---szech m ocn y B o że! O jców naszych P anie!
^ W T o b ie nadzieja nasza i o d w a g a !
O w sparcie T w o je , o sw e zm artw ychw stanie, T w ój lud Cię b ła g a ! O Zbaw n a s, P anie! Przyjm żebrzące g ło s y ! W zm óż siłę naszą, daj nam z g o d ę , m ęstw o!
W T w em św iętem ręku sk ład am y sw e lo sy : Daj nam z w y c ię s tw o ! D a w n o , o P an ie! już nas jarzm o ciśnie!
D zied zin ę naszą w rogi r o z sz a r p a ły !
N iech po dniach kary dzień łaski z a b ły ś n ie : W ró ć nas do chw ały!
Krwi nie w ołam y, zd obyczy nie chcem y, N ie chcem y m ordów, do łu p iestw niezdolni •, T y lk o od zy sk ać O jczyznę pragniem y,
T y lk o być w o ln i!
T y ! c o ś przed w ieki b ył z ojcy naszem i, O p o w róć w nukom dziadów ich p u śc iz n ę ! O B o ż e ! polskiej p o b ło g o s ła w ziemi,
Zbaw nam O jczyznę ! N iech przed tw ym ludem w rogi się ustraszą!
W m łodzieńców serca tchnij rycerzy m ęstw o!
Za T w o ję chw ałę, i za w o ln ość naszą,
D aj nam z w y c ię s tw o !
S t. W itw ić /z i.
P Ż W o L A T W O J K
* 1 %
CZĘSTOCHOWA.
cNić masz sław niejszego miejsca w Polsce ca
łej nad Częstochowę, a sław a ta trwać będzie póty, póki przebyw ać będzie w niój cudowny obraz Bogarodzicy, do stóp którego, od pięciu już wieków, ciągną niezliczone tłumy, szukające tu pociechy i ratunku w troskach i cierpieniach, lub sk ład ające dziękczynne m odły za doznane po
ciechy.
P odając tu wizerunek Matki Boskiój Często chowskićj dajem y równocześnie choć krótki opis jego dziejów, kończąc opisem 500 letniego ju b i
leuszu, odbytego dnia 8 września 1882 roku w uro
czystość Narodzin N ajświętszej Maryi Panny.
W ubogim domku Bogarodzicy i świętego Jó z e fa , między skromnemi sprzętam i znajdow ał się stolik z drzew a cyprysowego, przy którym siadyw ała Św ięta Rodzina. Stolik ten był roboty samego świętego Józefa, którem u w tej pracy do
pom agało Dziecię Jezus.
Po spełnieniu się męki Zbawiciela świata, który przed skonaniem rz e k ł do Maryi Panny, w skazując na św. J a n a : „Oto Syn Tw ój", M atka Jego, powierzona ulubionemu uczniowi C hrystusa P a n a , przeniosła się na górę Syjonu do domu Zebedeusza, ojca św. Ja n a i tam z sobą, wedle podania, zabrała ów pam iątkow y ju ż dla Nićj sa- Dićj stoliczek cyprysowy.
W ówczas to wiele pobożnych niew iast, odzna
czających się wielką czcią ku N ajświętszej Pannie, zamieszkało obok Nićj na S yjonie, wiodąc życie poświęcone Bogu. One to w yprosiły sobie od Matki Boskiej w darze ów stolik cyprysowy, a posiadając tak drogocenną pam iątkę, błagają
świętego Ł ukasza, który, ja k wiadomo, b y ł jednym z pićrwszyeh uczniów C hrystusa P ana, odznaczał się zaś biegłością w m alarstwie, żeby n a blacie •) tego stołu wym alował im oblicze Matki Z baw i
ciela. Sw. Łukasz, zdjęty pobożną trwogą, w achał się długo, uw ażając się za niegodnego do n ale
żytego oddania całćj nieziem skiej piękności P rze
czystej Dziewicy, lecz po długiej, gorącćj m odli
twie, w chwili zachw ycenia bierze się do dzieła, i przy pomocy anioła, kierującego jego ręką, w y
konywa cudne oblicze Najświętszćj Matki i Bo
skiej Dzieciny.
Oblicze to, tchnące dziw ną łagodnością, o spoj
rzeniu pełnem nieograniczonego m iłosierdzia i w y rozumiałości, przejm uje nas dotąd nieokreśłonem uczuciem. Tam , u stóp jego, wszyscy modlą się łz a m i!
Uszczęśliwione pobożne niewiasty strzegły tego swego skarbu z najw iększą czcią i m iłością, o dda
ją c go je d n e drugim w przechow anie i broniąc siły wspóluemi w razie niebezpieczeństwa. W cz a
sach niepokoju i prześladow ania u k ry w ały go, unosząc w góry.
P rzez całe trzy w ieki obraz ten pozostaw ał u tych dziewic, poświęconych Maryi. Po upływ ie tego czasu oddają one ten najcenniejszy swój skarb dobrodziejce swojćj świętej Helenie, matce cesarza K onstantyna. T a zawozi go do K o nstan tynopola (Carogrodu), gdzie przez pięć wieków
') Blat ten , a więc dzisiejszy obraz Matki Boskiój Częstochowskiej ma dwa łokcie i pół d łu gości, łokieć jeden i trzy ćwierci szerokości, a dwa cale grubości.
W domku Najświętszej Panny, w mieście włoskim Loretto, nić ma tego stolika, a w spisie sprzętów zapisano : stolik cyprysow y znajduje się w Częstochowie.
— 28 — pozostaje, pilnie przechowywany, otoczony czcią, 1 mieszkańców tego grodu. Przyszły czasy herezyi, i pow stała sekta ta k zwanych obrazobóreów; obraz ] jed n ak , trzym any w ukryciu, ocalał. i W czasie, kiedy w iara św ięta zaczęła sig ’ szerzyć między Słowianam i, cesarze g re ccy : Ba
zyli i Konstanty, w ydając sw ą siostrę Annę za , W łodzim ierza, księcia na Rusi, do bogatego jć j , wiana dołączają, jak o najdroższy k lejnot, obraz , Maryi Panny, który dostaje się tym sposobem do ówczesnój stolicy W łodzimiórza, Kijowa nad D nie
prem i tam czas ja k iś pozostaje, a stam tąd już przechodzi do Bełza, gdzie zdobi kaplicę książąt opolskich,
Z tych to czasów przechowało się podanie, że podczas napadu Tatarów na miasto, ja k iś Ta- tarzyn ugodził strzałą w szyję w izerunku, a z a dana rana do dziś żadnem malowidłem zatrzćć się nie da.
Jeden z książąt opolskich, W ładysław , odzna
czający się w ielką czcią do Maryi, uw ażając Bełz, ja k o mało bezpieczne miejsce z powodu częstych napadów ta ta rsk ic h , postanaw ia obraz przewieść do obranego m iasta Opole na Szląsk.
Przygotowawszy zatem wszystko do godnego przew iezienia obrazu, wyrusza z nim w drogę, lecz, przyjechaw szy pod Częstochowę 9 sierpnia 1382 roku, z powodu zapadającćj nocy, sk ła d a tam chwilowo obraz w istniejącym tam wówczas pa- rafijalnym kościółku pod wezwaniem W niebo
wzięcia N ajświętszćj Maryi Panny, z zamiarem wyruszenia nazajutrz w dalszą drogę. To też n a stępnego dnia, skoro świt, wyniesiono obraz do oczekującego nań wozu. Lecz o dziw o! Konie nie chcą ruszyć z m iejsca, a wszelkie usiłow ania nic nie pom agają. Zdum iały książę widzi w tem nie
zw ykłe zjaw isko, pada więc na kolana przed cu
downym obrazem, modląc się gorąco do N ajśw ięt
szej P anny o oświćcenie go, co ma czynić. Mo dlitw a jego w ysłuchaną zostaje. Po dw a kroć otrzym uje książę we śnie polecenie pozostawienia obrazu na Jasnej górze. Posłuszny woli Bożćj w prow adza obraz w uroczystćj procesyi do ubo
giego kościółka, a dla strzeżenia onego przyw o
łuje z W ęgier pobożnością słynących księży P au lin ó w , którym funduje klasztor i uposaża bogato.
Zam ieszczamy tu dosłow ne tłom aczenie ustępu,
wyjętego z historycznych notatek głównego do
mu zakonu Paulinów w klasztorze ś . W awrzyńca, pod miastem B uda na W ęgrzech przechow yw a
nych. U«tęp ten ciekawy dla nas, bo tyczy się w łaśnie wyż opisanego faktu.
„W roku 1382 św. obraz Błogosławionej Dzie-
„wicy Maryi na Jasnćj Górze Częstochowskiej
„przez W ładysław a, księcia opolskiego był zło-
„żony, i biały Paulinów zakon z W ęgier z k lasz
t o r u w Budzie do P olski był wprowadzony i na
„tćjże Jasn ćj Górze Częstochowskićj, w dyjecezyi
„krakow skićj, w niedzielę po uroczystości świę
t e g o B artłom ieja b y ł zainstalow any. Braciom
„tego białego zakonu książę W ładysław opolski,
„cudowny ten obraz Boga-Rodzicy, czyli orygi
n a l n y wizerunek, rę k ą św. Ł uk asza odmalowany,
„pod straż pow ierzył.11 (K rótka wiadomość o po
czątku i czynach ś. białego zakonu ś. P aw ła, pićrwszego pustelnika).
W idzimy więc cudowny ten obraz w k raju na
szym od roku 1382.
Z dalszych jeg o dziejów zanotujem y tu tylko najgłów niejsze w ypadki.
Drugim dobrodziejem, drugim tego m iejsca fundatorem, że ta k powiemy, bo nie tylko utw ier
dzał wszystkie zapisy nadane przez księcia opol
skiego, ale je sam jeszcze bogato u po saża, je s t król nasz Ja g ie łło , mąż świętobliwej Jadw igi, któ ra go do czci ku Maryi Częstochowskiej przy
kładem n akłan ia, zajęta własnoręcznie przyozdo- bianiem tćj świątyni w bogate szaty. Dotąd wi- dzićć możemy piękny ornat, drogocennćmi p e rła mi wyszyty, roboty tćj naszćj królowej.
W roku 1430 zdarza się tu fakt, dodający nowego uroku, tak już słynącem u n a św iat cały obrazowi. Do świeżo wzniesionej świątyni w pa
dają H u sy ei, sekta pow stała w celu niszczenia i grabienia świątyń i klasztorów, burząca w szelką dotychczasową w ładzę, prawdziwe duchy ciemno- i ści. Oni to, zrabowawszy Ja sn ą Górę i zamordo-
l wawszy pięciu zakonników , a rozpędziwszy resztę, I podnoszą św iętokradzkie ręce na sam obraz, który, - porwawszy, k ła d ą na wóz, w celu uwiezienia.
Konie ruszają, lecz dojechawszy do m iejsca, gdzie r dzisiejszy kościół świętej B arbary stają ja k wryte i i nie chcą iść dalej. Rozjątrzony tćm do żywego, jed en z tćj zbójeckiej szajki ciska się na święty , wizerunek i chwyciwszy, rzuca o ziemię. Obraz
NAJŚWIĘTSZA MARY A PANNA CZĘSTOCHOWSKA.
— 29 — rozbija się na trzy części, pozostawiając jed n ak boskie oblicza n ie tk n ię te ; wtedy drugi święto
kradca, chwyciwszy za szablę, uderza w praw ą stronę święte oblicze Maryi, zadając mu dwie rany. Mało mu tego jed n ak , podnosi znowu szablę, pragnąc rozbić ten święty wizerunek... lecz tego już za wiele! Bóg nie dopuścił, by św iętokradzki ten czyn spełnić się m iał bezkarnie. W chwili, kiedy sza
bla po raz trzeci dotknąć m a świętego oblicza, trzym ający ją pada trupem, a pierwszy bezbożnik zostaje równocześnie rażony śmiercią. Straszny ten widok grozą przejm uje tych nędzników , któ rzy uciekają ja k szaleni, pozostaw iając obraz na drodze, w błocie. Lecz oto nowy cud. Obraz zo
staje obmyty wodą ze świćżo wytryśniętego źródła, które, od tego czasu, jak o uzdraw iające uważane bywa. Pielgrzym i czerpią z niego wodę, zabiórając ją ze sobą do domów, ja k to czynią we F rancyi z wodą z Lourdes. Obok tego źródła postawiono najpiórw krzyż drew niany, następnie statuę k a mienną, a w końcu w roku 1646 wzniesiono tu kościół pod wezwaniem świętej Barbary.
Dow iedziaw szy się o takiej zniew adze przez k ra j ca ły czczonego obrazu, król W ładysław J a giełło, mocno tern dotknięty, porozumiawszy się z senatem i kapitułą, śpieszy sprow adzić rozbity obraz do K rakow a, a oddawszy go najbieglejszym m alarzom poleca jak n ajstaran n iejszą napraw ę. Ci spoili z łatw ością rozłupane części, ale na darmo silą się zatrzeć ślady bluźnierezych uderzeń; w y
stępują one, pomimo kilkakrotnego usiłow ania za
tarcia — bo też zetrzeć ich nikt nie zdoła. Bóg chce, by zostały na wieczną pam iątkę. Wiadomość o tym nowym cudzie lotem błyskaw icy rozchodzi się między ludem, potęgując jeszcze cześć ku Matce Boskiej Częstochowskiej.
N apraw iony obraz niosą w uroczystój procesyi w śród radości ludu, śpićwów i m uzyki. Niosą go przez Olkusz, Pilicę, Żarki i Olsztyn pochodem dwadzieścia mil się ciągnącym, a cały tydzień trwającym .
A Częstochowa znów nasz skarb chowa.
Królowie nasi odznaczają się w ielką czcią ku Matce Boskiej Częstochow skiej, dając tem godny naśladow ania p rz y k ła d swemu ludowi. Przed wy
ruszeniem na wroga przybyw ają tu, kornie chy
ląc czoła w gorącćj modlitwie. Świetne zwycięstwa Jćj opiece przypisują, k ła d ą c u Jej stóp zdobyte
na nieprzyjacielu chorągwie. To też ufność po
k ład an ą w sobie odpłaca w krótce M aryja. Bo kiedy cała Polska, prócz G dańska, poddaje się Szwedowi, Ja sn a Góra cudem mu się opićra.
Obrona ta Częstochowy zanadto znana, byśmy j ą tu pow tarzać m ieli.') To tylko wiecznie pow ta
rzać trz e b a , że obrona ta b y ła cudow ną, bo, po ludzku sądząc, nigdybyśmy nie uwierzyli, że g arstk a złożona z 160 żołnićrzów, 70 zakonników i kilku szlachty o p arła się zwycięsko 10,000 a ja k nie
którzy tw ierdzą 16,000 sile przeciw n ik a, który bronią i podstępem zwalczyć j ą usiłow ał... usiło
w ał, lecz napróżno. Napróżno, bo po za temi mu- rami b y ła g arstk a ludzi stokroć silniejsza od nich, bo silna w iarą, silna ufnością w opiekę T ćj, któ
rej świątyni b ro n iła ! Bo tam, po za temi murami był dzielny przeor Paulinów ksiądz Augustyn Kordecki, pokorny słu g a Maryi i ojczyzny swo- jć j, bo tam b y ł waleczny Stefan Zam ojski, godny potomek tego pięknego im ienia... bo tam był cu
downy w izerunek Królowej P o lski!!
To tćż obrona Częstochowy b y ła cudowną.
Sami Szwedzi przyznaw ali to, opow iadając, że w czasie oblężenia k la sz to ru , który, drw inkując, ufni swe siły, początkowo „kurnikiem " nazwali, widzieli w spaniałą postać, k tó ra płaszczem swoim o kryw ała w alczących Polaków , przed ich po
ciskami.
Kraj cały, dowiedziawszy się o zwycięstwie, nabićra otuchy, hasło dane przez Kordeckiego rozchodzi się dalekim echem i kończy zw ycię
stwem Stefana Czarneckiego, który Szwedów z Pol
ski w ygnał.
Księdzu Kordeckiem u wdzięczni rodacy w y
stawili pom nik z bronzu na daw nym wale for- tecznym z napisem : „Przeorowi Augustynowi Kordeckiem u, sław nem u obroną Jasnćj Góry roku 1655.“
W roku 1682 następuje 3 0 0 -letn ia rocznica sprow adzenia cudownego obrazu. Niezliczone tłum y ciągną do stóp M aryi, a ciągną nietylko z Polski, lecz i z sąsiednich krain.
W rok potem, 1683 roku, dnia 24 lipca, p rzy bywa tu otoczony rodziną, w ielki nasz król-bo- bater, Ja n III Sobieski, by na Jasn ej Górze
od-’) Piękny opis obrony Częstoehowy znajduje się w na
szym Kalendarzu katolickim krakowskim na r. 1881.
— 30 — dać sig w opiekg Najświętszej P annie i prosie 0 zwycigstwo nad wrogami chrześcijaństw a. Mo
dlitwa wysłuchaną, zostaje, 12 września tegoż ro
ku odnosi Sobieski zwycigstwo, głośne na świat cały. Lecz on pam igta kom u zawdzigcza swojg chwałg, to też pierwszy zdobyty sztandar o dwóch buńczukach i wiele kosztowności, zdobytych na nieprzyjacielu, śle do Czgstocbowy.
Pam iętną tg chwilg, kiedy pobożny król z żoną i synami korzy sig przed obliczem Matki Boskiej Częstochow skiej, odmalował pigknie s ła wny nasz m alarz J a n Matejko.
K lasztor na Jasnej Górze przechodził jeszcze różne boleje. W 1690 spłonęły jego zabudowauia, lecz pobożne dłonie prgdko złe napraw iły.
Za panow ania króla Augusta II Szwedzi na
padli znów na Polskg i podeszli pod Czgstochowg, lecz, prócz rabunku, żadnćj wigkszój szkody jej nie wyrządzili.
Następuje je d n a k najpiękniejsza chwila w dzie
jach tego cudownego obrazu, chwila prawdziwego tryjumfu. Przybyw a tu roku 1713 k ard y n ał Be
nedykt Odesealchi (O deskalki) nuncyjusz apostol
ski i przez kilka tygodni bada dzieje cudownego obrazu. Przekonaw szy sig o niezliczonych cudach 1 łaskach, doznanych w tym uprzywilejowanym przez Bogarodzicg m iejscu, przedstaw ia to wszy
stko ówczesnemu Ojcu św. Klemensowi X I, który przesyła rozkaz koronow ania obrazu i sam do łącza na ten cel dwie złote korony. Koronaeyja odbyła sig roku 1717, w dzień N arodzenia Naj- świgtszćj Maryi Panny.
Przytaczam y tu wierny opis tćj koronacyi, wy- jgty z pięknej książki Helenijusza pod napisem :
„M atka Boska na Jasnój Górze Częstochowskiej, Królowa Korony P o lsk ićj.“
Przed wigiliją N arodzenia Matki Boskiej przy
był do Czgstocbowy ks. Koronator, Biskup Chełm
ski, i stan ął na dole, w kościele świgtój B arbary, gdzie go już rozmaici oczekiwali senatorowie i dygnitarze. Przywitany został przez tamecznego P rze o ra, i tam że mu oddane zostały na wgzgło- wiach dwie korony, z władzą od Nuncyjusza apo
stolskiego. N a sam ą w igiliją, ks. Koronator, po odprawieniu tam Mszy świgtój, o godzinie ezwar- tćj wieczorem ruszył na Jasn ą Górg. K alw akata konna panów rycerzy poprzedzała karoce: w j e
dnej z nich, na przepysznych wgzgłowiach wieźli dwie korony, ks. F ranciszek Szembek, krakow ski K anonik, ks. Głgbocki, kanclerz C hełm ski, któ
rym asystował ks. M ichow ski, s e k re ta rz , i ks.
N arodziew icz, P isarz aktu koronacyi, kanonicy Chełmscy. W najprzedniejszój karocy jech ał ks.
Koronator, Kanclerz W. Koronny, Biskup Chełm
ski, w kom ityw ie B iskupa Inflanckiego, i woje
wodów Kijowskiego i Kaliskiego.
Stanąwszy przed Jasno-G órą ks. Koronator, poprzedzony rycerstw em , senatoram i, w asysten- cyi Biskupów, duchow ieństw a, m ając przed sobą niesione przez dygnitarzy Rzeczypospolitój korony, szedł przez bramy tryjum falne przy puku arm at, przy odgłosach rozlicznych muzyk, i w śród tłumu niezliczonego ludu. T ak postgpował aż do wiel
kiego K ościoła; do którego wszedłszy, u p adł na kolan a przed Najświętszym Sakram entem , i za
intonow ał Te Deum. Po odśpiewaniu Te Deum, m ając przed sobą korony, migdzy 24 pochodniami szedł do kaplicy, i wszedłszy u padł na twarz przed obrazem N ajświętszej Maryi Panny. Z a
śpiewano przy odgłosie wtórującego duchowień
stw a i całego ludu litaniją. Po tój głgboko roz
rzewniającej lita n ii, wśród jgk u w estchnień: o M aryjo!! M atko!!! ks. Koronator odszedł z k a plicy, i za nim odniesiono korony do jutrzejszego obrzgdu, i złożono je w kaplicy św. Józefa. Z a
raz wieczorem zapalono ognie n a wieży, i zaw ie
szono w oknach lampy, a m uzyki grały na chó
rach.
N azajutrz rano zakonnicy, dla uroczystego ob
chodzenia koronacyi, w kościele wielkim m aje
stat dla Obrazu Najświętszej Maryi Panny przy
gotowali, w procesyi zakonnej o godzinie 8 z rana niosąc Obraz z Kaplicy. Potem w sali klasztor
nej, kosztownie o b itó j, P row incyjał Zakonu, so
lennie, w całej asysteneyi Duchowieństwa, ks.
Koronatora przyjmował mową, po której mowie i uroczystem przyjgciu, ks. Koronator stosownie odpowiedział. Rozkazał przeczytać d ek ret Sto
licy Apostolskiej, zażądawszy od 0 . O. Paulinów, aby sig na to p o d p isali, iż korony te wiekować bgdą na obrazie. W tedy Matkg Boską wysławiać zaczęto za cudowne wybawienie Ojczyzny, za nie
zliczone chorych, niem ocnych, kalćk uzdrowienie, za przyjgcie Polski pod swojg świgtą opiekg, za dozwolenie, aby na ziemi tćj jaśn iała tak cudowna
— 31 — p am iątka oblicza sam ejże N ajświętszej Maryi P anny na stoliku, przy którym pracow ała.
Po takowem Królowej naszej mowami wielbie
n iu , w przytom ności licznego zeb ran ia, posłano do kaplicy św. Józefa po korony, które ks. K o
ronator Prow incyjałow i i Przeorowi J a s n o -G ó r
skiemu oddał. W net wyszli w procesyjack z sali do kościoła. Ks. K oronator szedł pod baldachi
mem, a przed nim Prow incyjał i Przeor nieśli na wezgłowiach korony, w asystencyi Biskupów, In fułatów i różnego D uchow ieństw a, przy odgłosie armat.
Gdy weszli do kościoła, zagrały m uzyki. Oprócz swojej w łasnej, były jeszcze sprowadzone z K ra kowa, które tę uroczystość prześlicznie uświetniały, we trzech chórach jednocześnie się odzyw ając.
Przy śpiew ie: Beatarn me dicent omnes genera- tiones — ks. Biskup Chełm ski, uczyniwszy Obra
zowi a d o racy ją, korony przypraw ił przy ogniu z a rm a t, potem zaintonow ał hym n: Ave M aris Stella.
Po tym obrzędzie koronacyi, nastąpiły so
lenne rozm aite wotywy, n a których stale trw ał ks. B iskup Chełm ski wraz z in n y m i, gotując się do s u m y , którą odprawił. W szyscy senatoro
wie do końca sum y i przez kazanie trwali w kościele. Nieszpory sam ks. K oronator od- prawował, po których było przeniesienie Obrazu do kaplicy, w procesyi przez kościół, Biskupam i i kap łan am i licznymi asystow anćj, z kilkudzie
sięciu pochodniam i, przy odgłosie arm a t, przy śp ić w ie : o Gloriosa.
G dy wniesiono do kaplicy i umieszczono Obraz święty, było wieczorem kazanie. Po k az an iu za
śpiewano, wśród płaczu i ję k u , lita n iją , po któ- rćj nastąpiły adoracyje Najświętszej Maryi Panny w mowach różnych, zacząwszy od K oronatora;
potćm P row incyjała i P rzeora Zakonu. Naprzód Bogu dziękowali za w ielką łaskę posiadania Obrazu, za moc cudowną do tegoż Obrazu p rzy wiązaną , za p a m ią tk ę , która przechodząc tyle ilem , tyle m iejsc, w Polsce się zatrzym ała. Od Wleków przeznaczony d a r ten od Boga dla Pol
ski, gdy WSZy Stkie najszacow niejsze domu Ze- bedeuszowegn pam iątki, ła sk ą B oską od pogan 1 °brazobórców nie zaginęły. P olsk a była godną Przyjąć i otrzym ać jed n ę z tych świętych p am ią
tek. Otrzymawszy um iała pojąć co za d ar drogi,
co za sk arb w ielki i nieoceniony posiada. P o
zwolono Jej to uczcić najsolenniejszym aktem , wiekopom nym w całej O jczyźnie, uświetnionym łask am i Apostolskiej Stolicy, jej szczodrobliwemi d a ra m i, zupełnym na ten czas odp ustem , p rzy
tomnością tylu B iskupów , Opatów, Zakonników, K apłanó w , Senatorów , W ojew odów, Szlachty, nakoniec ludu z całej ziemi Polskiej. To w szy
stko wymownie opow iadając przy płaczu ludu, zakończyli te nieszpory modlitwami, przepisanem i przez Stolicę Apostolską za żywych i um arłych.
T ak ukończonym został ten pićrwszy dzień. N a wieży g ra ła m uzyka, zapalono ognie, oświecono bramy tryjum falne i w szystkie okna gmachu. Kto wypowie tę okazałość — u rok — pienia muzyki i ludu! Kto w ym ów i!!! Ojcowie nasi umieli czcić M atkę B oską, — umieli czcić Kościół swój.
T ak ukończonym został ten pićrwszy dzień. N a wieży g ra ła m uzyka, zapalono ognie, oświecono bramy tryjum falne i w szystkie okna gmachu. Kto wypowie tę okazałość — u rok — pienia muzyki i ludu! Kto w ym ów i!!! Ojcowie nasi umieli czcić M atkę B oską, — umieli czcić Kościół swój.