• Nie Znaleziono Wyników

Włochy i Włosi w opinii Smoczyńskiego

W dokumencie Lata święte w kulturze dawnej Polski (Stron 108-116)

6. PodróŜ do Szwajcaryi i Włoch... Franciszka Wołowskiego: notatki nie-pielgrzyma

7.5 Włochy i Włosi w opinii Smoczyńskiego

Pielgrzymowanie, czy - szerzej - podróŜowanie, jest nierozerwalnie związane z koniecznością skonfrontowania kultury własnej, swojskiej, znanej, z kulturą obcą, nieoswojoną i nieznaną. Obserwacja odmiennych postaw i obyczajów skłania do wysnucia wniosków na temat kultury własnej, której cechy często nie są uświadamiane.

Człowiekowi łatwiej jest dostrzec te aspekty, do których nie jest przyzwyczajony, które go dziwią bądź raŜą niŜ te, które otaczają go stale. Zetknięcie się z obcą kulturą jest czynnikiem, pozwalającym budować własną toŜsamość, podkreślać odrębność względem innych grup na zasadzie kontrastu. „Swój” i „obcy” to kategorie, stanowiące jedne z najwaŜniejszych narzędzi opisu rzeczywistości społecznej274; narzędzi umoŜliwiających zaspokojenie pierwotnej ludzkiej potrzeby, jaką jest porządkowanie świata275. Badania z nimi związane są przedmiotem kilku gałęzi humanistyki, zwłaszcza socjologii, antropologii, filozofii, psychologii i historii.

Sabina Magierska interpretuje zestawienie „swój” - „obcy” jako ogólny podział świata na obszary neutralności i zagroŜenia276. Właśnie ze względu na ową neutralność, a tym samym bezpieczeństwo i bliskość, „swój” nie prowokuje do analiz. WiąŜe się z poczuciem akceptacji, spokoju, zadowolenia i naturalności; z drugiej natomiast strony -

273 Więcej na ten temat w: D . O l s z e ws k i : Jubileusze i rocznice. W: I d e m: Polska kultura religijna..., s.

210 - 211.

274 Zob. E . N o wi c k a : Swojskość i obcość jako kategorie socjologicznej analizy. W: Swoi i obcy. Red. E . N o wi c k a , S . Ł o d z i ń s k i , J . N a wr o c k i . Warszawa 1990, s. 5.

275 M . E . K o wa l c z y k : Obraz Włoch..., s. 230.

276 S . M a g i e r s k a : Swój i obcy - relacja poznawcza. W: Swoi i obcy w literaturze i kulturze. Red. E . R z e wu s k a . Lublin 1997, s. 13.

ze zwyczajnością i nudą277. „Swój”, jak powiada Magierska, to „taki sam jak ja”278, a więc znany. Zupełnie inaczej postrzegani są „obcy” (będący źródłem niepokoju, zdziwienia, niechęci, ale teŜ zaciekawienia, a nawet fascynacji), w związku z czym pojawia się problem „oswojenia” ich, włączenia ich w obręb własnych działań, wytworzenia relacji pomiędzy nim, a własną grupą i kulturą. WiąŜe się to z pokonaniem lęku i przezwycięŜeniem ukształtowanych sądów, często o zabarwieniu negatywnym.

Swojskość i obcość nie mogą istnieć bez siebie; ich wzajemny stosunek jest opozycyjny i nierozerwalny279. Ewa Nowicka dostrzega istnienie dwóch równoległych zjawisk, do jakich dochodzi podczas bezpośredniego kontaktu przedstawicieli odrębnych kultur280. Pierwszym z nich jest przyporządkowanie jednostki do zbiorowości odmiennej (do jakiego dochodzi na skutek zauwaŜenia u niej innych niŜ własne cech), drugim - umieszczenie jej w rzeczywistości społecznej przy pomocy stereotypów bądź uprzedzeń281. Za Georgiem Simmelem Ewa Nowicka wyróŜnia dwa typy obcego. „Obcy znany” to taki, z którym utrzymuje się stały kontakt i posiada się określony zasób wiedzy na jego temat;

„obcy nieznany” to taki, o którym wiedza jest znikoma, a kontakt z nim niewielki lub zupełnie brak tego kontaktu282. Nowicka tworzy teŜ własną typologię, której kryterium jest punkt widzenia obcej grupy. Badaczka wyszczególnia w związku z tym trzy typy

„obcego”: obcy na swoim miejscu (znaczny dystans, ograniczone kontakty; podkreśla się integralność grupy własnej, ludzkie zbiorowości są w tym ujęciu traktowane jako odmienne, posiadające róŜne cechy na skutek uwarunkowań historyczno - geograficznych), obcy - poddany (wobec którego przejawia się postawę protekcjonalno - opiekuńczą lub wrogo - pogardliwą; obcy jest postrzegany jako gorszy, choć kontakty z nim mogą być oŜywione; ludzkość traktowana jest jako zhierarchizowana, a odmienności - w kategoriach wyŜszości i niŜszości) oraz obcy bliski (szerokie kontakty o nieokreślonym z góry charakterze; obcy traktowany jako posiadająca tę samą naturę istota ludzka;

wartością takiej postawy jest dostrzeganie róŜnorodności kulturowej i wspólnoty ludzkości)283.

277 E . N o wi c k a : Swojskość i obcość..., s. 26.

278 S . M a g i e r s k a : Swój i obcy..., s. 14.

279 E . N o wi c k a : Swojskość i obcość..., s. 17.

280 Ibidem, s. 18 - 19.

281 o stereotypach, ich cechach i znaczeniu zob.: Z. B o k s z a ń s k i : Stereotypy a kultura. Wrocław 1997; Z.

C h l e wi ń s k i : Stereotypy: struktura, funkcje, geneza. Analiza interdyscyplinarna. W: Stereotypy i uprzedzenia. Red. Z. C h l e wi ń s k i , I . K u r c z . Warszawa 1992, s. 7 - 28; Narody i stereotypy. Red. T . W a l a s . Kraków 1995.

282 E . N o wi c k a : Swojskość i obcość..., s. 30.

283 Ibidem, s. 32 - 33.

Dychotomia swojskości i obcości nie jest jedynym sposobem postrzegania świata społecznego. Inna koncepcja obok tych dwóch kategorii wskazuje jeszcze jedną:

mianowicie to, co obojętne, nieokreślone. Konsekwencją takiego postrzegania jest brak jednoznacznego zaklasyfikowania kaŜdej rzeczy w ramach tego, co swojskie, bądź tego, co obce. W związku z tym ujęciem Nowicka powiada: „To, Ŝe powiemy o czymś, na przykład o zbiorowości, Ŝe nie naleŜy do świata moich, nie znaczy jeszcze, Ŝe naleŜy do świata obcych, moŜe bowiem naleŜeć do nieokreślonej sfery bytów nieoznaczonych”284.

Istnieją trzy wymiary opozycji „swój” - „obcy”: psychologiczny, społeczny i kulturowy, przy czym są one z sobą nierozerwalnie związane285. Istotą pierwszego z nich jest doznawanie określonego typu uczuć w związku z omawianymi kategoriami, mianowicie, jak juŜ wspomniane zostało wcześniej, poczucie akceptacji, bezpieczeństwa, zrozumiałości, ale zazwyczaj takŜe zwyczajności i nudy wobec tego, co swojskie, oraz poczucia zagroŜenia, zdziwienia, odrazy, lecz czasem teŜ fascynacji i zachwytu w stosunku do obcości. Doznania jednostki obejmują równieŜ płaszczyznę intelektualną, na której swojskość, w przeciwieństwie do obcości, nie prowokuje do refleksji, przemyśleń.

Społeczny wymiar opozycji „swój” - „obcy” oznacza odmienne zachowania, róŜne nastawienie wobec swoich i wobec obcych oraz inne poglądy na ich temat. Ewa Nowicka wskazuje w tym zakresie postawy charakteryzujące się dystansem, otwartością i zamkniętością286.

Kulturowy wymiar omawianej dychotomii wyznacza wzorce oraz normy zachowań i przekonań danej zbiorowości. Z tą płaszczyzną wiąŜą się powstające ideologie, na przykład rasistowskie.

Uczestników pielgrzymek cechuje w większości nastawienie religijne, niemniej jednak, w pewnej mierze, są oni równieŜ turystami, poznają bowiem obcy kraj, a obok praktyk religijnych w wyprawie ich obecna jest równieŜ rozrywka. Krzysztof Podemski, omawiając prace Erika Cohena, wskazuje na cztery wyszczególnione przez tego badacza społeczne role turysty i odpowiadające im cztery typy turystycznego doświadczenia287. Wśród ról zinstytucjonalizowanych (zachowania zdeterminowane przez instytucje turystyczne, a więc biura podróŜy czy sieci hotelowe) wyróŜnia rolę zorganizowanego masowego turysty (zamknięcie w „bańce środowiskowej”, brak niespodzianek i ryzyka, pozostawanie w swoim mikroświecie, zorganizowana grupa pod opieką przewodnika)

284 Ibidem, s. 25.

285 Ibidem, s. 26 - 27.

286 Ibidem, s. 27.

287 K . P o d e ms k i : Socjologia podróŜy. Poznań 2005, s. 47 - 48.

i rolę indywidualnego masowego turysty (podróŜ zorganizowana przez biuro turystyczne, jednak jej uczestnik ma moŜliwość swobodnego wyboru trasy i dysponowania czasem;

próbuje doświadczyć odmienności, jednak wciąŜ umieszczony jest w owej „środowiskowej bańce”); wśród ról niezinstytucjonalizowanych (charakteryzujących się postawami otwartymi, nieokreślonymi przez instytucje turystyczne) typuje rolę odkrywcy (podróŜ organizowana samodzielnie, odwiedzanie innych niŜ turystyczne szlaków, próba nawiązania kontaktów z cudzoziemcami; namiastką „swojskości” jest tu zapewniony nocleg i środek transportu) i dryfującego (odrzucenie utartych szlaków i sposobów Ŝycia, poszukiwanie odmiany, rezygnacja z jakiejkolwiek organizacji, zafascynowanie obcością, podjęcie trybu Ŝycia cudzoziemców).

Jak wynika z powyŜszej typologii, nawet w sytuacji znalezienia się w obcym kraju, doświadczenie owej „obcości” moŜe być znacznie ograniczone. Wynika to z pragnienia poczucia bezpieczeństwa, z lęku przed nieznanym. Taka postawa właściwa jest zwłaszcza dla współczesnej turystyki.

Dziewiętnastowieczne pielgrzymki do Rzymu w celu otrzymania odpustu jubileuszowego były wyprawami zinstytucjonalizowanymi (choć istniały zapewne równieŜ przypadki indywidualnego udawania się do Wiecznego Miasta). Ich organizacja, jak widzieliśmy wcześniej, wiązała się z szeregiem zabiegów, mających na celu zapewnienie pątnikom bezpieczeństwa i komfortu. Pielgrzym nie musiał znać języka obcego, by skorzystać z oferowanych łask; pomocą słuŜyli mu księŜa, pełniący rolę opiekunów i kierowników. Otaczała go grupa rodaków, będących w identycznej sytuacji, dzięki czemu rosło jego poczucie pewności siebie. Niemniej jednak - w mniejszym lub większym stopniu - stykał się z przedstawicielami obcej społeczności, oglądał ich Ŝycie codzienne, zachowanie. Miejscem obserwacji były kościoły, ulice, noclegownie. Odmienne postawy skłaniały do refleksji, budowania osądów, przekształcania światopoglądu. Pielgrzymka przestawała być doświadczeniem wyłącznie religijnym - zaczynała pełnić funkcję epistemiczną (poznawczą).

Poświęćmy zatem chwilę analizie spostrzeŜeń Smoczyńskiego odnośnie do Włoch i ich mieszkańców. Choć, jak sam ksiądz pisze, mieszkał w Italii długo i jest w niej rozmiłowany, krajobraz, jaki go przywitał po przekroczeniu granicy, nie wywarł na nim pozytywnego wraŜenia. Autor zwraca uwagę na widoczne róŜnice pomiędzy Polską a Włochami: „Inni tutaj ludzie, inny język, inne krajobrazy, inne drzewa, inne kwiaty, inne powietrze i inne światło. Tych piękności tego innego świata, tym razem na wstępie do Italii nie czujemy, bo w tym roku była tutaj wyjątkowo cięŜka zima, a więc i wiosna

zapóźniona, chociaŜ to juŜ 8 kwietnia”288. Ksiądz spogląda na odwiedzany kraj przez pryzmat jego przyrody. To właśnie ukształtowanie terenu i klimat, a więc czynniki geograficzne, są najłatwiej dostrzegalną róŜnicą pomiędzy Włochami a ojczyzną. Inni (na razie nie ustalamy, na czym owa „inność” polega) są równieŜ mieszkańcy Italii, posługujący się w dodatku nieznanym językiem. Jak zatem przebiegało zetknięcie się Smoczyńskiego z cudzoziemcami? Niestety, nie mamy moŜliwości zapoznania się z pierwszymi wraŜeniami księdza, po przekroczeniu granicy obcego kraju. Jak pamiętamy, odbyta przez niego w 1888 roku pielgrzymka nie była podróŜą dziewiczą - Włochy odwiedził Smoczyński juŜ wcześniej, co więcej - mieszkał tam przez pewien czas, a więc

„obcy”, o jakich będzie wspominać na kartach swego tekstu, będą - zgodnie z powyŜszą klasyfikacją - „obcymi znanymi”. Biorąc pod uwagę wspomniane fakty, warto więc sprawdzić, na jakie zjawiska zwróciła uwagę osoba, która przebywała w Rzymie nie po raz pierwszy.

Jedną z kwestii, jakiej ksiądz poświęca uwagę, jest włoska kuchnia. SpoŜywanie posiłków to dziedzina ludzkiej aktywności, której poświęca się miejsce nie tylko we wspomnieniach, pamiętnikach, ale teŜ w literaturze. Nie tylko „italofobi”, ale teŜ

„italofile” wielokrotnie komentowali włoską gościnność, najczęściej odnosząc się do niej krytycznie289. W kulturze polskiej funkcjonował stereotyp o wstrzemięźliwości Włochów w spoŜywaniu pokarmu290. TakŜe Wincenty Smoczyński notuje swe przemyślenia odnośnie do wyŜywienia, z jakiego pielgrzymka korzystała we Włoszech. W Padwie, po długiej podróŜy, pątnicy otrzymali „skromny obiadek, bo dany po włosku”291. Organizator podróŜy skrupulatnie wymienia wszystkie pokarmy, składające się na posiłek (zupa, cienko pokrojona cielęcina, koźlina z rozmarynem, sałatka oraz czerwone wino), dopowiadając, Ŝe choć nie był on zbyt syty, był jednak „niewypowiedzianie przyjemnym”292, odbył się bowiem w radosnej atmosferze, wśród gwaru i śpiewów

288 W. S mo c z y ń s k i : Wspomnienia o Polskiej Pielgrzymce do Rzymu…, s. 125.

289 H . B a r y c z : Italofile i italofobi. W: I d e m: Spojrzenia w przeszłość polsko - włoską. Wrocław - Warszawa - Kraków 1965, s. 57 - 59 oraz s. 71 - 74.

290 Omawiając cechy, przypisywane przez Polaków róŜnym narodom, Stanisław Kot wspomina między innymi o róŜnicach Ŝywieniowych między Polakami i Włochami, przywołując utwór Stanisława Serafina Jagodyńskiego zatytułowany Włoskie delicye:

„Chleb czarny jako ziemia, syr jak kamień twardy, Kapusta kwaśna w Polsce - przymawia Włoch hardy.

Włochu, jedz Ty robaki, Ŝaby i ślimaki.

W Polszczeć potrawy, głodne we Włoszech przysmaki”

(S . K o t : Właściwości narodów. W: I d e m: Polska Złotego Wieku a Europa. Studia i szkice. Wyb. H . B a r y c z . Warszawa 1987, s. 808).

291 W. S mo c z y ń s k i : Wspomnienia o Polskiej Pielgrzymce do Rzymu…, s. 164.

292 Ibidem, s. 165.

pątników. Dodajmy, Ŝe uwagi na temat wyŜywienia, jakie pojawiają się w dalszych partiach tekstu, sugerują zadowolenie księdza z podawanych potraw (posiłki były obfite i dość tanie). Jedna z obsługujących przyjezdnych sióstr równieŜ była Polką, w związku z czym znała upodobania pątników i starała się im dogodzić. Autor dopowiada: „Jeśli tu o tem wspominam, to jedynie dlatego, Ŝe wiem jak bardzo czuli są szczerzy Polacy w kwestyi odŜywiania się, a tu prócz kilku wybredniejszych smakoszów nie słyszałem Ŝadnego uŜalenia się, i owszem, ze szczerą wdzięcznością byli wszyscy dla niezmordowanych Sióstr Szarych”293. I choć „polskie Ŝołądki, to są bardzo rozpieszczone, wybredne i niewytrzymałe”294, to wszystkim odpowiadała kuchnia u sióstr zakonnych.

Sposób odŜywiania się jest najłatwiej dostrzegalną i najbardziej uderzającą róŜnicą pomiędzy Polakami i Włochami. Ksiądz podejmuje w rozwaŜaniach tę kwestię, wie bowiem, jak bardzo jest ona dla rodaków waŜna.

Pielgrzymka jest dla Smoczyńskiego przedsięwzięciem religijnym, nie – turystycznym. Na zwiedzane kościoły patrzy jak na obiekty sakralne, związane z wyznawaną przez niego wiarą, zabytki i dzieła sztuki interesują go o tyle, o ile mają związek z religią. Autor Wspomnień… nie koncentruje równieŜ swej uwagi wokół mieszkańców Włoch i ich kultury. Karty jego pamiętnika nie przekazują - poza szczegółami kulinarnymi - informacji dotyczących włoskich obyczajów, zachowań czy ubiorów. Interesujący jest komentarz odnośnie do padewczyków, którzy słyną, jak twierdzi ksiądz, z poboŜności i wesołości, a pogodzić te dwa aspekty jest rzeczą trudną – i jak sugeruje Smoczyński, nie wszyscy posiedli tę sztukę. Ksiądz przywołuje funkcjonujące w obiegu stereotypy: „Padewczyk budzi się rano, śpiewa; pracuje, śpiewa; bierze poŜywienie, śpiewa; idzie, śpiewa; weseli się, śpiewa. Ciekawa rzecz, czy umierając takŜe śpiewają?”295. Uwagi Smoczyńskiego kończą się jednak na przywołaniu tych obiegowych opinii, nie obejmując, niestety, osobistych jego spostrzeŜeń. Warto w tym miejscu odnotować, Ŝe inny pątnik, przebywający w Rzymie siedem lat później, takŜe pozostawił na kartach swego pamiętnika subiektywny obraz mieszkańców Padwy. W 1895 roku Franciszek Piechotta, bo o nim mowa, zapisał: „[...] było duŜo tamtejszych ludzi w kościele, byli to najwięcej ludzie z miasta Padwy, a nie było po nich wiele pokory widać, gdyŜ było duŜo takich, którzy podczas podniesienia wcale nie uklękli, ani

293 Ibidem, s. 489.

294 Ibidem.

295 Ibidem, s. 173.

przeŜegnali, trafili my teŜ kowala (w niedzielę) tak kującego”296. Mimo fizycznej obecności na naboŜeństwie, padewczyków cechuje jednak niski poziom religijności i brak szacunku wobec świętości. Cechy te są szczególnie dostrzegalne przy zestawieniu ich z obyczajami polskimi, z pełnymi wzruszeń wzdychaniami, łzami, teatralnym padaniem na kolana.

W dowód wdzięczności za zaangaŜowanie Wincentego Smoczyńskiego i jego gorliwą opiekę podczas pielgrzymki pątnicy ofiarowali mu dary, którymi były: srebrny, pozłacany kielich, ozdobiony obrazkami przedstawiającymi Chrystusa, czterech ewangelistów i dziesięć symboli, odnoszących się do Kościoła, opatrzony napisem: „Ks.

kan. Dr. W. Smoczyńskiemu, wdzięczni pielgrzymi z r. 1888, 21-IV, z Rzymu”; kilka szklanych ampułek wraz z pozłacaną tacką; biała stuła, haftowana złotą nitką297. Jak nadmienia organizator podróŜy, wartość tych darów była tym większa, Ŝe podczas ich wręczania obecnych było dwóch dostojników Kościoła (arcybiskup lwowski i biskup krakowski), którzy łaskawie do niego przemówili.

Wspomnienia o Polskiej Pielgrzymce do Rzymu... Wincentego Smoczyńskiego są ciekawym źródłem wiedzy na temat przygotowania i przebiegu pielgrzymki w drugiej połowie XIX wieku. Autor tekstu jawi się czytelnikowi jednocześnie jako organizator i uczestnik wyprawy, szczegółowo informujący o róŜnych jej aspektach. Wartość dokumentu podnoszą liczne dygresje, zdradzające znakomite przygotowanie księdza do podjętej pracy. Smoczyński wykazuje się w nich doskonałą znajomością historii i literatury oraz wiedzą z zakresu teologii i historii Kościoła. Skrupulatny opis pozwala w najdrobniejszych detalach odtworzyć wydarzenia ówczesnych czasów. Ksiądz nie ogranicza się jednak tylko do wyliczania kolejnych spraw, związanych z pielgrzymką.

Sporządzone przez niego zapiski ujawniają jego spostrzegawczość i bystrość umysłu, niezaleŜność w wydawaniu opinii i czasem surowość w ocenie ludzi i zjawisk. Smoczyński to doskonały obserwator, krytycznie czasem przyglądający się poczynaniom swych podopiecznych, mający odwagę ostre czasem słowa przelać na papier.

Omawiany tu tekst wnosi wiele istotnych informacji na temat znaczenia Lat Świętych w XIX stuleciu. Autor jest świadkiem ogromnego zainteresowania Jubileuszem, zarówno w Rzymie, jak na ziemiach polskich. Organizacja pielgrzymki wynika

296 F . P i e c h o t t a : Nieco z pielgrzymki do Padwy, Loretu, AsyŜu i Rzymu w maju roku 1895. Wyd. J . K o p i e c . Opole 2003, s. 38-39.

297 W. S mo c z y ń s k i : Wspomnienia o Polskiej Pielgrzymce do Rzymu…, s. 700.

z zapotrzebowania na takie przedsięwzięcie. Co więcej, ksiądz nazywa udział w niej obowiązkiem patriotycznym, z czego moŜna wnioskować, Ŝe tak popularne w XVII wieku utoŜsamienie Polak - katolik, funkcjonowało takŜe pod koniec stulecia XIX. Smoczyński zdaje jednak równieŜ sprawę z obecności licznych głosów krytycznych względem wyprawy. Warto docenić obiektywizm autora, naświetlającego omawiane kwestie pod róŜnym kątem.

KsiąŜka Smoczyńskiego dostarcza równieŜ wiadomości w zakresie warunków Ŝycia pątników w czasie pielgrzymki. Zarówno Wspomnienia o Polskiej Pielgrzymce do

Rzymu..., jak i przytaczane wcześniej komunikaty prasowe, przybliŜają oferowane podróŜnym moŜliwości zakwaterowania i wyŜywienia, wraz ze skrupulatnym przedstawieniem obowiązujących cen. Z tekstu dowiadujemy się teŜ o przebiegu pielgrzymki, uzyskujemy informacje na o zwiedzanych obiektach i uwagi na temat gorszących nieraz postaw pątników, które to spostrzeŜenia, jak juŜ wielokrotnie zaznaczono, są dla współczesnych badaczy szczególnie cenne.

Nie moŜna zapominać, Ŝe pielgrzymka księdza miała charakter repetycyjny: jej istotą nie był pierwszy kontakt z danym miejscem; przeciwnie - Smoczyński juŜ wcześniej widział Rzym i znał jego zabytki. Fakt ten nie wpływa jednak na zmniejszenie znaczenia jego relacji; jest zupełnie odwrotnie: na tle licznych, omawianych tutaj, przedstawień podróŜy dziewiczych, wspomnienia proboszcza są szczególnie cenne, jest to bowiem jedyny w tej pracy tekst o takim charakterze. Konfrontacja wcześniejszych doświadczeń z nowymi równieŜ ma wartość epistemiczną, choć Józef Lipiec skłonny byłby ją raczej przyznawać pierwszym doznaniom298. Powtórna wędrówka pozwala jednak na weryfikację własnych sądów, utwierdzenie się w przekonaniu o słuszności wyrobionych opinii bądź ich zmianę.

Wincenty Smoczyński niejednokrotnie jeszcze podjął się organizacji pielgrzymki do Rzymu. Tymczasem dwanaście lat później miał miejsce kolejny Jubileusz, tym razem zwyczajny, związany z 25-letnim cyklem obchodów. TakŜe wtedy ksiądz, z kolejną grupą wiernych, udał się do Stolicy Apostolskiej. Wokół tej wyprawy skoncentrujemy teraz krąg naszych rozwaŜań, nie rozpatrzymy jej jednak ponownie z punktu widzenia Smoczyńskiego, lecz tym razem odtworzymy jej przebieg na podstawie zapisków jednego z jej uczestników - Macieja Kupiszewskiego.

298 J . L i p i e c : Episteme wędrowania..., s. 13.

W dokumencie Lata święte w kulturze dawnej Polski (Stron 108-116)