Uroczystość koronacyi cudami słynącego obra
zu Matki Bożćj w K alw aryi P acław sk iej, odbyła się w dniu 15 sierpnia 1882 r. nap ełn iając ra dością serca w szystkich pobożnych mieszkańców naszego kraju, krórzy tak M aryją kochają i M aryja ich kocha. — O! bo żaden naród nić może się poszczycić tylu cudownemi wizerunkam i N. Panny, co nasza Polska. Albowiem z pomiędzy 150 prze
szło obrazów Jćj łask am i sły n ą c y c h , na roz
ległych obszarach Polski], znajduje się 35 naj- rozgłośniejszych, a 31 koro n o w an y ch ; do tyeh ostatnich zaliczam y obraz N. P. Maryi P acław skiej, którego koronacyja odbyła się z tak wielką uroczystością. Pomimo, że ciągła słota, k tóra u stała dopiero na sam ą uroczystość, przeszkodziła zgro
madzeniu się znaczniejszej liczbie duchowieństwa i ludu, jednakże wzięło w niej udział 2 biskupów, przeszło 80 k apłanów i więcej ja k 140 tysięcy
pobożnych pielgrzymów.
Oddawna słynny cudami obraz N. P. Maryi P aeław skićj pochodzi z K amieńca Podolskiego, gdzie najpierw w kościele 0 .0 . F ranciszkanów cu
dam i zasłynął. Kiedy bowiem około roku 1679 ciężkie dla Polski n a sta ły wojny z Turkam i i T ataram i, wówczas nieprzyjacielskie w ojska, ni-' szcząc Kamieniec, kościół tćż 0 0 . F ranciszkanów złupili i na m agazyn obrócili, obraz zaś Najśw.
P anny rzucili pod most. W krótce je d n a k N.
P an n a objawiła się pewnem u pobożnemu s ta r cow i, polecając m u , aby święty obraz stam tąd zab rał i przeniósł go do kościoła 0 .0 . F r a n ciszkanów w K aw aryf P acław skiej. Posłuszny rozkazom M aryi, zerw ał się ze snu staruszek, znalazł w skazany obraz i zabraw szy g o , prze
szedł z nim spokojnie przez obóz n ieprzyjaciel
ski , a niebawem przez Lwów i Sam bor przybył do K alw aryi. S ław n ą już była wówczas Kalwa- ryja, bo kilkanaście lat przedtćm założył tu A n
drzej M aksym ilijan F re d ro , wojewoda podolski, hojnym n akładem stacyje m ęki Pańskićj, ja k o też życia i śmierci Najśw. Panny i liczne dla m iej
sca tego w yprosił odpusty u Ojca św. Nowy więc d a r, niby z nieba zesłany, praw dziw ą n a
pełn ił radością nie tylko pobożnego fundatora i 0 .0 . F ranciszkanów , ale i ludność okoliczną, która się tu licznie zg rom adzała, aby święte obchodzić dróżki. W krótce też K alw aryja cudownej doznała opieki N ajśw . Panny. Kiedy bowiem w roku 1685 ogień og arn ął kościół i k laszto r, strachem przejęci zakonnicy zbiegli się przed cudowny obraz Maryi, a ledw ie antyfonę ku czci Przeczy- stćj Matki o d śp iew ali, natychm iast m inęło nie
bezpieczeństwo.
Nadto je d e n z gaszących ogień, który przez nieostrożność ześliznął się z dachu kościoła, za w ezw aniem opieki Maryi, ocalał cudownie. Inna
— 37 -też, coraz nowe ła sk i Maryi, licznych ściągały do K alw aryi pielgrzym ów ; dlatego też niew ielki k o ściółek, od fundatora postaw iony, wkrótce za szczupłym się okazał. Nowy więc kościół wraz z klasztorem postaw ił w roku 1775 Szezepan na T arnaw ie Dwernicki.
Mimo dwukrotnego pożaru, przetrw ał on do naszych czasów, bo w szelkie szkody, ja k ie pożar W yrządzał, p ok ry w ała natychm iast szczodrobli
wość obyw atelstw a i ludu pobożnego.
Cudowny Obraz Najśw. P anny, umieszczony w bocznym ołtarzu n a p ra w o , wieńczy mnóstwo wytwornych wotów, ja k o oznaka wdzięczności tysiącznych se rc , które ta M atka N ajśw iętsza na wieki do siebie pociągnęła. Od daw na też ogól- nem było pragnieniem , aby cudowny ten obraz rzym skiem i koronam i był ozdobionym. Lecz niepokoje w k r a j u , a później dw ukrotny pożar, tudzież inne przeszkody utrudniały aż dotąd w y
konanie tego pobożnego zamiaru. Obecny do
piero gw ardyjan klasztoru Pacław skiego wszelkich dołożył sta ra ń , aby to dzieło do skutku przy
prow adzić, a Bóg łaskaw ie pobłogosławił gorli wym jego zabiegom. W niesioną prośbę do W a
tykanu podpisali N ajprzew . księża Biskupi i Ar
cybiskupi w szystkich trzech obrządków Galicyi, tudzież liczne duchowieństwo i wielu z obyw a
telstw a naszego. Korony srćbrne spraw ił wła ściciel K alw ary i, były poseł do sejmu i rady państw a ś. p. Józef T yszkow ski. Prośba znalazła łask aw e w llzym ie przyjęcie, a w dniu 23 m aja 1882 r. w ydał Ojciec święty bullę upragnioną, z pozwoleniem na uroczystą koronacyją. Jak a ż to dla nas pociecha, kiedy na ziemi naszćj nowa korona ozdabia skronie N ajśw . Panny, M atki i królowćj naszej.
W dniu więc 11 sierpnia około południa, przyjechał ks. Biskup J. Łobos do K alw aryi Pa- cław skićj. K ap łani wynieśli obraz z kościoła, który i sam ks. Biskup niósł i umieścili go na rusztow aniu przed kościołem, n a widok publiczny, którym ju ż m iał stać aż do dnia koronacyi. *) Przed uroczystością W niebow zięcia Matki Bo- odbyw a się tu pam iątkę J e j Zaśnięcia i po- 9rzeb u , a następnie Wniebowzięciu plastycznym
i .*)' O p i a s a m ś j k o r o n a c y j i , p o d a j e m y w ed le „ W i a d . K o -
9 * ny u h,“
sposobem. Liczna tedy procesyja u d a ła się z mu
zyką na czele po ciało M atki Bożćj do niedale- kićj kaplicy, dokąd sprow adzoną już została z poza „C edronu“, z ta k zwanej kaplicy Zaśnię- ' cia. Do w racającej pod wieczór procesyi przy
łączy ła się w ielka rzesza i poważnie k ro czy ła z m uzyką i chorągwiam i do kościoła. P anienki w bieli a boso, ja k je s t zwyczajem pobożnym na K alw aryi, niosły wieko trum ny Matki Bożćj, a za nićmi drugie dzićweczki niosły pod baldachimem trum nę M atki B o żćj, w którćj prześliczna Jćj fi
gura w oskow a spoczywa, w n ajpiękniejszćj sukni, z wielkim gazowym całunem, z poza którego tw arz M atki Bożej doskonale przebija, przykrytą. Ciało M atki Bożćj wuoszą do kościoła i w lewej k a plicy staw iają na katafalku pod pysznym b alda
chim em , świeżo zrobionym i darow anym przez dziewice P rzem yśla, Lwowa) Drohobycza i Sam bora. P an ien k i te z tych m iast stoją odtąd na straży honorowój aż do soboty wieczora, wszyst
kie pięknie ubrane i skrom ne; liczni w ierni cisną się do zw łok Matki B ożej, odpraw iają swe mo
dły i m edaliki o Jćj suknię pociórają. Gęste światło podnosi efekt wspaniałego obrazu.
W sobotę (12go) padało jeszcze do połu
d n ia, ale odtąd n a sta ła p ogoda, która ju ż do końca uroczystości potrwać m iała. P orządek n a bożeństwa był odtąd t a k i : Msze św. odpraw iane były od 5 rano do 10 u wszystkich o łtarzów ; o 7 byw ała Msza św. przed obrazem Matki Bożej z m uzyką i śpićwam i bardzo p ię k n e m i, o 10 sum a przed M atką Bożą z kazan iem , o 7 wie
czorem nieszpory znów z kazaniem . Bywało j e dnakże codzień kilka k azań o innych p o ra c h ; Komunii św. przez cały dzień aż do późnego wie
czora udzielano. — W końcu w yszła procesyja, n a „dróżki11 d la odbycia Drogi krzyżowej po ro z
ległych stacyjach o godz. 7 rano i w róciła dopiero wieczorem około 7. Przy każdćj stacyi były od
powiednie przem owy do pobożnego, skruszonego ludu. W ieczorem oświetlono zawieszone na fron
tonie kościoła tran sp aren ta Ojca św. i ks. biskupa Soleckiego, w pośrodku których transp aren t j a śn iał N. P. Maryi.
W niedzielę 13go rano w uroczystćj p ro cesyi odbył się pogrzćb Matki Bożej, którćj ciało tym sam ym sposobem, j a k przy przynosze
niu odprowadzono do kaplicy, sk ąd późnićj
prze-— 38 prze-— niesionem być m iało do „kaplicy Zaśnięcia".
D ruga zaś procesyja w yszła na „dróżki" Matki Bożej, by w poświęconych Jćj stacyjach i k a p li
cach rozm yślać tajem nice Jej błogosławionego ży
w ota. P rzy był ks. biskup Solecki z Przem yśla.
Do pićrw szej bramy wyszło znów duchowieństwo łaciń sk ie św ieckie i zakonne z ks. biskupem Łobosem, i nieprzeliczone tłum y ludu zaległy place i u lic e : na w szystkich dachach i drzew ach pełno było widzów. Gdy Biskup przem yski, po
przedzony k aw aleryją z sąsiednićj wsi nadjechał, zagrzm iały moździćrze, uderzyły dzwony, rozległy się głośne okrzyki ludu, w itającego swego Pa- stćrza. Ks. G w ardyan p rzyw itał ks. Biskupa sto
sow ną m ow ą, po której obaj Biskupi pod balda
chimem, duchowieństwo i lud, panny jed n e z o bra
zam i, drugie z k w iatam i, rzucanem i pod stopy dostojników K ościoła, ruszyli ku kościołowi, skąd ks. biskup Solecki ud ał się na balkon, przed obraz M atki B ożej, gdzie udzielił swego błogo
sław ieństw a. W spaniały to by ł widok, gdy rz e
sze kornie się pochyliły, gdy m uzyka zagrała!
Niebawem obaj B iskupi poczęli bierzmować.
W ieczorem facy jata kościoła zajaśniała rzęsistćm światłem .
14 s ie rp n ia , n a schyłku dnia opuszczają księża konfesyjonały, zupełnie jeszcze oblężone.
Wieczorem o 7 rozpoczęło się przedwstępne na
bożeństwo koronacyjne, przepisane przez kapitułę w aty kańską. Ks. biskup Solecki wyszedł z li
czną asy stą przed ołtarz M atki B ożćj, w ystaw ił Najśw. Sakram ent i odśpiew ał z ludem litaniją do Matki B ożej, poczem nastąpiło k a z a n ie : o j e dności Kościoła, o unii i przyw iązaniu unitów chełmskich do tejże jedności (wśród którego lud głośno wołał, że w yrzćka się schizmy). Podczas k az an ia już płonęły sobótki po górach okolicz
nych , a w dali moździerze grzm iały. Po kaza
niu rozległy się nasze piękne suplikacyje, intono
w ane przez Biskupa, którem u 140.000 pobożnych ust odpowiadało. Po błogosław ieństw ie, którego rozklęezonym falom udzielił Biskup Najśw. S a
kram entem , spalono liczne sztuczne ognie, które się bardzo dobrze udały. T eraz n astąp iła ilu- minacyja całego klasztoru. Po 9 godz. u d ała się procesyja z kościoła z posągiem Matki Bożćj, ubranej w b ia łą atłasow ą suknię, z koroną na głow ie, do bliskiój kaplicy św. R a fa ł t, sk ąd n a
zajutrz o godz. 7 ran o , w sam dzień W niebo
wzięcia, przeniesioną napow rót została do kościoła klasztornego, ja k o ju ż wniebowzięta. C ały ten dzień biórzmowali obaj księża B isk u p i, niezli
czeni wierni przystępowali do spowiedzi i k o m u nii św ., a wyspow iadani odpraw iali n a w łasn ą rękę ulubione „dróżki". Długo w noc liczne p ar tyje ludu śpiew ały pobożne pieśni.
N adszedł nareszeie dzień uroczystości Wniebo
wzięcia M atki Boskiej i dzień koronacyi cudo
wnego obrazu. Ks. biskup Solecki odpraw ił z ran a 0 7 godzinie cichą mszę ś w ., wśród którćj m u
zyka tow arzyszyła pięknym śpićwom ; sumę o 9 odśpićw ał ks. biskup-suffragan, poczćm zaraz roz
począł się obrzęd koronacyjny. Obaj biskupi wy
szli w procesyi na czele duchowieństwa z kościoła do kaplicy n a cm en ta rzu , z którćj ks. biskup Solecki przem ów ił bardzo pięknie o czci M atki Bożej, poczćm procesyja u d a ła się przed cudowny obraz. W śród przepisanych 'cerem onijałem mo
dlitw i śpiewów, wszedł ks. biskup Sołecki na ołtarz i przym ocow ał jed n ę koronę nad głow ą dzićciątka Jezus, które M atka Boża trzym a w ręku, a drugą nad głow ą P rzeczystej Jego M atki. Obie korony ze złota i drogich kam ieni bardzo pięknie są w ykonane. N astępnie ogłosił dyjakon ludowi, że ks. b isk u p -k o ro n ato r udzieli zupełnego od
pustu w szystkim , którzy się spowiadali, kom uni
kowali i n a intencyją Ojca św. pom odlą, co też zaraz nastąpiło. W tedy zdjęto obraz M atki B o
żej z ołtarza, i najpićrw biskupi i kapłani, a n a stępnie sami k ap łan i naprzem ian, zm ieniając się, nieśli go w uroczystym pochodzić przez pola obok kaplic śś. archaniołów M ichała i R a fa ła , a n a
stępnie wrócili do k ościoła, gdzie obraz znów umieszczonym został w zw ykłym ołtarzu. Olbrzy
mia to by ła procesyja, w którćj w ziął udział w szy
stek zgromadzony lud, liczne duchowieństwo, b ra
ctwa z obrazam i i chorągw iam i, przy odgłosie strzałów moździerzowych i dzwonów, obraz, p rz y pom inający nam na ziemi chwalebny tryjum f W nie- bowziętej dziś Królowej naszćj w niebie.
N a tern skończyła się uroczystość koronacyjna 1 odpustowa.
Zachowanie się naszego dobrego polskiego i ruskiego ludu było cały czas wzorowćm ; nie było żadnego nieszczęśliwego w ypadku, żadnego uszko
dzenia, co chętnie cudownej M atki Bożćj spraw ie
— 39 — przypisujem y. Jedno słowo łagodne k a p ła n a po
ruszało te serca dobre i wśród najw iększej ciżby in alaz ł k a p ła n ulicę otw artą, przed którym roz
dzielały się fale zbitego ludu. A cóż mówić o jego pobożności, nam w szystkim znanej? W śród deszczu, słoty i błota trw ali w nabożeństw ie n ie
strudzeni, wśród zim na tysiące w polu sypiały, a inne tysiące pod ubogiemi strzecham i zbite, wśród najw iększej niewygody, bodaj trochę tylko wypoczywały. B yły k o m p a u ije , które po 7 dni iść m usiały do K a lw a ry i, tyleż dui w racać i to w błocie, nieraz o głodzie i w biedzie, a przecież lie szem rali, ale owszem m ów ili, że dla Matki Bożej chętnie w ięcejby ponieśli przykrości. Jest
;u ua dalekie strony od K alw aryi utw ierdzone
przekonanie, że każd y przynajm niej raz w życiu musi być na K alw aryi. Byli też tu ludzie z n a j dalszych stron Galicyi, tak polskiej ja k ru skiej, z gór karpackich, z Węgier i zaboru moskiew
skiego. A stroju i zwyczajów ja k a ż rozmaitość, a język ów i narzeczy ja k a ż obfitość! a to wszystko w je d e n wielki, w je d e n w spaniały zlćw ało się akord.
A ileż m odłów, ileż błagań, uleciało ku uiebu, ileż westchnień żalu i skruchy — o m iejm y tę pew ną nadzieję, że prędzej, niż się spodziew am y, ta królow a nasza bićdny naród nasz pocieszy.
A d a m M o ra w sk i.