• Nie Znaleziono Wyników

Pojawienie się nowych wychowanków w placówce. Pierwsze kroki

6.2. Pojawienie się nowego wychowanka z perspektywy działań podopiecznych

6.2.1. Wychowankowie doświadczeni

Wyodrębnienie dwóch zbiorowości, mianowicie wychowanków do-świadczonych i niedodo-świadczonych jest o tyle zasadne, że ci pierwsi zazwy-czaj doświadzazwy-czają „skróconych” procesów weryfikacyjnych, gdyż szybciej można pozyskać taki zakres informacji na ich temat, który daje możliwość upewnienia się co do ich tożsamości. Jest to związane z posiadaną biografią instytucjonalną, w  ramach której doświadczyli oni relacji z  różnymi oso-bami, mogącymi zaświadczyć o faktach z ich życia. W przypadku wycho-wanków „z wolności” droga poszukiwania ich danych biograficznych jest dłuższa i bardziej kręta, gdyż wymaga często sięgnięcia poza instytucje re-socjalizacyjne.

6.2.1.1. Udzielenie rekomendacji ze strony wychowanków z poprzedniej placówki

Udzielenie rekomendacji wychowankowi, który pojawia się w placów-ce, następuje zazwyczaj jeszcze przed faktem jego fizycznej obecności w niej lub też podczas pobytu w izbie izolacyjnej. W odróżnieniu od procesu wy-korzystywania „kontaktów spoza placówki” w tym wypadku przekaz infor-macji jest inicjowany przez wychowanków z poprzedniej placówki i bywa bardzo zbliżony do kanału informacyjnego używanego przez personel (ko-respondencja pisemna – listy, rozmowy telefoniczne lub podczas widzeń).

Wiadomość, która trafia „przed” przybyszem, w  dużym stopniu wpływa na jego pozycję w placówce przyjmującej i na zasadzie pierwszej uzyskanej

75 Celowo używam tutaj określenia ogólnotwierdzącego, gdyż w ciągu prowadzo-nych badań nie spotkałem się jeszcze z sytuacją braku działań podopieczprowadzo-nych mających na celu identyfikację nowo przybyłego wychowanka.

wiedzy niekiedy współtworzy jego trajektorię (por. Cialdini 2009). Badani używają zwrotu „wjeżdża z opinią”, oznaczającego, że przybysz już w mo-mencie pojawienia się w zakładzie lub schronisku posiada pewien status, który wymaga jedynie działań konfirmacyjnych. Przekazy typu „leci do was cwel” lub „pojawi się u was dobry chłopak” (cytaty z nieformalnych roz-mów z wychowankami) w zasadniczy sposób zmieniają optykę i zmniejsza-ją wagę pierwszego wrażenia w ramach występu „nowego”.

R.: Przyjeżdżali tutaj chłopcy „z nadania”, albo przyjeżdżali chłopcy z historią taką zbudowaną, że w hierarchii awansowali ci, co przyjeżdżali z czystą kartą [nie popełnił przestępstw uznawa-nych w placówce za dewiacyjne, np. gwałt, pedofilia, przyp. autora].

B.: A mogę zapytać – „z nadania”, co to znaczy?

R.: „Z nadania”, to znaczy, że ktoś z zewnątrz polecił albo ktoś tutaj wewnątrz znał chłopca i mó-wił o nim, że to jest znaczący ktoś, że ma dobre układy itd. (wychowawca)

Ze względu na fakt, że podopieczni „z przeszłością” zazwyczaj dobrze się znają, zdarza się, że rekomendacje przychodzą niejako „od wewnątrz”, od kolegów, z którymi nowo przybyły miał styczność w którejś z poprzednich placówek, a którzy nieformalnymi kanałami dowiadują się personaliów przy-bysza. Proces uwiarygodnienia tożsamości jest w takich przypadkach bardzo szybki i efektywny, a rezultat łatwy do przewidzenia i raczej nieodwracalny.

6.2.1.2. Weryfikacja tożsamości nowego poprzez wykorzystanie kontaktów spoza placówki

Na nieco podobnej zasadzie do tego, jak czyni to personel, w przypadku pojawienia się „nowych z  przeszłością”, wychowankowie także korzysta-ją z  rozbudowanych kanałów informacyjnych, które zlokalizowane są na zewnątrz placówki. Do  przekazywania informacji, jak również ich pozy-skiwania i weryfikowania, służą rozmowy telefoniczne (pomimo że są od-słuchiwane w czasie ich trwania przez pracownika), listy (patrz fotografia 7), rozmowy bezpośrednie z członkami rodzin, rzadziej znajomymi, krótkie spotkania podczas pobytu w sądzie, na komisariacie policji, a także infor-macje znalezione na portalach internetowych (np. Facebook, Nasza Klasa), do których udało się uzyskać dostęp.

System weryfikacji tożsamości w  tym przypadku jest na tyle szybki i efektywny, że nawet personel niekiedy wykorzystuje zdobyte w ten sposób informacje do zarządzania przydziałem do grup. Można tutaj w tym kontek-ście mówić o wejściu personelu i wychowanków w „relacje symbiotyczne”, które pozwalają na wzajemne przenikanie się informacji, co  postrzegane jest z perspektywy obustronnej korzyści.

Fot. 7. List od dziewczyny Źródło: archiwum własne autora.

Zaskakująca też jest sytuacja, że jak przychodzi nowy chłopak, to bardzo często – nie mówię, że za-wsze – ale bardzo często, w sytuacji, gdy on ma wejść na grupę, to już się zgłaszają emisariusze i mówią, że tam na przykład jest taki chłopak na dole, proszę pana, ja mówię tylko gdy do mnie przychodzą i czy on by na przykład mógł przyjść na grupę, albo proszę pana niech lepiej on do nas na grupę nie przychodzi. Nie wiem skąd oni się dowiadują, być może, że  krzyczą między sobą i w taki sposób być może, że czasami jest tak oczywiście, że tu jest wychowanek nowo doprowadzo-ny, ale jest chłopak wyłączony z zajęć, oni się szybko z nim dogadają (wychowawca).

Niekiedy zanim zakończy się formalny pobyt wychowanka w  izbie przejściowej pozostali już znają jego tożsamość i wyrażają swoje preferencje względem lokalizacji przybysza. Zdarza się, że wychowankowie szybciej niż kadra ustalają dane identyfikacyjne i nie dopuszczają do „wyjścia nowego na grupę”, zapobiegając tym samym potencjalnym konfliktom, a być może nawet masowym wystąpieniom.

R.: Mój kolega z zakładu, taki świstak, nie? Był i taki jego kolega przyjechał, nie? Nie wiem, kolega jakby. I on się dowiedział, że ten chłopak, ten co siedział w przejściówce molestował siostrę i braci jego, nie? […] Tego co ten kolega u mnie na grupie, nie?

B.: A jak się o tym dowiedział?

R.: No bo ktoś mu tam powiedział: przyjeżdża jakiś świeżak, nie? A on go zobaczył, nie? No i ten;

powiedział, że jak wyjdzie, to mu łeb rozwali, nie? No i nie wypuścili tego świeżaka. Musieli go wywieźć na inny zakład, bo tam wszyscy; prawie cały zakład był za tym świstakiem, nie? Bo on był dobrym chłopakiem, nie? Oni tam se pomagali, nie? (wychowanek)

Zdarza się czasem także i taka sytuacja, gdzie sprawnie funkcjonujący proces weryfikacji wychowanka, który przenosi się z jednej placówki do in-nej, ulega zaburzeniu, w konsekwencji czego wychowanek z sukcesem eks-ponuje tożsamość nieprawdziwą, ukrywając tym samym dyskredytowaną część biografii stanowiącej potencjalne źródło piętna (Goffman 2005).

No były takie sytuacje… na przykład miałem taką w [tutaj pada nazwa placówki], że… czy tam nie wiem w  [tutaj pada nazwa placówki], że  chłopak się pręży rok czasu i  przyjeżdża po roku chłopak co z nim siedział no i jest po gościu (wychowanek).

Wychowankowie, którzy wykreowali swój wizerunek w ramach „dru-giego życia” w poprzedniej placówce i są przenoszeni do kolejnej nie pod-legają testowaniu, a  jedynie weryfikacji tożsamości. Sporadycznie może jednak dojść do konfliktogennej sytuacji, kiedy nowo przybyły „z doświad-czeniem” podlega testowaniu i wbrew posiadanej „opinii” musi „się wyka-zać”. W przypadku, gdy takie odstępstwo od zasad jest zamierzone i ma na celu dyskredytację podopiecznego, jest to nazywane „wykręcaniem komuś afery”, czyli oceniane jako intencjonalne działania zorientowane na dyskre-dytację i pozbawienie dotychczasowego statusu.

Tak. I on się zdenerwował, powiedział, że sobie… bo to frajer mu kazał, on powiedział, że nie będzie sobie dawał po prostu, a ci mu wykręcili aferę, że tam prośbuli nie przyjął, że coś tam, nie… no…

A on powiedział, że nic nie będzie przyjmował, bo on z frajerami nie gada. A wyszło co inaczej, no, oni porozwlekali takim i tam połowa takich… bo tu… powiem tak, jest pełno dobrych chłopaków, nie, ale no pięciu bym policzył na ręce, nie, którzy by tak się jeszcze, no, trzymali, jakby na przykład dwa lata temu ta ekipa była tutaj, to by pięciu nie spadło. A ta reszta, to jest takich po torbie, o tak powiem, nie… (wychowanek)

Inny zupełnie przebieg ma przydział do  grupy, gdy wychowanek jest zagrożony piętnem i tym samym eksponowany na zachowania agresywne ze strony pozostałych. Już sama nazwa „gwałciciel” niesie za sobą wyraźny i czytelny dla wszystkich stygmat (Strauss 1969) obejmujący przypisywane atrybuty (Prus, Grills 2003; Prus 1975; Goffman 2005) uruchamiając pew-ną postawę, której efektem są interakcje wpasowane w  protokół wykra-czający poza zasady grypserskie i wychowanków, którzy je wyznają. Także ci, którzy im nie hołdują czują się w obowiązku przyjmować odpowiednią postawę wobec wykluczonych, która jest przejawem więzi społecznej i przy-należności do  grupy, wymagającej zgody i  akceptacji w  zakresie wartości określanych jako podstawowe (Simmel 1955; Schein 1990). W tym

wypad-ku przydział do określonej grupy może stanowić ostateczne potwierdzenie informacji uzyskanych przez podopiecznych drogą nieformalną. Wychowa-nek, który trafia na tzw. ochronkę (grupę szczególnie chronioną na terenie placówki), tym samym uwiarygadnia swoją przestrzenną przynależnością trafność sądów na swój temat.

R.: Jak jest gwałcicielem, to zazwyczaj od razu idzie tam gdzieś na grupę, „gdzie mu będzie do-brze”…

B.: Grupa 1 na przykład?

R.: No, na przykład jedynka, nie? A kiedy nie ma nic na sumieniu, że np. kogoś zgwałcił czy coś, no to wychodzi na normalną grupę. Tutaj nie ma, że tam dopasowywują, tam gdzie jest miejsce, tam rzucają.

B.: A dopóki nic o nim nie wiecie, bo czasami jest tak, że ta informacja nie jest dostarczona od razu, jeszcze nie pokaże białka, jeszcze nic nie wiadomo…

R.: Jeśli nic nie wiadomo od razu, no to jest razem z nami, też nie podaje się mu tam ręki, szanu-jemy go, ale nie mówimy mu o wszystkich naszych rzeczach, które tutaj czasami robimy, czy…

(wychowanek)