• Nie Znaleziono Wyników

Krótki wykład na temat sumienia należy rozpocząć od stwierdzenia Reutera, że w perspektywie etosu protestanckiego główną wartość sumienia ujmuje się w indywidualnej możności do formułowania sądów i podejmowania rozstrzygnięć etycznych. Można tu przywołać słowa Lutra, które Reformator wypowiedział podczas swej mowy obronnej w Wormacji w 1521 roku: „Jak długo moje sumienie jest uwięzione w Bożym Słowie, nie chcę i nie mogę niczego odwołać, ponieważ jest czymś niepewnym i zagrażającym

błogosławieństwu, aby czynić coś przeciwko sumieniu”144. Jak więc dodaje

Reuter, sumienie oznacza towarzyszące danej jednostce refleksyjne „współ-wiedzenie” (Mit-wissen) nakierowane na jakość moralną swego działania, odnoszącego się zarówno do przeszłości, jak i do decyzji antycypowanych na przyszłość. Ciekawe może być spostrzeżenie, że takie określenia sumienia jest bardzo bliskie definicji tożsamości ukutej przez Anthonego Giddensa i bardzo popularnej dzisiaj. Giddens przyjmuje, że tożsamość jednostki jest refleksyjnie budowana poprzez porządkowanie biograficznych narracji, a więc poprzez ustanawianie ciągłości między tym, co myślimy o swojej przeszłości i

wyobrażeniami na temat naszej przyszłości145. Sumienie jest więc refleksyjną

samoświadomością, dotyczącą własnego działania. Na bazie takiej definicji można wyróżnić w nim kilka elementów.

Po pierwsze, w rozwijanej już od starożytności tradycji rozumienia sumienia, było ono ujmowane jako świadomość norm, a właściwie jako moralnie nakierowaną samoświadomość rozstrzygania tego co prawdziwie i tego co

fałszywe146. Plastycznie oddaje to metafora jakiegoś wewnętrznego sądu, który

posiada każdy człowiek. Porównanie to było stosowane na przykład przez św. Pawła, jak i na przykład przez Kanta, który pisał o sumieniu jako o stojących naprzeciwko siebie „oskarżonym” i oskarżającym” w „podwójnej osobowości”.

144 Martin Brecht, Martin Luther. Sein Weg zur Reformation 1483-1521, Berlin: Evangelische Verlagsanstalt 1986, s. 438.

145 Anthony Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2012, s. 308.

98 Po drugie jednak, sumienie ujęte tylko jako świadomość norm jest jego redukcją. W perspektywie teologii protestanckiej bardzo ważne jest mianowicie, że doświadczane w sumieniu napięcie pomiędzy normami moralnymi a własnym działaniem nie może być właściwie ujmowane, jeżeli odrywa się je od następnej funkcji sumienia, jaką jest stanie na straży tożsamości i integralności osoby ludzkiej. Sumienie ostrzega więc, kiedy zagrożona jest całość oraz jedność osobowego „ja”. Takie zagrożenie powstaje, kiedy działanie danej jednostki sprzeciwia się ogólnym normom moralnym, ale też i wtedy, kiedy takie ogólnie obowiązujące powinności stoją w sprzeczności z indywidualnym brakiem zgody na jakieś działanie. Taki brak zgody zaś, wewnętrzny sprzeciw, zakorzeniony jest w samorozumieniu oraz tożsamościowotwórczych przekonaniach osoby. Warto tu zauważyć, za wybitnym luterańskim teologiem Paulem Tillichem, że takie zdefiniowanie zbliża się od rozumienia sumienia jeszcze w okresie przedfilozoficznym: „Podstawowe słowo greckie syneidenai (poznawać z, mianowicie z samym sobą, być świadkiem samego siebie) było używane w języku potocznym jeszcze na długo zanim określili je filozofowie. Opisywało akt obserwowania samego siebie, często również osądzania samego siebie. W

terminologii filozoficznej otrzymało znaczenie samoświadomości”147.

Po trzecie, należy poruszyć tu kwestię błądzenia sumienia, czy też, mówiąc innymi słowami, jego potencjału do podejmowania nieomylnych decyzji. Z jednej strony, w perspektywie teologii ewangelickiej można przyjąć, że sumienie jest nieomylne w sądach jednostki o sobie samym, co wynika z podkreślonej powyżej jego funkcji bycia strażnikiem integralności osobowego „ja”. Z drugiej strony jednak, sumienie może się mylić w sytuacjach, kiedy podejmowane jest jakieś rozstrzygnięcie etyczne, a więc, sytuacyjne sumienie nie jest bezbłędne. Wyjaśniając tą dwoistość, Reuter zwraca uwagę na rozwój etymologiczny pojęć odnoszących się do sfery sumienia. Przypomina, że istota sumienia, a więc refleksyjne „współ-wiedzenie” określane było greckim terminem syneidesis. Na pojęcie to Tomasz z Akwinu nałożył teorię prawa naturalnego, co doprowadziło go to sformułowania pojęcia synderesis, odnoszącego się do funkcji sumienia rozpoznania zasad prawa naturalnego. W tradycji filozoficznej i teologicznej oba słowa dotyczyły więc innych znaczeń

99 sumienia, ale nie były wobec siebie rozłączne, albo wykluczające. Oba miały zaznaczać różnicę w wyznaczaniu ról sumienia. O ile synderesis jest nieomylne, o

tyle syneidesis (łacińskie conscientia), polegające na stosowaniu

zinternalizowanych norm podczas podejmowania rozstrzygnięć w jakiś

konkretnych sytuacjach życiowych może się mylić148. Taką różnicę naświetla

kantowski koncept rozumu praktycznego. Aby mianowicie zachować pojęcie nieomylności sumienia, Kant dodaje do tej filozoficzno-teologicznej tradycji teorię, że w podejmowanych konkretnych działaniach życiowych nie jest angażowane sumienie, ale zdolność rozstrzygnięć etycznych rozumu praktycznego.

Podsumowując, należy jednak powiedzieć, że pojęcie sumienia integruje w sobie trzy główne wymiary etyki: odnoszącą się do prawa powinność moralną, indywidualne nakierowanie na dobre życie, pozostające w z zgodzie z daną tożsamością osobową oraz praktyczne sądy i rozstrzygnięcia podejmowane w konkretnych sytuacjach. Sumienie jest więc pewnym zwornikiem tego, co jednostkowe, tego, co powszechne, tego, co stałe i tego, co zmienne. Zbiegają się bowiem w nim i integrują normy i wartości przyjęte ogólnie w społeczeństwie, które wyznaczają również ramy dla zaufania, jakie osoba ma do samej siebie i które dokonują się i realizują w konkretnych sytuacjach życiowych.

Jednocześnie jednak etyka protestancka bazując na teologii i antropologii protestanckiej, z jej egzystencjalną koncentracją podkreśla, że w sumieniu człowiek może doświadczać swej grzeszności i niedoskonałości we wszystkich trzech wymiarach: uchybień wobec samego siebie, wobec innych ludzi i błędnych rozstrzygnięć podejmowanych w konkretnych sytuacjach etycznych. Pojęcie sumienia w teologii ewangelickiej jest oczywiście determinowane nauką o usprawiedliwieniu przez wiarę dzięki łasce. Skoro prawda o usprawiedliwieniu człowieka przez Chrystusa jest najważniejszym czynnikiem kształtującym jakąkolwiek tezę antropologiczną, to również w tym wypadku ta relacja Boga do człowieka określa wszystkie inne relacje i odniesienia stanowione przez osobę. Pamiętając o tym kluczowym założeniu należy podkreślić, że sumienie nie może być jednak bezpośrednio rozumiane jako jakiś Boży, wewnętrzny głos w człowieku. Dokonuje się w nim bowiem ten opisany już wcześniej

100 psychologiczny wewnętrzny proces oskarżenia przez prawo, który dla Lutra stanowi niezbędny krok dla zrozumienia przez człowieka swej grzeszności, poczucia zwątpienia i pokusy i następnie pojęcia wspaniałości Bożej obietnicy usprawiedliwienia.

Sumienie jest więc obszarem oskarżenia przez prawo, ale też w nim doświadcza się usprawiedliwienia, w ten sposób, że łaska Chrystusowa zdejmuje z sumienia moc tego oskarżenia i prowadzi do samowiedzy o rozróżnieniu osoby i jego czynów. Człowiek nigdy nie jest jakąś sumą działań, czynów, błędów czy zaniechań. Sumienie nie może więc być sprowadzane do funkcji kazuistycznego rozstrzygania zależności między czynem a karą bądź nagrodą odnoszącą się do niego. Jego istota leży właśnie w holistycznej koncepcji usprawiedliwionego człowieka, w której jest ono miejscem przyjęcia usprawiedliwiającego Słowa Bożego i odpowiadającej na to Słowo wiary.

Wiara zasadza się, jak już zaznaczono, na zaufaniu tylko i wyłącznie w moc Boga, nie poszukując jej w sobie, w żadnym drugim człowieku czy grupie. Przekonanie to wyraża Luter w swym Dużym Katechizmie, kiedy odpowiada na pytanie, co oznacza treść pierwszego przykazania Dekalogu, a więc „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”: „To znaczy: Jedynie Mnie uważać będziesz za swego Boga. Co to znaczy i jak to należy rozumieć? Co to znaczy: mieć Boga; albo — co to jest Bóg? Odpowiedź: Bogiem jest to, od czego winniśmy się spodziewać wszystkiego dobrego i do czego możemy się uciec we wszystkich potrzebach. Mieć Boga nie znaczy nic innego, jak ufać Mu z całego serca i wierzyć. Nieraz mówiłem, że jedynie ufność i wiara serca czynią zarówno Boga, jak bożka. Jeśli wiara i ufność są prawdziwe, to i twój Bóg jest prawdziwy; odwrotnie zaś, gdzie ufność jest fałszywa i niewłaściwa, tam nie ma też prawdziwego Boga. Te dwie rzeczy należą do siebie: wiara i Bóg. Tak więc, mówię, to, na czym zawisnęło serce twoje i na czym ono polega, jest właściwie twoim Bogiem. Główny tedy sens tego przykazania tkwi w tym, iż domaga się ono prawdziwej wiary i ufności serca, która odnosi .się do prawdziwego, jedynego Boga i na Nim jedynie polega. Znaczy to tyle, co: bacz, abym jedynie Ja był twoim Bogiem, i nie szukaj żadnego innego; to jest: dobra, którego ci nie dostaje, oczekuj ode Mnie i szukaj u Mnie, a gdy przychodzą na cię nieszczęścia i niedola, pełzaj do Mnie i trzymaj się Mnie. Ja, tak, Ja zaspokoję twoją potrzebę i

101 wyzwolę cię z wszelkiej niedoli; nie oddawaj tylko swego serca nikomu innemu i

nie polegaj na nikim innym”149.

Słowa Lutra bardzo jasno pokazują kierunek, w którym idzie każda refleksja nad ludzkimi wymiarami, również nad sumieniem. Jego rozumienie musi być stawiane w perspektywie wiary, co oznacza, że odnosi się do niego ścisła granica, którą wyznacza wiara w życiu człowieka. Wchodząc przecież w rzeczywistość wiary i otrzymując dar usprawiedliwienia, osoba ludzka staje się jednocześnie „nowym człowiekiem”, żyjącym podług całkowicie nowych reguł (choć, oczywiście, wciąż egzystującym również w starym świecie, w „starym człowieku”, o czym właśnie mówi paradygmat simul iustus et simul peccator). O tym, jak bardzo ta Boża rzeczywistość jest inna, dobrze mówi kategoria totaliter alter, będąca pojęciem kluczowym teologii Karla Bartha. Bóg jest kimś „całkowicie innym” od tego, co znamy z ziemskiej rzeczywistości, wiara zaś jest jedyną drogą dotknięcia, doświadczenia tej inności. Sumienia nie można więc ujmować inaczej, jak tylko w perspektywie wiary: „«Dobre sumienie» jest tożsame z wiarą, jako z aktem, w którym człowiek odnosi swoje zaufanie jedynie

do Boga, a nie do siebie”150. Ten fundamentalny motyw etyki ewangelickiej

wskazuje na kolejny, mianowicie na podobieństwo Boże.