• Nie Znaleziono Wyników

Podsumowanie

W dokumencie Mechanizmy ewolucji religii (Stron 60-63)

Jak wielokrotnie wspominałem, moim zdaniem zasadnicza słabość socjokul-turowych teorii ewolucji religii leży w braku adekwatnej, posiadającej sens empiryczny koncepcji przedmiotu ewoluującego. W większości opierają się one na definicji „religii jako takiej”, jako pewnego ogólnoludzkiego zjawi-ska kulturowego czy instytucji społecznej. Tak rozumiana religia jest jednak wyłącznie koncepcją abstrakcyjną, w ramach równie abstrakcyjnej teorii kul-tury. Abstrakcja tymczasem jest ponadczasowa, nie może podlegać ewolucji w świecie empirycznym. Ma sens tylko w ramach konstruktów teoretycznych, które jednak mają znikome odniesienie do świata empirycznego, a przede wszystkim nie mają zdolności inspirowania badań empirycznych.

Równie abstrakcyjne było w omawianych koncepcjach ujęcie samej ewolu-cji: niemal bez wyjątku sprowadzało się do określania serii stadiów, jakie „re-ligia jako taka” ma w swym „rozwoju” przechodzić. Jedyne, co badacze mogli wówczas uczynić z konkretną religią, to przypisać ją do jakiegoś stadium na podstawie pewnych „typowych” dla niego cech. Stadia te jednakże również są wyłącznie konstruktami teoretycznymi o znikomym sensie empirycznym.

Takie terminy, jak animizm, politeizm, monoteizm czy religia archaiczna bądź nowoczesna, powstały na drodze abstrakcji obejmującej pewien zestaw dość arbitralnie wybranych konkretnych religii, a raczej niektórych ich cech. Nie ma wszakże takiej religii, jak szamanizm, ani takiej, jak politeizm czy mono-teizm. Są tylko (by poprzestać na dość grubych podziałach): szamanizm sybe-ryjski, północnoamerykański, południowoamerykański czy australijski, poli-teizm hinduski, grecki, rzymski, celtycki, słowiański, germański bądź aztecki, a ponadto judaizm, chrześcijaństwo, islam, sikhizm, bahaizm. Jeszcze ściślej, należałoby mówić nie o chrześcijaństwie, tylko o katolicyzmie, prawosławiu, kalwinizmie, luteranizmie, anglikanizmie, anabaptyzmie itd. Takie terminy, jak politeizm i monoteizm, nie są, moim zdaniem, przydatne nawet dla okre-ślenia wyższych niż religie szczebli w hierarchii taksonomicznej, które po-winny łączyć religie o faktycznym pokrewieństwie, nie zaś podobieństwie.

Natomiast z całą pewnością przyjmowanie wywodzących się z kontekstu teo-logicznych polemik terminów, takich jak monoteizm i politeizm (nie mówiąc o bałwochwalstwie), jako stadiów rozwoju religii rodzi niebezpieczeństwo uległości wobec swego rodzaju poprawności teologicznej.

W ramach takiego ujęcia niemożliwa jest odpowiedź na pytanie, jak i dla-czego dana religia powstała ani jak i dladla-czego podlegała następnie historycz-nym przemianom. Jedyne co można zrobić z religią empiryczną w tym ujęciu, to lepiej lub gorzej zaklasyfikować ją do określonego stadium. Klasyfikacja taka niczego nie mówi nam jednak o procesach ewolucyjnych. Jedyne ce-chy konkretnej religii, jakie to podejście jest w stanie „wyjaśnić”, to te, które

mieszczą się w danym typie, a to dlatego, że typ ten powstał poprzez wyod-rębnienie tych właśnie cech z pewnej liczby religii. „Wyjaśnienie” to sprowa-dza się zaś w istocie do zapewnienia, że „religie tego stadium posiadają takie właśnie cechy”. Ewolucjonistów tego rodzaju zwykle nie interesują osobliwo-ści danych zjawisk, ale to, co w nich typowe. Temu służy najczęosobliwo-ściej metoda porównawcza, którą się powszechnie posługują. Dostarcza one jednak tylko materiału ilustracyjnego, nie zaś klucza do zrozumienia osobliwości danego przypadku.

Jeśli ewolucjonizm ma przynieść jakiekolwiek konkretne korzyści po-znawcze, musi odnosić się do konkretnych bytów społecznych. Ewolucja musi być badana jako proces empiryczny, zachodzący w rzeczywistości hi-storycznej, któremu podlegają konkretne byty, a nie arbitralnie wyodrębnio-ne przez uczowyodrębnio-nego z rzeczywistości klasy zjawisk, konstrukty teoretyczwyodrębnio-ne czy analityczne abstrakcje. Ewolucja musi zostać ujęta jako dynamiczny proces, nie zaś jedynie jako następstwo po sobie statycznych stadiów.

Powyższa krytyka nie oznacza, że postuluję całościowe odrzucenie do-tychczasowego dorobku ewolucjonizmu w naukach społecznych. U każdego z mistrzów myśli socjologicznej można znaleźć wiele bezcennych myśli i in-spiracji; są oni źródłem przenikliwych obserwacji empirycznych. Z punktu widzenia syntetycznej teorii ewolucji szczególnie znaczenie mają opisywane przez poszczególne kierunki konkretne mechanizmy warunkujące zmiany religii. Stanowią one składowe (często sformułowanego wprost) ewolucyjne-go mechanizmu selekcyjneewolucyjne-go. W ramach tych wyróżnionych mechanizmów warunkowania często apriorycznie absolutyzowano jeden czynnik, a to, jak sądzę, w rezultacie przyjęcia zbyt abstrakcyjnego punktu widzenia, który po-ciągał za sobą nadmierny dystans do rzeczywistości empirycznej. Postuluję, by w praktyce badawczej uznać poszczególne koncepcje mechanizmów za równoprawne hipotezy i przyjąć strategię: „zobaczmy, co tutaj, w tym kon-kretnym przypadku, w tym momencie zachodzi”. Podejście takie może się spotkać z zarzutem eklektyzmu, choć wolałbym określić je jako pluralistycz-ne. Jest to jednak pluralizm, który znajdzie spójną podstawę w szerszych ra-mach teoretycznych – przedstawię ją w dalszych częściach niniejszej książki.

ramy te wyznacza wariacyjna teoria ewolucji, inspirowana darwinizmem.

Zgadzam się z Runcimanem, że jak rzadko która teoria wypracowana w na-ukach przyrodniczych, darwinizm nadaje się do przeniesienia na grunt socjo-logii. Przeniesienie takie nie powinno jednak, moim zdaniem, unieważniać dotychczasowych osiągnięć tej dyscypliny, co sugeruje ten autor [Runciman 2008; por. Kaczmarek 2012a]. Jednym ze źródeł sukcesu darwinizmu jest jego zdolność do integrowania dotychczasowych rezultatów badawczych rozma-itych dyscyplin biologicznych. Selekcyjne rozumienie ewolucji nie jest teo-rią, którą trzeba dopiero do nauk społecznych wprowadzać, jako coś obcego.

Zwłaszcza syntetyczna koncepcja Schelera pokazuje, że myślenie wariacyjne było już w nich obecne, przynajmniej od czasów Hegla.

Darwinizm stanowi modelową wariacyjną teorię ewolucji, przeciwsta-wianą dominującemu transformacyjnemu, stadialnemu, najczęściej też jedno-liniowemu i jednokierunkowemu podejściu większości reprezentantów nauk społecznych, stąd warto teraz przyjrzeć się nurtom nim inspirowanym oraz problemom, jakie stwarza jego zastosowanie do socjologii.

W dokumencie Mechanizmy ewolucji religii (Stron 60-63)