• Nie Znaleziono Wyników

Porozumienie i racjomorfizm

W dokumencie Obraz czy wizja świata (Stron 176-180)

Wydaje się, że w perspektywie epistemologicznej fotografię typu

„pejzaż społeczny” można potraktować jako poznawcze narzę-dzie budowania narracji, którego funkcją jest przede wszystkim służące porozumieniu komunikowanie „się”; komunikowanie

„czegoś”; rozumienie stanowi natomiast odpowiednie tło dla

„komunikowania się” i porozumienia. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że jest to mocna teza (a raczej hipoteza), którą należy dogłębnie rozważyć i przeanalizować – i spróbuję się tego pod-jąć w innej, znacznie obszerniejszej publikacji. Niemniej jed-nak sądzę, że uprawnione jest stwierdzenie, iż wpisująca się w pejzaż społeczny narracja stwarza przynajmniej sprzyjające porozumieniu warunki.

Jeśli moje przypuszczenia są słuszne, to należy zatrzymać się przy ważnym rozróżnieniu o charakterze epistemologicznym:

chodzi mianowicie o rozróżnienie ‘porozumienia’ i ‘rozumienia’.

To, co nazywamy ‘rozumieniem’ i ‘porozumieniem’, traktowane jest najczęściej – i oczywiście słusznie – jako sprzężone. Należy jednak zastanowić się nad charakterem tego sprzężenia. Język polski wręcz sugeruje, że porozumienie (po-rozumienie) jest następstwem, efektem rozumienia, a przecież efektem rozumie-nia może być zarówno porozumienie, jak i nieporozumienie.

Paradoksalnie, bardzo często nie możemy się porozumieć wła-śnie dlatego, że rozumiemy. Jan Pleszczyński w różnych swoich publikacjach zauważa, że rozumienie jakiejś osoby nie wymaga akceptacji lub sympatyzowania z jej postawą aksjologiczną czy epistemologiczną, a tym bardziej nie oznacza usprawiedliwie-nia; można np. rozumieć terrorystę i całkowicie odrzucać jego racje i motywacje. Mamy więc do czynienia z rozumieniem, ale przecież nie może być mowy o porozumieniu, z którym zawsze łączy się jakaś akceptacja, choć nie musi mieć ona racjonalnego charakteru12.

Według Pleszczyńskiego w podejściu, że porozumienie musi być poprzedzone rozumieniem, tkwi błędne założenie; widać w nim wyraźną tendencję do racjonalizacji, „ulogiczniania” pro-cesów komunikacyjnych i potrzebę ich organizowania opartego wyłącznie na normach rozumu i kultury. Postulat, że rozumie-nie stanowi warunek porozumienia, jest wyrazem rozumie-niedoceniania faktu, że człowiek nie jest wyłącznie Homo sapiens, istotą racjo-nalno-rozumową. Rozum to stosunkowo młody wynalazek ewo-lucyjny, a na „istotę” człowieczeństwa składa się cały bagaż jego przed- i pozarozumowych doświadczeń, zapisanych w setkach tysięcy lat filogenezy gatunku Homo. Człowiek to także – a może nawet przede wszystkim – Homo socialis, społeczeństwo zaś tworzy się przede wszystkim dzięki komunikacji i porozumieniu, rozumienie odgrywa w tym procesie mniejszą rolę. Porozumienie wytwarza się nie tylko na podstawie racjonalnych argumentów,

12 Zob. np. J. Pleszczyński, Epistemologia…, s. 310.

ale też determinantów pozaracjonalnych, niesłusznie sprowadza-nych często wyłącznie do sfery emocji, a przez to łatwych do zdeprecjonowania jako bariery epistemologiczne, przeszkody poznawcze, które należy wyeliminować. „Porozumienie i rozu-mienie to nie to samo – pisze Pleszczyński. Rozurozu-mienie jest domeną racjonalności i stanem jednostkowego umysłu. Nato-miast porozumienie to stan ponadindywidualny – wymaga co najmniej dwóch osób”13. W relacjach międzyludzkich zawsze obecny jest natomiast racjomorfizm, chociaż zwykle skrywany przez kulturowe maski i tłumiony przez kulturowe normy.

Jak już sygnalizowałam w uwagach wstępnych, ‘racjomor-fizm’ i ‘racjomorficzność’ to pojęcia ze słownika ewolucyjnych epistemologów; Pleszczyński konsekwentnie próbuje je wpro-wadzić w obszary nauk o mediach i komunikacji i wkompono-wać w ich aparat pojęciowy. W pewnym uproszczeniu racjomor-ficzność to pewne wrodzone wzorce zachowań, które wprawdzie sprawiają wrażenie racjonalnych, ale takimi nie są. Stanowią natomiast biologiczne wyposażenie człowieka (i każdego innego organizmu żywego), które dzięki prawom ewolucji (a więc nie teleologicznie, lecz teleonomicznie, racjomorficznie) są ukie-runkowane na przeżycie organizmu14. Jak widać, racjomorfi-zmu nie można utożsamiać z mającym wymiar epistemologiczny irracjonalizmem; racjomorfizm wpisuje się w ontologię świata ożywionego, jest nie tylko trwałą, ale też niezbędną składową człowieczeństwa. Pleszczyński podkreśla, że bez racjomorfizmu człowiek byłby zupełnie innym gatunkiem.

13 Tenże, Światoobrazy, obrazy i wizje świata, [w:] Współczesne media.

Medialny obraz świata, t. 1, Zagadnienia teoretyczne, pod red. I. Hofman, D. Kępy-Figury, Lublin 2015, s. 78–79.

14 Zob. np. tegoż, Epistemologia…, s. 167–171. Bardziej precyzyjne omówie-nia tego pojęcia można odnaleźć w pracach Konrada Lorenza, Gerharda Voll-mera i Ruperta Riedla. Kilka książek Lorenza dostępnych jest także w języku polskim.

Dygresja na temat racjomorfizmu nie jest przypadkowa, przez całe wieki bowiem z racjonalnością i rozumem kojarzony był przede wszystkim język, słowo, logos, stanowiący funda-ment rozumienia i porozumienia. Inne narzędzia poznawcze, np. wizualne, wiązano raczej ze sferę pozaracjonalną, choć oczy-wiście przyznawano im istotne funkcje życiowe. Warto jednak przypomnieć, że „greckie słowo noein, które tłumaczymy jako

»myśleć« pierwotnie znaczyło »widzieć« […]”15 i – jak zauważa Pleszczyński – w języku polskim słowa wiedzieć i widzieć różnią się tylko jedną literą16. Dygresja ta ma więc pokazać, że ludz-kie procesy poznawcze mają hybrydowy charakter, mieszają racjonalność z racjomorficznością, słowo z obrazem i dźwię-kiem, jednostkowe doświadczenie z wiedzą wspólną, narracje z dyskursami itd.

Te hybrydowe relacje epistemiczne i epistemologiczne, czyli uteoretycznione, można dostrzegać i poddawać analitycznemu rozbiorowi w zarówno wizualnych dokumentach, fotograficz-nych, jak i filmowych. Wybitny dokumentalista, współtwórca tzw. polskiej szkoły dokumentu, Kazimierz Karabasz, pisze:

„Narracja w dokumencie idzie śladem delikatnego »stawania się«

(nastroju, życiorysu, problemu). Drogą budowania nie z goto-wych elementów akcji czy anegdoty – ale z obserwacji, wrażeń, nastrojów”17. Karabasz odsyła więc wprost do doświadczenia życia, które jest znaczenie bogatsze w znaczenia i sensy niż doświadczenie racjonalne, oparte na rozumieniu. W wymiarze indywidualnym można je sprowadzić do przeżycia, w wymia-rze spotkania dwóch osób – do empatii, w szerszym natomiast

15 P. Brożek, Granice interpretacji, Kraków 2014, s. 126.

16 J. Pleszczyński, Dźwięk i muzyka: między racjomorficznością a racjonalno-ścią, [w:] Współczesne media. Media multimodalne, t. 1, Zagadnienia ogólne i teoretyczne. Multimodalność mediów drukowanych, pod red. I. Hofman, D. Kępy-Figury, Lublin 2018, s. 35–54.

17 K. Karabasz, Cierpliwe oko, Warszawa 1979, s. 134–135.

wymiarze społecznym – do porozumienia, które nie musi, choć może, opierać się na rozumieniu. Karabasz pisze o budowaniu nastroju, o delikatnym procesie „stawania się”, a to przecież nie oznacza, że proces ten musi być oparty na racjonalnych regu-łach. Gdyby świat człowieka do nich zredukować, byłby on światem nieludzkim. Moc fotografii jako medium tkwi zatem – między innymi – w jej możliwościach obrazowo-narracyjnych, zdolności chwytania tego, co jest poza dyskursem stricte racjo-nalnym, możliwościach sterowania procesami „stawania się”:

ku rozumieniu lub ku porozumieniu, bardziej ku ratio, albo ku służącego życiu i przeżyciu racjomorfizmowi.

W dokumencie Obraz czy wizja świata (Stron 176-180)