaledwie to barbarzyństw o dokonane zo­

stało, rozległ się wśród ludu o k rz y k : N asi! n asi!

Istotnie odd ział ja z d y polskiej, zjaw ił się nagle na przedm ieściu. Przestraszony aryjanin ucieka — nie zdążył je d n a k odbićdz daleko, gdyż wśród zam ieszania w ojennego, ugodzony k u lą, padł nieżywy.

Jeszcze je d n a k Polacy nie odebrali K rakow a.

Szwedzi w idocznie nie dbali o k aw ałek muru z obrazem, którego nie uważali za niebezpieczny dla siebie. Aby jed n ak pohańbić miejsce święte, rzucali podeń szczątki padłych koni, i p rzy k ry ­ wali je gruzam i, tak, że mur cały wraz z o b ra ­ zem, zupełnie rumowiskiem przykryty został. — Przechow uje się dotąd, w ołtarzu M atki Boskiej, hak żelazny, do którego szwedzi przywiązywali konie w ychudłe, sk azan e n a zabicie.

Ze zniknięciem obrazu, nie zn ik ła jed n ak p o ­ bożność i cześć ludu dla niego; grom adzili się ludzie koło niego, modląc się do N. Panny, a Bóg nowemi cudami m iejsce to uświetnił. Ko- hióta je d n a z okolicznej wsi przywiozła tu ciało węża, utonionego w rzćce, i złożyła je n a gruzach, obraz zakryw ających. Gdy się m odliła gorąco, u kazał się nad gruzami cudowny obraz, otoczony światłością, a mąż je j życie natychm iast odzy­

skał. W zruszona kobićta, płachtą, w której męża um arłego przyniosła, chciała nakryć obraz, a w tćm p łach ta spłonęła, i szczątki z nićj tylko zostały. Szczątki te przechow ane s ą także do (lziś dnia, obok cudownego obrazu.

N adeszły wreszcie szczęśliwsze chwile dla naszej O jczyzny: J a n Kazimićrz, wrócił do odzyskanego P’zez Polaków K rakow a w r. 1057. Po ustąpie- mu uajezdców, wzięto się natychm iast do odgar­

niania gruzów, zakryw ających obraz, a gdy tego dokonano, u k a z a ł on się nietknięty; pozostały tylko ślady uderzeń szablą przez bezbożnego

ary-jan in a. W krótce stan ęła tymczasowa, drew niana kaplica, o k alająca obraz, a dnia 8 w rześn ia te­

goż roku 1657, ks. M ikołaj Oborski, biskup lao- dycejski, sufragan i oficyjał krakow ski, odpraw ił w kaplicy nabożeństwo dziękczynne.

O.O. Karm elici wzięli się energicznie do od­

budow ania kaplicy, kościoła i klasztoru, ko rzy ­ stając z funduszu, ja k i zostaw ił ksiądz Piotr Gę­

bicki, biskup krakow ski, zm arły na Szlązku przed kilku m iesiącami. Nie brakow ało innych dobro­

dziejów i sk ła d e k wiernych, chociaż nie p łyn ęły one ta k obficie, ja k daw niej, i budow a szła wol­

nym krokiem . Nic dziw nego: k raj wycieńczony tylu wojnami, m iał wiele innych gruzów do usu­

nięcia, wiele innych gm achów do podniesienia z ruin. Pomimo to jed n ak , w 17 la t po zburze­

niu kaplica m urowana i kościół b yły już gotowe do nabożeństwa, dzwon zaw iał znowu na wieży kościelnej. N a pam iątkę tego umieszczono w m a­

łym chórze, na murze, po prawój stronie n apis:

Quem murum violens mars Sueci in rudera flesit, Anno Domini 1656

Hunc pietas iterum, specioso eulmine texit,

• Anno Domini 1673.

Co gwałtowna Szwedów ręka wśród w ojny zburzyła, Roku Pańskiego 1656.

To pobożność na nowo pięknie wystawiła, Roku Pańskiego 1673.

W tymże ro k u król M ichał K orybut W iśnio- wiecki, chcąc zabezpieczyć n a przyszłość kościół od zniszczenia, zezwolił na objęcie go fortyfika- cyjam i K rakow a. — Kościół obecny nie może iść w porównanie co do w spaniałości z dawniejszym , zdobią go jed n ak dwie, dość w ysokie wieże, a obszćrność jeg o (długi je s t na 90 łokci, szóroki na 36 łokci), każe go zaliczać do wspanialszych św iątyń podwawelskiego grodu. Oprócz w iel­

kiego o łtarza, liczy on jeszcze 10 ołtarzów bo­

cznych, m ających obrazy niezłego pędzla: Oprócz kaplicy cudownćj, znajduje się jeszcze piękn a kaplica Bractw a S zkap lerza świętego z czterem a ołtarzam i.

Sam a kaplica zwana „Ogrodem fijołkow ytn11 ustępuje także we w spaniałości i bogactwie d a­

wnej kaplicy : daw ne w ota i ozdoby ze złota i

wnej kaplicy : daw ne w ota i ozdoby ze złota i