• Nie Znaleziono Wyników

Profesora Adama Szpunara 8 wspomina Biruta Lewaszkiewicz-Petrykowska

Profesor Adam Szpunar był promotorem mojej pracy doktorskiej. Został prze-niesiony do Łodzi w okresie, w którym zaczęto rozganiać Jagiellonkę. Było to chyba na początku 1949 roku. Początkowo profesor zachował jeszcze jakieś zajęcia w Krakowie. Przez pierwsze chyba trzy lata tylko trzy lub cztery dni był w Łodzi. Początkowo mieszkał w YMCE, na Moniuszki. Potem wynaj-mował pokój gdzieś na Gdańskiej. A później, kiedy już została wybudowana Biblioteka Uniwersytecka i, mniej więcej w tym samym czasie, dom tuż obok Biblioteki, to w nim właśnie otrzymał mieszkanie, w którym mieszkał aż do śmierci. Był dziekanem (1951/52

1952/53), a później został wybrany rekto-rem, dwa razy. Pierwsze po wojnie wybory rektora miały miejsce w 1956 roku, był to okres pewnego rozluźnienia. Prof. Szpunar był pierwszym wybranym rektorem. Zresztą jakiś czas tylko stan taki się utrzymywał, bo wkrótce znowu wróciło obsadzanie rektorów przez odgórne nominacje. Wtedy kadencje były trzyletnie. Szpunar był rektorem przez dwie kadencje, do 1962 roku. I trzeba powiedzieć, że z punktu widzenia Uniwersytetu jego wielką zasługą było to, że on w tym okresie wprowadził tradycyjny ceremoniał i zwyczaje akademic-kie dotyczące promocji doktorskich, inauguracji i tak dalej. Wprowadzono też togi oraz insygnia rektorskie i dziekańskie. Przyszedł z Krakowa, wychowany przez UJ, gdzie te sprawy, ten cały wielowiekowy rytuał był zawsze ściśle przestrzegany. Pamiętam, jak po raz pierwszy miały się odbyć na Uniwersy-tecie Łódzkim uroczyste promocje i ślubowania doktorskie. Rektor zarządził zebranie, taki spęd wszystkich samodzielnych pracowników naukowych i tych

6 Zob. Martin Buber, Ja i Ty: wybór pism filozoficznych, tłum. i wstęp Jan Doktór, Instytut Wy-dawniczy PAX, Warszawa 1992.

7 Mirosława Nowak-Dziemianowicz, Edukacja i wychowanie w dyskursie nauki i codzienności, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2012, s. 160.

8 Adam Szpunar (1913–2002) – profesor prawa, specjalista w zakresie prawa cywilnego, w la-tach 1956–1962 rektor Uniwersytetu Łódzkiego.

ewentualnych doktorów. Profesor Szpunar [śmiech] był wtedy rektorem, a za-wsze był człowiekiem dosyć niecierpliwym. A zatem najpierw bardzo uprzej-mie pytał profesorów, jak, ich zdaniem, uroczystość ta powinna przebiegać, a każdy z odpowiadających mówił o czym innym, jak to zwykle bywa. W pew-nym momencie Szpunar wstał i mówi: „No tak, dziękuję, a zatem będzie tak” [śmiech] i powiedział po kolei, jak to wszystko ma przebiegać. Z tym, że wte-dy myśmy składali ślubowanie pojewte-dynczo po łacinie, ślubując na berło Uni-wersytetu. To się w ten sposób odbywało [śmiech]. Mam gdzieś takie zdjęcie. Nie występowaliśmy w togach. Senat był w togach, a ślubujący doktorzy nie.

Więc on rzeczywiście tradycje akademickie na UŁ przeszczepił. Profesor Szpu-nar miał jedną ważną cechę – kiedy powiedzmy jako dziekan, czy potem rek-tor miał o czymś decydować, to podejmował decyzje szybko. Po drugie, miał zaufanie w stosunku do ludzi. I zawsze uważał, że najważniejsze sprawy Uniwersytetu to są sprawy osobowe i te trzymał bardzo mocno w garści. Na przykład, ściągnął do Łodzi Wróblewskiego9. Wróblewski niebywale zdolny, typ teoretyka, bardzo wybitny. To było chyba w 1950, 1952 albo może tro-chę później, w pięćdziesiątym którymś roku, kiedy ściągnął Wróblewskiego z Krakowa do Łodzi aby objął wykład pt. „Wstęp do prawoznawstwa”, to się tak nazywało. A potem była to też, z powrotem wprowadzona, „Teoria prawa”. Rektor Szpunar w ogóle bardzo zabiegał o przywrócenie zlikwidowanych

9 Jerzy Wróblewski (1926–1990) – teoretyk prawa, profesor Uniwersytetu Łódzkiego i jego rektor w latach 1981–1984.

w poprzednim okresie kierunków (np. filologia angielska, germańska i kla-syczna) i mu się to udało. On bardzo dużo zrobił dla Uniwersytetu od tej strony. Poza tym był szefem Katedry Prawa Cywilnego, w której byłam. Ileż to lat z nim przepracowałam. Poznałam go, jak wykładał na drugim roku Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie u niego zdawałam egzamin z prawa cywilnego, tylko u profesora Gwiazdomorskiego10 i na drugim i na trzecim roku. Tak wypadło, chociaż u nas wszyscy cyrklowali, żeby zdawać u Szpunara. To dziekanat decydował, kto tam przychodził. Gwiazdomorski był bardzo surowy na egzaminach i taki w ogóle ostry w pytaniu. Z mojego punktu widzenia profesor Szpunar był o tyle szefem idealnym, że absolutnie nigdy nie narzucał własnych poglądów. Ja zawsze byłam dość niezależna w tym, co robiłam i nie mogłabym pracować z kimś, kto by mi kazał powta-rzać jak za panią matką pacierz, to, co tam sobie wykoncypował. Więc od tej strony był szefem idealnym. Natomiast trzeba go było bardzo pilnować, głównie jeżeli chodziło o wszystkie sprawy administracyjne związane z ka-tedrą. To właściwie najczęściej spadało na mnie. Musiałam trzymać papierki, przypominać profesorowi, że to czy tamto musi albo napisać, albo podpisać, jak musieliśmy składać jakieś sprawozdania czy inne tego typu rzeczy. Bo jak przychodziły papiery tego typu, to profesor najchętniej wyrzucałby je do kosza [śmiech], więc trzeba było go pilnować. Poza tym na stare lata pro-fesor bardzo złagodniał. Jak był młodszy, to był niesłychanie wybuchowy, więc zdarzało się, że potrafił obrugać kogoś od góry do dołu [śmiech]. Ja zawsze żartowałam, że spełniam w katedrze rolę bufora. Byłam w tej kate-drze i później, gdy byłam już docentem, potem profesorem nadzwyczajnym, profesorem zwyczajnym, nigdy nie przychodziło mi do głowy, żeby wydzie-lać osobny zakład. Czasem gdy patrzę na niektórych młodych kolegów, to mi się śmiać chce. Im się wydaje, że jak będą kierownikami zakładu, to zyskają autorytet, a nie na tym to polega. W każdym razie śmiałam się, że spełniam rolę bufora, bo jak asystenci coś naknocili, to przychodzili do mnie i ja pośredniczyłam między nimi i profesorem. A jak profesor miał o coś do nich pretensje czy był wściekły, to zawsze najpierw dzwonił do mnie i wyle-wał żale [śmiech]. Ponieważ zawsze mówił bardzo głośno przez telefon jak był zirytowany, moja córka jako dziecko poznawała go po głosie i mówiła: „No co, profesor Szpunar zły na kogoś?” [śmiech]. Profesor był wybitnym cywilistą o ogromnej wiedzy. On żył prawem cywilnym i Uniwersytetem. Wykładał bardzo jasno i bardzo donośnym głosem, mikrofon był mu zupeł-nie zupeł-niepotrzebny. W całym budynku słychać było, jak [śmiech] Szpunar miał wykłady. Miał taką małą słabostkę, szczególnie dawniej, jak miał katar, to był nie do wytrzymania [śmiech]. Do tego stopnia, że pamiętam, jak woźny

10 Jan Gwiazdomorski (1899–1977) – prawnik, specjalizował się w prawie zobowiązań, prawie spadkowym i prawie rodzinnym, wieloletni profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

z budynku na ulicy Kopernika, taki starszy pan Ciesielski, przyszedł do mnie (ja jeszcze wtedy nie miałam doktoratu) i powiedział: „Pani magister, ojej, dzisiaj profesor ma katar” [śmiech]. To wtedy wszystko było źle [śmiech].

Outline

Powiązane dokumenty