• Nie Znaleziono Wyników

Teorie naznaczania w ramach nurtu interpretatywnego

Problematyka prezentowanych w  tej pracy badań uzasadnia sięgnię-cie do wybranych teorii22 etykietowania, które pozwalają na wytłumaczenie przejść statusowych członków danej grupy. Próba delimitacji granicy po-między teoriami naznaczania i symbolicznym interakcjonizmem może być nieco karkołomna. Janina Pawłowska (1985: 36; por. także Prus 1975: 80) słusznie zauważa, że tym, co łączy symboliczny interakcjonizm i teorie ety-kietowania „jest jednak traktowanie dewiacji jako zjawiska, które stanowi wynik interakcji miedzy jednostką dokonującą czynu a ludźmi, którzy na jej czyn reagują”. W podobnym duchu wypowiada się także Zbigniew Bok-szański, podkreślając daleko idącą zbieżność tego, co określamy jako teorie naznaczania z  perspektywą interpretatywną, w  szczególności zaś symbo-licznym interakcjonizmem. Stawia on hipotezę, że  Howard Becker, jeden z czołowych przedstawicieli teorii etykietowania

przesuwa niejako rubieże zastosowań interakcjonizmu symbolicznego poza sferę jego niekwestionowanych aplikacji w stronę takich zjawisk, jak: narkomania, de-wiacje seksualne, alkoholizm i wiele innych postaci „outsiderstwa” (Bokszański 1989: 177–178).

W opisie relacji wewnątrzgrupowych przydatne mogą być także zapre-zentowane przez Oriina Klappa (1949) rytuały ośmieszające, towarzyszące

22 W tym miejscu należy zaznaczyć, że tzw. teoria etykietowania nie jest teorią w ści-słym tego słowa znaczeniu z tego względu, że nie stanowi logicznie powiązanych ze sobą twierdzeń, a wspólnym ich mianownikiem jest zainteresowanie problemem dewiacji i po-dobny sposób ich postrzegania (zob. Pawłowska 1985: 35–36; Chomczyński 2012a: 288).

członkom grupy (por. także Prus 1999: 72). W artykule The Fool as a Social Type, wpisującym się w  szeroko pojęty nurt teorii naznaczania, Klapp za-nalizował występujące w  grupach zjawisko wykluczania i  etykietowania poprzez fakt nadawania komuś statusu osoby głupiej (fool-making process).

Godne zauważenia jest to, co Klapp pisze na temat samej osoby noszącej miano głupka.

Ponieważ robienie z kogoś głupka jest kolektywnym przypisaniem [miana głupka], nie jest konieczne, żeby osoba ta miała cechy albo odgrywała rolę głupka. Oso-ba jest głupkiem, gdy jest społecznie zdefiniowana jako głupek (tł. własne, Klapp 1949: 159–160).

Osoba zaczyna funkcjonować w  grupie jako głupek wtedy, gdy grupa w ten sposób konstruuje jej definicję. Głupkiem jest się zatem na poziomie percepcji otoczenia co wcale nie musi mieć oparcia w rzeczywistych atrybu-tach jednostki, której to się tyczy. Dewiantem człowiek się zatem staje na skutek procesów interpretacyjnych powstałych w efekcie interakcji pomię-dzy nim a otoczeniem (por. Prus 1975: 80–81).

W podobnym duchu utrzymane były także badania prowadzone przez najbardziej znanego przedstawiciela etnometodologii Harolda Garfinkla (1956; por. także Chomczyński 2008). W artykule Conditions of Successful De-gradation Ceremonies Garfinkel podjął się analizy problematyki ściśle związa-nej z niniejszą pracą, mianowicie praktykami degradującymi zachodzącymi w  małych grupach. Badaniu poddał autor działania aktorów społecznych zmierzające do ekskluzji osoby „naznaczonej”. Definiuje on degradację jako

„pracę opartą na komunikacji, wymierzoną w zmianę całkowitej tożsamości jednostki w tożsamość o niższym statusie w kontekście grupowej typologii”

(Garfinkel 1956: 420). Degradacja ma dla niego postać rytualną, gdyż odby-wa się według z góry ustalonego, znanego i przewidyodby-walnego dla członków grupy scenariusza. Poszczególne role są znane wśród uczestników zdarzenia, które dokonuje się za pomocą ustalonej komunikacji poszczególnych aktorów społecznych. Najważniejszą rolę odgrywa oskarżyciel przewodzący „ceremo-nii” i wyznaczający poszczególne momenty przejść statusowych winowajcy.

Określa on zmienność tożsamości sprawcy, jak również zarządza dynamiką kolejnych jej odsłon. Garfinkel w ten sposób opisuje proces degradacji:

W celu przedefiniowania kogoś, jako obiektu społecznego, oskarżyciel musi skło-nić świadków do jednoczesnej oceny sprawcy oraz zgodnego potępienia czynu, jako niezwykłej jedności będącej w dialektycznym kontraście do ostatecznie ustalonego, rutynowego porządku obecnego wśród ludzi i ich działań. Oskarżyciel musi publicz-nie orzec status rzeczywistego przedstawiciela grupy świadków i  nim zarządzać.

Ze swojej pozycji musi on nazwać sprawcę „outsiderem”. Zmienne organizacyjne

będą determinowały efektywność programu taktyk degradacyjnych (tł. własne, Garfinkel 1956: 420).

Garfinkel wskazuje, że ofiara denuncjacji (poinformowania otoczenia o przyczynach zmiany tożsamości i inicjacji procesu samej zmiany) zyskuje zupełnie nową tożsamość, która nie ma związku ze starą. Ponadto nowa tożsamość przesłania wszystkie inne tożsamości osoby i  wysuwa się na pierwszy plan. Osoba, która zabiła, staje się przede wszystkim mordercą, osoba zaś, która przekazuje informacje wrogowi, przede wszystkim zdraj-cą (por. Garfinkel 1956: 421). Proces degradacji rozdziela dwie tożsamości stwarzając pomiędzy nimi przepaść i tym samym uniemożliwiając łączność nowej tożsamości ze starą, usuwając wszelkie punkty styczne. „Dzieło de-nuncjacji skutkuje przeróbką obiektywnego charakteru sprawcy: staje się on w oczach potępiających dosłownie inną i zarazem nową osobą” (Garfinkel 1956: 421). Ważne jest również to, że zdaniem Garfinkla osoba zadenuncjo-wana jest postrzegana „wstecz” przez pryzmat nowej tożsamości. „Stara”

tożsamość jest traktowana jako fałszywa, jest przejawem pewnej czasowej kreacji, pozy niemającej oparcia w  rzeczywistości. Nowa tożsamość służy grupie do wyjaśnienia przeszłych, teraźniejszych i przyszłych motywów po-stępowania sprawcy.

Przykład ceremonii degradacji wskazuje na sposób, w  jaki dochodzi do kreowania rzeczywistości kolektywnie podzielanej przez członków da-nej grupy. Opiera się on na budowie wspólda-nej warstwy interpretacyjno-de-finicyjnej, dzięki której każda z osób zaangażowanych wie, w jaki sposób postrzegać i rozumieć to, co dzieje się wokół niej. Procesy uaktywniane pod-czas ceremonii degradacji są widoczne i typowe dla działań wychowanków, dla których najczęściej zbiorowym celem jest obniżenie statusu jednego lub kilku członków w grupie.

W świetle powyższych konstatacji można powiedzieć, że grupa wyka-zuje rozległą władzę nad jednostką, co przekłada się na możliwość zmiany statusu osoby w dowolnym momencie i podtrzymania go w czasie. Jest to dobitny przykład na to, co wcześniej określone zostało mianem procesu wy-muszania statusu (status forcing). Zdaniem Anselma Straussa jest to „kompe-tencja”, którą dysponuje każda grupa. „Grupy każdej wielkości i kompozycji mogą i zmuszają swoich członków do nabywania i tracenia wszelkich rodza-jów czasowych tożsamości” (tł. własne, Strauss 1969: 77). Według Straus-sa, w  społeczeństwie występują określone instytucje23, którym przyznaje się bądź które same sobie dają prawo do narzucania komuś statusu. Wśród

23 Strauss nazywa je agencjami bądź – jeśli są to poszczególne osoby – agentami (agents).

nich wymienia on oprócz sądów, także rodziców, księży czy tłum zamierza-jący dokonać na kimś linczu. Zaznacza także, że w zasadzie każdy może po jakimś czasie uzyskać prawo do osądzania innych (por. Strauss 1969: 79).

Taką władzę z pewnością ma grupa rówieśnicza wychowanków instytucji socjalizacyjnych, która kolektywnie dokonuje zmian statusowych.

Strauss przekonuje, że wymuszanie statusu wcale nie musi zachodzić na poziomie komunikacji werbalnej. Zmiana czyjegoś statusu może odby-wać się za pomocą określonych gestów lub też ich braku w danej, konkretnej sytuacji. Tym, czego nie można zauważyć, a co odgrywa – zdaniem Straussa – ważną rolę w dynamice procesu wymuszania statusu jest to, czy osoba, na której dokonuje się „wymuszenia”, zna przyczynę swojej degradacji, czy nie. „Jeśli jednostka nie zna źródła swego poniżenia, charakter jej reakcji albo próby przeciwstawienia się wymuszeniu statusu będą inne niż wtedy, gdy źródło to jest jej znane” (tł. własne, Strauss 1969: 82). Można przyjąć, że w warunkach placówek dla nieletnich wszelkim zmianom statusu, kiedy dochodzi do jego obniżenia, towarzyszą procesy emocjonalne (zob. dalej), lecz są one szczególnie intensywne, gdy degradowani i degradujący inaczej postrzegają źródło przejść statusowych.

Problematyka, którą zajmuję się w tej pracy, wymaga ode mnie zwró-cenia uwagi na jeszcze jeden problem opisany przez Straussa, mianowicie na punkty zwrotne (turning points) w  tożsamości jednostki. Rozważania Straussa wyrastają z  przyjętej przez niego koncepcji transformacji tożsa-mości (transformations of identity). Badacz rozumie rozwój (tożsatożsa-mości) jako

„relację pomiędzy trwałością i zmianą, pomiędzy tym co wcześniej i tym co później”. Samą zaś tożsamość ujmuje jako „serię powiązanych ze sobą transformacji” (Strauss 1969: 91). Oznacza to, że  ludzie wkraczają i  wy-chodzą z sytuacji składających się na ich tożsamości w sposób zazwyczaj trudny do przewidzenia czy ułożenia w określony wzór noszący znamiona ogólności. Strauss zamiast słowa etap używa sformułowania „osiągnięcie”, by  podkreślić brak liniowości tych elementów, które budują naszą tożsa-mość24. Jednocześnie stwierdza jednak, że część transformacji tożsamości jest planowana i  rozwijana przez określone instytucje, które wyznaczają ramy czasowe dla danych statusów (np. kolejne awanse w armii uwarunko-wane stażem pracy). Zmiany statusu w ramach struktur instytucjonalnych

24 Warto zaznaczyć, że brak „liniowości biografii” cechuje te osoby, które nie żyją pod wpływem określonych okoliczności wymuszających pojawienie się etapów, układa-jących się w łatwy do przewidzenia ciąg opisywany mianem trajektorii. Takimi osobami są na przykład więźniowie (por. Kamiński 2006), narkomani czy osoby przebywające na oddziałach paliatywnych. Doświadczenia tych ostatnich opisane zostały przez Straussa i Shizuko Y. Fagerhaugh (1977) w książce Politics of Pain Management: Staff-Patient Inte-raction. W dalszej części opracowania zaprezentowane i omówione są fragmenty tejże książki dotyczące trajektorii.

(regularized status passage) mają tę właściwość, że są w dużym stopniu prze-widywalne. Taka przewidywalność towarzyszy także do  pewnego stopnia grupom przestępczym, w których silne, nieformalne normy, niejako sprzecz-ne z tymi oficjalnymi, dość precyzyjnie definiują zasady zmian statusowych w układzie wertykalnym.

Niekiedy są one tak ważne, że jednostka stwierdza, iż jej biografia przed i po zmianie są skrajnie różne. Warto odwołać się do koncepcji punktów zwrotnych (turning points). Charakteryzują one te momenty naszej tożsa-mości, które „zajmują miejsce poza orbitami bardziej widocznej struktury społecznej, niekoniecznie związane z uczestnictwem w niej” (Strauss 1969:

93). Są one nieplanowane, gdyż wynikają z  zaskakujących dla jednostki okoliczności, skłaniających ją do diametralnej redefinicji sytuacji. Punkty zwrotne przyjmują postać krytycznych incydentów, po których wystąpie-niu stwierdzamy, że nie jesteśmy tą osobą, którą byliśmy do tej pory. Takim chwilom, zdaniem Straussa, towarzyszą uczucia takie, jak

zaskoczenie, szok, rozgoryczenie, niepokój, napięcie, zdumienie, pytania do siebie, a także potrzeba wypróbowania nowej jaźni, odkrycia i sprawdzenia nowych i często ekscytujących albo napawających strachem koncepcji (tł. własne, Strauss 1969: 93).

Punkty zwrotne w naszej biografii są postrzegane jako na tyle istotne, że inicjują wystąpienie także punktów zwrotnych w naszej koncepcji sie-bie. Ta ostatnia musi niejako „nadążać” za kształtem aktualnych przeżyć biograficznych jednostki. Z rozważań Straussa jasno wynika, że zakłada on spójność pomiędzy tym, czego doświadczamy a tym, jak o sobie w danym czasie myślimy. Ciekawe jest jednak także to, czego Strauss nie precyzu-je, mianowicie: jak długo jesteśmy w stanie bronić dawnej koncepcji nas samych, nie pasującej do uwarunkowań, których doświadczamy obecnie, a które zostały zainicjowane punktem zwrotnym? Mówiąc krótko, intere-suje mnie to wszystko, co prowadzi do uzyskiwania nowej koncepcji siebie w sytuacji, gdy jednostka doświadcza czegoś przykrego, co na trwałe zmie-nia jej grupową percepcję, a poprzez procesy jaźni odzwierciedlonej sposób postrzegania samej siebie.

Problematyka, którą się zajmuję, wymaga ode mnie zwrócenia uwagi na pojęcie trajektorii. Zostało ono wykorzystane w pracy Shizuko Y. Fager haugh i Anselma Straussa (1977) pod tytułem Politics of Pain Management: Staff-Pa-tient Interaction. Trajektorią określa się łatwą do  przewidzenia sekwencję zdarzeń, które – występując jedno po drugim – składają się na biografię jednostki. Autorzy wyżej wymienionej książki, na przykładzie nieuleczalnie chorych pacjentów, wyróżniają trajektorie oczekiwane (expected trajectories) oraz trajektorie nieoczekiwane (unexpected trajectories). Te pierwsze

stano-wią oczywiście większość i ze względu na dużą łatwość przewidzenia ca-łego ciągu elementów, które się na nie składają, są „łatwe interakcyjnie”

dla personelu szpitala, gdyż wie on, w jaki sposób radzić sobie w sytuacji uznawanej za typową. Trajektorie nieoczekiwane charakteryzują się tym, że choć można, podobnie jak w pierwszym przypadku, przewidzieć ich za-kończenie (śmierć pacjenta), elementy, które się na nie składają są inne lub/i występują w nietypowej kolejności (por. Fagerhaugh, Strauss 1977:

22). Różnią się zatem jedynie treścią, gdyż samo zakończenie jest podobne.

Autorzy dokonują typizacji trajektorii także ze względu na to, czego one dotyczą. W kontekście moich badań najbardziej interesuje mnie trajekto-ria społeczna (social trajectory), stanowiąca przydatną kategorię w rozważa-niach nad omawianymi wcześniej praktykami stygmatyzacyjnymi, których doświadczają wychowankowie podczas rytuałów degradacji. Gdy zachodzi ona w konsekwencji uwarunkowań, których efekty są wychowankowi zna-ne, można mówić o trajektorii oczekiwanej, gdy zaś doświadcza on serii zdarzeń, stanowiących dla niego zaskoczenie, których przebiegu i efektu nie jest w stanie przewidzieć, można posłużyć się terminem trajektoria nie-oczekiwana.

Pozostając przy zagadnieniu praktyk etykietowania nie można zapo-mnieć o  Ervingu Goffmanie i  jego perspektywie dramaturgicznej wyko-rzystanej do  analizy sytuacji osób obarczonych społecznym stygmatem.

Książka Stigma. Notes on the Management of a Spoiled Identity (1963; pol. wyd.

2005) wytyczyła nowy kierunek w badaniach nad piętnem (por. Czykwin 2007: 15–20; zob. także Prus, Grills 2003) zrelatywizowanym do  postaci znaczeń przypisywanych przez strony interakcji. Erving Goffman zastana-wia się nad publicznym funkcjonowaniem osób, które ze względu na pew-ne właspew-ne atrybuty (a raczej ich społeczną interpretację) zepchnięte są na margines życia społecznego. Samo piętno charakteryzuje on w kategoriach

„sytuacji jednostki pozbawionej pełnej społecznej akceptacji” (Goffman 2005: 27). Stygmatyk to osoba uważana, ze względu na swoje ułomności, za kogoś niepełnowartościowego (Goffman 2005: 32), kto nie cieszy się pełnią praw, a jego partycypacja w życiu społecznym jest warunkowa. Pięt-no w ujęciu GoffmaPięt-nowskim ma charakter interpretatywny, gdyż opiera się nie tyle na cechach jednostki, ile na ich interpretacji, jakiej dokonuje otoczenie. Odnosi się ono do

atrybutu dotkliwie dyskredytującego, przy czym należy mieć świadomość, że w tym miejscu przydatny jest tak naprawdę język relacji, nie atrybutów. Atrybut, który piętnuje jednego posiadacza, może potwierdzać zwyczajność innego, a zatem sam w sobie nie jest ani zaszczytny, ani dyskredytujący (Goffman 2005: 33).

Takie same ułomności u dwóch osób mogą spotkać się z zupełnie róż-nym interpretowaniem i definiowaniem w zależności od sytuacji, w jakiej dana osoba się znajduje, jej motywów, zachowania i  wielu różnych oko-liczności, których nie da się czasami wziąć pod uwagę. Stygmatyków, czyli osoby noszące piętno, dzieli się na dwie podstawowe kategorie: osoby zdys-kredytowane, czyli takie, które podlegają społecznej marginalizacji ze wzglę-du na defekty widoczne na pierwszy rzut oka, oraz osoby dyskredytowalne, których tajemnicę można odkryć jedynie przy okazji ich bliższego pozna-nia. Te dwie kategorie osób różnią się od siebie właśnie ze względu na fakt, iż należący do pierwszej nie mogą ukryć swego piętna, ci zaś z drugiej grupy

„zarządzają prawdą” o piętnie, decydując o czasie i okolicznościach wyja-wienia swojej tajemnicy. Ze względu na temat niniejszej pracy ta druga ka-tegoria nosicieli piętna jest ważniejsza, gdyż obejmuje dla przykładu tych wychowanków, których przeszłość kryminalna predestynuje do  negatyw-nej etykietyzacji i ponoszenia konsekwencji z nią związanych. Są to przede wszystkim ci podopieczni, którzy popełnili czyny objęte najostrzejszą formą infamii w środowisku kryminogennym25 (szeroko pojęte przestępstwa sek-sualne, przeciwko rodzinie – zwłaszcza matce, itd.).

Oprócz zmian w postrzeganiu stygmatyka przez innych, istotne są także zmiany w obrazie Ja u osoby objętej infamią społeczną. Samo doświadcze-nie stygmatu w przekonaniu Elżbiety Czykwin (2007: 224) obniża poczcie kontroli, co  z  pewnością przekłada się na budowane przez nią interakcje z pozostałymi.

Obraz siebie u osób, u których stygmat jest centralny i dominujący, prowadzi do po-czucia bezbronności, uzależnienia, bezwartościowości oraz utraty kontroli. Przy-pisywanie dominującego znaczenia stygmatowi w  budowaniu obrazu siebie jest subiektywne, pesymistyczne, depresyjne, w znacznym stopniu przesadne i z tych przyczyn ma skrajnie destruktywny wpływ na Ja.

Supremacja stygmatu, w przekonaniu Czykwin, może prowadzić do po-dejmowania przez nosiciela piętna działań autoizolacyjnych, przez co do-tychczasowe jego interakcje ulegają spłyceniu, osłabieniu lub zerwaniu.

Hipertrofia negatywnej etykiety może mieć poważne konsekwencje, gdyż staje się ona permanentnym elementem obrazu samego siebie, wchodząc w skład nowej tożsamości (por. Garfinkel 1956). Elżbieta Czykwin (2007:

211) sądzi, że:

W wyniku negatywnych zwrotnych danych dotyczących Ja towarzystwo innych ludzi staje się trudne do zniesienia. Istnieje też uzasadniony niepokój, że te

zwrot-25 Temat ten zostanie szczegółowo rozwinięty w części wynikowej.

ne dane zostaną inkorporowane do Ja i staną się elementem obrazu siebie, zgodnie z regułami tworzenia się tożsamości negatywnej.

Mechanizm tworzenia się dewiacyjnej tożsamości opisał Howard Bec-ker w klasycznym już dziele z roku 1963 Outsiders. Studies in the Sociology of Deviance. Pomijając warstwę definicyjną wyrastającą z przyjęcia paradygma-tu interpretatywnego (Becker 2009: 13, 185) i opis poszczególnych etapów kariery dewiacyjnej, ze względu na temat pracy warto przyjrzeć się „zarzą-dzaniu tajemnicą” obejmującą fakt palenia marihuany, która warunkuje przynależność do grona dewiantów oraz ewentualne konsekwencje w wy-padku publicznego ujawnienia tego faktu. Posługując się językiem Gof-fmana można przyjąć, że  skrywana tajemnica przyporządkowuje palacza do grona osób „dyskredytowalnych”, a więc skazanych na działania mające na celu utajenie sekretu dla uchronienia się przed konsekwencjami kontroli społecznej. Jak pisze Becker (2009: 70–71):

Większość palaczy marihuany to dewianci ukryci. Chociaż palacz nie wie dokład-nie, jakiej kary powinien się spodziewać, zasady są jasne: obawia się potępienia ze strony ludzi, których szacunku i akceptacji potrzebuje zarówno ze względów prak-tycznych, jak i emocjonalnych. A zatem spodziewa się, że jego relacje z niepalącymi zostaną naruszone i zaburzone, jeśli się dowiedzą, i dlatego hamuje się i kontroluje swoje zachowanie zależnie od stopnia, w jakim ceni swoje relacje z outsiderami.

Warta wspomnienia jest także praca Roberta Prusa i Scotta Grillsa De-viant Mystique. Involvements, Realities and Regulation z roku 2003. Autorzy sto-sując perspektywę interpretatywną podkreślają, że  dewiacja rodzi się na poziomie definiowania przez grupę sytuacji i określonej osoby jako dewia-cyjnej. Przyjmując, podobnie jak Becker, założenia Georga Meada (1932) i Herberta Blumera (1969) podkreślają, że

dewiacja odnosi się do wszelkiej aktywności, aktora, idei lub sytuacji stworzonej przez człowieka, którą publiczność definiuje jako zatrważającą, niepokojącą, ohyd-ną, niemoralohyd-ną, złą, podejrzaną czy negatywną w jakikolwiek sposób (tł. własne, Prus, Grills 2003: 3; zob. także Becker 2009: 185).

Zjawisko powstawania dewiacji występuje zatem na poziomie interpre-towania i definiowania kogoś lub czegoś (por. Blumer 1969: 66; Chomczyń-ski 2007) jako „nienormalnego”, nie będącego „jednym z nas”.

Przyjęliśmy punkt widzenia, że dewiacja czy problem nie istnieje jako obiektywny lub wrodzony stan, lecz raczej odzwierciedla jakąś definicję sytuacji obecną wśród publiczności (osoby bądź grupy) (tł. własne, Prus, Grills 2003: 38–39).

Odnosząc te przemyślenia do  problematyki niniejszej pracy, analizie można poddać interakcje osób uznawanych w ramach grupy za dewiantów, choć ona sama nosi taką etykietę na zewnątrz instytucji, w której się znaj-duje. Wychowankowie, mimo że z reguły doświadczają poczucia odrzuce-nia ze strony społeczeństwa i są przedmiotem praktyk stygmatyzacyjnych, sami na swój własny użytek tworzą pewne zasady i normy postępowania, których wykładnię stanowi mniej lub bardziej precyzyjny „kodeks”. Złama-nie jego postanowień naraża wychowanka na grupowy ostracyzm, czego konsekwencją może być przypisanie mu roli dewianta. Na tym przykładzie dobrze widoczny jest związek pomiędzy organizacją społeczną i dewiacją.

Joel Best i David Luckenbill słusznie zauważają, że dewiacja jako taka „jest zarówno procesem, jak i »produktem« społecznej organizacji” (tł. własne, 1980: 225). Wychowankowie tworząc grupę „wyposażają” ją w „zasady”, definiując tym samym, co jest pożądane a co nie i określając jednocześnie linię demarkacyjną dla zachowań dewiacyjnych i „normalnych”.

Na koniec rozważań na temat tworzenia się społecznej stygmatyzacji warto powołać się na wyczerpujący artykuł Bruce’a Linka i Jo Phelan (tł.

własne, 2001: 367) Conceptualizing Stigma. Autorzy na podstawie przeglądu literatury odnoszącej się do teorii powstawania piętna zaproponowali

własne, 2001: 367) Conceptualizing Stigma. Autorzy na podstawie przeglądu literatury odnoszącej się do teorii powstawania piętna zaproponowali