Wa¿nymi skupiskami Polonii kanadyjskiej s¹: Calgary, Edmonton, Ha-milton, a ponadto Montreal, Ottawa, Vancouver czy Winnipeg. Centrum
¿ycia spo³eczno-kulturalnego i organizacyjnego jest Toronto. To tutaj utwo-rzono jeszcze w 1944 roku Kongres Polonii Kanadyjskiej (KPK)1. Z jego inicjatywy powo³ano Radê Koordynacyjn¹ Polonii wiata, przekszta³con¹ w 1992 roku w Radê Polonii wiata. Przy KPK funkcjonuje Kanadyjsko--Polski Instytut Badawczy, gromadz¹cy liczne materia³y o tematyce emi-gracyjnej. Dzia³alnoci¹ wydawnicz¹ i kulturaln¹ zajmuje siê równie¿ Pol-ski Instytut oraz biblioteka Polska przy McGill University w Montrealu.
W ci¹gu XX i XXI wieku wychodzi³o wiele czasopism polonijnych o ró¿-norodnym profilu ideowym od lewicowych po katolickie, m.in.: Gazeta Katolicka, G³os Pracy, Kurier Polsko-Kanadyjski, Pielgrzym. Taka aktywnoæ uprawiana jest na co dzieñ w wielu orodkach polskiej diaspo-ry. Mimo trudów i k³opotów dzia³aczom polonijnym przywieca jeden cel:
propagowanie polskoci na obcym kulturowo terenie. O jednym z takich przedsiêwziêæ piszemy poni¿ej.
Kulturalna mapa wiata uzyska³a now¹ placówkê i zab³ys³a nowym
wiat³em polskiej kultury w Edmonton, w bogatej i piêknej prowincji Alberta w Kanadzie. W 1984 roku powsta³a tam Polska Ksiêgarnia Marians (Polish Books and Gifts Ltd) jedyna tego typu placówka w
za-1Kongres Polonii Kanadyjskiej zrzesza na zasadzie federacji oko³o 250 organizacji polonijnych. Pierwszym prezesem, w latach 19441949, by³ Józef Grocholski, a obec-nie, od 2002 roku, funkcjê tê pe³ni Grzegorz Sobacki. Zob. Half a Century of Canadian Polish Congress. Ed. E. S o ³ t y s. Toronto [1998]; Wielka encyklopedia powszechna PWN.
T. 14. Warszawa 2003.
chodniej Kanadzie. Pe³ni³a ona nie tylko funkcjê sprzeda¿y ksi¹¿ek, ale by³a te¿ orodkiem spotkañ, wystaw, dyskusji, konkursów i centrum infor-macyjnym o polskich wydarzeniach kulturalnych w Kanadzie, jak i na
wiecie. O potrzebie powstania tego typu placówki myla³em zaraz po przy-jedzie do Edmonton w 1982 roku. Na pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych do Ed-monton przyby³o ponad 5 tysiêcy nowych polskich emigrantów, a w obo-zach w Europie czeka³o na akceptacjê wjazdu do Kanady oko³o 100 tysiêcy Polaków! Konieczne sta³o siê zorganizowanie ¿ycia kulturalnego dla roda-ków oraz propagowanie polskiej kultury w Edmonton wród tutejszej lud-noci, ponadto nale¿a³o wykreowaæ nowy pozytywny wizerunek emigran-ta Polaka, który nie jest gorszy od przedsemigran-tawicieli innych narodowoci.
W zorganizowanej Polonii w Edmonton od kilku lat prowadzone by³y rozmowy na temat ró¿nych dzia³añ, zwi¹zanych z aktywnoci¹ kultural-n¹. Postanowiwszy za³o¿yæ polsk¹ ksiêgarniê zaraz po przyjedzie do Ed-monton, zorientowa³em siê, ¿e mogê liczyæ tylko na pomoc kilku przyjació³ i ¿ony. Polonia z zaciekawieniem przygl¹da³a siê moim zabiegom i na szczêcie nikt nie pomaga³ mi w tej ciekawej pracy. Rozpocz¹³em dzia³a-nie od wznowienia znajomoci z dzia³aczami kulturalnymi i ksiêgarzami w Europie, Azji i Ameryce. Nawi¹za³em wspó³pracê z Instytutem Literac-kim w Pary¿u, wydawcami w Berlinie, Londynie, Rzymie, Warszawie,, Kra-kowie, Czêstochowie, no i oczywicie z wydawcami w Kanadzie i USA. Na-stêpnie przyst¹pi³em do organizowania rodków finansowych. Sprawa oka-za³a siê trudna, uzgodni³em z bankiem, ¿e przyjmie moj¹ pracê dyplomo-w¹ z zakresu zarz¹dzania w biznesie jako biznes plan, który bêdzie pod-staw¹ do udzielenia kredytu na otwarcie ksiêgarni. W Instytucie Techno-logii Pó³nocnej Alberty-NAIT zgodzono siê, aby moja praca by³a planem biznesowym polskiej ksiêgarni w Edmonton.
Bank z zadowoleniem przyj¹³ dokumentacjê kredytow¹ i po piêtnasto-minutowej dyskusji otrzyma³em odpowied, ¿e mogê dostaæ nie wiêcej ni¿
100 tys. dolarów kanadyjskich. Pieni¹dze na konto trafi³y po dwudziestu minutach. Mo¿na by³o zamawiaæ ksi¹¿ki i czasopisma. Podobnych proce-dur w Polsce nie mo¿na nawet porównywaæ z tutejszymi.
Otwarcie ksiêgarni zaplanowa³em na dzieñ w. Wojciecha w 1984 roku.
Niezast¹pionym znajomym okaza³ siê Pan Bernard Mazurewicz, cz³onek Stowarzyszenia Polskich Kombatantów (SPK), uczestnik bitwy pod Mon-te Cassino i znawca wszystkiego w Edmonton. Dziêki pomocy jego i Alek-sandra Stankiewicza, te¿ cz³onka SPK, znanego kamerzysty CBC, ksiêgar-nia zosta³a otwarta miesi¹c przed planowanym terminem.
Na otwarcie i powiêcenie ksiêgarni przybyli przedstawiciele Kongre-su Polonii Kanadyjskiej: Bronis³aw Bochiñski (lekarz, profesor Uniwersy-tetu Albertañskiego) wraz z ma³¿onk¹ Danut¹; prezes ko³a nr 6 SPK
w Edmonton Ludwik Lechociñski (spadochroniarz Polskiej Brygady Spa-dochronowej w Anglii); ks. proboszcz polskiej parafii Ró¿añca wiêtego Edward Klimuszko;, Siostry S³u¿ebniczki NMP; genera³ Romuald Wolikow-ski, uczestnik walk z 1920 roku i cz³onek sztabu generalnego PSZ w Lon-dynie; przyjaciel ksiêgarni w Edmonton i uczestnik wielu spotkañ w ksiê-garni, pose³ do naszego parlamentu w Alberty W³adys³aw Szwender jr.;
B. Mazurewicz; Antoni Andrzejewski, cz³onek SPK, wiêzieñ Owiêcimia, dowódca oddzia³u AK, który walczy³ z Ogniem w Polsce. Ponadto udzia³ wziêli liczni przyjaciele i znajomi, którym na sercu le¿a³a sprawa upo-wszechnienia polskiej kultury na emigracji.
W miarê przybywania ksi¹¿ek i czasopism ksiêgarnia stawa³a siê wa¿-nym elementem kultury i aktywnoci spo³ecznej w Edmonton. Miasto przy-zna³o licencjê na dzia³alnoæ biznesow¹. Wniosek o przyjêcie do Zwi¹zku Ksiêgarzy i Wydawców w Albercie zosta³ mile przyjêty i zakwalifikowano moj¹ placówkê jako jedn¹ z nielicznych ksiêgarñ etnicznych. W tym cza-sie powsta³ tygodnik Kulisy Polonii, który za³o¿yli Maria Carlton i Józef Lenik, ponadto rodowisko uniwersyteckie, wraz z Kongresem Polonii Ka-nadyjskiej, powo³a³o nowy miesiêcznik Dialogi, doskona³e forum dla na-szych intelektualistów w Albercie i nie tylko.
Dobr¹ passê w dzia³alnoci ksiêgarni przerwa³o w³amanie i zniszczenie wielu ksi¹¿ek oraz pami¹tek w lutym 1985 roku. Firma ubezpieczeniowa uzna³a w³amanie za wandalizm polityczny i nie pokry³a strat. W tej sytu-acji musia³em dodatkowo pracowaæ w charakterze oficera security i nastêp-nie PI (Private Investigator). W nocy i wieczorem pracowa³em na potrzeby domu i ksiêgarni, w godzinach po³udniowych urzêdowa³em w ksiêgarni dla naszej kultury i lokalnej spo³ecznoci. W ponad 20 numerach Kulis Polonii organizowa³em konkursy historyczne, rysuj¹c zamki zabytki w Polsce. Wspólnie z parafi¹ og³osilimy ponadto konkurs na wykonanie szopki ludowej. Zainteresowanie by³o jednak ma³e, starano siê zg³aszaæ eks-ponaty zakupione, produkcji w³oskiej. Ze wzglêdu na brak w ci¹gu tygo-dnia mo¿liwoci spotkañ w Domu Polskim, wielu nowych emigrantów urz¹-dza³o spotkania w ksiêgarni, jednak trudna sytuacja finansowa nie pozwa-la³a na zakup ksi¹¿ek nowo przyby³ym, musia³em nawet przekazywaæ nie-odp³atnie czasopisma tym, co byli w ciê¿kim po³o¿eniu finansowym. O ta-kich wypadkach uprzedza³ mnie redaktor Jerzy Giedroyæ; czy wa¿niejsze jednak by³y jakie tam grosze, czy te¿ potrzeba szerzenia kultury? Na do-miar z³ego rozpoczê³y siê spory pomiêdzy ró¿nymi frakcjami tutejszej So-lidarnoci.
Zwiêkszaj¹ce siê koszty utrzymania ksiêgarni zmusi³y mnie do zaku-pu taksówki z przeznaczeniem do obs³ugi czytelników. Jeli kto chcia³ za-mówiæ taksówkê,ofiarowywa³em swoj¹ us³ugê stoj¹c¹ na parkingu taksów-k¹; w drzwiach wystawia³em tabliczkê wracam za 15 minut.
Pragn¹c przybli¿yæ ksiêgarniê do ludzi, organizowa³em dwa razy w mie-si¹cu kiermasz ksi¹¿ek i dewocjonaliów w polskich kocio³ach i ró¿nych miejscowociach naszej prowincji, jak Calgary, Red Deer czy Skaro.
W latach 19851987 prowadzi³em badania z zakresu czytelnictwa w zachodniej Kanadzie. W ankiecie, któr¹ oferowa³em do wype³nienia ro-dakom w czasie ró¿nych kiermaszy czy imprez polonijnych, zawarte by³y proste pytania, takie jak: wiek, wykszta³cenie, liczba przeczytanych
ksi¹-¿ek w roku, miesi¹cu, tygodniu, jakie ksi¹¿ki/czasopisma czytano
najczê-ciej. Inne pytania: Kiedy ostatni raz kupi³e polsk¹ ksi¹¿kê/czasopismo?
W jakim jêzyku lubisz czytaæ? Czy uwa¿asz, ¿e jest potrzebna polska ksiê-garnia w Edmonton? Wynik ankiety by³ szokuj¹cy 90% ankietowanych odmówi³o wype³nienia ankiety, uwa¿aj¹c, ¿e jest to jaka polityczna gra, a nawet, ¿e komunici chc¹ siê zorientowaæ o stanie Polonii w Kanadzie.
Tylko 10% wype³ni³o ankietê. Ci, co podpisali ankiety, to znani politycy, lu-dzie z wy¿szym wykszta³ceniem i osoby, które przyjecha³y w ci¹gu ostat-nich kilku lat do Kanady. W Edmonton, wed³ug Statistic Canada, zamiesz-kuje ponad 50 tys. osób pochodzenia polskiego, 3 tys. osób deklaruje swój udzia³ w ¿yciu polonijnym. Do dwu polskich parafii rzymskokatolickich nale¿y 4 tys. rodzin. Aktywnych w organizacjach polonijnych jest ponad 1 tys. osób. Wynika st¹d wniosek, ¿e wród spo³ecznoci polonijnej w Ed-monton tylko ponad 10% populacji jest aktywnych. Mo¿na przyj¹æ, ¿e po-dobna procentowo liczba osób pochodzenia polskiego wykazuje zaanga¿o-wanie spo³eczne w ca³ej Kanadzie! Przy takich danych zwróci³em siê do konsulatu RP oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie o po-moc w propagowaniu aktywnoci kulturalnej. Niestety, wa¿niejsze by³y inne przedsiêwziêcia.
Dzia³alnoæ ksiêgarni ponownie zak³óci³o kolejne w³amanie i zniszcze-nie ksi¹¿ek. Podobzniszcze-nie jak poprzednio, uznano, ¿e jest to wandalizm poli-tyczny. Jedynie rozmowa z naszym Papie¿em uwiadomi³a autorowi po-trzebê dalszego s³u¿enia Polsce za granic¹.
Powiêkszaj¹ce siê k³opoty z utrzymaniem ksiêgarni zmusi³y mnie do dokoñczenia interdyscyplinarnych studiów doktoranckich, które
rozpocz¹-³em w Polsce u profesora Trzynadlowskiego. Decyzjê tak¹ podj¹rozpocz¹-³em po roz-mowie z profesorem Janem Karskim. Tylko tacy ludzie, jak nasz Papie¿ czy Jan Karski, dodawali mi si³ w nie³atwej s³u¿bie ludziom na obczynie.
Utrzymanie ksiêgarni by³o wtedy dla mnie koniecznoci¹ z wielu wzglêdów
musia³em skoñczyæ sp³acaæ kredyt, mia³em umowê na wynajem lokalu i chcia³em sfinalizowaæ rozpoczête kursy, by otrzymaæ uprawnienia do otwarcia kliniki z zakresu medycyny naturalnej, a nie by³o to ³atwe!
Z zadowoleniem jednak obserwowa³em, jak coraz wiêcej osób pyta o ksi¹¿ki, przychodzi na spotkania i dyskusje o polityce, moralnoci, zmia-nach w Polsce, niszczeniu to¿samoci polskiej na emigracji i w kraju przez
ró¿ne organizacje miêdzynarodowe czy ponadnarodowe. Wród prelegen-tów ksiêgarni byli: Jan Karski, Karol Krótki, Antoni Andrzejewski czy gen.
R. Wolikowski.
Pismo Dialogi, intelektualne forum albertañskie, przyczynia³o siê do popularyzacji dzia³añ ksiêgarni, by³o rozprowadzane na ca³y wiat. Zain-teresowali siê tym wydawnictwem zarówno papie¿ Jan Pawe³ II, jak i wiele osobistoci za granic¹. Kolejne w³amanie, w 1989 roku, oraz sukcesywne niszczenie przesy³ek z pras¹ i ksi¹¿kami, trudna sytuacja w Europie i Pol-sce zmusi³y mnie do podjêcia decyzji zamkniêcia ksiêgarni w 1990 roku.
By³a to trudna decyzja, jednak brak wsparcia w³adz polskich, organizacji polonijnych przyczyni³ siê do zlikwidowania tak wa¿nej placówki dla Po-lonii i Polski. Szkoda by³o ksiêgozbioru, który liczy³ ponad 1 tys. tytu³ów, pami¹tek regionalnych, 12 roczników paryskiej Kultury i ponad 100 pe-re³ek polskich wydawnictw sprzed 1939 roku, m.in. S³ownik wyrazów ob-cych Micha³a Arcta.
Du¿ym sukcesem by³o zorganizowanie ponad 40 kiermaszy, 5 wystaw polskich ksi¹¿ek i zbiórek harcerskich, 26 spotkañ z wybitnymi ludmi kul-tury i polityki. Wa¿ne by³o uczestnictwo w ¿yciu wydawniczym Polonii i prowincji oraz Kanady. Dziêki ksiêgarni mo¿liwe by³o pokazanie cz¹stki polskiej kultury w Edmonton, gdzie ¿yje obok siebie ponad 50 grup naro-dowociowych, mówi¹cych ró¿nymi jêzykami, odmiennie ubieraj¹cych siê, pochodz¹cych z ró¿nych czêci wiata, które nigdy nie s³ysza³y o Polsce.
Sukcesem by³o i to, ¿e sp³aci³em zaci¹gniêty w banku kredyt bez pomocy osób trzecich, tylko dziêki ciê¿kiej pracy.
W 1998 roku otrzyma³em nagrodê i tytu³ Ambasadora Miasta Edmon-ton jako jedyny Polak w historii miasta.
Otwieraj¹c Instytut Medycyny Naturalnej w Edmonton,
zapocz¹tkowa-³em nowy kierunek terapii medycyny naturalnej, przyczynizapocz¹tkowa-³em siê do ure-gulowania ró¿nych form terapii na tym kontynencie, w efekcie zosta³em cz³onkiem wiatowej Organizacji Medycyny Naturalnej oraz cz³onkiem Komisji Egzaminacyjnej Medycyny Naturalnej dla Kanady i USA, ale to ju¿ jest zupe³nie inna historia.