• Nie Znaleziono Wyników

Wstęp

Problematyka poziomu ochrony praw wierzycieli oraz kosztów dochodzenia praw z umów została sze-roko opisana w wielu publikacjach, m.in. w 1. numerze kwartalnika Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego ze stycznia 2015 r. Tam, gdzie jest to możliwe – poziom skuteczności tej ochrony oraz koszty z nią związane zostały zmierzone, a działania opisane i skonkretyzo-wane. W pierwszej części mojej pracy wykorzystane będą najważniejsze – w moim przekonaniu – informa-cje płynące z tego opracowania, opatrzone autorskim komentarzem.

W drugiej części opisane będą główne źródła danych o moralności płatniczej polskich przedsiębiorstw oraz sugestia kierunku, w którym mogłaby pójść unifikacja tych źródeł, aby weryfikacja wypłacalności i wiary-godności przedsiębiorstw była prosta, tania, intuicyjna i – w pewnym sensie – obowiązkowa.

Część 1. Stan obecny dotyczący poziomu ochrony praw wierzycieli oraz kosztów docho-dzenia praw z umów w Polsce.

W swoim artykule pt. „Wybrane globalne i makroeko-nomiczne czynniki kształtujące w Polsce dochodzenie praw z umów” prof. Elżbieta Mączyńska bardzo słusz-nie, w oparciu o tezy węgierskiego ekonomisty Janosa Kornaia, wskazuje, że: „Łamanie umów nieuchronnie prowadzi do kryzysu zaufania, co niszczy podstawowe relacje w biznesie i relacje międzyludzkie, ale co naj-ważniejsze, niszczy fundamentalne założenia systemu demokratycznego”.

Celowo przywołuję ten cytat, ponieważ bardzo czę-sto umowy pomiędzy małymi i średnimi firmami są oparte na zaufaniu. Niepłacenie na czas lub całkowity brak zapłaty przekłada się na niewypłacalność kolej-nych firm i uruchomienie swoistego ekonomicznego domina. Buduje również przekonanie, że:

l nie warto ufać innym przedsiębiorcom, czasami nawet sprawdzonym kontrahentom,

l lepiej za dostawę towaru lub wyświadczenie usługi żądać gotówkowej przedpłaty,

l warto rozważyć przeniesienie biznesu za granicę, gdzie jest wyższa kultura płacenia itd.

W efekcie tworzy się atmosfera nieufności, zanikają pozytywne więzy, a w ich miejscu pojawia się koniecz-ność budowania zabezpieczeń, wzmożonego wyko-rzystania pomocy prawnej. Rosną koszty działania, a w skrajnych przypadkach dochodzi do upadłości.

Bardzo wiele o moralności płatniczej przedsiębiorstw mówią badania przedstawione w artykule prof. Wal-demara Rogowskiego pt. „Przyczyny upadłości przed-siębiorstw w Polsce”. Zostały tam przedstawione wy-niki pięciu niezależnych badań na ten temat, gdzie aż w czterech z nich jako przyczynę upadłości wymieniono słabe zarządzanie należnościami i brak terminowości w spłacie zobowiązań przez kontrahenta. Autorzy zali-czają to zjawisko do rodzaju przyczyn egzogenicznych, czyli zewnętrznych, na które przedsiębiorstwo nie ma bezpośredniego wpływu. Na podstwie doświadcze-nia mogę jednak stwierdzić, że choć samo niepłacenie kontrahenta spowodowane zatorem płatniczym jest przyczyną egzogeniczną, to jednak przedsiębiorstwo ma bezpośredni wpływ na to, jak zarządza swoimi na-leżnościami. Każde przedsiębiorstwo jest w stanie przeciwdziałać zjawiskom niepłacenia, choćby poprzez sprawdzanie kontrahenta i monitoring jego kondycji finansowej, szybkie reagowanie na brak płatności oraz wykorzystanie takich narzędzi jak faktoring lub ubezpie-czenie należności. Dlatego też brak terminowości pła-cenia przez kontrahentów byłbym skłonny zaliczyć do przyczyn endogenicznych, czyli wewnętrznych.

W pracy Sylwii Morawskiej i Przemysława Banasika pt. „Czas, koszty i skuteczność jako parametry praw-nych instrumentów windykacji” zmierzone są: czas, koszty i skuteczność najważniejszych „twardych” instru-mentów dochodzenia należności, czyli: upadłość, egze-kucja i mediacja. Niestety wnioski nie są zachęcające do stosowania tych środków. W postępowaniu upadłościo-wym wierzyciel czeka bowiem przeciętnie aż 26 miesię-cy na należności i odzyskuje średnio zaledwie 17,5%

środków. Egzekucja komornicza trwa krócej, bo ok. 12 miesięcy i ma jeszcze słabszy wynik – jedynie 10%. Naj-krócej trwają mediacje – tylko miesiąc (ustawowo), ale prowadzą do zaspokojenia dłużnika w ok. 19%.

WA WIERZYCIELI W KONTEKŚCIE FUNKCJONOWANIA GOSPODARKI Przed zastosowaniem wyżej opisanych metod

nie-mal każde przedsiębiorstwo stosuje kroki prewencyjne, związane z miękką windykacją, a w ostateczności pró-buje wyegzekwować środki twardymi metodami (EPU, komornik). Poniżej opis średniej wielkości firmy, która rzeczywiście działa w obrocie gospodarczym w Polsce.

Przedsiębiorstwo każdego swojego kontrahenta spraw-dza w BIG-u. Następnie stosuje wiele miękkich metod odzyskiwania należności (monitoring przed zapadalno-ścią terminu, ponaglenia, wezwania do zapłaty, wpis do BIG, wypowiedzenie umowy lub zawarcie ugody), aż wreszcie kroki sądowe. Na poniższym wykresie można zauważyć, że działaniami miękkimi spółka odzyskuje prawie 95% swoich należności, pozostałe ok. 3% odzy-skuje metodami sądowymi. Ciekawe jest, że odzyska-nie 95% kosztuje spółkę odzyska-nieco ponad 1% jej rocznego obrotu, a odzyskanie dodatkowych 3% to koszt niemal 1% obrotu (wymaga bowiem zatrudnienia prawników i innej wyżej wykwalifikowanej, a więc droższej kadry).

Spółka w wyniku tych działań ostatecznie odzyskuje prawie 99% swoich należności, ale kosztuje ją to niemal 2% obrotu rocznego. Parę wniosków, które nasuwają się z tej analizy.

Czy 2% utraty rentowności z tytułu kosztów scią-gania należności to dużo czy mało? Odpowiedź – jak zwykle w ekonomii – brzmi: to zależy. Jeśli przedsię-biorstwo osiąga bardzo wysoką rentowność netto (np.

20%), to jest to do przyjęcia, jeśli jednak rentowność przedsiębiorstwa oscyluje bliżej standardu rynkowego (ok. 10%), to jest to już dużo.

Czy poświęcenie 1% rentowności na odzyskanie 3–4%

należności drogą sądową to dużo czy mało? Odpowiedź tym razem jest jednoznaczna: bardzo dużo. To niestety skłania wiele przedsiębiorstw do zaniechania windykacji za pomocą prawnych metod (ponieważ są drogie i mało efektywne), a to już bardzo źle – ponieważ firmy uchyla-jące się od płacenia czują się bezkarnie.

Profesor Piotr Masiukiewicz i mgr Przemysław Bon-darowski w swojej pracy pt. „Czynniki zatorów płatni-czych. Negatywne tendencje” zwracają uwagę na to, że w świetle danych Bisnode Polska w naszym kraju tylko 23% zobowiązań było w ostatnich latach regulowa-nych na czas, a aż 12% faktur jest przeterminowaregulowa-nych powyżej 90 dni. Mamy pod tym względem jedne z naj-gorszych wyników w Europie. Z kolei w badaniu BIG InfoMonitor przeprowadzonego na próbie ponad 400 przedsiębiorstw, które udzielają kredytu kupieckiego i mają do czynienia z niesolidnymi płatnikami, aż 83%

wskazuje, że może to spowodować poważne zagrożenie w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Z przytoczonych powyżej opracowań można wycią-gnąć dosyć oczywisty wniosek, iż leczenie choroby pol-skiej gospodarki, jaką są zatory płatnicze, jest bardzo długotrwałe i nieefektywne, a zaproponowane instru-menty mało skuteczne.

W myśl zasady „lepiej zapobiegać, niż leczyć” warto więc skoncentrować się na tym, jak przewidzieć pro-blem kontrahenta i jak uchronić się przed nierzetelnym płatnikiem.

Część 2. Najważniejsze źródła danych o przed-siębiorstwach, sugerowane kierunki zmian.

Na koniec 2016 r. w Polsce na mocy ustawy z 9 kwiet-nia 2010 r. o udostępkwiet-nianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych działa pięć biur in-formacji gospodarczej, które zbierają, na większą lub mniejszą skalę, informacje o nierzetelnych płatnikach.

Ponadto na rynku funkcjonuje kilka liczących się wywia-downi gospodarczych i podobna liczba ubezpieczycieli należności specjalizujących się w ubezpieczeniach na-leżności.

Pierwsze pytanie, które zadaje sobie przedsiębiorca chcący zabezpieczyć się przed niesolidnymi płatnikami, brzmi: Których dostawców informacji wybrać i komu za-ufać, a także jak odróżnić jedne informacje od drugich pod względem jakości?

Bazy BIG-ów zawierają dosyć zróżnicowane i frag-mentaryczne informacje o przedsiębiorcach, co z punk-tu widzenia małego przedsiębiorcy utrudnia porówna-nie ich użyteczności. Duże firmy, które testowo mogą sprawdzić kilkuset kontrahentów i błyskawicznie po-równać kompletność baz BIG-ów, mają łatwość wyboru – po prostu wybierają BIG, w którym mają największą tzw. trafialność w niesolidne firmy czy osoby fizyczne, które chciałyby się stać ich klientami. Małe firmy nie mają tego komfortu – z oczywistych względów mogą zwykle sięgnąć do kilkudziesięciu kontrahentów, a takie porównanie daje tylko częściową odpowiedź na

Średnia spłacalność faktur vs działania windykacyjne

0 - termin

płatności 7 dzień 14 dzień 30 dzień 90 dzień 180 dzień 266 dzień 360 dzień Ilościowo Wartościowo

51.5%

75.0% 83.3% 89.9% 94.2% 94.8% 94.8% 98.0%

Osobną sprawą jest – co można zaobserwować w ba-zie Biura Informacji Kredytowej – iż czterech na pięciu przedsiębiorców ma zobowiązania kredytowe jako oso-ba fizyczna. Można by zapytać: Co z tego wynika? Dla oceny prowadzonej przez nich działalności gospodar-czej całkiem sporo. Praktyka pokazuje bowiem, że w ok.

70% przypadków przedsiębiorca najpierw przestaje spłacać zobowiązanie, które zaciągnął jako konsument, a tylko 30% przedsiębiorców wcześniej uwidacznia pro-blemy poprzez opóźnienie spłaty kredytów firmowych.

Wypadałoby więc doradzić małemu przedsiębiorcy, aby sprawdzał swojego kontrahenta nie tylko jako przedsię-biorcę, ale również jak sobie on radzi jako konsument.

To jednak wymaga zgody na sięgnięcie do danych obję-tych tajemnicą bankową, co jest kłopotliwe i stosowane raczej przez duże firmy niż mniejsze. Warto nadmienić, że sprawdzenie w BIG jest dosyć tanie, zwykle koszt jednego zapytania nie przekracza 10 zł.

Jeśli chodzi o wywiadownie, to one także prowadzą podobne do BIG-ów rejestry płatności. Pozyskane przez nie informacje wymieniane są jednak wyłącznie w ogra-niczonym gronie (zwykle branżowych) adresatów. Znaj-dujące się w tych bazach firmy nie są też informowane o tym, że tam trafiły, bo wywiadownie nie mają, jak BIG--i, obowiązków informacyjnych względem wpisywanych dłużników. Nie mają też jednak prawa ujawniania infor-macji o płatnościach kontrahentom spoza określonej na wstępie grupy. Można jednak wykorzystywać te dane w zagregowanej formie, co wywiadownie czynią.

Podstawową wartością raportu handlowego, główne-go produktu każdej wywiadowni, jest ocena współpracy z danym partnerem handlowym. Same raporty korzy-stają ze źródeł rejestrowych, branżowych, jak i typowo marketingowych. Pozwala to w krótkim czasie uzyskać informację na temat sprawdzanej firmy. Począwszy od potwierdzenia jej danych rejestrowych, poprzez usta-lenie wielkości sprzedaży i zysku, pozyskanie informa-cji o zdarzeniach prawnych, po dane zamieszczone na portalach internetowych, w prasie lub z wywiadu z kie-rownictwem firmy. Dodatkowo raport wzbogacony jest o dwa istotne źródła: informację o tzw. moralności płat-niczej oraz powiązania kapitałowe firmy z podmiotami zagranicznymi (nie w przypadku każdej wywiadowni).

Reasumując, wywiadownie koncentrują się na po-zyskiwaniu danych z oficjalnych rejestrów (KRS, CE-IDG), zwłaszcza na sprawozdaniach finansowych, które w Polsce pojawiają się w sądach z dużym, sięgającym 9–12 miesięcy opóźnieniem, licząc od zakończenia roku obrachunkowego. Jest to bardzo duża wada raportów wywiadowni i chyba główny powód, dlaczego tylko nie-wielka (nieprzekraczająca 5% wszystkich przedsiębior-ców) grupa firm korzysta z wywiadowni.

Koszt sprawdzenia kontrahenta w wywiadowniach zwykle zaczyna się od kilkunastu złotych, a za pełny raport trzeba zapłacić ok. 100 zł. W przełożeniu na ko-rzyści informacyjne płynące z takiego raportu jest to dla wielu małych przedsiębiorców stanowczo za dużo.

Na koniec można wspomnieć o giełdach długów.

Według raportu Konfederacji Przedsiębiorstw Finanso-wych „Giełdy wierzytelności w Polsce. Raport z badań – III kwartał 2016” wydanego we wrześniu 2016 r. jest ich w Polsce ok. 50.

Autorzy próbują w raporcie odpowiedzieć na dwa pytania:

l jaka jest trafialność w dane,

l czy wywieranie nacisku na dłużnika poprzez zamieszczenie jego zadłużenia na giełdzie jest skuteczne.

Odpowiadając na powyższe pytania, przyjmują nastę-pujące założenia:

– jeśli dany podmiot był sprawdzany (celem oceny wiarygodności płatniczej) na giełdzie lub giełdach wierzytelności,

– znaleziono na jego temat informacje o zadłużeniu, – następnie dług został wycofany z giełdy, to oznacza,

że umieszczenie informacji na giełdzie poskutkowa-ło spłatą zadłużenia.

Analizę według powyższych założeń przeprowadzo-no dla próby ok. 360 tys. sprawdzeń na giełdach

Wierzytelności, uzyskując skuteczność na poziomie od 1,8% do 2,7%. Autorzy zwracają jednak uwagę, że aby właściwie ocenić skuteczność, nie wystarczy po-równać wskaźnik hit-rate (% trafień) z innymi źródłami informacji. Istotnym czynnikiem jest również koszt jed-nostkowy, jaki trzeba ponieść na otrzymanie takich da-nych. Przeszukanie ręczne 40–50 giełd wierzytelności dla wprawnego analityka to minimum 15–30 minut pra-cy. Manualne przeszukiwanie tak dużej liczby serwisów ma jeszcze jedną ogromna wadę, a mianowicie duże ryzyko pominięcia informacji poprzez przeoczenie czy błąd w wyszukiwaniu.

Sam dostęp do informacji w zdecydowanej większości giełd na obecnym etapie ich rozwoju nie podlega opła-cie i wydaje się, że ten stan może się utrzymać.

Na porównanie efektywności prewencyjnej wpływają więc dwa mierzalne czynniki, czyli hit-rate i cena.

Autorzy formułują także konkretne wnioski z analizy danych zamieszczonych na giełdach:

l Wielkość portfela wierzytelności, wystawionego na sprzedaż za pośrednictwem giełd wierzytelno-ści, które działały w III kwartale 2016 r. na polskim rynku, to 110 280 dłużników, w których łączna wartość zadłużenia osiąga 2784,11 mln zł. Średnie zadłużenie, które przypada na jednego dłużnika, wynosi 24,9 tys. zł.

l Pod względem liczby dłużników największy udział (71%) stanowią podmioty prowadzące działalność w formie zarejestrowanych działalności gospodar-czych osób fizycznych. Te formy organizacyjno--prawne stanowią również największy udział (49%) pod względem łącznego zadłużenia.

Dla porównania w Rejestrze Dłużników BIG InfoMo-nitor w grudniu 2016 r. znajdowały się informacje o po-nad 135 tys. przedsiębiorstw z łącznym zadłużeniem przekraczającym 3 mld zł.

Kierunki zmian

Źródła danych o przedsiębiorstwach i zachowaniach płatniczych są więc rozdrobnione, a sięganie do nich wymaga pieniędzy, czasu oraz kompetencji polegającej na tym, że trzeba po prostu umieć przeczytać i zinter-pretować różne raporty, sekcje raportów, wskaźniki, ko-mentarze, podpowiedzi itd. Trzeba dbać także o to, żeby

WA WIERZYCIELI W KONTEKŚCIE FUNKCJONOWANIA GOSPODARKI nie zdublować tej samej informacji, a także być czułym

na – mimo wszystko – zdarzające się pomyłki i błędy w rejestrach i raportach z nich pochdzących.

Wobec tego mały i średni przedsiębiorca praktycznie nie ma szans na skorzystanie ze wszystkich źródeł. Nie ma także szans na obiektywną ocenę, które źródło do-starcza mu kompletnych i najbardziej trafnych informacji.

Jednocześnie opisane rejestry i bazy danych działają w ten sposób, że nie współdzielą między sobą danych. Jest to zachowanie absolutnie prawidłowe z punktu widze-nia ich ekonomicznego interesu. Ściągnięcie informacji z unikalnego źródła, zintegrowanie wiedzy o branży to zajęcia niezwykle czaso- i kosztochłonne, tak więc nie ma żadnych powodów, aby zdobyte dane udostępniać konkurentom. Jednocześnie trzeba zwrócić uwagę że, BIG-i osiągają bardzo wysoki stopień profesjonalizmu we współpracy z określonymi grupami firm czy nawet całymi branżami. Chodzi tu przede wszystkim o dogłęb-ne rozumienie ich potrzeb i reagowanie na nie, ochronę danych, szybkość i precyzję, jeśli chodzi o udostępnianie danych, i wiele innych czynników.

W ostatnich latach Ministerstwo Rozwoju podjęło próbę uwspólnienia raportów z wszystkich BIG-ów (kon-cepcja tzw. wniosku jednolitego). Kon(kon-cepcja z grubsza polega na tym, że po nowelizacji ustawy o BIG przed-siębiorca będzie mógł sprawdzić innego przedsiębiorcę, zamawiając raport w jednym BIG-u z możliwością wy-boru, z których BIG-ów dodatkowo chce również otrzy-mać informację o firmie, którą jest zainteresowany. Mi-nisterstwo Rozwoju pozostawiło dowolność BIG-om co do formy wspólnego raportu, jego zakresu (oczywiście informacje gospodarcze muszą być udostępnione), spo-sobu wymieniania się danymi między sobą oraz szybko-ści dostarczenia raportu klientowi. Resort określił nato-miast cenę za dodatkowy raport z innego BIG-u, która nie powinna być wyższa niż 30 zł.

Jest to krok w dobrą stronę, ale nie załatwia, w mojej ocenie, dwóch fundamentalnych problemów:

1) integracji innych kluczowych źródeł informacji (informacje kredytowe pochodzące od instytucji utworzonych na podstawie art. 105 ust. 4 Prawa bankowego, giełdy długów, bazy ubezpieczycieli należności, bazy wywiadowni gospodarczych, bazy firm windykacyjnych),

2) braku masowości korzystania z usługi, ponieważ będzie ona po prostu zbyt droga.

Wychodząc z założenia, że problem jest poważny i dotyczy bardzo dużego odsetka małych i średnich firm w Polsce – co zostało już dowiedzione w wielu opraco-waniach, wskazywanych także w tej pracy – w naszym kraju powinien powstać jeden silny ośrodek, którego celem byłoby zintegrowanie informacji ze wszystkich źródeł, aby udostępniać najwartościowsze dane przed-siębiorstwom w bardzo przystępny sposób. Założenia do działania tej instytucji:

l Składa się z ekspertów do spraw danych oraz ry-zyka (przede wszystkim transakcyjnego, być może także kredytowego), ale na jej czele stoi minister rozwoju.

l Eksperci są przedstawicielami branż (takich jak:

bankowość, ubezpieczenia, leasing, faktoring, wywiadownie, BIG-i, oraz tych najbardziej nara-żonych na zatory płatnicze, jak branże budowlana, transportowa, meblarska itd.) oraz ministerstw, które prowadzą kluczowe dla gospodarki rejestry (KRS, CEIDG, Rejestr Upadłości, Rejestr Dłużników Publicznopranych).

l Ma umocowanie ustawowe, w szczególności do tego, żeby wymagać dostarczenia od branż okre-ślonych danych.

l Tworzy jednolitą bazę referencyjną służącą prze-ciwdziałaniu zatorom płatniczym.

l Kwintesencja danych zgromadzonych w bazie na temat danego podmiotu jest – w formie przy-stępnego raportu albo informacji – udostępniana wszystkim chętnym przedsiębiorcom. Raport nie może ujawniać szczegółów poszczególnych baz, może jednak odsyłać do najwartościowszych informacji z nich płynących już do konkretnej firmy (bazy, rejestru).

Kluczowa jest kwestia odpłatności za stworzenie bazy referencyjnej. Eksperci Ministerstwa Rozwoju po-winni na podstawie wartości uzyskiwanych danych od poszczególnych branż określać cyklicznie, które firmy (stowarzyszenia, jednostki rządowe) przekazują najlep-sze dane i te premiować najwyżej.

Małe i średnie firmy nie miałyby obowiązku odpyty-wania bazy przy udzielaniu (monitorowaniu, odnawia-niu) kredytu kupieckiego, jednakże powinny istnieć re-alne zachęty skłaniające je do tego typu postępowania.

Przykłady:

l W przypadku braku zapłaty od kontrahenta pomi-mo pozytywnego raportu – ułatwienia w docho-dzeniu należności (EPU, komornicy, postępowanie sądowe).

l Usprawnienia pozwalające nieściągnięte należno-ści od sprawdzonego kontrahenta szybciej wpisać w koszty uzyskania przychodu.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że jest to zadanie bar-dzo trudne – sam, jako prezes BIG InfoMonitora i wi-ceprezes BIK-u, mam wiele wątpliwości co do tego, jak podszedłbym do tej sprawy, niemniej z perspektywy rynku jest to także olbrzymia szansa upowszechnienia się usługi, jaką jest weryfikacja i monitoring kontrahenta.

Na koniec – pomysł nie jest całkowicie mój, ponie-waż podobny system funkcjonuje w Turcji, kraju dużo większym od Polski, jednak podobnym pod względem poziomu zamożności. Przedstawiona koncepcja została wzbogacona o moje doświadczenia z krajowego rynku i nieco dopasowana do naszych realiów. Zdając sobie sprawę, że jest to wstępna idea, nie dopracowywałem jej szczegółów. Być może pomysł da się przekształcić, nie powinno się jednak zostawiać tematu zatorów płat-niczych samemu sobie, ponieważ sam się nie rozwiąże.

Tylko działania systemowe i skoordynowane mogą dać odpowiedni efekt.

Dysfunkcje postępowań upadłościowych